Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

 

 

 

XCII. Wakacje

 

dni płyną korytarzem tylko jednej malej

rzeczki albo wszystkich rzek naraz gdy wchodzę

z tobą do wody (każdy wchodzi do swojej

Sołotwy) jestem jeszcze młody i wynurzę się kimś

 

kim pewnie nie będę podczas tegorocznych

wakacji gdy wchodzę z tobą do wody w długich

atramentówkach jestem jeszcze dziecinny

i nie znam smaku złej przygody i żegnam się

 

na widok nieczystości co wybijają z pobliskiego

szpitalnego szamba lub prędzej biorą się ze mnie

lecz ja o tym nie wiem o niczym nie wiem dopóki

dopóty nie wynurzę się kimś kim nigdy nie będę