Justyna Bargielska

 

 

Let's kohelet

 

 

 

Dwa dezodoranty, właściwie trzy, w siatce miał

i że go stać na myślenie o śmierci wreszcie czuł.

 

Szukającemu więc śmierci pośród urządzeń miasta

wszyscy ustępowali, uchodząc przed nim, jak łąka

uchodziłaby przed napalmem, gdyby Bóg powołał ją

do chwały uchodzenia zamiast do chwały

bycia znapalmioną, aż przyszło na panią

Violettę, której to uda i brzuch.

 

Hej, we mnie są twoje groby i zmarli twoi są tu.