SCENA CZWARTA / Orgon, Pani Pernelle, Elmira, Marianna, Kleant, Damis, Doryna, Pan Zgoda /
PAN ZGODA / do Doryny w głębi sceny / Witam cię, droga siostro! Spraw, dla mej miłości,
Abym mógł mówić z panem!
DORYNA Pan ma teraz gości
I wątpię, by chciał przyjąć waćpana w tej chwili.
PAN ZGODA Ależ przyjmie z pewnością, przyjmie jak najmilej!
Widok mój go nie może zranić w żadnym względzie
I z tego, z czym przychodzę, rad niezmiernie będzie,
DORYNA / do Zgody / Pańskie imię?
PAN ZGODA Oznajmić proszę mu łaskawie,
Że od pana Tartufa w jego własnej sprawie.
DORYNA / do Orgona / Człowiek przybył w obejściu dość miły i głosi,
Że od pana Tartufa jakąś wieść przynosi,
Która pana ucieszy, jak mówi.
KLEANT / do Orgona / Mym zdaniem
Trzeba, abyś zapoznał się z jego żądaniem.
ORGON / do Kleanta / A jeśli w pojednawczym przybył tu zamiarze,
Jak sądzisz, jakież ja mu uczucia okażę?
KLEANT Niechaj cię twa porywczość znowu nie zaślepi
I gdyby tego pragnął, zgódź się z nim najlepiej!
PAN ZGODA / do Orgona / Witaj, panie! Niech niebo zniszczy twoje wrogi,
A w dom twój niechaj zsyła zawsze spokój błogi!
ORGON / po cichu do Kleanta / Ten grzeczny wstęp potwierdza przypuszczenia moje
I wnet może się dowiem, czym go zaspokoję.
PAN ZGODA Jeszczem, panie, u ojca sługiwał za młodu
I z dawna przywiązanie mam do twego rodu.
ORGON Panie, chciej mi wybaczyć, wstydzę się przed panem,
Ale pańskie nazwisko dotąd mi nieznanem.
PAN ZGODA Jestem Zgoda, z Normandii się wiodę, zaś stale
Przebywam, z przeproszeniem, tu, przy trybunale.
Dzięki Bogu, już zbliża się latek czterdzieście,
Odkąd tak zacny urząd sprawuję w tym mieście,
I staję tu, mam zaszczyt oznajmić to panu,
Z racji mojej woźnieńskiej godności i stanu.
ORGON Jak to? Pan tu…
PAN ZGODA Nie unoś się, czcigodny panie!
Chodzi tu o drobnostkę, zwyczajne wezwanie,
Nakaz, abyś opuścił, ty i wszyscy twoi,
Ten dom, również byś meble uprzątnął z pokoi
Bezzwłocznie, gdyż go zająć chce właściciel prawy.
ORGON Ja mam ten dom opuścić?
PAN ZGODA Jeśli pan łaskawy.
Mocą prawa własności, jak ci jest wiadomem,
Zacny pan Tartufe objął rządy nad tym domem.
Wyłączną władzę daje mu nad całym mieniem
Ten tu kontrakcik, twoim stwierdzony imieniem.
Jest zupełnie formalny, wszelki spór upada.
DAMIS / do pana Zgody / W istocie, że bezczelność trzeba mieć nie lada!..


PAN ZGODA Panie, ja z panem nie mam tu nic do gadania,
wskazując Orgona
Tylko z panem — z pewnością jest mojego zdania,
Gdyż nie sądzę, by człowiek zacny i spokojny
Miał ze sprawiedliwością chcieć otwartej wojny.
ORGON Ale…
PAN ZGODA Tak, jestem pewien, że i za miliony
Nie chciałbyś w gwałcie szukać bezprawnej obrony,
I wiem, że mi pozwolisz bez próżnej obrazy,
Bym sumiennie wypełnił dane mi rozkazy.
DAMIS A gdyby tak woźnieńskiej waszej wielmożności
Przez tę sukienkę kijem porachować kości?
PAN ZGODA / do Orgona / Każ pan, niech syn twój milczy lub niech się oddali!
Musiałbym go opisać, skarżyć i tak dalej
A lepiej, jeśli rzecz tę na razie pominę.
DORYNA Ten pan Zgoda ma bardzo niezgodliwą minę.
PAN ZGODA Dla zacnych ludzi tkliwość mam w sercu ogromną
I jeślim przyjął, panie, ową misję skromną,
To jedynie dla dobra państwa i wygody,
Z lęku, by inny, może jaki fircyk młody,
Z duszą nie tak wrażliwą, z sercem mniej oddanem,
Znacznie srożej w tym względzie nie obszedł się z panem.
ORGON Cóż można więcej zrobić, niż nakazać komu,
Aby bez żadnej zwłoki wynosił się z domu?
PAN ZGODA Otóż właśnie, że zwłoką chcę ucieszyć pana
I spełnienie wyroku zawieszam do rana.
Wszystko ułatwię, niczym niech się pan nie trudzi,
Przyjdę tu tylko na noc z dziesiątkiem swych ludzi.
Dla formy (pan pozwoli, że o tym pouczę)
Trzeba mi będzie wieczór oddać wszystkie klucze;
Sam będę w nocy czuwał nad waszym spokojem —
Przestrzegać go, to będzie obowiązkiem moim.
Ale jutro od rana już czas będzie wielki,
Aby z domu opróżnić wszyściutkie mebelki;
Moi ludzie pomogą, już takich dobrałem,
Że się w mig uporają z gospodarstwem całem —
Trudno w życzliwszy sposób spełnić co niezbędne.
Zatem w zamian za moje troski tak oględne
Zaklinam pana również, aby z pańskiej strony
Wymiar sprawiedliwości nie był utrudniony.
ORGON / na stronie / Gdyby można, dodałbym, i z rozkoszą całą,
Setkę ludwików z tego, co mi pozostało,
Bylebym w zamian za nie to otrzymał w zysku,
By ma pięść mogła spocząć na tym słodkim pysku.
KLEANT / po cichu do Orgona / Daj pokój, nie psuj sprawy!
DAMIS I ja się poświęcę,
Choć trudno mi się wstrzymać, tak mnie świerzbią ręce.
DORYNA / do pana Zgody / Patrząc na pańskie plecy, szczera chętka bierze,
Żeby tak porachować mu kijem pacierze.
PAN ZGODA Możesz srodze odpłacić te bezwstydne żarty,
Rybeńko — i dla kobiet kryminał otwarty.
KLEANT / do Zgody / Kończmy tę sprawę, panie — zatem, jeśli łaska,
Zostaw swoje papiery i ruszaj do diaska!
PAN ZGODA Żegnam. Oby Pan niebios wszystkim błogosławił!
ORGON Bodajś kark skręcił razem z tym, co cię wyprawił!