ELMIRA / kaszlnąwszy kilkakroć, aby zwrócić uwagę męża / Jak to? Także to szybko kroczyć ci przystało?
Od razu chcesz wysączyć serca tkliwość całą?
Więc, gdy kobieta dla cię wstydu swego tarczy
Zbywa się, i to panu jeszcze nie wystarczy?
Wszystkie uczuć dowody najsłodsze masz za nic,
Dopóki rzecz nie dojdzie do ostatnich granic?
TARTUFE Im mniej zasług, tym mniejsze do nadziei prawa,
Toteż w słowach zbyt wątła dla niej jest podstawa;
W los tak chlubny uwierzyć jest sercu zbyt trudno,
Nim czyn w prawdę odmieni nadzieję ułudną.
Ja, świadom swojej nędzy, powiem bez ogródki:
Nie śmiem ufać w wyznania twego lube skutki
I każde twe zaklęcie z niewiarą się spotka,
Póki jej nie pokona rzeczywistość słodka.
ELMIRA Mój Boże, miłość pańska jakże jest gwałtowną!
Jej tyrania mnie w trwogę wprawia niewymowną!
Jak łatwo serca chęci do swej woli nagnie
I jak stanowczo żąda tego, czego pragnie!
Jak to? Czyż się przed panem człowiek niczym zgoła
Nie zasłoni? Czy nawet odetchnąć nie zdoła?
Godziż się czyjąś cnotę oblegać tak srogo
I wszystkich ofiar naraz tak żądać od kogo?
Nadużywać, nastając na nie tak wytrwale,
Serca, co ci odmówić niezdolne nic wcale?
TARTUFE Lecz skoro hołd mój widzisz okiem tak łaskawem,
Czemuż nie chcesz obdarzyć bardziej słodkim prawem?
ELMIRA Lecz jakże mogę chęci okazać łaskawsze,
Nie obrażając nieba, którym grozisz zawsze?
TARTUFE Jeżeli tylko niebo nam na drodze stoi,
Usunąć tę zawadę leży w mocy mojej:
Przeszkodą to nie będzie szczęśliwości naszej.
ELMIRA Lecz kara niebios wieczna, którą pan nas straszy?
TARTUFE Mogę rozproszyć pani dziecinne obawy,
W zwalczaniu tych skrupułów mam bo nieco wprawy.
Prawda, że w oczach nieba rzecz to nieco zdrożna,
Lecz i z niebem dać rady jakoś sobie można:
Jest sztuka, która wedle potrzeby przemienia,
Rozluźnia, ścieśnia węzły naszego sumienia
I która umie zmniejszyć złych czynów rozmiary,
Jeżeli czyste dla nich wynajdzie zamiary.
Na zgłębienie tajemnic tych nadejdzie kolej,
Niech mi się tylko pani prowadzić pozwoli!
Chciej spełnić me pragnienia, a ja w tej potrzebie
Odpowiadam za wszystko, grzech biorę na siebie!
Elmira kaszle silniej
Mocny pani ma kaszel...
ELMIRA Tak, bardzo mnie nuży.
TARTUFE / podając jej papierową torebkę / Ten ulepek z lukrecji może jej posłuży.
ELMIRA To katar dość uparty i wielce się trwożę,
Że mi żaden ulepek na to nie pomoże.
TARTUFE To przykre, bardzo przykre.
ELMIRA O tak, niewymownie.
TARTUFE Słowem, brać tych skrupułów nie trzeba dosłownie:
Wszak wiedzieć nikt nie będzie, a niech pani wierzy,
Że zło naszych postępków w ich rozgłosie leży.
Zgorszenie świata — oto, co sumienie gniecie,
I wcale ten nie grzeszy, kto grzeszy w sekrecie.
ELMIRA Już widzę, że nie wyjdę zwycięsko w tym sporze,
Że dłużej walczyć z panem nic tu nie pomoże
I że za mniejszą cenę żądałabym próżno,
Byś mnie serca swojego chciał darzyć jałmużną.
To pewna, że jest ciężką dla kobiety próbą
Względy płci jej należne przekraczać tak grubo,
Lecz gdy już nic innego nie chcesz widzieć we mnie,
Gdy słowa moje żebrzą twej wiary daremnie,
Póki jej ostateczny dowód nie uświęci,
Trzeba się poddać wreszcie i spełnić twe chęci;
A jeśli mi ta słabość wstydem czoło spłoni,
Tym ci gorzej dla tego, kto zmusił mnie do niej —
Winę za to z pewnością nie ja tu ponoszę.
TARTUFE Ja ją biorę na siebie, w zamian tylko proszę…
ELMIRA Zechciej pan drzwi otworzyć i spojrzeć dokoła,
Czy mój mąż w jaki sposób zajść tu nas nie zdoła!
TARTUFE Skądże ta troska w pani dziś się mogła zrodzić?
Wszak to człowiek stworzony, by go za nos wodzić;
Toż on przyjaźni naszej sam pragnie najszczerzej
I sprawiłem, że choćby widział, nie uwierzy.
ELMIRA Mimo to, proszę bardzo, przejdź się pan po domu
I zobacz, czy nie śledzi mas kto po kryjomu.