Tadeusz Boy-Żeleński Słówka (zbiór) Ernestynka Powieść obyczajowa z kajetu tejże pensjonarki
Druga znów była dziewczynka, A zwała się Ernestynka. Jeden miała smutek wielki, Bo ojciec robił serdelki. A przeciwnie za to ona Była bardzo wykształcona. Wciąż czytała co się zmieści Śliczne francuskie powieści. Mówili o niej bógwico, Że jest tylko pół-dziewicą. Nie każda jest taka święta, Żeby zaraz mieć bliźnięta. Raz ją ojciec przez to złapał, Bo jej narzeczony chrapał. Straszny krzyk się zrobił w domu, Że tak czynią po kryjomu. Każdy wrzeszczał o czym innym, Jak zwykle w domu rodzinnym. Ojciec najgorsze wyrazy Powtarzał po kilka razy. Ona płakała cichutko, Bo ją przy tym kopnął w udko. A potem jeszcze jej ostro Zakazał bawić się z siostrą, Że się taka sama świnka Zrobi, jak ta Ernestynka. Z książkami tyż była heca, Wszystkie powrzucał do pieca, Choć sam nie wiedział, dlaczego, Co ma jedno do drugiego. W końcu ustały te krzyki, Poszedł rano do fabryki. Na co człowiek się naraża, Kiedy ojca ma masarza.