Wacław Berent
Próchno
„Trzeba zjeść kolację” — pomyślał i sięgnął po jadłospis. Lecz karta wypadła mu niebawem z rąk...
„Trzeba zjeść kolację” — pomyślał i sięgnął po jadłospis. Lecz karta wypadła mu niebawem z rąk...
Mniej demoniczna wersja zła wcielonego, częstsza w opowieściach ludowych (lub stylizowanych na takie). W Mickiewiczowskich Dziadach, czy Pani Twardowskiej mamy do czynienia z taką właśnie odmianą szatana o przypiłowanych kłach (dostojnego miana szatana trudno użyć przy okazji groteskowych scen, w których złe duchy kłócą się między sobą, tocząc bójki o duszę Konrada czy Senatora, ani też w odniesieniu do takiego Mefistofelesa, który zmyka przez dziurkę od klucza przed kobietą).