Ksawery Pruszyński
Droga wiodła przez Narwik
Kula bzyknęła niespodzianie, długo, zdradziecko. Łączka w kotlinie przed nimi, górski maliniak porosły krzakami, wydłużony...
Kula bzyknęła niespodzianie, długo, zdradziecko. Łączka w kotlinie przed nimi, górski maliniak porosły krzakami, wydłużony...
Aż naraz cała góra, zalesiona i milcząca, wstrząsa się hukiem i ogniem. To już nie...
„Tu nie ma niebezpieczeństwa” — powtarza jeszcze do siebie i powtórzyłby Chałupce, gdyby ten nie zostawał...
Leżąc patrzał w niebo, spał. Nie widział tego, co się działo w górach. Dobry, ostry...
Łączkę, którą na płaskowyżu przesadzał idąc skokami, teraz przepełza od początku. Przepełza tak starannie, że...
Naraz znad sągów leśnych wygląda… głowa ludzka. Widać hełm, sam kształt tylko, kopulasty, nisko opadły...
Niepokój.
To prawda, że tam na prawo, daleko w górach, szczeka jakiś cekaem, dalej strzały...
Dobrze się wsłuchał. Istotnie przed nimi, w lewo nieco, znowu strzały. Tylko zgłuszone. Wiatr zły...
Fascynujące jest, w jak wielu różnych zjawiskach upatrywano potencjalne niebezpieczeństwo i jakie dawano recepty, by go uniknąć. Niektórzy jednak z premedytacją szukają niebezpieczeństwa, by wypróbować swą odwagę, hart ducha i tężyznę cielesną.