Gusta Dawidsohn-Draengerowa
Pamiętnik Justyny
Na tym stanęło. Justyna wróciła do Krakowa. Smutek jej nie opuszczał. Nie mogła ani na...
Na tym stanęło. Justyna wróciła do Krakowa. Smutek jej nie opuszczał. Nie mogła ani na...
Myślała o tym z przerażeniem. Przygotowani byli na środę. Do wtorku wieczorem mieli wszyscy pozostać...
Kierownictwo powoli usuwało się z Krakowa. Był już ostateczny czas po temu. Cała dzielnica bowiem...
Dochodziła dziewiąta, kiedy Czesiek przyszedł na umówiony punkt. Nie zastał już nikogo. Przeraził się nie...
Tak też było u nich z pracą w chwili, gdy piszę te słowa. Żyją jeszcze...
Pot mi ściekał na oczy, zalewał okulary i oślepiał. Przystanąłem właśnie, by się trochę osuszyć...
A wszak teraz wodzem naszym był łotrzyk morski i pohaniec; za całą flotę była nam...
„Ludzie, którym grozi niebezpieczeństwo, żyją długo” — wtrąciłem się do rozmowy.
„Dajcie, bogowie, by ziściły się...
Przerywa gwałtownie. Przecież użył scyzoryka do otwieraniu kopert z pieniędzmi w drodze z urzędu pocztowego...
Telefon stał na małym stoliku obok kredensu w tym samym pokoju. Ewcia zauważyła, że Jerzy...
Fascynujące jest, w jak wielu różnych zjawiskach upatrywano potencjalne niebezpieczeństwo i jakie dawano recepty, by go uniknąć. Niektórzy jednak z premedytacją szukają niebezpieczeństwa, by wypróbować swą odwagę, hart ducha i tężyznę cielesną.