Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Pożegnanie jesieni
Zdjął pończochę i zobaczył tę nogę nagą, białą prawie jak śnieg. Tego było trochę zanadto...
Zdjął pończochę i zobaczył tę nogę nagą, białą prawie jak śnieg. Tego było trochę zanadto...
Kiedy siedział koło olbrzymiego małżeńskiego łóżka Prepudrechów, w którym, rozwalona na przekątni, księżna czytała (zawsze...
— Ja nie wytrzymam tego, ja muszę cię mieć dzisiaj, całą zupełnie, jak nigdy dotąd. To...
Ktoś niewiadomy wziął go za kark (on dobrze wiedział kto) i pchnął go w półprzymknięte...
— Tak, we mnie. Ja się nie brzydzę panem. Czy panu to nie wystarcza?
— Pani sama...
Przewrotna miłość zjadała go jak kwas pożerający metal, wchłaniała jak amerykańskie czy pińskie bagno konia...
Obie one gnębiły go bezlitośnie: jedna jako cień, objęty wielkością dobrowolnej śmierci, w czym dla...
Poczuł, że wszystko, co od niej usłyszy, mimo prawdy (wierzył jej bezwzględnie) będzie tylko jakimś...
Oczy jej zawróciły się w dzikim zachwycie i piękna była jak złowrogi anioł zniszczenia, jak...
— Chodź już. Jeśli zostanę totemistką, ty będziesz zwierzem, którego będę czciła.
— I zjesz mnie uroczyście...
Przykry ten fantazmat wyobraźni męskiej znaleźć można przede wszystkim w literaturze Młodej Polski i dwudziestolecia — kobieta-modliszka, kusząca i niszcząca mężczyzn występuje np. u Witkacego w Szewcach czy Pożegnaniu jesieni.