1
Mosty tych przedmieść zielonych,
jakże ich wiele, jak dudnią od koni —
— siwe i kare konie z pogoni
za mną, za wiosną, za tonem.
5Jakże ich wiele, wzbierają i coraz
sypią jak płatki, jak ptaki podków.
Jasna, niedzielna, zwierzęca to pora
na szyjach słodko zwinięta jak kot.
Wyrój z błękitu. Ileż obłoków!
10Ptaki zielone trzeszczą spod pokryw.
W lotnych ulotnie badylach pokrzyw
sypią się płaskie łuski potoku.
Małe dziewczynki biegną. Od sukien
bieli, anieli, uskrzydla się obraz,
15ziemia odpływa spod nieba jak łukiem.
Słońce dojrzałe jak jabłko obrać!
WodaDłonie na wodę: plaski i pluski,
w kroplach twarzyczki wyklutych piskląt.
W rybiej, przejrzystej łódeczice łuski
20płyniesz przeze mnie stalową wisłą.