Uwspółcześniono niektóre dawne formy dla ułatwienia lektury, np. miłuje kuchnią > miłuje kuchnię, je podaną sobie połową > je podaną sobie połowę; Kolosseum > Koloseum; pomor > pomór; zboje > zbóje; wziąść > wziąć; niczym nie skłócone > niczym nieskłócone, jeszcze nie złowione > jeszcze niezłowione; poziómek > poziomek; Była już na grabinie z dawna przeznaczona > (…) na grabinię z dawna przeznaczona; powiedźcie, co to za wiedźma > powiedzcie, co to za wiedźma; drzysz > drżysz.
Juliusz SłowackiBalladynaTragedia w pięciu aktach
KOCHANY POETO RUIN!
Pozwól, że pisząc do ciebie, zacznę od apologu[1], który mi opowiedziano nad Salaminy zatoką.
Stary i ślepy harfiarz z wyspy Scio przyszedł nad brzegi Morza Egejskiego, a usłyszawszy z wielkim hukiem łamiące się fale, myślał, że szum ów pochodził od zgiełku ludzi, którzy się zbiegli pieśni rycerskich posłuchać. — Oparł się więc na harfie i śpiewał pustemu morza brzegowi: a kiedy skończył, zadziwił się, że żadnego ludzkiego głosu, żadnego westchnienia, żadnego pieśń nie zyskała oklasku. Rzucił więc harfę precz daleko od siebie, a te fale, które śpiewak mniemał tłumem ludzkim, odniosły złote pieśni narzędzie i położyły mu je przy stopach. I odszedł od harfy swojej smutny Greczyn, nie wiedząc, że najpiękniejszy rapsod nie w sercach ludzi, ale w głębi fal Egejskiego Morza utonął.
Kochany Irydionie[2]! Ta powiastka o falach i harfiarzu zastąpi wszelką do Balladyny przemowę. Wychodzi na świat Balladyna z ariostycznym[3] uśmiechem na twarzy, obdarzona wnętrzną siłą urągania się z tłumu ludzkiego, z porządku i z ładu, jakim się wszystko dzieje na świecie, z nieprzewidzianych owoców, które wydają drzewa ręką ludzi szczepione. Niech naprawiacz wszelkiego bezprawia Kirkor pada ofiarą swoich czystych zamiarów; niech Grabiec miłuje kuchnię Kirkora; niechaj powietrzna Goplana kocha się w rumianym chłopie, a sentymentalny Filon szuka umyślnie męczarni miłosnych i umarłej kochanki; niechaj tysiące anachronizmów[4] przerazi śpiących w grobie historyków i kronikarzy: a jeżeli to wszystko ma wnętrzną siłę żywota, jeżeli stworzyło się w głowie poety podług praw boskich, jeżeli natchnienie nie było gorączką, ale skutkiem tej dziwnej władzy, która szepce do ucha nigdy wprzód niesłyszane wyrazy, a oczom pokazuje nigdy, we śnie nawet, niewidziane istoty; jeżeli instynkt poetyczny był lepszym od rozsądku, który nieraz tę lub ową rzecz potępił: to Balladyna wbrew rozwadze i historii zostanie królową polską — a piorun, który spadł na jej chwilowe panowanie, błyśnie i roztworzy[5] mgłę dziejów przeszłości.
Uśmiechnij się teraz, Irydionie, bo oto naśladując francuskich poetów: powiem ci, że Balladyna jest tylko epizodem wielkiego poematu w rodzaju Ariosta, który ma się uwiązać z sześciu tragedii, czyli kronik dramatycznych. Cienie już różne ludzi niebyłych wyszły ze mgły przedstworzenia i otaczają mnie ciżbą gwarzącą: potrzeba tylko, aby się zebrały w oddzielne tłumy, ażeby czyny ich ułożyły się w postacie piramidalne wypadków, a jedną po drugiej garstkę na świat wypychać będę; i sprawdzą się może sny mego dzieciństwa. Bo ileż to razy, patrząc na stary zamek koronujący ruinami górę mego rodzinnego miasteczka, marzyłem, że kiedyś w ten wieniec wyszczerbionych murów nasypię widm, duchów, rycerzy; że odbuduję upadłe sale i oświecę je przez okna ogniem piorunowych nocy, a sklepieniom każę powtarzać dawne Sofoklesowskie „niestety!” A za to imię moje słyszane będzie w szumie płynącego pod górą potoku, a jakaś niby tęcza z myśli moich unosić się będzie nad ruinami zamku. — O! nie mów mi, że z dzwonków polnych większa ozdoba ruinom niż z tego wieńca myśli, w który je ubierze poeta: — bo choć róże rosnące na ruinach pałacu Nerona rozwidniały nam pięknie te gruzy: to jednak jaśniej mi je oświecił ów duch Irydiona, któregoś ty pod krzyżem w Koloseum położył i nakrył złotymi skrzydłami anioła.
Tak więc, kiedy ty dawne posągowe Rzymian postacie napełniasz wulkaniczną duszą wieku naszego, ja z Polski dawnej tworzę fantastyczną legendę, z ciszy wiekowej wydobywam chóry prorockie — i na spotkanie twojej czarnej, piorunowej, dantejskiej[6] chmury prowadzę lekkie, tęczowe i ariostyczne obłoki, pewny, że spotkanie się nasze w wyższej krainie nie będzie walką, ale tylko grą kolorów i cieni, z tym smutnym dla mnie końcem, że twoja chmura, większym wichrem gnana i pełniejsza piorunowego ognia, moje wietrzne i różnobarwne obłoki roztrąci i pochłonie.
Doniosły mi sylfy, żeś powędrował teraz odwiedzić Etnę czerwoną: posłałem natychmiast Skierkę, aby ci na drodze wszystkie pootwierał kwiaty i wszystkie gwiazdy nad tobą zapalił; za to przez wdzięczność, stanąwszy na szczycie wulkanu, spojrzyj na mórz rozległe błękity i pomyśl, że niedawnymi czasy przez te zwierciadła wędrował okręt mój, jak łabędź żaglami nakryty. Powiedz, czy nie dojrzysz jakiego rysu na fali, jakiego śladu po zniknionym okręcie? Księża wtenczas śpiewali hymn do Najświętszej Panny, a ja stałem z wlepionymi w ogień Etny oczyma, smutny, że mnie fala znów tylko do Europy odnosiła. Słuchaj w ciszy powietrznej, czy echo tego hymnu, który mi serce uciszał, nie drga dotąd w kryształowej atmosferze? Szukaj mojego śladu w powietrzu i na fali, a jeśli o mnie na fali i w powietrzu nie słychać, to znajdź mnie w sercu twoim i niech ja będę jeszcze z tobą przez jedną godzinę. Wszak darem to jest Boga, że my umiemy myślą latać do siebie w odwiedziny.
Rozpisałem się długo, a zamierzyłem był tylko napisać
Autorowi Irydiona
na pamiątkę
Balladynę
poświęca
Juliusz Słowacki
Paryż, dnia 9 lipca 1839 r.
OSOBY:
-
Pustelnik — Popiel III wygnany
-
Kirkor — pan zamku
-
Matka — wdowa
-
Balladyna,
-
Alina — jej córki
-
Filon — pasterz
-
Grabiec — syn zakrystiana
-
Fon Kostryn — naczelnik straży w zamku Kirkora
-
Gralon — rycerz Kirkora
- Kanclerz
-
Wawel — dziejopis[7]
- Paź
- Poseł ze stolicy Gnezna
- Oskarżyciel sądowy
- Lekarz koronny
- Pany — rycerze — służba zamkowa — wieśniacy — dzieci.
OSOBY FANTASTYCZNE:
-
Goplana — nimfa, królowa Gopła
- Chochlik
- Skierka
Za czasów bajecznych, koło jeziora Gopła.
AKT PIERWSZY
SCENA I
Las blisko jeziora Gopła — chata pustelnika ustrojona kwiatami i bluszczem. —
Kirkor wchodzi w karaceńskiej zbroi
[8], bogato ubrany, z orlimi skrzydłami…
KIRKOR
sam
1Rady zasięgnąć warto u człowieka,
Który się kryje w tej zaciszy leśnej;
Nieco szaleństwa: ilekroć mu prawisz
[9]
5O zamkach, królach, o królewskich dworach,
To jak szalony od rozumu błądzi
[10],
Miota przekleństwa, pieni się, narzeka;
Musiał od królów doznać wiele złego,
I z owąd
[11] został przyjacielem gminu
[12].
stuka do celi
GŁOS Z CELI
KIRKOR
PUSTELNIK
wychodząc z celi
Witaj synu…
Czego chcesz?
KIRKOR
PUSTELNIK
KIRKOR
Gdybym podstarzał dziesiątym krzyżykiem
[13],
Może bym w smutne schronił się dąbrowy
[14];
Ale ja młody, pan czterowieżowy,
20Przemyślam dzisiaj, jak by się ożenić…
Poradź mi, starcze.
PUSTELNIK
Lat dwadzieścia z górą
Jak żyję w puszczy…
KIRKOR
25Więc ocenić
Ludzi nie mogę — ani wskazać, którą
Weźmiesz dziewicę.
KIRKOR
Te, co rozkwitały
Z dzieciństwa pączków, gdyś ty żył na świecie,
30Są dziś pannami… czerwony li
[15] biały
Pączek na róży, taka będzie róża…
Przypomnij niegdyś najpiękniejsze dziecię,
Białą, jak w ręku anielskiego stróża
Kwiat lilijowy — niech jej słowik śpiewny
35Zazdrości głosu, a synogarlica
[16]
Wiernością zrówna… gdzie taka dziewica,
Słyną wdziękami?
PUSTELNIK
Nieba! to ród węża.
40Żona zbrodniami podobna do męża,
Córki do ojca, a do matek syny;
Jak w jednym gnieździe skłębione gadziny.
O bogdaj piorun!…
KIRKOR
PUSTELNIK
45Młody,
Przeklinaj ze mną — oni klątwy warci.
Bogdaj doznali, co pomór
[17] i głody!
Bogdaj piorunem na poły pożarci,
Padając w ziemi paszczą rozdziawioną,
50Proch mieli płaszczem, a węża koroną.
Bogdaj! — Klnąc zbójcę potargałem siły,
Wściekłem się jako brytan uwiązany.
Bo też ja kiedyś byłem pan nad pany,
Stutysiącznemu narodowi miły,
55Żyłem w purpurze
[18], dziś noszę łachmany;
Nocą do komnat weszli brata zbóje,
Różyczki moje trzy z łodygi ścięto!
Dziecinki moje w kołyskach zarżnięto!
60Aniołki moje!… wszystkie moje dzieci!
PUSTELNIK
KIRKOR
PUSTELNIK
Któż mię z żebraki rozezna?
[20]…
65Uzbrajam chamy
[21] i lecę do Gnezna
Mścić się za ciebie…
PUSTELNIK
KIRKOR
Kala tę ziemię i prędzej się szerzy;
70Popiel, skalany dzieci krwią niewinną,
Niegodny rządzić tłumowi rycerzy.
Niech więc się stanie, co się stać powinno,
Pod okiem Boga, na tej biednej ziemi.
PUSTELNIK
AniołCzy ty skrzydłami anioła złotemi
75Z nieba zleciałeś?
KIRKOR
Para tych białych skrzydeł wyrastała;
Gdy na rycerskiej są naramiennicy,
Będzieżli
[23] rycerz mniej niż owa biała
80Ptaszyna ludziom użyteczny? — mali
[24]
Gadom przepuszczać rycerz uskrzydlony
Orła piórami?
PUSTELNIK
O mężu ze stali!
Ty jesteś z owych, którzy walą trony.
KIRKOR
85
Króla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem…
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników.
90Nieraz wybiera dziesiątego z szyków
I tnąc w kawały, ulubionym rybom
Na żer wyrzuca; resztę ciał wymiata
Na dworskie pola i czerwonym skibom
Ziarno powierza. Sąsiad ziemię kata
95Na pośmiewisko zwie Rusią Czerwoną.
Bóg dawał żniwo szczęścia niezasiane,
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
100Ziemia upałem wysuszona pęka;
Wiosenne runa złocą się, nim ziarno
Czoła pochyli, a wieśniacy garną
Sierpami próżne tylko włosy żyta.
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
105Staje się co rok szarańczy szpichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.
Ach jam
[25] przeklęty! przeklęty! trzy razy
Przeklęty! winien jestem nieszczęść ludu.
KIRKOR
PUSTELNIK
Z rozlicznego cudu
Korona Lecha sławną niegdyś była,
W niej szczęścia ludu, w niej krainy siła
Cudem zamknięta… oto ja, wygnany,
115Lud pozbawiłem tej korony.
KIRKOR
PUSTELNIK
Korona brata mego jak liczmany
[26]
Fałszywa… moja pod spróchniałe karcze
[27]
Lasu wkopana… miałem ją do grobu
120Ponieść za sobą.
KIRKOR
PUSTELNIK
Ku ojczystej stronie
Wracali niegdyś od Betleem żłobu
125Święci królowie — dwóch Magów i Scyta
[29].
Ów król północny zaszedł w nasze żyta,
Zabłądził w zbożu jak w lesie — bo zboże
Rosło wysokie jak las w kraju Lecha;
Więc zabłądziwszy rzekł: «Wyprowadź, Boże!»
130
Królewskiej chaty — bo Lech mieszkał w chacie. —
Wszedł do niej Scyta i rzekł: «Królu! bracie!
Idę z Betleem, a gwiazda błękitna
Twoich bławatków ciągle szła przede mną,
135Aż tu zawiodła». — Lech rzekł: «Zostań ze mną.
Kraina moja szczęśliwa i bitna,
Jeśli chcesz, to się tą ziemicą
[30] z tobą
Dzielę na poły». — Scyta rzekł: «Zostanę,
Lecz kraju nie chcę, bo ziemie złamane
140Rozgraniczają się krwią i żałobą
Dzieci i matek». Więc razem zostali;
Ale to długa powieść…
KIRKOR
PUSTELNIK
Więc jako dawniej czynili mocarze,
145Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę… stąd nasza korona.
Zbawiciel niegdyś wyciągając rączki
Szedł do niej z matki zadumanej łona
150I ku rubinom podawał się cały
Jako różyczka z liści wychylona,
I wołał: caca! i na brylant biały
Różanych ustek perełkami świecił.
KIRKOR
O biedny kwiatku! na toż ty się kwiecił,
155By cię na krzyżu ćwiekami przybito?
Na czarnym koniu, z uzbrojoną świtą!
Zbawiłbym Zbawcę — lub wyrąbał krocie
[31]
Zbójców na zemstę umarłemu.
PUSTELNIK
160Synu!
Bóg weźmie twoją pochopność do czynu
Za czyn spełniony. Wróćmy w nasze czasy.
Gdy mię brat wygnał, uniosłem w te lasy
Świętą koronę…
KIRKOR
165Wróci ona! wróci!
Przysięgam tobie… Lecz…
PUSTELNIK
KIRKOR
Nim Kirkor w przepaść okropną się rzuci
Szukając zemsty — chcę — chciałbym cię badać,
170Na jakim pieńku zaszczepić rodowe
Drzewo Kirkorów, aby kiedyś nowe
Plemię rycerzy tronu twego strzegło?
Kogo wprowadzić w podwoje zamkowe
Z żony imieniem?
PUSTELNIK
175
Z pierścionkiem ślubnym za marą
[32] wielkości,
A prawie wszyscy wzięli kość niezgody
Zamiast straconej z żebra swego kości
[33].
Postąp inaczej — ty szlachetny, młody;
180
PtakNiechaj ci pierwsza jaskółka pokaże,
Pod jaką belką gniazdo ulepiła;
Gdzie okienkami błysną dziewic twarze,
A dach słomiany, tam jest twoja miła.
ChłopAni się wahaj, weź pannę ubogą,
185Żeń się z prostotą, i niechaj ci błogo
I lepiej będzie, niżbyś miał z królewną…
KIRKOR
PUSTELNIK
Do biednej chaty — niechaj żona karna,
190Miła, niewinna…
KIRKOR
Jaskółeczko czarna!
Ptaszyno moja, gdzie mię zaprowadzisz?
PUSTELNIK
KIRKOR
Starcze, dobrze radzisz…
195Prowadź, jaskółko!
Odchodzi Kirkor.
sam
O! ci młodzi ludzie,
Odchodzą od nas i wołają głośno:
Idziemy szukać szczęścia. Więc my, starce
[35],
Cośmy przebiegli po tej biednej ziemi,
200A nigdy szczęścia w życiu nie spotkali;
Możeśmy tylko szukać nie umieli…
Idź! idź! idź, starcze, do pustelnej celi…
chce wchodzić do celi — i zatrzymuje się na progu
Wchodzi Filon, pasterz… zamyślony — fantastycznie we wstążki i kwiaty ubrany.
z egzaltacją
O! złote słońce! drzewa ukochane!
O! ty strumieniu, który po kamykach
205Z płaczącym szumem toczysz fale śklane!
Rozmiłowane w jęczących słowikach
Róże wiosenne! z wami Filon skona!
Bo Filon marzył los Endymijona
[37],
Marzył, że kiedyś po blasku miesiąca
210Biała bogini, różami wieńczona,
Z niebios błękitnych przypłynie, i drżąca
Czoło pochyli, a koralowemi
Ustami usta moje rozpłomieni.
Ach! tak marzyłem! Ale na tej ziemi
215Nie ma Dyjanny
[38]. Samotny uwiędnę
Jako fijołek — albo kwiat jesieni.
PUSTELNIK
Co znaczą owe narzekania zrzędne?
Młody szaleńcze, gdzie zimny rozsądek?
Wywracasz świata boskiego porządek,
220A że ty chciwy Akteona
[39] wanien,
Czekasz na ziemi anielskiego bóstwa:
Dlatego tyle zestarzałych panien
Dotąd się mężów swych nie doczekały;
Szukaj kochanki na ziemi.
FILON
225
Na próżno zbiegłem przeglądając mnóstwa
Dziewic śmiertelnych. Nieraz wzrok łakomy
Śledził spod złotej kapeluszów słomy
Żniwiarek twarze, podobne czerwienią
230Makom zbożowym. Nieraz poglądam
Na białe płótna, łąk jasną zielenią
Słońcu podane; rojąc serca szałem,
Że z bieli płócien jako z morskiej piany
Alabastrowa
[40] miłości bogini
235Wyjdzie na słońce. Ach! tak obłąkany,
Żyłem na świecie jako na pustyni;
Nienasycony, dumający, rzewny.
Byłem na dworach, widziałem królewny
Podobne gwiaździe Wenus
[41], co wynika
240Wieczorem z nieba różowego zorzą,
Zaczerwieniona, ale bez promyka.
Serca nie mają, a sercem się drożą
[42]
Więcej niż koron brylantami.
PUSTELNIK
245Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!
Ty, co na dworach szukałeś kochanki:
Precz! precz ode mnie, kwiecie beznasienny,
Studniom niezdatny jak stłuczone dzbanki,
Światowi jako słońca blask jesienny
250
Zamknę cię w szpital szalonych lub rzucę
Na bakalarską
[43] ławę między dzieci.
FILON
Mój dobry ojcze! niechaj ci Bóg świeci!
Musisz być chory, gadasz nieprzytomnie.
PUSTELNIK
255
SzaleniecWszyscy szaleńcy zlatują się do mnie,
A wszyscy marzą o królewskich dworach,
Myślą o królach, a kryją się w borach,
I jęczą, jęczą jak oślepłe sowy.
FILON
Wsadź, starcze, głowę w strumień kryształowy,
260Może ochłonie.
PUSTELNIK
Na moim czole czerwonego pasu.
Widzisz! czy widzisz, jak korona ryje?
Dwudziestoletnie życie w głębi lasu
265Nie zagoiło rany. Pas na czole,
A drugi taki pas mi serce płata;
Ten od korony,
pokazując na serce
ten od mieczów kata.
O! moje dzieci! o! sieroctwa bole!
270O! moja przeszłość!
FILON
Nudzi mię ten stary,
W głowie ma jakieś bezcielesne mary,
Pewnie oszalał samotnością, postem
[44].
Cierpienie myśli jest kolącym ostem,
275Lecz rzeczywistość… o! ta jak żelazo
Rani, zabija…
FILON
PUSTELNIK
280Niechaj cię pogrzebie,
Mdława istoto. Nic niech nic zabije;
A twój grobowiec zamknie nic.
FILON
O luba!
Nieznaleziony twój obraz
pokazując na serce
285tu żyje!
Nieznalezienie gorsze niźli zguba;
Jam cię nie znalazł, a widzę przed sobą!
Idę do lasu, gdzie będę sam — z tobą…
Błogosławiony wyobraźni cudzie,
290Ty mnie ocalasz!
odchodzi w las
PUSTELNIK
SCENA II
Inna część lasu — widać jezioro Gopło.
Skierka i Chochlik wchodzą.
Gdzie jest Goplana, nasza królowa?
CHOCHLIK
SKIERKA
I woń sosnowa,
295I woń wiosenna nie obudziła
Królowej naszej? woń taka miła!
Czyliż
[46] nie słyszy, jak skrzydełkami
Czarne jaskółki biją w jezioro
Tak, że się całe zwierciadło plami
300W tysiące krążków?
CHOCHLIK
Zbudzi się jędza i będzie
Do pracy nas zaprzęgać. To w puste żołędzie
Wkładać jaja motylic — to pomagać mrówkom
305Budującym stolice i drogi umiatać
Do mrównika wiodące… to majowym krówkom
Rozwiązywać pancerze, aby mogły latać,
To zwiedzać pszczelne ule i z otwartej księgi
Czytać prawa ulowe lub rotę przysięgi
310Na wierność matce pszczelnej od zrodzonej pszczółki;
To na trzcinę jeziora zwoływać jaskółki
I uczyć budownictwa pierworoczne matki.
Już zamykać stawiane na ptaszęta klatki,
Nim jaki biedny ptaszek uwięźnie w zapadni,
315Na przekor ptasznikowi; już to pani sroce
Ciągle trąbić do ucha naukę: nie kradnij;
Albo wróblowi wmawiać, że pięknie świegoce,
Aby ciągle świegotał nad wieśniaczą chatą…
Pracuj jak koń pogański, pracuj całe lato,
320A zimą spij u chłopa za brudnym przypieckiem,
Między garnkami, babą szczerbatą i dzieckiem.
SKIERKA
Bo też ty jesteś leniwy, Chochliku!
patrzy na jezioro
Wytryska z wody Goplana;
325Jak powiewny liść ajeru
[48],
Lekko wiatrem kołysana;
Jak łabędź, kiedy rozwinie
Uśnieżony żagiel steru,
Kołysze się — waha — płynie.
330I patrz! patrz! lekka i gibka,
Skoczyła z wody jak rybka,
Na nezabudek
[49] warkoczu
Wiesza się za białe rączki,
A stopą po fal przezroczu
335Brylantowe iskry skrzesza.
Ach czarowna! któż odgadnie,
Czy się trzyma z fal obrączki?
Czy się na powietrzu kładnie
[50]?
Czy dłonią na kwiatach się wiesza?
CHOCHLIK
340
PtakOna ma wianek na głowie…
Czy to kwiaty? czy sitowie?
SKIERKA
O nie… to na włosach wróżki
Uśpione leżą jaskółki.
Tak powiązane za nóżki
345Kiedyś, w jesienny poranek,
Upadły na dno rzeczułki:
Rzeczułka rzuciła wianek,
Wianek czarny jak hebany
Na złote włosy Goplany.
CHOCHLIK
350
Wiedźma gotowa zaraz nową pracę zadać.
Albo obracać młyny, skąd woda uciekła
Biednemu młynarzowi, lub każe spowiadać
Leniwego szerszenia, nim pójdzie do piekła
355Za kradzież słodkich miodów… lub malować pawie
SKIERKA
Więc uciekaj… ja się bawię…
PtakPromienie słońca przenikły
Jaskółeczek mokre piórka…
Ożyły — pierzchły — i znikły
360Jak spłoszonych wróbli chmurka
Królowa nasza bez ducha.
Zadziwiona stoi, słucha;
Nie śmie wiązać i zaplatać
Kos
[51] rozwianych, nie wie, czemu
365Wianeczkowi uwiędłemu
Przyszło ożyć? skąd mu latać?
Goplano! Goplano! Goplano!
Wchodzi Goplana.
Narwij mi róż, Chochliku! poleciał mój wianek.
CHOCHLIK
Chochlik odchodzi mrucząc.
GOPLANA
SKIERKA
GOPLANA
Ach! gdzież mój kochanek?
SKIERKA
Co mi rozkażesz, królowo?
Zadaj piękną jaką pracę.
375Winąć
[52] tęczę kolorową,
Albo budować pałace,
Powojami wiązać dachy.
I opierać kwiatów gmachy
Na kolumnach malw i dzwonów
380Lazurowych.
GOPLANA
SKIERKA
Chcesz tronów
Z wypłakanych nieba chmurek?
Czy ci przynieść pereł sznurek?
385Z owych pereł, które dają
Lep na ptaszki; ale mają
Takie blaski, takie wody,
Jak kałakuckie
[53] jagody.
Chcesz? lecę na trzęsawice
[54],
390Dojrzę — dogonię — pochwycę —
Błędnego moczar ognika;
I zaraz w lilijkę białą
Oprawię jak do świecznika,
I nakryję białym dzwonkiem,
395By ci świecił… Czy to mało?
Rozkaż, pani! Co pod słonkiem,
Co na ziemi, wszystko zniosę:
Drzewa, kwiaty, światło, rosę.
Co nad ziemią, w ziemi łonie:
400Dźwięki, echa, barwy, wonie,
Wszystko, o czym kiedy śniły
Myśli twoje w jezior burzy
Kołysane.
Skierko miły,
405Ja się kocham.
SKIERKA
W czym? czy w róży
Bezcierniowej? czy w kalinie?
W czterolistnej koniczynie?
Może w kwiatku: «niech Bóg świeci»,
410Który posadzi macocha
Na grobie mężowskich dzieci?
Może w Magdaleny nitce
[55],
Co bez wiatru leci płocha?
Może w białej margieritce,
415Co piątym listkiem: «nie kocha»
Zabiła młodą pasterkę?
W czym się kochasz? poszlij
[56] Skierkę,
A przyniesie ci kochanka,
I wplecie do twego wianka,
420I będziesz go wiecznie miała,
Pieściła i całowała
Do przyszłej wiosny poranka,
Do drugiego kwiatów wieku.
GOPLANA
Ach! ja się kocham, kocham się w człowieku!
SKIERKA
GOPLANA
Tej zimy, gdym usnęła
Na skrysztalonym łożu, światło mię jakieś
Z głuchego snu gwałtownie ocuciło.
Otwieram oczy — patrzę… płomień czerwony
430Jako pożaru łuna bije przez lody
I słychać głuchy huk. Rybacy to rąbali
Przełomkę
[57] biednym rybkom zdradliwą… Nagle
Okropny krzyk — w przełomkę człowiek pada.
Na moje upadł łoże; a czy to światło
435Podobne barwie róż, które świeciło
W moim pałacu szklistym? czy też prawdziwe
Róże na jego licach śmiercią mdlejące;
Ale się piękny wydał — ach! piękny tak, że chciałam
Zatrzymać go na wieki w zimnych pałacach,
440I nie rozwiązać z wieńca ramion, i przykuć
Łańcuchem pocałunków. Wtem zaczął konać…
Musiałam wtenczas, ach! musiałam go wypuścić!
Gdybym przynajmniej mogła była go wynieść
Z wody na rękach moich, usta z ustami
445Spoić i życie wlać w ostygłe jego piersi;
Ale ty wiesz, co to za męka dla nas,
Kiedy, podobne kwiatom, musiemy składać
Rumieniec nasz i piękne barwy wiosny,
I do kamieni białych podobne leżyć
450W głębiach jeziora. Taką ja wtenczas byłam.
Musiałam leżeć na dnie, ani się płocho
[58]
Na światło dnia wyrywać. Na pół martwego
Wyniosłam drzącą
[59] ręką i przez otwory
W lodzie wybite rzucam: sama boleśnie
455Wracam na puste łoże, na zimne łoże;
A moje serce rozdarł okrzyk rybaków,
Którzy witali wtenczas, gdy ja żegnałam.
WiosnaJakżem czekała wiosny, przyszła nareszcie!
Z miłością w sercu budzę się… kwiaty
460To nic przy jego licach — gwiazdy gasną
Przy jego jasnych oczach… Ach kocham, kocham!
SKIERKA
GOPLANA
To on! to on! mój miły.
Bądź niewidomym, Skierko.
Skierka odchodzi.
Wchodzi na scenę Grabiec — rumiany — w ubiorze wieśniaka.
GRABIEC
465Ach, cóż to za panna?
Ma twarz, nogi, żołądek — lecz coś jakby szklanna
[60].
Co za dziwne stworzenie z mgły i galarety.
Są ludzie, co smak czują do takiej kobiety;
Ja widzę coś rybiego w tej dziwnej osobie.
GOPLANA
470Jak się nazywasz, piękny młodzieńcze?
GRABIEC
GOPLANA
GRABIEC
Jakżeś głupia, mościa pani
[61] —
Nic sobie, to się znaczy, że nic nie przygani
475Mojej piękności, to jest, żem piękny. A zwę się
Grabiec.
GOPLANA
Cóż cię za anioł obłąkał w tym lesie?
GRABIEC
Proszę, coż za ciekawość w tym wywiędłym schabku!
GOPLANA
Proszę cię, panie Grabiec!
GRABIEC
480Wolno mówić: Grabku!
Panie Grabku!
GOPLANA
GRABIEC
A pytasz, kto ja jestem?… to historia długa;
485W naszym kościółku stały ogromne organy,
Mój tata grał na dudach; pięknie grywał pjany
[63],
Ale kiedy na trzeźwo, okropnie rzępolił;
Do tego był balwierzem i całą wieś golił,
Golił i grał na dudach, bo golił w sobotę,
490Na dudach grał w niedzielę; a miał taką cnotę,
Że nie pił, kiedy golił, a pił, kiedy grywał.
I wszystko szło jak z płatka
[64]. Wtem kogut zaśpiéwał
I mój ojciec małżeństwem z żoną los zespolił.
Panna młoda wąs miała, ojciec wąs ogolił
495I wszystko szło jak z płatka. Lecz tu nowe cuda!
Żona grała na dudach, a tatuś był duda;
Grała więc po tatusiu i dopóty grała,
Aż go na cmentarzyku wiejskim pogrzebała.
Ja zaś, pośmiertne dzieło pana organisty,
500Jestem, jak mówią, ojca wizerunek czysty,
Bo lubię stary miodek
[65] i kocham gorzonnę
[66],
I uciekam od matki…
GOPLANA
Słowa jego wonne
Przynosi wiatr wiosenny do mojego ucha…
505O luby! ja cię kocham…
Coż to za dziewucha?
Obcesowo
[67] zaczyna. Wprawdzie to nie dziwy.
Ilekroć przez wieś idę, to serca jak śliwy
Lecą pod moje nogi… wołają dziewczęta:
510Panie Grabku! Grabiątko, niech Grabiec pamięta,
Że jutro grabim siano — pomóż, Grabku, grabić
A to znaczy, że za mnie dałyby się zabić,
I to, że się na sienie
[68] dadzą pocałować.
Czy mię kochasz, mój miły…?
GRABIEC
515Ha!… trzeba skosztować…
Na przykład… daj całusa
GOPLANA
To ślub dla czystych dziewic. Na dziewiczym wianie
[69]
Za każdym pocałunkiem jeden listek spada.
520Nieraz dziewica czysta i smutkami blada
Dlatego, że spadł jeden liść u serca kwiatu,
Nie śmie kochać i daje pożegnanie światu,
I do mogiły idzie nigdy niekochana.
GRABIEC
Coś waćpanna jak mniszka.
GOPLANA
525Raz pocałowana
Będę twoją na wieki — i ty mój na wieki…
GRABIEC
Ha, pocałunek bliski, a ten «mój» daleki.
całuje
GOPLANA
GRABIEC
Dalibóg… pfu!… pocałowałem
530Niby w pachnącą różę… pfu… róża jest ciałem,
Ciało jest niby różą… niesmaczno!…
GOPLANA
Więc teraz co wieczora na leśne rozłogi
Musisz do mnie przychodzić. Będziemy błądzili,
535Kiedy księżyc przyświeca, kiedy słowik kwili,
Nad falą szklistych jezior, pod wielkim modrzewiem
Będziemy razem marzyć przy księżycu
[70]…
GRABIEC
do siebie
Nie wiem,
Co odpowiedzieć babie…
GOPLANA
540Ty smutny? ty niemy?
O! my z tobą będziemy szczęśliwi!
GRABIEC
Będziemy,
Lecz nie wieczorem — i nie przy jeziorze…
GOPLANA
GRABIEC
545Bo ja nie lubię wody jak wściekły.
GOPLANA
Mojemu
Kochankowi rwać będę poziomki, maliny.
GRABIEC
Lecz ja nie lubię malin… a kiedy dziewczyny
Niosą dzbanek na głowie, nieraz zrzucam dzbanek,
550Ale to nie dla malin.
GOPLANA
Lecz ty mój kochanek…
Ty musisz lubić kwiaty… Więc przyjdź co wieczora.
GRABIEC
A to już tego nadto!… co za nudna zmora!
Nie przyjdę w żaden wieczór…
GOPLANA
GRABIEC
Za borem
Pewna dziewczyna czeka na Grabka wieczorem.
GOPLANA
GRABIEC
GOPLANA
560Czy piękna dziewczyna?
GRABIEC
Ha?… co pannie do tego?… zwie się Balladyna.
GOPLANA
Siostra Aliny?… córka wdowy?… ale ona
Złe ma serce…
GRABIEC
Waćpanna, widzę, coś szalona…
565Nie wierzę w babskie dziwy, sądy i przestróżki
[71]
Wszystkie dziewczęta, które mają małe nóżki,
To mają piękne usta i serca — a właśnie
Ona piękną ma nóżkę…
GOPLANA
zapalając się
570Jeśli mi ciebie kto wydrze, kochanku.
Ty jesteś moim! moim! moim wiecznie!
Choćbyś miał księżyc za ślubny pierścionek,
Choćbyś miał księżyc, to ja go rozłamię,
Zagaszę księżyc, który cię prowadzi
575Do pocałunków, do kochanki domu.
Ach bądź mi wiernym! błagam cię! zaklinam!
Na twoje własne szczęście. Ach! zaklinam!
Bo zginiesz, luby… nie… razem zginiemy,
Ale ty zginiesz także, gdy ja zginę…
580Więc nie chcę zginąć, abyś ty nie zginął.
Przynajmniej dzisiaj nie chodź tam wieczorem,
Przynajmniej dzisiaj nie chodź tam… ja każę…
GRABIEC
A któż ty jesteś, co każesz?
Królowa!
585Królowa fali, Goplana.
GRABIEC
Ej!… w nogi!
Jezus Maryja! a tom popadł w biedę,
Szatana żona chce być moją żoną.
Grabiec ucieka.
GOPLANA
sama
MiłośćNiech słońce gaśnie! niechaj gwiazdy toną
590W bezdrożne niebo! niechaj róże więdną!
Co mi po słońcu, po gwiazdach, po kwiatach,
Wolę je stracić niż kochanka stracić.
Co mam potęgi, co nadprzyrodzonej
Siły nad światem; to obrócę na to,
595Aby to serce podbić i mieć moim…
Skierko! Chochliku!…
SKIERKA
przybiega
Czy słyszałeś, Skierko,
Moją rozmowę z kochankiem? aniołem?
SKIERKA
Nie karz… ciekawość… szczera moja skrucha,
600Biały powoju kwiatek uszczyknąłem
I końcem rożka włożywszy do ucha
Słyszałem… przez kwiat…
GOPLANA
SKIERKA
Leniwy
605Ciągnie się z wiankiem…
Wchodzi Chochlik z wiankiem.
GOPLANA
A wstydź się, Chochliku!
Patrz, coś ty narwał chwastu i pokrzywy,
Brzydkich piołunów, koniczyn, trawniku.
SKIERKA
Pozwól mi, pani, niech ja go wysiekę
610Za taki wianek…
CHOCHLIK
GOPLANA
CzarySłuchajcie mię cicho, diabliki…
Oto, Chochlo, polecisz za moim kochankiem;
Idź przy nim, przed nim, za nim, jak skoczne ogniki,
615I błąkaj po murawach tak, by przed porankiem
Nie trafił do mieszkania — ani do tej chaty,
Gdzie mieszkają dwie piękne dziewczęta — dwa kwiaty,
Córki wdowy… rozumiesz… a o wschodzie słońca
Tu miłego przyprowadź.
CHOCHLIK
620Będę go bez końca
Błąkał i sadzał w błocie… cha! cha! cha! cha! cha! cha!
Odchodzi Chochlik.
GOPLANA
A ty, mój Skierko, leć na mały mostek
Gdzie jest mogiła samobójcy stracha
Ukryj się w łozy
[73] zarostek.
625Za godzinę przez ten mostek
Będzie jechał pan bogaty,
Ustrojony w złote szaty,
Jak do ślubu — bez oręży,
I kareta złotem błyska,
630I pięć rumaków w zaprzęży;
Cztery karych i klacz biała
Przodem lecąc iskry ciska.
A na mostku wypróchniała
Leży belka drżąca, śliska.
635Czy rozumiesz?
SKIERKA
GOPLANA
skłaniając głową
Lecz nie szkodzić żywym.
Ani ludziom, ni koniom.
SKIERKA
GOPLANA
640Tego pana w płaszczu złotem,
Hymnem wiatru czułym, tkliwym
Zaprowadzić aż do chaty,
Gdzie mieszka uboga wdowa
I dwie młode córki chowa.
645
Wziął tam żonę i we dwoje
Odjechał złotą karetą.
Luby Skierko! dziecię moje!
SKIERKA
Dziewczyna będzie kobietą,
650Nim dwa razy słońce zaśnie,
Nim dwa razy księżyc zgaśnie.
odlatuje
GOPLANA
sama
Więc rozesłałam sylfy
[74]; niechaj pracują
Na moje szczęście. Teraz nie idzie o to,
Aby wojskami kwiatów zdobywać niwy;
655
Ani słowiki uczyć piosenek, ani
Budzić jaskółki wodne… kocham!… ginę!…
ŁzyA jeśli on mię kochać nie będzie? cała
W mgłę się rozpłynę białą, i spadnę łzami
660Na jaki polny kwiat, i z nim uwiędnę.
rozpływa się w powietrzu
SCENA III
Wdowa i córki jej Balladyna i Alina wchodzą z sierpami.
WDOWA
Twoje rączki od słońca całe się rozpłyną
Jak lodu krysztaliki. Już my jutro rano
Z Alinką na poletku
[76] dożniemy ostatka;
665A ty, moje dzieciątko, siedź sobie za ścianą…
ALINA
StarośćNie! nie, nie, jutro odpoczywa matka,
A my z siostrzycą idziemy na żniwo.
Słoneczko lubi twoję główkę
[77] siwą
I leci na nią by
[78] natrętna osa
670Do białych kwiatków; ani go od włosa
Liściem odpędzić; że też nigdy chmurki
Bóg nie nadwieje, aby cię zakryła.
O! biedna matko!
WDOWA
675Z wami to nawet ubożyzna miła;
A kto posieje dla Boga, nie straci.
Zawsze ja myślę, że wam Bóg zapłaci
Bogatym mężem… a kto wie? a może
Już o was słychać na królewskim dworze?
680A my tu żniemy, aż tu nagle z boru
Jaki królewic — niech i kuchta dworu
Albo koniuszy — zajeżdża karetą…
I mówi do mnie: «Podściwa
[79] kobieto,
Daj mi za żonę jedną z córek». — «Panie!
685Weź Balladynę, piękna jak dziewanna». —
Rycerz za męża… ale starsza panna
Powinna prędzej zostać panną młodą.
W rzeczułkach woda goni się za wodą.
690Mój królewicu, żeń się z Balladyną.
BALLADYNA
Gdzie ty mój grzebień podziałaś, Alino?
ALINA
Wiesz, Balladyno, że to jej do twarzy,
Kiedy śni głośno, kiedy się uśmiecha.
WDOWA
do Balladyny
695Dobrze ty mówisz!
BógChata taka licha,
A mnie się marzy Bóg wie nie co…
Ale Bogu się także w wiekuistej chwale
Musi coś marzyć… a gdyby też Bogu
Chciało się matce dać złotego zięcia…
BALLADYNA
700Ach! słychać jakiś tarkot na rozłogu,
Jedzie gościńcem dwór jakiegoś księcia.
Pięć koni… złota kareta… ach kto to?…
Jedzie aleją… Jak to pięknie złoto
Między drzewami błyska!… Ach! mój Boże,
705Co im się stało?… śród naszego mostu
Powóz prrr… stanął… i ruszyć nie może…
WDOWA
Pewnie chcą konie napoić…
BALLADYNA
Ot właśnie!
Pan poi konie na drodze po prostu…
WDOWA
ALINA
Już słoneczko gaśnie,
Trzeba zapalić sosnowe łuczywo
[80]…
BALLADYNA
biegnąc od okna
Ach lampę zaświeć… ach lampę… co żywo…
O! gdzie mój grzebień?
Słychać pukanie do drzwi.
WDOWA
715Cóż to? co?… ktoś puka…
BALLADYNA
WDOWA
Prędzej otwórzcie… ktoś do chaty stuka.
ALINA
WDOWA
720Niech wszelki duch Boży
Boga wychwala… ja odemknę chatę…
patrzy przez dziurkę od klucza
O jakie stroje złocisto-bogate!
otwiera
Kirkor wchodzi.
KIRKOR
Tak, z Boga imieniem.
725Proszę wybaczyć, ale nad strumieniem
Mostek pod moim załamał się kołem,
Szukam schronienia…
WDOWA
Proszę poza stołem,
Mój królewicu, siadać — proszę siadać.
730Chata uboga — raczyłeś powiadać,
Że powóz… O! to nieszczęście! —
Dziewczęta! To moje córki, jasny królewicu —
A to już dawno człowiek nie pamięta
Takich przypadków, chyba przy księżycu
735Młynarz, co jechał przeszłej wiosny.
BALLADYNA
Matko,
Dosyć — daj panu mówić…
Wchodzi Skierka niewidzialny dla aktorów.
KIRKOR
Słyszałem dźwięki luteń… czy to córki
740Wasze grywają na lutni?
WDOWA
Przepraszam —
Nie… królewicu…
SKIERKA
Z niewidzialnej chmurki
Sympatycznymi kwiaty poukraszam
[82]
745Obie dziewice, bo moja królowa
Nie powiedziała, do której nakłonić
Serce Kirkora… Muzyka echowa
Zacznie hymnami powietrznymi dzwonić;
A wieniec kwiatów taką woń rozleje,
750Że serce tego człowieka omdleje,
Że jednym sercem dwa serca pokocha.
Wkłada wieńce kwiatów na głowy dziewicom — słychać muzykę.
WDOWA
Może królewic chce odpocząć trocha?…
KIRKOR
z zadziwieniem i niespokojnością
Odpocząć, kiedy dźwięki takie cudne
Słyszę… Dziewice, wasze są to pieśni?…
755Słyszę śpiewanie…
ALINA
Czy się panu nie śni?
Tu w chacie… cicho…
KIRKOR
Wspomnienie zamku pustego!…
SKIERKA
Z jakich kadzideł ta woń się rozlała?…
To z pewna
[83] wasze wieńce, uroszone
Łzami wieczora, dają takie wonie?
BALLADYNA
Lecz my nie mamy wieńców.
SługaWchodzi
Sługa Kirkora bogato ubrany.
SŁUGA
765Naprawione
Koło w powozie…
KIRKOR
Wyprząc z dyszla konie,
Ja tu zostanę…
Sługa odchodzi.
WDOWA
770Królewic w chacie! Na jakim on sienie
[84]
Spać będzie?… Jemu listki róży cisną…
KIRKOR
do siebie
Prawdę wróżyłeś, pustelniku stary:
Gdzie okienkami dwie różyczki błysną,
Gdzie dach słomiany…
SKIERKA
KIRKOR
do Wdowy
Szukać ubogiej i cnotliwej żony;
Dalej nie jadę, bo tu napotkałem
Cudowne bóstwa!… O! gdybym dwa trony —
780Ach! powiem raczej, gdybym miał dwa serca!
Lecz zdaje mi się, że dwa serca noszę…
Dwoma sercami o dwie córki proszę;
Ale Bóg jedną tylko wziąć pozwala
I do ślubnego prowadzić kobierca;
785Więc trzeba wybrać… Czemuż losu fala
Rozbiła serce moje o dwie skały?
Ach czemuż oczy pierwej nie wybrały
I nie powiodły czucia? Dziś nie umiem
Wybrać…
WDOWA
790Ja ciebie, panie, nie rozumiem…
KIRKOR
Proszę o rękę jednej z córek… może
Co ma ogromny zamek, cztery wieże,
Złocisty powóz, konie i rycerze
795Na swych usługach?… Otóż Kirkor… to ja…
Proszę o jedną z córek…
WDOWA
Córka moja?…
Ja dwie mam córki — ale Balladyna…
KIRKOR
WDOWA
800Tak jest… a młodsza Alina
Także jak anioł…
KIRKOR
do siebie
KobietaStarsza jak śniegi — u tej warkocz cudny
Niby listkami brzoza przyodziana;
805Ta z alabastrów — a ta zaś różana —
Ta ma pod rzęsą węgle — ta fijołki —
Ta jako złote na zorzy aniołki,
A ta zaś jako noc biała nad rankiem.
Więc jednej mężem — drugiej być kochankiem;
810Więc obie kochać, a jedną zaślubić?
Lecz którą kochać? którą tylko lubić?…
Niech się przynajmniej z ust różanych dowiem,
Która mnie kocha?…
do dziewic
BALLADYNA
Ach! ja ci nie powiem:
«Nie»… ale nie śmiem wymówić: «Tak, panie» —
Może ty zgadniesz, choć będę milczała;
Zgadnij, rycerzu.
KIRKOR
ALINA
rzucając się na łono matki
WDOWA
Zapewne,
że muszą kochać!… tożby to dopiero,
825Gdyby nie kochać rycerza, co szczerą
[87]
Mógłby za żonę wziąć sobie królewnę,
Piękny i śmiały.
KIRKOR
Któraż z was, dziewice,
Będzie mię więcej kochała po ślubie?
830Jak będzie kochać? lubić, co ja lubię?
Jak mi rozchmurzać gniewu nawałnice?
BALLADYNA
Z czeluści ogień bucha, a ty każesz
Wskoczyć — to wskoczę. Jeśli na odpuście
835Ksiądz nie rozgrzeszy, to wezmę na siebie
Śmiertelne grzechy, którymi się zmażesz.
Jeżeli dzida będzie mierzyć w ciebie,
Stanę przed tobą i za ciebie zginę…
Czegóż chcesz więcej?…
WDOWA
840Weź! weź Balladynę
Szczera jak złoto.
KIRKOR
do Aliny
A ty, młodsza dziewo,
Co mi przyrzekasz?
ALINA
KIRKOR
845
Jako szwagierce — a której z pierścionkiem
[88]
O! gdybym ujrzał tę gwiazdę przedsterną
[89],
Co wiodła króle do Dzieciątka żłobu!
Serce mam jedno, a ciągnie do obu.
850Którą odrzucić? której być małżonkiem?
Obie kochają, więc niesprawiedliwość
Poniesie jedna, jeśli wezmę drugą.
W obojgu jedna prostota i tkliwość,
W obojgu miłość jednaką zasługą…
855Którą tu wybrać?…
ALINA
Szlachetny panie, to musisz obiecać,
Że mię do zamku twojego zabierzesz
Z matką i siostrą… Bo któż będzie matce
860Gotować garnek? kto ogień rozniecać?
Ona nie może zostać w biednej chatce,
Kiedy ja będę w pałacach mieszkała.
Patrz, ona siwa jak różyczka biała.
O! widzisz panie… musisz także ze mną
865I matkę zabrać…
KIRKOR
O! jakąż tajemną
Rozkoszą serce napełnia… o! miła…
WDOWA
Lecz Balladyna to samo mówiła
W sercu i w myśli… Wierzaj mi, rycerzu,
870I Balladyna kocha matkę starą.
KIRKOR
Jużem był wybrał i znów mi w puklerzu
[90]
Dwa serca biją…
Byłabym poczwarą
Niegodną twojej ręki, ale piekła,
875Żebym się matki kochanej wyrzekła.
Prócz matki, siostry, wszystko ci poświęcę.
Oślepionego chyba losu ręce
[91]
Wskażą mi żonę…
śpiewa do ucha Wdowy
Matko, w lesie są maliny,
880Niechaj idą w las dziewczyny.
Która więcej malin zbierze,
Tę za żonę pan wybierze.
WDOWA
Coś matce staruszce
Przyszło do głowy… Mój ty królewicu,
885Jeśli pozwolisz twej pokornej służce,
To ci poradzi, piękny krasnolicu
[92].
Oto niech rankiem idą w las dziewczyny,
A każda weźmie dzbanek z czarnej gliny;
I niechaj malin szukają po lesie:
890A która pierwsza dzban pełny przyniesie
Świeżych malinek, tę weźmiesz za żonę.
KIRKOR
Ty mi dasz szczęście niczym nieskłócone,
Dnie rozkoszami przeplatane z cnotą.
895Tak, moja matko… niech o słońca wschodzie
W las idą córki z dzbankami na głowie.
A my w lipowym usiądziemy chłodzie;
Która powróci pierwsza, ta się zowie
Hrabini Kirkor… Sądź sam, wielki Boże.
WDOWA
900
Pachnące siano zakryte bielizną.
Wierzaj mi, panie, żabki się nie wślizną
Do twego sianka… proszę do alkowy
[93].
Wchodzi Sługa.
Przynieś z powozu puchar kryształowy,
905Wino i zimne żubrowe pieczywo
[94]…
Sługa odchodzi.
Bądźcie mi zdrowe, piękne narzeczone…
odchodzi do alkowy poprzedzany przez Wdowę
Siostrzyco moja… o! jakież to dziwo,
O! jakie szczęście!
BALLADYNA
Jeszcze niezłowione,
910To szczęście, siostro, może nie dla ciebie…
ALINA
O! moja siostro… wszakże to na niebie
Jeśli nie słońce, to gwiazdy nad głową:
Jeśli nie będę panią Kirkorową,
To będę pani Kirkorowej siostrą.
915
KochanekA tobie jutro trzeba wziąć się ostro
Do tych malinek, bo wiesz, że ja zawsze
Uprzedzam ciebie i mam pełny dzbanek.
Nie wiem, czy na mnie jagody łaskawsze
Same się tłoczą… czy tam… twój kochanek…
BALLADYNA
ALINA
Ha, siostrzyczko? a ja wiem, dlaczego
Malin nie zbierasz…
BALLADYNA
Nic… tylko mówię, że ja bym nie chciała
925Rzucić kochanka ani dla rycerza,
Ani dla króla… a gdybym kochała,
Wzajem kochana, rolnika, pasterza,
To już by żaden Kirkor…
BALLADYNA
Nie chcę rady
930Od głupiej siostry…
Słychać klaskanie za chatą. — Balladyna zapala świeczkę i ukrywszy ją w dłoni wychodzi.
ALINA
Wyszła ze świeczką… O, mój wielki Boże!
Co tam pan Grabek powie na te zdrady.
Bo też ta siostra chce iść za Kirkora,
935A jam widziała na kwiatkach ugora,
Ba! i pod naszą osiną słyszałam
Sto pocałunków… przebacz mi, o! Chryste,
Że sądzę miłość, której ach! nie znałam…
klęka
Widzisz, mój Boże! ja mam serce czyste,
940A przysięgając nie złamię przysięgi…
Boże! ptaszęta u Twojej potęgi
Mogą uprosić o wiszeńkę
[95] czarną,
Jaskółkom w dziobek dajesz muszkę marną.
Jeśli ty zechcesz, Boże mój jedyny,
945Gdzie stąpię… wszędzie czerwone maliny…
siada na ławie i usypia
śpiewa
SenNiech sen szczęścia pozłacany
Zamyka oczy dziewczyny…
A ja lecę do Goplany…
odchodzi
ALINA
przez sen
Wszędzie maliny! maliny! maliny…
950KONIEC AKTU PIERWSZEGO
AKT DRUGI
SCENA I
Las przy jeziorze Gople. — Wschód słońca. —
Chochlik i
Grabiec w czerwone błoto trzęsawic uwalany
[96] — i dobrze podpiły
[97].
GRABIEC
Nie pójdę krokiem
[98] dalej.
CHOCHLIK
Ale tu już blisko
Do twojego domostwa.
GRABIEC
Moje czarne psisko,
955Nie wierzę tobie… bo mię błąkasz — sadzasz w błocie
I wykręcasz ogonem… Nie… mój czarny kocie,
Chciałem ciebie pogłaskać, a ogień wytrysnął…
Spać chcę.
CHOCHLIK
trzymając się dębu
960Patrz, dąb mię uścisnął…
I nie dziw, dąb przyjaciel grabiny
[99]… Mój dębie.
Wierz mi, że cię szacuję; co w sercu, to w gębie.
CHOCHLIK
GRABIEC
965Choćbyś mi raj pokazał, gdzie Bóg wróble strzela,
To nie porzucę dębu, co się cały chwieje
I potrzebuje wsparcia. — Patrz, biedaczek mdleje.
Tu, psie! tutaj z latarnią! zgubiłem dębinę.
Ha! dąb uciekł… nie poznał mnie… obrosłem w trzcinę,
970Siedząc w błotach noc całą…
CHOCHLIK
GRABIEC
Na to
Masz ze mnie przyjaciela — na to jak na lato…
Nie… to już nie przystoi… jeśli karczma dama
975Kocha mię, jak ja kocham… to nadejdzie sama…
Głupstwo chodzić do dziewcząt… Skąd ty masz tabakę?
CHOCHLIK
GRABIEC
Ty mi świecisz bakę
[100].
Psie mój miły, poszukaj zająca — a strzelę.
CHOCHLIK
GRABIEC
Gromem… Cośmy z tobą dobrzy przyjaciele,
Przepraszam ciebie bardzo, żem cię zawiódł w błota,
Siedzieliśmy w kałuży po uszy jak cnota,
I kichali — kichali… mój nos w nos waćpana.
CHOCHLIK
985Pamiętasz, co nam trzcina mówiła?
GRABIEC
Kochana!
Przyszła na pomoc…
CHOCHLIK
GRABIEC
Ja zawsze obwiniałem trzciny o obłudę…
kładzie się
CHOCHLIK
SenGRABIEC
CHOCHLIK
GRABIEC
śpiewa
Na dębie
Siedzą gołębie,
995Na stawku pływają kaczki…
Jeżeliś przyjacielem, to zanieś do praczki
Moje spodnie…
CHOCHLIK
Co? jak to? chcesz spać bez szlafmycy
[101]?
GRABIEC
Nie chcesz?… to idź do diabła, kocie czarownicy.
CHOCHLIK
GRABIEC
Dobranoc… dobranoc, psie miły.
Szedłbym jeszcze do karczmy, ale nie mam siły.
Dobranoc…
zasypia
CHOCHLIK
Co za głupie stworzenia ci ludzie!
1005Spił się, cały w czerwonej umazgał się rudzie
[102]
I śpi; niech sobie teraz nadchodzi Goplana.
Goplana wchodzi ze Skierką.
GOPLANA
SenGdzie on? ach, zasnął… Niech zorza różana
Pierwsze mu blaski na oblicze rzuci:
Lecz niech się zorza na poły zasmuci
1010I płaczem rosy słońce tak przesłoni,
Aby łagodne powiek nie raziło…
A ty, Chochliku, weźmij z hojnej dłoni
Twoją nagrodę…
CHOCHLIK
biorąc dar
Orzech świstun, zgniłą
1015Pełny tabaką… dzięki ci, królowo,
Przez dwa dni będę częstował hiszpanką
Chłopstwo pijane…
GOPLANA
do Skierki
Któraż jest kochanką
Kirkora?…
SKIERKA
GOPLANA
SKIERKA
Przyjdą do lasu szukać malin obie,
Jak ci mówiłem…
GOPLANA
SKIERKA
1025Spuść się na czarne Balladyny serce;
ZazdrośćZazdrość widziałem w maleńkiej iskierce,
Więcej niż zazdrość…
GOPLANA
Alina boskiej wzywając pomocy
1030Usnęła cicho, marząc o malinach;
A Balladyna zapaliła świecę
I wyszła, bo ktoś zaklaskał w osinach.
Leciałem za nią śledzić tajemnicę
Nocnej przechadzki… Jako mgliste mary
1035Szła po murawach i drżąca, i cicha:
A płomyk świecy przez różowe szpary
Białych paluszków, jak z róży kielicha,
Błyskał i gasnął, to błyskał, to gasnął.
Zbudził się ptaszek w osinach i zasnął,
1040Tak cicho przeszła wietrznymi poloty,
Tak cicho przeszła… Ćmy wianeczek złoty
Zwinął się, leciał nad dziewicy głową.
Stanęła… słucham… ona ciche słowo
Wmieszała w szmery listeczków osiny…
1045Ktoś odpowiedział…
GOPLANA
SKIERKA
GOPLANA
SKIERKA
GOPLANA
pokazując na śpiącego Grabka
SKIERKA
do Chochlika
Chochliku!… kazałam ci śledzić,
Przeszkodzić.
CHOCHLIK
1055Diabeł kochankom przeszkodzi.
GOPLANA
Zamknij Chochlika, Skierko, w muszli żabiéj
I na jezioro puść by
[105] kota w łodzi.
CHOCHLIK
O pani! pani! lepiej ty mię zabij…
GOPLANA
Zabić nie mogę, lecz mogę ukarać…
SKIERKA
1060Pójdź, panie Chochlo, o łódkę się starać.
Chochlik, przekrzywiając się jak krnąbrne dziecko, odchodzi ze Skierką.
sama
Więc on ją widział… on ją widział nocą;
Przekleństwo! wczoraj widział ją w osinie.
Niechaj te gwiazdy nigdy się nie złocą,
Co im świeciły! Niech ten miesiąc
[106] ginie!
1065Niechaj anielskiej drogi mleczne stopnie
W proch się rozsypią!… On był tam? — okropnie.
Żeby ta dziewa jedno mi spojrzenie
Przedała
[107] dzisiaj za brylanty światów…
Jak go ukarać?… ach ja się zamienię
1070W błękitny powój i węzłami kwiatów
Na śmierć uścisnę… O nie… z tego wianka
Kochanek żywy wyjdzie, a kochanka
Rozpłomieniona miłością omdleje.
Jak go ukarać?…
ŁzyNiechaj wrośnie wszystek
1075W płaczącą wierzbę, korą się odzieje,
Niech się na drzewie skłoni każdy listek,
Jakoby smutny przewinieniem spadał
I płakał… Luby, gdy cię tak zobaczę,
Że będziesz płaczem na płacz odpowiadał,
1080To będę płakać, ach! że wierzba płacze.
Skierka wraca.
SKIERKA
Zamknięty w muszli po strumykach skacze
I na jezioro wyjeżdża w powozie
Nieboszczki żaby.
GOPLANA
Skierka podaje Goplanie pręcik.
1085Obudź się teraz! obudź się, kochany!
Powiedz, dlaczego?…
GRABIEC
GOPLANA
Powiedz, dlaczego? jak miłosny słowik
Piosnką wieczora?…
GRABIEC
śniąc na pół
1090Podaj mi borowik
I włóż pod głowę za poduszkę… a nie?
To idź do stawu, rybo, koczkodanie.
GOPLANA
Wrośnij w ziemię i z tej ziemi
1095Wyrośnij korą odziany
I liściami płaczącemi.
Grabiec tonie w ziemię, wierzba na tym miejscu wyrasta.
Rośnij, wierzbo płacząca:
Skarż się, gdy ptaszek trąca,
Gdy cię strumyk podrywa;
1100Kiedy wietrzyk rozniesie
Twoje listki po lesie.
Słowa miłosne i niech ją nauczy
Kochać i płakać;
1105Ale niech żaden dziób kruczy
Nie śmie nad nią smutnie krakać
Pieśni pogrzebu,
Bo ta wierzba nie umarła.
SKIERKA
O! jakże pięknie listki rozpostarła!
1110Jak się kłania kwiatom, niebu.
Wierzba wyrosła z człowieka
I piękniejsza, niż był człowiek.
GOPLANA
Niechaj teraz kochanek Balladyny czeka,
Niechaj sękowym okiem spod korzanych powiek
[109]
1115Upatruje dziewicy…
SKIERKA
Widzę dwie dziewczyny.
Niosą na głowach czarne dzbanki z gliny,
Szukają malin.
GOPLANA
Goplana i Skierka kryją się. — Alina wchodzi z dzbankiem na głowie.
ALINA
1120
A na nich perły rosy kryształowe.
Usta Kirkora takie koralowe
Jak te maliny… Fijołeczki świeże,
Wzdychacie próżno, bo ja nie mam czasu
1125Zrywać fijołków — bo siostrzyczka zbierze
Dzban pełny malin i powróci z lasu,
I weźmie męża; a ja z fijołkami
Zostanę panną… Choćbyście wy były,
Fijołki moje, złotymi różami,
1130Wolę maliny.
śpiewa, szukając malin
Mój miły! mój miły!
Złoty wielki pan.
Mojemu miłemu
Niosę malin dzban,
1135Bo on woli, mój kochanek,
Taki pełny malin dzbanek
Niż zbożowy łan. Oh!
Niż zbożowy łan.
odchodzi w prawo
Wchodzi Balladyna z dzbankiem na głowie.
BALLADYNA
1140By
[110] krew. — Jak mało — w którą pójdę stronę?
Nie wiem… A niebo jakie zapalone
Jak krew… Czemu ty, słońce, wschodzisz krwawo?
Noc wolę ciemną niż taki poranek…
Gdzie moja siostra?… musiała na prawo
1145Pójść i napełnić malinami dzbanek;
Jakąś rozpaczą i łzy gubię w rosie.
ALINA
z głębi lasu
Siostrzyczko moja! siostrzyczko kochana!
A gdzie ty?…
BALLADYNA
1150Jaki śmiech w Aliny głosie!
Musi mieć pełny dzbanek…
Alina wchodzi.
ALINA
BALLADYNA
ALINA
BALLADYNA
ALINA
Balladyno,
Coż ty robiłaś?
BALLADYNA
ALINA
BALLADYNA
Weź tę malinę z mego dzbanka.
ALINA
Miła!…
Siostrzyczko moja, powiedz, gdzieżeś była?
Wyszłyśmy razem, miałaś dosyć czasu;
1165Wszak ja ci, siostro, nie ukradłam lasu.
Dlaczegoż teraz z taką białą twarzą
I z przyciętymi ustami?…
BALLADYNA
Z twojego dzbanka maliny jak węże,
1170Aby mię kąsać żądłami wymówek.
Idź i bądź panią! siostra się zaprzęże
Jak wół do pługa, będzie tłoczyć olej
Z kolących siemion i z brzydkich makówek.
ALINA
A wstydź się, siostro… proszę cię, nie bolej
1175Nad moim szczęściem.
BALLADYNA
ALINA
Co znaczy
Ten śmiech okropny? siostro! czy ty chora?
Jeżeli wielkiej doznajesz rozpaczy,
1180To powiedz… Ale ty kochasz Kirkora?
Ty bardzo kochasz? Siostro! powiedz szczerze!
Bo widzisz, rybko, są inni rycerze,
Jak będę panią, to ci znajdę męża…
BALLADYNA
Ty będziesz panią? ty! ty!
dobywa noża
ALINA
1185Balladyna!…
Co ten nóż znaczy?…
BALLADYNA
Ten nóż?… to na węża
W malinach…
ALINA
Siostro, jesteś blada, sina.
1190Kalinko
[113] moja! co tobie? co tobie?
Czemu ty blada? ach! jak to okropnie!
Przemów choć słówko! Usiądźmy tu obie
I mówmy z sobą otwarcie, roztropnie,
Jak dwie siostrzyczki.
Siadają na murawie.
1195
Ach nie dlatego, że Kirkor bogaty,
Że wielki rycerz, pan możnego dwora,
Że ma karetę złotą, złote szaty;
A jednak miło mi, że chodzi w złocie,
1200Że miecz ma jasny, służebników krocie:
Bo to jak rycerz w bajce, co się rodzi
Z wielkiego króla i w lesie znachodzi
[114]
Jakąś zaklętą królewnę.
BALLADYNA
wstając z pomięszaniem
[115]
BALLADYNA
ze wzrastającym pomięszaniem
Gdybym cię, siostro, zabiła…
ALINA
ALINA
1210A kto wie, siostro? gdybyś poprosiła,
Pocałowała usteczka Aliny,
Może bym dała?… spróbuj, Balladynko…
BALLADYNA
ALINA
Inaczej żegnaj się z malinką.
BALLADYNA
ALINA
To moje szczęście, mój mąż, mój kochanek,
Moje sny złote i mój ślubny wianek,
I wszystko moje…
BALLADYNA
z wściekłością natrętną
1220Oddaj mi ten dzbanek.
ALINA
BALLADYNA
ALINA
z dziecinnym naigrawaniem się
Bo!… i cóż będzie?..
Bo?… Nie masz malin, więc suche żołędzie
1225Uzbierasz w dzbanek — czy wierzbowe liście?…
I tak… ja prędzej biegam i przez miedzę
Ubiegnę ciebie…
BALLADYNA
ALINA
1230Że ciebie w locie, siostrzyczko, wyprzedzę…
BALLADYNA
O! nie zbliżaj się do mnie z takiemi
Oczyma… Nie wiem… ja się ciebie boję.
BALLADYNA
zbliża się i bierze ją za rękę
I ja się boję… połóż się na ziemi…
1235Połóż… ha!
zabija
ALINA
Co moje
Ręce zrobiły?… O!…
BALLADYNA
przerażona
1240Kto to?… zawołał ktoś?… czy to ja sama
Za siebie samą modliłam się?… Żmija,
Tu — i tu — i tu —
pokazując na czoło, plami je palcem
i tu. — Ktoż zabija
1245Za malin dzbanek siostrę?…
Jeśli z bora
[117]
Kto tak zapyta? powiem — ja. — Nie mogę
Skłamać i powiem: ja! — Jak to ja?… Wczora
Mogłabym przysiąc, że nie… W las!… w las!… w drogę,
Wczorajsze serce niechaj się za ciebie
1250Modli. — Ach jam się wczoraj nie modliła.
Jest Bóg… zapomnę, że jest, będę żyła,
Jakby nie było Boga.
odbiega w las
Goplana i Skierka wchodzą. — Alina leży zabita.
GOPLANA
Ach okropność,
1255Ludzie tak siebie zarzynają nożem.
Nie wiem, jak ludzka poczyna roztropność
[118]
W takim zdarzeniu?… My duchy nie możem
Znać owych ziółek, które rany leczą;
A ona ciepła, może jeszcze żywa?
1260Pustelnik nieraz ziółka w lesie zrywa,
Więc może, gdyby miał koło niej pieczą
[119],
Do życia wróci… Ach Skierko mój drogi,
Sprowadź tu pustelnika.
Skierka odbiega.
1265Jeżeli zabójczyni padnie na kolana,
Bądźcie pod jej kolanami.
ŁzyNiech leci wiatrem ścigana,
Przerażona strumyka mruczącego łzami
Jak siostry płaczem…
patrząc w las
1270
Wygnanym z kraju szczęścia, i po całym świecie
Szukał próżno kochanki… dziś kocha się w kwiecie,
W słońcu, w gwiazdach… w jutrzence… niech ujrzy te ciało
[120]…
odchodzi w las
Wchodzi Filon, patrząc w niebo.
z emfazą
Po co mi świecisz, małżonko Tytana,
1275Twarzą, co przeszła z różowej na białą?…
Po co mi świecisz, Febie
[121]? Tyś do rana
Miłością konał na Tetydy łonie;
A teraz puszczasz rozhukane konie,
I z szat wilgotnych srebrną trzęsiesz rosę,
1280Szczęśliwy Febie!… Tam blada Dyjanna
[122],
Patrząc na twoje czoło złotowłose,
Przed Endymionem kryje się w błękicie,
Do głębi serca promieniami ranna…
1285A jam nie kochał! o biada mi! biada!
spostrzega ciało Aliny
Cóż to za bóstwo?… Jak marmury blada!
Nieżywa?… Boże! a taka podobna
Do nieśmiertelnych bogiń — i nieżywa —
Jak nad nią płacze ta wierzba żałobna!
1290A moja dusza na marzenia tkliwa
Łez dla niej nie ma?… Samotność popsuła
Źródło łez moich!… Jaka postać cudna!…
Jak ona wczoraj musiała być czuła!
Jak do niej wianek przypadał
[123] weselny!
1295Jak mogła kochać!… A dziś!… śmierć obłudna
Życie wydarła, a wdzięk pośmiertelny
Na moją zgubę nieżywej nadała…
O! mój aniele! ty śmierci kochanka!
O! jak miłośnie twoja ręka biała
1300Ujęła czarny dzbanek… z tego dzbanka
Płyną maliny, a z alabastrowej
Piersi wytryska drugi taki strumień
Piękniejszy barwą od krwi malinowej.
Ach! twój zabójca od dwu będzie sumień
1305Ścigany za te dwa strumienie krwawe…
Nie… to zwierz leśny musiał zabić ciebie,
Człowiek by nie mógł — Boże!… oto rdzawe
Leży żelazo — to człowiek!… Ach w niebie
Szukać schronienia przed tłumem tych ludzi!
1310
Ten pocałunek… a mnie niech zabije…
Całuje usta umarłej i podnosi nóż… Pustelnik nadbiega.
PUSTELNIK
Stój! stój, zabójco. — On żelazo kryje
Do swoich piersi…
FILON
Ojcze! patrzaj na nią!
1315Znalazłem przecie kochankę… nieżywą.
ŁzyPUSTELNIK
Czyjeż to miecze takie kwiaty ranią?
Któż te pustynie krwią czerwieni żywą?
Czy tu król Popiel zawitał i plami
Białe lilije naszych lasów?…
FILON
1320Łzami
Krew tę obmyję…
PUSTELNIK
FILON
Ach ona
1325Kwiatek — znak śmierci śród białego łona..
Gwiazdeczka śmierci…
PUSTELNIK
Ty młody i rzeźki,
Podnieś umarłą i weź na ramiona;
Ja ci pomogę dźwigać lekkie ciało.
1330W celi mam ziółka…
FILON
Ty duszę omdlałą
Krzepisz nadzieją; ty podajesz ramię
Duszy nieszczęsnej, która się już kładła
1335Gałązkę z wierzby, pod którą upadła
Kochanka moja okropnie zabita…
Tum
[124] ją zobaczył — tu pokochał — stracił
Wprzód, nim pokochał… Ach w przeszłości świta
Szczęście stracone; jam się nie zbogacił,
1340A skarb znalazłem…
GŁOS Z WIERZBY
FILON
W lesie są szatany.
Ja znam się z nimi; nieraz mi do celi
1345W okna stukają…
FILON
W lesie są anieli,
Ale umarli…
PUSTELNIK
Filon bierze na ramiona ciało
Aliny i odchodzi z
Pustelnikiem.
DrzewoGoplana i
Skierka wychodzą z gęstwin.
GOPLANA
wskazując na wierzbę
Przeklęci ludzie! jakim oni czołem
[125]
1350Śmieli ułamać gałąź z tego drzewa?
Ach! coś się wylewa
Gorzkiego z rany… to zapewne woda
Z ziarnek pszenicy ogniem wymęczona,
1355Którą ci ludzie piją…
GOPLANA
Łza stracona…
Ach każdej łezki brylantowej szkoda,
Kiedy nie dla mnie płynie ze źrennicy
[127].
Jutro ty będziesz wolny, mój kochanku;
1360Jutro wymawiać będziesz okrutnicy,
Że cię dręczyła z ranka do poranku…
Zbłąkana w lesie tu nadchodzi, sina,
Okropnie blada, z rozpuszczonym włosem.
1365
Będę mówiła do niej siostry głosem
I obłąkaną gryźć będę… gryźć będę…
Skierka odchodzi.
BALLADYNA
wbiega na scenę, obłąkana
Krzyczę: «Zabita — zabita — zabita!»
1370Drzewa wołają: «Gdzie jest siostra twoja?»…
Chciałam krew obmyć… z błękitnego zdroja
[129]
Patrzała twarz jej blada i milcząca...
O… gdzie ja przyszła?… to wierzba płacząca…
Ta sama… gdzie ja… — Siostra moja!… żywa!…
GOPLANA
BALLADYNA
Okropnym wołasz mię imieniem!
Wszystkie mi włosy przesiękły sumnieniem
[130]
I ciągną nazad, wstając z głowy. — Ale
1380Nogi przykute…
Czy ci smutne żale
Nie mówią, siostro, żeś ty źle zrobiła?
I gdyby siostra twoja żyła?…
BALLADYNA
GOPLANA
1385Mogłażbyś ty ją zabić po raz drugi?
BALLADYNA
GOPLANA
Ach nie dosyć długi
Nóż twój był, siostro…
BALLADYNA
GOPLANA
1390Siostro! lecz jeśli przebaczy Alina?…
Jeśli zapomni… i powie: «Siostrzyczko,
SenMiałam sen taki — do chaty wieczorem…
Nim wyszłaś w ciemne osiny ze świeczką,
Przyjechał rycerz; rycerz był upiorem,
1395Upiór dwie siostry pokochał szalenie
I obie wysłał na maliny; …śniłam,
Że gdyśmy zaszły w głuche lasu cienie,
Siostra mnie nożem… Wtem się obudziłam…
Chodźmy do wróżki, niech sen wytłumaczy»…
BALLADYNA
zamyślona
1400To sen… ach, prawda… i mnie się wydaje,
Że to sen, siostro…
GOPLANA
BALLADYNA
GOPLANA
I tylko matka nas połaje,
1405Żeśmy się długo zabawiły w borze.
BALLADYNA
GOPLANA
Być nie może…
Co? ha okropnie, rycerz jak sen zniknął?
GOPLANA
BALLADYNA
Bogdajbyś umarła!
To sen… to sen — ha?…
Krewrozum już przywyknął
Do twojej śmierci. Skoro bym otarła
Krew z mojej ręki… byłabym szczęśliwa.
GOPLANA
odkrywa twarz
1415Bądź nią, szatanie! twa siostra nieżywa.
BALLADYNA
O wielki Boże! a ty co za widmo?…
GOPLANA
Bańka z kryształu, którą wichry wydmą
Z błękitu fali… i barwami kwiatu
Malują zorze. — Ale bądź spokojną,
1420
Zostawię ciebie przeznaczeniem spójną
[131]
Z ręką rycerza i ze zbrodni ręką;
A ręka zbrodni dalej zaprowadzi.
Usychaj wiecznie tajemnicy męką.
1425
Ta wierzba ciebie widziała,
Korą wyśpiewa…
Lękaj się drzewa!
Lękaj się kwiatu!
1430Każda lilija albo róża biała
I na ślubie, i po ślubie
Będzie plamami szkarłatu
Na wszystkich liściach czerwona.
1435Ale natura zbrodnią pogwałcona
Mścić się będzie — idź do chaty.
Balladyna bierze z rąk Goplany dzbanek Aliny i odchodzi milcząca.
Ale na czole plama zostanie czerwona;
Nie ostrzegłam jej, próżno byłoby ostrzegać,
1440Ta plama nie zejdzie z czoła. —
Ja zaś idę po fali kryształowej biegać.
Rzucę ten ciemny obraz zbrodni w jasne koła
Zwierciadlanego Gopła… O blasku miesiąca
Wrócę słuchać, jak szumi ta wierzba płacząca.
odchodzi
SCENA II
Ganek przed chatą Wdowy ocieniony lipą.
Wdowa i Kirkor siedzą na ławie.
KIRKOR
WDOWA
Wrócą, panie! wrócą
Jedna za drugą jak dwie gąski białe,
Jedna za drugą. Ach, łzy mi się rzucą
Ze starych oczu, na Chrystusa chwałę,
1450Gdy je zobaczę…
KIRKOR
Któraż pierwszą będzie?
Czy Balladyna?
WDOWA
Pewnie Balladyna.
Wszak ona pierwsza w kościele i wszędzie
1455Pierwsza… z organem piosenkę zaczyna.
Alina także pierwsza.
KIRKOR
WDOWA
Ha! może Alina;
1460Bogu to wiedzieć…
Czy wiesz, moja stara,
Żem niespokojny o twoje dziewczęta…
WDOWA
To i ja właśnie… jakaś niby mara
W głowę mi wlazła. Choć nikt nie pamięta,
1465Aby na wiosnę kiedy być nie było
Malin… a gdyby się też przytrafiło,
Że nie ma malin… tak marzyłam wczora,
Nie było malin? — potem sama sobie
1470Mówiłam: «Głupiaś… wszakże koń przy żłobie,
Gdy nie ma owsa, to zajada siano;
Jeśli dziewczęta malin nie dostaną,
To nazbierają poziomek». — Wy, króle!
Może wam w zamkach nie znać się, co ziomka,
1475A co malina, co siano a słomka,
A co są dziuple, a co pszczelne ule.
Wam tylko złoto, złoto, zawsze złoto…
KIRKOR
Ach! nie wierz temu… nieraz my zgryzotą
Trapieni w zamkach dnie pędzimy liche.
1480Po stokroć, matko, wolę twoje ciche
I wiejskie życie… Miło na tym ganku
Czekać wieśniaczej małżonki, jak lubo
Kołysze sercem ten powiew poranku;
Ty taka dobra, choć masz szatę grubą.
1485To mój świąteczny przecie ubiór — proszę!
Cycowa
[132] suknia!… tylko w święto noszę
Takie ornaty… Wraca Balladyna…
KIRKOR
WDOWA
O! nie widać… lecz matce wiadomo.
1490Patrz, panie!
Ptakoto jaskółeczka sina
Zamiast wylecić, kryje się pod słomą,
I cicho siedzi… Gdyby zaś Alina
Wracała z gaju, tobyś to, mój panie,
Usłyszał w belkach szum i świegotanie,
1495Jedna za drugą pyrr… pyrr… lecą z gniazdek
Do tej dziewczynki i nad nią się kręcą
Niby chmureczka małych, czarnych gwiazdek
Nad białą gwiazdką…
KIRKOR
Dlaczegóż się nęcą
1500Ptaszki do młodszej córki?
WDOWA
Któż to zgadnie?…
Idzie Bladyna, widzisz?…
Jak jej ładnie
Z tym czarnym dzbankiem na głowie.
Balladyna wchodzi ze spuszczoną głową.
1505
Oddaj mi dzbanek, ja ci zaś nawzajem
Daję pierścionek…
bierze dzbanek
Balladyna odwraca głowę. — Kirkor kładzie na jej palec pierścionek.
WDOWA
KIRKOR
Oby nam życie było słodkim rajem.
1510
Niechaj ci warkocz zaplatają swatki,
Niechaj świeżymi przetykają kwiatki,
A za godzinę, drżącą, uwieńczoną,
Wezmę z rąk matki, i będziesz mi żoną.
1515Kareta czeka, po księdza pojadę.
Odchodzi Kirkor.
BALLADYNA
WDOWA
Czegóż wzdychasz? i coś niby blade
Usteczka ściskasz?…
BALLADYNA
Matko moja droga,
1520Nie wiem, jak wyznać?
WDOWA
Cóż, córeczko miła?
Czy ty już drżąca od łożnicy proga
Chciałabyś uciec jak sarneczka?…
BALLADYNA
WDOWA
Ach! nie dasz wiary.
Ale Alina… Ach… ta siostra młoda
I tak kochana… Ach jaka jej szkoda!
WDOWA
BALLADYNA
Bo też psułaś ją bez miary.
Twoja to wina, że dziś…
WDOWA
BALLADYNA
1535Ślepej miłości, matki przywiązania.
Lecz któż by myślał, że ta młoda łania
Ucieknie…
WDOWA
BALLADYNA
WDOWA
1540Gdzie… jak? z kim? — Boże! Matki się wyrzekła.
BALLADYNA
Ach przewidziałam dawno, że tak będzie.
Jakiś obdarty młokos chodził wszędzie
Za tą dziewczyną, szeptał jej do ucha.
Napominałam. — Wiesz, jak ona słucha
1545Kazań od siostry… I dziś… z nim uciekła…
WDOWA
Wyrodne dziecko!… Więc idź aż do piekła!
ŁzyNie pomyślałaś na te stare oczy,
Że będą płakać… dobrze, bo nie będą
Płakać po tobie. — Bo matka ma smoczy
1550Płód zamiast serca, można serce krajać,
To się kawałki węża znowu sprzeda
Jak płótna kawał… Chciałabym ją łajać
[134]…
Przeklinać… dręczyć… Ot, wiesz… że te oczy
Jak noże, ot tak… wlepiłabym w łono
1555Jak noże… tylko bez tej łzy, co mroczy.
Może byś ty mnie widziała szaloną,
Ale co płakać… Nie! nie! nie!
płacze łkając
BALLADYNA
Mój Boże!
I tak zasmucić!…
WDOWA
BALLADYNA
WDOWA
O! mój Boże!
Tak starą… Ale ona może wrócić.
Kto wie!… Nieprawdaż, ona wrócić może?
1565Jak sama kiedy siądzie przy oświatce
Nocą… pomyśli: «Gdzie matka?», a już by
Serca nie miała, żeby też o matce
Nie pomyślała nigdy…
BALLADYNA
Słychać weselną muzykę.
WDOWA
1570Jak oni grają smutnie i wesoło…
Niech pocałuję… Cóż to! jakaś plama,
Jak krew czerwona?
BALLADYNA
WDOWA
1575To od maliny
Może… daj… zetrę…
BALLADYNA
WDOWA
BALLADYNA
WDOWA
1580Jeszcze — jak rubiny
W twoim pierścionku pięknie sobie świeci.
BALLADYNA
WDOWA
Jeszcze jest… by na osieci
Listek czerwony…
BALLADYNA
WDOWA
Daj mi tu czoło, a zetrę roztropnie.
Może to ranka…
wspina się na palcach
BALLADYNA
Matko! nie dotykaj
Tej plamy…
WDOWA
BALLADYNA
WDOWA
Przyniosę wody spod owej topoli,
Gdzie piją wróble…
Wdowa odchodzi.
BALLADYNA
Obyczaje, WeseleWchodzą
Swaty i
Drużki, ustrojeni, z muzyką; zbliżają się do
Balladyny, ta odwraca twarz.
SWATY
śpiew
1595Nie odwracaj czoła,
Wstydliwa dziewczyno;
Mąż na ciebie woła,
Młodziutka kalino.
Nie odwracaj czoła…
śpiewając
1600Chcą nam ciebie wydrzeć swaty;
Niech cię bronią białe kwiaty
Twego wianka…
SWATY
śpiew
Kwiaty ciebie nie obronią
Ni białością, ani wonią,
1605Od kochanka…
Dziewice podają Balladynie kosze z kwiatami.
Precz! precz. — Odkąd zaczęły kwitnąć białe róże
Z czerwonymi plamami?… Wynieście te kosze…
Balladyna ucieka do chaty.
JEDNA Z DZIEWIC
Pogardziła kwiatami, które ja przynoszę,
Ja, dawna przyjaciółka.
JEDEN Z MŁODZIEŃCÓW
1610Patrzcie, w pyłu chmurze
Błyska złota kareta, jedzie Kirkor z księdzem.
DRUGI Z MŁODZIEŃCÓW
Przy tej karecie słońce zdaje się mosiędzem
[135].
AKT TRZECI
SCENA I
Dom Wdowy dopalający się — przed pogorzeliskiem garstka wieśniaczego ludu.
PIERWSZA KOBIETA
1615Ta nędzarka, ta wdowa ze swoją kokoszą,
W złotej karecie błotem na nas biednych bryzga.
DRUGA KOBIETA
ZazdrośćOj prawda, że to gorzko, nam się to wyślizga,
Co się drugim dostało.
A ja wam powiadam,
1620Że staruszka podczciwa
[136], sam nasz ojciec Adam
Mógłby ją wziąć za żonę, lepiej mu przypadła
[137]
Niż Ewa…
PIERWSZA KOBIETA
Bo bez zębów, jabłek by nie jadła.
STARZEC
1625Ty sama, co tu wrzeszczysz, moja pani miła,
Już by cię dawno szatan pojął do swej chwały,
Gdyby nie ta staruszka.
DRUGA KOBIETA
I mój Stasiek mały
Także jej winien życie, więc jej nie zazdroszczę,
1630Dalibóg nie zazdroszczę; wóz sianem wymoszczę
I pojadę w zamczysku odwiedzić staruszkę…
DZIEWCZYNA
I Balladynie miło będzie widzieć drużkę.
Pojadę z tobą, matko.
DRUGA KOBIETA
Jak chcesz, moje dziecię,
1635To narwijże róż polnych i bławatków w życie,
Na wianek dla tej pani.
STARZEC
DRUGA KOBIETA
1640Chatę spalili — cóż stąd?
STARZEC
Widać, że się wstydzą
Chaty, słomy, bławatków i nas…
PIERWSZA KOBIETA
Na to zgoda,
A mówiłam, że oni z biednych chłopków szydzą.
STARZEC
1645Dajcie im święty pokój.
DZIEWCZYNA
A ta panna młoda
To zadzierała nosa!… Widzieliście wczora.
Wstążkę czarną na czole miała zamiast wianka,
Wszystko, by się odróżnić… a w kosach
[138] równianka
[139]
1650Nie z białych róż, ze złotych… Twarz niby upiora
Blada… a uśmiech hardy; a kiedy się śmieje,
To ząbków ani widać.
DRUGA KOBIETA
Nim słońce dogrzeje,
Jedźmy, dziewczyno, wozem do zamku Kirkora…
DRUGA DZIEWCZYNA
DZIEWCZYNA
DRUGA KOBIETA
Stara wóz wymości
I pojedzie… Jak do nich mówić po godności?
STARZEC
DRUGA KOBIETA
Tego im i trzeba;
A ty się kłaniasz nisko jak wieko u skrzyni;
A pani z okna plunie. — Ha! mościa grabini
[140],
1665Przyniosłam ci kosz jajek. — Wiecie wy, że ona
Była już na grabinię
[141] z dawna przeznaczona,
Bo miała wziąć za męża Grabka pijanicę.
Wiecie o tym? na Boga… to nie tajemnice,
Zwąchali się z Grabiczem — to dziw, gdzie on siedział?
1670Nie było go na ślubie.
PIERWSZA KOBIETA
Może się dowiedział…
I poszedł do jeziora z rozpaczy.
DZIEWCZYNA
Niełatwo
Wisusowi utonąć…
PIERWSZA KOBIETA
1675Otóż Grabiec pędzi
Z lasu, jak zwykle wiejską otoczony dziatwą,
Niby kania od wróblów
[142]…
Grabiec wpada na scenę, za nim tłum dzieci.
DZIEWCZYNA
Niech z wami gawędzi.
Jeśli dotąd nic nie wie, nie mówcie o niczem;
1680Narwę grochu na wianek.
odchodzi
DZIECI
Z Grabiczem! z Grabiczem!
Tańcujmy! tańcuj, Grabku!
GRABIEC
STARZEC
Gdzieżeś to bywał? czemu tak ponury?
GRABIEC
DZIEWCZĘTA
GRABIEC
DZIEWCZĘTA
GRABIEC
DZIECI
1690On był osłem!
Grabiec był osłem…
GRABIEC
Milcz, przeklęty tłumie,
Bo mi się zdaje, że liściami szumię.
Gdybym przynajmniej miał tyle gałązek,
1695Co miałem wczora; nie szczędziłbym wiązek
Na wasze plecy.
DZIECI
do starca
Powiedz mi, starcze! czy to można w lecie?…
Czy można to być? — dotąd korą świerzbię! —
1700Być wierzbą?…
STARZEC
Wierzbą można zostać wierzbie,
Ale grabinie to nie…
GRABIEC
STARZEC
GRABIEC
Mówię, co mówiłem.
Bogdaj was diabeł pozamieniał w łozy,
Córki tej wierzby, i piekielne kozy
Wypuścił na was… Ale ja w rozpaczy;
1710Ja byłem wierzbą…
STARZEC
GRABIEC
Wprzód nim wierzbą byłem,
To byłem w karczmie.
STARZEC
GRABIEC
STARZEC
śmiejąc się
Więc to sen, panie Grabku, wierzba owa!…
GRABIEC
pokazując na pogorzelisko
DZIEWCZYNA
GRABIEC
1720Ta, gdzie wdowa
Żyła z córkami?…
DZIEWCZYNA
GRABIEC
DZIEWCZYNA
GRABIEC
DZIEWCZYNA
GRABIEC
Niech was poi
Rosą diablica, jak mnie napoiła,
Jeśli tu chata…
DZIEWCZYNA
1730Chata się zmieniła
W twój nos czerwony, kiedyś ty się zmienił
W płaczącą wierzbę.
GRABIEC
Bogdaj cię ożenił
Sztokfisz w habicie z diabłem —
Obyczajea gdzie ona?…
DZIEWCZYNA
GRABIEC
DRUGA DZIEWCZYNA
wchodzi z grochowym wiankiem
Także przemieniona
W ten grochowy wianuszek, w grochowy wianuszek…
rzuca na głowę Grabkowi wianek
DZIECI
Cha! cha! cha! groch na wierzbie rośnie zamiast gruszek!
1740Cha! cha! cha! panie Grabku! Grabku, gdzieś ty bywał?
A tu słowik kochance mężulka wyśpiéwał…
DZIEWCZYNY
A pan Grabek był wierzbą!
DZIECI
Grabek rosnął
[143] w lesie!
DZIEWCZYNY
A żoneczka w złocistej smyknęła kolesie
[144].
1745Cha! cha! cha!
DZIECI
Żeń się, Grabku, z miotłą czarownicy!
Cha! cha! cha!
STARZEC
bierze Grabka za rękę
Chodź do karczmy, przy miodu szklanicy
Ja ci wszystko opowiem.
wyprowadza Grabka
DZIECI
lecąc za Grabkiem
1750Gil, wróbel i dzierzba
Śpiewały na grabinie — a on rzekł: «Jam wierzba».
Nuż z niego kręcić dudy… Smyknęła dziewczyna!
Cha! cha! cha! wierzba, wierzbie, wierzbiątko, wierzbina.
Dzieci i cały tłum wychodzą za Grabkiem.
SCENA II
Sala pyszna w zamku Kirkora.
Balladyna wchodzi zamyślona w bogatej szacie — z wstążką czarną na czole.
BALLADYNA
sama
Więc mam już wszystko… wszystko… teraz trzeba
1755Używać… pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Większych się nad mój dopuścili grzechów
I żyją. — Rankiem głos sumnienia
[145] nudzi,
1760Nad wieczorami dręczy i przeraża,
A nocą ze snu okropnego budzi…
O! gdyby nie to!… Cicho. — Mur powtarza:
«O! gdyby nie to…»
Wchodzi Kirkor zbrojny z rycerstwem.
Moja młoda żono!
1765Jakże ci w moim zamczysku?…
BALLADYNA
Wchodzi Fon Kostryn.
KOSTRYN
Rycerze zbrojni czekają przed broną
[146].
BALLADYNA
Grabio! dlaczego tak rano i zbrojnie?
KIRKOR
Kochanie moje, odjeżdżam…
BALLADYNA
KIRKOR
Droga!
Przysiągłem święcie taić cel wyprawy.
BALLADYNA
Odjeżdżasz! ach, ja nieszczęsna!
KIRKOR
Na Boga!
1775
MiłośćNie płacz, najmilsza… bo ci będzie łzawy
Głos odpowiadał nierycerskim echem…
Ani mię trzymaj przymileń uśmiechem,
Bo moje oczy olśnione po słońcu
Drogi nie znajdą… Niech pierś uniesiona
1780Ciężkim westchnieniem z krągłego robrońcu
[147]
Czarów nie rzuca, niech twoje ramiona
Wiszą ku ziemi jak uwiędłe bluszcze.
BALLADYNA
rzucając się na szyję
Gdzie jedziesz? Mężu… ja ciebie nie puszczę!
Dlaczego jedziesz? czyś poprzysiągł komu?
KIRKOR
BALLADYNA
Bóg rzucał tobie przed konia podkową;
Może piorunem twój koń przerażony,
Piorunem w bramę powróci zamkową.
1790Więc ty na długo chcesz zaniechać żony?
KIRKOR
BALLADYNA
Czyś ty kiedy liczył,
Ile w dniu godzin? ile chwil w godzinach?
KIRKOR
ObowiązekNiechaj wie człowiek, że mu Bóg pożyczył
1795Życia na krótko, niechaj odda w czynach,
Co winien Bogu.
BALLADYNA
Lecz ty winien żonie
Pozostać z żoną…
KIRKOR
Nic mię nie zatrzyma,
1800
PocałunekMuszę odjechać — daj mi białe skronie!
całuje w czoło
Przed ludzi okiem ty wiesz, że prawdziwe
Pocałowania dają się oczyma,
A biedne usta, tak jako pierzchliwe
Jaskółki, muszą w lot z białego kwiatka
1805Chwytać miodową pocałunku muszkę —
Bądź zdrowa, żono… Gdzie jest nasza matka?
Może spi jeszcze, pożegnaj staruszkę:
Nie mogę czekać.
odprowadzając na stronę
W skarbcu masz pieniążki,
1810
Jeszcze raz… — żono! nie lubię tej wstążki,
Czoło należy do mnie, czoło całe,
Rozwiąż tę wstążkę…
BALLADYNA
Mężu, uczyniłam
1815Ślub…
KIRKOR
Ślub po siostrze… tak… lecz gdy powrócę,
To wiedz się z Bogiem, ale mi się wyłam
Z takiego ślubu…
BALLADYNA
KIRKOR
1820Bo się pokłócę
Z tobą, kochanko… i to nie na żarty. —
Bądź zdrowa. — Chamy na koń! — niechaj warty
Czuwają w zamku…
do Balladyny
Odchodzi Kirkor i wszyscy prócz Balladyny.
BALLADYNA
sama
1825Mężu!…
Ty mi powiadasz: «Oto mąż odjechał
Szukać Aliny»… ona w grobie — w grobie?
Lecz jeśli znajdzie grób? — Tak się uśmiechał,
1830Jakby chciał mówić: «Przywiozę ją tobie,
A zdejmiesz wstążkę, jak przywiozę».
Fon Kostryn wchodzi.
Pani!…
Hrabia zaklina, abyś mu przez okno
Posłała uśmiech…
Balladyna staje w oknie i uśmiecha się. Kostryn na stronie.
1835Mężowie, żegnani
Żon uśmiechami, sami we łzach mokną.
BALLADYNA
odchodząc od okna
do Kostryna
KOSTRYN
BALLADYNA
Nagrodzę ci hojnie
Czujność i wierność…
KOSTRYN
Nie potrzeba bodźca
Temu, kto służy rycersko i zbrojnie
1845Tobie, grafini… Otośmy dostali
Zamkowi temu obronę tajemną;
Ach! my oboje będziemy czuwali,
Ja nad aniołem — ty, anioł, nade mną.
KOSTRYN
BALLADYNA
KOSTRYN
Z niemieckich książąt rodzę się.
BALLADYNA
KOSTRYN
Jak biedny ptaszek spod płonących dachów
1855W lot się puściłem…
Obcydziś obcy… nieznany
Własnej ojczyźnie, sługa w obcym kraju;
Niech to nie będzie moim potępieniem!
Ty także obca…
BALLADYNA
KOSTRYN
BALLADYNA
sama
Jak się ja prędko poznałam spojrzeniem
Z tym cudzoziemcem. — Ja mu nic nie winna —
Szukałam okiem przerażonym w tłumie
Kogoś. — Wierzyłam, że tu być powinna
1865Bratnia mi dusza… dusza moja… z moją…
Zacząć — jak? Spojrzeć — jeżeli zrozumie,
Przemówić. –
BógDziwnie, że się ludzie boją
Ludzi jak Boga i więcej niż Boga. —
Będę odważną z ludźmi…
Wchodzi Wdowa ubrana jak w drugim akcie, w świątecznym ubiorze.
WDOWA
1870Córko droga!
Co to się stało? Królewic odjechał?
BALLADYNA
WDOWA
Żoneczki młodej… czyś go zagniewała?
1875To by źle było!
SenJakże ty dziś spała,
Gołąbko moja? wszak mówią, że trzeba
Pamiętać zawsze sen na nowym łożu.
Otóż ja śniłam, że do mnie aż z nieba
Przyszła Alina, ot tak niby w morzu
1880Płynąc w obłoczkach… i rzekła…
BALLADYNA
WDOWA
Czy ty chcesz kaganiec
Włożyć na usta matce?
BALLADYNA
1885Matko stara,
Zamek nie chata, tu zatrudnień chmara,
Tu nie snów słuchać…
Wchodzi Sługa.
SŁUGA
Jakaś tam hołota
Stoi przed bramą i wykrzyka hardo,
1890Aby ją puścić przez zamkowe wrota.
A straż złożoną na krzyż halabardą
Zamknęła bramy… Ta chłopianka stara
Z drabiniastego woza bez ustanku
Krzyczy żołnierzom: «Powiedz, mój kochanku,
1895Matce Kirkora żony, że Barbara,
Jej przyjaciółka, zjeżdża w odwiedziny».
WDOWA
To moja kuma… jakie tam nowiny?…
BALLADYNA
WDOWA
BALLADYNA
1900Matko!
Czy ci się sprzykrzył zamek?… dobra droga,
Możesz odjechać z tą starą…
WDOWA
Co?… klatką?
Tym drabiniastym wozem? — A! na Boga,
1905Córko, co mówisz?
BALLADYNA
O! to żarty… żarty…
Każ, matko, wóz ten wyprawić…
WDOWA
z westchnieniem
Wyprawcie. —
Powiedzcie, że śpię.
BALLADYNA
do Sługi
1910A jeśli uparty
Wóz nie odjedzie, rozumiecie — warty
Czuwają w zamku…
WDOWA
do Sługi
Tylko nie nabawcie
Biedy… to stara.
Sługa odchodzi.
1915Prawda, córko moja,
Gdyby przyjmować, toby tu jak z roja
Sypało chłopstwo. — Niechaj nas kochają
Ty nie głupiutka; kiedy zaczniesz prawić,
1920To księdza nawet nie zrozumie głowa.
Sukienkę matce, bo już ta cycowa
Ma blade kwiatki, a jak tu kobiécie
W szarak się ubrać? Córko! moje życie!
BALLADYNA
1925To jutro, matko, przypomnij. —
StarośćA tobie,
Starej kobiecie, lepiej nie wychodzić
Z ciepłej komnaty…
WDOWA
Ach nudno jak w grobie
Tak samej siedzieć… Czy ty chcesz zagrodzić
1930Zamek matuli?…
BALLADYNA
WDOWA
Balladyna
Kocha mię?… prawda, córko? A malina
Na twoim czole? ta plama… o! pokaż…
1935Czy boli ciebie? Ty nigdy nie kwokasz
[149],
Kurko, choć boli… a to może boli?…
BALLADYNA
WDOWA
Woda spod topoli
Obmyć nie mogła… o! córko kochana…
1940To jakaś dziwna i okropna rana,
Bladniesz, by
[150] o niej wspomnieć…
BALLADYNA
Więc dlaczego
Wspominasz, matko?…
WDOWA
To z serca dobrego…
1945Z dobrego serca…
BALLADYNA
Wierzę! wierzę! wierzę!
Matko, idź teraz do siebie na wieżę.
WDOWA
BALLADYNA
Tam ci jeść przyniosą…
1950I pić przyniosą…
WDOWA
BALLADYNA
WDOWA
To już z moją siwą kosą
[152]
Będę się bawić… Tylko służalcowi
1955Każ mi jeść przynieść… nie zapomnij…
odchodzi
BALLADYNA
sama
Mieszam się — bladnę… Ja się kiedyś zdradzę
Przed matką, mężem… Wszystko się urzekło
Na moją zgubę. Ludzie jako szpaki
1960
Sprawiedliwości, nie myśląc o mowie,
Tak mówią, jakoby tajnymi szlaki
[153]
Dążyli ciągle w głąb serca. Surowie
Kładą sędziego pytanie: czyś winna?
1965Krętymi słowy… Matka, mąż, oboje,
Trzeba ją kochać, to matka.
Kostryn wchodzi na scenę.
KOSTRYN
Pokoje
Kazałem suto osnuć w złotogłowy.
1970Dziś dzień poślubny… dziś na dwór zamkowy
Zjadą się liczne pany i rycerze,
Wasale twoi…
BALLADYNA
Trzeba zamknąć wieżę,
1975Snu potrzebuje.
KOSTRYN
Jak to — ta potwora
Mlekiem poiła twoje usta śliczne?
Ach nie!… Ta chyba bogini niebieska,
Co na błękity lała drogi mleczne
[155]
1980Tak, że się każda białych piersi łezka
W gwiazdę mieniła i dziś ludziom płonie;
Ta sama chyba na śnieżystym łonie
Ukołysała ciebie…
BALLADYNA
Mój rycerzu,
1985Złote masz usta…
KOSTRYN
Ty dyjamentowe
Serce. — Kazałem na Gopła pobrzeżu
Zapalić smolne beczki i ogniowe
Słupy; do ognia weselnego lecą
1990Weseli goście. Czy pochwalasz, pani?
BALLADYNA
KOSTRYN
Wieże się oświecą
Jasnym kagańcem i tylko wybrani
Goście do zamku mają być przyjęci.
1995Właśnie dziś jakiś prostak bez pamięci
Wdzierał się tutaj, kazałem go psami
Poszczwać za wrota… Śmiałek nad śmiałkami,
Psom odszczekiwał ciągle, że znał ciebie,
A w takich ustach to bluźnierstwo srogie.
BALLADYNA
Ktoś z tych, co po chlebie
Pańskim się włóczą, i szaty ubogie
Łatają nitką wyskubaną z płaszcza
Panów, gdy nadto blisko przypuszczają
2005Taką hołotę… wyszczekana paszcza.
O! ty go nie znasz… twe usta nie mają
Zgłosek na takie imię — jakiś gbura —
Grabiec…
BALLADYNA
Co? Grabiec? Tego chłopstwa chmura
2010To jak szarańcza.
KOSTRYN
Przebacz im, grabini.
Królowa kwiatów na próżno obwini
Chłopianki ułów, że koło niej brzęczą.
Albo się obwiń niewidzialną tęczą
2015Przed ludzi okiem; albo znoś cierpliwie
Nasze wejrzenia…
BALLADYNA
O! ty, syn książęcy,
Mieszasz się próżno z tymi, co na niwie
Wiejskiej wyrośli… z tysiąca tysięcy
2020Możesz być pierwszym, byleś tajemnicy
Umiał dochować.
Kostryn przyklęka i całuje kraj szaty.
Chodźmy do skarbnicy
Zaczerpnąć nieco złota, aby godnie
Gości przyjmować…
KOSTRYN
Kostryn poprzedza z pochodniami Balladynę — wychodzą.
SCENA III
Las przed chatą pustelnika.
Kirkor zbrojny. — Pustelnik z koroną w ręku.
PUSTELNIK
WładzaKirkorze, oto złocista korona.
Więc może kiedyś za twoją pomocą
Wróci na Gnezno i niezakrwawiona
Błyśnie ludowi.
KIRKOR
2030Widzisz, jak ją złocą
Promienie słońca; dobra wróżba.
Boże,
Świeć naszej sprawie… Dam ci jedną radę.
Młodziutką żonę pojąłeś, Kirkorze?
KIRKOR
2035Pełna prostoty, spokojny odjadę.
PUSTELNIK
Wtenczas w kobiecie całą ufność kładę,
Jeżeli wolna od wad matki Ewy.
Doświadcz ją. Poszlij zapieczętowaną
Skrzynię
[156] małżonce i srogimi gniewy
2040Zagroź, jeżeli znajdziesz rozłamaną
Pieczęć małżeńską.
wynosi żelazną skrzynkę
KIRKOR
Dobrze, niech tak będzie.
To moja pieczęć, dwie złote żołędzie
W paszczy dzikowej. Pójdź sam
[157], wierny sługo.
Wchodzi Sługa.
2045Zanieś to żonie, a jakkolwiek długo
Będę się bawił, niechaj nie otwiera,
Bo ja tak każę.
Sługa odchodzi.
Ona taka szczera!
RycerzAch ty mi szczęścia pokazałeś drogę,
2050Czynami tylko zawdzięczyć ci mogę.
Żegnaj mi, starcze… Królem cię powitam.
PUSTELNIK
Na twoim czole już zwycięstwo czytam.
KIRKOR
Odchodzi Kirkor. — Słychać tętent oddalających się koni.
PUSTELNIK
Czemu się ten rycerz
2055Dwudziestą laty pierwej nie urodził
[158]?…
Byłem na tronie, to kraj cały płodził
Same poczwary; jak niezdatny snycerz
[159],
Który w kamieniach szuka ludzkiej twarzy
I czyni ludziom podobne kamienie,
2060
Nim stworzy, długo o stworzeniu marzy,
A potem ludzi jak Kirkor.
FILON
O! starcze!
2065Gdzie jest kochanka moja?
PUSTELNIK
Ach to mi pokaż, gdzie leży mogiła
Serca mojego?… Niechaj widzę, jakie
Kwiaty wyrosły z posianej nadziei.
2070Blade być muszą…
PUSTELNIK
O! wieczna płacznico!
Czemu bezczynny błądzisz w leśnej kniei?
Biegnij z Kirkorem, twoje złote włosy
Odziej żelazną rycerza przyłbicą;
2075I na tę szalę, która ludzkie losy
Waży na ziemi, rzuć ziarko makowe
Twojego życia… może los przeważy.
FILON
Gdzie jej mogiła?… gdzie?
Gliny surowe
2080Pierś już wyjadły, a po białej twarzy
Robactwo łazi…
FILON
O nie! ona w ziemi
Jako rzek nimfa, na glinianym dzbanku
Dłonią oparta, dzban malinowemi
2085Leje gwiazdami i w różowym wianku
Trzyma zaklętą na malin ruczajek
Białą jej postać… zbudzić się nie może;
Oczki, aż listkiem niezapominajek
Z grobu wyrosną, w rubinowe zorze
2090Mogiły patrzą gwiazdami błękitu.
W grobie się błyszczy.
PUSTELNIK
W grobie tyle świtu,
Co nad kołyską marzeń.
FILON
A cień blady
2095Nieraz tam błądzi, gdzie zwieszone smutnie
Nad grobowcami brzozy, jako lutnie
Od słowikowej trącane gromady,
Płaczą i szumią listkowymi struny.
Nieraz ją srebrne uplączą piołuny,
2100Nieraz rozkwitły zatrzyma bławatek;
Nieraz jak dziecko staje — i westchnieniem
Zdmucha cykorii opuszony kwiatek.
Ciało jej leży pod zimnym kamieniem;
Duch na promykach księżycowych pływa
2105I nieraz płocho te kwiatki obrywa,
Co każdym listkiem liczą szczęścia chwile.
Ach powiedz, starcze… więc ludzie w mogile
Marzą o szczęściu?…
PUSTELNIK
Umrzyj, to się dowiesz.
2110A jeśli wrócisz z grobu, to opowiesz
O tych marzeniach sumnieniom
[164] zbrodniarzy;
A może będą spali cicho w łożu…
Pójdę… i stanę na leśnym rozdrożu.
Jeżeli jaka jaszczurka zielona
2115Pobiegnie w prawo, to w grobie się marzy…
Jeśli na lewo… to człowiek — nic — kona
I nie śni…
Odchodzi Filon.
PUSTELNIK
Na biednym świecie — ziemia, to szalona
2120Matka szalonych — któż to znowu?
BALLADYNA
BALLADYNA
PUSTELNIK
Wiem, że znasz ziółek lekarskie przymioty,
2125Że leczysz rany.
PUSTELNIK
Zdrowo mi wyglądasz.
Pokaż zranione miejsce.
BALLADYNA
PUSTELNIK
Lekarz
2130Powinien widzieć…
BALLADYNA
Czy ty mi przyrzekasz
Wyleczyć?
PUSTELNIK
BALLADYNA
Na czole.
2135Patrz! ha… co?
Niby miesiąc w mglistym kole
Krwi… twoja rana… czerwona i sina.
Powiedz mi, jaka, jaka straszna wina
Przyczyną?
BALLADYNA
PUSTELNIK
Lekarz musi wiedzieć
Wprzód, nim wyleczy.
BALLADYNA
Czerwona malina
Splamiła czoło.
PUSTELNIK
2145Musisz mi powiedzieć,
Kiedy to było?
BALLADYNA
PUSTELNIK
BALLADYNA
PUSTELNIK
2150Daj mi ręką posłuchać uderzeń
Twojego serca. — Czy pod zapłakaną
Wierzbą nie rosły maliny? Mów śmiało;
Żądam od ciebie spowiedniczych zwierzeń.
Czy ta malina była kiedyś białą?
2155A tyś ją może sama sczerwieniła?
Przyłóż do serca tę, co cię zraniła,
Malinę…
odpycha ją gwałtownie
Biada tobie! serce twoje
Wydało…
BALLADYNA
PUSTELNIK
BALLADYNA
PUSTELNIK
BALLADYNA
PUSTELNIK
Ta rana ciebie piekielnym zarzewiem
Pali… ha?…
BALLADYNA
PUSTELNIK
BALLADYNA
PUSTELNIK
BALLADYNA
Starcze, ja nic nie wyznałam.
PUSTELNIK
Nic! o przeklęta! a za coś płaciła?
BALLADYNA
PUSTELNIK
2175
Aż cienie śmierci na całą twarz padną;
A moje zioła piekłu nie ukradną i bólu…
BALLADYNA
PUSTELNIK
z ironią
Co ty mi grozisz, kiedy ja chorobie
2180Obmyślam leki? czary piekieł trudzę,
Aby tę ranę zmazać z twego czoła.
Chcesz? siostrę twoją umarłą obudzę.
BALLADYNA
PUSTELNIK
SiostraSiostra niech siostry zawoła!
2185Umarła wstanie i tę ranę zmaże.
Chcesz?
BALLADYNA
Gdybym miała trzy wybladłe twarze,
Na każdej twarzy trzy
Straszniejsze plamy,
2190Wolę je nosić aż do Boga sądu,
Niż…
PUSTELNIK
Milcz, zbrodniarko! teraz my się znamy
Do głębi serca…
GotycyzmNiechaj z tego trądu
Lęgną się w mózgu gryzące robaki,
2195W sumnieniu węże; niech kąsają wiecznie,
Okryta, chodzić będziesz jako żywe
Trupy… precz! precz! precz! ty musisz koniecznie
Czekać, co Boga sądy sprawiedliwe
2200Uczynią z tobą… A coś okropnego
Bóg już przeznaczył, może jutro spełni.
Może odmówi chleba powszednego
[168],
Może ci włosy kołtunami zwełni,
Potem zabije nie wyspowiadaną
2205Ogniem niebieskim… Biada! jutro rano
Na murach zamku ujrzysz Boga palec.
Ty jesteś jako zjadliwy padalec,
A jeszcze gorszą plamę masz wyrytą
Na twoim sercu niż na twoim czole.
2210Co… czyś ty martwa?… Obudź się, kobiéto…
Obudź się… słuchaj.
BALLADYNA
jak ze snu
Co to? ha! wyrzekłeś,
Że siostra moja zbudzi się?… ja wolę
Umrzeć. — Dlaczego ty się, starcze, wściekłeś?
2215Biada ci! Biada!
ucieka
PUSTELNIK
sam
Zbrodnia jak dzięcioł w drzewa bije suche;
A cięcie noża daje takie głuche;
Echo jak topor kata, kiedy rąbie
2220Głowy na pniaku. Bóg to wszystko słyszy,
Wszystko zamyka w tej okropnej trąbie,
Co kiedyś będzie na sąd wołać ludzi.
Słychać śmiech w lesie.
Wszelki duch! W lesie śmieją się szatani!
Wiedźma goplańska z diablików orszakiem
2225Śmieszy ponure dęby, a z płaczących
Słychać odgłos łowów i psów łajanie.
To łowiec umarły
Mglistymi psami mgliste pędzi tury
Błyskawicowym wichrem oślepione.
2230Pójdę… i łowy przeżegnam, niech giną
Na wieki wieków… Lecz to nierozsądek
Sąsiedztwo diabłów mienić
[170] w nieprzyjaciół.
Słychać dzwony podziemne.
Cóż to? zalane przed wiekami miasta
Wołają z Gopła do Boga o litość
2235Płaczem wieżowym… Może jaki krzyżyk
Wieży sodomskiej między lilijami
Widać na fali?… Pójdę — nie wytrzymam —
Pójdę przeżegnać miasto potępione;
Może spokojne pod modlitwą starca
2240Snem cichym zaśnie w pogrobowej fali;
Jak potępiony człowiek, za którego
Dziecię się modli.
SCENA IV
Las jak poprzednio. — Skierka i Chochlik.
CHOCHLIK
Poleciał… głupi jak wrona.
SKIERKA
bierze porzuconą na kamieniu koronę
Patrz, oto starca korona.
2245Niechaj na włosach Goplany
Od księżycowych promyków
Błyska jak wianek ogników
Związany włosem i wlany
W gniazdeczko złotych warkoczy.
CHOCHLIK
2250Patrz, nasza pani tu kroczy.
Grabiec i Goplana wchodzą na scenę.
Moja najmilsza wiedźmo, deszczowa panienko,
Tobie jezioro łożem, a chmura sukienką;
Gdy po lesie przechodzisz, każdy kwiat i drzewo
Wołać by cię powinien: «Chodź, panno ulewo!»
2255Oraczowi by ciebie mieć nad suchą niwą.
A gdybym ja był kwiatkiem, gorczycą, pokrzywą
Albo rumiankiem, wtenczas wieczną tobie miłość
Przysiągłbym i w małżeńską wstąpiłbym zażyłość.
Ale ja na nieszczęście nie kwiat ani ziele;
2260Człowiek mięsny, panienko; a moje piszczele
Skórę wychudłą podrą jak ostre nożyce,
Jeśli je mgłą napoję, gwiazdami nasycę.
Więc kłaniam uniżenie
[171].
GOPLANA
O! biada mi, biada!
2265Dziś moja róża na pieńku opada,
Dziś jakiś rybak otruł złotą stynkę
[172],
Pieszczotę moję; dziś miłą ptaszynkę,
Co mi śpiewała nocą nad jeziorem,
Na srebrnej brzozie, chłop zabił toporem
2270I drzewo zrąbał…
GRABIEC
Wierzbami pod zamczyskiem Kirkora obito;
To prawdziwe nieszczęście, plecy świerzbią. — Ale
Skoro w tym zamku biją, a karmią wspaniale,
2275Gdy z odkręconych dziobków u rynien w rynsztoki
Płynie jasna gorzałka; więc każą wyroki,
Abym przystał na służbę do kuchni Kirkora.
Co? zawsze do niej! do niej!… Jeszcze wczora
Widziałeś serce tej kobiety. Miły,
2280Czego zażądasz? władzy, bogactw, siły,
Zmienionej twarzy; chociażby kamyka,
Co sprawia cudem, że przed ludźmi znika
Człowiek, jak widmo rozpłynione we śnie;
Wszystko mieć będziesz. Jakże mi boleśnie
2285Czarami twoje zakupować serce! —
Chceszli
[173] mieć owe skrzydlate kobierce,
Co noszą ludzi, gdzie myślą zażądać?
O! miły, powiedz?… Czy pragniesz wyglądać
Jako ów rycerz zjawiony na chmurze
2290Szykom Lechitów? w złocie i lazurze
Od stóp do głowy.
GRABIEC
Więc od stóp do głowy
Miło by mi wyglądać jako król dzwonkowy
[174],
W koronie, z jabłkiem w lewej, z berłem na prawicy.
na stronie
2295Jak się teraz wywikła wiedźma z obietnicy?
głośno
Od stopy aż do głowy, jak pan król…
GOPLANA
Diabliki!
Lećcie u zorzy
2300Prosić purpury,
Pereł u róży,
Szafiru u chmury,
U nieba błękitu,
A złota u świtu;
2305A może gdzie zawieszona
Na niebie tęczowa nić,
To tęczę wziąć na wrzeciona,
I wić, i wić, i wić!
Odbiegają Skierka i Chochlik.
do Grabka
O jakiej zamarzysz postaci,
2310Zakreślony w czarów kole,
Taką moc Goplany da ci
Postać, szaty, rysy, dolę…
GRABIEC
W mojej myśli dzwonkowe szastają się krole
[175].
GOPLANA
zakreśla koło
2315Słyszysz, jak szumi puszcza wesoła,
Jak po gałązkach sosen, leszczyny
Zlatują na dół śpiewne ptaszyny,
Złociste wilgi, gile, słowiki.
Z nimi ciekawe słońca promyki
2320Spływają do nas przez listki drżące.
Ale się wkrótce niebo zachmurzy,
We mgle przelecą złote miesiące
I gwiazdy blade, jak tuman burzy
Z błyskawicami!
Skierka i Chochlik niosą szaty i koronę.
SKIERKA
SenGRABIEC
GOPLANA
Pochyl głowę,
Zaśnij — obudzisz się skoro
[176].
We śnie cię duchy ubiorą
2330Na marę twego marzenia.
GRABIEC
kładnąc się
Cudy… Dobranoc, panie Grabku… do widzenia
Na tronie… dobrej nocy, synu organisty,
Polecam się pamięci i afekt strzelisty
Łączę…
poziewa
zasypia
GOPLANA
Czuwajcie nad sennym,
Ja czary piekieł zamówię.
Ściemnia się — czerwone chmury przechodzą i widma otaczają Goplanę odwróconą.
SKIERKA
Okryj go płaszczem promiennym,
Wdziej mu złociste obuwie.
Ściemnia się zupełnie. — Na głowie
Goplany pokazuje się półksiężyc
[177].
2340Perła rosy z płaszcza kapie;
Zbierz te perełki po trawie
I znów przyszyj na rękawie.
CHOCHLIK
Król dobrodziej w dobre chrapie,
Na drugi bok się przewraca.
SKIERKA
2345Goplano, niech światło wraca,
Już się twój miły przetwarzył.
Goplana daje znak — księżyc z jej czoła znika — i światło wraca.
GOPLANA
patrząc na śpiącego
Jaką on sobie dziwną postawę wymarzył.
Grabek wstaje z ziemi jak król dzwonkowy.
GRABIEC
poziewając
A — a — a — a — dobry dzień… a — piękna pogoda.
SzatanCo to? włosy na brodzie? — diabła! — siwa broda,
2350Co to znaczy? w co znowu przewierzgnęły
[178] biesy?
Jaki płaszcz! — jakie dziwne na piersiach floresy!
Śniło mi się… Dalibóg, nie wiem, co się śniło,
Karczma podobno, piwo z beczek się toczyło,
I był potop, w potopie pływałem jak ryba.
2355Sztuczka diabla! zrobili ze mnie wieloryba,
Lewiatana w złocistym płaszczu, z brodą siwą.
Ha! chodź tu, moja wiedźmo, moje szklanne dziwo,
Powiedz, co się zrobiło ze mnie?
GOPLANA
GRABIEC
sięga do głowy i znajduje koronę
Więc niech się nie odrabia to, co już zrobione.
Sięgnęła ręka głowy, znalazła koronę.
Cudy…
GOPLANA
Nosisz prawdziwą koronę Popielów…
GRABIEC
2365Widzę, że służy ludziom do tych samych celów,
Co czapka: kryje uszy. A to?
pokazuje berło drewniane
GOPLANA
GRABIEC
Jak chcesz, miły węgorzu, ja sobie uroję,
Że to berło; niech oko rozumowi sprzyja
2370I powie, że to berło… Skąd wy tego kija
Wzięli, diabliki moje?
CHOCHLIK
GRABIEC
CHOCHLIK
Gdyś był wczora rano
2375Obywatelem lasu, wierzbą: z królo-drzewa
Filon ułamał gałąź.
GRABIEC
I ta ręka lewa
Nosi tę samą korę, którąm
[179] ja porastał,
I ta kora jest berłem… Ha! to będę szastał
2380Tym berłem po grzbiecinach. —
OjciecAch wielka mi szkoda,
Że się do nieba dostał ojciec golibroda,
Wraz by oszastał długie kędziory na brodzie.
Moja wiedźmo, co chodzisz jak święta po wodzie,
Nie możesz ty mię z łaski swojej brody zbawić
[180]?
2385Nie?… basta… jaki balwierz potrafi się wsławić
Na tej królewskiej brodzie. — Ha… a jeszcze warto
Dać mi jabłko do ręki, a z dzwonkową kartą
Będę chodził po świecie jako ze zwierciadłem.
SKIERKA
Na jabłko królewskie skradłem
2390Chłopakom z bliskiego sioła
[181]
Bańkę z mydła; a dokoła
Tak piekło słońce, że z głową
I z nogami w kryształową
Siadłem kulkę. — Lecę, lecę…
2395Wtem banieczka moja złota
Na błękitnej siadła rzece;
I konik polny — niecnota!
Kiedy pod tęczowym szkiełkiem
Usnąłem spokojnie w łódce:
2400Zbił ją gazowym skrzydełkiem
I uciekł… a ja rozespan,
Na niebieskiej nezabudce
[182]
Ocknąłem się…
GRABIEC
Diabliku, to znaczy, że jespan
2405Głupi jak but… bo jabłko, choć jabłko królewskie,
To jabłko, nie zaś żadne migdały niebieskie.
Chochlik daje mu jabłko.
Dzięki składam waszeci — dobre… a czy winne?
kosztuje
Szołdry
[183]? poddani moi, którym ja panuję?…
GOPLANA
2410Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim…
GRABIEC
Trzeba zaraz nałożyć podatek.
Słuchajcie mnie… a kodeks niech będzie wykuty
2415
I żubry, i zające, i dziki, i łosie.
Kwiaty, jeżeli zechcą kąpać listki w rosie,
Niech płacą, rosę puszczam w odkupy
[185] Żydowi;
Niech mi wódką zapłaci. Każdemu szpakowi
2420Kazać nie myśleć wtenczas, kiedy będzie gadał…
Zabronić, aby sejmik jaskółczy usiadał
Na trzcinach i o sprawie politycznej sądził.
Wróblów sejmy rozpędzić; ja sam będę rządził
I wieszał, i nagradzał… Jaskółkom na drogę
2425Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki.
Odtąd nie będą dzieci swych posyłać ptaki
Do niemieckich zakładów, gdzie uczą papugi;
Wyjęte
[186] sroki, które oddają usługi
2430Ważne mowie ojczystej. Z cudzych stron osoby,
Jak to: kanarki… śledzić. Na obce wyroby
Nakładam cło… od łokcia tęczy wyrobionej
W kraju słońca, księżyca, białej lub czerwonej
Albo fijoletowej, byleby jedwabnej,
2435Płacić po trzy złotniki… a od sztuki szwabnej
Płótna z białych pajęczyn…
GOPLANA
GRABIEC
Co? króluję… króluję — skarb łatam ubogi.
Róża płaci od pączka, od kalin kalina,
2440Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny… mak od ziarek maku,
Nie od makówek. Głowa na mnie nie dla znaku
[187]…
GOPLANA
Zostawiam ci Chochlika, Skierkę — niechaj służą,
Niechaj zrywają kwiaty, a strzęsioną różą
2445Osypią, kiedy zaśniesz. Bądź zdrów — do wieczora.
Będę ciebie czekała nad brzegiem jeziora
I płacząc, piosnką płaczu wabiła słowika.
Odchodzi Goplana.
GRABIEC
Aż mi lżej, że ta rybia galareta znika.
do Chochlika
2450Ty jesteś królewskim ministrem,
Boś głupi.
do Skierki
A ty, drugi diable z oczkiem bystrem,
Błaznem; śmiesz mię, łajdaku, aż z radości pęknę.
Ministrze, gdzie mój powóz?
2455Cztery konie piękne,
Czarne — księżycowymi wierzgają podkowy;
I wóz na ciebie czeka Mefistofelowy
[188];
Ale nie mów Goplanie…
GRABIEC
CHOCHLIK
2460Bo ona
Nie chce pożyczać z piekła.
GRABIEC
Szalona! szalona!
Jeśli diabeł pożycza, bierz, bo takie wozy
Oszczędzają ci butów…
do Skierki
2465Ty będziesz wiózł z kozy
[189].
Minister za forysia
[190]… teraz jechać pora.
SKIERKA
GRABIEC
Na ucztę ślubną do Kirkora.
Odchodzą wszyscy.
SCENA V
Sala w zamku Kirkora.
KOSTRYN
sam
PodstępZa pustelnika celą drzewami ukryty
2470Słyszałem tajemniczą spowiedź tej kobiéty
O! szczęście! — teraz pan-em
[191] złotej tajemnicy;
Mógłbym ją z pałacowej rozkrzyczeć wieżycy
Albo mojemu panu wiernie opowiedzieć,
SzantażAlbo okropną powieść wyrazami cedzić,
2475Jako piasek klepsydry, w pani trwożne ucho,
Aż zobaczę skarbnicę tego zamku suchą
Jak czoło Araratu
[192]… Wraca Balladyna.
Mogę mieć ją i skarby. — Szczęśliwa godzina.
staje na stronie
BALLADYNA
wchodzi głęboko zamyślona
2480Drzewa będą rozmawiać o tym w głuche noce,
Aż straszna wieść urośnie. — O! biedneż wy myśli,
Jak dzieci nierozumne cieniów się lękacie.
Ten starzec słowa moje łączy, składa, zbiera,
I mówi: «Być nie może… ta kobieta młoda
2485Nie zabiła». A jeśli wie? jeżeli pewny?
A któż w taką rzecz może uwierzyć jak w pacierz?…
StrachAle jeśli uwierzył — jeśli przechodniowi
Zbłąkanemu opowie straszną zbrodnię pani,
Nim wymówi nazwisko, zlęknie się jak prostak
2490Zemsty możnego pana. — A może — jeżeli
Dobre ma serce starzec; na końcu języka
Znajdzie litośną radę: Na co ludziom szkodzić?
A może już zapomniał, a ja nierozsądna
Myślę, o czym ten starzec myśleć już poprzestał…
2495Bo i czymże ja jestem, aby mną się ludzie
Zajmowali, śledzili, chcieli gubić? — Piekło!
Tysiącem słów nie mogę zabić tego słowa: «On wie». —
Straciłam się; szatańska ręka mnie zawiodła.
2500I pomyśleć? że gdyby nie te odwiedziny,
Starzec byłby jak owe ludzi milijony,
Których nigdy na świecie nie spotkałam.
Myśleć, że ta sama godzina trwożnych myśli pełna
Byłaby jak wczorajsze godziny, i może
2505Spokojniejsza; bo wszakże wiele by się strachu
Przez jeden dzień zatarło tajemniczą ciszą.
Teraz wszystko na nowo odradza się z twarzą
Okropniejszą. — Zazdroszczę tej, co dzisiaj rano
Mną była.
Kostryn zbliża się.
KOSTRYN
2510Pani! od grafa przysłany
Z darami goniec — na rozkazy czeka…
BALLADYNA
Dary od męża? zawołaj człowieka,
Niech je tu złoży. Stój… czy tobie znany
Ów żebrak, który mieszka w lesie, stary?
KOSTRYN
BALLADYNA
Nie wiem, czemu się nawinął
Na myśl… gdzie goniec z przysłanymi dary?
Zapewne drogie?
KOSTRYN
Graf pan zawsze słynął
2520Szczodrobliwością… i był na kształt słońca,
Co wszędy żywne rozsypuje blaski…
BALLADYNA
Ciekawa jestem nowej męża łaski.
Zawołaj zaraz… zawołaj tu gońca.
Kostryn odchodzi.
Gdyby te dary, gdy nie przerażona
2525Myśl… Na co było pytać się Kostryna
O tego starca?
Wchodzi Kostryn i Gralon.
GRALON
Przeze mnie, Gralona,
Kirkor pozdrawia…
BALLADYNA
GRALON
BALLADYNA
Czy mąż ci kazał taką osłodzoną
Przynieść odpowiedź?…
GRALON
Abym tę skrzynię z pieczęcią czerwoną
2535Przyniósł do zamku, i nakazał żenie
[194],
Tobie, grafini, abyś nie ruszała
Pieczęci jego ni kłódek u wieka,
Aż sam powróci…
BALLADYNA
Bogdajbym skonała,
2540Jeśli rozumiem głos tego człowieka!
Powtórz.
GRALON
BALLADYNA
Wiem. — Ale dlaczego
Skrzynię okutą i przysłaną w darze
2545Kazał mi chować aż do dnia sądnego
Zamkniętą?…
GRALON
Mówił pan: «Bo ja tak każę…»
Nic więcej…
BALLADYNA
Głupcze! Twoją głowę ciasną
2550Nosisz na karku w skorupie blaszanej,
Aby w niej wróble, jak w dziurawym garku,
Gniazda winęły. — Skrzyni okowanej
Nie ruszać? Ha! ha! w Kirkora podarku
Widzę nieufność, nie zaś wierną miłość.
2555Ty podły chłopie,
do Gralona
choć długa zażyłość
Łączy cię z panem, nie miałbyś odwagi
Ruszyć tej skrzyni? bo ty chłosty, plagi
Czujesz na grzbiecie… Ale ja! małżonka,
2560Jeżeli zechcę… Gdyby mi szepnęła
Mucha… ha, gdyby cichego skowronka
Głosek podszepnął: «Otwórz», a od dzieła
Szatan odpędzał ognistymi skrzydły,
To wiesz ty, podły służalcze obrzydły,
2565Że wola moja?
KOSTRYN
BALLADYNA
Ty może
Chcesz przypominać, że mój mąż ma prawo?
Więc niech doświadcza! co mi tam… Mój Boże,
2570Gdybym ja była jak inne ciekawą,
To… Ale wy mnie nie znacie, przysięgam!
Ja tak trwożliwa, że nawet w ogrodzie
Po jabłko z drzewa upadłe nie sięgam.
Jeśli mąż zechce, o chlebie i wodzie
2575Żyć będę, zawsze wesoła, jak wrona
Na cudzym płocie. Anim
[195] teraz w złości.
Masz, stary,
do Gralona
Weź ją i przepij albo przegraj w kości,
2580I goń za panem; powiedz, że go czekam
Z niecierpliwością, że łzy po nim ronię;
Że jedwabiami złotymi wywlekam
Szarfę dla niego. Gdzieżeś ty, Gralonie,
Odjechał pana?
GRALON
2585W nadgoplańskim borze.
Nie zatrzymywał się nigdzie po drodze?
GRALON
U pustelnika stanął w celi.
BALLADYNA
Boże!
U pustelnika… Mów — ja ci nagrodzę
2590Za każde słowo garścią złota — ale
Chcę wiedzieć wszystko… rozumiesz? Wspaniale
Nagrodzę ciebie, ale mów otwarcie.
Choćby co było okropnego — powiedz…
GRALON
W borze przez głucho zarosły manowiec
2595Pan jechał przodem na koniu lamparcie,
A my gęsiora jechali za panem…
TrupWtem nagle pański koń dał w górę słupa,
Jakby się spotkał z ognistym szatanem.
A pan graf z konia rzekł: «Czuć w lesie trupa…»
BALLADYNA
GRALON
Krzyknął: «Za mną służba!»
I pieszo z mieczem pod wierzbę poskoczył.
Na mchu trup leżał — a piersi mu toczył
Wianek żelaznych gadzin…
BALLADYNA
GRALON
«To wróżba
Naszej wyprawy — rzekł graf. — Oto leży
Przed nami ścierwo zabitego tura».
BALLADYNA
GRALON
2610«Dobra wróżba dla mężnych rycerzy» —
Mówił graf Kirkor… my krzyknęli: «Hurra!»
I znowu na koń…
KOSTRYN
Mówiłeś, Gralonie,
Że trup pod wierzbą? a na białym łonie
2615Trupa żelazne leżały gadziny?
GRALON
KOSTRYN
GRALON
KOSTRYN
Gdzie wierzba się kłania?
2620Ponad strumieniem? gdzie rosną maliny?
Wszak tak?…
GRALON
KOSTRYN
GRALON
KOSTRYN
2625I ty mówisz, że tur rosochaty
Leżał pod wierzbą?
GRALON
KOSTRYN
GRALON
KOSTRYN
2630Bo ja przysięgnę na szatana złego,
Że nie tur… ale… Broń kłamstwa żelazem!
do Balladyny, dobywając miecza
BALLADYNA
KOSTRYN
GRALON
Biją się — Balladyna zdejmuje miecz ze ściany i zachodząc z tyłu, zabija Gralona.
BALLADYNA
GRALON
O jasne nieba!
Zbrodnia!!!
kona
Grafini, napadliśmy razem
2640Na tego starca: czy wiesz, co to znaczy?
BALLADYNA
KOSTRYN
Ja biorę połowę
Twojego strachu, tajemnic, rozpaczy.
BALLADYNA
Co teraz robić, Kostrynie?
KOSTRYN
AKT CZWARTY
SCENA I
Sala w zamku Kirkora. — Uczta. — Przez okna widać błyskawice. Grabiec ubrany jak król siedzi na pierwszym miejscu. — Balladyna, Kostryn, Szlachta, Służba zamkowa; Chochlik i Skierka stoją za krzesłem Grabka.
JEDEN ZE SZLACHTY
GRABIEC
CHOCHLIK
2650Mój błaźnie, każ, niech pieczomistrze
Przynoszą nowe danie…
SKIERKA
Już kuchta zamkowy
Nie ma nic na półmisek prócz cielęcej głowy,
Lecz ta, niedopieczona, na królewskim karku.
GRABIEC
2655Widziałem dwa chodzące pawie na folwarku,
Upiec je i dać na stół, ja poczekam na nie.
KOSTRYN
Służba! przed jasnym królem, na ostatnie danie
Postawcie złotnikami napełnioną tacę.
GRABIEC
Ministrze, za rok usług z góry ci zapłacę,
2660A nie drzyj tak poddanych; tobie, miły błaźnie,
Za tysiąc żartów, złotnik: spraw nam śmiechu łaźnię!
Sobie także za ciężkie płacę panowanie.
A to — to mi schowajcie jutro na śniadanie…
BALLADYNA
Honor to dla mnie, że gość tak dostojny
2665Raczył nawiedzić mój zamek i stoły.
Pijcie, panowie!
Kochanekdo
Kostryna, który ją za rękę ściska, mówi cicho
Chłopcze! siedź spokojny,
Na Boga! patrzą — odgadną — zginiemy.
do innych
Pijcie, panowie! Panie Chrząszcz z Jemioły,
2670Pij waść. — Dlaczego pan Gryf siedzi niemy?
Proszę wynaleźć wesołą rozmowę.
SzlachcicPIERWSZY ZE SZLACHTY
GRABIEC
Ja mam w herbie króla —
Złote trzewiki, koronę i głowę.
PIERWSZY ZE SZLACHTY
DRUGI ZE SZLACHTY
PIERWSZY ZE SZLACHTY
BALLADYNA
KOSTRYN
Pani! wszak byłaś
2680Księżniczką możnej Trebizonty
[198].
GRABIEC
Proszę!!!
Najświętsza Panno! co ty narobiłaś
Książąt na ziemi!
Miałaś aśćka
[199] grosze?
BALLADYNA
Ja? — o! wspomnienie! Wuj nielitościwy
2685Wygnał mię z państwa, zagrabił dzielnicę;
Przez niego bracia moi królewice
Zamordowani.
GRABIEC
Proszę! co za dziwy!
Kto by uwierzył?…
BALLADYNA
2690
Wiary? — nie proszę o pożałowanie.
Ach ja szczęśliwsza, ja uniosłam życie;
Lecz matka moja! — Matkę moją, panie,
Zamurowano w pałacu framudze.
GRABIEC
BALLADYNA
Ale ja was nudzę
Opowiadaniem tego, co mię boli.
Proszę pić! proszę! Gdzie krajczy? podstoli
[201]?
Niech daje wina… Wy czar dolewajcie
[202],
2700Bądźcie weseli…
GŁOS SŁUGI
GŁOS WDOWY
BALLADYNA
WDOWA
wpada przebijając się przez służbę i staje śród sali — dygając pomięszana
Kłaniam pięknie, moi
2705
Zapomnieć o mnie.
BALLADYNA
Co się babie roi?
Co to za stara kobieta?
WDOWA
Wy młodzi
2710Hulacie? dobrze. — Ale też o matce
Warto pomyśleć. — A to mnie jak w klatce
Zamknięto — stara czeka, czeka, czeka —
Ani przysłała kawałeczka chleba.
A to głód, córko! A przynajmniej mleka
2715Kropelkę dajcie — wszak tu manna z nieba
Padać nie będzie dla biednej staruszki.
BALLADYNA
Co to się znaczy? to jakaś szalona.
WDOWA
A daj mi, córko, te złote dzbanuszki,
Matce się pić chce.
BALLADYNA
2720Czemu tu wpuszczona
Ta stara?…
KOSTRYN
Wziąć ją! idź z Bogiem. — Mój królu,
To obłąkana.
WDOWA
do Balladyny
A powiedz: matulu
2725Do twojej matki, nie nazywaj: stara —
Stara, ta stara —
BALLADYNA
GRABIEC
Cha! cha! cha! — jaka to chłopska maszkara
[203],
Dajcie jej pokój: trzeba ją posadzić
2730Z nami do stołu.
To mi to pan dobry!…
Widzicie! dajcie ławkę, niech usiędę.
Tak, tak, tak trzeba, mój rycerzu chrobry
[204],
Czcić starą matkę. — Czy to ja uprzędę
2735Piękniejszą sobie suknię z pajęczyny?
To wina mojej kwoczki Balladyny,
Że ja w łachmanach, rada czy nierada.
Niech się nie dziwi żaden z was acanów
[205],
Że ot
pokazując na suknie
2740nie złoto, lecz kilka łachmanów
Ze starych kości na proszek opada;
Proszę wybaczyć córce mojej…
BALLADYNA
Jak tu wpuszczono tę żebraczkę wściekłą?
2745Powiedz, jak weszłaś do złotych pokoi?
Ja ciebie nie znam…
WDOWA
O! święci anieli!
Nie znasz?… ty matki nie znasz? matki twojej?
GRABIEC
Cha! cha! cha! — uszy królewskie weseli
2750
WDOWA
Powtórz, córko, śmieléj,
Ty matki nie znasz? twojej własnej matki?
BALLADYNA
Czy wy ją znacie, panowie? powiedzcie,
Co to za wiedźma?
WDOWA
2755Świećcie mi! ach świećcie,
Niebieskie gwiazdy! — Wy mi bądźcie świadki,
Jeśli z was który ojcem?… O ty jędzo!
Ach okropnico córko! to ja ciebie
Nie znam.
BALLADYNA
do Kostryna
2760Każ, niech ją za wrota przepędzą,
Szczeka za głośno.
WDOWA
Urodziłam z siebie
Trumnę dla siebie — o Boże! mój Boże!…
Służalce
[207] na znak dany przez
Kostryna chwytają za ręce.
Puszczajcie! córko! niech pomyśli — córko!…
2765O córko! pomyśl — ale tam na dworze
Ciemno, deszcz pada, a piorun pod chmurką
Czeka na siwy mój włos, by uderzył.
Patrzaj przez okno — grom nie będzie wierzył,
Jak mię zobaczy samą w taką burzę,
2770Że ja nie jestem jaką zabójczynią,
Co się po nocy błąka…
Ciągną ją na znak gniewliwy Balladyny.
Powiem chmurze,
Niech bije w zamek gromem! Nie targajcie,
Ja pójdę sama. — Świat teraz pustynią
2775Dla starej matki…
BALLADYNA
WDOWA
Bodaj cię chleb ten zadławił! zadławił!
O! nie targajcie; bo i tak podarta
Sukienka moja — wiatr się będzie bawił
2780Z łachmanem starej matki. O! to czarta
Córka; nie moja! nie moja! nie moja!
wychodzi — wyprowadzona przez służbę
BALLADYNA
po długim milczeniu
Czemuście smutni? Wszak pod uczty koniec
Ludzie szczebiocą, co język przyniesie.
A wy milczycie jak w zamczysku zbója?
Słychać tętent.
SŁUGA
BALLADYNA
Goniec wchodzi.
GONIEC
BALLADYNA
GONIEC
BurzaBurza go w bliskim zaskoczyła lesie.
Konie ognistym przerażone grzmotem
Grzęzły po bagnach; sosny się jak trzciny
Gięły z okropnym hukiem i łoskotem.
2795Nie można było dotrzeć do zamczyska,
I pan graf czeka w pustelnika celi,
Aż się ta burza wygrzmi i wybłyska.
BALLADYNA
Cożeście z panem nowego widzieli?
Pan graf pomyślnej dokonał wyprawy.
2800Zaledwieśmy
[208] wjechali w gnezneńskie ulice,
Koło czerwonej bramy spotkaliśmy orszak
Rycerzy uzbrojonych; na ich czele Popiel
Jechał konno. Koń jego dumny piął się nieraz
I zawieszał w powietrzu żelazne kopyta
2805Nad głowami pokornie klęczącego ludu.
Chwyta dłonią koniowi królewskiemu cugle
Krzycząc: «Srogi tyranie! trzema zabójstwami
Doszedłeś aż do tronu: idź w piekło!» To mówiąc
2810Mieczem rozciął przyłbicę ukoronowaną
I za szaty chwyciwszy podniósł, wstrząsnął trupa
I ludowi pokazał. Lud zrazu oniemiał;
Potem w niebo ogromnym uderzył okrzykiem,
Nie można było wiedzieć, pochwalał czy ganił.
2815Nagle się cały ku nam rzucił szumną falą,
Chwila — a już nas jako trzy maleńkie mrówki
Zalał, strzaskał, zdruzgotał. Kirkor jedną ręką
Trzymał trupa, a drugą swój miecz zakrwawiony.
My zaś, jego rycerze, pełniąc rozkazanie,
2820Mieczów nie dobywali. Wtem tłok ludu, jako
Bałwan
[210] rzucony wiatrem, zniżył się kolanem
Przed olbrzymią postawą Kirkora i wołał:
«Niech żyje ludu mściciel! Kirkor król niech żyje!»
BALLADYNA
Co mówisz? Kirkor królem?
GONIEC
2825Racz końca wysłuchać.
WładzaGdy lud głosił go panem, Kirkor miecz błękitny
W trupiej ocierał szacie; widać, że głęboko
Dumał, jakimi słowy myśl wyrazić zdoła.
Na koniec rzekł: «O! Lachy, ja nieznany rycerz,
2830Nie mogę przesławnemu władać narodowi;
Com uczynił, czyniłem nie dla wyniesienia
Głowy mojej, czyniłem to dla szczęścia ludu.
Dla mnie za ciężką nawet była godność grafa,
2835I zniżyłem ją szczeblem, pojąwszy w małżeństwo
Zamiast jakiej królewny ubogą chłopiankę;
Ona zamiast herbowych znaków połączyła
Z herby moimi dzbanek pełny malin; ona
Niepodobna królowej; ani państwa pany
2840Zechcą chłopianki dzieciom na przyszłość podlegać
[211]».
BALLADYNA
Niegodne kłamstwo! kłamstwo! to kłamstwo!…
GONIEC
I dalej
Bezkrólewie; a kto się na zamku pokaże
2845Uwieńczony prawdziwą koroną Popielów,
Koroną, w której znany brylant »żmije-oko«
Między dwoma rubiny na trzech perłach leży,
Tego królem obierzcie». Lud zgodnym okrzykiem
Przyzwolił na tę mowę i osierocony
2850Czeka, aż się ukaże król, dziedzic korony.
GRABIEC
na którego wszyscy patrzą
PtakCzemu ci ludzie patrzą na mnie jak gawrony?
SZLACHTA
Klękajmy wszyscy przed tym ukoronowanym,
On królem…
GRABIEC
LosCo? ja królem? gdybym nie był pjanym,
2855Upiłbym się z radości. Los głupi jak rura!
Wyskoczyłbym ze skóry, gdyby moja skóra
Nie była teraz skórą królewską.
SZLACHTA
GRABIEC
Sto lat! Sto lat żyć będę;
Wążwziąłem skórę drugą
2860Jak wąż — jak wąż, panowie, mam oko z brylanta.
Puściłbym się po sali z grafinią kuranta
[212],
Gdyby nie godność, prawda? która siedzieć każe.
Tak się w mój tron złocisty królowaniem wrażę
[213],
Że nie oderwą ludzie od tronu człowieka.
2865Proszę! co za dziw!
BALLADYNA
do Kostryna
Słyszysz, jak burza się wścieka?
Dzwonią deszczowe rynny.
W tej okropnej burzy
KOSTRYN
2870To krzyk nocnych stróży.
BALLADYNA
Nie, to są jakieś głosy inne, jęk ze świata
Umarłych. — Lej mi wina. Wszystko tak się splata,
Że chyba się powiesić.
Teraz po obiedzie
2875Trzeba wymyślić wesołą zabawę.
Każcie tu wpuścić kuchenne niedźwiedzie,
Co kręcą rożnem; niech tańczą.
JEDEN ZE SŁUG
Kulawe,
Pan graf podstrzelił je…
do Chochlika
2880Więc ty, ministrze,
Weź moje berło wierzbowe i na nim
Graj jak na dudzie — a zatykaj bystrze
Dziurki palcami, jeśli pomysł nowy,
Dążący prosto ku uszczęśliwieniu
2885Przyszłych poddanych, wypsnie ci się z głowy
Przez głupie wrota. Słuchajcie w milczeniu…
Graj!
CHOCHLIK
GRABIEC
Kładź palce na dziury,
2890Te
[214] berło z mojej wykręcone skóry
Wie, co ja lubię.
SKIERKA
Zawołam echa ciemnego boru,
Co rzecz widziały.
Chochlik gra na flecie smutną pieśń wiejską, a zmieszane głosy w powietrzu poczynają śpiewać.
ŚPIEW
2895Obie kocha pan;
Obie wzięły dzban:
Która więcej malin zbierze,
Tę za żonę pan wybierze.
Cha!… cha!…
Pieśń niknie jak echo.
BALLADYNA
2900Co to się znaczy? kto śpiewał i taką
Pieśń skończył śmiechem?
KOSTRYN
BALLADYNA
do Chochlika
do Kostryna na stronie
2905A ty, Kostrynie,
Patrz w twarze ludzi, a jeśli dostrzeżesz,
Z których ust wyjdzie pieśń, powiedz; obmyślę,
Co z tym człowiekiem stanie się…
do Chochlika
Dudarzu,
2910Zagraj mi jeszcze wieśniaczą balladę
I obudź echa wiszące nade mną
W kopule sali. — Objaśnić
[216] pochodnie.
Chochlik gra.
Tobie szatan stróż
Włożył w rękę nóż;
2915Siostra twoja rwie maliny.
A ty? a ty? Nóż twój siny
Poczerwieniał krwią… O!
Pieśń kończy się echowymi jękami.
KOSTRYN
Przestań, grafini mdleje.
BALLADYNA
Nie… ja żywa…
2920Śpiewajcie… jeszcze. — Objaśnić pochodnie…
Chochlik gra.
ŚPIEW DUCHÓW
Na twej czarnej brwi,
Niby kropla krwi.
Kto wie, z jakiej to przyczyny?
Od maliny? lub kaliny?
2925Może… cha!…
Pieśń kończy się echem.
BALLADYNA
JEDEN Z PANÓW
W oczach grafini? Czy prosta piosenka,
Którą wieśniacy przy grabionym sianie
2930Nucą na fletniach, tak ją biedną nęka?…
BALLADYNA
SenJEDEN Z PANÓW
Obudźcie tę kobietę bladą.
Ona zasnęła i śpi z otwartymi
Oczyma…
KOSTRYN
JEDEN Z PANÓW
Rozkaż, niech ją kładą
W gorące łoże, skościała jak drewno…
Grom bije głośny… Balladyna budzi się.
BALLADYNA
Co ze mną było?… Jak ja okropnymi
Sny przerażona.
do Kostryna
2940
Gadałam we śnie. Czy we śnie gadałam?
KOSTRYN
BALLADYNA
Bogu dzięki. Ale gdy ja spałam,
Wyście musieli rozpowiadać głośno
2945O czym okropnym?
do gości
Że lepiej zrobię usiadłszy za krosno
[217]
Niż przy pucharach.
GRABIEC
BIESIADNICY
GRABIEC
Przepraszam i bardzo się wstydzę,
pije
BIESIADNICY
GRABIEC
2955Podściwy! podściwy!
Zamiast panować woli jeść maliny.
Każcie, niech jaki leśnik lub myśliwy
Pójdzie do boru i malin przyniesie.
BALLADYNA
GRABIEC
2960W podzamkowym lesie
Muszą być słodkie maliny i duże,
I smakowite, skoro Kirkor woli
Dzban takich malin niż meszty
[219] papuże
I płaszcz królewski. — Każ, niech nam podstoli
2965Malin dzban poda na pokosztowanie.
DuchBALLADYNA
Odwagi!… nic się gorszego nie stanie.
Ujrzę, czy więcej prócz słów co
[221] wyrzucą
Wzruszone groby. — Malin! dajcie malin!
Pokazuje się cień biały Aliny z dzbankiem malin na głowie.
2970
StrachCzułam cię dawno w powietrzu — a teraz
Widzę. — Jak błyszczą oczy twoje — biała!
Ja się nie lękam — widzisz — ale ty się
Nie zbliżaj do mnie…
PIERWSZY ZE SZLACHTY
BALLADYNA
2975Mów ze mną przez stół. — Niech mi jaki człowiek
Da rękę — ja się boję —
PIERWSZY ZE SZLACHTY
Czy słyszycie,
Jak ząb jej dzwoni o ząb z przerażenia?
BALLADYNA
GotycyzmIdź… potępiona — odnieś, skąd przyniosłaś
2980Ten dzbanek pełny czegoś, co się rusza,
Jak to, co w grobie. — Czy powieszonego
Na zamku wieży przed latami trupa
Cień padł do sali i stoi na nogach
Nie oddychając… — O! precz… widmo białe
2985Zarżniętej —
Cień znika.
PIERWSZY ZE SZLACHTY
Jaka woń malin! czujecie?
DRUGI ZE SZLACHTY
KOSTRYN
Wody!… hej wody! Ja szaty rozdzieram,
2990Lejcie tu na pierś — niech służebne wnidą
[222].
Wchodzą kobiety.
Wynoszą Balladynę.
Raczcie wstać od stołu,
Pochodnie gasną. Napełnia ohydą
ObyczajeTen stół splamiony, resztki chleba, wołu.
2995Czy chcecie rzucać ogryzione koście
Wzajem na siebie, jak czynią Duńczycy?…
Proszę do komnat. — Wy stoły wynoście;
Wy z pochodniami poprzedzajcie króla,
Gdzie dlań usłano w pobocznej wieżycy
3000Łoże puchowe. — Jutro się rozhula
Zamek i będzie wesoły jak wczora.
Lecz na dziś dosyć… Panowie, spać pora.
Jak ciężko Lachy odpędzić od strawy
3005I od napoju; wiszą by
[223] pijawki
Na uszach dzbanka, przy muzyce czkawki.
Podczas tej mowy wynoszą stoły. Grabiec wyprowadzony przez służbę z pochodniami, za nim wszyscy biesiadnicy i Kostryn wychodzi ostatni.
SCENA II
Las przed celą pustelnika. Burza trwa.
Pustelnik i Kirkor.
KIRKOR
Okradnie siwe włosy. Ludzie i zdarzenia
Kradną… złodziej płaszcz zedrze, a nędza koszulę.
3010Trzeba wszystkiemu zbrojną ręką się opierać…
Lecz smucisz się za wcześnie — bo ja ci przysięgam,
Że zginę lub skradzioną koronę odzyskam.
Oto choć bliski domu, mógłbym za godzinę
Z ust żony pocałunków tysiąc wziąć na drogę
3015I napić się jak ptaszek w różanym kielichu,
Dziobiąc rosy perełki: wolę tej rozkoszy
Zaniechać, a do Gnezna zaleciawszy nocą,
Lud zebrać — i obwieścić wszystkiemu gminowi,
Jakoś ty, dziedzic prawy, bezecną kradzieżą
3020Dobra twego postradał. Potem zaś trębaczom
Każę głosić po kraju i mieście, że kto się
O tron Lachów zgłaszając pojawi na zamek
Uwieńczony prawdziwą koroną Popielów,
Temu ja fałsz zarzucam; takiemu na czole
3025Mieczem wypiszę słowo zasłużone: złodziej…
Módl się więc za mnie, starcze, aby mi Bóg żywy
Dał zwyciężyć na szrankach — i czekaj z powrotem.
PUSTELNIK
Niech cię Bóg błogosławi.
KIRKOR
Wchodzi Żołnierz.
Wsiadać na koń! lotem
3030Trzeba spieszyć do Gnezna.
Rycerz wychodzi.
PUSTELNIK
Słuchaj! ja ci radzę
Wróć do zamku, odpocznij, po dalszej rozwadze
Obaczysz, co przedsięwziąć.
KIRKOR
3035Dzisiaj odrobić chcę całą pańszczyznę;
A odrobiwszy całą, żyć szczęśliwy
Z drogą małżonką. Całą ci ojczyznę
Włożę na barki; a gdy będziesz dźwigał
Rzeczy i ludzi, to ja się zakopię
3040W zamku spokojny… Niechby mi dościgał
Sad owocowy, niechbym małe chłopię,
Dzieciątko moje, na rękach kołysał,
O to się modlę… Ty mi zaś co roku
Z tronu do chaty listy będziesz pisał.
3045Niechaj raz na rok spadnie mi z obłoku
Biały gołąbek i pod skrzydełkami
Przyniesie powieść, pełną tych wielkości,
Co budzą uśmiech i sen pod lipami
Dają smaczniejszy… Król mi pozazdrości
3050Żony i dziecka, i lipy, i chłodu,
I snów pod lipą — i złotego miodu. —
Żegnaj mi! żegnaj! Nim słońce zaświeci,
Będę w stolicy. Hop! hop! na koń, dzieci!
Kirkor wychodzi. Słychać tętent oddalających się.
PUSTELNIK
sam
3055Niżby miał do tych piersi szlachetnych przycisnąć
Krwawą swoją małżonkę. Bogdajbyś ty nigdy
Nie znał, Kirkorze, z jakiej matki się urodzą
Dzieci twoje. Bogdajby za pierwszą nagrodę
Bóg uczynił cię wdowcem, nim ojcem uczyni.
Słychać głos Wdowy.
WDOWA
PUSTELNIK
Co to za wołanie
Tak pełne płaczu?
WDOWA
Wdowa wchodzi jak ślepa, szukając drogi ręką.
Jakaś kobieta, jak łachman w łachmanie,
3065W noc tak okropną, ślepa, sama jedna!
do Wdowy
WDOWA
Tak nie nazywaj, córko niegodziwa!
Matka? psia matka!
PUSTELNIK
WDOWA
Ja nie uboga. — Siwa, siwa, siwa,
Jak gołąbeczek. — Nie wiesz, co się stało?!
Grafini, moja córka, wielka pani,
A ja na wietrze z głową taką białą
3075Mówię piorunom: «Bijcie! bijcie we mnie!»
I nie chcą słuchać… A w zamku zebrani
Pijaki sobie winszują wzajemnie,
Że córka moja pije, wielka pani. —
Czy ty rozumiesz? — Ma zamek i wieże —
3080Grafini —
PUSTELNIK
Jak się córka twoja zowie?
WDOWA
Zowie się córką. Ale ja nie wierzę,
Ażeby ona miała oczy w głowie,
Oczy, co płaczą. — W taką zawieruchę,
3085W takie pioruny, na deszcz wygnać matkę!
Co ją karmiła, co piersi ma suche,
Starością suche — a włos taki biały,
Jak co świętego.
PUSTELNIK
Chodź pod moją chatkę,
3090Ty drżysz od zimna! chodź!
WDOWA
I zamek cały
Do niej należy, wielki jak pół świata…
Widzisz!… Grafini?!
PUSTELNIK
WDOWA
3095Tu będę czekać;
Czy córka moja wie, gdzie twoja chata?
A kto wie? może, jak pies zacznie szczekać
Na jaki łachman, to wspomni o matce
I każe szukać po świecie. — Być może!
3100Wszak Bóg ma litość!
PUSTELNIK
Chodź! przepłaczesz w chatce
Tę noc burzliwą, a gdy błysną zorze,
Do nóg się rzucisz, błagając o litość
3105I…
WDOWA
Powiem — jemu:… «Ja biedna matula
Do nóg się rzucam.
klęka
Każ córce, która ma złota obfitość,
3110Niechaj mnie kocha».
wstaje
A król z tronu wstanie
I zaprowadzi mnie do serca córki.
O! o! o!
płacze
3115Wieszałam się na sośnie skrzypiącej, za garło,
Drzewo się ułamało…
Głupia — ślepa, wybrałaś gałązkę umarłą,
Gałązkę — córkę drzewa.
—
CórkaŻelazna gadzino,
Nie zlitowałaś się ty matki wdowy?
3120A ja by żyła chleba okruszyną
W twoich pałacach! Niechby twoja ręka,
Sypiąc gołąbkom w trawę żer perłowy
Nie odganiała od pszenic ziarenka
Zgłodniałej matki. — Wygnać w las! na burze!
3125Wypędzić matkę! —
WzrokUpadłam w kałużę
I grom czerwony wyjadł z powiek oczy,
Wyjadł do szczętu…
PUSTELNIK
WDOWA
Mózg toczy
3130Okropna ciemność. Miałam przed wieczorem
Tyle światłości, że mogłam za borem
Rozróżnić białe słońce od księżyca;
A teraz…
Błyska.
PUSTELNIK
Jak to? i ta błyskawica
3135Nie świeci tobie?
WDOWA
Wzrok ludzi nie strzeże
Od Boga ręki — co mi dziś po wzroku.
A wiesz ty?… wiesz ty, że ja teraz wierzę,
3140Ptaszki jaskółki, nim pójdą za morze,
Stare, zgrzybiałe, biedne matki — duszą.
Tak, tak, tak… ludzie prawdę mówić muszą.
Żebrząc po świecie, piosenkę ułożę;
Groszową piosnkę o jaskółkach czarnych,
3145Co duszą matki — proszę! w ptaszkach marnych
Głodną, na cztery wichry, targające
Za siwe włosy.
PUSTELNIK
Podściwych tysiące
3150Padają na tym świecie złych ofiarą.
Gdybym ja ciebie wziął za nieszczęść świadka…
To i ty matka… i ty także matka?
Nie pójdę z tobą, bo się będziem kłócić
O piękność imion naszych córek — moja!
3155Ach gdybyś ty mię z grobu chciał occucić,
Wołaj: «Bladina». — Pójdę szukać zdroja
I pić jak wróble, zadzierając główkę
Do Pana Boga — dzięki Mu, dał wody.
śpiewa mrucząc
Stara miała jedną krówkę
3160I chacinę, i ogrody,
I dwie córki…
odchodzi w las
PUSTELNIK
Po kraju całym szukać każę
Tej matki — i okropny sąd wydam na dziecko.
odchodzi do celi
SCENA III
Noc — błyska. — Sala bez światła w zamku Kirkora.
Skierka i Chochlik wychodzą z drzwi, którymi wyprowadzono po uczcie Grabka.
SKIERKA
Nasz pan usnął tam na wieży
3165I śpi głęboko; ja lecę,
DiabełNim się ta burza uśmierzy,
Kąpać się w błyskawicach.
CHOCHLIK
W stajni, gdzie nad wrotami nie przybito sroki.
3170Czy wiesz, że na tej wieży puchacz jednooki
Zaprosił mnie na ucztę; będzie patrzał krzywo,
Jeśli pogardzę udem zadziobanej myszy.
SKIERKA
MatkaJa matkę bociana siwą
Lecę nakarmić; nie słyszy
3175Na prawe ucho i ślepa;
Wczora od chłopskiego cepa
[225]
Uratowałem niebogę…
Polecę, czekać nie mogę.
W taką burzę biedna stara
3180Może z przestrachu umarła.
CHOCHLIK
SKIERKA
To burza drzwi zawarła
[226].
CHOCHLIK
SKIERKA
Jakaś mara
3185W bieli… przez okno wylecę…
wylatuje przez okno
CHOCHLIK
Za nim! na koniach w zamku wyprawować hecę.
wylatuje
SCENA IV
Sala taż sama.
sama wchodzi w nocnym ubiorze z nożem w ręku
Nie mogłam spać, nóż leżał przy mnie, wzięłam…
W koszuli — wstyd! gdyby cię kto zobaczył
W koszuli z nożem w ręku? — Jak tu ciemno!…
idzie ku wieży
3190Cyt!… jakiś szmer? — Wiatr mi zagasił świecę…
To przywidzenie — nic nie słychać, zamek cały
Głęboko śpi… Lecz jeśli śpi ten człowiek
Z otwartą tak powieką?… to co? to co?
Jeżeli dziś nie zrobię rzeczy, jutro
3195Żałować będę, wiem, żałować będę.
Że jaki ciemny duch zamykał za mną;
I dotąd nie spojrzałam w tamtą stronę,
Jakbym się bała spotkać z czym okropnym.
ogląda się
3200A widzisz, nie ma nic, nic nie ma. Ciemne
Powietrze, mgła; żadnych nie widać mar.
Błyska.
Błyskawica czerwona! jak wszystkie ściany
Widziałam białe. — Cyt. — Nie słychać nic —
3205Spiesz się! — Lecz jeśli żar błyskawic lunie
Na moją twarz, gdy będę z nożem stała
Nad nim; to co? — Ogień pokaże tobie
Miejsce, gdzie masz uderzyć. — O! błyskawice,
Stwórzcie czerwony dzień na łonie nocy,
3210Bądźcie mojego czynu słońcem. — Idę.
wychodzi na wieżę
SCENA V
Sala taż sama.
KOSTRYN
wchodzi zbrojno z dobytym mieczem
Prowadź i pomóż ze złotego cielca
Jak Jazonowi
[229] złote obciąć runo,
3215Będę na tronie jako syn książęcy;
Dziś sługa gorszych, jutro pan tysięcy
Lepszych ode mnie. — Cyt. — To puchacz huczy
Na wieży zamku. — Idźmy na drabinę —
Wszystko gotowe. Mam pęk cały kluczy
3220Od bram zamkowych, płachtami obwinę
Konia podkowy — i z ową koroną
W pochmurnej nocy jak duch czarny zginę;
Rozbrat na wieki. O! szatanie, prowadź!
chce iść na wieżę i we drzwiach spotyka się z powracającą Balladyną
cofa się z przestrachem
BALLADYNA
KOSTRYN
Sama — w ciemnościach — co znaczy?
Słyszałem jakiś jęk, szedłem ratować.
Przynieś mi światła; niech światło zobaczy,
3230Jak ja okropnie muszę być czerwona.
Skończyłam. — Kogo ty ratować chciałeś?
Już zdaje mi się, że ta burza kona,
Ustało błyskać. — To i ty słyszałeś
Ten jęk okropny?… aż tu było słychać?!
3235To dziwnie! Kiedy przestawał oddychać,
Raz westchnął. — Idź ty po światło, Kostrynie,
Idź na dół.
Kostryn wychodzi.
Stało się — stało; teraz nadaremnie
3240Żałować rzeczy. Stało się — przeminie.
Z nas wszystkich kiedyś będą takie trupy. —
Świecy! — mój cały zamek za błysk świecy!
[230]
Kostryn wchodzi bez światła.
KOSTRYN
Wszystko śpi w naszej ceglanej fortecy,
Nawet zagasły latarniowe słupy
3245Przy bramie zamku. Czy służbę rozbudzić?
BALLADYNA
Nie budź nikogo; musiałam zabrudzić
Ręce po łokieć. Dziwną pachnę wonią.
BALLADYNA
Nie… stój, pójdę po nią.
3250Ja się nie lękam. Wiem, gdzie stoi łoże.
Wychodzi Balladyna na wieżę.
KOSTRYN
BógStraszna odwaga. Omal tobie, Boże,
Nie podziękuję, że mi ona kradnie
Czyn ten okropny… Chciałbym na jej czole
Zobaczyć, jaką barwą lwica bladnie
[231].
Balladyna wraca bez korony.
3255Próżno w ciemnościach macałam po stole,
Ten stół miał jakieś rysy zimnej twarzy.
Może to nie był stół…
KOSTRYN
Ty stój na straży,
Ja pójdę szukać…
BALLADYNA
3260Stój… Nie, idź — wszak ja się
Nie lękam siebie. — Nawet nie żałuję…
Kostryn wychodzi na wieżę.
Ja wiem, że zwykle Lachom żal po czasie
Zawraca głowy i sen cichy truje.
3265Przed ludzi śpiących oczyma, a oni
Przez sen żegnają krzyżem cichą marę. —
Schodzi po wschodach
[232]; jak te szczeble stare
Trzeszczą…
do Kostryna, który wchodzi z koroną
Znalazłeś… ty coś trzymasz w dłoni?
KOSTRYN
BALLADYNA
Daj. Nie! nie! nie! nie zbliżaj się do mnie,
Bo będę wołać ratunku od ludzi…
Stój tam.
KOSTRYN
Co znaczy? mówisz nieprzytomnie.
BALLADYNA
3275Stój tam, bo krzyknę, zamek się obudzi,
Ta myśl… W powietrzu ją czuć… o! Kostrynie,
Chciałeś mię zabić, serce twoje biło
Głośno, jak moje bije, gdy zarzynam.
KOSTRYN
3280Jeślim to myślał, na wieki przeklinam
Ów zakąt mózgu, gdzie się urodziło
Szalone dziecko.
BALLADYNA
Chodź tam, do komnaty…
A namówiemy
[233] się po cichu razem,
3285Co jutro czynić…
Rozwidnia się trochę.
KOSTRYN
Doniosły mi czaty,
Że Kirkor wrócił do Gnezna, żelazem
Grożąc takiemu, co by się z koroną
O tron upomniał…
BALLADYNA
3290To nic… będę miała
Ludzi i miecze; a za moją stroną
Będzie ta tłuszcza ludzi, omal cała
Karmiona w zamku… Kirkor nie poskromi
Złotego deszczu. — Cyt. —
KOSTRYN
3295Nic, to na dworze
Wróble świegocą.
BALLADYNA
Jak biała światłość… mdło mi! mdło mi! mdło mi
KOSTRYN
Idź, prześpij szarą godzinę poranku.
3300Ja sam obudzę, gdy słońce zaświeci;
Staniesz w rycerzy uzbrojonych wianku.
PieniądzJakoś to będzie — wojsko nam się skleci.
Daj klucz od skarbu, będę mierzył garcem
[234]
Przekupne złoto.
3305Skończ także ze starcem,
Co mieszka w celi — a nas tylko dwoje
Będzie wiedziało.
KOSTRYN
BALLADYNA
Jak to? i dziecko noszone w żywocie
3310Będzie wiedziało? — Idź! — W biednej istocie
Nieurodzonej taka tajemnica.
Ty się najgrawasz
[235]? jeśliby tak było,
Jak ty powiadasz — czy ja szalenica
Porodzić żywe? Lecz nie — będzie żyło,
3315Dziecko nic nie wie…
Niechaj moja lwica
Spać się położy — i zbudzi się świeża
Do nowych czynów, w przyłbicy rycerza.
Wychodzą.
AKT PIĄTY
SCENA I
Poranek na leśnej łące. — Skierka i Chochlik.
SKIERKA
3320Jak po burzy ranek świeży!
Byłem u matki bociana
I nakarmiłem.
CHOCHLIK
Ja na zamku wieży
Ucztowałem u sowy. Gdzie pani Goplana?
SKIERKA
3325
Polecę łąką i borem;
Kwiatki postawię na nogach,
Rozczeszę żyto na grzędzie,
Zatrzymam się nad jeziorem,
3330Zawołam: «Labu, labusie!»
I dwa Goplany łabędzie
Po wód błękitnym obrusie
Przypłyną do mnie z ajeru
[236];
Garsteczką złotego żeru
3335Śnieżne ptaszęta przysypię;
I znów lecę pod leszczynę,
Gdzie łania Goplany szczypie
Błyszczącą deszczem krzewinę;
I tęczę nad nią zawieszę,
3340I różę nad nią rozwinę;
I znowu dalej pospieszę
Na skrzydłach babki konika.
Przypływa tuman mgły rannej, oświecony tęczą; spod bramy kolorów wychodzi Goplana.
GOPLANA
Chodźcie mnie uścisnąć, aniołki,
Bo Goplana na wieki wam znika.
3345O! zapłakane fijołki!
Róże moje, bądźcie zdrowe.
SKIERKA
GOPLANA
Niestety! niestety!
Piosenkę pożegnania.
SKIERKA
3350
Nie gną się od jaskółek, jeszcze dnie wiosnowe.
Polecę w okropną krainę,
Gdzie sosny i śniegi sine,
Gdzie słońce jak gasnący żar;
3355Gdzie księżyc jak twarz tych mar,
Co z grobu wychodzą na cmentarz.
Anioł kar ze mną popłynie
Krzycząc mi w duszy:
«Pamiętasz o róż i malin krainie».
3360Bądźcie zdrowi! bądźcie zdrowi!
Tak, że Bogu mścicielowi
Trzeba wziąć grom i upuścić
Na ludzkie dzieła i winy…
SKIERKA
3365My cię nie chcemy opuścić,
Goplano! Goplano! Goplano!
GOPLANA
Puszczajcie biedną wygnaną,
Kiedyś wam o mnie zaśpiewa
Piosenkę obca ptaszyna
3370Usiadłszy na gałązce płaczącego drzewa.
Bądźcie zdrowi! moja wina,
Że wygnana w północ lecę.
CHOCHLIK
Jeszcze ci w drodze poświecę,
Jak hajduk
[238] biegnąc z ognikiem.
GOPLANA
3375
PtakDziś długim związane szykiem
Na północ lecą żurawie,
Uczepię się tego wianka
I w powietrzu się przepławię,
Jak biedna dziewic równianka
[239]
3380W błękitne rzucona fale.
SKIERKA
O biada! o biada! o biada!
GOPLANA
Próżne żale! próżne żale!…
pokazuje w głąb lasu
PtakTam szarfa żurawi spada
Na łąki błyszczące rosą;
3385Gdy się żurawie podniosą,
Uchwycę się szarfy końca
I w błękit polecę blada,
Blada jak miesiąc od słońca,
Lekka jak liść, co opada.
3390Lecz nad mury gnezneńskiemi
Lecąc, zaśpiewam smutne pożegnanie ziemi.
Wychodzi — Skierka i Chochlik lecą za nią.
SCENA II
Pod murami Gnezna wał.
Kirkor z dobytym mieczem, ze skrzydłami orlimi na barkach, wchodzi na czele wojska. — Chorągwie rozwinięte — trąby grają.
KIRKOR
do Rycerzy
Nie chciał wystąpić w szranki; jak podła gadzina
Kryje się, a zebrawszy, co mówię! ten podły
3395Obietnicami, złotem, zakupiwszy sobie
Mnogich stronników… rycerz z nieznanymi godły
[240],
Walką chce tron owładać
[241] i na moim grobie
Stanąć jako na pierwszym szczeblu królowania.
Mnodzy rycerze nasi (niech nas Bóg ochrania
3400Od takiego szaleństwa i takiej ślepoty!),
Jasnego oszukańca, lecz Bóg patrzy z nieba
W serca ludzkie; nam zdrajców przekupnych nie trzeba.
Skoro przybędzie Popiel, po którego w lasy
3405Posłałem trzech rycerzy, z orlimi hałasy
[242]
Rzucimy się na złoty obóz samozwańca.
do Rycerzy stojących na murach
Wy zamykajcie bramy… Niech z każdego szańca
Na pole walki patrzą mnogie samostrzały!
Gdybym ja przegrał, zginął, to jeszcze te wały
3410Długo bronić się mogą… Niech wam siwe głowy
Przypomną w chwilę strachu, że mur południowy
Najsłabszy, że tam trzeba postawić mur ludzi.
Ale da Bóg, że miasto jutro się obudzi
Wolne od zgrai łotrów.
RYCERZE
3415Zwyciężysz, Kirkorze!
Jeśli Bóg da… ach! kiedyż ja przyłbicę złożę!
Kiedyż wrócę do żony? kiedyż ujrzę koniec
Krwawym sprawom królestwa i rozbojom?
JEDEN Z RYCERZY
Wchodzi Goniec kurzawą okryty.
3420We trzech wysłani w bory, nie przyprowadzacie
Pustelnika Popiela?
GONIEC
KIRKOR
Czy w chacie
Nie znaleźliście starca? mów… walka nas czeka.
GONIEC
3425W celi nie było starego człowieka;
Lecz na skrzypiącej gałęzi przed chatą
Trup jego wisiał na grubym powrozie.
Z białymi włosy i z podartą szatą
Wicher się bawił i trupa kołysał
3430Jak stara mamka.
KIRKOR
Trąbić po obozie
Hasło do walki! — Los jemu dopisał,
Do śmierci gonił nieszczęściem i zabił
Nieznaną ręką. — Serceś mi osłabił
3435Twoją powieścią, spraw się dobrze w boju. —
Mówisz, że wisiał?
GONIEC
W pustelniczym stroju
Wisiał przed chatą. Na nieszczęsnym drzewie
Wrona krakała…
3440Idźmy! niech w powiewie
Tańczą chorągwie… idźmy! ścisnąć szyki!
Nadzieja w męstwie. — Niech zaczną łuczniki!…
wychodzi z wojskiem
SCENA III
Namiot Balladyny.
Kostryn i Balladyna w zbrojach — z hełmami zapuszczonymi wchodzą na scenę.
KOSTRYN
Zostań w namiocie, nie wychodź na pole,
3445Walkę rozpoczną. Obóz jego w dole,
A nasz na górze jak gniazdo orlicy.
BALLADYNA
Wiele dusz stanie za chwilę przed Bogiem.
KOSTRYN
Gdzie młócą żyto, tam plewy z omłotku
3450I nie rozplątuj znów na kołowrotku
Szczero-sumiennym — zaplątanych pasem
Dziwnej przeszłości.
Wchodzi Żołnierz.
ŻOŁNIERZ
Z okropnym hałasem
Idą do boju szyki Kirkorowe.
KOSTRYN
3455Królewiczątko moje, bądź mi zdrowe!
BALLADYNA
KOSTRYN
Niechaj cię próżność nie prowadzi w złocie
Na oczy słońca i na łuków żądła.
3460Bogdaj byś cicho śpiewała i prządła
Szatę królewską lub śmierci koszulę;
To albo drugie pewnie ci się przyda…
Ha! ha! z proc lecą ołowiane kule,
Patrz, jak kolczate… hej, giermku, gdzie dzida
3465I tarcza moja?
bierze tarczę i dzidę z rąk giermka i wychodzi
sama
Jeżeli zwycięży,
Jak mu nagrodzę? w ziemi całej łonie
Nie znajdę kruszcu na zalanie gardła
Temu Niemcowi. Lecz jeżeli przegra?
3470Jeżeli przegra, to się wszystko skończy
Chwilą okropną, wszystko się rozwiąże
Jak straszna bajka jakiej czarownicy:
Przegrała, w piersi przebiła się nożem,
A nóż zatruty był jadem gadziny.
3475
Babę podobną do roztrzaskanego
Piorunem dębu… kazałam potworze
Z krukami śmierci gonić za obozem
I przynieść jadu czerpanego z węży.
Stara kobieta w łachmanach wchodzi, podnosząc zasłonę namiotu.
STARA
Przyniosłam rożek ludomoru.
BALLADYNA
Daj… i uciekaj do ciemnego boru,
Uciekaj, mówię, stara czarownico;
A spróbowawszy na kim tego jadu,
3485Zapłacę tobie… precz, bo cię pochwycą
Rycerze moi i na rzece spławią.
Ucieka Stara kobieta.
Okropna jędza… Włos by
[244] gniazdo gadu
Wisi w postronkach, a oczy się krwawią
Jak zęby wilcze obroczone
[245] w ścierwie.
3490
Jeżeli w ręce męża wpadnę żywa,
I serce moje bijące ukąsi
Jak żądło osy. Już po jednej stronie
Jadem zmazany okropnie poczerniał
3495I zarumienił się rdzą, pozieleniał;
A druga strona, jeszcze niedotknięta
Śliną wężową, czysta jak tasaki
Świeżo na krętym brusie
[246] pociągnione.
Wchodzi Żołnierz.
ŻOŁNIERZ
3500Panie! wszystko zawichrzone
Na polu walki jak w burzliwej chmurze.
BALLADYNA
ŻOŁNIERZ
Gdzie rosną brzozy nad źródłem, widziałem
3505Grafa Kirkora; otoczony wałem
Zabitych ludzi, trzyma się i siecze
Jasną siekierą.
BALLADYNA
Z czymżeś ty, człowiecze,
Do mnie przysłany?
3510Donoszę ci, książę,
Że dwiestu ludzi przekupionych wczora
Przeszło na polu z szeregów Kirkora
Na stronę naszą. Jeśli się rozwiąże
Na lewym skrzydle łuczników gromada
3515Kupiona złotem, pole będzie nasze.
BALLADYNA
Jeszcze nie przeszli! opieszała zdrada
Gorsza niż wierność… Idź w bojową kaszę
Z łyżką żelazną, jeżeli w nią wpadnie
Głowa jakiego wodza, będziesz panem…
3520Rozumiesz? można spoza góry snadnie
[247]
Podejść… zaskoczyć na plecy — czakanem
[248]
Ciąć w łeb stalowy. — Idź — bić — i zabijać.
Wchodzi drugi Goniec.
Lewe się skrzydło zaczęło rozwijać
I pierzchać w Gnezno… wkrótce walki koniec.
3525Przy nas zwycięstwo…
BALLADYNA
Dobrej wieści goniec
Niech ma zapłatę…
daje pieniądze
Widziałem sztandar Kirkora zatknięty
3530
A trupów szaniec
[249] urósł tak wysoko
Około niego, że my pełni zgrozy,
Ani wziąć wodza mogliśmy na oko,
Ani przestąpić umarłego wału
[250].
BALLADYNA
3535Jeżeliś pełny męstwa i zapału,
Jeśli chcesz kiesy
[251] po wierzch pełnej srebra;
Idź na ten wzgórek, niech ci trupie żebra
Będą drabiną, postronkami włosy.
Idź i zabijaj…
Słychać okrzyki.
Kostryn wchodzi zbrojny i krwią pomazany.
KOSTRYN
BALLADYNA
chowając nóż zatruty po jednej stronie
Miałam nóż gotowy…
Winnam ci życie. Naczelników głowy
3545Niech kat pościna — idź, wydaj rozkazy…
Kostryn wychodzi.
Niech żyje wódz nasz, Fon Kostryn!
BALLADYNA
Niech żyje
Wódz wasz, Fon Kostryn… powtarzam wyrazy
Jak głupia sroka… rzucę się na szyję
3550Niemca i węzłem pocałunków zduszę.
Kostryn wprowadza poselstwo ze stolicy — jeden z obywateli niesie na tacy złotej chleb i sól.
KOSTRYN
Oto poselstwo z poddanej stolicy.
BALLADYNA
KOSTRYN
Już zgromadzeni pod maćkową gruszę;
3555A ta się cieszy, że do siego roku
[252]
Dwa razy będzie nosiła owoce.
BALLADYNA
Posłowie klękają.
POSEŁ MIEJSKI
Aniele z obłoku!
Do ciebie serca narodu sieroce
3560Wznoszą się wszystkie, ty bądź kraju panem.
Stolica całym zniżona kolanem
Czeka na ciebie z otwartymi bramy.
Witaj więc! witaj, miły hospodynie
[253]!
Serca i skarby, i wszystko, co mamy,
3565Pod nogi twoje strumieniem popłynie,
Boś już zasłużył na wdzięczność narodu
Skaraniem hersztów, którzy nas uwiedli.
Ci nas mękami, karą miecza, głodu,
W mieście trzymali; a nasze zaś serca
3570Ciebie szukały. Obyśmy dowiedli,
Że między nami żaden przeniewierca
Na gniew twój, wielki panie, nie zasłużył,
Obyś żył długo, obyś skarbów użył,
Obyś nieszczęsną przyciśnionych dolą
3575I tu przed tobą klęczących na prochu
Przyjął łaskawie. Chlebem cię i solą
Witamy, panie.
BALLADYNA
do Kostryna
Żaden przeciwko mnie nie nosił broni?
KOSTRYN
3580Dwóch językami walczyło po mieście,
Lud namawiając do boju.
BALLADYNA
KOSTRYN
wskazując
Pan burmistrz Kurier i Pismo.
Powieście
3585Obu rycerzy burmistrzów na dzwonie
Wieży zamkowej.
PIERWSZY Z POSŁÓW
Panie! w twoim łonie
Kamienne serce.
BALLADYNA
To wreście
[254], to wreście
3590Na wasze prośby ułaskawiam obu.
Wybić im zęby i wyłamać szczęki,
Niechaj nie walczą.
PIERWSZY Z POSŁÓW
Więc nie ma sposobu
Ubłagać ciebie przez łzy ani jęki,
3595Żelazny panie nasz?
BALLADYNA
widząc, że się cofają z przerażeniem
Cóż to? Cofnęli się jak od zarazy,
I znów jak wiatrem kołysane żyto
Biją głowami?
PIERWSZY Z POSŁÓW
3600Na twoje rozkazy
Czekamy, pani, panuj z ludu wolą.
BALLADYNA
Bez ludu woli…
Posłowie, ufam drożdżom tego ciasta.
3605
Że ci połowa zdobytego miasta,
Połowa kraju i chleba połowa
Słusznie należy…
wyjmuje nóż zatruty po jednej stronie i rozcina na dwoje chleb
Wszystkim się podzielę,
3610A serce weźmiesz całe.
KOSTRYN
BALLADYNA
kosztując chleb, widzi, że Kostryn także je podaną sobie połowę
Czyń, co ja czynię. Nie lękam się jadu
W chlebie poddanych. Choćby miasto
[255] żyta
Użyli łusek żelaznego gadu,
3615Smaczną ci będzie żelazem zdobyta
Bułka… Jedz, proszę… trzeba ludziom wierzyć.
W trąby zwycięskie. Idźmy, wojownicy,
Do otworzonej żelazem stolicy.
wychodzi oparta na Kostrynie, za nią posłowie i lud
SCENA IV
Sala królewska w Gneznie — tron w głębi — Kanclerz u stóp tronu. Panowie państwa. Wawel dziejopis. — Paź. — Dwór. — Sędziowie.
KANCLERZ
3620Wszystko gotowe na przyjęcie pana.
Zasiądźcie teraz ławy po urzędzie,
Przy samym tronie wodzowie i sędzie
[257],
Szafarze zboża, dolewacze dzbana.
Niech wszystkich razem nowy król powita.
Wchodzi Goniec.
GONIEC
3625Świetny urzędzie, wieść przynoszę ważną,
Nasz król, pan nowy — kobiéta.
KANCLERZ
WSZYSCY
KANCLERZ
Niech będzie odważną,
3630Jak była Wanda
[258]… niech tak dobrą będzie,
Ale szczęśliwszą.
Goniec drugi wchodzi.
GONIEC
Prześwietny urzędzie!
Królowa weszła już do bram stolicy.
KANCLERZ
Każcie, niech wszystkie serca na dzwonicy
[259]
3635Biją dzień cały, tak jak serca ludu.
PIERWSZY Z PANÓW
Wieszczbiarz nie może wytłumaczyć cudu,
Co się ukazał dzisiaj narodowi.
Lud niespokojny.
KANCLERZ
PIERWSZY Z PANÓW
3640Nad opis.
Jeżeli chcecie, to go wam opowié
I w księgi wpisze szlachetny dziejopis
Królów na Gneznie.
KANCLERZ
Przemądry Wawelu,
3645Czy sam widziałeś?
WAWEL
Co widziało wielu,
Mogę poświadczyć jak świadek naoczny.
Dnia tego ranek był po stronach mroczny,
Lecz się wyjaśnił ku wschodowi słońca —
3650Więc jak widziałem prawie sam… od końca
Niebios, skąd błyszczy gwiazda Oryjona,
Wyleciał lecąc sznur żurawi biały,
A na nim wisząc za śnieżne ramiona
Mglista niewiasta.
KANCLERZ
3655I wszystko widziały
Twe własne oczy, przemądry Wawelu?
WAWEL
Nie ja widziałem, lecz widziało wielu;
Mogę przyświadczyć na rzecz z mego czasu.
PAŹ
Ja sam widziałem z goplańskiego lasu
3660Za żurawiami lecącą dziewczynę.
Ta na ostatnią orszaku ptaszynę
Padając, białe zawiązała rączki
Za szyję ptaka; a głową do ziemi
Sypała włosów rozwite obrączki
3665Jasne jak słońce, i tak na warkoczu,
Gdy promieniami rozwiał się złotemi,
Leżała płynąc.
KANCLERZ
Aby na szmatach niebieskiego płótna
3670Obraz widziały.
JEDEN Z PANÓW
Co to? ciemność smutna
Na tron upadła i nam na oblicza:
Jak zaćmionego słońca tajemnicza
Zieloność — bladzi staniemy przed panią.
KILKU
Wchodzi Strażnik wieży.
STRAŻNIK
Królewskich zamków, skąd w niebo wytryska
Igła złocona, okropne chmurzyska
Wkoło się czarnym owinęły wiankiem
3680I coraz grubsze już wiszą nad gankiem,
Gdzie ustawiona muzyka króleska.
A cała nieba równina niebieska,
Jakby się z jednej urągała chmury.
KANCLERZ
STRAŻNIK
3685Łono ma z purpury
Ognistej…
KANCLERZ
Deszczu potrzeba, niech pada.
STRAŻNIK
Na czarnym wozie jakaś jędza blada,
Stu żurawiami wywieziona z piekła,
3690Wężami stado wędrujące siekła
I kierowała nad zamek do chmury.
Siedzi w mgle teraz, ale jęk ponury
Piekielnych ptaków z mgły się wydobywa.
Słyszycie?
Słychać jęk z wieży.
KANCLERZ
3695Prawda, jakiś jęk nieznany!
PANOWIE
KANCLERZ
Niech się żaden z ław nie zrywa.
A ty, strażniku, musiałeś być pjany
[260]
I sam stworzyłeś wieść o czarownicy.
STRAŻNIK
3700Ja sam widziałem i lud z okolicy,
I lud gnezneński…
OKRZYKI
Balladyna wchodzi w królewskim ubiorze, w koronie Kostryn w zbroi — Lud.
Pani! niech będzie poświęconą głowa,
Co nam przynosi koronę Popielów.
3705Witaj i panuj tak mądrze i szczodrze,
Ażebyś z Bogiem do najświętszych celów
Lud prowadziła. Przewiąż się na biodrze
Szatą czystości, czoło wznieś do nieba.
Daj łaskę winnym — daj łaknącym chleba,
3710A wszystkim niechaj rządzi sprawiedliwość.
BALLADYNA
KANCLERZ
Praw naszych gorliwość
O dobro ludu stanowi od dawna,
Że król, nim siądzie do pierwszego stołu,
3715Nim da spoczynek strudzonemu czołu,
Które uciska w dzień korona sławna:
Wprzódy na ławie sądowniczej siada,
I rozwiązuje kryminalne sprawy.
BALLADYNA
Niech się tak stanie, jak wasze ustawy
3720Każą…
ŚmierćKostryn chwieje się i pada.
JEDEN Z PANÓW
Co to jest? wódz blednie i pada?
Balladyna przystępując do leżącego Kostryna.
Co to się znaczy… słabo ci?
KOSTRYN
BALLADYNA
KOSTRYN
3725
Zrzućcie ją z tronu — ja pierwszy otwieram
Grobowiec ciemny dla ludzi tysiąca,
Co będą żyli pod nią…
BALLADYNA
On w malignie…
3730Wynieść go! wynieść!… ciało jego stygnie…
Niech lekarz jaki uzdrowi go, za to
Połową kraju zapłacę.
LEKARZ
Wynoszą ciało Kostryna. Lekarz idzie za nim.
KANCLERZ
Pani, okropną zasmucona stratą,
3735
Na samym wstępie u złotego tronu,
Że przy tych szczeblach stoi widmo zgonu
I czeka na nas.
BALLADYNA
do siebie
3740W grobach… Ja sama panią tajemnicy.
głośno
Każcie wojennym brańcom
[261] rozkuć pęta,
ŻebrakZastawić stoły na rynkach stolicy
I dawać co dnia dla żebraków strawę.
KANCLERZ
Wdzięczność i sława tobie.
BALLADYNA
3745Ja o sławę
Nie dbam, a wyższa teraz nad sąd ludu,
Będę, czym dawno byłabym, zrodzona
Na dwie połowy przecięła korona.
3750Przeszłość odpadła jak od płytkiej stali,
Którą po stronie jednej ośliniła
Żmija — połowa jabłka leci zgniła
I czarna jadem. Wyście mnie nie znali
3755Przeszłości mojej. Wiecie, com wyznała,
A resztę wyznam księdzu na spowiedzi.
Grafa Kirkora między gęste trupy
[262].
I na ten wzgórek, gdzie już tylko słupy
3760Brzóz obrąbanych mieczami się bielą,
Zanieście mary z jedwabną pościelą,
Na tej pościeli przyniesiecie śpiące
Zwłoki Kirkora… Niech ludu tysiące
Płacze przy marach tego, co z orężem
3765Poległ mym wrogiem… a był moim mężem. —
Zaprawdę mówię, ja — po grafie wdowa.
Lecz niech nie roi bajek tłum gawiedzi;
SądCo miała wyznać, wyznała królowa,
A resztę powie księdzu na spowiedzi.
3770
Zbrodniów — na pierwszym siedzę trybunale.
Jeśli fałsz wydam, niechaj będzie ze mnie
Gniazdo robaków! niech się ogniem spalę!
Ani mię ujmie dobroć, ani trwoga,
3775Ani odwiodą ludzie, ani czarty.
Przysięgam sobie samej, w oczach Boga,
Być sprawiedliwą.
KANCLERZ
WOŹNI
KANCLERZ
3780Oto jest księga praw. — Oto Zbawiciel
Na suchym drewnie krzyża rozpostarty.
Ucałuj księgę i krzyż!
WOŹNY
Staje Lekarz zamkowy.
KANCLERZ
LEKARZ
KANCLERZ
LEKARZ
KANCLERZ
LEKARZ
Na Kostrynie.
3790Twój wódz, o pani można i łaskawa,
Otruty skonał; wielki rycerz ginie
Od jadu, co się zowie ludomorem.
Na jego ciele żelaznym kolorem
Wyszło tysiące plam; skonał otruty.
KANCLERZ
LEKARZ
BALLADYNA
Zbrodniarz nieznany? odłożyć do innych
Sądów tę sprawę. Niech ma czas pokuty.
KANCLERZ
3800Wydawać wyrok choćby nad nieznanym
I zawieszony miecz trzymać nad głową
Tajnego zbrodnia, aż będzie schwytanym
I da nam gardło.
BALLADYNA
3805Wyżsi nad wyrok, święci jak ołtarze,
KANCLERZ
Takich Bóg ukarze.
Do ciebie ziemski wyrok dać należy
Szczero-sumienny.
BALLADYNA
KANCLERZ
Trucizną gorzką na życie nastawa
Równego sobie i dopełni czynu,
To kara miecza. Jeśli zaś kto z gminu
3815Otrucie spełni…
BALLADYNA
KANCLERZ
Sądź, królowo.
Niechaj u ciebie mniej waży praw słowo
Niż głos sumnienia.
BALLADYNA
KANCLERZ
Na zamkowym progu
Otrąbić wyrok. A jeżeli mściciel
Kat nie wypełni, zostawiamy Bogu!
Słychać trąby.
3825Niech teraz stanie drugi oskarżyciel.
Wchodzi Filon z nożem i z dzbankiem malin, ubrany w kwiaty.
Cień tego, czym byłem. O! smutki!
Wyście mi pamięć odjęły na wieki,
Dręcząc pamięcią. Jako nezabudki,
3830Trącane ciągle od płynącej rzeki
[265],
Znajdują radość w ciągłym kołysaniu
Błękitnej fali: tak ja, bity falą
Płynących smutków, we łzach i w niespaniu
Ulgę znajduję.
KANCLERZ
3835Prawodawczą szalą
Nie można ważyć tego człeka mowy.
Tłumacz się jaśniej.
FILON
Oto malinowy
Dzbanek, a oto nóż. A te maliny
3840
ZbrodniaByły pod głową zabitej dziewczyny,
Wypłynie nowy Eurotas
[266] płaczu,
Niech zaprowadzi smutnego kochanka
Falą przejrzystą do kochanki grobu,
3845A ja mu powiem: «Strumyku tułaczu,
Dzięki ci wieczne, w grobie dla nas obu
Będzie spoczynek i cichości morze.
Przebacz, Apollo! promienisty Boże!
Że łzy przyszedłem przed ludźmi wylewać
3850I smutek z nimi łamać jako chleby.
Przychodzę ludziom smutną pieśń wyśpiewać,
Prosić Plutona, by mi wrócił żonę».
Słuchajcie! ona żoną moją była,
3855Żoną mej duszy; dziś jedna mogiła
Zamyka białe ciało, zakrwawione
Tym nożem… patrzcie! Oto na tym dzbanku
Znalazłem martwą, o wiosny poranku,
Zabitą nożem.
3860W tej zawiłej skardze
Czuć zbrodni zapach…
BALLADYNA
Kanclerzu, ja gardzę
Szalonych ludzi zaskarżeniem.
KANCLERZ
Pani!
3865Sąd winien śledzić do ostatka, ani
Pogardzać
[269] smutnym psa na kogo wyciem.
Więcże, pasterzu, rozstała się z życiem
Twoja małżonka? i znalazłeś ciało
Nożem przebite. Kiedy się to stało?
FILON
3870Trzy razy księżyc i gwiazdy pobladły
Przed Apollinem.
KANCLERZ
Mów, na kogo padły
Twe podejrzenia o zabójstwo krwawe?
Ach! Parki! Parki! Parki
[270] niełaskawe
3875Przecięły srebrną nitkę jej żywota;
Może też z nieba jaka gwiazda złota
Pozazdrościła mej kochance blasku
W oczach, i oczom zawrzeć się kazała.
KANCLERZ
FILON
3880W dumającym lasku,
Pod cieniem wierzby rozpłakanej, spała
Snem nieprzespanym.
KANCLERZ
Zawikłana sprawa.
Wydaj, królowo, wyrok na nieznanych,
3885
BALLADYNA
KANCLERZ
BALLADYNA
Z tych pozabijanych
Nie będziem mieli prochu ani ćwierci.
KANCLERZ
BALLADYNA
KANCLERZ
Winna… Więc sądzisz, że zbrodniarz niewiasta?
BALLADYNA
KANCLERZ
3895Otrąbią wyrok na zamkowym progu.
Katowi zemsta należy lub — Bogu.
Trąby.
Niech teraz stanie oskarżyciel trzeci.
Wchodzi ślepa Wdowa, matka Balladyny.
WDOWA
KANCLERZ
WDOWA
Skargę zanoszę… Mówią, że królowa
Piękna jak anioł, niechaj ona sądzi…
Miałam dwie córki, stara, biedna wdowa,
3905Żywiłam obie. — Jak to często błądzi
Człowiek na ziemi, czekając pociechy —
Młodsza uciekła spod matczynej strzechy,
Niedobre dziecko. Lecz druga… o Boże!
Królowo moja, ty jak anioł biała,
3910Sądźże ty sama! — Druga poszła w łoże
Wielkiego grafa; bogdajbym skonała,
Jeśli ja kłamię; graf ją wziął za żonę.
Królowo moja, bogdaj ci koronę
Bóg wiecznie trzymał na tej mądrej główce,
3915Osądź! — W tej drugiej córce jak w makówce
Było rozumu. Graf ją kochał bardzo,
Ale ja matka kochałam jak matka!
Aż tu w jej zamku już służalce gardzą
Biedną staruszką — cierpię do ostatka
3920Wzgardę służalców, grób był dla mnie blisko —
Aż tu mnie jednej nocy te
[272] córczysko
W obliczu ludzi zaprzało się
[273] głośno…
«A! córko», mówię, «bądźże ty litośną
Dla starej matki, co już bliska truny
[274]».
3925Była noc straszna i deszcz, i pioruny,
Pioruny i deszcz, i ciemno, i burza.
Córka kazała wypędzić z podwórza
Mnie, starą matkę, na wichry i deszcze,
W noc i w pioruny, i w burzę, i jeszcze
3930Głodną kazała — niech jej Pan Bóg Stwórca
Przebaczy! — Głodną wypędzić z podwórca,
Do lasu… Wiatr mię poniósł za łachmany,
Piorun wypalił oczy. O! różany
Mój królu! złoty mój panie! litości!
KANCLERZ
3935Pani, ty milczysz? Takiej nieprawości
Mszczą się okropnie
[275] nasze mądre prawa.
BALLADYNA
KANCLERZ
Śmierć przepisuje na niewdzięczne dzieci.
3940Niechaj cię księga naszych praw oświeci,
Czytaj… i czytaj we własnym sumnieniu.
A ty, staruszko, nazwij po imieniu
Wyrodną córkę, a kat ją ukarze,
Chociażby z pierwszym grafem państwa w parze
3945Los ją powiązał… Powiedz grafa miano
I córki imię, a prawa dostaną
Przez mury zamku jej serca i głowy.
WDOWA
Co? śmierć na córkę?… Panie, bądź mi zdrowy.
Żegnaj, królowo, ja wracam do boru,
3950Będę żyć rosą…
Kto zaniósł skargę, odstąpić nie może.
Wyznaj…
WDOWA
KANCLERZ
3955Wziąć na tortur łoże,
I wszystkie stawy jej w żelazne kleszcze.
Cóż? wyznaj, stara…
WDOWA
KANCLERZ
Raz jeszcze
3960Pytam się ciebie o imię złej córy.
WDOWA
KANCLERZ
WDOWA
wydzierając się straży
Królowo moja, zlituj się! ja stara!
Ja bym być mogła matką twoją…
BógBoże!
3965Ty nic nie mówisz? Nic?… To jakaś mara
Straszna na tronie. Więc ja się położę
Na tych żelazach i skonam, a w niebie
Bóg wam odpuści.
KANCLERZ
WDOWA
3970Panie mój! jasny panie! i u ciebie
Żelazne serce…
odchodzi ze strażą
KANCLERZ
Praw się trzymam treści.
A za to niech mię wielki Bóg obwini,
Lub uniewinni… A ty, monarchini,
3975Wiedz, że mam serce pełne łez, goryczy
I przerażenia.
Słychać jęk.
ŻOŁNIERZ
To krzyczy
Stara kobieta…
KANCLERZ
ŻOŁNIERZ
KANCLERZ
BALLADYNA
Kat zrobił sercu torturę… rozciąga…
3985Wody!
Podają pić.
ŻOŁNIERZ
Już zdjęta z żelaznego drąga.
BALLADYNA
Już!…
Powiedziała co w bolach?
ŻOŁNIERZ
BALLADYNA
ŻOŁNIERZ
Jak ją kat położył
Na tortur kleszczach, to oczy zawarła
[277];
A patrząc na nią, kto by się pobożył
[278],
Że to kościany Chrystus był bez ducha.
3995Każda kosteczka wywiędła i sucha
Przez rozciągniętą skórę wyglądała
Prosząc o litość…
KANCLERZ
ŻOŁNIERZ
ŁzyUmarła cicho… A na suchej twarzy
4000Dwa wykopała dołki śmierć kościana
I w obu dołkach stoją łzy.
Od rana
Siedzę na sądach, a żaden z nędzarzy
Tak nie pracuje długo i tak znojnie
[279].
4005
KANCLERZ
Nie… to czarna chmura
Wisi nad zamkiem.
CórkaPoradź się spokojnie
Twego sumnienia, czego wartą córa,
Dla której matka taką śmiercią kona?
BALLADYNA
KANCLERZ
Niech twoja korona
Przybierze blasku sądem sprawiedliwym.
Ona zaprawdę winna ogniem żywym
Być obrócona na węgiel piekielny.
4015Osądź ją…
WSZYSCY
KANCLERZ
Jak Bóg nieśmiertelny,
Winna jest sądu.
WSZYSCY
KANCLERZ
4020Radź się sumnienia i sądź.
BALLADYNA
Piorun spada i zabija królowę — wszyscy przerażeni.
KANCLERZ
Król-kobieta piorunem boskim zastrzelony;
Zamiast w koronacyjne bić w pogrzebu dzwony!
EPILOG
wywołując
4025Dziejopis Wawel! Wawel, narodu dziejopis!
Wawel wychodzi, kłaniając się.
WAWEL
Prześwietna publiczności, oto mój skoropis
[280]
Zaczął rzecz wydarzoną wpisywać do kronik.
Przerwaliście mi pracę.
PUBLICZNOŚĆ
WAWEL
4030Jestem sędzia bezstronny i naoczny świadek.
PUBLICZNOŚĆ
Jakżeś ty piorunowy opisał przypadek?
Powiedz! myśmy widzieli rzecz całą do końca.
WAWEL
RozumZ ziarnka piasku dojść można do obrotu słońca,
Zaciekając
[281] się w rzeczy wydarzonej jądrze.
4035
MądrośćKrólowa jak Salomon panowała mądrze,
Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.
PUBLICZNOŚĆ
Panie Wawel, za prędka twych sądów szczodrota.
Było za kulisami stać od pierwszej sceny.
WAWEL
Komponowałem wtenczas nad Popielem treny.
PUBLICZNOŚĆ
4040Cóż o rodzie królowej?
WAWEL
Patrząc, ród jej prowadzę z kraju Obotrytów,
Mieni, że pochodziła z kraju Amazonek;
4045Ale ja mu zarzucam fałsz w kroniki nocie
I dowodzę dowodem, i topię go w błocie.
Obaczycie go piórem zabitego w trunie
[282].
PUBLICZNOŚĆ
WAWEL
Sądzę o piorunie,
4050Że kiedy burza bije, trzeba bić we dzwony,
Bo w laur piorun nie bije ani głowie szkodzi.
PUBLICZNOŚĆ
WAWEL
Ten, co w laurach chodzi,
4055Autor niniejszej sztuki, słusznie wam opowie,
Że odkąd nosi wieniec laurowy na głowie,
Piorun weń nie uderzył.
PUBLICZNOŚĆ
Pochlebiasz, mój łysy,
I królom, i poetom… Idź precz za kulisy!