Spis treści
- Artysta: 1
- Czas: 1
- Gra: 1 2
- Kobieta: 1 2 3
- Kondycja ludzka: 1
- List: 1
- Małżeństwo: 1
- Mężczyzna: 1 2
- Miłość: 1 2 3 4 5 6 7 8
- Obraz świata: 1
- Obyczaje: 1
- Oświadczyny: 1
- Pieniądz: 1 2 3 4 5
- Poświęcenie: 1
- Rozpacz: 1
- Sąsiad: 1
- Sługa: 1
- Starość: 1
- Sumienie: 1
- Sztuka: 1 2
- Śpiew: 1 2
- Ucieczka: 1
- Wspomnienia: 1 2 3
- Zazdrość: 1
- Zdrada: 1
- Zemsta: 1
Pisownia łączna/rozdzielna, np.: Jakto! -> Jak to!, niema -> nie ma, dzieńdobry -> dzień dobry, toby -> to by, nawpół -> na wpół, nielada -> nie lada, nie wiele -> niewiele, zlekka -> z lekka, czemużby -> czemuż by, poczem -> po czym, z pośród -> spośród.
Pisownia joty, np.: komedja -> komedia, Anglji -> Anglii, zwarjował -> zwariował, do djaska -> do diaska, karjera -> kariera.
Końcówki fleksyjne Msc. i N. lp i lm: -em, -emi, np.: tem -> tym, czem -> czym, pięknem -> pięknym, najlżejszem -> najlżejszym, niemi -> nimi, poczem -> po czym.
Pisownia spółgłosek dźwięcznych i bezdźwięcznych: jeźli -> jeśli, z pośród -> spośród.
Inne zmiany: w 1 akcie -> w jednym akcie; Kalabro -> Calabro; Kapsucefalo -> Capsucefalo; tłómaczyć -> tłumaczyć; siedmnasta -> siedemnasta; ośmnasta -> osiemnasta; przysięgłem -> przysiągłem; sztyk -> sztych; j. w. -> jw.; Sorento -> Sorrento; Orbassan -> Orbassano;
Składnia: Byłem przed chwilą zazdrosnym -> Byłem (…) zazdrosny; byłabyś śmieszną, a ja godnym wzgardy -> byłabyś śmieszna, a ja godny wzgardy; Zgryzota nie bywa uprzejmą -> Zgryzota nie bywa uprzejma; nie zostawiam samą -> nie zostawiam samej;
Korekta tłumaczenia: moscatella, moskatella (niejednolicie) -> muszkatela; riturnella -> ritornello; finału z Cenerentola -> finału z Cenerentoli (wł. r.ż.); słodkiej Rubini -> słodkiego Rubiniego (wł. tenora);
Poprawione błędy źródła: jak jej nie widziałam -> jak jej nie widziałem (kwestia Stefaniego); A to piękny komplement, daje słowo -> (…) daję słowo; wziąść -> wziąć; rozumniem ->rozumiem; pieniędze -> pieniądze; którę -> którą.
Dostosowano interpunkcję do współczesnych zasad, pozostawiając zapis emocjonalny, wykrzykniki i pytajniki wstawiane w funkcji przecinków w środku zdania. Uwspółcześniono pisownię wielką literą po wykrzyknikach i pytajnikach.
BettinaKomedia w jednym akcie (1851)tłum. Tadeusz Boy-Żeleński
OSOBY:
- Margrabia Stefani
- Baron Steinberg
- Calabro — pokojowiec barona
- Rejent
- Służący
- Bettina — włoska śpiewaczka
Rzecz dzieje się we Włoszech.
SCENA PIERWSZA
CALABRO
REJENT
CALABRO
Musi pan chwilę zaczekać, jeśli łaska. Życzy się pan czym ochłodzić? Z miasta niedaleko wprawdzie, ale upał.
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
Na polowaniu! Doprawdy, osobliwy sposób gotowania się[2] do małżeństwa. Każą mi ułożyć kontrakt[3], zamawiają na oznaczoną godzinę, i kiedy się zjawiam, pani śpi, a pan ugania po polach. Przyznasz, drogi panie Calabro…
CALABRO
Musi to pan zrozumieć, drogi panie Capsucefalo, że my nie żyjemy tak jak wszyscy ludzie. Wiadomo panu, pani jest artystką.
REJENT
Tak, wielką artystką; śpiewa wspaniale. Nigdy nie słyszałem jej sam, ale słyszałem ze słyszenia, rozumiesz?
CALABRO
REJENT
Oczywiście, panie Calabro, o ile mi mój zawód pozwala. Mieliście zatem w domu wielkie przyjęcie, dużo ludzi?
CALABRO
Nie; tylko sami państwo, pani i pan baron; wyprawili sobie wielki koncert w cztery oczy. To nie pierwszy raz. Pani nabrała tego zwyczaju, od czasu jak porzuciła teatr. Nie może zasnąć, jeśli się nie wyśpiewa. O świcie położyła się, a pan wyszedł ze strzelbą.
REJENT
Gadaj pan, co chcesz, to trąci szaleństwem. Polowanie i muzyka to piękne rzeczy; ale, kiedy się kto żeni, panie Calabro, to się żeni. A świadkowie?
CALABRO
SŁUŻĄCY
CALABRO
SŁUŻĄCY
CALABRO
SCENA DRUGA
STEINBERG
Jeszcze nie wstała! A, to już lenistwo. Dzień dobry, Calabro, jesteś punktualny, i ja także, jak widzisz; ale signora[4]!
REJENT
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
REJENT
SCENA TRZECIA
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
Wtrącasz się do wielu rzeczy, mości Calabro; pod pozorem dyskrecji przybierasz ważne miny, które mi się nie podobają, ostrzegam.
CALABRO
STEINBERG
Z pewnością, kiedy jest dwuznaczna; kiedy milcząc, daje ktoś do zrozumienia, że mógłby niejedno powiedzieć.
CALABRO
STEINBERG
Cóż? Co takiego? Co chcesz powiedzieć? Wciąż ta księżna! Cóż wreszcie? Sąsiad, ObyczajeMieszkamy w tym domu od miesiąca. Księżna jest naszą sąsiadką; pałac jej jest o dwa kroki. Cóż w tym dziwnego, cóż osobliwego, że istnieją między nami dobre stosunki sąsiedzkie, a nawet przyjacielskie, jeśli kto woli? Nie jesteśmy we Francji, gdzie ludzie, którzy mieszkają dziesięć lat na tym samym piętrze, mijają się bez pozdrowienia; ani w Anglii, gdzie nikt nie ostrzeże sąsiada, że mu sakiewka wypadła z kieszeni, o ile nie był mu przedstawiony po wszelkiej formie[6]. Jesteśmy we Włoszech, gdzie obyczaje są swobodne, szczere, wolne od tej sztywności wymyślonej przez nieśmiałość i dumę na tym większą chwałę nudy; jesteśmy w kraju uroczej, miłej, zacnej i gościnnej swobody, pod tym pięknym słońcem, gdzie cień człowieka nigdy nie zawadza drugiemu człowiekowi, gdzie zawiera się przyjaźń, pytając kogoś o drogę, gdzie wreszcie zły humor jest równie nieznany jak brzydka pogoda.
CALABRO
Pan baron bierze rzeczy bardzo gorąco. Przepraszam tedy[7] pana; ot, myśli takiego nieboraka jak ja nie warte są, aby się nimi zaprzątać.
STEINBERG
CALABRO
Och! Boże! drobiazg. Tyle tylko, że kiedy pan baron idzie tak sobie na cały dzień do księżnej, zdawało mi się niekiedy, że pani jest smutna.
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
Sługa, Kobieta, MiłośćCALABRO
STEINBERG
CALABRO
Och, tak, proszę pana, prawie tyle co ja. Gdyby pan wiedział, kiedy pana nie ma, ile ona pytań mi zadaje, jak często wsuwa mi coś w łapę, aby dowiedzieć się, co pan mówi, co pan myśli, czy pan ją zawsze kocha, czy pan jest jej wierny… Pan mi zarzuca, że jestem gaduła… Więc dobrze! niech się pan jej spyta, w jaki sposób mówię o swoim panu i czy kiedy najlżejszym słówkiem… Oto dlaczego śmiem rzec, że mi to robi przykrość, kiedy wiem, że pani ma przykrość, tak, proszę pana, i kiedy płacze… Ale ostatecznie, skoro pan ma ją zaślubić…
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
No, tak, wiem, dałem słowo. Nie zastanowiłem się, nie chciałem sobie zostawić czasu na zastanowienie, dałem się porwać lub, aby rzec lepiej, oszukałem samego siebie. Uległem, zaślepiłem się mą miłością.
CALABRO
STEINBERG
Słuchaj mnie. Bettina jest urocza. Przy swoim talencie, sławie, pośród wszystkich uciech, pokus, jakie otaczają i oblegają modną aktorkę, umiała żyć w taki sposób, że nawet sama potwarz nie odważyła się do niej zbliżyć. Uczciwość jej serca jest równie widoczna jak czysta jasność jej oczu. To pewna[8], gdyby nic nie stało na przeszkodzie, nikt bardziej niż ona nie byłby zdolny zapewnić szczęścia mężowi, ale…
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
Że gdyby się pan ożenił z naszą panią, nie byłoby w tym nic złego. Zdaje mi się, że mamy dosyć przykładów… Jest młoda i ładna; reputację, jak sam pan powiada, ma wyborną. Jest bogata… pan także.
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
Tak, Calabro. Kiedy dbałem jedynie o hulankę, nie wiem, ile kosztowały mnie moje szaleństwa, mniejsza zresztą o to; ale od czasu, jak kocham naprawdę, to ruina. Kobieta, PieniądzNic nie kosztuje tak drogo, jak kobiety, które nic nie kosztują; do tego zielony stolik[10]…
Gra, PieniądzCALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
Pięćset ludwików[11]. To by nie było nic: zapłacę dziś przed wieczorem i mam nadzieję się odegrać; ale powiadam ci, jestem zrujnowany, nie mam już ani grosza, nie mam z czego żyć.
CALABRO
STEINBERG
Dziękuję ci, jeszczem do tego nie doszedł[12]. Nie rozumiesz, co chcę powiedzieć. Wobec tego, że mój majątek na wpół już przepadł…
CALABRO
STEINBERG
Ożenić się, nieprawdaż? Kto inny niż ty mógłby mi dać tę radę, kto inny mógłby jej posłuchać. Oto właśnie pobudka, przyczyna, której niepodobna[13] wyznać, ale i niepodobna zapomnieć: ona to każe mi opuścić Bettinę.
CALABRO
STEINBERG
Cóż począć? Miałem zamiar ożenić się z nią, skłonić ją do porzucenia sceny; ale skoro środki moje nie pozwalają na to, czy chcesz, abym sam wisiał przy teatrze, wystawał za kulisami? Czego ten sobie życzy? Co to takiego?
SCENA CZWARTA
SŁUŻĄCY
STEINBERG
SŁUŻĄCY
STEINBERG
SŁUŻĄCY
STEINBERG
SŁUŻĄCY
Niech pan sam spojrzy: o, stoi koło sadzawki i przygląda się złotym rybkom. Powiada, że wraca z dalekiej podróży.
STEINBERG
SŁUŻĄCY
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
To on, poznaję go. To istny filar kulisów, rzekomo wielki znawca, i wielki admirator[14] signory Bettiny.
CALABRO
STEINBERG
Tak, arystokrata, który zabawiał się handlem, wedle dawnego weneckiego obyczaju. Ba! nie jest dowiedzione, czy jego zapały dla signory ograniczyły się do podziwu. Bądź tak uprzejmy, Calabro, powiedz Bettinie, iż proszę, aby nie przyjmowała tego człowieka. Wychodzę; wrócę niebawem.
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
SCENA PIĄTA
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
BETTINA
REJENT
BETTINA
Niewiele będziesz określał, choćby to były nawet wszystkie moje skarby. — Nie widziałeś się z Filipem Val, moim adwokatem? Musiał cię powiadomić w tej mierze[16].
REJENT
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
REJENT
Właśnie stamtąd idę, pani; jestem do jej usług.
Jakie te wielkie artystki są urocze! Uważałeś[17] pan, że ona mnie tyka?
CALABRO
REJENT
BETTINA
CALABRO
BETTINA
Prędko, cytryn, cukru, wody z lodem, albo kawy, czekolady, co zechce. Nie, nie, on może głodny: prędko flaszkę muszkateli[18] i półmisek makaronu.
REJENT
BETTINA
No, a ty, co ty tam robisz? Masz minę psa, który wylazł z wody. Mówiłam ci, abyś poszedł po Steinberga. O, właśnie jest w ogrodzie.
CALABRO
BETTINA
Któż to taki? Ha! wielkie bogi! to Stefani, mój drogi Stefani. Czy on tam dawno czeka?… Powiedz mu, niech przyjdzie, spiesz się.
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
Nie, on zwariował!… Biedaczysko, nie wie co mówi, to jasne, coś mu się bredzi… Nie przyjmować Stefaniego! Starego przyjaciela, którego kocham z całego serca!… Och, otóż i on… Idź prędko, idź prędko po pana barona.
CALABRO
SCENA SZÓSTA
BETTINA
Odkądże w tych stronach?… Jakim trafem, drogi margrabio?… Jak się miewasz? Co porabiasz? Co się z tobą dzieje?… Doskonale wyglądasz… Jakżem rada, że pana widzę!
STEFANI
I ja także, śliczna pani, i ja także jestem rad, uszczęśliwiony; ale kiedy się panią widzi, to zupełnie naturalne.
BETTINA
STEFANI
O pani tego nie można powiedzieć, jesteś bowiem bardziej urocza niż kiedykolwiek. Czy pani wie, że to już jakieś dwa albo trzy lata, jak jej nie widziałem?
BETTINA
Drogi Stefani, gdybyś wiedział, w jakiej chwili przybywasz!… Wychodzę za mąż!… Czyś po śniadaniu?
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Ależ tak, bardzo przystojna. To ona, przypadkowo, wśród rozmowy, powiedziała mi, że pani bawi tutaj. Nie miałem o tym pojęcia, przybiegłem… I pani wychodzi za mąż?
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Brawo! doskonale, to mi dobra nowina. To pięknie z pani strony, bardzo pięknie. Nie spodziewałem się, jestem zachwycony.
BETTINA
Nie spodziewał się pan? A to piękny komplement, daję słowo! Czy pan przyszedł tutaj, aby mi mówić obelgi, panie margrabio?
STEFANI
Nie, nie, moja śliczna, niech mnie Bóg broni! Och! jakże panią poznaję po tym! Już te piękne oczy strzelają płomieniem. Uspokój się; wiem, że jesteś cnotliwa, bardzo cnotliwa, cenię panią tyle, ile za panią przepadam, to chyba mówi dość jasno, że panią znam. Ale doprawdy, ta główka…
BETTINA
SztukaSTEFANI
Główka urocza, pełna wdzięku i dowcipu, sprytu i poezji, która wszystko zrozumie, której nic się nie umknie[20] i która umiałaby w potrzebie nosić koronę… jak w ostatnim akcie Kopciuszka[21].
BETTINA
STEFANI
W istocie; darmo śpiewałaś pani jak anioł: kiedy cię widziałem schyloną w popiele, w tej biednej szarej bluzie, zawsze miałem ochotę skoczyć na scenę, wygrzmocić twego ojca i uwieźć cię w mej karocy.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Trzeba. Czyż mój mąż (powiadam mąż, gdyż będzie nim za chwilę) pozwoliłby mi wrócić na scenę? To niemożliwe, margrabio. Zastanów się tylko.
STEFANI
BETTINA
Och! myślę! Czyżbym mogła? Żyjemy tu muzyką, drogi margrabio; kiedy nam uczynisz ten zaszczyt, aby zajść do nas na łyżkę zupy, będziemy muzykować, ile tylko sam zechcesz… więcej niż sam zechcesz.
STEFANI
Och, to, to niemożliwe… Ale i tak serce mi się krwawi, że nie będę mógł po obiedzie wtulić się w drogi kącik, gdzie rezydowałem stale, aby się rozkoszować twoim śpiewem.
BETTINA
STEFANI
Och, mogę się tym poszczycić. Chłopiec zapalający lampy pozdrawiał mnie z lekka głową, wieszając ostatni kinkiet[22], niechybnie bowiem zjawiałem się w tej chwili. Należałem do domowych[23].
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Czas, Wspomnienia, StarośćBETTINA
STEFANI
BETTINA
Ty, margrabio? Alboż ty kiedy… Wiktor Hugo[28] dla ciebie pisał swój wiersz, kiedy powiedział, że serce nie miewa zmarszczek.
STEFANI
Owszem, owszem, czuję to. A wiesz po czym, Bettino? Po tym, że zaczynam więcej niż trzeba kochać wspomnienia; to wielki błąd. Postanowiłem sobie całe życie, że nigdy nie popadnę w tę przywarę. Widziałem jak tylu rozumnych ludzi stawało się niesprawiedliwymi, tylu znawców skłonnymi do uprzedzeń, pod wpływem tego smutnego działania lat, iż przysiągłem sobie zostać bezstronnym tak wobec nowych, jak wobec starych rzeczy. Nie chciałbym być z liczby owych safandułów[29], którzy podobni są do dzwonów Boileau[30]:
By lepiej czcić umarłych, uśmiercają żywych.[31]
Ale cóż! Darmo się silę, wolę teraz to, co lubiłem, niż to, co lubię. Nie mówię nic złego o waszych nowych kompozytorach, ale Rossini[32] jest zawsze moim ideałem. Tutaj kroczyła wielka Pasta[33] z gestem antycznego posągu; tam kwilił słowik w gardziołku słodkiego Rubiniego[34]; widzę starego Garcię[35] o dumnej postawie, a tuż za nim długi nos Pellegriniego[36]; Lablache[37] pobudzał mnie do śmiechu, Malibran[38] do płaczu. Cóż ja, u diaska, na to poradzę?
WspomnieniaBETTINA
STEFANI
BETTINA
Czemuż by nie, panie margrabio? Jeżeli pańskie wspomnienia są starszymi braćmi moich, to nie przeszkadza, iż mogą być do siebie podobne.
STEFANI
Ba! Twoje urodziły się wczoraj; to dzieci, które ledwie podrastają. Wcześniej lub później wrócisz do teatru.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Po prostu. Byłam nieco postrzelona, to prawda, lekkomyślna, zalotna, jeżeli chcesz. Czyżby to nie było naszym prawem? Ale to wszystko gdzieś się podziało, od czasu jak zabiło mi serce.
STEFANI
Miłość wróciła ci rozsądek! Ha! do kroćset! dowiedź pani tego! Ależ to bierze chętka oszaleć, jedynie po to, aby się wyleczyć w ten sposób! Kochasz go zatem bardzo, tego pana… pana… nie powiedziałaś mi…
BETTINA
Czy go kocham! Ach, drogi przyjacielu, jakże słowa są zimne, nieznaczące, jakże język jest nędzny, kiedy się chce powiedzieć, jak się kocha! Nie wyobrażasz sobie nawet naszego szczęścia, nie możesz mieć o nim pojęcia.
STEFANI
BETTINA
Życie moje to cały romans. Czyś nie powiedział przed chwilą, iż miewałeś niekiedy ochotę porwać mnie?
STEFANI
BETTINA
A więc, on, on to uczynił. MiłośćWyobraź sobie, margrabio, co za niewysłowiony urok! Opuściliśmy wszystko, wyjechaliśmy razem, w kolasce[39] pocztowej, jak dwa wolne ptaki, nie zważając na nic, nie myśląc o niczym; zerwałam wszystkie zobowiązania, on poświęcił mi całą swą karierę; wtrąciłam w rozpacz wszystkich dyrektorów…
STEFANI
BETTINA
Ba! cóż chcesz! To miłość! Odbyliśmy najrozkoszniejszą podróż! Wyobraź sobie, margrabio, nie widzieliśmy nic, ani jednego miasta, ani jednej góry, ani pałacu, ani najmniejszej katedry, ani pomnika, ani najmniejszego posążku, ani nawet najmniejszego obrazka!
STEFANI
BETTINA
Nieprawdaż? To miłość! Co nas mogły obchodzić te wasze osobliwości? Gdybyś wiedział jaki on dobry, miły! Jaki uprzedzający! Ach, co za podróż, dobry Boże! Ja, która ziewałam w wagonie, kiedy mi przyszło jechać bodaj do Saint-Denis[40], zrobiłam czterysta mil jak we śnie. Wasze Włochy! Kto chce, może je zobaczyć, ale niech kto spróbuje przebyć je tak jak my! Przebiegliśmy je jak strzała i przybyliśmy prosto tutaj.
STEFANI
BETTINA
Czemu?… Czy ja wiem… On tak chciał… wynajął ten domek… Cóż panu powiem… Nie wiem sama… Tak samo pojechałabym gdzie indziej… na koniec świata… Cóż mi zależało na tym. Zatrzymałam się tutaj, ponieważ kiedyśmy zajechali przed bramę, on powiedział: Jesteśmy na miejscu.
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
W istocie, nie powiedziałam? Bo… po prostu zdaje mi się, że wszyscy to wiedzą. Nazywa się Steinberg.
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Steinberg! Znam to nazwisko. Zdaje mi się nawet, że przypominam sobie pewne okoliczności… niezbyt miłe… Do kaduka! toć to jego spotkałem dziś rano.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Jest tam jeszcze; to oczywiste; dlatego nie przychodzi. Siedzi tam jeszcze, w takim dniu jak dzisiejszy! kiedy wszystko gotowe, rejent przybył, ja czekam!… Ha! co za zniewaga!
STEFANI
BETTINA
Błahostkę? czy pan masz serce? Nie odczuwasz tedy zniewagi, jaką mi wyrządza? A ten błazen służący opowiada coś, kręci… Calabro! Calabro! gdzieżeś?
SCENA SIÓDMA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
A więc, skoro pani sobie życzy, nie będę nic ukrywał. Pan baron grał wczoraj i zgrał się na słowo. Przyrzekł zapłacić dziś rano i chciał, przed innymi sprawami, dotrzymać obietnicy.
BETTINA
Zgrał się, mówisz? Och, Boże! nic nie wiedziałam. Widzisz, margrabio, to cała tajemnica, to wszystko, co mi ukrywał. I zwierzył się przed Calabrem! Nieprawdaż, to źle, że on mi nic o tym nie powiedział?
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Kobieta, która gra i wygrywa i którą spłaca się w ciągu dwudziestu czterech godzin, jak komornika, wierzaj mi, droga Bettino, to nie jest kobieta, którą się kocha.
BETTINA
Ale zastanawiam się… jeszcze nie rozumiem. Powiedz mi, Calabro, czemu pan nie posłał ciebie z tymi pieniędzmi?
CALABRO
BETTINA
CALABRO
STEFANI
Zatem, łaskawa pani i urocza przyjaciółko, opuszczam cię, wędruję dalej. Szczęśliwy jestem, iż widzę cię szczęśliwą. Żegnam.
BETTINA
Ale pan wróci! Och! ja chcę, aby pan był naszym przyjacielem, z miejsca, słyszysz? Przyjacielem nas obojga. Pragnę pana widywać co dzień, tak po naszemu. Gdzie pan mieszka?
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Och, mój Boże, jakie to nieznośne! Zmuszony, powiadasz? Nie, wie pan, wolałabym pana wcale nie spotkać. Tak, naprawdę, zostanie mi tylko żal po panu i Bóg wie teraz, kiedy pan wróci! Nie! Szkaradny człowiek z pana! Ale przynajmniej niech pan zostanie na obiedzie; chcę, abyś podpisał mój kontrakt ślubny.
STEFANI
Nie mogę, obiecałem się już; ale wrócę złożyć pani pożegnalną wizytę i skoro nie mogę podpisać kontraktu, prześlę pani weselny bukiet.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Odprowadzę pana do furtki. Chcę jak najdłużej nacieszyć się panem. Boże! jaki pan nudny! jaki pan nieznośny!
SCENA ÓSMA
CALABRO
No, to już lepiej. Myślę, że pan baron odda tym razem sprawiedliwość mojej inteligencji. Och! Boże! właśnie powraca: spotka panią z tym margrabią… Co on na to powie, zabronił mi najwyraźniej!
Nie, nie! skręcił w drugą aleję; idzie w stronę lasku, jak gdyby umyślnie chciał ich minąć. Czy podobna? Tak, to jasne; widział ich, okrąża.
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
Wybornie, drogi panie, wybornie. Niech pan sobie nie przeszkadza. Uwiadomię[42] pana, kiedy będzie czas.
REJENT
SCENA DZIEWIĄTA
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
Znowuż moja wina! Nie miałem innej ucieczki, proszę pana; powiedział mi to pan dziś rano; ale nie omieszkałem dodać, że to drobnostka.
STEINBERG
Tak, drobnostka! Była drobnostka dziś rano; ale teraz… Wszyscy diabli! toż to jaskinia gry, to istne piekło ten pałac!
CALABRO
STEINBERG
Mówiłeś, głupcze! Powtórzże jeszcze raz! Czy jest na świecie głupszy i jałowszy[43] frazes? A z chwilą, gdy się człowiekowi zdarzy nieszczęście, wszyscy mają go na ustach. Koń potyka się, przeskakując rów, padam, łamię nogę: „Mówiliśmy to panu” — wykrzykują, podnosząc cię. Cóż za słodki dowód przyjaźni!
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
Piętnaście tysięcy franków! Piękna suma! Słuchaj mnie, ale jeśli ci życie miłe, zachowaj dla siebie to, co ci powiem. Muszę wyjechać.
CALABRO
STEINBERG
Nie pozostaje mi nic innego. Nie mam sumy, którą przegrałem; muszę się o nią postarać: aby ją znaleźć, trzeba mi się udać do Rzymu lub Neapolu. Znam tam kilku bankierów. Wyjadę potajemnie, znajdę pozór.
CALABRO
STEINBERG
Tak, będzie cierpiała. Czy myślisz, że ja sam nie cierpię? Opuszczam ten dom z rozpaczą w duszy; ale, powtarzam, muszę wyjechać… albo w łeb sobie palnąć. Zatem, cóż chcesz. Idź do mego pokoju, zawołaj Piotra i Giovaniego, przygotuj wszystko… i język za zębami. Poślesz potem na pocztę, zamówić konie na dziś wieczór.
CALABRO
STEINBERG
SCENA DZIESIĄTA
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
SCENA JEDENASTA
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
Tak, pewien mająteczek, wcale ładna posiadłość z pałacykiem, jest do sprzedania za bezcen i byłaby może w twoim guście. Pomówimy o tym później, jeżeli zechcesz. Teraz muszę wydać parę rozkazów.
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
Możesz mi powiedzieć, czemu, kiedy cię widziałam z daleka w ogrodzie, byłeś blady, dlaczego mówiłeś sam do siebie, czemu skręciłeś w aleję, aby nas minąć.
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
Jakich plotek? O mnie! o tym poczciwym margrabim? — Nie, ty nie mówisz serio… Ale przypominam sobie teraz… Spotkałeś go u mnie, we Florencji… Czy to stamtąd datują te plotki?
STEINBERG
BETTINA
Jak to! we Florencji? Ależ Stefani przychodził tak jak wszyscy. Przypomnij sobie, miałam wówczas dwór, byłam królową, mój drogi; miałam pochlebców i dworaków, ba, swoich żołnierzy i swój lud, ten poczciwy parter, który mnie tak kochał i któremu płaciłam wzajemnością… Niewdzięczny! ty, który, sam jeden w tym tłumie, byłeś mi droższy niż moje tryumfy, którego wybrałam spośród wszystkich, aby złożyć mą koronę pod twoje stopy… ty, zazdrosny z powodu plotki, dąsający się o wizytę sprowadzoną przypadkiem! Nie, doprawdy, to żart, przyznaj się, czysty kaprys, albo wiesz, domyślam się, to pozór, sztuczka, do której się uciekasz, aby mi kazać zapomnieć o tym, co chciałam wiedzieć, i aby się uwolnić od moich pytań.
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
Źle mówię, źle się wyraziłem. Wiesz, co to jest gracz… a więc, Bettino, to prawda, grałem i wróciłem w bardzo złym humorze; ale to nic, ot, drobiazg nie wart wspomnienia; nie myślmy już o tym, daruj mi.
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
ŚpiewBETTINA
Więc dobrze, wierzę, skoro tak sobie życzysz. Uspokój się, no, daj pokój[44] czarnym myślom. Rozchmurz to czoło brzemienne burzą. Czy pamiętasz tę piosenkę?
STEINBERG
BETTINA
Czemu? Ułożyłeś ją dla mnie, kiedyśmy byli w Sorrento[46], po przejażdżce na morzu. Czy dlatego, że wiąże się z tymi wspomnieniami, przestała ci się podobać? Niegdyś płoszyła twoje smutki.
Twa cudna postać, twe oczy,Czar, co dwie dusze jednoczy,W godzinie zwierzeń uroczejGdzież jest to wszystko, ach, gdzie toSzczęście i radość mi skradłyTe lata, które przepadły,Jak owe róże, co bladłyNa twoim sercu, Nineto![47]
STEINBERG
Śpiew, Wspomnienia, MiłośćBETTINA
O czym mój pan duma? Czy to grzecznie?… Zdaje mi się, że coś mylę… nie przypominam sobie dobrze… chodź no tu…
STEINBERG
RAZEM
W oplotach bluszczu i wina,Gdzie każda żyje ruina,Italio! ciebie wspomina,Kogo raz brzeg twój ugości;Bo w blaskach wiecznej urodyLazury nieba i wodyFalują tchnieniem swobody,Boska ojczyzno miłości.[51]
STEINBERG
Droga Bettino, posłuchaj. Ta piosenka, te tkliwe słowa, to wspomnienie, przenikają mi duszę, budzą mnie do życia… Nie, tyle miłości nie będzie jeno[52] snem! tyle nadziei szczęścia nie będzie kłamstwem! Przysięgam to u twoich stóp.
Byłem przed chwilą zazdrosny bez powodu, ale ja sam dostarczyłem ci powodów aż nazbyt często…
BETTINA
Mężczyzna, Sumienie, MiłośćSTEINBERG
Chcę mówić o tym, znużony jestem udawaniem, przymusem, nie chcę dłużej czuć się niegodnym ciebie. Moje wizyty u księżnej kosztowały cię wiele łez, wiem o tym…
BETTINA
STEINBERG
Nie chcę już jej widywać, nie chcę już słyszeć o niej. Żyjmy u siebie, w sobie, dla siebie i niechaj świat zapomni o nas wzajem[53]! Rejent czeka, nieprawdaż? A więc, Bettino, podpiszmy w tejże chwili. Świadkowie nie przybyli? Wiem czemu i powiem ci. Weź pierwszą z brzegu sąsiadkę, a ja, do kroćset, wezmę Calabra. Zostanę twoim mężem i niech się dzieje, co chce! Wszak stare przysłowie mówi: Kto kocha i jest kochany, bezpieczny jest od gromów losu!
SCENA DWUNASTA
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
SCENA TRZYNASTA
BETTINA
Co to znów takiego, mój Calabro? Uważałeś, jak on zmienił się na twarzy, otwierając list? Czy to znów jakie nieszczęście? Och! ta kobieta to nasz zły duch.
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
Nieba! słyszę głos Karola; mówi tak gwałtownie! Słyszysz, Calabro? Wraca tutaj… Schowaj to puzdro, nie trzeba, aby go widział, nie teraz, i powiedz mi prędko, zanim przyjdzie, ile on przegrał?
CALABRO
BETTINA
Muszę wiedzieć, musisz to zdradzić, choćby cię wiązało tysiąc przysiąg! Czy mam cię błagać na kolanach?
CALABRO
BETTINA
CALABRO
SCENA CZTERNASTA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
Starzy przyjaciele robią zatem podarki? Nie znałem tego zwyczaju. Zobaczmyż to puzderko, jeżeli pozwolisz.
BETTINA
Nie ma go tu, odniesiono je do mnie. Ale mój drogi, czy nie będziesz łaskaw powiedzieć mi, co w tym liście…
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
SCENA PIĘTNASTA
CALABRO
STEINBERG
CALABRO
STEINBERG
BETTINA
CALABRO
BETTINA
ListSTEINBERG
Ależ to wspaniałe diamenty. Do kroćset! bukiecik kwiatów z brylantów przeplatanych rubinami i szmaragdami! Ależ to śliczne! — Jest i bilecik.
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
Doprawdy? Skoro sobie życzysz.
To cudownie! Imć[55] Calabro, czy posłałeś zamówić konie?
CALABRO
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
Karolu, ja znam twój sekret! Nie chciałam ci nic mówić. Byłabym czekała, chciałam, abyś sam mi zwierzył wszystko; ale ty chcesz jechać… Czemu?
STEINBERG
Wiesz wszystko, powiadasz, i pytasz? Zdaje mi się, że tu odbywa się formalna inkwizycja i że ktoś bardzo troszczy się o moje sprawy; ale zdaje się też, imć Calabro z większą dyskrecją przechowuje to, co ty mu powierzasz, niż umie przestrzegać moich rozkazów.
CALABRO
STEINBERG
Nie pytam ciebie. — I ja także byłbym zachował milczenie; ale skoro chciałaś wszystko wiedzieć, więc dobrze, niech ci się stanie zadość! Tak, byłem nieopatrzny; tak, zgrałem się na słowo; majątek mój, już wprzódy[56] nadwerężony, dziś prawie nie istnieje. Ten list pochodzi od wierzyciela: oznajmia mi niespodzianą podróż, zmyśla nagły wyjazd, aby żądać ode mnie pieniędzy, tak samo jak uczynił twój margrabia, aby ci je dać.
BETTINA
STEINBERG
Nie, nie. Czy ty myślisz, powiedz, że ja nie umiem na pamięć tych wybiegów, tych komedianckich sztuczek, tych zakulisowych chytrości? Udać, że się wyjeżdża, aby się kazać zatrzymywać! Dołączyć wartościowy podarek, aby dać uczuć wszystko, co tracisz z tym wyjazdem! To bardzo nowe! to cudowne, w istocie! Ale aby się wziąć na to, trzeba by nigdy nogą nie przestąpić progu teatru, nie znać podobnych tobie!
BETTINA
Podobnych mnie? Chcesz, widzę, mnie obrazić. To ci się nie uda, uprzedzam cię, bo to nie ty mówisz. Jeżeli kłopoty czynią cię niesprawiedliwym, najprostsze jest usunąć ich przyczynę. Słuchaj. — Nie mam, rozumie się, stu tysięcy franków w biurku; ale Filippo Valle, nasz bankier, ma je w depozycie. Wystarczy przejechać się do miasta, a będziesz je miał za godzinę.
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
W kwestii pieniężnej nie ma mowy o miłości. I cóż by wynikło, gdybym ustąpił? Ty byłabyś śmieszna, a ja godny wzgardy.
BETTINA
STEINBERG
BETTINA
Nie lękam się jej. Jeżeli ubóstwo nie jest dla ciebie czymś nie do zniesienia, nie ma ono dla mnie żadnej grozy. Jeżeli cię przeraża, cóż! jeszcze nie umarłam, i to, co robiłam, można zacząć na nowo.
STEINBERG
Wrócić na scenę, nieprawdaż? To twoje tajemne pragnienie, tym żywsze, że wiesz, iż nie mógłbym się na nie zgodzić.
BETTINA
STEINBERG
Skończmy, proszę cię… Dodam tylko jedno słowo: byłem gotów cię zaślubić, wówczas gdy mniemałem, że będę ci mógł zapewnić zaszczytną i swobodną egzystencję: obecnie już nie mogę.
Obraz świata, Kondycja ludzkaBETTINA
STEINBERG
BETTINA
STEINBERG
Tak, oto; zrozumże przecie; tak, to świat nas dzieli; świat, bez którego nikt nie może się obejść, który jest moim żywiołem, moim życiem, po którym niczego się nie spodziewam, z którego strony wszystkiego mam prawo się lękać, ale który kocham ponad wszystko. Świat, ten nieubłagany świat, zostawia nam wolność, przygląda się nam z uśmiechem, nie ostrzegłby nas o niebezpieczeństwie, ale nazajutrz po popełnieniu błędu zamyka się przed nami jak grób…
BETTINA
STEINBERG
Nie jest wcale taki zły. Ma słuszność we wszystkim co robi. To wręcz nie do wiary, ile on przebacza, jak podtrzymuje, broni, przez szacunek dla samego siebie, tych, co doń należą, tych, co stosują się do jego praw: praw najbardziej łagodnych, ludzkich i pobłażliwych, jakie sobie można wyobrazić; ale biada temu, kto je przekroczy! Biada temu, kto ośmieli się kusić tę bezkarność, nadużyć tej pobłażliwości! Zgubiony jest, daremnie siliłby się bronić; ale te uprzejme okrucieństwa, ta surowa pobłażliwość, która uderza jedynie wtedy, kiedy ją zmusić do tego, jest tylko sprawiedliwością.
BETTINA
STEINBERG
I cóż mam czynić, powiedz? Jakim czołem, z jaką twarzą mógłbym znosić rolę męża żyjącego z nieswojego majątku i obwozić się po całych Włoszech z żoną, której byłbym jedynie komparsem[57], mimo mego nazwiska na paszporcie i herbu na drzwiczkach karety? A gdyby ktoś — co trudno przypuścić — zgodził się na podobną rzecz, trzeba by jeszcze, aby ta kobieta była godną takiego poświęcenia..
BETTINA
STEINBERG
SCENA SZESNASTA
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
Nie, pani, powtarzam, nie trzeba przypuszczać, aby to było ostatnie słowo pana barona, ani też nawet, aby mówił szczerze; nie, to niemożliwe. Inaczej będzie mówił, gdy ochłonie; wszakże na panią nie ma się o co gniewać; wróci, powiadam pani, wróci.
BETTINA
CALABRO
BETTINA
Nie widzisz? Wychodzi sam, piechotą. Dokąd idzie? Z pewnością do miasta. Biegnij za nim, Calabro, zatrzymaj go… Och! nie mam już sił.
CALABRO
BETTINA
Nie, czekaj, pozwól mu odejść; ale i ty musisz iść. Trzeba, abyś zdążył przed nim do miasta. Czy czujesz się na siłach, aby przebiec na przełaj górską drogą?
CALABRO
Miłość, Poświęcenie, PieniądzBETTINA
Ty jeden możesz to załatwić. Filippo Valle cię zna. — A ty, czy znasz osobę, do której pan baron przegrał?
CALABRO
BETTINA
Oto słówko do Filippa. Musi mieć na moim rachunku potrzebną sumę. Trzeba, aby ją przesłał natychmiast temu Alfaniemu i aby dał do poznania, że to księżna pożycza Steinbergowi tę sumę.
CALABRO
BETTINA
Tak. Nie kocha mnie już na tyle, aby przyjąć ode mnie przysługę; mniemając, że to od niej, nie będzie śmiał odmówić. Spiesz się, Calabro, nie mamy czasu do stracenia.
CALABRO
Ależ, proszę pani, niech się pani zastanowi, że to poważna suma; sama pani mówiła rejentowi dziś rano, że jej majątek nie jest zbyt duży.
BETTINA
SŁUŻĄCY
BETTINA
CALABRO
BETTINA
Nie kłopocz się, powiadam. Słyszałam przed chwilą, o ile mi się zdaje, żeś ofiarował swemu panu piętnaście tysięcy franków.
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
I nie chcesz, abym ja zrobiła to, co ty chciałeś zrobić? Idź, Calabro, idź, stary przyjacielu — kiedy będę zrujnowana, poratujesz mnie, a ja przyjmę twoją ofiarę.
CALABRO
Wsiądę na naszą starą szkapę. Pęciny ma jeszcze mocne; i ja także, choć na to nie wyglądam. W mig będę tam i z powrotem. Ha! jeżeli pan baron ma serce, za kwadrans będzie u pani stóp.
BETTINA
SCENA SIEDEMNASTA
BETTINA
STEFANI
Szlachetny to uczynek, droga Bettino, godny ciebie ze wszech miar, ale ma on swoje niebezpieczeństwa.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Nie gniewaj się, jeśli łaska, i nie broń się również. Przyszedłem, całkiem po prostu, jak zapowiedziałem, pożegnać się z panią. Nie było nikogo w sieniach, nikogo w saloniku. Czekałem, przyglądając się obrazom, aż się zjawi ktoś ze służby, kiedy mnie doszedł twój głos. Nie słyszałem wszystkiego dokładnie, ale zrozumiałem mniej więcej. Płaci pani mały dług i nie chce pani, aby wiedziano o tym. Kryje się pani nawet pod obcym imieniem — poznaję cię po tym, Elżbieto. Czy panią to rani, że miałem jeszcze jeden dowód więcej, ile szlachetności i delikatności mieszka w twojej duszy?
BETTINA
STEFANI
Nie, nie więcej niż dwie minuty i, powtarzam pani, zrozumiałem tylko tak, mglisto. Kiedy wchodziłem do domu, ujrzałem twego pana von… Steinberg, który wychodził ogrodem. Nie odkłonił mi się. Czy ja mu co zawiniłem?
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Gra, PieniądzSTEFANI
BETTINA
STEFANI
Nie trzeba mniemać, aby lancknecht[58], mimo iż gra tak głupia, był czystym hazardem. Jest sposób i sposób. Wiem dobrze, iż ściśle wziąwszy jest to gra równie inteligentna jak cetno i licho[59]. Obojętny widz nie dostrzeże nic więcej; ale spytajcie tego, kto bierze karty do rąk, czy przedstawiają dlań tylko tyle. Te kawałki malowanego kartonu nie wyrażają dlań tylko czarnego i czerwonego koloru; one znaczą szczęście lub nieszczęście. Los, z chwilą gdy się go woła, mniejsza o to, jakim sposobem, przybiega i krąży koło stołu, to uśmiechnięty, to surowy; aby go sobie zjednać, trzeba studiować nie malowane kartki albo kości, ale jego kaprysy, dąsy, które trzeba przeczuć, odgadnąć, pochwycić w lot… Więcej jest wiedzy na dnie kubka z kośćmi, niż o tym śnił d'Alembert[60].
BETTINA
STEFANI
Tak, i dość szczęśliwie, ponieważ byłem bardzo śmiały, kiedy wygrywałem, z chwilą zaś, kiedy los odwracał się do mnie plecami, gra zaczynała mnie nudzić.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
Nie, Stefani, zostań pan, proszę o to. Skoro znasz mniej więcej moje tajemnice, nie będziemy o nich mówili, nieprawdaż? I daruje mi pan, jeżeli będę roztargniona. Zgryzota nie bywa uprzejma.
STEFANI
Pani zgryzota jest czymś więcej: jest godna czci i przynosi pani chlubę. Znam ludzi, którzy są usłużni na kształt niedźwiedzia z bajki. Każą się prosić, drożą się[61] i kiedy uważają, że jesteś dostatecznie pełen wiekuistej wdzięczności, miażdżą cię ohydnym dobrodziejstwem. W ten sposób niweczą całą istotną wartość rzeczy, wdzięk dobrego uczynku. Ale pani jest inna: ręka twoja jest jeszcze lżejsza wówczas, gdy jest posłuszna twemu sercu, niż kiedy biegnie po tym klawikordzie[62], aby wyrazić swą myśl.
BETTINA
STEFANI
Najchętniej, byleby mi pani przyrzekła, iż na minutę przedtem, zanim będę zbyteczny, wyrzuci mnie pani, ot, po przyjacielsku, za drzwi.
BETTINA
Po przyjacielsku, margrabio? A, prawda! Czy wiesz, że przysłałeś mi wspaniały bukiet i to doprawdy tak wspaniały, że z pewnością nie przyjęłabym go od nikogo w świecie, prócz pana.
STEFANI
Nie ma perły ani diamentu, które by były warte takiego słowa z pani ust. — Ale jest coś, co mnie dręczy. — Niech mi pani pozwoli sobie zadać jedno pytanie. Czy w tego rodzaju sprawach nie szuka pani jakiegoś zabezpieczenia?
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Ma pani słuszność; zbłądziłem. Nie mówmy o tym więcej: niech pani uważa, że nic nie powiedziałem.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Zazdrość, MiłośćBETTINA
Margrabio, przerażasz mnie. Słuchaj pan: dziś rano widziałeś, że byłam prawie zazdrosna o tę kobietę.
STEFANI
BETTINA
Tak, chwilami; ale pan wie, jak to bywa, drogi przyjacielu: — można myśleć, że się podejrzewa człowieka, którego się kocha, obsypywać go wymówkami, nazywać wiarołomnym, niewiernym… a na dnie duszy nie wierzy się temu ani słowa: podczas gdy usta oskarżają, serce rozgrzesza. Nieprawdaż?
STEFANI
BETTINA
A więc, margrabio, szczerze, nigdy nie myślałam, nie uważałam za możliwe, aby on kochał tę kobietę. Ta straszna myśl nawiedziła mnie w tej chwili. Pan go widziałeś u niej; co o tym sądzisz?
STEFANI
Mój Boże, droga pani, co za pytanie? Nie widzimy niczyjego serca, jak powiada Molier. Szczerze mówiąc zresztą, nie przypuszczam.
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Robi na mnie po trosze wrażenie, że nie pochodzi z najlepszej fabryki i że ją kupiono gdzieś na wyprzedaży.
BETTINA
STEFANI
Nie jestem tego pewny; ale wyznaję, iż przykro mi widzieć los osoby takiej jak pani w rękach kobiety takiej jak ona.
BETTINA
STEFANI
Mógł panią zdradzać? Jestem pani zdania. Ech! do kaduka! Jeżeli pani nie ubóstwia, szczerze go żałuję. Oho, ktoś idzie, to on, uciekam. Nie, to nie on, to jego pokojowiec.
SCENA OSIEMNASTA
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
BETTINA
CALABRO
STEFANI
CALABRO
STEFANI
CALABRO
STEFANI
BETTINA
Nie, nie! och! nie zabierajcie mi tego… Gdzież ja jestem? Śniło mi się coś. To ty, margrabio? Przepraszam cię.
STEFANI
BETTINA
Och! ja nieszczęśliwa! Już wiem. Pojechał; nieprawdaż, Calabro? Czy wiesz, margrabio? — Pojechał z tą kobietą! Masz, czytaj ten list, czytaj głośno.
STEFANI
BETTINA
A! doprawdy? Ta wiadomość już się rozeszła? Czy obnoszą mnie już po całym mieście? Och, tak: historia bardzo ucieszna; dostarczy strawy powszechnej wesołości; ale jak oni ważą śmiać się ze mnie, nim się dowiedzą, jak ja postąpię? Jeszcze nie koniec; sądzę, że też mam prawo wtrącić słówko w tej komedii.
STEFANI
Nikt się nie będzie śmiał z pani. W tym, że ktoś ukradł komuś pieniądze z kieszeni, nie ma nic uciesznego.
Pieniądz, MiłośćBETTINA
Ukradł! Kto mówi o czymś podobnym? Dałam tę sumę dobrowolnie, błagałam, aby ją przyjął. Byłam zmuszona uciec się do podstępu, aby zwalczyć upartą odmowę. Prawda, iż mój wybieg nie wyszedł mi na korzyść; ale kto ma prawo powiedzieć, że tego żałuję? Jeżeli z tej przyczyny mnie żałujesz, margrabio, posądzasz mnie w istocie o szczególną zgryzotę.
STEFANI
BETTINA
Ech! cóż mi o to! Cóż za osobliwe pojęcia masz o mnie, którą jakoby wysoko cenisz, skoro widzisz tu jedynie kwestię interesu? Ach! gdyby Karol był wrócił do mnie, czyż reszta liczyła się za cokolwiek? Ale oto sądy świata. — Zawiedziona miłość, cóż to znaczy? Porzucić kobietę, zdradzić przysięgę, stargać święty węzeł, to tylko drobnostki! To się zdarza codziennie, o tym się paple, tym bawi się wytworne towarzystwo! Ale niech chodzi o ubytek paru talarów, o kilka nędznych garści liczmanów[63] straconych przypadkiem, och! wówczas każdy będzie cię żałował! Twoje pieniężne niedole staną się przedmiotem plugawej litości, zdolnej przyprawić o rumieniec wstydu.
STEFANI
BETTINA
Tak, drogi margrabio, masz słuszność. Wiem, kim jesteś, obrażam cię; ale to, co przechodzę, jest tak straszne, że trzeba darować mi, co mówię, nie wiem bowiem nic, jestem na dnie otchłani. Masz, Stefani, przeczytaj mi to. Czytaj głośno, proszę cię.
MARGRABIA
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
STEFANI
BETTINA
ZemstaZemsty! Och, tak, to pewna. Ale jaką zemstę mogę znaleźć? Mówisz jak mężczyzna, Stefani, i odczuwasz jak mężczyzna zniewagę. Ty sam wszelako, co możesz zrobić, kiedy masz wroga? Co możesz więcej, niż zabić go? Mniemasz, iż w ten sposób się mścisz… Ach, przyjacielu, dla szlachetnego serca istnieją cierpienia okropniejsze niż śmierć; ale dla nikczemnika najstraszliwsze, co być może, to śmierć, która jest niczym.
Ucieczka, Zdrada, Kobieta, Mężczyzna, Miłość, RozpaczSTEFANI
Założyłbym się, że ten bezczelny list nie jest wyłącznie dziełem barona. W tym tkwi kobieta — to potwór o dwóch głowach — po cóż mu bowiem było uprzedzać cię, że nie jedzie sam? Nikczemność to on, obelga to kobieta.
BETTINA
Odczułam to jak i pan. On również wie to dobrze i chciał stworzyć między nami zaporę nie do przebycia. Bał się, że zechcę jechać za nim, lękał się mego przebaczenia i obrał ten sposób, aby go uniknąć; wiedział, że kiedy kobieta ugodzi drugą w serce, wszelki powrót staje się niemożebny, rana się nie goi. O przewrotny! W ten sam dzień, który był naznaczony, który on wybrał na nasz ślub! Trzeba go było widzieć wczoraj wieczór, jak on umiał udawać! Zdawało się, iż męki cierpi, nie mogąc się doczekać, aż wejdzie ten dzień. O nieba! i to ze mnie zadrwiono w ten sposób! W ten sposób odpłacono moją szczerość, prawość! Znasz mnie, margrabio, nieprawdaż? Otóż, przemogłam mój zbyt porywczy charakter, ugięłam moją dumę, aby znieść to, co mnie często oburzało: ale sądziłam bodaj, że w tym nie ma fałszu, rozmysłu! Obecnie widzę cię takim, jakim jesteś, zdrajco: targasz na strzępy i moje serce, i moją cześć!
STEFANI
Hm! zastanawia mnie jeden zwrot w tym liście. Co on rozumie pod tym, że „nie zostawia cię samej”? Czy to, że Calabro zostaje przy tobie?
CALABRO
BETTINA
STEFANI
Czemu? — Czyżbym popełnił niedyskrecję?
CALABRO
BETTINA
STEFANI
CALABRO
A zatem, proszę pana, skoro mi wolno mówić, właśnie to puzderko jest w części przyczyną wszystkiego, co się stało.
STEFANI
CALABRO
STEFANI
CALABRO
Dziś rano jeszcze, jeżeli mam rzec wszystko, ja sam miałem zalecone powiedzieć pani, aby pana nie przyjmowała.
STEFANI
BETTINA
STEFANI
Ależ to nie do wiary! Z jakiejż przyczyny ta niemądra szykana? To chyba tylko lichy pozór, którego potrzebował, aby się pogniewać.
CALABRO
STEFANI
CALABRO
Niby stąd, że pan margrabia często odwiedzał panią jeszcze we Florencji, i pan baron uroił sobie…
STEFANI
CALABRO
STEFANI
CALABRO
STEFANI
To wielkie nieszczęście. Jak to! ma ją zaślubić i oto jak umie ją cenić! Ależ to ciemna figura, ten jegomość.
BETTINA
STEFANI
Masz słuszność, przepraszam panią. Co do mnie, nie miałem przyczyn, aby go oszczędzać. Zatem, drogi panie Calabro, powiadasz, że jest o mnie zazdrosny?
BETTINA
STEFANI
W istocie? Doprawdy, to mi robi przyjemność, to mnie odmładza. A! można być zazdrosnym o mnie.
Więc tak, do kroćset, ma słuszność! — Bettino, posłuchaj. Kochałaś, omyliłaś się, uczyniłaś zły wybór, ponosisz karę; to przykre, ale to się zdarza najzacniejszym ludziom, a nawet właśnie im trafia się najwięcej. Jeżeli obecnie czujesz jakąś urazę i bodaj najlżejszą chęć porachunku, jestem na twoje rozkazy i pomogę ci chętnie do słusznego odwetu. Jeżeli nogi moje nie są dość zwinne, abym się puszczał w wir walca, są jeszcze, chwała Bogu, dość krzepkie, abym ze szpadą w dłoni stanął na placu. Szczęśliwy byłbym, gdyby mi się udało oddać temu panu pchnięcie, które niegdyś otrzymałem za ciebie.
BETTINA
STEFANI
Jeżeli, przeciwnie (co, moim zdaniem, byłoby nieskończenie właściwsze), potrafisz mieć tę cierpliwość, powiem nawet rozsądek, aby pozwolić działać odwiecznemu lekarzowi, który leczy wszystko, czasowi, jestem na twoje usługi.
OświadczynyBETTINA
STEFANI
Ja. Nie dziś, nie jutro, nie za miesiąc ani za pół roku, ale kiedy zechcesz, kiedy ci się podoba (jeżeli będzie ci się kiedy mogło spodobać), kiedy będziesz spokojna, wyleczona, kiedy staniesz się znów zupełnie sobą, to znaczy wesołą, miłą i uroczą; kiedy rana, jaką niewdzięcznik ci zadał, zatrze się wraz z pamięcią, wówczas, powtarzam, jestem na twoje usługi. Powiadają, że chcę się zalecać do ciebie, mają słuszność; że cię kochałem, mają słuszność; że kocham cię jeszcze, mają słuszność; i to, co ci tu mówię, powinienem był[64] powiedzieć przed trzema laty i będę powtarzał przez całe życie.
BETTINA
Skoro mówisz ze mną, margrabio, tak szczerze, i ja nie chcę być mniej szczera od ciebie. Rozumiesz, iż niepodobna mi odpowiedzieć natychmiast na to, co mi ofiarujesz…
STEFANI
BETTINA
Ale co mogę i chcę powiedzieć, zaraz i bez wahania, to, że pośród zgryzot, jakich doznaję, i ohydy, jaka mnie dławi, w chwili gdy serce moje złamane jest tak okrutnym opuszczeniem i nikczemną zdradą, słowa twoje napełniły je wzruszeniem, które mi jest bardzo słodkie. Czemu miałabym taić? Tak, Stefani, szczęśliwa jestem, iż ten świat nie jest jeszcze pustynią i że jeżeli można na nim niekiedy spotkać kłamstwo i przewrotność, można też znaleźć w drodze wierną dłoń przyjaciela. Przypomniałeś mi to… i oto za co ci dziękuję.
STEFANI
BETTINA
Nie, wierzę w to co mówisz; ale jest jedna rzecz, nad którą się nie zastanowiłeś. Czy wiesz dobrze, do kogo mówisz?
STEFANI
BETTINA
Zważ to, margrabio: jestem pogrążona w zupełnej rozpaczy. Cios, jaki otrzymałam, jest tak niespodziany, niepojęty, że w pierwszej chwili unicestwił mnie. Obecnie, kiedy mój rozum budzi się pomału, zastanawiam się, w jaki sposób mogłabym dalej żyć, i w istocie nie widzę tego.
STEFANI
BETTINA
Nie, nie widzę. Rozważając zimno, rozsądnie to, co mi się zdarzyło, nie widzę żadnego lekarstwa, żadnej nadziei. Tracę człowieka, którego kochałam, i — co jeszcze okropniejsze — zmuszona jestem nim pogardzać: co chcesz, abym poczęła z sobą? Czy nie jesteś mego zdania, Calabro? Im bardziej się zastanawiam, tym bardziej widzę, że nie ma dla mnie możliwego istnienia. Pozostaje mi jedynie modlić się i płakać. Czy tej resztce mnie samej, temu widmu dawnej przyjaciółki chcesz podać rękę? czy tej masce zalanej łzami?
STEFANI
Tak, do kata! i nigdy nie poproszę, abyś otarła te łzy. Zanadto szanuję twą boleść, abym się silił ją rozpraszać, ale powiadam ci: czas tego dokona. Pozwól mi wreszcie skończyć moją myśl, choćby cię miała razić w tej chwili. Nie ma dla ciebie, powiadasz, możliwej egzystencji? Masz egzystencję zupełnie gotową, jedynie właściwą dla ciebie, tę, którą kochasz, którą wybrałaś, która jest naszą rozkoszą a twoją chlubą… Wrócisz na scenę.
BETTINA
STEFANI
I czemu nie? Artysta, Sztuka, MałżeństwoWydaje ci się tak dziwne, iż ofiarując ci rękę, mówię równocześnie o powrocie na scenę? Tak, przypominam sobie, dziś rano wspomniałaś, że skoro raz wyjdziesz za mąż, zamierzasz wyrzec się jej na zawsze; ale odpowiedziałem ci, o ile mi się zdaje, że nie podzielam tego zdania, ani go nie pochwalam, upewniam. Czyż można zdławić swój talent? Czy ma kto siłę, czy ma prawo do tego, zwłaszcza kiedy ten błogosławiony talent zawiódł cię na ową piękną górę, gdzie Muzy[65] tańczą dokoła Apollina[66], a pszczoły dokoła Muz[67]?… Czy myślisz, że można być po prostu baronową albo margrabiną, wracając z tej krainy? Och! nie! nie! Natura mówi: z wolą lub bez woli, trzeba jej być posłusznym. Ech! do stu katów! poeta rodzi wiersze, a muzyk melodie, tak samo jak jabłoń rodzi jabłka. Kiedy mi powiadają, że Rossini zamilkł, oświadczam, że nie wierzę temu. I ty również, Bettino, nie zamilkniesz. Odzyskasz siły i dzielność, podejmiesz harfę Desdemony[68], a ja zajmę moje miejsce w kąciku, pod moim drogim kinkietem. Ujrzysz znowu ten tłum, wzruszony, wyczekujący, który ściga twoje najlżejsze ruchy, oddycha z tobą, ten parter, który cię tak kocha, starych amatorów tłukących laskami, młodych dandysów[69], którzy, wystrojeni na bal, drą rękawiczki, oklaskując cię, te piękne damy w złoconych lożach, które kiedy im serce bije przy natchnionych akcentach geniuszu, tak szlachetnym gestem rzucają mu pod stopy swe wonne bukiety! Wszystko to czeka ciebie, tęskni za tobą, woła cię… Ach, jakże cieszyłem się niegdyś twoimi tryumfami! twoja przyjaźń pozwalała mi je dzielić. — Cóż by dopiero było, gdybyś była moją?
BETTINA
STEFANI
REJENT
CALABRO
REJENT
CALABRO
Przypisy
zielony stolik — hazard; gry hazardowe tradycyjnie rozgrywane są przy stole nakrytym zielonym suknem. [przypis edytorski]
ludwik a. luidor (fr. Louis d'or: złoty Ludwik) — złota moneta francuska z podobizną króla, bita w latach 1640–1791; ludwikami nazywano później tradycyjnie złote 20-frankówki. [przypis edytorski]
jeszczem do tego nie doszedł — konstrukcja z ruchomą końcówką czasownika; inaczej: jeszcze (…) nie doszedłem. [przypis edytorski]
in blanco — niewypełnione; puste miejsce w tekście pozostawione do uzupełnienia. [przypis edytorski]
muszkatela (daw.) — dziś: muszkatel, słodkie wino deserowe o intensywnym aromacie i smaku. [przypis edytorski]
Jakam ja rada! — konstrukcja z ruchomą końcówką czasownika; inaczej: jaka ja [jeste]m rada (zadowolona). [przypis edytorski]
Kopciuszek — tu: Kopciuszek albo triumf dobroci (La Cenerentola ossia La bontà in trionfo), opera komiczna Gioacchina Rossiniego do libretta Jacopo Ferrettiego, której premiera odbyła się w 1817 r. [przypis edytorski]
kinkiet — przyścienny świecznik lub lampa, przeważnie z metalu, zwykle ma mocowaną bezpośrednio do ściany tarczę. [przypis edytorski]
Tankred — opera Gioacchina Rossiniego do libretta Gaetano Rossiego, z 1813 r. [przypis edytorski]
Hugo, Victor (1802–1885) — francuski pisarz, poeta, dramaturg i polityk, czołowy prozaik francuskiego romantyzmu, autor m. in. Nędzników. [przypis edytorski]
Boileau, Nicolas. właśc. Boileau-Despréaux (1636–1711) — francuski poeta i krytyk, członek Akademii Francuskiej, autor Satyr i Listów oraz poematu Sztuka poetycka, kodeksu klasycyzmu. [przypis edytorski]
By lepiej czcić umarłych, uśmiercają żywych — Les embarras de Paris (Satyra VI) Nicolasa Boileau. [przypis edytorski]
Pasta (z domu Negri), Giuditta (1797–1865) — włoska śpiewaczka operowa (sopran); uważana za jedną z największych śpiewaczek operowych, do niej porównywano późniejszą Marię Callas. [przypis edytorski]
Rubini, Giovanni Battista (1794–1854) — włoski śpiewak operowy (tenor); jeden z najsłynniejszych śpiewaków swoich czasów, obdarzony głosem na najwyższym rejestrze (tenorino), spopularyzował technikę drżenia głosu (wł. vibrato) do oddania silnych emocji. [przypis edytorski]
Garcia, Manuel del Pópulo Vicente Rodriguez (1775–1832) — hiszpański śpiewak operowy (tenor), kompozytor i nauczyciel śpiewu. [przypis edytorski]
Pellegrini, Valeriano (ok. 1663–1746) — włoski śpiewak operowy, kastrat śpiewający sopranem w operach Handla. [przypis edytorski]
Lablache, Luigi (1794–1858) — śpiewak operowy (bas), obdarzony potężnym głosem i zdolnościami aktorskimi, które wykorzystywał w rolach komicznych. [przypis edytorski]
Malibran, Maria Felicità (1808–1836) — śpiewaczka operowa (mezzosopran), jedna z najsłynniejszych w XIX w.; jej ojcem był znany śpiewak (tenor) Manuel del Pópulo Vicente García. [przypis edytorski]
Saint-Denis — miejscowość we Francji, znana z bazyliki pełniącej funkcję głównej nekropoli królów francuskich; ob. na płn. przedmieściach Paryża. [przypis edytorski]
ritornello (wł.) a. ritornel (muz.) — krótki fragment muz. wykonywany przez grupę instrumentów a. orkiestrę, pełniący w kompozycjach funkcję podobną do refrenu w pieśniach i piosenkach. [przypis edytorski]
Sorrento — miejscowość we Włoszech, w pobliżu Neapolu, położona nad Zatoką Neapolitańską, naprzeciw Wezuwiusza, słynąca z pięknych widoków. [przypis edytorski]
Twa cudna postać (…) Na twoim sercu, Nineto! — przekład Edwarda Leszczyńskiego. [przypis edytorski]
imć — dawne wyrażenie grzecznościowe przeważnie przed nazwiskiem lub tytułem; skrót od: jego miłość. [przypis edytorski]
lancknecht — tu: daw. hazardowa gra w karty, wywodząca się z czasów wojny trzydziestoletniej (1618–48), kiedy zyskała popularność wśród żołnierzy piechoty najemnej (lancknechtów). [przypis edytorski]
cetno i licho — gra w zgadywanie, czy druga osoba trzyma parzystą, czy nieparzystą liczbę kamyków. [przypis edytorski]
Więcej jest wiedzy na dnie kubka z kośćmi, niż o tym śnił d'Alembert — parafraza cytatu z Hamleta („Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”), nawiązująca do pracy Jeana d'Alemberta (1717–1783), francuskiego filozofa, fizyka i matematyka, jednego z autorów Wielkiej Encyklopedii Francuskiej, do której napisał hasła dotyczące kombinatoryki, prawdopodobieństwa i kilku gier hazardowych (m.in. gry w kości), wraz z ich analizą matematyczną. [przypis edytorski]
powinienem był — daw. forma czasu zaprzeszłego; dziś: powinienem (przedtem, uprzednio). [przypis edytorski]
Muzy (mit. gr.) — boginie opiekunki sztuk pięknych i nauki; tradycyjnie wymienia się dziewięć tzw. muz olimpijskich, córek Zeusa i Mnemosyne, z których każda opiekowała się konkretną dziedziną twórczości. [przypis edytorski]
Apollo (mit. gr.) — przewodnik dziewięciu muz, bóg sztuki, wróżbiarstwa i gwałtownej śmierci. [przypis edytorski]
pszczoły dokoła Muz — w starożytności Muzy często wiązano z pszczołami, nazywanymi „ptakami Muz”, przynoszącymi dar słodyczy pieśni i pięknej wymowy na usta poetów. [przypis edytorski]
harfa Desdemony — odniesienie do cieszącej się ogromnym uznaniem opery Otello (1816) Gioacchina Rossiniego, opartej na sztuce Szekspira. Rola Desdemony, żony tytułowego bohatera, stanowiła popisową partię największych sopranistek epoki. W ostatnim akcie bohaterka do wtóru harfy śpiewa liryczną Pieśń o wierzbie. Harfa to jednocześnie symbol poezji i muzyki. [przypis edytorski]
dandys — mężczyzna z przesadą dbający o strój i przestrzeganie form towarzyskich. [przypis edytorski]