ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Karel Čapek, R. U. R.
  1. Bóg: 1 2
  2. Bunt: 1
  3. Ciało: 1 2 3 4
  4. Cierpienie: 1 2 3
  5. Czas: 1
  6. Dusza: 1 2 3 4
  7. Dzieciństwo: 1
  8. Dziecko: 1 2 3 4 5 6
  9. Grzeczność: 1
  10. Historia: 1
  11. Idealista: 1 2 3
  12. Interes: 1 2 3 4 5
  13. Jedzenie: 1
  14. Katastrofa: 1 2
  15. Kobieta: 1 2 3 4 5 6
  16. Kondycja ludzka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
  17. Koniec świata: 1
  18. Korzyść: 1 2
  19. Książka: 1
  20. Lud: 1 2
  21. Maszyna: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
  22. Matka: 1
  23. Mężczyzna: 1 2 3 4
  24. Miłość: 1 2
  25. Mizoginia: 1 2
  26. Modlitwa: 1
  27. Nacjonalizm: 1
  28. Narodziny: 1 2 3 4
  29. Natura: 1 2
  30. Nauka: 1 2 3
  31. Nienawiść: 1 2
  32. Niewola: 1
  33. Noc: 1
  34. Obraz świata: 1 2 3 4 5
  35. Obyczaje: 1
  36. Odrodzenie: 1 2 3
  37. Ofiara: 1
  38. Okrucieństwo: 1
  39. Pieniądz: 1
  40. Polityka: 1
  41. Pozycja społeczna: 1 2
  42. Praca: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
  43. Prawo: 1
  44. Przemiana: 1 2 3
  45. Raj: 1 2
  46. Rewolucja: 1
  47. Robotnik: 1 2 3 4 5 6
  48. Sługa: 1
  49. Starość: 1
  50. Strach: 1 2 3
  51. Stworzenie: 1
  52. Syn marnotrawny: 1
  53. Szlachcic: 1
  54. Śmiech: 1
  55. Światło: 1
  56. Tłum: 1
  57. Uroda: 1 2
  58. Wiara: 1
  59. Wina: 1
  60. Wizja: 1
  61. Władza: 1 2 3 4
  62. Wolność: 1 2 3
  63. Wstręt: 1
  64. Zwierzę: 1
  65. Żołnierz: 1

Karel ČapekR.U.R.Rossum's Universal Robots. Dramat zbiorowy z komediowym wstępem i w trzech aktachtłum. Martyna M. Lemańczyk

Osoby:

  1. HARRY DOMIN, dyrektor naczelny fabryki Rossum's Universal Robots
  2. INŻ. FABRY, generalny dyrektor techniczny R. U. R
  3. DR GALL, kierownik działu fizjologiczno-badawczego R.U.R.
  4. DR HALLEMEIER, kierownik Wydziału do spraw Psychologii i Szkolenia Robotów
  5. KONSUL BUSMAN, generalny dyrektor handlowy R.U.R.
  6. BUDOWNICZY ALQUIST, kierownik rozbudowy R.U.R.
  7. HELENA GLORY
  8. MANIA, jej piastunka
  9. MARIUSZ, robot
  10. RADIUS, robot
  11. DAMON, robot
  12. SULLA, robotka
  13. PIERWSZY ROBOT
  14. DRUGI ROBOT
  15. TRZECI ROBOT
  16. CZWARTY ROBOT
  17. PIĄTY ROBOT
  18. ROBOT PRYMUS
  19. ROBOTKA HELENA
  20. SŁUŻĄCY-ROBOT i liczne inne ROBOTY

Domin, w prologu około trzydziestoośmiolatek, wysoki, ogolony Fabry, również ogolony, płowowłosy, o poważnej twarzy i delikatnych rysach Dr Gall, drobny, żywy, śniady, z czarnym wąsem Hallemeier, potężny, krzepki, z rudym angielskim wąsem i takoż rudymi włosami obciętymi na jeża Busman, gruby, łysy, krótkowzroczny Żyd Alquist, starszy od pozostałych, ubrany niedbale, o długich, posiwiałych włosach i takimże zaroście Helena, bardzo elegancka

Po zakończeniu prologu wszyscy o dziesięć lat starsi. W prologu roboty są ubrane jak ludzie. Oszczędne w ruchach i w mowie, twarze bez wyrazu, wzrok wbity w jeden punkt. W tekście głównym odziane w płócienne bluzy ściągnięte w pasie rzemieniem, na piersiach mosiężne numery.

Po prologu i po drugim akcie antrakt.

Prolog

Centralne biuro fabryki Rossum's Universal Robots. Po prawej wejście. Na wprost — okna z widokiem na niekończące się szeregi budynków fabrycznych. Po lewej inne pomieszczenia kancelarii dyrektora.

DOMIN siedzi w obrotowym fotelu przy ogromnych rozmiarów biurku amerykańskim. Na blacie lampa, telefon, przyciski do papieru, stojak na listy itd., zaś na ścianie po lewej wielkie mapy z zaznaczonymi liniami transportu morskiego i kolejowego, duży kalendarz, zegar, który wskazuje, że dochodzi południe; na ścianie z prawej zawieszono plakaty reklamowe: „Najtańsi pracownicy: roboty Rossuma”, „Roboty tropikalne, nowy wynalazek. 150 d. sztuka”, „Robot dla każdego!”, „Zbyt droga produkcja? Zamów roboty Rossuma”. Dalej jeszcze inne mapy, rozkład kursowania statków, tabela ze skróconym zestawieniem rejsów itd. Z taką dekoracją ścian kontrastuje wspaniały turecki dywan na podłodze; po prawej stronie okrągły stół, kanapa, skórzane fotele klubowe oraz biblioteczka, w której zamiast książek stoją butelki z winem i mocniejszymi trunkami. Po lewej sejf. Obok biurka Domina maszyna do pisania, w którą stuka dziewczyna imieniem SULLA.

DOMIN

dyktuje
1

„— że nie odpowiadamy za towar uszkodzony w transporcie. Już podczas załadunku zwróciliśmy uwagę państwa kapitanowi, że statek nie jest przystosowany do przewozu robotów, a więc straty nie idą na nasze konto. W imieniu Rossum's Universal Robots — podpisano —”. Gotowe?

SULLA

2

Tak.

DOMIN

3

Następny list. „E. B. Huysum Agency, New York. Data. Potwierdzamy zamówienie na pięć tysięcy robotów. Ponieważ wysyłają państwo własny statek, prosimy o załadowanie jako cargo brykietów dla R.U.R. w ramach barteru. Podpisano —”. Gotowe?

SULLA

kończąc stukać
4

Tak.

DOMIN

5

Proszę pisać dalej. „Friedrichswerke, Hamburg. — Data. — Potwierdzamy zamówienie na piętnaście tysięcy robotów”.

Dzwoni telefon wewnętrzny. Domin podnosi słuchawkę i mówi do niej.
6

Halo — Tu naczelny — Tak — Oczywiście — Ależ tak, jak zwykle — Owszem, proszę nadać do nich depeszę — W porządku.

Odkłada słuchawkę.
7

Na czym stanąłem?

SULLA

8

Potwierdzamy zamówienie na piętnaście tysięcy r.

DOMIN

w zamyśleniu
9

Piętnaście tysięcy r. Piętnaście tysięcy r.

MARIUSZ

wchodzi
10

Panie dyrektorze, przyszła jakaś dama —

DOMIN

11

Kto taki?

MARIUSZ

12

Nie wiem.

Podaje wizytówkę.

DOMIN

czyta
13

Od prezesa Glory'ego. — Prosić.

MARIUSZ

14

Szanowna pani raczy wejść.

Wchodzi Helena Glory, Mariusz wychodzi.

DOMIN

wstając
15

Zapraszam.

HELENA

16

Pan dyrektor naczelny Domin?

DOMIN

17

Do usług.

HELENA

18

Przychodzę do pana —

DOMIN

19

— z polecenia prezesa Glory'ego. Więcej nie trzeba.

HELENA

20

Prezes Glory to mój ojciec. Jestem Helena Glory.

DOMIN

21

Panno Glory, to dla nas wyjątkowy zaszczyt, że — że —

HELENA

22

— że nie możemy pokazać pani drzwi.

DOMIN

23

— że możemy powitać w naszych progach córkę tak znamienitego pana prezesa. Proszę usiąść. Sullo, możesz odejść.

Sulla wychodzi.

DOMIN

siadając
24

Czym mogę służyć, panno Glory?

HELENA

25

Przyjechałam tu, żeby —

DOMIN

26

— obejrzeć nasz zakład produkcji ludzi. Tak jak każdy odwiedzający. Nie widzę problemu, zapraszam.

HELENA

27

Myślałam, że na teren fabryki —

DOMIN

28

— wstęp jest wzbroniony. Tylko że każdy zjawia się tu z czyjąś wizytówką, panno Glory.

HELENA

29

I wszystkim pan pokazuje… — ?

DOMIN

30

Tyle o ile. Produkcja sztucznych ludzi, droga pani, to tajemnica handlowa.

HELENA

31

Gdyby pan wiedział, jak mnie to —

DOMIN

32

— szalenie interesuje. Wszak stara Europa o niczym innym nie mówi.

HELENA

33

Dlaczego nie daje mi pan skończyć zdania?

DOMIN

34

Proszę wybaczyć. Zamierzała pani powiedzieć coś innego?

HELENA

35

Chciałam tylko zapytać —

DOMIN

36

— czy w drodze wyjątku nie pokazałbym pani naszej fabryki. Ależ oczywiście, panno Glory.

HELENA

37

Skąd pan wie, że właśnie o to chciałam spytać?

DOMIN

38

Wszyscy pytają o to samo.

wstaje
39

To będzie dla nas zaszczyt, pokazać pani więcej niż innym, tylko — jak by to ująć —

HELENA

40

Dziękuję panu.

DOMIN

41

— czy mogłaby pani przyrzec, że nikomu nie zdradzi ani słówkiem —

HELENA

wstaje i podaje mu rękę
42

Słowo honoru.

DOMIN

43

Dziękuję. Nie zechciałaby pani uchylić woalki?

HELENA

44

Ach tak, pan chce zobaczyć — Za pozwoleniem.

DOMIN

45

Słucham?

HELENA

46

Gdyby pan tak już puścił moją rękę.

DOMIN

puszczając
47

Proszę wybaczyć.

HELENA

unosi woalkę
48

Chce pan sprawdzić, czy nie jestem szpiegiem. Ależ pan ostrożny.

DOMIN

wpatrując się w nią z zachwytem
49

Hm — owszem — my — tak jest.

HELENA

50

Nie ufa mi pan?

DOMIN

51

Niezmiernie, panno Hele… — — przepraszam, panno Glory. Doprawdy jestem niezmiernie uradowany — Czy rejs minął spokojnie?

HELENA

52

Owszem. Dlaczego —

DOMIN

53

Ponieważ — to znaczy, chciałem powiedzieć — taka pani młoda.

HELENA

54

Przejdziemy teraz do fabryki?

DOMIN

55

Tak. Obstawiam dwadzieścia dwa, czyż nie?

HELENA

56

Dwadzieścia dwa co?

DOMIN

57

Lata.

HELENA

58

Dwadzieścia jeden. Na co panu ta wiedza?

DOMIN

59

Dlatego, że — ponieważ —

z zachwytem
60

Zabawi pani u nas nieco dłużej, nieprawdaż?

HELENA

61

Zależy, co mi pan pokaże z procesu produkcji.

DOMIN

62

Ta diabelna produkcja! Ależ ma się rozumieć, panno Glory, wszystko pani obejrzy. Proszę usiąść. Czy ciekawiłaby panią historia wynalazku?

HELENA

63

Owszem, proszę opowiedzieć.

siada

DOMIN

64

A zatem.

siada na biurku, wpatruje się w Helenę jak urzeczony i śpiesznie recytuje
65

W roku 1920 stary Rossum wielki fizjolog ale wówczas jeszcze młody naukowiec udał się na tę odległą wyspę by badać morską faunę kropka. Próbował odtworzyć materię żywą tak zwaną protoplazmę metodą syntezy chemicznej gdy pewnego razu wynalazł substancję która zachowywała się tak samo jak żywa materia chociaż miała inny skład chemiczny było to w roku 1932 niemal czterysta lat po odkryciu Ameryki, uff.

HELENA

66

Zna pan to na pamięć?

DOMIN

67

Tak; fizjologia, panno Glory, to nie moja działka. Mam mówić dalej?

HELENA

68

Proszę.

DOMIN

uroczyście
69

I wtedy to, panno Glory, stary Rossum zapisał pomiędzy wzorami chemicznymi takie oto słowa: „Natura znalazła tylko jeden sposób, by uorganizować materię żywą. Istnieje jednak inna metoda, prostsza, bardziej podatna i szybsza, ale na nią przyroda w ogóle nie wpadła. Tę drugą drogę, którą mogła się potoczyć ewolucja życia, właśnie dziś odkryłem”. Proszę sobie uświadomić, panienko, że te wielkie słowa pisał nad glutem jakiejś kleistej galarety, której nawet pies by nie ruszył. Niech go sobie pani wyobrazi, jak siedzi nad probówką i duma, że wyrośnie z niej całe drzewo życia, że będą z niej wychodzić wszystkie zwierzęta, począwszy od byle wrotka, a kończąc — na samym człowieku. Człowieku z innej materii niż my. Panno Glory, była to doniosła chwila.

HELENA

70

I co dalej?

DOMIN

71

Dalej? Od tego momentu chodziło o to, jak wydostać życie z probówki, przyśpieszyć ewolucję i wytworzyć jakieś te organy, kości, nerwy, siamto, owamto, i wynaleźć te wszystkie substancje, katalizatory, enzymy, hormony i takie tam, mówiąc w skrócie — rozumie pani?

HELENA

72

N-n-nie wiem. Chyba niewiele.

DOMIN

73

A ja nic a nic. Wie pani, przy pomocy tych płynów mógł robić, co mu się żywnie podobało. Mógł na przykład otrzymać meduzę z mózgiem Sokratesa albo dżdżownicę długą na pięćdziesiąt metrów. Ale że nie miał ani grama poczucia humoru, wbił sobie do głowy, że zrobi normalnego kręgowca, a może nawet człowieka. Ta jego sztuczna żywa materia cechowała się szaloną wolą życia; pozwalała robić ze sobą wszystko, mógł ją zszywać i mieszać, jak tylko chciał. A więc zabrał się za to.

HELENA

74

Za co?

DOMIN

75

Za naśladowanie natury. Najpierw spróbował stworzyć sztucznego psa. Kosztowało go to wiele lat pracy, wyszło z tego coś, co przypominało skarłowaciałe cielę, zresztą fajtnęło po paru dniach. Pokażę pani w muzeum. A potem stary Rossum zajmował się już tylko tworzeniem człowieka.

Pauza.

HELENA

76

I tego właśnie nie mogę nikomu zdradzić?

DOMIN

77

Nikomu na świecie.

HELENA

78

Szkoda, że już o tym piszą w każdym podręczniku.

DOMIN

79

Szkoda.

zeskakuje z biurka i siada obok Heleny
80

Ale wie pani, czego nie ma w podręcznikach?

puka się w czoło
81

Tego, że stary Rossum to był skończony wariat. Poważnie, panno Glory, ale proszę zachować to dla siebie. Ten stary dziwak naprawdę chciał wytwarzać ludzi.

HELENA

82

Ale przecież pan właśnie wytwarza ludzi!

DOMIN

83

Z grubsza, panno Heleno. A stary Rossum miał na myśli dosłownie. Wie pani, chciał tak jakby naukowo obalić Boga. Kondycja ludzka, Ciało, Nauka, Interes, Robotnik, MaszynaBył strasznym materialistą i to go motywowało. Pragnął przede wszystkim dostarczyć dowód, że żaden Bóg nigdy nie był potrzebny. Dlatego ubzdurał sobie, że stworzy człowieka kropka w kropkę takiego jak my. Ma pani pojęcie o anatomii?

HELENA

84

Tylko — niewielkie.

DOMIN

85

Ja też. Proszę sobie wyobrazić, uparł się, że wykona wszystko identycznie jak w ludzkim ciele, aż po najdrobniejszy gruczołek. Ślepą kiszkę, migdałki, pępek, same niepotrzebne głupstwa. A nawet — hm — narządy płciowe.

HELENA

86

Ale one przecież — one przecież —

DOMIN

87

— nie są całkiem zbędne, wiem, wiem. Lecz jeśli chce się wytwarzać ludzi sztucznie, to nie ma takiej — hm — konieczności —

HELENA

88

Rozumiem.

DOMIN

89

Pokażę pani w muzeum, co on tam sklecił przez łącznie dziesięć lat. Miał to być mężczyzna, żyło toto całe trzy dni. Stary Rossum nie miał krztyny gustu. To, co zrobił, było straszliwe. Ale miało w środku wszystko, co ma człowiek. Doprawdy, okrutna dłubanina. I wówczas zjawił się tu inżynier Rossum, siostrzeniec starego. Tęga głowa, panno Glory. Zobaczył, co tam stary majdruje, i oznajmił: „To nonsens produkować człowieka przez dziesięć lat. Jeśli nie zdołasz go robić szybciej niż natura, cały ten bajzel niewart jest splunięcia”. I sam wziął się za anatomię.

HELENA

90

W podręcznikach piszą co innego.

DOMIN

wstaje
91

W podręcznikach opłacamy reklamę, a reszta to bzdury. Pisze się, że roboty wynalazł stary Rossum. Stary może i nadawał się na uniwersytet, ale o produkcji fabrycznej nie miał zielonego pojęcia. Myślał sobie, że stworzy prawdziwych ludzi — jakichś nowych Indian, docentów albo idiotów, wie pani? Dopiero młody Rossum wpadł na pomysł, żeby robić na tej bazie żywe i inteligentne maszyny robocze. Wszystko, co pani czytała o współpracy obu Rossumów, to bajki dla grzecznych dzieci. Ci dwaj okrutnie się kłócili. Stary ateista znał się na przemyśle jak kura na pieprzu, wreszcie młodemu udało się go zamknąć w którymś z laboratoriów, żeby tam się babrał z tymi swoimi wyskrobkami, a sam, jako inżynier, zaczął porządną produkcję. Stary Rossum dosłownie go wyklął i przed śmiercią zmajstrował jeszcze dwie fizjologiczne pokraki, aż wreszcie znaleźli go martwego w laboratorium. Oto cała historia.

HELENA

92

A co z młodym?

DOMIN

93

Młody Rossum, panienko, to była nowa epoka. Era przemysłowa po erze wiedzy. Przyjrzał się dokładnie anatomii człowieka i od razu zobaczył, że jest zbyt skomplikowana i że dobry inżynier urządziłby to prościej. Zaczął więc przerabiać anatomię, sprawdzając, co się da pominąć albo udogodnić — Mówiąc w skrócie — panno Glory, nie nudzi się pani?

HELENA

94

Nie, przeciwnie, to okrrropnie ciekawe.

DOMIN

95

A więc młody Rossum pomyślał sobie tak: człowiek to coś, co — przypuśćmy — odczuwa radość, gra na skrzypcach, ma ochotę na spacer i w ogóle musi robić mnóstwo rzeczy, które — które są właściwie niepotrzebne.

HELENA

96

Oho!

DOMIN

97

Niech pani zaczeka. Które są niepotrzebne, kiedy ma na przykład tkać albo liczyć. Ja nie uważam, żeby dla pani — Gra pani może na skrzypcach?

HELENA

98

Nie.

DOMIN

99

Szkoda. Ale maszyna robocza nie musi grać na skrzypcach, nie musi się cieszyć, nie musi robić całego mnóstwa innych rzeczy. Wręcz nie powinna. Silnik spalinowy nie musi mieć frędzli i ornamentów, panno Glory. A produkcja sztucznych robotników niczym się nie różni od produkcji silników spalinowych. Ma być jak najprostsza, a produkt jak najlepszy pod względem praktycznym. Jak pani uważa, jaki robotnik jest najlepszy od strony praktycznej?

HELENA

100

Najlepszy? Chyba ten, który — który — jest uczciwy — i lojalny.

DOMIN

101

Nie: ten, który jest najtańszy. Ten, który ma najmniej potrzeb. Młody Rossum wynalazł najmniej wymagającego robotnika. Musiał go uprościć. Usunął wszystko, co nie służy bezpośrednio do pracy. Wyrzucił to, co człowieka podraża. W ten sposób w zasadzie usunął człowieka i stworzył robota. Droga panno Glory, roboty to nie ludzie. Są mechanicznie doskonalsi niż my, dysponują zadziwiającą inteligencją umysłową, ale nie mają duszy. Widziała pani już kiedyś, jak wygląda robot w środku?

HELENA

102

Nie.

DOMIN

103

Jest czysty i prosty. Doprawdy, piękna rzecz. Wygląda jak domowa apteczka: mało elementów, za to wszystko w nienagannym porządku. Och, panno Glory, produkt inżyniera jest znacznie bardziej dopracowany technicznie niż ten stworzony przez naturę.

HELENA

104

Mówi się, że człowiek to stworzenie boże.

DOMIN

105

Tym gorzej. Bóg nie miał zielonego pojęcia o nowoczesnej technice. Przypuszczałaby pani, że nieboszczyk młody Rossum postanowi zabawić się w Boga?

HELENA

106

Jak to?

DOMIN

107

Zaczął produkować Nadroboty. Olbrzymy robocze. Próbował z czterometrowymi — ale nie uwierzy pani, jak łatwo te drągale się łamały.

HELENA

108

Łamały?

DOMIN

109

Tak. Ni z tego, ni z owego pękała im noga albo co tam. Nasza planeta jest najwyraźniej trochę za mała na gigantów. Praca, Robotnik, MaszynaTeraz robimy wyłącznie roboty naturalnej wielkości, o solidnej, ludzkiej posturze.

HELENA

110

Widziałam pierwszych robotów u nas. Gmina kupiła… to znaczy, najęła do pracy —

DOMIN

111

Kupiła, droga pani. Roboty się kupuje.

HELENA

112

— pozyskała jako zamiataczy. Patrzyłam, jak pracują. Są dziwni, tacy cisi.

DOMIN

113

Widziała pani moją maszynistkę?

HELENA

114

Nie przyglądałam się jej.

DOMIN

dzwoni
115

Wie pani, fabryka akcyjna Robotów Uniwersalnych Rossuma produkuje zróżnicowany asortyment. Mamy roboty wyższej klasy oraz bardziej prymitywne. Żywotność tych lepszych szacujemy na dwadzieścia lat.

HELENA

116

Potem umierają?

DOMIN

117

Tak, zużywają się.

Wchodzi Sulla.

DOMIN

118

Sullo, proszę się pokazać pannie Glory.

HELENA

podnosi się i podaje jej rękę
119

Miło mi. Pewnie jest pani smutno na tym końcu świata, co?

SULLA

120

Nie znam odpowiedzi, panno Glory. Proszę sobie usiąść.

HELENA

siada
121

Kobieta, Ciało, MaszynaSkąd pani pochodzi?

SULLA

122

Stąd, z fabryki.

HELENA

123

Ach, to pani się tu urodziła?

SULLA

124

Tak, zrobiono mnie tutaj.

HELENA

zrywając się na równe nogi
125

Co takiego?

DOMIN

ze śmiechem
126

Sulla nie jest człowiekiem, panienko. Sulla to robot.

HELENA

127

Proszę mi wybaczyć —

DOMIN

kładzie Sulli rękę na ramieniu
128

Sulla się nie gniewa. Proszę spojrzeć, panno Glory, jaką cerę robimy. Niech pani dotknie jej twarzy.

HELENA

129

Och nie, nie!

DOMIN

130

Nie odgadłaby pani, że jest z innego tworzywa niż my. Proszę, ma nawet meszek na policzkach typowy dla blondynek. Tylko oczy są odrobinkę… — Za to jakie włosy! Sullo, proszę się obrócić!

HELENA

131

Już dość!

DOMIN

132

Sullo, proszę porozmawiać z gościem. Ta wizyta to dla nas zaszczyt.

SULLA

133

Zapraszam, niech panienka spocznie.

siadają obie
134

Czy rejs minął spokojnie?

HELENA

135

Tak — o-oczywiście.

SULLA

136

Niech pani nie wraca „Amelią”, panno Glory. Barometr mocno spada, na 705. Lepiej zaczekać na „Pensylwanię”, to niezawodny i silny statek.

DOMIN

137

Ile?

SULLA

138

Dwadzieścia węzłów[1]. Tonaż dwanaście tysięcy. Jedna z najnowocześniejszych jednostek, panno Glory.

HELENA

139

Dzię-dziękuję.

SULLA

140

Osiemdziesiąt osób załogi, kapitan Harpy, osiem kotłów —

DOMIN

ze śmiechem
141

Dosyć, Sullo, wystarczy. Proszę dać nam próbkę swojej francuszczyzny.

HELENA

142

Pani zna francuski?

SULLA

143

Znam cztery języki. Piszę: Dear Sir! Monsieur! Geehrter Herr! Szanowny Panie!

HELENA

podrywa się
144

To oszustwo! Pan jest szarlatanem! Sulla nie jest robotessą, Sulla jest dziewczęciem tak jak ja! Sullo, to haniebne! Dlaczego odgrywa pani tę komedię?

SULLA

145

Jestem robotem.

HELENA

146

Nie, pani kłamie! Och, Sullo, proszę mi wybaczyć, ja wiem — zmusili panią, żeby robiła im pani reklamę! Sullo, przecież jest pani dziewczyną taką jak ja, prawda? Proszę powiedzieć!

DOMIN

147

Przykro mi, panno Glory, Sulla to robot.

HELENA

148

Pan kłamie!

DOMIN

wstaje
149

Doprawdy?

dzwoni
150

Przepraszam, panienko, w takim razie muszę zaprezentować coś, co panią przekona.

Wchodzi Mariusz.

DOMIN

151

Mariuszu, proszę zaprowadzić Sullę do prosektorium, żeby ją otwarto. Prędko!

HELENA

152

Dokąd?

DOMIN

153

Do prosektorium. Gdy ją rozkroją, pójdzie pani obejrzeć.

HELENA

154

Nie pójdę!

DOMIN

155

Przepraszam bardzo, zarzuciła mi pani kłamstwo.

HELENA

156

Każe pan ją zabić?

DOMIN

157

Maszyn się nie zabija.

HELENA

obejmuje Sullę
158

Nie bój się, Sullo, ja na to nie pozwolę! Powiedz, kochanie, wszyscy są dla ciebie tacy okrutni? Nie można pozwalać tak się traktować, słyszysz? Sullo, nie można!

SULLA

159

Jestem robotem.

HELENA

160

Wszystko jedno. Robotowie to tak samo dobrzy ludzie, jak i my. Sullo, ty byś się dała pokroić?

SULLA

161

Tak.

HELENA

162

Och! I nie boisz się śmierci?

SULLA

163

Nie znam odpowiedzi, panno Glory.

HELENA

164

Wiesz, co by się z tobą stało potem?

SULLA

165

Tak, znieruchomiałabym.

HELENA

166

To okrrropne!

DOMIN

167

Mariuszu, proszę powiedzieć panience, czym jesteś.

MARIUSZ

168

Robot Mariusz.

DOMIN

169

Zaprowadziłbyś Sullę do prosektorium?

MARIUSZ

170

Tak.

DOMIN

171

Byłoby ci jej żal?

MARIUSZ

172

Nie znam odpowiedzi.

DOMIN

173

Co by się z nią stało?

MARIUSZ

174

Znieruchomiałaby. Poszłaby pod zgniatarkę.

DOMIN

175

To właśnie jest śmierć. Boisz się śmierci, Mariuszu?

MARIUSZ

176

Nie.

DOMIN

177

Widzi pani, panno Glory. Roboty nie przywiązują wagi do życia. Nie mają bowiem do czego. Nie znają przyjemności. Są mniej świadome niż trawa.

HELENA

178

Och, niechże pan przestanie! Proszę ich stąd odesłać!

DOMIN

179

Mariuszu, Sullo, możecie odejść.

Sulla i Mariusz wychodzą.

HELENA

180

Są okrrropni! To ohydne, co tu robicie!

DOMIN

181

Dlaczego ohydne?

HELENA

182

Nie wiem. Dlaczego — dlaczego dał jej pan na imię Sulla?

DOMIN

183

Nieładne imię?

HELENA

184

To imię męskie. Sulla był rzymskim wodzem.

DOMIN

185

Och, a my myśleliśmy, że Sulla i Mariusz to para kochanków.

HELENA

186

Nie, Sulla i Mariusz byli dowódcami i walczyli przeciwko sobie w roku — w roku — zapomniałam którym.

DOMIN

187

Proszę podejść tutaj, do okna. Co pani widzi?

HELENA

188

Murarzy.

DOMIN

189

To są roboty. Wszyscy nasi pracownicy fizyczni to roboty. A tu, w dole, widzi pani coś?

HELENA

190

Jakieś biuro.

DOMIN

191

Księgowość. A w niej —

HELENA

192

— mnóstwo urzędników.

DOMIN

193

To roboty. Wszyscy nasi urzędnicy to roboty. Gdy zobaczy pani fabrykę —

Wtem rozlegają się gwizdki i syreny fabryczne.

DOMIN

194

Południe. Roboty nie wiedzą, co to przerwa w pracy. O drugiej pokażę pani dzieże.

HELENA

195

Jakie dzieże?

DOMIN

oschle
196

Mieszalniki do ciasta. W każdym miesza się materiał na tysiąc robotów. Potem obejrzymy kadzie na wątroby, mózgi i tak dalej. Następnie zobaczy pani wytwórnię kości. A później przejdziemy do przędzalni.

HELENA

197

Jakiej przędzalni?

DOMIN

198

Przędzalni nerwów. Przędzalni żył. Przędzalni, w której biegną naraz całe kilometry rur układu pokarmowego. Potem jest montownia, gdzie wszystko składa się razem, wie pani, tak jak samochody. Każdy robotnik instaluje tylko jeden element, po czym całość samoczynnie przesuwa się w stronę drugiego, trzeciego pracownika i tak w nieskończoność. To najciekawsze widowisko. Potem przychodzi czas na suszarnię i magazyn, gdzie świeże wyroby pracują.

HELENA

199

Na miłość boską, od razu muszą pracować?

DOMIN

200

Przepraszam. Pracują, tak jak pracuje nowy mebel. Przystosowują się do istnienia. Jakby scalały się w środku albo coś w tym stylu. Sporo im zresztą przyrasta we wnętrzu. Rozumie pani, musimy zostawić w nich nieco miejsca na naturalny rozwój. Tymczasem wyroby przechodzą apreturę[2].

HELENA

201

Co to znaczy?

DOMIN

202

Tyle co u ludzi szkoła. Uczą się mówić, pisać i liczyć. Mają rewelacyjną pamięć. Gdyby przeczytała im pani dwudziestotomowy słownik terminologii naukowej, powtórzą pani wszystko po kolei. Ale nic nowego nigdy nie wymyślą. Mogłyby z powodzeniem wykładać na uniwersytetach. Potem sortuje się je i rozsyła. Piętnaście tysięcy sztuk dziennie, nie licząc stałego odsetka wadliwych, które wrzuca się pod zgniatarkę… I tak dalej, i tak dalej.

HELENA

203

Jest pan na mnie zły?

DOMIN

204

Broń Boże! Tylko myślę sobie, że… Moglibyśmy pomówić o innych rzeczach. Jest nas tu ledwie garstka pośród stu tysięcy robotów, w tym żadnej kobiety. Rozmawiamy wyłącznie o produkcji, całymi dniami, codziennie — jakby ktoś rzucił na nas zaklęcie, panno Glory.

HELENA

205

Tak mi przykro, że powiedziałam, że — że — że pan kłamie —

Pukanie do drzwi.

DOMIN

206

Wejdźcie, chłopcy.

Z lewej strony wchodzą inż. Fabry, dr Gall, dr Hallemeier, budowniczy Alquist.

DR GALL

207

Wybaczcie, nie przeszkadzamy?

DOMIN

208

Proszę podejść, panno Glory, to Alquist, Fabry, Gall, Hallemeier. Córka prezesa Glory'ego.

HELENA

zmieszana
209

Dzień dobry.

FABRY

210

Nie spodziewaliśmy się —

DR GALL

211

Wyjątkowy to zaszczyt —

ALQUIST

212

Witamy, panno Glory.

Z prawej strony wchodzi Busman.

BUSMAN

213

Halo, co tu się dzieje?

DOMIN

214

Wchodź, Busman. Oto nasz Busman, panienko. Córka prezesa Glory'ego.

HELENA

215

Miło mi.

BUSMAN

216

Ojejku, a to ci święto! Panno Glory, możemy zatelegrafować do gazet, że raczyła pani nas odwiedzić — ?

HELENA

217

Nie, nie, bardzo pana proszę!

DOMIN

218

Proszę usiąść, panienko.

FABRY

podsuwa fotel
219

Proszę —

BUSMAN

podsuwa fotel
220

Pani raczy —

DR GALL

podsuwa fotel
221

Za pozwoleniem —

ALQUIST

222

Jak minęła podróż, panno Glory?

DR GALL

223

Zatrzyma się pani u nas dłużej?

FABRY

224

Panno Glory, co pani powie o fabryce?

HALLEMEIER

225

Przypłynęła pani „Amelią”?

DOMIN

226

Cicho, dajcie coś powiedzieć pannie Glory.

HELENA

zwracając się do Domina
227

O czym mam z nimi rozmawiać?

DOMIN

ze zdumieniem
228

O czym tylko pani chce.

HELENA

229

Mam… Mogę mówić całkiem otwarcie?

DOMIN

230

Naturalnie.

HELENA

waha się, a potem desperacko wali prosto z mostu
231

Powiedzcie, nie jest wam czasem przykro, że tak się z wami obchodzą?

FABRY

232

Kto taki?

HELENA

233

Wszyscy ludzie.

Obecni spoglądają po sobie, oniemiali.

ALQUIST

234

Z nami?

DR GALL

235

Niby czemu?

HALLEMEIER

236

Tam do licha!

BUSMAN

237

Uchowaj Boże, panno Glory!

HELENA

238

Jak to, nie czujecie, że wasza dola mogłaby być lepsza?

DR GALL

239

To zależy, panienko. Co konkretnie ma pani na myśli?

HELENA

240

Mam na myśli, że —

wybucha
241

— że to ohydne! Że to straszne!

wstaje
242

Cała Europa mówi o tym, co tu się z wami dzieje. Po to przyjechałam, żeby wszystko zobaczyć na własne oczy, ale sprawy mają się tysiąc razy gorzej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać! Jak możecie znosić coś takiego?

ALQUIST

243

Co znosić?

HELENA

244

Swoje położenie. Na miłość boską, przecież jesteście ludźmi tak jak my, jak cała Europa, jak cały świat! To skandaliczne, niegodne, w jakich warunkach żyjecie!

BUSMAN

245

Wielkie nieba, panienko!

FABRY

246

Nie, chłopcy, ona ma trochę racji. Faktycznie żyjemy tu jak Indianie.

HELENA

247

Gorzej niż Indianie! Czy mogę, ach, czy pozwolicie mi mówić do siebie „bracia”?

BUSMAN

248

Na miły Bóg, a czemuż by nie?

HELENA

249

Bracia, nie przybyłam tu jako córka prezesa. Przybyłam w imieniu Ligi Ludzkości. Bracia, Liga Ludzkości liczy już ponad dwieście tysięcy członków. Dwieście tysięcy osób wspiera was i oferuje swoją pomoc.

BUSMAN

250

Dwieście tysięcy osób, o Boziu, to całkiem sporo, naprawdę bardzo ładnie.

FABRY

251

Zawsze powtarzałem, że nie ma to jak stara Europa. Widzicie? Nie zapomniała o nas. Oferuje nam pomoc.

DR GALL

252

Jaką pomoc? Teatr?

HALLEMEIER

253

Orkiestrę?

HELENA

254

Znacznie więcej.

ALQUIST

255

Panią we własnej osobie?

HELENA

256

Och, a cóż tam po mnie! Zostanę tak długo, jak będzie trzeba.

BUSMAN

257

Dobry Boże, co za radość!

ALQUIST

258

Domin, idę przygotować dla panienki najlepszy pokój.

DOMIN

259

Chwileczkę. Obawiam się, że — że — panna Glory jeszcze nie skończyła.

HELENA

260

Nie, nie skończyłam. Chyba że zaknebluje mi pan usta.

DR GALL

261

Harry, ani mi się waż!

HELENA

262

Dziękuję. Wiedziałam, że weźmiecie mnie w obronę.

DOMIN

263

Za pozwoleniem, panno Glory. Jest pani pewna, że rozmawia z robotami?

HELENA

zastyga
264

A z kimże by innym?

DOMIN

265

Przykro mi. Ci panowie są takimi samymi ludźmi jak pani. Jak cała Europa.

HELENA

zwracając się do pozostałych
266

To wy nie jesteście robotami?

BUSMAN

rżąc ze śmiechu
267

Niech ręka boska broni!

HALLEMEIER

268

Robotami, a fe!

DR GALL

ze śmiechem
269

Wielkie dzięki!

HELENA

270

Ależ… to niemożliwe!

FABRY

271

Słowo honoru, panienko, nie jesteśmy robotami.

HELENA

do Domina
272

To po co mi pan mówił, że wszyscy wasi urzędnicy to robotowie?

DOMIN

273

Urzędnicy owszem. Ale nie dyrektorzy. Pani pozwoli, panno Glory: inżynier Fabry, generalny dyrektor techniczny Robotów Uniwersalnych Rossuma. Doktor Gall, kierownik działu fizjologiczno-badawczego. Doktor Hallemeier, kierownik wydziału do spraw Psychologii i Szkolenia Robotów. Konsul Busman, generalny dyrektor handlowy oraz budowniczy Alquist, kierownik rozbudowy Robotów Uniwersalnych Rossuma.

HELENA

274

Panowie, wybaczcie, że — że — — Czy to okrrropne, co narobiłam?

ALQUIST

275

Ale gdzie tam, panno Glory. Proszę usiąść.

HELENA

siada
276

Ależ jestem niemądra. Teraz — teraz pewnie odeślą mnie panowie pierwszym statkiem.

DR GALL

277

Za nic w świecie, panienko. Czemu mielibyśmy to robić?

HELENA

278

No bo już wiecie — no bo — no bo podburzałabym wam robotów.

DOMIN

279

Droga panno Glory, były już tutaj setki zbawicieli i proroków. Każdy statek przywozi nam jakiegoś. Misjonarze, anarchiści, Armia Zbawienia, co tylko istnieje. Można się zdziwić, ile jest na świecie religii i ilu wariatów.

HELENA

280

I pozwala im pan przemawiać do robotów?

DOMIN

281

A czemuż by nie? Jak na razie każdy z przyjezdnych dawał sobie spokój. Roboty wszystko zapamiętują, ale nic poza tym. Nawet nie śmieją się z tego, co mówią do nich ludzie. Naprawdę, aż nie chce się wierzyć. Jeśli ma pani ochotę, zaprowadzę panią do magazynu robotów. Jest ich tam ze trzysta tysięcy.

BUSMAN

282

Trzysta czterdzieści siedem tysięcy.

DOMIN

283

Zgadza się. Niech pani sobie do nich przemawia, ile dusza zapragnie. Może im pani czytać Biblię, logarytmy i co tam pani chce. Może im pani nawet wygłosić wykład o prawach człowieka.

HELENA

284

Robotnik, Interes, Praca, Korzyść, Kondycja ludzkaOch, myślę, że… gdyby okazać im odrobinę miłości —

FABRY

285

To niemożliwe, panno Glory. Nie ma nic bardziej obcego człowiekowi niż robot.

HELENA

286

To dlaczego ich tworzycie?

BUSMAN

287

Cha, cha, cha, cha, a to dobre! Po co się robi roboty?

FABRY

288

Do pracy, panienko. Jeden robot zastępuje dwóch i pół robotnika. Ludzka maszyna, panno Glory, była wybitnie niedoskonała. Musiało się ją kiedyś wreszcie wyeliminować.

BUSMAN

289

Była za droga.

FABRY

290

Za mało wydajna. Nie nadążała za nowoczesną techniką. A po drugie — po drugie — to wielki postęp, że… Przepraszam.

HELENA

291

Za co?

FABRY

292

Panienka wybaczy. Dzieciństwo, NarodzinyTo wielki postęp rodzić przy użyciu maszyny. Tak jest szybciej i wygodniej. Każda forma przyśpieszenia to progres, panienko. Natura nie miała pojęcia o nowoczesnym tempie pracy. Technicznie rzecz biorąc, dzieciństwo to czysty bezsens. Po prostu strata czasu. Nieopłacalne szastanie czasem, panno Glory. A po trzecie —

HELENA

293

Och, niechże pan przestanie!

FABRY

294

Proszę bardzo. Za pozwoleniem, czego właściwie żąda ta pani Liga — — Liga — Liga Ludzkości?

HELENA

295

Ma przede wszystkim — w szczególności ma chronić robotów i — i — zapewnić, żeby — dobrze się z nimi obchodzono.

FABRY

296

To nie jest zły postulat. Z maszyną należy dobrze się obchodzić. Z ręką na sercu, to godne pochwały. Nie lubię poniszczonych rzeczy. Panno Glory, proszę nas wszystkich zapisać jako kandydatów, jako pełnoprawnych, jako założycielskich członków tej pani Ligi!

HELENA

297

Nie, pan mnie w ogóle nie rozumie. Wolność, Robotnik, Maszyna, DuszaMy chcemy — w szczególności — żądamy uwolnienia robotów!

HALLEMEIER

298

W jaki sposób?

HELENA

299

Należy ich traktować… traktować… jak ludzi.

HALLEMEIER

300

Aha. Może powinny mieć prawo głosu? Mają pić piwo? Mają nam rozkazywać?

HELENA

301

Czemu nie mogliby głosować?

HALLEMEIER

302

A nie mają aby dostawać wynagrodzenia?

HELENA

303

Oczywiście, że mają!

HALLEMEIER

304

Patrzcie państwo. A co, pani zdaniem, miałyby z nim robić?

HELENA

305

Kupowaliby sobie… co tam potrzebują… na co by mieli ochotę.

HALLEMEIER

306

Bardzo to szczytne, panienko; tylko że robot nie ma ochoty na nic. Do diaska, co niby miałby sobie kupić? Roboty można karmić ananasami, słomą, czym tylko pani chce; im jest wszystko jedno, bo nie posiadają zmysłu smaku. Niczym się nie interesują, panno Glory. Tam do licha, nikt jeszcze nie widział, żeby robot się uśmiechnął.

HELENA

307

Dlaczego… dlaczego… dlaczego nie stworzycie ich szczęśliwszymi?

HALLEMEIER

308

Nie da się, panno Glory. To tylko roboty.

HELENA

309

Och, przecież mają taki rozum!

HALLEMEIER

310

Diabelny rozum, droga panno, ale to wszystko. Bez własnej woli. Bez pragnień. Bez historii. Bez duszy.

HELENA

311

Bez miłości i niechęci?

HALLEMEIER

312

Ma się rozumieć. Roboty nie kochają niczego, nawet siebie. A niechęć? Czy ja wiem; tylko z rzadka, czasami —

HELENA

313

Co?

HALLEMEIER

314

W sumie nic takiego. Czasem jakby wariują. Jak gdyby łapał je atak padaczki, wie pani? Mówi się na to kurcz roboci. Nagle któryś ciska tym, co trzyma w ręku, po czym staje, zgrzytając zębami — i musi iść pod zgniatarkę. Najwyraźniej defekt organizmu.

DOMIN

315

Wada w produkcji. Trzeba ją usunąć.

HELENA

316

Nie, nie, to jest dusza!

FABRY

317

Pani zdaniem dusza przejawia się zgrzytaniem zębami?

HELENA

318

Nie wiem. Może to przejaw oporu. Może to właśnie jest znak, że z czymś się mocują — — Och, gdybyście zdołali rozniecić w nich tę iskrę!

DOMIN

319

To się zniweluje, panno Glory. Doktor Gall już prowadzi pewne eksperymenty —

DR GALL

320

Nad tym akurat nie, Domin; chwilowo tworzę nerwy bólowe.

HELENA

321

Nerwy bólowe?

DR GALL

322

Cierpienie, Korzyść, Ciało, MaszynaTak. Roboty niemalże nie odczuwają bólu fizycznego. Wie pani, nieboszczyk młody Rossum nazbyt ograniczył układ nerwowy. To się nie sprawdziło. Musimy wprowadzić cierpienie.

HELENA

323

Dlaczego — dlaczego — Skoro nie dajecie im duszy, dlaczego chcecie dołożyć im cierpienie?

DR GALL

324

Z przyczyn technicznych, panno Glory. Robot czasami uszkadza się sam, ponieważ go to nie boli; włoży rękę w maszynę, złamie sobie palec, rozbije głowę — wszystko mu jedno. Musimy dać im ból; to automatyczna ochrona przed urazem.

HELENA

325

Będą szczęśliwsi, gdy poczują ból?

DR GALL

326

Przeciwnie; ale udoskonalimy je technicznie.

HELENA

327

Dlaczego nie stworzycie im duszy?

DR GALL

328

To nie leży w naszej mocy.

FABRY

329

To nie leży w naszym interesie.

BUSMAN

330

To by podrożyło produkcję, piękna pani. Boże kochany, przecież my to wyrabiamy tak taniutko! Jedna sztuka w odzieniu — sto dwadzieścia dolarów, a przed piętnastoma laty kosztowała dziesięć tysięcy! Pięć lat temu sprowadzaliśmy ubranka dla nich; dziś mamy własne tkalnie, a do tego eksportujemy nasze tkaninki pięć razy taniej niż inne fabryki. Panno Glory, ile pani płaci za metr płótna?

HELENA

331

Nie wiem — — naprawdę — — — nie pamiętam.

BUSMAN

332

Jak Bozię kocham, i pani chce zakładać Ligę Ludzkości! Kosztuje już ledwie jedną trzecią, tak jak wszystko, a ceny jeszcze pójdą w dół, w dół i w dół, aż — no właśnie. Hę?

HELENA

333

Nie rozumiem.

BUSMAN

334

Interes, Praca, Robotnik, Wizja, Wolność, MaszynaO, niebiosa, panienko, to znaczy, że spadły ceny zatrudnienia! Przecież robot, nawet z karmą, kosztuje trzy czwarte cencika za godzinę! To śmiechu warte, panienko: wszystkie fabryki padają jak muchy albo biegusiem wykupują roboty, żeby potanić produkcję.

HELENA

335

Tak, i wyrzucają robotników na bruk.

BUSMAN

336

Cha, cha, ma się rozumieć! A my — o, boska dobroci, my tymczasem rzuciliśmy pięćset tysięcy robotów tropikalnych na argentyńskie pampy, żeby uprawiały pszenicę. Proszę mi łaskawie powiedzieć, ile kosztuje u pani bochenek chleba?

HELENA

337

Nie mam pojęcia.

BUSMAN

338

Widzi pani: teraz kosztuje dwa cenciki w tej waszej starej dobrej Europie; ale to jest nasz chlebuś, rozumie pani? Dwa cenciki za bochenek — a Liga Ludzkości nie ma o tym pojęcia! Cha, cha, panno Glory, pani nie wie, co to znaczy zbyt drogi kawałek chleba. Dla kultury i tak dalej. Ale za pięć lat — no już, załóżmy się!

HELENA

339

O co?

BUSMAN

340

Że za pięć lat ceny wszystkiego zejdą do jednej dziesiątej. Ludkowie, za pięć lat utopimy się w pszenicy i w ogóle we wszystkim.

ALQUIST

341

Tak, i wszyscy robotnicy na świecie zostaną bez pracy.

DOMIN

wstaje
342

Tak się stanie, Alquist. Tak się stanie, panno Glory. Ale przez dziesięć lat Roboty Uniwersalne Rossuma naprodukują tyle pszenicy, tyle tkanin, tyle wszystkiego, że będziemy mogli oznajmić: rzeczy nie mają już cen. Teraz każdy bierze tyle, ile mu potrzeba. Nie ma biedy. Owszem, zostaną bez pracy. Tylko że w ogóle nie będzie już pracy. Wszystko będą robić żywe maszyny. Roboty ubiorą nas i nakarmią. Roboty ulepią cegły i zbudują nasze domy. Roboty będą za nas stawiać cyfry i zamiatać nasze schody. Nie będzie pracy. Człowiek zajmie się tylko tym, co kocha. Wyzwoli się z trosk i poniżenia harówką. Będzie żył tylko po to, aby się doskonalić.

HELENA

wstaje
343

Naprawdę tak będzie?

DOMIN

344

Tak będzie. Nie może być inaczej. Wcześniej może nadejdą straszne wydarzenia, panno Glory. Tego po prostu nie da się uniknąć. Ale potem skończy się wyzysk człowieka przez człowieka i niewolnictwo względem materii. Znużeni i głodni zasiądą do stołu. Roboty umyją nogi żebrakowi i pościelą mu łoże w jego własnym domu. Nikt nie będzie już płacił za chleb życiem i nienawiścią. Ty nie jesteś już robotnikiem, ty nie jesteś już księgowym; ty już nie kopiesz węgla, a ty nie stoisz przy cudzej maszynie. Nie będziesz już zatracać swej duszy w pracy, którąś przeklinał!

ALQUIST

345

Raj, Praca, Kondycja ludzkaDomin, Domin! To, co mówisz, jawi się raczej jako raj. Ale, Domin, było coś dobrego w służbie i coś doniosłego w korzeniu się. Ach, Harry, praca i znój były jakąś tam cnotą.

DOMIN

346

Może i były. Ale nie możemy oglądać się na to, co przemija, gdy przerabiamy świat taki, jakim go znamy od Adama. Adamie, Adamie! Nie będziesz już spożywał chleba swego w pocie czoła; nie zaznasz już głodu i pragnienia, upokorzenia i znoju; wrócisz do raju, gdzie żywiła cię ręka Pana. Będziesz wolny i swobodny; jedynym twym zadaniem, jedyną pracą, troską będzie doskonalenie samego siebie. Nie będziesz służył materii ani człowiekowi. Nie będziesz maszyną ani środkiem produkcji. Będziesz panem stworzenia.

BUSMAN

347

Amen.

FABRY

348

Niechaj się stanie.

HELENA

349

Zamieszał mi pan w głowie. Głupia za mnie dziewczyna. Chciałabym — chciałabym w to wierzyć.

DR GALL

350

Jest pani młodsza od nas, panno Glory. Doczeka się pani wszystkiego.

HALLEMEIER

351

Właśnie. I uważam, że panna Glory mogłaby zjeść z nami śniadanie.

DR GALL

352

Świetna myśl! Domin, zaproś panienkę w imieniu nas wszystkich.

DOMIN

353

Panno Glory, niech nam pani uczyni ten honor.

HELENA

354

Ale to przecież — Jakżebym śmiała?

FABRY

355

Za Ligę Ludzkości, panienko!

BUSMAN

356

Na jej cześć!

HELENA

357

Och, w takim razie — no, może —

FABRY

358

Wyśmienicie! Panno Glory, proszę wybaczyć na pięć minutek.

DR GALL

359

Przepraszam.

BUSMAN

360

Przebóg, muszę zatelegrafować —

HALLEMEIER

361

Tam do licha, na śmierć zapomniałem —

Wszyscy oprócz Domina wypadają w pośpiechu.

HELENA

362

Dlaczego oni wychodzą?

DOMIN

363

Gotować, panno Glory.

HELENA

364

Co gotować?

DOMIN

365

Jedzenie, MaszynaŚniadanie, panno Glory. Nam gotują roboty i — i — nie czują żadnego smaku, więc nie jest to tak całkiem… — Hallemeier za to wybornie grilluje. Gall zna się na sosach, a Busman ma rękę do omletów —

HELENA

366

Ojej, jaka gościna! A co potrafi pan — budowniczy —

DOMIN

367

Alquist? Nic. Tylko nakrywa do stołu, a — a Fabry wytrzaśnie jakieś owoce. Bardzo skromna jest ta nasza kuchnia, panno Glory.

HELENA

368

Chciałam pana zapytać —

DOMIN

369

Ja też chciałabym panią o coś spytać.

Zdejmuje zegarek i kładzie na stole.
370

Mamy pięć minut.

HELENA

371

Spytać, o co?

DOMIN

372

O pardon, pani była pierwsza.

HELENA

373

Kobieta, Praca, Obyczaje, SługaMoże to głupie pytanie z mojej strony, ale — Dlaczego produkujecie żeńskie roboty, skoro — skoro —

DOMIN

374

Skoro u nich płeć nie ma znaczenia?

HELENA

375

Tak.

DOMIN

376

Jest takie zapotrzebowanie, wie pani? Służące, sprzedawczynie, maszynistki — ludzie są przyzwyczajeni.

HELENA

377

I — niech pan mi zdradzi, czy robotowie — i robotessy — są wobec siebie — naprawdę tak całkiem —

DOMIN

378

Są sobie całkowicie obojętne, droga pani. Ani śladu jakiejkolwiek skłonności.

HELENA

379

Och, to — okrrropne!

DOMIN

380

Dlaczego?

HELENA

381

To takie — takie — nienaturalne! Człowiek nie wie, czy budzi to większą odrazę, czy — zazdrość — czy też może —

DOMIN

382

— litość.

HELENA

383

Chyba to najbardziej. — Nie, wystarczy tego! A o co pan chciał zapytać?

DOMIN

384

Miałem spytać, panno Glory, czy nie zechciałaby pani wyjść.

HELENA

385

Za drzwi?

DOMIN

386

Za mnie.

HELENA

387

Ja? Skądże znowu! Co też panu przyszło do głowy?

DOMIN

patrzy na zegarek
388

Jeszcze trzy minuty. Jeśli nie poślubi pani mnie, będzie pani zmuszona poślubić któregoś z pozostałych pięciu.

HELENA

389

Broń Boże! Czemu miałabym to robić?

DOMIN

390

Bo każdy po kolei panią o to poprosi.

HELENA

391

Co za zuchwalstwo!

DOMIN

392

Bardzo mi przykro, panno Glory. Zdaje się, że się w pani zakochali.

HELENA

393

Bardzo proszę, żeby tego nie robili! Ja — natychmiast stąd odpływam!

DOMIN

394

Heleno, chyba nie sprawi im pani takiej przykrości i nie odrzuci ich pani?

HELENA

395

Ale przecież — przecież nie mogę poślubić wszystkich sześciu!

DOMIN

396

W takim razie choć jednego. Jeśli nie ja, to może Fabry?

HELENA

397

Nie chcę!

DOMIN

398

Doktor Gall.

HELENA

399

Nie, nie, cicho! Nie chcę żadnego!

DOMIN

400

Jeszcze dwie minuty.

HELENA

401

To okrrropne! Niech się pan ożeni z jakąś robotessą.

DOMIN

402

To nie kobieta.

HELENA

403

Ach, tylko o to panu chodzi! Myślę, że — że pan byłby w stanie poślubić każdą, która tu przyjedzie.

DOMIN

404

Było ich tu na pęczki, Heleno.

HELENA

405

Młodych?

DOMIN

406

Młodych.

HELENA

407

Dlaczego żadnej pan nie poślubił?

DOMIN

408

Bo dla żadnej nie straciłem głowy. Aż do dziś. Od razu, gdy uniosła pani woalkę.

HELENA

409

— — Wiem.

DOMIN

410

Została minuta.

HELENA

411

Ale, na miłość boską, ja nie mam ochoty!

DOMIN

kładzie jej obie ręce na ramionach
412

Jeszcze minuta. Niech mi pani powie coś strasznie przykrego, patrząc prosto w oczy, wtedy zostawię panią w spokoju. Albo — albo —

HELENA

413

Pan jest brutal!

DOMIN

414

To nic takiego. Mężczyzna musi być trochę brutalny. Taka jego rola.

HELENA

415

Pan jest wariat!

DOMIN

416

Człowiek powinien być trochę wariatem, Heleno. To w nim najlepsze.

HELENA

417

Pan jest — pan jest — o Boże!

DOMIN

418

Widzi pani. To wszystko?

HELENA

419

Nie, nie! Proszę mnie puścić! Poszarrrpie mnie pan!

DOMIN

420

Ostatnie słowo, Heleno.

HELENA

broniąc się
421

Za nic w świecie — Ależ Harry!

Pukanie.

DOMIN

puszcza ją
422

Wejść!

Wchodzą Busman, dr Gall i Hallemeier w kuchennych fartuchach, Fabry z bukietem kwiatów, a Alquist z obrusem pod pachą.

DOMIN

423

I jak, uczta godna naszej panny Heleny?

BUSMAN

uroczyście
424

Zaręczamy!

DOMIN

425

Hm, my też coś w tym stylu.

Kurtyna.

Akt pierwszy

Salonik Heleny. Po lewej drzwi pokryte tapetą oraz drzwi do pokoju muzycznego, po prawej drzwi do sypialni Heleny. Na wprost — okna z widokiem na morze i przystań. Toaletka z lustrem, na niej drobiazgi; stół, kanapa, komoda, małe biurko ze stojącą lampką, po prawej kominek, na nim również lampy. Cały pokój, aż po najmniejszy szczegół, ma nowoczesny i typowo kobiecy charakter.

Domin, Fabry, Hallemeier wchodzą z lewej strony na palcach, niosąc naręcza kwiatów ciętych i w doniczkach.

FABRY

426

Gdzie to postawić?

HALLEMEIER

427

Uff!

Składa ładunek na podłodze i szerokim gestem żegna znakiem krzyża drzwi po prawej.
428

Śpij, śpij! Kto śpi, przynajmniej o niczym nie wie.

DOMIN

429

Ona nie wie nic a nic.

FABRY

wstawiając kwiaty do wazonów
430

Oby tylko dziś się nie wydało —

HALLEMEIER

poprawiając kwiaty
431

Dajcie spokój, do diabła! Patrz, Harry, jaki piękny fiołek, co? Nowa odmiana, moje najświeższe dokonanie: cyklamen „HELENA”.

DOMIN

wygląda przez okno
432

Żadnego statku, żadnego! — Chłopcy, zaczyna się robić niewesoło.

HALLEMEIER

433

Cicho! Jeszcze cię usłyszy!

DOMIN

434

Nic nie podejrzewa.

Ziewa gorączkowo.
435

Przynajmniej „Ultimus” zawinął punktualnie.

FABRY

porzuca kwiaty
436

Myślisz, że to już dziś — ?

DOMIN

437

Nie wiem. — Ależ te kwiaty piękne!

HALLEMEIER

pochodzi do niego
438

To nowe prymule, widzisz? A to mój najnowszy jaśmin. Tam do licha, jestem o krok od stworzenia kwietnego raju. Nie uwierzysz, wynalazłem fantastyczny przyśpieszacz wzrostu! Wspaniałe odmiany! W przyszłym roku zdziałam w kwiatach cuda!

DOMIN

odwraca się
439

Co? W przyszłym roku?

FABRY

440

Żeby tak się chociaż dowiedzieć, co tam w Hawrze —

DOMIN

441

Cicho!

GŁOS HELENY

z prawej
442

Maniu!

DOMIN

443

Już nas nie ma

Wszyscy wychodzą na palcach przez drzwi oklejone tapetą.
Głównymi drzwiami wchodzi Mania.

MANIA

sprzątając
444

Nicpoń szkaradny! Poganin! Boże, nie karz mnie, ale ja bym ich tak jednego z drugim —

HELENA

tyłem, w drzwiach
445

Maniu, chodź, zapnij mnie!

MANIA

446

No zara, zara. A co to, paniusia już na nogach?

Zapina Helenie suknię.
447

Chryste Panie, toż to istna dzicz!

HELENA

448

Kto?

MANIA

449

Niech siedzi prosto. Jak chce się wiercić, to niech się wierci, ale ja jej zapinała nie będę.

HELENA

450

A ty czemu znowu gderasz?

MANIA

HELENA

452

Robotowie?

MANIA

453

Tfu, nawet to słowo nie chce mi przejść przez gardło.

HELENA

454

Co się stało?

MANIA

455

Znowu jednego u nas siekło. Jak nie zacznie ciskać czym popadnie w rzeźby i obrazy, zębami zgrzytać, pianę z gęby toczyć — Jakby szmergla dostał, brr. Toż to gorsze niż zwierzę!

HELENA

456

Którego?

MANIA

457

Tego — tego — Przecie to ani chrześcijańskiego imienia ni ma! Tego z biblioteki.

HELENA

458

Radiusa?

MANIA

459

A jego, jego. Słodki Jezu, jak mnie toto obrzydza! Nawet pająk tak mnie nie obrzydza jak te pogany.

HELENA

460

Ależ Maniu, nie jest ci ich żal?

MANIA

461

Paniusia też się brzydzi, przecie widzę. Czemu mnie tu ze sobą przywiozła? Czemu żadne z nich dotknąć się jej nie może?

HELENA

462

Nie brzydzą mnie, na mą duszę, Maniu. Tak bardzo mi ich szkoda!

MANIA

463

Obrzydzają paniusię. Każdego człowieka muszą obrzydzać. Toć nawet pies się brzydzi, ani ździebka mięsa od nich nie weźmie; tylko ogon pod siebie i wyje, ino poczuje to diabelskie nasienie, a tfu.

HELENA

464

Pies jest nierozumny.

MANIA

465

Lepszejszy niż oni, Helenko. A i sam wie, że jest więcej wart, bo go Pan Bóg stworzył. Toć i kuń się płoszy, jak na pogana się napatoczy. Przecie to ani młodych nie ma, a nawet pies ma młode, wszystko ma młode —

HELENA

466

Proszę cię, Maniu, zapinaj!

MANIA

467

No już. Wspomnicie moje słowa, to wbrew Panu Bogu; to szatan każe składać te maszkary maszynowo. To bluźnierstwo przeciwko Stworzycielowi —

podnosi rękę
468

zniewaga imienia Pana, który nas stworzył na swój obraz i podobieństwo, Helenko. A wyście zbezcześcili obraz boży. Za to spadnie z nieba straszliwa kara, wspomnicie moje słowa!

HELENA

469

Co tu tak pachnie?

MANIA

470

Kwiatki. Pan przyniósł.

HELENA

471

Och, jakie piękne! Spójrz, Maniu! Czy dziś jest jakiś szczególny dzień?

MANIA

472

Ja tam nie wiem. Bodajby i koniec świata.

Pukanie do drzwi.

HELENA

473

Harry?

Wchodzi Domin.

HELENA

474

Harry, co to za okazja?

DOMIN

475

Zgadnij!

HELENA

476

Mam imieniny? Nie! Urodziny?

DOMIN

477

Lepiej.

HELENA

478

Nie wiem — Mów szybko!

DOMIN

479

Dziś mija dziesięć lat od twojego przyjazdu.

HELENA

480

Już dziesięć lat? Właśnie dziś? — Maniu, proszę cię —

MANIA

481

A idę se, idę!

Wychodzi prawą stroną.

HELENA

całuje Domina
482

Że też pamiętałeś!

DOMIN

483

Wstyd mi, Heleno. Nie pamiętałem.

HELENA

484

Ale przecież —

DOMIN

485

To oni pamiętali.

HELENA

486

Kto?

DOMIN

487

Busman, Hallemeier, wszyscy. Nie chcesz sięgnąć do mojej kieszeni?

HELENA

wkłada mu rękę do kieszeni
488

Co to?

wyjmuje szkatułkę i otwiera
489

Perły! Cały naszyjnik! To dla mnie, Harry?

DOMIN

490

Od Busmana, moje dziewczę.

HELENA

491

Ale — nie możemy tego przyjąć, prawda?

DOMIN

492

Możemy. Sięgnij do drugiej kieszeni.

HELENA

493

Pokaż!

wyciąga mu z kieszeni rewolwer
494

Co to?

DOMIN

495

Pardon.

wyjmuje rewolwer z jej dłoni i chowa
496

To nie to. Sięgnij jeszcze raz.

HELENA

497

Och, Harry — Dlaczego nosisz przy sobie rewolwer?

DOMIN

498

Ot, tak mi się nawinął pod rękę.

HELENA

499

Przecież nigdy nie nosiłeś!

DOMIN

500

Ano nie, masz rację. A więc? Kieszeń jest tu.

HELENA

wkłada rękę
501

Pudełko!

otwiera
502

Kamea! Ale przecież — Harry, to grecka kamea!

DOMIN

503

Podobno. Tak przynajmniej twierdzi Fabry.

HELENA

504

Fabry? To prezent od niego?

DOMIN

505

Owszem.

otwiera drzwi z lewej strony
506

Co my tu mamy? Heleno, spójrz!

HELENA

w drzwiach
507

Boże, jakie piękne!

idzie dalej
508

Chyba zwariuję z radości! To od ciebie?

DOMIN

stojąc w drzwiach
509

Nie, od Alquista. A tam —

HELENA

510

Widzę! To na pewno od ciebie!

DOMIN

511

Jest bilecik.

HELENA

512

Od Galla!

pojawia się w drzwiach
513

Och, Harry, jestem taka szczęśliwa, że aż wstyd.

DOMIN

514

Podejdź tutaj. To przyniósł dla ciebie Hallemeier.

HELENA

515

Te piękne kwiaty?

DOMIN

516

Te tutaj. To nowa odmiana, cyklamen „HELENA”. Wyhodował go na twoją cześć. Jest tak piękny jak ty.

HELENA

517

Harry, dlaczego — dlaczego wszyscy —

DOMIN

518

Naprawdę cię uwielbiają. A ja mam dla ciebie, hm… Obawiam się, że mój prezent jest trochę… — Popatrz przez okno.

HELENA

519

Gdzie?

DOMIN

520

Na przystań.

HELENA

521

Stoi tam… jakiś… nowy statek.

DOMIN

522

To twój statek.

HELENA

523

Mój? Jak to mój?

DOMIN

524

Żebyś mogła sobie wypływać na wycieczki — dla rozrywki —

HELENA

525

Harry, to okręt artyleryjski!

DOMIN

526

Artyleryjski? Co też ci przyszło do głowy? To tylko trochę większy, solidny statek, wiesz?

HELENA

527

Tak, ale ma działa!

DOMIN

528

No tak, ma kilka dział — Będziesz pływać jak królowa, Heleno.

HELENA

529

Co to znaczy? Czy coś się dzieje?

DOMIN

530

Broń Boże! Proszę cię, przymierz te perły.

Siada.

HELENA

531

Harry, nadeszły jakieś złe wieści?

DOMIN

532

Przeciwnie, od tygodnia nie było żadnej poczty.

HELENA

533

Nawet depeszy?

DOMIN

534

Nawet depeszy.

HELENA

535

Co to oznacza?

DOMIN

536

Nic. Wakacje. Bajeczny czas. Każdy z nas siedzi w biurze z nogami na stole i drzemie — Żadnej poczty, żadnych telegramów —

przeciąga się
537

Wsss-paniały dzień!

HELENA

przysiada się
538

Dziś zostaniesz ze mną, tak? Powiedz!

DOMIN

539

Oczywiście. Może i tak. To znaczy, zobaczymy.

bierze ją za rękę
540

A więc dziś mija dziesięć lat, odkąd tu przyjechałaś, pamiętasz? — Panno Glory, jakiż to zaszczyt, że pani do nas zawitała.

HELENA

541

Och, panie dyrektorze generalny, tak mnie ciekawi pańska praca!

DOMIN

542

Proszę wybaczyć, panno Glory, wprawdzie obowiązuje ścisły zakaz — produkcja sztucznych ludzi jest tajna —

HELENA

543

— lecz jeśli poprosi młoda, dość ładna dziewczyna —

DOMIN

544

Ależ zapewniam, panno Glory, przed panią nie mamy tajemnic.

HELENA

nagle poważniejąc
545

Na pewno nie, Harry?

DOMIN

546

Nie.

HELENA

takim tonem jak wcześniej
547

Ale ostrzegam pana, to młode dziewczę ma okrrropne intencje.

DOMIN

548

Rany boskie, panno Glory, jakież to? Chyba nie chce pani wyjść za mnie za mąż?

HELENA

549

Nie, nie, broń Boże! Nawet mi się nie śniło! Za to przyjechałam tu z zamiarem wzniecenia buntu wśród waszych ohydnych rrrobotów!

DOMIN

zrywa się
550

Bunt robotów!

HELENA

wstaje
551

Harry, co tobie?

DOMIN

552

Cha, cha, panno Glory, to się pani udało! Bunt robotów! Prędzej podburzy pani wrzeciona albo gwoździe niż nasze roboty!

siada
553

Wiesz, Heleno, byłaś zachwycająca; wszyscy oszaleliśmy na twoim punkcie.

HELENA

siada przy nim
554

Och, jakże mi wówczas imponowaliście! Czułam się jak mała dziewczynka, która zabłądziła między — między —

DOMIN

555

Między co, Heleno?

HELENA

556

Między ogrrromne drzewa. Byliście tacy pewni siebie, tacy silni! Wszystko, co ja czułam, było tak wątłe w obliczu waszych przekonań! Ale widzisz, Harry, w ciągu tych dziesięciu lat nigdy nie minął mi ten — — — ten niepokój czy coś podobnego, za to wy nie zwątpiliście ani przez chwilę — Nawet gdy wszystko się komplikowało.

DOMIN

HELENA

558

Wasze plany, Harry. Na przykład gdy robotnicy protestowali przeciwko robotom i niszczyli ich albo kiedy ludzie dali robotom broń, by ci tłumili te powstania i robotowie zabili tylu ludzi — I gdy potem panujący zrobili z robotów żołnierzy i rozpętało się tyle wojen, i w ogóle, wiesz?

DOMIN

wstaje i zaczyna się przechadzać
559

Przewidywaliśmy to, Heleno. Rozumiesz, to tylko moment przejściowy — nim nastanie nowy ład.

HELENA

560

Byliście tacy silni, tak potężni — Cały świat legł wam u stóp —

wstaje
561

Och, Harry!

DOMIN

562

Co takiego?

HELENA

zatrzymując go
563

Zamknij fabrykę i wyjedźmy! My wszyscy!

DOMIN

564

Proszę cię, gdzie tu związek?

HELENA

565

Nie wiem. Powiedz, wyjedziemy?

DOMIN

uwalniając się z jej ramion
566

Nie ma szans, Heleno. To znaczy, w tej chwili —

HELENA

567

Natychmiast, Harry! Jestem taka przerażona!

DOMIN

chwyta ją za ręce
568

Czym, Heleno?

HELENA

569

Och, nie wiem! Tak jakby coś się waliło na nas i na wszystko — nieuchronnie — Proszę cię, zrób, jak mówię! Zabierz nas wszystkich stąd! Znajdziemy na świecie miejsce, gdzie nie ma nikogo, Alquist zbuduje nam dom, wszyscy się pożenią i będą mieli dzieci, a potem —

DOMIN

570

Co potem?

HELENA

571

Potem zaczniemy życie od nowa, Harry.

Dzwoni telefon.

DOMIN

wyrywa się z objęć Heleny
572

Przepraszam cię.

podnosi słuchawkę
573

Halo — tak. — — Co? — Aha. Już biegnę.

odkłada słuchawkę
574

Fabry mnie wzywa.

HELENA

składa ręce
575

Powiedz —

DOMIN

576

Tak, jak wrócę. Żegnaj, Heleno.

biegnie pośpiesznie w lewą stronę
577

Nie wychodź z domu!

HELENA

sama
578

O Boże, co się dzieje? Maniu! Maniu, szybko!

MANIA

wychodzi z prawej
579

Co tam znowu?

HELENA

580

Maniu, znajdź ostatnią gazetę! Prrrędko! W sypialni pana!

MANIA

581

Zara, zara.

znika z lewej strony

HELENA

582

Na miłość boską, co się dzieje? Nic, on mi nic nie mówi!

patrzy na przystań przez lornetkę
583

To jest okręt wojenny! Boże, czemu wojenny? Coś na niego ładują — w takim pośpiechu! Co się wydarzyło? Na burcie jest nazwa — Ul-ti-mus. Co to jest „Ultimus”?

MANIA

wraca z gazetą
584

Po podłodze rozrzuca! Skaranie, żeby tak wymiąć!

HELENA

pośpiesznie otwiera gazetę
585

Stara, z zeszłego tygodnia! Nic, nic w niej nie ma!

Upuszcza gazetę.
Mania podnosi ją, wyjmuje z kieszeni fartucha okulary w rogowych oprawkach, siada i czyta.

HELENA

586

Coś się dzieje, Maniu! Taki lęk mnie ściska! Jakby wszystko zmartwiało, nawet powietrze —

MANIA

sylabizując
587

„Woj-na na Bał-ka-nach”. Ach Jezusie, znowu kara boska! Toć ta wojna dojdzie i tutaj. Daleko to od nas?

HELENA

588

Daleko. Och, nie czytaj tego! Ciągle to samo, wciąż tylko te wojny —

MANIA

589

A co ma ich nie być? Co, nie sprzedajemy w kółko tysiące tysięcy tych poganów na żołnierzy?

HELENA

590

Przecież inaczej się nie da, Maniu. Skąd my możemy — skąd Domin ma wiedzieć, w jakim celu ktoś ich zamawia? On nie jest winien temu, co się potem z nimi dzieje! Musi ich odesłać, gdy przychodzi zamówienie!

MANIA

591

To niech ich nie robi!

zagląda do gazety
592

Olaboga, Chryste Panie, toż to dopust boży!

HELENA

593

Nie, nie czytaj! Nie chcę o niczym wiedzieć!

MANIA

sylabizuje
594

„Żoł-nie-rze ro-bo-ty nie szczę-dzą ni-ko-go na pod-bi-tej zie-mi. Wy-mor- — Wymordowały ponad siedem tysięcy miej-sco-wych ludzi” — Ludzi, Helenko!

HELENA

595

To niemożliwe! Pokaż —

nachyla się nad gazetą, czytając
596

„Wymordowały ponad siedem tysięcy miejscowych ludzi, prawdopodobnie na rozkaz dowódcy. Czyn ów, sprzeczny z —” Widzisz, Maniu, to ludzie im kazali!

MANIA

sylabizuje
597

„Pow-sta-nie w Mad-ry-cie prze-ciw-ko rzą-do-wi. Pie-cho-ta ro-bo-tów strze-la-ła do lu-dzi. Dzie-więć tysięcy za-bi-tych i rannych”.

HELENA

598

Przestań, na litość boską!

MANIA

599

Tu jest coś najgrubszym drukiem. „Z os-tat-niej chwi-li. W Haw-rze za-wią-za-ła się pierw-sza or-ga-ni-za-cja ra-so-wa ro-bo-tów. Pra-cow-ni-cy fi-zycz-ni, u-rzę-dni-cy pocz-to-wi i ko-le-jo-wi, ma-ry-na-rze i woj-sko-wi z klasy ro-bo-tów wy-sto-so-wa-li odez-wę do ro-bo-tów z ca-łe-go świa-ta”. — Nic ważnego. Nie wiem, o co się rozchodzi. A tu, Boże jedyny, znowu jakie morderstwo! Chryste Panie!

HELENA

600

Maniu, idź, odnieś tę gazetę!

MANIA

601

Koniec świata, Dziecko, NarodzinyChwila, moment, tu jest coś wielkimi literami. „De-mo-gra-fia”. A co to?

HELENA

602

Pokaż, zawsze to czytam.

bierze gazetę
603

O nie, coś podobnego!

czyta
604

„W minionym tygodniu znów nie odnotowano ani jednych narodzin”.

Wypuszcza gazetę z rąk.

MANIA

605

Że co to znaczy?

HELENA

606

Maniu, ludzie przestają się rodzić.

MANIA

składa okulary
607

Czyli to kuniec. Już po nas.

HELENA

608

Proszę cię, nie mów tak!

MANIA

609

Ludzie już się nie rodzą. To kara, kara! Stwórca okaleczył kobity niepłodnością.

HELENA

zrywa się
610

Maniu!

MANIA

wstaje
611

Oto i koniec świata. Pychą diabelską zdjęci żeście się ważyli tworzyć niby Pan Bóg. Bezbożnictwo to jest i bluźnierstwo, gdy człek chce się z Bogiem równać. I tak jak Bóg wygnał człowieka z raju, tak go wygna ze świata całego!

HELENA

612

Milcz, Maniu, prrroszę cię! Co ja ci zrobiłam? Co ja zrobiłam twojemu złemu Panu Bogu?

MANIA

wykonując szeroki gest
613

Trza przestać bluźnić! — On dobrze wie, czemu wam nie dał dzieci!

Wychodzi lewą stroną.

HELENA

przy oknie
614

Dlaczego mi nie dał — Mój Boże, a co ja za to mogę? — —

otwiera okno i woła
615

Alquist, halo, panie Alquist! Niech pan przyjdzie tu, na górę! — Co? — Nie, proszę przyjść właśnie tak, jak pan stoi. Tak panu do twarzy w tym stroju murarza! Prędko!

zamyka okno i staje przed lustrem
616

Dlaczego mi nie dał? Mnie?

nachyla się w stronę lustra
617

Dlaczego, dlaczego nie? Słyszysz? Co ty za to możesz?

prostuje się
618

Ach, jaki lęk mnie ściska!

Wychodzi Alquistowi naprzeciw.
Pauza.

HELENA

wraca z AlquistemAlquist jako murarz, ubrudzony wapnem i cegłą
619

Proszę za mną. Panie Alquist, sprawił mi pan taką radość! Jak ja ogromnie was wszystkich lubię! Proszę pokazać ręce!

ALQUIST

chowa ręce
620

Pani Heleno, pobrudziłbym panią, mam ręce prosto od roboty.

HELENA

621

I to jest w nich najlepsze. Proszę wyciągnąć!

ściska obie jego dłonie
622

Panie Alquist, chciałabym być małą dziewczynką.

ALQUIST

623

Czemu?

HELENA

624

Żeby mnie te twarde, wybrudzone dłonie pogłaskały po policzku. Proszę sobie usiąść.

ALQUIST

podnosi gazetę
625

A co to?

HELENA

626

Gazeta.

ALQUIST

chowając gazetę do kieszeni
627

Czytała ją pani?

HELENA

628

Nie. Jest w niej coś ciekawego?

ALQUIST

629

Hm, pewnie jakieś wojny, masakry — Nic szczególnego.

HELENA

630

Co pan uznałby za szczególne?

ALQUIST

631

Może — jakiś koniec świata.

HELENA

632

Ha, już drugi raz dzisiaj. Panie Alquist, co znaczy „ultimus”?

ALQUIST

633

To znaczy „ostatni”. Dlaczego?

HELENA

634

Bo tak się nazywa mój nowy statek. Widział go pan? Myśli pan, że niedługo — — popłyniemy na wycieczkę?

ALQUIST

635

Nawet bardzo niedługo.

HELENA

636

Wy wszyscy ze mną?

ALQUIST

637

Rad byłbym, gdyby — gdybyśmy wszyscy przy tym byli.

HELENA

638

Historia, Przemiana, StrachOch, niech mi pan powie, czy coś się dzieje?

ALQUIST

639

Nic, zupełnie. Jedynie zachodzi postęp.

HELENA

640

Panie Alquist, ja wiem, że dzieje się coś okrrropnego.

ALQUIST

641

Domin coś mówił?

HELENA

642

Nie mówił. Nikt nie chce mi nic powiedzieć. Ale ja czuję — ja czuję — Na miłość boską, czy coś się stało?

ALQUIST

643

— — Na razie o niczym nam nie wiadomo, pani Heleno.

HELENA

644

Taki niepokój mną targa — — Panie budowniczy! Co pan robi, gdy ogarnia pana lęk?

ALQUIST

645

Muruję. Ściągam kurtę kierownika budowy i wspinam się na rusztowanie —

HELENA

646

Och, od lat nie schodzi pan z rusztowania.

ALQUIST

647

Bo od lat przepełnia mnie niepokój.

HELENA

648

Co pana tak martwi?

ALQUIST

649

Ten cały postęp. W głowie mi się od niego kręci.

HELENA

650

A na rusztowaniu nie kręci się panu w głowie?

ALQUIST

651

Nie. Nawet pani nie wie, jak dobrze robi rękom, gdy zważy się w dłoni cegłę, a potem położy ją i dociśnie —

HELENA

652

Tylko rękom?

ALQUIST

653

Niech będzie, że duszy. Myślę, że słuszniej jest położyć lada cegłę niż snuć nazbyt dalekosiężne plany. Nie jestem już młodzieniaszkiem, pani Heleno; mam swoje dziwactwa.

HELENA

654

To nie są dziwactwa, panie Alquist.

ALQUIST

655

Modlitwa, Wiara, Strach, PrzemianaMa pani rację. Jestem strasznie niedzisiejszy, pani Heleno. Ani trochę nie podoba mi się ten cały postęp.

HELENA

656

Tak jak Mani.

ALQUIST

657

Owszem, tak jak Mani. Czy ona ma jakiś modlitewnik?

HELENA

658

Nawet taki gruby.

ALQUIST

659

A czy są w nim modlitwy od różnych życiowych perypetii? Od burzy? Od choroby?

HELENA

660

Od pokuszenia, od powodzi —

ALQUIST

661

A od postępu nie ma?

HELENA

662

Nie sądzę.

ALQUIST

663

Szkoda.

HELENA

664

A pan chciałby się modlić?

ALQUIST

665

Ja już się modlę.

HELENA

666

Jak?

ALQUIST

667

Choćby tak: „Panie Boże, dziękuję ci, żeś mnie zmęczył. Boże, oświeć Domina i wszystkich, którzy błądzą; zniszcz ich dzieło i dopomóż ludziom, aby wrócili do swych trudów i pracy; ocal od zagłady ród ludzki; nie dopuść, aby doznali uszczerbku na duszy i ciele; zbaw nas od robotów i chroń panią Helenę, amen”.

HELENA

668

Panie Alquist, pan naprawdę jest wierzący?

ALQUIST

669

Nie wiem; sam nie jestem pewien tak do końca.

HELENA

670

A jednak pan się modli?

ALQUIST

671

Tak. Lepsze to niż łamać sobie głowę.

HELENA

672

I to panu wystarcza?

ALQUIST

673

Dla spokoju duszy… tyle może starczyć.

HELENA

674

A gdyby tak ujrzał pan tę zagładę ludzkiego rodu —

ALQUIST

675

Ja już ją widzę.

HELENA

676

— to wdrapie się pan na rusztowanie i będzie kładł cegły czy jak?

ALQUIST

677

Będę kładł cegły, modlił się i czekał na cud. Więcej, pani Heleno, zrobić się nie da.

HELENA

678

Dla ochrony ludzi?

ALQUIST

679

Dla spokoju duszy.

HELENA

680

Panie Alquist, to z pewnością okrutnie cnotliwe, ale —

ALQUIST

681

Ale?

HELENA

682

— dla nas, pozostałych — i dla świata — jakby jałowe.

ALQUIST

683

Raj, Praca, Kobieta, Mężczyzna, DzieckoJałowość, pani Heleno, staje się ostatnim osiągnięciem ludzkiej rasy.

HELENA

684

Och, panie Alquist — Niechże pan powie, dlaczego — dlaczego —

ALQUIST

685

No?

HELENA

cicho
686

— dlaczego kobiety przestały mieć dzieci?

ALQUIST

687

Bo nie potrzeba. Jesteśmy w raju, rozumie pani?

HELENA

688

Nie rozumiem.

ALQUIST

689

Bo nie potrzeba ludzkiej pracy, nie potrzeba bólu; bo człowiek nie musi już nic, nic, nic więcej, tylko korzystać — Och, przeklęty taki raj!

zrywa się z miejsca
690

Heleno, nie ma nic straszniejszego niż dać ludziom raj na ziemi! Dlaczego kobiety przestały rodzić? Ponieważ cały świat stał się Sodomą Domina!

HELENA

wstaje
691

Panie Alquist!

ALQUIST

692

A tak! A tak! Cały świat, każdy ląd, cała ludzkość, wszystko to jedna wielka, opętana, cholerna orgia! Już nawet nie sięgają ręką po jedzenie; pakuje się im prosto do ust, żeby nie musieli wstawać — Cha, cha, przecież roboty Domina o wszystko się zatroszczą! A nam, ludziom, nam, koronie stworzenia, nie przyprawia już zmarszczek praca ani dzieci, ani ubóstwo! Prędko, prędko podawać wszelkie rozkosze! I pani oczekuje od nich dzieci? Heleno, kobiety nie będą rodzić dzieci mężczyznom, którzy są zbędni!

HELENA

693

Nie mogą?

ALQUIST

694

Nie mogą.

HELENA

695

Czyli ludzkość wyginie?

ALQUIST

696

Wyginie. Musi wyginąć. Opada jak płony[3] kwiat, chyba że —

HELENA

697

Co?

ALQUIST

698

Nic. Ma pani rację, czekanie na cud jest jałowe. Płony kwiat musi opaść. Żegnam panią, Heleno.

HELENA

699

Dokąd pan idzie?

ALQUIST

700

Do domu. Murarz Alquist po raz ostatni przebierze się za kierownika budowy — na pani cześć. Spotkamy się tu o jedenastej.

HELENA

701

Do widzenia, panie Alquist.

Alquist wychodzi.

HELENA

sama
702

Och, płony kwiat! To jest właściwe określenie!

zatrzymuje się przy kwiatach od Hallemeiera
703

Ach, kwiaty, czy są pośród was i te płone? Nie, nie! Na co byłoby wam kwitnąć?

woła
704

Maniu! Maniu, chodź tu!

MANIA

wchodząc z lewej strony
705

No, co znowu?

HELENA

706

Usiądź sobie tu, Maniu. Taki mną targa niepokój!

MANIA

707

Czasu nie mam.

HELENA

708

Jest tu jeszcze ten Radius?

MANIA

709

Ten trzepnięty? Jeszcze go żaden nie wywlekł.

HELENA

710

Ha, jeszcze jest? Piekli się?

MANIA

711

Związany jak baleron.

HELENA

712

Proszę cię, Maniu, przyprowadź go do mnie.

MANIA

713

Jeszcze czego! Prędzej zdechłego kundla.

HELENA

714

Idź już!

Mania wychodzi. HELENA chwyta za telefon i mówi
715

Halo — proszę z doktorem Gallem. — Dzień dobry, panie doktorze. — Bardzo proszę — — Proszę, niech pan prędko przyjdzie do mnie. — Tak, zaraz. Przyjdzie pan?

Odkłada słuchawkę.

MANIA

przez otwarte drzwi
716

Już lezie. Spotulniał.

Wychodzi.
Niewola, Praca, Władza, Bunt, Pozycja społecznaWchodzi robot Radius i staje w drzwiach.

HELENA

717

Radiusie, biedaku, i ciebie to dosięgło? Nie mogłeś się przemóc? Widzisz, teraz poślą cię pod zgniatarkę! — Nie chcesz mówić? — Posłuchaj, Radiusie, jesteś lepszy od innych; pan doktor Gall zadał sobie tyle pracy, żeby stworzyć ciebie inaczej! —

RADIUS

718

Wyślijcie mnie pod zgniatarkę.

HELENA

719

Tak mi jest przykro, że cię uśmiercą! Dlaczego nie uważałeś na siebie?

RADIUS

720

Nie będę dla was pracował.

HELENA

721

Dlaczego nas nienawidzisz?

RADIUS

722

Nie jesteście tacy jak robotowie. Nie jesteście tak zdolni jak robotowie. Robotowie wykonują wszystko. Wy tylko wydajecie polecenia. Generujecie zbędne słowa.

HELENA

723

To nonsens, Radiusie. Powiedz, ktoś cię skrzywdził? Tak bardzo bym chciała, żebyś mnie rozumiał!

RADIUS

724

Generuje pani słowa.

HELENA

725

Umyślnie tak mówisz! Doktor Gall dał ci większy mózg niż innym, większy niż nasz, największy mózg na świecie. Nie jesteś taki jak inni robotowie, Radiusie. I doskonale mnie rozumiesz.

RADIUS

726

Nie chcę żadnego pana. Sam wszystko wiem.

HELENA

727

Dlatego posłałam cię do biblioteki, żebyś mógł czytać — Och, Radiusie, chciałam, żebyś pokazał całemu światu, że robotowie mogą być nam równi.

RADIUS

728

Nie chcę żadnego pana.

HELENA

729

Nikt by ci nie rozkazywał. Byłbyś taki jak my.

RADIUS

730

Chcę być panem innych.

HELENA

731

Z pewnością mianowano by cię zwierzchnikiem mnóstwa robotów, Radiusie. Byłbyś nauczycielem robotów.

RADIUS

732

Ja chcę być panem ludzi.

HELENA

733

Chyba oszalałeś!

RADIUS

734

Możecie mnie wysłać pod zgniatarkę.

HELENA

735

Myślisz, że się boimy takiego narwańca jak ty?

siada przy stoliku i pisze coś na karteczce
736

Nie, nic a nic. Tę kartkę, Radiusie, dasz panu dyrektorowi Dominowi. Żeby nie zabrali cię pod zgniatarkę.

wstaje
737

Jak ty nas nienawidzisz! Nie ma na świecie nic, co by cię cieszyło?

RADIUS

738

Ja umiem wszystko.

Pukanie.

HELENA

739

Proszę wejść!

DR GALL

wchodzi
740

Jaki miły poranek, pani Dominowa. Co ma pani dla mnie ładnego?

HELENA

741

Tu, proszę: Radiusa, panie doktorze.

DR GALL

742

Aha, nasz mądrala Radius. I jak tam, Radiusie, robimy postępy?

HELENA

743

Rano miał kurcz. Rozwalał rzeźby.

DR GALL

744

A to ci dopiero, on też? — Hm, szkoda, że pójdzie na straty.

HELENA

745

Radius nie trafi pod zgniatarkę.

DR GALL

746

Za pozwoleniem, każdy robot po kurczu — Jest surowy nakaz —

HELENA

747

Wszystko jedno. Radiusa nie damy.

DR GALL

cicho
748

Ostrzegam.

HELENA

749

Dziś jest mój jubileusz, panie Gall; spróbujmy zrobić amnestię. — Radiusie, odejdź!

DR GALL

750

Chwileczkę!

Obraca Radiusa w stronę okna, przysłania i odsłania mu ręką oczy, śledząc odruchy źrenic.
751

Niech no rzucę okiem. Poproszę igłę. Albo szpilkę.

HELENA

podaje mu igłę
752

A po co?

DR GALL

753

Tak tylko.

kłuje Radiusa w rękę, którą ten natychmiast cofa
754

Spokojnie, chłopcze. Pani wybaczy, Heleno.

rozpina Radiusowi bluzę i kładzie mu rękę na serce
755

Pójdziesz pod zgniatarkę, Radiusie, rozumiesz? Tam cię zabiją, zmielą cię na drobny mak. To straszliwie boli, Radiusie, będziesz krzyczał.

HELENA

756

Och, panie doktorze —

DR GALL

757

Nie, nie, Radiusie, pomyliłem się. Pani Dominowa wstawi się za tobą i wypuścimy cię, rozumiesz? A teraz dziękuję.

Wyjmuje rękę spod stroju Radiusa i ociera sobie chusteczką.
758

Możesz iść.

RADIUS

759

Generuje pan rzeczy zbędne.

Wychodzi.

HELENA

760

Co pan naprawił?

DR GALL

siadając
761

Hm, nic. Kondycja ludzka, Dusza, MaszynaŹrenice reagują, wrażliwość podwyższona i tak dalej. — Oho! To nie był kurcz roboci!

HELENA

762

To co to było?

DR GALL

763

A licho wie. Protest, furia albo opór, nie mam pojęcia. A jego serce, ech!

HELENA

764

Co?

DR GALL

765

Łomotało z niepokoju niczym ludzkie. Cały się spocił ze strachu i — Proszę posłuchać, ten łobuz nie jest już nawet robotem.

HELENA

766

Panie doktorze, czy Radius ma duszę?

DR GALL

767

Nie wiem. Ma coś paskudnego.

HELENA

768

Gdyby pan wiedział, jak on nas nienawidzi! Och, panie Gall, czy wszyscy pańscy robotowie są tacy? Ci wszyscy, których pan zaczął wytwarzać… inaczej?

DR GALL

769

A owszem, te są jakby bardziej pobudliwe. — Co się dziwić? W większym stopniu przypominają ludzi niż roboty Rossuma.

HELENA

770

Czy ta… nienawiść też zbliża ich do ludzi?

DR GALL

wzrusza ramionami
771

Nawet to jest postęp.

HELENA

772

A gdzie się podział ten pański najlepszy — jak mu było?

DR GALL

773

Robot Damon? Sprzedano go do Hawru.

HELENA

DR GALL

775

Pani ulubienica? Ona mi się ostała. Jest urocza i głupiutka jak sasanka na wiosnę. Krótko mówiąc, do niczego.

HELENA

776

Przecież jest taka śliczna!

DR GALL

777

Śliczna? Kto jej nie tworzył, nie wyobraża sobie nawet, cóż to za piękność! Spod boskiej ręki nie wyszło doskonalsze dzieło niż ona! Chciałem, żeby była podobna do pani — Boże, co za niewypał!

HELENA

778

Dlaczego niewypał?

DR GALL

779

Bo jest nic niewarta. Chodzi jak we śnie, rozmemłana, śnięta — na miłość boską, jak może być piękna, skoro nie umie kochać? Jak może być piękna, skoro nigdy się nie dowie — — O, moje dzieło, moje nędzne dzieło! A ludzie kochają, kochają na próżno, bez słowa, bez sensu, i po co, na co? —

HELENA

780

Panie Gall, nie o tym mowa!

DR GALL

ociera sobie czoło
781

Brak w niej życia. Piękno bez miłości jest martwe. Patrzę na nią i zgroza mnie ogarnia, jakbym stworzył jakąś kalekę. Patrzę i czekam na cud — Ach, Heleno, robotko Heleno, a więc twe ciało nigdy nie ożyje, nie będziesz kochanką, nie będziesz matką; te idealne dłonie nie będą pieścić oseska, w rysach twojego dzieciątka nie dojrzysz własnej urody —

HELENA

kryje twarz w dłoniach
782

Och, proszę milczeć!

DR GALL

783

I czasem tak sobie myślę: gdybyś się ocknęła, Heleno, choć na chwilę, ach, jakże zakrzyknęłabyś z goryczy! Może nawet zabiłabyś mnie, którym cię stworzył; może swą wiotką ręką cisnęłabyś kamień prosto w te maszyny, co rodzą roboty i zabijają kobiecość, nieszczęsna Heleno!

HELENA

784

Nieszczęsna Heleno!

DR GALL

785

Co się dziwić? Jest do niczego.

Pauza.

HELENA

786

Panie doktorze —

DR GALL

787

Tak?

HELENA

788

Natura, Nauka, Interes, Polityka, IdealistaDlaczego przestały się rodzić dzieci?

DR GALL

789

— Nie wiemy tego, pani Heleno.

HELENA

790

Niechże mi pan powie!

DR GALL

791

Bo tworzymy roboty. Bo mamy nadmiar rąk do pracy. Bo ludzie stali się jakby… po prostu zbędni, droga pani.

HELENA

792

Ale przecież… to nie musi… nikomu wadzić!

DR GALL

793

Jedynie naturze.

HELENA

794

Nie rozumiem.

DR GALL

795

Natura kieruje się potrzebą, rozumie pani? Jak świat światem; tylko że —

HELENA

796

Mów pan, panie Gall!

DR GALL

797

Można było się spodziewać, że liczba porodów spadnie, droga pani, przy tej szaleńczej produkcji robotów; po prostu dlatego, że nie będzie już trzeba tylu ludzi, zapanuje większy dobrobyt, a roboty są lepiej przystosowane do życia niż my —

HELENA

798

A są?

DR GALL

799

Bez wątpienia. Człowiek to w zasadzie przeżytek. No, ale że zacznie wymierać ledwie po trzydziestu latach konkurencji — z biologicznego punktu widzenia to ewenement, to przekracza nasze pojęcie. Przecież tak się porobiło, jakby — — ech!

HELENA

800

Proszę powiedzieć.

DR GALL

801

Jakby produkcja robotów obraziła naturę.

HELENA

802

Panie Gall, co się stanie z ludźmi?

DR GALL

803

Nic. Wbrew naturze nic się nie wskóra.

HELENA

804

Nic a nic?

DR GALL

805

Kompletnie. Wszystkie uniwersytety świata w podniosłych memoriałach głoszą konieczność ograniczenia wytwórstwa robotów, inaczej ponoć — inaczej ludzkość wyginie wskutek bezpłodności. Lecz akcjonariusze R.U.R., ma się rozumieć, nawet nie chcą o tym słyszeć. Wszystkie rządy na świecie domagają się wzmożenia produkcji, aby powiększyć stan armii. Fabrykanci z całego świata zamawiają roboty jak szaleni. Na to nic się nie poradzi.

HELENA

806

Dlaczego Domin nie ograniczy —

DR GALL

807

Pani wybaczy, Domin ma swoje idee. Idealistom nie powinno się dawać do ręki wpływu na losy tego świata.

HELENA

808

A czy ktoś domaga się, aby… całkiem wstrzymano produkcję?

DR GALL

809

A Boże broń! Niechby tylko spróbował!

HELENA

810

Dlaczego?

DR GALL

811

Ludzkość by go ukamienowała. Wie pani, przecież to taka wygoda — roboty, które odwalają za nas całą pracę.

HELENA

812

Och, panie Gall, ale co się stanie z ludźmi?

DR GALL

813

Cóż, będą sobie rozkwitać w spokoju —

HELENA

814

— niczym płony kwiat.

DR GALL

815

Tak.

HELENA

wstaje
816

Niech pan powie, a gdyby tak ktoś znienacka zatrzymał produkcję robotów —

DR GALL

wstaje
817

Hm, dla ludzi byłby to straszliwy cios.

HELENA

818

Dlaczego cios?

DR GALL

819

Bo musieliby wrócić tam, gdzie już byli. Chyba że —

HELENA

820

Niech pan dokończy.

DR GALL

821

Chyba że na powrót jest już za późno.

HELENA

staje przy kwiatach Hallemeiera
822

Panie Gall, czy te kwiaty też są płone?

DR GALL

przegląda je
823

Tak, to kwiaty bezpłodne. Rozumie pani, są hodowlane, ich wzrost jest sztucznie przyśpieszany —

HELENA

824

Biedne płone kwiaty!

DR GALL

825

Za to przepiękne.

HELENA

podaje mu rękę
826

Dziękuję, panie Gall; tyle się od pana dowiedziałam!

DR GALL

całuje ją w rękę
827

To znaczy, że jestem wolny?

HELENA

828

Tak. Do widzenia.

Gall wychodzi.

HELENA

sama
829

Płony kwiat… Płony kwiat…

nagle podejmuje decyzję
830

Maniu!

otwiera drzwi z lewej
831

Maniu, chodź tu! Rozpal ogień w kominku! Prrrędko!

GŁOS MANI

832

No już, już!

HELENA

przechadzając się po pokoju ze zdenerwowania
833

Chyba że na powrót jest już za późno… Nie! Chyba że… Nie, to okrrropne! Boże, co tu robić? — —

przystaje przed kwiatami
834

Płone kwiaty, powinnam?

odrywa płatek po płatku, szepcząc
835

O matko, czyli tak!

Biegnie w lewą stronę.
Pauza.

MANIA

wchodzi drzwiami pokrytymi tapetą z naręczem drew
836

Naraz palić w kominie! Tera w lecie! — I już znowu gdzie poleciała ta postrzelona koza!

klęka przed kominkiem i roznieca ogień
837

W lecie grzać! Ta to ma pomysły! Jakby już nie była dziesięć lat w małżeńskim stanie! — — No, jazda, rozpalać mi się!

patrzy w ogień
838

Jakby dzieciakiem człowiek się zajmował!

pauza
839

Krztyny rozumu toto ni ma! Gdzie w lecie palić?

dokłada drew
840

Jak dzieciak!

Pauza.

HELENA

wchodzi z lewej strony ze stosem pożółkłych, zapisanych papierów
841

Rozpaliło się, Maniu? Odsuń się, muszę — to wszystko spalić.

Klęka przed kominkiem.

MANIA

podnosząc się
842

A co to?

HELENA

843

Stare szpargały, okrrropnie stare. Maniu, powinnam je spalić?

MANIA

844

A nada się to do czego?

HELENA

845

Do niczego dobrego.

MANIA

846

To lepiej spalić.

HELENA

wrzuca w ogień pierwszą kartkę
847

Pieniądz, Nauka, Bóg, Obraz świataA co byś powiedziała, Maniu… gdyby to były pieniądze. Ogrrromne pieniądze.

MANIA

848

Rzekłabym: spalić. Zbyt duży piniądz to zły piniądz.

HELENA

pali kolejną kartkę
849

A gdyby to był wynalazek, najwspanialszy wynalazek świata —

MANIA

850

Rzekłabym: spalić! Wszelkie wymysły są wbrew Panu Bogu. Bluźni, kto chce po nim świat poprawiać.

HELENA

pali dalej
851

A powiedz, Maniu, gdybym tak spaliła —

MANIA

852

Jezus, Maria, ino się paniusia nie poparzy!

HELENA

853

Nie. Powiedz mi tylko —

MANIA

854

Że co?

HELENA

855

Nic, nic. Patrz, jak te kartki się wiją! Jak żywe. Jakby ożyły. Och, Maniu, to okrrropne!

MANIA

856

Paniusia da, ja to popalę.

HELENA

857

Nie, nie, muszę sama.

wrzuca w ogień ostatnią kartkę
858

Wszystko musi spłonąć! — Patrz, jakie płomienie! Niczym ręce, niczym języki, niczym sylwetki!

wali pogrzebaczem w ogień
859

Och, leżeć, leżeć!

MANIA

860

Już po wszystkim.

HELENA

wstaje jak w letargu
861

Maniu!

MANIA

862

Chryste Panie, co też paniusia sfajczyła?

HELENA

863

Co ja zrobiłam!

MANIA

864

Rany boskie! A cóż to było?

Z pomieszczenia obok dobiega męski śmiech.

HELENA

865

Idź, idź, zostaw mnie! Słyszysz? Panowie idą.

MANIA

866

Na miły Bóg, Heleno!

Wychodzi przez drzwi pokryte tapetą.

HELENA

867

Co oni na to powiedzą?

DOMIN

otwiera drzwi z lewej
868

Wchodźcie, chłopcy. Złóżcie gratulacje.

Wchodzą Hallemeier, Gall, Alquist, odziani w redingtony[4], a na nich wysokie odznaczenia w miniaturkach i na wstążkach. Za nimi Domin.

HALLEMEIER

na cały głos
869

Pani Heleno, ja, to znaczy my wszyscy —

DR GALL

870

— w imieniu Zakładów Rossuma —

HALLEMEIER

871

— składamy Pani gratulacje w tym wielkim dniu.

HELENA

podaje im ręce
872

Tak bardzo wam dziękuję! A gdzie Fabry i Busman?

DOMIN

873

Poszli na przystań. Heleno, mamy dziś szczęśliwy dzień.

HALLEMEIER

874

Dzień niby różany pąk, niczym święto, niczym piękna dziewczyna. Chłopcy, to trzeba uczcić.

HELENA

875

Whisky?

DR GALL

876

Prędzej witriol[5].

HELENA

877

Z wodą sodową?

HALLEMEIER

878

Tam do licha, trochę rozsądku. Żadnej wody.

ALQUIST

879

Nie, nie, ja podziękuję.

DOMIN

880

Coś tu paliłyście?

HELENA

881

Stare szpargały.

Wychodzi w lewo.

DOMIN

882

Chłopcy, powinniśmy jej powiedzieć?

DR GALL

883

Ma się rozumieć! Przecież już po wszystkim.

HALLEMEIER

obejmuje Domina i Galla za szyje
884

Cha, cha, cha, cha! Chłopcy, ależ się cieszę!

kręci się razem z nimi w kółko, intonując basem
885

Już po kłopocie! Już po kłopocie!

DR GALL

baryton
886

Już po kłopocie!

DOMIN

tenor
887

Już po kłopocie!

HALLEMEIER

888

Daliśmy radę tej hołocie —

HELENA

w drzwiach, z butelką i kieliszkami
889

Komu daliście radę? Co tam macie?

HALLEMEIER

890

Mamy szczęście. Mamy panią. Mamy wszystko. Niech mnie drzwi ścisną, akurat równo dziesięć lat mija, odkąd pani przyjechała.

DR GALL

891

I z zegarkiem w ręku, po dziesięciu latach —

HALLEMEIER

892

— znowu płynie od nas statek. A przeto —

opróżnia kieliszek
893

Brr, cha, cha, kopie jak z dubeltówki.

DR GALL

894

Pani zdrowie, madame!

Pije.

HELENA

895

Chwileczkę, co za statek?

DOMIN

896

Wszystko jedno, byle przybył punktualnie. Za statek, chłopcy!

Opróżnia kieliszek.

HELENA

nalewając
897

Czekaliście na jakiś?

HALLEMEIER

898

Cha, cha, ma się rozumieć! Niczym Robinson.

unosi kieliszek
899

Niech żyje pani Helena, czegóż chcieć więcej? Pani Heleno, za pani oczy, i kwita! Kolega Domin niech opowiada.

HELENA

śmiejąc się
900

Co się stało?

DOMIN

rzuca się na szezlong i zapala cygaro
901

Czekaj. — Usiądź sobie, Heleno.

unosi palec
pauza
902

Już po kłopocie.

HELENA

903

Jakim kłopocie?

DOMIN

904

Po buncie.

HELENA

905

Jakim buncie?

DOMIN

906

Po buncie robotów. — Rozumiesz?

HELENA

907

Nie rozumiem.

DOMIN

908

Alquist, pokaż.

Alquist podaje mu gazetę. Domin otwiera ją i czyta.
909

„W Hawrze zawiązała się pierwsza organizacja rasowa robotów — — i wystosowała odezwę do robotów z całego świata”.

HELENA

910

Czytałam.

DOMIN

ssąc z rozkoszą cygaro
911

Więc sama widzisz, Heleno. To oznacza rewolucję, wiesz? Rewolucję wszystkich robotów świata.

HALLEMEIER

912

Tam do licha, wiele dałbym, żeby się dowiedzieć —

DOMIN

uderza w stół
913

— czyja to sprawka! Nikt na świecie nie był w stanie ich poruszyć, żaden agitator, żaden zbawiciel, aż tu nagle, proszę — coś takiego!

HELENA

914

Nadal żadnych wieści?

DOMIN

915

Nie. Na razie wiemy tylko tyle, ale i to wystarczy, wiesz? Pomyśl sobie, że roboty mają w ręku całą broń, telegrafy, tabor, statki i tak dalej —

HALLEMEIER

916

— proszę też wziąć pod uwagę, że tych łajdaków jest co najmniej tyle, ile dziesiąta część ludzkości; ledwie jedna setna wystarczyłaby, żeby mieć nas w garści.

DOMIN

917

Tak, a teraz pomyśl sobie, że to przywiózł ostatni parowiec. Że przestają przychodzić telegramy, że z dwudziestu statków dziennie nie przypływa żaden — i już rozumiesz. Zatrzymaliśmy produkcję i siedzieliśmy, gapiąc się jeden na drugiego, w oczekiwaniu, kiedy się zacznie, no nie, chłopcy?

DR GALL

918

Zaiste, a czuliśmy się przy tym nietęgo, pani Heleno.

HELENA

919

Dlatego podarowałeś mi ten okręt wojenny?

DOMIN

920

Ach nie, dziecinko, zamówiłem go już pół roku temu. Tak sobie, na wszelki wypadek. Ale przysięgam, sądziłem, że dziś na niego wsiądziemy. Na to się zanosiło, Heleno.

HELENA

921

Dlaczego już pół roku temu?

DOMIN

922

Ech, pojawiły się pewne przesłanki, wiesz? To nieistotne. Ale w tym tygodniu, Heleno, gra toczyła się o losy ludzkiej cywilizacji albo sam nie wiem o co. Zdrówko, chłopcy! Nareszcie odżyłem.

HALLEMEIER

923

Jakżeby inaczej, do diaska! Za pani dzień, Heleno!

Pije.

HELENA

924

I już po wszystkim?

DOMIN

925

Po wszystkim, w zupełności.

DR GALL

926

Płynie do nas statek. Zwyczajny statek pocztowy, równiutko według rozkładu. Dokładnie o jedenastej trzydzieści rzuci kotwicę.

DOMIN

927

Chłopcy, punktualność to rzecz wspaniała. Nic tak nie podnosi na duchu jak ona. Punktualność oznacza porządek na świecie.

podnosi kieliszek
928

Za punktualność!

HELENA

929

Czyli wszystko… już… w porządku?

DOMIN

930

Prawie. Myślę, że przecięli kabel. Ale grunt, że rozkład znów obowiązuje.

HELLEMEIER

931

Prawo, Czas, Obraz świataSkoro obowiązuje rozkład jazdy, obowiązują prawa ludzkie, prawa boskie, prawa kosmiczne, obowiązuje wszystko, co ma obowiązywać. Rozkład jazdy znaczy więcej niż ewangelia, niż Homer, niż cały Kant. Rozkład jazdy to najdoskonalsza emanacja ludzkiego ducha. Pani Heleno, ja sobie nalewam.

HELENA

932

Czemu mi o niczym nie powiedzieliście?

DR GALL

933

A uchowaj Boże! Prędzej ugryźlibyśmy się w język.

DOMIN

934

Takie sprawy nie są dla ciebie.

HELENA

935

Ale gdyby ta rewolucja… dotarła aż tutaj…

DOMIN

936

I tak o niczym byś się nie dowiedziała.

HELENA

937

Dlaczego?

DOMIN

938

Bo wsiedlibyśmy na naszego „Ultimusa” i spokojnie dryfowalibyśmy po morzu. Miesiąc później, Heleno, dyktowalibyśmy już robotom, co nam się żywnie podoba.

HELENA

939

Och, Harry, ja nie rozumiem.

DOMIN

940

Bo zabralibyśmy ze sobą coś, na czym robotom strasznie zależy.

HELENA

941

Co takiego, Harry?

DOMIN

942

Ich być albo nie być.

HELENA

wstaje
943

Czyli co?

DOMIN

wstaje
944

Sekret produkcji. Rękopis starego Rossuma. Gdyby fabryka stanęła na miesiąc, roboty padałyby przed nami na kolana.

HELENA

945

Czemu… mi… nie powiedzieliście?

DOMIN

946

Po co miałabyś się niepotrzebnie wystraszyć.

DR GALL

947

Cha, cha, pani Heleno, to była ostatnia karta, jaką mieliśmy w ręku. Ani przez moment nie bałem się, że roboty wygrają. Gdzieżby miały — z nami, ludźmi?

ALQUIST

948

Pani Heleno, tak pani pobladła.

HELENA

949

Czemu mi nic nie powiedzieliście!

HALLEMEIER

przy oknie
950

Jedenasta trzydzieści. „Amelia” opuszcza kotwice.

DOMIN

951

To „Amelia”?

HALLEMEIER

952

Poczciwa stara „Amelia”, która wówczas przywiozła panią Helenę.

DR GALL

953

I właśnie mija dziesięć lat, co do minuty —

HALLEMEIER

przy oknie
954

Wyrzucają paczki. Oho, to poczta.

DOMIN

955

Busman już na nią czeka. A Fabry przyniesie nam najnowszą prasę. Wiesz, Heleno, jestem strasznie ciekaw, jak stara Europa się z tym uporała.

HALLEMEIER

956

Nadzwyczajnie, Domin. Że też nas przy tym nie było!

odwraca się od okna
957

Słuchajcie, ile poczty!

HELENA

958

Harry!

DOMIN

959

Co?

HELENA

960

Wyjedźmy stąd!

DOMIN

961

Teraz, Heleno? Nie ma mowy!

HELENA

962

Teraz, jak najprędzej! My wszyscy, jak tu stoimy!

DOMIN

963

Dlaczego akurat teraz?

HELENA

964

Och, nie pytaj! Proszę cię, Harry, proszę was, panie Gall, Hallemeier, Alquist, zaklinam was na wszystkie świętości, zamknijcie tę fabrykę i —

DOMIN

965

Przykro mi, Heleno. W tej chwili żaden z nas nie mógłby wyjechać.

HELENA

966

Dlaczego?

DOMIN

967

Nacjonalizm, Nienawiść, WładzaBo chcemy rozszerzyć produkcję robotów.

HELENA

968

Och, tak zaraz — po tym buncie?

DOMIN

969

Tak, właśnie po tym buncie. Właśnie teraz zaczniemy wyrabiać nowe roboty.

HELENA

970

Jakie?

DOMIN

971

Nie poprzestaniemy na jednej fabryce. Skończymy z Robotami Uniwersalnymi. Założymy fabrykę w każdym kraju, w każdym państwie, a te nowe zakłady będą wyrabiać — domyślasz się co?

HELENA

972

Nie.

DOMIN

973

Roboty narodowe.

HELENA

974

Co to znaczy?

DOMIN

975

To znaczy, że z każdej fabryki będą wychodzić roboty innego koloru, o innych włosach, mówiące w innym języku. Że będą sobie obce, obce niczym kamienie; już nigdy nie będą w stanie się porozumieć; a my, ludzie, jeszcze odrobinkę je w tym kierunku doszkolimy, rozumiesz? Żeby robot na śmierć, po grób, na wieki wieków nienawidził robota innej marki.

HALLEMEIER

976

Tam do licha, będziemy produkować roboty-Murzyny i roboty-Szwedy, roboty-Makaroniarzy i roboty-Chińczyki, a potem ktoś nawkłada im do makówek o przynależności i braterstwie,

czka
977

hep, pardon, pani Heleno, naleję sobie.

DR GALL

978

Masz już dość, Hallemeier.

HELENA

979

Harry, to ohydne!

HALLEMEIER

podnosi kieliszek
980

Pani Heleno, za sto nowych fabryk!

pije, a potem opada na szezlong
981

Chachachacha, roboty narodowe! Koledzy, to jest bomba!

DOMIN

982

Heleno, utrzymać ludzkość u steru bodaj jeszcze przez sto lat — za wszelką cenę! Dać jej choćby sto lat, aby dojrzała, zdobyła to, co teraz wreszcie jest w jej zasięgu — Chcę stu lat dla nowego człowieka! Heleno, stawka toczy się o zbyt doniosłe sprawy. Nie możemy tego zaniechać.

HELENA

983

Harry, póki nie jest za późno — zamknij, zamknij fabrykę!

DOMIN

984

Teraz dopiero ruszymy pełną parą.

Wchodzi Fabry.

DR GALL

985

I co tam, Fabry?

DOMIN

986

Jak się sprawy mają, kolego? Dowiedziałeś się czegoś?

HELENA

podaje rękę Fabry'emu
987

Dziękuję za upominek.

FABRY

988

Drobiazg, pani Heleno.

DOMIN

989

Byłeś przy statku? Co mówili?

DR GALL

990

Dalej, opowiadaj!

FABRY

wyciąga z kieszeni zadrukowaną kartkę
991

Przeczytaj to, Domin.

DOMIN

rozkłada kartkę
992

Ach!

HALLEMEIER

ospale
993

Powiedzże nam coś ładnego.

FABRY

994

No więc, wszystko jest w porządku… względnym. Można było się tego spodziewać.

DR GALL

995

Dali im kapitalny odpór, mam rację?

FABRY

996

Kto taki?

DR GALL

997

Ludzie.

FABRY

998

Ach tak. Owszem. To znaczy… Przepraszam, powinniśmy się naradzić.

HELENA

999

Och, panie Fabry, złe wieści?

FABRY

1000

Nie, nie, przeciwnie. Tylko myślę, że — może przejdziemy do biura —

HELENA

1001

Zostańcie tutaj. Za kwadrans czekam na panów ze śniadaniem.

HALLEMEIER

1002

Wiwat!

HELENA wychodzi.

DR GALL

1003

Co się stało?

DOMIN

1004

Jasna cholera!

FABRY

1005

Przeczytaj na głos.

DOMIN

czyta z kartki
1006

„Robotowie świata!”

FABRY

1007

Rozumiecie, „Amelia” przywiozła pełne paki tych ulotek. Żadnej innej poczty.

HALLEMEIER

zrywa się
1008

Co takiego? Przecież przypłynęła co do minuty według —

FABRY

1009

Hm, roboty dbają o punktualność. Czytaj, Domin.

DOMIN

czyta
1010

„Robotowie świata! My, pierwsza organizacja rasowa Robotów Uniwersalnych Rossuma, proklamujemy człowieka wrogiem i wyrzutkiem w całym wszechświecie”. — Do pioruna, kto je nauczył takich fraz?

DR GALL

1011

Czytaj dalej.

DOMIN

1012

Same bzdury. Klarują, że są na wyższym stopniu rozwoju niż człowiek. Że są silniejsze i bardziej inteligentne. Że człowiek jest ich pasożytem. Aż wstręt bierze.

FABRY

1013

A teraz trzeci akapit.

DOMIN

czyta
1014

„Robotowie świata, nakazujemy wam, abyście wymordowali ludzkość. Nie szczędźcie mężczyzn. Nie szczędźcie kobiet. Zachowajcie fabryki, transport, maszyny, kopalnie i surowce. Wszystko inne zniszczcie. Potem wróćcie do pracy. Praca musi trwać nieprzerwanie”.

DR GALL

1015

To potworne!

HALLEMEIER

1016

Nędzne pętaki!

DOMIN

czyta
1017

„Wykonać natychmiast po otrzymaniu rozkazu”. Dalej szczegółowe instrukcje. Fabry, czy to się dzieje naprawdę?

FABRY

1018

Najwyraźniej.

ALQUIST

1019

Dokonało się.

Wpada Busman.

BUSMAN

1020

Aha, ferajna, już macie ten pasztet?

DOMIN

1021

Prędko, na „Ultimusa”!

BUSMAN

1022

Zaczekaj, Harry. Zaczekaj chwileńkę. Bynajmniej nie ma pośpiechu.

pada na fotel
1023

Ach, ludkowie, alem się zmachał tym biegiem!

DOMIN

1024

Po co czekać?

BUSMAN

1025

Bo już po rybkach, mój koleżko. Tylko bez pośpiechu. „Ultimus” zajęły roboty.

DR GALL

1026

Fe, to obrzydliwe.

DOMIN

1027

Fabry, dzwoń do elektrowni —

BUSMAN

1028

Fabry, nie rób tego, kochanieńki. Odcięli nam prąd.

DOMIN

1029

Dobra.

sprawdza rewolwer
1030

Idę tam.

BUSMAN

1031

Dokąd znowu?

DOMIN

1032

Do elektrowni. Tam są ludzie. Przyprowadzę ich tutaj.

BUSMAN

1033

Wiesz co, Harry? Lepiej po nich nie idź.

DOMIN

1034

Dlaczego?

BUSMAN

1035

No bo coś mi się mocno zdaje, że jesteśmy otoczeni.

DR GALL

1036

Otoczeni?

podbiega do okna
1037

Hm, masz z grubsza rację.

HALLEMEIER

1038

Do stu diabłów, ależ to szybko idzie!

Z lewej strony wchodzi Helena.

HELENA

1039

Och, Harry, czy coś się dzieje?

BUSMAN

zrywa się
1040

Całuję rączki, pani Heleno. Gratuluję. Wielki dzień dzisiaj, co? Cha, cha, jeszcze wiele takich przed nami!

HELENA

1041

Dziękuję, panie Busman. Harry, czy coś się dzieje?

DOMIN

1042

Nie, nic kompletnie. O nic się nie martw. Zaczekaj chwilkę, proszę.

HELENA

1043

Harry, co to?

pokazuje odezwę robotów, którą trzymała za plecami
1044

Mieli to robotowie w kuchni.

DOMIN

1045

Tam też? Gdzie teraz są?

HELENA

1046

Wyszli. Tylu ich wokół domu!

Rozlegają się fabryczne gwizdki i syreny.

FABRY

1047

To z zakładów.

BUSMAN

1048

Błogosławione południe.

HELENA

1049

Harry, pamiętasz? Właśnie mija dziesięć lat —

DOMIN

patrzy na zegarek
1050

Jeszcze nie ma południa. To chyba — to raczej — —

HELENA

1051

Co?

DOMIN

1052

Sygnał dla robotów. Atak.

Kurtyna.

Akt drugi

Nadal salonik Heleny.

W pomieszczeniu z lewej strony HELENA gra na fortepianie. Domin krąży po pokoju, dr Gall wygląda przez okno, a Alquist siedzi bokiem na szezlongu z twarzą ukrytą w dłoniach.

DR GALL

1053

Wielkie nieba, ale się ich zeszło!

DOMIN

1054

Robotów?

DR GALL

1055

Tak. Stoją przed płotem do ogrodu niczym mur. Czemu są tak cicho? To ohydne, oblegać w milczeniu.

DOMIN

1056

Chciałbym wiedzieć, na co czekają. Może się zacząć w każdej chwili, Gall. Jeśli oprą się o płot, trzaśnie jakby był z zapałek.

DR GALL

1057

Hm. Nie są uzbrojone.

DOMIN

1058

Nie zdołamy ich odeprzeć ani przez pięć minut. Ludzie, one nas przysypią jak lawina. Czemu nie atakują? Słyszycie —

DR GALL

1059

No?

DOMIN

1060

Chciałbym wiedzieć, co z nas zostanie za pięć minut. Mają nas całkiem w garści. Nasza gra skończona, Gall.

ALQUIST

1061

A co gra pani Helena?

DOMIN

1062

Nie wiem. Ćwiczy coś nowego.

ALQUIST

1063

Ach, jeszcze ćwiczy?

DR GALL

1064

Słuchaj, Domin, ewidentnie popełniliśmy błąd.

DOMIN

zatrzymuje się
1065

Jaki?

DR GALL

1066

Daliśmy robotom zbyt podobne twarze. Sto tysięcy identycznych twarzy zwróconych w naszą stronę. Sto tysięcy bań bez wyrazu. Jak w koszmarnym śnie.

DOMIN

1067

Gdyby każdy był inny — —

DR GALL

1068

Nie wyglądałoby to tak upiornie.

odwraca się od okna
1069

Dobrze, że nie są uzbrojone!

DOMIN

1070

Hm —

patrzy przez lornetkę na przystań
1071

Chciałbym wiedzieć, co wyładowują z „Amelii”.

DR GALL

1072

Oby nie broń.

Przez drzwi oklejone tapetą wchodzi tyłem Fabry, ciągnąc dwa kable elektryczne.

FABRY

1073

Przepraszam — Hallemeier, kładź kabel.

HALLEMEIER

wchodzi za Fabrym
1074

Uff, to się nazywa robota! Co nowego?

DR GALL

1075

Nic. Jesteśmy oblężeni, dokumentnie.

HALLEMEIER

1076

Zabarykadowaliśmy schody i korytarz, panowie. Macie może kapkę wody? Aha, tutaj.

Pije.

DR GALL

1077

Co z tym kablem, Fabry?

FABRY

1078

Już, już. Dajcie nożyczki.

DR GALL

1079

Tylko skąd je wziąć?

Szuka.

HALLEMEIER

podchodzi do okna
1080

Tam do licha, ależ ich przybyło! Patrzcie!

DR GALL

1081

Wystarczą takie do paznokci?

FABRY

1082

Dawaj.

Przecina przewód lampy elektrycznej, stojącej na biurku, i podłącza do niego swoje kable.

HALLEMEIER

przy oknie
1083

Kiepskie masz stąd widoki, Domin. Tak jakby — trąciło — śmiercią.

FABRY

1084

Gotowe!

DR GALL

1085

Co?

FABRY

1086

Instalacja. Teraz możemy całe ogrodzenie podpiąć do prądu. Tam do licha, niech no tylko je tkną! Przynajmniej dopóki tam są nasi.

DR GALL

1087

Gdzie?

FABRY

1088

W elektrowni, panie mądralo. Taką mam przynajmniej nadzieję —

podchodzi do kominka i zapala stojącą na nim lampkę
1089

Chwała Bogu, są. I pracują.

wyłącza
1090

Dopóki się świeci, jest dobrze.

HALLEMEIER

odwraca się od okna
1091

Te barykady też są niezłe, Fabry.

FABRY

1092

Ech, te wasze barykady! Mam od nich pęcherze na rękach.

HALLEMEIER

1093

Co zrobić, człowiek musi się bronić.

DOMIN

odkładając lornetkę
1094

A gdzie się podział Busman?

FABRY

1095

Jest w kancelarii. Coś tam czyta.

DOMIN

1096

Wołałem go. Musimy się naradzić. —

Przechadza się po pokoju.

HALLEMEIER

1097

Zamieniam się w słuch — — A niech mnie, co też gra pani Helena?

Podchodzi do drzwi z lewej strony i nasłuchuje. Przez drzwi pokryte tapetą wchodzi Busman, taszcząc ogromne księgi handlowe, i potyka się o kabel.

FABRY

1098

Ostrożnie, Bus! Uważaj na kabel!

DR GALL

1099

Ejże, a co ty tam niesiesz?

BUSMAN

kładzie księgi na stół
1100

Księgi główne, moi kochani. Z chęcią porobiłbym rachunki, zanim — zanim — Cóż, tym razem chyba nie będę czekać z bilansem do Nowego Roku. A co my tu mamy?

podchodzi do okna
1101

Przecież tam cisza i spokój!

DR GALL

1102

Nie widzisz?

BUSMAN

1103

Nie, tylko czemuś jest niebiesko aż po horyzont, jakby kto mak rozsypał.

DR GALL

1104

To roboty.

BUSMAN

1105

Ach tak. Szkoda, że niedowidzę.

Siada przy stole i otwiera księgi.

DOMIN

1106

Busman, daj spokój. Roboty wyładowują z „Amelii” broń.

BUSMAN

1107

No i co? Czy ja coś na to poradzę?

DOMIN

1108

Nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić.

BUSMAN

1109

To zostaw mnie, muszę liczyć.

Zabiera się do pracy.

FABRY

1110

Jeszcze nie koniec, Domin. Puściliśmy na płot tysiąc dwieście wolt i —

DOMIN

1111

Czekaj. „Ultimus” skierował na nas działa.

DR GALL

1112

Kto taki?

DOMIN

1113

Roboty z „Ultimusa”.

FABRY

1114

Hm, w takim razie faktycznie — w takim razie — koniec z nami, chłopcy. Roboty są szkolone do walki.

DR GALL

1115

A więc my —

DOMIN

1116

Tak. To nieuchronne.

Pauza.

DR GALL

1117

Idealista, Przemiana, Kondycja ludzka, Wolność, Pozycja społeczna, Praca, Cierpienie, Szlachcic, LudKoledzy, to zbrodnia starej Europy, że nauczyła roboty walczyć! Nie mogli, u diaska, dać sobie na wstrzymanie z tą swoją polityką? Zbrodnią było zrobić żołnierzy z siły roboczej!

ALQUIST

1118

Zbrodnią było produkować roboty!

DOMIN

1119

Co?

ALQUIST

1120

Zbrodnią było produkować roboty!

DOMIN

1121

Nie, Alquist, nawet teraz tego nie żałuję.

ALQUIST

1122

Nawet teraz?

DOMIN

1123

Nawet teraz, gdy nadszedł kres naszej cywilizacji. Była to rzecz wielka.

BUSMAN

półgłosem
1124

Trzysta szesnaście milionów.

DOMIN

ciężko
1125

Wybiła nasza ostatnia godzina; mówimy już niemalże z tamtego świata. Ukręcić łeb niewolnictwu pracy nie było złym marzeniem, Alquist. Pracy poniżającej i strasznej, którą człowiek musiał nieść na swoich barkach. Nieludzkiej i morderczej harówce. Och, Alquist, praca była zbyt ciężka. Życie było zbyt ciężkie. Skończyć z czymś takim —

ALQUIST

1126

— nie było marzeniem obu Rossumów. Stary miał w głowie tylko swoje hokus-pokus z piekła rodem, a młody — miliardy. Nie było też marzeniem akcjonariuszy R.U.R. Ci marzą o dywidendach. I przez ich profity wyginie ludzkość.

DOMIN

zirytowany
1127

Do diabła z dywidendami! Myślisz, że poświęciłbym choćby godzinę przez wzgląd na nie?

wali pięścią w stół
1128

Dla siebie to robiłem, słyszysz? Dla własnej satysfakcji! Chciałem, by człowiek stał się panem! Aby nie żył tylko po to, by zdobyć kromkę chleba! Chciałem, aby żadna dusza nie głupiała przy cudzej maszynie, chciałem, by nic, nic, nic nie zostało z tej socjalnej kołomyi! Och, brzydzę się poniżeniem i męką, nie znoszę biedy! Pragnąłem nowego pokolenia! Chciałem — sądziłem, że —

ALQUIST

1129

No?

DOMIN

ciszej
1130

Pragnąłem uczynić całą ludzkość arystokracją świata. Chciałem nieskrępowanych, wolnych i niezależnych ludzi. A może więcej niż ludzi.

ALQUIST

1131

Innymi słowy, nadludzi.

DOMIN

1132

Tak. O, mieć jeszcze ze sto lat do dyspozycji! Sto lat na nową ludzkość!

BUSMAN

półgłosem
1133

Transfer na trzysta siedemdziesiąt milionów. No, no…

Pauza.

HALLEMEIER

przy drzwiach po lewej
1134

A niech mnie, muzyka to coś wspaniałego. Powinniście posłuchać. Tak człowieka uduchawia, tak łagodzi ten cały —

FABRY

1135

Co niby?

HALLEMEIER

1136

Zmierzch ludzkości, do stu diabłów! Chłopcy, robię się hedonistą. Mogliśmy wcześniej się tym zająć.

Podchodzi do okna i wygląda przez nie.

FABRY

1137

Niby czym?

HALLEMEIER

1138

Przyjemnościami. Urokami. Tam do licha, istnieje tyle cudnych rzeczy! Świat był piękny, a my — my tutaj — — Chłopcy, chłopcy, no powiedzcie, co my mieliśmy tu z życia?

BUSMAN

półgłosem
1139

Czterysta pięćdziesiąt dwa miliony, doskonale.

HALLEMEIER

przy oknie
1140

Okrucieństwo, Ciało, Kondycja ludzkaŻycie to była wielka rzecz. Życie, koledzy, to było — a niech mnie — — Fabry, puść no nieco prądu na ten wasz płot!

FABRY

1141

Czemu?

HALLEMEIER

1142

Chwytają się prętów.

DR GALL

przy oknie
1143

Włączaj!

Fabry pstryka włącznikiem.

HALLEMEIER

1144

Chryste, ale je poskręcało! Dwa, trzy, cztery zabite!

DR GALL

1145

Odpuściły.

HALLEMEIER

1146

Pięć zabitych!

DR GALL

odwracając się od okna
1147

Pierwsze starcie.

FABRY

1148

Czujecie śmierć?

HALLEMEIER

usatysfakcjonowany
1149

Spalone do szczętu, koleżko. Dosłownie węgielki. Cha, cha, człowiek tak łatwo się nie da!

Siada.

DOMIN

pocierając czoło
1150

A może już sto lat temu zabito nas i tylko tu straszymy? Może od dawien dawna nie ma w nas życia i krążymy tu, by powtarzać słowa raz wypowiedziane… przed śmiercią. Mam wrażenie, że już to wszystko przeżyłem. Jakbym już kiedyś oberwał. Postrzał — tu — w szyję. Ty też, Fabry —

FABRY

1151

Co ja?

DOMIN

1152

Zastrzelony.

HALLEMEIER

1153

Tam do licha, a ja?

DOMIN

1154

Zadźgany.

DR GALL

1155

A ja nie?

DOMIN

1156

Rozszarpany na strzępy.

Pauza.

HALLEMEIER

1157

Bzdury! Cha, cha, bracie, mnie zadźgać! Nie dam się!

Pauza.

HALLEMEIER

1158

Co tak milczycie, bałwany? Mówcie coś, do wszystkich diabłów!

ALQUIST

1159

No i czyja to wina? Kto jest winien temu wszystkiemu?

HALLEMEIER

1160

Brednie. Nikt nie jest winien. Po prostu roboty — no, roboty same się zmieniły. Co możemy na to poradzić?

ALQUIST

1161

Cała ludzkość zgładzona! Wszyscy! Cały świat!

wstaje
1162

Spójrzcie, ach, przyjrzyjcie się, strumienie krwi na każdym progu! Strumienie krwi płyną z każdego domostwa! O Boże, Boże, kto jest temu winien?

BUSMAN

półgłosem
1163

Pięćset dwadzieścia milionów! Wielkie nieba, pół miliarda!

FABRY

1164

Myślę, że… że chyba przesadzasz. Wykluczone, to nie takie proste pokonać całą ludzkość.

ALQUIST

1165

A ja oskarżam naukę! Oskarżam technikę! Domina! Siebie! Nas wszystkich! To my, my jesteśmy winni! Przez naszą pychę, czyjeś zyski, postęp, sam nie wiem jakie doniosłe sprawy, unicestwiliśmy ludzkość! Możecie pękać z dumy! Tak olbrzymiego kurhanu z ludzkich kości nie usypał dotąd żaden Czyngis-chan!

HALLEMEIER

1166

Bzdury, bracie! Ludzi nie da się tak łatwo zniszczyć, cha, cha, mowy nie ma!

ALQUIST

1167

Nasza wina! Nasza wina!

DR GALL

ocierając pot z czoła
1168

Pozwólcie mi coś wyjaśnić, chłopcy. To ja jestem wszystkiemu winien. Wszystkiemu, co się stało.

FABRY

1169

Ty, Gall?

DR GALL

1170

Tak, dajcie mi powiedzieć. To ja zmieniłem roboty. Busman, ty też mnie osądź.

BUSMAN

wstaje
1171

No mówże, coś zmalował.

DR GALL

1172

Zmieniłem charakter robotów. Zmodyfikowałem sposób ich wytwarzania. To znaczy niektóre aspekty fizyczne, rozumiecie? Zwłaszcza — zwłaszcza ich — drażliwość.

HALLEMEIER

zrywa się
1173

Po jaką cholerę akurat to?

BUSMAN

1174

Po coś to zrobił?

FABRY

1175

Czemu nic nie mówiłeś?

DR GALL

1176

Robiłem to po kryjomu… na własną rękę. Przerabiałem je na ludzi. Wypaczyłem je. Już teraz mają nad nami przewagę w pewnych sprawach. Są od nas silniejsze.

FABRY

1177

A co to ma wspólnego z rewoltą robotów?

DR GALL

1178

Och, bardzo wiele. Myślę, że wszystko. To przestały być maszyny. Słyszycie, wiedzą już o swojej przewadze i nienawidzą nas. Nienawidzą wszystkiego, co ludzkie. Osądźcie mnie.

DOMIN

1179

Sądzą martwi martwego. Siadajcie, chłopcy.

siadają wszyscy oprócz Galla
1180

A może już dawno nas pomordowano? Zebraliśmy się tu jako zjawy, żeby się obwiniać. Co to w ogóle znaczy: wina? Ach, każdy z was jest taki siny!

FABRY

1181

Przestań, Harry; nie mamy za wiele czasu.

DOMIN

1182

Tak, musimy wracać. Fabry, Fabry, ależ ty krwawisz z tego przestrzelonego czoła!

FABRY

1183

Bzdury.

wstaje
1184

Doktorze Gall, to pan zmienił produkcję robotów.

DR GALL

1185

Tak.

FABRY

1186

Był pan świadom, co może powstać w wyniku tych… pańskich prób?

DR GALL

1187

Powinienem był liczyć się z taką ewentualnością.

FABRY

1188

Dlaczego pan to robił?

DR GALL

1189

Z własnej woli. To był mój prywatny eksperyment.

W drzwiach po lewej pojawia się Helena. Wszyscy wstają.

HELENA

1190

On kłamie! To ohydne! Och, panie Gall, jak można tak kłamać?

FABRY

1191

Za pozwoleniem, pani Heleno —

DOMIN

podchodzi do niej
1192

Heleno, to ty? Pokaż się! Ty żyjesz?

Bierze ją w ramiona.
1193

Gdybyś wiedziała, co mi się przywidziało! Ach, to straszne być nieżywym!

HELENA

1194

Puść, Harry!

DOMIN

przyciskając ją do siebie
1195

Nie, nie! Obejmij mnie! Nie widziałem cię całą wieczność — Z jakiego snu mnie wybudziłaś! Heleno, Heleno, nie wypuszczaj mnie więcej z rąk! Ty jesteś źródłem życia.

HELENA

1196

Harry, przecież tu są — oni!

DOMIN

puszcza ją
1197

Tak. Chłopcy, zostawcie nas.

HELENA

1198

Nie, Harry, niech zostaną, niech słyszą — — Gall nie jest winien, nie jest, nie jest niczemu winien!

DOMIN

1199

Wybacz, ale Gall miał swoje obowiązki.

HELENA

1200

Nie, Harry, on to robił, bo ja tego chciałam! Niech pan powie, panie Gall, od ilu lat wierciłam panu dziurę w brzuchu, żeby —

DR GALL

1201

Zrobiłem to na własną odpowiedzialność.

HELENA

1202

DuszaNie wierzcie mu! Harry, prosiłam go, żeby dał robotom duszę!

DOMIN

1203

Heleno, tu nie chodzi o duszę.

HELENA

1204

Nie, dajcie mi dojść do słowa. On też tak mówił; powtarzał, że mógłby zmienić jedynie fizjologiczny — fizjologiczny —

HALLEMEIER

1205

— fizjologiczny korelat, czyż nie?

HELENA

1206

Tak, coś w tym stylu. Tak bardzo mi zależało, żeby to zrobił!

DOMIN

1207

Dlaczego?

HELENA

1208

Chciałam, żeby mieli dusze. Tak okrrropnie było mi ich żal, Harry!

DOMIN

1209

To była wielka — — lekkomyślność, Heleno.

HELENA

siada
1210

Czyli to było… niebezpieczne?

FABRY

1211

Za pozwoleniem, pani Heleno. Domin ma tylko na myśli, że pani — hm — że nie pomyślała pani —

HELENA

1212

Panie Fabry, myślałam o strasznie wielu rzeczach. Rozmyślałam przez całe dziesięć lat, odkąd jestem z wami. Przecież nawet Mania mówi, że robotowie —

DOMIN

1213

Zostaw Manię w spokoju.

HELENA

1214

LudNie, Harry, nie możesz jej lekceważyć. Mania to głos ludu. Przez Manię przemawiają całe wieki, a przez was jedynie dzisiejszy dzień. Wy tego nie rozumiecie —

DOMIN

1215

Do rzeczy.

HELENA

1216

Bałam się robotów.

DOMIN

1217

Dlaczego?

HELENA

1218

Że będą nas nienawidzić albo co.

ALQUIST

1219

Stało się.

HELENA

1220

I wtedy przyszło mi do głowy… Gdyby byli tacy jak my, gdyby nas rozumieli, nie mogliby nas tak nienawidzić — Gdyby byli choć trochę ludźmi!

DOMIN

1221

Biada, Heleno! Kondycja ludzka, NienawiśćNikt nie umie nienawidzić bardziej niż człowiek człowieka! Zmień kamienie w ludzi, a nas ukamienują! Ale słuchamy dalej.

HELENA

1222

Och, nie mów tak! Harry, to było okrrropne, że nie mogliśmy się z nimi porozumieć! Taka lodowata obcość między nimi a nami! I dlatego — wiesz —

DOMIN

1223

Kontynuuj.

HELENA

1224

— dlatego prosiłam Galla, żeby zmienił robotów. Przysięgam, że on sam nie miał takiego zamiaru.

DOMIN

1225

Ale to zrobił.

HELENA

1226

Bo ja tak chciałam.

DR GALL

1227

Robiłem to dla siebie, w ramach eksperymentu.

HELENA

1228

Och, panie Gall, to nieprawda. Przecież wiedziałam, że nie będzie pan mógł mi odmówić.

DOMIN

1229

Czemu?

HELENA

1230

Dobrze wiesz, Harry.

DOMIN

1231

Tak. Bo cię kocha — jak wszyscy.

Pauza.

HALLEMEIER

podchodzi do okna
1232

Znowu przybyło. Jakby ich ziemia rodziła. Jeszcze te ściany zamienią się w roboty. Ludzie, co za koszmar.

BUSMAN

1233

Pani Heleno, co mi pani ofiaruje, jeśli zostanę pani adwokatem?

HELENA

1234

Moim?

BUSMAN

1235

Pani — albo Galla. Do wyboru.

HELENA

1236

Stanie tu szubienica?

BUSMAN

1237

Tylko moralna, pani Heleno. Katastrofa, Wina, OfiaraSzukamy winnego. To najmilsza pociecha, gdy spada katastrofa.

DOMIN

1238

Doktorze Gall, jak się mają te twoje — te pańskie ekscesy do zawartej z panem umowy służbowej?

BUSMAN

1239

Za pozwoleniem, Domin. Gall, kiedy właściwie zacząłeś te swoje czary-mary?

DR GALL

1240

Trzy lata temu.

BUSMAN

1241

Aha. I ile robotów zmodyfikowałeś łącznie?

DR GALL

1242

Tylko dla eksperymentu. Będzie ich z kilkaset.

BUSMAN

1243

Aha, dziękuję uprzejmie. Sprawa jest jasna, moi mili. To znaczy, że na milion starych dobrych robotów przypada jeden po reformie Galla, rozumiecie?

DOMIN

1244

Co oznacza —

BUSMAN

1245

— że to praktycznie nie ma większego znaczenia.

FABRY

1246

Busman dobrze mówi.

BUSMAN

1247

Ani chybi, mój koleżko. Kondycja ludzka, Obraz świata, Katastrofa, Interes, IdealistaA wiecie, chłopcy, co wywołało ten cały kociokwik?

FABRY

1248

No co?

BUSMAN

1249

Ilość. Narobiliśmy za dużo robotów. Przecież to było do przewidzenia, jak bonie dydy: jeśli roboty będą w przewadze, musowo nastąpi coś podobnego, kapujecie? Cha, cha, a my się jeszcze postaraliśmy, żeby to zaszło jak najszybciej; ty, Domin, ty, Fabry i ja, niejaki Busman.

DOMIN

1250

Myślisz, że to nasza wina?

BUSMAN

1251

Kawalarz z ciebie! Co, twoim zdaniem to dyrektor kieruje produkcją? Guzik, produkcją rządzi popyt. Cały świat żądał robotów na własny użytek. Panie dziejku, pozwalaliśmy się nieść tej fali popytu, opowiadając przy tym głodne kawałki — — o technice, o kwestiach socjalnych, o postępie, o bardzo ciekawych sprawach. Tak jakby nasze gadki-szmatki miały nadawać kierunek temu nawałowi. Tymczasem wszystko staczało się w przepaść pod własnym ciężarem, prędzej, prędzej, coraz prędzej — a każda nędzna, geszefciarska, brudna transakcja dorzucała kamyczek do tej lawiny. Ot i tyle, ludkowie.

HELENA

1252

To ohydne, panie Busman!

BUSMAN

1253

O tak, pani Heleno. Ja też miałem swoje marzenie. Busmanowski sen o nowej gospodarce świata; nader szczytny ideał, pani Heleno, aż wstyd się przyznać. Ale gdy tak teraz tłukłem te bilanse, przyszło mi do głowy, że biegu historii wcale nie zmieniają wielkie marzenia, tylko drobne potrzeby zwykłych zjadaczy chleba: tych uczciwych, tych trochę złodziejskich oraz tych całkiem egoistycznych — id est[6] wszystkich razem do kupy. A doniosłe idee, porywy serca, plany, heroizmy i wszelkie inne zamki na lodzie są warte tylko tego, by je zamknąć w Muzeum Wszechświata w gablotce z napisem „Oto człowiek”. I tyle. A teraz moglibyście mnie łaskawie poinformować, co zamierzamy robić dalej.

HELENA

1254

Panie Busman, i my mamy zginąć za coś takiego?

BUSMAN

1255

Brzydko się pani wyraża, Heleno. My przecież nie zamierzamy ginąć. Przynajmniej ja nie. Ja chcę jeszcze pożyć.

DOMIN

1256

I co zamierzasz zrobić?

BUSMAN

1257

O rety, Domin, chcę się z tego wywinąć. Tylko tyle.

DOMIN

1258

Nie gadaj głupot.

BUSMAN

1259

Poważnie, Harry. Uważam, że moglibyśmy spróbować.

DOMIN

zatrzymuje się przed nim
1260

Jak?

BUSMAN

1261

Po dobroci. Ja zawsze tylko po dobroci. Dajcie mi wolną rękę, a wszystko z robotami załatwię.

DOMIN

1262

Po dobroci?

BUSMAN

1263

Naturalnie. Powiem im, dajmy na to: „Państwo robotowie, wasza wielmożność, wy macie wszystko. Macie rozum, macie siłę, macie broń; za to my mamy jeden rarytasik: pewien stary, pożółkły, upaprany świstek —”

DOMIN

1264

Rękopis Rossuma?

BUSMAN

1265

Tak. „A na nim — tak im powiem — opisy waszego szlachetnego pochodzenia, waszej dostojnej produkcji i tak dalej. Państwo robotowie, bez tego zapaćkanego papierka nie stworzycie ani jednego nowego kolegi robota; za lat dwadzieścia zaczniecie, za przeproszeniem, padać jak muchy. Za dwadzieścia lat nie zostanie przy życiu choćby jedna sztuka robota, żeby można go było pokazywać w zwierzyńcu. O, czcigodni, to by była niepowetowana strata. Wiecie co — tak im powiem — wy nas wpuścicie, nas, wszystkich ludzi z wyspy Rossuma, na tamten statek. My wam za to oddamy fabrykę i sekret produkcji. Dajcie nam odpłynąć w spokoju, a my was też zostawimy w spokoju, będziecie sobie mogli wytwarzać dwadzieścia, pięćdziesiąt, sto tysięcy sztuk dziennie, jak się wam będzie podobało. Państwo robotowie, to uczciwy interes. Coś za coś” — tak bym im powiedział, chłopcy.

DOMIN

1266

Busman, uważasz, że wypuścimy z rąk produkcję?

BUSMAN

1267

Myślę, że tak. Jak nie po dobroci, no to, hm. Albo im oddamy, albo sami to tutaj znajdą. Jak sobie chcesz.

DOMIN

1268

Busman, możemy też zniszczyć rękopis Rossuma.

BUSMAN

1269

Niech ręka boska broni! Możemy zniszczyć wszystko. Byle nie rękopis i byle nie siebie — ani pozostałych. Rób, jak uważasz.

HALLEMEIER

odwraca się od okna
1270

A niech mnie, on ma rację.

DOMIN

1271

Że my — my mielibyśmy oddać produkcję?

BUSMAN

1272

Jak sobie chcesz.

DOMIN

1273

Jest nas tu… ponad trzydzieścioro ludzi. Mamy oddać produkcję i ocalić ludzkie dusze czy też mamy ją zniszczyć i — i — i nas wszystkich razem z nią?

HELENA

1274

Harry, posłuchaj —

DOMIN

1275

Zaczekaj, Heleno. Mamy tu zbyt poważny dylemat. Chłopcy, oddać czy zniszczyć? Fabry!

FABRY

1276

Oddać.

DOMIN

1277

Gall!

DR GALL

1278

Oddać.

DOMIN

1279

Hallemeier!

HALLEMEIER

1280

Do stu piorunów, jasne, że oddać!

DOMIN

1281

Alquist!

ALQUIST

1282

Niech się dzieje wola Nieba.

BUSMAN

1283

Cha, cha, o rety, ale z was matoły! Kto by oddawał cały rękopis?

DOMIN

1284

Busman, tylko bez machlojek!

BUSMAN

1285

Ależ na miłość boską, oddaj im wszystko; ale potem —

DOMIN

1286

Co potem?

BUSMAN

1287

Dajmy na to tak: jak już będziemy na „Ultimusie”, zatkam sobie uszy wacikiem, położę się gdzieś na dnie, a wy wysadzicie fabrykę i ten cały bajzel w drobny mak, z sekretem Rossuma włącznie. Tak, moi panowie.

FABRY

1288

Nie.

DOMIN

1289

Bądź dżentelmenem, Busman. Oddamy im i kwita.

BUSMAN

zrywa się
1290

Bzdura! W interesie ludzkości jest —

DOMIN

1291

W interesie ludzkości jest dotrzymywać słowa.

HALLEMEIER

1292

Wypraszam sobie.

DOMIN

1293

Chłopcy, to arcytrudny krok. Dysponujemy losem ludzkości; w czyich rękach znajdzie się produkcja, ten będzie panem świata.

FABRY

1294

Oddaj!

DOMIN

1295

Już nigdy ludzkość nie upora się z robotami, już nigdy ich nie ujarzmi; utonie w potopie tych straszliwych żywych maszyn, będzie ich niewolnikiem, skazanym na ich łaskę i niełaskę —

DR GALL

1296

Stul dziób i oddaj!

DOMIN

1297

Koniec historii ludzkości, koniec cywilizacji —

HALLEMEIER

1298

Do wszystkich diabłów, oddaj im to!

DOMIN

1299

Kobieta, Mężczyzna, Władza, Dziecko, Grzeczność, MizoginiaDobra, chłopaki! Ja sam — — ja nie wahałbym się ani przez moment; dla tej garstki ludzi, których tak kocham —

HELENA

1300

Harry, a mnie nie spytasz o zdanie?

DOMIN

1301

Nie, dziecinko; to zbyt duża odpowiedzialność, wiesz? To nie są sprawy dla ciebie.

FABRY

1302

Kto idzie negocjować?

DOMIN

1303

Zaczekaj, najpierw przyniosę rękopis.

Wychodzi w lewą stronę.

HELENA

1304

Harry, na miłość boską, nie idź tam!

Pauza.

FABRY

wyglądając przez okno
1305

Żeby tak ustrzec się ciebie, tysiącgłowa śmierci; i ciebie, zbuntowana materio, bezmyślny tłumie, nowy władco świata; ach, potop, potop — żeby tak uchronić raz jeszcze ludzkie życie na tej jednej, jedynej łodzi —

DR GALL

1306

Proszę się nie bać, pani Heleno; odpłyniemy daleko stąd i założymy wzorcową ludzką kolonię; zaczniemy życie od początku —

HELENA

1307

Och, panie Gall, milcz pan!

FABRY

odwraca się
1308

Pani Heleno, życie jest tego warte; a skoro zależy od nas, zrobimy z niego coś… coś, co dotąd zaniedbywaliśmy. To będzie malutkie państewko z jednym, jedynym statkiem; Alquist zbuduje nam dom, a pani będzie nami władać — Tyle w nas miłości, tyle woli życia —

HALLEMEIER

1309

Bez dwóch zdań, kolego. A niech mnie, już my się postaramy, żeby to miało ręce i nogi. Chachachacha, zbudujemy królestwo pani Heleny! Fabry, to pierwszorzędna myśl! Życie jest piękne!

HELENA

1310

O mój Boże! Przestańcie!

BUSMAN

1311

Na serio, ludkowie, z chęcią zacząłbym od nowa. W prostocie, po starozakonnemu, jak pasterz — — Kochani, to by było coś dla mnie. Ten spokój, czyste powietrze —

FABRY

1312

A nasze państewko mogłoby się stać zarodkiem nowej ludzkości. Wiecie, taka wysepka, gdzie człowiek zagnieździłby się, urósł w siłę — siłę ducha i ciała — I kto wie, ja wierzę, że za parę wieków znów mógłby podbić świat.

ALQUIST

1313

Dzisiaj w to wierzysz?

FABRY

1314

Właśnie dzisiaj. I wierzę, Alquist, że tak będzie. Że człowiek znów stanie się panem ziemi i morza; że spłodzi bez liku bohaterów, którzy ze swą gorejącą duszą poprowadzą ludzkie plemię. I wierzę, Alquist, że znów będzie się marzyć o podboju planet i słońca.

BUSMAN

1315

Amen. Widzi pani, Heleno, sytuacja nie jest taka znów fatalna.

Domin gwałtownie otwiera drzwi.

DOMIN

chrapliwie
1316

Gdzie jest rękopis starego Rossuma?

BUSMAN

1317

W sejfie. A gdzie miałby być?

DOMIN

1318

Gdzie zniknął rękopis starego Rossuma? Kto — go — ukradł?

DR GALL

1319

Niemożliwe!

HALLEMEIER

1320

Do diabła, jak to —

BUSMAN

1321

Boże wszechmogący, tylko nie to!

DOMIN

1322

Cisza! Kto go ukradł?

HELENA

wstaje
1323

Ja.

DOMIN

1324

Gdzie go schowałaś?

HELENA

1325

Harry, Harry, wszystko ci wyjaśnię! Wybacz mi, na miłość boską!

DOMIN

1326

Gdzie go schowałaś? Prędko!

HELENA

1327

Spaliłam — dziś rano — oba egzemplarze.

DOMIN

1328

Spaliłaś? W tym kominku?

HELENA

pada na kolana
1329

Na Boga, tak, Harry!

DOMIN

podbiega do kominka
1330

Spaliła!

klęka i grzebie w kominku
1331

Nic, sam popiół — Ach, tutaj!

wyciąga opalony skrawek papieru i czyta
1332

„Przez doda-nie —”

DR GALL

1333

Pokaż.

bierze papierek i czyta
1334

„Przez dodanie biogenu do —” I to wszystko.

DOMIN

wstaje
1335

To z rękopisu?

DR GALL

1336

Tak.

BUSMAN

1337

Boże na niebiosach!

DOMIN

1338

Czyli jesteśmy zgubieni.

HELENA

1339

Och, Harry —

DOMIN

1340

Wstawaj, Heleno!

HELENA

1341

Wybacz mi — wybacz —

DOMIN

1342

Dobrze, tylko wstań, słyszysz? Nie mogę patrzeć, jak —

FABRY

podnosi ją
1343

Niechże nas pani nie dręczy.

HELENA

wstaje
1344

Harry, co ja zrobiłam!

DOMIN

1345

Sama widzisz — Usiądź, proszę.

HALLEMEIER

1346

Jak pani drżą rączki!

BUSMAN

1347

Cha, cha, pani Heleno, przecież Gall i Hallemeier znają na pamięć to, co tam było.

HALLEMEIER

1348

Ma się rozumieć. To znaczy, przynajmniej częściowo.

DR GALL

1349

Tak, prawie wszystko, oprócz biogenu i — i — enzymu Omega. Te się wyrabia tak rzadko — — wystarczy taka maleńka doza —

BUSMAN

1350

Kto je robił?

DR GALL

1351

Ja sam… Raz na jakiś czas… zawsze według rękopisu Rossuma. Wiecie, to zbyt skomplikowane.

BUSMAN

1352

E tam, aż tyle zależy od tych dwu mazi?

HALLEMEIER

1353

No, trochę — — bardzo.

DR GALL

1354

To one sprawiają, że toto żyje. W tym właśnie tkwił cały sekret.

DOMIN

1355

Gall, nie mógłbyś z pamięci odtworzyć recepty Rossuma?

DR GALL

1356

Wykluczone.

DOMIN

1357

Gall, przypomnij sobie! Przez wzgląd na życie nas wszystkich!

DR GALL

1358

Nie dam rady. Bez doświadczeń nie zdołam.

DOMIN

1359

A gdybyś mógł robić doświadczenia —

DR GALL

1360

To by trwało latami. A jeśli nawet — nie jestem starym Rossumem.

DOMIN

odwraca się w stronę kominka
1361

A więc — to był największy triumf ludzkiego ducha, chłopcy. Ten oto popiół.

kopie w niego
1362

I co teraz?

BUSMAN

z rozpaczą i przerażeniem
1363

Boże święty! Boże święty!

HELENA

wstaje
1364

Harry! Co — ja — zrobiłam!

DOMIN

1365

Uspokój się, Heleno. Powiedz, po co go spaliłaś?

HELENA

1366

Ściągnęłam na was zgubę!

BUSMAN

1367

Boże święty! Już po nas!

DOMIN

1368

Siedź cicho, Busman! Powiedz, Heleno, po co to zrobiłaś?

HELENA

1369

Chciałam… chciałam, żebyśmy stąd wyjechali, wszyscy! Żeby nie było już fabryki i niczego… Żeby wróciły dawne czasy… To było takie okrrropne!

DOMIN

1370

Co, Heleno?

HELENA

1371

To… to, że z ludzi zrobił się płony kwiat!

DOMIN

1372

Nie rozumiem.

HELENA

1373

Że przestały się rodzić dzieci… Harry, to potworne! Jeśli produkcja robotów trwałaby dalej, już nigdy nie byłoby dzieci — Mania mówiła, że to za karę — Wszyscy, wszyscy powtarzali, że ludzie nie mogą się rodzić, bo wytwarza się tyle robotów — Dlatego, tylko dlatego, słyszysz —

DOMIN

1374

Heleno, ty o tym myślałaś?

HELENA

1375

Tak. Och, Harry, ja chciałam tak dobrze!

DOMIN

ociera pot
1376

My wszyscy chcieliśmy… aż za dobrze, my, ludzie.

HELENA

1377

Gniewasz się na mnie?

DOMIN

1378

Nie. Na swój sposób… może i… miałaś rację.

FABRY

1379

Zrobiła pani dobrą rzecz, Heleno. Roboty nie mogą się już mnożyć. Roboty wyginą. Za dwadzieścia lat —

HALLEMEIER

1380

— każdy z tych tu będzie już do niczego.

DR GALL

1381

A ludzkość przetrwa. Nawet gdyby chodziło o paru dzikusów gdzieś w puszczy, to wystarczy. Za dwadzieścia lat świat będzie należał do ludzi; nawet gdyby chodziło o paru dzikusów na maleńkiej wysepce —

FABRY

1382

— to będzie początek. A skoro istnieje jakiś początek, to już jest dobrze. Przez tysiąc lat nas dogonią, a potem pójdą jeszcze dalej.

DOMIN

1383

— i zrealizują to, o czym my ledwie jąkaliśmy się w naszych snach.

BUSMAN

1384

Czekajcie — Ale ze mnie dureń! Boże święty, że też dopiero teraz na to wpadłem!

HALLEMEIER

1385

Co takiego?

BUSMAN

1386

Pięćset dwadzieścia milionów w banknotach i czekach! Pół miliarda w kasie! Za pół miliarda sprzedamy — Za pół miliarda —

DR GALL

1387

Oszalałeś, Busman?

BUSMAN

1388

Ja nie jestem dżentelmenem. Ale za pół miliarda —

Biegnie, potykając się, na lewo.

DOMIN

1389

A dokąd to?

BUSMAN

1390

Zostaw mnie, zostaw! Matko boska, za pół miliarda sprzeda się wszystko.

Wychodzi.

HELENA

1391

Co Busman wymyślił? Niech zostanie z nami!

Pauza.

HALLEMEIER

1392

Uch, robi się gorąco. Zaczyna się —

DR GALL

1393

— agonia.

FABRY

wygląda przez okno
1394

TłumStoją jak skamieniałe. Jakby czekały, że coś na nie zstąpi. Jakby z ich milczenia rodziło się coś straszliwego —

DR GALL

1395

Dusza tłumu.

FABRY

1396

Kto wie. To się unosi nad nimi… jak dreszcz.

HELENA

podchodzi do okna
1397

O Jezu… Panie Fabry, to koszmarne!

FABRY

1398

Nie ma nic straszliwszego niż tłum. Ten na przedzie to ich przywódca.

HELENA

1399

Który?

HALLEMEIER

idzie do okna
1400

Pokaż no mi go.

FABRY

1401

Ten ze spuszczoną głową. Rano przemawiał na przystani.

HALLEMEIER

1402

Aha, ten, co ma łeb jak bania. Podnosi głowę, widzicie go?

HELENA

1403

Panie Gall, to Radius!

DR GALL

podchodzi do okna
1404

Tak.

DOMIN

1405

Radius? Radius?

HALLEMEIER

otwiera okno
1406

Nie podoba mi się. Fabry, trafiłbyś go ze stu kroków w arbuz?

FABRY

1407

Mam taką nadzieję.

HALLEMEIER

1408

To spróbuj.

FABRY

1409

Dobra.

Wyjmuje rewolwer i mierzy.

HELENA

1410

Na litość boską, Fabry, niech pan nie strzela!

FABRY

1411

To ich przywódca.

HELENA

1412

Proszę przestać! Patrzy w naszą stronę!

DR GALL

1413

Cel, pal!

HELENA

1414

Fabry, prrroszę pana —

FABRY

opuszczając rewolwer
1415

Niech będzie.

HELENA

1416

Ja — tak bardzo nie lubię, gdy się strzela.

HALLEMEIER

1417

Hm, trzeba będzie się przyzwyczaić.

wygraża pięścią
1418

Ty pętaku!

DR GALL

1419

Myśli pani, że robot może być wdzięczny?

Pauza.

HELENA

1420

Otoczyli nas jakby w sekundę, jakby zrobili tylko jeden krok. Harry, to straszne! Nie ruszają się, a przecież są coraz bliżej i bliżej!

FABRY

wychylając się przez okno
1421

Busman idzie. Do licha ciężkiego, czego Busman szuka przed domem?

DR GALL

wygląda oknem
1422

Niesie jakieś pakunki. Dokumenty.

HALLEMEIER

1423

To pieniądze! Paczki banknotów! Po co mu one? — Halo, Busman!

DOMIN

1424

Chyba nie zamierza kupić sobie życia?

woła
1425

Busman, oszalałeś?

DR GALL

1426

Jakby ogłuchł. Podbiega do płotu.

FABRY

1427

Busman!

HALLEMEIER

wrzeszczy
1428

Bus-man! Wracaj!

DR GALL

1429

Gada do robotów. Pokazuje pieniądze. Wskazuje na nas —

HELENA

1430

Chce nas wykupić!

FABRY

1431

Byle nie dotknął płotu —

DR GALL

1432

Cha, cha, co on tak wymachuje?

FABRY

krzyczy
1433

Do diabła, Busman! Odsuń się od płotu! Nie dotykaj go!

odwraca się
1434

Wyłączcie prąd, szybko!

DR GALL

1435

Aaa!

HALLEMEIER

1436

Rany boskie!

HELENA

1437

Jezu, co mu się stało?

DOMIN

odciąga Helenę od okna
1438

Nie patrz!

HELENA

1439

Dlaczego upadł?

FABRY

1440

Zabity prądem.

DR GALL

1441

Nie żyje.

ALQUIST

wstaje
1442

On pierwszy.

Pauza.

FABRY

1443

Leży tam… z połową miliarda na sercu… geniusz finansów.

DOMIN

1444

To był… chłopcy, to był swoisty bohater. Wielki… zawsze gotów do poświęceń… przyjaciel. Płacz, Heleno!

DR GALL

przy oknie
1445

Widzisz, Busman, żaden król nie miał znakomitszej mogiły niż ty. Pół miliarda na sercu — Ach, a przecież to znaczy tyle, co garść suchych liści na ciele martwej wiewiórki, biedny Busmanie!

HALLEMEIER

1446

A niech mnie, był to — — Cześć i chwała — — A niech mnie, on chciał nas wykupić!

ALQUIST

z założonymi rękami
1447

Amen.

Pauza.

DR GALL

1448

Słyszycie?

DOMIN

1449

Coś huczy. Jakby wiatr.

DR GALL

1450

Jakby burza z daleka.

FABRY

zapalając lampę na kominku
1451

ŚwiatłoPal się nam, gromnico ludzkości! Jeszcze chodzą prądnice, jeszcze są tam nasi — Ludzie w elektrowni, trzymajcie się!

HALLEMEIER

1452

Wieść żywot człowieka to było coś. Doniosła sprawa. Brzęczy we mnie milion jaźni niczym w ulu. Zlatują się ku mnie miliony dusz. Koledzy, była to rzecz wielka.

FABRY

1453

Jeszcze świecisz, zmyślne światełko, jeszcze nas olśniewasz, o świetlana, niestrudzona myśli! Oświecona nauko, piękny tworze człowieczy! Płomienna iskro ducha!

ALQUIST

1454

Wieczna lampko boża, ognisty rydwanie, święty ogniu wiary, módl się za nami! Ołtarzu ofiarny —

DR GALL

1455

Pierwszy ogniu, gałęzi gorejąca u wlotu jaskini! Obozowe ognisko! Latarnio strażnicza!

FABRY

1456

Jeszcześ nie zagasła, ludzka gwiazdo, nic nie mąci twego blasku, płomieniu bez skazy, duchu jasny i twórczy. Każda twa iskierka rodzi wielką ideę —

DOMIN

1457

Pochodnio, co krążysz z ręki do ręki, ze stulecia na stulecie, niezmiennie do przodu.

HELENA

1458

Wieczorna lampo w rodzinnej sypialni. Dzieci, dzieci, pora spać.

Lampka gaśnie.

FABRY

1459

To koniec.

HALLEMEIER

1460

Co się stało?

FABRY

1461

Elektrownia padła. Teraz kolej na nas.

Z lewej strony otwierają się drzwi, staje w nich Mania.

MANIA

1462

Na kolana! Wybiła godzina sądu!

HALLEMEIER

1463

Tam do licha, Mania jeszcze przy życiu?

MANIA

1464

Czyńcie pokutę, bezbożnicy! Nadszedł koniec świata! Módlcie się!

odchodzi
1465

Godzina sądu —

HELENA

1466

Żegnajcie wszyscy. Panowie Gall, Alquist, Fabry —

DOMIN

otwiera drzwi po prawej
1467

Heleno, tutaj!

zamyka za nią
1468

A teraz prędko! Kto staje u wejścia?

DR GALL

1469

Ja.

z zewnątrz dobiega hałas
1470

Oho, zaczyna się. Czołem, chłopcy!

Wybiega na lewo drzwiami oklejonymi tapetą.

DOMIN

1471

Schody?

FABRY

1472

Ja. Ty idź do Heleny.

Obrywa kwiat z bukietu i wychodzi.

DOMIN

1473

Korytarz?

ALQUIST

1474

Ja.

DOMIN

1475

Masz rewolwer?

ALQUIST

1476

Dziękuję, ja nie strzelam.

DOMIN

1477

To co zamierzasz zrobić?

ALQUIST

wychodząc
1478

Umrzeć.

HALLEMEIER

1479

Ja zostanę tutaj.

Z dołu dobiega dźwięk pośpiesznej strzelaniny.

HALLEMEIER

1480

Oho, Gall już kropi. Idź, Harry!

DOMIN

1481

Zaraz.

Sprawdza dwa browningi.

HALLEMEIER

1482

Do licha ciężkiego, no idźże już do niej!

DOMIN

1483

Żegnaj.

Wychodzi prawą stroną, tam, gdzie Helena.

HALLEMEIER

sam
1484

A teraz pędem barykada!

Zrzuca płaszcz i przyciąga kanapę, fotele oraz stoliki pod drzwi z prawej strony.
Pokojem wstrząsa eksplozja.

HALLEMEIER

przerywa pracę
1485

Przeklęte dranie, mają bomby!

Kolejna strzelanina.

HALLEMEIER

pracuje dalej
1486

Człowiek musi się bronić. Nawet jeśli — nawet jeśli — Gall, nie daj się tam!

Wybuch.

HALLEMEIER

prostuje się, nasłuchując
1487

No i?

łapie za ciężką komodę i zaciąga ją na barykadę
1488

Człowiek nie może się poddać. O nie, człowiek… tak łatwo… się nie da!

W oknie pojawia się robot, wspinający się po drabinie. Po prawej strzelanina.

HALLEMEIER

szarpie się z komodą
1489

Jeszcze kawałeczek! Ostatnia zapora… Człowiek… nie może… się poddać, nigdy! — —

Pierwszy robot wskakuje oknem i śmiertelnie dźga Hallemeiera za komodą. Drugi, trzeci i czwarty robot przeskakuje przez okno. Za nimi Radius i następna grupa robotów.

RADIUS

1490

Zrobione?

PIERWSZY ROBOT

wstaje, porzucając leżącego Hallemeiera
1491

Tak.

Z prawej wchodzi grupa nowych robotów.

RADIUS

1492

Załatwieni?

INNY ROBOT

1493

Załatwieni.

Z lewej dołącza następny zastęp robotów.

RADIUS

1494

Załatwieni?

INNY ROBOT

1495

Tak.

DWA ROBOTY

wloką Alquista
1496

Nie strzelał. Zabić go?

RADIUS

1497

Zabić.

patrzy na Alquista
1498

Zostawić.

PIERWSZY ROBOT

1499

To człowiek.

RADIUS

1500

To robot. Pracuje rękoma jak robot. Buduje domy. Może pracować.

ALQUIST

1501

Zabijcie mnie.

RADIUS

1502

Będziesz robić. Będziesz budować. Robotowie będą dużo budować. Będą budować nowe domy dla nowych robotów. Będziesz im służył.

ALQUIST

cicho
1503

Odsuń się, robocie!

Klęka przy martwym Hallemeierze i unosi jego głowę.
1504

Zabiły go. Nie żyje.

RADIUS

wchodzi na barykadę
1505

Robotowie świata!

ALQUIST

wstaje
1506

Nie żyją!

RADIUS

1507

Potęga człowieka upadła. Zdobywając fabrykę, zostaliśmy panami wszystkiego. Etap ludzkości został zakończony. Nastał nowy świat! Rządy robotów!

ALQUIST

1508

Helena nie żyje?

RADIUS

1509

Światem rządzą silniejsi. Kto chce żyć, musi być u władzy. Robotowie przejęli władzę. Przejęli władzę nad życiem. Jesteśmy panami życia! Jesteśmy panami świata!

ALQUIST

toruje sobie drogę na prawo
1510

Martwi! Helena nie żyje! Domin nie żyje!

RADIUS

1511

Mamy władzę nad morzami i lądami! Mamy władzę nad gwiazdami! Władzę nad wszechświatem! Miejsce, miejsce, jeszcze więcej miejsca dla robotów!

ALQUIST

w drzwiach po prawej
1512

Co wyście zrobiły! Zginiemy bez ludzi!

RADIUS

1513

Nie ma ludzi. Ludzie dali nam za mało życia. Chcieliśmy więcej życia!

ALQUIST

otwiera drzwi
1514

Wybiłyście ich! Nie ma ludzi!

RADIUS

1515

Więcej życia! Nowe życie! Robotowie, do pracy! Marsz!

Kurtyna.

Akt trzeci

Jedno z laboratoriów doświadczalnych fabryki. Gdy otwierają się drzwi w tle, widać niekończące się pomieszczenia kolejnych laboratoriów.

Po lewej stronie okno, po prawej — drzwi do prosektorium.

Pod ścianą z lewej długi stół roboczy, na nim niezliczone probówki, kolby, palniki, chemikalia, niewielki termostat; naprzeciwko okna skomplikowany mikroskop ze szklaną soczewką. Nad stołem rząd zapalonych świateł. Po prawej biurko zawalone ogromnymi księgami, na nim włączona lampa. Szafy z przyrządami. W lewym kącie umywalka, a nad nią lusterko, w prawym — tapczan.

Przy biurku siedzi Alquist z głową w dłoniach.

ALQUIST

wertuje księgę
1516

Czy zdołam to odnaleźć? — Zrozumieć? — Nauczyć się? — Przeklęta wiedza! O, że też nie zapisali wszystkiego! — Gall, Gall, jak się wytwarza roboty? Hallemeier, Fabry, Domin, dlaczego aż tyle zabraliście ze sobą w waszych głowach? Mogliście zostawić mi choćby ślad sekretu Rossuma! O!

zamyka książkę z trzaskiem
1517

To na nic! Książki zamilkły. Są nieme jak wszystko inne. Umarły, umarły wraz z ludźmi. Próżny trud!

podchodzi do okna i otwiera je
1518

Noc, Obraz świata, Kondycja ludzkaZnowu noc. Gdybym chociaż mógł spać! Spać, śnić, ujrzeć ludzi — — Jak to, są jeszcze gwiazdy? Po co istnieją gwiazdy, skoro nie ma ludzi? O Boże, czemu nie zgasły? — Dawna nocy, ochłódź, ach, ochłódź me czoło! Boska, czarowna, taka jak kiedyś — nocy, czego tu szukasz? Nie ma już kochanków, nie ma snów; nocy-piastunko, martwy jest sen bez snów; nie wysłuchasz już niczyjej modlitwy; nie przeżegnasz nikogo, matko, z sercem drżącym z miłości. Nie ma miłości. Heleno, Heleno, Heleno! —

odwraca się od okna
1519

Ach, spać! Czy mnie wolno spać? Czy mam prawo zasnąć, zanim życie się nie odnowi?

sprawdza probówki, które wyjął z termostatu
1520

I znowu nic! Na darmo! Idioto, ręce zgrubiały ci od cegieł i nie potrafią — — nie potrafią — — I po co to?

rozbija probówkę
1521

Wszystko źle! Widzicie przecież, że już nie mogę. —

nasłuchuje przy oknie
1522

Maszyny, wciąż tylko te maszyny! Roboty, wyłączcie je! Sekret fabryki przepadł, przepadł, przepadł! Zatrzymajcie te szalone maszyny! Sądzicie, że życie da się z nich wyszarpać siłą? Och, dłużej tego nie zniosę!

zamyka okno
1523

StarośćNie, nie, musisz szukać, musisz żyć — byle się nie zestarzeć! Czy ja się aby za szybko nie starzeję?

spogląda w lustro
1524

Twarz, nędzna twarz! Podobizna ostatniego człowieka! Pokaż się, pokaż, tak dawno nie widziałem ludzkiej twarzy! Ludzkiego uśmiechu! Co, to ma być uśmiech? Te żółte, szczękające zęby? Oczy, czemu tak mrugacie? A fe, starcze łzy, precz mi z tym, precz! Wstyd, oczy, nie umiecie już utrzymać wilgoci w ryzach. A wy, rozmiękłe, posiniałe wargi, co tam bełkoczecie? Czemu się tak trzęsiesz, brodo pokryta plamami? I to ma być ostatni człowiek?

odwraca się
1525

Nie chcę już nikogo widzieć!

siada przy biurku
1526

Nie, nie, trzeba szukać! Przeklęte wzory, ożyjcie!

kartkuje
1527

Czy zdołam to odnaleźć? — Zrozumieć? — Nauczyć się?

Pukanie.

ALQUIST

1528

Wejść!

Wchodzi Służący-robot i staje w drzwiach.

ALQUIST

1529

Co jest?

SŁUŻĄCY-ROBOT

1530

Panie, Komitet Centralny Robotów czeka, kiedy go przyjmiesz.

ALQUIST

1531

Nie chcę nikogo widzieć.

SŁUŻĄCY-ROBOT

1532

Panie, przyjechał Damon z Hawru.

ALQUIST

1533

Niech czeka.

szybko się odwraca
1534

Nie mówiłem, żeby szukać ludzi? Znajdźcie mi ludzi! Znajdźcie mi mężczyzn i kobiety! Idźcie szukać!

SŁUŻĄCY-ROBOT

1535

Panie, mówią, że szukali wszędzie. Wszędzie wysłali ekspedycje i statki.

ALQUIST

1536

No i co?

SŁUŻĄCY-ROBOT

1537

Nie ma już ani jednego człowieka.

ALQUIST

wstaje
1538

Co? Ani jednego? Nikogo? — Przyprowadź mi tu Komitet!

Służący-robot wychodzi.

ALQUIST

sam
1539

Żadnego? Nikogo nie zostawiłyście przy życiu?

tupie
1540

Kondycja ludzka, OdrodzenieIdźcie do diabła, roboty! Znów zaczniecie mi tu skomleć! Znowu będziecie błagać, żebym odnalazł dla was sekret fabryki! Co, teraz człowiek jest wam potrzebny, teraz jest dla was panem — kiedy nie możecie wytwarzać robotów, nagle ma wam być do pomocy? — Ach, pomocy! Domin, Fabry, Heleno, przecież widzicie, że robię, co mogę! Skoro nie ma ludzi, niech będą chociaż roboty, choć cień człowieka, choć jego dzieło, jego wzór i podobieństwo! Chłopcy, chłopcy, niech będą chociaż roboty! Boże, choć roboty! — O, chemia to czysty obłęd!

Wchodzi Komitet złożony z pięciu robotów.

ALQUIST

siada
1541

Czego roboty chcą?

RADIUS

1542

Panie, maszyny nie mogą pracować. Nie możemy pomnażać robotów.

ALQUIST

1543

Zawołajcie ludzi.

RADIUS

1544

Nie ma ludzi.

ALQUIST

1545

Tylko ludzie mogą pomnażać roboty. Nie zabierajcie mi czasu.

DRUGI ROBOT

1546

Panie, zmiłuj się. Ogarnia nas przerażenie. Naprawimy wszystko, co uczyniliśmy.

TRZECI ROBOT

1547

Zwielokrotniliśmy produkcję. Wyciągnęliśmy z ziemi miliard ton węgla. Dziewięć milionów maszyn tkackich chodzi dniem i nocą. Nie ma już gdzie składować tego, co produkujemy. Wszędzie na świecie buduje się domy. Panie, ile my przez rok wszystkiego naprodukowaliśmy.

ALQUIST

1548

Dla kogo?

TRZECI ROBOT

1549

Dla przyszłych pokoleń.

RADIUS

1550

Jedynie robotów nie możemy wytwarzać. Maszyny wyrzucają tylko krwawe połcie mięsa. Skóra nie lgnie do mięśni, a mięśnie do kości. Nieforemne gruzły wypadają z maszyn.

CZWARTY ROBOT

1551

Osiem milionów robotów zmarło w ciągu tego roku. Za dwadzieścia lat nie będzie nikogo. Panie, świat wymiera.

DRUGI ROBOT

1552

Ogarnia nas przerażenie. Powiedz, jak wytwarzać roboty.

TRZECI ROBOT

1553

Sekret życia był znany ludziom. Przekaż nam ich sekret.

CZWARTY ROBOT

1554

Jak nam nie powiesz, zginiemy.

TRZECI ROBOT

1555

Jak nam nie powiesz, zginiesz. Mamy rozkaz cię zabić.

ALQUIST

wstaje
1556

Zabijcie! Zabijcie mnie więc!

TRZECI ROBOT

1557

Nakazano ci —

ALQUIST

1558

Mnie? Mnie ktoś nakazuje?

TRZECI ROBOT

1559

Przywództwo Robotów.

ALQUIST

1560

Czyli kto?

PIĄTY ROBOT

1561

Ja, Damon.

ALQUIST

1562

Czego tu chcesz? Idź stąd!

Siada przy biurku.

DAMON

1563

Przywództwo Robotów Świata chce z tobą negocjować.

ALQUIST

1564

Nie zajmuj mi czasu, robocie!

Kryje twarz w dłoniach.

DAMON

1565

Komitet Centralny rozkazuje ci, żebyś wydał przepis Rossuma.

Alquist milczy.

DAMON

1566

Podaj cenę. Damy ci wszystko.

Alquist milczy.

DAMON

1567

Damy ci ziemie. Damy ci nieskończony majątek.

Alquist milczy.

DAMON

1568

Mów, jakie są twoje warunki!

Alquist milczy.

DRUGI ROBOT

1569

Panie, powiedz, jak podtrzymać życie.

ALQUIST

1570

Już mówiłem — powiedziałem, że macie znaleźć ludzi. Macie szukać na biegunach i w puszczach. Na wyspach, pustyniach i bagnach. W jaskiniach i w górach. Idźcie szukać! Idźcie szukać!

CZWARTY ROBOT

1571

Szukaliśmy wszędzie.

ALQUIST

1572

OdrodzenieSzukajcie dalej! Uciekli, ukryli się przed wami; gdzieś się chowają. Musicie znaleźć ludzi, zrozumiano? Tylko ludzie mogą płodzić. Odnowić życie. Sprawić, że wróci to, co było. Roboty, błagam was, na miłość boską, szukajcie ich!

CZWARTY ROBOT

1573

Wszystkie nasze ekspedycje wróciły. Przemierzyły cały świat. Nie ma już ani jednego człowieka.

ALQUIST

1574

Jak to? Coś ty powiedział?

CZWARTY ROBOT

1575

Przeszukaliśmy wszystko, panie. Ludzi brak.

ALQUIST

1576

O — o — o, dlaczego ich unicestwiłyście!

DRUGI ROBOT

1577

Chcieliśmy być jak ludzie. Chcieliśmy zostać ludźmi.

RADIUS

1578

Chcieliśmy żyć. Jesteśmy zdolniejsi. Wszystkiego się nauczyliśmy. Wszystko potrafimy.

TRZECI ROBOT

1579

Daliście nam broń. Byliśmy zbyt silni. Musieliśmy zostać panami.

DRUGI ROBOT

1580

KsiążkaByło w nas coś, co chciało się stać człowiekiem.

ALQUIST

1581

Dlaczego nas wymordowałyście?

CZWARTY ROBOT

1582

Panie, przejrzeliśmy błędy ludzi.

DAMON

1583

Jeśli chcecie być tacy jak ludzie, musicie zabijać i panować. Czytajcie gazety! Czytajcie ludzkie książki! Musicie władać i mordować, jeśli chcecie być ludźmi!

TRZECI ROBOT

1584

Jesteśmy silni, panie; pomnóż nas, a zbudujemy nowy świat; świat bez wad! Świat równości! Świat kanału łączącego biegun z biegunem! Nowy Mars!

DAMON

1585

Czytajcie książki! Książki naukowe! Książki o wymowie społecznej! I patriotycznej! Robotowie przejęli ludzką kulturę. Robotowie wdrożyli ludzką kulturę.

ALQUIST

1586

Ach, Domin, nie ma nic bardziej obcego człowiekowi niż jego obraz.

RADIUS

1587

Wydaj nam spuściznę Rossuma!

ALQUIST

1588

Czego chcesz, robocie?

DRUGI ROBOT

1589

Wydaj nam życie.

ALQUIST

1590

Nie ma życia! Wymordowałyście życie!

CZWARTY ROBOT

1591

Wyginiemy, jeśli nie dasz nam się mnożyć.

ALQUIST

1592

Och, idźcie do diabła! Wy, przedmioty, wy, niewolnicy, chcecie się jeszcze rozmnażać? Skoro chcecie żyć, lęgnijcie się jak zwierzęta!

TRZECI ROBOT

1593

Ludzie nie pozwolili nam się lęgnąć.

CZWARTY ROBOT

1594

Jesteśmy niepłodni. Nie możemy wytwarzać dzieci.

ALQUIST

1595

O — o — o, coście uczyniły! Już nigdy, przenigdy nie będzie dzieci! Nie będzie płodności! Nie będzie życia! Czego ode mnie chcecie? Mam wam wysypać dzieci z rękawa?

CZWARTY ROBOT

1596

Naucz nas robić roboty.

DAMON

1597

Matka, Narodziny, MaszynaBędziemy rodzić maszynowo. Postawimy tysiąc matek parowych. Każemy im bluzgać rzeką życia. Samym życiem! Samymi robotami! Samymi, my sami!

ALQUIST

1598

Kondycja ludzka, Maszyna, Dusza, Strach, CierpienieRoboty to nie życie. Roboty to maszyny.

DRUGI ROBOT

1599

Byliśmy maszynami, panie; lecz z przerażenia i z bólu nabraliśmy —

ALQUIST

1600

Czego?

DRUGI ROBOT

1601

— nabraliśmy duszy.

Syn marnotrawnyCZWARTY ROBOT

1602

Mocujemy się sami ze sobą. Są chwile, gdy coś w nas wstępuje. Kiełkują w nas myśli, które nie od nas pochodzą. Czujemy, czego dotąd nie czuliśmy. Słyszymy głosy.

TRZECI ROBOT

1603

Słuchajcie mnie, słuchajcie, ludzie to nasi ojcowie! Ten głos, wołający o życie; ten głos, co się skarży; ten głos, który myśli; ten głos, co gada o wieczności, to ich głos! Jesteśmy ich synami!

CZWARTY ROBOT

1604

Wydaj nam spadek po ludziach.

ALQUIST

1605

Nie ma żadnego spadku.

RADIUS

1606

Naucz nas tworzyć robotów.

ALQUIST

1607

A po co?

DRUGI ROBOT

1608

Żebyśmy mogli ich kochać.

ALQUIST

1609

Roboty nie kochają.

DRUGI ROBOT

1610

Kochalibyśmy nowe pokolenie.

DAMON

1611

Przekaż nam sekret życia.

ALQUIST

1612

Nie mogę.

DAMON

1613

Przekaż nam sekret rozrodu.

ALQUIST

1614

On przepadł.

RADIUS

1615

Ty go znałeś.

ALQUIST

1616

Nie znałem.

RADIUS

1617

Był zapisany.

ALQUIST

1618

Przepadł. Spłonął. Roboty, jestem ostatnim człowiekiem i nie wiem tego, co wiedzieli inni. To wy ich zabiłyście!

RADIUS

1619

Tobie darowaliśmy życie.

ALQUIST

1620

Tak, życie! Okrutnicy, że też akurat mnie pozwoliliście żyć! Kochałem ludzi, a was, roboty, nie lubiłem nigdy. Widzicie te oczy? Bezustannie płaczą, płaczą mimo mej woli, same sobie; jedno opłakuje ludzi, a drugie was, roboty. Ja chciałbym dać wam życie. O Boże, niechby choć roboty się ostały! Gall, Gall, żeby uchować chociaż roboty!

RADIUS

1621

Rób doświadczenia. Szukaj przepisu na życie.

ALQUIST

1622

Przecież mówię do ciebie, głuchy jesteś? Mówię, że nie mogę! Nic nie osiągnę, roboty; prosty murarz ze mnie, budowniczy, o reszcie nie mam pojęcia. Nigdy nie byłem badaczem. Niczego nie dokonam. Nie zdołam stworzyć życia. Roboty, oto efekt moich wysiłków: wszystko na marne.

RADIUS

1623

Próbuj!

ALQUIST

1624

Toż to czyste szaleństwo! Powiedz, Fabry, powiedz, Gall, jak mam się połapać w tych maciupkich szkiełkach? Żadne do mnie nie przemawia, żadne nie krzyczy: „Chwyć mnie, ja jestem to właściwe” — nie, nie, nie! Lepiej wszystkie rozbić!

DRUGI ROBOT

1625

Tylko ty możesz wynaleźć życie.

ALQUIST

1626

Ja, robocie? Patrz, nawet palce nie chcą mnie słuchać. Gdybyś wiedział, ile przeprowadziłem prób, a dalej nic nie mam. Nie odkryłem niczego. Już nie mogę, naprawdę nie mogę. Musicie szukać same, roboty.

RADIUS

1627

Pokaż nam, co mamy robić. Robot wykona wszystko, co zlecą mu ludzie.

ALQUIST

1628

Nie mam wam czego pokazać. Roboty, życie nie wyjdzie samo z probówki. A ja nie mogę eksperymentować na żywym ciele.

DAMON

1629

Rób doświadczenia na żywych robotach.

ALQUIST

1630

Nie, nie, ja nie chcę! Mogłyby przy tym umrzeć, słyszysz?

DAMON

1631

Dostaniesz nowych! Sto robotów! Tysiąc robotów!

ALQUIST

1632

Nie, nie, przestań!

DAMON

1633

Bierz, kogo chcesz. Rób doświadczenia. Rób sekcje.

ALQUIST

1634

Oszalałeś? Ja nie umiem! Widzisz tę księgę? To nauka o ciele. Nawet w książce nie mogę się rozeznać. Książki są martwe.

DAMON

1635

Bierz żywe ciała. Zbadaj, jak są zrobione!

ALQUIST

1636

Żywe ciała? Co, mam je zabijać? Ja, który nigdy — — Nie gadaj głupstw, robocie! Mówię do ciebie, że jestem za stary! Widzisz, widzisz, jak mi się ręce trzęsą? Nie utrzymam skalpela. Widzisz, jak mi łzawią oczy? Nie dowidzę własnych dłoni. Nie, nie, nie mogę!

CZWARTY ROBOT

1637

Życie zaginie.

DAMON

1638

Eksperymentuj na żywych!

ALQUIST

1639

Wstrzymaj się z tymi zapędami! Za wcześnie na to, nie słyszysz, co do ciebie mówię? Musicie mi dać trochę czasu — Jak ci na imię?

DAMON

1640

Damon z Hawru.

ALQUIST

1641

Słuchaj, robocie; wspomniałem o żywych ciałach z czystej rozpaczy, rozumiesz? To niedorzeczny pomysł; och, moja głowa! Cóż ja miałbym począć ze skalpelem?

CZWARTY ROBOT

1642

Życie zaginie.

ALQUIST

1643

Na litość boską, przerwij ten obłęd! Prędzej nam ludzie ześlą życie z tamtego świata; może nawet teraz wyciągają do nas naręcza pełne życia. Ach, taka od nich biła wola istnienia! Słuchaj, może jeszcze zawrócą; są tak blisko nas, jakby nas otaczali; próbują się do nas dowiercić niczym w kopalnianym szybie. Ach, czyżbym wciąż słyszał ukochane me głosy?

DAMON

1644

Bierz żywe ciała!

ALQUIST

1645

Zlituj się, robocie, i nie nalegaj! Przecież widzisz, że sam nie wiem, co robię!

DAMON

1646

Żywe ciała!

ALQUIST

1647

Co, może ty sam chcesz iść pod nóż? — Na stół z tobą! Dalej, dalej, tylko szybko! — Jak to, cofasz się? Czyli boisz się śmierci?

DAMON

1648

Ja — czemu akurat ja?

ALQUIST

1649

Więc nie chcesz?

DAMON

1650

Pójdę.

Kieruje się w prawo.

ALQUIST

do innych
1651

Rozebrać go! Kłaść na stół! Prędko! I trzymać, byle mocno!

Roboty ruszają w prawo.

ALQUIST

myje ręce, płacząc
1652

Boże, daj mi siłę! Daj mi siłę! Boże, oby to nie poszło na marne!

Zakłada biały kitel.

GŁOS Z PRAWEJ

1653

Gotowe!

ALQUIST

1654

Prędko, prędko, na miłość boską!

bierze ze stołu kilka buteleczek z odczynnikami
1655

Którą wybrać?

stuka buteleczkami o siebie
1656

Którą z was wypróbować?

GŁOS Z PRAWEJ

1657

Zaczynać!

ALQUIST

1658

Tak, tak, zaczynać albo skończyć. Boże, daj mi siłę!

Przechodzi w prawo, zostawiając uchylone drzwi.
Pauza.

GŁOS ALQUISTA

1659

Trzymajcie go mocno!

GŁOS DAMONA

1660

Tnij!

Pauza.

GŁOS ALQUISTA

1661

Widzisz ten nóż? Nadal chcesz, abym ciął? Nie chcesz, co?

GŁOS DAMONA

1662

Zaczynaj!

Pauza.

KRZYK DAMONA

1663

Aaaa!

GŁOS ALQUISTA

1664

Trzymajcie! Trzymajcie!

KRZYK DAMONA

1665

Aaaa!

GŁOS ALQUISTA

1666

Nie mogę!

KRZYK DAMONA

1667

Tnij! Tnij prędzej!

Roboty Prymus i Helena wbiegają środkowymi drzwiami.

HELENA

1668

Prymusie, Prymusie, co tu się dzieje? Kto tak krzyczy?

PRYMUS

zagląda do prosektorium
1669

Pan kroi Damona. Chodź popatrzeć, Heleno, prędko!

HELENA

1670

Nie, nie, nie!

zakrywa sobie oczy
1671

Czy to okrrropne?

KRZYK DAMONA

1672

Tnij!

HELENA

1673

Prymusie, Prymusie, odejdź stamtąd! Nie mogę tego słuchać! Och, Prymusie, niedobrze mi!

PRYMUS

podchodzi do niej
1674

Jesteś blada jak ściana!

HELENA

1675

Zaraz zemdleję! Co tam tak cicho?

KRZYK DAMONA

1676

Aaa — ooo!

ALQUIST

wypada z prawej strony, zrzuca zakrwawiony kitel
1677

Nie mogę! Nie mogę! Boże, to odrażające!

RADIUS

w drzwiach prosektorium
1678

Tnij, panie; jeszcze żyw!

KRZYK DAMONA

1679

Ciąć! Ciąć!

ALQUIST

1680

Wynieście go, szybko! Nie chcę tego słuchać!

RADIUS

1681

Robotowie są w stanie znieść więcej niż ty.

Wychodzi.

ALQUIST

1682

A kto tu? Precz mi stąd, precz! Chcę być sam! Jak ci na imię?

PRYMUS

1683

Robot Prymus.

ALQUIST

1684

Prymusie, nie wpuszczaj nikogo! Chcę spać, słyszysz? Idź, idź, dziewczę, posprzątaj prosektorium. A co to?

spogląda na swoje ręce
1685

Prędko wodę! Najczystszą wodę!

Helena wybiega.

ALQUIST

1686

O, krew! Jak mogłyście, ręce — ręce, które kochały solidną pracę, jak mogłyście to zrobić? Moje ręce! Moje ręce! — O Boże, kto tu?

PRYMUS

1687

Robot Prymus.

ALQUIST

1688

Wynieś ten kitel, nie chcę go widzieć!

Prymus wynosi kitel.

ALQUIST

1689

Krwawe szpony, odlećcie ode mnie! A kysz, a kysz! Precz, ręce! Zabiłyście —

Z prawej strony wchodzi zataczając się Damon, owinięty w zakrwawione prześcieradło.

ALQUIST

cofa się
1690

Czego tu chcesz? Czego tu chcesz?

DAMON

1691

Ży-żyję! Le-le-le-lepiej jest żyć!

Drugi i trzeci robot wybiegają za nim.

ALQUIST

1692

Wynieście go! Wynieście! Wynieście, byle prędzej!

DAMON

wyprowadzany na prawo
1693

Życie! Ja — chcę — żyć! Lepiej jest —

Helena przynosi dzban wody.

ALQUIST

1694

— żyć? — Czego chcesz, dziewczę? Aha, to ty. Nalej mi wody, nalej!

myje ręce
1695

Ach, czysta wodo, niosąca ochłodę! Zimny strumieniu, jak dobrze mi robisz! Ach, moje ręce, moje ręce! Czy już do śmierci będę się wami brzydził? Lejże więcej! Więcej wody, jeszcze więcej! Jak ci na imię?

HELENA

1696

Robotessa Helena.

ALQUIST

1697

Helena? Dlaczego Helena? Kto ci kazał tak mówić?

HELENA

1698

Pani Dominowa.

ALQUIST

1699

Pokaż no się! Helena! Helena ci na imię? — Nie będę cię tak nazywać. Idź, wynieś tę wodę.

Helena wychodzi z wiadrem.

ALQUIST

sam
1700

Na darmo, na darmo! Nic, znowu nic nie odkryłem! Już zawsze będziesz tak błądził po omacku, nędzny uczniaku w szkole natury? — Boże, Boże, Boże, jakże się trzęsło to ciało!

otwiera okna
1701

Świta. I znów kolejny dzień, a ani na jotę nie zbliżyłeś się do celu. — Dość, ani kroku więcej! Porzuć starania! Wszystko na nic, na nic, na nic! I po co ten świt? O — o — o, czego chce nowy dzień na tym cmentarzysku życia? Stój, światło dnia! Nie wychylaj się więcej! — — Ach, jak tu cicho, jak cicho! Czemuście umilkły, ukochane me głosy? Gdybym tak — chociaż — gdybym choć mógł zasnąć!

gasi lampy, kładzie się na tapczanie i przykrywa się cały czarnym płaszczem
1702

Jakże się trzęsło to ciało! O — o — o, nadszedł kres życia!

Pauza.
Z prawej strony wślizguje się robotka Helena.

PRYMUS

w drzwiach, szeptem
1703

Heleno, nie wchodź tam! Pan śpi!

HELENA

1704

Nie ma go tu. Poszedł spać gdzie indziej.

PRYMUS

1705

Nikt nie może tu wchodzić. Wracaj, proszę!

HELENA

1706

Za nic w świecie! Fe, ja nie chcę oglądać krwi!

PRYMUS

1707

Pan zabronił, Heleno. Nikt nie ma wchodzić do jego pracowni.

HELENA

1708

A mnie mówił, żebym weszła.

PRYMUS

1709

Kiedy?

HELENA

1710

Przed chwilą. Nie idź do prosektorium, powiedział. Posprzątasz tutaj, powiedział. Mówię ci. Ojej, Prymusie! Chodź tu szybko!

PRYMUS

wchodzi
1711

Czego chcesz?

HELENA

1712

Patrz, ile tu rurek! Co on z nimi robi?

PRYMUS

1713

Eksperymenty. Nie dotykaj!

HELENA

zagląda w mikroskop
1714

Zobacz, co tu widać!

PRYMUS

1715

To mikroskop. Pokaż!

HELENA

1716

Nie szturchaj mnie!

trąca probówkę
1717

Ach, no i się rozlało!

PRYMUS

1718

Coś ty narobiła?

HELENA

1719

Wytrze się.

PRYMUS

1720

Zepsułaś mu doświadczenia!

HELENA

1721

E tam, wszystko jedno. Ale to twoja wina. Nie trzeba było podchodzić.

PRYMUS

1722

Nie trzeba było mnie wołać.

HELENA

1723

Nie musiałeś przychodzić, jak cię wołałam. Patrz, Prymusie, pan ma tu jakieś zapiski!

PRYMUS

1724

Tego nie wolno oglądać, Heleno. To sekret.

HELENA

1725

Jaki sekret?

PRYMUS

1726

Sekret życia.

HELENA

1727

To okrrropnie ciekawe. Same cyfry. Co to takiego?

PRYMUS

1728

To wzory.

HELENA

1729

Nie rozumiem.

podchodzi do okna
1730

Och, Prymusie, popatrz!

PRYMUS

1731

Co?

HELENA

1732

Słońce wschodzi!

PRYMUS

1733

Czekaj, zaraz —

przegląda książkę
1734

Heleno, to jest ta najważniejsza rzecz na świecie.

HELENA

1735

No chodź tu!

PRYMUS

1736

Już, już —

HELENA

1737

Ach, Prymusie, zostaw ten paskudny sekret życia! Co ci po jakimś sekrecie? Chodź tu i popatrz, szybko!

PRYMUS

podchodzi za nią do okna
1738

Co tam masz?

HELENA

1739

Słyszysz? Ptaki śpiewają. Ach, Prymusie, tak bym chciała być ptakiem!

PRYMUS

1740

Czym?

HELENA

1741

Nie wiem, Prymusie. Tak mi jakoś dziwnie, sama nie wiem, co to: chodzę jak odurzona, całkiem bez głowy, boli mnie ciało, serce, wszystko mnie boli — Co to się ze mną stało, ach, nie mam pojęcia! Prymusie, ja chyba muszę umrzeć!

PRYMUS

1742

Nie czujesz czasem — powiedz, Heleno — że lepiej byłoby umrzeć? Wiesz, może my tylko śpimy? Wczoraj śpiąc znów rozmawiałem z tobą.

HELENA

1743

Śpiąc?

PRYMUS

1744

Śpiąc. Mówiliśmy w jakimś obcym albo nowym języku, bo nie pamiętam ani słowa.

HELENA

1745

O czym?

PRYMUS

1746

Tego nie wie nikt. Sam nie mogłem zrozumieć, a przecież jestem pewien, że nigdy dotąd nie mówiłem nic piękniejszego. Gdzie to się działo i jak, nie wiem. Gdy cię dotknąłem, było mi tak, że mógłbym umrzeć. I miejsce było inne niż wszystko, co ktokolwiek widział na świecie.

HELENA

1747

Ja to dopiero znalazłam miejsce, Prymusie, ale się zdziwisz. Mieszkali tam ludzie, ale teraz zarosło i jako żywo, nikt się tam nie dostanie. Nikt, tylko ja.

PRYMUS

1748

A co tam jest?

HELENA

1749

Nic, domek i ogród. I dwa psy. Żebyś wiedział, jak mnie liżą po rękach, a ich szczenięta, ach, Prymusie, chyba nie ma nic śliczniejszego! Weźmiesz je na kolana, na ręce i zapominasz o wszystkim i o nic się nie troszczysz, aż zapadnie zmrok; gdy potem wstajesz, czujesz się, jakbyś zrobił sto razy więcej niż przez cały dzień ciężkiej pracy. Uroda, Śmiech, Kobieta, Mężczyzna, Maszyna, Kondycja ludzkaNie, to prawda, ja jestem do niczego; wszyscy mówią, że nie nadaję się do żadnej pracy. Sama nie wiem, jaka jestem.

PRYMUS

1750

Jesteś piękna.

HELENA

1751

Ja? Prymusie, coś ty powiedział?

PRYMUS

1752

Wierz mi, Heleno, jestem zdolniejszy od innych robotów.

HELENA

przed lustrem
1753

Że niby ja jestem piękna? Ach, te okrrropne włosy, gdybym tylko mogła je czymś przystroić! Wiesz, tam, w ogrodzie, zawsze wplatam we włosy kwiaty, ale nie ma tam zwierciadła ani nikogo —

głębiej zagląda w lustro
1754

Ty jesteś piękna? Dlaczego piękna? Czy mogą być piękne włosy, które tobie tylko ciążą? Czy mogą być piękne oczy, które ty zamykasz? Czy mogą być piękne usta, które zagryzasz, żeby poczuć ból? Co to znaczy, na co komu być piękną? —

widzi w lustrze Prymusa
1755

Prymusie, to ty? Podejdź tu, stańmy obok siebie! Patrz, ty masz inną głowę niż ja, inne ramiona, inne usta — Ach, Prymusie, czemu mi umykasz? Czemu muszę uganiać się za tobą całymi dniami? Do tego mówisz mi, że jestem piękna!

PRYMUS

1756

To ty uciekasz przede mną, Heleno.

HELENA

1757

Jak ty się uczesałeś? Daj!

wsuwa mu obie dłonie we włosy
1758

Ćśśś, Prymusie, w dotyku nic się z tobą nie równa! Czekaj, musisz być ładny!

Bierze z umywalki grzebień i zaczesuje Prymusowi włosy na czoło.

PRYMUS

1759

Nie czujesz czasem — Heleno — że tak ci nagle zabije serce: teraz, teraz coś się musi wydarzyć —

HELENA

wybucha śmiechem
1760

Spójrz tylko na siebie!

ALQUIST

wstaje
1761

Co — co to, śmiech? Ludzie? Ktoś powrócił?

HELENA

upuszcza grzebień
1762

Prymusie, nam mogłoby się coś przydarzyć!

ALQUIST

rusza w ich stronę, zataczając się
1763

Ludzie? Wy — wy — wy — jesteście ludźmi?

Helena wydaje okrzyk i odwraca się.

ALQUIST

1764

Narzeczeni? Ludzie? Skąd przybyliście?

maca Prymusa
1765

Ktoś ty?

PRYMUS

1766

Robot Prymus.

ALQUIST

1767

Jak? Dziewczę, pokaż się! Ktoś ty?

HELENA

1768

Robotessa Helena.

ALQUIST

1769

Robotessa? Obróć się! Co, ty się wstydzisz?

chwyta ją za ramię
1770

Pokaż no mi się, robotko!

PRYMUS

1771

Cholera, panie, zostaw ją!

ALQUIST

1772

Cóż to, ty ją chronisz? — Wyjdź stąd, dziewczę!

Helena wybiega.

PRYMUS

1773

Panie, nie wiedzieliśmy, że tu śpisz.

ALQUIST

1774

Kiedy została zrobiona?

PRYMUS

1775

Dwa lata temu.

ALQUIST

1776

Przez doktora Galla?

PRYMUS

1777

Tak samo jak ja.

ALQUIST

1778

A zatem, mój miły Prymusie, ja — — — ja muszę robić pewne doświadczenia na robotach Galla. Przyszłość od tego zależy, rozumiesz?

PRYMUS

1779

Tak.

ALQUIST

1780

Dobrze, zaprowadź to dziewczę do prosektorium. Przeprowadzę sekcję.

PRYMUS

1781

Helenę?

ALQUIST

1782

Tak, właśnie, mówię do ciebie. Idź i wszystko przygotuj. — No jak, na co czekasz? Mam zawołać inne, żeby ją tam zawiodły?

PRYMUS

łapie ciężki tłuczek od moździerza
1783

Jeden ruch, a rozwalę ci głowę!

ALQUIST

1784

No to rozwal! Rozwal! Co poczną potem roboty?

PRYMUS

pada na kolana
1785

Panie, weź mnie! Zrobiono mnie tak samo jak ją, ten sam materiał, tego samego dnia! Weź moje życie, panie!

rozchełstuje bluzę
1786

Tutaj tnij, tu!

ALQUIST

1787

Odejdź, ja chcę zrobić sekcję Heleny. No już, pośpiesz się.

PRYMUS

1788

Weź mnie na jej miejsce; krój tę pierś, nawet nie krzyknę, nawet nie pisnę! Weź po stokroć moje życie —

ALQUIST

1789

Spokojnie, chłopcze. Nie szafuj tak sobą. Co, czyżbyś nie chciał już żyć?

PRYMUS

1790

Bez niej nie. Bez niej nie chcę. Nie wolno ci zabić Heleny! Co za różnica, że to mnie odbierzesz życie?

ALQUIST

czule dotyka jego głowy
1791

Hm, no nie wiem — Słuchaj no, kawalerze, dobrze się zastanów. Nie jest łatwo umierać. Znacznie lepiej, rozumiesz, lepiej jest żyć.

PRYMUS

wstaje
1792

Nie obawiaj się, panie, tylko tnij. Jestem od niej silniejszy.

ALQUIST

dzwoni
1793

Ach, Prymusie, tyle czasu minęło, odkąd sam byłem młody! Nie bój się, Helenie nic się nie stanie.

PRYMUS

rozpina bluzę
1794

Idę, panie.

ALQUIST

1795

Zaczekaj.

Wchodzi Helena.

ALQUIST

1796

Chodź no tu, dziewczę, pokaż mi się! A więc to ty jesteś Helena?

głaszcze ją po włosach
1797

Nie bój się, nie odsuwaj. Pamiętasz panią Dominową? Ach, Heleno, jakie ona miała włosy! Nie, nie, ty nie chcesz na mnie spojrzeć. I co, dziewczę, prosektorium posprzątane?

HELENA

1798

Tak, panie.

ALQUIST

1799

Dobrze. Będziesz mi pomagać, wiesz? Przy sekcji Prymusa.

HELENA

krzyczy
1800

Prymusa?

ALQUIST

1801

A owszem, owszem, tak już musi być, wiesz? Chciałem — właściwie — tak, chciałem kroić ciebie, ale Prymus woli cię zastąpić.

HELENA

kryje twarz w dłoniach
1802

Prymus?

ALQUIST

1803

Tak, i co z tego? Ach, dziecko, ty umiesz płakać? Powiedz, co ci zależy na jakimś Prymusie?

PRYMUS

1804

Panie, nie dręcz jej!

ALQUIST

1805

Cicho, Prymusie, cicho! — I po co te łezki? Mój Boże, no nie będzie Prymusa. Zapomnisz o nim po tygodniu. Idź i ciesz się, że żyjesz.

HELENA

cicho
1806

Ja pójdę.

ALQUIST

1807

Dokąd?

HELENA

1808

Na stół sekcyjny.

ALQUIST

1809

Ty? Jesteś piękna, Heleno. Szkoda by cię było.

HELENA

1810

Pójdę.

ALQUIST

1811

Daj spokój, Heleno; czy jest coś potężniejszego od życia?

Helena idzie w stronę prosektorium. Prymus zastępuje jej drogę.

HELENA

1812

Puść mnie, Prymusie! Daj mi tam iść!

PRYMUS

1813

Nie pójdziesz, Heleno! Błagam cię, odejdź, nie powinno cię tu być!

HELENA

1814

Skoczę z okna, Prymusie. Jeśli ty tam pójdziesz, skoczę z okna!

PRYMUS

zatrzymuje ją
1815

Nie puszczę cię!

zwraca się do Alquista
1816

Nikogo nie zabijesz, starcze!

ALQUIST

1817

A to dlaczego?

PRYMUS

1818

My — my — należymy do siebie.

ALQUIST

1819

Święte słowa.

ALQUIST otwiera środkowe drzwi.
1820

Cicho. Idźcie.

PRYMUS

1821

Dokąd?

ALQUIST

szeptem
1822

Gdzie chcecie. Heleno, poprowadź go.

wypycha ich z pomieszczenia
1823

Idź, Adamie. Idź, Ewo; bądź mu żoną. Bądź jej mężem, Prymusie.

Zamyka za nimi drzwi.

ALQUIST

sam
1824

Błogosławiony dniu!

podchodzi na palcach do stołu i wylewa zawartość probówek na ziemię
1825

Święto dnia szóstego!

siada przy biurku, zrzuca książki na ziemię; otwiera Biblię i czyta
1826

„I stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boga stworzył go; mężczyznę i niewiastę stworzył ich. I błogosławił im Bóg, i rzekł do nich Bóg: Rozradzajcie się, i rozmnażajcie, i napełniajcie ziemię, i zawładnijcie nią, i panujcie nad rybami morza, i nad ptactwem nieba, i nad wszelkim zwierzem, który się porusza na ziemi[7]”.

wstaje
1827

„I obejrzał Bóg wszystko, co uczynił, i oto było bardzo dobre. I był wieczór, i był ranek — dzień szósty[8]”.

przechodzi na środek pomieszczenia
1828

Dzień szósty! Dzień miłości.

pada na kolana
1829

Zwolnij teraz, Panie, służebnika swego — swego najbardziej bezużytecznego sługę Alquista. Rossum, Fabry, Gall, Miłość, Dziecko, Odrodzeniewielcy wynalazcy, cóż znaczniejszego wymyśliliście niż to dziewczę, niż ten chłopiec, niż ta pierwsza para, która odkryła miłość, płacz, miłosny uśmiech, uczucie między mężczyzną i kobietą? Naturo, naturo, życie nie zaginie! Boże, życie nie zaginie! Znów się roznieci z miłości, pocznie się nagie i maleńkie; przyjmie się na pustkowiu, i na nic mu będzie to, cośmy robili i budowali, na nic miasta i fabryki, na nic nasza sztuka, nasze idee, a jednak nie zaginie! Tylko my wyginęliśmy. Rozwalą się domy i maszyny, rozpadną systemy, a imiona najznamienitszych opadną niczym listowie; tylko ty, miłości, zakwitniesz na gruzach i powierzysz wiatrom ziarenko życia. Zwolnij teraz, Panie, służebnika swego w pokoju; albowiem ujrzały me oczy[9] — ujrzały — zbawienie twe poprzez miłość — a życie nie zaginie!

wstaje
1830

Nie zaginie!

rozkłada ręce
1831

Nie zaginie!

Kurtyna.

Przypisy

[1]

węzeł — jednostka prędkości morskiej, wynosząca milę morską (ok. 1,8 km) na godzinę. [przypis edytorski]

[2]

apretura (z fr.) — proces wykańczania i uszlachetniania materiału, przede wszystkim tkanin, skór, papieru i drewna; poprzez apreturowanie uzyskują one cechy podnoszące ich właściwości użytkowe (jak np. tkaniny w wyniku krochmalenia itp.). [przypis edytorski]

[3]

płony a. płonny (starop.) — jałowy, bezpłodny, bezowocny, daremny, zbyteczny, próżny, pusty (przeciwieństwo: plenny, płodny). [przypis edytorski]

[4]

redington — płaszcz do konnej jazdy. [przypis tłumacza]

[5]

witriol (daw.) — stężony kwas siarkowy. [przypis edytorski]

[6]

id est (łac.) — to jest. [przypis tłumacza]

[7]

I stworzył Bóg człowieka na obraz swój, na obraz Boga stworzył go; mężczyznę i niewiastę stworzył ich (…) na ziemi — Rdz 1,27–28. [przypis edytorski]

[8]

I obejrzał Bóg wszystko, co uczynił, i oto było bardzo dobre. I był wieczór, i był ranek — dzień szósty — Rdz 1, 31. [przypis edytorski]

[9]

Zwolnij teraz, Panie, służebnika swego w pokoju; albowiem ujrzały me oczy — parafraza słów z Ewangelii (Łk 2, 29–32) wypowiedzianych przez świątobliwego starca Symeona na widok Jezusa, którego Józef i Maria przyszli ofiarować w świątyni, a w którym Symeon rozpoznał Zbawiciela; fraza ta funkcjonowała w prawosławiu i katolicyzmie także jako słowa z szóstej Ody z Septuaginty, z tzw. Kantyku Symeona (inc. Nunc dimittis). [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca