Władysław Stanisław Reymont
Chłopi, Część czwarta - Lato
Szymek przywarł na chwilę, a skoro tamten znowu zachrapał, jął się cicho przebierać ze sąsieka...
Szymek przywarł na chwilę, a skoro tamten znowu zachrapał, jął się cicho przebierać ze sąsieka...
Aż szary, przemglony świt, zwlókłszy się leniwie z pól, zajrzał do izby, prosto w Borynową...
Występuje jako przeciwwaga dla nocy, kojarzonej z tajemnicą, zacieraniem znaczeń (w mroku), a wreszcie porą działania sił zła. O świcie wszystko się wyjaśnia, rzeczom zostają przywrócone właściwe miary i znaczenia; kontrastowany z nocą świt jest porą odnowienia życia i zmartwychwstania - a więc „porą Chrystusową”.