- Anioł: 1
- Grób: 1
- Kobieta: 1 2 3 4
- Łzy: 1
- Mężczyzna: 1
- Ojczyzna: 1 2
- Otchłań: 1
- Patriota: 1
- Polska: 1
- Serce: 1 2 3
- Sumienie: 1
- Śmierć: 1 2
- Woda: 1 2
Juliusz SłowackiDo pani Joanny Bobrowej
1
To tak jak ludzie przyjaciołom wierni,
Aż tam bym zawiódł, gdzie pył leci blady
Śród leszczyn w Gisbach — a śród laurów w Terni.
5Dzikie bym zrywał na murawie kwiaty,
A Pani w skałach siadłabyś myśląca,
Jak anioł skrzydłem kaskady skrzydlaty —
Czekając znad skał śpiewu — i miesiąca.
Gdybym ja Panią do kaskady woził,
10Może bym wieczną tam zatrzymał siłą —
Śpiewem skamienił i lodem zamroził,
I kazał tęczom świecić nad mogiłą.
Lecz nie powiodę do takiego zdroja,
Bo teraz straszna jest ducha kaskada;
15To cały duch mój i cała krew moja,
Która na Polskę chce upaść — i spada.
Raz ty, porwana tym strumieniem gminnym,
Byłabyś nigdy nie wrócona światu;
Dlatego poszłaś gdzie indziej — z kim innym;
20Ręki się bojąc dać dawnemu bratu.
A jej nie karmi to, co tłum paryski,
Gdy w sercu Polska duchem urodzona
Jak nimfa wstaje z perłowej kołyski.
25
Sumnienie Pani powie samo głuche…
Że niegdyś łzy się tak sączyły z oczu!
A dzisiaj! oczy patrzą — takie suche!
Czyś tym przeklęta, czy błogosławiona,
30Że serce zimne — oczy łez nie leją?
Powie ci kiedyś mogił druga strona,
Gdzie serca pękną — albo się rozgrzeją.
Serce kobiece na czas prze-anielić!
35Dlatego odtąd — wiecznie zamknę usta
I wolę nie być z Panią — niż zgon dzielić.
Zagoić wszystkie dawne serca blizny!
Iść — i aniołów już nie napotykać!
40Już nie mieć ani serca! — ni ojczyzny!
A taką Ciebie między tłumem zoczył,
Zleciałbym na cię jak kaskada z góry,
Porwał — i rzucił w przepaść — i sam skoczył.