Maria KonopnickaFiluś, Miluś i Kizia: wesołe kotki
1
Nic milszego, moje dziatki,
Jak kot pięknie wychowany
Taki, jak go tu: widzicie
Nad miseczką od śmietany.
Poranek Filonka
I
5Przejdźcie góry, przejdźcie lasy,
Na calutkim Bożym świecie,
Szczęśliwszego pewno kotka
Niż Filonek — nie znajdziecie.
Nasz Filonek, kotek bury,
10Ma futerko w żółte łaty,
I jest sobie jedynaczkiem
U swej mamy i u taty.
II
W domku u nich często bieda,
Myszki bardzo pomądrzały,
15Czasem tata nie ułowi
Ani jednej przez dzień cały.
Ale nigdy się nie smuci,
Choćby bieda nie wiem jaka…
Bo mu serce rozwesela
20Widok synka jedynaka.
III
Ledwo ranek zorzą błyśnie,
Ledwo zejdzie jasność słonka,
Spieszy mama, spieszy tata,
Do syneczka, do Filonka.
25Mama ślicznie przyśpiewuje,
Albo cudną prawi bajkę,
A zaś tata w kamizeli
Tańczy z synkiem, paląc fajkę.
Filuś tańczy
I
Raz Filonek wszedł do sali,
30Zkąd płynęły skoczne dźwięki;
Właśnie brały lekcye tańca
I panicze i panienki.
Pierwszy Miluś, z białym gorsem,
Wdzięcznie ujął się pod boki,
35I podniosłszy lewą nóżkę,
Śmiało daje sus szeroki.
II
Przy nim śliczna Kizia — Mizia,
W żółtej szarfie, w wielkiej kryzie,
I w sukience tańczy białej…
40— Czy widzicie Kizię — Mizię?
Dalej Lizuś i Trojaczek,
Trzymając się za pazurki,
Naśladują żwawo skoki
Wesołego Łupiskórki.
45Filuś tańczy razem z niemi,
Rad, aż śmieją mu się oczy;
Przy muzyce, przy wesołej,
Wiodą kotki tan ochoczy.
Grzeczny Mruczuś
I
Spójrzcie, jaki Mruczuś grzeczny,
50Chociaż jeszcze tak maleńki!
Jakto sobie ślicznie siedzi,
Wdziawszy kurtkę i spodeńki.
Tata musi łapać myszy,
Mama dość ma pracy w domu;
55Ciągle bawić się z Mruczusiem,
Sami wiecie, niema komu.
II
Mruczuś, choć tak jeszcze mały,
Doskonale to rozumie;
Nie przykrzy się mamie, tacie,
60Sam się bawi jako umie.
To z biczyka sobie trzaska,
To piłeczkę w górę rzuca,
To — wio! — woła, i na sznurku,
Ciągnie raźno swego kuca.
III
65Mama zajrzy raz i drugi,
Uśmiechnie się do syneczka,
I przyniesie na miseczce
To bułeczki, to znów mleczka…
Mruczuś wesół, rad zajada,
70Nie krzywi się, nie narzeka…
Ejże, dzieci! Czyżby kotek
Miał być mędrszy od człowieka?
Przygoda w kuchni
I
— Będą dzisiaj naleśniki!
Już kucharka cukier tłucze,
75Mama poszła po rodzenki,
U spiżarni wiszą klucze!
Tak od rana Filuś woła
Na Minetkę i Kasperka.
A wąsiki oblizuje…
80I na komin chciwie zerka.
II
Filuś strasznie jest łakomy!
W całym domu wszyscy wiedzą,
Że z talerzy wylizuje,
Czego inni nie dojedzą.
85Pfe! Jak brzydko! Aż niemiło
Mówić mi o takim kocie,
Wolałbym sam myszy łapać,
Albo siedzieć gdzie na płocie.
Co się mama nie nagniewa,
90Nie naprosi, nie nasarka…
Ledwo skończy, aż mój Filuś
Smyk do kuchni i do garnka.
III
Wtem raz wbiega: coś się skwarzy…
Pęchu, węchu — to słoninka!
95Miluś woła towarzyszy,
Do pyszczka mu idzie ślinka.
Jak nie chwyci łapką całą,
Jak nie wrzaśnie w niebogłosy:
— Aj… Aj… Aj… kotki za nim…
100A wetknęły także nosy.
Zobaczyła to kucharka…
Jak nie krzyknie na nich z góry:
— A łasuchy! A niecnoty!
A marsz z kuchni, w mysie dziury!
105Byłoż bólu! byłoż pisku!
Byłaż potem wstydu siła…
A w dodatku, i kucharka
Coś na drogę przyłożyła…
Awantura
Patrzcie tylko, patrzcie dzieci,
110Jak ze stołu wszystko leci!
— A to Filuś tak się spisał,
Co na stołku się kołysał.
I
Do obiadu już nakryto…
Wszystkie dzieci mama woła;
115Kotki biegną, podskakując,
Już obsiadły stół-dokoła.
Mama poszła do kuchenki
Przynieść befsztyk, kartofelki;
A tymczasem psotne kotki
120Rozpoczęły swe figielki.
II
Filuś chyłkiem pod stół włazi,
By Milusia szczypnąć w łapkę.
Lecz nie udał mu się figiel,
I sam biedak wpadł w pułapkę.
125Bo ten Miluś, sprytny kotek,
Z drugiej strony na stół wchodzi…
Cap! Filusia za czuprynkę:
— Masz za swoje pan dobrodziej!
Zaczepili o serwetę…
130Z niej na ziemię wszystko spada!
Rzecz ciekawa, czy też mama
Z takich figli będzie rada?
III
Kizia mleczko chce odebrać,
Co jej porwał Mruczuś mały;
135Łupiskórka kontent wielce,
Patrzy na rozgardyasz cały.
Jedno drapie, drugie bije,
Pełno krzyku, pisku, wrzasku,
Trudno nawet opowiedzieć,
140I przedstawić na obrazku.
Rozgniewana mama wraca…
Dziatwa widzi wnet z jej miny,
Że za zbytki i figielki,
Nie dostanie legominy.
Karuzel
145Czyście też słyszeli,
Czyście też widzieli,
Jak się kotki bawią
Na tej karuzeli?
Lecą naokoło…
150Pełno śmiechu, wrzawy!
Pieski przyszły także
Do wspólnej zabawy…
Figlarz Miluś w pędzie
Łapką pchnął mopsika;
155Azorek ze strachu
Do domu umyka!…
A gromada kotków
Czeka na swą koléj;
I one też pragną
160Użyć tej swawoli.
Pastereczka
Grzeczna panna Kizia-Mizia
Strój pasterski wdziała na się,
I usiadłszy na murawie,
Tekturowe owce pasie.
165Słonko świeci na błękicie,
W młodym gaju szumią drzewa,
Kizia-Mizia patrzy w niebo,
I piosenki sobie śpiewa:
— «Miau! Miau!… Owieczki moje,
170Miau! Miau!… Wilczków się nie boję,
Miau! Miau!… Wilczki w boru siedzą,
Miau! Miau!… Owiec mi nie zjedzą.
Kocie figle
Co się stało dziś wieczorem,
Nawet mówić nie chcę o tem.
175Dzięki Bogu, dziatki moje,
Że z was żadne nie jest kotem!
Bijatyka
Po wieczerzy, do łóżeczek
Cała poszła spać rodzina;
Ale z Filem psotnik Miluś
180Bijatykę rozpoczyna.
Spadła kołdra i pierzynka,
Lecą jaśki w różne strony,
Filuś upadł na podłogę
Poduszeczką przywalony,
185Reszta kotków, hyc!… na ziemię,
I do figlów… hejże dalej!
Pościągali prześcieradła,
Całą pościel powalali.
Wtem ze świecą wchodzi mama….
190Co za rwetes? co za krzyki?
A do łóżka! Spać mi zaraz!
No! czekajcie swawolniki!….
Jak tam poszła cała sprawa,
Jak się wszystko to skończyło;
195O tem nawet, drogie dzieci,
I wspominać mi nie miło.
Tyle tylko wam opowiem,
Że nazajutrz przez dzień cały,
Kotki wody nanosiły,
200Prześcieradła prać musiały.
A największy figlarz Miluś,
Bez mundurka, dla pokuty,
Musiał za to w pustej sionce,
Wszystkim kotkom czyścić buty…
205
Powinszowanie Lizusia
Droga Mamo! Już za tydzień
Będą Twoje imieniny.
Życzę, żebyś zawsze miała,
Dużo myszek i słoniny.
210Przyjmij mamo te życzenia
Od Lizusia, Twego synka,
Który chciałby się dowiedzieć,
Jak smakuje Ci słoninka?…
Droga Mamo! najserdeczniej
215Całuję Twe cztery łapki,
A pamiętaj o Lizusiu,
I przyślij mu choć ochłapki!
Donoszę Ci, Mamo droga,
Że tu byłem na pokucie,
220I za nocną bijatykę
Cały dzień siedziałem w bucie!
Ach, jak smutno mi na sercu,
Kiedy Ci to wszystko piszę!…
Droga Mamo na pociechę,
225Przyszlij mi choć udko mysze!
W noska
Byłem dzisiaj na baliku;
Gdzie? Ot, powiem wam po cichu,
Że to balik był u kotków,
A odbywał się na strychu.
230O! wesoło tam kociątkom:
Żadne nie zna, co to troska.
Wre zabawa! Kizia-Mizia
Grę prowadzi, zwaną «W noska».
Gra ta bardzo znakomita,
235Na tem, dzieci me, polega,
Że się kotek kotka chwyta,
I po całym domu biega.
Chwytać trzeba za krawatkę,
A kto jej na szyi niema,
240Tego się za nosek bierze,
I w pazurkach mocno trzyma.
A co wrzasku, a co śmiechu…
Co wesela i ochoty!…
Ani byście nie wierzyli,
245Jakto ślicznie tańczą koty!
Filuś-Śmiałek
Jużto dawno mówią o tem:
Żyją z sobą, jak pies z kotem.
Ale Filuś nie dowierzał,
I przymierzał.
250Skoro tylko psa gdzie zoczy,
To podejdzie, to uskoczy,
Ale z drogi mu nie schodzi
Pan dobrodziej!
Jeden, drugi kundys krzepki,
255Ani dbał o te zaczepki;
Psu nie honor bić się z kotem,
— Co mu po tem?
Przestrzegały inne koty:
Porzuć Filuś swoje psoty,
260Bo się kiedy tak zahaczysz,
Że… zobaczysz!
Ale Filuś, harda sztuka,
Z psami wciąż zaczepki szuka,
I po nosie — trzep ich z boku…
265Psy… już w skoku!
Już dobrały się do skóry…
— Ajaj!… wrzeszczy Filuś, — gbury!
Toż od takiej znajomości
Bolą kości!…
270A psy na to: To — nauka!
Znajdzie guza, kto go szuka,
Bo za takie awantury,
Drą ze skóry!
W ślepą babkę
CHÓR KOTKÓW
A gońże nas, babko, a gońże nas wkoło,
275Hej! kotki, po pracy, bawmy się wesoło!
MILUŚ
Powiedzie nam babko,
Z jakiego ty kraju,
Czy od Wisły modrej,
Czyli od Dunaju?
CHÓR KOTKÓW
280A ta ślepa babka, stara już nieboże,
Ani jednej myszki ułowić nie może.
MILUŚ
Powiedzże nam babko,
Gdzieś ty wędrowała,
Czy nie od Karpatów
285Gdzie Wisełka biała?
CHÓR KOTKÓW
A gońże nas raźno! a gońże nas wkoło!
Hej! kotki, po pracy, bawmy się wesoło!
MILUŚ
Czyś ty od Karpatów,
Czyli od Dunaju!
290Witajże nam babko,
W tym rodzinnym kraju!
CHÓR KOTKÓW
A ta ślepa babka, stara już nieboże,
Ani jednej myszki ułowić nie może.
Filonek mówi dzieciom «dobranoc»
Dobranoc, dziateczki! Już idę spać,
295Bo jutro do pracy znów trzeba wstać;
Do jutra, do rana, już żegnam was,
Dobranoc, dziecinki, czas spocząć, czas!
Gdy wszystko odetchnie już błogim snem,
Ja siądę podumać w łóżeczku mem,
300A gwiazdka co z nieba na ziemię lśni,
Ta o was, dziateczki, opowie mi.
I złotem swem okiem obejmie wraz,
I kotka w książeczce i dziatki, was!
Bo wszystko twór Boży i kotek i kwiat
305I dziecię i ptaszek — i cały świat!
Kto dobrze tym kartkom przypatrzył się,
Ten więcej niż wczoraj, dziś pewnie wie;
Z obrazków i z piosnek, ze słów i z farb,
W serduszku i w główce ma nowy skarb.