Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Szacowany czas do końca: -
Aleksander Fredro, Damy i huzary
  1. Honor: 1 2
  2. Jedzenie: 1
  3. Kłamstwo: 1
  4. Kobieta: 1 2 3 4 5
  5. Małżeństwo: 1 2 3 4 5
  6. Matka: 1
  7. Miłość: 1 2 3 4
  8. Miłość niespełniona: 1
  9. Miłość spełniona: 1
  10. Młodość: 1
  11. Muzyka: 1
  12. Niebezpieczeństwo: 1
  13. Obyczaje: 1 2 3
  14. Ofiara: 1 2
  15. Podstęp: 1
  16. Polowanie: 1
  17. Pozycja społeczna: 1
  18. Przyjaźń: 1 2 3
  19. Rodzina: 1 2
  20. Rozpacz: 1
  21. Rozstanie: 1
  22. Starość: 1 2
  23. Tajemnica: 1
  24. Ucieczka: 1
  25. Uczta: 1
  26. Wojna: 1 2
  27. Zabawa: 1
  28. Zdrada: 1 2
  29. Żołnierz: 1 2 3 4 5

Naszym zamiarem jest zachęcenie czytelnika do lektury tego wartościowego tekstu, dlatego zdecydowaliśmy się na uwspółcześnienie oryginału. Wprowadzono w związku z tym zmiany w szyku, leksykalne, składniowe i stylistyczne. Poprawiono błędy rzeczowe oraz wyeliminowano niektóre powtórzenia. Interpunkcja została uwspółcześniona zgodnie z obowiązującymi zasadami.

Poniżej prezentujemy wybrane przykłady modyfikacji. Z życzeniami dobrej lektury — redakcja Wolnych Lektur.

Informacja o dokonanych zmianach

I. Poprawiono błędy źródła, np.: ża > że.

II. Wprowadzono uwspółcześnienia w następującym zakresie:

Zmiany leksykalne, w tym ortograficzne, np.: szpencer > spencer; pomieszany > zmieszany; wachaniu > wahaniu; znaleść > znaleźć.

Udźwięcznienia/ubezdźwięcznienia, np.: zkąd > skąd; męzkimi > męskimi.

Pisownia małą/wielką literą, np.: abyś Pan kazał > abyś pan kazał.

Pisownia łączna/rozdzielna, np.: niema > nie ma; ktoby > kto by; odemnie > ode mnie.

Pisownia joty, np.: djabła > diabła; fuzye > fuzje; zwaryował > zwariował.

Fleksja, np.: tupają > tupią; ośm > osiem.

Składnia, np.: do obiadu > na obiad; imieniem > w imieniu; gdy jej tak przykrą > gdy jej tak przykra; wieczór > wieczorem.

Inne zmiany: najprościejsza > najprostsza; złe > zło.

Aleksander FredroDamy i huzaryKomedia w trzech aktach, prozą

Pochlebstwo ma w sobie osobliwy przysmak, chociaż je kto rzekomo odrzuca, przecież ono smakuje.

And. Max. Fredro.[1]

OSOBY:

  1. MAJOR pułku huzarów[2], na urlopie
  2. ROTMISTRZ pułku huzarów, na urlopie
  3. EDMUND, PORUCZNIK pułku huzarów, na urlopie
  4. KAPELAN pułku huzarów, na urlopie
  5. PANI ORGONOWA, siostra Majora, jedna starsza i grubsza od drugiej
  6. PANI DYNDALSKA, siostra Majora, jedna starsza i grubsza od drugiej
  7. PANNA ANIELA, siostra Majora, jedna starsza i grubsza od drugiej
  8. ZOFIA, córka Pani Orgonowej
  9. JÓZIA, służąca
  10. ZUZIA, służąca
  11. FRUZIA, służąca
  12. GRZEGORZ, stary huzar
  13. REMBO, stary huzar

Scena w domu MAJORA, na wsi.

AKT I

Duży pokój. Czworo drzwi bocznych, dwoje w głębi. Na środku stół z mapami; stolik po prawej stronie, na którym gra w szachy, przy nim w głębi krzesła. W głębi broń różna; dzidy, cel[3], głowy tureckie do karuzelu[4] służące, itd.

SCENA I

Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik, Rembo.
Major na środku, ogląda strzelbę. Po lewej Porucznik nabija. Po prawej Rotmistrz, oparty na strzelbie, patrzy na szachy. Przy nim siedzi kapelan zatrudniony[5] strzelbą; W głębi Rembo. Wszyscy w spencerach[6], ubrani na polowanie, w wojskowych czapeczkach.

MAJOR

1

Czy tylko pewnie[7]? Bo to czasem…

REMBO

2

PolowanieNie śmiałbym przecie zwodzić pana Majora. Niech zaraz zginę, jeślim nie widział na własne oczy kozła i dwóch saren. Wszystkie trzy wyszły razem do bydła, w ciemną dolinę, jak ten kąt, ta struga… Oto jak ta wielka łoza[8], gdzie ksiądz Kapelan prześlepił[9] zająca… Aż tu obces[10] kundys[11] jeden i drugi: „Huf, huf!”. Ech, panie! Jak nie pójdą sarny moje! Strach, aż się ziemia trzęsła! Przez Garb, Wielką Banię, ponad Bartkowy potok…

MAJOR

3

Ho, ho, ho! Sarny dotychczas na drugim końcu świata.

REMBO

4

Zlękły bo się fur idących gościńcem i hajże[12] łąkami nazad w jasieninę[13].

MAJOR

5
Nam więc drogę od kopców zastąpić wypada.

REMBO

Ja z dębniaków[14] cicho psy podpuszczę, a każda na strzelbę jak na rożen wpadnie.

MAJOR

7

Dalej panowie! I na urlopie nie dam wam próżnować.

KAPELAN

8

Zaraz, zaraz.

PORUCZNIK

9

Ja dogonię.

MAJOR

Biorąc lulkę[15] ze środkowego stołu i kiwając głową, do Remba.
10

Zawołaj Grzesia.

Rembo odchodzi.

ROTMISTRZ

Do Kapelana, patrząc na szachy.
11

Wygram, jeśli wieżę cofnę.

KAPELAN

12

Wątpię.

ROTMISTRZ

13

Załóż się.

KAPELAN

14

Dobrze.

ROTMISTRZ

15

Nikt tu nam nie ruszy, za powrotem[16] przekonam i talarka schowam.

SCENA II

Ciż sami i Grzegorz, stary huzar z ogromnymi wąsami.

MAJOR

16

Tylem razy, mój Grzesiu, już cię o to prosił, abyś kładł wszystko na swoim miejscu. Po co tu na mapach lulkę zostawiasz? Tam w szafce ma swój numer. Nienawidzę nieporządku. Oddaje lulkę i zdmuchuje mapę.. Otóż, otóż, nie mówiłem? Plama… I ta baszta… À propos[17], a klucznica[18]?

GRZEGORZ

17

Kłusem wywieziona.

Odchodzi.

KAPELAN

18

Bogu dzięki.

ROTMISTRZ

19

Ostatnia więc białogłowa[19] usunięta z naszego domu. Będzie raz przecie cicho i spokojnie.

MAJOR

20

Okropnie gadała.

PORUCZNIK

21

Bo stara, bo stara.

MAJOR

22

O ho, ho, panie Poruczniku, wiem, na co pan zakrawasz[20], ale nic z tego. Wolę huk moździerzy niż kobiece świergotanie. Nic z tego. I pokażę, że i żołnierz potrafi domem rządzić bez kobiety.

PORUCZNIK

23

Piękny rząd!

KAPELAN

24

Dobry, dobry.

ROTMISTRZ

25

Wyśmienity.

MAJOR

26

Wyśmienity.

PORUCZNIK

27

Czy zawszeście go panowie wyśmienitym znajdowali? Czy zawsze przykre było kobiece świergotanie?

Długie milczenie.

MAJOR

28

Chodźmy na polowanie.

REMBO

Wbiegając.
29

Goście jadą!

MAJOR

30

Któryś z kolegów.

REMBO

31

Gdzie tam! Kilka pojazdów! Największa parada[21].

Odchodzi, oficerowie jeden po drugim zbliżają się powoli do okna.

MAJOR

32

Dla Boga! Landara[22].

PORUCZNIK

33

I kocz[23].

ROTMISTRZ

34

I bryka[24].

PORUCZNIK

Z ukontentowaniem[25].
35

Ach! Damy!

MAJOR, ROTMISTRZ

Odskakując na środek pokoju.
36

Damy!

PORUCZNIK

Rachując.
37

Jedna, dwie, trzy…

MAJOR, ROTMISTRZ

Z żałością spoglądają na siebie.
38

Trzy!

PORUCZNIK

39

Cztery, pięć…

MAJOR

Jak wprzódy[26].
40

Pięć!

ROTMISTRZ

Podobnież.
41

Pięć!

PORUCZNIK

42

Jeszcze jedna…

MAJOR, ROTMISTRZ

Razem.
43

Sześć!

PORUCZNIK

44

Jeszcze jedna.

MAJOR, ROTMISTRZ

Razem.
45

Siedem! Siedem!

KAPELAN

Wstając.
46

Siedem!

Zatykając uszy, znowu siada i tak, oparty o stół, do końca sceny zostaje.

PORUCZNIK

47

Co widzę!

Wybiega.

ROTMISTRZ

Zbliżając się nieśmiało do okna.
48

Cóż to za baby! Co za gmachy! Co za graty!

MAJOR

Zbliżając się do okna.
49

Ach, to siostry moje.

ROTMISTRZ

50

Przepraszam cię…

MAJOR

51

Nie masz za co, znam ja je dobrze. Chodzi po pokoju coraz prędzej. Siostry, damy, przyjąć je wypada… Grzesiu, mundur! Mój mundur, Grzesiu! Czy diabli nadali… Grzesiu, mundur! Grzegorz z mundurem chodzi za nim. Rad im być muszę… Mój mundur, Grzesiu! Mój mundur! Cieszyć się trzeba czy diabli nadali!

GRZEGORZ

52

Niech pan mundur włoży.

Po lewej stronie sceny Major wdziewa mundur przez zapomnienie na swój ubiór. Postrzegłszy się, chce zdjąć, i ściąga razem rękaw spencera. Nie może ręki wyrwać, gdy wchodzi Pani Dyndalska z dwoma pieskami na ręku, za nią Józia, kosz w ręku ze szczeniętami i kilka pudełek. Przy Majorze dalej w głębi stoi Rotmistrz, za nim Kapelan. Grzegorz z mundurem wychodzi.

SCENA III

Major, Rotmistrz, Kapelan.
Następnie.
Pani Dyndalska, Józia, Panna Aniela, Zuzia, Pani Orgonowa, Zofia, Fruzia, Porucznik, Rembo.

DYNDALSKA

53

Jak się masz, panie bracie? Do Józi. Ostrożnie, gawronie! Nie upuść szczeniąt.

MAJOR

Zmieszany.
54

Witam, witam.

DYNDALSKA

Do Józi.
55

Czegóż trzymasz? Połóż!

Do Majora.
56

Jakże się miewasz?

Do Józi.
57

Czemuż nie na stole? Jakież to głupie dziewczę!

Józia kładzie wszystko na szachach i wychodzi. Dyndalska siada. Aniela wchodzi, za nią Zuzia z dwiema klatkami — w jednej sroka, w drugiej wiewiórka — i z różnymi gratami.

ANIELA

58

Wieki już, braciszku, jakeśmy się widzieli.

Do Zuzi.
59

Postawże klatki, czego będziesz stała?

MAJOR

60

Witam, witam.

ANIELA

Do Zuzi.
61

Gdzie, gdzie, gdzie! Ślepa! Cóż to, stołu nie masz?

Zuzia stawia klatki na mapach i odchodzi. Poruszenie Majora. Rotmistrz go za suknię wstrzymuje.

MAJOR

Cicho do Rotmistrza.
62

Mapy.

ROTMISTRZ

Do Majora.
63

Pst!

Major stara się pokryć nieukontentowanie i spogląda czasem na mapy. Słychać hałas i krzyk kobiet za sceną.

REMBO

Za sceną.
64

Nie rusz; a harap[27]! A fe! A zasię[28]!

ORGONOWA

Tyłem wchodząc i trzepiąc rękoma.
65

Zasię! Zasię, bo zemdleję. Rembo za nią wchodzi, trzymając kota nad głową, którego we drzwiach Orgonowa odbiera. Biedny Filunio! Moja duszka droga! Jak się trzęsie! Biedny Filunio! Jak też możesz, panie bracie, trzymać takie obrzydłe psiska? Jakimiś kajdankami podcięły mi nogi i tylko co nie rozdarły lubego Filunia.

REMBO

66

To na sforze[29] Zagraj z Pisklą jak kota zwietrzyły, hajże po kocie! Obces na jejmość! A Grzmocisz i Popraw…

Wychodzi na znak Majora.

ORGONOWA

67

Fi, co za nazwiska! Przebrzydłe kundysy… Ledwie dyszę… Całam w pocie.

Siada przy Dyndalskiej i Anieli. Za Orgonową weszła Zofia z Porucznikiem, niosącym klatkę z kanarkiem, którą zawieszają w głębi, rozmawiając po cichu. W ciągu tej sceny dziewczęta powynosiły kota i pieski.

SCENA IV

Orgonowa, Dyndalska, Aniela. Siedzą w rzędzie po prawej. Po lewej stronie, naprzeciwko, stoją Major, Rotmistrz i Kapelan. W głębi Zofia i Porucznik.

MAJOR

68

Witam, witam panie siostry w moim domu i bardzo przepraszam kota za niegościnność Piskli i niecnoty Zagraja.

ORGONOWA

69

Patrz, panie bracie, moja córka. Zofia się zbliża i kłania. Owa Zosiunia mała… Ani byś ją poznał pewnie… Wyrosła, wyładniała, nieprawdaż? Za jej wychowanie nie powstydzę się także. W pierwszej stolicy świata mogłaby bezpiecznie rozmawiać i to nie jednym językiem.

KAPELAN

Na stronie.
70

Nie jednym! Okropnie!

ORGONOWA

71

Miała i guwernantkę, madame[30] znakomitą, i na wyższych naukach w mieście pół roku strawiła.

ANIELA

72

Talenta gdy rozwinie…

DYNDALSKA

73

Ach, Anielko luba, co też nie wygadujesz! Już je rozwinęła. Czyliż nie śpiewa całego Rossiniego[31] tak, że każdy słuchać musi? Czyż nie tańcuje tak, że nigdy taktu nie chybi? Czyż nie maluje tak, że jej kwiatek wszystkich zwodził i że pan sędzia, chcąc powąchać, nosem go zmazał?

ANIELA

74

To pan referendarz[32].

DYNDALSKA

75

Ależ pan sędzia, mój aniołku!

ORGONOWA

76

Cicho, cicho Dyndalsiu. Nie trzeba jej w oczy chwalić, ona sama pokaże, co umie.

ANIELA

Do Majora.
77

Jakże ci się podoba?

DYNDALSKA

Szturchając ją łokciem.
78

Coż to za pytanie!

ANIELA

79

Nie dasz mi mówić, kochana siostruniu.

DYNDALSKA

80

Bo mówisz bez sensu, moja duszko.

ORGONOWA

81

Cicho, cicho siostruniu. Do Majora. Któż są ci panowie?

MAJOR

82

Wojna, Żołnierz, PrzyjaźńRotmistrz Sławomir. W szkołach jeszcze przyjaźń nas złączyła. Razem wdzieliśmy mundur, razem go nosili i razem może w jednej złożym go mogile. Nasz poczciwy Kapelan, także dawny towarzysz, prawdziwy przyjaciel ludzi — wiele robi, mało mówi, naśladować go należy. To mój Edmund, już wam po części znany z mojego listu. W jednej nieszczęsnej utarczce, kiedy każdy o sobie tylko myślał, a ja raniony pod ubitym leżałem koniem, on mnie szukał, postrzegł, zebrał kilku walecznych, natarł na nieprzyjaciół i osłonił własnymi piersiami. Cofał się, nacierał, znowu się cofał i znowu nacierał, aż póki naszych wzrastająca liczba zwycięstwa nam nie wróciła. Tam to mnie, mnie broniąc, odebrał tę kresę[33] przez skronie, która więcej warta niż dziesięć wieńców.

Ściska go z rozczuleniem.

ZOFIA

Mimowolnie.
83

Ach, to pięknie być odważnym!

Spuszcza oczy na bystre spojrzenie matki i ciotek.

ORGONOWA

84

Dobrze, dość tego, teraz do interesu. Chcę pomówić z tobą, panie bracie, zatem pozwolą panowie…

Oficerowie odchodzą i Zofia wychodzi do swego pokoju na znak Orgonowej.

SCENA V

Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major.

ORGONOWA

85

W jednym zwięzłym słowie wszystko ci opowiem. Nie lubię niepotrzebnej przemowy, bo kto ma rozum, ławo pojmie i zrozumie, gdy mu jasno rzecz przełożę[34]. Zatem bez przemowy; lepiej w krótkości powiedzieć, o co chodzi, a potem dać przyczyny i dowody. Nareszcie, takem mocno oczytana, tylem żyła w wielkim świecie, tyle mam roztropności i przenikliwości, że się w zdaniu nigdy nie mylę i chyba szalona głowa sprzeciwić mi się może. Przystępując więc do rzeczy, powiem, że powziąwszy wiadomość, żeś na urlopie i żeś do wsi swojej przyjechał, zaraz zgadłam, że wojskową służbą znudzony, chcesz ją porzucić i na wsi osiąść. Myśl chwalebna, ale do tego potrzeba…

DYNDALSKA

Prędko.
86

Pozwól, kochana siostruniu, niech ci przerwę. Gdy się kogo chce przekonać, nie zawsze najkrótsza mowa najlepszą mową bywa. Trzeba najprzód[35] dać przyczyny, co do czego nas nakłania, potem rzecz wyłuszczyć, a na końcu dać dowody na poparcie swego zdania. Lecz nim do zamiaru przystąpię, wypada uczynić rzut oka na poprzednicze[36] zdarzenia i obecne położenie. A że to rzecz wielkiej wagi, na rozdziały ją podzielę, w których panu bratu dowiodę Licząc na palcach., że dotychczas źle miał w głowie, że ponosi wielkie straty, że wojskowość nic niewarta, że na wsi osiąść rzecz najlepsza, że rozumnie radzę…

ANIELA

87

Lepiej, duszko moja, napisz dzieło o tym, a teraz pozwól, niech najprostszą drogą zbliżę się do celu.

ORGONOWA

88

Gadajcie, o! Gadajcie, gdy tak bardzo gadać lubicie. Gadajcie, bardzo proszę. Ja nic nie powiem, ja nic nie wiem. Ja nic nie umiem. Gadajcie, łaskę mi zrobicie.

DYNDALSKA

89

O, i owszem, ja będę milczała. Niech kochana siostra rozprawia, gdy jej tak przykra chwila milczenia. Albo ją może wyręczy wymowna Anielka.

ANIELA

90

Ach, gdzieżbym ja się śmiała porównać w wymowie z kochanymi siostrzyczkami. Słuchać będę rozdziałów lub drugiej przemowy bez przemowy.

ORGONOWA

91

Proszę mówić, bardzo proszę.

DYNDALSKA

92

Bez ceremonii, bardzo proszę.

ANIELA

93

Mówcie, mówcie, bardzo proszę.

ORGONOWA, DYNDALSKA, ANIELA

94

Bardzo proszę.

ORGONOWA

Idąc ku drzwiom.
95

Nie przeszkadzam.

DYNDALSKA

Podobnież.
96

Zostawiam.

ANIELA

Podobnież.
97

Odchodzę.

ORGONOWA, DYNDALSKA, ANIELA

Kłaniając się po kilka razy od drzwi.
98

Mówcie, mówcie, proszę, bardzo proszę…

Wychodzą.

SCENA VI

Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik.
Następnie wchodzą zamyśleni i stają przy Majorze, który od początku przeszłej sceny nieporuszenie na środku stoi. Rotmistrz i Porucznik w mundurach, Kapelan w surducie.

ROTMISTRZ

Po krótkim milczeniu.
99

Cóż tam słychać?

KAPELAN

100

Zaprzęgać nie każą?

PORUCZNIK

101

Jakimże rozkazem zaszczyciły nas damy?

MAJOR

102

Ra ra ra ra ra ra, rozumiecie?

ROTMISTRZ

103

Któż to zrozumie?

MAJOR

104

I ja nie zrozumiałem, w uszach mi tylko dzwoni.

ROTMISTRZ

105

Jednak…

MAJOR

106

Nic nie wiem.

PORUCZNIK

107

Przecie…

MAJOR

108

Nic, nic u kata! Gdy jedna mówi, druga jej zazdrości, jedna od drugiej mędrszą się mniema. Tak, chociaż wszystko zawsze w jednym słowie, gadaninie końca nie ma, a o co rzecz idzie, mądry, kto zgadnie. Jednak, czy się dowiemy czy nie, wypada przyjąć je godnie. Połączmy nasze starania. Nieszczęście tylko, że nikogo nie mamy takiego w domu, co by umiał damy przyjąć.

PORUCZNIK

109

Aha: źle, kobiet nie ma.

KAPELAN

110

Nie ma gderać komu.

ROTMISTRZ

111

Szkoda w samej rzeczy, żeśmy się ostatniej pozbyli.

MAJOR

112

Hej! Grzesiu! Rembo! Zaraz wszystko będzie.

Rembo i Grzegorz wchodzą.
Do Remba.
113

Niech Kutasiński na łysego wsiądzie i dalej w pogoń za klucznicą. A jak ją dojdzie, niech baba nie trzepie, nie rozprawia i czym prędzej na łysego wsiada.

KAPELAN

114

Nie uchodzi, nie uchodzi.

PORUCZNIK

Śmiejąc się, do Remba.
115

I niech tęgim kłusem wraca.

KAPELAN

116

Ale nie uchodzi.

MAJOR

117

Ale czemu? Czyż nie kłusują nasze markietanki[37]? Do Remba. Zresztą jak zechce, niech zrobi. Byle mi Patrząc na zegarek. na jedenastą klucznicę przystawił. Marsz! Jedno już jest.

Rembo odchodzi.

ROTMISTRZ

118

Wszystko to jeszcze fraszka, ale obiad, obiad to sęk. Bo nie zwódźmy się umiejętnością Kordesza. Słynie on wprawdzie w obozie jako najlepszy kucharz, ale cóż umie dobrze zrobić, mówiąc między nami: huzarską pieczeń i pieczeń huzarską.

KAPELAN

119

Nie uchodzi, nie uchodzi.

ROTMISTRZ

120

Dla dam innych przysmaczków, innych łakoci potrzeba. Trzeba jakiejś na stół ozdoby, coś pięknego, coś lekkiego.

MAJOR

121

Wiem, wiem, czego trzeba. Wszystko to Grześ zrobi. Bywał po różnych miastach, po różnych dworach, widział różne kuchnie. Grześ, Grześ zrobi ciasta.

GRZEGORZ

122

Ale…

MAJOR

123

Uczta, JedzenieA ty, mój Edmundzie, zatrudnisz się, z łaski swojej, szykiem[38] potraw. Bo to, słyszę, teraz rzecz wielkiej wagi: czy ryba po mięsie czy mięso po rybie. A Grześ, chłopak nie w ciemię bity, zrobi, choć czego nie umie.

GRZEGORZ

124

Ale…

MAJOR

125

Ale zrobisz ciasta.

GRZEGORZ

126

Ale ja, panie Majorze, dalibóg nie umiem.

MAJOR

127

Zrobisz; ja każę i basta. Jest więc i drugie. Dobrze nam się wiedzie.

ROTMISTRZ

128

Trzeba by jeszcze przy stole jakiej rozrywki damom.

MAJOR

129

Muzyczki? Co mówicie?

ROTMISTRZ

130

Zapewne, czego by trzeba! Ale skąd?

MAJOR

131

Skąd? Grześ i Rembo trąbią doskonale.

KAPELAN

132

Nie uchodzi, nie uchodzi.

MAJOR

133

O, daj no pokój, Kapelanie. Wszystko nie uchodzi.

PORUCZNIK

134

Ale zmiłuj się, Majorze, wszystkie do jednej wystraszysz z własnego domu.

MAJOR

135

Muzyka, ZabawaCzym, czym u diabła? Nie trąbią że walca doskonale? Niech im tylko czasem Kapelan w takt głową kiwnie, a zobaczycie, jak wytrąbią gładko. Ale co za myśl nagle mi przychodzi! Wybornie, przedziwnie! Ty, ty, Rotmistrzu, musisz się tym zająć. Każ postawić pod oknami jadalnego pokoju… Postawić… Wiesz co? Zgadnij! Moździerzyk nabity… Jak krzykną: „Wiwat damy!”, rym z moździerza!

KAPELAN

136

O, na honor, nie uchodzi.

Wstaje.

PORUCZNIK

Wstając.
137

To żadnym sposobem być nie może. To nie z żołnierzami sprawa.

MAJOR

Wstając.
138

Ale już proszę…

PORUCZNIK

139

KobietaUważ[39] przecie, że to kobiety.

MAJOR

140

Jest i kaznodzieja! Brawo, brawo, kobiety… Nie wiedziałem. Co to u diabła, że ci panowie młodzi myślą, że starzy nigdy młodymi nie byli. Jak wy teraz żyjecie, myśmy żyli dawniej… A może i lepiej, i tężej, kiedy o to chodzi. Proszę! Hm! Oni tylko wiedzą, jak się z damami obchodzić. I jam całe życie nie rąbał[40], i jam się bawił z damami i zawszem dogodził! Zatem gadaj nie gadaj, ja z moździerza wystrzelę.

ROTMISTRZ

141

Można bezpiecznie, bo choć się trochę popłoszą, to zapewne z przestrachu złych skutków nie będzie!

MAJOR

142

Tak jest, złych skutków nie będzie!

ROTMISTRZ

143

A zabawić trzeba.

MAJOR

144

A zabawić trzeba. Do Grzegorza. Moździerz pod oknem postawić. Marsz! Ale, ale, proszę cię, mój Grzesiu, jak będziesz trąbił, nie dmij też tak mocno, zwłaszcza w drugiej części. Na tej odbitej nucie zawsze tak ci w trąbie wrzaśnie, że aż słuchać niemiło. Lekko… A patrzeć na Kapelana.

Grzegorz odchodzi. Fruzia wchodzi, dygając na obie strony; tylko Porucznik jej się odkłonił. Kapelan odwraca się i odchodzi.

SCENA VII

Major, Rotmistrz, Porucznik, Fruzia.

FRUZIA

145

Moja pani się kłania Dygając. i prosi pana do siebie.

MAJOR

146

Kogo? Porucznika?

FRUZIA

147

Nie, pana Majora.

Dygając.

MAJOR

148

Czemuż na niego patrzysz, kiedy mówisz do mnie? Po krókim milczeniu. Idź, powiedz twojej pani, że wieczorem służyć jej będę moimi uszami. Tylko proszę, abyśmy sam na sam byli. Teraz nie mam czasu.

Fruzia dyga i odchodzi.

SCENA VIII

Major, Rotmistrz, Porucznik.

ROTMISTRZ

149

Na co odwlekać? Wcześniej, później trochę, zawsze cię to czeka.

MAJOR

150

Ach, mój kochany, dobrze i dzień cały.

ROTMISTRZ

151

Ale taką rzeczą[41] ich odjazd nieprędko nastąpi.

MAJOR

152

Prawda i to. Odbyć potrzeba tę nieszczęsną rozmowę. Ach, wy sobie nie wystawiacie[42], co to za rzecz straszna.

SCENA IX

Ciż sami, Fruzia.

Fruzia

Dygając.
153

Moja pani teraz, nie wieczorem, chce mówić z panem i zaraz tu przyjdzie.

MAJOR

154

Twoja pani, jak widzę, nie lubi powtarzać rozkazów.

FRUZIA

155

O, i bardzo nie lubi!

ROTMISTRZ

Do Porucznika.
156

Dla nas tu, widzę, dzisiaj miejsca nie ma. Chodźmy przejść się trochę albo jedźmy konno…

MAJOR

157

Nie zostawiajcie że mnie samego! Idźcie do ogrodu, bądźcie w odwodzie.

Odchodzą. Krótka scena niema. Major nie chce uważać[43] Fruzi, która wdzięczy się z trzpiotostwa[44]. Odwraca się, pokręca wąsy, nuci. Jednak mimowolnie jak spojrzy, zaraz się odwraca, spotkawszy jej oczy. Nareszcie Fruzia na znak wchodzącej Orgonowej wychodzi.

SCENA X

Major, Orgonowa.

ORGONOWA

158

Jesteśmy sami.

MAJOR

159

Tak, jesteśmy sami.

ORGONOWA

160

W czterech słowach rzecz skończę.

MAJOR

161

Tego mi trzeba.

ORGONOWA

162

Sama mówić będę.

MAJOR

163

Tak, sama jedna.

ORGONOWA

164

Usiądźmy. Siadają. Z początku zaczynając…

MAJOR

165

A od końca nie można by zacząć?

ORGONOWA

166

Cóż to za myśl dzika.

MAJOR

167

Bardzo roztropna, bo pamiętam, com się dowiedział z przeszłej rozmowy, i jeśli teraz podobnie…

ORGONOWA

168

Jakim ty się, braciszku, z wiekiem gadułą zrobiłeś.

MAJOR

169

Milczę.

ORGONOWA

170

Do słowa przyjść nie mogę.

MAJOR

171

Słucham.

ORGONOWA

172

Ponieważ chcesz służbę porzucić…

MAJOR

173

Ale ja nie chcę służby porzucać.

ORGONOWA

174

Na co to kryć?

MAJOR

175

Szczerze mówię.

ORGONOWA

176

Na wsi chcesz osiąść.

MAJOR

177

Ani myślę.

ORGONOWA

178

Tylko nie sprzeczaj się ze mną, bo nigdy nie skończę.

MAJOR

179

Słucham więc.

ORGONOWA

180

Bardzo robisz rozumnie, ale trzeba… Trzeba, trzeba, krótko mówiąc, abyś się ożenił.

Major

Zrywając się.
181

Czyś waćpani szalona?

ORGONOWA

182

Grzecznie, nie ma co mówić.

MAJOR

Siadając.
183

Chciałem powiedzieć: „Chyba byłbym szalony!”.

ORGONOWA

184

Dlaczego?

MAJOR

185

Małżeństwo, StarośćSpojrzyj na mnie, a masz odpowiedź. Mnie, w tym wieku, brać młodą żonę? Co za myśl! Co za myśl! Nigdy małżeństwa nie byłem przyjacielem, a tym bardziej teraz. W obozie posiwiały, szabla i koń to moje były kochanki. A jeślim czasem pokochał, to po huzarsku: póki dobrze, póty miłość. I ja teraz mam się w amory[45] wdawać? Byłbym szalony, a jeszcze szaleńsza ta, co by się za mnie wybrała[46].

ORGONOWA

186

Ja więc dziś mówić nie będę.

MAJOR

187

Gadaj sobie waćpani na wszystkie cztery wiatry, gadaj do sądnego dnia, ale nie o moim ożenieniu.

ORGONOWA

188

Chwilę tylko cierpliwości; ożenienie ożenieniu nierówne.

MAJOR

Na stronie.
189

Zawsze diabła warte.

ORGONOWA

190

Nie wiesz, kogo ci za żonę przeznaczam.

MAJOR

191

Nie ciekawym.

ORGONOWA

192

Moją Zosię.

MAJOR

193

To dziecię?

ORGONOWA

194

Ma lat osiemnaście.

MAJOR

195

A ja pięćdziesiąt sześć; cztery lata starszy od waćpani.

ORGONOWA

196

Bez rachuby, bardzo proszę.

MAJOR

197

Nawet podobno waćpani pięćdziesiąty trzeci.

ORGONOWA

198

Same, widzę, obelgi odnoszę[47] za moje dobre chęci.

MAJOR

199

Za dobre chęci dziękuję, a układu nie przyjmuję.

ORGONOWA

200

Zastanów się tylko, uparty Majorze. Dziewczyna na wsi bogobojnie wychowana, cały swój los zawdzięczać ci będzie. Będzie kochała, szanowała, więcej jak ojca niż męża. A ty, otoczony dziećmi…

MAJOR

201

Trudno, trudno.

ORGONOWA

202

Będziesz błogosławił chwilę, w której zostałeś powolny[48] moim zamiarom. Nie gardź, proszę cię, szczęściem, które ci się zdarza.

MAJOR

203

Szczęściem nie gardzę, ale szczęścia nie widzę: zatruć czyją młodość dolegliwościami wieku starego i wystawić się na pośmiewisko całego pułku huzarów.

ORGONOWA

204

Co za troska! Niech no się trafi któremukolwiek z tego całego pułku huzarów młoda, ładna, dobra dziewczyna, a zobaczysz, że co innego drugiemu radzić, a co innego samemu działać. Dlatego proszę pana brata zaprzestać wszelkich narad z tym swoim Rotmistrzem, z tym swoim Kapelanem i z tym swoim wysmukłym Porucznisiem. Każdy odradzać ci będzie, a sam, gdyby mógł, ożeniłby się trzy razy. Namyśl się więc, ale sam, bardzo proszę.

Odchodzi.

SCENA XI

MAJOR

205

Krótkie namyślenie, bardzo krótkie. Mam rozum, Bogu dzięki. Woła przez okno. Chodźcie no, koledzy! Powiem im, czemu nie mam powiedzieć? Będą się śmieli wraz ze mną. Mnie się żenić? Mnie! Dreszcz mnie przechodzi. Młoda żona! Ha, ha, ha, piękną zacząłbym kampanię.

SCENA XII

Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik.

MAJOR

206

Siadajcie Siadają wkoło stołu. Dowiedziałem się nareszcie o co chodzi. Fraszka! Co powiecie… Chcą mnie ożenić.

WSZYSCY

207

Ożenić?

MAJOR

Śmiejąc się.
208

Tylko ożenić.

PORUCZNIK

209

Z kim?

MAJOR

210

Z Zosią, moją siostrzenicą.

KAPELAN

211

Nie uchodzi, nie uchodzi.

PORUCZNIK

Na stronie.
212

Co słyszę! Do Majora. A Major?

MAJOR

213

I możesz się pytać.

ROTMISTRZ

214

Nie chce oczywiście.

MAJOR

215

Chybabym oszalał.

KAPELAN

216

Brawo.

MAJOR

217

Ale miarkuję[49], że moje panie siostry nie tak łatwo odstąpią od zamiaru.

PORUCZNIK

218

Przymusić, nie przymuszą.

MAJOR

219

Zapewne. Ale chciałbym jak najmniej o tym słyszeć.

ROTMISTRZ

220

Niech gadają, a my nie słuchajmy.

MAJOR

221

Nie sposób nie słuchać.

ROTMISTRZ

222

Uprzykrzy im się nareszcie.

MAJOR

223

Co? Gadanie? Żartujesz, panie kolego.

PORUCZNIK

224

Trzeba to rozważyć.

MAJOR

225

Bylem się nie żenił.

KAPELAN

226

Nie uchodzi.

ROTMISTRZ

227

I ja tak myślę.

PORUCZNIK

228

I ja także. Ale cóż Zosia na to?

MAJOR

229

Jeszcze nie wiem.

ROTMISTRZ

230

Moje więc zdanie…

SCENA XIII

Ciż sami, Orgonowa, Zofia.

ORGONOWA

231

Cóż to? Rada wojenna.

Wszyscy wstają, milczenie.

MAJOR

Cicho do Rotmistrza przy nim stojącego.
232

Rotmistrzu, powiedz, proszę, że to być nie może.

ROTMISTRZ

Podobnież do Kapelana.
233

Kapelanie, powiedz jej, co myślisz.

KAPELAN

Do Rotmistrza.
234

Nie uchodzi, niech Major mówi.

ROTMISTRZ

Do Majora.
235

Powiedz, że nie chcesz.

MAJOR

236

Uradziliśmy…

ORGONOWA

237

Pewnie nic dobrego. Milczenie. Biorąc na stronę Majora. Zostańmy się sami.

MAJOR

238

Dziękuję, tego nie potrzeba.

ORGONOWA

239

Panowie pozwolą… Kłania się, oficerowie odchodzą. No Majorze, teraz możesz z Zosią…

MAJOR

240

Ależ, pani siostro…

ORGONOWA

241

Zostawiam was sam na sam.

MAJOR

242

Ale… Zatrzymaj się… Później…

ORGONOWA

243

Trzeba skończyć. Zosiu, słuchaj…

MAJOR

Idąc ku drzwiom.
244

Pozwól… Zaraz… Krew z nosa…

ORGONOWA

245

Ale wrócisz?

MAJOR

246

Wrócę, wrócę.

Odchodzi.

SCENA XIV

Orgonowa, Zofia.

ORGONOWA

247

MałżeństwoProszę sobie z głowy wybić wszystkie romanse, jakieś tylko kiedykolwiek słyszała albo może przypadkiem i czytała. Dla losu, nie dla miłości idzie się za mąż. Twój wuj jest człowiek uczciwy, ma dobrą wieś, która pewnie w inne wpadnie ręce, jeśli się z tobą nie ożeni.

ZOFIA

248

Ależ, kochana matko, mam nadto dobre o nim mniemanie, abym mogła myśleć, że mnie zechce mimo mojej woli.

ORGONOWA

249

Jak to: „mimo woli”? Czyż masz waćpanna inną jak matki wolę?

ZOFIA

250

Wypełnić ją mogę, ale mieć tę samą trudno sercu rozkazać.

ORGONOWA

251

Tylko nic o sercu.

ZOFIA

252

Nareszcie, może on nie zechce dla siebie samego.

ORGONOWA

253

Zechce, jak ty zechcesz. Znam go dobrze, nieraz mi już ustąpił dlatego tylko, aby się nie sprzeczać.

ZOFIA

254

Dlaczegoż, kochana matko, koniecznie pragniesz tego małżeństwa?

ORGONOWA

255

Dla twojego szczęścia.

ZOFIA

256

Ale jeśli to będzie moim nieszczęściem?

ORGONOWA

257

Rodzina, ObyczajeNadtoś jeszcze młoda, byś to nadal[50] rozpoznać mogła. Matka za córkę stanowić powinna.

ZOFIA

258

Jestem jednak w stanie poznać, że jego wiek z moim wcale niestosowny.

ORGONOWA

259

Jak się ząbki przecierają! Kto by się spodziewał… Wiek niestosowny! Młodzik jaki, trzpiot, byłby waćpannie dogodniejszy?

ZOFIA

260

Ten, co by mi się podobał, byłby najdogodniejszy.

ORGONOWA

261

Dość tego… Więcej ani słowa… Nie pójdziesz za Majora, to wiesz, co cię czeka.

ZOFIA

262

Ach, kochana matko, cóż ja ci przewiniłam.

Płacze.

ORGONOWA

263

Małżeństwo, Matka, RodzinaSłuchaj, Zosiu, ja cię kocham, szczerze twego szczęścia pragnę. Nie bądź więc dzieckiem, nie opuszczaj losu, który ci się zdarza. Mój brat jest charakteru łagodnego, ulegającego, żona z nim zrobi, co zechce. Tylko nie trzeba tracić odwagi, jeśli zrazu znajdą się trudności. Każdy mąż z początku o tym tylko myśli, aby nie dać się zawojować. Sroży się, puszy, rozkazuje, wszystko na swoim postawić musi, pan, pan samowładny, pierwszych tygodni. Ale tylko cierpliwości, tylko cierpliwości. Zmorduje go, sprzykrzy mu się ciągła walka i ciągła straż siebie samego. A żona rozumna co sobie raz ułoży, nigdy odstąpić nie powinna. I jedną zawsze drogą, krok po kroku stawiając, powoli, powoli, ale niechybnie dojdzie do celu, a tym jest: być panią w domu Z pokorą, a pana uznawać. Zostawiam cię; bądź rozsądna, bądź posłuszna matce, a dobrze wyjdziesz. Major tu zaraz będzie, staraj mu się podobać Głaszcząc ją pod brodą i pamiętaj, że na tym twoim zamęściu polega szczęście twojej matki.

Odchodzi.

SCENA XV

Zofia, później Porucznik.

ZOFIA

Po krótkim myśleniu.
264

MiłośćMyślę, myślę i pewnie nic dobrego nie wymyślę. Matce oprzeć się trudno; szczęścia wyrzec się trzeba. Ach, Edmundzie! Edmundzie! Nic nie będzie z naszej miłości.

PORUCZNIK

Który się był zatrzymał w głębi.
265

Skądże ta smutna wróżba?

ZOFIA

266

Dobrze, żeś nadszedł. Radź czym prędzej… Zmiłuj się… Radź, co robić, bo zginiemy oboje.

PORUCZNIK

267

Zginiemy? A to dlaczego?

ZOFIA

268

Czyż nie wiesz, że jest wolą mojej matki, abym poszła za Majora?

PORUCZNIK

269

I cóż stąd?

ZOFIA

270

Edmundzie, cóż to za pytanie? Miałożby twoje oświadczenie przed chwilą nie być szczere? Miałożby mnie zawieść serce moje?

PORUCZNIK

271

Ani jedno, ani drugie. Matka chce wydać cię za Majora, a ja właśnie z jego oświadczeniem przychodzę, że bardzo cię kocha i właśnie dlatego, że kocha, żenić się z tobą nie myśli i nie chce.

ZOFIA

272

To jeszcze nie koniec.

PORUCZNIK

273

Droga Zofio! Miejmy nadzieję, chciejmy ją mieć. Od chwili jak cię tu zoczyłem[51], jakieś niewymowne przeczucie szczęścia duszę moją napełnia. Ciebie tu spotykam, ciebie, którą od tak dawna na próżno szukałem.

ZOFIA

274

I mego ojca wszystkie starania były daremne. Nie mógł się nawet dowiedzieć, z którego pułku byli żołnierze, na których czele wyrwałeś go śmierci, a mnie najokropniejszemu nieszczęściu. W ostatniej życia godzinie wspominał cię z wdzięcznością i mnie ją przekazał w jedynej spuściźnie.

PORUCZNIK

275

Więcej niż wdzięczność, zyskałem miłość twoją.

ZOFIA

276

Najszczerszą i najświętszą, bo uprawnioną ostatnią wolą ojca.

PORUCZNIK

277

Innych praw nie roszczę.

ZOFIA

278

A mogęż zapomnieć…

PORUCZNIK

279

Kochana Zofio! Wierz mi… Moja czynność wychodzącym z niebezpieczeństwa zdała się dziełem anioła. Ale, w rzeczy, ledwie warto ją wspomnieć. Żałowałem tylko, że zbliżający się nieprzyjaciel nie dozwolił mi zabezpieczyć dalszej waszej podróży i że w tym zamieszaniu żadnej a żadnej, nawet o waszym nazwisku, nie powziąłem wiadomości.

ZOFIA

280

Miłość, NiebezpieczeństwoMój ojciec w podróży został przymuszony nagłą słabością zatrzymać się dni kilka w domku jednego leśniczego. W trzy dni po przechodzie[52] naszego wojska stanęło we wsi kilkuset różnej broni żołnierzy. Rabunek zaczął się wkrótce i do tego stopnia doszedł wściekłości, że podpalano domy bez żadnej przyczyny. Odciągnięta od ojca, widziałam już zajmujący się dach, gdy głos twój słuch mój uderzył. Zdało mi się zaraz wtenczas, że słyszę głos znajomy. I potem, ile razy cię wspominałam, zawsze jak dawną znajomość. Serce moje twoim było, nim się jeszcze zbliżyłeś do niego.

PORUCZNIK

281

ŻołnierzJak ja, tak i każdy oficer byłby cię ojcu powrócił i kazał pożar ugasić. Szczęście więc tylko moje, że mnie się to trafiło. Patrz, Zofio, wstążka, którą upuściłaś. Od tego czasu nie zeszła z serca mego; nie wiedząc gdzie, kto jesteś, jej wierny byłem.

ZOFIA

282

Z osobna, widzę, Bóg przyjął przysięgi nasze. Ale, Edmundzie, moja matka nic o tym nie wie. Nieszczęściem rodzice moi nie żyli z sobą od lat dziesięciu i dość byłoby powiedzieć, że to było wolą męża, aby ją nieprzebłaganą na zawsze uczynić.

PORUCZNIK

283

Nic więc jej jeszcze o tym nie mówmy.

ZOFIA

284

Zwierz się Majorowi, wezwijmy jego pomocy.

PORUCZNIK

285

Mógłbym ufać jego pomocy, gdyby tylko nie w tej mierze[53]. Jest niezwyciężonym nieprzyjacielem małżeństwa i choćby mi nie przeszkadzał, straciłbym pewnie jego przyjaźń, może i szacunek.

ZOFIA

286

Nieszczęsne uprzedzenia!

PORUCZNIK

287

Z drugiej strony jestem pewny, że moim rywalem nie będzie. Raz, że się mniej boi całego szwadronu[54] nieprzyjacielskiego niż jednej żony. A po wtóre, że nadto szlachetnie myśli, aby chciał być sprawcą czyjegokolwiek nieszczęścia.

ZOFIA

288

Ale wiedz jeszcze o tym, że jeżeli nie pójdę za niego, Smętosz, obrzydły człowiek, głupi, brudny, stary lichwiarz, moją rękę ma otrzymać.

PORUCZNIK

289

Czy podobne, aby matka…

ZOFIA

290

Podług niej, majątek szczęściem, a do tego, mówiąc między nami, jest trochę uparta.

PORUCZNIK

291

To źle, bardzo źle.

Myśli.

ZOFIA

292

Jednak kochających, mówią, Bóg nie opuszcza. Może matka zmiękczy się prośbami naszymi.

PORUCZNIK

Po krótkim milczeniu.
293

Nie, na niepewne losu nie stawiajmy.

ZOFIA

294

Cóż robić?

PORUCZNIK

Po krótkim milczeniu.
295

PodstępPrzykra rzecz udawać, zwłaszcza z przyjaciółmi. Ale ich uprzedzenia, często nierozsądne, uprawniają poniekąd niewinne oszukaństwo. Trzeba więc, abyś oświadczyła Majorowi, że chcesz pójść za niego.

ZOFIA

296

Dla Boga! To pójdę.

PORUCZNIK

297

Tego się nie lękaj, ja ręczę. Twoja matka, widząc cię przychylną zamiarowi swojemu, nie straci nadziei przywieść go do skutku i odpowie Smętoszowi, a Major, coraz bardziej przynaglony, przyjmie łatwo ostrożnie podsuniętą myśl: mną wyręczyć siebie.

ZOFIA

298

Ach, to by dobrze było.

PORUCZNIK

299

Staraj mu się jednak podobać. Bo zakochać się nie zakocha, a dobrze będzie, jak pojmie, dlaczego ja kocham.

ZOFIA

300

Mam więc…

PORUCZNIK

301

Być matce powolna i Majorowi przyjazna.

ZOFIA

302

Jesteś jednak pewny, że nie zechce…

PORUCZNIK

303

Ach, tak pewny jestem jak ty mojej, a ja twojej miłości.

ZOFIA

304

Jakikolwiek skutek otrzymamy, Edmundzie, serce Zofii twoim do śmierci.

PORUCZNIK

Całując ją w rękę.
305

Już samo to zapewnienie jest moim szczęściem. Ale idź, uwiadom[55] matkę o odpowiedzi Majora i postępuj sobie stosownie do naszego układu. Miłość i nadzieja niech naszym hasłem będzie.

ZOFIA

306

Do zgonu.

AKT II

Ten sam pokój. Zamiast broni pootwierane pudełka ze stroikami, zamiast szachów — zwierciadło. Na tureckiej głowie czepeczek, na celu suknia. Mapy i klatki sprzątnięte. Słychać za sceną trąbienie, a potem mocny wystrzał.

SCENA I

Fruzia, potem Józia, Zuzia.

FRUZIA

Wybiegając.
307

Józiu, Józiu! Zuziu! Józiu, Zuziu!

JÓZIA

Wbiegając.
308

Czego?

ZUZIA

Wbiegając.
309

Cóż tam?

FRUZIA

Biegając po pokoju.
310

Panie się zlękły, panie chcą zemdleć.

ZUZIA

Ku drzwiom biegnąc.
311

Dla Boga!

JÓZIA

Ku drzwiom.
312

Może zemdlały?

FRUZIA

Wybiegając.
313

Nie ma gdzie! Nie ma gdzie!

SCENA II

Major prowadzi Panią Orgonową, całkiem na nim wspartą, powoli do jej pokoju. Przy niej Zosia, za nią Fruzia. Poczekawszy, Rotmistrz prowadzi podobnież Panią Dyndalską z Józią. Przechodzą do swojego pokoju. Poczekawszy, Porucznik podobnież pannę Anielę. Grzegorz z drugiej strony, trąba w ręku, i przy drzwiach zostaje. Kapelan na końcu wchodzi z zawiązaną serwetą, staje w środku na przodzie sceny i tak nieporuszenie stoi do jej końca.
Słychać w pokojach.
314

Wody! Wody! Wody!

Grzegorz wybiega i wkrótce wraca; w jednej ręce trąba, w drugiej konewka ogrodowa.

FRUZIA

We drzwiach.
315

Wody!

Grzegorz ku niej biegnie.

JÓZIA

We drzwiach.
316

Wody!

Grzegorz ku niej biegnie.

ZUZIA

We drzwiach.
317

Wody! Prędzej!

Grzegorz wybiega za nią.
Dziewczęta i Porucznik przebiegają scenę w różnym kierunku z flaszeczkami, szklankami itd.

SCENA III

Major, Rotmistrz, Kapelan, Grzegorz.
Kapelan zawsze w swoim miejscu z założonymi rękoma. Grzegorz, zadyszany, w głębi.

MAJOR

Ocierając czoło.
318

Kto by się spodziewał!

ROTMISTRZ

Podobnież.
319

Któż to mógł przewidzieć!

MAJOR

320

Nie trzeba było stawiać pod samym oknem.

ROTMISTRZ

321

Wystrzał był za mocny.

MAJOR

322

W samej rzeczy, że mocny. Któż nabijał?

ROTMISTRZ

323

Grześ.

MAJOR

324

Pewnie dałeś więcej prochu?

GRZEGORZ

325

Troszeczkę, troszeczkę tylko, panie Majorze.

MAJOR

Chodząc.
326

Troszeczkę! U niego to nic nie znaczy! Troszeczkę! Otóż masz, co to troszeczkę narobiło.

ROTMISTRZ

Chodząc.
327

Nie byłyby się tak polękły[56].

MAJOR

Chodząc.
328

Tak, nareszcie[57] może byłaby jedna zemdlała.

ROTMISTRZ

Chodząc.
329

Tak, jedna, a niech i dwie.

MAJOR

Chodząc.
330

Tak, niech i dwie. Ale trzy!

ROTMISTRZ

331

Trzy od razu!

MAJOR

332

Trzy, trzy od razu!

KAPELAN

333

Posłać po doktora… Krew im puścić.

ROTMISTRZ

334

Nim przyjedzie…

MAJOR

335

Lepiej niech im Grześ krew puści.

KAPELAN

336

Nie uchodzi, nie uchodzi.

GRZEGORZ

Stojąc prosto przed Majorem.
337

Panie Majorze, podejmuję się.

KAPELAN

338

Nie można.

MAJOR

339

Ale kiedy umie… Sam widziałem… Puszczał raz mojemu trębaczowi, jak go koń uderzył… Prawda, że nie do razu, ale jednak…

SCENA IV

Ciż sami i Porucznik.

PORUCZNIK

340

Przecie nasze damy przyszły do siebie. Pani Orgonowa ma jeszcze tylko spazmatyczne ziewanie… Pani Dyndalska lekką kolkę… A panna Aniela cokolwiek dreszczy.

GRZEGORZ

341

Pan Major nie każe?

MAJOR

342

Już nie potrzeba.

Grzegorz odchodzi.

PORUCZNIK

343

Wszystko ustanie po chwili spoczynku.

MAJOR

344

Bogu dzięki.

ROTMISTRZ

345

Chodźmy na obiad.

FRUZIA

Wchodzi, dygając przed Majorem.
346

Moja pani prosi pana, abyś pan kazał, aby konie w stajni nie hałasowały. Bardzo tupią i kichają, a to szkodzi nerwom mojej pani.

Odchodzi.
Oficerowie spoglądają na siebie w milczeniu.

ROTMISTRSZ

347

Nerwom szkodzi.

MAJOR

348

Koniom kazać, aby nie hałasowały. Grzesiu! Grzegorz wchodzi, Rotmistrz i Major chodzą. Konie ze stajni wyprowadzić.

GRZEGORZ

349

Dokąd?

MAJOR

350

Dokąd chcesz… Niech koczują.

Grzegorz odchodzi, Józia wchodzi.

JÓZIA

Dygając przed Majorem.
351

Moja pani prosi, aby pan kazał powynosić z domu wszystkie armaty, fuzje[58] i pałasze[59], bo się lęka nowego przypadku i spać nie może.

Józia odchodzi, chwila milczenia.

ROTMISTRZ

352

Armaty powynosić.

MAJOR

353

I pałasze. Grzesiu! Grzegorz wchodzi. Broń zebrać i na strych wynieść.

Grzegorz odchodzi, Zuzia wchodzi.

ZUZIA

Dygając przed Majorem.
354

Moja pani prosi, abyś pan kazał zakadzić pod oknami, bo proch bardzo śmierdzi, z czego dreszcz się powiększa.

Odchodzi, chwila milczenia.

MAJOR

355

Grzesiu!

ROTMISTRZ

356

Czegoż chcesz?

Grzegorz wchodzi.

MAJOR

357

Kazać zakadzić.

ROTMISTRZ

358

Na dworze?

KAPELAN

359

UcieczkaBądźcie zdrowi.

MAJOR

360

Dokąd?

KAPELAN

361

Jadę.

ROTMISTRZ

362

Odstępujesz nas?

KAPELAN

363

Nie wytrzymam.

ROTMISTRZ

364

A, to i ja pojadę.

MAJOR

365

A, to weźcież i mnie z sobą.

PORUCZNIK

366

Ale, moi panowie, jakże chcecie same damy zostawić?

MAJOR

367

One sobie tu poradzą.

PORUCZNIK

368

Ale one was nie puszczą.

MAJOR

369

Cicho! Ciszej. Trzeba w sekrecie odjechać.

ROTMISTRZ

Cicho.
370

Trzeba uciec w sekrecie.

KAPELAN

371

Uciekajmy.

MAJOR

Do Grzegorza cicho.
372

Kulbaczcie[60] konie.

PORUCZNIK

373

Majorze, Rotmistrzu!

MAJOR

374

Pst… Zbierzmy się…

ROTMISTRZ

375

I w nogi.

Odchodzą na palcach do swoich pokojów.

PORUCZNIK

Sam.
376

A to pięknie! Jechać nie mogę… Sam nie zostanę… Co tu robić? Trzeba przeszkodzić tej ucieczce. Gdybym mógł…

Idzie ku drzwiom Zofii, powoli otwiera. Na jego znak Zofia wychodzi.

SCENA V

Porucznik, Zofia.

PORUCZNIK

377

Zofio, źle się dzieje.

ZOFIA

378

Cóż takiego?

PORUCZNIK

379

Major, Rotmistrz i Kapelan, przestraszeni tym, co się stało, a bojąc się jeszcze bardziej, co ich nadal czeka, ułożyli ucieczkę.

ZOFIA

380

Jak to? Chcą odjechać?

PORUCZNIK

381

Tak jest, tajemnie. Idź, powiedz to matce. Tylko nie mów, że wiesz ode mnie. Ja także z nimi muszę się wybierać.

ZOFIA

382

Cóż pomoże moja matka?

PORUCZNIK

383

Już ona sobie poradzi, tylko idź i powiedz.

Odchodzą w przeciwne strony.
Major, Rotmistrz i Kapelan wychodzą bardzo ostrożnie i na palcach powoli postępują; mantelzaczki[61] pod pachą, przy pałaszach. Dają sobie znak, aby być cicho, a zszedłszy się na środku, wychodzą, oglądając się i powoli.
Fruzia, a potem Józia i Zuzia przebiegają ze drzwi do drzwi jak w scenie drugiej.

SCENA VI

Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Fruzia, Józia, Zuzia.
Wybiegają ze swoich pokojów; za każdą służąca, kończąca ją ubierać. Stają bez tchu na przodzie sceny w koło, tuż koło siebie. Żadna przemówić nie może.
Chwila milczenia.

DYNDALSKA

Odetchnąwszy.
384

Chcą uciekać!

ANIELA

385

Uciekać!

ORGONOWA

386

…ciekać!

DYNDALSKA

387

Nie puszczać!

ORGONOWA

388

Biegaj, Dyndalsiu!

DYNDALSKA

389

Skocz, Anielko!

ANIELA

Do dziewcząt.
390

Biegajcie!

ORGONOWA

391

Czekajcie!… Proście… Major niech tu przyjdzie… Nie odstępujcie go i kroku[62]… Biegajcie!

SCENA VII

Orgonowa, Dyndalska, Aniela.
Siadają.

ORGONOWA

392

Rzecz niesłychana!

ANIELA

393

Nie do uwierzenia.

DYNDALSKA

394

Sprawka panów doradców.

ORGONOWA

395

Nie inaczej, sam by nie śmiał.

DYNDALSKA

396

Panu Rotmistrzowi wszystko nie na rękę.

ORGONOWA

397

I Kapelanowi.

ANIELA

398

Albo i Porucznikowi.

ORGONOWA

399

Ten nic nie znaczy.

ANIELA

400

Nie wierz temu, siostruniu.

ORGONOWA

401

Już ja ci ręczę. On ani pomoże, ani zaszkodzi. Jest czy go nie ma, wszystko jedno. Ale ci starzy, ci starzy, jak zaczną ruszać wąsiskami, to by w ogień wlazł jeden za drugim.

DYNDALSKA

402

Póki będą ze sobą, póty próżne nasze starania. My gadamy, gadamy, a pan kolega kiwnie głową i jużci po wszystkim.

ORGONOWA

403

Rotmistrz najstraszniejszy.

ANIELA

404

Kiedy tak… Poświęcę się dla waszego dobra: pójdę za niego.

DYNDALSKA

405

Ależ on ma rozum, kochany aniołku.

ANIELA

406

A dowcip waćpani.

ORGONOWA

407

Niech się stara mu podobać… Albo go podbije, albo go wystraszy. Zatem zawsze dobrze.

ANIELA

408

Chcę wam służyć mimo waszych urągań i zobaczycie, że swego dokażę.

ORGONOWA

409

Majora rozczulać.

DYNDALSKA

410

Nie dać mu odetchnąć.

ORGONOWA

411

Ani momentu. Jak go zmęczymy, to na wszystko przystanie. Ja go znam dobrze.

DYNDALSKA

412

Kapelana z obydwoma poróżnić.

ORGONOWA

413

Ile możności mu dokuczać.

DYNDALSKA

414

Zręcznie słówko wsunięte najlepszych często poróżni przyjaciół.

ORGONOWA

415

Już ja to biorę na siebie. Na waszym świadectwie polegam.

ANIELA

416

Otóż i Major.

SCENA VIII

Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major i dziewczęta.
Fruzia wchodzi poważnie, za nią Major, za nim Józia i Zuzia; stają przy drzwiach, chichotając się między sobą. Chwila milczenia. Na znak Orgonowej dziewczęta odchodzą.

ORGONOWA

417

Witamy z podróży.

Major się kłania.

DYNDALSKA

Po krótkim milczeniu.
418

Gdzież się pan brat wybierał?

MAJOR

419

Chciałem konia przejechać.

ORGONOWA

420

Konia przejechać?

MAJOR

421

Konia przejechać.

ORGONOWA

422

Tak, mały spacer zrobić?

MAJOR

423

Mały spacer zrobić.

ORGONOWA

424

I wrócić?

MAJOR

Z westchnieniem.
425

I wrócić.

ORGONOWA

426

Prędko?

MAJOR

427

Tak… To jest… Nie wiem… Bo to…

ORGONOWA

428

Na co to udawać? Lepiej prawdę powiedzieć.

MAJOR

429

Dobrze waćpani mówisz. Nie umiem i nie chcę udawać.

Wstają.

ORGONOWA

430

Chciałeś od nas więc odjechać?

MAJOR

431

Chciałem.

ORGONOWA

432

Same zostawić?

MAJOR

433

Same zostawić.

ORGONOWA

434

Tajemnie?

MAJOR

435

Bez pożegnania.

ORGONOWA

436

Do tego stopnia posunąłeś niegrzeczność.

MAJOR

437

Mylisz się waćpani, to nie była niegrzeczność.

ORGONOWA

438

Tylko uprzejmość.

MAJOR

439

Nie inaczej.

ORGONOWA

440

W nowym wcale[63] sposobie: od gości w domu odjeżdżać.

MAJOR

441

Kobieta, ObyczajeMyślałem, że im beze mnie lepiej będzie. Nie umiem, przyznam się, dam przyjmować, i przy najlepszej chęci mógłbym nabroić z niewiadomości[64] wiele złego. Już raz z mojej winy dostałyście mdłości. Któż ręczy, że nie pomrzecie, jak was jeszcze lepiej uczcić zechcę? Mógłżem zgadnąć, że konie powiększają spazmy, proch dreszcz, a pałasze kolki? I mogęż wiedzieć, czego wam trzeba, a czego nie trzeba?

ORGONOWA

442

Wszystko byś wiedział, gdybyś był kontent[65] z naszego przybycia. Ale, niestety! Siostry kochające cię… Siostry dawno cię niewidzące…

DYNDALSKA

443

Utęsknione brata uściskać…

ORGONOWA

444

Mimo wszelkich trudności, wybierają się do ciebie…

DYNDALSKA

445

W najniegodziwszą drogę…

ANIELA

446

Ugrzęzłyśmy dwa razy.

MAJOR

Z westchnieniem na stronie.
447

Ach, któż was wyciągnął na moją biedę?

ORGONOWA

448

Przyjeżdżają zająć się twoim szczęściem…

DYNDALSKA

449

Troskliwe o twoje dobro…

ORGONOWA

450

I tak je przyjmujesz?

ANIELA

451

Chcesz porzucać.

ORGONOWA

452

Uciekasz od nich.

DYNDALSKA

453

Bez względu na ich słabe zdrowie…

ORGONOWA

454

Nerwy nadwerężone.

DYNDALSKA

455

Takaż to miłość braterska!

ORGONOWA

456

Taka wdzięczność! Ach, to boli!

Zaczyna płakać.

MAJOR

457

Ale, moja pani siostro…

DYNDALSKA

458

Niewdzięczność. I od brata!

Zaczyna płakać.

MAJOR

Do Dyndalskiej.
459

Ale, pani siostro…

ANIELA

460

Odpycha serca nasze!

Zaczyna płakać.

MAJOR

461

Ale, moja panno siostro…

ORGONOWA

462

Bądźże tu uczynna. Ach! Ach!

DYNDALSKA

463

Ach! Ach!

ANIELA

464

Ach! Ach!

465

DYNDALSKA

Rzucając się na krzesło.
466

Kolki!

ANIELA

Podobnież.
467

Słabo mi.

ORGONOWA

Podobnież.
468

Spazmy!

MAJOR

469

Tylko nie mdlejcie, dla Boga! Milczenie. Mdleją, co tu robić? Hej! Jest tam kto? Wody! Wódki! Octu! Czy pogłuchli… Grzesiu! Grzesiu! Wracając się ku nim. Mdleją, co robić? Grzesiu, wystrzel z moździerza!

Zrywają się wszystkie.

ORGONOWA

470

Nie wystrzel, nie wystrzel!

DYNDALSKA

471

Dla Boga! Nie wystrzel.

ANIELA

472

Już mi trochę lepiej.

MAJOR

473

Moje panie siostry, gadajcie, róbcie co chcecie, tylko nie mdlejcie. Bo do wszystkich diabłów…

ANIELA

474

Ach, fi! Co za brzydkie słowo!

MAJOR

475

Widzisz waćpanna, że ani dam przyjmować, ani z nimi umiem rozmawiać. Jednak co każecie, wypełnię, prócz jednego: ożenienia. Tym służyć nie mogę.

Dyndalska i Aniela, którym Orgonowa szepnęła, wychodzą do jej pokoju.

SCENA IX

Orgonowa, Major.

ORGONOWA

476

Któż waćpana do ożenienia zmusić może? Kto waćpana ciągnie do ołtarza? Wszak wszystko od twojej woli zależy i tylko uprzejmości trochę od ciebie żądamy. Bądź z nami dni kilka. Wierz, że szczerze radzimy. Nie słuchaj kolegów i staraj się poznać Zosię.

MAJOR

477

Na co to się wszystko przyda?

ORGONOWA

478

Przynajmniej jedno słowo przemów do niej. Dlaczegoż tak niemiłosiernie gardzisz tym biednym dziecięciem! Płaczu biedaczka utulić nie może.

MAJOR

479

Znowu płacz. A to wszyscy…

ORGONOWA

480

Otóż i ona… Zofia przychodzi. Zostawiam was sam na sam. Spodziewam się, że się sobie podobacie. Do Majora na stronie. Miej wzgląd na jej młodość. Do Zofii na stronie. Bądź rozsądna, o twój los idzie.

SCENA X

Major, Zofia.
Chwila milczenia.

MAJOR

481

Mościa panno…

ZOFIA

482

Kochany wuju.

MAJOR

Łagodniej.
483

Moja panienko.

ZOFIA

484

Co każesz?

MAJOR

Łagodniej.
485

Moja Zosiu.

ZOFIA

486

Słucham.

MAJOR

Na stronie.
487

KłamstwoDiabli nadali taką sprawę! Do Zofii. Zapewne… Bez wątpienia… Oczywiście… Wiesz to… Ten… To jest, zamiar twojej matki względem… Względem…

ZOFIA

488

Wiem.

MAJOR

489

Cóż ty na to?

ZOFIA

490

Ja, nic.

MAJOR

491

Mów szczerze.

ZOFIA

492

Szczerze mówię. Na stronie. Pierwsze kłamstwo.

MAJOR

493

Więc nic?

ZOFIA

494

Nic.

MAJOR

Na stronie.
495

Rzecz dziwna! Do Zofii. Jednak cię to trochę martwi?

ZOFIA

496

Bynajmniej.

MAJOR

497

Widzę z oczów.

ZOFIA

498

Mylisz się waćpan dobrodziej.

MAJOR

499

Mylę się? Na stronie. Rzecz dziwna! Jak to tej biedaczce powiedzieć: „Ja ciebie nie chcę”? Czy diabli nadali! Do Zofii po krótkim myśleniu. Moja panienko, chciałbym, abyśmy się mogli zrozumieć.

ZOFIA

500

I ja tego jedynie pragnę.

MAJOR

501

Dla dobra nas obojga.

ZOFIA

Na stronie.
502

Ach, Edmundzie, Edmundzie, jakże trudną mi dałeś rolę!

MAJOR

503

Twój los szczerze mnie zajmuje.

ZOFIA

Na stronie.
504

I ja go muszę zwodzić!

MAJOR

505

Powiedz mi więc: chcesz iść za mąż?

ZOFIA

506

Tak jest.

MAJOR

507

Za mnie?

ZOFIA

Po krótkim wahaniu się, cicho.
508

Tak jest.

MAJOR

509

To niedobrze.

ZOFIA

510

Dlaczego?

MAJOR

511

Dlaczego?

ZOFIA

512

Tak jest, dlaczego niedobrze?

MAJOR

513

Zdaje mi się, że waćpanna możesz to łatwo zmiarkować.

ZOFIA

514

Wcale nie.

MAJOR

515

Przynajmniej dobrego nic nie widzisz?

ZOFIA

516

I owszem.

MAJOR

517

I owszem? Na stronie. Rzecz dziwna! Do Zofii. Mnie się zdaje, że nie byłabyś szczęśliwa.

ZOFIA

518

Od niego[66] to zależeć będzie.

MAJOR

519

Ach, nie tylko od mojej woli zależeć będzie, ale i od wielu, wielu okoliczności.

ZOFIA

520

Te trudno przewidzieć.

MAJOR

521

Małżeństwo, Starość, MłodośćPo części, moja panienko, po części. Nigdy nie zgłębiałem, co stanowi istotne szczęście w małżeństwie. Mniemam jednak, że dwie osoby dobierać się powinny jak para koni: równy chód, równy zwrot, równy ogień. Wtedy dobrze się jedzie, a mniej się morduje. Ale kiedy jeden bystry, a drugi leniwy, ten miękki, tamten twardousty[67], ten ciągnie, tamten skacze, to diabła warto! Prawda, panienko? Powiedzże mi teraz waćpanna, jakbyśmy się pobrali, do której pary koni będziemy podobni? Do pierwszej czy do drugiej? Podobność[68] do drugiej: waćpanna byś biegła, ja się już potykam; waćpanna byś skakała, ja już pokaszluję. Śmiej się, śmiej. Lepiej śmiać się, niż głupstwo zrobić.

ZOFIA

522

Nie myśl, ale porównanie rozśmieszyło mnie trochę.

MAJOR

523

MałżeństwoWięc bez porównania. Waćpanna młoda, lubisz bawić się. I dobrze, że lubisz, bo to na to pora. Potrzebujesz zatem męża, co by się także lubił bawić; co by cię woził na spacery, uczty, bale, do teatrów, co by po nocy na piszczałce przygrywał gdzieś tam nad strumykiem, gdzieś tam przy księżycu, jak to tam w waszych romansach opisują. A ja, moja panienko, nie do tego. W dzień służbą zajęty, wieczór fajkę palę, a w nocy chrapię, aż się okna trzęsą.

ZOFIA

524

Czyliż tylko uciech i rozrywek w małżeństwie upatrywać trzeba? Jestże młodość wieczna, abyśmy zapominali o późniejszym wieku? Za nic że liczyć uczciwość, łagodność, stałość charakteru tego, z którym mamy przebyć jak wiosnę, tak i zimę życia naszego? Męskimi tylko cnotami mężczyźni zyskać mogą nasze serca. Dobra sława męża jest także sławą żony, a jednostajna spokojność jest podług mnie istotnym szczęściem.

MAJOR

525

Bardzo rozsądnie. Bardzo, bardzo rozsądnie. Z tym wszystkim mój wiek…

ZOFIA

526

Wiek doświadczenia.

MAJOR

527

Niektóre dolegliwości…

ZOFIA

528

Któż bez nich?

MAJOR

529

Moje wady…

ZOFIA

530

Któż ich nie ma?

MAJOR

531

Ja sam czuję, że można być grzeczniejszym, przyjemniejszym w towarzystwie. Trudno mi się będzie odmienić, nie umiem w bawełnę owijać.

ZOFIA

532

Dowodzi otwartości.

MAJOR

533

Przykra czasem bywa ta żołnierska otwartość.

ZOFIA

534

I owszem.

MAJOR

535

I owszem? Na stronie Rzecz dziwna! Dziewczyna młoda, ładna a rozsądna… Rzecz dziwna! Do Zofii. Ale, moja panienko, nie mówiąc o tobie, wiele bardzo idzie za mąż dla zyskania wolności… Wolności… Rozumiesz waćpanna, jak ja to rozumiem? Jeślim więc na męża nie stworzony, to tym więcej nie na takiego, co by cierpiał pewne figle.

ZOFIA

536

Zbytecznej wolności, wolności bez granic nie pragnę, ale i niewoli w małżeństwie nie spodziewam się znaleźć. Wzajemne we wszystkim obowiązki rządzić powinny.

MAJOR

537

Bardzo rozsądnie. Na stronie. I chce pójść za mnie… Rzecz dziwna! Do Zofii. Z tym wszystkim… Ja myślę… Że potrzeba by…

ZOFIA

Śmiejąc się.
538

Wyraźnie, wyraźnie, kochany wuju.

MAJOR

Na stronie.
539

Rozsądna!… Chce pójść za mnie, żal mi ją zmartwić. Do Zofii. Bo widzisz moja Zosiu, że…

ZOFIA

540

Na co przyczyn szukać? Nie znasz mnie jeszcze waćpan dobrodziej… To dosyć… Ale mnie poznać możesz… Zostawmy więc czasowi, a mam nadzieję zyskać na tym.

MAJOR

541

Nietrudno ci to będzie, moja Zosiu.

ZOFIA

542

Czy tak?

MAJOR

Zbliżając się.
543

Z tymi oczkami.

ZOFIA

544

O! Nie o tym mowa.

MAJOR

545

Z tą buzią.

ZOFIA

546

O, bardzo proszę.

MAJOR

Biorąc ją za rękę.
547

Z tą rączką.

ZOFIA

548

Panie Majorze!

MAJOR

Obejmując ją.
549

Z tym kształtem, z tymi…

ZOFIA

550

Dla Boga, co to jest?

MAJOR

551

Ja się sam dziwię.

ZOFIA

552

Spodziewam się.

MAJOR

553

Wszystkiego się spodziewaj.

ZOFIA

Wyrywając się.
554

Ach, tego nadto!

MAJOR

555

Jeszcze mało!

Zofia wybiega do swojego pokoju.

SCENA XI

MAJOR

Prostując się.
556

Ech! Ech, że mi teraz uszła! Chodzi, prostując się. Odmłodniałem, odmłodniałem… Dalibóg czuję, że odmłodniałem… I nie dziw; luba dziewczyna, ładna dziewczyna, rozsądna, gwałtem chce iść za mnie! Gdybym się ożenił? Niech się, co chce, dzieje… Nie, to nie, niech się nie dzieje, co chce… Ale ja… Tylko, że to… Bo znowu, z drugiej strony… Ale jednak… Nareszcie w przypadku… A diabła tam, źle! Co tu robić?

SCENA XII

Major, Dyndalska.

DYNDALSKA

557

No, panie bracie, jakże stoją interesa[69]?

MAJOR

558

Różnie, różnie.

DYNDALSKA

559

Zosia zmieszana, waćpan zamyślony. Dobry znak.

MAJOR

560

Znak nie zły, to prawda.

DYNDALSKA

561

Jakże ci się podobała?

MAJOR

562

Ładna dziewczyna, nie ma co mówić.

DYNDALSKA

563

A widzisz.

MAJOR

564

Miła.

DYNDALSKA

565

A widzisz.

MAJOR

566

Dobra.

DYNDALSKA

567

A widzisz.

MAJOR

568

Rozsądna.

DYNDALSKA

569

Nie mówiłam?

MAJOR

570

Bardzo rozsądna.

DYNDALSKA

571

To wszyscy wiedzą.

MAJOR

572

Gwałtem chce iść za mnie.

DYNDALSKA

573

Gwałtem.

MAJOR

574

To nie źle.

DYNDALSKA

575

Bardzo dobrze.

MAJOR

576

Ale z drugiej strony…

DYNDALSKA

577

Nie ma drugiej strony… Podobała ci się?

MAJOR

578

Podobać się, podobała.

DYNDALSKA

579

Więc się żeń.

MAJOR

580

Żeń się. Łatwo mówić.

DYNDALSKA

581

Cóż ci przeszkadza?

MAJOR

582

Co przeszkadza?

DYNDALSKA

583

Na przykład?

MAJOR

584

Zgadnij waćpani.

DYNDALSKA

585

Nie chcę zgadywać.

MAJOR

586

Lat pięćdziesiąt sześć.

DYNDALSKA

587

Fraszki.

MAJOR

588

Jej lat osiemnaście.

DYNDALSKA

589

Fraszki.

MAJOR

590

Złe stąd skutki.

DYNDALSKA

591

Fraszki.

MAJOR

592

A, diabła tam fraszki!

DYNDALSKA

593

Kobiety prędko się starzeją.

MAJOR

594

No, to prawda.

DYNDALSKA

595

Zosia ma lat osiemnaście?

MAJOR

596

Osiemnaście.

DYNDALSKA

597

Za dziesięć lat będzie miała dwadzieścia osiem.

MAJOR

598

To prawda.

DYNDALSKA

599

Za piętnaście: trzydzieści trzy.

MAJOR

600

Prawda.

DYNDALSKA

601

I już po młodości.

MAJOR

602

I to prawda.

DYNDALSKA

603

Cóż za wielka różnica między wami?

MAJOR

604

A jużci!

DYNDALSKA

605

Żadnej.

MAJOR

606

Jest, jest, nie ma co mówić.

DYNDALSKA

607

Bardzo mało. A potem[70] waćpan nie masz pięćdziesięciu sześciu lat.

MAJOR

608

A mam, mam.

DYNDALSKA

609

Ale nie masz.

MAJOR

610

Przecież muszę wiedzieć.

DYNDALSKA

611

Ale ja mówię, że nie masz.

MAJOR

612

Mylisz się, mylisz.

DYNDALSKA

613

Ale nie mylę.

MAJOR

614

Mam metrykę.

DYNDALSKA

615

Nic nie znaczy. Aniela ma czterdziesty, a ja czterdziesty drugi skończę. Pani Orgonowa zacznie czterdziesty szósty, a waćpan o cztery lata starszy, więc masz rok pięćdziesiąty. Rzecz jasna.

MAJOR

616

Chyba myłka[71] w metryce.

DYNDALSKA

617

Pewnie.

MAJOR

618

No, pięćdziesiąt to co innego.

DYNDALSKA

619

A potem[72] powiedz mi, czy nigdy ci się nie trafiało widzieć szczęśliwego małżeństwa, a nierównego wieku.

MAJOR

620

I owszem. Właśnie niedawno pan prezes Rodosław ożenił się z młodą osobą.

DYNDALSKA

621

I kontent?

MAJOR

622

Kontent.

DYNDALSKA

623

Szczęśliwy?

MAJOR

624

Szczęśliwy… Tylko mówią, że jego własny sekretarz…

DYNDALSKA

625

Sekretarz, sekretarz… Ale ty nie masz sekretarza.

MAJOR

626

I to prawda. A! A! Pan Fontaziński od trzech lat z młodziuchną żoneczką…

DYNDALSKA

627

Żyje dobrze?

MAJOR

628

Dobrze… A diabła tam! Zapomniałem, przeszłego roku musiał się rozwieść i jeszcze za rozwód zapłacić.

DYNDALSKA

629

Ależ bo wyszukujesz przykłady…

MAJOR

630

Młody Radost, co to się dla dożywocia[73] ożenił…

DYNDALSKA

631

Żyje szczęśliwie.

MAJOR

632

Żył dosyć szczęśliwie, tylko że wkrótce zwariował i zamknąć go musiano.

DYNDALSKA

633

Na cóż szukać daleko? Wiesz, w jakim wieku był nieboszczyk Dyndalski, kiedym szła za niego. Jednak, Bóg widzi, nie miał przyczyny narzekać na mnie.

MAJOR

634

To prawda. Ale też nieboszczyk był zawsze jak nieboszczyk. Waćpani robiłaś, coś chciała.

DYNDALSKA

635

Poczciwa dusza! Wreszcie, on tak chciał. A waćpan, jak zechcesz, to żona będzie robiła, co jemu się podoba; wszystko zależy od układu.

MAJOR

636

I to prawda… Nie ma co mówić… Wszystko od układu zależy.

DYNDALSKA

637

Pójdę więc…

MAJOR

638

Ale czekaj no…

DYNDALSKA

639

Spuść się na[74] mnie.

MAJOR

640

Ale bo…

DYNDALSKA

641

Bądź spokojny.

MAJOR

642

Nareszcie…

DYNDALSKA

643

Rzecz skończona.

MAJOR

644

Tylko niech to jeszcze między nami zostanie. Muszę wprzódy…

DYNDALSKA

645

Z koleżkami się naradzić.

MAJOR

646

Oczywiście.

DYNDALSKA

647

Niepotrzebnie.

MAJOR

648

O, proszę…

DYNDALSKA

649

Niech i tak będzie. Na stronie. Nie traćmy czasu.

Odchodzi.

SCENA XIII

MAJOR

Sam.
650

No, kiedy mi kto co do rozumu powie, to i ja umiem ustąpić, nie jestem uparty. Nie utrzymuję złego dlatego, aby nie przyznać, że się dotąd błądziło… Luba dziewczyna! Ale ci co powiedzą? Hm, hm, hm… Miła dziewczyna! Otóż i oni; trochę natrętni, prawdę mówiąc.

SCENA XIV

Major, Rotmistrz, Kapelan, Porucznik.

MAJOR

Z przymuszonym uśmiechem.
651

Chcą mnie gwałtem ożenić, ale to powiadam wam, gwałtem.

ROTMISTRZ

652

One myślą, że trafiły na swego, z którym zrobią co zechcą, którego za nos będą wodzić, gdzie im się podoba.

Major marsa stawia[75].

PORUCZNIK

653

Niech sobie daremnie głowy nie łamią. Ale zabawić tu z nami mogą.

MAJOR

654

Mam lat pięćdziesiąt.

ROTMISTRZ

Odpowiadając Porucznikowi.
655

Pewnie, że mogą, bo je trudno minami wysadzić.

MAJOR

656

Rozsądna wcale[76] dziewczyna.

PORUCZNIK

Odpowiadając Rotmistrzowi.
657

Nawet nie należy im zupełnie odejmować nadziei dopięcia zamiaru. Niech się same powoli domyślą.

MAJOR

Z przymuszonym śmiechem.
658

Koniecznie chce iść za mnie.

ROTMISTRZ

659

Nie dowodzi wielkiego rozsądku.

MAJOR

660

Mam lat pięćdziesiąt.

PORUCZNIK

Odpowiadając Rotmistrzowi.
661

Kto wie, co ją zmusza. Może rozkaz matki… Może chęć stania się jej pomocną…

MAJOR

662

Gwałtem chcą mnie ożenić.

KAPELAN

663

Nie uchodzi, nie uchodzi.

ROTMISTRZ

664

Ale to każdy wie.

MAJOR

665

Bardzo rozsądna.

ROTMISTRZ

666

Co tam rozsądna, rozsądna… Jakby tu szło tylko o rozsądek.

MAJOR

667

No, prawdę mówiąc, rozsądek rzecz niemała.

ROTMISTRZ

668

Chcesz więc się żenić?

MAJOR

669

Tego jeszcze nie mówię.

ROTMISTRZ

670

Jeszcze? Ale z czasem…

MAJOR

671

Należy wszystko rozważyć… Wszystko od układu zależy… Mam lat pięćdziesiąt.

PORUCZNIK

Na stronie.
672

Cóż to za odmiana? Truchleję, to być nie może! Do Majora. Nie żartuj sobie z nas, Majorze. Znamy cię dobrze. Rotmistrz zapala się daremnie, ja gardło moje stawię, że nigdy nie zrobisz takiego szaleństwa.

MAJOR

673

Co to szaleństwa! Szaleństwa! Proszę być grzeczniejszym, panie Poruczniku! Szaleństwa!

KAPELAN

674

Porucznik dobrze mówi. Mój Majorze, mój Majorze…

MAJOR

675

Mój Kapelanie, mój Kapelanie, gadaj prędzej albo nie gadaj wcale.

ROTMISTRZ

676

Żenisz się więc?

MAJOR

677

Żenię czy nie żenię, a szaleństwem mojej czynności nikt nazwać nie ma prawa. I kwita.

KAPELAN

678

Ale kiedy nie uchodzi…

MAJOR

679

Co mnie kto ma uczyć, co uchodzi albo nie uchodzi.

KAPELAN

680

Rób, co chcesz.

Odchodzi.

PORUCZNIK

Do Kapelana.
681

Zaczekaj, pójdziemy razem. Jeszcze słowo. Do Majora. I szczerze to mówisz? Bez żartów?…

MAJOR

682

Nie mam potrzeby sprawiać się[77] przed nikim. Porucznik odchodzi z Kapelanem. Hm! Szaleństwo! Szaleństwo! Jaki do rady!

SCENA XV

Major, Rotmistrz.

ROTMISTRZ

683

Nie masz się czego gniewać. Chciałeś rady, bierzże taką, jaką dają.

MAJOR

684

Co innego rada, co innego nagana. Jeślim dotychczas miał fałszywe wyobrażenie o małżeństwie, nie widzę konieczności, abym je do śmierci zachował. Piękna to rzecz stan wojskowy, ale sprzykrzyć się z czasem może. Wolność, wolność głosim, a zawsześmy pod rozkazami. I na końcu staremu, choremu, nie ma komu i poduszki pod głowę położyć. I cóż to tak strasznego mieć miłą, lubą, dobrą, młodą osobę zawsze koło siebie, co o nas pamięta, co nas głaszcze, cacka[78], pieści. Cóż to tak strasznego? I dlatego, żem nie uparty, mam być szalony! Szalony? Szalony, kto inaczej myśli. Prawda?

ROTMISTRZ

685

Nieprawda.

MAJOR

686

Nieprawda?

ROTMISTRZ

687

Nieprawda.

MAJOR

688

Bądź zdrów.

ROTMISTRZ

689

Najniższy[79].

Major odchodzi.

SCENA XVI

ROTMISTRZ

690

Kobieta, ŻołnierzPrzyjechało ich trzy jak jedna; z kotami, mopsami, srokami, małpami… I jak zaczęły, tyr tyr tyr, tur tur tur, tyr tyr tyr… Z rozumnego człowieka głupiec. Jemu się żenić i żenić z dzieckiem! Kiedy już tak zachciał koniecznie, niechby sobie był poszukał co dojrzalszego… Tylko że to… Hm hm hm…

Siada.

SCENA XVII

Rotmistrz, Aniela.

ANIELA

691

Dobrze, że tu zastaję pana. Jak też możesz być tak spokojny, będąc przyjacielem Majora? Jak możesz zezwalać na jego ożenienie?

ROTMISTRZ

Po krótkim milczeniu, zadziwiony.
692

Nie zezwalam.

ANIELA

693

Ale nie starasz się odwieść od tego szalonego zamiaru.

ROTMISTRZ

694

Zabronić nie mogę.

ANIELA

695

Potrzeba jemu odmiany losu? Niech mi kto powie.

ROTMISTRZ

696

Zapewne, że nie.

ANIELA

697

Cóż przyjemniejszego nad stan wojskowy.

ROTMISTRZ

698

Zapewne.

ANIELA

699

Używa obecności[80], o przyszłość się nie troszczy.

ROTMISTRZ

700

Zapewne.

ANIELA

701

Podległy tylko swemu obowiązkowi.

ROTMISTRZ

702

Zasługa jawna, ta za mną mówi, nie potrzebuję łaski niczyjej.

ANIELA

703

Nigdy sam, nigdy opuszczony.

ROTMISTRZ

704

Zawsze w towarzystwie…

ANIELA

705

Przyjaciół doświadczonych. Bo gdzież lepiej poznać człowieka jak w trudach, biedzie, niebezpieczeństwie?

ROTMISTRZ

706

To prawda.

ANIELA

707

Tam nie popłacają wykształcone słówka.

ROTMISTRZ

708

Ho, ho!

ANIELA

709

Tam działać potrzeba.

ROTMISTRZ

710

Jak na męża przystoi.

ANIELA

711

I na dobrego żołnierza. Źle albo dobrze, ale otwarcie.

ROTMISTRZ

712

Prostą drogą i śmiało.

ANIELA

713

Nigdy się nie bać.

ROTMISTRZ

714

I samego diabła!

ANIELA

715

KobietaAch! Pomiarkowawszy się[81]. O tak, tak… Szczęśliwy, szczęśliwy, kto ten stan obrał. Ach, gdybym nie była kobietą, byłabym żołnierzem całe moje życie.

ROTMISTRZ

716

Proszę! Na stronie. Do rzeczy kobieta.

ANIELA

717

Raz nawet myśl mi przychodziła, ale to dawniej, ukryć płeć moją, przywdziać mundur i stanąć w szeregu huzarów.

ROTMISTRZ

718

W szeregu huzarów i ukryć… Na stronie. Rzadka kobieta.

ANIELA

719

Ale tylko w kawalerii chciałabym służyć.

ROTMISTRZ

720

W kawalerii?

ANIELA

721

Tak konie lubię.

ROTMISTRZ

722

Konie pani lubisz?

ANIELA

723

Szalenie.

ROTMISTRZ

724

To rozumu dowodzi.

ANIELA

725

Sama nawet konno jeżdżę.

ROTMISTRZ

726

Konno jeździsz? Na stronie. Co to za kobieta!

ANIELA

727

Co to za uciecha dobrego dosiąść rumaka, a jeszcze młodego, trochę dzikiego.

ROTMISTRZ

Z wzrastającym zapałem.
728

Uczyć go prawie chodzić.

ANIELA

729

Powoli.

ROTMISTRZ

730

Cierpliwie jak z dzieckiem.

ANIELA

731

Potem żwawiej.

ROTMISTRZ

732

A ostrożnie.

ANIELA

733

Kłusować.

ROTMISTRZ

734

Niech się wyciąga.

ANIELA

735

Galopować.

ROTMISTRZ

736

W koło, w prawo, w lewo.

ANIELA

737

Spiąć ostrogą.

ROTMISTRZ

738

A to na co?

ANIELA

739

Czasem, czasem.

ROTMISTRZ

740

Ale na co?

ANIELA

741

Tak… Ale…

ROTMISTRZ

742

Chyba, że uparty. I to…

ANIELA

743

Tak. Tak, kiedy uparty. I to…

ROTMISTRZ

744

Ostrożnie.

ANIELA

745

O, ostrożnie.

ROTMISTRZ

746

Bo można znarowić[82].

ANIELA

747

O, można znarowić. Cały dzień siedziałabym w stajni. Tego, to tamtego, to znowu tego kazałabym przejeżdżać lub sama przejeżdżała. Co to za rozkosz!

ROTMISTRZ

Na stronie.
748

Na honor, rzadka kobieta.

ANIELA

749

A potem wieczorem fajeczkę zapalić.

ROTMISTRZ

750

Ten smak trudno damom pojąć.

ANIELA

751

Ja kto? Alboż jedna, ja pierwsza, tytoń lubię?

ROTMISTRZ

752

Lubisz pani?

ANIELA

753

Sama palę.

ROTMISTRZ

754

Sama tytoń pali! Na stronie. Co to za kobieta! Co to za kobieta!

ANIELA

755

Kobieta, Obyczaje, Pozycja społecznaTak mam odrębne gusta od całej płci mojej, żem dotąd za mąż pójść nie chciała. Ci miejscy panicze pragną, aby żona tylko się stroiła, bawiła, kręciła, trzpiotała[83]. Nie mogą pojąć kobiety, co by lubiła życie obozowe.

ROTMISTRZ

756

Szalone głowy.

ANIELA

757

Marsze, koczowania, ruch, pracę…

ROTMISTRZ

758

Lecz czemuż pani wojskowego rączką swoją nie zaszczyciła?

ANIELA

759

Sama płocha młodzież trafiała mi się tylko.

ROTMISTRZ

760

Sama płocha młodzież?

ANIELA

761

Nikt w wieku rozsądnym.

ROTMISTRZ

762

Nikt w wieku rozsądnym?

ANIELA

763

Co by cenił mój sposób myślenia.

ROTMISTRZ

764

Być nie może!

ANIELA

Dotykając jego ręki.
765

Serca żołnierzy z kamieni.

ROTMISTRZ

Całując w rękę.
766

Nie zawsze.

ANIELA

767

Niewzruszone, twarde.

ROTMISTRZ

768

I lód twardy, a przecie się topi od słońca.

Całuje w rękę.

ANIELA

Niby wyrywając rękę.
769

Fi, Rotmistrzu.

ROTMISTRZ

770

Nic złego.

ANIELA

771

Ach, jak mi gorąco.

ROTMISTRZ

Do siebie.
772

Co to za kobieta!

ANIELA

773

Chodźmy do ogrodu, tam chłodniej.

ROTMISTRZ

774

Może do stajni?

ANIELA

775

O, potem, później.

ROTMISTRZ

776

Może fajeczkę?

ANIELA

777

Później, później.

ROTMISTRZ

778

Idę gdzie każesz. Do siebie. Co to za kobieta! Co to za kobieta!

AKT III

Tenże sam pokój, kwiatami ozdobiony.

SCENA I

Fruzia, Józia, Zuzia.
Fruzia prasuje, Józia szyje, Zuzia przystraja czepeczek na tureckiej głowie.

FRUZIA

779

Cóż ty, Józiu, na to?

JÓZIA

780

Na co?

FRUZIA

Na tych naszych panów. Jakeśmy przyjechały, jak to się patrzało, jak to się srożyło!

JÓZIA

782

Jak gdyby nas połknąć chcieli.

ZUZIA

783

Żaden dobrego słowa nie przemówił.

FRUZIA

784

A teraz jak baranki.

JÓZIA

785

Na jedwabiu możnaby prowadzić każdego.

FRUZIA

786

Dobrze moja matka mawiała, że kobiety rządzić stworzone.

JÓZIA

787

Ale czemu nie rządzą?

FRUZIA

788

Jakie ty dziecko! Alboż to jedno zło na tym świecie?

ZUZIA

789

Już ja bym tu i rządzić nie chciała.

JÓZIA

790

O, i ja nie. Mnie strach bierze, jak spotkam którego. A zwłaszcza Majora.

FRUZIA

791

Mnie się zdaje, że gdybym była najodważniejszym żołnierzem, to bym zaraz uciekła, jakbym go tylko zobaczyła. Co to za wąsy! Dla Boga!

JÓZIA

792

A Rotmistrz jeszcze straszniejszy ze swoimi miotłami.

Pokazując.
793

Jak jedna idzie do góry, to druga na dół. To znowu tamta na dół, a ta do góry. Aż dreszcz przechodzi.

FRUZIA

794

To prawda, że tu, między tymi wąsiskami, człowiek jak w lesie.

ZUZIA

795

Obrzydłe huzary!

FRUZIA

796

A, daj no pokój, Zuziu. Porucznik…

ZUZIA

797

A, Porucznik.

JÓZIA

798

A, Porucznik. Ten wart być pułkownikiem.

FRUZIA

799

A jaki swawolny, fe!

JÓZIA

800

Mnie się o to pytaj.

ZUZIA

801

Jakie wy szczęśliwe. Do mnie i nie zagadał.

JÓZIA

802

Ale za to pan Grzegorz…

ZUZIA

Śmiejąc się.
803

To mój kochanek.

FRUZIA

Śmiejąc się.
804

I mój także.

JÓZIA

Śmiejąc się.
805

Muszę go wam odebrać.

FRUZIA

806

Pst!

SCENA II

Fruzia, Józia, Zuzia, Grzegorz.
Po krótkim milczeniu.

FRUZIA

807

Czemuż pan Grzegorz tak smutny?

GRZEGORZ

808

Ach!

FRUZIA

809

I wzdycha.

JÓZIA

810

Pewnie się kocha.

GRZEGORZ

811

Ach!

ZUZIA

812

Szczęśliwa ta, co się podobać umiała.

GRZEGORZ

Na stronie.
813

Która tu ładniejsza?

FRUZIA

814

Kochasz się więc waćpan?

GRZEGORZ

815

Kocham, dalibóg, kocham.

FRUZIA

816

Czemuż się nie żenisz?

GRZEGORZ

817

Myślę, dalibóg, myślę.

JÓZIA

818

Czy jeszcze co przeszkadza?

GRZEGORZ

819

Nie wiem, czy mnie zechcą.

FRUZIA

820

Któraż by nie chciała!

JÓZIA

821

Tylko że z waćpana wielki trzpiot być musi.

GRZEGORZ

822

Nie, nie, wierz mi waćpanna, że nie.

FRUZIA

823

Motylek płochy, nie ma i wątpienia.

GRZEGORZ

Na stronie.
824

Nie rozumiem.

FRUZIA

Kiwając głową.
825

Jaki by to był los biednej żony.

GRZEGORZ

826

Dlaczego biednej? Mojej żony los byłby najprzyjemniejszy.

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

Otaczając go, ironicznie przez całą scenę.
827

Najprzyjemniejszy.

GRZEGORZ

828

Zaraz po ślubie wróciwszy do pułku, kupiłbym jej ładnego… konika.

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

Klaszcząc w ręce.
829

Konika, ach, konika!

GRZEGORZ

830

Potem porządną, mocną… Baryłeczkę.

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

Jak wprzódy.
831

Baryłeczkę, ach, baryłeczkę!

GRZEGORZ

832

I piękny, z przykrywką, zamykany… Koszyk.

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

833

Koszyk, koszyk! Ach to pięknie! To ślicznie!

GRZEGORZ

834

Miałaby trunki[84] i żywność. A że jestem dobrze znany panom oficerom, moja żona by im tylko dostarczała.

JÓZIA, ZUZIA

835

Ach, to pięknie! To ślicznie!

FRUZIA

836

Wojna, ŻołnierzAle, panie Grzegorzu, a w czasie wojny jak będzie?

GRZEGORZ

837

Właśnie wtenczas najlepiej.

FRUZIA

838

Ale strach!

GRZEGORZ

839

Gdzie tam strach. To jest, co może być najpiękniejszego. Proszę widzieć, kiedy szwadron huzarów na harc[85] wyjedzie.

FRUZIA

840

Na harc, słyszycie?

GRZEGORZ

841

Pif paf, pif paf!

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

842

Pif paf!

GRZEGORZ

843

Dalej piechota: brr… Brr.

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

844

Brr… Brr..

GRZEGORZ

845

Tu znowu armaty: bom… Bom…

FRUZIA, JÓZIA, ZUZIA

846

Bom… Bom… Biegając i skacząc wkoło niego. Pif paf… Brr… Brr… Bom… Bom…

GRZEGORZ

Kręcąc się wkoło i patrząc za nimi.
847

Lube, lube dziewczęta! Teraz żałuję, że nie jestem Turkiem.

FRUZIA

848

A fe, Turek.

GRZEGORZ

849

Ja wiem, że fe! Ale tą razą[86] dobrze by mi było, bo mógłbym się z wami trzema naraz ożenić.

JÓZIA

850

Chyba, że tak.

DYNDALSKA

Zza sceny.
851

Józiu!

JÓZIA

852

Słucham, zaraz idę.

GRZEGORZ

Zatrzymując ją.
853

Zaczekaj.

JÓZIA

854

Nie mogę.

GRZEGORZ

855

Trochę.

JÓZIA

856

Pani woła

Odchodzi.

ANIELA

Zza sceny.
857

Zuziu!

ZUZIA

858

Idę…

GRZEGORZ

Zatrzymując.
859

Nie chodź.

ZUZIA

860

Muszę. Do zobaczenia.

Odchodzi.

SCENA III

Fruzia, Grzegorz.

GRZEGORZ

861

Ach, panno Fruziu! Kochasz mnie waćpanna?

FRUZIA

862

Jakże kochać, kiedyś jeszcze między nami nie wybrał.

GRZEGORZ

863

Ciebie wybieram, sroczko moja.

FRUZIA

864

Pewnie?

GRZEGORZ

865

Dziś się ożenię, jeśli zechcesz.

FRUZIA

866

O, na to dość jeszcze czasu.

GRZEGORZ

867

Ale moja niecierpliwość…

FRUZIA

868

Tak mnie mocno kochasz?

GRZEGORZ

869

Więcej niż własnego mego konia. Jednak muszę ci wyznać, żem ci twój przyszły los ze mną tylko z pięknej strony wystawił[87]. Są i niektóre…

ORGONOWA

Zza sceny.
870

Fruziu!

FRUZIA

871

Zaraz, zaraz.

GRZEGORZ

Zatrzymując ją.
872

Jakże będzie?

FRUZIA

873

Wszystko dobrze.

GRZEGORZ

874

Ach, Fruziu!

FRUZIA

875

Ach, Grzesiu!

Wybiega.

GRZEGORZ

Sam.
876

Mam, którą zechcę. Najlepiej zawsze z miejsca nacieraj! Co to myśleć, nikt jeszcze samą myślą nic nie zrobił. I Józia ładna… I Zuzia ładna… I Fruzia ładna… Najładniejsza… Ta będzie moja.

SCENA IV

Rotmistrz, Grzegorz.
Rotmistrz wchodzi, troskliwiej[88] ubrany, nalewając perfumy z flaszeczki na chustkę.

GRZEGORZ

Nie widząc Rotmistrza.
877

Luba dziewczyna!

ROTMISTRZ

Nie widząc Grzegorza.
878

Rzadka kobieta!

GRZEGORZ

Usłyszawszy.
879

Pan Rotmistrz ją widział?

ROTMISTRZ

Z uśmiechem.
880

Widziałem.

GRZEGORZ

881

Prawda, Panie Rotmistrzu, że jak sarenka.

ROTMISTRZ

882

Jak sarenka? Hm… Tego nie znajduję.

GRZEGORZ

883

Ciągle skacze.

ROTMISTRZ

884

Skacze? Hm… Tego nie widziałem.

GRZEGORZ

885

Nigdy stępa, zawsze kłusem.

ROTMISTRZ

886

Kłusem… Hm… A tak, chcesz powiedzieć, że konno jeździ kłusem.

GRZEGORZ

887

Konno jeździ?

ROTMISTRZ

888

Jeździ, jeździ.

GRZEGORZ

889

A do diabła, za pozwoleniem, w to mi graj. To się każdemu podoba, prawda, panie Rotmistrzu?

ROTMISTRZ

Z uśmiechem.
890

Grześ ma rozum.

GRZEGORZ

891

Z taką się żenić.

ROTMISTRZ

892

Jaki pochlebniś.

GRZEGORZ

893

Dziś się jeszcze z nią ożenię.

Rotmistrz, odskoczywszy, wpatruje się w niego. Milczenie.

ROTMISTRZ

894

Ty?

GRZEGORZ

895

Ja.

ROTMISTRZ

896

Ty, ty?

GRZEGORZ

897

Jużci nie pan Rotmistrz.

ROTMISTRZ

W złości.
898

Co ty gadasz?

GRZEGORZ

899

Ja… Ja… Ja…

ROTMISTRZ

900

Z kim ty śmiesz się żenić?

GRZEGORZ

901

Z Fruzią, za pozwoleniem.

ROTMISTRZ

902

Z Fruzią? Stary gaduła! Idź precz!

Grzegorz odchodzi.

ROTMISTRZ

Sam.
903

Oszalał, jemu się żenić… W tym wieku! Co on sobie dobrego obiecywać może? Ale cóż się panna Aniela tak spóźnia? Może już w ogrodzie… Patrzy przez okno. Nie widać.

Podsłuchuje pod jej drzwiami. Usłyszawszy nadchodzącego, odskakuje na środek pokoju.

SCENA V

Rotmistrz, Porucznik.

PORUCZNIK

904

Mówiłeś z Majorem?

ROTMISTRZ

905

Mówiłem… Ale…

Wzrusza ramionami.

PORUCZNIK

906

Uparty.

ROTMISTRZ

907

Uparty, jeśli to uporem nazwać można.

PORUCZNIK

908

Kto by się był spodziewał.

ROTMISTRZ

909

Rozsądny człowiek, mój kochany, wszystkiego się spodziewa.

Coraz bardziej roztargniony, patrzy często przez okno, odpowiadając od niechcenia.

PORUCZNIK

910

Żadnej więc nadziei, aby od zamysłu odstąpił.

ROTMISTRZ

911

Żadnej, zapewne żadnej.

PORUCZNIK

912

Wiem, wiem dobrze i jeszcze się pytam. Wprawdzie nie mogę mu radzić, ale i odradzać nie mogę.

ROTMISTRZ

913

Najlepiej.

PORUCZNIK

914

Będzie z nią szczęśliwy.

ROTMISTRZ

915

Będzie, będzie.

PORUCZNIK

916

Ja odjeżdżam… Ale wprzód wymagam od twojej przyjaźni jednej usługi. Słuchaj mnie. Przeszłej wojny… Rotmistrz, spojrzawszy w okno, nagle wybiega. Cóż to znaczy?… Nie rozumiem… Nie odkryję mu więc smutnej tajemnicy… I lepiej… Bo czymże by mógł mój nagły odjazd uniewinnić przed Majorem. Przyjaźń potępiać mnie będzie, kiedy ja dla niej wszystko poświęcam, wszystkiego się wyrzekam.

SCENA VI

Porucznik, Zofia.

PORUCZNIK

917

Ach, Zofio!

ZOFIA

918

Edmundzie, cośmy zrobili! Żadnej że już nie ma nadziei?

PORUCZNIK

919

Żadnej.

ZOFIA

920

Rozłączyć się musimy?

PORUCZNIK

921

Na zawsze.

ZOFIA

922

Odkryj mu miłość naszą.

PORUCZNIK

923

Nie mogę. Cóż za cel? Major odstąpiłby pewnie, ale będziesz że przez to moja?

ZOFIA

924

Może matka…

PORUCZNIK

925

Rozpacz, Ofiara, RozstanieNie zwódźmy się, nigdy nie zezwoli. W czasie i pomocy przyjaciela pokładałem nadzieję. Wszystko mnie zawiodło. Mamże cię za sobą w nieszczęście pociągać? Różnić[89] z rodziną? Nareszcie[90] nie Majora, to Smętosza zostaniesz żoną.

ZOFIA

926

Okropnie.

PORUCZNIK

927

Odjeżdżam.

ZOFIA

928

Kiedy?

PORUCZNIK

929

W tej godzinie.

ZOFIA

930

Już, już tak prędko.

PORUCZNIK

931

Mamże być świadkiem…

ZOFIA

932

Nie kończ, nie kończ. Jedź, uchodź, Edmundzie!

PORUCZNIK

933

Tajemnica, HonorNasza tajemnica wiecznie nią zostać dla Majora powinna. Kapelan wie tylko i ten jedzie wraz ze mną. Ten uczciwy człowiek wsparł mój chwiejący się zamiar i ustalił[91] w drodze, której honor trzymać się każe.

ZOFIA

934

Sama więc zostanę. Znikąd ulgi, znikąd pocieszenia!

PORUCZNIK

935

Wiele, wiele cierpieć mamy!

ZOFIA

936

Może nad siły.

PORUCZNIK

937

Nie, Zofio. Siły muszą wystarczyć, gdy czyste jest źródło nieszczęścia.

ZOFIA

938

Ciebie kochając, drugiemu miłość przysięgać!

PORUCZNIK

939

Kochając mnie, i jego jak ojca kochać będziesz. Poznasz najlepszego, najszlachetniejszego człowieka. Jedyna, jedyna moja ulga, jedyne pocieszenie, że to dla niego szczęścia się wyrzekam, że on je z tobą znajdzie niezawodnie. Ach, pamiętaj, Zofio, że to ja powierzam tobie los, szczęście, spokój dni jego. Upiększaj mu każdą chwilę, a przez to i moje życie osładzać będziesz.

ZOFIA

Ocierając łzy.
940

Miłość niespełnionaAch, czemuż cię coraz więcej kochać muszę!

PORUCZNIK

941

Serca nasze razem zostaną.

ZOFIA

942

Na zawsze.

PORUCZNIK

943

Rozłączeni, oddaleni, myśli nasze szukać, spotykać się będą. Uspokój się, są jeszcze dla nas pociechy… Czyste… Lube…

ZOFIA

944

Jak uśmiech konających.

Krótkie milczenie.

PORUCZNIK

945

Raz ostatni pewnie cię widzę. Jak już upłynie czasu wiele, jak już o mnie słyszeć nie będziecie, wspominaj mu czasem o mnie. On mnie także kochał. Powiedz mu, że dla niego wyrzekłem się więcej niż życia, bom się wyrzekł ciebie. Zofia siada, zakrywając oczy. Albo nie, nie. Nie mąć swojej i jego spokojności… Klękając i biorąc ją za rękę. Zofio, tym uściśnieniem tracę prawo do twojego serca. Zapomnij o mnie.

ZOFIA

946

Nigdy.

PORUCZNIK

947

Bądź szczęśliwa.

ZOFIA

948

Bez ciebie.

PORUCZNIK

949

Dla mnie.

ZOFIA

Płacząc.
950

O Boże!

PORUCZNIK

Całując ją w rękę.
951

Raz więc ostatni.

ZOFIA

952

Edmundzie! Raz ostatni…

Skłania się w jego objęcie.
Tu wchodzi Aniela. Postrzega, wznosi ręce do góry i wybiega do swego pokoju. Po czym Porucznik i Zofia w przeciwne strony nagle odchodzą.

SCENA VII

Dziewczęta w różnym kierunku przebiegają scenę, potem wychodzą spiesznie.
Orgonowa, Dyndalska, Aniela, dziewczęta.
W głębi.

ORGONOWA

953

Cóż takiego?

DYNDALSKA

954

O co idzie?

ANIELA

Między nimi.
955

O co idzie? Co takiego? Będziecie wiedzieć.

ORGONOWA

956

Słuchamy.

ANIELA

957

Rzecz straszna!

DYNDALSKA

958

No, dalej.

ANIELA

959

Rzecz okropna!

ORGONOWA

960

Gadajże.

ANIELA

961

Niespodziewana!

ORGONOWA

962

Cóż takiego?

ANIELA

963

Co?

DYNDALSKA

964

Co? Słuchajmy.

ANIELA

965

Porucznik…

ORGONOWA

966

Cóż Porucznik?

ANIELA

967

Porucznik… Kocha się… W Zofii.

ORGONOWA

968

Ha, ha, ha, ha!

DYNDALSKA

969

Zbytnia przenikliwość.

ANIELA

970

Kiedy „przenikliwość”, kiedy „ha ha ha”, nie powiem, com widziała.

ORGONOWA

971

Coś widziała?

ANIELA

972

Na własne oczy.

DYNDALSKA

973

Cóżeś widziała?

974

ANIELA

975

To tylko przenikliwość.

ORGONOWA

976

Powiedz, aniołeczku. Ty, taka dobra, ty się nigdy nie gniewasz. Mój aniołeczku, prędzej.

ANIELA

977

Więc słuchajcie.

DYNDALSKA

978

Słuchamy.

ANIELA

979

Porucznik…

ORGONOWA

980

Cóż?

ANIELA

981

Porucznik… Zofię… W rękę całował.

ORGONOWA, DYNDALSKA

982

W rękę całował?

ANIELA

983

W rękę.

ORGONOWA

984

Czy być może!

ANIELA

985

To jeszcze nic.

ORGONOWA

986

Cóż takiego?

DYNDALSKA

987

Mówże prędzej.

ANIELA

988

Porucznik…

ORGONOWA

989

Cóż Porucznik?

ANIELA

990

Porucznik… Klęczał przed nią.

ORGONOWA, DYNDALSKA

991

Klęczał przed nią?

ANIELA

992

Klęczał przed nią… Tu… W tym miejscu.

DYNDALSKA

993

Co za zgroza!

ANIELA

994

To jeszcze nic.

ORGONOWA

995

Dla Boga, cóż jeszcze?

ANIELA

996

Porucznik…

DYNDALSKA

997

No, no…

ANIELA

998

Porucznik… Trzymał ją… W objęciu.

DYNDALSKA

999

Ach!

ORGONOWA

1000

A Zosia?

ANIELA

1001

Zosia?

ORGONOWA

1002

Zosia, Zosia.

ANIELA

1003

Zosia… Była… W jego objęciu.

ORGONOWA

1004

Rzecz straszna!

DYNDALSKA

1005

Niesłychana!

Chodzą obydwie dużym krokiem, stając przy każdym zapytaniu koło Anieli, która stoi z założonymi rękoma.

ORGONOWA

1006

Kocha się.

ANIELA

1007

Kocha.

DYNDALSKA

1008

W rękę całował?

ANIELA

1009

Całował.

ORGONOWA

1010

Klęczał przed nią?

ANIELA

1011

Klęczał.

DYNDALSKA

1012

Trzymał ją w obięciu.

ANIELA

1013

Trzymał.

ORGONOWA

1014

Fruziu! Wołaj Zosię. Nie, czekaj… Józiu! Biegaj… Czekaj… Wołajcie prędko.

DYNDALSKA

1015

Józiu! Porucznika, Porucznika!

ORGONOWA

1016

Nie, nie, czekaj, biegaj, biegaj, szukaj. Biegajcie, a prędko. No, jeszcze tu?

FRUZIA

Razem.
1017

Gdzie?

JÓZIA

1018

Co?

ZUZIA

1019

Kogo?

ORGONOWA

1020

Majora, gawrony, Majora. Dziewczęta wybiegają. Rzecz straszna! Obie rzucają się zmordowane na krzesła. A ja mówiłam, ja mówiłam, że ten Porucznik niebezpieczny. Ja wiem, co to Porucznik! Ale co ja mówię, to zawsze źle… Mnie nie ma co słuchać… Mnie i gęby otworzyć nie wolno. Otóż teraz pokazało się, że ja gadać muszę. Teraz nikt mnie nie przekona. Zawsze, zawsze gadać będę.

SCENA VIII

Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Major.

ORGONOWA

1021

Panie bracie, panie bracie! Dla Boga, chodźże prędzej! Nic nie wiesz, co się dzieje. Wszystko spoczywa na naszych głowach.

MAJOR

1022

Cóż się stało?

ORGONOWA

1023

I jeszcze się pyta!

MAJOR

1024

Ale kiedy nie wiem, muszę się spytać.

ORGONOWA

1025

Ów wysmukły Poruczniś, ów przyjaciel, ów towarzysz, ów już nie wiem co…

MAJOR

1026

Cóż zrobił?

ORGONOWA

1027

Chciał Zosię… Słów mi nie staje.

MAJOR

1028

Chciał?

ORGONOWA

1029

Wykraść ją chciał, wykraść.

MAJOR

1030

To być nie może.

DYNDALSKA

1031

Spytaj się Anielki.

ORGONOWA

1032

Na własne oczy widziała.

MAJOR

1033

Co widziała?

DYNDALSKA

1034

Że ją kocha, że ją w rękę całował, że klęczał przed nią, że…

MAJOR

1035

To wszystko być nie może. Aniela źle widziała.

ANIELA

1036

Gdybyś sam widział, może byś także nie wierzył? To człowiek na męża!

MAJOR

1037

Ale jak, gdzie, kiedy?

ANIELA

1038

Jak? Tak jak wszyscy. Gdzie? Tu, w tym miejscu. Kiedy? Przed kwadransem.

MAJOR

Po krókim myśleniu.
1039

Tegom się nie spodziewał. I Zosia także go kocha?

ORGONOWA

1040

Zosia? Co za myśl. Gdyby kochała, już by z nim o kilka mil była.

MAJOR

1041

Zdrada, Miłość, PrzyjaźńEdmund! Edmund! Mój Edmund! Mnie zwodzić? Wolał byłby strzelić[92] do mnie, ranić, nie tyle by bolało.

ORGONOWA

1042

Taka to rada panów kolegów.

DYNDALSKA

1043

Niczyja sprawka, tylko Kapelana. Gwałtem stara się przeszkodzić twemu zamiarowi.

ORGONOWA

1044

Starał się nas o różnych rzeczach przekonać i wcale[93] nieładnie wyrażał się względem ciebie.

MAJOR

1045

Kapelan? Cóż mówił?

ORGONOWA

1046

Prawdziwie, wstydzę się powtórzyć.

DYNDALSKA

1047

Wcale[94] nieobyczajnie się wyrażał. Niech Anielka powie.

ANIELA

1048

Ja słyszałam, ale nie zrozumiałam. Wszystkiego jeszcze zrozumieć nie mogę.

MAJOR

1049

Co, jak on może wiedzieć? Co jemu do tego? Jak on może zapewnić? Ale Edmund, Edmund!

ORGONOWA

1050

Jeśli nam nie wierzysz, spytaj się Rotmistrza; to godny człowiek.

DYNDALSKA

1051

Ten zawsze jednego zdania będzie z nami.

MAJOR

1052

Bardzo wątpię.

DYNDALSKA

1053

Nie masz co wątpić. Kocha się w Anieli.

MAJOR

1054

Nieprawda.

DYNDALSKA

1055

Grzecznie.

MAJOR

1056

Chciałem powiedzieć, że to być nie może.

ANIELA

1057

Ślub nasz przekona.

MAJOR

1058

Co? Chce się żenić?

ANIELA

1059

Nie inaczej.

MAJOR

1060

Z waćpanną?

ANIELA

1061

Ze mną.

MAJOR

1062

Czy oszalał stary!

ANIELA

1063

Tak jak i waćpan.

DYNDALSKA

Na stronie do Anieli.
1064

Zmiłuj się, ostrożnie.

MAJOR

1065

Ale Edmund, Edmund! Zostawcie mnie, proszę. Grzesiu!

ORGONOWA

Do sióstr, na stronie.
1066

Idę strzec Zosi.

ANIELA

Podobnież.
1067

Ja Rotmistrza.

DYNDALSKA

Podobnież.
1068

Ja podsłuchiwać będę…

ORGONOWA

Podobnież.
1069

Albo nie, chodźmy się naradzić. Będziemy same.

Wchodzą do pokoju Dyndalskiej.

MAJOR

Do Grzegorza.
1070

Proś do mnie pana Porucznika.

Grzegorz odchodzi.

SCENA IX

MAJOR

Sam.
1071

Zdrada, HonorŻeby był do mnie przyszedł i powiedział: „Majorze, i mnie się ta dziewczyna podobała”. Działajmy przeciw sobie, ale działajmy otwarcie. Otwarcie, jak ludzie honoru; ale nie jak węże, do stu paraliżów, jak węże! Komuż, komuż teraz wierzyć? Tak go kochałem! Chciałem podzielić się majątkiem, życiem byłbym się podzielił. Ach, to boli, boli! Ale kwita[95] z przyjaźni, kwita, paniczu. Adiutanta mi nie trzeba.

SCENA X

Major, Kapelan.

MAJOR

1072

Dobrze że i waćpan przyszedłeś.

KAPELAN

1073

Szukam cię także.

MAJOR

1074

Coś to waćpan przed kobietami na mnie nagadał? Domyślam się co… Ale to potwarz[96]… I co tobie w to się mieszać? Powiedziałeś dwa tysiące razy: „Nie uchodzi, nie uchodzi” i zrobiłeś swoją powinność. A ja powiadam: „Uchodzi, uchodzi i uchodzi”. I zrobię, co mi się dobre zdawać będzie. Ale tajemnie wdawać się z kobietami, plotki na mnie robić… Tego się prawdziwie nie spodziewałem…

KAPELAN

1075

Ale Majorze, Majorze, co ty mówisz, co ty mówisz?

MAJOR

1076

Siebie się spytaj: co ja mówił, co ja mówił? Namowy z Porucznikiem, spiski, wykradzenie… Przystoi to w stanie waćpana? Fe! Wstydź się. Gdyby dawny towarzysz mnie to powiedział, co ja teraz mówię waćpanu, to bym się na pierwszym drzewie obwiesił. Rozumiesz waćpan, obwiesiłbym się, do stu paraliżów!

Odchodzi.

KAPELAN

1077

Co się dzieje! Co się dzieje!

SCENA XI

Kapelan, Orgonowa.

ORGONOWA

1078

Nie kładź palca między drzwi, palca nie przyskrzynią. Kto radę powtarza, natręt z doradcy. Złe oczy wszystko krzywo widzą. Pająk szuka jadu, ale pszczoła miodu, rozumiesz waćpan? Milczenia rzadko kto żałował, a mówności[97] często. Proszę to pamiętać. Sługa uniżona.

KAPELAN

Ukłoniwszy się nisko i tak ją oczami odprowadziwszy.
1079

Ja mam mówności żałować. Co się dzieje! Co się dzieje!

SCENA XII

Kapelan, Aniela.

ANIELA

1080

Jednego razu byłam w domu mojej przyjaciółki. Dawałam jej rady. Rady, prawdę mówiąc, które więcej moje niż jej dobro miały na celu. Poznała się w końcu na tym. Powiedziała mi, że rad nie potrzebuje i że się jej staję natrętną. Na to oświadczenie… Wiesz waćpan, com zrobiła? Kazałam zaprząc i wyjechałam… I wyjechałam.

Odchodzi za Orgonową.

KAPELAN

Jak wprzódy.
1081

Jakie rady? Co zrobiłem? Co się dzieje!

SCENA XIII

Kapelan, Dyndalska.

DYNDALSKA

1082

Cóż to, mości panie! Jakież to jego postępki? Któż to uprawnił waćpana w cudze sprawy się mieszać? Pókiż[98] tych plotek, tych namów, tych spisków będzie? Taki to z waćpana przyjaciel? Taki doradca? Zamiast skłaniać do zgody, pokój ustalać, wzniecasz niesnaski, kłócisz brata z siostrą, siostrę z siostrą, córkę z matką, przyjaciela z przyjacielem. Waćpan tu niezgodę utrzymujesz, waćpan spiski knowasz[99], waćpan zdrady snujesz, waćpan pragniesz sprzeczki, kłótni, klęsk i mordów!

Odchodzi.

KAPELAN

Najniżej ukłoniwszy się, patrząc za nią, potem ocierając czoło.
1083

Mój dobry Boże! „Klęsk i mordów”! Co ja przewiniłem? Co ja przewiniłem?

SCENA XIV

Kapelan, Rotmistrz.

ROTMISTRZ

Wchodząc prędko.
1084

Gdzie jest Major?

KAPELAN

1085

Nie wiem.

ROTMISTRZ

1086

Szalonym mnie nazywać! Szalonym, że się chcę żenić!

KAPELAN

Ubolewając.
1087

Jak to? I ty także?

ROTMISTRZ

1088

Nie o tym mowa. Major mi uchybił… Boleśnie obraził… Przed panną Anielą nazwał starym, szalonym.

KAPELAN

1089

Ale od przyjaciela…

ROTMISTRZ

1090

Uraza nie zna przyjaciela. Gdzie jest Major?

KAPELAN

1091

Nie wiem.

ROTMISTRZ

1092

Ja wiem, że wiesz.

KAPELAN

1093

Ale nie wiem.

ROTMISTRZ

1094

Nie chcesz powiedzieć.

KAPELAN

1095

Dalibóg, nie wiem.

ROTMISTRZ

1096

Byleś przeszkodził… Byleś się sprzeciwił… Hm? Wszystko ci szkodzi, nasze szczęście solą w oku.

KAPELAN

1097

Piękne szczęście!

ROTMISTRZ

1098

Wiem, wiem, mówiła mi panna Aniela, coś przed nią nagadał. Ale nie dbam o to. Rady nie potrzebuję… I na złość się ożenię… Rozumiesz mnie waćpan?

KAPELAN

1099

Dla Boga, słuchaj tylko…

ROTMISTRZ

1100

Nic słyszeć nie potrzebuję.

KAPELAN

1101

Tobie się żenić?

ROTMISTRZ

1102

Mnie, mnie, mnie i tego nie zabronisz.

KAPELAN

1103

Ale…

ROTMISTRZ

1104

Ale sam się żenić nie możesz, to chcesz, aby nigdzie małżeństwa nie było.

KAPELAN

1105

Broń Boże. Ale twój wiek.

ROTMISTRZ

W złości.
1106

Mości panie! Lat moich mi nie rachuj. Ja wiem to dosyć… Nie rachuj! To ci powiadam, do stu piorunów!

Odchodzi.

KAPELAN

1107

Co się dzieje! Dla Boga, co się dzieje! Mnie się zdaje, że oni poszaleli.

SCENA XV

Kapelan, Grzegorz.

GRZEGORZ

1108

Upraszałbym jednej łaski.

KAPELAN

1109

Cóż tam, poczciwy Grzegorzu?

GRZEGORZ

1110

Niech się Pan za mną wstawi.

KAPELAN

1111

Do kogo?

GRZEGORZ

1112

Do pana Majora.

KAPELAN

1113

I owszem. Względem czego[100]?

GRZEGORZ

1114

Chcę się żenić. Kapelan odskakuje od niego. Milczenie. Z Fruzią, pokojówką pani Orgonowej. Milczenie. Ładna dziewczyna. Milczenie. Kocha mnie tęgo. Milczenie. Prosiłbym więc…

KAPELAN

1115

Chcesz się żenić?

GRZEGORZ

1116

Choćby i dzisiaj.

KAPELAN

1117

A, tego już nie mogę… Odchodząc. Niech was Bóg ma w swojej opiece. Wychodząc. Co się dzieje! Co się dzieje!

GRZEGORZ

Sam.
1118

Hm, hm, hm, nie w swoim humorze. No, odłożone niestracone… Kilka dni tu zabawią, mam dość czasu. Śmiejąc się. To się koledzy zadziwią… Nie wiedzą, co ich czeka!

SCENA XVI

Grzegorz, Rembo.

REMBO

1119

Winszuję, winszuję, panie Grzegorzu!

GRZEGORZ

1120

Czego?

REMBO

1121

O! Niby nie wiesz! Czegóż bym winszował, jeśli nie ładnej oblubienicy.

GRZEGORZ

1122

A tak… Dziękuję ci.

REMBO

1123

Jak się ożenisz, będę ci winszował w imieniu całego pułku.

GRZEGORZ

1124

Nie rozumiem. Bardzo mądrze gadasz. Widać, żeś syn organisty.

REMBO

1125

Wszyscy cieszyć się będą.

GRZEGORZ

1126

To dobrze.

REMBO

1127

Co to przyjaciół będzie miał pan Grzegorz!

GRZEGORZ

1128

Tyle co i teraz.

REMBO

1129

Wszyscy kochać go będą.

GRZEGORZ

1130

Doprawdy?

REMBO

1131

Za to ręczę… A nie Grzegorza, to Grzegorzową.

GRZEGORZ

1132

O, tego wcale nie chcę!

REMBO

1133

Chcesz czy nie chcesz, to tak będzie.

GRZEGORZ

1134

Daj no mi pokój… Nie lubię takich żartów.

REMBO

1135

Przyzwyczajaj się po trochu.

GRZEGORZ

1136

Szalony! Jakby to być musiało.

REMBO

1137

Będzie niezawodnie.

GRZEGORZ

1138

Proszę cię, dajże mi pokój.

REMBO

1139

Nie dam, bo mi cię żal, że takie robisz głupstwo.

GRZEGORZ

1140

Tobie zazdrość.

REMBO

1141

Ale stary, stary!

GRZEGORZ

Przedrzeźniając.
1142

Ale młodziku, młodziku!

REMBO

1143

Pomiarkuj…

GRZEGORZ

1144

Idź do diabła!

REMBO

1145

Żeń się, kiedy chcesz. Ale potem nie gniewaj się, gdy cię palcem wytykać będą.

GRZEGORZ

1146

Nikt mnie wytykać nie będzie.

REMBO

1147

Ja pierwszy.

GRZEGORZ

1148

Kto mnie wytykać będzie, temu przytnę wąsa.

REMBO

1149

Chcąc przyciąć, trzeba swego nadstawić.

GRZEGORZ

1150

Choć nadstawię, bezpieczny od ciebie.

REMBO

1151

Ciszej! Bo ci pokażę, że nie jest bezpieczny!

GRZEGORZ

1152

Pokażesz? Chodź, chodź! Pokaż, pokaż!

REMBO

1153

Jednak…

GRZEGORZ

1154

Aha! Boisz się.

REMBO

1155

Co? Ja się boję? Chodź! Weźmiem pałasze!

GRZEGORZ

1156

Chodź, chodź!

Odchodzą do pokoju Majora.

SCENA XVII

Major, Rotmistrz.

ROTMISTRZ

1157

Jeszcze raz powtarzam, wszystko przyjmę od ciebie między swoimi, którzy wiedzą, jak sobie życzymy. Ale nic przed panną Anielą. Tego znieść nie mogę i trzeba, abyś mnie przy niej przeprosił…

MAJOR

1158

Tu cię przepraszam, a przy niej nie warto…

ROTMISTRZ

1159

Majorze, z większym uszanowaniem.

MAJOR

1160

Moja siostra, ale tobie lepiej życzę i powiadam, że ten stary grat do niczego.

ROTMISTRZ

1161

Majorze, do stu piorunów!

Grzegorz i Rembo wchodzą z pałaszami w ręku.

SCENA XVIII

Major, Rotmistrz, Grzegorz, Rembo.

GRZEGORZ

1162

Chodź, chodź, ja ci zaraz pokażę!

REMBO

1163

Do ogrodu, do ogrodu!

MAJOR

1164

A to co? Co to znaczy? Rembo, gadaj zaraz, co to znaczy?

REMBO

1165

Kiedy pan Major każe, to powiem, jak się ma rzecz cała. Oto Grzegorz, taki jak go tu widzimy, zakochał się we Fruzi… W takim wieku… To, proszę pana Majora, trzeba być głupim.

MAJOR

1166

No, no, cóż dalej?

REMBO

1167

I chce się z nią żenić. Na starość żenić się… To, proszę pana Majora, trzeba być szalonym.

MAJOR

1168

No, no, cóż dalej?

REMBO

1169

Chciałem mu wystawić, jakiego kłopotu nabędzie. Chciałem mu powiedzieć, aby sobie przypomniał, że ile razy mąż stary, żona młoda, albo stara żona, a mąż młody, tyle razy niezgodne małżeństwo. Bo, proszę pana Majora, co młode to młode, co stare to stare; ogień pali, woda gasi. Chciałem mu powiedzieć, że jemu tak będzie, jak wszystkim dotąd było w podobnym razie. Bo on, proszę pana Majora, myśli, że dla niego inna kobieta urodziła się na żonę i że on inaczej stary jak wszyscy, co już długo żyją. Otóż zacząłem mu o tym mówić. On mnie nie chciał słuchać. Przymówiliśmy[101] sobie i stąd przyszło do kłótni.

GRZEGORZ

1170

Nie mogłem ścierpieć, jak mi powiedział, że mnie koledzy palcem wytykać będą, jak moja żona, jak… To jest… Jak…

MAJOR

1171

Rozumiem.

GRZEGORZ

1172

A ja wiem, żem w równym wiekiem z panem Majorem. I kiedy…

MAJOR

1173

Ciszej! Zgoda!

ROTMISTRZ

1174

Dlaczegoż gwałtem mu radzisz, kiedy on nie chce twojej rady?

REMBO

1175

Przyjaźń, ŻołnierzBo mi go żal, panie Rotmistrzu; na honor, żal mi go. I wiem, że sam będzie żałował, wkrótce będzie żałował. Bo kto miał rozum do tego wieku, na długo stracić go nie może. Dotychczas był dobry żołnierz, rozsądny człowiek, każdy go lubił, szanował, a teraz takie głupstwo chce zrobić, taką śmieszność na siwą głowę ściągnąć. Mnie to przykro; raz, że mój przyjaciel, a potem[102], co mam stać w szeregu obok jelenia!

MAJOR

1176

Ciszej! Zgoda!

REMBO

1177

Niech mu pan Major także powie z łaski swojej, że kto za młodu się nie ożenił, niech się na starość nie żeni. A jeśli się żeni, to niech sobie każe głowę ogolić…

MAJOR

1178

Precz! Dość tego! Zgoda! Marsz!

SCENA XIX

Major, Rotmistrz.
Chodzą czas długi, gwiżdżąc i nucąc. Potem stają, patrzą na siebie i parsknąwszy śmiechem, ściskają się wzajemnie.

ROTMISTRZ

1179

Chcieliśmy podobne głupstwo zrobić!

MAJOR

1180

I mnie się tak zdaje.

ROTMISTRZ

1181

Wielkie głupstwo.

MAJOR

1182

Nie ma co mówić, wielkie głupstwo!

ROTMISTRZ

1183

Niech go Bóg kocha, jak nam ostro prawdę wypowiedział.

MAJOR

1184

Po huzarsku.

ROTMISTRZ

1185

Dawnom sie tak nie czerwienił.

MAJOR

1186

Pot ciekł ze mnie.

ROTMISTRZ

1187

„Na długo nie może stracić rozumu”.

MAJOR

1188

I prawda.

ROTMISTRZ

Śmiejąc się.
1189

„Jeleń w szeregu”.

MAJOR

Śmiejąc się.
1190

Cóż dopiero przed frontem!

ROTMISTRZ

1191

Co te kobiety z nas nie zrobiły!

MAJOR

1192

W jednym dniu.

ROTMISTRZ

1193

Przewróciły dom cały.

MAJOR

1194

I głowy nasze.

ROTMISTRZ

1195

Chcieliśmy się żenić!

MAJOR

1196

Na co? Po co?

ROTMISTRZ

1197

Kłóciliśmy się ze sobą.

MAJOR

1198

To nie na długo…

Podając mu rękę.

ROTMISTRZ

1199

Tego byłyby nadal nie dokazały Ściskając się. Jakże ciebie czuć szałwią.

MAJOR

1200

A ciebie piżmem.

ROTMISTRZ

1201

Panna Aniela tak mnie obdarowała.

Stawia flaszeczkę.

MAJOR

1202

Mnie Dyndalska pokropiła.

SCENA XX

Major, Rotmistrz, Kapelan.

KAPELAN

1203

Moi panowie, nie wiem, co się tu dzieje… Nie chcę wiedzieć… Nie chcę i dłużej bawić. Bądźcie zdrowi… Szczęścia życzę… Bardzo życzę.

MAJOR

1204

Kochany Józefie! Przebacz, zapomnij, co się działo… Zostań… Zostań… Wszystko już do porządku wróciło.

ROTMISTRZ

1205

Ty, stary, i na mnie się gniewasz?

KAPELAN

1206

Na żadnego, na żadnego. I cóż się tu dzieje?

MAJOR

1207

Przyszliśmy do rozumu.

KAPELAN

1208

Brawo.

Kładzie kapelusz.

MAJOR

1209

Kochaliśmy się, chcieliśmy się żenić.

KAPELAN

1210

Nie uchodzi, nie uchodzi.

MAJOR

1211

Teraz się nie kochamy i nie żenimy.

KAPELAN

1212

Mądrze, mądrze.

MAJOR

1213

Ale wiecie, przyjaciele, nie to, żem zbłądził na chwilę, nie to mnie boli; bo któż nie potknie się czasem. Ale czynność Edmunda, ta mi na sercu jak kamień.

KAPELAN

1214

Jaka czynność?

MAJOR

1215

Wiedząc, że mi się Zosia podoba, chciał ją zbałamucić, chciał ją wykraść.

ROTMISTRZ

1216

To być nie może!

KAPELAN

1217

Majorze, Majorze, co ty mówisz?

MAJOR

1218

Tak jest, niezawodnie.

ROTMISTRZ

1219

To być nie może.

KAPELAN

1220

Któż ci to powiedział?

MAJOR

1221

Moje siostry.

KAPELAN

1222

I tyś uwierzył jak temu, żem z nimi o tobie rozmawiał.

ROTMISTRZ

1223

Ja niczemu nie wierzę; na raz sztuka.

MAJOR

1224

Klęczał przed nią.

KAPELAN

1225

Prawda, przy pożegnaniu, polecając jej szczęście twoje.

MAJOR

1226

Nie rozumiem.

KAPELAN

1227

Miłość, OfiaraEdmund i Zofia kochali się od dawna. Zofia pewna, że jej ręki nie przyjmiesz, ulegając na pozór woli matki, chciała czas zyskać i oddalić jakiegoś znienawidzonego zalotnika. Ale jak rzeczy inny obrót wzięły, Edmund postanowił odjechać, wyrzec się miłości, nigdy już Zofii nie widzieć i, abyś nie miał na sercu jego nieszczęścia, wiecznie ci to ukrywać. Poświęcił ci więcej niż życie…

MAJOR

1228

Tak, tak Edmund myślał? Ściskając gwałtownie Kapelana. Edmundzie! Kochany Edmundzie!

Wybiega.

SCENA XXI

Rotmistrz, Kapelan. Następnie Orgonowa, Dyndalska, Aniela.

ORGONOWA

1229

Cóż tu za wiwaty?

ROTMISTRZ

1230

Obchodzimy powrót rozumu.

DYNDALSKA

Do Kapelana.
1231

Waćpan tu jeszcze?

KAPELAN

Kłaniając się.
1232

Tu jeszcze.

ANIELA

1233

Rotmistrzu płochy, czekałam na ciebie.

ROTMISTRZ

1234

Prawdziwie, bardzo żałuję, ale rozważywszy wszystko, widzę że… Że jednak… To jest… Że pomimo..

MAJOR

Za sceną.
1235

Zosiu, Zosiu! Wchodząc i prowadząc Porucznika. Zosiu!

Zofia wchodzi.

SCENA XXII

Orgonowa, Dyndalska, Aniela, Rotmistrz, Kapelan, Major, Zofia, Porucznik.

MAJOR

Do Zofii.
1236

Mój zastępca… Twój mąż.

DYNDALSKA

1237

Cóż to jest?

ANIELA

1238

Cóż to znaczy?

ORGONOWA

1239

Panie bracie?

MAJOR

1240

Miłość spełnionaWraz z moim majątkiem, który mu już oddawna przeznaczyłem, zastąpi mnie przy Zofii. Kapelanie, uchodzi?

KAPELAN

1241

Uchodzi, uchodzi i pobłogosławię.

PORUCZNIK

1242

Nie mówiłem ci, Zofio, że jak ojca będziesz go kochać musiała?

ZOFIA

1243

Przyjemny obowiązek, tak zgodny z sercem.

ORGONOWA

1244

Miło mi dostać zięcia, który już zyskał mój szacunek. Bądźcie szczęśliwi.

DYNDALSKA

1245

I pamiętajcie o ciotkach.

ANIELA

Do Rotmistrza.
1246

Jakże będzie?

ROTMISTRZ

1247

Trudno, aby co było.

ANIELA

1248

Przyrzekłeś.

ROTMISTRZ

1249

Nie mogę służyć.

ANIELA

1250

Zdrajca!

MAJOR

1251

Cicho, cicho. Niech wam dość będzie, moje damy, żeście huzarów zwyciężyły… Że musieli kapitulować i jednego oddać wam w niewolę… I to przyznajcie… Najlepszego.

Przypisy

[1]

Fredro, Andrzej Maksymilian (1620–1679) — kasztelan lwowski, wojewoda podolski, poseł, senator, autor łacińskich traktatów politycznych, historycznych i wojskowych oraz napisanego po polsku zbioru Przysłowia mów potocznych (1658); Aleksander Fredro uważał się za jego potomka i swoje komedie opatrywał mottami zaczerpniętymi z jego zbioru. [przypis edytorski]

[2]

huzar — dawniej żołnierz lekkiej jazdy. [przypis edytorski]

[3]

cel — tu: tarcza, do której mierzy się z broni palnej. [przypis edytorski]

[4]

karuzel (daw.) — karuzela; dawna konna zabawa rycerska. [przypis edytorski]

[5]

zatrudnić — tu: zająć. [przypis edytorski]

[6]

spencer (daw.) — rodzaj krótkiej męskiej kurtki. [przypis edytorski]

[7]

pewnie — tu: na pewno. [przypis edytorski]

[8]

łoza — wierzba. [przypis edytorski]

[9]

prześlepić (pot.) — przegapić, nie zauważyć. [przypis edytorski]

[10]

obces (daw.) — obcesowo, gwałtownie, natarczywie. [przypis edytorski]

[11]

kundys (daw.) — kundel. [przypis edytorski]

[12]

hajże (daw.) — dalej. [przypis edytorski]

[13]

jasienina (daw.) — las jesionowy. [przypis edytorski]

[14]

dębniak — tu: las dębowy. [przypis edytorski]

[15]

lulka (daw.) — fajka. [przypis edytorski]

[16]

za powrotem (daw.) — po powrocie. [przypis edytorski]

[17]

à propos (fr.) — w odniesieniu do. [przypis edytorski]

[18]

klucznica — dawniej ochmistrzyni zarządzająca gospodarstwem domowym. [przypis edytorski]

[19]

białogłowa (daw.) — kobieta. [przypis edytorski]

[20]

zakrawać na — tu: zmierzać do. [przypis edytorski]

[21]

parada — tu: uroczyste widowisko, przegląd, rewia. [przypis edytorski]

[22]

landara — tu: duża kareta podróżna. [przypis edytorski]

[23]

kocz — rodzaj powozu konnego. [przypis edytorski]

[24]

bryka — odkryty powóz konny. [przypis edytorski]

[25]

ukontentowanie (daw.) — zadowolenie. [przypis edytorski]

[26]

wprzódy (daw.) — przedtem, wcześniej. [przypis edytorski]

[27]

harap (daw.) — rodzaj bicza używanego na psy myśliwskie. [przypis edytorski]

[28]

zasię a. zasie (daw.) — natomiast, zaś. [przypis edytorski]

[29]

sfora — tu: gromada psów myśliwskich. [przypis edytorski]

[30]

madame (fr.) — pani. [przypis edytorski]

[31]

Rossini, Gioacchino (1792–1868) — włoski kompozytor, twórca wielu oper. [przypis edytorski]

[32]

referendarz — urzędnik lub samodzielny sędzia w dawnej Polsce. [przypis edytorski]

[33]

kresa (daw.) — tu: szrama, blizna. [przypis edytorski]

[34]

przełożyć — tu: wyłożyć, wyjaśnić. [przypis edytorski]

[35]

najprzód (daw.) — najpierw. [przypis edytorski]

[36]

poprzedniczy (daw.) — poprzedni, poprzedzający. [przypis edytorski]

[37]

markietanka — kobieta towarzysząca dawniej wojsku, często pełniąca rolę prostytutki. [przypis edytorski]

[38]

szyk — tu: kolejność. [przypis edytorski]

[39]

uważać — tu: zważać, zwracać uwagę. [przypis edytorski]

[40]

rąbać (daw.) — zadawać rany białą bronią, siec; tu: uprawiać wojaczkę, być żołnierzem. [przypis edytorski]

[41]

taką rzeczą (daw.) — w ten sposób, w tej sytuacji. [przypis edytorski]

[42]

wystawiać (daw.) — wyobrażać. [przypis edytorski]

[43]

uważać — tu: zauważyć. [przypis edytorski]

[44]

trzpiotostwo (daw.) — lekkomyślność, płochość, pustota. [przypis edytorski]

[45]

amory (daw.) — flirty, miłostki. [przypis edytorski]

[46]

wybrać się za — tu: wyjść za mąż. [przypis edytorski]

[47]

odnosić (daw.) — tu zbierać, dostawać. [przypis edytorski]

[48]

powolny (daw.) — tu: posłuszny. [przypis edytorski]

[49]

miarkować (daw.) — tu: domyślać się. [przypis edytorski]

[50]

nadal (daw.) a. na dal — tu: przewidując przyszłość, w przyszłości, na przyszłość. [przypis edytorski]

[51]

zoczyć (daw.) — zobaczyć, ujrzeć. [przypis edytorski]

[52]

przechód (daw.) — przejście, przemarsz. [przypis edytorski]

[53]

gdyby tylko nie w tej mierze — gdyby tylko chodziło o inną sprawę. [przypis edytorski]

[54]

szwadron — pododdział pułku kawalerii. [przypis edytorski]

[55]

uwiadomić (daw.) — powiadomić, poinformować. [przypis edytorski]

[56]

polęknąć się (daw.) — przelęknąć się, zlęknąć się. [przypis edytorski]

[57]

nareszcie (daw.) — tu: ostatecznie, w ostateczności, co najwyżej. [przypis edytorski]

[58]

fuzja (daw.) — długolufowa, ręczna broń palna. [przypis edytorski]

[59]

pałasz — broń sieczna używana dawniej przez kawalerię. [przypis edytorski]

[60]

kulbaczyć (daw.) — siodłać konia. [przypis edytorski]

[61]

mantelzaczek a. mantelzak (daw.) — tobołek podróżny. [przypis edytorski]

[62]

i kroku — tu: ani na krok. [przypis edytorski]

[63]

wcale — tu: całkiem, dość. [przypis edytorski]

[64]

niewiadomość (daw.) — nieświadomość, niewiedza. [przypis edytorski]

[65]

kontent (daw.) — zadowolony. [przypis edytorski]

[66]

od niego — tu: w znaczeniu „od ciebie”, „od pana”. [przypis edytorski]

[67]

twardousty — o koniu: niedający się łatwo kierować. [przypis edytorski]

[68]

podobność (daw.) — podobieństwo. [przypis edytorski]

[69]

interesa (daw.) — interesy, sprawy. [przypis edytorski]

[70]

potem — tu: poza tym. [przypis edytorski]

[71]

myłka (daw.) — omyłka, pomyłka. [przypis edytorski]

[72]

potem — tu: poza tym. [przypis edytorski]

[73]

dożywocie — tu: dożywotnie świadczenia pieniężne lub posiadanie czegoś. [przypis edytorski]

[74]

spuszczać się na (daw.) — tu zdawać się na. [przypis edytorski]

[75]

marsa stawiać — robić groźną minę. [przypis edytorski]

[76]

wcale — tu: całkiem, dość. [przypis edytorski]

[77]

sprawiać się (daw.) — tu: tłumaczyć się, usprawiedliwiać się. [przypis edytorski]

[78]

cackać (daw.) — pieścić. [przypis edytorski]

[79]

najniższy — tu: sługa uniżony. [przypis edytorski]

[80]

obecność — tu: teraźniejszość. [przypis edytorski]

[81]

pomiarkować się (daw.) — tu: pohamować się. [przypis edytorski]

[82]

znarowić — uczynić konia nieposłusznym, narowistym. [przypis edytorski]

[83]

trzpiotać się (daw.) — figlować, zachowywać się jak trzpiot. [przypis edytorski]

[84]

trunek (daw.) — napój alkoholowy. [przypis edytorski]

[85]

harc (daw.) — dawniej walka pojedynczych żołnierzy nieprzyjacielskich wojsk, rodzaj pojedynku. [przypis edytorski]

[86]

tą razą (daw.) — tym razem. [przypis edytorski]

[87]

wystawić (daw.) — tu: przedstawić. [przypis edytorski]

[88]

troskliwie — tu: starannie. [przypis edytorski]

[89]

różnić (daw.) — tu: poróżnić, pokłócić. [przypis edytorski]

[90]

nareszcie — tu: ostatecznie. [przypis edytorski]

[91]

ustalić — tu: umocnić. [przypis edytorski]

[92]

wolał byłby strzelić —lepiej, gdyby strzelił. [przypis edytorski]

[93]

wcale — tu: całkiem, dość. [przypis edytorski]

[94]

wcale — tu: całkiem, dość. [przypis edytorski]

[95]

kwita — koniec. [przypis edytorski]

[96]

potwarz (daw.) — pomówienie, oszczerstwo. [przypis edytorski]

[97]

mówność (daw.) — mowność, skłonność do mówienia, gadulstwo. [przypis edytorski]

[98]

pókiż (daw.) — tu: dokąd, pokąd. [przypis edytorski]

[99]

knować (daw.) — knuć, planować intrygę. [przypis edytorski]

[100]

względem czego — w jakiej sprawie. [przypis edytorski]

[101]

przymówić (daw.) — zrobić nieprzyjemną uwagę. [przypis edytorski]

[102]

potem — tu: poza tym. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca