- Bóg: 1
- Sąd Ostateczny: 1
- Śmierć: 1
- Życie jako wędrówka: 1
Tadeusz GajcyPo raz pierwszy modlitwa
1Nieśmiałej trawy lazur
jutro mnie chłodem określi,
ku niebu przegnie małemu
i złamie głos mój doczesny,
5drzewa językiem rozdzwoni
powietrze kipiące ostro,
bym sen przytulił do skroni
i serce uniósł jak wiosło.
BógDlatego zanim posłuszny
10pod tęczę wysoką wpełznę
ramiona kuląc i uśmiech
nietrwały niosąc przez przestrzeń,
idź obok jak idzie Twa rzeka
wargi wydęte płucząc
15czasem serdecznym i ogniem
jak ja już mową półludzką.
Jeśli przystanę — Ty zostań,
jeśli zawołam — Ty krzycz,
będziemy razem jak kościół
20w górę się piąć, gdzie jak liść
leży posłuszny Twej ręce
księżyc wymarły i gwiazd
ustokrotnione obręcze
głowę znaczące jak głaz.
25
milczenia białego strzeż,
abym, gdy głos mój jak storczyk
wypryśnie nagły — wciąż szedł
nieśmiałej trawy lazurem,
30co sen mój i ciało określi
z sobą gotowym jak trumną
już wieczny, a ciągle doczesny.
wytrwaj do kresu i sądź
35wodę wraz ze mną i płomień
oraz szerokość stron
świata. I nim pochylisz mi dłoń
na ziemi strumień jak owcę,
niech się rozleję w krąg
40i w jasność przeistoczę.