Tadeusz HollenderUśmiech Warszawy
1Patrz, to jest dumne miasto — Warszawa,
więcej niż tysiąc okropnych dni
wlecze się sprawa trudna i krwawa,
a ona walczy, a ona drwi.
5I chociaż dzisiaj broczy i krwawi,
z jej krwią pisanych, codziennych kart,
śmieje się co dzień jej dobry żart.
Codziennie krwawo te żarty płaci,
10a jednak nie ma nocy ni dnia,
by żart na szwabskim nie błysł plakacie
na znak, że żyje, walczy i trwa.
Na wszystkich murach co dzień obraża
szkopów, Führera i całą oś
15i na latarniach, bramach cmentarza
znów „nur fűr Deutsche
[1]” napisze ktoś.
Wbrew szubienicom, mordom i krzyżom,
wbrew mocy, która podbiła świat,
wielka Warszawo, polski Paryżu,
20śmiech na ruinach kwitnie jak kwiat.
Bo ten zwycięży, który się śmieje,
rozpacz to dzisiaj ogromny grzech,
dla tych, co zawsze mieli nadzieję,
brzmi twój przekorny, zwycięski śmiech.
25Dziś „nur für Deutsche” — jutro „für Polen
[2]”,
zażyjesz jeszcze wolności swej,
jutro zaśpiewasz im carmagnolę
[3],
śmiej się, Warszawo, śmiej się nam, śmiej!