Potrzebujemy Twojej pomocy!

Na stałe wspiera nas 456 czytelników i czytelniczek.

Niestety, minimalną stabilność działania uzyskamy dopiero przy 500 regularnych darczyńców. Dorzucisz się?

Szacowany czas do końca: -
Hugo von Hofmannsthal, In memoriam trzech wielkich aktorów

Spis treści

    I.
  1. II.
  2. III
  1. Aktor: 1 2 3 4
  2. Artysta: 1 2 3
  3. Ciało: 1
  4. Kłamstwo: 1
  5. Kondycja ludzka: 1
  6. Lot: 1
  7. Pamięć: 1
  8. Prawda: 1
  9. Przemiana: 1
  10. Sen: 1
  11. Stworzenie: 1
  12. Sztuka: 1
  13. Śmierć: 1 2 3 4
  14. Teatr: 1 2 3
  15. Twórczość: 1
  16. Żałoba: 1

pisownia łączna / rozdzielna: bylejak > byle jak; któż-to > któż to; kim-że > kimże

pisownia wielką literą w zdaniu: czynił > Czynił (Pomnicie? Czynił się przezroczym)

interpunkcja — dodano przecinek: iż się zdało, wszelkim sieciom; usunięto przecinek: Skąd to dudniło o, ucho?

Hugo von HofmannsthalIn memoriam trzech wielkich aktorówtłum. Stefan Napierski

I.

1
Śmierć, Żałoba, Pamięć, TeatrWspłonął[1] i nagle zgasł, jak knot zdmuchnięty,
Oblicza nasze powlókłszy znienacka
Błyskawicowym poblaskiem bladości.
Runął: z nim wespół padły kukły wszystkie,
5
Do których żył przesączył krew dyszącą;
Bezgłośnie umierały, a gdzie leżał,
Tam się walała ciżba zwłok, rzuconych
Byle jak, w dzikim tłoku: tu kolano
Opoja w władcy źrenicę wtłoczone,
10
Indziej Don Filip ze zmorą przywartą
Do szyi: to Kaliban[2]. — Wszystko trupy.
Więc pojęliśmy, kto był ów umarły:
Czarodziej wielki z największych szalbierzy!
I z domów naszych zawartych wyszliśmy,
15
I poczęliśmy gadać, prawiąc, kim był.
Lecz któż to był w istocie, kimże nie był?
Spod jednej maski wpełzał w inną larwę[3],
Z zewłoku ojca przeskakiwał w syna,
Jak szaty luźne mieniając[4] postaci.
20
Aktor, Artysta, Przemiana, TwórczośćMieczami, które wirowały młyńcem,
Tak szybko, że nie postrzegł nikt ich ostrza,
Ciało, SztukaSam siebie krajał w kawały: być może
Jedną połową był Jago[5], a druga
Szlochała w błaźnie, marzycielu gorzkim.
25
A ciało jego było jak zasłona
Zaczarowana, w której fałdach rzeczy
Mieszkają wszystkie: i tam sięgał po nie,
Wydobywając stwory i zwierzęta
Z samego siebie; lwa, owcę nieśmiałą,
30
Lub biesa-głupka, albo okropnego
Diabła, i tego, i jeszcze tamtego,
I mnie, i ciebie. A to ciało było
Losem wewnętrznym w żużel przepalone,
Jak żar węglowy, on trwał w palenisku
35
I patrzał na nas, którzy się gnieździmy
W zawartych domach, jako salamandra
W ogniu: źrenicą obcą, martwą, białą.
Aktor, Prawda, Kłamstwo, Sen, ArtystaBył jako władca krwawy. Wokół bioder
Przepasał, niby muszelki barwione,
40
Prawdy straszliwe i kłamstwa nas wszystkich.
I mimo oczu mu przelatywały
Sny nasze, jako stada dzikich ptaków,
Odbite w jezior leśnych lśniącej głębi.
Tu wkraczał, przed tę kurtynę na deskę,
45
Gdzie stoję oto, i jak w róg Trytona
Burzliwa wrzawa morza jest więziona,
Tak głos wszelkiego życia w nim dygotał:
Wielkością brzmiał. I już był całym borem
I polem z białym na przełaj gościńcem.
50
Tu siedzieliśmy, jak dzieci rozwarłszy
Oczy, patrzący w górę, jak ku zboczom
Skały olbrzymiej: a w tych wargach zdartych
Zatoka była, gdzie huczało morze.
ŚmierćW nim bowiem była ta, co wiele drzwi
55
Rozpycha gwałtem i nad dachy wzlata:
Potęga życia, niespętana niczym.
I jego to śmierć nagła skuła w pęta!
Zdmuchnęła oczy, których skryte jądro
Naryte[6] było tajemniczym szyfrem,
60
I tysiąc głosów zadławiła w krtani,
I rozwaliła człon po członie ciało,
Gięte brzemieniem niezrodzonych istnień.
Tu stał. W następstwie po nim któż mu zrówna[7]?
Jakiż duch piersi labirynt zaludni
65
Tłumem postaci, zrozumiałych nagle,
Zatrzaśnie dreszczem okropnej rozkoszy?
Tej, którą trwonił, nie mogliśmy ująć,
I dziś, gdy zabrzmi imię, wzrok wlepiamy
W tę czeluść mroczną, która się zawarła.

II.

70
TeatrGmach ten wokoło i my sami owej
Służymy sztuce, która ból najsroższy
Przyprawia strawnie, nawet śmierć cukruje.
A on, którego przed oczy przywołam,
Cóż to za siłacz! Taką posiadł zdolność
75
Przemiany, iż się zdało, wszelkim sieciom,
Nie do złowienia, umknie! Tak przedziwny!
Pomnicie? Czynił się przezroczym[8], białku
Źrenicy kazał tę najgłębszą skrytość,
Co w nim drzemała, zdradzać, i łapczywie
80
AktorWciągał z powietrza duszę urojonych
Istnień, jak dymy w jelita, przez szpary
Potem wyrzucał je na światło dzienne.
StworzenieI znów przetwarzał się do gruntu, stwory
Znów wyciekały, pęczniejąc, zaledwie
85
Ludzkie, lecz żywe, jak powabnie-żywe,
Przytakiwało im oko, aczkolwiek
Nie oglądało przenigdy podobnych:
Drobne zmrużenie powiek, jeden oddech
Świadczyły, że istnieją, parujące,
90
Z prałona ziemi ciepłej wyszarpane
I ludzkie! Oczy zawrzyjcie, wspomnijcie!
Spójrzcie na cielska krwiste, gdzie w zakątku
Źrenicy nikła kołace się dusza,
Lub dusze, które kości zbudowały,
95
Jako skorupę szklaną, wokół siebie,
Aby się schronić: pospolici ludzie,
I ludzie mroczni, i władcy, i błazny,
Ludzie do śmiechu i ludzie do zgrozy —
Przetwarzał się do gruntu: oto byli.
100
Teatr, Kondycja ludzkaAle gdy gasła gra i gdy kurtyna
Bez szmeru, jak powieka ubarwiona
Szminką, opadła przed magiczną grotą
Zamarłą, a on w mrok stąpał, to przed nim
Tak się olbrzymia scena rozścielała,
105
Jak przed źrenicą na zawsze rozwartą
I porażoną bezsennością, której
Kurtyna nigdy nie przesłoni czuła:
Teatr okropny, realności scena!
Tedy[9] zeń wszystkie opadały kunszty
110
Przeobrażenia, jak szmaty, i biedna
Drżąca duszyczka szła, patrząc dziecięco.
Tedy wplątany był w grę bezlitosną,
Niepojmujący, jak wzrosła w torturę;
I każdy krok wciąż głębiej, niż poprzedni,
115
I bezlitosny każdy znak milczący:
Oblicze nocy brało udział w spisku,
Wiatr się sprzysięgał, wiaterek łagodny,
I wszystko przeciw niemu. Artysta, ŚmierćPospolitych
Dusz nie usidla tak los mroczny, czułym
120
Stawia potrzaski nad siły. I wzeszedł
Dzień taki, gdy się podźwignął, i oko
Udręką wysilone pragnął skąpać
W przeczuciach i snach wiotkich, tedy zrzucił,
Jak nadto ciężki płaszcz z bark zgiętych, życie
125
Mocnym i drobnym gestem, już nie bacząc
Na rozetlony pył u skraju płaszcza:
Postaci, które kruszyły się w nicość.
Tak go wspomnijcie. Niech struny dostojne
Wskrzeszą go, drżące tą nieludzką dolą,
130
A mnie pozwólcie zamilknąć: tu kres ów,
Kędy się słowa skąpe łamią w wargach.

III

AktorO, jego głos mieć, aby wznieść tę skargę!
Z jego godnością królewską móc stanąć
Przed wasze oczy z moją skargą. Wtedy
135
Godzina byłaby zaiste wielka,
I królewskości poblask na mnie, więcej,
Niźli żałoba: w dzieła bowiem władców
Wspaniałość jest wmieszana, boski zachwyt
W żal, gdy tarzają się w mogiły prochach.
140
O, ów głos, gdyby zatrzepotał skrzydłem
Wiejąc nad nami! — Bo i skądże brzmiał?
Skąd to dudniło o ucho? Kto prawił
Językiem takim? O, jaki tu gadał
Książe i demon? Z tych desek drewnianych
145
Czyj głos? Kto z krtani przemawiał młodzieńczej
Romea, najstraszliwszą chrypką dyszał
Z gardła Ryszarda i szept wyłamywał
Z zamarłych Tassa warg? O, kto?
Nieprzeobrażon[10] przez wszystkie przemiany,
150
Czarodziej, nigdy nieoczarowany,
Nieporuszony, co rwał nas na strzępy,
Bardzo daleki, choć zdał się najbliższy,
I bardziej obcy w sobie, niż ktokolwiek,
Najsamotniejszy ponad samotnymi,
155
Wysłannik przed wszystkimi, bezimienny
Pana nad Pany zwiastun ów: najsroższy.
Pominął nas, przeminął. Dusza jego
Zbyt szybką duszą była, a źrenica
Nadto podobna oku ptaka. — Gmach ten
160
Ongi posiadał go — czyli go wstrzymał?
Niegdyś mieliśmy go — nim runął w dół,
Jak własna młodość z palców nam wylata[11],
Niby wodogrzmot okrutny i lśniący.
O, niepokoju bez dna! Tajemnico
165
Bezwstydnie jawna, zagadko natury
Człowieczej. Kto też byłeś, istniejący?
Ty, tak zbłąkany? O, ty cudzoziemiec!
Ponocnych rozmów samotności z wielce
Przypadkowymi twoimi druhami!
170
Serca samotność, jak skała z czeluści!
Nienasycony. O duchu bezsenny!
Duchu. O, głosie! Najwidniejsze światło!
Jak biegłeś, lejąc się, zbyt biały blasku,
Przez mrok, z wyrazów budując wokoło
175
Pałace, gdzie na jedno drgnienie serca
Wolno nam było zamieszkać. — O, głosie,
Niezapomniany nigdy — Dolo — Kresie —
O, tajemnicze życie! Mroczna śmierci!
Jak się o niego życie pasowało[12],
180
Nigdy nie mogąc oplątać go w sekret
Lubieżnych przeobrażeń! Jak trwał zawsze!
Jakże królewsko sprostał! Jak się oparł,
Chłopięco szczupły. O, maleńka dłoni,
Siłą napięta, nad kruchością ramion!
185
O, głowo drobna, źrenico ptaszęca,
Gardząca wiekiem starczym i młodością,
Oko bezsenne, sępie, co przed słońcem
Powieką nie powlecze się, oko waleczne,
Które zmierzyło oboje przepaści
190
Życia i śmierci — oko wysłannika!
O, poseł wszystkich posłów, duch! Ty, duchu!
Śmierć, LotTrwanie twe było wśród nas wyrzeczeniem,
Pragnący lotu, o, do lotu wzbity!
Nie wznoszę skargi o ciebie, pojąłem,
195
Kim byłeś: aktor bez maski, płomieniem
Ducha rażący, uniesion[13] na zenit.
Tam, gdzie cię oko moje nie ogląda,
Ty, niezniszczalny, krążysz i do sępa
Upodobniony, dzierżysz w szponach lustro,
200
Które blask miota biały, bardziej widny
Od błysku gwiazd najbielszych: tego światła
Odtąd na zawsze zostałeś zwiastunem.
Tak spamiętamy ciebie, kołującym
I niezniszczalnym: duchem, którym byłeś!
205
O, głosie! Duszo! Lotu próbująca!

Przypisy

[1]

wspłonąć — tu: zapalić się, zapłonąć. [przypis edytorski]

[2]

Kaliban — postać z Burzy Shakespeare'a, dziki syn wiedźmy. [przypis edytorski]

[3]

larwa (daw.) — maska. [przypis edytorski]

[4]

mieniać — dziś: zmieniać. [przypis edytorski]

[5]

Jago — postać z Otella Shakespeare'a, człowiek, który swoimi intrygami popycha tytułowego bohatera do zamordowania żony i samobójstwa. [przypis edytorski]

[6]

naryty — tu: opatrzony wyrytym znakiem a. napisem; naznaczony. [przypis edytorski]

[7]

zrównać — tu: dorównać. [przypis edytorski]

[8]

przezroczy — przezroczysty. [przypis edytorski]

[9]

tedy (daw.) — więc. [przypis edytorski]

[10]

nieprzeobrażon — nieprzeobrażony. [przypis edytorski]

[11]

wylata — dziś popr.: wylatuje. [przypis edytorski]

[12]

pasować się — tu: zmagać się. [przypis edytorski]

[13]

uniesion — uniesiony. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca