Spis treści
pisownia łączna i rozdzielna: poco –> po co; niema –> nie ma; napewno –> na pewno; po tym –> potem; odrazu –> od razu.
pisownia wielką / małą literą: krzyż legii honorowej –> krzyż Legii Honorowej
pisownia joty: Marja –> Maria; karjerowicz –> karierowicz; miljon –> milion; bibljotek –> bibliotek.
spółgłoski dźwięczne / bezdźwięczne: blizko –> blisko
pisownia poszczególnych wyrazów: tłomaczył –> tłumaczył; fosfór –> fosfor; doktór –> doktor; probować –> próbować; ewangielicznych –> ewangelicznych.
fleksja: w którem –> w którym; odmrożonemi –> odmrożonymi; oswojonemi –> oswojonymi; osłabionemi –> osłabionymi.
interpunkcja, np: Uczony musi wszystko znać: i szkło i drzewo i żelazo. –> Uczony musi wszystko znać: i szkło, i drzewo, i żelazo; Kto ma ranę, idzie do szpitala, i doktor go wyleczy. –> Kto ma ranę, idzie do szpitala i doktor go wyleczy; Szkoda, że moja książka jest mała, i niewiele da się z tej mowy przepisać. –> Szkoda, że moja książka jest mała i niewiele da się z tej mowy przepisać; Teoria jest, jak dziecko, które zaczyna życie.–> Teoria jest jak dziecko, które zaczyna życie; Wycieczka naukowa, to ciekawa praca –> Wycieczka naukowa to ciekawa praca; Trucizna, jad, którym zarażają, będzie lekarstwem, chroniącem przed zarazą. –> Trucizna, jad, którym zarażają, będzie lekarstwem chroniącym przed zarazą.
W zapisie liczb: spacja zamiast kropki w liczbach, które składają się z więcej niż czterech cyfr, np. Cesarz rosyjski dał Pasteurowi order, a na jego pracownię przysłał 100 000 franków.
błędy źródła, np. Wącha kosztuje językiem, czy słodkie, czy gorzkie. –> Wącha, kosztuje językiem, czy słodkie, czy gorzkie; Ma krowy owce, konie, świnie i kury. –> Ma krowy, owce, konie, świnie i kury; Posyłcie człowieka (…) –> Posyłacie; Przypomina sebie Pasteur pracę, którą zaczął w Strasburgu, kiedy był młody. –> Przypomina sobie Pasteur pracę, którą zaczął w Strasburgu, kiedy był młody; Musi być dobrze, ale co będzie, gdy skończy sie źle? sie –> się.
Uparty chłopiecŻycie Ludwika Pasteura[1]
1.
1 2To nie bajka. To jest prawda o upartym chłopaku.
34 5
Małe miasto[2] i mały, ubogi domek.
6 7Matka jego była córką ogrodnika.
8
Ludwik bawi się z chłopakami, a matka woła go do domu.
9Ludwik czyta, pisze, rysuje. Chodzi do szkoły.
10Bawi się, czyta, pisze, rysuje i chodzi do szkoły. Jest taki, jak każdy chłopiec. Jest taki, jak każdy; ale będzie wielki.
11Nie duży, nie wysoki, ale wielki uczony. Sławny uczony.
12Będą pisali o nim w gazetach. Będą pisali o nim książki.
13 14— Oto mały dom Pasteura. Tu się urodził. Oto jego miasto. Oto szkoła, gdzie uczył się Ludwik. Oto dom, gdzie żył wielki Ludwik Pasteur. — Rzeka, gdzie kąpał się z kolegami, pływał i łowił ryby.
15
Ojciec Ludwika był sierotą. Nazywał się Jan. Na drugie imię było mu Józef. Jan Józef Pasteur był ojcem Ludwika.
16Biedny był. Domek jego był mały. I miasto było małe. Ulica wąska i uboga.
17Matka Ludwika była córką ogrodnika.
1819
A teraz w Paryżu wielki dom nazywa się: szpital Ludwika Pasteura. Jest w Paryżu teraz ulica Pasteura. W Paryżu, w stolicy Francji.
20To nie bajka, to prawda o upartym chłopaku, który urodził się w ubogim domu małego miasta.
21
Jest gruba książka o tym, jak żył Ludwik Pasteur, co robił.
22 23 24Tę książkę drukowali 20 razy, bo jest ciekawa. Ludzie chcą wiedzieć, jak żył wielki uczony, co robił i jak pracował.
25Jak żył Ludwik, jak żył jego ojciec, dziadek i pradziadek.
26Szkoda, że to książka francuska[3]; ale można ją przetłumaczyć, żeby ją każdy przeczytał.
2.
27Cesarzem Francji był wtedy Napoleon[4].
28 29Napoleon prowadził wojny i wygrywał bitwy.
30
Były to czasy bardzo niespokojne.
31 32 33Biły się i wojowały Rosja, Włochy, Hiszpania.
34Były pożary. Był głód i zarazy.
35Biły się narody w górach wysokich i w lasach.
36 37
Jednego kula zabiła, drugiego raniła. Jednego szabla zabiła, drugiego zraniła tylko.
38Wojsko ma doktorów, oni leczą żołnierzy.
39Kto ma ranę, idzie do szpitala i doktor go wyleczy.
40Ale wtedy było inaczej. Ranny w rękę umierał. Ranny w nogę umierał. Nawet mała rana bywała wtedy śmiertelna.
41
Dopiero Ludwik Pasteur nauczy doktorów, jak opatrywać rany. Dopiero Ludwik nauczył tak leczyć ludzi, żeby nie umierali od małych ran.
42Wtedy nie było jeszcze Ludwika, bo jeszcze się nie urodził. On będzie dopiero.
43A jego ojciec, Jan Józef, jest młodym żołnierzem armii Napoleona. Młody Jean Joseph.
44
Walecznym żołnierzem był ojciec Ludwika. A trudna była jego służba wojenna.
45Dwa lata walczył w górach Hiszpanii. Tam wrogiem Francji był dzielny Espoz y Mina[5].
46Dwa lata walczył ojciec Ludwika i został kapralem.
47Batalion jego wraca do Francji. Formują dywizję Lavala[6].
48Bitwa: 8000 Francuzów, 40 000 wrogów[7]. Jan Pasteur zostaje sierżantem. Dostaje krzyż Legii Honorowej[8].
49Druga bitwa[9]. Na dywizję Lavala uderza 50000 wojsk różnych narodów. Było 8000 Francuzów, zostało tylko 276 żołnierzy i 8 oficerów.
58 59Takie to były bitwy. Taki był rok. Takie były czasy.
60
Po wojnach trudne przychodzą lata. Trudno o pracę, trudno zarobić, trudno o chleb i o dach nad głową.
61Kręcił się ojciec Ludwika tu i tam, szukał tu i tam. Próbował tak i tak. Nie będę pisał, jak nazywały się te różne miasta francuskie; bo inaczej pisze się i inaczej czyta. Inna jest francuska mowa, inne francuskie słowa, inna gramatyka.
62W miasteczku Salins (Salę) został Jan Pasteur garbarzem, tu ożenił się z Janiną Stefanią Roqui (Roki).
3.
63Urodziła się biednemu garbarzowi córka. Żyła cztery miesiące i umarła.
64Potem Jan Pasteur i żona jego nie mieli dzieci. Cztery lata nie mieli dzieci.
65Potem urodził im się syn, Ludwik. Ten syn miał być sławny.
66
Była zima. Był miesiąc grudzień.
67W ubogim pokoju ciemnego domu garbarza przyszedł na świat mały Ludwik Pasteur.
68 69„Dnia 27 grudnia 1822 roku urodziło się dziecię płci męskiej; dano mu imię Ludwik”.
70Tak zapisano w urzędowym papierze.
71
Urodził się mały chłopiec, a ojciec nie wie, że dziecko będzie uczone; i matka nie wie, że to będzie wielki i sławny uczony, który powie światu całemu nowe prawdy, jakich nikt przed nim nie znał.
72Urodził się mały Francuz, któremu kłaniać się będą królowie.
73
Rośnie Ludwik. Już mówi, już chodzi. Już czyta. Już bawi się z chłopakami i kąpie się w rzece.
74 75Jest powolny, cierpliwy. Słucha uważnie, bo chce dobrze rozumieć.
76Gdy nie rozumie, pyta się i prosi, żeby mu wytłumaczyć.
77Uparty jest. Jeżeli mu się nie uda, robi to samo drugi raz i trzeci, i czwarty raz, i piąty. Nie chwali się, że już wie, może i umie.
78
Dobry jest. Rozgniewał się, kiedy chłopcy zabili skowronka.
79
Lubi rysować i malować. Stara się, dużo razy poprawia.
80 81 82Zrobił Ludwik obraz matki, jak idzie na targ. Taki obraz nazywa się portret.
83Gdy mu się podoba jakiś człowiek, bierze ołówek i farby — rysuje, maluje. Gdy kogoś lubi, chce mieć jego portret.
84Teraz ludzie fotografują, ale to było dawno, kiedy nie znano fotografii[10].
85Ojciec jego też lubił rysować.
86Takie są portrety, które malował Ludwik:
87Sąsiad, bednarz, staruszek Gaidot (po polsku mówi się Gedo).
88Cała rodzina Roch (Rosz): pan Roch, jego syn i dwie córki — Zofia i Lidia.
89Młoda pani w białej sukni. Portret zakonnicy staruszki. Obraz dziecka.
90 91 92Bo pan rejent prosił go o portret, i nawet pan burmistrz.
93Nauczycielem rysunków w jego szkole był pan Pointurier (Puętirie).
4.
94Dobrym kolegą Ludwika był Julek.
95Kolega pomaga. Poradzi dobrze, nauczy; można z nim rozmawiać wesoło i poważnie.
96Trudno wybrać dobrego kolegę, bo i on szuka i długo wybiera.
97Chce być sam, jeżeli nie natrafił na takiego, który mu się podoba.
98Sam może się bawić, czytać, rysować, rodzicom pomagać albo bawić się w domu z bratem i siostrą.
99Ludwik ma dwie siostry, nie ma brata.
100
Ważne to, bardzo ważne, jakich ma chłopiec kolegów; i ważne, jakich ma ojciec kolegów.
101Ktoś powie: życzliwy sąsiad. Ktoś inny powie: miły gość. Jeszcze inny: przyjaciel. Albo: znajomy, dobry znajomy. Albo: towarzysz młodych lat, towarzysz lat dziecinnych.
102
Trzech takich dobrych znajomych miał ojciec Ludwika. Przychodzili często do ubogiego domu garbarza.
103Pierwszym był pan Dumont (mówi się Dimą), dawny lekarz wojskowy.
104Przychodził pogwarzyć o Napoleonie. Rozmawiają o wojnie, o bitwach, o krajach, w których byli.
105A młody Ludwik słucha i rysuje.
106Mówi doktor o ranach, które nie goją się. Co robić? Mała rana, a człowiek umiera.
107Chce doktor wyleczyć chorego, ale nie może.
108Są uczone książki, ale i w nich nie znajdzie się rada.
109Tak mówi lekarz. Tak się żali.
110Ludwik rysuje i słucha uważnie.
111Drugim znajomym ojca był pan Mairet (Mere). Ten lubił czytać, zawsze miał książkę w kieszeni.
112Opowiada o Francji, o całej wielkiej Francji, o bohaterstwie małego kawałka ziemi francuskiej, gdzie urodził się i on, i ojciec Ludwika, i Ludwik Pasteur.
113— My jesteśmy zawsze gotowi, zawsze wierni. Kiedy trzeba, to walczymy szablą, kiedy trzeba — to pracą.
114Mały jest ten zakątek ziemi francuskiej, ale szanowany.
115 116Ojciec słucha, sam czasem coś powie, chociaż nie lubi dużo mówić.
117
Trzecim dobrym znajomym ojca był pan Romanet (czyta się Romane).
118 119Pan Romanet powiedział pierwszy, że młody Ludwik powinien się uczyć.
120 121— Wiem, że twój Ludwik niełatwo uczy się w szkole. Są tacy, którzy lepiej się uczą. Ale Ludwik jest uparty w pracy. On dogoni, przegoni kolegów. Jest cierpliwy, chce umieć i wiedzieć. Trzeba go uczyć, bo szkoda chłopaka.
122Pan Romanet wiedział. Mówi się: przewidział. Pan Romanet zgadł.
5.
123Ważne jest to, jakiego kolegę ma chłopiec; ważne jest, jakiego nauczyciela ma w szkole.
124Nauczycielem Ludwika w szkole był pan Renaud (mówi się Reno).
125Ludwik jest teraz uczniem, a potem będzie sławnym uczonym. Będzie to dla szkoły radość i duma, i sława. Dla ojca, dla szkoły, dla miasta, dla nauczyciela.
126Tak sobie uczył się Ludwik. Nie źle i nie dobrze.
127Z historii i z geografii miał dostateczne.
128
Inne to były czasy. Inna była nauka. Książek było mało.
129Nie było książek z obrazkami. Trudno było się uczyć. Trudno było pamiętać, bardzo trudno zrozumieć. Nauczyciel mało wykładał. Kazał czytać i pisać, a starszy chłopiec pilnował. Taki chłopak nazywał się „monitor”.
130W bogatych szkołach było lepiej, ale Ludwik chodził do ubogiej szkoły powszechnej.
131
Nie poznał pan Renaud, jakiego ma ucznia w klasie, bo Ludwik był cichy i mało mówił.
132Potem uczył go inny nauczyciel, pan Darlay (Darlej). Ten gniewał się nawet, gdy Ludwik pytał, bo dobrze nie rozumiał.
133Trzeba umieć to, co jest wydrukowane. Po co się pytać? Trzeba pamiętać, że jest tak i tak. Nie zawracać głowy.
134Za to pan Daunas (Dona) pokazał Ludwikowi, jak należy uczyć. I tak będzie uczył Ludwik, kiedy już sam zostanie profesorem.
135
A pan Romanet uważnie patrzył, jak Ludwik siedzi w ławce, jak słucha; rozmawia z nim w szkole i w domu, słucha, o co uczeń się pyta.
136Cierpliwy uczeń, cierpliwy nauczyciel.
137Dobrze poznał pan Romanet Ludwika Pasteura.
138
Teraz różne miasta mają dobre szkoły. Ale to było dawno. Było to po wielkiej wojnie, kiedy nie można było myśleć o nauce, rodzice pilnowali wtedy, żeby im dziecka nie zabili, żeby nie było głodne. Kto miał czas myśleć o szkole?
139Miała Francja różne inne miasta, ale pan Romanet radził i prosił ojca Ludwika:
140— Posłać chłopca do stolicy. Niech uczy się w Paryżu.
141
Nie udało się. Źle poradził pan Romanet. Ojciec lepiej znał syna.
142Ale Ludwik pokochał nauczyciela, będzie później posyłał mu książki, które napisze, i w długich listach będzie opowiadał, co robi w Paryżu, co robią inni sławni uczeni.
143A pan Romanet powie uczniom w szkole: „Wielki Ludwik Pasteur jest moim uczniem i przyjacielem”.
6.
144 145 146 147Bo nie było jeszcze wtedy samochodów. Nawet we Francji nie było. Do Paryża trzeba było jechać dwa dni i dwie noce. Konie woziły ludzi. Nazywało się to — poczta.
148Mówił ojciec, że daleko, a Ludwik kocha rodziców, dom i miasto. A tam, w Paryżu, będzie sam.
149Ale jedzie Julek. Julek to przyjaciel Ludwika. Pojadą razem.
150 151
— Trudno mu tam będzie. Niespokojne są duże miasta. Inaczej żyją tam ludzie. Co będzie, jeżeli syn zachoruje?
152 153— Ludwik nie zachoruje. Będzie zdrów. Ma tam szkołę nasz ziomek, dobry pan Barbet. Zaopiekuje się chłopcem.
154
Jeszcze bronił się ojciec. Mówił:
155— Mało mam pieniędzy. Za drogo.
156Będzie mało płacił. Pan Barbet poradzi swojakowi. Ludwik będzie pomagał bogatym chłopcom, którym trudno się uczyć.
157 158159
Listopad. Zimno. Smutno. Pada deszcz ze śniegiem.
160Idą chłopcy na stację, na pocztę.
161 162 163 164Jadą dzień i noc. Coraz dalej od domu i dalej. Jadą drugi dzień i noc.
165Niewygodnie. Ciasno. Duszno. Trudno było wtedy podróżować.
166 167168
Kto chce wiedzieć, jaki był Pasteur — uczony, niech czyta jego książki; kto chce wiedzieć, jaki był Ludwik Pasteur — syn i brat, niech czyta jego listy.
169W książce uczony pisze, co myśli, co ma w głowie; z listów można wyczytać, co czuje, jak żyje jego serce.
170Myślą ludzie, że list — to mało ważny papierek. Nieprawda. Myślą ludzie, że list można wyrzucić. Nieprawda.
171Wiele listów Ludwika zaginęło. Nie wiemy, co pisał z Paryża do domu. Wiemy tylko, że mu się nie udało.
172
Tylko miesiąc był Ludwik w stolicy. Zachorował.
173Nie może spać, nie chce jeść, nie może się uczyć. Smutny. Tęskni. A taka choroba nazywa się: nostalgia.
174Zaniepokoił się pan Barbet i napisał do ojca o chorobie Ludwika.
175Tylko miesiąc był Ludwik w Paryżu.
176Ojciec przyjechał, żeby go zabrać do domu.
177Nie lubił ojciec wiele mówić. Powiedział tylko:
178 179I znów długa droga, znów podróż daleka.
1807.
181Nie gniewał się ojciec na Ludwika.
182 183Po wojnie trudne były czasy. A wielkie były wojny Napoleona.
184Trudno było o zarobek. Trudno o dach nad głową. Trudno i o naukę.
185Kręcił się ojciec Ludwika tu i tam. Szukał tu i tam, próbował tak i tak. Już nawet ożenił się, a jeszcze szuka miejsca.
186Źle było w Salins (wymawia się Salę). Pojechał do Dôle (wymawia się Dol). Źle było w Dôle. Pojechał do Marnoz (wymawia się Marno). Aż znalazł zarobek w Arbois (Arbua). Odtąd tam pracuje i mieszka.
187Wie ojciec, że i syn, który szuka nauki, różnie musi próbować.
188189
Nie udało się w Paryżu. Dobrze będzie w Besançon (Bezansą). Miasto małe, szkoła nie taka mądra jak w stolicy, ale — kto chce się uczyć, kto chce naprawdę, ten wszędzie znajdzie książkę i nauczyciela.
190 191Chce wiedzieć, co napisane jest w książkach. I więcej chce. Chce Ludwik poznać to, czego nikt nie może, czego nikt na świecie nie wie i nie umie. Żaden uczony.
192Pojechał Ludwik do nowej szkoły, niedaleko. Udało się.
193Czy uczył się dobrze? — Tak. — Czy był pierwszym w klasie? — Nie. — Czy jednym z pierwszych? — Nie.
194Ale był pracowity i uparty. Jeżeli nie rozumiał czegoś w szkole, szedł do apteki. Nauczyciel dobrze nie wytłumaczył, szedł Ludwik do aptekarza i prosił, żeby pan aptekarz pomógł, bo chce dobrze rozumieć.
195 196— Kto raz pokocha pracę, nie może już żyć bez pracy.
197 198— Są trzy rzeczy ważne: silna wola, praca i powodzenie. Po francusku: la volonté, le travail et le succès.
199 200— Kupiłem dla siostry ciekawą książkę.
201Potem będzie zarabiał i napisze, że chce płacić za szkołę, żeby się siostry uczyły.
202 203— Nie będzie mi trudno płacić. Daję lekcje. Zarabiam.
204Prosi, żeby się nie martwili, że pracuje dużo, bo jest zdrów, ma czas na czytanie i na odpoczynek.
205
Dostał książkę od pana Droza[11]:
206Sposób na to, żeby być szczęśliwym. I jest zadowolony.
207Uczy się, daje lekcje, zarabia, ma przyjaciela Karola.
208 209— Mam własny pokój. Nikt mi teraz nie przeszkadza. Mogę być sam. Czuję się doskonale.
210Cieszą się rodzice, że Ludwik będzie nauczycielem.
211Odwiedza go ojciec, który przywozi ze swojej garbarni skóry na jarmarki, na sprzedaż.
8.
212Cztery lata czeka Ludwik, zanim znów pojedzie do Paryża.
213Uczy się. Uczy innych. Płacą mu. Ma pieniądze.
214Ma blisko rodzinę. Ma kolegów życzliwych. Lubią go chłopcy. Szanują go ich rodzice.
215Nauka nie przychodzi mu łatwo. Ale zdał egzamin.
216 217Po co chce znów jechać do Paryża?
218Był przecież tam raz. Było mu źle. Więc po co chce jechać?
219220 221
Tak bardzo cieszył się, że ma własny pokój i nikt mu nie przeszkadza. A teraz mieszka razem z chłopakami.
222Tak bardzo cieszył się, że zarabia. Teraz znów jest biedny, i nawet głodny.
223Może być nauczycielem w szkole. Dlaczego nie chce?
224 225— Zdałem egzamin. Już wiem i umiem.
226 227— Mało umiem. Źle umiem. Nie rozumiem.
228Czego chce? Sam nie wie. Szuka dopiero.
229Sławny jego uczeń tak o nim kiedyś napisze:
230„Myśl uczonego jest jak ptak. Gdy zaczyna lot, kto zgadnie, dokąd frunie? Dlaczego tu, nie tam? I Kolumb, gdy wypłynął na morze, nie wiedział, gdzie wyląduje”.
231
Boi się ojciec o syna. Pisze list do Ludwika, do Paryża:
232— Ty wiesz, jak bardzo boimy się o twoje zdrowie. Nie pracuj za wiele. Czy nie uczysz się w nocy?
233 234— Uważaj na Ludwika. Jesteś jego przyjacielem. Niech się nie męczy, bo znów zachoruje. Czy co dzień je obiad? Czy jest piec w jego pokoju?
235Jest piec, ale tylko trzy razy palili w piecu, kiedy zimno było.
236— Nie trzeba się tak śpieszyć — pisze stary sierżant do syna. — Nie od razu wszystko. Żeby być kapitanem, trzeba być naprzód[12] podporucznikiem.
237 238
Ale są książki, wykłady, pracownia. Ludwik słucha, notuje, co mówią uczeni. Czyta uważnie, powoli, po kilka razy czyta to samo.
239Chce wszystko słyszeć, chce być wszędzie.
240 241— Pójdziemy do teatru. Chodź do ogrodu. Chodź na obiad.
242 243 244Łzy płyną mu z oczu, gdy profesor pięknie wykłada.
245Notuje młody student w zeszycie. Pozna go profesor tak, jak poznał go pan Romanet w szkole powszechnej. I powie: Pasteur będzie uczonym.
246
Powiedział ojcu kiedyś dobry Romanet:
247— Twój syn ma w duszy iskrę, która rozpali się w płomień.
248 249Ludwik Pasteur to pochodnia wiedzy. Błyskawica. Pożar.
250Ludwik Pasteur to wielki wschód słońca, które oświetli naukę i świat cały.
251Bo taki jest wielki człowiek, taki jest wielki uczony.
252 253— Widzicie? Tędy droga. To co było ciemne, jest teraz jasne. Teraz już wam łatwo. Teraz już łatwo wam będzie.
9.
254Nie wie młody, co będzie. Nie wie, jaka będzie droga jego życia.
255Nie wie, co serce mówi, co wola dyktuje.
256Jedni mu pomagają, inni przeszkadzają. Jedni życzą dobrze, inni patrzą i chcą, żeby mu się nie udało. Powiedzą: głupiec. Albo: zarozumiały.
257Potrzebny jest przyjaciel, który wysłucha i wierzy. Potrzebny jest młody przyjaciel, bo doda odwagi.
258Ale potrzebny jest i starszy przyjaciel, który pomoże.
259Ludwik miał młodego przyjaciela, Karola.
260Miał starego przyjaciela, profesora Biot[13] (Bio).
261Był wtedy w Paryżu stary uczony, sławny Biot.
262Badał Biot kamienie i kryształy. Oglądał Biot różne kryształy przez 30 lat. Znał tajemnice kryształów. Znał sól, cukier, kwas gronowy. Ale nie wszystko rozumiał. Nie wiedział wszystkiego stary, siwy profesor.
263Dopiero Ludwik mu powie. On pierwszy odgadnie.
264
Każda nauka pyta się: dlaczego?
265Dlaczego cukier rozpuszcza się w wodzie?
266Dlaczego z cukru robi się spirytus?
267Dlaczego do chleba potrzebne są drożdże?
268Dlaczego chorują motyle i owce?
269 270Uczeni wiedzą i nie wiedzą. Uczeni próbują i chcą rozumieć.
271Różne są nauki. — Nauka o kryształach nazywa się krystalografia.
272Nauka o Ziemi nazywa się geografia. Nauka o zwierzętach nazywa się zoologia. Nauka o kamieniach nazywa się mineralogia.
273
Biorę kryształ soli, jeden kryształek cukru.
274Wiem, że zupa bez soli jest niedobra, a herbata z cukrem słodka.
275Dlaczego cukier jest słodki, a sól jest słona? Dlaczego rozpuszczają się w wodzie? Jakie są jeszcze inne kryształy na świecie?
276Uczeni piszą grube książki. Ale nie wiedzą, dlaczego tak jest, a dlaczego inaczej.
277Nie wie także profesor Biot. Nie wiedzą uczeni Francji i innych krajów. Nie wie nikt.
278
A był jeden dziwny kryształ. Już od stu lat wiedzieli o nim uczeni, oglądali ten kryształ i dziwili się, że jest jakiś inny. Ale nie wiedzieli, jak jest zbudowany.
279Dopiero Ludwik Pasteur, który powiedział sobie: wola, praca, powodzenie — zrobił odkrycie.
280Młody Pasteur pracował tylko rok i zrobił to, co nie udało się ani uczonemu Biot, ani nikomu.
281Biot nie wierzy Ludwikowi. Nie wierzy na słowo. Wie, że Ludwik nie kłamie, ale może się myli?
282— Jestem stary — mówi Biot — a ty jesteś młody. Pracowałem 30 lat, a ty tylko jeden rok. I ja, i moi uczeni koledzy za granicą nie wiedzą, a ty mówisz, że wiesz. Chcę zobaczyć, musisz mi pokazać. Musisz mnie przekonać.
283 284 285Trzy dni trwała próba. Okazało się, że jest tak, jak mówi Ludwik.
286 287— Moje drogie dziecko. Będę twoim przyjacielem.
288Mocno biją dwa serca: stare i młode. Dwa serca: profesora i ucznia, nauczyciela i ucznia.
10.
289Jeden człowiek pomaga. Drugi przeszkadza.
290Jedno pomaga uczonemu w pracy, drugie przeszkadza.
291Czy Ludwik robił zawsze tylko to, co chciał? Czy robi teraz to, co chce?
292Nie. Musi zdawać egzamina[14], nie może siedzieć w pracowni. Musi się uczyć tego, co go mało obchodzi.
293— Dla mnie tylko kryształy są ciekawe i ważne.
294Nie. Egzamin trzeba zdawać nie tylko z tego, co ci się podoba.
295 296— Kocham kryształy. W kryształach są cuda, cudowne tajemnice.
297 298— Ach, Karolu drogi, gdybyś ty razem ze mną pracował. Są w zagranicznych fabrykach kryształy, których nie widziałem. Pojadę na koniec świata i odnajdę je.
299Pojedzie, ale dopiero za pięć lat. Pięć lat musi czekać, bo nie ma teraz pieniędzy na podróż.
300
Zaczyna Ludwik nową ważną pracę, a tu w Paryżu wybucha rewolucja. Na ulicach toczą się bójki i walki. Ludwik chce uczyć się i pracować, ale musi iść do wojska.
301Ma zebranych sto franków na książki, ale oddaje je: nic sobie nie zostawił.
302 303— Wydrukuj w gazecie, że syn żołnierza napoleońskiego dał sto franków dla Ojczyzny. Zrób zbiórkę dla biednych polskich wygnańców, bo nam pomagali. To będzie dobry czyn. (Po wojnach napoleońskich było we Francji wielu wygnańców — Polaków).
304 305 306
Otrzymuje list z domu, że matka zachorowała, żeby zaraz przyjechał.
307Biedna, dobra matka. Mało jej listów zostało. Nie miała czasu pisać.
308Dom, gospodarstwo, rachunki i pomoc mężowi wypełniały jej pracowite dnie.
309Umarła przy pracy. Kiedy Ludwik przyjechał, matka nie żyła już.
310Czuła, że syna nie zobaczy, kiedy pisała list z życzeniami.
311Ostatni list otrzymał Ludwik w styczniu, a matka umarła w maju.
312 313— Życzę ci szczęśliwego roku. Uważaj na swoje zdrowie. Nie mogę być z tobą, żeby się tobą opiekować. Pocieszam się myślą, że jest ci dobrze. Nie frasuj[15] się, cokolwiek się stanie. Żegnaj, drogi synu.
314Tak pisała w dzień Nowego Roku. A w maju umarła.
315Ciężko jest stracić matkę i trudno pracować, gdy się myśli:
316— Dlaczego nie przyjechałem do matki na święta? Kryształy mogły poczekać. Kryształy nie umierają. Książki nie chorują. Matka już nie wróci.
317
Jedno w życiu pomaga, a co innego przeszkadza.
318Chce wrócić Ludwik do swojej pracy, dostaje wezwanie:
319— W mieście Dijon (Diżą) potrzebny jest nauczyciel. Pan Ludwik Pasteur ma pojechać do miasta Dijon, będzie tam nauczycielem.
320Taki jest rozkaz ministerstwa.
321Na próżno prosi profesor Biot, żeby zostawili Ludwika w Paryżu.
322Musi jechać. Kazali. Papier podpisany.
11.
323Ludwik jest teraz daleko od Paryża. Daleko od pracowni i kryształów. I od ojca daleko.
324Jeżeli nie może być w Paryżu, to chce być w Besançon. Tam się uczył, zna tę szkołę.
325W niedzielę będzie mógł pojechać do ojca i do siostry. Po jarmarku ojciec go odwiedzi.
326Bo smutno jest teraz w domu, kiedy matki nie ma.
327W Besançon jest dobry stary Romanet.
328Ale Ludwik dostał rozkaz i nie ma na to rady. Pojechał do Dijon.
329 330
— Kiedy tak, to nie będę nic robił. Po co mnie tu przysłali? Co mnie obchodzi ta szkoła? Nie chcę być nauczycielem.
331Powiedziałby tak kto inny na miejscu Pasteura, ale nie Ludwik Pasteur.
332 333— Chcę uczyć dobrze, żeby chłopcy dobrze rozumieli. Muszę każdą lekcję przygotowywać. To zajmuje dużo czasu. Jeżeli nie przygotuję wykładu, źle objaśniam i klasa nie słucha.
334 335— Moi chłopcy rozumnie pracują. Ale mam 80 uczniów w klasie. To za dużo, to bardzo przeszkadza. Na ostatniej godzinie są zmęczeni, nie uważają. Ja wtedy robię doświadczenia.
336Pamięta Ludwik swoich dobrych i złych nauczycieli. Pamięta, jak aptekarz tłumaczył mu, kiedy nie rozumiał. Pamięta pana Darlay i pana Daunas.
337
A w Paryżu stary Biot i profesor Balard[16], i hrabia Tenard starają się, żeby Pasteur wrócił do swoich kryształów.
338Bo w Dijon jest wprawdzie potrzebny nauczyciel, ale we Francji potrzebny jest taki uczony, jak Pasteur.
339Tymczasem w ministerstwie inaczej zrobili. Posłali Pasteura nie do Paryża, tylko do miasta Strasburga.
340
Nie wie młody, co go czeka w życiu. Nie wie Pasteur, że pozna tam pannę Laurent, że się z nią ożeni.
341Pokochał pannę Laurent (Lorę).
342 343— Nie mam majątku. Ojciec mój jest garbarzem. Jestem zdrów. Mam dobre serce i lubię pracować. Moje prace o kryształach uczeni chwalili. Mam lat 26.
344 345— Nie jestem taki, żeby się podobać młodej pannie. Ale kto mnie dobrze pozna, ten mnie lubi. Jestem nieśmiały, nie umiem rozmawiać z pannami. Mam dla pani wiele życzliwości.
346
Ożenił się Pasteur z Marią, córką profesora Laurent.
347Na ślub przyjechali ojciec i siostra.
348 349— Maria podoba się ojcu i siostrze. Wierzę, że będę szczęśliwy.
350I tak się stało. Pani Maria Pasteur była wierną towarzyszką Ludwika przez całe życie.
12.
351Niespokojne były czasy. Mówili ludzie, że będzie wojna.
352Niedobrze było uczonym. Trudno było pracować, bo rząd nie miał pieniędzy. A uczonemu potrzebne są drogie maszyny, drogie szkła, lampy, piece do gotowania, stoły i szafy do butelek i słojów, drogie proszki. Trzeba kupować różne naczynia, lupy, rurki, klatki, kadzie.
353Były wtedy bogate fabryki, ale szkoły były biedne. Jeżeli uczony miał bogatego ojca, sam wszystko kupował za własne pieniądze.
354Gdy Ludwik Pasteur dostał nagrodę za swoje prace, także wydał połowę pieniędzy na pracownię. Ale to było za mało.
355Niedobrze było uczonym. Szkoły były ciasne. Jeżeli uczony chciał mieć pracownię, musiał szukać miejsca w piwnicy albo na strychu.
356Trudno pracować, gdy ludzie się kłócą, i nikt nie wie, czy będzie za rok tam, gdzie teraz mieszka i pracuje.
357Ojciec Marii, żony Ludwika, też przenosił się z miasta do miasta. Z Orleanu posłali go do Angoulême (Angulem). Potem do Douai (Due). Z Douai do Tuluzy. Z Tuluzy do Cahors, z Cahors do Strasburga.
358359
Kłócili się wtedy ludzie. Ten, kto wczoraj był przyjacielem, dziś robił się wrogiem. Kłócili się naczelnicy.
360Zawsze tak jest, gdy czasy są niespokojne.
361Ale Pasteur się nie zmienił. Karol był i został jego przyjacielem. Tak samo profesor Biot.
362Biot ma już lat 80. Smutno staremu uczonemu, że jego młody przyjaciel Pasteur jest daleko. Biot przez całe życie poszukiwał prawdy o kryształach, a Pasteur przez cztery lata pracy lepiej od niego poznał kryształy. Cóż z tego, że Biot ma ordery, ma kolegów ministrów? Potrzebny mu jest Pasteur. Chce, żeby Ludwik był w Paryżu.
363— Napisz, drogi przyjacielu, jak pracujesz. Chcę żyć jeszcze, żeby wiedzieć, co robią młodzi dla nauki francuskiej. Przyjedź do mnie na wakacje. Niech ojciec twój też przyjedzie.
364
Jedzie stary garbarz do Paryża i wiezie podarek: owoce ze swojego ogrodu w koszyku.
365Jedzie Ludwik i też wiezie podarek: pudełko, w którym ułożył starannie ciekawe i mało znane kryształy. Gościnnie przyjął ich Biot.
366Napisał potem do ojca Ludwika list:
367— Szanowny Panie! Raz jeszcze dziękujemy Panu, ja i moja żona, za smaczne owoce. Radzi jesteśmy, że siedzieliśmy przy jednym stole z naszym przyjacielem i jego rozumnym i poważanym ojcem.
368Gdy Pasteur dostał później order za swoje odkrycia, Biot powiedział:
369— Za co innego dostał ojciec krzyż Legii Honorowej od Napoleona. Za co innego dostał syn order. Ale jeden i drugi zasłużyli na swoje ordery.
370 371— Jeśli Ludwik postawi na swoim stole fotografie ojca i moją, to będą to fotografie dwóch ludzi, którzy go tak samo kochali.
13.
372Ludwik Pasteur ma dobrą żonę i dwie miłe córeczki. Jednej dali imię Cecylka, a drugiej Janina; bo tak nazywała się matka Ludwika.
373Ma Pasteur wygodne mieszkanie i blisko pracownię.
374Jest profesorem, ale ma pięć dni w tygodniu wolnych, kiedy może robić, co chce.
375Ma przyjaciół. Nie ma wrogów; dopiero będzie ich miał.
376Może żyć wygodnie i spokojnie.
377Ale ten wielki uczony nie zna spokoju.
378Kto inny zrobi jeden wynalazek, powie ludziom jedną nową prawdę, i już jest sławny, i to mu wystarcza. Odpoczywa. Ale Pasteur nie zna odpoczynku.
379 380— Tak mało wiem. Wszystko dopiero zaczynam. Tak mało czasu. Dlaczego trzeba spać? Szkoda, że nie jesteśmy razem. Razem zmienilibyśmy świat. Źle idzie mi praca. Rok się kończy, a mało zrobiłem. Żona gniewa się, że cały dzień siedzę w pracowni. Biot też radzi, żebym przestał, bo mi się nie uda.
381Pasteur jest uparty. Kupuje drogie maszyny. Znów próbuje.
382Kiedy był dzieckiem i rysował, też mu się nie zawsze udawało. Miał trudności. Kiedy uczył się w szkole, też bywało trudno.
383 384— Trzeba być szalonym, żeby robić to, co zacząłem. Ale nie tracę nadziei.
385
Bo Pasteur chce zamieniać nie tylko kryształy, ale i rośliny.
386Chce zrobić tak, żeby drzewa były takie, jakie są nam potrzebne, jakie chcemy, żeby były.
387Wierzy, że można zrobić tak, aby zwierzęta stały się inne; aby słońce tak świeciło, jak chce człowiek; aby nie było ludzi chorych ani głupich.
388Są w wodzie i w powietrzu małe żywe istoty, które zmieniają kryształy. Jest nieznana elektryczność. Jest tyle wielkich tajemnic, nieznanych mocy.
389Pasteur wymyśla jakieś zegary, lustra i magnesy. Próbuje i szuka.
390
O wielkich uczonych piszą, że zrobili to i owo, że zrobili takie i takie odkrycia.
391Ale uczony szuka, więc błądzi. Chce, ale mu się nie udaje. Zaczyna i przestaje, odchodzi i wraca. Myli się i poprawia.
392Nie udało się, bo zrobił jeden mały błąd, albo brakuje mu czegoś, albo mu przeszkodzono.
393Już zdaje mu się, że znalazł, odkrył i wie; ale widzi, że się omylił. Może jutro, może za rok będzie tak, jak chce? Może ktoś inny poprawi jego błąd i zawoła:
394 395Dziesięć lat męczył się Pasteur. Cztery próby mu się udały.
396Ale i to, co się nie udało, było ważne.
397 398— „Pasteur utorował drogę nowej teorii budowy związków chemicznych… Prace Pasteura dały podstawę do obecnych zapatrywań na budowę przestrzenną chemicznych związków”[17].
399Uczony zgaduje i znajduje, a innym pokazuje drogę.
14.
400Ludzie kupują cukier i sól, ale nic ich nie obchodzi, że to są kryształy.
401Znają kwaśne mleko, ale nie myślą o tym, dlaczego mleko kwaśnieje?
402Jedzą chleb. Dlaczego do wypieku chleba potrzebne są drożdże? Dlaczego placki i babki raz rosną i są doskonałe, a drugi raz się nie udają?
403Piją piwo, wino i wódkę. Jak to się robi?
404Dlaczego mięso psuje się i gnije?
405Dlaczego zdrowy człowiek może się zarazić od chorego?
406Dlaczego chorują krowy, konie i owce, kury i motyle?
407Dlaczego w brudzie rodzą się robaki?
408Dlaczego jedna kobieta urodzi dziecko i żyje, i jest zdrowa, a druga umiera?
409I dziś jeszcze nie wszyscy to wiedzą albo coś niecoś wiedzą. Ale wtedy nikt tego nie wiedział.
410I teraz nie wszyscy chcą się dowiedzieć.
411Ale Pasteur był uparty w poszukiwaniach i mówił:
412— Chcę i będę wiedział. Dobrze będę wiedział i wszystko — dokładnie, gruntownie. Będę sam wszystko robił i pracował. A potem nauczę innych.
413
Kiedy Pasteur był studentem, przeczytał w książce, że zapałki robi się z fosforu, a fosfor można wydobyć z kości. Przeczytał, jak się to robi.
414Kupił kości, spalił je w piecu, zebrał, połamał, roztarł na proszek, położył na wagę, nalał płyn, który książka wskazała.
415To była pierwsza jego próba naukowa i pierwsza radość. Zdobył fosfor, nasypał do słoika.
416Takich prób będzie robił setki, tysiące.
417Jeżeli próba się nie uda, nic nie szkodzi. Nie stracił czasu nadaremnie.
418Nauczył się, że tak jest niedobrze, że trzeba robić inaczej. Dowiedział się, że tą drogą niczego się nie dowie. Nauczył się, jak trzeba pracować.
419Coraz lepiej będzie mieszał i gotował, coraz lepiej będzie mieszał i ważył. Coraz więcej zna kwasów i soli, proszków i kryształów. Coraz więcej widzi przez lupę i przez mikroskop.
420Coraz łatwiej przelewa płyny z butelki do butelki, żeby nie wylać, a potem dobrze zakorkować.
421Pilnuje się, żeby nie złamać, odstawić na miejsce; żeby pamiętać, gdzie postawił; żeby zapisać, co robi, co widzi.
422Robotnik przy maszynie musi być ostrożny i uważny, bo może zepsuć, uderzyć się albo skaleczyć. Uczony w pracowni jest także robotnikiem i jeszcze bardziej musi się pilnować.
423Nie wiemy, ile razy Pasteur skaleczył się i sparzył, ile razy przewrócił butelkę i wylał, ile razy postawił coś albo położył, a potem szukał. Ile razy był zmęczony i śpiący, a wtedy łatwo się pomylić.
424Ale wiemy, że za lat 30 Pasteur będzie badał wściekłe psy. Z pyska wściekłego psa, który rzuca się i gryzie, będzie brał trującą ślinę. Ten straszny jad szalonego psa będzie zastrzykiwał myszom i królikom.
425W pracowni swojej będzie gromadził chorą krew i mocz, i zgniłą ropę wrzodów.
426 427— Bądź ostrożny. Uważaj. Tak bardzo boję się o ciebie.
428 429— Bądź spokojna. Umiem obchodzić się z trucizną.
430Pasteur był naprawdę uważny i ostrożny.
15.
431Miasto Lille (Lil) urządza nowy uniwersytet. Jest tam dużo bogatych fabryk. Potrzebni są uczeni ludzie, żeby mogli nauczać w uniwersytecie. Ministerstwo musi tam posłać dobrego profesora.
432Minister wie, kogo wybrać, żeby dobrze nauczał i żeby założył dobrą pracownię. Wybrał Pasteura i napisał do niego:
433— Wiem, że pan będzie uczył tak, jak trzeba. Jest to ważna placówka. Fabryki muszą mieć wykształconych kierowników.
434 435 436— Jedziemy. Jedziemy do miasta Lille.
437I już układa w głowie, o czym pierwszy raz przemówi do studentów, żeby go zrozumieli, żeby pokochali pracę i naukę.
438
Jeden nauczyciel wykłada, ale nikt go nie słucha. Innego słuchają, ale prędko zapominają to, o czym mówił. Trzeciego nauczyciela pamięta się przez całe życie.
439Kiedy mały Ludwik był porządkowym monitorem w szkole powszechnej, uczył się, jak trzeba mówić, żeby go koledzy słuchali i lubili.
440W szkole w Besançon i u pana Barbet nauczył się tak tłumaczyć, żeby go każdy uczeń dobrze rozumiał.
441W Dijon znalazł sposób, żeby chłopak uważał na lekcji, nawet na ostatniej godzinie, kiedy już jest zmęczony.
442Nie na próżno słuchał Pasteur wykładów sławnego Dumasa[18] i wie, że wykładać trzeba ciekawie i ładnie.
443W Lille na pierwszym wykładzie powiedział tak:
444— Dam wam do ręki kartofel. Zrobicie z niego cukier. Z cukru zrobicie spirytus. Ze spirytusu zrobicie ocet i eter. Kto z was zrobi to w pracowni sam, nigdy już nie zapomni.
445 446— Ten kto uczył się geografii tylko z książki, umie bardzo mało. Ten, kto podróżował, widział i dotykał, pozna świat i będzie wszystko pamiętał.
447 448— I książka jest potrzebna. Nie wolno mówić: po co mi nauka?
449Wiecie, że magnes porusza igłę. Każdy z was to widział. Ale uczony duński Eerstet[19], który dużo umiał z książek i dużo myślał, powiedział sobie: igła, magnes — dobrze — zrobię z tego telegraf.
450 451Mówią, że wielkie odkrycia to przypadek. Ale trzeba dużo umieć i wiele pracować, żeby z przypadku skorzystać.
452Pasteur tak powiedział do studentów:
453— Teoria jest jak dziecko, które zaczyna życie. Ale w dziecku są nieznane ziarna talentów. Może być uczonym, może być bohaterem. Dziecko — to nadzieja. Niech rośnie. Czekajmy, co powie za lat dwadzieścia.
454Kto umie uczyć się z książki, może kiedyś zrobić odkrycie i powiedzieć to, czego dotąd żadna książka jeszcze nie powiedziała.
455Wykłady, książki, pracownia, wycieczki… Trzeba umieć oglądać i pokazywać. Jeden zwiedza naprawdę, a inny gapi się tylko.
456Pasteur zwiedzał ze studentami fabryki i gospodarstwa po miastach i wsiach. Obejrzeli wszystko, co było ciekawego we Francji. Pojadą i do Belgii.
457Nauczył się Pasteur oglądać i pokazywać, kiedy sam szukał ciekawych kryształów w fabrykach Lipska, Wiednia i Pragi.
458Pisał wtedy do żony: „jestem bardzo zmęczony”.
459Wycieczka naukowa męczy. Wycieczka naukowa to ciekawa praca, nie wypoczynek i zabawa.
16.
460Ten, kto widzi dobrze, nie nosi okularów. Ale i ten, kto dobrze widzi, nie wszystko zobaczy gołym okiem.
461W fabrykach wyrabiają szkła powiększające i lupy. Później zaczęto robić mikroskopy.
462Mikroskopy składają się z metalowej rurki i szkieł powiększających, przez które można widzieć to, czego nikt gołym okiem nie zobaczy. Ani przez okulary, ani przez lupę.
463Teraz już uczony ma w swojej pracowni różne mikroskopy.
464A ja widziałem w Paryżu mikroskop w pracowni Pasteura. Taki mały, taki ubogi mikroskop, jaki teraz mają najwyżej uczniowie w szkole, a nie uczeni w pracowni.
465Patrzyłem na ten mikroskop Pasteura i smutno mi się zrobiło. Jak go musiały boleć oczy, jak się musiał męczyć i trudzić wielki człowiek, pochylony nad tym mikroskopem.
466Gdy umiera wielki człowiek, zbiera się po nim pamiątki.
467Ludzie zbierają listy, które pisał i które dostawał. Każdy jego papierek, każdy rysunek ma znaczenie.
468Oto jest stół, przy którym siedział i pracował. Laska, którą się podpierał. Oto jego zeszyt, książka szkolna, cenzura.
469Wszystko to jest ważne, bo pokazuje, jak żył wielki człowiek, co posiadał, co kochał, jak walczył.
470Przez ten mały i biedny mikroskop oglądał Pasteur w wodzie, w mleku, w winie różne kulki, nitki, pyłki, kryształy, wałeczki, maleńkie paciorki, grona i łańcuszki.
471Co to jest? Czy one żyją? Co znaczą? Skąd się biorą?
472Jedne z nich ruszają się, skaczą, pływają, gonią się, bawią, kręcą się. Inne wcale się nie ruszają.
473Ktoś zapyta: co to jest? Powie sobie: nie wiem. I koniec.
474Ktoś inny powie: to dziwne. I także nic więcej. Tyle tam tego. Ładne. Śmieszne. Są, to są. Niech sobie będą.
475Ale Pasteur jest uparty. Jeśli zada sobie pytanie: co to jest? dlaczego? po co? — musi znaleźć odpowiedź.
476Pasteur zaczął rysować. Znów rysuje.
477Teraz nie rysuje już ani matki, ani bednarza Gaidot, ani Zofii Roche. Nie rysuje ojca ani Karola.
478Pasteur rysuje te kulki, nitki, łańcuszki i gałązki, które widzi pod mikroskopem w wodzie, w mleku, w winie. Jedne z nich spotyka często, inne rzadko. Tęskni za nimi, gdy ich długo nie widzi. Nie ma ich. Ale oto są znowu — stare znajome. Tylko jakieś inne, małe, chude. A dziś znów inne, duże. Inne są w kwaśnym mleku, inne te, które widać w zepsutym piwie.
479Pasteur zna już kulki i nitki zdrowe i zna chore, wesołe i smutne. Kocha je jak dzieci, jak kryształy, jak Karola, jak żonę i swój mały mikroskop.
480Czym jesteście? Co robicie? Jak żyjecie kochani przyjaciele? Może wam zimno? Może jesteście głodni? Witam was małe, dziwne żyjątka!
481 482— Te małe kuleczki żyją i pracują. Te małe kulki i nitki, które widzę pod mikroskopem, są tak samo ważne dla człowieka, jak koń, jak krowa, jak chleb, jak powietrze, jak woda, jak ogień.
483 484— Są one jak pług, który orze, jak miecz, co zabija. Są jak ogień, co grzeje, jak piorun, który razi. Są jak trucizna. Są jak lekarstwo.
485Czy może zabić człowieka takie malusieńkie coś, taki pyłek, kropeczka, takie nic?
486Czy Pasteur jest nieprzytomny, gdy mówi, że rzuci groch, a ten groszek rozwali dom?
17.
487Na ścianie domu jednej z ulic Paryża wisi tablica.
488 489 490 491Rok 1860. Samorództwo[20].
492Rok 1865. Choroby wina i piwa.
493Rok 1868. Choroby jedwabników.
494 495Rok 1885. Zapobieganie wściekliźnie.
496
Ten napis nie objaśnia wszystkiego, jak było. Inaczej było.
497Nikt nie wie, kiedy wielki uczony zaczyna, nikt nie wie, kiedy kończy pracę. Bo nie tylko ręce robią, ale głowa, ale myśl jego.
498Ludzie wiedzą, kiedy napisał, że mu się udało zrobić to i tamto, ale nie wiedzą, jak długo plan układał, jak długo rozmyślał, męczył się, ile razy zaczynał, jak mu się nie udawało, a on uparcie mówił:
499— Muszę wiedzieć. Muszę zrobić.
500Nie chce jeść, nie może spać, nie zna odpoczynku. Nie boi się nikogo. Nie wolno mu nawet chorować.
501 502 503 504— Może tak? Może inaczej spróbować? Może inaczej zacząć?
505Pozostała kartka, na której Pasteur napisał:
506— Już wiem. Widziałem pod mikroskopem.
507A po paru dniach przekreślił to i napisał.
508 509Umarło mu dziecko. Nie żyje Janinka.
510 511— Moja biedna mała. Taka dobra, taka wesoła. Byłaby przyjaciółką swojej matki i moją, i nas wszystkich.
512 513— Pracuję nad fermentacją[21]. To ważne. To wiąże się z wielką tajemnicą życia i śmierci.
514I znów po miesiącu pisze do ojca.
515— Zacząłem pracę nad smutną tajemnicą śmierci.
516Umarło mu dziecko, ale on nie ma czasu płakać.
517 518 519Bo w uczonych książkach są błędy i głupstwa. Bo uczeni tak mało wiedzą, a tymczasem ludzie chorują.
520Umarło mu dziecko, umrze jeszcze dwoje. Zapłacze.
521Ale Pasteur jest uparty. Znów i znów pytać się będzie:
522— Dlaczego dzieci umierają? Dlaczego rany się nie goją, co to jest zaraza?
523Może te małe kulki, paciorki, łańcuszki i pyłki roznoszą choroby?
18.
524Dobrze było Pasteurowi w Lille. Miał wygodną pracownię, którą urządził tak, jak chciał.
525Znalazł fabrykę, gdzie może robić próby, jakie chce. Bogaty fabrykant sam prosił, żeby Pasteur zbadał, dlaczego fermentacja cukru i spirytusu raz dobrze się udaje, to znów wszystko się psuje i marnuje, a fabryka nie zarabia, ale traci.
526 527— Dam wam do ręki kartofel. Zrobicie z niego cukier. Z cukru zrobicie spirytus, ocet i eter.
528 529Ale są jakieś choroby czy kaprysy cukru, wina i piwa.
530Starają się robotnicy, stara się chemik. Ale się nie udaje. Było dobrze, a jest źle. Dlaczego?
531To nie są kaprysy. To jest nieznana choroba, mówi Pasteur, i jak doktor, bada całą fabrykę.
532Ogląda maszyny i kadzie. Ogląda, stuka, wącha beczki i butelki. Wącha, kosztuje językiem, czy słodkie, czy gorzkie.
533Może jest za zimno? Może za gorąco? Może woda jest brudna? Może kurz? Może fermentowało za długo, może za krótko?
534A to co jest? Te plamy, ta pianka? Co to za twarde w beczkach kawałki?
535 536— Niech pan da. Zobaczę pod mikroskopem.
537Przysyłają mu ze wsi mleko i masło. Bo i one czasem kapryszą i chorują. A pod mikroskopem widać w nich te same kulki i nitki, paciorki i łańcuszki, raz takie, a raz inne.
538
Każą Pasteurowi przenieść się do Paryża. Znów przeszkoda w badaniach. Mówi Pasteur do żony.
539 540Każą mu zająć się domami uniwersytetu.
541Rząd ma teraz pieniądze, a domy są stare.
542Trzeba reperować dachy, podłogi, schody, poprawiać okna i drzwi. Trzeba rozmawiać z robotnikami, targować się i pilnować roboty.
543Znów nowi koledzy i uczniowie.
544 545Ale wszystko jest nauką. Jak i co robi stolarz? Jakie szyby są tanie i mocne? Uczony musi wszystko znać: i szkło, i drzewo, i żelazo.
546
Dostał Pasteur list od jednego zdolnego ucznia Pawła. Młody Paweł Dalimier (Dalimie). Chce pracować w uniwersytecie paryskim, ale posłali go do szkoły w Chaumont (Szomą).
547— Dlaczego mi to zrobili? Niech pan poprosi ministra. Chcę być w Paryżu.
548 549— Pańskie zniechęcenie niegodne jest uczonego. Nakaz może jest niesprawiedliwy, ale najważniejszym dla Pana musi być teraz powierzona Panu klasa, nauka i postępy uczniów. Nie myśleć o niczym, tylko spełniać swoje obowiązki.
550 551— Głęboko szanuję radę Pańską. Poświęcam cały swój czas uczniom. Pracownia fizyczna była w stanie opłakanym. Już to poprawiłem. Jest lepiej. Szkoła się rozwija.
19.
552Pasteur urządził sobie pracownię na strychu.
553Ciasno tu i gorąco w lecie. Mróz w zimie.
554Jest sam. Nie ma nawet chłopca do pomocy. Sam musi sprzątać, sam pilnuje pieca i zmywa butelki.
555Ale to nic. Polubił swój strych. Spokojnie tu, choć niewygodnie.
556Kiedy był młodym chłopakiem, tak bardzo chciał mieć swój pokój, żeby mu nikt nie przeszkadzał.
557
— Będziemy razem pracowali — prosił go stary Biot.
558Ale Pasteur układa nowe plany.
559— Kryształy są ciekawe i ważne. Ale są inne ważne tajemnice.
560— Wiem, chcesz badać fermenty — mówi niechętnie Biot.
561— Tak. Fermenty. Ale nie tylko to. Muszę wiedzieć, skąd biorą się te maleńkie żyjątka w wodzie, w mleku, w mięsie, w moczu, we krwi. Chcę badać ich życie.
562— Zostaw — prosił Biot. — Rób spokojnie dalej to, co robiłeś z początku.
563Nie. Wielki człowiek nie chce spokoju.
564Nie zna wielki człowiek spokoju.
565
Życie Pasteura uczy nas, jak trudno znaleźć nową prawdę.
566Ale znaleźć prawdę, to mało. Trzeba, żeby prawdę ludzie zobaczyli, żeby uwierzyli, żeby wszyscy wiedzieli, że tak jest, żeby nikt nie śmiał powiedzieć inaczej.
567Głosić nowe prawdy, to tępić stare błędy. Głosić nowe prawdy, to zabijać przesądy.
568 569Jeden jest wrogiem, bo nie chce myśleć: niech będzie tak, jak było. Drugi wróg jest zarozumiały: powiedział inaczej i nie chce przyznać się do błędu, bo się wstydzi. Trzeci jest zazdrosny, bo nie jemu się udało. Czwarty udaje, że wie, i krzyczy głośno, żeby ludzie myśleli, że i on jest uczony.
570Wróg nowej prawdy krzyczy głośno i kłóci się, albo cicho w kącie gada. Tu i tam, od tego do tamtego, tak i inaczej. Czasem nawet udaje przyjaciela. Udaje, że pomaga. W oczy mówi co innego, a za oczy inaczej[22].
571Nie każdy walczy uczciwie i jawnie.
572
Pasteur nie lubi się kłócić, ale walczyć musi.
573Raz bardzo mu już dokuczyli. Rozgniewał się.
574Jeśli nie widzą tego, co małe, pokaże im duże. Jeśli nie chcą szukać pod mikroskopem, zobaczą gołym okiem.
575Przyda mu się teraz znajomość ze stolarzem.
576Kazał zrobić z drzewa dwa ogromne modele kryształu, dwa wielkie drewniane kloce.
577Zaniósł na posiedzenie uczonych. Postawił.
578— Czy widzicie teraz? — zapytał z gniewem. — Jeżeli rozumiecie, o co chodzi, gdzie jest wasze sumienie? Jeżeli nie rozumiecie, po co się wtrącacie?
579A jego uczeń, młody przyjaciel Duclaux (Diklo) powiedział potem:
580— Trzeba im było te drewniane lalki rzucić na głowy.
581 582Dlaczego nie ma książki pod tytułem: Wielcy kłamcy i fałszerze wiedzy?
20.
583Czytałem starą książkę o tym, jak za czasów Pasteura karmili małe dzieci w szpitalach.
584Jeżeli dziecko płakało, wyjmowała niania z kieszeni kawałek chleba, gryzła chleb i śliniła, potem zawijała w kawałek gałgana, moczyła w wodzie z cukrem, uklepała brudną ręką i dawała małemu do ssania.
585Dzieci chorowały i umierały. A doktorzy nie wiedzieli, co robić.
586Dawali różne lekarstwa. Każdy inaczej radził.
587Uczeni radzili i gadali. Doktorzy dziwili się i radzili. A dzieci umierały.
588Dopiero Pasteur powie, jak gotować mleko. Jego sposób, jego mądry sposób gotowania mleka nazywa się — pasteryzacja.
589Pasteryzacja, bo Pasteur tak kazał robić.
590
Czytałem starą książkę o tym, jak wtedy leczono chorych. Było w niej wydrukowane, że nie wolno myć chorego, nie wolno choremu zmieniać brudnej koszuli, nie wolno otwierać okna. I nie wolno było choremu dawać wody do picia.
591A w szpitalu na ciemnej i brudnej sali leżeli razem chorzy na wszystkie choroby.
592Umierał silny młody chłopiec, umierała kobieta, matka i dziecko. Umierali na tyfus, na cholerę, umierali od ran. Umierał żołnierz od nieważnej rany.
593Będzie wojna. Zobaczy Pasteur, jak na biegunkę umierają całe oddziały żołnierzy.
594
Są drukowane błędy, głupstwa i kłamstwa.
595Ktoś napisze: nie wiem i nie umiem.
596Ktoś inny napisze: jeszcze nie wiem, ale badam i próbuję. Trzeci napisze: tak mi się zdaje, ale nie wiem na pewno.
597Jednego można przekonać i przyzna się do błędu, nawet podziękuje. A drugi zarozumiały, za nic nie powie, że się pomylił.
598 599Stary Biot powiedział: nie wierzę. Ale młody Pasteur pokazał pod mikroskopem to, co udało mu się odkryć.
600Biot nie był zazdrosny, nie był zarozumiały. Powiedział: „będziesz moim przyjacielem, będę ci pomagał”.
601I pomagał, chociaż Pasteur co innego już robił i z innymi pracował nad tym, żeby w uczonych książkach pisali prawdę.
602
Jest wydrukowana taka stara recepta:
603— Włóż do garnka brudną koszulę i kawał sera, a urodzą się myszy.
604To jest błąd. Myszy przychodzą do sera i zakładają w nim gniazdo. Z sera nie zrodzi się mysz. Nie z brudnego mieszkania rodzą się robaki i muchy, i wszy. Ale w brudnym mieszkaniu mnożą się myszy. Muchy złożą jajka, jeśli nie zasłonić przed nimi mięsa albo sera. A na brudnej głowie jedna wesz wystarczy, żeby urodzić dziesięć albo sto.
605I robak nie z gruszki się rodzi, nie z jabłka, nie ze śliwki, tylko z zarodka, który złożył taki sam robak, jak on.
606A w powietrzu fruwają tysiące jajeczek, zarodników, żyjątek, których gołe oko nie widzi. Miliardy żyjątek.
607
Pasteur wie już o tym, ale jeszcze 17 lat będzie walczył.
608Bo tak długo trwała wielka wojna uczonych o to, czy jest samorództwo, czy życie samo się rodzi.
21.
609Pasteur czyta, pisze, patrzy w swój mały mikroskop, rysuje i liczy.
610Pasteur waży, mierzy, gotuje, grzeje, sypie różne proszki, przelewa płyny i wodę z butelki do butelki, z rurki do rurki, z kolby do kolby. Miesza i grzeje.
611Stolarz będzie mu robił pudełka i klatki. Nauczy się topić i lutować szkło. Nauczy się tak zamykać naczynia, żeby nie trzeba było korka, żeby żaden pyłek z powietrza nie dostał się do płynu.
612Umie i wie coraz lepiej i więcej.
613Na tablicy domu, gdzie była na strychu jego pracownia, będzie kiedyś napisane:
614 615 616Tak, wtedy zaczął. Ale nie rok uczył się Pasteur w tym domu i pisał, i uczył innych, tylko 30 lat.
617
W brudzie, w kurzu, w mętnej wodzie są małe żyjątka. Skąd się biorą? Z powietrza.
618W mieście jest brudne powietrze.
619Pasteur bada powietrze ulicy, pokoju i piwnicy.
620Chwyta małe żyjątka do butelki razem z powietrzem. Przygotował kolby z tak długimi rurkami, że kurz do kolby nie może wejść. Można nie wpuścić żyjątek do butelki. Można je zabić przez gotowanie. Można płyn zagrzać, a w gorącej wodzie jedne żyjątka zginą, innym to nie zaszkodzi.
621Są żyjątka pożyteczne i pracowite. To one robią spirytus, piwo, wino, one robią to, że chleb jest smaczny. Inne żyjątka psują i przeszkadzają. Przez nie wino robi się kwaśne, masło gorzknieje, a ciasto nie rośnie.
622Żyjątka zarażają rany i krew człowieka. One powodują zaraźliwe choroby.
623
W brudzie, w kurzu, w mętnej wodzie i zepsutym powietrzu żyją małe żyjątka.
624Można je chwytać do kolby, można je siać jak zboże, można je sadzić jak ziemniaki, można hodować jak ryby, można je posadzić jak kurę na jajach. Rodzić się będą jak grzyby. Ale tych grzybów będą miliony.
625Pasteur już o tym wie, ale trzeba, żeby wszyscy wiedzieli: i fabrykant, i rolnik, i hodowca owiec, i lekarz ludzi.
626Każdy student musi wiedzieć. I piekarz, i garbarz, każdy robotnik, kobieta i dziecko.
627Bo każdy musi mieć czyste powietrze i czystą wodę, czystą beczkę i wiadro. I koszula każdego musi być czysta.
628Trzeba o tym pisać w książkach i w gazetach, żeby wiedział o tym cały Paryż, cała Francja, wszystkie narody i ludy całego świata.
629Tego jeden człowiek nie zrobi.
630Trzeba uczyć nauczycieli. Trzeba zakładać pracownie. Każda szkoła musi mieć mikroskop. Łatwo jest nauczyć się patrzeć. Trzeba mieć silną wolę i być upartym w pracy.
631
Wie o tym Pasteur, czuje i chce, i wierzy.
632Co z tego, kiedy nie wierzą mu jeszcze nawet uczeni? Nie wszyscy. Co robić?
22.
633Ma teraz Pasteur dwóch zajadłych wrogów. Jeden, to uczony z miasta Rouen (Ruę), drugi z miasta Toulouse (Tuluz). Będą jeszcze inni we Francji i za granicą. Jak złe psy rzucać się będą na niego i ujadać.
634 635— Niech mówią, co im się podoba. Nie odpowiadam nawet. Szkoda czasu. Mam prawdę dla siebie. Oni nie wiedzą, jak robi się próby naukowe. To sztuka trudna. Długo trzeba myśleć i czytać, długo trzeba siedzieć w pracowni i próbować. Oni tego nie lubią.
636 637— Jadę w góry. Potrzebne mi jest do badania czyste górskie powietrze. Piszę książkę o samorództwie.
638 639640
W brudzie, w kurzu, w powietrzu są małe żyjątka. Małe, ale silne. Zabija je ogień. Są małe, nie można ich widzieć bez mikroskopu.
641Żyją w powietrzu, którym oddychamy, są na jedzeniu, które spożywamy, są na ubraniu, na rękach, w ustach, na skórze.
642Są żyjątka pożyteczne i szkodliwe.
643 644645 646
Łapie powietrze do butelek z cienkiego szkła. Te butelki nazywają się kolby.
647Chodzi Pasteur z tymi kolbami po Paryżu rano, wieczorem i w nocy, chodzi, kiedy jest wiatr i kurz, i po deszczu. Chwyta powietrze do butelek z płynem: za miastem, w lesie, wysoko na wieży, w piwnicy.
648Będzie chodził do szpitala, gdzie leżą chorzy na cholerę.
649— Nie wierzycie, że te żyjątka są w powietrzu? Zrobię próbę. Musicie uwierzyć. Fermentacje, gnicie i choroby — to ich robota. Musicie uwierzyć.
650
Były już wtedy na świecie balony. Samolotów nie było.
651 652 653 654— Wysoko w górze nie ma kurzu. Jeżeli będę wysoko w balonie i tam złapię powietrze do kolby z wodą, nic nie znajdę w wodzie. Płyn będzie przezroczysty. Nic się w nim nie urodzi.
655Ale szkło musi być czyste. Kolbę otworzę nie ręką, ale żelazkiem. Nie korkiem butelkę zamknę, bo jest zakurzony. Szkło przepalę nad ogniem i zalutuję.
656I nie woda będzie w tej kolbie, ale płyn. Wsypię do kolby z wodą proszki i kryształy, bo tym się te żyjątka karmią. Potrzebny im jest pokarm, żeby rosły i rozmnażały się, żeby się rodziły.
657
Nie dano Pasteurowi pojechać balonem. Poradzi sobie inaczej. Pojechał do Arbois (Arbua).
23.
658 659Tu obok garbarni ojca otworzył i zamknął 20 butelek. Ułamał szkło, weszło do butelki powietrze; zaraz nad maszynką spirytusową zagrzał cienkie szkło i zalutował.
660Nakleił kartki z napisem, gdzie brał powietrze, którego dnia i o której godzinie.
661Tak pisze teraz na kolbach, tak będzie czynił, robiąc badania z motylami, psami, krowami, owcami.
662Zawsze napisze, gdzie to robił, co zrobił, którego dnia i o której godzinie. Tak samo będzie zapisywał wszystko o chorych.
663
Wszedł na wysoką górę. Na górę 200 pięter wysoką. Tu znów otworzył i zalutował nowych 20 kolb z cienkiego szkła.
664Na górze jest karczma. To dobrze. W karczmie powietrze jest brudne, chociaż stoi ona wysoko.
665Pasteur otworzył w karczmie i zalutował 13 kolb.
666667
Tu jest już tylko lód i śnieg. Nie ma kurzu.
668Nie ma nikogo. Jest tylko jeden człowiek, Ludwik Pasteur.
669Tylko on jeden może mieć żyjątka na rękach i na ubraniu. I jego kolby zakurzyły się w drodze.
670Pasteur zapalił maszynkę spirytusową. Żelazko przepalił nad ogniem. Żelazkiem szyjkę kolby ułamał, potrzymał kolbę, żeby powietrze weszło. Zalutował ostatnie 20 kolb.
671Razem było Dlaczego tyle? — Nie wiem. — Może zabrał 100, ale się potłukły w drodze? Droga nie była łatwa.
672Pasteur dnie całe siedział w pracowni. Nie umiał chodzić po górach lodowych.
673Pasteur wrócił do garbarni, do ojca.
674
O czym rozmawiał ze starym ojcem?
675Co mówił ojciec, co mówił syn?
676 677O czym Ludwik myślał, leżąc w łóżku w tym domu, gdzie matka tyle razy mówiła mu:
678 679 680Julek, kolega ze szkoły powszechnej. Razem bawili się w garbarni. Razem gonili się na podwórzu, razem pojechali do Paryża, gdy byli dziećmi.
681Szkoda, że nie wiemy, o czym rozmawiali.
682Szkoda, że nie znamy ostatniej rozmowy Ludwika z ojcem, kiedy po powrocie z trudnej podróży w góry układał swoje kolby z powietrzem brudnym i czystym. Ostrożnie, żeby się nie potłukły. Ostrożnie, żeby się kartki nie odkleiły.
683Bo w tych kolbach jest dowód prawdy.
684
Nie wiem, o czym mówił uczony ojciec z synem.
685Nie wiedział biedny Ludwik, że to jego ostatnia z ojcem rozmowa. Zobaczy go jeszcze raz, ale już w trumnie.
686Piszą pisarze o tych, którzy umarli. Wymyślają z głowy różne ich rozmowy. Piszą, co myślą wielcy ludzie, co mówili, co czuli.
687Ja nie chcę tego robić. Trudno znać myśli i uczucia wielkiego człowieka.
688Wiem tylko to, co Pasteur pisał w książkach i w listach.
24.
689 690Wielka sala uniwersytetu. Mądra sala Sorbony.
691Siedzą profesorowie, doktorzy, studenci. Czekają.
692Pasteur ma mówić o swojej podróży.
693Czekają. Dlaczego nie zaczyna?
694Siedzą młodzi i starzy, sławni i nieznani. Przyszły ciekawe panie i bogaci panowie. Jest ksiądz i generał. Jest minister, poseł, senator.
695Jedni są poważni i skupieni, inni śmieją się i żartują.
696— O patrz, tam siedzi hrabia. A tam sławny pisarz. Przyszła pani Sand[23]. Przyszła Matylda[24]. Jest przyjaciel cesarza.
697Czekają. Dlaczego się nie zaczyna?
698— Co to jest samorództwo? — Co to kogo obchodzi? — O co oni się kłócą? — Po co łaził na górę?
699— Czy Pasteur jest wielkim uczonym, a może kłamie i oszukuje?
700
Wchodzi Ludwik Pasteur. Ustawia mikroskop. Ustawia na stole kolby, rurki, słoiki. Zaczyna mówić.
701 702Ta mowa Pasteura jest zapisana. Ta mowa jest ważna.
703Historyczna pamiątka. Szkoda, że moja książka jest mała i niewiele da się z tej mowy przepisać.
704 705
— Tu jest butelka z płynem zupełnie czystym. Jeśli wezmę pod mikroskop kroplę tego płynu, nie zobaczę w niej ani jednego żyjątka. Gotowałem ten płyn i zabiłem zarodki. — Otwieram tę butelkę. Wpadają do niej zarodki. Jutro będą tysiące żyjątek. — Skąd? Z powietrza.
706Ale tu, w tym gotowanym płynie już nic nie będzie. Ani jutro, ani za dwa dni, ani za trzy, ani za cztery, ani za miesiąc, ani za rok, ani za trzy i za cztery lata nic się nie urodzi. Ja tę próbę robiłem cztery lata temu. Powietrze brałem na czystej lodowej górze.
707Pasteur długo mówił i skończył tak:
708— Nie ma samorództwa. Wszystko co żyje, rodzi się z żywego. Każde najmniejsze nawet żyjątko ma rodziców podobnych do siebie. Ten, kto mówi inaczej, źle robił swoje próby, popełnił błąd, którego nie zauważył, albo nie umiał go uniknąć.
709
W trzynastu butelkach, napełnionych powietrzem brudnej karczmy, była zepsuta woda.
710Na 20 butelek z powietrzem z góry lodowej jedna tylko ma żyjątka. Skąd się wzięły?
711Dostały się z włosów Pasteura, z ubrania Pasteura. Może ręką nieostrożnie dotknął się wody.
712 713— Ja tę próbę robiłem cztery lata temu.
714Tak. Cztery lata siedział w pracowni. Sto i tysiąc razy powtarzał i zmieniał sposoby badań. Pracował długo, uważnie i ostrożnie.
715Ale przeciwnicy i wrogowie też chodzili po górach. Chwalili się:
716— Ja byłem jeszcze wyżej. Byłem na wulkanie. Byłem na wyspie.
717I co z tego? Byli, ale nie potrafili nic zrobić. Popełniali błędy. Nie poprawiali swoich błędów.
718
Pasteur wygrał bitwę, do której przygotowywał się już wtedy, gdy robił fosfor. I wtedy, kiedy rysował portret swej matki i tak długo poprawiał rysunek, aż stał się podobny.
719Pasteur powiedział prawdę, której ludzie nie znali. Pasteur znalazł prawdę, której ludzie szukali przez 2000 lat.
25.
720Duża książka francuska o życiu Pasteura ma 685 stronic.
721Chcę wiedzieć, ile razy Pasteur rozmawiał z cesarzem francuskim. Trudno szukać i przewracać kartki tak grubej książki.
722Ale jest na to sposób: na końcu książki wypisane jest, o czym mówi każda stronica.
723 724Stronica 124. — Pierwsza rozmowa Pasteura z cesarzem. Stronica 159. — rozmowa w pałacu cesarskim. Stronica 205. — list Pasteura do cesarza. Stronica 218. — narada uczonych w zamku cesarskim.
725
Chcę wiedzieć, czy Pasteur był szczęśliwy. Czy był szczęśliwym ojcem?
726 727Stronica 101. — śmierć Janinki.
728Stronica 145. — śmierć ojca Pasteura.
729Stronica 154. — śmierć Kamilki.
730Stronica 166. — śmierć Cecylki.
731
Kiedy umarł ojciec, napisał Pasteur do córki:
732— Droga Cecylko! Dziadek umarł w dniu twojej pierwszej komunii. Może miałem przeczucie, kiedy prosiłem, żebyś się pomodliła o jego zdrowie. Jak to dobrze, że widział was niedawno, ucałował i poznał małą, kochaną Kamilkę. Będziemy często wspominali dziadzia z Arbois (Arbua).
733Nie wiedział, że tak prędko Kamilka i Cecylka połączą się z dziadkiem na wieki.
734Cecylka miała lat 12, gdy zachorowała na tyfus.
735Pasteur był daleko. Wysłał go minister, żeby ratował chore jedwabniki, żeby leczył motyle.
736Nie może jechać do swego chorego dziecka, nie może rzucić pracy. To ważna praca.
737Jedwab to bogactwo Francji. Te motyle żywią tysiące rodzin. Jedwab to chleb dla francuskich dzieci.
738Pani Pasteur wie to i rozumie. Jej Ludwik nie ma prawa rzucać posterunku. Jej Ludwik jest żołnierzem, który walczy z zarazą.
739 740Ale wybije godzina, kiedy rozpocznie on walkę o zdrowie i życie człowieka.
741
Pasteur pojechał do chorej Cecylki, ale tylko na trzy dni. Potem wrócił do pracowni. Prosił doktora, gdy odjeżdżał, żeby pisał do niego często, jak się Cecylka miewa.
742— Cecylka już siedzi na fotelu, uśmiecha się do Maniusi, a przez otwarte okno uśmiecha się do niej słońce — pisze doktor. — Staram się, żeby było dobrze. Pani Pasteur robi, co może. Staramy się oboje. Wierzę w dobry koniec choroby.
743Nie pomogły starania matki i mało mogli pomóc lekarze. Umierało wtedy dużo dzieci. W dwa dni później Cecylka już nie żyła. Nie pożegnała się z ojcem.
744I nie pożegnał się z synem stary garbarz. Praca jest nieubłagana.
745
Kamilka miała dwa lata, kiedy ją położyli do trumny.
746Pisze wtedy Pasteur list, który trudno zrozumieć tym, co nie znają książek filozofów.
747 748— Cała moja filozofia płynie z serca, nie z rozumu. Kiedy traci się ukochane dziecko, uczucia kierują się ku temu, co jest wieczne. Doświadczenia zmieniają nasze idee. Cała natura, początek i koniec, różnią się od tego, co przeczuwamy, od tego, co wiemy.
26.
749Dlaczego gniewają się na Pasteura? Dlaczego go nie lubią? Ma wielu przyjaciół, ale dlaczego ma wrogów?
750Bo inni chcą być także sławni.
751A są w Paryżu synowie profesorów, bogatych fabrykantów, posłów, dostojników.
752— Co on sobie myśli, ten syn garbarza i ogrodniczki? Zanadto się rozbija ten hodowca robaków i łowca powietrza.
753Dostał order. Mają go wybrać do akademii. Cesarz zaprosił go do pałacu na rozmowę.
754Pewnie poprosi go Pasteur o dobrą posadę, o wygodne mieszkanie dla siebie i dla rodziny?
755Ale było inaczej. Pasteur prosił tylko o to, aby mu wolno było chodzić do szpitala, badać cholerę i tyfus.
756— Potrzebna jest na to odwaga, można się zarazić — mówi Henryk Saint Clair Deville[25]. (Sękler Dewil).
757— A obowiązek? — pyta się Pasteur.
758
Zaproszą go za rok do królewskiego pałacu. Będzie polowanie dla zagranicznych gości. Będzie ambasador Rosji i ambasador Prus.
759Pokaże im cesarz francuskich uczonych. Wierzy, że nie będzie wojny, jeżeli zagranica zobaczy, jakich Francja ma poetów, malarzy, astronomów, lekarzy i aktorów.
760Verrier[26] opowie, jaką nową gwiazdę widział na niebie. Longe[27] (Lonże) powie, jak krew krąży w człowieku. Pasteur wytłumaczy, jak badać wino, powietrze i krew, pokaże mikroskop i swoje żyjątka.
761Goście piją dobre wina, a Pasteur prosi o wino zepsute.
762— Takiego wina u nas nie ma — mówi kucharz.
763Wreszcie znaleziono siedem butelek zepsutego wina i lokaj zanosi je w koszyku do pokoju Pasteura.
764 765— Oho, cały kosz wina! Uczeni widać lubią wypić. Podobno Pasteur dlatego wdrapał się na wysoką górę, bo tam była knajpa.
766
Pasteur napisał list do cesarza.
767Prosił go o pracownie dla uczonych. Prosił, żeby uczony miał młodych pomocników. Starzy i młodzi będą razem pracowali. Młody nauczy się robić próby i doświadczenia uważnie i starannie.
768Prosił o gazetę naukową, żeby młody uczony miał gdzie drukować opisy tego, co robi, co mu się nie udało, jakie popełnił błędy. To nie wystarcza, że się opisuje pracę już skończoną.
769Prosił też o pracownię dla siebie, bo na strychu i w komórce, gdzie teraz pracuje, traci wiele czasu.
770Prosił o warsztaty pracy dla wszystkich uczonych Francji.
771
Na to potrzebne są pieniądze. Ale Francja ciągle traci: 12 000 000 franków kosztuje ją zaraza jedwabników.
772Jeszcze więcej kosztują zarazy krów i owiec. A ile marnuje się wina, cukru, piwa.
773Dzieci umierają. Umierają matki i ojcowie. Zostają sieroty.
774Bez pracowni i uczonych Francja będzie biedna i głupia. I przegra wojnę.
775Koledzy Pasteura mówili, że cesarz się rozgniewa. Nie. Nie obraził się.
776Ale było już za późno. Za dwa lata miała wybuchnąć straszna wojna.
777
Czy Pasteur chce zarabiać? Czy jest karierowiczem? Nie, Pasteur to biedak. Siostra jego jest żoną garbarza w Arbois. Ale on o nic dla siebie i dla swojej rodziny nie prosi cesarza.
27.
778Daje człowiekowi miód mała pszczoła. Motyle dają człowiekowi jedwab. Ten jedwab sprzedaje Francja za 100 milionów franków.
779Przychodzi zaraza. Motyle chorują. Nie ma jedwabiu. Nie ma co sprzedawać. Co robić?
780 781
Każdy gospodarz miał domek, koło domku ogródek.
782Ziemia rodzi chleb, krowa daje mleko, kura niesie jaja, w sadzie dojrzewają owoce. Są kwiaty i ziemniaki, buraki, marchew, cebula i kapusta.
783A morwa, złote drzewo, żywi jedwabniki. A jedwab się sprzedaje i kupuje za to wszystko, co jest potrzebne do życia: buty, czapkę, naftę, łopatę, sól, konia. Płaci się za to podatki.
784
Teraz nie ma jedwabnych kokonów. Nieurodzaj, zaraza motyli, jedwabników. Co robić?
785Trzeba sprzedać ziarno, a dla dzieci zabraknie chleba. Trzeba sprzedać krowę, i nie będzie mleka. Wieś jest głodna. Nie ma na lekarstwo, jeżeli ktoś zachoruje. Co zrobić?
786— Ratujcie — piszą ludzie do Paryża. — Ratujcie — piszą do cesarza. — Nie możemy płacić podatków.
787Cesarz posyła do Chin, do Japonii po zdrowe jajeczka, po zdrowe nasiona motyli. Nic nie pomaga.
788Bogacą się handlarze tych jajek jedwabnika. Drogo każą płacić, każdy chwali swoje, każdy obiecuje, każdy swój towar chwali.
789Za nasiona tureckie, greckie, kaukaskie, każą płacić drogo, ale obiecują:
790— Za rok będzie już dobrze. Za rok zobaczycie. Urodzą się zdrowe jedwabniki.
791Ale mija rok, pięć lat. A zaraza i nieurodzaj trwają dalej. Co robić?
792Gąsienice, motyle nie chcą jeść, nie rosną, nie pracują, giną. Co robić? Dlaczego tak jest?
793
Jeden uczony agronom mówi: trzeba morwę posypać cukrem. Drugi mówi: trzeba polewać liście winem. Trzeci mówi: lekarstwo na tę zarazę to sadze; czwarty mówi, że smoła. Każdemu zdaje się, że znalazł lekarstwo.
794Opisali tę chorobę. Nic nie pomaga.
795Radzą uczeni w akademii, kiwają głowami, a gospodarze głodują.
796 797Posłali list do ministrów i do senatu. A ten list podpisało cztery tysiące gospodarzy.
798
Motyle składają jajeczka na jesieni.
799Widziałem te jajeczka jedwabników. Tak wyglądają, jak nasiona.
800Te nasiona leżą całą zimę. W zimie nic się nie dzieje. Dopiero na wiosnę wylęgają się gąsienice i jedzą liście morw. Cztery razy zmienia się gąsienica, zamienia się w poczwarkę w kokonie.
801Widziałem te gąsienice jedwabnika i kokony.
802
Już opisali uczeni tę chorobę. Akademia dała im nagrody. Próbują tak i tak, próbują tu i tam. — Ale jak leczyć, jeżeli nie wiedzą, skąd wzięła się zaraza, dlaczego jest pomór, choroba i śmierć.
803 80428.
805 806 807— Żałuję, że tej nowej pracy nie mogę się podjąć. Miło mi bardzo, że pan mi ufa. Ale nie znam się na tym. Jestem zaniepokojony; sam nie wiem, co robić. Nigdy nie widziałem jeszcze jedwabnika.
808 809— To ważna sprawa. Bieda tych ludzi jest taka wielka, że trudno sobie wyobrazić. Cierpi nasz biedny kraj, cierpi nasz biedny lud.
810
Dlaczego Pasteur nie chce jechać?
811Bo wie, że trzeba znaleźć nową prawdę o tej dziwnej chorobie. Wie, że trudno jej szukać, bo prawda się ukrywa.
812Był młody. Szukał. Gonił po świecie nowe kryształy. Ludzie mało mu pomagali, a dużo przeszkadzali.
813Był młody. Szukał. Gonił nową prawdę o fermentacji po świecie.
814 815 816Ale był jeszcze młody. Gonił nową prawdę o samorództwie. Wchodził na wysoką lodową górę. I tam poszukiwał.
817
Dlaczego Pasteur nie chce jechać?
818Bo nie wie, czy mu uwierzą, jeśli znajdzie prawdę?
819 820Posyłacie człowieka, który zna właściwości cukru, spirytusu i mleka. Pasteur to nie botanik, nie agronom, nie zoolog. Co tu chemik pomoże? Tu nie ma kryształów. — Powie, że są zarodki w powietrzu. Więc należałoby zmienić powietrze? Ale jak to zrobić?
821Pasteur wie, że znów będzie walka, a tamte walki przecież jeszcze nie skończone.
822Wie, że będzie walka, ale nie wie, że pozna najgorszego wroga: handlarza nasion motyli. Handlarz będzie sprzedawał zarażone jajka. Niech ludzie giną, niech ginie kraj, aby on zarobił.
823Dlaczego Pasteur nie chce jechać?
824Może przeczuwa, że ta choroba motyli przeszkodzi mu pożegnać się z ojcem. Że nie zobaczy córki, kiedy będzie chora?
825Na każdą próbę trzeba czekać długo i cierpliwie. Tu w zimie nic się nie dzieje. Cała robota to dwa letnie miesiące. Trzeba się śpieszyć. A uczonemu nie wolno się śpieszyć. Trzeba się śpieszyć, bo ludzie czekają niecierpliwie na ratunek.
826A tam na wsi nie ma pracowni. Nie ma nawet gdzie mieszkać, żeby wypocząć.
827Może Pasteur wie, że zachoruje i pojedzie chory?
828Bo jeżeli zacznie pracę, nie zostawi jej.
829
Dlaczego w końcu chce jechać i pojedzie?
830Bo jest uparty i chce wiedzieć to, czego nikt nie wie. Bo jest uparty i chce rozumieć to, czego nikt nie rozumie.
831Cóż z tego, że zdarzy się błąd? Zagadka? Tajemnica? Kłamstwo? Kłótnie? Że jeden powie to, a inny tamto? Jeden tak, a inny inaczej?
832Pasteur zrobi tysiące prób. I w końcu nauczy się sam i innym pomoże.
833
Chorują motyle, chorują zwierzęta i ludzie. Pasteur odkryje zarazę. Uparty, będzie jej szukał i znajdzie.
29.
834 835Uważnie słuchał i notował to, co mówią uczeni.
836Uważnie czytał to, co pisali uczeni całego świata.
837Czytał książki nowe i stare. Czytał książki ludzi uczonych, którzy żyli, i tych, co już umarli.
838Czytał książki uczonych, których ludzie znają i pamiętają, i książki tych, o których ludzie zapomnieli.
839Co ci uczeni widzieli? Co myśleli? Jakie robili próby i doświadczenia?
840Co im się nie udało i dlaczego?
841
Jeżeli uczony pisze w swej książce, że coś widział, Pasteur chce to także zobaczyć. Jeżeli robił próby, Pasteur musi je powtórzyć. Czy próba wypadnie tak samo? Może trzeba ją trochę zmienić, może wtedy będzie lepiej?
842Jeżeli ktoś pisze w swej książce, że coś widział, a Pasteur tego nie widzi, to zadaje sobie pytanie — dlaczego nie widzi? Kto się pomylił? Gdzie jest błąd?
843Jeżeli ktoś pisze, że coś zrobił, a Pasteur nie może tego zrobić, musi uparcie próbować po raz drugi i trzeci, i czwarty.
844
Pasteur czytał i notował w zeszycie i na kartkach, piórem i ołówkiem. Pisał, co znalazł w książkach, a co się jemu samemu zdaje. Sam siebie pytał:
845— Może to? Może tak? Trzeba to zrobić. Trzeba tak spróbować. Trzeba zobaczyć.
846Bo sam nie widział jeszcze jedwabnika. Ani jego jajeczek, gąsienic i poczwarek, ani motyla. Ale je znał z książek.
847Pierwszy raz Pasteur sam pojechał na wieś. Wziął mikroskop, książki. Wziął notatki. Jedzie.
848Jedzie od wsi do wsi. Zapisuje. Tu zaraza od dawna się zaczęła. Tu wszystkie jedwabniki wyginęły. Tu tylko chorują. Tu takie jajeczka kupowali, tu inne. Tu takie są drzewa morwowe, tu taka ziemia i woda. Tu tak próbowali leczyć, tu inaczej.
849Ojciec Pasteura był dobrym garbarzem, chociaż nieuczonym.
850Każdy człowiek ma oczy i widzi. Każdy człowiek uczony i nieuczony myśli i próbuje. Jeżeli jest nieuczony, to patrzy długo i rozważa, może zobaczyć to, czego często nie zna nawet uczony. A błędy można zawsze poprawić.
851Kiedy Pasteur oglądał fabryki, pytał się o różne rzeczy robotników. Nie tylko fabrykantów i chemików.
852Czasem nieuczone głupstwo pomoże, bo podda nową myśl, skieruje uwagę.
853Tylko kłamstwo przeszkadza i myli.
854
Sześć razy zaczynał Pasteur. Sześć razy poprawiał pracę nad jedwabnikami. Uparty. Będzie wiedział. Musi wiedzieć.
855Raz jest wesoły, raz smutny, a zawsze niespokojny. Jest smutny i niespokojny, kiedy mu się nie udaje. Jest wesoły i niespokojny, jeśli się udało. Bo to, co udało się teraz i tu, może się nie udać jutro i tam?
856Dlaczego Pasteur pojechał sam? Chcieli mu dać uczniów i pomocników; bo sprawa była ważna. Ale uczeń mógłby się pytać, a on sam jeszcze nic nie wie.
857Musi sam poznać te dziwne stworzenia. Musi nauczyć się i dopiero potem powie, co trzeba robić. Jak wódz układa plan bitwy, która przyniesie zwycięstwo.
30.
858Ktoś pomaga, a ktoś inny przeszkadza. Coś pomaga, a coś innego przeszkadza uczonemu.
859Może dlatego Pasteur tak się bał zabrać do pracy nad jedwabnikami, bo przeczuwał, że będzie ona dla niego ciężkim doświadczeniem?
860
Ledwie przyjechał na wieś, nastąpiła śmierć i pogrzeb ojca.
861Znów wraca do gąsienic i motyli. Umierają mu dzieci. Jedno dziecko i drugie.
862Już jest bliski zwycięstwa, gdy sam wpada w chorobę.
863Czy wiesz, biedna Francjo, co cię czeka?
864Dziesięć lat będzie Pasteur szukał i badał, będzie przerywał i zaczynał pracę, będzie błądził, będzie się mylił.
865866
Bo gdzie tkwi zaraza? Czy w jajku, czy w gąsienicy? W młodej czy w starej, w tej pierwszej, czy w czwartej? W kokonie czy w motylu? W powietrzu czy w morwach?
867Szukał Pasteur pod mikroskopem, patrzył gołym okiem, jak rodzą się jedwabniki, jak chodzą, jak jedzą, jak rosną, jak zmieniają się, jak przędą, jak rodzi się motyl, jak fruwa?
868Warsztat Pasteura to już nie cicha pracownia, ale koszary zdrowych i szpital chorych jedwabników, motyli.
869
Pomylić się jest łatwo, bo trzeba się spieszyć. Źle jest śpieszyć się w każdej pracy naukowej.
870Tymczasem w pracy nad jedwabnikami czego się nie zrobi prędko, to za rok dopiero się zobaczy. Bo w zimie są tylko nasiona — jajeczka jedwabników; nic tu się nie dzieje.
871Trzeba czekać. A ciężko jest czekać, kiedy samemu chce się wiedzieć, i ludzie czekają, co się powie, czekają na ratunek. Pasteur — to już ich ostatnia nadzieja.
872
Więc choć jeszcze łzy nie obeschły, jeszcze bolą oczy, a już Pasteur przez cztery godziny bada pod mikroskopem jednego motyla. Osobno głowę, osobno nogi, skrzydła. To, co jest na nim, co jest we środku, co jest wokoło. Powietrze, ziemię, wodę i liście morwowe.
873Pasteur szukał jednej choroby i wykrył ją. Teraz widzi, że jest i druga choroba motyli. Jedna choroba tkwi w jajku matki, druga w zarazie jedzenia.
874
Zwycięstwo! Jest tak, jak Pasteur powiedział.
875Ludzie nie wierzą. Żądają dowodów:
876— Jeśli to prawda, daj zdrowe nasiona.
877Pasteur ma cztery gatunki jajek i mówi:
878— Z tych jajek urodzą się zdrowe gąsienice. Z tamtych jajek urodzą się chore na pierwszą chorobę. Te trzecie będą zarażone drugą chorobą. Czwarte będą miały obie choroby.
879To napisał Pasteur na kartkach. I tak było.
880Pasteur chciał, żeby każdy gospodarz miał mikroskop i sam badał jajeczka. Tego nie udało się zrobić.
881Ale zaproszono go do fermy, gdzie było 70 mikroskopów i gdzie 70 kobiet badało jajeczka jedwabników. Co dzień badano tam 40 000 nasionek, żeby zostawić zdrowe, a chore odrzucić.
882Tak kazał Pasteur. I tak robiono we Francji i zagranicą.
883Nie, od razu tak nie robiono. Zaczęto tak robić dopiero wtedy, kiedy Pasteur skończył swe badania.
884A stało się to już po jego chorobie.
31.
885Są ludzie, którzy lubią brać, a sami mało dają. Są ludzie, którzy wiele dają, a mało biorą.
886Pasteur chciał żyć po to, żeby przynosić pożytek.
887 888— Tylko dlatego warto jest żyć, żeby pracować.
889 890— Jeżeli jednego dnia nie pracuję, zdaje mi się, że coś ukradłem.
891 892 893 894— Żal mi umierać, chciałem więcej pożytku przynieść swemu krajowi.
895Tylko raz podczas wojny powiedział:
896— Szczęśliwi ci, którzy umarli.
897
Pasteur nie ma czasu na chorobę. Już taki jest jego ród.
898Matka nie chorowała nigdy. Pracowała do ostatniej godziny. Ojciec tak samo. Chcieli oboje pożegnać się z Ludwikiem, ale nie zdążyli.
899Jest pole walki. Jest pole pracy. Pada żołnierz ranny albo zabity. Karabin trzyma w ręce. Polem pracy Pasteura była pracownia. Jego orężem był mikroskop.
900
Pasteur zachorował. Miał gorączkę. Prosiła żona:
901 902Ale było ważne posiedzenie naukowe. Żona odprowadziła go. Czekała. Pasteur wrócił zmęczony. Położył się do łóżka.
903Paraliż. Może umrzeć. Tak umarła jego matka. Przyszedł atak paraliżu i koniec.
904Pasteur jest zimny. Oczy zapadnięte. Ręka nieruchoma. Czy obudzi się jeszcze?
905 906Dziwili się doktorzy, że żyje jeszcze.
907Ale nagle nastąpiła poprawa. Usnął spokojnie. Oprzytomniał. Będzie żył.
908Co będzie w nocy? Co będzie rano? Pani Pasteur i doktor Godélier (Godelje) są ciągle przy chorym. W nocy czuwają uczniowie: Raulin, Deville, Gernez, Didon, Bertin, Lamy, Duclaux (Diklo).
909Potrzebny mu jest spokój. Ale Pasteur jest nieposłuszny. Dyktuje nową książkę o jedwabnikach. Boi się, że nie zdąży.
910
Potrzebny mu jest spokój. Ale Pasteur układa plany nowej pracy.
911Upłynął miesiąc. Wstał z łóżka. Zaczyna czytać. Sam już czyta.
912Jeszcze miesiąc. Jest mu już lepiej. Porusza ręką. Sam chodzi.
913Chce pojechać na wieś do swoich motyli.
914 915— Poczekaj. Nie można. Znów zachorujesz.
916917
Tyle czasu zmarnował. Nie ma tu w Paryżu nic do roboty. Budują nową pracownię. Wróci, kiedy będzie gotowa.
918Zanoszą go do wagonu. Pojechał.
919 920Mieszkanie było niewygodne i zimne.
921Pasteur nie nauczył się jeszcze chodzić po chorobie.
922Upadł. Uderzył się. Pisze w liście:
923„Nie złamałem nogi. Potłuczenia są bolesne, ale nie niebezpieczne. Poruszam już ręką, ale bardzo powoli. Męczy mnie tylko, że w nocy spać nie mogę. Dopiero nad ranem zasypiam na dwie godziny”.
924
Pasteur miał dzielnych uczniów. Pracowali. Robili to, co im kazał.
925O czym myśli wielki uczony podczas bezsennych nocy?
32.
926 927L'Année terrible. Straszny rok.
928Francja przegrywa. Wojsko ucieka, bo nie ma czym strzelać. Cesarz w niewoli.
929Zaraza. Ruina. Głód. Pogrom. Poniewierka. Pożary.
930 931Francja przegrała. Jak ją ratować? Co teraz będzie? Co robić?
932Szkoły zamknięte. Pracownie zamknięte. Wszędzie szpitale. Studenci na polu walki. Uczeni na polu walki.
933934
Paryż nie ma co jeść. Nie ma chleba dla chorych. Nie ma mleka dla dzieci.
935Dwa razy jeszcze zbiorą się uczeni, ale pierwszy raz tylko na pół godziny, a drugie posiedzenie trwało piętnaście minut.
936 937Lekarz wojskowy robi co dzień piętnaście amputacji. To ciężka operacja: obcina poszarpaną rękę, obcina nogę. Ale nie uratuje rannego, bo będzie zakażenie, będzie gangrena i śmierć.
938
Pasteur jest w Arbois u siostry i jej męża. Mąż siostry pracuje w garbarni ojca, który nie żyje.
939Szczęśliwy ojciec, który tego nie doczekał. Stary żołnierz nie doczekał klęski. Stary sierżant napoleoński odznaczony krzyżem Legii Honorowej.
940W jego mieście rodzinnym — Prusacy!
941
Pasteur widzi w garbarni skóry. To jego fermentacja.
942Patrzy, jak siostra piecze chleb. Ciasto rośnie. To drożdże. Małe żyjątka.
943Pasteur wyjmuje mikroskop i stawia na stole. Chce, ale nie może pracować.
944
Wychodzi na ulicę. Podoficer niemiecki zastrzelił bez sądu Karola Ducret (Dikre) i jego ojca Antoniego. Za co? Za nic. Tak sobie.
945Mówią, że generał Bazaine[28] (Bazen) zdradził Francję. Mówią, że generał Bourbaki[29] (Burbaki) odebrał sobie życie.
946Napisał: dowodzić armią to tortura. I strzelił do siebie.
947Pasteur próbuje pisać, ale nie może.
948 949Nikt nam nie pomaga. Straszna jest nasza dola, ale wolę być Francuzem niż Prusakiem.
950Wolę nasze ofiary niż ich drapieżną dumę. Każda moja praca aż do ostatniego dnia życia będzie miała napis: Hańba Prusakom. Zemsta! Zemsta!
951
Przypomina sobie Pasteur pracę, którą zaczął w Strasburgu, kiedy był młody. Chciał wtedy zmieniać nie tylko kryształy, ale i rośliny, i zwierzęta. Żeby były inne. Żeby słońce świeciło tak, jak człowiek chce. Żeby nie było ludzi złych, chorych ani głupich. Tyle jest wielkich tajemnic i nieznanych mocy.
952 953— Tak mało wiem. Szkoda, że nie jesteśmy razem. Razem zmienilibyśmy świat. Trzeba być szalonym, żeby robić to, co zacząłem.
954
Dlaczego nie ma książki o szaleństwach wielkich ludzi?
33.
955Dobrze, że ta moja książka o Pasteurze jest mała i nie napiszę w niej tego, jak straszny to był rok, jak straszna była ta wojna.
956Źle, że ta książka o Pasteurze jest mała i nie napiszę, jak ciężko walczył wielki uczony o zwycięstwo prawdy.
957
Ciężka jest wojna dla każdego człowieka. Bo i on cierpi, i jego rodzina cierpi. Ciężka jest wojna dla żołnierza, ale jakże bardzo ciężka dla wodza. Wódz odpowiada za wszystko i za wszystkich.
958A Pasteur jest wodzem nie tylko żołnierzy, ale wodzem wojska i kobiet, i starców, i dzieci. Wodzem wszystkich narodów. Bo uczony odpowiada za cały świat.
959
Gniewają się na Pasteura lekarze we Francji, bo mówi głośno o tym, że w szpitalach są brudy i dlatego umierają chorzy, ranni i kobiety, które rodzą. Lekarze nie uczą ludzi tego, że brud przynosi choroby.
960Ale na dwa lata przed wojną niemiecki uniwersytet w Bonn nazwał Pasteura — Vir clarissimus (Wir klarissimus).
961 962 963Pięćdziesięciu niemieckich profesorów dało mu tytuł honorowy doktora. Przysłali papier z podpisami.
964Uroczyste papiery piszą uczeni po łacinie.
965Pasteura bardzo ucieszył wtedy ten dyplom.
966
Ale teraz nie chce mieć tego dyplomu. Bo na tym samym papierze jest podpis niemieckiego cesarza, który skłamał i oszukał.
967Kiedy cesarz Wilhelm[30] zaczął wojnę, powiedział, że prowadzić ją będzie tylko z francuskim cesarzem. A teraz każe strzelać do pracowni i do szkół, do bibliotek i do szpitali.
968A uczelnia to świątynia wiedzy, którą niemiecki cesarz krzywdził i znieważał.
969Pasteur odesłał dyplom i napisał do rektora, że nie chce, żeby na tym samym papierze napisane było jego nazwisko obok imienia cesasarza Wilhelma (Rex Guilelmus).
970Zebrali się uczeni w Bonn i odpisali, że Pasteur obraził święte imię cesarza, więc mu wyrażają pogardę.
971Przysłali Pasteurowi ten sam list po niemiecku i po francusku. W niemieckim liście napisali: wyrażamy głęboką pogardę. A we francuskim liście tylko — pogardę.
972Pasteur tak odpowiedział uczonym w Bonn:
973Wy piszecie, że święte jest imię cesarza, ja napisałem, że święte są prawa nauki i ludzkości. Ale jest w liście waszym jeden błąd, który proszę poprawić. Nie wiem, czy pogarda wasza jest zwyczajna czy głęboka, bo tu napisane jest inaczej, a tam inaczej.
974Pasteur nie powiedział, że pogarda ich nic go nie obchodzi. On tylko zażartował, zakpił sobie z nich. Taki bolesny żart nazywa się ironia. Drwina.
975
Za lat dwadzieścia od tego zdarzenia Akademia Nauk w Berlinie zechce mu przysłać order niemieckiego cesarza. Pasteur podziękuje: nie chce.
976 977— Wiedza nie ma ojczyzny, uczeni mają ojczyznę.
34.
978Pasteur w walce o prawdę zwyciężył.
979Po chorobie jest kaleką, źle chodzi, lewą ręką słabo porusza. Ale zwyciężył.
980Walka będzie długa i zacięta. Oręż Pasteura w tej walce to mikroskop. Pole walki to pracownia, zebrania, komisje w Akademii Nauk, kongresy naukowe.
981Generał Bourbaki przegrał w walce na armaty i karabiny. Posłał do ministra wojny telegram: dowodzić armią to tortura. I strzelił do siebie. Nie uratuje Francji. Nie chce żyć zwyciężony.
982A w armii tego generała służy syn Pasteura. Chłopak ma lat 18. Jedynak.
983Gdzie jest? Dlaczego nie pisze? Czy chory? Czy ranny? Czy zabity?
984Pasteur jedzie go szukać. Ten jeden raz nie prawdy naukowej szuka, ale syna. Nie żyjątka pod mikroskopem i tajemnicy przyrody, ale syna i czarnej tajemnicy, gdzie jest jego syn i co robi, czy żyje.
985Zima. Styczeń. Godzina czwarta. Wieczór. Już ciemno. Śnieg.
986Pasteur nie chce czekać. Nie będzie czekał do rana. Może pomoc potrzebna jest synowi natychmiast? Może przybędzie za późno?
987Żegna się z Julkiem. Julek — kolega zabaw dziecinnych. Nie wiedzieli wtedy, że na całe życie.
988Żona też chce jechać. Dobrze. Pojadą razem: matka i ojciec.
989
Nocują w karczmie przy drodze. Pasteur nie pyta się o jedwabniki. Nie rozmawia z gospodarzami o morwach i motylach.
990Gdzie jest jego syn? Co się z nim dzieje? Gdzie Janek?
991Jadą przez lasy, przez pola. Dojechali do miasta Censeau (Sęso). Tu dowiedział się Pasteur. Batalion, gdzie służy Janek, miał 1200 żołnierzy. Zostało trzystu.
992— Jan Pasteur? Kapral Pasteur?
993Nie wiedzą. Nie znają. Nie słyszeli.
994Teraz trudno jest odszukać nawet pułkownika. Wojsko się cofa. Nie ma wodza. Głód. Ludzie leżą w rowach i na polu.
995Jadą. Księżyc świeci. Szpital. Może tu? Nie. Nie ma i nikt nie wie.
996 997Kapral Pasteur żyje — mówi żołnierz. — Zdaje się, że jest ranny. Wczoraj był w Chaffois (Szaffua). Nocowaliśmy razem. Nie wiem, gdzie jest teraz. Jeżeli jest ranny albo chory, nie może się uratować.
998Ale Pasteur jest uparty. Jedzie dalej. Szuka. Aż znalazł syna — jedynaka.
999 1000
Gdyby Pasteur prowadził badania naukowe, nie pojechałby szukać syna. Nie rzuciłby pracy. Ale nie mógł czytać, pisać i pracować w dnie klęski narodowej.
1001 1002— Złamały go niepowodzenia. Ugiął się pod ciężarem nieszczęść.
1003Ale wielki człowiek znów się wyprostuje i dalej pełnić będzie służbę życia.
1004
Przez pięć miesięcy Pasteur nic nie robił. Nie czytał, bo po co? Nie pisał, bo dla kogo? Nie mógł siedzieć spokojnie w pracowni, kiedy w domu jego ojczyzny był pożar.
35.
1005Po wojnie z Niemcami zaczęła się wojna domowa. Jedni chcieli mieć cesarza, inni prezydenta. Wybuchła walka bratobójcza. Francuzi walczyli z Francuzami.
1006Kto wówczas mógł myśleć o szkołach, pracowniach i o nauce? Nikt na to nie miał czasu.
1007
Rząd włoski prosił, żeby Pasteur przyjechał do włoskiego miasta, do Mediolanu.
1008Dadzą mu pracownię i mikroskopy. Miasto jest spokojne. Będzie profesorem na uniwersytecie. Studenci będą go lubili. Będzie miał miłych kolegów. Będzie miał wygodne mieszkanie.
1009 1010Prosiło go inne miasto, żeby przyjechał i uczył włoskich studentów. Pasteur mówi: nie.
1011Napisał list do pana Toscanelli:
1012— Dziękuję. Z całego serca dziękuję. Będę pamiętał o waszej przyjaźni. Ale nie mogę przyjąć od obcych tego, czego nie może mi dać moja biedna Francja.
1013 1014— Nie mogę być dezerterem — napisał Pasteur.
1015Pasteur jedzie do ucznia Duclaux (Diklo). Będą razem pracowali.
1016Będą razem hodowali motyle, żeby po wojnie już nigdy nie brakowało nikomu nasion, zdrowych jajeczek jedwabników.
1017 1018Niektórzy uczeni myślą, że nie wypada pisać o zwyczajnych rzeczach. W uczonej książce tylko pięć stron napisali o piwie. Pasteur napisał o tym dużą książkę, nawet dwie książki. Zbada fermentację piwa i napisze o niej.
1019Trzeba pracować. Laboremus[31].
1020Trzeba naprawić to, co inni zepsuli.
1021
Pasteur chce, żeby wiedza służyła człowiekowi.
1022Niech fabrykant wie, że jego bogactwo zależy od badań uczonych. Niech rolnik wie, że jego nawozy, zdrowe motyle, zdrowie koni, krów i owiec, to owoc badań uczonych.
1023Niech wiedzą lekarze, że badanie chorego jest ważne, ale tak samo jest ważna pracownia uczonego. Niech matka wie, jak pielęgnować dziecko, żeby było zdrowe.
1024Pasteur, badając piwo i fermenty, chce zbadać, co to jest życie i śmierć, zdrowie i choroba, fermentacja, gnicie, zaraza.
1025Pasteur chce, żeby Francja była silna i bogata.
1026 1027Nie. Wszystkie narody i ludy świata.
1028Wszystko, co odkryje, powie każdemu głośno, niczego nie zatai, za nic nie każe sobie płacić.
1029Kiedy Pasteur odwiedzał fabryki, właściciele obawiali się pokazywać mu, nie chcieli, żeby ktoś inny robił to, co oni robią. Fabrykant chce tylko sam wszystko umieć. Chce, żeby tylko jego piwo było dobre, tylko jego wino i jego cukier.
1030Hodowca tylko sam chce mieć zdrowe krowy, mleko, owce i wełnę. Handlarze nie chcieli, żeby Pasteur nauczył wszystkich, jak hodować zdrowe jedwabniki.
1031
A Pasteur nauczył nie tylko Francuzów, ale i Anglików, Włochów, Polaków, Szwedów, Rosjan, Niemców, dalej amerykańską Kanadę i afrykańskie Maroko.
1032 1033— Wiem. Znalazłem. Droga jest otwarta. Teraz już wszyscy mogą to zrobić. Teraz już wszystkim będzie łatwo.
36.
1034 1035Pokazywali obraz. Pokazywali obraz prawdziwy, jak uczeni idą na najwyższe góry na świecie. Te góry nazywają się Himalaje.
1036Nikt tam nie był jeszcze. Nikt nie był tak wysoko. — Mówi się: tam nigdy noga ludzka nie postała.
1037Odważni podróżni szukają drogi dla siebie, szukają drogi dla wszystkich ludzi.
1038
Mrozy tam są, jakich nigdzie nie ma na świecie. Wiatry tam są, jakich nie ma na całym świecie.
1039Po równej drodze chodzić trudno, kiedy wiatr piekielny wieje. Na równym lodzie człowiek się przewraca. A tam, w Himalajach trzeba po lodzie drapać się na górę prostopadłą.
1040
Z góry spadają lodowe skały. Podróżników może zasypać śnieg. Może ich spotkać śmierć w przepaści.
1041Trzeba być odważnym jak bohater, ale i bardzo ostrożnym trzeba być.
1042Jeden krok nierozważny, a zginiesz.
1043A oni idą nieustraszeni i jeszcze fotografują odmrożonymi rękami. Patrzą i zapisują, co widzą, żeby inni ludzie wiedzieli, jak tam jest.
1044
Siedzę w kinie. Zapłaciłem złotówkę i siedzę w ciepłej sali na wygodnej ławce. I wstydzę się, że tak wygodnie patrzę na obrazy niebotycznych gór i przyglądam się męce i walce bohaterów.
1045Obrazy nie są bardzo wyraźne, bo podróżnicy już nie mieli sił kręcić aparatów, żeby dobrze fotografować.
1046Potem już obrazy się nie ruszają. Już tylko widać na ekranie zwyczajne fotografie, góry, lód i śnieg.
1047I już widać mogiłę jedną i drugą towarzyszy, co zabłądzili i umarli z głodu i zimna.
1048Potem ukazały się na ekranie już tylko napisy. Jest to pamiętnik wyprawy. Jednemu z uczestników starczyło sił, żeby pisać pamiętnik odmrożoną ręką.
1049
A ja siedzę w ciepłej sali i smutno mi jest, że nie mogę im okazać pomocy. I raduję się, że istnieją na świecie tacy bohaterowie.
1050A obok mnie siedzą jakiś pan i jakaś pani. Żartują, śmieją się.
1051Mówią: brzydki obraz, same napisy, nic ciekawego. Szkoda złotówki.
10521053
Ludwik Pasteur napisał 230 książek. Opisał w nich pracę całego trudnego życia wielkiego człowieka. Są to książki naukowe. Nawet czytać je trudno, a on je wszystkie sam napisał. I sam zrobił to wszystko, badał, próbował, szukał.
1054To dobrze, że wystarczy, aby jeden człowiek wiedział i powiedział, co robić i jak robić.
1055Już teraz innym będzie łatwo, już teraz każdy będzie wiedział. Każdy zwyczajny człowiek będzie sobie mógł kupić książkę o odkryciach Pasteura.
1056Ale źle jest, gdy zwyczajny człowiek jest leniwy i zarozumiały i nie ma cierpliwości. Gdy nie chce nic czytać. Nie chce nawet wiedzieć i pamiętać, kto odkrył prawdę, kto jej nauczał, kogo należy szanować.
1057Takiemu zdaje się, że praca uczonego to nic wielkiego, że to wszystko robi się prędko i łatwo.
1058 1059— Chore motyle? Chore robaki? Co to ważnego? To nudne. To nieciekawe. Po co to czytać?
37.
1060Mówiono, że Ludwik Pasteur nie był dobry. Że był niedobry dla rodziców, dla żony, dla dzieci. Że był niedobry dla przyjaciela i ucznia.
1061To nieprawda. Był dla nich dobry i kochał ich wszystkich.
1062Prawdą jest tylko to, że trudno być matką, ojcem, żoną, przyjacielem, uczniem wielkiego człowieka.
1063Niespokojną ma duszę wielki człowiek. Boją się o niego najbliżsi, a on jest nieustraszony i niecierpliwy. Drogi jego są trudne i ciężkie, a praca wielka i wielki cel.
1064 1065Naczelnik i wódz całej armii uczonych walczy o dobro, walczy o dobre jutro dla ludzi.
10661067
Mówiono, że Ludwik Pasteur jest złośnikiem. O byle co gniewa się i kłóci.
1068I ja uwierzyłem temu. Napisałem książkę o Pasteurze, „wielkim złośniku”.
1069Ale potem przeczytałem jego życiorys. Czytałem trzy razy, pięć razy. I widzę, że to nieprawda.
1070Pasteur był tylko uparty, ale nie kłótliwy, nie złośnik.
1071Mówił prawdę w oczy, a ludzie tego nie lubią. Gniewał się, gdy mu przeszkadzano. O prawdę walczył. Bez miłosierdzia tępił przesądy i błędy.
1072Więc rzuciłem do pieca, spaliłem to, co napisałem. Pasteur nie był złośnikiem, ale upartym człowiekiem. Chciał wiedzieć, chciał rozumieć, chciał przekonać i nauczyć.
1073Nie ustępował nigdy, chciał, aby wszyscy robili tak, jak on każe. Muszą mleko pasteryzować, muszą leczyć pokąsanych przez psy w szpitalu pasterowskim.
1074
Mówiono, że Pasteur nawet starych ludzi nie szanuje. Że w Boga nie wierzy, że męczy zwierzęta, że jest zarozumiały.
1075 1076Takie kłamstwo nazywa się oszczerstwem.
1077 1078
— Nie umiecie panowie patrzeć przez mikroskop. Nie chce ci się pracować, panie Colin (Kolę). Cztery miesiące straciłem, żeby się przekonać o tym, że pleciesz głupstwa, panie Colin.
1079Tak krzyczał Pasteur na posiedzeniu naukowym.
1080— Daj kurę, panie Colin (Kolę). Gdzie kura? Pokaż swoją kurę, panie Colin!
1081
Śmieszna była historia z tą kurą, którą mu obiecali pokazać: dowód że Pasteur się myli.
1082 1083— Daj kurę, panie Colin. Gdzie kura?
1084— Klatka była otwarta. Kurę pies zjadł — skłamał wróg Pasteura.
1085To była historyczna kura podłego kłamcy.
1086
To, czy pan Colin był stary czy młody, nic Pasteura nie obchodziło. Niech nie mówią gołosłownie, niech nie kłamią, niech nie plotą, co im ślina do ust przyniesie, niech nie mówią na wiatr.
1087Bo tak nie wolno postępować uczonym. Trzeba robić próby przez długie miesiące, rok za rokiem. Dopiero potem wolno mówić: wiem.
1088Pasteur wierzy w Boga, kocha ludzi i zwierzęta. Nie jest zarozumiały i szanuje innych.
1089Powiadano jeszcze, że Pasteur jest lizusem.
1090Że mówi tak, jak chce ksiądz, jak chce minister i cesarz.
1091To kłamstwo! Kto uważnie i nie raz, ale pięć razy i dziesięć razy przeczyta książkę o wielkim i upartym Ludwiku, ten zobaczy i przekona się, że on mówi tylko tak i tylko to, co widział sam i sam wypróbował, że mówił tylko to i tylko tak, jak mu każe prawda i sumienie.
38.
1092Mówiono, że Pasteur jest zarozumiały i że chce, aby go oklaskiwano.
1093Tak, Pasteur ma wiernych przyjaciół we Francji i zagranicą. Ma uczniów, którzy go szanują i kochają; poszliby za nim w ogień.
1094Wszyscy oni oklaskiwali go z całych sił, kiedy mówił pięknie i zwyciężał na zebraniach naukowych. A przemawiał tak, że dziwił, straszył, zdumiewał, przekonywał i pokonanych brał do niewoli.
1095Bili mu wtedy oklaski uczeni i doktorzy, klaskali skromni gospodarze wiejscy, którym motyle znów dają jedwab, krowy przestały chorować i dają mleko, a zdrowe owce dostarczają wełny. Witają go z honorami fabrykanci, którym nie psują się już ich wyroby, więc zarabiają miliony. Tylko Pasteur jest dalej taki biedny, jaki był.
1096
Oklaskują go w stolicy i w małych miastach Francji, w Londynie, w Genewie i w Turynie, w angielskim Edynburgu i włoskim Mediolanie.
1097Oklaskują wszędzie nowe prawdy Pasteura, zwycięską wiedzę Francji, nieśmiertelną sławę ojczyzny wielkiego uczonego.
1098
Zwycięstwo cieszy, ale i męczy bardzo. Zwycięzca jest człowiekiem, któremu potrzebny jest odpoczynek.
1099Wszyscy chcą widzieć Pasteura, podać mu rękę, coś powiedzieć. Ale on jest zmęczony.
1100Widziałem lotników, którzy zwyciężyli. Widziałem zwycięskich zawodników dorosłych i harcerzy.
1101 1102— Dzień walki nastąpi za miesiąc, za tydzień, za trzy dni, jutro… Zacznie się za pięć godzin, za godzinę… Zaczyna się. Jakie będzie zakończenie? Musi być dobrze, ale co będzie, gdy skończy się źle?
1103
Kto chwali się i głośno krzyczy o swoich zasługach? Ten, kto niewiele dokonał. Ten, co lubi wszystko robić łatwo i prędko. I chce, żeby go za to chwalili.
1104Pasteur dużo dokonał. Rozumie, jaki trudny egzamin musi zdać. I wie, że więcej będzie takich, którzy chcą, żeby mu się nie udało.
1105Kocha walkę, bo kocha zwycięstwo i jego wysiłek. Kocha prawdę.
1106 1107 1108
— Teraz dopiero naprawdę wezmę się do pracy — odpowiada.
1109Nowe już ma zamiary i nowe układa plany.
39.
1110Pasteur nie spiera się o głupstwa.
1111Wszystko mu jedno, czy żyjątka pod mikroskopem są zwierzątkami, czy roślinami. Niech o to spierają się ci, którzy mają na to czas i ochotę. Wszystko mu jedno, czy nazywać się będą mikrobami, czy bakteriami, czy bakcylami, czy drobnoustrojami. Nie obchodzi go to, jak się nazywają.
1112On te żyjątka zna. Hoduje je już od 20 lat.
1113Jedne są nieruchome, inne są ruchliwe. Jedne oddychają powietrzem, inne od powietrza giną.
1114Pasteur wie, co jedzą i jak chorują. Wie, jak się bronią, kiedy im grozi niebezpieczeństwo.
1115Umie je zabijać, albo osłabiać i usypiać. Umie oswoić żyjątka, które trują jadem, jak żmija. Umie z wrogów zrobić przyjaciół i obrońców człowieka. Oswojone żyjątka będą broniły od zarazy. Trucizna, jad, którym zarażają, będzie lekarstwem chroniącym przed zarazą.
1116
Istnieje choroba. Nazywa się odra. Dziecko chore na odrę ma gorączkę, katar, kaszel, a na skórze ma czerwone plamy. Czerwone plamki pokazują się naprzód na twarzy.
1117Teraz już wszyscy o tym wiedzą, że naprzód na twarzy, a potem dopiero na tułowiu, na rękach i na nogach.
1118Ale czytałem starą gazetę lekarską, jak wówczas uczeni badali tę chorobę.
1119Siedział lekarz dzień i noc przy chorym i zapisywał:
1120— Godzina pierwsza w nocy. Pokazały się dwie nowe plamki na czole. Godzina pierwsza minut pięć. Pokazały się trzy nowe plamki na lewym policzku. Godzina pierwsza minut dziesięć: nowe trzy plamki.
1121Przeczytałem w tej starej gazecie lekarskiej, że po to, aby wiedzieć, jak małe dziecko rośnie, ważyli je co pół godziny.
1122Dowód prawdy uczonego zawiera się w takich jego słowach:
1123— Widziałem. Teraz wszyscy mogą zobaczyć to samo. Zrobiłem. Teraz wszyscy mogą zrobić to samo. Jeżeli zrobią doświadczenie tak samo jak ja, zobaczą jutro ten wynik, za tydzień tamten. A za miesiąc jeszcze inny.
1124
Pasteur powiedział na posiedzeniu naukowym:
1125— To są dwa barany. Widzicie? Tak.
1126— Tu jest mikroskop. Widzicie? — Tak.
1127— Tu są dwa słoiki, dwie butelki. Widzicie? — Tak.
1128— W słoikach są żyjątka. Kto chce, może je zobaczyć pod mikroskopem.
1129W jednym słoiku są żyjątka jadowite. Jeżeli barana skaleczę i naleję na ranę zawartość tego słoika, baran zachoruje. Jeżeli naleję płynu z oswojonymi albo z osłabionymi żyjątkami, baran będzie zdrów i nie zarazi się już nigdy.
1130I stało się tak, jak powiedział Pasteur. Teraz mówi się:
1131— Pasteur przeprowadził dowód prawdy naukowej.
1132
Powiedział do Pasteura stary przyjaciel.
1133— Szkoda twojego zdrowia, czasu i spokoju, żeby odpowiadać na gadanie przeciwników. Niech zrobią próby, które ty robiłeś, i tak dokładnie, jak ty je robisz. — Znalazłeś sposób, żeby wino się nie psuło, żeby mleko i mięso się nie psuło. Fabrykacja piwa i octu poprawiła się wskutek twoich odkryć.
1134Zwalczyłeś chorobę jedwabników. Teraz odkryjesz tajemnice chorób w powietrzu. Uczniowie ci pomogą.
1135 1136— Po co pan traci spokój, czas i zdrowie na walki z przeciwnikami? Co za pożytek z tego?
1137Ale jak Pasteur ma się nie gniewać, kiedy przeciwnicy kłamią? Taki gniew nazywa się świętym gniewem. Święty gniew w obronie prawdy naukowej.
40.
1138Gospodarz na wsi jest bogaty. Ma krowy, owce, konie, świnie i kury.
1139Nagle przychodzi zaraza, pomór. Bydło i drób mrą. Nędza. Dlaczego?
1140Są przeklęte łąki. Są zatrute pastwiska. Są zarażone góry. Dlaczego?
1141 1142Jedną chorobę nazwali ludzie wąglikiem. (Drugą — cholerą kur. Trzecią — różycą świń).
1143Krew zwierząt chorych na zarazę robiła się czarna jak węgiel.
1144Były i inne nazwy tej choroby, ale jaka z tego pociecha, kiedy nikt nie umiał jej leczyć? Zaraza szerzyła się coraz więcej we Francji i na całym świecie.
1145W Ameryce padło milion świń. W Rosji, w jednym tylko okręgu Nowogrodu padło 56 000 wołów, krów i baranów, zaraziło się od nich i umarło 528 ludzi.
1146Pasteur bierze się do roboty. Następuje nowych sześć lat pracy i walki.
1147Tylko sześć lat. Bo już znalazł drogę dla innych i dla siebie. Już zna zarazę.
1148Zna choroby motyla. Smarował liście morwy zarazkami, tak jak inni smarują chleb masłem. Wie, skąd się biorą przeklęte łąki. Wie, że są dwie różne choroby — i wąglik, i zakażenie krwi.
1149Różne są żyjątka i różne zarazy.
1150 1151
— Nie wiem, kiedy przyjadę do Paryża. Nie mogę rzucić pracy. Przyślij 1000 franków, bo świnie drogo kosztują. Badam i robię doświadczenia.
1152Pasteur wie, że potrzebne są do życia: czyste powietrze, czysta woda i czysta trawa. Nie wolno zakopywać padliny, trzeba palić, żeby nie szerzyła zarazy.
1153Jeżeli już jest zaraza, trzeba szczepić oswojone żyjątka zdrowym zwierzętom, żeby były odporne, żeby się nie zaraziły i nie chorowały.
1154Wszystko jedno, czy choroba nazywa się wąglik czy czarna krew, czy nazwać ją zarazą czy epidemią, czy mówić: żyjątka, bakterie, mikroby czy drobnoustroje.
1155Jeszcze tylko sześć lat niezmordowanej pracy i Pasteur powie: Oto 25 baranów szczepionych, a oto 25 baranów nieszczepionych. Widzicie? Biorę szprycę. Widzicie?
1156Przeciwnicy nie chcą, żeby się udało.
1157 1158— Zmieszaj mocno płyn z żyjątkami, bo na dole jest więcej zarazków.
1159 1160— Ale bierzesz za mało zarazy. Zrób to samo z krowami.
1161Pasteur wie, jaki będzie skutek. Jest pewien. Ale trzeba czekać cały miesiąc. Co będzie, jeśli próba niezupełnie się uda?
1162
Ostatniej nocy przed próbą nie spał ani chwili.
1163Potem pani Pasteur napisała do dzieci:
1164— Radość jest u nas w domu i w pracowni. Cieszcie się, moje drogie dzieci. Szczepione zwierzęta są zdrowe. Tamte padły.
1165 1166
— Dlaczego kura nie choruje na wąglik?
1167Pasteur pracuje nad tym cały rok. I wie już, że można zarazić kurę, jeśli ją trzymać w zimnej wodzie.
1168Krew kury jest bardzo ciepła, a żyjątko wąglika tego nie lubi.
1169 1170Przeciwnicy widzą, że nie dadzą mu rady.
1171— No tak. Ale Pasteur nie jest pierwszy. Było już przed nim szczepienie ospy. Uczony niemiecki Koch[32] też hoduje zarazki.
1172No tak. We krwi chorych na wąglik są żyjątka. Napisał już o tym Delafon[33] (Delafą), kiedy Pasteur miał dopiero 15 lat, a Koch jeszcze się nie urodził.
1173Tak to prawda — Delafon widział te żyjątka, ale nic nie zrozumiał. Cóż więc z tego za pociecha, że widział?
41.
1174Trudne jest życie wielkiego uczonego, ale wspaniałe. Życie takie jest jak bajka, jak dziwna bajka, jak najpiękniejsza z bajek.
1175
Są dwie choroby. Jedna to wrzód. Palec boli. Palec jest zaczerwieniony, zaogniony, obiera się i boli. To nawet nie choroba, tylko dokuczliwe niedomaganie. Druga choroba to zapalenie kości. Kość gnije. Gorączka. Trzeba krajać rękę albo nogę. Człowiek umiera.
1176Pasteur bada pod mikroskopem i szczepi żyjątka palca i ręki, i mówi: Znalazłem te same żyjątka. Jest to taka sama choroba. Tu zakażenie skóry, a tu zakażenie kości.
1177 1178— Pasteur jest niepoczytalny. Twierdzi, że niewinny furunkuł[34] i groźny osteomielit [35]— to jedno i to samo.
1179A Pasteur odpowiada: nic mnie to nie obchodzi, jak wy to nazywacie.
1180 1181— Piwowar. Znachor. Chemik. Doktor robaków. Wariat.
1182Ale stało się tak, jak Pasteur przepowiedział. Zwyciężył.
1183
Doktorzy radzą na posiedzeniach, co robić, że tyle kobiet umiera. 347 kobiet urodziło dzieci, a umarło 64. Sto kobiet zachorowało, 30 umarło. Co robić?
1184 1185— Wiem, co robić. Trzeba myć ręce, trzeba w gorącej wodzie gotować ręczniki i opatrunki. Trzeba sterylizować. Wasze brudne ręce i brudna bielizna zabijają matki i dzieci.
1186 1187— Panie Pasteur, tego zarazka nigdy nie znajdziemy.
1188Pasteur wstaje, podchodzi do tablicy, bierze kredę, rysuje.
1189— O, paciorkowiec. Już znalazłem.
11901191
Jeśli wściekły pies ugryzie człowieka, człowiek umiera.
1192 1193— Trzeba ukąszonemu 14 razy zastrzyknąć pod skórę mózg wściekłego królika, wtedy nie zachoruje.
1194 1195— Jesteś pan trucicielem, mordercą.
1196Odpowiedział: nie jestem mordercą. Umiem leczyć wściekliznę.
11971198
Uczeni bronili się, mówiąc: nigdy dotychczas tak nie było. Pasteur odpowiadał: nie było, ale teraz jest i będzie.
1199Uczeni twierdzili: zawsze dotąd tak było. Pasteur odpowiadał: a teraz będzie inaczej.
1200Uczeni upierali się, że oni i tak to wszystko już przed tym wiedzieli. A Pasteur nie zaprzeczał, ale dodawał: źle wiedzieliście.
1201Uczeni chwalili się, że napisali już o tym 300 książek. A Pasteur na to: ale ja swoje wiem, inaczej i lepiej. Mówili, że nikt nie wie prawdy[36]. Pasteur oświadczał: ja wiem, umiem i mogę.
1202Pasteur robił uparte próby. Dawał dowody prawdy.
1203
Trudne jest życie wielkiego człowieka, ale wspaniałe. Jak dziwna bajka. Jak najpiękniejsza z bajek.
1204
Jeżeli wściekły pies pokąsa psa, zabija się oba psy. To samo robili dawniej z pogryzionym człowiekiem. Zabijano, uśmiercano. Bo stawał się niebezpieczny i mógł w ataku wścieklizny pogryźć innych ludzi.
1205Tak postępowano niedawno, sto lat temu.
1206
Potem stosowano inne sposoby. Leczono gorącym żelazem. Wypalano gorącym żelazem rany pokąsanego.
1207Pasteur pamięta z dzieciństwa. Był dzieckiem, gdy w Arbois wściekły wilk pokąsał pana Nicole (Nikol).
1208Obok garbarni ojca była kuźnia. Kowal czerwonym, rozpalonym żelazem przypalał rany dobrego pana Nicole.
1209Wścieklizna to straszna choroba.
1210
Napisał Pasteur do Julka, do przyjaciela Julka:
1211— Niestety. Nie przyjadę do Arbois na Wielkanoc. Nie mam czasu na odpoczynek. Mam sto wściekłych psów w pracowni. Czeka mnie jeszcze kilka miesięcy pracy.
1212Proszą go teraz z różnych stron i wołają: ratunku. Piszą z Ameryki i z Anglii: ratuj pokąsanych przez wściekłe psy.
1213Pasteur odpisuje: za dwa lata. Nie teraz jeszcze. Mam wątpliwości. Lekarstwo jeszcze niegotowe.
1214 1215 1216 1217— Dobrze. Przyjadę. Jeżeli macie tam jakiegoś zbrodniarza, skazanego na śmierć, przyjadę i zrobię pierwszą próbę na człowieku.
1218 1219— Boję się robić próby na pokąsanych ludziach.
1220Pasteur boi się. Nie chce. Ale musi.
1221Pierwszym pokąsanym człowiekiem, którego wyleczył, był mały Józio. Mały Alzatczyk Józio. Pasteur leczył go i wyleczył.
1222To było jego zwycięstwem i zemstą nad przeciwnikami.
42.
1223W ów straszny rok wojny kazał cesarz niemiecki zapłacić Francuzom miliardy franków kary.
1224Taka kara za przegraną wojnę nazywa się kontrybucja.
1225Odkrycia Pasteura dały Francji miliardy.
1226Pasteur wynagrodził Francji straty wojenne.
1227W ów straszny rok wojenny zabrał cesarz niemiecki część francuskiego kraju. Zabrał Alzację. Pasteur zaprzysiągł mu wtedy zemstę.
12281229
Pierwszym od początku świata człowiekiem, którego uratowano od wścieklizny, był mały Alzatczyk. Nie na owym zbrodniarzu skazanym w dalekiej Brazylii, ale na małym Alzatczyku Józiu zrobił Pasteur swoją próbę i uratował go.
1230Józio urodził się w zabranej przez Niemców Alzacji i chodził tam do szkoły. W drodze do szkoły pokąsał go wściekły pies.
1231Józio miał 10 lat. Matka przywiozła go do Pasteura. Błagała o ratunek.
1232Pasteur rozpoczął szczepienia.
1233
Pani Pasteur napisała do córki:
1234— Wasz ojciec nie śpi po nocach.
1235A Pasteur napisał potem do syna:
1236— Mały Józio jest zdrów. Jutro trzydziesty dzień leczenia.
1237Trzydzieści długich nocy nie spał Pasteur, trzydzieści nocy spał spokojnie mały Józio.
1238Udało się. Zwycięstwo. Pasteur ocalił małego rodaka z zabranego kraju.
1239
Przywieźli do Pasteura ze wsi chłopca — bohatera. Obronił gromadę dzieci, ale sam został pogryziony przez wściekłego psa. Pasteur wyleczył go, a potem napisał do niego list:
1240„Kochany chłopcze, otrzymałem wszystkie twoje listy. Wiadomość, że jesteś zdrów, bardzo mnie ucieszyła. Żona dziękuje ci za pamięć. Ona, ja i cała pracownia życzymy, żeby ci się dobrze wiodło. Piszesz już teraz lepiej niż dawniej. Do jakiej chodzisz szkoły? Kto cię uczy? Czy wiesz, że mały Józio, którego szczepiłem pierwszego, często pisuje do mnie? Chociaż ma tylko 10 lat, robi większe postępy w nauce niż ty. Staraj się, ile możesz. Pozdrów pana Perrot. Bez jego pomocy nie przyjechałbyś do Paryża. Zachorowałbyś na wściekliznę, a to niezawodna śmierć. Powinieneś mu być wdzięczny. Do widzenia. Bądź zdrów”.
1241Wielki Pasteur miał czas na pisanie listów do chłopców, których leczył.
1242
Przywieźli z Ameryki czworo dzieci pokąsanych przez wściekłe psy. Dziewczynka ma pięć lat. Wie, że pokąsał ją pies. Potem długo wieźli ją okrętem do jakiegoś pana Pasteura. Będzie ją leczył. Mała boi się. To będzie bolało. Po co ją leczyć, kiedy jest zdrowa? Ranka się już wygoiła.
1243Przyjechała do Francji. Posadzili ją w dużym pokoju. Mała dziwi się. Po co, na co czeka? Tyle ludzi tu siedzi. Na co czekają? Oni może też są pogryzieni przez wściekłe psy?
1244Mała nic nie rozumie, ale boi się, że będzie bolało.
1245Przychodzi stary pan. To pan Pasteur. Mała boi się tego doktora.
1246No i co? Nic. Ukłuli ją igłą. Wcale nie bolało. Mała Amerykanka myśli:
1247— Więc po to jechałam tak długo, tak daleko, żeby ukłuli igłą?
1248
Cesarz rosyjski przysłał 19 chłopów ze Smoleńska, gdzie jest bardzo zimno. Umarło tylko trzech. Umarli od ran, bo poszarpał ich wściekły wilk. Ale 16 zdrowych wróciło do Rosji. Pasteur ich wyleczył.
1249Cesarz rosyjski dał Pasteurowi order, a na jego pracownię przysłał 100 000 franków.
1250
Już wiele setek ludzi Pasteur szczepił. Już teraz można się nie bać wściekłego psa, już można nie bać się człowieka, którego pies pokąsał.
1251Ale Pasteur jest zmęczony pracą.
1252 1253 1254Prosi go doktor Villemin (Wilemę):
1255— Niech pan odpocznie. Pan jest przepracowany. Pan zasłużył na odpoczynek. Niech pan jedzie nad morze. Niech pan grzeje się na słońcu.
1256Zaprasza go bogacz do królewskiego pałacu nad morze.
1257
Pojechał Pasteur z żoną, z córką i wnuczkami nad morze południa do pięknego pałacu.
1258Ale dla wielkich ludzi nie ma słońca i odpoczynku. Nie pozwala na to ani ziemia, ani niebo, ani morze.
1259Przyszło trzęsienie ziemi. Straszna katastrofa. Pałac zaczął się walić. Pasteur z rodziną musieli w nocy uciekać:
1260
Życie wielkich ludzi jest jak bajka, jak trudna bajka.
43.
1261Dzień 14 lipca — to święto Francuzów[37].
1262Dzień 14 lipca — to wielkie święto narodowe. Święto wolności.
1263Dzień wesela i zabawy. W domu i na ulicach miast dużych i małych.
1264Muzyka gra. Ludzie zapominają o tym, co to jest smutek. Tańczą i śpiewają. Zapomnieli, kto na kogo się gniewa. Wszyscy są dziś braćmi i siostrami. Wszyscy są rodakami. Jest to święto zgody i pokoju.
1265Tak jest w Paryżu, tak jest w dużych i małych miastach francuskich.
1266
Dzień święta narodowego. Małe miasto Dôle. Miasto, gdzie urodził się Pasteur. Zaprosili Pasteura. Przyjechał.
1267Postawili na placu pomnik. Postawili pomnik nie wojny, nie gniewu, ale pomnik pokoju, zgody i dobroci.
1268Zaprosili Pasteura do Dôle. Tu urodził się w małym domu ten wielki syn garbarza, Ludwik, syn Jana Józefa Pasteura i Janiny Roqui. Niech żyje!
1269
Na małym domku ubogiej ulicy Garbarskiej w Dôle zawiesili tablicę, że tu urodził się wielki uczony, który pokonał zarazę.
1270 1271 12721273
Szkoda, że ta książka jest mała. Nie mogę tu przepisać całej mowy Pasteura z grubej książki francuskiej o jego życiu.
1274Może ktoś tę dużą książkę francuską przetłumaczy i wszyscy będą mogli całą mowę Pasteura przeczytać.
1275
Pasteur stoi przed domem, gdzie urodził się dawno, dawno i mówi:
1276— Kochałem dom rodzinny i naukę.
1277 1278— Kochałem wiedzę i ognisko domowe.
1279 1280— Ojcze mój, matko moja! Nie ma już was. Żyliście skromnie w tym małym domu. Daliście mi wszystko.
1281 1282— Moja dzielna matko! Dałaś mi miłość i zapał. Nauczyłaś kochać naukę i ojczyznę.
1283— Ty, ojcze, twardą swoją pracą dałeś przykład cierpliwości i wysiłku. Dałeś mi wytrzymałość i upór. Nauczyłeś mnie, ojcze, kochać wielkich ludzi i wielkie sprawy.
1284— Uczyłeś mnie czytać, nauczyłeś mnie kochać sławę Francji.
1285 1286— Bądźcie błogosławieni oboje, drodzy rodzice, za to, czym byliście. Przed tym domem, gdzie urodziłem się, składam wam dziś hołd.
1287
Historyk rodu Ludwika Pasteura wyszukał to, co było zapisane w starych papierach urzędowych. A było tak:
1288
Żył dawno, dawno temu na wsi chłop pańszczyźniany. Nazywał się Denis Pasteur. Syn jego nazywał się Klaudiusz.
1289Kiedy Klaudiusz się żenił, ojciec i matka jego nie umieli się podpisać i postawili krzyżyk tam, gdzie trzeba było napisać imię i nazwisko.
1290Nie było jeszcze Ludwika na świecie.
1291Klaudiusz był niewolnikiem wielkiego pana. Był młynarzem. Ożenił się z Janiną Belle. Przy ślubie mieli podpisać papier, że obiecują i przysięgają żyć w zgodzie. Ale rodzice nie umieli podpisać urzędowego papieru. Nie było wtenczas[38] nauki dla biednych.
1292
Klaudiusz miał ośmioro dzieci, a najmłodszy syn nazywał się Stefan.
1293Nie było jeszcze Ludwika na świecie.
1294Biedny był Stefan Pasteur, dużo miał dzieci. Trzeci jego chłopiec nazywał się Jan Henryk.
1295Jan Henryk wykupił się z niewoli, zapłacił za wolność cztery złote monety.
1296
Jan Henryk dwa razy się żenił. Pierwsza jego żona umarła. Dwadzieścia lat miała. Zostawiła syna. Syn miał pierwsze imię Jan, a drugie imię Józef. Ludwika jeszcze nie było, dopiero miał się urodzić.
1297
Sierotą był Jan Józef, ojciec Ludwika. Ledwo chodzić i mówić zaczął, umarła mu matka. Chowała go babcia. Potem dobra ciotka.
1298
O rodzie matki Ludwika wiemy, że pracowici byli i bardzo się kochali.
1299Jeżeli sąsiad chciał powiedzieć, że mąż nie kłóci się z żoną, że brat nie kłóci się z bratem, złego słowa nie powie i nie uderzy, wtedy mówił:
1300— Kochają się, jak rodzina Roqui.
1301Z takich to rodów pochodzili ojciec i matka Ludwika Pasteura, którym wielki uczony dziękował tak pięknie za wszystko, co mu dali.
44.
1302Chcę książkę tę zakończyć słowami, które powiedział Pasteur na posiedzeniu naukowym.
1303 1304— W każdym z nas jest dwóch ludzi: uczony, który jest z natury niezapisaną kartą, który dzięki obserwacji, doświadczeniu i rozumowaniom pragnie wznieść się na wyżyny poznania; oraz człowiek wrażliwy, człowiek tradycji, wiary i wątpliwości, człowiek uczucia, opłakujący swe dzieci, który nie może dowieść, że się jeszcze z nimi zobaczy, ale wierzy w to i ma nadzieję, człowiek, który nie chce umrzeć tak jak robak, który mówi sobie, że tkwiąca w nim siła przetrwa. Te dwie strony w jednej istocie ludzkiej różnią się między sobą, ale biada temu, kto przy niedoskonałości wiedzy ludzkiej chce ograniczyć się do jednej z nich.
1305
Pasteur powiedział jeszcze tak:
1306— Szczęśliwy jest ten, kto nosi w sobie Boga, ideał piękna, któremu służy — ideał sztuki, ideał nauki, ideał ojczyzny, ideał cnót ewangelicznych.
1307Są to wiecznie żywe źródła wielkich myśli i wielkich czynów. Wszystkie one oświetlają się blaskiem nieskończoności.
1308René Vallery-Radot, La vie de Pasteur, Vingt et unième édition, Paris: Hachette, 1922.
1309Roman Nitsch, prof. bakteriologii w Uniwersytecie Warszawskim, Warszawa: Wydawnictwo komitetu obchodu stulecia L. Pasteura, 1922[39].
Przypisy
Pasteur, Ludwik (1822–1895) — francuski uczony, odkrywca mechanizmu procesu fermentacji, jako pierwszy opisał rolę, jaką odgrywają w nim mikroorganizmy. Wynalazca pasteryzacji, czyli sposobu oczyszczenia produktu spożywczego z bakterii bez pozbywania się witamin. Badacz chorób zakaźnych, wobec których ówczesna medycyna była bezradna. Jego badania z zakresu wirusologii i bakteriologii przyczyniły się do opracowania szczepionki ochronnej dla ludzi przeciwko wściekliźnie. [przypis edytorski]
Małe miasto — Ludwik Pasteur urodził się w Dôle w płd-wsch. Francji, miasteczku znajdującym się w pobliżu granicy francusko-szwajcarskiej. [przypis edytorski]
książka francuska — chodzi o książkę wymienioną w źródłach: René Vallery-Radot, La vie de Pasteur, Vingt et unième édition, Paris: Hachette, 1922. Jej autor był mężem Marii-Luizy, córki Pasteura. Ta słynna biografia nigdy w całości nie została przetłumaczona na język polski. Istnieje jedynie jej wolny przekład: R. Vallery-Radot, Życie Pasteura, wolny przekład z francuskiego A. B., Warszawa 1909. [przypis edytorski]
Napoleon Bonaparte (1769–1821) — cesarz Francji w latach 1804–1814, 1815, wybitny dowódca i prawodawca. [przypis edytorski]
Espoz y Mina, Francisco (1781–1836) — przywódca hiszp. działań partyzanckich przeciwko armii Napoleona prowadzonych w latach 1808–1814 w górach na pograniczu francusko-hiszpańskim, generał. [przypis edytorski]
dywizję Lavala — René Vallery-Radot, biograf Pasteura, wspomina o dywizji Levala. Nazwisko Jeana-Françoisa Levala (1762–1834) znajduje się wśród wyrytych na Łuku Tryumfalnym. W 1793 r. Leval awansował na generała brygady, dowodził dywizją pod Bar-sur-Aube i Arcis-sur-Aube. [przypis edytorski]
Bitwa: 8000 Francuzów, 40 000 wrogów — bitwa pod Bar-sur-Aube, 27 lutego 1814 r. [przypis edytorski]
krzyż Legii Honorowej — Order Narodowy Legii Honorowej to najwyższe francuskie odznaczenie nadawane wojskowym i cywilom. Ustanowił je Napoleon Bonaparte w 1802 r., od 1805 r. dzieli się na 5 klas: Krzyż Wielki, Wielki Oficer, Komandor, Oficer, Kawaler. [przypis edytorski]
ale to było dawno, kiedy nie znano fotografii — termin fotografia został użyty po raz pierwszy w 1839 r., ale dopiero na początku XX w. sztuką fotografowania mogli się zająć amatorzy, wcześniej było to zbyt skomplikowane technicznie. [przypis edytorski]
Droz, François Xavier Joseph (1773–1850) — pisarz i filozof, pochodził z rodzinnych stron Ludwika Pasteura. [przypis edytorski]
Biot, Jean Baptiste (1774–1862) — fr. fizyk i astronom, interesował się m.in. polaryzacją światła w związkach chemicznych. [przypis edytorski]
Balard, Antoine Jérôme (1802–1876) — chemik, profesor Sorbony (Uniwersytetu Paryskiego) i Collége de France (słynnej paryskiej szkoły wyższej). [przypis edytorski]
Pasteur utorował drogę nowej teorii budowy związków chemicznych… Prace Pasteura dały podstawę do obecnych zapatrywań na budowę przestrzenną chemicznych związków — cytat pochodzi z książki przywołanej w źródłach: R. Nitsch, Pasteur 1822–1895, Warszawa: Wydawnictwo Komitetu Obchodu Stulecia L. Pasteura, 1922, s. 22. [przypis edytorski]
Dumas, Jean Baptiste (1800–1884) — chemik francuski, profesor Sorbony, członek Akademii Francuskiej. [przypis edytorski]
uczony duński Eerstet — Hans Christian Ørsted (1777–1851), fizyk i chemik, odkrył zjawisko elektromagnetyzmu. [przypis edytorski]
samorództwo — teoria o powstawaniu życia z formy nieożywionej. Pasteur ostatecznie ją obalił, co zdecydowanie ułatwiło pracę naukową jego następcom. [przypis edytorski]
fermentacja — proces rozkładu związków organicznych. Pasteur dowiódł, że jest wywoływany także przez drobnoustroje. [przypis edytorski]
W oczy mówi co innego, a za oczy inaczej (daw.) — w oczy, czyli otwarcie; za oczy, w nieobecności, za plecami. [przypis edytorski]
Sand, George, właśc. Aurore Dudevant (1804–1875) — francuska pisarka, odgrywała dużą rolę w życiu artystycznym i literackim epoki romantyzmu. [przypis edytorski]
Matylda — Matylda Letycja Bonaparte (1820–1904), córka najmłodszego brata Napoleona, ważna postać kulturalnego życia Francji, prowadziła tzw. salon literacki, czyli miejsce spotkań i wymiany myśli artystów, naukowców, polityków itp. [przypis edytorski]
Deville, Henri Étienne Sainte-Claire (1818–1881) — francuski chemik, profesor Sorbony, członek Francuskiej Akademii Nauk. [przypis edytorski]
Bazaine, Achille (1811–1888) — generał, marszałek Francji. Dowodził armią francuską w czasie wojny z Prusami i w 1870 r. doprowadził do jej kapitulacji. Został za to skazany na 20 lat więzienia. [przypis edytorski]
Bourbaki, Charles Dénis Sauter (1816–1897) — generał francuski. W obliczu klęski w trakcie wojny z Prusami (1871) próbował popełnić samobójstwo. [przypis edytorski]
Koch, Robert (1843–1910) — uczony niemiecki, prowadził badania nad gruźlicą, za co otrzymał w 1905 r. Nagrodę Nobla. [przypis edytorski]
Delafon, właśc. Henri Mamert Onésime Delafond (1805–1861) — fr. weterynarz, dyrektor Szkoły Weterynarii w Alfort. [przypis edytorski]
furunkuł (daw.) — czyrak, zapalenie ropne torebki włosa i gruczołu łojowego wywołane przez gronkowce. [przypis edytorski]
osteomielit (med.) — osteomyelitis, choroba zapalna kości wywołana przez gronkowca. [przypis edytorski]
Dzień 14 lipca — to święto Francuzów — Dzień Bastylii, święto narodowe, upamiętnia wybuch Wielkiej Rewolucji Francuskiej 14 lipca 1789 r. [przypis edytorski]
wtenczas — wtedy, zaimek odnoszący się do pewnego czasu w przeszłości lub przyszłości. [przypis edytorski]
Roman Nitsch, prof. bakteriologii w Uniwersytecie Warszawskim, Warszawa: Wydawnictwo komitetu obchodu stulecia L. Pasteura, 1922 — chodzi o dzieło: R. Nitsch, Pasteur 1822–1895, Warszawa: Wydawnictwo Komitetu Obchodu Stulecia L. Pasteura, 1922. [przypis edytorski]