- Bóg: 1 2 3
- Chłop: 1
- Czyn: 1
- Dar: 1 2
- Dom: 1
- Gniew: 1
- Korzyść: 1 2 3
- Ksiądz: 1 2
- Obrzędy: 1 2
- Pijaństwo: 1
- Prawnik: 1
- Religia: 1 2 3
- Święty: 1
- Wiara: 1
- Zabobony: 1
Uwspółcześniono tytuł: krotka -> krótka; osobámi Pánem Woytem á Plebanem -> osobami, Panem Woytem a Plebanem. Ponieważ dalszym tekście w zasadzie nie zachowana została pisownia głosek pochylonych, zmieniono ich pisownię również w tytule.
Inne zmiany w tekście:
masia -> Masia (+ przypis);
Gonią skowronka na grodzie -> Gonią skowronka na grudzie;
flux -> flux.
Jako błąd źródła rozpoznano: Jż -> Iż.
Uwspółcześniono, o ile to było możliwe, interpunkcję w taki sposób, aby łatwiej było dzisiejszemu czytelnikowi zrozumieć sens zdań.
Przy redakcji przypisów uwzględniono informacje z opracowania źródłowego.
W tekście przy końcu utworu - niepełnym z powodu uszkodzenia jedynego ocalałego egzemplarza i uzupełnionym przez poprzednich badaczy - uzupełnienia pozostawiono w nawiasach kwadratowych, nie uwzględniając istniejącego w źródle rozdzielenia na bardziej prawdopodobne uzupełnienia ujęte w nawias kwadratowy i ujęte w nawias okrągły raczej jedynie domyślne połączenia (konjektury, takie jak spójniki: „a”, „i” na początku kolejnych zdań składowych wypowiedzenia złożonego itp.).
Mikołaj Rej
z NagłowicKrótka rozprawa między trzemi osobami[1], Panem, Wójtem a Plebanem,którzy i swe, i innych ludzi przygody wyczytają[2], a takież i zbytki, i pożytki dzisiejszego świata[3].
Ambroży Korczbok Rożek ku dobrym towarzyszom
1Towarzyszu, posłysz
[4], nie maszli
[5] co czynić,
Postój mało
[6], nie wadzić to
[7] przeczcić
[8];
Acz są rzeczy niepoważne prawie
[9],
Podziwuj się
[10] też prostej ludzkiej sprawie.
5Rozmawia tu z sobą trojaki stan:
Pan, wójt prosty, trzeci z nim pleban,
Skąd przychodzą ludziom zysk i szkody.
Bo snadź
[14] człowiek z przyrodzenia
[15] każdy
10
Aby wiedział, co się w ludzioch
[18] dzieje:
Więc jedno chwali, z drugiego się śmieje.
Bo gdzie mądry przydzie
[19] w proste rzeczy
[20],
Co lepszego snadnie
[21] ma na pieczy
[22].
15A snadź na tym więcej mistrza poznać,
Który umie z miedzi złoto kować
[23],
Takież z prostych rzeczy wżdy
[24] co obrać,
Co by się wżdy przygodziło schować.
A tak i to snadź przeczyść
[25] nie wadzi,
20Jako głupi niemądremu radzi;
Bo snadź każdy może temu sprostać,
Co złe, ganić, a przy dobrym zostać.
Ja, com słyszał, tom krótko napisał,
Ale ty cztąc
[26] nie mów: bodaj wisiał!
25Bo więc mówią: iście
[27] temu kotki
Darły we łbie
[28], kto pisał ty
[29] plotki.
Lecz iż się ja snadź snadnie wyprawię
[30],
Zwłaszcza gdy tu powiedacze
[31] stawię
[32];
Jam napisał, kto chce, niechaj wierzy.
30Co ma próżny
[33] czynić? Wodę mierzy
[34].
mówi:
Miły wójcie, cóż się dzieje,
Aboć się ten ksiądz z nas śmieje
[36]!
Mało śpiewa, wszytko
[37] dzwoni,
35Na naszym dobrym nieszporze
[40]
Już więc tam swą każdy porze
[41]:
Jeden wrzeszczy, drugi śpiewa
[42],
A też jednak rzadko bywa.
Jutrzniej
[43], tej nigdy nie słychać,
40
Odśpiewa ją czasem sowa,
Bo więc księdzu cięży głowa.
Chocia
[49] mało nauczają.
45Ano wie Bóg, za tą sprawą
[50]
Obrócimli się
[51] na prawą…
I z księdzem nie byli wszytcy
[55].
Wójt
Wiara prostych
Miły panie, my prostacy,
50A cóż wiemy nieboracy?
To mamy za wszytko
[56] zdrowie,
Co on
[57] nam w kazanie powie:
Iż, gdy wydam dziesięcinę
[58],
55
Że z nogami w niebie będę.
A kukla
[65] na stole leży,
To ją wnet z stołu ogoli
[66],
60A mnie kęs posypie soli,
Jakoby mię nogieć
[67] napadł:
Mniema, bych
[68] już chleba nie jadł.
Potym
[69] mię pokropi wodą,
To już z Bogiem idę zgodą.
65
Ciągni się
[72] wójcie, nieboże.
Przedsię ta rzecz mieszkiem
[75] pachnie
[76].
Ja mniemam, gdy wszystko spłacą,
70
Pleban
A wójtże się to jął
[79] gdakać?
Czymżeby tę gębę zatkać?
Gdzieśto dzban
[80] piwa dobrego,
Przegadałby mędrca tego
75Iście trzeciem
[81] nachyleniem;
Byłby tańszy
[82] z tym zbawieniem.
A jeszczeż ci w tym ksiądz wadzi,
Żeć owo na dobre radzi?
80Chceszli sam brać, daj drugiemu.
A wielkie to upominki
U Boga, takie uczynki.
A tyś wszytek świat rozwołał,
Żeś tej dziesięciny kęs dał.
85Wszakeś tak słychał o Bodze
[85],
Iż gdy był tu, na tej drodze,
Potwierdziwszy zakon
[86] wszytek
Tu wszem ludziom na pożytek,
Na to stan duchowny sprawił
[87],
90By ji
[88] przezeń ludziom zjawił,
A my, duchowni stanowie,
Jesteśmy ku wam
[89] posłowie.
Tę pracą
[90] na was przełożył,
A mało was tym zubożył,
95Iż z jego hojnego dobra
Słabo wasza ręka szczodra
[91],
A nas tym opatrzujecie
[92],
Czym z niego obfitujecie
[93].
Bo byś baczył
[94], miły bracie,
100
Musi wszytkiego zaniechać
[97],
Kto się chce wami opiekać
[98],
A opuścić dobre mienie,
Łatając wasze zbawienie.
105Wszak wiesz, że rzemieślnik każdy
A to jest święta utrata,
Bo za nię hojna zapłata.
A tak lżej mów, boś mię ruszył
[101];
110Latasz, a snaś
[102] nie zasuszył.
Waruj na rynku zabłądzić
[103],
Bo snadź nie dziś twój dzień rządzić.
Pan
Miły księże, dobrzećby
[104] tak,
115
A zowiesz się posłem bożym.
Prawda, żeś jego pastyrzem
A w wielu sprawach kanclerzem,
Lecz czasem na wełnę godzisz
[109],
120Kiedy za tym stadem chodzisz.
Owa choć trzoda niespełna,
Gdy się wam dostanie wełna,
Niechaj skubie, jako kto chce.
125Bo dziś prawie
[112] prości ludzie
Gonią skowronka na grudzie
[113],
A tak się prawie zbłaźnili
Wiara jaka ma być
Wszytkę
[114] wiarę w to włożyli,
130Iż go żadna rzecz nie zbawi,
Ano by snadź tak miało być,
Jednego wiarą nagrodzić,
135Jako święte Pismo uczy
[119],
A każdy człowiek z krewkości
[120]
Więcej się ciągnie ku złości.
Lecz się wżdy tym ciesz, nieboże:
140Tą masz wszytkiego nagrodzić
[122],
Choćby miało potym
[123] szkodzić,
Drugiego dobremi uczynki,
Małoć Pan Bóg dba o datki;
145
Abo
[128] się troskać o długi,
Abo odprawować sługi?
Nie trzeba mu się nic starać,
Nigdy tam przednowia nie znać;
150A snadź, co ma, wszytko nam dał,
Sam na równej rzeczy przestał,
A iż każdy niech go chwali,
A prawym sercem miłuje,
155A bliźniego tak szanuje,
Iż to, w czym by się kochał,
By też rad u niego widział.
Ale dziś wasze nauki…
Rozliczne w nich najdzie sztuki,
160Nie rzecze nic żadny próżno
[131],
Chocia z sobą siedzą różno
[132].
Tak kazał święty Mikołaj
[134]:
Bo jestli
[135] mu barana dasz,
165Pewny pokój od wilka masz.
Dobry też Lenart
[136] dla koni,
Dla wieprzów święty Antoni:
Więc świętego Marka chwali,
Więc Piotra, co kopy pali
[137],
170Więc Michał, co liczy dusze
[138] —
Bo już sobie tak spopadły
[141],
Iżby dusze gęsi jadły,
A ona z tego gorąca
175Nie jadłaby i zająca.
Na szyi wisi kobiałka
[142],
Mniema, że wszytko sprawiła,
Że tam z tą kobiałką była,
180Że już siedm dusz wybawiła,
Sama się ósma upiła.
Bo się już więc tam łomi chróst
[145],
Odpusty
Kiedy się zejdą na odpust:
185
Ksiądz w kościele woła, wrzeszczy,
Na cmyntarzu
[146] beczka trzeszczy,
Jeden potrząsa kobiałką,
Drugi bębnem a piszczałką,
Trzeci, wyciągając szyję,
190
Kury wrzeszczą, świnie kwiczą,
Na ołtarzu jajca
[149] liczą:
Iżechmy się napiskali
[152].
195Jednak też tak Dawid czynił,
Zawżdy z arfą Boga chwalił.
Iż wygrali tą ofiarą,
Razem też odpłatę znają,
200Pełną szyję nalewają,
A rzadki z onej odpłaty
Aby doczekał komplaty
[154],
Bo więc drugi na nieszporze
Dawno ziemię szyją porze
[155].
205Wloką go za łeb do chróstu
[156],
Nie mógł przechować odpustu,
A jednak się był nie dopiekł,
Ledwy
[157] drugi przed nim uciekł
210Ważą się rozlicznych złości
[158],
A mało o Boga dbają,
Gdy się z plebanem zjednają,
Bo się ten dobrze nie wściecze;
Bóg nikomu nic nie rzecze.
Wójt
215Miły panie, Bógżeć zapłać
[159]!
Snadźby
[160] tobie lepiej gęś dać,
Kiedybyś nam tak chciał kazać,
Niż ten tłusty połeć mazać.
220Chocia w kościele bywamy,
Usłyszysz, iż cię zaklęto
[165].
Wójt, Bartek, Maciek z Grzegorzem
Nie uleży przed tym gorzem
[166];
225Świętopietrze
[167] u jednego,
A kolenda
[168] u drugiego,
Trzeci też pokupił winę
[169]:
Tu więc będzie fukał srodze,
230Rzadko usłyszysz o Bodze
[172],
„Idźcież, dziatki, na ofiarę,
A czekajcie mię
[174] z obiadem,
Boć nam barzo
[175] grożą gradem;
235A niechaj rychlej dowiera
[176],
Wieręć
[177] po stronach przymiera.
Trzebać teraz będzie księdza,
Zać jedna nastanie nędza,
Bo oń przedsię mało dbacie,
240Jako bydło tak mieszkacie.
Niceśmy od was nie mieli.
Czyście
[180] o tę duszę dbacie;
Acz nie trzeba, też kęs dajcie”.
245Wszytko chce brać, daj mu psią mać,
A o Bogu nic nie słychać.
Pleban
Rad, iż panu pochlebuje
[183],
Lecz to w posłach mało idzie;
250A co się przeciwić gnidzie
[184]?
Ale mnie wam dziwno, panie
[185],
Skąd wam przyszło to kazanie,
Bo na wszytko docieracie
[186]
I o święte mało dbacie.
255Ofiary
Więtszeć
[190] tam były ofiary:
Tak jemi
[191] Boga chwalili,
Aż drugie czasem palili,
260A tym go chcieli wyznawać,
Bo nie mieli komu dawać.
Abram jednegoż syna miał,
I tego był ofiarował;
Chciał ji
[192] Bogu ku czci spalić —
265A u nas to wszytko za nic.
A co Bogu wdzięczniejszego,
A nad jałmużnę milszego?
I w nowym zakonie
[193] kazał,
By każdy, co winien, to dał,
270Co cesarskie, to dać jemu,
A co boże, to dać samemu.
Niedawnom tak od was słychał
[194],
Że Bóg, co miał, wszytko rozdał,
A prawie przed swą dobrotą
[195]
275Mało nie został gołotą
[196].
A iż wszego obfituje
[197],
Nic od nas nie potrzebuje,
Co jest boże, to kazał dać.
280
I komuż to ma być dano
[202]?
Iścieć nie inszemu komu,
Jedno sługam
[203] z jego domu.
Albo tym kęsem przeklętym,
285Godność świętych
Iż co czyni ku czci świętym,
Iście się mało zuboży,
Że pieniądz w tablicę włoży
[204];
Boć próżno inaczej mówić,
290Mogąć nam wżdy pomocni być.
Mojżesz w onym starym wieku
Wiele pomagał człowieku,
Abo Dawid i prorocy,
Wiele słychać o ich mocy,
295A wiele Bóg prze nie czynił
[205],
A częstokroć swój gniew mienił
[206].
A snadź
[207] za świeżej pamięci
Co dziwów czynili święci:
Że umarłe ożywiali,
300Krzywe kości napraszczali
[208].
Acz to idzie z boskiej mocy,
Ale wżdy przez ich pomocy,
Bo rzekł to oddać we troje
[209],
Co uczynicie prze moje.
305
Obadwaście nie dali nic,
A bychmy
[212] się nie oparli,
I ten kęs byście wydarli.
Pan
Ba, toć prawda, miły ojcze,
310Niechaj kto powiada, co chce,
Nie będziemli dobrze czynić
[215].
Aleć tym trzeba zapieprzyć,
Wiarą wszytkiego podeprzeć,
315
Dobrowolnie wszystko czynić;
Bo zać Bogu za dzień robić,
Dobrowolną chce służbę mieć.
Ksiądz wszytko chce mieć w kłopocie,
320Stoi, by wójt, przy robocie.
Ano sami darmo macie,
Darmo nam też udzielajcie,
A my, widząc tę dobrotę,
Będziem mieć więtszą
[218] ochotę.
325I sam, chociam o tym słychał
[219],
Dam też gęś na święty Michał,
Ba, i strucla cię nie minie
Bo tak księża powiadają,
330Iż go za hojnego mają,
Iż zjadł wołu na wieczerzy —
Kto chce, niechaj temu wierzy, —
A iż za płaszcz niebo kupił
[222];
Toby już Bóg komorą żył
[223]!
335Aleście to nań zmówili,
Abychmy też woły bili,
A za takiemi przysmaki
Wżdy się wam dostaną flaki.
Nie takci święci czynili,
340Nie płaszczmi, ni wołów bili,
Lecz Panu wiernie służyli,
A świat prawie
[224] opuścili.
Lecz wy dziś, mili kapłani,
Bujni, jako hardzi pani
[225],
345A na wasze ty
[226] utraty
Nie zniosą was wasze płaty
[227]:
By też więc dusze przyłożyć,
Musi skąd inąd
[228] dołożyć.
A nas więc przedsię karzecie,
350Choć sami barana drzecie,
Powiedając, iż imienie
[229]
Iż nam to rozkazał srodze
355Wszytko na ziemi opuszczać,
W niebie osiadłości szukać,
A iż mól gryzie skarb ziemski,
Kazał ji
[234] Bóg kłaść niebieski.
A na końcu zawołają:
360„Dawajcie, wszak wam też dają!”
Ano, kto chce rzecz utwierdzić,
Trzeba jej skutkiem poprawić.
Lecz różno skutek od rzeczy;
Coś inszego wam na pieczy,
365Bo nasze pierwsze ćwiczenie
Starać się o dobre mienie,
A przedsię na to nie myślić,
Aby za to dosyć czynić.
Pacierz
370Na ony
[235] wasze pacierze
Ledwo że się raz w rok zbierze,
Często quesumus próżnuje,
Oremus[236] mało pracuje,
375Jako pani sobie buja,
A collecta za nią chodzi,
Też sobie na starość godzi.
Amen, ten robi jako chłop,
Bo się k'niemu ma każdy pop,
380Bo z tym wijatyk
[238] leci w kąt:
Dosyć się nas dzierżał
[239] ten błąd
To więc aż do dnia dopija,
Długa nań była
feria[240],
Sfatygował się nieborak,
385Odpoczywa ubogi żak,
Często sobie oczy chłodzi,
Bo mu drobne pismo szkodzi.
A iżby szanował dusze,
Jako osłem, tak ją kłusze
[241].
390Beneficja
Nie może mu tak wiele dać
Jako on śmie na nię nabrać:
395Abo też owo probostwo,
Chocia piekielne ubóstwo. …
A co to jest sto kóp płatu
[246]?
Czym pomóc chudemu bratu
Abo onej siestrzenicy,
400Co tam mieszka na ulicy?
Choć w dziewiątym pokoleniu,
Przedsię
[247] jednak lżej zbawieniu,
Bo jakoby miał we złocie,
Co da ubogiej sirocie.
405A gdzie się co zjawi nowo,
Już rzecznikom bywa zdrowo,
Bo się więc tam prezentują,
Gdy co smacznego poczują.
Trzykroć czasem w Rzymie będzie,
410
Podawce
Podawce
[250] więc rozkosz mają,
Gdy się do nich ubiegają,
To się im nizko
[251] kłaniają,
415Rozlicznie się zalecają:
Tu się obiecują służyć,
Dom ten i potomki mnożyć.
„Wszak jestli co skąd przypadnie,
Wszytko rozdzielimy snadnie
[252];
420Iście niechcę
[253] nic mieć swego,
Społu używiemy wszego
[254]”.
Więc prawie mnożą potomki,
Obiegając cudze domki:
Urzędów swych używają,
425Bo je „ojcy” nazywają.
A z onych wielkich obietnic,
Ze wszytkiego nie będzie nic.
Pewny kłopot w zysku będzie,
Pleban sąsiad
430Gdy już z tobą we wsi siędzie,
Już pewnego sąsiada masz,
Uczyń mu, co iście
[255] poznasz:
Pójdzieć gonionego
[256] z tobą,
435Trudno więc naszemu bratu
Odzywać się do powiatu:
Kłusz się
[259] z miasta, Benedykcie,
Boś już w trzecim interdykcie,
A czasem nie chybisz Rzyma,
440Chocia to u nas zwierzyna.
To cię będzie przez rok straszył,
Dzwonek tłukł a świeczki gasił
[260],
A jestli
[261] Bóg nie ustrzeże,
Strzeż się, byś nie zmazał wieże.
445Bo naszy
[262] mili przodkowie
Snadź
[263] nie wszytkich mieli w głowie,
Gdy się w te
[264] niewolą wdali,
Na sobie ten szańc wygrali
[265],
Bo się w więtszą szkodę wdali,
450Skąd się zysku nadziewali
[266].
A stąd się musimy trwożyć,
Skąd się miała miłość mnożyć;
Bo to każdy widzi proście
[267],
455A boski gniew z nienawiści,
Możemy być tego iści
[270].
A z jednej szkody dwie mamy:
Iż was i Boga gniewamy.
Pleban
Wieręm, panie, ja nie tuszył
[271],
460Abyś tak rozumem ruszył;
Aleć też nie wszytko k'rzeczy,
Ktoby
[272] to chciał mieć na pieczy.
A snadź nie wszytko z dowodem,
Zabrnąłeś, jako z niewodem
[273]:
465Karasia, lina i szczukę
[274]
Tak razem wszytko potłukę.
Takież ty teraz na nasz stan
Oborzyłeś się srodze sam,
A równo wszytko szacujesz,
470Nic nikomu nie folgujesz?
Anom tak słychał, jako żyw,
Jeden prze drugiego nie krzyw,
A iż się jeden obierze,
Iż wykroczy w swojej mierze,
475A cóż owi drudzy krzywi,
Którzy są poczciwie żywi?
A tkniż
[275] jedno świeckich urzędów,
Jestli tam nie więcej błędów,
A jako wam też przychodzą,
480Bo się tak z wami nie rodzą.
A ze sta z was jeden siędzie
Takim kształtem na urzędzie,
Aby jedno prawdę mnożył,
A swe pożytki odłożył.
485Chyba drobnych kęs cześników,
Chorążych, wojskich, stolników….
Tam nic nie przydzie do mieszku
[276],
Tej kęs szarej pychy w zysku.
Ale gdyby nie pamiętne
[277],
490Sędzia
I sędzić też nic niechętne,
Ale więc nie szkoda pracej
[278],
Kiedy już kto pewien płacej.
495Kiedy już odsądzą roki
[281],
Sporo im więc młyny mielą,
Kiedy się pamiętnym
[282] dzielą.
A barzo to łowne
[283] pole,
Sporzej
[284] młócić niż w stodole.
500Choć sieć leda jako
[285] stanie,
Jednak wżdy co przypadnie na nie:
Sarna, zając, sobol, liszka
[286]
I kuna, jej towarzyszka,
Chocia żadny
[287] pies nie goni,
505Przedsię jej być jednak w toni.
Czasem cały kożuch wpadnie.
A też gdy jest elekcyja
[290],
To jeden drugiego mija,
510Ubiegając się o głosy;
Dobrze nie idą za włosy
[291].
Snadź
[292] to gorsze niż pacierze,
Gdy kto urząd na się bierze,
W którym wiele trzeba myślić,
515Jako mu dosyć uczynić
[293].
Bo weźrzy
[294], ano brat stoi,
Pan przydzie, co się go boi,
Drugi się zdaleka
[295] kłania,
Choć na nim szuba barania,
520Alić worek z niej wygląda,
Przedsię nań sędzia pogląda.
A snadź trudno w to ugodzić
[296],
By też miał Salomonem [być]
[297],
By się wżdy
[298] nie miał nachylić,
525Wierę
[299] by też nie stał za nic.
A drugi się k'miescu
[300] ciśnie,
Choć czasem kto za to piśnie,
Aby z niego był kasztelan,
Kasztelan
530Bo z tego ziela roście pan.
Acz iście
[301] nie znam rozkoszy,
Gdy się chudzina kokoszy
[302],
Bo ta cześć z śmiechem na poły,
Piasek orzą temi woły.
535Nadzieją się przedsię cieszy,
Iż się wyszej
[303] wstąpić spieszy.
Bo zawżdy ci więcej jedzą,
Którzy bliżej misy siedzą,
A pewniejszy obiad czuje,
540Kogo skwara
[304] zalatuje.
Bo więc ten, co jeszcze jedzie,
Czasem bywa po obiedzie.
Ale i naszy z nadzieją,
Czasem się tak postarzeją,
545Więc onej pychy przypłacą
[305],
Bo i swe własne potracą.
Czyniąc dosyć swoim stanom,
Kłaniajcie się kasztelanom,
Ano więc ony
[306] pokłony
550Barzo nam tępią zagony.
Też uźrzysz
[307], a wojewodzic,
Przedsię
[308] nasz, brat stoi za nic.
Starosta
Nuż więc starostowie owi,
555
I tenci czasem ułowi
[309],
Bo chocia dzierży arendą
[310],
Wżdy jednak ostrzyszki
[311] będą.
A choć na liczbie przestanie,
Przedsię dłużen nie zostanie.
560Bo łacniej
[312] się wżdy wyliczyć,
Niż się na swej trosze ćwiczyć,
Bo się jednak przedsię skwarzy,
Kto co piecze abo warzy.
Zlezie wina
[313], zlezie poczta,
565Z tego gąsior, z tego kwoczka,
Zabłądzi też jałowica,
Na starostę połowica,
A czasem się wszytka zejdzie,
Wszak to na liczbę nie przydzie.
570Nie zawżdy też będzie wołał,
Iżby się kto k'niej przyznał.
Choć i druga niech przybieży,
Czyście tak w trupiech uleży
[314].
I z wołkiem bądź, miły panie,
575Gdy się nam jako dostanie,
Uźrzysz zasię drugą stroną
[315],
Aż drugiego sciąży z żoną.
Mamy więźnia gotowego,
Bo nie wydał czopowego
[316].
580Temuć gotowem płacić
[317],
By ogon i rogi stracić.
A tak na każdym urzędzie
Zawadzać się nierząd wszędzie.
Poborca
585I w owymci nie przemory
[318],
Który przydzie na pobory:
Zawżdy sporzej
[319] do komory,
Gdzie bywają gęste wory.
Przedsięć błądzą owy łany,
590Chocia stare kwity mamy,
Ubędzie w regestrze obroku,
Uciekł młynarz tego roku.
A to nam niechcąc
[320] przypadło,
Co teraz nowo przysiadło,
595Bo gdzie pełno, snadniej
[321] ulać,
Na oranym gotowo siać,
A gdzie zaczną gniazdo grosze,
To lezie trocha ku trosze.
Mytnik
600A cóż więc dzierżysz o owym
[322],
Nie kazić się też surowym,
Co owo na mycie siedzi
[323],
Słucha furmanów spowiedzi?
Chodź sam, bracie, po odprawę,
605A wszak dawno wiesz
[324] ustawę,
Co masz od kamienia płacić
[325];
Cóż kto wie, co na cedule,
A co zostanie w szkatule….
610Furman z cedułą precz bieży
[328],
A szkatuła w kącie leży;
Regestr ni widzi, ni słyszy,
Co chcesz, to tam weń napiszy
[329].
Ano więc w tym błędnym lesie
615Rada się ręka uniesie,
A kiedy się imie igrać
[330],
Trudno ją więc zahamować.
A tak więcejci wam strzedz
[331] trzeba
Dusze niż nam z tego chleba,
620Który nam snadź nie tak szkodzi,
Bo dobrowolnie przychodzi.
Ale u was tak i owak,
Czasem naprost
[332] a czasem wspak.
Żupy
625A ów, co wlezie do soli,
I tegoć głowa nie boli.
Już więc i ten szydłem goli,
Bowiem ma wszytko po woli.
Bo każda rzecz, co w sól wchodzi,
630Już jej nie leda co szkodzi,
A stara w ludzioch
[333] przypowieść,
Iż więc każą tym słono jeść,
Co się owo podszpocili
[334],
By się barziej nie skazili.
635Iścieć to każdemu zdrowo,
Pamiętaj, panie, me słowo,
Bo a co to wadzi duszy,
Gdy się drobiazgu nakruszy,
Iż się to miotełką zmiecie,
640Wżdy się co za to wygniecie.
Bo trzeba rozumu użyć,
Kto dzisia chce co wysłużyć;
Musisz przez nogę, nieboże,
Zwłaszcza, gdy kto wręcz nie może.
645Ale co ma pleban prosty
Sejmy
Ugodzić w ty dworski chłosty;
Zwłaszcza w kącie doma siedząc,
Jedno co kęs od bab wiedząc,
650Abo słysząc, gdy ziemianie
Siedząc narzekają na nie.
Wierę snadź z sejmu naszego
Nie słychamy
[335] nic dobrego:
Już to kielka
[336] niedziel bają,
655A w niwczym
[337] się nie zgadzają.
Każdy na swe skrzydło goni
[339];
Pewnie pospolitej rzeczy
Żadny tam nie ma na pieczy.
660Boć i owi z pustą głową,
Posłowie
Co je rzkomo
[340] posły zową,
Więcej też sobie folgują,
A to, co jem
[341] trzeba, kują.
665Bo jedni są, co się boją,
Drudzy o urzędy stoją
[342],
Jako tako pochlebuje,
Gdy co kto smacznego czuje.
Bo acz to jest wielki urząd,
670Kto chce łatać ten spólny błąd,
Lecz gdy nie będzie pilności,
A prawej spólnej miłości,
Przedsię z oną płochą radą,
Na chromem do domu jadą.
675Drugi też nie dba o sprawę,
Gdyby rychlej
[343] wziął na strawę.
Ano, panie, wielka to rzecz,
By się ni naczym
[346] nie mylił,
680Na stronę nic nie uchylił,
Bo gdy przyda obietnice,
Zejdzie się więc i na nice.
Ano się koła smarują,
Jedni czcią
[347], drudzy darują,
685Pewnie naszemu krok zmylić,
By więc drugiego nachylić.
Dobre pierze, nie zła też gęś,
A co się upiecze, ukęś
[348].
Ale, ktoby
[349] się chciał obaczyć,
690Trzebaby
[350] tę sieć lepiej kryć,
Bo snadź wstyd jednego zdradzić,
Jakoż tu o wszytki radzić.
A tak się, panie, jednajmy,
Radszej
[351] sobie pokój dajmy,
695Bo się kocieł z garncem swarzy
[352],
A snadziechmy wszytko szarzy.
Wielkich stanów nie ruszajmy,
Panowie
Tym się zdaleka
[353] kłaniajmy,
700Boć też jedno ten zysk mają,
Iż się im łając kłaniają.
Bo gdy kogo szczęście wzniesie,
Źle mu co rzec, ledwo w lesie,
Gdzieby
[354] jedno zając siedział,
705Aby we wsi nie powiedział.
Bo trafić się czasem z wadą,
Choć drugiego zową radą,
Ale przed się z tą ułogą
[355],
Ujdzie, chocia targa nogą
[356].
710A cóż też na tym wygrali,
Bo świebodę
[357] za to dali,
A snadź co dobra myśl płodzi,
Wszytko wielkim stanom szkodzi.
Bo to trzeba rozumnie kryć,
715Na co mają wszytcy patrzyć,
Bo każdy różno szacuje,
Chocia chwaląc pochlebuje.
Mówiąc jeden ku drugiemu:
„Bógże pomóż panu temu;
720Iście mu wszytko przystoi,
Coźkolwie na świecie stroi” —
A drugiego tyka łokciem,
A szepcząc go zowie nokciem
[358].
Więc nie zawżdy
[359], gdy gotowo,
725Będzie jadł, choćby mu zdrowo.
Bo niźli więc nastroji
Tym się na poły przestoi,
Bo azać więc mało tych spraw,
Ten za suknią, ten za rękaw,
730Jeden śpiewa, drugi skacze,
Trzeci idąc łaje, płacze.
A wierę więc wielkie mienie
Bogacze
Musi cisnąć i zbawienie.
735Bo więc łacniej z tego wyniść
Kto ma z trochy liczbę czynić;
Rychlej
[360] się więc uplecie,
Kto wiele rządzi na świecie.
Ale co mamy, to mamy,
740Gdy tu świata używamy,
Bo ziemię Bóg ludziom sprawił,
A nieco sobie zostawił.
A iż do żywota mamy,
Mało też o wieczność dbamy.
745Co zadrzemy, to zadrzemy,
A wżdy świata zażywiemy.
Ale k' rzeczy przystępując,
Różno stanów nie szacując,
Obaczywszy stany wszytki,
750Kogóż dziś mierzą pożytki?
Wszak się dawno rozumiemy,
Na jednym wózku jeździmy,
Wierę mi się tak zda, panie,
Żechmy wszytko nie Rzymianie;
755Jednoż ci na świecie byli,
Co prze spólne swe tracili,
A z jaką też czcią tu byli,
A snadź wszytek świat rządzili.
Bo się zawżdy wszytko sporzy
[361],
760Gdzie się sprawiedliwość mnoży.
Z nas każdy, gdzie swój wrzód czuje,
Zawżdy mu więcej folguje,
Choć drugiego barziej
[362] boli,
Niechaj cirpi
[363] po niewoli.
Wójt
765Panie, słysząc aż straszno stać!
Jakoż prostak nie ma się bać:
Każdy tu, co ji
[364] ksiądz liczy,
Ubogiego kmiecia ćwiczy,
770Z tym o ziemię, by
[367] z wymiotem.
Acz to nie mej rozum głowy
Wtrącać się w takie rozmowy,
Ale łacno mówić z wami,
Bo się szacujecie sami.
775Ksiądz pana wini, pan księdza,
A nam prostym zewsząd nędza,
Bo się jednak tym pobracić,
Wójtowi to piwo płacić,
Pan się świeczki, dzwonka strzeże,
780
Ksiądz biskupa, biskup Rzyma,
Wżdy w każdym stanie przyczyna.
Ale nam chudym prostakom
785Zewsząd cirpieć
[371] nieborakom.
Zły dzwonek, a gorsza kłoda
[372],
Z obu stron niedobra zgoda.
Bo jako Marcin nastanie,
790Dajże czynsz, dajże kokoszy
Zać więc mało tej rozkoszy?
Dajże sep
[375], sery, gęś, jajca,
Długoś rządził, panie rajca;
Mniema, żem ten rok panem był:
795To w niwecz, com się narobił.
Dajże jeszcze przedsię owies,
By też więc skakał jako pies.
Rzadkoć mam z ciebie ten obrok,
Boć go czekam przez cały rok.
800A to w niwecz, com dał winę
[376]
Leda o jaką przyczynę;
Bo tam snadnie o niezgodę,
Często baran mąci wodę.
Bo jako się tego ustrzedz
[377],
805A co sobie ma prostak rzec?
A zać się on w prawie ćwiczy?
Snadnie go każdy wyliczy,
A zawżdy przystaw
[378] u niego,
By u posła tatarskiego.
810Urzędnik, wójt, szołtys, pleban,
Z tych każdy chce być nad nim pan.
Temu daj gęś, temu kokosz,
Zać więc z nimi mała rozkosz?
Tłoka
815A przedsię na tłokę
[379] robić?
Czasem proszą, czasem chcą bić.
Sprawnie ją nazwali tłoką,
Bo tam czasem i grzbiet sztuką
[380],
Więc potym przyda pobory,
820Snadnie, kto zdrów, będzie chory,
Bo dać by z skóry wyłupić,
Pobory
By jedno duszę wykupić.
A nie daszli, wezmą ciążą
[381],
825Abo cię samego zwiążą:
By więc i dzieci zastawić,
Musisz się dusznie
[382] wyprawić.
A jednak przedsię niesporo
[383],
Chocia się tak zbiera skoro
[384],
830A wie Bóg, gdzie się rozleci,
By jedno
[385] wylazło z kmieci.
Nie w jednej to będzie męce,
Biegając przez dziwne ręce.
Poprawi więc kto kołnierza,
835Niźli dojdzie do żołnierza.
I on
[386] nasz domek odarty,
Co był we troje podparty,
Już wżdy
[387] dziś ma gładsze ściany
I komin w niem
[388] murowany.
840Bo co o tym sprawę mają,
Podobnoć sami mniej dają;
A poznasz to po rozmowie,
Kiedy się swarzą
[389] panowie.
845Idą też czasem na trunki,
Abowiem w to trudno ukrócić,
Aby nie miał w ptaki wskoczyć
[393],
A zwłaszcza gdy krótko leżą,
Ty już nigdziej nie zabieżą
[394].
850Ale snadź co nam do tego,
Niechaj patrzy każdy swego
[395];
Niechaj oni, co chcą, czynią,
Kiedy ja mam quittacią.
Boć próżno inak
[396] szacować,
855Wolno piszczkowi
[397] tańcować.
Pan się też wymówi wojną,
Acz ma wymówkę niestrojną
[398],
Więcej niż pan wojną służą.
860Bo mu już naspiżuj
[401] wozy,
Daj rydl
[402], siekierę, powrozy,
Już idzie jako do żupy
[403],
Daj wojenne
[404], syry, krupy,
Żołnierze
865Tochmy
[405] więc już tu wygrali,
Żechmy tych krup nasypali,
Dalichmy
[406] też na żołnierze,
Będzie dalibóg przymierze,
Jużechmy spłacili
[407] długi,
870Mamy tam pana i sługi.
Patrzajże jedno po chwili,
Kto cię potka, ten nachyli.
On żołnierz, nasz sługa głupi,
Alić swego pana łupi.
875Niedługo panował chłopek:
Wrzeszczy baran, leci snopek,
A jestli
[408] nie pomoże Bóg,
Zaż to nowina na świecie,
880Iż kto kogo może, gniecie.
Takci się chudzina żywi,
Kto kogo może, nakrzywi.
Lecz iście mało rozkoszy
Mają z tej cudzej kokoszy.
885Wszak więc ich zapisy znamy,
Kiedy pokryślają tramy
[411];
Bo więc kiedy sobie radzi
I nędza im nie zawadzi,
A jeszcze ją sobie śmieszą,
890Rzkomo
[412] się nadzieją cieszą.
Mniema, iż już skórę niesie,
Chocia niedźwiedź będzie w lesie.
Bo przedsię pić musi i jeść
By na koniec z białego zsieść.
895A też się trafi drugiemu
Miasto lekarstwa chromemu
Przetręcić do końca nogę,
By ji dał co rychlej w szkodę.
Bo gdzie nie może być zgoda,
900Lepsza szkodka, niźli szkoda.
Każdy, jako może, łata,
Wżdy, czym może, tym napłata.
Nic niesporo wszędy ginie:
905Bo znowu nastanie nędza,
Dziesięcina
Kiedy czas przydzie na księdza,
Gdy chodząc snopki przewraca,
A co tłuszczej
[415] kopy maca;
910Wnet masz urzędnika z niego,
Choć tobie nie trzeba tego.
„Nie mnie to dasz, synku, — Bogu”.
Acz nie wiem, wieli Bóg o tym
[418],
915Aż to zrozumiemy potym;
To wiem, iż żyta nie jada,
Bo w stodole nierad siada.
Więc ci jeszcze będzie grozić,
Że mu dusznie
[419] musisz zwozić;
920Mało jeszcze, iż nań robią,
Muszą wieźć a w łeb się skrobią:
Małom się panu nawoził,
Bo ten jeszcze barziej
[420] groził.
Owa wszędy
[421] musisz podleźć,
925Bo z obiema źle kaszę jeść
[422].
Potym bieży po kolendzie
[424]
W każdym kącie dzwonić będzie;
Więc woła
Illuminare[425]
930A ty chłopku musisz
dare[426],
Bo dać przedsię, gdzie wziąć, tu wziąć,
A nie daszli
[427], wnet będzie kląć.
Przydzie
[428] spowiedź, to się jednaj,
A nie chceszli, coć każe, daj.
935Bo więc tam, jako chcą, karzą,
Na koniec do piekła skażą,
A tam niespora odprawa,
Trudno do wyszego
[429] prawa,
Bo się tam niedługo radzą,
940Na pirwszy rok wszyćko zdadzą.
A snadź lepiej, co dać, to dać,
Aby wżdy mógł apellować.
Kto ślubi
[430], kto się rozwodzi,
945I cokolwiek kto chce sprawić,
Musi okrążne
[431] postawić,
I kołaczać nie oświęcą,
Aż dasz łopatkę cielęcą.
A tak zewsząd prostym gorze
[432],
950Głębokieć łakomstwo morze,
A gdzie w co nawięcej
[433] płynie,
Tedy tam narychlej
[434] ginie.
A ze staby się snadź ozwał,
By już na tym, co ma, przestał;
955By nawięcej już miał wszego
[435],
Znajdzie wżdy co przyległego,
Znajdzie do sąsiada winę
[436],
By miał naszerszą dziedzinę.
Poznasz to po jego słowie,
960Bo go wnet nierządnym zowie:
Młod
[437], mógłby się jeszcze ćwiczyć,
A mnie tego kęsa życzyć,
Bo mówią wszytcy
[438] sąsiedzi:
Szkoda go, iż doma
[439] siedzi.
965Jaka życzność
[440] pana mego!
Snadźby lepiej patrzał swego,
Aby go pobożnie użył,
Czego Bogu nie zasłużył.
Bo wszytko najmem dzierżemy,
970Jedno, iż tak nie baczymy.
Wnet wypadaj, kiedyć każą,
Bo bez pozwu wszytko skażą,
A zmylisz prokuracyją
[441],
Gdy cię z dzierżenia wybiją.
975Ubogi stan
A tak ten swój ubogi stan
Tak rad noszę jako i pan,
I w tym doczesnym żywocie
Snadź o mniejszym wiem kłopocie.
980Siedzę jako człowiek prawy,
Nie bodą mię cudze sprawy,
Acz mię trochę nędza gniecie,
To też odcierpię na świecie,
A gdy się każą prowadzić,
985A co mi więc ma zawadzić?
Mało mi żal z tej pociechy:
Wylecę jako wróbl
[442] z strzechy.
Bogatego śmierć
Bogacza więc szczkawka
[443] minie,
990Kiedy go teskno od skrzynie,
Od onych miłych pieniędzy,
Co ich snadź nazbierał w nędzy,
Bo czasemby
[444] się przemorzyć,
Tedy więc worka dołożyć,
995A snadź więcej sam im służył,
Niżby ich z rozkoszą użył.
Bogać sobie nie przekłada
Kiedy więc worka dokłada:
Chce wieś kupić, dwór zbudować,
1000Staw sypać, kościół murować,
Dziewkę wyda, szaty sprawi,
A syna na dwór wyprawi.
Ale się barzo obłądził
[445],
Mniema, by tak wiecznie rządził.
1005Snadź podobno sam wyleci,
Niż rozposaży
[446] ty dzieci.
A ja, piekielna chudzina,
Wylecę, by
[447] dym z komina.
Bo trudniej wozem zatoczyć,
1010Aniżli tak pieszo skoczyć;
A snadniej
[448] z gniazda wróblowi,
Niż skrzydłastemu orłowi.
Tak i ty, panie, mądrze gol,
Boć każdego gryzie swój mol;
1015A nikt nie zwie
[449], kiedy piśnie,
Każdegoć z nas trzewik ciśnie.
Pan
A długoż to, wójcie, ma być?
Tak masz wszytki sobie za nic:
Boję się, iż wilka z lasu
1020Wyszczekasz na sie
[450] bez czasu,
Bo sie starać o niezgodę,
Obracając na wspak wodę.
Trudnoć wilka owcą uszczwać
[451],
Motyką słońce zwojować;
1025Bo i prawda, gdy nietrafna,
Kładziesz na słowa pokrywkę,
Acz w nich masz wolną rozrywkę,
A na wsze strony dzwonka ruszasz
[454],
1030Wszędy na kolbę pokuszasz
[455].
Powiedasz
[456] o swej niewoli,
Wszak słuchając głowa boli.
A co ty masz więcej myślić?
Zrobiwszy dzień, czynsz zapłacić.
1035Nie myślisz o żadnej sprawie,
Ni o wojnie ni o prawie,
Jako pies na piecu tyjesz,
Siedząc w karczmie, gębę myjesz,
Bo pan musi strzedz
[457] twej krzywdy,
1040Aby jej niskąd
[458] nie miał nigdy,
Ale pana nikt nie strzeże
Bo dziś u każdego prawa
Prawo
1045Zwłaszcza prostym trudna sprawa,
Wszytcy więc bywamy krzywi,
Ledwy
[462] sie chytry pożywi.
Bo dziś nasza sprawiedliwość
Czyni ludziom wielką chciwość,
1050A nie spi na nię bezpiecznie,
Bo ją iście
[463] stracisz wiecznie.
Bo jeden waży na pokłony,
Drugi chwyta za zagony,
A trzeciego ufukają,
1055Leda mu co tam zabają,
Aż mój, co porywał wodzą
[464],
Już nim w uździenicy chodzą.
Wieręć lepiej, miły brachu
[465],
Jednaj sie
[466] z tego przestrachu.
1060Dary
A drugiemu idą dary,
Tu więc już tam niemasz
[467] miary.
Bo ty zdawna
[468] tę moc mają,
Każdą srogość ukracają,
1065Czasem i przysięgi łamią….
Wiele ich na ten wrzód chramią
[469].
Bo aczby właśnie miało być,
Wszytko na stronę odłożyć,
Strach, miłość i powinności,
1070A trwać przy sprawiedliwości,
Jedno
[470] brać Boga przed oczy —
A ktoż z tego nie wykroczy?
Bo dobry zawojek
[471] w zimie,
Kiedy kto weń grzbiet uwinie;
1075Nie zawadzi też koniczek,
Bo szkoda tej starej dusze,
Wie, iż źle, czasem sie boi,
1080A jednak przedsię
[476] przy swym stoi;
Bo by nierad, tedy musi,
A zać go więc jeden kusi.
Prokurator
1085Ma na się tęgie doktory.
Bo więc owi zwolennicy,
Gdy sie
[477] zejdą w kupę wszytcy,
Nie jednemu zmylą szyki,
Mówiąc rozliczne języki
[478],
1090A kogo chcą, sucho zmyją,
Stawiąc tę Babiloniją.
Już wnet gębę wzgórę wznosi,
Gdy go kto o swą rzecz prosi,
Tu wnet zdaleka
[479] załawia,
1095Trudnościami sie
[480] wymawia;
Aby nie dla twej przyjaźni,
Zmył by sie na suszy w łaźni;
Ale ukaż rychlej swą rzecz,
Boć mi barzo pilno iść precz
[481].
1100Więc tu czcie
[482] a głową chwieje,
Z onego sie prawa śmieje.
A to, nieboże, na kroku,
Małoś tu nie stracił roku.
Rozlicznie cie będzie winił:
1105Złe masz prawo, źleś uczynił;
Nie będzieli mej pilności,
Iście nie ujdziesz trudności;
Ale gdyby chciał dołożyć,
Mogłoćby twe prawo ożyć.
1110Jeszczeć bych ja dziurę nalazł,
Kędybyś z tej sieci wylazł,
Trudność prawa
To sie już ciągni
[483] jako lis,
Daj od minut
[484], daj na zapis,
1115
Leda o jaką przyczynę;
Targuj, rozłożonoć kramy:
Pozwy, minuty, membrany
[487].
A niż odprawisz doktora,
1120Tedyć ubędzie pół wora.
Zać tam mało krotofile,
Ni by sie
[488] nasłuchał mile.
Woźny woła, sędzia zdawa,
Drugi w wiązanie zeznawa,
1125Trzeci cię z boku przytyka,
Sąsiad sie k'wiosce przymyka,
Snadź by sie tam nie nasiedział,
Kto o tym przed tym nie wiedział.
A niż
[489] będzie koniec tego,
1130Musisz skakać zajęczego.
Kłusz sie
[490] na wiece z powiatu,
Ćwicz sie, a dziwi sie
[491] światu,
Potym pociągniesz za dworem,
Tam więc już miej rozum z worem,
1135Bo tam leda o przyczynę
[492]
Rozwiążesz grzywnie suprymę
[493].
Potym cię puszczą do grodu:
Mniemasz, że już chwała Bogu,
Jeszcześ nie prawie uleżał,
1140Ledwyś tu pół kresu zbieżał,
Jeszczeć nie koniec przestrachu
Ciągń sie
[494] przedsie, panie Machu:
I tam ci bóty
[495] podszyją,
Niż wezmiesz egzekucyją
[496].
1145A snadź co utracisz na to,
Kupiłby tak wiele za to.
Bo gdy przydzie na jednanie
[497],
Przedsięć w onej klobie
[498] stanie,
Ale iż pociechy nie dał,
1150Zda mu sie, iż wiele wygrał.
Ano dawno ta pociecha
Wszytko mu wywlekła z miecha
[499].
Czym sie było innym cieszyć,
Niż upór wieść a nie mieć nic.
1155Krótka radość a żal długi,
Niż w tym głuchym lesie błędzić,
Bo zaż jedno ten świat rządzi,
1160Który za pięć groszy sądzi,
I owić sie domacają,
Chocia więc doma siadają.
Lecz, iż to przewara
[504] stara,
Wiele może pycha szara.
1165Wojna
Przydzie wojna, to wiec krępuj,
Chleb susz, szołdrę
[505], krupy gotuj.
Choć narzekarz
[506], panie wójcie,
Ale nam przedsie niestocie.
1170Iście drugi zmyli kroki,
Co je więc wiciami zową,
Wierę drugi zwierci głową.
Trudno tam brać do powiatu,
1175Ćwicz sie
[509], włócząc sie po światu.
Ano więc kolasy skrzypią,
Po drogach sie krupy sypią,
Ano wszędy za tobą mróz,
Szkapa ustał, złamał sie wóz,
1180Ano więc za szyję kapie,
Jeść niemasz
[510] co onej szkapie;
Panowie wędzonkę ciągną,
W krupach sie myszy zalęgną,
Drugi też z kijem wendruje
[511],
1185Kury po wsiach popisuje,
Przepadnie sie na łbie skóra.
Czasem na się ten kij nosi,
Lepiej ów zwyszył
[514], co prosi;
1190Bo więc każdemu żal swego,
Paś na swym, niechaj
[515] cudzego.
Trwoga
Nuż kiedy nastaną trwogi,
Wnet na łbie urostą rogi,
1195Kiedy w bęben zakołacą,
To więc uzdy, czapki tracą.
Co więc kto może, to chwyta,
Drugi swego konia pyta;
Bieży, popluskał sie kaszą,
1200Bo go szpetnie z tyłu straszą;
A niźli przyjdzie do szyku,
Nachodzi sie drugi w łyku.
Otożeś zyskał, nasz panie!
To nic, co sie w łeb dostanie.
1205Szkoda wojenna
A cóż z tego za pożytek,
Ukaże to sposób wszytek;
Snadź tknąwszy wszytki osoby,
Żadny nie ujdzie bez szkody,
1210Bo gdy sie już wszytcy skupią,
To więc z księdza, kmiecia łupią.
A ktoby
[516] mógł oszacować,
Co samych będzie kosztować,
A przedsię nic nie wygramy,
1215Chocia tam sami bywamy:
Bo snadź lepsza rządna trocha,
Niźli wielkość, kiedy płocha.
Ale tknąwszy równo osób,
Snadźby sie mógł znaleźć sposób,
1220Iżby krup wozić nie trzeba,
A nie męcząc tego chleba.
Lecz sie bawimy na łupiech,
Wiele nas ulega w trupiech
[517]
I wyliczać mało trzeba,
1225Co tego prożnego chleba.
A snadźbychmy lepszy byli
[518],
Gdybychmy społu
[519] gonili,
Nie jedno
[520]by zając wypadł,
Czasemby
[521] i wilk nie dojadł.
1230Mychmy chudzi, mało krzywi,
Ledwechmy swą trochą żywi,
Przedsię każdy swój kres zbieży,
Acz tłustszy, w kącie uleży,
Wyglądając na każdy czas,
1235Bronić sie abo łomić
[522] las.
Bo i to czasem pomoże,
Podleźć, kto skoczyć nie może,
A wielki to rozum uciec,
Gdzie nie równo nogami siec.
1240Wy, duchowni a panowie,
Co macie w workach i w głowie,
Strzeżcie zamków a kościołów,
By z nich nie było popiołów,
Bo w nich złota, srebra wiele,
1245Nacz
[523] ważą nieprzyjaciele.
A do tych złotych kielichów
Ostrzegajcie z ordy
[524] mnichów.
A snadźby więtsza przyczyna
Dać na to, niźli do Rzyma;
1250Bo nic w rozkoszach po złocie,
Potrzebniejsze nam w kłopocie.
Namci snadniej
[525] od swej trochy,
Gdy zajdą jakie popłochy,
Nie czekam pewnej nowiny,
1255Wylecę, by
[526] bąk ze trzciny.
A kto ma motyla gonić,
Woli sie z jastrząbem
[527] łomić.
A snadź snadniej bogacz zginie,
Bo go więc teskno od skrzynie,
1260A snadniej kożdego ptaka
U gniazda jąć, nieboraka.
Aleć sie w tym mało czują,
Przedsie nam grzywny smakują.
Tenże dziś błąd, co i łoni
[528],
1265Każdy na swe skrzydło goni
[529],
A prze nasz własny pożytek
Ginie pospolity użytek.
Ano snadź lepiej przeboleć,
Niż krótko stękać a smierć mieć;
1270A lepiej, iż palec boli,
Niż wszystko ciało w niewoli.
DomI mądry, gdy dom buduje,
Co rychlej końca pilnuje;
Już piec, komin, stoły, ławy,
1275To już więc drobniejsze sprawy,
Bo gdyby nie było dachu,
Snadźby pan piec był w przestrachu.
Ja mówię, cobych rad widział
[530],
Czynić może, kto będzie chciał,
1280Bo snadź, by nalepsze zdanie,
Przedsię na nim nie przestanie.
Pleban
Wierę, panie, trudno snadź ksiądz
Tak wiele ma w swym łbie dosiądz,
A iście plebania głowa
1285Prosta na ty
[531] wasze słowa
Ale sie tak płotu dzierżąc,
A nikomu sie nie mierżąc,
Może, co chce, kto chce mówić,
Wszak z mej rzeczy
[532] nie będzie nic.
1290My tak więc od tych słychamy,
Co je wżdy za mędrsze mamy,
Iż na każdej ziemskiej sprawie
Kocha sie każdy w swym prawie.
Świeckim jest ta sprawa dana
1295Bronić kmieci i plebana,
Bo go pan i ksiądz używa,
A teraz rzadko bogat
[533] bywa.
Kmiotek prosty na robotę
Wszytkę wydał swą prostotę,
1300A to jego wszytka chciwość
Mieć pokój a sprawiedliwość.
To mu sie działem dostało;
Nam wszytko inne zostało.
Duchowny stan jest tak sprawion
[534],
1305A na ten urząd postawion
[535]:
Prosić Boga za świecki stan,
W którym zależy kmieć i pan.
Więc ksiądz strzeże wiatyka,
Kmiecia też pilna motyka.
1310Wam, co was rycerzmi zową,
Należy mur przebić głową.
Lecz, gdyby tak na to przyszło,
Tejby głowie na złe wyszło,
Bo by był łeb w silnej męce,
1315By
[536] mu nie pomogły ręce.
A tak i my, gdychmy różno,
Snadź zorzemy piasek próżno,
Choć nas wiele w pługu chodzi,
Przedsie sie nic nie urodzi,
1320A każda rzecz, kiedy różna,
I słabsza i czasem próżna.
I koła sie snadniej
[537] toczą,
Kiedy wszytcy czterzej
[538] skoczą,
Ale gdy siodłowy
[539] mdleje,
1325I woźnica złej nadzieje:
Już mu droga nie tak spora,
Kłusze
[540] milę do wieczora.
A my snadź prawie na suszy
Uwiąznęliśmy po uszy,
1330A co dalej więcej lgniemy,
Jeśli społu nie dźwigniemy.
A tak wy, panowie mili,
Dobrzebyście uczynili,
Byście prawie w to wkroczyli,
1335Boście sie nam przeoczyli:
Na nas, na kmiecie wołacie,
A sami sie ochylacie
[541].
Szukajcie też czasem drogi,
Aby wżdy wytchnął ubogi,
1340Bo i szkapy nie tak wloką,
Gdy jedno
[542] jednego sieką.
A ciężej przydzie na owy,
Kiedy ustanie siodłowy
[543].
Ale wy przedsie niedbacie,
1345Dawno te dziurę łatacie,
A niesporo jako gorze,
Przedsie sie wam zawżdy sporze.
Bo zać to nowa biesiada,
Jako nastała ta zwada;
1350Pan sie o tym z księdzem swarzy
[544],
Wójt przedsie złe piwo warzy,
A tym zawżdy zamykają:
Wójt płaci, księdzu nałają.
Chocia czasem nie barzo krzyw,
1355Każdy swego strzeże, kto żyw;
Tknicie sie też jedno sami,
A ciągnicie się równo z nami,
A zjednajcie komisyją,
Rozwieść tę kontrybucyją
[545].
1360Boć jako skoro nastała,
Tak wnet z wiardunkiem
[546] ślub brała,
A nie będzieli rozwodu,
Doczekacie po nich płodu.
Bo acz sie więc wszytcy znoszą,
1365Co ich na ty gody proszą,
Ale nie wszytkim smakują
Bo więc nierówno tańcują.
Ksiądz więc z wójtem tam herst wodzi
[547],
A też tym nawięcej szkodzi;
1370Pan siedzi jako starosta,
Temu gody, swatkom chłosta.
Ale by tak udziałano,
Iżby równo nalewano,
Iście w każdej krotochwili
1375Weselszyby goście byli.
I nie tak snadź wielka szkoda,
Gdzie się trafi spólna zgoda,
A kiedy pójdziem koleją,
Rychlejci nam drugą naleją,
1380I gospodarzowi mniej wadzi,
Kiedy sobie goście radzi,
Ale gdy jeden ulewa,
Każdy tego nierad miewa.
Wójt
Ja już jedno łbem kołyszę,
1385Dziwując sie, co tu słyszę;
Bo my jedno
[548] przysłuchamy,
A zdaleka
[549] zaglądamy,
Dziwując sie, co sie dzieje,
A czemu tak świat tępieje.
1390Prawdę mówisz, miły księże,
Dobrzeć, gdzie wszytkich dosięże.
Ale cóż mamy temu rzec?
Trudnoć suche łyka odrzeć.
Rozmyśli sie więc każdy wczas,
1395Bo owo zły na nas niemasz
[550].
Zbytki
Coż to czyni, jedno
[551] zbytki
Tyć każą wszytki pożytki,
Tyć nam wszytkim łupią oczy,
1400Bo każdy z miary wykroczy.
Jako tako gdzie wziąć, tu wziąć,
Wżdy sie jednak przedsie ciągnąć.
Potrawy
Zaż dziś nie dziwne potrawy,
1405
Aż wielkim kosztem przyprawy,
Aż czasem owi, co siedzą,
Nie zawżdy wiedzą, co jedzą:
Ano jedna z złotą głową,
A czart wie, jako je zową.
1410Żacy więc nam powiadają,
Co im tam w garnki dawają
[552]:
Jakieś torty trudnonosze,
Toć dziś barzo tępią grosze,
A bogacą cudze kramy,
1415Pozłocone marcepany,
Nuż uspaniny, cenadry
[553],
Pozłocisty baran z fladry.
Ano snadź lepszy, co wrzeszczy
I mieszek po nim nie trzeszczy,
1420Bowiem z niego dwoje żniwo
[554]:
Mięso zjeść, skóra za piwo,
A rogi dać na grzebienie;
Nie zawżdyć zdrowy jelenie.
Nuż co kosztuje piwnica,
1425Zbytek w piciu
Toć więc boża tajemnica.
A takie picia nastają,
Co je dziwno przezywają.
Bo nasz szołtys
[555] ma tam syna,
1430Co więc strzeże tego wina,
A iście kto kogo chce czcić
[556],
Musi sie dziś mieszek pocić.
Ciągni sie
[557], panie Walanty,
1435To słodkie a to korzenne,
A to ma barwy odmienne,
Obejrzcież, panowie moi,
Bóg wiedz, już trzeci rok stoi.
To więc we wsze kąty leją,
1440A drudzy sie spiwszy śmieją,
Podstoli, kuchmistrz, podczaszy,
Każdy swój garniec wystraszy.
Bo drzy łyka, póki sie drą,
A co wiedzieć, kiedy pomrą.
1445A teraz wżdy, póki żniwo,
Już więc zadziera co żywo,
A czasem drudzy nie znają,
Czego im więc nalewają:
Ipokras abo trywijał,
1450Co on dba, gdy szyję nalał.
Bo co panom nalewają,
K'temu sie więc wszytcy mają.
A ty insze picia proste
Mają to za drobne chłosty,
1455Muszkatellę, małmazyją
[560],
To już więc tą pijał liją?
Więc mu nazajutrz smakuje,
A gdzie darmo pić nie czuje.
1460Przydzie sie z mieszkiem pobracić.
Więc sie tu, jako lis ciągnie,
A z tego sie szpital lągnie
[563].
Ano czasem, bracia naszy
[564],
Lepiejby przestać na kaszy,
1465Niż sie w wielkie koszty wdawać,
A na wioskach dług zeznawać.
Bo pomni
[565] na to, nieboże,
Miernie długo trwa
Iż mierne
[566] dłużej trwać może,
1470
A żadnemu nie przystoi
Cokolwiek nad swój stan stroi.
Snadź przystojniej po staremu
Folgować stanowi swemu,
A wedle starych kwitacyj
[567]
1475Kto nie ma zacz
[568], ten piwo pij,
Bo barzo
[569] z owego wina
Zamnoży sie więc chudzina
[570].
Wszakeś Polak, dzierż sie swego
1480I na tym sie, co uwarzysz,
Natańcujesz i naswarzysz
[573],
Boć sie skazi płeć
[576] od niego.
A snadź jakoż to powstało,
1485Dziwniejszych wrzodów nastało?
Przygody pijanych
Zać mała o tym praktyka:
A niemała w ludziech
[579] dziura,
1490Jako nastała pleura
[580].
Cóż to czyni, jedno
[581] zbytek
Ukaże to sposób wszytek
[582]:
Pić gorąco, korzenno jeść,
Musi drugi przez czasu sieść
[583].
1495Bo nie pomoże piguła,
Kiedy w bok kole rywuła
[584].
Pan stracił od zamku klucze,
Więc mu leje w gardło serop,
1500A on zdycha opiły chłop:
Wygrał, iż był na biesiedzie,
Zsiadł z konia, na deszczce
[587] jedzie.
Każdy to sowito
[588] płaci,
Zdrowie i pieniądze traci.
1505A to wszytko zbytki mnożą,
Nie jednego ty
[589] w grób włożą.
Gracze
Nuż jakie dziś gry nastały,
Z których ginie koszt niemały.
1510
Aż drugi na stole kłusze
[593],
Bo sie więc już nie rozmyśla,
Póki stołu stawa
[594], kryśla,
Bo musi przybrać na nowe,
1515Dał teraz schować gotowe.
Klenotki sie pocierają;
I ci tracą, co nie grają,
Bo więc kiedy sie rozprawią,
Iż już jednego odprawią —
1520Siedzi, podjął rękę, śpiewa,
Ciągnie sie
[595], rzkomo poziewa,
Ale bodaj mu tak psia mać,
Jakoć mu sie wtenczas chce spać.
Ciągnie za palec drugiego,
1525Aby mógł zwlec sygnet z niego,
Barzoby rad temu sprostał,
By mu jako stryjem został.
A cóż z tego potym roście
[596]?
Każdy sie domyśli proście
[597]:
1530Fałsze, przymówki, niezgoda,
Krótka radość, długa szkoda.
Bo ślubi wrócić w godzinie,
Więc ledwy
[598] w rok, czasem zginie,
Bo acz wygra, wżdy niesporo,
1535Gra nie czyni pożytku
Bo sie wnet zbieży, co żywo,
Daj od kart, dajże na piwo,
Daj za świece, daj piszczkowi
[601],
1540Każdy, kto może, ułowi.
Prawie to na nie bicz boży,
Nie jednego z pychy złoży.
A snadź tknąwszy różno wszego
Mało rozkosz z zysku tego.
1545Jakoby złe piwo warzył,
Bowiem sie cały dzień swarzył
[602].
A to k'temu ma na pomoc,
Iż to już nie spał drugą noc.
Idzie, zbladł, spuchły mu oczy,
1550Jako pijany sie toczy…
Nadobny to zysk, mój panie,
Gdy każdy na swym przestanie,
Ani komu nie bywa krzyw,
Kiedy kto swym poczciwie żyw.
1555A tak giniecie, panowie,
Tracąc razem koszt i zdrowie.
Bo więc i rozum zabłądzi,
Gdy kogo dobra myśl rządzi.
Myślictwo
1560Abo też myślictwo owo,
I toć nie każdemu zdrowo:
A snadź kto sie w nie prawie
[603] wda,
Już wszytkiego za nic nie ma,
Już wyprzągaj naręczniego
[604],
1565By napilniej
[605] trzeba tego,
Bo owo gniady leniwy,
A siwy barzo sadniwy
[606].
Trąb co rychlej a psy zwieraj
[607],
Zwołaj czeladź, konie siodłaj,
1570Bo teraz dobra pogoda,
Iście jej zamieszkać
[608] szkoda.
Więc gniją na polu kopy,
A pan w lesie wrzeszczy z chłopy,
Ze psy sie po polu goni
[609],
1575Żyto, owies, wszytko łomi
[610].
Był tu pożar
[611], owo lezie,
Barzoć mu sie więc chce łowić,
A on już trzy dni nie jadł nic.
1580I myśliwiec słabo trąbi,
Zać go jedna nędza gnąbi:
Mróz ciśnie, w brzuchu przemiera,
Czapkę straci, suknie zdrapie,
1585Oba boki odrze szkapie,
Czasem go przed sobą pędzi,
Kiedy mu dobrze przynędzi.
Radby gdzie dopadł
[616] gorąca,
Wolałby piec niż zająca.
1590A pan został, proso łomi,
Więc sie tu z chróścielem
[617] goni.
Padła szachu, padła strusie
[618],
Wieręć mu być tu w tyra prosie.
Ugoniwszy z szkapy zskoczy,
1595To dopierko znowu tłoczy.
Więc gwiżdże a na brzuch leży,
A szkapa do domu bieży;
Uzdę straci, siodło stłucze,
Sam sie milę pieszki
[619] tłucze.
1600A dobrze tak, ma dubiela
[620],
Stanie mu więc za chróściela
[621],
Więc rzepy miasto przepiórek
Narwie w wacek
[622] i w kapturek.
Jednak też to nie złe pole,
1605Gdy jej niemasz
[623] doma w dole.
Bo więc każdy, kto się w to wda
[624],
Snadź o żadną już rzecz nie dba,
O tymże cały dzień mówi,
Jako Pożar z Kruczkiem
[625] łowi.
1610Wnetem ja, Matuszu, tuszył
[626],
Gdy go skoro za las ruszył,
Iże nam trudno miał uciec,
Bo mój Nieprosz
[627] stoi za sieć.
To już na to do dnia pije,
1615Wyga sie skrobie a wyje.
Nabierz mąki, niemasz
[628] tłuczy,
A do połcia kłotkę stłuczy,
Bo iście to zasłużyli,
Aż do południa gonili.
1620Więc jako połcia nie stanie,
Jédzże chudy groch, nasz panie,
A i kapusta będzie wczas,
Uciekł zając głęboko w las.
A czasem, choć ji uszczuje,
1625Przedsię nie wiele
[629] zyskuje;
Bo sie trzeba w gębę sparzyć,
Kto ji
[630] chce dobrze uwarzyć.
Nie oprawisz
[631] tam nic z chrzanem,
Musisz sie pobratać z kramem.
1630Ano snadź jestliś
[632] równy pan,
Wierę też niezły z octem chrzan,
A snadź z nim weselszy będziesz,
Niż gdy z pieprzem z wioski siędziesz.
Bo kto pierno
[633] jada, chce pić,
1635A piwo więc stoi za nic,
Bo kramne za kramnym chodzi,
A oboje przedsię szkodzi.
Koszt około białych głów
Nuż więc owe białe głowy,
1640I toć nie z pożytkiem łowy;
Tam nic nie oprawisz wackiem,
Szofać Grzegorzowi z Maćkiem.
Bo więc ów slężak
[634] z forbotem,
Lisztewka, bryżyk ze złotem,
1645
Iścieć skarbu nie umnoży,
Niźli
[639] to na szyję włoży.
Nasze to niewiasty znają,
1650Co więc w tych dworzech bywają,
A mówią, iż gęste cewki
[640]
Wychodzą na ty listewki
[641],
Często sie kłusze półkopek,
1655A o tymże wszytka rada,
Rozmowa białych głów
Gdzie sie zejdzie ich biesiada:
Ukaż ten kołnierzyk, siostro,
Bo nań trzeba patrzyć ostro,
1660Bo w nim wzorek barzo drobny,
Ale wżdy przedsie nadobny.
Bych miała wzorek gotowy,
Spatrzałabych na czeplowy,
Choćby więcej złota weszło,
1665
I węgierskim szyciem snadnie,
Mógłby to uszyć nieżadnie
[647],
Aleby snadź cudniejszy był,
Gdyby na nim perły sadził.
1670Nuż ty, mój namilejszy panie,
Dajże co narychlej na nie,
A wszak jestli co zostanie,
Wam sie kołnierzyk dostanie.
Jednak chodzę, by łoktuszka
[648],
1675Ni perełki ni łańcuszka;
A jako dzisia
[649] upstrzony
U uboższych mężów żony,
A ja i w święto w żałobie, —
Nie mnieć to sromota
[650], tobie.
1680Jarmark
Więc sie na jarmark oboje
Wloką na ty
[651] miłe stroje,
A tego snadź zabaczyli
[652],
Iż nie wiele
[653] naliczyli.
1685Ano to niecudny wzorek,
Kiedy w skrzyni próżny worek,
Ale co wadzi skosztować,
Owa nam będą borgować
[654].
Więc sie włóczą między kramy,
1690Poszargają stare bramy,
Bo więc trudno bez gotowych.
A kramarki, co je
[657] znają,
Więc im bryże
[658] wywieszają,
1695A jestli co na borg dadzą,
Przedsie sie na tym nie zdradzą,
Bo da drożej połowicą,
Pani płaci jałowicą,
Abo siemieniem
[659] z nabiałem,
1700A przedsie nierównym działem.
Bo jednak, czymkolwiek płaci,
Drugą połowicę traci.
A gdy sie domek wyniszczy,
Tedy ty, panie, w garść piszczy
[660],
1705Bo, acz nierówno, ciągni sie
[661],
Boć być w jamie, panie lisie.
A tak, panie, ta utrata
Zniszczyła świat po ty
[662] lata,
Wiele zacnych domów zeszło,
1710I drugich więc bywa teszno
[663].
Kiedy przydą owy gody
[664]
Niejedny tam więc przygody:
Jedni z wiosek postępują,
Drudzy płatów
[665] przypisują,
1715A ono, co nakupili,
Dawno drudzy zastawili.
A prędko ta pycha minie,
Gdy razem bram
[666] z wioską zginie.
My chudzina przedsie w męce,
1720Tłukąc sie przez cudze ręce,
Bo każdy folgując sobie,
Wszystko chce zwysić
[667] na tobie.
A tak, dziwno sie swiat toczy,
Krzywe ma fortuna oczy,
1725Choć nic tego nie baczymy,
Acz złe, wżdy sobie tuszymy.
Ale by sie każdy uznał,
A nad stan sie nie wyciągał
[668],
Wieręby snadź własniej było,
1730Każdemuby mniej szkodziło.
Jestli baczysz, żeś chudzina,
Pij piwo, a niechaj
[669] wina;
Nie czyń sie pawem
[670], jestliś kur,
1735Bo to już nastało dzisia,
Leda na kim szuba lisia,
A też lepak
[673] drugi wisi,
Zawiódł go zawojek lisi.
Ale bychmy poniechali
[674],
1740A na równym przestawali,
Znaczniejszeby domy były,
Wszegoby sie napełniły
[675].
A stąd on dostatek roście,
Czymby uczcić ony goście,
1745Którzy ten obyczaj wnoszą:
Jadą, chocia ich nie proszą,
I pan ich czasem nie czeka,
Co nadalej precz ucieka.
Niedba, by mu odeczcili
[676],
1750By go jedno w las puścili.
Ale snadź nie wytrwa głowa,
Zwłaszcza prosta na ty słowa.
Nasza rzecz, prostych, paciorki,
A wy przedsię szyjcie wzorki.
Pan
1755Wójcie, głębokoś snadź zabrnął,
Patrzaj, by sie nie ochynął
[677].
Barzoś na szrot puścił mowę
[678],
Radzęć, chowaj ciepło głowę,
A wszędy ruszasz
[679] zuchwałych,
1760A k'temu stanów niemałych:
Graczów, myśliwców, pijanic,
Wszytki sobie tu masz za nic,
Utratniki, białe głowy
Ruszasz zuchwałemi słowy.
1765Byś wiedział, że z tych każdy stan,
Zda sie sobie być wielki pan,
Wszytko sobie lekce waży,
Ni zwiesz, gdzie cie który zgładzi.
Ale snadź, mówiąc ku prawdzie,
1770Wielkieć zbytki wszędy najdzie
[680],
Które dziś stroją bogacze,
Bo tłusty, jako chce, skacze.
Owym to więc chudym wadzi
I zskapieją
[681] z tego radzi.
1775A iście rzadki z tej drogi,
Aby nie zepsiał
[682] na nogi,
Bo sie trafi taka wytecz
[683],
Iż sie więc obróci w niwecz.
Ale, by miał wiecznie chramać
[684],
1780Trudno przyrodzenie
[685] złamać.
Przedsie (sie) z tłustemi równać,
Jako w targu taniej nie dać.
Szaty
Zać sie dziś nie pstrzą sajany
[686],
1785Chocia ich drudzy nie znamy,
Toć dziś barzo dębią
[688] kmiotki.
Drugi więc swą wioskę mija,
Rozwiodła go z nią delija
[689].
1790
Snadź wżdy nie tak krzyw nieborak.
Ale tam rzadko bywa pan,
Drugiej aby nie poznali,
1795Więc ją rajtarką przezwali.
Ano to stara przewarka,
Aż już i drugich nie znają
Jako je więc przezywają.
1800Czasem drudzy krawca proszą:
„Uczyń mi, jako dziś noszą”.
A czemu nie jako wczora,
Zaż to iny rok z wieczora?
Więc do każdej inna sprawa,
1805Inakszy
[696] krok i postawa,
Bo w szyrokiej
[697] też szerzej krocz,
Strząsaj głową, czasem poskocz,
W węszej
[698] sie trzeba przygarbić,
Drobniej stępać, kuczmę
[699] skrzywić,
1810Niewysoko wznosić nogi,
Aby brząkały ostrogi,
Wąs pomuskać a czołem bić,
A to wszytko stoi za nic.
1815Więc tu ze wsi do wsi jadą
I przezwali to biesiadą:
Anoby lepiej zwać nędzą,
Bo sobie szkapy wywędzą.
A zać ich więc mała rota,
1820Stoi całą noc u płota,
Rano pan woła gorzałki,
W stajni nie słychać opałki:
„Wywiedź konie, czas nam jechać”.
Ale wżdy źle nie pożegnać,
1825Więc sie rzkomo porywają
Ano ich nic nie wciągają.
Chodząc sie po izbie kłóci,
Trzykroć sie ode drzwi wróci,
A drugi sie rozniemoże
[701];
1830Cóż ci sie stało, nieboże?
Trzebaby
[702] różanej wódki
Wypędzić mu ze łba kotki.
Więc sie chodząc za bok chwyta,
1835Anoby jedno
[705] co dano,
Jadłby przedsię, chocia rano,
Więc pod rękę upatruje,
Jestli go panna żałuje.
Ale snadź by mi przyboleć,
1840Przedsię za jej zdrowie wypić.
To się czasem na czczo spiją,
Łby sobie piwem pomyją,
Kampustem
[706] sie popluskają,
A ostatek podrapają.
1845Czeladź woła: „Już czas wsiadać;
Boć nam nic nie dadzą śniadać
[707]!
Koń stoi, podgina nogi,
Choć ma na łbie z pierza rogi,
A na szyi wisi dzwonek,
1850W tyle czyrwony ogonek.
Więc wsiadszy nań chce, by skakał,
On, by umiał, snadźby płakał,
Bo to już nie jadł drugą noc,
Zginęły mu skoki i moc.
1855Więc sie tak włócząc, nie służą,
A gdzie mogą, tu się dłużą.
A tak schodzą bracia naszy
[708],
Nie jeden się więc przestraszy;
Bo kiedy już nie będzie nic,
1860Dopieroby chciał rządnym
[709] być.
Ano było snadź lepiej wczas,
Dworzanie
Niż teraz, gdy na czym niemasz
[710].
Aleć i w owych przemory
[711],
1865Co sie cisną miedzy
[712] dwory,
A barzo
[717] nam tępią dziatki
Owy haftowane kwiatki,
1870Więc rzezane
[718] nogawiczki
Więc aksamitne trzewiczki,
Więc tu chodzi jako kurek
[719],
Więc czapka mało nie wzleci,
1875Ale mieszek barzo śnieci
[723].
Ten przedsie przez pióro goni,
Jakoż sie obłamał łoni
[724],
Kiedy niemasz
[727] co weń schować.
1880Bo to złe nastało na nas,
Ten aksamit i ten hatłas
[728].
Już dziś sukno stoi za nic,
Mówią, iż w nim ciężko chodzić.
Lecz snadź więc ciężej, mój panie,
1885Gdy i tego nie dostanie,
A zszywa drugi ony
[729] płaty,
Co leda nacz
[730] podarł szaty,
Na kuglarstwa, na maszkary,
Czyniąc Cygany, Tatary.
1890Radby potym, by mógł, sprostał
[731],
By prawym Polakiem został.
Trudno więc odmieniać twarzy,
Gdy kto już w swym garnku warzy.
Kupcy
1895Więc i owi z niszych
[732] stanów,
Choć nie mają płatów
[733] z łanów,
Uprzejmie sie na to sadzą,
Nikomu naprzód nie dadzą.
Ale ty nie patrz na tego,
1900Ten snadnie zwetuje swego;
Ten jeszcze, co stracił łoni
[734],
Wszystko na tobie ugoni
Jedno funtem, drugie łokciem,
Trudna sprawa z chytrym nokciem
[735].
1905Bo by też nie miał domierzyć,
Musisz brać, kiedyć chce wierzyć.
Też ten nie myśli o wojnie,
Zejdzieć mu się rzeżąc
[736] strojnie,
Ale ty wżdy dla przestrachu,
1910Radzęć, myśl czasem o płachu
[737].
Bo gdy nastaną kłopoty,
Co by żelazem haftował,
1915Bo cudny wzór na kabat
[742] płach
I brzucha więc wżdy nie tak strach.
Ale snadź to próżne rzeczy
Różne stany mieć na pieczy,
Bo każdemu według sprawy
1920Różno smakują potrawy,
A drugi czasem o głodzie
Bywa więc mędrszy po szkodzie.
Jakożkolwiek w ludziech
[743] sprawa,
Wszem smakuje ta potrawa,
1925Każdy by swym sprawam
[744] sprostał,
Pokój
By jedno w pokoju został.
Bo to pierwszy klenot boży,
Z którego sie zgoda mnoży,
1930A co z tego roście potym,
Mało trzeba mówić o tym.
Ale zgoda bez miłości,
A miłość bez sprawiedliwości
Trudno sie snadź ma umnożyć,
1935Nie chcemyli niżej złożyć.
Abowiem snadź w każdym stanie
Wszędy dziś dobra myśl tanie.
Każdemu sie chce przewodzić,
Chocia drugi stoi za nic.
1940Ale by tak udziałano,
Żeby mierniej nalewano,
Wszytkoby udziałał z niego.
Ale gdy co poniewoli
1945Przydzie czynić, głowa boli.
Bo i ręka bielsza bywa,
Gdy jedna drugą umywa:
A takież z (s)pólnej miłości
1950I ludzieby sie szerzyli
Snadź, kędy pierwej nie byli,
W których i Bóg kładł swą rozkosz,
I dziś, gdzie są, snadź gęstszy grosz.
Bo wżdy snadniej z osiadłego
1955Bronić sie, gdy trzeba tego,
Niż gdy w polu zajęczego
[749]
Przydzie skakać, czasem psiego.
Nie tak człek pewien kłopota.
1960Bo barzo zły wiatr z tej dziury,
A strzeż, Boże, gorszej chmury.
A snadniej wżdy przy stodole,
Niż sie ciągnąć z wilkiem w pole.
Bo słaby Polak na trawie,
1965Gdy niemasz
[752] połcia w potrawie,
I każdy lepszą myśl miewa,
Kiedy nędze nie używa.
A tak z nas z osobna każdy
Radszej
[753] patrzaj swego zawżdy;
1970Mało nam po cudzym swarze
[754],
Snadniej się sam każdy skarze,
Bo sie więc sama myśl kazi,
Kiedy kogo mroz przyrazi
[755]
Bywa mędrszy na ostatek
1975Kogo ćwiczy niedostatek.
Ale mi sie to chytrszy
[756] zda,
Co swój stan właśnie
[757] rozezna,
1980A nad zwyczaj nic nie broi,
Ten sie przednowia nie boi.
Pleban
Panie, byś chciał wszytko baczyć
Trzebaby
[762] sie dłużej ćwiczyć:
Iście uważyć każdy stan
1985Trudno ma wojt, pan i pleban.
Waruj, byś sie nie odbłądził
[763]
Będzieszli tak wiele rządził,
Bo snadź iście znać na oko,
Żechmy zabrnęli głęboko.
1990A radszej sie ku brzegu miejmy
[764],
A tych plew darmo nie wiejmy,
Bo nam mało po tym swarze
[765],
A nikt sie jem nie ukarze.
O nim to więcej przystoi,
1995Przełożeni
Co je na to szczęście stroi.
A Bóg je na to przełożył,
By sie na wszem z nich rząd mnożył.
A Rzeczpospolita stała,
2000A ni na czym nie chramała
[766],
Ale snadź i z tego gromu
Przedsie na chromem do domu.
Nam więcej milczeć przystoi,
Kto gędzie
[767], ten niechaj stoi,
2005A my radszej pokój dajmy,
O czym sie inym pytajmy.
Strzeż, ty panie, czynszu, winy
[768],
Jać nie chybię dziesięciny.
Niechaj każdy swobodę ma,
2010Czasów po myśli używa;
Bo każdy weselszy bywa,
Kiedy swoję piosnkę spiewa.
A zwłaszcza dziś ludzie chytrzy,
Snadnie
[769] sie im prawda sprzykrzy.
2015Ano to wielkie kochanie,
Kto ma wszędy zachowanie.
I wójt, choć tak cicho chodzi,
Jednak on swego ugodzi,
Iście nie puści na skrzydło
[770],
2020Chocia sie zda proste bydło.
A snadź nieborak mało krzyw,
Bo kożdy ptak swym nosem żyw.
A tak, panie, czołem za cześć,
Bo już wieczór, już też czas jeść.
2025Bo jednak zły swar o głodzie,
A nikt niemądr
[771] aż po szkodzie.
Snadź i wójtowi nie smieszno,
Widzę, iż go k'domu teszno
[772].
A zatym, panie, dobra noc,
2030Radź o sobie, co będziesz moc,
W szczęściu mało miej nadzieje,
Bo słabo żnie, kto nie sieje;
A to w obyczaju miewaj,
Nigdy bez wiosła nie pływaj,
2035A karz sie
[773] onych przygodą,
Co sie przelękli tą wodą.
Nie kochaj sie w tej przymowce
[774]:
„Da Bóg na piecu, komu chce”.
Trzebać wszytkiemu zabieżeć,
2040Nie wszytko
[775] na piecu leżeć.
Bielszy bywa, co sie myje,
A i wilk leżąc, nie tyje.
A ja też przy swym kościele,
Nie zaspię gruszki w popiele.
2045Już tak z wójtem, jako mogę,
Będziem łatać swą chudobę.
Jeszcze dobra noc.
Rzeczpospolita[776]
Ja już jedno
[777] zaglądam zdale[ka]
Znajdzieli
[778] też jeszcze gdzie [człowieka]
2050
Bacząc, że stan prawie uton[…]
Bo gdziekolwiek mie
[781] dziś wspomi[nają,]
Prawie o żelaznym wilku bają,
Wszytcy
[782] na ten nierząd narzeka[ją!]
2055Widzą, iż źle coś, gdy nic nie dbają.
Ach, niestotyż
[783], jakaż to ma żałość
Patrząc na swych przełożonych zł[ość,]
A snadź mie
[784] ci więcej opuszczają,
Którzy ze mnie dobrodziejstwo zn[ają]
2060[A mn]ie nie lza jedno
[785] w swych tęsknicach
[Jęcze]ć, wołać, skarzyć
[786] po ulicach.
[Bom s]ie w rynku barzo omyliła
[Wszy]tkęm tam swą nadzieję
[787] straciła.
[Byli] ludzie, którzy prawdę znali,
2065[Ci mie z]awsze miłą matką zwali,
[A g]dym przyszła na tę sprawę płochą,
[Zdał]am się wszem
[788] niewdzięczną macochą.
[…]sz też czcią na świecie byli,
[…] jedno
[789] w cnotach sie ćwiczyli,
2070[Mało] o swych pożytkoch
[790] wiedzieli,
[Moj]e dobro za wieczny skarb mieli.
[…] ich mężni ludzie bali,
[W wiel]kich sławach za swych czasów stali,
[A ich] sprawy po światu
[791] słynęły,
2075[A boga]ctwa zewsząd im płynęły.
[…] a osobną rozkosz mają,
[Iż, gdzie] mogą, tu mie
[792] rozciągają.
[Czynią] sobie rozliczne pożytki,
[…]ając inne rzeczy wszytki.
2080[Ale kto] zna krotkość wieku swego,
[A oz]naki upadu przyszłego,
[Widzi] jawnie, iż źle czyni duszy,
[Przed]się sobie jednak dobrze tuszy
[793].
[…]ie sie wszytcy w to wdali,
2085[W rozkoszach wieczne dobro obrali,
[Jem (…)] i razem szczęście z czasem spłoszy.
Prawie
[797] według zakonu bożego
Patrzmy swego, nic nam do cudzego.
2090Ano na nasze ze wszech stron ćchają
[798],
Za nic sobie ty
[799] ustawy mają.
Lecz cóż po tym, chocia wszytcy widzą,
Iż chocia źle, przedsie sie nie wstydzą,
Upad
[800] bliski a gniew boski baczą,
2095Przedsie jednak bujno na to skaczą.
Zaż
[801] sie u nas wżdy kto w sprawach ćwic[zy?]
Snać
[802] to rycerz, kto więcej naliczy,
A gdzie sobie hojniej nalewają,
Tu każdego za hetmana mają.
2100Albo owi w naszym prawie mistrze
Są dziś u nas za zacne rotmistrze,
Każdy buja, by ludzi poraził,
Żeby komu sprawiedliwość skaził.
Cóż mnie potym, ubogiej sierocie,
2105Widzę ludzi w rozkoszach a w zł[ocie]
Widzę, iż zwonicę
[803] odzierają
Zawżdy, gdy ten kościół pobijają.
Ano to snać nie spora robota,
Gdy dziurawe w onem płocie wrota,
2110A prawie sie snać z rozumem mija,
Kto jedno drze, a drugie pobija.
A tak, proszę, pomni na to każdy,
A iż skokiem prętkość wieku bieży,
2115W tem sie kochaj, co czynić należy.
[A bac]zyszli, iż cię szczęście wzniosło
[806],
[Mą]drze pływaj a dzierż sie za wiosło,
[Bo] nie wzwiesz
[807], gdyć sie łodzia
[808] zachwieje,
2120[Bo jest]li
[812] cie Bóg na to przełożył,
[Aby] przez cię w ludzioch sprawę mnożył,
Zawsze bądźże wżdy pilen
[813] urzędu,
[A uk]racaj kędy możesz błędu.
[Bacz]yszli, iż źle wnętrzny rząd stoi,
2125[Jest]li sie też nieprzyjaciel stroi
[814],
[Bo]ć sie hojniej to nagrodzi tobie.
[Za] żywota używiesz
[817] pokoja,
[Sła]wa wiecznie będzie stała twoja,
2130[A wi]elki skarb po sobie zostawisz,
[Gdy p]otomkom co dobrego sprawisz.
[…]ojdą u Boga przysługi,
[I będ]ziesz miał żywot sławny długi,
[Nie m]yśl na to doczesne zbieranie,
2135[Wie B]óg kto w niem będzie miał kochanie.
[Wszytk]o sie więc to marnie rozchodzi,
[Jedn]o cnota, ta w dział nie przychodzi,
[A s]nać ten swój stan nalepiej sprawi,
[Kt]o ją po sobie w skarbie zostawi.
2140[A ta]k proszę, abyście baczyli
[O]cz
[818] mamy przydź
[819] wszytcy w krótkiej [chwili.]
[A] wszakeśmy nie Żydowie sobie,
Pomoż ty mnie, ja, co mogę, tobie.
Ku temu, co czedł[820]
Mój towarzyszu, jestliżeś
[821] to już czedł,
2145
Iżby cie wżdy po części ruszyło,
Proszę, abyć nic nad myśl nie było.
Wszak są różno przełożone stany,
W każdym wielką zacność w ludziach [znamy,]
2150Ale gdy też kto z miary wykroczy,
Nie źle by mu prawdę rzec i w oczy.
Bo acz rozum z człowiekiem sie rodzi,
Lecz snadź
[824] go więcej z ćwiczenia pr[zychodzi,]
A iż dziwnie w ludzioch różne sprawy,
2155Przy lepszych stać, to jest rozum pra[wy.]
Bo cożkolwiek sie na świecie dzieje,
Ze wszego sie krótkość czasu śmieje.
Sama cnota, ta zawsze dworstwa m[a]
I po śmierci z siebie szydzić nie da.
2160A tak i ty miej na to baczenie,
Iż jest różne w ludzioch
[825] przyro[dzenie
[826],]
A rozlicznie ludzkie sprawy rząd[zi —]
Cnoty sie dzierż, tać nigdy n[ie błądzi.]