Spis treści
Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego
Księgi Narodu Polskiego. Od początku świata aż do umęczenia narodu polskiego
1Na początku była wiara w jednego Boga, i była Wolność na świecie. I nie było praw, tylko wola Boga, i nie było panów i niewolników tylko patryarchowie i dzieci ich.
2Ale potém ludzie wyrzekli się Boga jednego, i naczynili sobie bałwanów, i kłaniali się im, i zabijali na ich cześć krwawe ofiary, i wojowali za cześć swoich Bałwanów.
3Przeto Bóg zesłał na bałwochwalców największą karę, to jest niewolę.
4I stała się połowa ludzi niewolnicą drugiéj połowy, chociaż wszyscy pochodzili od jednego Ojca. Bo wyrzekli się tego pochodzenia, i wymyślili sobie różnych Ojców; jeden rzekł, iż pochodzi od ziemi a drugi od morza, a inni od innych.
5A gdy tak wojując jedni drugich brali w niewolę, wpadli wszyscy razem w niewolę Imperatora Rzymskiego.
6Imperator Rzymski nazwał siebie Bogiem, i ogłosił że niema na świecie innego prawa tylko jego wola, co on pochwali, to będzie nazywać się cnotą; a co on zgani, to będzie nazywać się zbrodnią.
7I znaleźli się Filozofowie, którzy dowodzili, iż Imperator tak czyniąc, dobrze czyni.
8A Imperator Rzymski nie miał ani pod sobą, ani nad sobą, nic takiego, coby szanował.
9I ziemia cała stała się niewolnicą, a nie było takiéj niewoli nigdy na świecie, ani przedtém, ani potém; oprócz w Rossji za dni naszych.
10Bo i u Turków Sułtan musi szanować prawo Mahometa, ani może go sam wykładać, ale są na to księża tureccy.
11W Rossji zaś Imperator jest głową Wiary, i w co każe wierzyć, w to wierzyć muszą.
12I stało się, iż gdy niewola wzmocniła się na świecie, nastąpiło przesilenie jej; jako przesilenie nocy, w noc najdłuższą i najciemniejszą, tak przesilenie niewoli w czasie niewolnictwa Rzymskiego.
13W on czas przyszedł na ziemię syn Boży Jezus Chrystus, nauczając ludzi, iż wszyscy są bracią rodzoną, dziećmi jednego Boga.
14I że ten jest większy między ludźmi, kto im służy i kto poświęca siebie dla dobra ich. A im kto lepszy, tém więcéj poświęcić powinien. A Chrystus będąc najlepszym, miał dla nich krew poświęcić męką najboleśniejszą.
15Więc uczył Chrystus, że nie jest szanowna na ziemi, ani mądrość ludzka, ani urząd, ani bogactwo, ani korona; ale jedne tylko jest szanowne poświęcenie się dla dobra ludzi.
16I kto poświęca siebie dla drugich, znajdzie mądrość i bogactwo i koronę na ziemi, w niebie, i na każdém miejscu.
17A kto poświęca drugich dla siebie, aby miał mądrość, i urząd, i bogactwo, znajdzie głupstwo, i nędzę, i potępienie na ziemi, w piekle, i na każdém miejscu.
18I rzekł nakoniec Chrystus: kto pójdzie za mną, zbawion będzie, bo ja jestem prawdą i sprawiedliwością. A gdy tak nauczał Chrystus, przelękli się sędziowie, którzy sądzili w imie Imperatora Rzymskiego; i rzekli: wypędziliśmy z ziemi sprawiedliwość, a oto powraca; zabijmy ją i zagrzebajmy w ziemię.
19Umęczyli tedy najświętszego i najniewinniejszego z ludzi, złożyli w grobie, i wykrzyknęli: nie ma już sprawiedliwości i prawdy na ziemi, któż teraz powstanie przeciwko Imperatorowi Rzymskiemu.
20Ale wykrzyknęli głupio, bo nie wiedzieli, iż popełniwszy zbrodnię największą, już dopełnili miary nieprawości swych; i skończyła się potęga ich wtenczas, kiedy najwięcej cieszyli się.
21Bo Chrystus zmartwychwstał, i wypędziwszy Imperatorów, zatknął krzyż swój na stolicy ich; a wtenczas panowie uwolnili niewolników swoich, i poznali w nich braci, a królowie pomazani w imie Boga, uznali nad sobą prawo Boże, i wróciła na ziemię sprawiedliwość.
22A wszystkie Narody, ktore uwierzyły, czyto Niemcy, czy Włochy, czy Francuzi, czy Polacy, uważali siebie za jeden naród, i nazwano ten Naród Chrześcijaństwem.
23I królowie różnych narodów uważali się za braci, i szli pod jednym znakiem krzyża.
24A kto był Człowiekiem rycerskim, ten jechał wojować pogany w Azji, aby Chrześcijany Azjatyckie obronić, i grób Zbawiciela odzyskać.
25I nazywano tę wojnę w Azji, wojną krzyżową.
26A chociaż Chrześcijanie wojowali nie dla sławy, ani dla zdobycia ziem, ani dla bogactw, ale dla oswobodzenia ziemi świętéj; przecież Bóg nagrodził im za tę wojnę, sławą, ziemiami, i bogactwami, i mądrością. I Europa oświecała się, urządzała się, i bogaciła się. I nagrodził ją Bóg, za to; że zrobiła poświęcenie się dla dobra drugich.
27I Wolność w Europie rozszerzała się powoli, ale ciągle i porządnie, od Królów szła Wolność do Panów wielkich, a ci będąc wolnymi, rozlewali Wolność na szlachtę, a ze szlachty szła Wolność na miasta, i wkrótce miała znijść na lud, i całe Chrześcijaństwo miało bydź wolne, a wszyscy Chrześcijanie, jak bracia, równi sobie.
28Ale królowie zepsuli wszystko.
29Bo królowie stali się źli, i szatan wstąpił w nich, i rzekli w sercach swych: patrzmy oto Narody przychodzą do rozumu i do dostatków, i żyją uczciwie, że ich karać nie możemy, i miecz rdzewieje w rękach naszych, a narody przychodzą do Wolności, i władza nasza słabieje, a skoro dojrzeją, i całkiem wolne będą, władza nasza ustanie.
30A królowie tak myśląc, myślili głupio, bo jeśli królowie są Ojcami Narodów, tedy Narody, jako dzieci, dorastając wychodzą z pod rózgi i opieki.
31A przecież jeśli Ojcowie dobrzy są, dzieci dorosłe, i zupełnie wolne nie wyrzekają się Ojców swych, owszem sędziwszych jeszcze więcéj szanują i kochają.
32Ale królowie chcieli być jako Ojcowie dzicy w lasach mieszkający, którzy dzieci swe zaprzęgają do wozów iako zwierzęta, i przedają kupcom za niewolniki.
33Rzekli więc królowie: starajmy się, aby Narody zawsze były głupie, a tak niepoznają sił swoich, i żeby się kłóciłyz sobą, a tak niepołączą się z sobą przeciwko nam.
34Zawołali tedy do ludzi rycerskich: po co macie chodzić do ziemi świętéj, daleko jest; bijcie się lepiéj jedni z drugimi. A Filozofowie dowodzili zaraz, iż głupstwem jest wojować za Wiarę.
35Królowie tedy wyrzekłszy się Chrystusa, porobili nowe bogi, bałwany, i postawili je przed obliczem narodów, i kazali im kłaniać się, i bić się za nie.
36I tak zrobili królowie dla Francuzów bałwana, i nazwali go honor, a był to ten sam bałwan, który za czasów pogańskich nazywał się cielcem złotym.
37Zaś Hiszpanom zrobił król bałwana, którego nazwał preponderencją polityczną, albo influencją polityczną, czyli mocą i władzą, a był to ten sam bałwan, który Assyryjczykowie czcili pod imieniem Baala, a Filistynowie pod imieniem Dagona, a Rzymianie pod imieniem Jowisza.
38A zaś Anglikom zrobił król bałwana, którego nazwał panowaniem na morzu i handlem, a był to ten sam bałwan, który się nazywał dawniéj Mamonem.
39A zaś Niemcom zrobiono bałwana, który się nazywał Brodsinn, czyli Dobrybyt, a był to ten sam bałwan, który się nazywał dawniéj Molochem i Komusem.
40I kłaniały się ludy bałwanom swoim.
41I rzekł król Francuzom: powstańcie, a bijcie się za honor.
42Powstali więc, i bili się lat pięćset.
43A król Angielski rzekł: powstańcie, a bijcie się za Mamona.
44Powstali więc, i bili się przez lat pięćset. A inne też Narody biły się, każdy za bałwana swego.
45I zapomniały narody, iż od jednego pochodzą Ojca, i rzekł Anglik: Ojcem moim jest okręt, a Matką moją para. Francuz zaś rzekł: Ojcem moim jest ląd, a matką moią bursa. A Niemiec rzekł: Ojcem moim jest warsztat, a matką moją knajpa.
46I ciż sami ludzie, którzy mówili, iż głupstwem jest bić się za wiarę przeciwko poganom, ciż sami ludzie bili się za kawał papiéru nazwanego traktatem, bili się o port, o miasto, jako chłopi, ktorzy biją się tykami o granice ziemi ktoréj nie posiadają, a ktorą ich panowie posiadają.
47I ciż sami ludzie, którzy mówili, iż głupstwem jest iść w dalekie kraje na obronębliźnich, ciż sami ludzie pływali za morze z rozkazu królów, i bili się o faktorją, o wór bawełny, i o wór pieprzu. I królowie przedawali ich za pieniądze w kraj zamorski.
48I psuły się Narody, tak, że spomiędzy Niemców, i Włochów, i Francuzów, i Hiszpanów, jeden tylko znalazł się człowiek chrześcijanin, mędrzec i rycerz. Był rodem z Genui.
49Ten namawiał, aby zaprzestano wojować w domu, a raczéj odzyskano grób Pański i Azją, która stała się stepem, a mogła być krajem ludnym i pięknym w ręku chrześcijańskich. Ale wszyscy śmieli się z owego Genueńczyka i rzekli: Sni mu się, i głupi jest.
50Więc ów człowiek pobożny pojechał sam na wojnę, a że był sam i ubogi, więc chciał naprzód odkryć kraje, gdzie się złoto rodzi; i ztamtąd nabrawszy bogactwa, wojsko nająć, i ziemię świętą odzyskać. Ale wszyscy słysząc to, krzyknęli: szalony jest.
51Wszakże Bóg widział dobre chęci jego, i pobłogosławił mu; i ów człowiek odkrył Amerykę, która stała się ziemią wolności, ziemią świętą. Nazywał się ów człowiek Krzysztof Kolumb, i był ostatnim rycerzem krzyżowym w Europie, i ostatni, który przedsięwziął wyprawę dla imienia Bożego, a nie dla siebie,
52Ale w Europie tym czasem mnożyło się bałwochwalstwo. A jako u Poganów czczono naprzód różne cnoty w postaci bałwanów, a potém różne zbrodnie, a potém ludzie i bestje, a potém drzewa, kamienie, i różne figury nakréślone, tak stało się i w Europie.
53Bo Włosi wymyślili sobie bałwana boginię, którą nazwali Równowagą polityczną. A tego bałwana nie znali dawni poganie, a Włosi pierwsi zaprowadzili u siebie cześć jego, i bijąc się o niego osłabli, i zgłupieli, i wpadli w ręce tyranów.
54Tedy królowie Europy widząc, iż cześć téj bogini Równowagi wycieńczyła naród Włoski, sprowadzili ją prędko do państw swoich, i rozszerzyli cześć jéj, i kazali bić się za nią.
55Aż Pruski król nakreślił koło, i rzekł: oto jest Bóg nowy, i kłaniano się temu kołu, i nazywano tę część zaokrągleniem polityczném.
56I narody stworzone na obraz Boży, kazano uważać jako kamienie i bryły, i obcinać je, aby jedno ważyły jedne jak drugie. I państwo, Ojczyznę ludzi, kazano uważać jako sztukę monety, którą dla okrągłości obcinano.
57I znaleźli się Filozofowie, którzy pochwalili wszystko, co wymyślili królowie.
58A z tych mędrców fałszywych, kapłanów Baala, i Molocha, i Równowagi, dwóch było najsławniejszych.
59Pierwszy nazywał się Machiawel, co znaczy z greckiego człowiek chciwy wojny; iż jego nauka prowadziła do wojen ustawicznych, jakie były między poganami grekami.
60Drugi zaś żyje dotąd, i zowie się Ancillon, co znaczy z łacińskiego syn niewolnicy; iż jego nauka prowadzi do niewoli, jaka była u łacinników.
61Nakoniec w Europie bałwochwalskiéj nastało trzech królów, imie pierwszego Fryderyk drugi pruski, imie drugiego Katarzyna druga rossyjska, imie trzeciego Marja Teressa Austrjacka.
62I była to trójca szatańska, przeciwna trójcy Bożéj, i była niejako pośmiewiskiem, i podrzyźnianiem wszystkiego co jest święte.
63Fryderyk, którego imie znaczy przyjaciel pokoju, wynajdywał wojny i rozboje przez całe życie, i był jako Szatan wiecznie dyszący wojną, któryby przez pośmiewisko nazwał się Chrystusem Bogiem pokoju.
64I ten Fryderyk na pośmiewisko dawnym zakonom Rycerskim, ustanowił Zakon bezbożny, czyli order, któremu na pośmiewisko dał hasło suum cuique, czyli oddaj każdemu co jest jego; a ten order nosili słudzy jego, którzy cudzą własność zabierali i łupili.
65I ten Fryderyk na pośmiewisko mądrości napisał księgę, którą nazwał Anti-Machiawel, czyli przeciwnik Machiawela, a sam czynił podług Nauki Machiawela.
66Katarzyna zaś, znaczy po grecku czysta, a była najwszeteczniejsza z kobiet, i jakoby Wenera bezwstydna nazywająca się czystą dziewicą.
67I ta Katarzyna zebrała Radę na ustanowienie praw, aby wyśmiać prawodawstwo, bo prawa bliźnich swoich wywróciła i zniszczyła.
68I ta Katarzyna ogłosiła, iż broni wolności sumienia, czyli tolerancji aby wyśmiać wolność sumienia, bo zmusiła kilka miljonów bliźnich do odmienienia Wiary. Zaś Marja Teressa nosiła imię najpokorniejszéj i niepokalanéj Matki Zbawiciela, aby wyśmiać pokorę, i świętość.
69Bo była djablicą dumną, i prowadziła wojnę dla podbicia ziem cudzych.
70I była bezbożną, bo modląc się i spowiadając się, zabrała w niewolę kilka miljonów bliźnich.
71Miała zaś syna Józefa, którzy nosił imię Patryarchy, który Patryarcha nie dał się uwieść żonie Putyfara, i braci swoich co go w niewolę zaprzedali, z niewoli uwolnił.
72A ten Józef Austrjacki, podwiódł matkę własną do złego, i braci Polaków, którzy Cesarstwo jego od niewoli tureckiéj obronili, zabrał w niewolę.
73Imiona tych trzech krolów, Fryderyka, Katarzyny, i Marji Teressy, były to trzy bluźnierstwa, a ich życia trzy zbrodnie, a ich pamięć trzy przeklęctwa.
74Tedy owa trójca widząc, iż jeszcze niedosyć narody głupie, i zepsute były, wyrobiła nowego bałwana najobrzydliwszego ze wszystkich, i nazwała tego bałwana, Interes, a tego bałwana nie znano u pogan dawnych.
75I psuły się narody, tak, że zpomiędzy nich znalazł się tylko jeden człowiek obywatel i żołnierz.
76Ten namawiał, aby zaprzestano wojować dla Interesu, a raczéj broniono Wolności bliźnich; i pojechał sam na wojnę, do ziemi Wolności, do Ameryki. Człowiek ten nazywa się Lafayette. I jest ostatni z ludzi dawnych Europejskich, w którym jest jeszcze duch poświęcenia się, reszta ducha Chrześcijańskiego.
77Tymczasem kłaniały się Interesowi wszystkie Narody. I rzekli królowie: jeśli rozszerzymy cześć tego bałwana, tedy jak naród bije się z narodem, tak potém bić się będzie miasto z miastem, a potém człowiek z człowiekiem.
78I zdziczeją znowu ludzie, a my znowu będziemy mieć taką władzę, jaką mieli niegdyś królowie dzicy, bałwochwalscy, i jaką mają teraz królowie Murzyńscy i królowie Kanibalscy, iż mogą zjadać poddanych swoich.
79Ale jeden naród Polski nie kłaniał się nowemu bałwanowi, i nie miał w mowie swojéj wyrazu na ochrzcenie go po polsku, równie jak ochrzcenie czcicieli jego, którzy nazywają się z francuzkiego egoistami.
80Naród Polski czcił Boga, wiedząc, iż kto czci Boga, oddaje cześć wszystkiemu, co jest dobre.
81Był tedy naród Polski od początku do końca wierny Bogu przodków swoich.
82Jego królowie i ludzie rycerscy nigdy nienapastowali żadnego narodu wiernego, ale bronili Chrześcijaństwo od Pogan i barbarzyńców niosących niewolę.
83I szły króle Polskie na obronę Chrześcijan w dalekie kraje, król Władysław pod Warnę, a król Jan pod Wiedeń na obronę wschodu i zachodu.
84Nigdy zaś króle i mężowie rycerscy niezabiérali ziem sąsiednich gwałtem, ale przyjmowali narody do braterstwa, wiążąc je z sobą dobrodziejstwem Wiary i Wolności.
85I nagrodził im Bóg, bo wielki naród, Litwa, połączył się z Polską, jako mąż z żoną, dwie dusze w jedném ciele. A niebyło nigdy przedtém tego połączenia Narodów. Ale potém będzie.
86Bo to połączenie i ożenienie Litwy z Polską jest figurą przyszłego połączenia wszystkich ludów Chrześcijańskich, w imie Wiary i Wolności.
87I dał Bóg królom Polskim i rycerzom Wolności, iż wszyscy nazywali się bracią, i najbogatsi i najubożsi. A takiéj Wolności nie było nigdy przedtém. Ale potém będzie.
88Król i Mężowie rycerscy przyjmowali do braterstwa swego coraz więcéj ludu, przyjmowali całe pułki, i całe pokolenia. I stała się liczba braci wielka, jako Naród, i w żadnym Narodzie nie było tylu ludzi wolnych i bracią nazywających się jako w Polsce.
89A nakoniec, król i rycerstwo dnia trzeciego maja umyślili wszystkich Polaków zrobić bracią, naprzód mieszczan a potém włościan.
90I nazywano braci ślachtą iż się ślachcili to jest zbratali z Lachami ludźmi wolnymi i równymi.
91I chcieli zrobić aby każdy chrześcijanin w Polsce ślachcił się i nazywał sięślachcicem, na znak, iż powinien mieć duszę ślachetną, i być zawsze gotowym umrzeć za Wolność.
92Jak zwano każdego dawniéj Ewangelją przyjmującego Chrześcijaninem, na znak iż gotów krew przelać za Chrystusa.
93Slachectwo miało być chrztem Wolności, i każdy ktoby gotów był umrzéć za Wolność, byłby ochrzczony z prawa i z miecza.
94I rzekła nakoniec Polska: ktokolwiek przyjdzie do mnie będzie wolny i równy, gdyż ja jestem Wolność.
95Ale królowie posłyszawszy o tém zatrwożyli się w sercach swych i rzekli: wypędziliśmy z ziemi Wolność, a oto powraca w osobie Narodu sprawiedliwego, który niekłania się bałwanom naszym. Pójdźmy zabijmy Naród ten. I uknowali między sobą zdradę.
96I król pruski przyszedł i ucałował Naród polski i pozdrowił mówiąc: „Sprzymierzeńcze mój” a już go był przedał za trzydzieści miast wielkopolskich jak Judasz za trzydzieści srebrników.
97A dwaj drudzy królowie rzucili się i związali Naród polski. A Gal sądził i rzekł: zaprawdę nieznajduję winy w tym narodzie i żona moja Francja, kobiéta lękliwa dręczona jest snami złemi; a wszakże weźcie a umęczcie ten naród i umył ręce.
98A rządzca francuski rzekł: niemożemy krwią naszą ani pieniędzmi tego niewinnego odkupywać, bo krew moja i pieniądz mój do mnie należą, a krew i pieniądz narodu mego do mego narodu należą.
99I wyrzekł ten rządzca ostatnie bluźnierstwo przeciwko Chrystusowi, bo Chrystus uczył iż krew syna człowieczego należy do wszystkich braci ludzi.
100A gdy wyrzekł rządzca słowa te, tedy upadły krzyże z wież stolicy bezbożnej, bo znak Chrystusa już niemógł oświecać ludu czczącego bałwana Interes.
101A rządzca ten nazywał się Kazimir Perier imieniem sławiańskiém a nazwiskiem romańskiém. Imie jego znaczy skaziciela czyli zniszczyciela miru, to jest pokoju a nazwisko znaczy od słowa perire albo perir zgubiciela, czyli syna zguby. A imie to i nazwisko jest antichrystowe. I będzie zarówno przeklęte w pokoleniu sławiańskiém i w pokoleniu romańskiém.
102I rozerwał człowiek ten przymierze ludów, jako ów kapłan żydowski rozerwał szatę swą słysząc głos Chrystusa.
103I umęczono naród polski i złożono w grobie, a królowie wykrzyknęli, zabiliśmy i pochowaliśmy Wolność.
104A wykrzyknęli głupio, bo popełniając ostatnią zbrodnię, dopełnili miary nieprawości swych, i kończyła się potęga ich wtenczas, kiedy się najwięcej cieszyli.
105Bo naród polski nieumarł, ciało jego leży w grobie, a dusza jego zstąpiła z ziemi, to jest z życia publicznego do otchłani, to jest do życia domowego ludów cierpiących niewolę w kraju i za krajem, aby widzieć cierpienia ich.
106A trzeciego dnia dusza wróci do ciała, i naród zmartwychwstanie i uwolni wszystkie ludy Europy z niewoli.
107I przeszło już dni dwa; jeden dzień zaszedł z pierwszém wzięciem Warszawy, a drugi dzień zaszedł z drugiém wzięciem Warszawy, a trzeci dzień wnidzie ale niezajdzie.
108A jako za zmartwychwstaniem Chrystusa ustały na ziemi całej ofiary krwawe, tak za zmartwychwstaniem narodu polskiego, ustaną w Chrześcijaństwie wojny.
Xięgi pielgrzymstwa polskiego
109Duszą Narodu polskiego jest pielgrzymstwo polskie.
110A każdy Polak w pielgrzymstwie nienazywa się tułaczem, bo tułacz jest człowiek błądzący bez celu;
111Ani wygnańcem, bo wygnańcem jest człowiek wygnany wyrokiem urzędu, a polaka niewygnał urząd jego.
112Polak w pielgrzymstwie niema jeszcze imienia swego, ale będzie mu to imie potém nadane, jako i wyznawcom Chrystusa imie ich potém nadane było.
113A tymczasem polak nazywa się pielgrzymem, iż uczynił ślub wędrówki do ziemi świętej, Ojczyzny wolnej, ślubował wędrować póty aż ją znajdzie.
114Ale Naród polski niejest bóstwem jak Chrystus, więc dusza jego pielgrzymując po otchłani zbłądzić może, i byłby odwleczony powrót jej do ciała i zmartwychwstanie.
115Odczytujmy więc Ewangielją Chrystusa,
116I te nauki i przypowieści, które zebrał Chrześcijanin pielgrzym z ust i pism Chrześcijan polaków, męczenników i pielgrzymów.
I
117Płynęły po morzu okręty wielkie wojenne i statek jeden mały rybacki. A był czas burzliwy jesienny; w tym czasie im okręt większy tém bespieczniejszy, a im mniejszy tém niebespieczniejszy.
118Rzekli więc ludzie zbrzegu: błogosławieni żeglarze okrętów wielkich! biada żeglarzom w statku rybackim czasu jesiennego.
119Ale niewidzieli ludzie z brzegu, iż na okrętach wielkich popili się majtkowie i zbuntowali się i potłukli narzędzia, przez które sternik uważa gwiazdy i skruszyli iglicę żeglarską magnesową. A wszakże okręty zdawały się napozór równie potężne jak pierwéj.
120Ale niemogąc widzieć gwiazdy na niebie i niemając iglicy magnesowej zbłądziły i potonęły okręty wielkie.
121A statek rybacki patrząc na niebo i na iglicę niezbłądził i doszedł brzegu a chociaż rozbił się przy brzegu, uratowali się ludzie i uratowali narzędzia swe i iglicę swą. A okręt znowu odbudują.
122I pokazało się, że wielkość i moc okrętów dobre są, ale bez gwiazdy i kompasu niczém są.
123A gwiazdą pielgrzymstwa jest Wiara niebieska, a iglicą magnesową, jest Miłość Ojczyzny.
124Gwiazda świeci dla wszystkich a iglica kieruje zawsze na północ. A wszakże z tą iglicą, można żeglować i na wschodzie i na zachodzie, a bez niej, i na morzu północném przyjdzie błąd i rozbicie.
125Więc z Wiarą i Miłością wypłynie statek pielgrzymski polski, a bez Wiary i Miłości ludy wojenne i potężne zabłądzą i rozbiją się. A kto z nich wyratuje się, nieodbuduje okrętu.
II
126Dla czegóż dane jest narodowi waszemu dziedzictwo przyszłej Wolności świata?
127Wiecie iż człowiek, który ma kilku krewnych niezapisuje dziedzictwa temu, który jest najsilniejszy, ani temu, którzy jest najprzemyślniejszy, ani temu, który najsmaczniej jada i najlepiéj pija;
128Ale temu, który go najwięcej kocha i mieszka przy nim, kiedy inni biegają za kuchnią, zyskiem i zabawą.
129Otóż i waszemu narodowi dla tego zapisane jest dziedzictwo Wolności.
130Dla czegóż dana jest narodowi waszemu moc zmartwychwstania?
131Nie dla tego że narod wasz był potężny; bo Rzymianie potężniejsi byli i umarli, a niezmartwychwstają.
132Nie dla tego że wasza rzeczpospolita była starożytna i sławna; bo Wenecja i Genua były starożytniejsze i sławniejsze i umarły a niezmartwychwstają.
133Nie dla tego że naród wasz był oświecony naukami; bo Grecja matka Filozofów umarła i leżałą w grobie, aż zapomniała o wszystkich naukach, a kiedy stała się prostakiem, o to zaczęła ruszać się.
134I oświecone był królestwa Westfalskie, Włoskie i Holenderskie, które widzieliście że porodziły się i poumierały a niezmartwychwstają.
135A wy będziecie wzbudzeni z grobu, boście wierzący, kochający i nadzieję mający.
136Wiecie iż pierwszy umarły, którego Chrystus z grobu wzbudził był Łazarz.
137I niewzbudził Chrystus z grobu ani hetmana, ani Filozofa, ani kupca, ale Łazarza.
138I powiada pismo, iż Chrystus kochał go i był to jeden człowiek, nad którym Chrystus płakał. A któż jest teraz Łazarzem między Narodami?
III
139Pielgrzymie polski, byłeś bogaty, a oto cierpisz ubóstwo i nędzę abyś poznał, co jest ubóstwo i nędza; a gdy wrócisz do kraju, abyś rzekł: ubodzy i nędzarze współdziedzicami mojemi są.
140Pielgrzymie, stanowiłeś prawa, i miałeś prawo do korony, a oto na cudzej ziemi wyjęty jestś zpod opieki prawa, abyś poznał bezprawie; a gdy wrócisz do kraju, abyś wyrzekł: cudzoziemcy razem ze mną współprawodawcami są.
141Pielgrzymie, byłeś uczony, a oto nauki któreś cenił stały ci się nieużyteczne, a te któreś lekce ważył, cenisz teraz, abyś poznał co jest nauka świata tego; a gdy wrócisz do kraju, abyś rzekł: prostaczkowie współuczniami memi są.
IV
142Nieuciekajcie się pod opiekę xiążąt, urzędników i mędrków cudzoziemskich. Głupi jest, kto w czasie burzliwym, kiedy chmury z piorunami ciągną, ucieka się pod opiekę dębów wielkich albo puszcza się na wodę wielką.
143Xiążęta i urzędy wieku tego, są to drzewa wielkie, a mądrość wieku tego, jest to woda wielka.
144Nie myślcie, aby urząd przez się, zły był, i nauka przez się, zła była; ale je ludzie zepsuli.
145Albowiem urząd według Chrystusa, był to krzyż, na którym człowiek dobry dawał się przybijać i męczyć dla dobra drugich.
146Dla tego namaszczano króle jak kapłany, aby zlać na nich łaskę potrzebną do poświęcenia się. A namiestnik Chrystusa nazywał się sługą sług.
147A nauka podług Chrystusa, miała bydź słowem bożém, chlebem i zdrojem życia. Powiedział Chrystus: człowiek nietylko żyje chlebem, ale i słowem.
148A póki tak było, szanowano urząd i naukę. Ale potém ludzie podli zaczęli cisnąć się do urzędu, jako do łoża ciepłego, aby w niém spać, a cenili miesce urzędowania, jako karczmę przy drodze, wedle dochodów jéj.
149A ludzie uczeni, rozdawali zamiast chleba truciznę, i głos ich stał się jak szum młynów pustych, w których niebyło już zboża Wiary, a więc młyny szumią a nikt się z nich nienakarmi.
150A wy staliście się kamieniem probierczym xiążąt i mędrków świata tego; bo w pielgrzymstwie waszém, aza nie więcej wam pomagali żebracy niż xiążęta, a w bitwach waszych i więzieniach i ubóstwie, a za niewięcej was nakarmił paciérz aniżeli nauka Voltaira i Hegla, które są jako trucizna, i nauka Guizota i Cousina, którzy są jako młyny puste.
151I dla tego poszły w pogardę urzędy i mądrość, bo człowieka podłego nazywają w Europie ministerjalnym, to jest, człowiekiem urzędowym; a człowieka głupiego, nazywają doktrynerem, to jest mędrkiem.
152Było tak i za czasów przyjścia Chrystusa, iż publikan rzymski, to jest urzędnik, znaczył to samo, co złodziéj; a prokonsul, to jest rządzca, znaczył to samo, co ciemiężyciel; a faryzeusz, człowiek piśmienny żydowski, znaczył tożsamo, co chytry; a sofista czyli mędrzec grecki, znaczył toż samo, co oszust. I to znaczenie zostało im, aż do dnia dzisiejszego.
153A od przyjścia waszego, takie znaczenie będą miały w Chrześcijaństwie, słówo roi, i słowo lord, i słowo par, i słowo minister, i słowo professor.
154Ale wy, powołani jesteście abyście wrócili do poszanowania w kraju waszym i w całém Chrześcijaństwie urząd i naukę.
155Albowiem starsi między wami, niesą ci, którzy najspokojniej na starszeństwie zasypiają i z urzędu swego bogacą się.
156Ale ci, którzy najwięcej troszczą się i najmniej śpią, a prześladowani są i wyśmiewani gorzej niż wy, a ziemie wielkie i bogactwa porzucili, a który z nich wpadnie w moc nieprzyjaciela, tedy męczony jest srożej niż wy.
157A w innych krajach kiedy nadchodzi nieprzyjaciel i odmienia rządy, tedy lud ginie i odzierany jest, a urzędnicy zawsze urzędują i mędrkowie zawsze rosprawiają iwszystkich zarówno służą i od wszystkich zarówno płatni są.
158A z Was, wiecie iż którzy dobrzy byli senatorowie Wasi, i posłowie Wasi, i dowódzcy Wasi, tych Imperator moskiewski nazywa najwinniejszemi, a których on nazywa najwinniejszemi, ci są najszanowniejsi, a których on zamęczy ci będą święci.
159A mądrzy między Wami nie są ci, którzy wzbogacili się przedając naukę swą, i nakupili sobie dóbr i domów, i zyskali od krolów złoto i łaski.
160Ale ci, którzy opowiadali Wam słowo Wolności, i cierpieli więzienia i bicia, a ci, którzy najwięcej ucierpieli, szanowni są, a ci, którzy śmiercią zapieczętują naukę swą, święci będą.
161Zaprawdę powiadam Wam, iż cała Europa musi nauczyć się od Was, kogo nazywać mądrym. Bo teraz urzędy w Europie hańbą są, a nauka Europy głupstwem jest.
162A jeśli kto z Was powie: oto jesteśmy Pielgrzymowie bez broni, a jakże mamy odmieniać porządek w państwach wielkich i potężnych?
163Tedy, kto tak mówi, niech uważy: iż cesarstwo rzymskie było wielkie, jak świat, i Imperator Rzymski był potężny, jak wszyscy królowie razem.
164A oto Chrystus posłał przeciwko niemu dwunastu tylko ludzi prostaków, ale iż ludzie mieli duch święty, duch poświęcenia się, więc zwojowali Imperatora.
165A jeśli kto z Was powie: jesteśmy żołnierze, ludzie nieuczeni, a jakże mamy przegadać mędrców krain, które są krainy najoświeceńsze i naucywilizowańsze?
166Tedy, kto tak mówi, niech uważy: iż mędrcy Ateńscy byli zwani najoświeceńsi i najucywilizowańsi, a pokonani są słowem Apostołów, bo gdy Apostołowie zaczęli nauczać w imie Boga i Wolności, tedy lud opuścił mędrków, a poszedł za Apostołami.
V
167Nieraz mówią Wam, iż jesteście wpośród narodów ucywilizowanych, i macie od nich uczyć się cywilizacji, ale wiedzcie, że ci którzy Wam mówią o cywilizacji, sami nie rozumieją co mówią.
168Wyraz cywilizacja znaczył obywatelstwo od słowa łacińskiego civis, obywatel. Obywatelem zaś nazywano człowieka, który poświęcał się za Ojczyznę swą, jako Scevola i Kurcjusz i Decjusz, a poświęcenie się takie nazywano Obywatelstwem. Była to cnota pogańska, mniéj doskonała niżeli cnota chrześcijańska, która każe poświęcać się nie tylko za Ojczyznę swą, ale za wszystkich ludzi; wszakże była cnotą.
169Ale potém w bałwochwalczém pomięszaniu języków nazwano cywilizacją modne i wykwintne ubiory, smaczną kuchnię, wygodne karczmy, piękne teatra i szerokie dzogi.
170Toć nie tylko Chrześcijanin, ale poganin rzymski, gdyby powstał zgrobu, i obaczył ludzi, których teraz nazywają cywilizowanymi; tedy obruszyłby się gniewem, i zapytałby, jakiém prawem nazywają siebie tytułem, który pochodzi od słowa civis, Obywatel.
171Nie dziwujcie się więc tak bardzo Narodom, które w dobrym bycie tyją, albo gospodarne i rządne są.
172Bo jeżeli Naród dobrze mający się i dobrze jedzący i pijący ma być najwięcej szanowany, tedy szanujcie między sobą ludzi, którzy są najtuczniejsi i najzdrowsi. Owoż i zwierzęta mają te przymioty; ale na człowieka to niedosyć.
173A jeśli Narody gospodarne mają być najdoskonalsze, tedy mrówki przewyższają wszystkich gospodarnością; ale na człowieka to niedosyć.
174A jeśli Narody rządne mają być doskonałe, tedy kto lepiéj rządzi się jak pszczoły; ale na człowieka to niedosyć.
175Albowiem cywilizacja prawdziwie godna człowieka, musi bydź chrześcijańska.
176Pewny obywatel miał kilku synów, i wychował ich pobożnie i cnotliwie w domu, a potém starszych, skoro z dzieciństwa wyszli, posłał do szkoły wielkiéj.
177Starsi tedy, będąc cnotliwi i pilni uczyli się dobrze i zyskali poszanowanie u wszystkich, i dobrze im się wiodło, i postąpili znacznie w mądrości.
178A widząc, iż im dzieje się dobrze, wzbili się w dumę, i rzekli: szanują nas ludzie i słusznie, bośmy mędrsi od wielu innych, i potrzeba, żebyśmy lepiéj od innych mieszkali, i ubierali się, i świata używali.
179Ale iż Ojciec nie dosyć dosyłał pieniędzy, bo dosyłał w miarę potrzeb, a nie w miarę zbytku, przestali więc zgłaszać się do Ojca, i pokłócili się z nim, i zaczęli sami starać się o piéniądze, sposobem naprzód godziwym, potém robiąc długi, na rachunek dziedzictwa, i znaleźli lichwiarza, który im hojnie dodawał, przewidując ruinę ich. Potém będąc niespokojni i smutni, umyślili pocieszać się pijaństwem i rozpustą, i mówili do siebie: Ojciec nas ostrzegał o złych skutkach pijaństwa i rozpusty, ale mamy teraz swój rozum, spróbujmy, czy się niepocieszymy, używając trunku i roskoszy w miarę, jak przystało na ludzi rozumnych.
180Ale potém stracili miarę, i stali się pijakami wielkimi i rozpustnikami, a dla dostania pieniędzy oszustami. Lichwiarz zaś wyrobiwszy na nich wyrok sądowy, i mając już dziedzictwo ich w ręku swych, nic im nie dawał.
181Wpadli więc w nędzę, a Ojciec dowiedziawszy się wydziedziczył ich, i oddani są lichwiarzowi do wyrobku, a pracując przypominali przestrogi Ojca, i myślili w sercu: szkoda, żeśmy go nie słuchali. Ale iż byli pyszni, nie chcieli pisać z przeproszeniem do Ojca, który płakał po nich. I ci, co nie wstydzili się całego świata, wstydzili się łajdaków, którzy w więzieniu pracowali z nimi, i obawiali się, aby łajdacy nie powiedzieli o nich, iż słabego serca są, i płaczą i Ojca przepraszają. I tak pomarli.
182I widząc to sąsiedzi, rzekli: oto ci młodzieńcy byli cnotliwi poki siedzieli w domu, a jak się wyuczyli w szkole stali się źli; nauka tedy musi bydź złą rzeczą, chowajmy więc dzieci w głupstwie.
183Ale Ojciec mądry był, i niezraził się tém, i posłał młodszych synów także do szkoły wielkiéj, ale kazał im brać przykład z braci starszych.
184Więc młodsi nie zapominali nigdy nauk Ojca, i postąpili równie jak starsi w naukach, a byli zawsze cnotliwi, i szanowani, i pokazali sąsiadom, iż nauka dobrą jest rzeczą, a Ojca zawsze słuchać trzeba.
185Otoż Kościół Chrześcijański był owym Ojcem, a dziećmi starszymi byli Francuzi, i Anglicy, i Niemcy; a pieniądzem dobry byt i sława światowa, a lichwiarz był djabłem; a młodszymi braćmi Polacy i Irlandczycy i Węgry i inne narody wierzące.
VI
186Na jakich ludziach Ojczyzna Wasza największe pokładała nadzieje, i dotąd pokłada?
187Nie na ludziach, którzy najpiękniéj ubiérali się, i tańczyli, i najlepszą mieli kuchnię, bo największa część tych ludzi nie miała w sobie Miłości Ojczyzny.
188Ani na ludziach, którzy dawniéj wojny robili, i wyuczyli się najlepiéj maszerować i szykować, i rosprawiać o wojnie, i książki wojenne pisać, bo większa część tych ludzi nie miała Wiary w sprawę ojczystą.
189Ale na ludziach, których nazywaliście dobrymi Polakami, pełnych uczucia, tudzież na poczciwych żołnierzach, tudzież na młodzieży.
190Otoż i świat jest jak Ojczyzna, a Narody jak ludzie. Świat pokłada nadzieję na Narodach, wierzących pełnych Miłości i Nadziei.
191Zaprawdę powiadam Wam: Nie macie uczyć się cywilizacji od cudzoziemców, ale macie uczyć ich, prawdziwéj cywilizacji Chrześcijańskiéj.
192Dobrze jest uczyć się rzemiosł, i sztuk, i nauk; nie tylko u Europejczyków, ale i u Turków, i u dzikich można nauczyć się rzeczy potrzebnych. Uczcie się tedy, abyście żyli pracą własną, jako Apostołowie żyli z ciesielstwa, i tkactwa, i bednarstwa; ale nie zapominali, iż są Apostołami, nauczycielami rzeczy większych, niż owe rzemiosła, i sztuki, i nauki.
193Nie spiérajcie się z cudzoziemcami rozumowaniem i gadaniem, bo wiécie, iż gadatliwi i krzykliwi są, jako chłopięta w szkole; a najmędrszy nauczyciel nie przegada jednego zuchwałego i języczliwego chłopięcia.
194Uczcie więc przykładem, a na gadanie ich odpowiadajcie przypowieściami Ewangelji Chrystusa, i przypowieściami ksiąg pielgrzymstwa.
VII
195Powiedział Chrystus: kto idzie za mną, niech opuści i ojca swego, i matkę swoją i odważy duszę swoją.
196Pielgrzym Polski powiada: kto idzie za Wolnością, niech opuści Ojczyznę, i odważy życie swoje.
197Bo kto siedzi w Ojczyznie i cierpi niewolę, aby zachował życie, ten straci Ojczyznę i życie; a kto opuści Ojczyznę, aby bronił Wolność z narażeniem życia swego, ten obroni Ojczyznę, i będzie żyć wiecznie.
198Za dawnych czasów, kiedy zbudowano pierwsze miasto na ziemi, zdarzyło się, iż wsczął się w mieście oném pożar.
199Powstali niektórzy ludzie, i spójrzeli w okno, a widząc ogień bardzo daleko, poszli znowu spać, i usnęli.
200A drudzy widząc ogień bliżéj, stali we drzwiach, i mówili: będziemy gasić, kiedy ogień do nas przyjdzie.
201Ale ogień wzmógł się bardzo, i pożarł domy tych, którzy we drzwiach stali, a tych, którzy spali, pożarł z domami ich.
202Byli zaś niektórzy ludzie poczciwi, ci widząc ogień, wybiegli z domów swych, i ratowali bliskie sąsiady; ale iż mało było poczciwych, uratować nie mogli.
203A gdy miasto zgorzało, oni poczciwi ludzi z sąsiadami odbudowali je, i pomagał im lud całéj okolicy, i stanęło miasto większe i piękniejsze niż pierwsze.
204Ale owych, co nie byli u pożaru, a tylko we drzwiach domów swych stali, z miasta wypędzono. I pomarli głodem.
205W mieście zaś ustanowiono takie prawo, iż w czasie pożaru wszyscy z wodą, z drabinami, i z hakami do ognia biec muszą, albo wyznaczą osobne ludzie, ktorzy nocą czuwać, a ogień gasić będą.
206I prawo takie i porządek, odtąd w miastach nastało, i ludzie spali spokojnie.
207Miastem owém jest Europa, ogniem nieprzyjaciel jéj despotyzm, a ludzie spiący są Niemcy, a ludzie we drzwiach stojący Francuzi i Anglicy, a ludzie poczciwi Polacy.
VIII
208Za dawnych czasów, byli w Anglji gospodarze, mający wielkie stada bydła i trzody owiec.
209Ale wilcy wpadali często na pole ich i czynili szkodę.
210Wzięli więc strzelby i psy, odpędzali i zabijali zwierza, ale zwierz odpędzony jedną stroną, powracał drugą, a na miejscu jednego zabitego rodziło się dziesięć. A gospodarze na polowaniu ustawiczném zubożeli trzymając wiele psów, i kupując broń. Stada ich i trzody ich, zniszczały.
211Aż drudzy gospodarze mędrsi rzekli; pójdźmy daléj za zwierzem aż do lasu, a wytępim go w gnieździe jego. Ale wilcy przyszli znowu z drugich lasów, i owi gospodarze zubożeli, i trzody potracili.
212Zubożawszy poszli do sąsiadów, i rzekli: zbierzmy cały lud; polujmy rok cały, aż wygładzim wilki na całéj wyspie; bo Anglja jest wyspą.
213Poszli tedy i polowali, aż wytępili zwierza co do jednego, potém złożyli broń, rozpuścili psiarnię, a barany ich pasą się bez pastérza, od owych czasów aż do dziś dnia.
IX
214Zaś w kraju Włoskim, był powiat bardzo żyzny w oliwę i ryż, ale nie zdrowy, bo latem przychodziło nań powietrze zwane malaria, które febrę śmiertelną przynosi.
215Ludzie owego powiatu, jedni kadzili w domach swych, łożąc wielkie pieniądze na kadzidło, drudzy budowali parkany od zachodu, skąd mor przychodził, inni uciekali w niezdrową porę, aż wszyscy wymarli, i stał się powiat ten pusty, a po gajach oliwnych i polach ryżowych, chodziły dzikie świnie.
216I przyszła malaria do drugiego powiatu, i zaczęli znowu ludzie kadzić się i uciekać, aż znalazł się człowiek mądry, i rzekł im:
217Złe powietrze rodzi się daleko od was, w bagnie o mil pięćdziesiąt stąd, pójdźcie więc, osuszcie bagno spuszczając wodę; a jeśli sami od złego powietrza pomrzecie, zostaną dzieci wasze w dziedzictwie waszém, i powiat was błogosławić będzie.
218Ale owi ludzie lenili się iść daleko, i obawiali się śmierci, więc wkrótce pomarli w łożach swych. Złe powietrze idzie daléj, i zajęło już dziesięć powiatów.
219Bo kto nie wyjdzie z domu aby zło znaleść, i z oblicza ziemi wygładzić, do tego zło samo przyjdzie, i stanie przed obliczem jego.
X
220Pamiętajcie, że jesteście wposród cudzoziemców, jako trzoda wśród wilków i jako obóz w kraju nieprzyjacielskim, a będzie między Wami zgoda.
221Ci, co niezgodni, są jak barany które się odłączają od trzody, bo nie czują wilka; albo jak żołnierze, którzy odłączają się od obozu, bo nie widzą nieprzyjaciela; a gdyby czuli i widzieli, byliby w kupie.
222A nieprzyjacielem Waszym, jest nie tylko trójca szatańska, ale wszyscy którzy czynią i mówią w imie trójcy téj, a tych liczba jest wielka między cudzoziemcami, czcicieli Mocy i Równowagi i Koła i Interessu.
223Nie wszyscy jesteście równie dobrzy, ale gorszy z Was lepszy jest, niż dobry cudzoziemiec; bo każdy z Was ma ducha poświęcenia się.
224A jeśli niektórzy z Was różnią się od drugich, tedy dla tego, iż przybrali suknie cudzoziemskie; jedni włożyli czerwone czapki francuzkie, a drudzy gronostaje angielskie, a drudzy togi i birety niemieckie. A dzieci przebranych, często matka własna nie pozna.
225Ale skoro ubiorą się wszyscy w Czamary polskie, i poznają się wszyscy, i usiędą na kolanach matki, a ona wszystkich zarówno uściśnie.
226Nie wyszukujcie ustawicznie w przeszłości błędów i grzechów. Wiécie, iż ksiądz na spowiedzi, zakazuje ludziom o przeszłych grzechach myśléć, a tém bardziéj z drugiemi gadać, bo takie myśli i gadania, znowu do grzechu prowadzą.
227Nie krzyczcie: oto na tym człowieku taka plama jest, muszę ją pokazać; oto ten człowiek popełnił taki a taki występek. Bądźcie pewni, iż znajdą się ludzie, których obowiązkiem będzie te brudy wygrzebywać; i sędziowie, do których należeć będzie sąd; i kat, który ukarze.
228Jeźli idziecie przez miasto, a wszakże nie czyścicie bruku, widząc śmiecie; a jeśli spotkacie złodzieja złowionego, nie śpieszycie się ciągnąć go na szubienicę. Są inni ludzie, do których to należy.
229A na tych ludziach nigdy nie zabraknie; bo gdy zabrakło nie dawno kata w jedném mieście francuzkiém, tedy podało się zaraz trzystu sześćdziesięciu sześciu kandydatów.
230Mówiąc o przeszłości, jeśli powtarzacie: oto w téj bitwie zrobiono taki błąd, a w owéj bitwie taki błąd, a w tym marszu taki błąd; dobrze to jest, ale nie myślcie, żeście bardzo rozumni; bo łatwo widziéć niedostatki, a trudno zalety.
231Jeśli na obrazie jest plama czarna, albo w obrazie dziura, tedy lada głupi postrzeże je; ale zalety obrazu, widzi tylko znawca.
232Ludzie dobrzy sądzą, zaczynając od dobréj strony.
233Gotując się do przyszłości, potrzeba wracać się myślą w przeszłość; ale o tyle tylko, o ile człowiek gotujący się do przeskoczenia rowu, wraca się w tył, aby się tém lepiéj rozpędzić.
XI
234Jesteście między cudzoziemcami jako rozbitowie, na brzegu cudzym.
235Onego czasu rozbił się okręt; wszakże część ludzi wypłynęła na brzeg cudzy.
236Byli zaś między tymi, co wypłynęli, żołnierze, i majtkowie ludzie morscy, i rzemieślnicy, i uczeni piszący książki.
237Wszyscy narzekali, i chcieli do Ojczyzny wrócić; i weszli w radę.
238Lud brzegu onego nie dawał im okrętu, ani łodzi, a będąc chciwy, nie dawał im drzewa bez piéniędzy.
239Poszli tedy do lasu, i zaczęli opatrywać drzewa, i rozprawiać wiele tych drzew potrzeba, i jaki okręt zbudować, czy podobny do dawnego, czy nowym kształtem, czy fregatę, czy bryg, czy kuter.
240Tym czasem ludzie owego brzegu, przybiegli na odgłos kłótni, i wygnali rozbitów z lasu.
241Zaczęli więc narzekać; i wszeli w radę.
242Mówili jedni: iż przyczyną rozbicia był sternik, i chcieli go zabić, ale był utonął; drudzy skarżyli majtków, ale mieli tylko kilku ludzi morskich, i zabiwszy ich nie mieliby z kim płynąć, więc ich tylko łajali i urągali się nad nimi.
243Niektórzy wywodzili, iż rozbicie przyszło z wiatrem północnym, inni składali je na wiatr zachodni, inni obwiniali skałę podwodną. I stała się między nimi kłótnia wielka, trwała zaś rok cały, a nic nie uradzono.
244Rzekli więc: rozejdźmy się, a szukajmy sposobu do życia. Więc cieśle poszli budować domy, a mularze murować, a uczeni książki pisać cudzoziemcom; każdy rzemieślnik wedle rzemiosła swego.
245I stało się, że wszyscy tęsknili do Ojczyzny; a jedni nie umieli budować wedle rozkazania budowniczych cudzoziemskich, a drudzy nie umieli pisma onych ludzi.
246Narzekali więc; i weszli znowu w radę.
247I znalazł się między nimi człowiek prosty, który dotąd milczał, bo był cichy; ten rzekł im:
248Pracując i żywiąc się zapominacie, że musimy powracać do Ojczyzny, a nie powrócimy tylko okrętem, i po morzu.
249Niech więc każdy z Was buduje, i muruje, i pisze; ale razem niech każdy kupi siekierę, a uczy się pływać.
250Zaś ludzie morscy, którzy między nami są, niech wywiedzą się o morzu, i o brzegach tutejszych, i o wiatrach.
251A gdy już będziem gotowi, pójdziemy do lasu, i zbudujem prędko okręt, nim się obejrzą ludzie brzegu tego. A jeśli zechcą nam wstręt czynić, tedy mając siekiery, obronimy się. Rzekli więc obierzmy stérnika.
252Jedni chcieli starego, drudzy młodego; mularze innego, uczeni innego. I trwałą ta kłótnia pół roku, i nic nie postanowili.
253Natenczas rzekł im ów człowiek prosty: obierzcie naprzód cieślę, któryby Wam prędko okręt zbudował, a zbudujcie tym czasem kształtem dawnym, bo nie mamy czasu nowego probować.
254A gdy wsiądziemy i wypłyniemy, zbierzemy ludzi, którzy między nami są ludzie morscy, i każemy im obrać spomiędzy siebie stérnika.
255Ludzie morscy, równie jak my, nie zechcą utonąć; więc dobrze wybiorą.
256A jeśliby i wtenczas była między nami kłótnia, tedy skończy się; bo mocniejsi słabszych albo powiążą, albo w morze wrzucą; a póki jesteśmy na tym brzegu, kłótnia nigdy nie skończy się, bo nam niewolno ani zabijać drugich, ani wiązać.
257Zrobili ci tak, jak im radził, i wypłynęli szczęśliwie.
XII
258W radach Waszych i zmowach, nie naśladujcie bałwochwalców.
259Bo niektórzy z Was zaczynali rady, i zmowy, i spiski, do których trzeba mądrości i zgody, zaczynali przy obiadach i wieczerzach, od jedzenia, i od picia.
260A któż kiedy widział, aby brzuch pełny dawał mądrość, i głowa pijana zgodę, aby z mięsa i z wina wskrzesić Ojczyznę?
261I dla tego zmowy i spiski takie nie udają się, bo jaki początek, taki koniec.
262A lekarze wiedzą, iż dziecie poczęte z ojca, który się obżarł i opił, głupie jest, i nie długo żyje.
263Przetoż Wy zaczynajcie radę i zmowę, obyczajem przodków, idąc na mszę, i do kommunji; a co wtenczas uradzicie mądre będzie.
264I niewidziano nigdy, aby ludzie byli niezgodni dnia tego, kiedy przystępowali pobożnie do kommunji, i aby dnia tego byli lękliwi.
265Wchodząc na radę abo zmowę, upokorzcie się przed oczyma Waszemi, albowiem bez pokory niéma zgody.
266Ztąd niemówi się do ludzi: podnieście się do zgody; ale skłońcie się do zgody.
267A kto chce związać wierzchołki drzew musi je nachylić: nachylcie więc rozumy Wasze, a zwiążą się.
268W uroczystościach Waszych nie naśladujcie bałwochwalców.
269Albowiem bałwochwalcy, między którymi żyjecie, obchodzą święta narodowe wesołe, czy smutne, zawsze jednym sposobem, to jest, jedzeniem i piciem; stół jest ołtarzem ich, a brzuch Bogiem ich.
270Wy zaś obchódźcie święta Wasze narodowe, Święto powstania, i Święto Grochowskie, i Święto Wawru, obchódźcie obyczajem przodków Waszych, idąc z rana do kościoła, i poszcząc dzień cały.
271A pieniądze oszczędzone dnia tego od gęby Waszéj, dajcie Starszym na karmienie matki Ojczyzny. A takiego obchodu, ani urząd żaden nie zabroni, ani potrzeba na taki obchód, najmować domy wielkie, i schodzić się gromadnie na rynkach.
272Nie naśladujcie bałwochwalców w ubiorach Waszych.
273Bo bałwochwalcy między którymi żyjecie, urząd chcą zrobić szanownym, nie przez poświęcenie się, ale przez ubior; i czepiają na siebie purpurę, i gronostaje, i wstęgi, i ordery; i są jako nierządnice, które się bielą i różują, i stroją, i im brzydsze, tém piękniéj ubiérają się.
274Wy noście Czamary powstańskie, i starsi, i młodsi; bo wszyscy jesteście żołnierzami powstania Ojczyzny. Czamarą zaś nazywa się po polsku strój, w który ubiérano umierającego.
275A wielu z Was umrze w stroju powstańskim. Wszyscy zaś niech będą gotowi umrzéć.
276Któż niepozna pod Czamarą powstańską Męża, co zwyciężył pod Wawrem; i Męża, co zwyciężył pod Stoczkiem; i Męża, co wyprowadził wojsko z Litwy; i Męża, który prowadził pułk Wołyński; i Męża, który powiedział w dniach powstania: Młodzieńcy, róbcie coście zamyślili, idźcie a walczcie; i Młodzieńców, którzy pierwsi wygnali tyrana; i Męża, który wyrzekł pierwszy: precz z Mikołajem? Wiadome są na świecie imiona Ich.
277A któż wié, jak się nazywa król Neapolitański, i Sardyński, chociaż purpurę noszą? Kto zna imiona synów królewskich w innych krajach, i imiona Marszałków, i Wodzów, noszących buławy i wstęgi? Nikt o nich nie wié.
278A o innych wiedzą tylko dla tego, iż znaczni są wielką złością i głupstwem; jako w miasteczku, wiedzą imie sławnego rozbójnika, i sławnego złodzieja, i sławnego kuglarza, i warjata, którzy włóczy się po ulicach, i lud śmieszy.
279A taka sława jest Cara Mikołaja, i Carzyka Don Migela, i Carzyka Modeny, i wielu królów i Ministrów, których znacie.
280Noście więc Czamary powstańskie.
281Kto zaś ma potrzebę wziąć strój inny droższy, i staje mu na to, niech tak postąpi: jeśli suknia kosztuje talarów dziesięć, niech kupiwszy suknię, złoży drugie talarów dziesięć na odziewanie Ojczyzny. Toż samo zrobicie i ze strawą, i z mieszkaniem, które ma bydź żołnierskie; a co jest droższe nad żołnierskie, od tego podatek dobrowolny złożcie.
282A wszakże nie patrzcie drugich, jak jadają, i ubiérają się, i mieszkają, tylko patrzcie samych siebie; albowiem napisana jest ta rada; nie dla tego, abyście podług niéj sądzili drugich, ale samych siebie.
283Bo dla drugich bądźcie łagodni, a dla siebie surowi. A podług tego jak drugich sądzicie, sami będziecie sądzeni.
284 285Iż kto bardzo surowie potępi bliźniego za błąd jaki, albo za lękliwość, albo za opieszałość, albo za niestałość; tedy sam pewnie w ten błąd wpadnie, i sądzony będzie od drugich.
286Jest to tajemnica, którą pewien pobożny Polak odkrył, Wam obwieszcza.
287Na tchórza najsrożéj nastają tchórze; na złodzieja złodzieje; a z warjata najgłośniéj smieją się drudzy wariaci.
288A człowiek rozumny i odważny, w mowach pobłażający jest; wszakże jeśli zwierzchnikiem jest i Sędzią, i lud mu da miecz w ręce, wtenczas surowy jest, i sądzi i karze podług sumienia, albowiem przez usta jego wyrokuje lud cały, a mieczem jego zabija ręka ludu.
289A człowiek próżny, surowy jest w mowach, póki jest prostym człowiekiem; a gdy zostanie Starszym ludu, i Sędzią; natenczas wydaje się nikczemność jego, bo lękliwy jest i pobłażający, a nie sądzi wedle serca ludu, ale wedle przyjaźni swych, i nienawiści swych.
290Jeśli o kim powiesz niesłusznie: zdrajcą jest; albo powiesz niesłusznie: szpiegiem jest; tedy bądź pewien, iż o tobie toż samo mówią inni, w téjże saméj chwili.
291Nie rozróżniajcie się między sobą mówiąc: ja jestem ze staréj służby, a ty jesteś z nowéj służby; ja byłem pod Grochowem i Ostrołęką, a ty pod Ostrołęką tylko; ja byłem żołnierzem, a ty powstańcem; ja Litwin, a ty Mazur.
292Którzy tak mówią niech przeczytają Ewangelją o robotnikach, którzy przyszli do winnicy, jedni wezwani rano, drudzy w południe, a inni wieczorem, a wszyscy równą wzięli zapłatę. A ci, co wcześniéj przyszli, zazdrościli późniejszym, Pan zaś rzekł: zazdrośnicy, a coż wam do tego, byleście sami wzięli tę zapłatę?
293Znajdziecie wiele dzieci żołnierskich u cudzoziemców, a dzieci powstańców są tylko u Was.
294Litwin i Mazur bracia są; czyż kłócą się bracia o to, iż jednemu na imie Władysław, drugiemu Witowt? nazwisko ich jedne jest, nazwisko Polaków.
XIII
295Nie spiérajcie się o zasługi Wasze, i o pierwszeństwo, i o znaki.
296Do pewnego miasta szturmowali żołnierze mężni, i postawiono na murze drabinę, a wojsko krzyknęło: kto piérwszy postawi nogi na murze, będzie miał znak wielki wojskowy.
297Przybiegła pierwsza rota; a iż każdy chciał piérwszy wstąpić na szczeble, zaczęli się odpychać, i obalili drabinę i pobici są z murów.
298Postawiono więc drugą drabinę, i nadbiegła druga rota; a który najpierwéj wskoczył na szczeble, puszczono go, a drudzy postępowali za nim.
299Ale piérwszy żołnierz wpół drabiny stracił siłę i zatrzymał się, drugim zawalając drogę. A więc następujący żołnierz targał się z nim, i oderwał go, i w dół rzucił, i innych zepchnął; zrobiło się zamieszanie wielkie, i wszyscy pobici są.
300Aż postawiono trzecią drabinę, i wbiegła trzecia rota; piérwszy żołnierz dostał ranę, i iść dalej nie chciał. Ale następujący po nim był mąż silny i ogromny, więc nic nie mówiąc porwał go, i niosł przed sobą, i zastawiał się nim jak tarczą i postawił go na murze; za czém wbiegli inni porządkiem, i miasto zdobyli.
301A wojsko potém weszło w radę, i chciało dać znak wielki owemu żołnierzowi silnemu. On zaś tak im mówił:
302Bracia żołnierze, okrzyknęliście: iż kto piérwszy na murze nogi postawi, znak weźmie, a oto jest żołnierz ranny, który stanął przedemną; on tedy znak weźmie. Przez niego Bóg miasto zdobył.
303Nie ważcie go lekce, mówiąc: iż tylko prędkości nóg winien piérwsze miejsce, bo i prędkość jest przymiot w żołnierzu, jako siła i męztwo.
304Nie mówcie: iż on nic nie sprawił, bo gdyby go nie raniono przedemną, tedy ja odniósłbym tę ranę, i możebyśmy miasta dziś nie wzięli. A ten, kto zasłania, równy temu, kto walczy, i tarcz ma równą cenę jak miecz. Znaku nie potrzebuję, bo wszyscy wiedzą, com zrobił.
305Bóg daje zwycięstwo używając prędkości jednego, męztwa drugiego, siły trzeciego; a skoro człowiek zręczny lub silny zamiast nieść w górę towarzysza słabszego, strąca go, tedy robi zamieszanie i klęskę; a jeśli chwali się z zasługi swéj, zasiéwa niezgodę.
XIV
306Niech każdy składa talent swój Ojczyznie, jako dar w karbonę tajemnie, i nie mówiąc, wiele złożył. Przyjdzie czas, że się karbona napełni, a Pan Bóg zapisuje, ile każdy złożył.
307Ale jeśli chwalić się będziecie, iż tyle a tyle złożyliście; tedy wyśmieją Was ludzie, i poznają, żeście dawali talent Wasz tylko dla chluby.
308Zasługa dla Ojczyzny jest jako proch.
309Kto proch szeroko rozsypie, i podpali; zrobi mały błysk bez mocy, i huku, i skutku.
310Ale kte proch zakopie głęboko, i podpali; tedy wywróci ziemie i mur z hukiem i skutkiem, a ludzie mówić będą: zaiste było tam wiele prochu; chociaż było nie wiele, ale w zakopaniu głębokiém.
311Przetoż i zasługa głęboko schowana, pokaże się sławnie; a kto ją tak schowa, że się na tym świecie nigdy nie pokaże, tedy ukaże się w wieczności, i huk jéj będzie nieskończony, i blask jéj nigdy niegasnący, i skutek jéj na wieki.
312Zasługa dla Ojczyzny jest jako ziarno; kto obnosi to ziarno w ręku, i wszystkim je pokazuje, wołając: oto jest ziarno wielkie, tedy wysuszy je, i nic z niego nie otrzyma.
313Ale kto zakopie ziarno w ziemię, a czeka cierpliwie kilka tygodni; tedy ziarno wyda roślinę.
314Ale kto schowa ziarno w kłosie na rok przyszły, na życie przyszłe; ten otrzyma ziarn sto, a z tych stu, tysiące tysięcy.
315A przeto, im kto dłużéj czeka nagrody, tém większą weźmie; a kto jéj tu nie weźmie, tam weźmie największą.
316A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się, mówiąc: waleczni byliśmy, a nie mamy starszeństwa i znaku? A czyż walczyliście dla starszeństwa i znaku? Kto dla starszeństwa i znaku walczy, niech idzie do Moskala.
317A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się, mówiąc: oto ten, który stoi na prawo, lękliwy jest, a wziął znak; oto ten, który stoi na lewo, nie mądry jest, a wziął starszeństwo? A czyliż żołnierz dobry biegąc na nieprzyjaciela, ogląda się na prawo, na lewo? Nie ogląda się, ale naprzód idzie. Bo kto ogląda się na prawo i na lewo, tchórz jest. Oglądać się, i ogłądać, jest rzecz naczelnika.
318A cóż mówić o ludziach, którzy skarżą się mówiąc: naczelnik nasz pomylił się, dająć znaki, wybiérając na starszeństwo ludzi złych. Bo widzi każdy łatwo wadę w naczelniku, a nie widzi przymiotu; i widzi zasię w sobie przymiot, a nie widzi wady. A często to dobre, które jest w naczelniku, potrzebniejsze jest dla dobra Narodu, niżeli to dobre, które w nas jest.
319Alboż nie wiecie, iż Chrystus Bóg, wybrał między dwunastu Apostołów, jednego zdrajcę; tedy naczelnik człowiek, jeśli między dwunastu wybierze pięciu złych do urzędu, i do znaku, doskonały jest.
320A między Apostołami Jan Święty był najwięcéj kochany, chociaz najmłodszy, i nie miał żadnego osobnego urzędu; ani był namiestnikiem jak Piotr; ani przeznaczony do powołania Narodów jak Paweł, ani Podskarbim jak Judasz.
321A przecież Jan jeden przepowiedział przyszłość w Apokalipsie, i nazwany jest Orłem, i koniec Jego tajemniczy jest, i wielu myśli, iż on nie umarł, ale dotąd żyje; a tego nie myślą o żadnym Apostole.
322Otóż widzicie, iż zasługa bez urzędu stała się okazalszą na wieki.
XV
323Jesteście między cudzoziemcami, jako gospodarze szukający gości i spraszający ich na ucztę Swobody do domu swego.
324Pewny gospodarz głupi spraszając gości, pokazywał im naprzód w domu swoim miejsca gdzie zrzucają śmieci, i inne miejsca brudne, tak, iż ckliwość obudził, i nikt potém nie chciał siadać do stołu jego.
325Ale gospodarz rozumny prowadzi gości czystym przysionkiem do izby biesiadnéj. Miejsca na śmiecie i brudy w każdym domu są, ale zakryte od oczu.
326Są między Wami, którzy mówiąc cudzoziemcom o Ojczyznie swéj zaczynają od tego, co w jéj prawach i ustanowieniach nie doskonałe było i nie dobre; drudzy zaś zaczynają od tego, co piękne i naprzód godne widzenia. Powiedzcież teraz, którzy z nich są głupi gospodarze, a którzy rozumni? i którzy gości do domu zaproszą?
327Nie miotajcie pereł przed wieprze; nie wszystkim cudzoziemcom gadajcie o wielkich rzeczach, które poczynił naród Wasz dla dobra świata, bo jedni Wam nie uwierzą, a drudzy was nie zrozumieją, aż się nawrócą.
328Pewien Chrześcijanin mieszkał pod lasem, będąc gajowym. Ten ujrzał iż zbójca wykrada się z lasu i dąży ku karczmie, w któréj mieszkali żydzi, aby ich pobił i odarł. Rozbójnik rzekł do gajowego: pójdźmy razem na żydy, a podzielim się łupem ich.
329Gajowy miał w ręku strzelbę, ale tylko nabitą śrótem na ptaszki, przecież rzucił się na rozbójnika, i ranił go; sam zaś był mocniéj zraniony, i porwali się za barki, i bili się długo, aż rozbójnik obalił gajowego, i podeptał, i myślił, iż go zabił. Ale sam będąc zraniony, nie mógł dla ujścia krwi iść na rozbój, i wrócił do lasu. Gajowy zaś zawlókł się do karczmy dla ratunku.
330I rzekł żydom: oto spotkałem męża rozbójnika, i odpędziłem go, i zraniłem, ale skoro wyleczy się wróci; a jeśli tu nie wróci, tedy pójdzie łupić inne Żydy po karczmach. Wstańcie więc pojmajcie go, i zwiążcie; a jeśli boicie się, pomóżcie mnie, rozbójnik jest mąż dużéj ręki, ale iż osłabiony, pożyjem go.
331Żydzi zaś widzieli z karczmy, co się stało, i wiedzieli, że ich obronił; ale obawiali się, aby nie prosił zapłaty.
332Więc udali wielkie zadziwienie, pytając, skąd przychodzi, i czego żąda; starsi dali mu wódki i chleba; a bachury płakały, niby z litości.
333I rzekli wszyscy: nie wierzymy, aby rozbójnik chciał nas zabijać; bywał tu u nas dawniéj, i pił wódkę, a nic nam złego nie zrobił.
334Odpowiedział im gajowy: jeśli tu był, tém gorzéj dla was, bo obejrzał dom wasz, i skrzynie wasze, i obaczył, że w domu mieszkają żydzi, to jest, lękliwego i słabego serca Naród.
335Na to rzekli znowu Żydzi: nie bluźń na Naród nasz; alboż nie z niego, nie z naszego Narodu był Dawid, który zabił Goliata, i Samson najmocniejszy z ludzi.
336Odpowiedział im gajowy: człowiek jestem w księgach nieuczony, słyszałem od Plebana, że ów Dawid i Samson pomarli, i niepowstaną; radźcie więc o sobie.
337Rzekli więc Żydzi: nie nasza rzecz lasy ze zbójców oczyszczać, jest na to urząd i wojsko; idź a powiédz im.
338Odpowiedział gajowy: broniąc was, nie pytałem urzędu, i nie czekałem na wojsko.
339Rzekli mu Żydzi: broniłeś sam siebie.
340Odpowiedział gajowy: mogłem wżdy pomagać rozbójnikowi łupić was, albo iść z daleka za nim i milczéć, a podzieliłby się ze mną dobrem waszém. Mogłem też z domu nie wychodzić.
341Rzekli mu Żydzi: broniłeś nas, bo spodziewałeś się zapłaty. Jakoż daliśmy tobie wódki i chleba, i opatrzyliśmy ranę, i damy ci jeszcze talar bity.
342Odpowiedział im gajowy: Zapłaty waszéj nie chcę, a za chleb i wódkę, i leki, odeszlę pieniądze, skoro wrócę do domu mego.
343Rzekli mu znowu Żydzi: biłeś się ze zbójcą, bo wiemy, żeś człowiek kłótliwy, i lubisz bój, i szukasz po lesie zwierza.
344Odpowiedział im gajowy: gdybym szedł na bój, uzbroiłbym się lepiéj, wziąłbym kule i tasak; wyszedłbym albo pierwéj, albo potém; a widzieliście, żem nie wyszedł ani pierwéj, ani potém, ale w tę samą chwilę, kiedy ujrzałem męża rozbójnika idącego na was.
345Więc Żydzi zadziwili się bardzo, i rzekli: powiedz tedy, a przyznaj się, dla czegoś to zrobił, co zrobiłeś; i jakie były myśli twe, bo człowiek dziwny jesteś!
346Odpowiedział gajowy: tego jednego wam nie powiem, a choćbym powiedział, nie zrozumiecie, bo inny jest rozum żydowski, a inny chrześcijański; ale gdybyście się nawrócili do Chrześcijaństwa, zrozumielibyście sami postępowanie moje, nie potrzebując pytać się mnie. I to rzekłszy, wyszedł od nich.
347 348A Żydzi mówili między sobą: chlubi się, że jest mężny, a jęczy; rany jego nie są ciężkie, i tylko jęczy, aby nam straszył dzieci.
349Wiedzieli Żydowie, iż ciężko raniony był, ale czuli, iż źle zrobili, a chcieli sami w siebie wmówić, że nic złego nie zrobili. I gadali głośno aby sumnienie swe zagłuszyć.
XVI
350Jesteście w ziemi cudzéj wśród bezprawia, jako podróżni, którzy w kraju nieznanym wpadną w jamę.
351Do jamy wilczéj wpadło kilku podróżnych. Byli między nimi panowie, słudzy, i przewodnik.
352A skoro ujrzeli się na dnie jamy, zmierzyli ją oczyma, i choć nic do siebie nie mówili, zgadli co trzeba było robić.
353Stanął tedy na dnie jamy jeden z nich najsilniejszy i najgrubszy, a drugi wstąpił mu na barki, a trzeci drugiemu wstąpił téż na barki, a ostatniemu na barki wstąpił przewodnik.
354Tak robiąc drabinę, nie uważali, kto pan, kto sługa; ale osądzili sami siebie po tuszy i szerokości barków.
355Osądzili téż, iż najwyżéj trzeba stawić przewodnika, i najpierwéj z jamy wysadzić, iż znał drogi i miejsca, i najrychléj znalazłby pomoc.
356A gdy przewodnik wyszedł, czekali w milczeniu, posilając się pokarmem, który mieli w sakwach, obdzielając każdego wedle głodu jego.
357Niektórzy lękali się, aby przewodnik nie zostawił ich tam, ale nic nie mówili, aby towarzyszom serca nie psuć, i rzekli w sercu tylko: jeśli nas zdradzi, będziemy mieli czas narzekać.
358Po krótkiéj chwili przewodnik ludzi sprowadził, i podróżnych wyciągnął, i do wsi odwiódł.
359Więc milcząc, pożegnali się, i myślili podróżni, przewodnik głupi jest; ale iż zbłądził z głupstwa, a nie ze złéj woli, i miał dosyć strachu, puśćmy go w pokoju, wszakże drugi raz lepiéj wybiérajmy przewodnika.
360Przewodnik zaś myślił, zbłądziłem, a mało co nie zgubiłem tych oto poczciwych ludzi, drugi raz nie podejmę się nigdy przewodnictwa.
361I trwało między tymi ludźmi, od czasu wpadnienia aż do czasu wyjścia, głuche milczenie.
362Następnego roku, wpadli do tejże jamy podróżni drudzy z drugim przewodnikiem; i umyślili tymże sposobem ratować się.
363Ale był spór, kogo postawią na dole, bo panowie nie chcieli sług dźwigać na barkach, a słudzy obawiali się, aby panowie wyszedłszy nie zostawili ich.
364Wszyscy zaś obawiali się wypuścić przewodnika, bo go w gniewie za błąd łajali i bili; musiał im tedy zakląć się przysięgą wielką, iż powróci.
365Skoro wyszedł, pomyślił sobie: źli to ludzie są, i cóś na mnie knują, bo mi nie wierzyli, zostawię ich tam w jamie. Szedł więc do domu swego.
366A podróżni kilka dni marli głodem, aż przypadkiem trafili na nich ludzie, i wyciągnęli ich.
367Ledwie wyszli na wolność, jedni chcieli puszczać się daléj w drogę, drudzy szukać i karać niewiernego przewodnika. Kłócili się więc z sobą i rozłączyli.
368Zapalczywsi szli, klnąc i grożąc przewodnikowi, i stało się, iż im nikt niechciał przewodniczyć ani na proźby, ani za piéniądze.
369Przewodnik zaś ów niewierny klął i krzyczał, że nic nie winien, że owi ludzie sami zbłądzili; a na dowód, iż dobrze zna drogi, podjął się innych prowadzić. I stało się, iż był znowu innym przyczyną nieszczęścia.
370I trwała od czasu wpadnienia ich aż do czasu wyjścia ich ciągła kłótnia.
XVII
371Jesteście w pielgrzymstwie Waszém na ziemi cudzéj, jako był lud Boży na puszczy.
372Strzeżcie się w pielgrzymstwie utyskiwania, i narzekania, i powątpiéwania. Grzechy to są.
373Wiécie, iż gdy lud Boży wracał do ziemi przodków, do ziemi Świętej, tedy pielgrzymował w puszczy, a wielu, z ludu Bożego tęskniło, i mówiło: wróćmy do Egiptu; będziemy tam w ziemi niewoli, ale będziemy mieli obfitość mięsa, i cybuli.
374I powiada Pismo Święte iż Bóg obrażony przedłużył pielgrzymkę Narodu, aż dopóki wszyscy ci, którzy tęsknili, nie wymarli na puszczy; bo żaden z nich nie miał ujrzéć ziemi Świętéj.
375Wiécie, iż byli drudzy między ludem Bożym, którzy nie ufali prorokom swym, i mówili: a jakże zdobędziem ziemię przodków, kiedy mamy przeciw sobie króle mocne, i ludy, jako ludy olbrzymów?
376I powiada Pismo Święte, iż Bóg obrażony tém niedowiarstwem, przedłużył znowu pielgrzymkę Narodu, aż wszyscy ci, którzy wątpili, pomarli na puszczy; bo żaden z nich nie miał ujrzéć ziemi Świętéj.
377A nie tylko ci, którzy głośno narzekali i wątpili; ale i ci, którzy w sercach swych narzekali i wątpili, pomarli także; bo czyta Bóg w sercach, jako w książce otwartéj, chociaż dla drugich zamknięta jest.
378Przetoż strzeżcie się grzechu narzekania i wątpienia, abyście nie przedłużyli dni, pielgrzymstwa Waszego.
379A jako w obozie ludu wybranego byli ludzie zaraźliwi, chorujący na leprę czyli trąd, tak i między Wami trafiają się ludzie zaraźliwi, to jest źli Polacy; od tych uciekajcie, bo nad trąd zaraźliwsza choroba ich. Po tych znakach zaś, poznacie chorobę ich.
380Człowiek zaraźliwy nie wierzy w zmartwychwstanie Polski, chociaż bił się o nie i pielgrzymuje o nie. A choroba jego pokazuje się w słowach takich: wiedziałem, że powstanie było głupstwem, ale biłem się walecznie za sprawę powstania, jako dobry żołnierz; wiem, iż niepodobieństwem jest odzyskać Polskę, ale pielgrzymuję, jako człowiek honorowy.
381Skoro posłyszycie takie słowa, uciekajcie zatknąwszy uszy, i donieście starszym; a starsi natychmiast człowieka zaraźliwego złożą z urzędu, jeśli jest urzędnikiem; i zdejmą z niego Czamarę, i każą mu namyślać się w domu przez pewną liczbę dni.
382A po téj liczbie dni obaczą, czy się wyleczył, i czy wstąpiła weń Wiara i Łaska; a jeśli się wyleczył, i wyrzeka się grzechu, tedy ogłoszą go czystym, i przyjęty będzie znowu do pielgrzymstwa.
383Jeśli zaś chory też same słowa co pierwéj mówić będzie, tedy starsi napiątnują go, ogłaszając: iż jest nieczysty. I wszyscy od niego uciekać mają, od widoku jego, i od słów jego; bo ani jest dobry żołnierz, ani człowiek honorowy; ale głupiec, i złośnik.
384Bo jeśli w bitwach szedł na ogień, tedy i koń, na którym siedział Krakus, i bódł go ostrogami, i koń, który wiózł harmatę pod biczem furmana, szedł w ogień; a możnaż nazywać konia, dobrym żołnierzem?
385A jeśli zaraźliwiec mówi: iż bije się dla honoru, tedy i officer moskiewski mówi, iż bije się dla honoru; i Włoch, który mści się zabiiając sztyletem rywala swego, mówi, że się mści za honor; a cóż znaczy głupi bałwochwalczy honor taki?
386Zaprawdę mówię Wam, iż żołnierz, ktory walczy bez Wiary w dobroć sprawy swoiéj, zwierzem jest; a dowódzca, który prowadzi na bój, bez Wiary w sprawę swoją rozbójnikiem jest.
387Człowiek zaraźliwy bije się w polu, i zabija dwóch nieprzyjaciół, a wróciwszy do namiotu, psuje serca żołnierzy, i zabija dziesięciu swoich na duszy.
388Jest on podobny do człowieka, który chodzi do kościoła, i klęczy; a wróciwszy do domu, śmieje się przed dziećmi z Boga i z Wiary.
389A niech się nie tłumaczy, mówiąc: iż co innego jest postępowanie i czyn, a co innego myśl i mowa; bo przeciwko Ojczyznie można ciężko grzeszyć mową i myślą, a każdy z tych grzechów nie ujdzie kary swéj.
390Te są ostróżności przeciwko zaraźliwym w pielgrzymstwie Polskiém.
XVIII
391Jesteście wśród cudzoziemców jako Apostołowie wśród bałwochwalców.
392Nie obruszajcie się tak bardzo na bałwochwalców, bijcie ich słowem, a inni ich pobiją mieczem, a ci co ich pobiją są Żydzi czyli ludzie starego zakonu, którzy czczą Wszczechmocność ludu, i Równość, i Wolność. Oni nie nawidzą bałwochwalców, a nie mają miłości ku bliźnim, i zesłani są na wytępienie bałwochwalców Chananejczyków.
393I pokruszą bałwany ich, a bałwochwalców będą sądzić prawem Mojżesza, i Jozuego, i Roberspiera, i Saint-Justa, wytępiając od starego do ssącego dziecka, od bydlęcia do szczenięcia. Bo Bóg ich, który się nazywa Wszechmocność ludu, jest sprawiedliwy, ale gniewny i trawiący jak ogień.
394A jako między Żydami w stolicy ich powstał Chrystus i zakon Jego, tak w stolicach liberalistów Europejskich powstanie zakon Wasz, nowy zakon póświęcenia się i Miłości.
395Albowiem Anglja i Francja są jako Izrael i Juda. Jeśli tedy posłyszycie liberalistów swarzących się o dwie Izby, i o Izbę dziedziczną, i o Izbę wybiéralną, i o sposób wybiérania, i o zapłatę dla króla, i o wolność druku, nie dziwujcie się mądrości ich, jest to mądrość starego zakonu.
396Są to Faryzeusze i Saduceusze, którzy kłocą się o tref i o koszer, a nie rozumieją co to jest kochać i umrzeć za prawdę.
397I kiedy słyszą Was przybyłych z północy mówiących o Bogu i Wolności, tedy gniewają się i wołają jak Doktory na Chrystusa, wołając: A skąd mu tyle nauki, synowi cieśli? a jakże mógł prorok urodzić się w Nazarecie? a jak on śmie nas uczyć starych doktorów?
398A kiedy mówią o wojnie Waszéj dla zbawienia Narodów, nie przeczą iż dobrze zrobiliście, ale powiadają iż niewcześnie, jako doktorowie wyrzucali Chrystusowi, iż w szabas śmiał ludzi uzdrawiać, i krzyczeli: godzi-li się w szabas uzdrawiać? godzi-li się w czasie pokoju Europejskiego z Rossją wojować?
399A jeśli dają jałmużnę wdowom i sierotom Wolności, wdowom i sierotom Hiszpańskim, Portugalskim, Włoskim i Polskim, tedy dają głośno, w Izbach, jako czynili Faryzeusze.
400A jeśli dają Ojczyznie swoiéj, tedy rozprawiają, ile podług zakonu czyli konstytucyi dać mają.
401A Wasz zakon inny jest, bo Wy mówicie: wszystko co nasze jest, Ojczyzny jest; wszystko co naszéj Ojczyzny jest, wolnych Ludów jest.
402Anglicy, którzy kochają Wolność według starego zakonu powiadają: odbierzmy Francuzom morze, jak Izrael odbierał miasta od Judy; a Francuzi starozakonni mówią: odbierzmy Niemcom ziemie nadreńskie; a Niemcy mowią: odbierzmy zaś Francuzom ziemie nadreńskie, i tém podobnie. Przetoż powiadam Wam iż głupi są, i zarażają się bałwochwalstwem, czcią Baala, i Molocha, i Równowagi.
403Albowiem porty, i morza, i lądy są dziedzictwem ludów wolnych. Alboż kłóci się Litwin z Polakiem o granice Niemna, i o Białystok? Przetoż powiadam Wam, iż Francuz, i Niemiec, i Moskal muszą bydź jako Polak i Litwin.
404Wszedł do domu opustoszałego człowiek dziki, z żoną, i z dziećmi. A widząc okna, rzekł: przez to okno będzie patrzéć żona moja, a przez drugie ja sam, a przez trzecie mój syn. Patrzyli więc, a kiedy odchodzili od okien, zasłaniali je obyczajem ludzi dzikich, aby światło do nich należące innym nie dostało się. A reszta rodziny okien nie miała.
405I rzekł człowiek dziki: przy tym piecu ja sam tylko grzać się będę, bo jeden tylko piec był. A inni niech sobie zrobią każdy po jednym piecu. I rzekł potém: wybijmy w domu drzwi, dla każdego oddzielne; przetoż popsuli dom, i bili się często o światło, ciepło, i granice izby.
406Otoż tak robią narody Europejskie, zazdroszczą sobie handlu książek, i handlu wina, i bawełny, nie wiedząc; iż nauka i dostatek, do jednego domu należą, do wolnych Ludów należą.
XIX
407Niektórzy z Was rozprawiają o arystokracji i demokracji i o innych rzeczach starego zakonu; ci bracia Wasi mylą się, jako pierwsi Chrześcijanie, którzy rozprawiali o obrzezaniu i umywaniu rąk.
408Ale Narody zbawione będą nie przez stary zakon, ale przez zasługi Narodu umęczonego, i ochrzcone będą w imie Boga i Wolności. A kto tak ochrzcony, bratem Waszym jest.
409Nie gadajcie wiele o prawach. Prawa są jako obligi, a rządy jak dłużnicy, a Ojczyzna jak dobro. Im podlejszy i chytrzejszy jest dłużnik, tém mocniéj go opisują, a Ojcu i bratu wierzy się bez obligu.
410Przetoż bądźcie doskonałymi jak Apostołowie, a zawierzą Wam Narody, i co postanowicie prawem będzie, nie tylko dla Was, ale dla wszystkich Wolnych Ludów.
411Nie rozprawiajcie wiele o formie przyszłego rządu w Polsce. Nie ci najlepiéj urządzą, którzy rozprawiają, ale ci którzy najmocniéj czują, i najpełniejsi są poświęcenia się.
412Pewne siéroty szukały sobie opiekuna, któryby ich dobrami zarządzał, i ich wychował. Obróciły więc oczy na sąsiada, który był dobrym gospodarzem, ale chciwym, i pieniądze wielkie zebrał, a u ludzi miał sławę przemyślnego, ale nieużytego człowieka. Rzekły tedy sieroty: tego nie chcemy, bo z nas bogacić się będzie.
413Obróciły więc oczy na drugiego sąsiada, który księgę o gospodarstwie napisał, ale sam nigdy nie gospodarował; rzekły więc: i tego nie chcemy, bo na nas będzie robił próby gospodarcze.
414Ale słyszały o trzecim, iż był człowiekiem ubogim, i znaczny majątek stracił, popiérając sprawy wdów i siérót; rzekły więc: tego weźmijmy.
415Podobna jest forma rządu przyszłego do kształtu mowy, którą mówi człowiek radny.
416Człowiek przemyślny idąc na radę narodową, obmyśla, jak zacząć mowę, co położyć na początku, co we środku, a co w końcu, bo tak nauczył się w szkole; ale iż sprawy narodowéj mocno nie czuje, więc mowa jego będzie sztucznie ułożona, ale pusta, i przejdzie, i pamięci nie zostawi.
417A człowiek poczciwy, idąc na radę narodową pełne ma serce miłości Ojczyzny, i czując prawdę tego co ma mówić, mówi nie myśląc o porządku, a wszakże mowa jego będzie porządna, i spiszą ją skoropisowie na wzór dla innych; a on sam zadziwi się, iż tak mądrze mówił.
418Owóż i prawodawcy pełni miłości Ojczyzny postanowią urzędy w kraju stosownie do potrzeby, i będzie kraj urządzony dobrze, a drudzy to urządzenie przepiszą, i naśladować będą.
419Podobna jest Rzeczpospolita którą założyć macie do lasu, który sieje gospodarz.
420Jeśli gospodarz zasieje nasienie dobre, na ziemi dobréj, może być pewny, iż się drzewa urodzą; i niéma potrzeby myśléć o formie drzew, i lękać się, aby się dęby nie urodziły z kolcami, a jodły z liściami.
421Zasiéwajcie więc miłość Ojczyzny i duch poświęcenia się, a bądźcie pewni, iż wyrośnie Rzeczpospolita wielka i piękna.
XX
422Leżała pewna niewiasta w letargu, i wezwał syn lekarzy.
423Rzekli wszyscy lekarze: wybierz jednego z nas, aby ją leczył.
424Rzekł jeden lekarz: ja będę ją leczył podług nauki Browna; ale drudzy odpowiedzieli: zła to jest nauka, niech lepiéj w letargu leży i umrze, niż gdybyś ją miał leczyć podług Browna.
425Rzekł drugi: ja będę ją leczył podług nauki Hannemana; odpowiedzieli drudzy: zła to nauka, niech lepiéj umrze, niż gdybyś ją miał leczyć podług nauki Hannemana.
426Tedy rzekł syn niewiasty: leczcie jakkolwiek, bylebyście ją wyleczyli. Ale lekarze nie chcieli zgodzić się, jeden żadnym sposobem nie chciał ustąpić drugiemu.
427Tedy syn z żalem i rozpaczą zawołał: o! matko moja. A niewiasta na ten głos syna obudziła się, i wyzdrowiała. Lekarzów wypędzono.
428Są z Was niektórzy, którzy mówią: niech lepiéj Polska leży w niewoli, niż gdyby zbudzić się miała według arystokracji; a drudzy: niech lepiéj leży, niż gdyby zbudzić się miała według demokracji; a inni: niech lepiéj leży, niż gdyby miała granice takie, a inni owakie. Ci wszyscy są lekarzami, nie synami, i nie kochają matki Ojczyzny.
429Zaprawdę powiadam Wam: nie badajcie jaki będzie rząd w Polsce, dosyć Wam wiedziéć, iż będzie lepszy, niż wszystkie o których wiécie, ani pytajcie o jéj granicach, bo większe będą niż były kiedykolwiek.
430A każdy z Was w duszy swéj ma ziarno przyszłych praw i miarę przyszłych granic.
431O ile polepszycie i powiększycie duszę Waszą, o tyle polepszycie prawa Wasze i powiększycie granice Wasze.
XXI
432Słyszycie, iż mówią Żydzi, i Cyganie, i ludzie z duszą żydowską i cygańską; tam Ojczyzna, gdzie dobrze; a Polak powiada Narodom: tam Ojczyzna, gdzie źle; bo gdzie tylko w Europie jest ucisk Wolności, i walka o nię, tam jest walka o Ojczyznę, i za tę walkę bić się wszyscy powinni.
433Powiadano dawniéj Narodom: nie składajcie broni, póki nieprzyjaciel trzyma jedną piędź ziemi Waszéj; ale Wy powiadajcie Narodom: nie składajcie broni, póki despotyzm trzyma jedną piędź ziemi wolnéj.
434Bo i Francuz, i Anglik, i Niemiec bronią własności swéj, i nienawidzą nieprzyjaciół swych. A przecież kiedy Francuz i Anglik i Niemiec podróżują między Ludami, tedy Ludy nie wychodzą spotykać ich, i śpiewać im pieśni ich.
435A Was spotykają, i ugaszczają, i spiewają Wam pieśni Wasze, bo czują, że Wy wojujecie za Wolność Świata.
436A przetoż jeśli Wasza nauka o Wolności, i Wasze poświęcenie się dla niéj, nie będzie doskonalsze od nauki i poświęcenia się Francuzów i Niemców i Anglików; tedy zaprawdę powiadam Wam: nie wnijdziecie do Ojczyzny Waszéj.
437Powiadał Chrystus do Narodu wybranego od Boga: jeśli ty Narodzie Abrahamowy nie pojdziesz za mną, tedy Bóg odrzuci plemie twoje, a z kamieni wzbudzi synów Abrahamowi; co znaczyło, iż z Greków i Rzymian zrobi Chrześcijany.
438A Polak mówi Francuzom i Anglikom: jeśli wy dzieci Wolności nie pójdziecie za mną, tedy Bóg odrzuci plemie wasze, a wzbudzi obrońców Wolności z kamieni; to jest, z Moskalów, i z Azjatów.
439Albowiem kto odrzuca wezwanie Wolności, odrzucony będzie od oblicza jéj.
440Była pewna królowa, która wezwała żołnierza prostego na wodza wojsk, i rzekła: pobij wszystkich nieprzyjaciół moich, a ja ci dam półowę królestwa, i będę żoną twą.
441Ów żołnierz pociągnął w pole, i szły za nim wojska, którym rozkazywał w imie królowéj, i bił nieprzyjacioły, i stał się możny i sławny.
442Rzekł więc do królowéj: czas już, Pani, abym z Tobą ożenił się, i królował spokojnie. A królowa rzekła: nie czas jeszcze, bo jeszcze nie pobiłeś wszystkich nieprzyjaciół moich.
443Tedy wódz rozgniewany rzekł: oto starzeję się, i utyłem, a mam ustawicznie wojować za tę kobiétę, osiądę lepiéj w dobrach mych, i będę odpoczywał. Więc osiadł w dobrach, i zostawił granice bez obrony, a nieprzyjaciel wzmógł się, i przyciągnął do dóbr jego, i zaczął niszczyć.
444Tedy on wódz zerwał się, i wyjechał do ludu, i zaczął wołać: uzbrójcie się, a idźcie za mną bronić dóbr moich, jak dawniéj chodziliście za mną, kiedyśmy zwyciężali zwycięztwami wielkiemi.
445Ale ludzie rzekli: a co ty jesteś za jeden, głupi człowieku, żebyśmy szli za tobą bronić dóbr twych? dawniéj szliśmy za tobą, boś nas wzywał w imie królowéj, ale teraz już nie jesteś hetmanem jéj, i jesteś prosty człowiek, jako i drugi. I odpędzili go.
446Bo królowa już sobie wybrała drugiego prostego żołnierza, a ten stał się wodzem, i słuchano go, i zwyciężył.
447Otóż królową jest Wolność, a wodzem jéj był Francuz.
XXII
448Gdy w pielgrzymstwie Waszém przyjdziecie do miasta jakiego, błogosławcie mu, mówiąc: Wolność nasza niech będzie z Wami. Jeśli Was przyjmą, i usłuchają, tedy wolni będą; a jeśli Wami wzgardzą, i nie usłuchają Was, i wypędzą, tedy błogosławieństwo Wasze do Was powróci.
449Odchodząc z miasta i kraju bezbożnego, niewolniczego i ministerjalnego, otrząście proch z obuwia Waszego, a zaprawdę powiadam Wam, iż lżéj było Tulonowi, i Nantes i Ludgonowi w dniach Konwencji, niźli będzie miastu onemu w dniach Konfederacji Europejskiéj.
450Albowiem gdy Wolność zasiędzie na stolicy świata; będzie sądzić Narody.
451I rzeknie do jednego Narodu: oto byłam napastowana od zbójców, i wołałam do ciebie Narodzie, o kawał żelaza do obrony, i o garść prochu; a tyś mi dał artykuł gazety. A naród ów odpowie: Pani moja, kiedyż wołałaś do mnie? I odpowie Wolność: oto wołałam ustami tych pielgrzymów, a nie słuchaliście mnie; idźcie więc w niewolę, kędy będzie świst knuta i chrzęst ukazów.
452I rzeknie Wolność do drugiego Narodu: oto byłam w utrapieniu i w nędzy, i prosiłam ciebie Narodzie, o opiekę prawa, i o opatrzenie; a tyś na mnie rzucał ordonansami. I odpowie Naród: Pani moja, kiedyś przychodziła do mnie? I odpowie Wolność: przychodziłam do ciebie w stroju tych pielgrzymów, a tyś mną wzgardził: idźże więc w niewolę, kędy będzie świst knuta i chrzęst ukazów.
453Zaprawdę mówię Wam, iż pielgrzymstwo Wasze stanie się dla mocarstw kamieniem obrazy.
454Odrzuciły mocarstwa kamień Wasz od budowy Europejskiéj, a oto kamień ten stanie się kamieniem węgielnym i głową przyszłéj budowy; a kto nań potknie się, ten upadnie i nie powstanie.
455A z wielkiéj budowy politycznéj Europejskiéj nie zostanie kamień na kamieniu.
456Bo przeniesiona będzie stolica Wolności.
457Jeruzalem, która mordujesz ludzi mowiących o Wolności, mordujesz Proroki twoje; a lud który morduje Proroki swe, uderza sam siebie w serce swoje, jako szalony samobójca.
458Przyjdzie na Judę i Izraela ucisk wielki.
XXIII
459Rządcy francuscy, i mędrkowie francuscy, którzy gadacie o Wolności, a służycie despotyzmowi, legniecie między ludem waszym, i despotyzmem obcym, jako szyna żelaza zimnego, między młotem i kowadłem.
460I bici będziecie, a żuzle z was, i iskry z was, leciéć będą na kraj Świata, i rzekną Narody: zaiste, kucie tam jest wielkie, jako w kuźni piekielnéj.
461I będziecie wołać do młota, do ludu waszego: ludu, daruj a sfolguj, bo gadaliśmy o Wolności. A młot rzeknie: gadałeś inaczéj, czyniłeś inaczéj. I spadnie z nową mocą na szynę.
462I będziecie wołać do despotyzmu obcego, jako do kowadła głuchego: o despotyzmie, służyliśmy tobie, zmiękcz się a zrób otwór, abyśmy się skryli od młota. A despotyzm rzeknie: inaczéj czyniłeś, inaczéj mówiłeś. I wystawi wam grzbiet twardy i zimny; aż będzie przekuta szyna tak, że jéj nikt nie pozna.
463Rządcy Angielscy, i mędrkowie Angielscy, nadymacie się z rodu waszego, i mówicie: mój dziad był lordem, a pradziad królem, żyjmy więc w przyjaźni z krewnymi naszymi panami i królami Europy; a oto przyjdą dni, iż będziecie wołać do ludu: daruj nas życiem, bo nie było w rodzie naszym ani jednego króla, ani jednego lorda, ani jednego eskwajra.
464A wy kupcy i handlarze obojga narodów, łaknący złota, i papiéru dającego złoto; posyłaliście pieniądz na zgnębienie Wolności, a oto przyjdą dni, iż będziecie lizać złoto wasze, i żuć papier wasz, a nikt wam nie przyśle chleba i wody.
465Słyszeliście o głodach takich, że matki jadły dzieci swe, ale głód wasz będzie sroższy, bo powiadam wam, że będziecie obrzynać uszy bliźnim swym, i uszy samym sobie, i piec, i jeść. Bo zasłużyliście, abyście byli bez uszu, jako są szelmowie.
XXIV
466Te są Księgi Narodu i pielgrzymstwa Polskiego, nie wymyślone, ale zebrane z dziejów Polskich, i z pism, i z opowiadań, i z nauk Polaków ludzi pobożnych i poświęconych za Ojczyznę, Męczenników, Wyznawców, i Pielgrzymów. A niektóre rzeczy z łaski Bożéj.
467Czytajcie je, Bracia-Wiara-Żołnierze; a ci, co są między Wami starsi, których nazywacie pod-officerami, czyli namiestnikami, niech Wam objaśniają, i wykładają.
468Albowiem naczelnicy Wasi są jako rodzice wielu dzieci, zajęci i dziećmi i gospodarstwem i domem.
469Ale pod-officerowie Wasi są jako piastunowie, i niańki młodszych braci żołnierzy, i ciągle z nimi są pilnując ich.
470Oni zaczęli wojnę Narodów, i im sa Bóg dokonać ją szczęśliwie. Amen.
Modlitwa pielgrzyma
471Panie Boże wszechmogący! Dzieci Narodu wojennego wznoszą ku Tobie, ręce bezbronne z różnych końców świata. Wołają do Ciebie z głębi kopalni sybiryjskich i ze śniegów kamczatskich, i ze stepów Algeru, i z Francji ziemi cudzej. A w Ojczyznie naszéj w Polsce wiernéj Tobie, nie wolno jest wołać do Ciebie! i starcy nasi, kobiéty i dzieci modlą się do Ciebie w skrytości, myślą i łzami. Boże Jagiellonów! Boże Sobieskich! Boże Kościuszków! zlituj się nad Ojczyzną naszą, i nad nami. Pozwól nam, modlić się znowu do Ciebie obyczajem przodków, na polu bitwy z bronią w ręku, przed ółtarzem zrobionym z bębnów i dział, pod baldachimem zrobionym z orłów i chorągwi naszych; a rodzinie naszej, pozwól modlić się w kościołach miast naszych i wiosek naszych, a dzieciom na grobach naszych. A wszakże niech się stanie, nie nasza wola, ale Twoja.