Jarosław Lipszycdodatek nadzwyczajnyjazda
1
AlkoholNajebaliśmy się nie wiem gdzie kiedy jak wszystko się pojebało takie gdzieś takie kiedyś jakieś jakoś
Najebaliśmy się pijąc wszystko co było do wypicia robiliśmy to regularnie (ci co dbają o higienę) lub chaotycznie (ci co się dali unieść umieścić za którymi spuszczono wodę których wyłowiono i zeżarto)
Najebaliśmy się jak desperados jak maletillas
[1] nawaleni bo boli narąbani bo się nie klei napierdoleni bo brak świateł stopu
Najebaliśmy się bo nam to rybka (byczki w tomacie) cedziliśmy wory (bo nikt nie mówił o estetyce) spuszczaliśmy wodę z kija (panny przymykały oczy)
5Najebaliśmy się bo jak się nie bać zjebani waliliśmy się na ryło na kanapach żeby przespać spokojniej paranoje zjebywaliśmy się często w różne miejsca potem bywaj i zwała leciały na ziemię dłużyce
[2] na najdłuższej czerwona szmata (bo brak świateł stopu) rano trzymaliśmy się kurczowo naszych odjazdów bezpieczniejszych niż załadunek dłużyzn i szosą
Najebaliśmy się bo popierdoleni do granic uspokojenia tworzyliśmy światy że nie do wyjebania
Najebaliśmy się drąc mordy na sylaby nie czailiśmy żadnych klimatów pełni jasnych idei jak stołeczne piwo pierdoliliśmy o sztuce bo taką mamy sztukę (panny to brało)
Najebaliśmy się jak wędkarze czekając na mityczną rybę (byczki w tomacie)
Najebaliśmy się bo dezynwoltura oddechu upajała elektrycznym wstrząsem bo rewolta żołądków bo liczyliśmy wolty bo na co mieliśmy liczyć napaleni bo co się opali to się utrwali bo czerwona płachta (brak świateł stopu) przed oczyma więc byczki to macie czego chcieliście
10
Najebaliśmy się aż do bólu takie nasze zaspokojenie rżnęliśmy się na szczapy na drzazgi główkując siarczyście na nie długo
Najebaliśmy się (panny przymykały oczy)