ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Gabriela Zapolska, Moralność pani Dulskiej
  1. Alkohol: 1
  2. Bogactwo: 1
  3. Bóg: 1 2 3
  4. Brat: 1 2 3 4
  5. Bunt: 1 2
  6. Choroba: 1
  7. Chrzest: 1
  8. Cierpienie: 1
  9. Cmentarz: 1
  10. Córka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
  11. Czas: 1
  12. Dom: 1 2 3 4 5 6 7
  13. Dorosłość: 1
  14. Duma: 1
  15. Dziecko: 1 2 3 4
  16. Dziedzictwo: 1
  17. Dziewictwo: 1 2
  18. Flirt: 1
  19. Gospodyni: 1 2 3
  20. Grzech: 1 2
  21. Honor: 1 2 3 4
  22. Idealista: 1
  23. Kara: 1
  24. Klęska: 1
  25. Kobieta: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
  26. Kobieta "upadła": 1 2 3
  27. Kondycja ludzka: 1
  28. Kradzież: 1
  29. Krzywda: 1 2 3
  30. Ksiądz: 1 2
  31. Kuszenie: 1
  32. Lud: 1
  33. Łzy: 1
  34. Małżeństwo: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
  35. Matka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17
  36. Mądrość: 1 2
  37. Mąż: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
  38. Mężczyzna: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
  39. Miasto: 1
  40. Mieszczanin: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
  41. Miłość: 1 2 3 4
  42. Miłość romantyczna: 1 2
  43. Miłość tragiczna: 1
  44. Nauka: 1 2 3 4 5
  45. Obowiązek: 1
  46. Obraz świata: 1
  47. Obyczaje: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
  48. Odwaga: 1
  49. Ojciec: 1 2
  50. Oko: 1
  51. Pan: 1
  52. Pieniądz: 1 2 3 4 5 6 7 8
  53. Piętno: 1
  54. Plotka: 1
  55. Poświęcenie: 1
  56. Pozycja społeczna: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
  57. Praca: 1 2
  58. Prawda: 1
  59. Przemiana: 1
  60. Przysięga: 1 2 3
  61. Rodzina: 1 2 3 4 5 6
  62. Rozpacz: 1
  63. Samobójstwo: 1
  64. Samotność: 1
  65. Siła: 1
  66. Siostra: 1 2 3 4 5
  67. Skąpiec: 1 2 3 4
  68. Sługa: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
  69. Sprawiedliwość: 1
  70. Strój: 1
  71. Sumienie: 1
  72. Syn: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
  73. Szaleństwo: 1 2
  74. Szantaż: 1
  75. Śmiech: 1 2 3
  76. Śmierć: 1
  77. Tchórzostwo: 1
  78. Trucizna: 1
  79. Upadek: 1
  80. Walka: 1 2
  81. Wdowa: 1
  82. Wiedza: 1 2 3
  83. Zaręczyny: 1
  84. Zbrodnia: 1
  85. Zdrada: 1
  86. Zdrowie: 1
  87. Zemsta: 1
  88. Żona: 1 2 3 4 5 6 7 8

Poprawiono błędy źródła: ciużmo > ciućmo; kopalne > kapitalne; I jak tu wygląda! > I jak to wygląda!; Tylko że ona mu odpisuje > Tylko że ona mu nie odpisuje; Krężlowa mówiła. > Krężlowa mówiła…; wejdź-że > wejdźże; Chodź–no > Chodź no; Właściwie czego chcesz. > Właściwie czego chcesz?; Kwestię ”Do czego? Do czego?” wypowiada Hesia a nie Dulska.

Gabriela ZapolskaMoralność pani DulskiejKomedia w trzech aktach

OSOBY:

  1. PANI DULSKA
  2. PAN DULSKI
  3. ZBYSZKO DULSKI
  4. HESIA DULSKA
  5. MELA DULSKA
  6. JULIASIEWICZOWA Z DULSKICH
  7. LOKATORKA
  8. HANKA
  9. TADRACHOWA

Rzecz dzieje się w mieście.

AKT I

MieszczaninScena przedstawia salon w burżuazyjnym domu. — Dywany — meble solidne — na ścianach w złoconych ramach premia i Bóg wie jakie obrazy. — Rogi obfitości — sztuczne palmy — landszaft haftowany za szkłem. — Pomiędzy tym stara, piękna serwantka mahoniowa i empirowy ekranik. — Lampa z abażurem z bibuły — stoliki, a na nich fotografie. — Rolety pospuszczane — na scenie ciemno. — Gdy zasłona się podnosi, zegar w jadalni bije godzinę szóstą. — W czasie pierwszych scen powoli rozwidnia się — wreszcie rozwidnia się zupełnie, gdy story podniosą.

SCENA I

Chwilę scena pozostaje pusta. Gospodyni, Kobieta, DomSłychać za kulisami szłapanie pantofli. Z lewej (sypialnia małżeńska) wchodzi Dulska w stroju niedbałym. Papiloty — z tyłu cienki kosmyk — kaftanik biały wątpliwej czystości — halka włóczkowa krótka, poddarta na brzuchu. Idzie, mrucząc — świeca w ręku. Stawia świecę na stole — idzie do kuchni.

DULSKA

1
Kucharka! Hanka! wstawać!…
Mruczenie w kuchni.
Co? jeszcze czas? Księżniczki! Nie z waszym nosem, a już wstałam… Cicho kucharka — nie rezonować. Palić pod kuchnią. Hanka! chodź palić w piecu w salonie. A żywo!…
idzie ku drzwiom na prawo
Heśka! Mela! wstawać! lekcje przepowiedzieć — gamy do grania… prędzej… nie gnić w łóżkach!…
Chwilę chodzi po scenie, mrucząc. Idzie do pierwszych drzwi na prawo — zagląda — łamie ręce, wchodzi do pokoju ze świecą.

Pan, SługaSCENA II

DulskaHanka
Hanka bosa — spódnica ledwo zawiązana, koszula, kaftanik narzucony — niesie smolaki i trochę węgli. Przykuca przy piecu — rozpala — podciąga nosem — wzdycha. Wchodzi Dulska zła.

Gospodyni, MieszczaninDULSKA

4

Jak palisz? jak palisz? skaranie Boże z tym tłomokiem. Do krów, do krów, nie do pańskich pieców. Czego niszczysz tyle smolaków! Czekaj, ustąp się, ty do niczego — ja ci pokażę.

przykuca sama i pali w piecu
5

Ruszaj zbudzić panienki, a jak nie zechcą wstać, to pościągaj kołdry.

Hanka idzie do pokoju dziewcząt, Dulska pali w piecu i dmucha, jaskrawy płomień oświetla jej twarz tłustą i nalaną — wraca Hanka.
6

Cóż panny? wstają?

HANKA

7

Pościągałam kołdry. Panna Hesia kopnęła mnie w brzucho.

DULSKA

8

Wielka afera — zgoi się do wesela.

Chwila milczenia.

HANKA

9

Proszę wielmożnej pani…

DULSKA

10

Widzisz, jak się w piecu pali?

HANKA

11

Proszę wielmożnej pani…

DULSKA

12

Ja o wszystkim myśleć muszę. Niedługo przez was to zejdę do grobu.

MiastoHANKA

całuje ją w rękę
13

Proszę wielmożnej pani! Ja chciałam prosić, że ja już od pierwszego pójdę sobie.

DULSKA

14

Co? jak?

HANKA

ciszej
15

Pójdę sobie.

DULSKA

16

Ani mi się waż. Ja za ciebie zapłaciłam w kantorze. Musisz dalej służyć. A to mi się podoba!

HANKA

17

Ja dam na swoje miejsce.

DULSKA

18

Patrzcie ją! jak się odgryzła. Już jej się w głowie przewróciło. O! już miasto na nią działa… Może na pannę służącą się śpieszy? co?

HANKA

19

Proszę wielmożnej pani, to… przez panicza.

DULSKA

20

A…

HANKA

21

Tak… ja nie chcę — bo to…

DULSKA

22

Znowu?

HANKA

23

Ciągle — a to to — a to tak… a ja przecież…

DULSKA

nie patrząc na nią
24

No — dobrze. Ja mu powiem.

HANKA

25

Proszę wielmożnej pani — to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie dwa mówiła, że mówiła…

DULSKA

26

No — ale teraz to pomoże.

KsiądzHANKA

27

Bo ksiądz mówił żeby odejść.

DULSKA

28

Czy ty u księdza służysz, czy u mnie?

HANKA

29

Ale ja księdza muszę słuchać.

DULSKA

30

Idź po mleko i po bułki.

HANKA

31

Idę, proszę wielmożnej pani

wychodzi

Córka, Dom, Gospodyni, Matka, Mąż, Syn, ŻonaDULSKA

idzie ku drzwiom sypialni małżeńskiej
32

Felicjanie! Felicjanie! wstawaj!… spóźnisz się do biura…

idzie do drzwi sypialni córek
33

Hesia! Mela! spóźnicie się na pensję…

GŁOS HESI

34

Mamuńciu, tak zimno! troszkę ciepłej wody…

DULSKA

35

Jeszcze czego? Hartujcie się… Felicjan! wstajesz? Wiesz? ten błazen, twój syn, nie wrócił jeszcze do domu! Co? nic nie mówisz? naturalnie. Ojciec toleruje. Niedaleko padło jabłko od jabłoni. Ale jak będą dłużki małe — nie zapłacę.

HANKA

uchyla drzwi od kuchni
36

Proszę wielmożnej pani — stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się sprowadzili.

DULSKA

37

Idę! Hesia! Mela! Felicjan! a to śpiąca familia. No! no! z torbami poszlibyśmy, żeby nie ja…

wchodząc do kuchni
38

Dlaczego stróż zostawia na dziedzińcu nową miotłę? Deszcz leje…

Zamyka drzwi. Głos ginie.

Córka, Dorosłość, Dziecko, SiostraSCENA III

HesiaMela
Hesia, Mela wybiegają ze swego pokoju — krótkie spódniczki jednakowe — barchanowe kaftaniki — włosy rozpuszczone — biegną do pieca — przykucają przed drzwiczkami.

HESIA

39

Chodź! chodź!

MELA

40

Nie ma jej?

HESIA

41

Nie ma — słyszysz przecież, jak myje głowę stróżowi. Ha! jak miło ogrzać się trochę.

MELA

42

No! nie pchaj się — ja także…

HESIA

43

Czekaj… poprawię. A teraz daj grzebień, to cię uczeszę.

MELA

44

Daj spokój! Jak zobaczy, będzie krzyk.

HESIA

45

Niech krzyczy. Ja się nie boję.

MELA

46

Ale ja się boję. To tak nieprzyjemnie, jak kto głośno krzyczy.

SługaHESIA

47

Bo ty jesteś sentymentalna. Ty się wdałaś w ojca. Lelum polelum…

MELA

48

Skąd ty wiesz, jaki jest ojciec? przecież ojciec nic nie mówi.

HESIA

49

E! już ja wiem. Zresztą masz jego nos.

MELA

50

To dziwne.

HESIA

czesze ją
51

Co?

Grzech, Nauka, WiedzaMELA

52

Niby że dziecko podobne do ojca albo do matki. Jak to się dzieje?

HESIA

53

A ja wiem! a ja wiem…

MELA

nieśmiało
54

Wiesz?… powiedz…

HESIA

55

Nie ma głupich — nie powiem — ale wiem.

MELA

56

Kto ci powiedział?

HESIA

57

Kucharka.

MELA

58

O! kiedy?

HESIA

59

Wczoraj — jak mama poszła do teatru, a nas nie wzięła, bo to niemoralna sztuka. Poszłam do kuchni i tam Anna mi powiedziała! och! Melu!… och, Melu!…

tarza się po dywanie, śmiejąc się.

MELA

60

Hesia! Ja myślę, że to grzech.

HESIA

61

Co?

MELA

62

Mówić z kucharką o takich rzeczach.

HESIA

63

Kiedy to prawda. Tak jest naprawdę.

Dziecko, MatkaMELA

64

Gdyby to mama wiedziała.

HESIA

65

No to co? Krzyczałaby — ona wiecznie krzyczy.

MELA

po chwili
66

A mnie nie powiesz?

HESIA

67

Nie. Nie chcę cię brać na swe sumienie. Nie gorsz malutkich!…

Chwilę milczą. Hesia wstaje i na palcach idzie do sypialni Zbyszka — zagląda i wraca do pieca — wpół drogi spotyka ją Mela — siadają: Hesia na fotelu, a Mela zaplata jej włosy w warkocze.
68

No! zrób teraz ze mnie dziewczę z czarną kosą spod wiejskiej strzechy…

MELA

69

To nie kręć się.

Brat, Flirt, Miłość, SługaHESIA

70

Wiesz! Zbyszko znów poszedł na lumpkę.

MELA

71

Nie ma go?

HESIA

72

Nie ma. Coś bym ci powiedziała, ale przysięgnij się, że nikomu nie powiesz… nachyl się… Zbyszko lata za Hanką.

MELA

73

Po co?…

HESIA

74

E… bo ty… co z tobą gadać!… no, powiedz sama, czy można z tobą gadać?

MELA

75

No, bo mówisz, że lata.

HESIA

76

No — lata — czy zaczepia — czy kocha się — czy jak…

MELA

77

Och, Hesiu! Zbyszko?

HESIA

78

No co? nie byłaś na Halce? nie wiesz, jak to się dzieje? Panicz, no i nieszczęsna Halka gwałtem tu idzie…

śmieje się serdecznie.

MELA

79

Ale to na scenie… potem[1], to było wtedy, jak takie kontusze nosili — ale Zbyszko… och, Hesiu!…

Wchodzi Hanka — klęka przy piecu.

HESIA

80

O, Hanka!… ja się jej zapytam. Zobaczysz, czy ja kłamię.

MELA

ze strachem
81

Hesiu! nie pytaj się — ja… proszę!…

HESIA

82

Dlaczego? to swoja rzecz… zresztą mama nie słyszy.

MELA

83

Hesiu!… mnie czegoś przed Hanką wstyd.

Milczenie.

HESIA

cicho
84

No, to się nie będę pytać, ale ja widziałam wczoraj, jak on ją tu a tu szczypał.

MELA

85

A mówisz, że się w niej kocha.

HESIA

86

No… no właśnie.

MELA

87

Przecież gdyby się w niej kochał, to by ją nie szczypał.

HESIA

88

Wiesz co? ciebie pod klosz… no! no!

MELA

89

Za co, Hesiu, pod klosz.

HESIA

90

Za twoją głupotę!

Chwila. Nagle.
91

Nauka, WiedzaAch! chciałabym wiedzieć, gdzie ten Zbyszko tak nocami chodzi?

MELA

naiwnie
92

Może do parku na spacer — teraz tak ładnie…

HESIA

93

Głupia jesteś…

nagle do Hanki
94

SługaHanka! nie wiesz ty, gdzie tak panowie po nocach chodzą?

HANKA

95

Skądże ja?…

HESIA

96

No — tak, jak pan Zbyszko… do rana prawie co dzień.

HANKA

97

A no musi gdzieści…

HESIA

98

Pytałam się go — mówił: na lumpkę — a kucharka śmiała się także i mówiła, że to do nocnych kawiarni. Ach, Boże! kiedy ja się już naprawdę czegoś porządnie dowiem! kiedy ja już będę duża! kiedy nie będzie przede mną tajemnic.

MELA

99

A ja tak wolę.

HESIA

100

Co?

MELA

101

Nie wiedzieć o niczym. To tak jakoś miło. Ja wolę nic nie wiedzieć.

HESIA

102

Tuman!…

SCENA IV

Też same — Dulska
Przez scenę jak huragan przelatuje Dulska.

Córka, Matka, SługaDULSKA

103

Czego wy tu? co to? ubierać się… Hanka sprzątać… Mela gamy!… Felicjanie!…

wpada do sypialni małżeńskiej.

HESIA

do Meli
104

Zostań jeszcze — już wicher przeleciał. Felicjanie!

MELA

105

Hesiu!…

HESIA

106

Co? rodzicielka! e!… przesądy.

MELA

zgorszona
107

Hesiu! patrz, Hanka się śmieje.

HESIA

108

No to co? Niech się śmieje? Cóż to ja nie mam własnego sądu?

do Hanki
109

Czego się śmiejesz, idiotko? — sprzątaj! Albo czekaj. Nauka, WiedzaByłaś kiedy w nocnej kawiarni?

HANKA

110

Hi! hi! panienka też. Ja nawet nie wiem, gdzie to jest.

HESIA

111

Boś głupia. Kucharka była, jak była młoda. Mówi, że tam panowie siedzą, piją likiery i że tam bardzo wesoło. Kucharka mówiła, że tam są młode, ładne panny i że…

MELA

112

Cicho, Hesia! Jeszcze mama usłyszy.

Hanka wychodzi.

HESIA

113

Idź! idź! to nie dlatego, że mama, tylko że ty nie chcesz, żeby ci się w głowie rozświetliło.

MELA

114

Mówiłam ci — wolę nie wiedzieć.

HESIA

115

Przed chwilą się sama pytałaś.

MELA

116

O co?

HESIA

117

O te… dzieci…

MELA

118

To co innego.

HESIA

119

Dlaczego?

MELA

120

Bo tamto o dzieciach to ciekawe, a to… brzydkie.

HESIA

121

Wcale nie — to jeszcze ciekawsze.

MELA

122

Może być — ale mnie to zaraz potem smutno.

HESIA

123

O!… idzie lump!…

SCENA V

Brat, Obyczaje, Rodzina, SiostraHesiaMelaZbyszko
Zbyszko — kołnierz podniesiony, twarz zmięta, zmarznięty, skrzywiony. Młode to, a już niemożliwe, choć chwilami coś w głębi źrenic się przewija.

HESIA

124

Gdzie byłeś? gdzie byłeś?

ZBYSZKO

odsuwa ją laską
125

Poszła!…

HESIA

126

Gdzie byłeś? lumpowałeś się? mój złoty, powiedz… powiedz… ja nic nie powiem mamie.

ZBYSZKO

127

Poszła…

HESIA

128

Ładnie się wyrażasz… Nie powiesz — a ja wiem. W nocnej kawiarni byłeś — likiery piłeś — ładne panny były… tak ładnie śmierdzisz cygarami… u, u!… jak ja to lubię…

ZBYSZKO

129

Mówię ci… poszła!

MELA

130

Hesiu! daj spokój!

HESIA

131

Tak? to tak ze mną? poczekaj! ja też dorosnę — ja też pójdę na lumpę — ja też będę chodziła po kawiarniach i będę pić likiery… po nocnych kawiarniach, jak ty — jak ty!

skacze przed nim na jednej nodze.

ZBYSZKO

132

Ładna edukacja!… ślicznie się zapowiadasz…

HESIA

133

A teraz, żeby cię nauczyć grzeczności w kole rodzinnym…

woła
134

Mamciu! Mamciu!… Zbyszko powrócił…

ZBYSZKO

135

Cicho bądź!

DULSKA

wpada jak bomba
136

Jesteś?

ZBYSZKO

137

Jestem i znikam. Idę się przespać przed biurem.

DULSKA

138

Nie! — zostaniesz tu. Mam z tobą do pomówienia.

ZBYSZKO

139

A!… lecę z nóg.

DULSKA

surowo
140

Wierzę!…

141

Proszę iść się ubrać. Mela do gam.

MELA

142

Już nie ma czasu.

DULSKA

143

Pięciopalcówki — na to starczy. Hesia znów podarła kalosze.

ZBYSZKO

144

Nie ma tu gdzie czarnej kawy?

DULSKA

145

Nie ma, mój panie! Hesia nic nie szanuje. Nigdy z ciebie nie będzie kobieta jak należy.

Dziewczęta wybiegają.

ZBYSZKO

146

Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?

Kobieta, Matka, Mężczyzna, Syn, RodzinaDULSKA

147

Gdzie byłeś?

ZBYSZKO

148

He?

DULSKA

149

Gdzie byłeś do tej pory?

ZBYSZKO

150

Gdybym mamci powiedział, to by mamcia tak skakała.

DULSKA

151

O!…

ZBYSZKO

152

Najlepiej więc nie pytać.

DULSKA

153

Jestem matką.

ZBYSZKO

154

Właśnie dlatego.

DULSKA

155

Muszę wiedzieć, na czym trawisz czas i zdrowie.

ZBYSZKO

156

Widzi mamcia, co mam pod nosem? Wąsy a nie mleko — a więc…

DULSKA

łamiąc ręce
157

Jak ty wyglądasz!

ZBYSZKO

158

E!

DULSKA

159

Jesteś zielony.

ZBYSZKO

160

To modny kolor. Mamcia kazała także balkony i okna pomalować na zielono.

DULSKA

161

Która panna cię weźmie, jak będziesz tak wyglądał.

ZBYSZKO

162

Jeszcze gorszych biorą. Nie ma czarnej kawy w tym zakładzie?

Obyczaje, Kobieta "upadła", PieniądzDULSKA

163

Wyrażaj się inaczej. Ciągle myślisz, że jesteś w towarzystwie kokocic.

ZBYSZKO

164

Takie dobre towarzystwo, jak i inne. A potem co mamcia wydziwia na kokotki[2]. Niby to i u nas nie ma kokot w kamienicy. Sama mamcia wynajmowała tej z pierwszego piętra.

DULSKA

z godnością
165

Ale się jej nie kłaniam.

ZBYSZKO

166

Ale pieniążki za czynsz mamcia bierze od niej, że aż ha…

DULSKA

167

Przepraszam, to ja takich pieniędzy dla siebie nie biorę.

ZBYSZKO

168

A co mamcia z nimi robi?

DULSKA

majestatycznie
169

Podatki nimi płacę.

ZBYSZKO

170

Ha… no… A ja idę spać.

DULSKA

171

Czy ty się przestaniesz lampartować?

ZBYSZKO

172

Jamais![3]

DULSKA

173

Ja długów płacić nie będę.

ZBYSZKO

174

E! to już o tym później.

DULSKA

175

Zbyszko! Zbyszko! na tom cię mlekiem swym karmiła, żebyś nasze uczciwe i szanowane nazwisko po kawiarniach i spelunkach[4] włóczył.

ZBYSZKO

176

Było mnie chować mączką Nestle'a — podobno doskonała.

Dulska siada przy stole, zgnębiona. Zbyszko podchodzi, siada na stole i mówi do niej poufale.
177

No… nie martwiuchny się, pani Dulska. Ale co mamcia chce, żebym ja tu z wami w domu robił? Nikt nie bywa… żyjemy jak ostatnie sobki.

DULSKA

178

Ciężkie czasy — nie ma na przyjęcia.

Cmentarz, DomZBYSZKO

179

E! człowiek jest zwierzęciem towarzyskim. Musi od czasu do czasu myśl wymienić. O! widzi mamcia, myśl — to wielkie słowo. Choć ono się stąd gna, to przecież tu i ówdzie się jeszcze kręci…

CzasDULSKA

180

Ja tam nie mam czasu myśleć…

ZBYSZKO

181

Właśnie, właśnie. Więc też ja myk z domu, bo w domu właściwie cmentarz. A czego? Myśli — swobodnej, szerokiej myśli.

DULSKA

182

A więc do kawiarni, do…

ZBYSZKO

183

Tak — tak! do… Co mamcia może wiedzieć, którymi to drogami chadza ludzka myśl, nawet takiego jak ja kołtuna.

DULSKA

184

Jesteś głupi. Ty i twój ojciec — to jedna dusza. On co dzień w cukierni, a ty — Bóg wie gdzie…

Mąż, ŻonaSCENA VI

DulskaDulskiZbyszko
Dulski, zasuszony urzędnik, wchodzi ubrany bardzo porządnie, do wyjścia — czyści kapelusz.

DULSKA

185

No, wreszcie…

DULSKI

poprawia kołnierzyk przed lustrem.

ZBYSZKO

186

Dzień dobry ojcu!

DULSKI

gestem wita syna.

DULSKA

do męża
187

Dziś fasujesz[5]!

DULSKI

kiwa głową.

DULSKA

188

A uważaj, żebyś nie zgubił. Na co czekasz? A! cygaro… Zbyszko — daj cygaro ojcu znad pieca.

DULSKI

bierze cygaro, które Zbyszko zdjął znad pieca — próbuje je.

DULSKA

189

A czy wiesz, o której twój synek do domu wrócił?

DULSKI

wzrusza ramionami, że mu to obojętne, i wychodzi środkowymi drzwiami.

DULSKA

190

Zwariować można z tym człowiekiem.

ZBYSZKO

191

Tak go mama wychowała.

DULSKA

192

Nie — to już zanadto.

ZBYSZKO

193

Dobranoc. Idę się zdrzemnąć.

DULSKA

194

A biuro?

ZBYSZKO

ziewając
195

Nie ucieknie.

DULSKA

zatrzymując go
196

Zbyszko! przyrzeknij mi, że się poprawisz.

ZBYSZKO

197

Nigdy — wolę raczej zdać egzamin państwowy.

Wychodzi do swego pokoju.

SCENA VII

DulskaHanka — potem Zbyszko

SługaDULSKA

198

Zetrzyj fortepian — popraw w piecu. Czy kucharka ubrana do miasta?

HANKA

199

Tak, proszę pani.

Dulska wychodzi do kuchni. Hanka chwilę sprząta. — Zbyszko wychyla się ze drzwi.

ZBYSZKO

200

Hanka? jesteś sama?

HANKA

201

Daj mi pan spokój!

ZBYSZKO

202

Cóż ci za mucha na nos siadła?

HANKA

milczy

ZBYSZKO

203

Chodź tu! pokaż mordeczkę! czegoś zła?…

HANKA

milczy, tylko coraz energiczniej sprząta — widać w niej walkę wewnętrzną.

ZBYSZKO

204

Taka jesteś brzydka, jak się nadmiesz.

HANKA

nagle
205

Pewnie… te panny, co pan od nich wraca, to ładniejsze.

ZBYSZKO

206

A! tędy cię wiedli. O to ci chodzi.

HANKA

207

Mnie o nic nie chodzi — tylko nie chcę, żeby mnie pan sekował[6].

ZBYSZKO

208

Jak będziesz dla mnie lepsza, to będę w domu siedział.

HANKA

209

Ja ta nie potrzebuje. Może se pan iść do tych pannów.

ZBYSZKO

210

Albo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.

HANKA

211

Niech pan idzie, bo jeszcze starsza pani wejdzie.

ZBYSZKO

212

Ale o… Pocałuj pana w rękę, za to, żeś go rozgniewała.

HANKA

śmiejąc się
213

Figa!

uderza go po łapie.

ZBYSZKO

214

A ty szelmo…

Chce ją objąć — wchodzi Mela, która wydaje lekki okrzyk — potem zaczerwieniona, z oczyma spuszczonymi idzie do fortepianu — Hanka ucieka — Mela siada i gra ćwiczenia pięciopalcowe. Gdy Mela zostaje sama, chwilkę gra — potem wstaje, idzie do pokoju Zbyszka i puka.

MELA

215

Zbyszko!

ZBYSZKO

wychyla głowę ze drzwi — nieubrany
216

Czego?

MELA

tajemniczo
217

Nie bójcie się… ja nic mamci nie powiem.

ZBYSZKO

218

Na czysto zwariowała.

MELA

219

Bo przecież to nie wasza wina.

ZBYSZKO

220

Co?

MELA

nieśmiało
221

No… Hanka i ty… jeżeli wy…

ZBYSZKO

222

A fe! mówić o takich rzeczach? Wstydź się… majtki widać, a — taka popsuta…

MELA

223

Ja? ależ Zbyszko — ja właśnie myślę przeciwnie… ja…

ZBYSZKO

224

Daj mi spokój!

Chowa się. Mela stoi smutna i zamyślona — podchodzi do fortepianu i zaczyna grać — w tej chwili wpada Hesia w płaszczyku i kapeluszu. Taki sam płaszczyk i kapelusz ma w ręku dla Meli — na ziemię rzuca książki w paskach.

SCENA VIII

MelaHesiaDulskaHanka

Córka, Kobieta, ObyczajeHESIA

225

Ubieraj się, Ofelio! żywo! już chłopcy idą do szkoły.

MELA

wstaje — kładzie płaszczyk i kapelusz
226

Hesiu! ty nie będziesz tak strzelała oczami na tego wysokiego studenta.

HESIA

227

Będę robiła, co mi się podoba.

MELA

228

Mnie za ciebie wstyd.

HESIA

229

To się wstydź! A spróbuj co powiedzieć przed mamą, to ja zaraz powiem, że ty zamiast spać w nocy, wzdychasz. Mama się będzie za to więcej gniewała, jak za studenta.

MELA

230

To wątpię.

HESIA

231

Ale ja nie. Mama mnie zna i wie, że ja znam granice i że ja się nie zapomnę

MELA

232

Jak ty to rozumiesz?

HESIA

233

Ja już wiem, co mówię, o lelijo z pól rodzinnych!

DULSKA

234

Hanka! chodź odprowadzić panienki.

HANKA

w kuchni
235

Idę!

DULSKA

236

Macie parasol? iść prosto — nie oglądać się. Pamiętać: skromność — skarb dziewczęcia.

do Hesi
237

Nie garb się…

SługaHanka wchodzi w chustce.

HESIA

rzuca jej książki
238

Bierz, ciućmo pokręcona. Do widzenia mamci!

Dziewczęta wychodzą z Hanką. Dulska chodzi, ściera prochy — wzdycha — dzwonek w przedpokoju — Dulska idzie otwierać ostrożnie — zobaczywszy lokatorkę, cofa się.

SCENA IX

LokatorkaDulska

DULSKA

239

Przepraszam… jestem nieubrana. Proszę panią — zaraz wrócę.

LOKATORKA

240

Ja tylko na chwilkę. Niech się pani gospodyni nie krępuje.

DULSKA

241

Tak — tak — wrzucę tylko co na siebie.

biegnie do swego pokoju. Lokatorka wchodzi powoli. Jest bardzo blada i smutna. Widocznie przeszła jakąś ciężką chorobę i moralne zmartwienie. Siada na najbliższym krześle — patrzy w ziemię i siedzi nieruchoma. Po chwili wchodzi Dulska, odziana w barchanowy, dostatni szlafrok.
242

Proszę panią na kanapę.

LOKATORKA

243

Dziękuję. Tylko parę słów. Dostałam list pani…

urywa. Milczenie.

Samobójstwo, Odwaga, Tchórzostwo, CierpienieDULSKA

244

Pani już zupełnie wyszła ze szpitala?

LOKATORKA

245

Tak. Pozawczoraj[7] mnie mama przywiozła.

DULSKA

246

Widzę, że pani zdrowa.

LOKATORKA

ze smutnym uśmiechem
247

O! jeszcze daleko!

DULSKA

248

Kobieta, DomOch! w domeczku swoim wróci pani szybko do sił. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja zawsze to powtarzam.

LOKATORKA

249

Tak, skoro ktoś ma ten dom.

DULSKA

250

Wszakże pani ma męża, stanowisko.

LOKATORKA

251

Tak… ale…

milczenie. Z wysiłkiem.
252

Proszę pani. Czy to rzeczywiście konieczne, ażebym na przyszłego pierwszego się wyprowadziła?

DULSKA

253

Proszę pani… ja mieszkania pani koniecznie potrzebuję dla krewnych.

LOKATORKA

254

Wolałabym pozostać. Trudno będzie znaleźć w zimie.

DULSKA

255

Ach, to niemożliwe. Powtarzam pani, niemożliwe.

LOKATORKA

256

Przecież przy dobrej woli. Wiem, że pani kazała kartę na mieszkanie wywiesić, a więc krewni pani się nie sprowadzają.

DULSKA

sznurując usta
257

Ach! niech pani nie zmusza mnie do sprawienia jej przykrości.

LOKATORKA

258

Czy pani ma mi co do zarzucenia?

DULSKA

z wybuchem
259

A! proszę pani, to już przechodzi granice! A skandal, który pani przez swe otrucie wywołała!

LOKATORKA

260

A więc o to chodzi?

DULSKA

261

A o cóż innego? Płacili mi państwo czynsz — dzieci i psów nie mieli, ostatecznie tyle co o te ranne trzepanie dywanów się rozchodziło. I mogliby państwo mieszkać nadal, aż tu… skoro o tym pomyślę, pąsy na mnie biją. Pogotowie ratunkowe przed moją kamienicą!!! Pogotowie! jak przed szynkiem, gdzie się pobiją.

LOKATORKA

262

Pozycja społecznaAleż, proszę pani, wypadek może się zdarzyć wszędzie.

DULSKA

263

W porządnej kamienicy wypadki się nie trafiają. Czy pani widziała kiedy przed hrabską kamienicą Pogotowie? Nie! A potem ta publika w gazetach! Trzy razy wymienione nazwisko Dulskiej — nazwisko moich córek przy takim skandalu…

LOKATORKA

264

Ależ, proszę pani — chyba pani zna przyczyny i…

Małżeństwo, Mąż, Mężczyzna, Obyczaje, Zdrada, ŻonaDULSKA

265

Wielka afera, że pani mąż, no i ta dziewczyna… to swoja rzecz…

LOKATORKA

266

Ależ to była moja sługa. To szkaradztwo. Ja tego znieść nie mogłam. Skoro się przekonałam…

DULSKA

267

Trucizna, ŚmiechZażyła pani zapałek… taka trywialna trucizna… Ludzie się śmieli. I jeszcze jak się to skończyło. Cała komedia — gdyby pani była umarła — no…

LOKATORKA

268

Sama żałuję.

DULSKA

269

Nie mówię dlatego — tylko że to niby śmierć, to zawsze coś niby… ale tak… no… powiadam pani, śmieli się. Kiedyś jadę tramwajem — przejeżdżamy koło mej kamienicy, bo przystanek trochę dalej — a jacyś dwaj panowie pokazują na mój dom i mówią — patrz! to ten dom, co się ta zazdrosna żona truła… I zaczęli się śmiać. Myślałam, że tam na miejscu zostanę w tym tramwaju.

LOKATORKA

pokornie
270

Ja panią bardzo przepraszam za te nieprzyjemności.

DULSKA

271

E! moja pani — publika została publiką.

LOKATORKA

272

Grzech, SzaleństwoJa bardzo to przechorowałam. Zresztą ja nie wiedziałam co robię. Ja byłam wtedy jak szalona…

płacze cicho

DULSKA

273

Pewnie, moja pani. Każdy samobójca musi być szalony i stracić poczucie moralności i wiary w obecność Boga. To, to jest tchórzostwo. Tak jest — tchórzostwo. A potem zagłada własnej duszy. Dobrze, że samobójców chowają osobno. Niech się nie pchają między porządnych ludzi. Zabijać się!… I dla kogo? Dla mężczyzny. A żaden mężczyzna, moja pani, nie jest wart, aby przez niego iść na potępienie wieczne.

LOKATORKA

274

Proszę pani, to nie chodziło o mężczyznę, ale o męża.

DULSKA

275

E!

LOKATORKA

276

Nie mogłam ścierpieć tego pod moim dachem.

DULSKA

277

Lepiej pod swoim, niż pod cudzym. Mniejsza publika. Nikt nie wie.

LOKATORKA

278

Ale ja wiem.

DULSKA

279

Dom, KobietaMoja pani! Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział. Rozwłóczyć je po świecie, to ani moralne, ani uczciwe. Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu. Kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie. Ta już to jest tak i żadne nic nie pomoże.

LOKATORKA

280

Gdyby jednak pan Dulski zapomniał się ze sługą…

DULSKA

281

Felicjan? — to niemożliwe. Pani go nie zna. A potem[8]… to już pani rzecz. Ja muszę strzec siebie i swoich od publiki. Pani może znów taką bezbożność popełnić, bo to podobno taki szał to wraca. Więc…

LOKATORKA

wstając
282

Rozumiem. Wyprowadzę się. Chciałam pani jednak powiedzieć, że kazać mi teraz szukać mieszkania, to ani dobre, ani uczciwe… Jestem taka osłabiona.

MieszczaninDULSKA

obrażona wstaje
283

Uczciwości mnie pani nie nauczy! Ja wiem co uczciwość. Pochodzę z zacnej, zasiedziałej rodziny i ja publiki nie wywołuję.

LOKATORKA

hamując się
284

Nie wątpię. Jednak może się pani nie obawiać. Drugi raz truć się nie będę. Na to trzeba wiele odwagi, pomimo tego, że pani to nazywa tchórzostwem… A potem trzeba wiele cierpieć. Na to już nie mam sił i… już bym tak nie potrafiła cierpieć raz jeszcze. Zresztą — rozstaję się z mężem, więc to najlepsza gwarancja, że już zazdrosna nie będę…

uśmiecha się smutnie.

DULSKA

285

Kobieta "upadła"Rozstaje się pani z mężem? Bardzo pani źle robi. To nowa publika i nikt pani racji nie przyzna. Nawet z tej przyczyny nie mogłabym pani dłużej wynajmować mieszkania w mej kamienicy. Kobiety samotne to nie tego… to… no, pani rozumie.

LOKATORKA

ironicznie
286

Tak, rozumiem. Jednak ta pani z pierwszego piętra, która po nocach wraca…

DULSKA

z godnością
287

To jest osoba żyjąca z własnych funduszów i zachowująca się nadzwyczaj skromnie. Ta mi jeszcze Pogotowia przed dom nie sprowadziła.

LOKATORKA

ironicznie
288

Tylko gumy i automobile.

DULSKA

289

Stają zawsze kilka kamienic dalej. A potem zdaje się, iż ja nie mam obowiązku zdawać sprawy z mego postępowania przed panią.

LOKATORKA

290

Zapewne, zawiodłoby nas to za daleko. Żegnam panią.

DULSKA

291

A proszę tych, co będą oglądać mieszkanie, nie zrażać…

LOKATORKA

wychodząc
292

Powiem, że jest wilgoć, bo rzeczywiście jest wilgoć.

DULSKA

293

Na to jest sąd, łaskawa pani.

LOKATORKA

294

Tak mi każe moje sumienie. Żegnam panią.

We drzwiach staje Juliasiewiczowa.

DULSKA

wzburzona
295

Maniu! słyszysz? — będziesz świadkiem. Pani mówi, że…

LOKATORKA

296

Żegnam panią.

wychodzi.

SCENA X

DulskaJuliasiewiczowa

DULSKA

wściekła
297

A to… a to… takie coś, takie…

JULIASIEWICZOWA

298

Niechże się ciocia uspokoi.

DULSKA

299

Jak tak dalej pójdzie, to będę musiała w lecie jechać do Karlsbadu[9] i tam sztrudel[10] pić!

JULIASIEWICZOWA

300

Ja z ciocią pojadę.

DULSKA

301

Obejdzie się.

Małżeństwo, Mąż, Obyczaje, Rodzina, Skąpiec, ŻonaJULIASIEWICZOWA

302

O cóż poszło? Zdaje mi się, że to lokatorka z parteru, ta co się truła.

DULSKA

303

Tak… tak… ta sama. Wyszła ze szpitala. Skandal! Przecież po czymś podobnym trzymać ją w kamienicy nie mogę. Sama byłaś świadkiem. Jak ją wynosili, to była prawie naga. Horendum[11]! Wymówiłam jej mieszkanie.

JULIASIEWICZOWA

304

Tak? A to się dobrze składa. Nam właśnie podwyższyli. My chętnie to mieszkanie weźmiemy.

DULSKA

305

Obejdzie się.

JULIASIEWICZOWA

306

Przecież mogłaby to ciocia zrobić dla nas, jako dla krewnych.

DULSKA

307

Za ciężkie czasy na zbytki.

JULIASIEWICZOWA

308

Rozumiem. Ciocia przypuszcza, że nie będziemy płacili.

DULSKA

309

Ja tam nic nie przypuszczam. Tylko… wiem, że żyjecie nad stan.

JULIASIEWICZOWA

310

No… no…

DULSKA

311

Chodzicie do teatru.

surowo
312

I to na same masowe sztuki.

JULIASIEWICZOWA

313

Trudno przecież…

DULSKA

314

Prenumerujecie pisma…

JULIASIEWICZOWA

315

To już ciocia daruje, ale…

DULSKA

316

Ja zawsze pożyczę i wystarcza. Nie pożyczę, to się świat nie zawali, że tam drukowanych bajd nie będę czytała. Przyjmujecie gorącą kolacją…

JULIASIEWICZOWA

317

To konieczne.

DULSKA

318

Ha, no! jak konieczne, to się nie skarż, że ci nie wystarcza.

JULIASIEWICZOWA

319

Nie możemy żyć jak…

DULSKA

ironicznie
320

Jak my? Zobaczymy, jak będziecie śpiewali na starość. Ja i Felicjan mamy inne pod tym względem zasady.

WdowaJULIASIEWICZOWA

321

Mój mąż nie umie się oszczędzać, ja także.

DULSKA

322

Skoro miałaś takie usposobienie, trzeba było iść za tego aptekarza z Bóbrki, co się o ciebie starał. Namawiałam cię.

JULIASIEWICZOWA

323

Przecież on rok temu umarł na suchoty.

DULSKA

324

Właśnie. Miałabyś kamienicę i byłabyś wdową!

JULIASIEWICZOWA

325

O!…

DULSKA

326

Nie ma co — o!… byt zabezpieczony, to podstawa życia. A co do męża, można go uchodzić. Pensję zabierać, gdy zaferuje[12] — co dzień dwie szóstki[13] na kawę do łapy, a cygara samej kupować i suszyć na piecu. Inaczej, taki pan może cię zrujnować.

SCENA XI

ZbyszkoDulskaJuliasiewiczowa

PracaZBYSZKO

327

Taki terkot, że spać nie można.

DULSKA

328

Tym lepiej. Pójdziesz może do biura.

ZBYSZKO

329

E!…

do Juliasiewiczowej
330

Jak się masz, stara.

JULIASIEWICZOWA

331

Jak się masz, pokrako!

ZBYSZKO

patrzy w lustro, potem do Juliasiewiczowej
332

Bardzom zielony?

JULIASIEWICZOWA

333

Cóż to, oświadczasz się dzisiaj?

ZBYSZKO

334

Także… tylko ten stary — no wiesz, radca, będzie znów na mnie zgniłym okiem patrzał. A tam fury kawałków… fury…

DULSKA

335

Zalegaj! zalegaj!…

ZBYSZKO

336

To nie ja zalegam, ale strony.

opiera się o piec i grzeje

SkąpiecDULSKA

zdejmuje szlafrok i zostaje w spódnicy i kaftanie
337

Darujesz, moja droga, ale będę ścierać kurze, więc muszę oszczędzać szlafroka.

JULIASIEWICZOWA

338

Ale proszę… niech się ciocia nie krępuje.

DULSKA

ściera kurze i z furią od czasu do czasu patrzy na Zbyszka

ZBYSZKO

339

To mama naprawdę wyrzuca tę, co się otruła, z kamienicy?

DULSKA

340

A tobie co do tego?

ZBYSZKO

341

Tak… słyszałem piąte przez dziesiąte. Byłem zbudowany mamusinym serduszkiem. Potem, ona mi jest bardzo sympatyczna, ta kobieta.

DULSKA

342

Zupełnie wierzę. Szkandalistka.

Kobieta, Mąż, Miłość, Obyczaje, ŻonaZBYSZKO

343

Zrobiła to z miłości dla męża. To w guście mamy. Miłość małżeńska…

DULSKA

344

Aha, prawda była — za tym mężem. Ja tam w tę miłość nie wierzę. Szumi jedwabiami pod spodem…

ZBYSZKO

345

Cóż to dowodzi?

DULSKA

346

To, że nie jest uczciwą kobietą. Dla męża, mój panie, kobieta się nie potrzebuje pod spodem stroić. A takie co szumią — to…

ZBYSZKO

do Juliasiewiczowej
347

Siedźże spokojnie, bo i ty szumisz. A zresztą, co do tej z parteru, to ja ręczę, że uczciwa.

DULSKA

348

A ty skąd wiesz?

ZBYSZKO

obojętnie
349

Bom się do niej brał i dostałem po nosie.

DULSKA

350

Mógłbyś też zostawić choćby lokatorki w spokoju. Usuń się… jak długo będziesz sterczał tu pod piecem!

z pasją
351

Matka, Siostra, RodzinaGdy patrzę na ciebie, to chwilami wierzyć mi się nie chce, że jesteś moim dzieckiem.

ZBYSZKO

352

No — jeśli mama ma wątpliwości…

DULSKA

do Juliasiewiczowej
353

Powiadam ci — nie miej nigdy dzieci.

JULIASIEWICZOWA

354

O! my się nie staramy o to.

DULSKA

do Zbyszka
355

Nie — ty jesteś wyrodek — ty nie jesteś moim synem.

ZBYSZKO

356

Jestem, mamciu! jestem, niestety! i to właśnie cała moja tragedia…

idzie do fortepianu i stojąc, zaczyna grać bardzo wprawnie.

DULSKA

357

Słyszałaś? mówi — niestety!

ZBYSZKO

358

Spodziewam się. Być Dulskim — to katastrofa.

JULIASIEWICZOWA

359

Doprawdy, Zbyszko — zanadto sobie pozwalasz…

IdealistaZBYSZKO

360

Daj ty mi spokój!

DULSKA

do Juliasiewiczowej
361

Żadnej moralności, żadnych zasad…

ZBYSZKO

362

Żadnego płaszczyka teoretycznego, jak mamcia.

DULSKA

363

To się na tym skończy, że jeszcze do socjalistów przystanie.

ZBYSZKO

zamykając fortepian
364

Za głupi jestem na to.

JULIASIEWICZOWA

śmiejąc się
365

Na socjalistę nie trzeba zdawać egzaminu.

ZBYSZKO

366

Właśnie że trzeba… i to najtrudniejszy egzamin.

JULIASIEWICZOWA

367

Przed kim?

ZBYSZKO

368

Przed swym sumieniem i własną duszą, słodki aniele.

DULSKA

369

Na socjalistę nie trzeba mieć przede wszystkim Boga w sercu.

ZBYSZKO

370

Jest — — — dawno nie było mowy o Bogu w tym domu.

SCENA XII

Ciż sami — Hanka

HANKA

z kuchni
371

Proszę wielmożnej pani parasol.

DULSKA

372

Pozostaw w przedpokoju… a potem idź zamieć przedpokój. Czy kucharka wróciła?

HANKA

wraca z przedpokoju — idzie do kuchni
373

Już.

DULSKA

374

Ja tylko na chwileczkę…

wybiega do kuchni

JULIASIEWICZOWA

do Zbyszka
375

Rzeczywiście — ciocia ma rację. Mógłbyś się trochę ustatkować. Wyglądasz jak śmierć angielska.

ZBYSZKO

376

Ty także ładnie wyglądasz…

JULIASIEWICZOWA

377

Ja? Ja wczoraj z domu nie wychodziłam.

ZBYSZKO

378

To znaczy — że ja się lumpowałem za domem, a ty w domu.

Kobieta, Mężczyzna, SługaJULIASIEWICZOWA

śmiejąc się
379

Jesteś niemożliwy…

ZBYSZKO

380

Jak kiedy…

Hanka przechodzi przez pokój z łopatką i ze szczotką, Zbyszko patrzy na nią.

JULIASIEWICZOWA

do Zbyszka
381

Cóż tak patrzysz za Hanką?

ZBYSZKO

382

Bo mi się podoba.

JULIASIEWICZOWA

383

Sługa?

ZBYSZKO

384

A cóż to? nie kobieta? Zaręczam ci, że nawet bardzo…

JULIASIEWICZOWA

385

Wiesz już coś o tym?

ZBYSZKO

386

Co ci do tego.

JULIASIEWICZOWA

387

Myślałam, że masz gust wykwintniejszy.

ZBYSZKO

388

Głupia jesteś z twoją kołtuńską estetyką. A zresztą, ja jestem jak pianista. Gdy zobaczy fortepian, musi zaraz pasaż…

JULIASIEWICZOWA

389

Tak… ale fortepianu nie…

ZBYSZKO

390

Moja droga — każda kobieta to fortepian — tylko trzeba umieć grać… Ach!… jaki ja śpiący…

Mieszczanin, Rodzina, Dziedzictwo, PiętnoJULIASIEWICZOWA

391

Czego ty po tych knajpach się włóczysz?

ZBYSZKO

392

A gdzież się będę włóczył? Gdzieś muszę.

JULIASIEWICZOWA

393

Ja na twoim miejscu starałabym się o jaką znajomość… solidną… no… Tyle mężatek co — Boże.

ZBYSZKO

394

Dziękuję. Mam dosyć kołtunerii w domu i w… samym sobie.

JULIASIEWICZOWA

395

Dlaczegóż jesteś… kołtunem?

ZBYSZKO

396

Bom się urodził po kołtuńsku, aniele! bo w łonie matki już nim byłem — bo żebym skórę zdarł z siebie, mam tam pod spodem, w duszy, całą warstwę kołtunerii, której nic wyplenić nie zdoła. Coś taki nowy, taki inny walczy z tym podstawowym — szarpie się, ciska. Ale ja wiem, że to do czasu — że ten kołtun rodzinny weźmie mnie za łeb, że przyjdzie czas, gdy ja będę Felicjanem, będę odbierał czynsze, będę… no… Dulskim, pra–Dulskim, ober–Dulskim — że będę rodził Dulskich, całe legiony Dulskich — będę miał srebrne wesele i porządny nagrobek, z dala od samobójców. I nie będę zielony, ale nalany tłuszczem i nalany teoriami i będę mówił dużo o Bogu…

urywa — idzie do fortepianu i gra nerwowo.

JULIASIEWICZOWA

podchodzi za nim
397

Z kołtuństwa można się wyswobodzić.

ZBYSZKO

398

Nieprawda. Tobie się zdaje, że jesteś wyzwolona, bo masz trochę politury po wierzchu. Ale ty jesteś tylko zrobiona na mahoń — jak twoje secesyjne meble i twoje malowane włosy. To jest piętno… pani radczyni… piętno…

Kobieta, Mężczyzna, SługaJULIASIEWICZOWA

grając z nim jedną ręką
399

Czy ty się uczyłeś grać?

ZBYSZKO

400

Ja? nie znam ani jednej nuty. To tak we mnie coś gra… We mnie tłucze się także coś… ale to się wszystko z czasem zatłucze… e! co tam…

obejmuje ją
401

Wiesz co… jesteś wcale… wcale…

JULIASIEWICZOWA

śmiejąc się
402

Dajże mnie spokój!

ZBYSZKO

śmieje się
403

Pasaże, moja droga… pasaże…

Hanka przechodzi przez pokój i rzuca ponure spojrzenie na nich oboje — wchodzi do kuchni.

JULIASIEWICZOWA

patrzy za nią uważnie
404

A wiesz, to ciekawe.

ZBYSZKO

405

Co takiego?

JULIASIEWICZOWA

406

Ta dziewczyna. Gdybyś widział, jak ona na nas popatrzyła… Ja na twoim miejscu…

ZBYSZKO

407

Ja też, jak będę miał czas…

JULIASIEWICZOWA

408

Nie rozumiesz mnie. Ja bym się właśnie daleko od niej trzymała.

ZBYSZKO

409

E!

JULIASIEWICZOWA

410

Jest zazdrosna. Będzie ci robić awantury.

ZBYSZKO

411

To by było kapitalne.

SCENA XIII

Ciż sami — Dulska

PracaDULSKA

do Zbyszka
412

Jeszcze jesteś tutaj? Czy ci nie wstyd? Ojciec twój pracuje, ja pracuję — siostry…

ZBYSZKO

idzie do przedpokoju — bierze palto, kapelusz — wraca i ubiera się
413

Mamciu! mamciu! czy się pracuje — czy nie, to wszystko idzie do jednego celu.

DULSKA

414

Nieprawda — my ludzie pracy, a próżniacy to…

ZBYSZKO

415

A przecież i my, i wy jednako…

DULSKA

416

Co? co?

ZBYSZKO

417

Wyciągniemy kopytka… pa!

do Juljasiewiczowej
418

Pa, lalu!…

wychodzi.

SCENA XIV

Matka, SynDULSKA

419

Straszne rzeczy… straszne… słyszałaś, jak on mówi! a to najgorsze, że taki zdolny — taki utalentowany! ta żeby chciał, to przed nim kariera — no… ale nie chce, nie chce… zaraz dadzą drugie śniadanie!… Nie chce, mówię ci… nie, nie. Tylko lumpuje i lumpuje. Jak weźmie te parę reńskich w biurze, tak ginie. I jak to wygląda!… Nic, tylko kawiarnie i spódnice.

Hanka wnosi tacę z wódką, serem i zakąską.
420

Proszę cię — moja droga!

JULIASIEWICZOWA

421

Dziękuję cioci.

siadają do jedzenia
422

On jest jakiś podrażniony… niezadowolniony…

DULSKA

z wybuchem
423

Czy on sam wie, czego chce! Powinien Bogu dziękować — prosty, zdrów… Za twoje.

pije kieliszeczek
424

Matka, Sługa, SynHanka!… idź posprzątaj u panicza.

Hanka wychodzi.

JULIASIEWICZOWA

patrzy za nią
425

Kontenta[14] ciocia z Hanki?

DULSKA

426

Tak sobie.

JULIASIEWICZOWA

cicho
427

Niech ją ciocia odprawi.

DULSKA

428

A to… czemu?

JULIASIEWICZOWA

429

Ja coś dostrzegłam.

DULSKA

430

Kradnie.

JULIASIEWICZOWA

431

Nie… gorzej…

DULSKA

432

No… no…

JULIASIEWICZOWA

433

Zdaje mi się, że Zbyszko się do niej bierze…

DULSKA

niechętnie
434

E!… to…

JULIASIEWICZOWA

435

Wiem, co mówię. Niech ciocia ją odprawi, póki czas.

DULSKA

436

Moja kochana, pewnie ci się zdawało… A potem…

patrząc w bok
437

wobec tego, co się dzieje, że niby… no… rozumiesz… to piwo co szumi.

JULIASIEWICZOWA

438

A!

DULSKA

439

Słowem… że… rozumiesz?

JULIASIEWICZOWA

440

Lepiej w domu?

DULSKA

441

Ja nie mówię… ale…

JULIASIEWICZOWA

442

A wie ciocia — może ciocia ma rację…

Chwila milczenia — przez scenę przechodzi w milczeniu Hanka i znika w kuchni — obie panie patrzą za nią.

JULIASIEWICZOWA

443

Trzeba jednak przyznać, że mężczyźni mają szczególny gust.

DULSKA

444

A! niech tam!… byle się nie włóczył i nie tracił zdrowia… Trzeba być matką, aby zrozumieć jaki to ból patrzeć jak syn marnieje.

JULIASIEWICZOWA

445

Dziękuję. Ale żeby ona potem…

DULSKA

446

Ona? także! będzie kontenta… to takie wszystko bez czci i wiary. Pokażę ci tok, co sobie kazałam przerobić.

idzie do przedpokoju — wraca z tokiem z fiołków i białych piór — kładzie go na głowę, co przy kaftanie barchanowym i halce wywołuje dziwny efekt
447

Dobrze?

JULIASIEWICZOWA

448

Wcale… wcale…

DULSKA

w toku
449

Muszę się oszczędzać… przerabiam stare łachy.

JULIASIEWICZOWA

450

No — na cioci wszystko się dobrze wyda. Mieszczanin, PieniądzCzy ciocia w tym roku podwyższa?

DULSKA

451

Spodziewam się. Muszę. Wszyscy podwyższają. Pokażę ci szpejscettel[15].

JULIASIEWICZOWA

452

No… no…

DULSKA

wydobywa z szufladki papier, opiera się o stół — obie z zajęciem pochylają się nad papierem
453

Suteryny[16] całe w rumel[17] o dwadzieścia… do sieni wstawię magle…

JULIASIEWICZOWA

454

Ciasno. Zęby sobie powybijają.

DULSKA

455

To mi wszystko jedno. Ja tamtędy nigdy nie chodzę. Kobieta "upadła"Oba partery po pięć — pierwsze piętro, kokocica, o dziesięć…

JULIASIEWICZOWA

456

Kokocica? To za mało. Ja bym podwyższyła co najmniej o dwadzieścia…

DULSKA

457

Tak myślisz?

JULIASIEWICZOWA

śmieje się
458

Naturalnie… ma pieniądze, lekko jej przychodzą… niech płaci.

DULSKA

rozjaśniona
459

Niech płaci…

JULIASIEWICZOWA

śmiejąc się
460

Niech płaci!…

DULSKA

461

A więc — kokotka o dwadzieścia, radca o dziesięć… drugie piętro…

Obie zacietrzewione, pochylone nad stołem, czytają. — Kurtyna wolno spada.

AKT II

Ta sama dekoracja co w akcie poprzednim. — Ściemnia się powoli — długie cienie liliowo szare padają przez zamarzłe szyby. — Po scenie, jak zwierz w klatce, tam i z powrotem automatycznym ruchem chodzi Dulski w szlafroku z zegarkiem w ręku. — Zamyka oczy i chodzi tak jak lalka drewniana. Wreszcie ustaje. — Zaraz otwierają się drzwi sypialni małżeńskiej i ukazuje się Dulska w gorsecie i spódnicy.

SCENA I

DulskaDulskiHesia

Mąż, ŻonaDULSKA

462

Felicjan! Felicjan!

DULSKI

budzi się i patrzy na nią.

DULSKA

463

Chodź! czemu nie chodzisz? Jeszcze nie ma dwóch kilometrów. Ja tam rachuję.

DULSKI

pokazuje jej zegarek.

DULSKA

464

Co mi zawracasz głowę zegarkiem! Ja mam najlepszy zegar w głowie. Nie chodź! nie chodź! Dobrze — powiem doktorowi. Umyślnie ci każę w pokoju chodzić na Wysoki Zamek, a nie po ulicy, żeby mieć nad tobą oko czy nie szachrujesz… a ty… zresztą to twoja rzecz.

Chowa się za drzwi — Dulski zaczyna znów automatycznie chodzić — wpada Hesia, ubrana strojnie jasnoniebiesko, pantofelki, błękitne pończoszki — całuje ojca w mankiet.

HESIA

465

Ojciec idzie na Wysoki Zamek?

DULSKI

kiwa głową.

HESIA

466

A jeszcze ma ojciec daleko?

DULSKI

pokazuje pięć palców.

HESIA

467

Pięćset?

DULSKI

kiwa głową.

HESIA

468

To ojciec już koło Teatyńskiej?

DULSKI

mruczy.

HESIA

śmieje się
469

Ale tak! ale tak… a niech ojciec prędko idzie, bo tunel rozbijają.

DULSKI

patrzy na nią surowo i wzrusza ramionami.

HESIA

wskakuje na kanapę i przegląda się w lustrze.

DULSKI

podchodzi do niej i ściąga ją z kanapy.

HESIA

470

Mama nie widzi!…

biegnie do drzwi pokoju dziewcząt
471

Mela! Mela!…

GŁOS DULSKIEJ

472

Hesiu! czy Mela ubrana?

HESIA

473

Jeszcze się pichci.

DULSKI

staje zgorszony i mruczy coś.

HESIA

474

Ojciec nie rozumie? No… stroi się. Za ojca czasów tak nie mówiono? No to co? Teraz mówią…

Córka, Mąż, ŻonaDULSKA

wychyla się, ubrana odświętnie
475

Felicjan! przestań chodzić — już jesteś na Wysokim Zamku. Jutro pójdziesz do Kaiserwaldu.

Znika. — Hesia idzie do okna i chucha na szybę.

HESIA

śpiewa
476

Pozamarzało… jakby w jakim zlewie…

Dulski ogląda się i cicho idzie do pieca, wyłazi na krzesło i kradnie cygaro — w tej samej chwili Hesia się odwraca i widzi to — Dulski chrząka, idzie do przedpokoju — odziewa się — wraca — podchodzi do drzwi Dulskiej — stuka — ona wychyla się.

DULSKA

477

Już cię niesie do kawiarni? No… masz swoje dwadzieścia centów. Teraz będę co dzień dawać po dwadzieścia centów. Tygodniowo — nie… na nic. Zaraz wszystko przetracasz z koleżkami. A wracaj na kolację!

Znika. — Dulski chwilę stroi się przed lustrem — wreszcie wychodzi. — Hesia biegnie natychmiast do pieca — włazi na krzesło i kradnie cygaro.

SCENA II

Wchodzi Mela — ubrana jak Hesia — jest blada i chora.

MELA

zatrzymuje się we drzwiach, zgorszona — po czym biegnie ku Hesi, która pokazuje jej język i ucieka ku kanapie
478

Córka, Ojciec, KradzieżHesiu!… pokaż… coś ty wzięła?

HESIA

479

No… cygara… wielka afera.

MELA

480

Ukradłaś?

HESIA

481

Och!… przed chwilą ojciec kradł także. Jak taki kamienicznik może to robić, czemu ja nie mogę?

MELA

482

Po co tobie cygara?

HESIA

483

Po co? Wy-pa-lę.

MELA

484

Och! Kiedy?

HESIA

485

Jak będzie galówka. A potem pojadę…

MELA

486

Gdzie?

HESIA

487

Nad Bałtyk. Albo nie — dam cygaro kochankowi kucharki. Powiadam ci — widziałam go. Jest pucerem[18]. No — rozumiesz? u lejtnanta, bardzo, bardzo…

MELA

488

Jak ty możesz się przyglądać takim.

HESIA

489

Czemu? Czemu?… Cóżeś taka blada?

MELA

490

Głowa mnie strasznie boli.

HESIA

491

Może i ty buchnęłaś cygaro?

MELA

492

Och!… nie!… ja ciągle jestem taka słaba — tylko bym spała.

HESIA

493

Lepiej spróbuj ze mną chasses[19] — moja złota, ja ciągle zapominam z której nogi — moja droga — znów ten nauczyciel będzie mnie wstydził… Sługamasz… rozwiązał mi się pantofel… Hanka! Hanka!…

Wchodzi Hanka blada, zmieniona.

SCENA III

MelaHesiaHanka

HESIA

494

Zawiąż trzewik. Cóż znów i ty jesteś chora? Patrz Mela, jak ta wygląda.

HANKA

495

Panience się tylko zdaje…

HESIA

496

Ale — ledwo się włóczysz. A teraz możesz iść…

Hanka wychodzi.

HESIA

kręci głową.

MELA

497

To nic dziwnego. Ja wiem, dlaczego ona taka zmieniona.

HESIA

498

Wiesz? powiedz!

MELA

499

Nic, Hesiu! to jej tajemnica. Mnie nie wolno nic powiedzieć — przynajmniej do czasu.

HESIA

500

Jak chcesz — taka tam ma tajemnice… no — no… daj łapę… jak to chassesun, deuxun, deux[20]

gwiżdże.

Kobieta, MężczyznaMELA

501

Hesiu, nie gwiżdż!

HESIA

502

Aha! ziemia się trzęsie — co? — no, a teraz walca — moja brylantowa.

obejmuje ją — walcują.

MELA

503

Dlaczego mnie tak ściskasz?

HESIA

tańcząc
504

Bo ja jestem mężczyzna.

MELA

505

Ale ja nie mogę oddychać.

HESIA

506

Właśnie — a jak za kobietę, to tak! o!

przerzuca się na rękę Meli
507

omdlewająco! omdlewająco! a potem w oczy… w oczy… Ja tak zawsze robię…

MELA

508

Ty?!

HESIA

509

Ja! powiadam ci — studenty czerwienią się, jak buraki.

MELA

510

Puść mnie…

HESIA

511

Co tobie?

MELA

512

Nie wiem… ale..

HESIA

513

No, to zagraj — cichutko, żeby mama nie przyszła. Ja nie mogę wpaść w tempo…

popycha Melę do fortepianu
514

Walca…

Mela gra cichutko — Hesia chce tańczyć — robi pas[21] — śmieje się — wpada w cake walka[22].
515

Mela! cake walka!…

Mela gra cake walka cichutko — Hesia skacze — wchodzi Zbyszko.

SCENA IV

Też same — Zbyszko

ZBYSZKO

516

A to co?

NaukaHESIA

tańcząc
517

Cake walk! Cake walk! Cake walk! A co? źle… prawda, że jest we mnie materiał na szansę[23]?

ZBYSZKO

518

Na dwie, nie na jedną.

HESIA

triumfująco
519

A co?

ZBYSZKO

520

Skąd ty to umiesz?

HESIA

521

Ignania mnie nauczyła. No wiesz — Ignania Olbrzycka. Jej brat ciągle w tinglach[24] siedzi, więc ją nauczył, a ona mnie.

ZBYSZKO

ironicznie
522

Myślałem, że cię twoja kucharka nauczyła.

HESIA

523

Ona?

ZBYSZKO

524

Przecież dopełnia twojej edukacji.

BógHESIA

525

Co znowu? Jak Bozię kocham — nie.

ZBYSZKO

z pasją
526

Jak to kłamie. Ech! tu wszyscy kłamią. Ale Boga to choć zostaw w spokoju ty przynajmniej.

HESIA

527

Znów się złościsz? a byłeś już jakiś lepszy. No… Mela jeszcze trochę… Powiedz, Zbyszko, czy dobrze? mój królu!… Tak?

tańczy.

ZBYSZKO

528

Ależ nie — przegnij się… trochę jeszcze.

HESIA

529

Jak? jak?…

tańczą oboje
530

Jak dobrze, jak miło — jakby po powietrzu się latało.

SCENA V

DULSKA

wpada
531

Co się tu dzieje? Co to za balet?

ZBYSZKO

532

Dopełniam edukacji mej siostry.

DULSKA

533

Hesia! jak możesz tak?… co to…

do Zbyszka
534

Z tobą to też jest krzyż pański. Albo chodzisz jak dzik, albo wyprawiasz wariacje i dziewczyny w to wciągasz.

StrójZBYSZKO

535

Dobrze już, dobrze. Po co tyle słów! Gdzież to was niesie w takiej paradzie?

DULSKA

536

Przede wszystkim nie niesie.

ZBYSZKO

537

Nogi was nie niosą?

DULSKA

538

To jest nieprzyzwoite i o tym się nie mówi.

ZBYSZKO

539

A to przyzwoite ubrać dziewczęta jak baletniczki? O! jakie ażury!

DULSKA

540

To są dzieci, im wolno.

ZBYSZKO

541

Ładne dzieci! Pannice, aż ha.

DULSKA

542

Wszystkie panienki z dobrych domów tak na lekcje tańca chodzą.

ZBYSZKO

543

Niech się zaprawiają… niech się zaprawiają…

HESIA

544

Do czego? Do czego?

ZBYSZKO

545

Jak dorośniesz, będziesz się dekoltować na bal od góry — teraz, jako dziecię naiwne, od dołu.

DULSKA

546

Zbyszko!… milcz!… Jak śmiesz?

do Meli
547

Cóżeś taka blada?

ZBYSZKO

548

Cóż dziwnego? zmarzła.

Ściemnia się.

MELA

549

Głowa mnie strasznie boli. Mamusiu! ja bym nie poszła.

DULSKA

550

Pokaż język! Biały. Znów coś zjadłaś.

przykłada jej rękę do głowy
551

Rozpalona. No, z tobą… to też… może cię kłuje? co?

MELA

552

Tu mnie boli.

DULSKA

553

W lewej łopacie? Połóż sobie regolo. Jest tam używane, takie co ojciec przykładał. I rozbierz się.

ZBYSZKO

554

Z czego? ona już rozebrana. Niech się raczej ubierze.

DULSKA

555

Hesia — płaszczyk! rękawiczki…

ZBYSZKO

556

Piechotą idziecie? Ona — tak? Jeszcze was zaaresztują.

DULSKA

557

Rany boskie, nie wytrzymam. A lampy jeszcze nie zapalać.

do Zbyszka
558

Wychodzisz?

ZBYSZKO

559

Nie.

DULSKA

560

To przypilnuj pieca. My wrócimy za godzinę. Mela, idź się przebrać…

Hesia i Dulska wychodzą — Mela do swego pokoju.

SCENA VI

Zbyszko sam — później Hanka. Zbyszko chwilę stoi nieruchomy — potem wyciąga ręce leniwym, znużonym ruchem przed siebie — zwraca się do pieca — otwiera drzwiczki kopnięciem nogi, przysuwa sobie fotel — siada i siedzi tak spokojnie z papierosem przylgniętym do ust, z ręką opuszczoną na dół. — Światło czerwonawe go oświetliło. Jest znużony i smutny. — Drzwi się otwierają cicho, wsuwa się Hanka — widzi go — przybliża się — przyklęka i delikatnie, z jakąś psią pokorą, całuje go w rękę. — On głaszcze ją po głowie — czyni to machinalnie, nie patrząc na nią.

ZBYSZKO

561

No już dobrze… dobrze…

HANKA

562

Proszę pana… ja…

ZBYSZKO

563

Co? czego?

HANKA

564

Ja idę… tam, gdzie pan kazał.

ZBYSZKO

565

A… tak. Idź! idź!… A nie bój się — tylko mów śmiało i wyraźnie, jak i co.

HANKA

klęczy nieruchoma, otulona w fałdy chustki.

ZBYSZKO

566

No… czemu nie idziesz?

HANKA

567

A bo ja wiem — tak mi jakoś…

ZBYSZKO

568

Ach, nie marudź… idź… bo wrócą.

HANKA

wstając
569

Pójdę!

wychodzi powoli — słychać jak zatrzaskuje za sobą ciężko drzwi.

SCENA VII

ZbyszkoMela
W kaftaniczku — głowa związana. Podchodzi cicho do Zbyszka i siada na małym stołeczku naprzeciw niego.

MELA

nieśmiało
570

Zbyszko!

ZBYSZKO

571

Nie położyłaś się?

MELA

572

Nie mogę. Jeszcze mi gorzej. Czy ci nie przeszkadzam?

ZBYSZKO

573

Nie. Choroba, SiłaTy jeszcze z całej familii jesteś najmożliwsza. Może dlatego, że jesteś chora, więc jest w tobie coś milszego, coś innego, jak u tamtych.

MELA

574

Coś innego? i czy myślisz, że dlatego że jestem chora?

ZBYSZKO

575

Tak. Nie masz dużo sił życiowych, więc nie idziesz, rozbijając łokciami, przez życie — ale się… skradasz. Rozumiesz? co?

MELA

576

Tak. Mnie się także zdaje, że ja się wszystkim usuwam, że mnie lada chwila ktoś potrąci, że…

ZBYSZKO

577

To źle. Panna Dulska powinna iść naprzód tak… rozumiesz. Ktoś potrąci — ty jego… to powinna być nasza zasada. Jak najwięcej miejsca. Für die obere zehn tausend milionen kołtunen![25]

MELA

patrzy na niego chwilę
578

Zbyszko! dlaczego ty nas wszystkich tak nie lubisz?

ZBYSZKO

579

Za mało „nie lubisz”. Ja was wszystkich nienawidzę i siebie razem z wami.

MELA

580

Siebie nienawidzisz także… A ja to znowu… Pozwól mi trochę z tobą porozmawiać. Dobrze? Jak szara godzina nadejdzie, to ja dałabym wszystko, żeby móc z kimś dobrze, cicho, spokojnie porozmawiać. Tylko że u nas to niepodobna. Jak w tartaku. Mama mówi, że się pracuje. Ale przecież można i myślą popracować. Prawda Zbyszku?

osuwa się przed nim tak, że światło z pieca oświetla grupę tych dwojga smutnych i zgnębionych.

ZBYSZKO

581

Mów… mów…

MELA

582

KrzywdaTy siebie nienawidzisz, a ja to siebie żałuję. Strasznie. Nie dzieje mi się nic złego. Mam ojca, mamcię, was, chodzę na pensję — jestem prosta, dbają o mnie, dają mi żelazo, nacierają wodą — uczę się wszystkiego, a przecież, przecież, Zbyszko, mnie się zdaje, że mi się dzieje jakaś krzywda — że mnie ktoś więzi, że mi ściśnięto gardło, że… Ja ci tego opowiedzieć nie mogę, ale…

ZBYSZKO

583

To źle, Melo, że ty tak czujesz — źle. Matka, Mąż, Ojciec, ŻonaNajlepiej pozbądź się tych sensacji. Niedługo wyrośniesz, pójdziesz dobrze za mąż i będziesz świat rozbijać łokciami.

MELA

584

Nie — ja pójdę do klasztoru.

ZBYSZKO

585

Gadanie. Głębsza warstwa weźmie górę. Będziesz taka, jak mama.

MELA

586

Ojciec przecież łokciami ludzi nie roztrąca.

ZBYSZKO

587

Bo ojciec wybrał dogodniejszą drogę. Mama za niego łokciami się przez świat przepycha, a on za nią.

MELA

po chwili
588

ŚmiechTo wszystko bardzo jakieś smutne.

ZBYSZKO

589

Koń by zapłakał.

MELA

590

Ty ze wszystkiego się śmiejesz.

ZBYSZKO

591

Tak śmieją się wisielce.

Chwila milczenia.

MELA

nieśmiało
592

Zbyszko!

ZBYSZKO

593

Co jeszcze?

MELA

594

Chciałam ci coś powiedzieć… ale… nie będziesz krzyczał? To, widzisz, z najlepszego serca. — Bo… wtedy… jak ja widziałam…

ZBYSZKO

595

Co?

MELA

ciszej
596

Ciebie i Hankę. Tak mnie skrzyczałeś strasznie, a ja właśnie…

ZBYSZKO

597

Czego ty o tym mówisz?

Dziecko, Kobieta, Mężczyzna, Miłość, Miłość romantyczna, Miłość tragiczna, Pozycja społecznaMELA

598

Bo mi żal i ciebie, i Hanki. Ja ciągle o was myślę. Ja się nawet za was modlę. Bo wy musicie być bardzo nieszczęśliwi.

ZBYSZKO

599

My? dlaczego?

MELA

600

Jakże? ona prosta sługa, ty urzędnik z prokuratorii skarbu… jakże… i kochacie się… To bardzo smutne. Mamcia będzie się bardzo sprzeciwiać.

ZBYSZKO

601

Sprzeciwiać?

MELA

602

No, jak się będziecie pobierać.

ZBYSZKO

603

Czyś ty oszalała? ja z Hanką?

MELA

604

Cóż z tego, że ona niby niżej. Przecież Zygmunt August i Barbara…

ZBYSZKO

605

Ty jesteś jeszcze głupsza, jak myślałem.

MELA

606

Proszę cię… tylko mi nie wymyślaj. Ja będę po waszej stronie. Ja nauczę Hankę mówić po ludzku i jeść widelcem, i będę ją uczyć tego, co umiem, aż ona będzie taka, jak my. Ja wam dopomogę.

ZBYSZKO

607

Ty jesteś okaz.

MELA

608

Tylko jest coś, co mnie bardzo martwi. Nie wiem, czy ci to powiedzieć…

ZBYSZKO

609

No — wyduś.

MELA

610

Tylko ty Hance tego nie mów. Daj słowo. Oto… Hanka ma na wsi… narzeczonego. Tak, tak. Ale się nie martw. Ona go nie kocha. To finanz wach. Ja znalazłam korespondentkę od niego do Hanki. Tam było ślicznie napisane. Panno Haniu, Szanowna Pani! — Gołębiem ślę tę kartę pod nóżki panny i pytam czemu pisanie od niej takie rzadkie… Tak było. O! gołębiem… to ładnie. Choć na tej kartce nie było gołębia, tylko była różowa świnka i cztery prosięta, ale on zawsze tak z serca to napisał. I on ją musi kochać. Tylko że ona mu nie odpisuje, i to źle z jej strony, bo on tam pisze…

ZBYSZKO

611

Proszę cię o jedno. Nie wtrącaj ty się w te sprawy. Głowa cię boli. Idź — połóż się.

MELA

612

Ja tylko tak z dobrego serca.

ZBYSZKO

613

Ja wiem.

MELA

wstaje — nieśmiało
614

I… nie gniewasz się?

ZBYSZKO

615

Nie. Chodź — pocałuj mnie.

MELA

całuje go
616

To… ty mnie nie nienawidzisz?

ZBYSZKO

głaszcze ją
617

Nie. Teraz nie.

MELA

618

Dziękuję ci. Tak miło, kiedy ktoś łagodnie mówi… Dziękuję ci, Zbyszko.

Wychodzi cichutko do swego pokoju. — Zbyszko wstaje — idzie do okna, skąd pada światło zapalonej latarni — opiera czoło o szyby i tak zostaje. — Wchodzi Hanka spłakana, otulona chustką — przystępuje do Zbyszka i mówi cicho.

SCENA VIII

ZbyszkoHanka

Łzy, SamotnośćHANKA

619

Proszę pana…

ZBYSZKO

620

I co? i co?

HANKA

621

Tak jest jak ja mówiłam.

zanosi się cicho od płaczu.

ZBYSZKO

622

Ładna historia! a to pech!

zaczyna chodzić po pokoju — Hanka pozostaje przy oknie w smudze światła — tragiczna w fałdach swej czarnej chustki.

HANKA

623

Co ja teraz zrobię!

ZBYSZKO

624

Jedź do domu.

HANKA

625

Ale… żeby mnie tatko skórę zdarli. Nie pojadę.

ZBYSZKO

626

Zresztą nie becz. Jeszcze daleko. Może się jeszcze co zmieni.

ŚmierćHANKA

627

Ale… takim jak ja, to cygany los wyklną. Mnie zawsze najgorsze się trafi. Potrzebne mi to było. Boże! Boże!… To chyba się utopić.

ZBYSZKO

628

Dużo by ci pomogło.

HANKA

629

Śmierć na wszystko pomoże.

ZBYSZKO

630

Głupia jesteś.

HANKA

631

Ale!…

płacze.

ZBYSZKO

632

Cicho bądź! nie płacz, bo mnie diabli wezmą…

HANKA

zakrywa się chustką i stara się stłumić łkanie
Długa chwila milczenia.
633

Proszę pana, co ja teraz zrobię?

ZBYSZKO

patrzy na nią przez chwilę — potem wychodzi do swego pokoju
634

A to pech! a to pech!…

Hanka wybucha spazmatycznym płaczem, tuląc się do ściany — na palcach ze swego pokoju wysuwa się Mela.

SCENA IX

MelaHanka
Mela podchodzi do Hanki i staje przed nią zafrasowana.

MELA

635

Hanka! Ja słyszałam, że się Zbyszko o coś na ciebie gniewał. Prawda?

HANKA

636

Nie.

MELA

637

Ale słyszałam. I boję się, że to przeze mnie. Pewnie o tego narzeczonego, co go masz na wsi. Ale dlaczego Hanka się z tym kryła. Tylko teraz to już trzeba przestać do niego pisać. Co się tak na mnie patrzysz. Ja wszystko wiem…

HANKA

patrzy na nią przerażona.

MELA

638

No, wszystko co się ciebie i Zbyszka dotyczy — rozumiesz?

HANKA

zakrywa twarz chustką.

MELA

639

I nie trzeba się bać. Ja będę z wami. Ojca też na waszą stronę przekabacę. Wszystko się zmieni i gdy już ślub się odbędzie…

HANKA

640

Ta co panienka mówi. Któż by się ze mną teraz ożenił?

MELA

641

Jak to? kto?

HANKA

642

A no któż by cudze dziecko wziął?

MELA

zdziwiona
643

Cudze dziecko? O czym ty mówisz, Hanka? A może ty już wdowa, że masz dziecko? I tego Zbyszkowi nie mówisz…

HANKA

po chwili
644

Cóż panienka mówi, że wszystko wie!

MELA

645

No… niby ty i Zbyszko. To będzie mezalians, ale trudno…

HANKA

milczy, gryzie róg chustki i patrzy w ziemię.

MELA

646

Dlaczego nic nie mówisz, Hanka? Dlaczego ciągle płaczesz? Przecież ja do ciebie z najlepszą intencją. Nie płacz!… to się jakoś ułoży.

HANKA

rycząc
647

Nic się nie ułoży… pomsta na mnie… nieszczęście… och, czemu się ja rodziłam…

MELA

648

Boże… nie płacz, Hanka…

HANKA

649

A żebym nogi połamała, nimem tu nastała!

MELA

650

Hanka! nie płacz, bo mnie serce pęknie.

pochyla się nad nią.

HANKA

651

Niech mnie panienka puści!…

SCENA X

MelaHankaJuliasiewiczowa

JULIASIEWICZOWA

652

Jest tu kto? W kuchni drzwi otwarte…

spostrzega Melę i Hankę
653

Cóż wy tu robicie po ciemku?

Hanka ucieka
654

Co Mela ma za konszachty ze sługą?

MELA

podniecona
655

To nie żadne konszachty, tylko to całkiem co innego. Hanka jest bardzo nieszczęśliwa, a ja ją pocieszam.

JULIASIEWICZOWA

656

Najlepiej zapal lampę.

Mela zapala lampę
657

I dlaczegóż to Hanka taka nieszczęśliwa?

MELA

658

Och! to straszna historia.

JULIASIEWICZOWA

659

Niech mi ją Mela powie.

MELA

660

Nie mogę, ciociu… nie mogę… ale to jest okropne… to może się strasznie skończyć.

JULIASIEWICZOWA

661

Najlepiej mi powiedzieć — może ja znajdę jaką radę.

MELA

662

To prawda. Ciocia taka mądra, to najlepiej potrafi z mamcią sobie poradzić.

Siadają przy stole pod lampą.

JULIASIEWICZOWA

663

A cóż tu mama będzie mieć do czynienia?

MELA

664

Jak to? ona głównie.

po chwili
665

Ja cioci powiem — wszystko jak na spowiedzi — ale ciociu, jak ciocia mnie zdradzi, że to ja… to… już nie wiem co. Ciociu, ciociu!… tu stało się nieszczęście. Zbyszko zakochał się w Hance.

JULIASIEWICZOWA

parska śmiechem
666

Tylko tyle?

MELA

667

Ciociu! niech się ciocia nie śmieje. To Bóg wie co z tego może być, bo mama nie pozwoli na to małżeństwo. Zobaczy ciocia.

JULIASIEWICZOWA

668

Najprzód — skąd to wiesz?

Nauka, OkoMELA

669

Ja… podpatrzyłam. Niechcący! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknęłam.

JULIASIEWICZOWA

670

Lepiej było przedtem. Cóżeś widziała?

MELA

671

Ciociu! oni się muszą pobrać… Oni się już całują!

JULIASIEWICZOWA

śmieje się
672

No, skoro się już całują…

MELA

673

Tak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie przypomnę, to mną coś tak dziwnie zatarga. I płakać mi się chce, i smutno, i miło… Ale to ja. A mama to z pewnością Zbyszka przeklnie.

JULIASIEWICZOWA

674

Nie bój się, cielątko. Mama Zbyszka za to nie przeklnie.

MELA

675

Żeby to jeszcze tylko — ale jest jeszcze dużo, dużo komplikacji. Jest jeszcze finanz wach tam na wsi i potem to już nie wiem… jest jeszcze cudze dziecko.

JULIASIEWICZOWA

676

Cudze dziecko?

MELA

677

No tak. Hanka mówiła.

JULIASIEWICZOWA

zainteresowana
678

No… no… jak mówiła?

MELA

679

Ja jej mówię — pójdziesz za mąż — niby za Zbyszka ja ciągle myślałam. A ona nie płacze, ale ryczy, i woła — a! kto mnie teraz z cudzym dzieckiem weźmie!

JULIASIEWICZOWA

680

Tak powiedziała?

MELA

681

Ciociu, ja nigdy nie kłamię. Tylko… ja tego wszystkiego ani weź pokombinować nie mogę. A ciocia co rozumie?

JULIASIEWICZOWA

682

Rozumiem! Rozumiem!

MELA

opierając się o stół
683

Niech mi ciocia wytłumaczy. Moja najdroższa…

JULIASIEWICZOWA

684

Nie, panienko. Ja ci tego nie wytłumaczę. Tylko niech Mela pamięta. Trzymać języczek za zębami. Ani słowa o tym do nikogo! Ani słowa. I dalej nie podpatrywać… Jakby się co znów zobaczyło — oczy zamknąć.

MELA

685

A ciocia się tym zajmie.

JULIASIEWICZOWA

686

Może…

MELA

687

Moja ciociu święta. Oni się jeszcze wykradną albo zabiją. Tak było w Kijowie… Cicho… Zbyszko!

SCENA XI

Też same — Zbyszko
Ubrany jak do wyjścia.

JULIASIEWICZOWA

688

Jak się masz. Wychodzisz?

ZBYSZKO

689

Tak.

JULIASIEWICZOWA

690

Znów się puszczasz?

ZBYSZKO

691

Znów.

JULIASIEWICZOWA

692

Siedziałeś przecież częściej już w domu.

ZBYSZKO

693

Widocznie mam już dosyć.

JULIASIEWICZOWA

694

Szkoda — lepiej wyglądasz. Utyłeś trochę.

MELA

695

Zbyszko — zaraz wrócą wszyscy — będzie herbata.

ZBYSZKO

696

Nie czekajcie na mnie.

MELA

697

Mama będzie znów zła.

Kobieta, MężczyznaZBYSZKO

698

Dajcie mi spokój!

JULIASIEWICZOWA

699

Mógłbyś być grzeczniejszy.

ZBYSZKO

700

Po co?

JULIASIEWICZOWA

701

Choćby ze mną… tak się zachowujesz…

ZBYSZKO

702

Moja droga — raz chcesz, aby ci uchybiać i aż prosisz się o to, to znów aby cię szanować. Wybierz już raz — matrona czy kokota.

JULIASIEWICZOWA

wściekła
703

Najlepiej zrobię, jeśli z takim brutalem mówić nie będę.

ZBYSZKO

704

Najlepiej. A przestań się malować, bo wyglądasz jak kamienica odnowiona na przyjazd cesarza. Bądź zdrowa…

JULIASIEWICZOWA

705

Tak!… ej, żebyś nie pożałował twojej brutalności.

ZBYSZKO

706

Ja nigdy niczego nie żałuję!

Wychodzi.

MELA

707

On znów taki zły, jak dawniej. I z Hanką się tak kłócili! tak kłócili! O! mamcia idzie przez kuchnię.

SCENA XII

DulskaHesiaJuliasiewiczowaMela — później Dulski

SkąpiecDULSKA

do Juliasiewiczowej
708

Jak się masz… Cała jestem wzburzona.

JULIASIEWICZOWA

709

O cóż chodzi.

DULSKA

710

W tramwaju. Znów awantura. Jak Hesia siedzi, to przecież wygląda na dziecko, co nie ma metra wysokości. Mówię jej — skurcz się…

HESIA

711

E! proszę mamy…

DULSKA

712

Ona na złość się wyciąga i zaraz potem z konduktorem secesja[26] — wszyscy się patrzą…

JULIASIEWICZOWA

713

Ach! bo o ten cent czy dwa.

DULSKA

714

Kto nie szanuje grosza, ten nie wart… Hanka, nakrywaj! My tu pijemy herbatę teraz, bo piec w jadalni coraz gorszy.

JULIASIEWICZOWA

715

Czemu go ciocia nie poprawi?

DULSKA

716

Albom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Wtedy mi lokator piec poprawi. Idę włożyć szlafrok. Hesia, przebrać się — Mela, zajmij się herbatą.

Wychodzi — Hanka nakrywa — Juliasiewiczowa obserwuje Hankę.

HESIA

717

Dziś była marna lekcja — dobrze zrobiłaś, że cię nie było. Same sztubaki…

Wybiega.

JULIASIEWICZOWA

718

Hanka! cóżeś tak zmizerniała?

HANKA

719

Zęby mnie bolą.

JULIASIEWICZOWA

720

Zęby?

Wchodzi Dulska.

DULSKA

w szlafroku
721

Żywo samowar! bułki… wypijesz z nami herbatę?

JULIASIEWICZOWA

722

Dobrze.

Wchodzi Mela — niesie książkę i koszyk z robotą — później Hesia z zeszytami i książkami — siadają przy stole — Dulska i Juliasiewiczowa siadają także przy frontowej stronie stołu.

DULSKA

723

Szczęśliwa jestem, że już jestem w domu. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja to zawsze powtarzać będę. Zawołajcie Zbyszka.

MELA

724

Zbyszko wyszedł.

DULSKA

725

Wyszedł?

MELA

726

Ale pewnie zaraz wróci.

JULIASIEWICZOWA

727

A mówiła ciocia, że się poprawił.

DULSKA

728

Bo też tak jest. Przekonał się, że nie ma jak dom i rodzina. Musiało mu coś wypaść.

JULIASIEWICZOWA

729

Wcale nie. Mówił, że mu już zbrzydł ten dom i ta rodzina.

DULSKA

730

Mówił?

JULIASIEWICZOWA

731

Tak. Przed chwilą. Zresztą nie mówił tak wyraźnie. Co mu tam zbrzydło… nie wiem. Dość że poszedł.

HESIA

732

Będzie się znów lumpował.

DULSKA

733

Patrz swego nosa. Z tym chłopcem już nie ma rady. Już mu tak dogadzam, żeby go tylko w domu przytrzymać.

JULIASIEWICZOWA

znacząco
734

E! proszę cioci — może właśnie to dogadzanie osiąga przeciwny cel.

DULSKA

735

Nie rozumiem. Przecież gdzie może być mu lepiej jak w rodzinnym kole?

JULIASIEWICZOWA

736

Hm!…

DULSKA

do Meli
737

Co ty za miny do ciotki wyprawiasz?

PlotkaJULIASIEWICZOWA

738

Do mnie? Zdaje się cioci. A co do tego rodzinnego koła…

DULSKA

739

Co ty wiedzieć możesz o tym. Wiecznie tylko gdzieś latasz. I przyznam ci się nawet, że zaczynają coś o tobie mówić.

JULIASIEWICZOWA

740

O każdym mówią.

Córka, Dziecko, Kobieta, MatkaDULSKA

741

O tobie mówią to, co sama chcesz, aby mówili.

JULIASIEWICZOWA

742

Na przykład?

DULSKA

743

Że jesteś kokietka.

JULIASIEWICZOWA

744

E!

DULSKA

745

Wywołujesz taką opinię. Dlaczego o mnie tego nikt nie powie.

JULIASIEWICZOWA

podrażniona
746

Mogłaby ciocia przy dziewczynkach nauk mi nie dawać.

DULSKA

747

To są dzieci, więc nie rozumieją. A potem niech nawet słyszą. To będzie dla nich nauką na przyszłość — to ich nauczy, gdzie zaprowadzić może lekkomyślność i chęć przypodobania się.

Wchodzi Dulski — wita się z Juliasiewiczową skinieniem ręki — wyjmuje z kieszeni gazetę i siada koło stołu. Zaczyna czytać.

JULIASIEWICZOWA

coraz więcej podrażniona
748

Doprawdy, że ciocia dziwnie pojmuje gościnność…

DULSKA

749

Moja droga. Ja przede wszystkim pojmuję moralność i tę mam na względzie, czy tu w domu, czy…

JULIASIEWICZOWA

750

To znaczy, że moje życie jest niemoralne?

DULSKA

751

Na zewnątrz… Ciągle cię widzą na ulicy.

JULIASIEWICZOWA

752

Nie mogę chodzić po dachach.

Kobieta, ObyczajeDULSKA

753

Ufarbowałaś włosy na rudo. Gdzie widziałaś uczciwą kobietę z rudymi włosami?

JULIASIEWICZOWA

754

No… tego już nadto.

DULSKA

755

Wczoraj na przykład — Krężlowa mówiła…

JULIASIEWICZOWA

wstając
756

E! już dosyć tego. Doprawdy — ciocia uwzięła się, aby mnie denerwować. Ja do cioci spraw nie zaglądam. A może także niejedno dałoby się powiedzieć.

DULSKA

757

Proszę, proszę. Moje sumienie jest czyste i nie boję się dnia białego.

JULIASIEWICZOWA

758

No… już lepiej tu w biały dzień nie zaglądać… Dopatrzyć by się tu można nie jednego. A zresztą niech mnie ciocia nie wyzywa, bo doprawdy…

DULSKA

wyzywająco
759

Proszę — proszę powiedzieć, proszę się nie krępować.

JULIASIEWICZOWA

760

Mam wzgląd na dzieci.

DULSKA

761

Hesia, Mela — proszę wyjść! Felicjan, i ty zabieraj się także…

Hesia, Mela wychodzą — Dulski bierze gazetę, idzie do sypialni.
762

Proszę cię — jesteśmy same. Mów, co mi masz powiedzieć.

DomJULIASIEWICZOWA

763

Doprawdy, że ciocia zasługuje na to, ażeby się dowiedziała. I to cioci powiem, że jeżeli ciocia do mego domu zagląda, to przede wszystkim ciocia powinna swój z brudów oczyścić.

DULSKA

764

U mnie nic brudnego się nie dzieje. A przynajmniej po ulicach mój dom nie jest głośny.

JULIASIEWICZOWA

765

Będzie, będzie… jak się porządnie rozkrzyczy w swoim czasie.

DULSKA

766

Cóż to za iluzje[27]?

JULJASIEWICZOWA

767

Wytłumaczę, jak mnie ciocia na chrzciny poprosi.

DULSKA

768

Moja pani! niesmaczne żarty. Ja i Felicjan dawno już głupstwa wybiliśmy sobie z głowy.

SługaJULIASIEWICZOWA

769

Ja też nie mówię, że ciocia będzie matką ale — babką.

DULSKA

770

Co? jak?

JULIASIEWICZOWA

771

Zbyszko się o to postarał.

DULSKA

772

Zbyszko? Zbyszko?

JULIASIEWICZOWA

773

I… Hanka.

DULSKA

774

Jezus, Maria! Co? jak? Kłamiesz — kłamiesz. Chcesz mnie chyba zabić! Strach! Nie dość, że mnie delożowali[28] stróża, jeszcze takie coś wymyślają.

JULIASIEWICZOWA

775

Ja? kłamię? Najlepiej niech ciocia sama się Hanki zapyta.

DULSKA

776

Szkandal!… Hanka!… Hanka!… chodź tu w tej chwili…

JULIASIEWICZOWA

777

Ja wolę tego nie słyszeć. Idę do dziewcząt. A jak ciocia się przekona, że nie skłamałam, to mnie ciocia przeprosi.

DULSKA

778

Jutro rano! Hanka! Hanka!

Juliasiewiczowa wychodzi szybko — wpada Hanka z bielizną do magla.

SCENA XIII

DulskaHanka

HANKA

779

Wielmożna pani wołała? Ja do magla…

DULSKA

780

Ksiądz, PrawdaHanka! odpowiadaj — ale tak jak przed księdzem. Czy to prawda, że ty… że ty jesteś… że…

Hanka cofa się pod ścianę i stoi nieruchoma z oczyma szeroko otwartymi — Dulska naprzeciw niej, groźnie w nią wpatrzona.

DULSKA

781

Odpowiadaj!

HANKA

z wysiłkiem
782

Tak… proszę wielmożnej pani…

DULSKA

783

Może kłamiesz? może chcesz naciągnąć…

Bóg, PrzysięgaHANKA

784

Nie kłamię.

DULSKA

785

Jak Boga chcesz mieć przy skonaniu?

HANKA

786

Jak Boga chcę mieć przy skonaniu!

Długa chwila milczenia — Hanka stoi nieruchoma, oparta plecami o ścianę. Po jej twarzy płyną duże ciężkie łzy.

DULSKA

po chwili
787

Oddam ci książeczkę — zapłacę do pierwszego i wynoś się.

HANKA

788

Ja wolę pójść zaraz.

DULSKA

opamiętywując się
789

Tak będzie lepiej. Pakuj się… połóż bieliznę. Ja takich dziewczyn, co o swoją dobrą sławę nie dbają, nie mogę u siebie trzymać. Wyniesiesz się zaraz… Idę po książeczkę.

Wychodzi do sypialni — Hanka stoi nieruchoma chwilę, wreszcie ociera twarz i kieruje się do kuchniJuliasiewiczowa wychodzi z pokoju dziewcząt.

SCENA XIV

JuliasiewiczowaHanka — później MelaZbyszko

JULIASIEWICZOWA

790

Hanka!

HANKA

791

Co?

KrzywdaJULIASIEWICZOWA

792

Co się stało?

HANKA

z wybuchem płaczu
793

Wielmożna pani wyrzuca mnie…

JULIASIEWICZOWA

794

Zobacz się z panem Zbyszkiem.

HANKA

795

Ale… co mi tam! niech ich za moją krzywdę!

Wypada do kuchni.

MELA

796

Ciociu! ciociu! i co? i co? ja się tak boję!

JULIASIEWICZOWA

797

Idź do siebie. Nie pokazuj się.

MELA

798

Boże mój! Ciociu, niech ich ciocia nie opuszcza

Juliasiewiczowa wpycha ją do pokoju dziewcząt — wchodzi Zbyszko.

ZBYSZKO

do Juliasiewiczowej
799

Ty tutaj? to dziwne… tam twój oficer spaceruje przed bramą i czeka.

JULIASIEWICZOWA

800

A tobie co do tego? Patrz lepiej, żebyś tu nie miał to, na coś zasłużył.

ZBYSZKO

801

Cóż to za ton?

JULIASIEWICZOWA

802

To ty zmień twój ton. Będziesz ty inaczej za chwilę śpiewał. Wydały się twoje sprawki z Hanką.

ZBYSZKO

803

A… psia krew!

HonorJULIASIEWICZOWA

804

Aha! klnij. Dużo ci pomoże. Matka Hankę teraz wypędza. Ciekawa jestem, co twój honor uwodziciela każe ci teraz zrobić dla twej… ofiary.

Śmieje się ironicznie.

ZBYSZKO

chwyta za kapelusz
805

Żmija!

JULIASIEWICZOWA

806

Byłam pewna. Kapelusz w rękę i fiut! Najlepszy punkt wyjścia.

ZBYSZKO

807

Milcz! Nie doprowadzaj mnie do pasji.

SCENA XV

DulskaJuliasiewiczowaZbyszko

DULSKA

w ręku książeczka
808

Hanka! A ty tu? Nie wychodź!… Mam z tobą porachunek.

ZBYSZKO

809

Tak, tak. Wiem już o co chodzi. I… pokazałaby mama wiele taktu, gdyby o tym nie mówiła.

DULSKA

810

Taktu? taktu? Ty śmiesz mówić o takcie? ty, który taki skandal wywołałeś pod rodzicielskim dachem. Jak się to rozniesie po ulicy, to chyba dom sprzedać i wynieść się do Bruchowic, czy na Zamarstynów.

ZBYSZKO

811

To moja rzecz.

DULSKA

812

Bezwstydnik! do tego doprowadzić, żeby mi potem byle kto oczy tym wykalał.

JULIASIEWICZOWA

813

O, przepraszam! tym byle kto — to mam być ja?… Tego już zanadto. I to ciocia tak mówi? A czy wie ciocia, że ja potrzebuję tylko dwa słowa powiedzieć, aby ta śliczna historia inaczej wyglądała.

DULSKA

814

Co powiesz, to będzie kłamstwo. Takiej jak ty nikt nie uwierzy.

JULIASIEWICZOWA

815

Jaka ja jestem, to jestem. Ale nigdy nie dopuściłabym się tego, czego się tu dopuszczono.

do Zbyszka
816

Wiedz o tym, że ciocia o Hance od początku wiedziała.

DULSKA

817

Nieprawda.

JULIASIEWICZOWA

818

Aha!… nieprawda. Przez palce się patrzyło… przez palce… dopiero teraz, jak grozi głośny skandal, to na Zbyszka — na Hankę…

ZBYSZKO

819

A to ładna historia. I w jakim celu?

JULIASIEWICZOWA

820

Żebyś w domu siedział…

ZBYSZKO

821

A! rozumiem!

DULSKA

822

Ona kłamie!

ZBYSZKO

823

Ona prawdę mówi. To bardzo na maminą moralność patrzy.

DULSKA

bije pięścią w stół
824

Kłamie!

JULIASIEWICZOWA

tak samo
825

Nie kłamię!

ZBYSZKO

tak samo
826

Prawdę mówi. Ja to czuję! Ja to wiem! To jest to, co tu pełza tak brudno, tak ohydnie — co to za ścianę byle nie wyszło. Ale kto wiatr sieje, ten burzę zbiera!

biegnie do kuchni
827

Hanka!

Mela i Hesia ukazują się na progu.

DULSKA

828

Zbyszek!

Małżeństwo, Matka, Mieszczanin, Obyczaje, Pozycja społeczna, Sługa, SynZBYSZKO

829

A chce mama wiedzieć co zrobię? chce mama wiedzieć? Ja się z Hanką ożenię!

DULSKA

830

Jezus, Maria! Szlak mnie trafi.

MELA

831

Mamo! przebacz im! błogosław!

DULSKA

832

Odczep się!

Zbyszko wciąga Hankę.

ZBYSZKO

833

Hanka! rzuć te łachy! zostaniesz tutaj na zawsze.

HANKA

834

Kiedy mi pani wypowiedziała.

ZBYSZKO

835

Zostaniesz! Ja się z tobą żenię.

HANKA

836

Rany boskie!

DULSKA

837

Ja nie pozwolę.

ZBYSZKO

838

To się na nic nie zda.

JULIASIEWICZOWA

839

Zbyszko! upamiętaj się!…

DULSKA

do Dulskiego, który wszedł i patrzy zdumiony
840

Felicjan! widzisz!… jaką twój syn daje nam synową?

Dulski zainteresowany podchodzi
841

No… ruszże się… ty ojciec… przeklnij go, czy co, może się upamięta.

ZBYSZKO

842

To na nic. Tak będzie… Niech raz taka szpetota unurza się we własnym błocie.

Kara, Zemsta, Syn, MatkaDULSKA

843

Rany boskie! Jak mi się kto spyta, jak moja synowa z domu…

ZBYSZKO

844

To powie mama, że nie z domu, ale z chałupy. To będzie najgorsza kara… Hanka, padnij do nóg i proś o błogosławieństwo…

HANKA

845

Proszę wielmożnej pani… ja… przecież…

DULSKA

846

Idź precz!… Felicjan, odezwij się!

DULSKI

847

A niech was wszyscy diabli!!!

Odchodzi do sypialni.

DULSKA

pada na kanapę
848

Nie wytrzymam — daję słowo — nie wytrzymam.

ZBYSZKO

849

Siadaj, Hanka — siadaj rzędem obok mamy. Teraz tu twoje miejsce…

Sadza gwałtem Hankę na kanapę.

JULJASIEWICZOWA

850

Zbyszko!

Dzwonek — Hanka się zrywa i chce biec otworzyć.

ZBYSZKO

851

Siedź! nie ruszaj się.

HANKA

852

Ja chcę otworzyć…

HESIA

853

Ktoś idzie.

ZBYSZKO

sadza gwałtem Hankę — i, stając na progu przedpokoju, mówi
854

Niech kucharka idzie otworzyć i powie, że obie panie Dulskie przyjmują!

Zasłona spada.

AKT III

Scena przedstawia ten sam pokój. — Ranek — story podniesione — szare światło dnia zimowego — pod nierozpalonym piecem drzemie na stołeczku niskim Hanka, owinięta w chustkę czarną. Za podniesieniem zasłony słychać wicher, łopoczący o szyby. — Chwila milczenia. Słychać tylko jak Hanka oddycha ciężko i od czasu do czasu jęczy: „Jezus!” — drzwi otwierają się — wchodzi cichutko Mela w barchanowej spódniczce białej, koszulce i narzuconym na plecy barchanowym kaftaniku. Włosy ma rozpuszczone. W rękach bułka i garnuszek z kawą. Chwilę waha się. — Biegnie do drzwi sypialni małżeńskiej — słucha — wreszcie wraca — pochyla się nad Hanką i delikatnie, ostrożnie budzi ją.

SCENA I

MelaHanka — później Hesia

MELA

855

Andziu! Andziu!… zbudź się.

HANKA

856

Ha? co?…

MELA

857

Zbudź się — moja biedna Andziu!…

Małżeństwo, Mieszczanin, Pozycja społeczna, SługaHANKA

858

A!… to wielmożna panienka… ja zaraz… po mleko…

Trze oczy.

MELA

859

Nie — nie. Ty już teraz nie pójdziesz po mleko. Już kucharka przyniosła. Ja się śniadaniem zajęłam.

HANKA

860

A wielmożna pani?

MELA

861

Mama słaba — leży… Masz trochę kawy. Napij się. I bułkę zjedz.

HANKA

przypomina sobie
862

A… tak… tak… Zapomniałam, teraz już wiem.

zaczyna płakać
863

O Jezu! Jezusieczku!

MiłośćMELA

864

Czego płaczesz? Teraz wszystko na najlepszej drodze. Najgorsze przeszło. Już mamcia wie o wszystkim. Nie chce pozwolić — ale musi. Tylko teraz ty i Zbyszko musicie być stałymi i przemóc wszystko swoją miłością. Mama sama będzie wzruszona…

HANKA

865

Ja pójdę w piecach palić.

MELA

866

Nie… nie. Daj spokój. Lepiej żebyś już się do niczego nie mieszała. Bo jak zaczniesz znów być służącą, to będzie jeszcze gorzej. Siedź tu spokojnie i czekaj, co będzie.

HANKA

867

A bielizna niezmaglowana…

MELA

868

Nie turbuj się. Teraz się przyjmie pokojową i ona już za ciebie to wszystko zrobi. Ty teraz jesteś narzeczona Zbyszka, to przecież nie możesz chodzić do magla ani w piecach palić. Pij kawę… moja złota…

HANKA

869

Dziękuję panience — nie mogę. Mnie tak od tego wczorajszego, że aż no… ha…

obciera nos
870

O Jezu!…

MELA

przykuca przed nią
871

Moja Andziu — ja wiem, że to przykre przejścia, ale to trudno. Zobaczysz, że jeszcze będziesz bardzo szczęśliwa za Zbyszkiem. Ubierzesz się inaczej — natrę ci ręce gliceryną — nauczę cię ładnie pisać — nie będziesz nic robić.

HANKA

872

E! gnić bez roboty…

MELA

873

Ha — będziesz mieć inne zajęcie. Małżeństwo, Zdrowie, PoświęceniePotem ja będę zawsze z tobą i przy tobie. Ja za mąż nie pójdę, bo ja nie mam zdrowia, a mamcia mówi, że do zamążpójścia to trzeba mieć końskie zdrowie. I właśnie chciałam ci powiedzieć, że… co do tego jakiegoś dziecka, coś ty mówiła, a co ja nie rozumiem… to jeżeli ty już byłaś zamężna i boisz się, że niby podobno mężczyźni niechętnie się żenią z wdowami, co mają dzieci… to nie bój się. Ja się tym dzieckiem zajmę — wychowam. A co by mi mamcia dała na wyprawę czy na posag, to dla dziecka oddam… Ja sobie tak umyśliłam dziś w nocy. Ja chciałam iść do klasztoru, bo tam cicho i tak miło musi być za murami, jak dzwonek rano dzwoni w maju. Ale przecież i na świecie można mieć ciszę. I wolę się dla ciebie poświęcić. No… jedz bułkę… jedz… A ty za to musisz być dla mnie bardzo dobra i mówić do mnie — moja złota, dobra, kochana Melu… no… powtórz…

HANKA

874

Co też panienka… co też panienka…

MELA

875

Pozycja społecznaMów mi Melu — a ja tobie… Andziu.

HANKA

876

Kiedy ja Hanka.

MELA

877

Nie, jak Zbyszkowa żona — to Andzia.

HESIA

wpada — w jednej pończoszce — skacze na jednej nodze
878

Pycha… dziewiąta blisko — w domu cisza — pensja się wściekła na dziś… pycha!…

MELA

879

Cicho! mamcia chora.

HESIA

880

Dziś cały dom chory. Nikt nie idzie do roboty, tylko tatko naturalnie.

do Hanki
881

Cóż ty? Belle soeur[29]! a!… hi… hi… Serwus, czupiradło!

MELA

882

Hesiu, jakże tak można.

HESIA

883

Cóż ty to na serio bierzesz? Przecież to cała komedia. Gzy, nic więcej. Hu… zimno tu… W piecu nie palą. Co to są — zaburzenia familijne.

nagle siada przy Hance
884

Powiedz!… czy ty pierwsza zaczepiałaś Zbyszka, czy on ciebie?

HANKA

885

Że też się panienka Boga nie boi…

HESIA

886

O! już się nauczyłaś Boga wzywać nadaremno. Jeszcze do naszej familii nie należysz. Hi! hi! Czy ty sobie wyobrażasz, ciućmo jedna, że się Zbyszko z tobą naprawdę ożeni?

HANKA

płacze.

MELA

887

Hesia — nie rób jej przykrości.

HESIA

888

Ale nie — nie. Przyobiecuję być nawet drużką i powieść do ołtarza uroczą oblubienicę. Patrz, Mela, jak mi nogi urosły od wczoraj.

MELA

889

Zaziębisz się.

SCENA II

Też same — Dulska
Blada, w szlafroku — głowa związana.

DULSKA

890

Co się tu dzieje? Wy tutaj? Nie na pensji?

HESIA

891

Nie ma nas kto odprowadzić.

HANKA

892

Ja pójdę.

DULSKA

893

Ty? — odprowadzać panienki? no! no!… idźcie się ubierać.

HESIA

894

Ale z pensji nici, mamciu.

DULSKA

895

Naturalnie. Wszystko tak i to przez…

Mela całuje matkę, w rękę.
896

Czego chcesz?

MELA

897

Mamciu złota, daruj im! nie gniewaj się! już ona ci całe życie…

DULSKA

898

Proszę się do tego nie mieszać.

Mela odchodzi do swego pokoju ze spuszczoną głową.
do Hanki
899

Ty idź do pokoiku, gdzie się składa brudną bieliznę. Tam siedź — nie ruszaj się, aż cię zawołam. Z kucharką ani słowa, ani z nikim. Rozumiesz? Twoja matka chrzestna, ta Tadrachowa, co prała dwa razy, zawsze mieszka na Św. Józefa?

HANKA

900

Tak, proszę wielmożnej pani.

DULSKA

901

Dobrze — a teraz idź!

Hanka odchodzi do sypialni małżeńskiej.
do Hesi
902

Posłałaś list do ciotki?

HESIA

903

Posłałam. I powiedziałam, żeby stróż prosił, że mamcia prosi żeby ciocia zaraz przyszła.

Dulska siada zgnębiona.
904

Proszę mamci — może prochy pościerać?

Dulska robi gest, że jej wszystko jedno. — Chwila milczenia.
905

Małżeństwo, ObyczajeProszę mamci… czy Zbyszko naprawdę się z tym czymś ożeni?

DULSKA

906

Daj ty mi spokój!

HESIA

907

Ja też myślałam, że to niemożliwe. Choćby ze względu na nas. Czy kto porządny później starałby się o mnie, albo o Melę.

DULSKA

908

Daj ty mi spokój.

HESIA

909

Zresztą Mela to mniejsza, bo ona i tak idzie na starą pannę, ale ja…

DULSKA

910

A ja ci mówię, daj ty mi spokój, bo się na tobie skrupi.

HESIA

911

Tylko proszę mamy… ja nie rozumiem, jak mamcia tego nie widziała. Ja to już od dawna wypenetrowałam… ja…

SCENA III

DulskaHesiaZbyszko

Brat, Mąż, Miłość romantyczna, Siostra, SługaZBYSZKO

ubrany jak do wyjścia — kręci się chwilę po pokoju
912

Gdzie Hanka?

milczenie
913

Pytam się, gdzie Hanka?

HESIA

914

Oblubienica z Lammermooru[30] rondle myje.

ZBYSZKO

915

Proszę więcej jej nie używać do kuchennych posług. Gdzie Hanka dziś spała?

milczenie
916

Pytam się, gdzie Hanka dziś spała?

HESIA

917

Na stołeczku pod piecem — ręce w małdrzyk, a buzia w ciup[31].

ZBYSZKO

918

Trzeba inaczej się nią zająć.

milczenie
919

Bo… jeżeli… no… zresztą — ja wychodzę, za chwilę wrócę. Muszę jakiś porządek zrobić.

HESIA

śmieje się
920

Postaw łoże pod baldachimem w salonie…

ZBYSZKO

921

Milcz!

HESIA

922

Nie chce mi się… nie chce mi się… Cake walk! cake walk!

robi kilka pas
923

Hanuś, słodka narzeczona… — dziewczę z buzią jak malina…

ZBYSZKO

924

Idź… ty…

Wychodzi szybko.

HESIA

925

Strach!… jeszcze czegoś podobnego, jak długo żyję, nie widziałam.

nadsłuchuje
926

Stróż jest w kuchni. Dowiem się. Tylko wie mamcia, ja wątpię, czy ciocia przyjdzie, bo strasznie była wczoraj naindyczona.

DULSKA

927

Idź no, idź…

Wychodzi HesiaDulska zawiązuje mocniej głowę — słyszy trzepanie dywanów — nadsłuchuje — porywa się — biegnie do okna — otwiera i krzyczy całkiem innym głosem.
928

Nie wolno… na dziedzińcu się trzepie… nie wolno!…

Wraca.

HESIA

929

Ciocia powiedziała, że przyjdzie zaraz.

DULSKA

930

Teraz idź, ubierz się.

HESIA

931

A potem żeby trochę na spacer? co?

DULSKA

932

Co ci w głowie? tu taki szkandał za pasem, a ona na spacer?

HESIA

933

No dobrze… dobrze… już idę!

Wybiega do siebie.

SCENA IV

DulskaJuliasiewiczowa

JULIASIEWICZOWA

w płaszczu na matince[32] — z godnością
934

Ciocia mnie wezwała?

DULSKA

935

Tak.

JULIASIEWICZOWA

936

Właściwie nie powinnam przyjść po tak dotkliwej obrazie, ale w nieszczęściu powinno darować się winy. Cóż zatem ciocia sobie życzy?

Obyczaje, Sługa, Matka, SynDULSKA

z nagłym wybuchem
937

Zlituj się! ratuj!… wybaw mnie z tego położenia. Przecież taki ożenek dla Zbyszka to ostatnia zguba. Jak ja ludziom w oczy spojrzę?

JULIASIEWICZOWA

938

Moja ciociu… sama ciocia piwa nawarzyła. Ja radziłam — odprawić Hankę.

DULSKA

939

Ale kiedy ci wytłumaczyłam, dlaczego ją trzymam, sama się zgodziłaś, że tak lepiej. Ja to przecież zrobiłam dla jego dobra. Patrzeć już nie mogłam, jak się wisusował. To się nieraz robi. Ja nie pierwsza i nie ostatnia.

JULIASIEWICZOWA

940

Tak… zapewne…

DULSKA

941

Radź! ratuj! ty masz doskonały złodziejski spryt — ty coś wymyślisz. Przede wszystkim — weź tę, tę Hankę, do siebie. Wyrzucić jej nie mogę, bo obniesie nas po mieście. U ciebie będziesz ją pilnować, żeby z nikim nie pyskowała.

JULIASIEWICZOWA

942

A już co to — to nie… Dziękuję za taki mebel. Nigdy nie wiadomo z takimi co w trawie piszczy. Ale trzeba rzeczywiście coś zrobić, bo i dla nas samych to bardzo nieprzyjemne. Mój mąż aż jeść kolacji nie mógł, jak się o tym dowiedział. Czy ona ma jaką rodzinę?

DULSKA

943

Ma tu tylko matkę chrzestną — praczkę…

JULIASIEWICZOWA

944

Trzeba ją tu sprowadzić.

DULSKA

945

Posłałam po nią kucharkę.

Matka, SynJULIASIEWICZOWA

946

Może się wyda coś o tej Hance… może ona już dobrze tam na wsi się bawiła. Jeżeli się Zbyszko dowie… choć według mego przekonania, Zbyszko jedynie tylko na złość cioci to wszystko zrobił.

DULSKA

z wybuchem
947

Na złość mnie? matce?… i miej tu dzieci! Takem go chowała. Woziłam się z nim do Rabki — jak była ta matura, to niby… no… pokierowałam go do Prokuratorii Skarbu… a tu… a tu…

Płacze.

JULIASIEWICZOWA

948

Proszę cioci się uspokoić. To nic nie pomoże. Tu trzeba radzić energicznie. Co ona mówi?

DULSKA

949

A cóż ona może mówić. Nic.

JULIASIEWICZOWA

950

To jeszcze całe szczęście, że ona zdaje się głupia — bo jakby tak wzięła na kieł. Niech jej ciocia da wódki i chleba z masłem.

DULSKA

951

Co?

JULIASIEWICZOWA

952

Już ja wiem co mówię. Miodem się muchy bierze, nie octem.

SCENA V

DulskaJuliasiewiczowaTadrachowa

Pozycja społecznaTADRACHOWA

953

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

DULSKA

954

A to wy!…

do Juliasiewiczowej
955

Ta praczka.

TADRACHOWA

956

Rączki całuję wielmożnej pani gospodyni. A cóż to, będzie znów duże pranie?

JULIASIEWICZOWA

957

Niech mnie ciocia pozwoli!

do Tadrachowej
958

Nie, moja dobra kobieto — my tu was zawezwali całkiem o co innego.

TADRACHOWA

959

Rączki całuję…

JULIASIEWICZOWA

960

Tu chodzi o Hankę…

TADRACHOWA

961

A…

Dziewictwo, KobietaJULIASIEWICZOWA

962

Widzicie, tak się stało. Hance trafia się doskonały mąż.

DULSKA

963

Cóż ty…

JULIASIEWICZOWA

964

Zaraz ciociu — doskonały mąż. Otóż, ponieważ to jest poczciwy rzemieślnik — wychowanek cioci, więc my chcemy naprzód wiedzieć, jaka też to uczciwość Hanczyna, bo to w takiej małej mieścinie, to rozmaicie, jak to pani Tadrachowa wie…

TADRACHOWA

965

No, no… tak, wielmożna pani… niby… to swoja rzecz.

JULIASIEWICZOWA

966

Właśnie… więc co do Hanki. Jak się ona tam sprawiała w domu. Tylko niech Tadrachowa powie pod przysięgą — jak na spowiedzi, bo to ważna sprawa.

TADRACHOWA

967

Niby… co do Hanki? A, wielmożna pani — to dziewczyna była jak szklanka. Nawet rysy nie było.

PrzysięgaJULIASIEWICZOWA

968

Moglibyście na to przysiąc?

TADRACHOWA

969

Przed Przenajświętszym Sakramentem. Za nią, jak za siebie.

JULIASIEWICZOWA

970

No… a ten finanz wach?

Honor, ZaręczynyTADRACHOWA

971

To insza inszość. On się z nią zaręczył. Ale co do tamtego — to o!… tylko że nie było pieniędzy, niby na gospodarstwo, więc bez to się to ślimaczy. Ale to całkiem uczciwie i honorowo — to sam ksiądz proboszcz może poświadczyć.

JULIASIEWICZOWA

972

No… a tu, w mieście?

TADRACHOWA

973

A… to już… chyba wielmożna pani gospodyni wie, bo przecie dziewczyna niby tu… jakby pod opieką…

Chwila milczenia.

Obyczaje, Alkohol, PrzysięgaJULIASIEWICZOWA

974

Może się pani Tadrachowa wódki napije.

TADRACHOWA

975

Rączki całuję wielmożnej pani — ja przysięgłam od wódki.

Śmieje się.

JULIASIEWICZOWA

śmiejąc się
976

Ale od likierku?

TADRACHOWA

977

No… chyba…

JULIASIEWICZOWA

do Dulskiej
978

Daj, Anielko, coś słodkiego.

Dulska wychodzi.
979

Małżeństwo, ObyczajePani Tadrachowa myśli, że Hanka może z czystym sumieniem iść za tego, co jej się trafia?

TADRACHOWA

980

Proszę wielmożnej pani, jak się jemu podoba, to chyba nie będzie taki skrupulant. To u państwa takie wymysły. A potem, czy ja wiem.

Dulska wraca z kieliszkiem likieru i stawia przed Tadrachową.

JULIASIEWICZOWA

981

Pijcie!…

TADRACHOWA

982

Rączki całuję — rączki całuję

pije
983

hi, hi, hi…

JULIASIEWICZOWA

984

Dobre?

TADRACHOWA

985

Aż mgli, takie dobre.

JULIASIEWICZOWA

986

Więc…

SCENA VI

Też same — Zbyszko

Kobieta, Małżeństwo, Mężczyzna, Obyczaje, Pozycja społecznaTADRACHOWA

987

Rączki całuję wielmożnemu młodemu panu gospodarzowi… rączki całuję…

ZBYSZKO

988

Czekajcie no… to wyście mi kiedyś nosili ubranie do krawca?

TADRACHOWA

989

Ja, wielmożny panie — po ostatnim praniu.

ZBYSZKO

990

Wy jesteście krewna Hanki?

TADRACHOWA

991

Matka chrzestna.

ZBYSZKO

992

A to się doskonale składa. Muszę was zawiadomić, że ja się z Hanką żenię.

TADRACHOWA

993

Wielmożny pan ze mnie głupią robi!

ZBYSZKO

994

Żenię się!

patrzy na Dulską
995

żenię się i to bardzo prędko. Chodziłem się dowiedzieć, jakie formalności. Gdzie Hanka chrzczona? Trzeba prędko jej metrykę. Rozumiecie? Zresztą przyjdźcie jutro, to się wszystko ułoży.

Wychodzi do siebie.

TADRACHOWA

996

Honor, SzaleństwoW imię Ojca i Syna… chyba wielmożny młody gospodarz jest pomylony, albo bardzo na honorze delikatny.

JULIASIEWICZOWA

997

Jak wy to rozumiecie?

TADRACHOWA

998

A no… proszę wielmożnych pań… ta ja ślepa nie jestem. Ja przecie wiedziałam, co i jak jest. Dość było popatrzeć, jak to Hanka przymizerniała. A beczy po kątach — a do mnie wpadała… Ja jej zawsze mówiłam: Nie becz — pan jest godny, z rodziców świętych, pan cię zabezpieczy. Ale żeby się aż żenił…

DULSKA

999

A cóż wy myślicie, że ja pozwolę na to małżeństwo!

PieniądzTADRACHOWA

1000

A, broń mnie Boże! Bez błogosławieństwa mamusi my ta do ołtarza nie pójdziemy. Ale chyba wielmożna pani gospodyni nie będzie dęba stawać, żeby się uczciwa rzecz nie stała… Skoro młody pan tak chce, to już od Boga natchniony, aby sierocie krzywdy nie robić. Bogactwo, Dziewictwo, KobietaCałe jej wiano była ta uczciwość, a dziś nikt jej nie weźmie, bo bogactwem swego pohańbienia nie przykryje, a jeno jeszcze pieniędzami ludziom oczy mydlić można…

JULIASIEWICZOWA

1001

Tak… macie rację… pieniędzmi… Może jeszcze kieliszeczek? — Anielciu!

DULSKA

1002

Nie mam więcej.

JULIASIEWICZOWA

odprowadza Dulską
1003

Ciociu! może ofiarować pewną sumę…

DULSKA

1004

Jezus, Maria — tylko się za kieszeń trzymaj!

JULIASIEWICZOWA

1005

Trudno.

DULSKA

1006

Pomów ty jeszcze ze Zbyszkiem — moja droga — może on ciebie usłucha. Bój się Boga… płacić… Jak on powie, że nie chce, to wszystko się ułoży. Pomów z nim!…

JULIASIEWICZOWA

1007

Dobrze. Ale wie ciocia, że to będzie twardo.

do Tadrachowej
1008

Obraz świataWięc powiadacie, że pieniądze…

TADRACHOWA

1009

To grunt, wielmożna pani. Taki już teraz świat. Jeden Judasz drugiego za pieniądze sprzeda. Oj czasy! czasy nastały. Ani paszy dla bydła, ani uczciwości ludzkiej.

JULIASIEWICZOWA

1010

Macie rację. My tu jeszcze z panią gospodynią chcemy się naradzić.

Mieszczanin, Lud, Pozycja społecznaTADRACHOWA

1011

Co do Hanki? Jakaż tu rada? Młodzi chcą jedno drugie. Wielmożna pani nie będzie twarda. Przecie dzieje się to i po hrabskich domach, że się z niższymi żenią, a Hanka znów jest i ślubna, i znowu nie takie tam co, bo też z familii zasiedziałej, choć stanu murarskiego.

DULSKA

1012

Idźcie no tylko do jadalni i czekajcie aż was zawołamy.

TADRACHOWA

1013

Całuję rączki pani gospodyni. Idę już — Panu Jezusowi oddaję — całuję rączki. A niech mamusia nie będzie twarda…

Wychodzi.

SCENA VII

DulskaJuliasiewiczowaMela

DULSKA

1014

Słyszałaś?… mamusia? jak to sobie prędko taka pani pozwala… Dusi mnie formalnie… No! no

JULIASIEWICZOWA

1015

Będę mówić ze Zbyszkiem. Niechże ciocia idzie do swego pokoju — proszę cioci.

Małżeństwo, Matka, Obyczaje, Syn, SzantażDULSKA

1016

Zlituj się… rób wszystko, co można… powiedz, że ja i Felicjan tego nie przeżyjemy — że się go wydziedziczy… że złamanego centa nie dostanie nigdy — że…

JULIASIEWICZOWA

1017

Dobrze, dobrze — już wiem. Tylko niech ciocia mnie zostawi samą.

DULSKA

1018

Idę… idę… mojaś ty, zrób wszystko… ja już z sił opadam!

Wychodzi.

MELA

we drzwiach
1019

Pst… pst… ciociu!…

JULIASIEWICZOWA

1020

A! czego chcesz?

MELA

1021

Cóż mama? pozwala?

JULIASIEWICZOWA

1022

Proszę Meli iść do siebie i nie pokazywać się tutaj!

MELA

1023

Ach, Boże! Boże! co to będzie!

Znika.

SCENA VIII

JuliasiewiczowaZbyszko

Kobieta, Mężczyzna, ObyczajeJULIASIEWICZOWA

chwilę się waha — potem podchodzi do drzwi Zbyszka
1024

Zbyszko! proszę cię tu na chwilę.

ZBYSZKO

1025

O co chodzi?

JULIASIEWICZOWA

1026

No… wejdźże tu. Trudno ażebym ja do ciebie wchodziła. Jestem na to i za stara… i za młoda.

ZBYSZKO

we drzwiach
1027

Właściwie czego chcesz?

JULIASIEWICZOWA

1028

Przede wszystkim — nie patrz na mnie jak na wroga, bo ja twoim wrogiem nie jestem, mimo twego obchodzenia się ze mną. Mnie się zdaje, że ty nawet będziesz rad pomówić z kimś, kto ma zdrowy rozsądek i z boku patrzy na twoje postępowanie. Chodź no tu… nie ciskaj się. Przecież o wszystkim można podyskutować.

ZBYSZKO

wchodząc do pokoju
1029

Jeżeli o Hance, to nie ma żadnej dyskusji. Tak będzie i basta.

JULIASIEWICZOWA

1030

Naturalnie. I nie wyobrażaj sobie, że ja jestem przeciwna twemu projektowi. Owszem. Skoro chcesz „naprawiać” — tylko namawiać cię na to należy. Kobieta, ObyczajeCiocia chciała, żebym twoją narzeczoną wzięła do siebie — ale…

ZBYSZKO

1031

No?

JULIASIEWICZOWA

1032

Odmówiłam.

ZBYSZKO

1033

Czemu?

JULIASIEWICZOWA

1034

Mam męża i… c'est le premier pas qui coute[33] — a tam, gdzie nie ma zmysłu moralnego, jak u takiej dziewczyny — to nigdy nie wiadomo, co i jak.

ZBYSZKO

1035

Czy to mi miałaś do powiedzenia?

JULIASIEWICZOWA

1036

Ach, czekaj!… coś z Hanką trzeba zrobić. Na nową służbę nie pójdzie. Na „stancję” ją oddasz — Boże drogi! — takie milieu[34] to ostatnia zgnilizna i rozpusta… a przy takich instynktach do dnia ślubu… Może na pensję… ale wątpię, czy wezmą, a potem…

ZBYSZKO

1037

To są wszystko drwiny.

Kuszenie, ObyczajeJULIASIEWICZOWA

1038

Wątpię, czy mamcia ją będzie mogła długo trzymać w składziku… Cóż więc zrobisz?

ZBYSZKO

chodzi po pokoju i milczy

JULIASIEWICZOWA

patrzy za nim
1039

Naturalnie — już o jakichkolwiek relacjach ze światem mowy być nie może.

ZBYSZKO

1040

Gwiżdżę na świat.

JULIASIEWICZOWA

1041

Masz rację. I ja także. Ale… żyjemy w ciągłym kontakcie.

ZBYSZKO

1042

Pluję na kontakt!…

JULIASIEWICZOWA

1043

Naturalnie. Tylko… musicie sobie sami wystarczyć. Nie znam jej — musi mieć dużą inteligencję wrodzoną.

ZBYSZKO

milczy

JULIASIEWICZOWA

1044

Ty to rozwiniesz — więc z moralnej strony nie ma obawy. Tylko materialna.

ZBYSZKO

1045

Mam ją w pięcie.

Dom, PieniądzJULIASIEWICZOWA

1046

Tak się mówi. Ale ty masz pensji 60 złr. I oprócz tego masę długów. Kondykt w powietrzu. Z tego we troje — to nędza. Hanka nie zarobi nic, chyba że będzie u siebie samej sługą… no, ale i to… a ty przyzwyczajony do puszczania pieniędzy swoich i nie swoich…

ZBYSZKO

siada na fotelu
1047

Tak będzie, jak powiedziałem.

JULIASIEWICZOWA

1048

Tak. Ale głównie o te pieniądze. Bo niby z czego żyć? Wieczorami możesz pisać. Mój mąż ci da jakie kawałki do odrabiania w domu… ale… i to…

ZBYSZKO

1049

Daj ty mi spokój.

JULIASIEWICZOWA

1050

Bądźmy logiczni. Mieszkanie już jeden pokój z kuchenką 25 do 30-tu. Na życie — gulden, co jest nędzą. Ale — skoro się kochacie… To już cała pensja. A gdzież reszta?

ZBYSZKO

1051

Będę robił długi.

JULIASIEWICZOWA

1052

Mamcia ogłosi — nikt centa nie da. A rodzice jeszcze żyć mogą i trzydzieści lat. Będziesz nędzarzem długo, bardzo długo… no — ale…

ZBYSZKO

1053

Daj ty mi spokój.

JULIASIEWICZOWA

1054

Boże drogi! gdyby to można tak życiu powiedzieć — daj mi spokój — ale ono włazi na kark, jak hydra, i zdławi.

podchodzi do niego i siada na poręczy fotela
1055

Zbyszko! popatrz mi w oczy. Ty żałujesz tego, coś zrobił.

ZBYSZKO

1056

Puść mnie!

JULIASIEWICZOWA

1057

Nie puszczę… Tu się rozchodzi o coś więcej, jak o głupie na złość… matce.

Bunt, Walka, KlęskaZBYSZKO

1058

To nie na złość… Ja chciałem raz zetrzeć w proch to podłe, to czarne, co tu jest duszą złych czynów w tych ścianach. Chciałem raz wziąć się za bary z tym czymś nieuchwytnym i…

JULIASIEWICZOWA

1059

I wziąłeś się za bary — szamotałeś — pokazałeś kły, a teraz musisz ulec.

ZBYSZKO

1060

Nie muszę… nie ulegnę…

JULIASIEWICZOWA

1061

Masz siły do takiej ciągłej walki?

ZBYSZKO

milczy.

JULIASIEWICZOWA

1062

Aha! aha!… nawet nie odpowiadasz. Ty jesteś zupełnie już wyczerpany. Ciebie ta jedna noc zmogła, a cóż dopiero całe takie życie…

ZBYSZKO

1063

Ach ty! ach ty!…

JULIASIEWICZOWA

1064

Kondycja ludzka, MądrośćCóż ja? Ciocia powiedziała, że ja mam złodziejski spryt. Tak! Bo zgodziłam się z życiem i kradnę to, co jest najmilszego. To jest szczyt mądrości. Walczyć? Don Kiszot!… Śmieszne… zresztą, sam powiedziałeś — wyciągniemy kopytka.

ZBYSZKO

1065

Ty umiesz budzić we mnie kołtuna…

JULIASIEWICZOWA

1066

Ależ on na chwilę w tobie nie zasnął. Ty się z nim nie borykaj. To na nic. Wiesz sam. MatkaZresztą, co ty od cioci chcesz? Ona cię kocha. Dała ci życie.

ZBYSZKO

1067

Ha! ha!… ja się na świat nie prosił.

JULIASIEWICZOWA

1068

To komunał. Wychowała cię, według niej, najlepiej.

ZBYSZKO

1069

Najlepiej!… to zgroza słuchać, co ty mówisz.

JULIASIEWICZOWA

1070

Według niej. Wszystko to zrobiła przez miłość dla ciebie. I teraz ona płacze, Zbyszku… ona płacze…

ZBYSZKO

JULIASIEWICZOWA

1072

Nie — e!… to jest… matka.

ZBYSZKO

siada na fotelu zgnębiony.

JULIASIEWICZOWA

podchodzi
1073

No… i co będzie, Zbyszko?

ZBYSZKO

milczy

JULIASIEWICZOWA

1074

No… no…

ZBYSZKO

1075

Jest jeszcze czas.

JULIASIEWICZOWA

1076

Nie, nie — takie rzeczy przecina się od razu. Raz, dwa… Zobaczysz — odetchniesz, jak z tym skończysz.

ZBYSZKO

cicho
1077

Ale jak?

JULIASIEWICZOWA

1078

Już my na to poradzimy.

ZBYSZKO

1079

Będzie skandal.

JULIASIEWICZOWA

1080

A widzisz! a mówiłeś, że ci o świat nie chodzi!

chwila milczenia
1081

Więc nie będziesz się żenił?

ZBYSZKO

milczy

JULIASIEWICZOWA

1082

I przeprosisz matkę?

ZBYSZKO

1083

Za co?

JULIASIEWICZOWA

1084

Zrób to — obraziłeś ją bardzo. Ona chora, ona biedna.

biegnie do drzwi
1085

Ciociu!

ZBYSZKO

1086

Ale… krzywda się jej nie stanie.

JULIASIEWICZOWA

1087

Proszę cię, już ja w tym będę. Ciociu.

SCENA IX

ZbyszkoDulskaJuliasiewiczowa

JULIASIEWICZOWA

1088

Ciociu! Zbyszko cofa, co powiedział. Powrócił do rozumu… i przeprasza ciocię.

DULSKA

płacze

ZBYSZKO

podchodzi ku niej — całuje ją w rękę i mówi cicho
1089

Przepraszam mamę za to… a! psia krew… psia krew!

DULSKA

do Juliasiewiczowej
1090

No widzisz… znów klnie.

JULIASIEWICZOWA

1091

Ach, to głupstwo. To nie ma znaczenia.

ZBYSZKO

z wybuchem
1092

Ma! ma! znaczenie… ma!

JULIASIEWICZOWA

1093

Cofasz się?

Małżeństwo, Mężczyzna, UpadekZBYSZKO

1094

Tak… tak… będę tym, kim byłem!… a! możecie być dumni.

z wybuchem nerwowym
1095

Ach! jak ja się będę teraz łotrował! jak ja się będę łotrował!…

JULIASIEWICZOWA

1096

Dopóki się nie ożenisz… dobrze nie ożenisz… z panną fajną, z dobrego domu.

ZBYSZKO

1097

Dopóki się dobrze nie ożenię… z posagiem, z kamienicą — z diabłem — z czortem…

Wybiega do swego pokoju.

DULSKA

1098

Boże! Boże!

JULIASIEWICZOWA

1099

Niech ciocia pozwoli mu wyburzyć się. Główna rzecz zrobiona. Teraz trzeba się wziąć do niej. Ciocia mi daje carte blanche[35]?

DULSKA

1100

Nie rozumiem.

JULIASIEWICZOWA

dochodzi do drzwi
1101

Tadrachowa!

SCENA X

Też same — Tadrachowa

TADRACHOWA

1102

Rączki całuję… jestem… jestem…

Obyczaje, Sługa, KrzywdaJULIASIEWICZOWA

1103

Moja Tadrachowa, zaszły tu pewne zmiany. Młody pan żenić się z Hanką nie chce.

TADRACHOWA

1104

Jakże to! sam mi to godnie oświadczył.

JULIASIEWICZOWA

1105

Ale się namyślił.

TADRACHOWA

1106

Tak niby — mir nichts, dir nichts[36]?

DULSKA

1107

Pod błogosławieństwem matki.

TADRACHOWA

1108

To duże słowo. Chrzest, ObowiązekNo, ale to krzywda dla Hanki, a ja przecie dziecka, com go do Chrztu świętego podawała, ukrzywdzić nie dam.

JULIASIEWICZOWA

1109

Nikt jej ukrzywdzić nie chce. Pani gospodyni jest bardzo zacna osoba i może tam coś nie coś… Hance da jako odszkodowanie.

DULSKA

cicho
1110

Nie galopuj się.

Tadrachowa milczy.

JULIASIEWICZOWA

1111

No… czy ja wiem, co i jak…

Małżeństwo, PieniądzTADRACHOWA

1112

Proszę wielmożnej pani — święty związek małżeński, a pieniądze to całkiem insza inszość.

JULIASIEWICZOWA

1113

No… tak. Ale dobre i to. Każda inna matka to by dziewczynę wygnała bez dobrego słowa. A tu się jeszcze troszczą i chcą coś dodać… No, moja Tadrachowa — przyznajcie, że takich ludzi to mało na świecie.

TADRACHOWA

1114

Ja zawsze mówiłam, że to święte państwo. Ale… krzywda krzywdą…

PieniądzJULIASIEWICZOWA

1115

E! samiście mówili, że pieniądze wszystko kryją. Jak Hanka mieć będzie coś w Sparkasie[37], to ani się nikt o resztę nie spyta.

TADRACHOWA

1116

Może być.

JULIASIEWICZOWA

1117

Jak myślicie — co i jak?

TADRACHOWA

1118

Proszę wielmożnej pani — to już Hanki rzecz. Trzeba mi z nią pogadać…

JULIASIEWICZOWA

1119

Naturalnie. Zaraz wam Hankę przyślemy. Chodźmy, ciociu.

TADRACHOWA

1120

Całuję rączki wielmożnym paniom.

Dulska wychodzi.

JULIASIEWICZOWA

1121

I… miejcie rozum. Bo to tylko dobre serce pani, a żaden mus. Rozumiecie?

TADRACHOWA

1122

Niby…

Wchodzi HankaJuliasiewiczowa wychodzi.

SCENA XI

TadrachowaHanka

TADRACHOWA

ogląda się
1123

Chodź tu!… chodź!

HANKA

1124

Jak się macie.

TADRACHOWA

1125

A to ci dopiero! a to ci dopiero!

HANKA

1126

Wiecie? no!

TADRACHOWA

1127

A jakże… chciał się żenić.

HANKA

1128

A!…

TADRACHOWA

1129

A teraz nie chce.

Honor, Małżeństwo, Pozycja społeczna, SługaHANKA

1130

A niech go pokręci z jego żenieniem. Co mi tam po takim ożenku. Ja do tego, czy co? Poniewierajom mną już od wczoraj. Myśleli, że wielki cymes.

TADRACHOWA

1131

Zawszeć to — honorowo.

HANKA

1132

E!…

TADRACHOWA

1133

I byłabyś panią — kamieniczną.

HANKA

1134

E!…

TADRACHOWA

1135

Lepiej, jak za tego twego finansa. Bo choć to niby coś, ale zawsze trybelulka.

HANKA

1136

To moja rzecz. Ale by mną nikt nie poniewierał. Każden ma swój honor.

TADRACHOWA

1137

To ty nie obstajesz, żeby się pan z tobą żenił.

HANKA

1138

Powiedziałam — co mi taki morowicz. Niech ta będzie moja krzywda.

TADRACHOWA

1139

Oni cię ta nie ukrzywdzą. Chcą ci dać coś na rękę.

HANKA

płacze
1140

Daj ta matka chrzestna spokój… daj ta matka chrzestna spokój…

PieniądzTADRACHOWA

1141

Ty jesteś durna — durna. Młoda jesteś i nie wiesz, co to świat. Jak będziesz mieć pieniądze, to będziesz mocarna… Ta czego beczysz? Ta już tamto przepadło. Teraz jeno żeby cię nie skrzywdzili.

HANKA

jak wyżej
1142

Daj ta matka chrzestna spokój…

TADRACHOWA

1143

Ta to żadna łaska — ja już za ciebie będę gadać… ja cię skrzywdzić nie dam.

HANKA

podrażniona
1144

Daj ta matka chrzestna spokój.

SCENA XII

Też same — DulskaJuliasiewiczowa

JULIASIEWICZOWA

1145

No i cóż? naradziłyście się? Trzeba się spieszyć, bo już późno. Czas iść do miasta.

TADRACHOWA

z innego tonu
1146

Proszę wielmożnych pań — to tak. Hanka gada, że wielmożny pan sam obiecywał ożenek…

JULIASIEWICZOWA

1147

Pan żartował. Hanka tego na serio nie myśli.

TADRACHOWA

1148

Byli świadkowie, proszę łaski wielmożnej pani.

DULSKA

1149

Kto?

TADRACHOWA

1150

Wielmożna pani gospodyni.

DULSKA

1151

To bezczelność.

JULIASIEWICZOWA

1152

Zaraz, zaraz. Tu już mowy nie ma o ożenku. Pan żartował, powtarzam wam! Hanka dobrze wiedziała, co robi.

TADRACHOWA

1153

Ja za nią, jak za siebie…

Bunt, PrzemianaJULIASIEWICZOWA

1154

A że ciocia chce coś z łaski zrobić, to powinniście być wdzięczni… Więc ja tak myślę, że…

DULSKA

cicho
1155

Nie galopuj się.

JULIASIEWICZOWA

1156

No… kilkadziesiąt koron…

Nagle Hanka podstępuje do stołu i staje zuchwale pomiędzy nimi.

Obyczaje, Pieniądz, Sługa, WalkaHANKA

1157

Ja ta będę gadać.

TADRACHOWA

1158

Hanuś, czekaj… ja.

HANKA

1159

Daj ta matka chrzestna spokój. Jak chcą mi moją krzywdę płacić — niech płacą!!!

DULSKA

1160

Patrzcie, jak się rozzuchwaliła.

Sprawiedliwość, SumienieHANKA

1161

A ino… płaćcie! płaćcie!… A nie — to chodź matka chrzestna, i tak zapłacą. Są sądy i alimenta, a ja przysięgnę…

DULSKA

1162

Jezus, Maria! tego tylko brakuje.

JULIASIEWICZOWA

1163

Dziewczyno! i ty miałabyś sumienie?

HANKA

1164

O! a ze mną to mieli sumienie zrobić to, co zrobili? Jak nie mieli sumienia, to niech teraz płacą!

TADRACHOWA

1165

Hanka… ta nie krzycz.

HANKA

1166

Daj ta matka chrzestna spokój! Ja się sama za moją krzywdę upomnę. A Jagusia Wajdówna nie wyprawowała to u nas alimentów? co? Jak kto był bez sumienia nade mną, to i ja nad nim sumienia mieć nie będę.

DULSKA

do Juliasiewiczowej
1167

Zlituj się — daj jej, co chce — tylko nie dopuść do skandalu…

JULIASIEWICZOWA

1168

Ileż chcesz?

HANKA

1169

Dajcie tysiąc koron.

DULSKA

1170

Co?

HANKA

1171

Tysiąc koron.

Chwila milczenia — kobiety mierzą się długiemi spojrzeniami.

JULIASIEWICZOWA

cicho
1172

Niech ciocia da, bo będzie skandal.

DULSKA

1173

Boże mój drogi!…

do Hanki
1174

Cóż ty ze skóry mnie chcesz obedrzeć?

HANKA

1175

A mnie tu w tym domu nie obdarli z uczciwości? Ja prosiłam się, żeby mnie puścić. Chodźcie, matko chrzestna!

DULSKA

1176

Czekajcie… Ale musicie się podpisać że nie macie do nas żadnego żalu i że jesteście załagodzeni.

HANKA

ponuro
1177

Podpiszę!

DULSKA

1178

I nigdy się nas czepiać nie będziesz?

HANKA

1179

Ja nigdy. Ale co ta ono zrobi jak dorośnie, to już jego rzecz i Pana Boga.

DULSKA

1180

Do tej pory ja już żyć nie będę. Chodźcie!…

Wychodzą do sypialni.

SCENA XIII

JuliasiewiczowaMela

MELA

1181

Ciociu!

JULIASIEWICZOWA

we drzwiach
1182

Czego?

MELA

1183

Ciociu, co się dzieje? Hesia, cały czas podsłuchuje i tak się śmieje… co się dzieje?…

JULIASIEWICZOWA

1184

Nic. Wszystko w porządku.

MELA

1185

Chwała Bogu!…

Juliasiewiczowa wchodzi do sypialni — po chwili wychodzi Hanka, Tadrachowa, Dulska.

SCENA XIV

HankaTadrachowaDulskaJuliasiewiczowa — później ZbyszkoHesiaMela

Pozycja społeczna, Sługa, DumaDULSKA

1186

A teraz kuferek i jazda — żeby mi was w minutę nie było.

TADRACHOWA

1187

Idziemy, proszę łaski pani. Całujemy rączki.

HANKA

1188

Ta chodźcie, matko chrzestna, ta co się kłaniacie.

Wychodzi z Tadrachową.

DULSKA

1189

Ach!…

upada na sofę
1190

Jezus, Maria! co za dzień!… no!… ledwo żyję… przecież to straszne, co ja przejść musiałam. Tysiąc koron!…

JULIASIEWICZOWA

1191

Widziała ciocia, że był nóż na gardle.

DULSKA

1192

Tak, tak…

Rodzina, SkąpiecJULIASIEWICZOWA

1193

Do widzenia cioci. Idę do siebie. I ja dostałam migreny z tego wszystkiego. Ale… może teraz ciocia mogłaby nam mieszkanie wynająć?

DULSKA

1194

Nigdy… u mnie dom spokojny, moja droga… potem, możecie nie zapłacić, a ja teraz muszę odbić to, co mi wydarli.

JULIASIEWICZOWA

1195

Ciocię to nic już nie nauczy…

Bóg, Mieszczanin, MądrośćDULSKA

wyniośle
1196

A czegóż to ma mnie uczyć i kto? Ja sama, dzięki Bogu, wiem co i jak się należy.

Juliasiewiczowa wzrusza ramionami i wychodzi — Dulska biegnie do drzwi Zbyszka.
1197

Zbyszko — idź do biura!

do dziewcząt
1198

Hesia, kurze ścierać… Mela, gamy…

do sypialni
1199

Felicjan… do biura…

Wpada Hesia.
1200

Żywo… Mela!…

Wchodzi Mela.
1201

Otwieraj fortepian… no! będzie znów można zacząć żyć po Bożemu…

Wybiega do kuchni — w głębi przez przedpokój widać jak Tadrachowa z Hanką przenoszą kufer.

MELA

biegnie ku nim
1202

Andziu! Andziu! gdzie ty idziesz? Ty idziesz całkiem!

SługaHANKA

1203

Całuję rączki panience… jedna panienka tu co warta. Niech się ta panience powodzi… a innym to niech…

Robi groźny gest ręką.

MELA

biegnie do drzwi Zbyszka
1204

Zbyszko! Hanka się wyprowadza!… Zamknął się… Zbyszko!

HESIA

1205

Mela! zwariowałaś!…

Słychać ciężkie zamknięcie drzwi.

Rozpacz, ŚmiechMELA

1206

Mama ją wyrzuca, Zbyszko!… Już drzwi się za nią zamknęły.

biegnie do okna
1207

Nie widać jej… o!… idzie — niesie kuferek… Gdzie ona idzie? Taki śnieg!… znikła za rogiem. Boże mój!

Płacze.

HESIA

śmiejąc się
1208

A ja wiem! a ja wiem! wszystko słyszałam — co to? świeci się coś… papierek…

Na czworakach pełza pod fortepian.

MELA

stoi przy oknie, oparta o framugę
1209

Gdzie ona tak poszła? ona była zapłakana…

HESIA

tarza się po scenie i śmieje się
1210

A ja wiem! a ja wiem!

MELA

1211

Hesia, nie śmiej się… Zbrodniatu stało się coś bardzo złego. Jakby kogoś zabili Hesia! Ona się jeszcze utopi!

HESIA

przewracając się po podłodze
1212

Ona się nie utopi!… wzięła tysiąc koron i pójdzie za swojego finanz wacha!

MELA

z jakąś tragiczną rozpaczą
1213

Cicho, Hesia! Cicho! nie śmiej się, Hesia!

HESIA

jak wyżej
1214

Ona wzięła tysiąc koron! i pójdzie za swego finanz wacha.

Kurtyna zapada.

Przypisy

[1]

potem — tu: poza tym. [przypis edytorski]

[2]

kokotka (a. kokota) — prostytutka. [przypis edytorski]

[3]

jamais (fr.) — nigdy. [przypis edytorski]

[4]

spelunka — lokal o podejrzanej renomie, najczęściej z wyszynkiem alkoholu. [przypis edytorski]

[5]

fasować (z niem. fassen: pobierać, otrzymywać) — tu: odbierać pensję. [przypis edytorski]

[6]

sekować (wł. seccare) — dręczyć, nękać, prześladować, dokuczać komuś. [przypis edytorski]

[7]

pozawczoraj (daw.) — przedwczoraj. [przypis edytorski]

[8]

a potem — używane jest tu stale w znaczeniu: a poza tym, a ponadto. [przypis edytorski]

[9]

Karlsbad — miejscowość uzdrowiskowa (dziś: Karlove Vary). [przypis edytorski]

[10]

sztrudel — niem. Strudel to: strucla, ale też topiel, odmęty, wir wodny; Dulskiej chodzi zaś o „szprudel”, rodzaj wody mineralnej. [przypis edytorski]

[11]

horendum (łac. horrendum) — okropność, coś przerażającego. [przypis edytorski]

[12]

zaferować (z łac. fero, ferre: nieść, podawać, przekazywać) — tu: przynieść (wypłatę), zarobić. [przypis edytorski]

[13]

szóstka — potoczna nazwa monety dwudziestohalerzowej (równowartości sześciu krajcarów, które były w obiegu w Galicji do 1857 r.), ok. 1900 r. wartość nabywcza takiej sumy odpowiadała cenie litra mleka lub kilograma chleba; dwie szóstki to czterdzieści halerzy. [przypis edytorski]

[14]

kontent (daw.) — zadowolony. [przypis edytorski]

[15]

szpejscettel (z niem. Speise: danie, Zettel: kartka) — menu, karta dań; tu: wykaz rachunkowy. [przypis edytorski]

[16]

suteryna a. suterena (z fr.) — pomieszczenie w budynku, które tylko częściowo znajduje się ponad powierzchnią ziemi (najczęściej okno tego pomieszczenia znajduje się na poziomie ulicy lub chodnika0. [przypis edytorski]

[17]

w rumel — wszystko razem, bez wyjątku. [przypis edytorski]

[18]

pucer (z niem. putzen: szorować, czyścić) — ordynans na służbie u oficera (w tym wypadku w randze lejtnanta, czyli porucznika). [przypis edytorski]

[19]

chasses (z fr.) — chodzi zapewne o figury taneczne: chasse-croise, czyli wymijanie się, zmiana miejsc. [przypis edytorski]

[20]

un, deux (fr.) — raz, dwa. [przypis edytorski]

[21]

pas (fr.) — krok, tu: krok taneczny. [przypis edytorski]

[22]

cake walk — taniec towarzyski o żywym tempie, łączący kroki polki, marsza i two-stepa oraz ruchy ciała naśladujące tańce murzyńskie; na przełomie XIX i XX wieku popularny początkowo w Stanach Zjednoczonych, a następnie w Europie. [przypis edytorski]

[23]

materiał na „szansę” — tj. na szansonistkę (fr. chansonnette; od chanson: piosenka), czyli piosenkarkę i artystkę kabaretową. [przypis edytorski]

[24]

tingel (tingel-tangel; niem: Tingeltangel) — podrzędny lokal oferujący wyszynk oraz występy muzyczne i kabaretowe; nazwa miała oddawać dźwięk instrumentów perkusyjnych wykorzystywanych w tych występach. [przypis edytorski]

[25]

für die obere (właśc. oberen) zehn tausend kołtunen (niem.) — dla górnych (zapewne w znaczeniu pozycji społecznej) dziesięciu tysięcy kołtunów; ostatnie słowo jest połączeniem polskiego rdzenia i niemieckiej końcówki. [przypis edytorski]

[26]

secesja (łac. secessio: wycofania się, odstąpienie) — zerwanie (stosunków), odłączenie się (części ziem od reszty jakiegoś kraju) itp., a także: nazwa odrębnego stylu w sztuce na przełomie XIX i XX wieku; Dulskiej chodzi jednak zapewne o scysję z konduktorem, a więc sprzeczkę, konflikt (z łac. scindere: rozszczepiać). [przypis edytorski]

[27]

iluzje — złudzenia (zwł. optyczne); Dulskiej jednak chodzi o aluzje (łac. allusio): napomknienia, nawiązania do czegoś nie wprost, ale w sposób zawoalowany, przytyki. [przypis edytorski]

[28]

delożować — eksmitować, usunąć się a. usunąć kogoś z jakiegoś miejsca. [przypis edytorski]

[29]

belle soeur (fr.) — bratowa. [przypis edytorski]

[30]

oblubienica z Lammermooru — ironiczne nawiązanie do powieści Waltera Scotta Narzeczona z Lammermoor, traktującej o romantycznej miłości. [przypis edytorski]

[31]

ręce w małdrzyk, a buzia w ciup — trawestacja kwestii z powieści Sienkiewicza, ujmującej sentencjonalnie pożądaną postawę skromnej i porządnej panny (o Zosi w Panu Wołodyjowskim). [przypis edytorski]

[32]

matinka — kobiecy strój poranny na przełomie XIX i XX wieku; rodzaj podomki. [przypis edytorski]

[33]

c'est le premier pas qui coute — najtrudniejszy pierwszy krok; tylko pierwszy krok się liczy. [przypis edytorski]

[34]

milieu (fr.) — środowisko. [przypis edytorski]

[35]

carte blanche (fr.) — dosł. białą kartę; dawać carte blanche, oznacza dawać wolną rękę. [przypis edytorski]

[36]

mir nichts, dir nichts (niem.) — mnie nic, tobie nic; idiom: ni z tego ni z owego. [przypis edytorski]

[37]

Sparkasa (z niem.) — kasa oszczędnościowa. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca