Spis treści
Mysikrólik i niedźwiedźtłum. Bolesław Londyński
1Zwierzęta, Las, Ptak, ŚpiewPewnego razu latem wyszedł niedźwiedź z wilkiem na przechadzkę po lesie. Wtem niedźwiedź usłyszał ładny śpiew jakiegoś ptaka i rzekł:
2— Bracie wilku, co to za ptak tak ładnie śpiewa?
3— To król ptaków, — odparł wilk — przed nim musimy się korzyć[1].
4A był to mysikrólik, czyli strzyżyk.
5— Jeżeli to król, — rzecze niedźwiedź — to chciałbym obejrzeć jego pałac. Zaprowadź mnie tam.
6— To tak nie można, jak ci się zdaje — odparł wilk. — Trzeba zaczekać, aż przyjdzie królowa.
7Król, DzieckoWkrótce potem przyleciała królowa z królem. Oboje mieli posiłek w dziobach i chcieli nakarmić dzieci. Niedźwiedź byłby chętnie zaraz ich odwiedził, ale wilk schwycił go za ramię i rzekł:
8— Nie, musisz poczekać, dopóki pan król i pani królowa nie odlecą.
9Przyjrzeli się z uwagą miejscu, na którym tkwiło gniazdo i odeszli. Ale niedźwiedź nie miał spokoju, chciał koniecznie obejrzeć pałac królewski i udał się tam znowu po niejakiej chwili.
10Właśnie król i królowa odeszli; zajrzał do gniazda i zobaczył w nim pięcioro czy sześcioro piskląt.
11— Czy to pałac królewski? — zawołał niedźwiedź. — Ale to marny pałac — a wy także nie jesteście królewskimi dziećmi, lecz hołotą, tałałajstwem[2].
12Gdy mysikróliki usłyszały te słowa, oburzyło to je okrutnie i krzyknęły:
13— Nie, to fałsz. Nasi rodzice są uczciwymi ludźmi; hola, niedźwiedziu, to ci nie ujdzie na sucho.
14Niedźwiedź i wilk zlękli się, zawrócili i poszli do swoich nor. A młode mysikróliki darły się i hałasowały dalej, a gdy rodzice znowu przynieśli im jadło, rzekły:
15— Nie dotkniemy mysich łapek, choćbyśmy się mieli zagłodzić, zanim nie przekonacie całego świata, że nie jesteśmy żadną hołotą ani tałałajstwem, jak nas niedźwiedź przezywał.
16 17— Uspokójcie się, dzieci, to się odrobi.
18Co rzekłszy, poleciał z królową przed norę niedźwiedzia i zawołał:
19Wojna— Ach ty stary murłyko[3], dlaczego naubliżałeś moim dzieciom? To ci płazem nie ujdzie, to musimy w krwawej wojnie odrobić.
20WojnaTak więc wojna została wypowiedzianą niedźwiedziowi i wszystkie czworonogi zostały zwołane: wół, osieł[4], jeleń, baran, sarna i w ogóle wszystkie, jakie święta ziemia nosi na sobie.
21Mysikrólik wezwał ze swojej strony wszystko, co lata po powietrzu, nie tylko ptaki duże i małe, ale i komary, osy, pszczoły i muchy.
22Wojna, Wróg, SzpiegGdy nadeszła chwila rozpoczęcia wojny, mysikrólik wysłał gońca na zwiady, gdzie też znajduje się głównodowodzący wrogów. Komar był najsprytniejszym ze wszystkich, jął latać po lesie w miejscach, gdzie się nieprzyjaciel gromadził i usiadł w końcu pod jednym z liści na drzewie, pod którym się umawiano.
23Wtem, powstał niedźwiedź, zawołał lisa do siebie i rzecze:
24— Lisie, tyś najprzebieglejszy ze wszystkich zwierząt, bądźże naszym generałem i wodzem.
25— Dobrze — odparł lis — ale jaki znak obierzemy sobie?
26Zwierzęta nie wiedziały jaki, wtedy lis rzecze:
27— Ja mam piękny, długi i puszysty ogon, który nieledwie wygląda jak czerwony pióropusz. Jeżeli będę go trzymał do góry, to znaczyć będzie, że wszystko idzie dobrze i musicie maszerować naprzód; jeżeli zaś mój ogon będzie spuszczony, to uciekajcie wszyscy do domu i z mysikrólikiem dajcie sobie spokój.
28Gdy nadszedł dzień rozpoczęcia bojów, zbiegły się wszystkie czworonogi z takim tupotem, że aż ziemia drżała. Mysikrólik ze swoją armią zjawił się także. Ptaki i owady wrzeszczały, syczały, brzęczały, że aż niejednego przechodziło mrowie i z obu stron rzucono się wzajem na siebie.
29Ale mysikrólik wysłał osę z poleceniem, ażeby się wkradła lisowi pod ogon i ukłuła go co siły.
30Gdy lis otrzymał pierwsze ukłucie żądła, drgnął tak, że aż musiał podnieść jedną łapę, ale wytrzymał i ogon podniósł do góry; przy drugim ukłuciu musiał go na chwilę opuścić; ale przy trzecim, było to już ponad jego siły, krzyknął z bólu i schował ogon pomiędzy nogi.
31Gdy to spostrzegły zwierzęta, pomyślały sobie, że wszystko stracone i każde zaczęło zmykać do swojej nory.
32W ten sposób ptaki wygrały wojnę.
33Teraz pan król i pani królowa pofrunęły do domu i już z daleka zawołały do dzieci:
34— Dzieci, cieszcie się. Jedzcie i pijcie do woli, wojna wygrana.
35 36— Jeszcze nie będziemy jadły, dopóki się niedźwiedź nie ukorzy przed naszym gniazdem i nie powie, żeśmy uczciwymi dziećmi, nie hołotą i nie tałałajstwem.
37Mysikrólik stary poleciał przed norę niedźwiedzia i zawołał:
38— Murłyko, masz się ukorzyć przed naszym gniazdem i oświadczyć moim dzieciom, że są uczciwymi dziećmi, nie hołotą ani tałałajstwem.
39I niedźwiedź w wielkim strachu poleciał przed gniazdo i wykonał to, czego odeń żądano. Uczta, Jedzenie, ZabawaTeraz dopiero zadowolone młode mysikróliki zasiadły do uczty, jadły i piły, i zabawiały się wesoło aż do późnej nocy.