- Czas: 1
- Dar: 1
- Grzeczność: 1
- Koń: 1
- Król: 1
- Las: 1
- Podróż: 1
- Rzeka: 1
- Święto: 1
- Tajemnica: 1
- Uczta: 1
- Wojsko: 1
- Zwierzęta: 1
- Żołnierz: 1
Maria KonopnickaNa jagody
1Tuż nad Bugiem
, z lewej strony,
Stoi wielki bór zielony.
Noc go kryje skrzydłem kruczem
[1],
Świt otwiera srebrnym kluczem,
5A zachodu łuna złota
Zatrzaskuje jasne wrota.
Nikt wam tego nie opowie,
Moje panie i panowie,
Jakie tam ogromne drzewa,
10Ile ptaszyn na nich śpiewa,
Jakie kwiatków cudne rody,
Jakie modre w strugach wody,
Jak dąb w szumach z wichrem gada,
Jakie bajki opowiada!
15
Napatrzyć się na te cuda,
Mało kto w wieczornej ciszy
Tę borową baśń usłyszy,
Mało kogo bór przypuści
20Do tajemnych swych czeluści,
Gdzie się kryją jego dziwy:
Świat jak z bajki — a prawdziwy!
Długo na to czekać trzeba,
Aż się wicher ukoleba
[2],
25Aż drożyny mech wygładzi,
Aż nas dzięcioł poprowadzi,
Aż się w dziuplach pośpią sowy,
Aż zadrzemie dziad borowy,
Aż obeschną w trawach rosy,
30Aż utkają dywan wrzosy.
Wtedy — niech się co chce dzieje,
Dalej, dzieci! Idźmy w knieje!
Nie napotkać gdzie ślimaka…
35Jak nic drogę zajść nam może,
A to straszny zawadiaka!
Płaszcz zwinięty ma na grzbiecie,
Różki stawia na widecie
[3].
40— Raz, dwa, trzy, i marsz, piechota!
A nad nimi lecą osy,
Grają, trąbią wniebogłosy,
Aż się echa w boru
[5] gonią…
Nie zaczepiaj, bo pod bronią!
45Zaraz brzęk się ozwie krótki,
Do ataku brzęk pobudki,
Zaraz idą na bagnety…
Utnie która? — Gwałtu, rety!
A tam siedzi we fortecy
50Pająk, co ma krzyż przez plecy
I krzyżakiem się nazywa:
Bestia sroga a złośliwa!
Myślisz — nic, a tu zasadzka:
Jak nie chwyci cię znienacka,
55Jak nie zwiąże w łyka, w sznury,
To nie poznasz własnej skóry.
I choć nic cię nie zaboli,
Wziętyś, bratku, do niewoli!
Co krok strachy, co krok trwogi…
60Z wojskiem ciągną marudery
[6]
Gąsienice w poprzek drogi;
A od głównej gdzieś kwatery
Adiutanty
[7] złotem świecą,
Na motylich skrzydłach lecą,
65Aż im z czubów idzie para:
— Lewo w tył, i — naprzód, wiara!
Zanim dojdziem
[8], zanim staniem
[9]
Pod borowych szumów graniem,
Nim na roścież się otworzy
70Świat borowy, nasz, a boży,
Posłuchajcie, jak w poranek
Na czernice, na jagody
Szedł do boru mały Janek,
Jakie w boru miał przygody.
75Ledwo ranne słonko wstało,
Patrzcie tylko, już jest w lesie!
Między sosny idzie śmiało,
Dwie krobeczki
[10] w ręku niesie;
Kapelusik wziął czerwony,
80Żeby go się bały wrony,
A choć serce mu kołata,
Nic nie pyta! Kawał chwata!
Dziś są Mamy imieniny:
85Niespodziankę Mamie zrobię,
Jagód zbiorę w krobki obie,
Leśna rosa je obmyje,
Paprociany liść nakryje.
Ciszkiem, chyłkiem po polanie
90Wrócę, zanim Mama wstanie,
No, i będzie niespodzianka:
Dar od boru i od Janka!
A czy jakie zamówienie
[12]?…
Szuka Janek, co ma siły,
95A tu — żeby na nasienie
[13]!
Tak jagódki się pokryły
[14].
Szuka w prawo, szuka w lewo,
Między brzozy, między sosny,
Wreszcie tam, gdzie ścięte drzewo,
100Siadł zmęczony i żałosny.
Na płacz mu się zbiera prawie…
Wtem, gdzie szara ziemi grudka,
Tuż przed sobą ujrzy w trawie
Brodatego Krasnoludka.
105
Krasnoludek, wszakże wiecie,
To najmniejszy człeczek w świecie
I nie straszny ani trocha,
A nad wszystko dzieci kocha!
KrólKrasnoludek różny bywa:
110Jeden Polny — ode żniwa,
Drugi Pszczelny, rządzi ulem,
Ten był — Jagodowym królem.
Jagodowy król po borze
Jak po własnym chodzi dworze,
115Mech mu leśny łoże ściele,
Z wilg
i drozdów
ma kapelę,
Gdzie bądź stąpi
[15] — kwiaty, zioła
Pochylają wonne czoła,
A w największą nawet ciszę
120Trzcina przed nim się kołysze.
Jagodowy król — pan z pana!
Szata na nim cudnie tkana,
Korony zaś nie używa,
Bo za duża jest i krzywa.
125Lecz i bez niej w jednej chwili
Obaj z Jankiem się zmówili.
Król zaświstał w orzech pusty.
Wnet szastnęło między chrusty
[16]
— Król ma służbę znakomitą,
130Wiewióreczki z rudą kitą —
Obie krobki
[19] w bór poniosły.
— To i my idźmy za niemi
[20]! —
Rzekł do Janka król łaskawie.
135Idą, a tu czerń na ziemi:
Wielkie mrówki pełzną w trawie…
Ledwie przeszły, pająk srogi
Kosmatymi stąpa nogi
[21]…
Zatrwożył się nasz chłopczyna.
140— Nic się nie bój! — król mu powie.
— Włos nie spadnie ci na głowie!
To jest dobry starowina,
Pierwszy tkacz mojego dworu,
145
Ten pas, spojrzyj, srebrno-złoty,
Jego właśnie jest roboty…
To zaś moje pracowniki
[24]
Stawią mosty i chodniki.
Krocie
[25] tego mamy, krocie!
150
A wtem cień ich objął chłodem,
Weszli w gąszcz, między paprocie,
Jaś za królem, a król przodem.
Idą, aż tu nowe dziwy!
Krzyknął Janek, podniósł głowy:
155Jako w sadzie stoją śliwy,
Tak tu gaj był jagodowy.
A jagody wszędzie wiszą,
Na szypułkach się kołyszą.
A tak każda pełna soku,
160Że się prawie czerni w oku.
Zapatrzył się nasz chłopczyna,
A król podparł boki oba:
— Tu się państwo me zaczyna:
Jakże waści
[26] się podoba?…
165I pod wąsem się uśmiecha,
A miał wąsy jako strzecha
[27].
A wtem nagle się ukaże
Dwór królewski. Jak wspaniały!
Dach go kryje srebrnobiały,
170Ślimak trzyma przed nim straże,
A żywiczna cienka ściana
Świeci słońcem wyzłacana.
Przede dworem, jak się godzi,
Królewicze stoją młodzi
175
I witają pięknie gościa
Oraz ojca Jegomościa.
A na każdym kubrak siny
[28],
Jakby z czarnej jagodziny,
Jasne oczy zmyte rosą,
180Krągłe mycki, nogi boso.
Macie w całej tu postaci
Jagodowych siedmiu braci.
Król nie wyrzekł ani słowa,
Tylko w róg zatrąbił złoty
185I wnet dziatwa Jagodowa
[29]
Porwała się do roboty.
Co tam krzyku! Co tam śmiechu!
Co zabawy i pośpiechu!
Na krzewiny, na łodygi
190Pną się, lezą na wyścigi,
Na wyścigi, na wyprzody
Najpiękniejsze rwą jagody.
I tak prawie w jednej chwili
Całą krobkę napełnili,
195Którą wiewióreczki-posły
W skok po czubach drzew przyniosły.
Gdzie borówek jest kraina! —
Królewicze rzekną mali. —
200W imię Ojca, Ducha, Syna,
Chlust na wodę! Szust po fali!
Tęga łódka — drzewna kora,
Setny żagiel — liść z jawora
…
Nie potrzeba nam i wiosła,
205
Sama struga będzie niosła,
Nie potrzeba i sternika,
Powiedzie nas kaczka dzika!
Szumią trzciny, tataraki
,
Modra ważka cicho leci…
210Pyta żabka: — Kto tam taki?
— Jagodowe płyną dzieci!
KońPoza strugą, poza wodą
Jazda wierzchem przez burzany!
Cztery konie z stajni wiodą,
215Każdy rumak zawołany.
Dosiadają oklep grzbieta
I — hop cwałem!… Heta! Heta!
Na bok, trawy i paprocie,
Bo stratujem
[30] wszystko w locie!
220Umykajcie, tarnie
, głogi
,
Jaszczureczki, na bok z drogi!
Leci tętent przez pustosze
[31],
Aż się echo niesie w ciszy…
Pędzą! Któż by odgadł, proszę,
225Że wierzchowce — leśne myszy?
Co to jeszcze z tego będzie!
W Janku aż się śmieje dusza,
Ledwie że nie zgubił w pędzie
Czerwonego kapelusza.
230
A wtem — prrr! — zakrzykną społem
[32]
I wstrzymują konie rącze.
Patrzą — siedzą panny kołem
(Powój
się nad nimi plącze).
Każda białą sukieneczkę
235I czerwoną ma czapeczkę,
Każda warkoczyki złote,
Każda w ręku ma robotę
I to samo pilnie czyni,
Co i pani Ochmistrzyni
[33].
240
Oczy w lewo, nosy w prawo,
Jak przystoi dla honoru
Młodzi wychowanej w boru.
A najstarszy śmiało powie:
245— Prezentuję was, panowie:
To jest gość nasz, mały Janek,
To — pięć panien Borówczanek.
I od słowa wnet do słowa
Potoczyła się rozmowa!
250Jako panny są sierotki
Na opiece swojej ciotki,
Imci pani Borówczyny;
Jakie w boru są nowiny,
Jak się czyżyk
czubi z żoną,
255Jak jastrzębia powieszono,
Co wybierał drozdom dzieci,
Jak tu miesiąc
[34] nocą świeci,
Jako pannom promień złoty
260Powyzłacał nocą włosy,
Jak się myją w kroplach rosy,
Jak im brzózki suknie tkały,
Srebrnej kory dodawały,
Jak pończoszki te zielone
265Na igliwiu są robione,
Jak biedronki mód nie znają
I w kropeczki suknie mają,
Jako jednej pannie Basia,
Drugiej Julka, trzeciej Kasia,
270Czwartej Zosia, piątej Hania,
Jak je słowik uczy grania…
Wtem kiwnęły wszystkie główki,
Piękny dyg — i frr… w borówki.
CzasNie minęła jeszcze chwila
275Na zegarku u motyla,
Nakręconym jak należy,
Podług złotej słońca wieży,
Kiedy panny już zebrały
Słodkich jagód koszyk cały.
280
Wnet dla pani Borówczyny
Niosą hamak z pajęczyny
I związawszy u lebiody
[35]
Nuż kołysać się w zawody
[36]!
Jak zabawa, to zabawa!
285Choć kto spadnie, miękka trawa.
Jagodowi królewicze
Poszli z piasku kręcić bicze,
Hania gospodarzy z ciotką,
Pcha co siły hamak Basia.
290A zaś Julka, Zosia, Kasia
Przyśpiewują piosnkę słodką.
UcztaWtem ich ciotki głos doleci:
— Panny! Panny!… Dzieci! Dzieci!
Pójdźcie podjeść, czym bór darzy
[37],
295Hania dzisiaj gospodarzy!
Biegną; każdy się sadowi,
Idzie Hania z ciemną rzęsą.
Królewicze Jagodowi
Jedzą, aż się uszy trzęsą…
300
Imci pani Borówczyna
Niesie półmich wprost z komina,
Przy niej służba nieustanna:
To ta panna, to ta panna…
Śmiech i wrzawa! Lecą głosy:
305«A sio, osy! A sio, bąki!»
A już trawy pełne rosy,
Już liliowe dzwonią dzwonki…
Zza gór kędyś i zza morza
Wieczorowa idzie zorza.
310
Więc się chłopcy porwą z ziemi:
— Dziękujemy za gościnę! —
Nożętami — szast — bosemi,
I wio, na wóz — na drabinę!
Parskną konie, zarżą sobie
315(Garniec owsa miały w żłobie)
I wyciągną kłus tak tęgi,
Aż lejc trzeszczy i popręgi
[38]!
Jakby z wiatrem pędzi bryka…
Janek trzyma się koszyka,
320Inni, jako który może,
Jeszcze nie zabłysły gwiazdy,
Jeszcze zachód gra nad borem,
Kiedy z tej szalonej jazdy
325Przed królewskim wytchli
[41] dworem.
Król im przeciw wyszedł stary,
Miły uśmiech lśni z oblicza.
— A prr… gniady! A prr… kary
[42]!
Ognia z pakuł! Pif, paf z bicza!
330Przecknął
[43] Janek na trzask bata:
— Co to było? Jak to było?
Znikła króla srebrna chata…
Czyżby mu się tylko śniło?
Czyżby przespał tyle czasu
335Na sosnowym pniu wśród lasu?
— Gdzież tam! Wszakże jakby żywą
Widzi króla brodę siwą,
Królewicze na bosaka,
Hanię, co ma z róż buziaka,
340Cztery konie, wóz w drabiny,
Czepiec pani Borówczyny,
Słyszy śmiechy i okrzyki,
Słyszy nawet turkot bryki!
A tu wkoło nic — ni śladu…
345Przypomina Janek sobie…
Dziwy, dziwy mu się roją,
Ani sposób dojść do ładu…
A wtem spojrzy — krobki obie
Pełne jagód przy nim stoją.
350
ŚwiętoWrócił, cicho stanął w progu.
Mama śpi? — To chwała Bogu!
Złotych jaskrów
narwał w dzbanek,
Kwieciem potrząsł
[44] obrus biały.
A tuż obok filiżanek
355Dwie krobeczki jagód stały.
Zaś napisał na arkuszu:
„Mojej Mamie zdrowia życzę!”
Nad tym, pełen animuszu,
Wymalował królewicze
[45],
360A zaś niżej jak róż wianek
Dał pięć panien Borówczanek.
Jak się mama ucieszyła,
Jak wyborna kawa była,
Jak jagody zaraz dano
365Z miałkim
[46] cukrem i śmietaną,
Jak się wszyscy — starzy, mali,
Królewiczom dziwowali.
Jak dom cały, kręcąc głową,
Stał przed panien tych obrazem,
370O tym chyba książkę nową
Napiszę wam innym razem!