Wesprzyj Wolne Lektury 1,5% podatku — to nic nie kosztuje! Wpisz KRS 00000 70056 i nazwę fundacji Wolne Lektury do deklaracji podatkowej. Masz czas tylko do końca kwietnia :)

Szacowany czas do końca: -
Cyprian Kamil Norwid, Noc tysiączna druga

Spis treści

    1. Artysta: 1
    2. Bóg: 1
    3. Burza: 1
    4. Cierpienie: 1
    5. Cmentarz: 1
    6. Czas: 1
    7. Gwiazda: 1
    8. Ironia: 1
    9. Kobieta: 1 2 3
    10. Książka: 1
    11. Kwiaty: 1
    12. List: 1 2 3
    13. Marzenie: 1
    14. Mężczyzna: 1
    15. Miłość: 1
    16. Miłość niespełniona: 1
    17. Niebo: 1
    18. Noc: 1
    19. Okrucieństwo: 1
    20. Podstęp: 1
    21. Prawda: 1
    22. Przemiana: 1
    23. Przemijanie: 1
    24. Samotność: 1
    25. Serce: 1 2 3
    26. Słowo: 1 2
    27. Smutek: 1 2
    28. Współczucie: 1

    Uwspółcześniono

    * interpunkcję, np.:
    (…) błędów, marzeń, rozciągnionych przede mną, jak doliny i wzgórza i jeziora, zorzę odbijające -> (…) błędów, marzeń rozciągnionych przede mną jak doliny i wzgórza, i jeziora zorzę odbijające.
    * fleksję, np.: formy Msc. i N. lp (naszem -> naszym) i lm (temi -> tymi).
    * pisownię joty, np.: austerji -> austerii, Italję -> Italię,
    * pisownię łączną i rozdzielną, np.: z za -> zza, z nad -> znad, posadzićby -> posadzić by; zlekka -> z lekka.
    * składnię:
    z „tysiąc nocy i jedna” -> z „tysiąc nocy i jednej”

    Inne zmiany

    Zmieniono zapis, dodając wielokropek w zdaniu przerwanym didaskaliami.
    Zmiana w sosunku do źródła: ziemię te ułudną -> ziemię tę ułudną.

    Sprawdzono i zredagowano przypisy źródła; objaśnienia uzupełniono.

    Dodano nagłówek kwestii (nowa osoba mówiąca), aby wydzielić głos kobiecy za sceną z kwestii Lucia.

    Cyprian Kamil NorwidNoc tysiączna drugaKomedia w jednym akcie

    M. T.
    Najbliższej nierodzonej
    poświęcam
    …e maestra mi fu l'anima mia[1]

    OSOBY:

    1. ROGER[2] z Czarnolesia
    2. DOKTOR jej
    3. DAMA podróżująca
    4. LUCIO, oberżysta

    Rzecz się dzieje w Castel-Fermo pod Weroną.

    Oberża w Castel-Fermo.
    Pokój na górze.

    LUCIO

    1

    Przez świętego Antoniego Padewskiego[3], mości hrabio, dziesiątego dziś weturyna[4] przyjmujemy. Są pokoje po lewej stronie obszerniejsze, ale…

    posuwając się ku oknu
    2

    …żaden nie ma skarbu równego… ArtystaCo za widok!… Może pan malujesz?… Może artysta?… Pewny[5] pan Calame, pejzażysta, mieszkał u nas… tu… w tym pokoju dni czternaście… Wszyscy coroczni podróżnicy, świadomi rzeczy, zawsze się, bywało, pytają o ten pokój…

    Słychać grzmoty. Okno jest zamknięte, dolne szyby papierem zalepione.
    3

    Żeby burza tylko przeminęła. — Przez Bachusa[6]! Przez Najświętszą Dziewicę! Przez świętego Antoniego Padewskiego! Żonę z dzwonkiem loretańskim[7] posadzić by na dachu…

    Słychać głos kobiecy za sceną.

    GŁOS ZA SCENĄ

    4

    Lucio! Lucio!…

    LUCIO

    przestawiając krzesła i porządkując leniwo
    5

    Znowu?… Natychmiast… natychmiast!…

    GŁOS ZA SCENĄ

    6

    Lucio!…

    LUCIO

    7

    Lecę!…

    Wybiega.

    ROGER

    8

    Szczególniejszy naród!… Choćbym sobie nie dał był słowa zerwać już ze światem idealnym i w praktyczne wejść życie, wystarczyłoby zastanowić się nad postacią moralną tego ludu arcyklasycznego… Mozaikowa posadzka… lampa, dotąd etruski kształt mająca… pajęczyny, chwiejące się po kątach, które jeszcze Longobardów[8] pamiętają… ta zapona[9] na łóżko z adamaszku purpurowego, co zakupił ją może właściciel austerii[10] po werońskim szlachcicu jakim na sprzedaży publicznej, po jakim Skaligerze[11]… A nieporządek… a lenistwo!…

    9

    À propos lenistwa — niemniej à propos praktyczności… Panie Rogerze!… Oto siedzisz… słuchasz burzy, co huczy nad wieżami Werony, i poetyzujesz… O, człowieku…

    10

    Słowo, CmentarzBiada mi, biada! Nędzny jestem, słowa sobie lichego dotrzymać nie potrafię. Teraz, opuszczając ziemię tę ułudną, cichą, laurami przetykaną… cmentarz ten ludów i olbrzymów… tu, na progu Italii, kiedy przerzucić się zamyślam przez szczyt Alp — tam, na powrót… należałoby, dawszy sobie słowo…

    powoli i solennie
    11

    …że się będzie praktycznym już człowiekiem… Należałoby, mówię, uderzyć się w piersi i pojrzeć[12] raz jeszcze, raz ostatni, na tę całą przestrzeń idealną…

    po chwili
    12

    MarzeniePiękna, piękna kraina marzeń, błędów — błędów, marzeń rozciągnionych[13] przede mną jak doliny i wzgórza, i jeziora zorzę odbijające…

    13

    Otóż ja tobie, tobie, przeszłości idealna, tobie, piękna kraino, powiadam: Koniec tobie…

    z uśmiechem
    14

    Hannibal[14] tak — kiedy na szczycie Alp, przyłbicę odsłoniwszy, poglądał[15] na Italię i mówił w sobie: «Grób ci niosę…» Hannibal tak…

    15

    …Nie tak!… Hannibal nie był dzieckiem…

    16

    Imion wielkich nie godzi się wzywać nadaremno…

    Przechadza się po pokoju.

    LUCIO

    wchodząc
    17

    Za pozwoleniem, za pozwoleniem. Przez Bachusa! Pewna dama, Angielka, życzy sobie widzieć kończącą się burzę i wschód księżyca z okna tego…

    z uśmiechem
    18

    …Naród obłąkanych!… Deszcz jeszcze zaciętszy niźli pierwej… Przepraszam, ale my lubimy niczego nie odmawiać cudzoziemcom…

    ROGER

    19

    Powiedz onej damie, że już zasnąłem jak zarżnięty, że dwa pistolety nabite mam przy łóżku, że jutro będzie mogła oglądać zachód słońca, skoro wyjadę do Werony… Dziwne figury, lunatyki i marzyciele… Jak wygląda ta twoja dama?

    LUCIO

    20

    Najpiękniejsza z kobiet, jakie widziałem kiedykolwiek — nieco blada, majestatyczna. Przejeżdżała tędy dwie wiosny temu z tym samym kawalerem… mężem… Najdoskonalsza osoba — bah! Mieszkała nawet w tym samym pokoju, ale wtedy było to właśnie, kiedy wszystko na nowo zaprowadziliśmy w naszym gospodarstwie, a tłum był wielki w austerii — wszystkie izby zajęte były, tak jak teraz…

    ROGER

    21

    Powiesz przeto damie onej, że śpię…

    LUCIO

    22

    Odgadłem naprzód i wątpliwie odpowiedziałem. Nigdy bym nie śmiał wchodzić o tak późnej godzinie, wszelako — my niczego nie odmawiamy cudzoziemcom podróżnym… Zwłaszcza damie, którą ugościliśmy u siebie, najpiękniejszej osobie…

    ROGER

    23

    Jutro — chcę być o piątej obudzonym.

    LUCIO

    24

    Najszczęśliwszej nocy…

    ROGER

    25

    Dobrej nocy —

    przechadzając się
    26

    …Otóż to dobrze, to coś praktycznego choć raz w życiu. Śpię — to śpię. Noc jest na to, ażeby spać — i koniec…

    siadając przy stole i przeglądając album
    27

    Ileż bo nocy nieprzespanych… na próżno kiedy ona… Czemuż nie wymawiam jej nazwiska? Czy nie chcę, ażeby pył mieszkania upadł na to imię wymówione, jak na kwiat świeżo rozwinięty, biały, czysty, z myśli bożej przeprowadzony w życie roślinne po raz pierwszy…

    28

    Kiedy więc Ona, otoczona galanterią zewnętrzną, formalizmem świetnym, miękkim, powtarzanym, rozrzucała perły wdzięków — komu, komu?… Znudzonym!… Ja wtedy białe, białe noce moje zaludniałem tymi upiorami pasujących się myśli, które wyniszczają sił zarody, wyprzedają blask oczu w pasma łez, serce biorą jak książkę świeżą, w której jeszcze karty nierozcięte, i wczytują się coraz, coraz głębiej… rozrywają potem… karty… serca… i…

    Zakrywa oczy.
    29

    Nędzny jestem…

    Przewraca album.
    30

    Kwiaty, Przemijanie, PrzemianaKwiat zerwany w czasie przejażdżki do Amalfi — widzę jeszcze lekką Jej rękę, pochyloną z konia ku skale… te kwiaty tam czepiają się po obu stronach drogi na ścianach wąwozu… — przez ręce przewodnika, który szedł przy Jej koniu, otrzymałem kwiat ten… Różowy był wtedy… w nieskalanej czystości atłasu swego…

    31

    Dziś — zżółkł, oblata z liści, które koroną jego były, i staje się podobnym do pająka, co wysnuł już z piersi przędzę całą… Wszystko się zatrzymuje, osycha i ginie, a nie wraca…

    po chwili
    32

    List, Okrucieństwo, SłowoOtóż, otóż ów list w odpowiedzi na ostateczne zapytanie, którego już nosić tajemnicą dłużej w piersiach nie mogłem…

    33

    Zaprawdę drugiej takiej… nie, podobnej nawet odpowiedzi nie dano nigdy człowiekowi… Nadobny list, piękny list, śliczny list…

    34

    Chciałem był go spalić… ale gotów by się roztopić, jak odłam lodu, i zamienić w garść kału…

    35

    Chciałem go był podrzeć… ale mi ręce pokłuł…

    36

    I dochował się dotąd… Takie rzeczy mają to do siebie, że się długo trzymają i niełatwo je zgubisz lub zarzucisz.

    Przeziera list.
    37

    «Castel-Fermo…»

    38

    Tak, przypominam sobie… List ten stąd był pisany…

    39

    «Castel-Fermo… etc… »

    40

    «Odebrałam właśnie piękny list twój, kochany…»

    41

    Piękny list mój! To jest tak, jak gdyby kto, nędzarza gdzie spotkawszy oniemiałego bólem, mówił: «Piękny jest efekt tej bladości oblicza i tych oczu przygasłych. Piękny obiekt dla sztuki…»

    42

    A potem, przybliżywszy się do onego obiektu, poklepał go z lekka po ramieniu… i poszedł dalej, gwiżdżąc…

    Czyta dalej.
    43

    «Odebrałam właśnie piękny list twój, kochany R… Proszę Cię, ażebyś, będąc w Neapolu, odwiedził księżnę Olimpię… Książki moje są u niej, mniejsza o inne — Książka, Serceidzie mi tylko najszczególniej o trzeci tom Richtera[16]. Całość dzieła traci tym sposobem, skoro jednego tomu braknie ze środka…»

    ROGER

    przerywając czytanie
    44

    …Eh, nie! To nic nie znaczy. A jeżeli serca braknie?…

    Powraca, czyta dalej.
    45

    «…braknie ze środka… Czy klacz moją koleją żelazną, czy morzem wyprawić?… O tym wszystkim racz pomyśleć, proszę. Kilka rysunków, które mi przywieziono w dzień wyjazdu, i błogosławieństwo papieskie z różańcami na kominku w salonie mniejszym zapomniałam. Wszyscy tu Cię najczulej wspominamy, osobliwie przy herbacie. À propos — połowę listu Twego tak gdzieś zarzuciłam zaraz po przeczytaniu, że tylko drugą połowę mam przed oczyma, ale pamiętam, że piszesz coś o sercu twoim i o miłości. Tak tu ciasno w tym pokoju i taki nieład przedwyjezdny, ale za to widok przecudowny. Pieczętuję jak najprędzej, bo właśnie wyjeżdżamy… Mille tendresses, mille amitiés[17] etc. PS. Proszę pamiętać o zdrowiu swoim. — Bądź zdrów…» I znowu dalej w końcu kartki:

    46

    «Co do miłości, jaką masz dla mnie od lat tylu, mogę Ci odpowiedzieć…»

    47

    …i tu dołączono połowę drugą mego listu —

    po chwili
    48

    Jeżeli ironia przypadku to zrządziła, to zaprawdę, że dosyć lekkomyślności, z jaką zajmowano się tą sprawą serca, ażeby zrozumieć przyszłość i wartość następstw tego związku…

    49

    Jeżeli zaś wydawało się Jej, że tym sposobem najłatwiej będzie odpowiedzieć, to zaprawdę można było trudniejszy a sumienniejszy sposób wybrać… Zasłużyłem na to jako człowiek, jak każdy człowiek…

    Wstaje z krzesła, przechadza się powoli. Burza ucicha. Roger posuwa się ku oknu i otwiera je.
    Improwizacja półśpiewem czytanym[18]
    50
    Niebo, Gwiazda, Współczucie, BógNad Kapuletich i Montekich[19] domem
    Spłukane deszczem, poruszone gromem,
    Łagodne oko błękitu
    Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
    Na rozwalone bramy do ogrodów —
    55
    I gwiazdę zrzuca ze szczytu…
    Miłość niespełniona, Ironia, SamotnośćCyprysy mówią, że to dla Julietty,
    Że dla Romea łza ta znad planety
    Spada i w groby przecieka…
    A ludzie mówią i mówią uczenie,
    60
    Że to nie łzy są, ale że kamienie,
    I że nikt na nie nie czeka…

    ROGER

    Zamyka okno, zegar miejski bije godzinę pierwszą.
    62

    Brawo!… Pięknie sobie słowa dotrzymuję… Panie Rogerze, gdzież twoje praktyczne odrodzenie?… Dosyć tego, dosyć jest…

    63

    O godzinie pierwszej należałoby już przygotować potrzebne rzeczy na jutro…

    Spostrzega, że okno niedomknięte.
    64

    …zamknąć dobrze okno i drzwi… i zasnąć przyzwoicie…

    zamykając okno
    65

    …klasyczne okna i drzwi nigdy nie zamykają się porządnie!…

    Zostawia okno niedomknięte i przybliża lampę, ażeby zobaczyć bliżej klamkę i zawiasy.
    66

    O, deus ex machina![20]… O, Szekspirze wielki… Rozumiem, bo widzę zarazem, i pojmuję, i rozświeca mi się całość akcji dramatu serca mego…

    67

    Te szyby, te szyby…

    Przybliża lampę.
    68

    Serce, Cierpienie, Smutek, List…zbite jak serce moje, może kamieniem figlarnego chłopca zbite — zalepił Lucio pierwszą połową listu mego i — drugą połową listu Jej… Tu mieszkała. To, co wspomina o widoku pięknym, o tym widoku mówi — ze zwykłą sobie lekkomyślnością zapomniała te listy, jak błogosławieństwo papieskie, jak błogosławieństwo papieskie na kominku w salonie mniejszym, jak różańce, jak różańce łez moich — jak klacz swoją wierzchową w Neapolu — jak Jean Paula[21] tom trzeci…

    «Kobieto, puchu marny!…»[22]
    Wraca do stołu, na którym jest album, i wyjmuje kartkę listu, potem przybliża się z lampą ku oknu.
    70

    Niech się złoto ze złotem łączy — czytajmy razem całość listu:

    71

    «Castel-Fermo etc.

    72

    ListOdebrałam właśnie piękny list twój, kochany R. — Proszę Cię, ażebyś, będąc w Neapolu, odwiedził księżnę Olimpię… Książki moje są u niej, mniejsza o inne — idzie mi tylko najszczególniej o trzeci tom Richtera. Całość dzieła traci tym sposobem, skoro jednego tomu braknie ze środka. Czy klacz moją koleją żelazną czy morzem wyprawić? O tym wszystkim racz pomyśleć, proszę. Kilka rysunków, które mi przyniesiono w dzień wyjazdu, i błogosławieństwo papieskie z różańcami na kominku w salonie mniejszym zapomniałam. Wszyscy cię tu najczulej wspominamy, osobliwie przy herbacie. À propos — połowę listu twego tak gdzieś zarzuciłam… (ha!), że tylko drugą połowę mam przed oczyma (a ja oto obydwie połowy listu po dwóch latach nareszcie mam przed sobą… Dalej!), ale pamiętam że piszesz mi coś o sercu twoim i o miłości… (oto na drugiej szybie zbitej, co piszę o sercu i miłości… Dalej!…)

    73

    …że piszesz coś o sercu twoim i miłości. Tak tu ciasno w tym pokoju… (prawda… Dalej!) i taki nieład przedwyjezdny, ale za to widok przecudowny. Pieczętuję jak najprędzej, bo właśnie wyjeżdżamy… Mille tendresses, mille amitiés… etc. — PS. proszę pamiętać o zdrowiu swoim. Bądź zdrów… Co do miłości, jaką masz dla mnie od lat tylu, mogę ci odpowiedzieć:

    Rzuca kartkę i czyta dalej na szybie.
    74

    …odpowiedzieć, co ktoś z moich dawnych znajomych mi napisał w albumie, że Mężczyzna, Kobieta, Miłośćwy, młodzi ludzie dziewiętnastego wieku, zaczynacie od bogactwa serca — kochacie mocno, prawdziwie i czysto na początku dni swoich, a potem stopniowo, stopniowo ociera się ten brylant, wysycha to źródło i kończycie na wykwintności form, które zastępują czułość wrodzoną serc waszych…

    75

    My, kobiety dziewiętnastego wieku, przeciwnie — my lekceważymy, powoli — po wielu rozczarowaniach, po wielu grobach, które nam się przed stopami naszymi na drodze życia zamykają… — dochodzimy nareszcie do uszanowania tej iskry świętej… Wasz punkt wyjścia jest naszym kresem drogi…

    76

    Jakże więc spotkać się na świecie?

    77

    I dlatego ścigamy się tylko, gonimy się, oszukujemy się… Do widzenia, do widzenia.

    78

    Klaudia».

    ROGER

    79

    Prawda…Prawda!… Lubo[23] jednej epoki prawda…

    80

    Prawda jednak ma moc balsamu… Tak jest, prawda…

    po chwili
    81

    Noc, Kobieta, Smutek, Serce, CzasCóż to za noc?… To noc… Z «tysiąc nocy i jednej» to jest noc tysiączna i druga, której autor zapomniał tak dołączyć do dzieła swojego, jak Klaudia drugiej połowy listu swojego zapomniała… Szczególniejsza kobieta!… Lekkomyślność, do której przywiązana jest kula refleksji głębokiej, jak te kule u kajdan więźniów… Smutno — smutno — smutno. Ten tylko, który miarę czasu ma w prawicy swojej, pomóc może… Ten dramat serc stał się dramatem czasu…

    Powtarza słowa listu.
    82

    «gonimy się, ścigamy się tylko. Do widzenia» —

    Zegar miejski bije godzinę drugą.

    LUCIO

    pukając do drzwi
    83

    Za pozwoleniem…

    ROGER

    84

    Otwórz.

    LUCIO

    85

    Zdaje się, że pan hrabia okna przymknąć nie możesz. Usłyszałem brzęk szyb i stąpanie, spostrzegłem światło, pozwoliłem sobie zapukać… Zapomniałem albowiem wziąć paszport pański, który należałoby, ażeby przed piątą był w porządku.

    ROGER

    Przechodzi się powoli po pokoju — polem uderza Lucia po ramieniu i mówi mu z przyciskiem.
    86

    Dama, o której mi mówiłeś, że jest Angielką, nie jest Angielką… że chce oglądać widok z okna — ona nie chce. Nieprawda wszystko…

    87

    Kto jest ta dama? Jak mówiła tobie? Mów!

    LUCIO

    88

    My, Italiani[24], per Bacco[25], my mówimy: «Angielka», to jest, jest cudzoziemka — to jest, że jest zza Alp, z kraju, gdzie zimno…

    89

    Skoro tylko przybyła, przywitała mnie, mówiąc: «Caro Lucio»[26], a potem mówiła do kawalera, co jest z nią, czy do męża — długo, długo, a potem do mnie: «Caro mio[27], chcę widzieć Weronę z tamtego okna, kiedy burza ustanie». A ja na to: «Benissimo![28], a ona weszła do pokojów swoich i poniesiono tam herbatę — i jeszcze tam rozmowę słychać…

    ROGER

    90

    To jest noc tysiączna i druga… Rozumiesz! —

    LUCIO

    91

    Jutro mamy dzień Wniebowstąpienia Najświętszej Panny Marii[29].

    ROGER

    na stronie
    92

    Ona! Dobrze —

    LUCIO

    biorąc ze stołu papier
    93

    Paszport pana hrabiego.

    ROGER

    94

    Ta dama jest piękna…

    LUCIO

    95

    Si[30]

    ROGER

    96

    Ma coś na twarzy, tak jak Madonny wasze…

    LUCIO

    97

    …Wzbudza nabożeństwo… Si, signore[31]

    ROGER

    98

    Włosy ma jasne… to jest złotawe, oczy czarne….

    LUCIO

    99

    Si, signore conte[32] si

    ROGER

    100

    Mieszkała tu kiedyś w tym pokoju…

    LUCIO

    101

    Bravissimo![33]Si

    ROGER

    102

    Mąż jej jest brzydki… wiele starszy… Kiedy tu była pierwej, nie była wtedy z mężem, była wdową…

    LUCIO

    103

    Si… si… si, bravivssimo

    ROGER

    104

    Lucio!

    LUCIO

    105

    Signore

    ROGER

    106

    Widzisz te pistolety? Zobacz, czy są nabite…

    LUCIO

    107

    Nabite…

    ROGER

    108

    Zobacz, dotknij…

    LUCIO

    109

    My Italiani na pierwszy rzut oka zgadujemy, znamy się na rzeczy… Per Bacco, nabite szkaradnie… Kto inny potrzebowałby wziąć w rękę, spróbować, a potem — u nas jest święta rzecz każda położona na swoim miejscu…

    ROGER

    110

    Va bene[34] — — Lucio!

    LUCIO

    111

    Signore

    ROGER

    112

    Widzisz tę garść piastrów[35] na stole?…

    LUCIO

    113

    Benissimo

    Zbliża się do stołu.

    ROGER

    114

    Te piastry[36] są dla ciebie. Zgarnij w kieszeń!

    LUCIO

    115

    Rozkaz pana hrabiego świętą rzeczą…

    Zgarnia.

    ROGER

    116

    A teraz?…

    LUCIO

    117

    Si, SignoreVa bene

    ROGER

    118

    Jutro rano rzeczy moje zniesione będą na dół, paszport przygotowany — to okno zamknięte, zamknięte dobrze —

    LUCIO

    119

    Zamknięte dobrze — si

    ROGER

    120

    PodstępPójdziesz do tej damy i powiesz jej: «Podróżny, który zajmował pokój ten, wyjechał». Patrz, tam, gdzie pistolety leżą, widzisz, tam jest szafa z boku… W tej szafie ja będę. O tym milcz —

    LUCIO

    121

    Jak grób… si

    ROGER

    122

    Otóż pamiętaj, powiesz damie te słowa:

    Lucio notuje słowa.
    123

    Podróżny, który mieszkał w pokoju na górze, już wyjechał. Żegna panią, zostawia miejsce wolne — wszelako, jeśli pani widzieć zechce z okna okolicę, okno jest zamknięte i sama tylko pani własna ręka otworzyć je może.

    LUCIO

    124

    Słowo w słowo — jak ave Maria[37]

    ROGER

    125

    Buona notte[38] Lucio…

    LUCIO

    126

    Felicissima notte[39], Signor Conte…

    ROGER

    127

    Niech się stanie zadość biegowi rzeczy. Niechaj sama odegra ostatnią scenę, niech zobaczy własnymi oczyma dzieło lekkomyślności swojej. Skompletujmy list…

    Bierze pierwszą połowę listu i utwierdza lakiem za jeden róg przy tamtej, którą jest szyba zaklejona.
    128

    Zobaczy, pozna, przypomni. Mężowi będzie przymuszona wytłumaczyć całość rzeczy… Mała, chwilowa przykrość, która poprawi Ją na długo…

    129

    Ja — nie wyjdę z ukrycia, nie zobaczę Jej więcej…

    po chwili
    130

    Ja — wyjdę… spokojnie, zimno, bez przesady poproszę, aby przedstawiono mnie mężowi, opowiem, czego by brakło do całości… opowiem z uśmiechem… i będę Jej szczęśliwej drogi życzył.

    131

    Zamienimy to w cichą, głęboką dramę lub w dorywczą komedię… Zresztą… alea iacla est…[40]

    Wchodzi w zasłonę łoża.
    Oberża w Castel-Fermo.
    Salon. Mrok ranny, świece zapalone.

    DOKTOR

    132

    Odkąd mam przyjemność towarzyszenia pani w jej podróży, pamiętniki i studia moje lekarskie zyskały bardzo wiele…

    DAMA

    133

    Czy nie spisujesz czasem, doktorze, malenieczkich plotek na moje konto?…

    DOKTOR

    134

    Pani, zacząłem monolog poważny —

    DAMA

    135

    Proszę kończyć…

    DOKTOR

    136

    Kobieta, BurzaStudia moje lekarskie zamieniają się z wolna w psychologiczne obserwacje, a noc dzisiejsza dodaje mi jeszcze nieco spostrzeżeń meteorologicznych… Panie — a mówię tu: niewiasty dziewiętnastego wieku — jesteście szczególniejszymi fenomenami w rodzaju swoim… Oto np. burza — elektryczność atmosfery poruszona, i już, jako struny elektrycznego telegrafu, drżycie, wibrujecie harmoniami imaginacji…

    DAMA

    137

    …Robicie dzieciństwa, pleciecie nie wiedzieć co. Nazywaj, doktorze, po imieniu rzeczy, jak są. Scientyficzny język obcy dla mnie, mówmy po prostu…

    138

    Wiesz, doktorze, ile szanuję głębokość nauk ścisłych, wszelako, ile razy zaleci mnie ten za silny dla mnie zapach, tyle razy przypominam sobie kilka wierszy, które jakiś poeta gdzieś zanucił — nigdy bowiem przypomnieć sobie nie mogę, gdzie to wyczytałem i do którego z poetów należy te słów kilka — mowa jest w nich o gwiazdach spadających…

    DOKTOR

    139

    O aerolitach[41]

    DAMA

    140

    To — to, coś podobnego…

    Nuci.
    Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
    Że dla Romea łza ta znad planety
    Spada — i w groby przecieka:
    A ludzie mówią, i mówią uczenie,
    145
    Że to nie łzy są, ale że kamienie…
    I że nikt na nie nie czeka…

    DOKTOR

    147

    W tym nie mogę przyjść w pomoc pani. Wątpliwość ta przechodzi moją sztukę.

    DAMA

    148

    Doskonale! Przypominasz sobie, doktorze, że doktor w «Makbecie» słowo w słowo mówi to, co właśnie powiedziałeś… Doskonale!… Wybornie!

    DOKTOR

    149

    Zadziwienie moje przechodzi zadziwienie tego, któremu zwrócił ktoś uwagę, że się wyraża prozą…[42]

    DAMA

    150

    Mówmy więc prozą… Jakież tedy spostrzeżenia lekarskie?…

    DOKTOR

    151

    Że trzeba sumiennego przejęcia się swoją sztuką i przyjaźni najbezstronniejszej, ażeby wam towarzyszyć w podroży, służyć radą…

    DAMA

    152

    Głęboko czuję te trudności i dlatego serdecznie podzielam przyjaźń twoją, doktorze.

    Podaje mu rękę. Chwila milczenia.

    DAMA

    153

    Tak, zapewne — jesteś poniekąd spowiednikiem moim, o ile zdrowie od moralnego usposobienia zawisło… Znasz, co przeżyłam… a przeżyłam to, co wszystkie, nieco więcej mające serca, nieco więcej skore do rozwinięcia władz umysłu. Rozłączenie z mężem moim, które nareszcie i sankcję apostolską zyskało, powraca mnie… lecz czemu, komu?… Czuję się istotą niedopełnioną… Mężczyznom ufam mniej, niż kiedykolwiek. Któryż mężczyzna przeżył tyle zamkniętych, niewidzialnych, głębokich dramatów serca?… Trzeba na to było kochać indywidualność piękną, pełną powabów wyższych, szlachetną, może dumną — zapewne próżną i głębokomyślną przez refleksję poniewczasie, a nieskończenie lekką przez uczucie na czasie. Gorzka to i drogo opłacona jest nauka… Któryż mężczyzna po długim pobycie w idealnie pojmowanym świecie czuje tę sumienną a serdeczną zarazem potrzebę zespołecznienia się z prostą prawdą życia?… Kogóż tak pożegnano, jako mnie pożegnano, mówiąc zarazem o koniach swoich wyścigowych, o sercu moim i o psach myśliwskich?…

    154

    I — który przy tym wszystkim dochował jeszcze iskrę życia, potrzebę życia?…

    155

    Zaprawdę, nie chcę rozwodzić się już dalej… Lękam się popaść w samochwalstwo… Tobie jednemu, doktorze, to powiadam… ty pojmujesz, czujesz, a choćbyś nie czuł, to rozumiesz… Doktor i spowiednik są dwoma biegunami indywidualności naszych…

    DOKTOR

    156

    Pani, tyle tylko odpowiedzieć ci potrafię, że, gdybym takiego spotkał męża dla pani, powróciłbym do rodziny mojej, która mnie z utęsknieniem oczekuje…

    DAMA

    157

    Doktorze, do granicy kraju mojego obiecałeś mi towarzyszyć.

    DOKTOR

    158

    Rad bym do rogatek szczęścia pani, lubo zdaje mi się, że nie jest najzupełniej poetyczne wyrażenie… sens jednakże głęboko poetyczny…

    DAMA

    159

    Obiecaliśmy sobie prozą mówić…

    LUCIO

    za sceną
    160

    Za pozwoleniem…

    DOKTOR

    161

    Otwórz…

    LUCIO

    162

    Za godzinę, za godzinę najpiękniejszy nasz widok z pokoju, który my il Museo nazywamy, będzie można oglądać…

    DAMA

    163

    Caro Lucio, ja sobie życzyłam księżyc widzieć…

    LUCIO

    164

    W tej chwili niepodobna… słońce właśnie że wschodzi… Pani hrabina nie może sobie wyobrazić, jaką bitwę przyszło mi stoczyć pierwej… Na wspaniałomyślną osobę, to zasłużyłem przynajmniej parę skudów[43].

    DAMA

    165

    Co to jest, co to znaczy?

    LUCIO

    166

    Skoro tylko usłyszałem życzenie pani hrabiny, jednym skokiem wpadłem do Museo (do pokoju naszego, który my il Museo nazywamy). Anglik, który go zajął — szlachetny młodzieniec, hrabia — spał… «Kto tam?» pyta. «Kto wchodzi?» woła, trzymając dwa nabite pistolety, takie długie… Ja, tak, jak prawy Lombardczyk jestem, nie cofnąłem się… Lucio jestem — mówię — i przyszedłem tutaj z poleceniem od pani hrabiny, ażebyś pan odstąpił na czas miejsca…

    DAMA

    167

    Lucio, czy podobna?

    LUCIO

    168

    Lucio na próżno nigdy poleceń nie przyjmuje…

    DAMA

    169

    Ależ…

    LUCIO

    170

    Anglik każe mi się tłumaczyć, dlaczego. Ja nic, tylko go proszę, aby ustąpił na czas, a on wciąż z pistoletami, a ja wciąż swoje — tak do godziny drugiej w nocy…

    171

    Nareszcie, nareszcie — pyta mnie, kto jest ta dama, co chce oglądać pejzaż. Więc ja jemu powiadam, że najpiękniejsza hrabina, jaką kiedykolwiek widziały ściany domu tego… Tak — on położył pistolety i zasnął…

    172

    O, to było do uśmiania się. Teraz, za godzinę wyjeżdża do Werony. To jest młody pan — troszkę to, co my nazywamy pazzo[44] Chodzi w nocy do późna i pisze…

    173

    Otóż proszę pani hrabiny, kazał mi on powiedzieć te słowa:

    174

    «Zbudziłeś mnie w nocy, Lucio, zaniepokoiłeś mnie. Za to zamykam okno, a jeżeli twoja pani chce oglądać ten piękny widok, powiedz jej, że wyjeżdżam, że żegnam ją, że jej wolne miejsce zostawuję[45]… wszelako pod warunkiem, że własnymi rączkami otworzy sobie okno» — —

    DAMA

    175

    Mistyfikacja[46] szczególniejsza…

    DOKTOR

    176

    Oryginał…

    DAMA

    177

    Proszę przyjąć na siebie niepokój gościa twego. Czy wiesz jego nazwisko?…

    LUCIO

    178

    Oto paszport, który właśnie z policji odebrałem.

    DOKTOR

    Przyjmuje paszport i rozkłada.
    179

    To nie jest angielski paszport…

    Czyta.
    180

    …Roger z Czarnolesia.

    DAMA

    181

    Nigdy tego nazwiska nie słyszałam…

    DOKTOR

    Oddaje paszport. Lucio wychodzi.
    182

    Ha, ja pani powiem, kto to jest… Czy przypominasz sobie pani salon pani Klaudii w Neapolu?…

    DAMA

    183

    …Ten młody człowiek, co to…

    DOKTOR

    184

    Jeden z tych wariatów, albo raczej zbolałych, których ludzie dobrzy starają się leczyć pośmiewiskiem, jeśli potrącaniem niepodobna, a o których rozsądni mówią: «Dziecię czasu!», a których kochają ci, co serio już cierpieli na świecie… Mówię to, bo w tych słowach zapisałem go w moim pamiętniku…

    DAMA

    185

    Nie znam — z powieści tylko mi nieobcy.

    DOKTOR

    186

    Mrok ustępuje, można zgasić już świece…

    Zdmuchuje świece.

    DAMA

    187

    Słowa twoje, doktorze, zabrzmiały tak poważnie, jakbyś o losach ludzkich wyrokował…

    DOKTOR

    188

    Czy doprawdy?… Przyzwyczajenie, nabyte z konsultacji… Ileż bo razy życie ludzkie przychodzi nam uważać jak fenomen czysto materialny, nieledwie mechaniczny…

    DAMA

    189

    Pierwsze chwile poranku mają coś wyłącznie…

    DOKTOR

    190

    …wyłącznie…

    DAMA

    191

    Pomóż mi wyrazić się, doktorze…

    DOKTOR

    192

    Pierwotnego, odrzeźwiającego…

    DAMA

    Wstaje, przechadza się i, przybliżywszy się do stołu, przerzuca książki tam leżące. Potem czyta.
    — Co ranek, skoro ustępują cienie,
    A słonko wybłyska złote,
    195
    Przypomnij światła stworzenie,
    Oddal tęsknotę…

    LUCIO

    wchodząc
    197

    Museo jest otwarte, okno zamknięte…

    Pokój na górze, tak, jak na początku komedii.

    LUCIO

    dając znak Rogerowi
    198

    Wchodzą, wchodzą!

    Lucio wychodzi, Roger zamyka się.

    DOKTOR

    199

    To więc — ów sławny pokój.

    DAMA

    200

    Zaczarowany!

    Przybliża się do okna, podnosi rękę i zaczyna czytać, potem oddaje doktorowi; Chwila milczenia — czytają, przeczytali, poglądają na siebie — cisza.

    DOKTOR

    201

    …Podpisano — «Klaudia»!!

    ROGER

    otwierając gwałtownie i wyskakując z szafy
    202

    Arcydzieło lekkomyślności!…

    DOKTOR

    203

    Mości panie…

    DAMA

    204

    …Co to jest?

    ROGER

    205

    Tak jest, arcydzieło lekkomyślności!… Dajmy na to, że mojej w tym roku…

    po chwili
    206

    Czytaliście — zapomnijcie!

    DAMA

    207

    Pan się omyliłeś…

    ROGER

    208

    Sądziłem, że każda kobieta, którą spotykam gdziekolwiek bądź, jest… autorką tego listu, którego połowa, na rozbitej szybie przyklejona, nie doszła mnie w odpowiedzi na oświadczenia moje, a połowa druga, którą w tej chwili na ziemię pani upuściłaś, doszła mnie…

    209

    Jeżeli pani, jeżeli pan — nie rozumiecie podstępu, jakim pomścić się chciałem — to jest pomścić chciałem serce ludzkie, to ja wam wytłumaczyć nie potrafię… Kiedyś, ktoś — bo jest taki ktoś, dla którego nic za wielkiego i nic za małego nie ma — ten ktoś wytłumaczy i objaśni, co na teraz przechodzi siły moje…

    DOKTOR

    210

    Imię pańskie nie jest mi obce.

    obracając się do pacjentki swojej
    211

    Przedstawiam pani pana Rogera z Czarnolesia…

    DAMA

    212

    Monolog pański nie pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się słyszeć… w ustach kobiet.

    DOKTOR

    213

    Dziś w nocy…

    ROGER

    podając rękę damie nieznajomej
    214

    Mężczyźni — jeśli milczą, to dlatego, że milczą…

    otwierając okno
    215

    …Oto jest ów widok! — Właśnie tęcza wybłysła, której jeden koniec opiera się na ruinach domu Kapuletich, drugi na dom Montekich spływa. Połączenie w otchłani czasów…

    DAMA

    216

    Są akordy życia, które jedynie kiedyś zlać się mogą w harmonię…

    DOKTOR

    217

    Czego wszakże nigdy opóźniać się nie godzi…

    ROGER

    218

    A skąd pani wiadomo?…

    DAMA

    219

    Z tęczy — —

    ROGER

    220

    I są bóle, dlatego niewymowne, że się nigdy wypowiedzieć ich nie miało… szczęścia…

    DAMA

    221

    Czasem — potrzeby…

    ROGER

    222

    Muszą zatem być drugie, wprost przeciwne — to jest, kiedy się jest wzajemnie przenikanym…

    DOKTOR

    223

    Najlogiczniej…

    na stronie, zacierając ręce
    224

    Wracam do rodziny… wracam…

    DAMA

    225

    Powiem panu rzecz bardzo oryginalną — że takie bóle wprost przeciwne tamtym, niezrozumianym…

    ROGER

    226

    Takie… wzajemnego pojęcia się, pani mówisz…

    DAMA

    kończąc
    227

    …nie są bóle…

    ROGER

    228

    …nie są bole…

    chwila milczenia

    DOKTOR

    229

    W takich razach doktor niepotrzebny…

    Nieznajoma i Roger podają ręce Doktorowi.
    Zasłona spada.

    Przypisy

    [1]

    e maestra mi fu l'anima mia (wł.) — a mistrzynią była mi dusza moja. [przypis redakcyjny]

    [2]

    Roger — Można zmienić imię Roger na inne stosownie brzmiące. [przypis autorski]

    [3]

    Antoni Padewski, Antoni z Padwy (1195–1231) — właśc. Ferdynand Bulonne; włoski teolog pochodzenia portugalskiego; franciszkanin, który zasłynął cudami oraz pomocą w odnajdywaniu przedmiotów zaginionych. [przypis edytorski]

    [4]

    weturyn (z wł. vetturino) — woźnica. [przypis redakcyjny]

    [5]

    pewny — dziś popr.: pewien. [przypis edytorski]

    [6]

    Bachus a. Dionizos (mit. gr. i rzym.)— bóg wina, płodnych sił natury, plonów. Syn Zeusa i Semele, mąż Ariadny. [przypis edytorski]

    [7]

    dzwonek loretański — poświęcony dzwonek, którym dzwoniono w czasie burzy w celu odwrócenia piorunów; dzwonki loretańskie miały chronić przed burzą, huraganem, zarazą, pożarem i diabłem. [przypis edytorski]

    [8]

    Longobardowie — lud zachodniogermański, którego nazwa pochodzi od łac. longa barba, czyli długa broda. W przeciwieństwie do romańskiej ludności Italii nosili oni długie brody. [przypis edytorski]

    [9]

    zapona — zasłona, kotara. [przypis edytorski]

    [10]

    austeria (wł.) — gospoda, zajazd. [przypis redakcyjny]

    [11]

    Skaliger — właśc. Scaliger, Julius Caesar a. Giulio Cesare della Scala (1484–1558) działający we Francji humanista wł., adwersarz Erazma z Rotterdamu, autor dzieła o poetyce, opartego na tezach Arystotelesa, botanik. [przypis edytorski]

    [12]

    pojrzeć — dziś: spojrzeć. [przypis edytorski]

    [13]

    rozciągniony — dziś: rozciągnięty a. rozciągający się. [przypis edytorski]

    [14]

    Hannibal (247–183 p.n.e) — wódz kartagiński, jeden z najwybitniejszych przywódców antycznych. Był synem Hamilkara Barkasa, który wychowywał go w nienawiści do Rzymian. [przypis edytorski]

    [15]

    poglądać — dziś: spoglądać. [przypis edytorski]

    [16]

    Richter, Jean Paul (1763–1825) — właśc. Johann Paul Friedrich Richter, pisarz, jeden z prekursorów romantyzmu niem., ukuł termin Weltschmerz (dosł.: ból świata) na określenie cierpienia związanego z rozpoznaniem niedoskonałości i niesprawiedliwości świata. [przypis edytorski]

    [17]

    Mille tendresses, mille amitiés (fr.) — tysiąc czułości, tysiąc pozdrowień. [przypis redakcyjny]

    [18]

    Improwizacja półśpiewem czytanym — wiersz W Weronie Cypriana Norwida. [przypis edytorski]

    [19]

    Kapuleti, Monteki — dwa rody wł. nienawidzące się śmiertelnie, znane z tragedii Szekspira Romeo i Julia. [przypis redakcyjny]

    [20]

    deus ex machina (łac.) — dosł.: bóg z maszyny; wprowadzenie na scenę, dzięki odpowiedniej maszynerii, postaci boskiej w celu rozwiązania akcji; jako pierwszy wykorzystał takie rozwiązanie w starożytności Eurypides. Zwrot przen. oznaczający zdarzenie (a. mocny argument) pojawiający się bez logicznego związku z dotychczasowym biegiem myśli lub akcji. [przypis edytorski]

    [21]

    Jean Paul — chodzi o Jean Paula Richtera (1763–1825), pisarza niem. okresu romantyzmu. [przypis edytorski]

    [22]

    Kobieto, puchu marny! — cytat ten pochodzi z IV cz. Dziadów Adama Mickiewicza. [przypis edytorski]

    [23]

    lubo (daw.) — chociaż, choć. [przypis edytorski]

    [24]

    italiano (wł.) — Włoch; tu forma M. lm: italiani. [przypis edytorski]

    [25]

    per Bacco (wł.) — na Bachusa. [przypis edytorski]

    [26]

    Caro Lucio (wł.) — drogi Lucio. [przypis redakcyjny]

    [27]

    caro mio (wł.) — mój drogi. [przypis edytorski]

    [28]

    benissimo! (wł.) — doskonale. [przypis redakcyjny]

    [29]

    dzień Wniebowstąpienia Najświętszej Panny Marii — święto obchodzone w kościele katolickim 15 sierpnia. [przypis edytorski]

    [30]

    si (wł.) — tak. [przypis redakcyjny]

    [31]

    si, signore — tak, proszę pana. [przypis edytorski]

    [32]

    si, signore conte (wł.) — tak, panie hrabio. [przypis redakcyjny]

    [33]

    bravissimo! (wł.) — brawo! [przypis edytorski]

    [34]

    va bene (wł.) — to dobrze. [przypis redakcyjny]

    [35]

    piastr (piaster, piastra) — dawna srebrna moneta. [przypis edytorski]

    [36]

    piastr (wł.) — także: piaster a. piastra: moneta używana na Bliskim Wschodzie, a także na Cyprze i Sycylii. [przypis edytorski]

    [37]

    ave Maria (wł.) — zdrowaś Mario; pierwsze słowa jednej z najpopularniejszych modlitw katolickich. [przypis edytorski]

    [38]

    buona notte (wł.) — dobranoc. [przypis redakcyjny]

    [39]

    felicissima notte (wł.) — najlepszej nocy! [przypis redakcyjny]

    [40]

    alea iacla est (łac.) — kości zostały rzucone; słowa te miał wypowiedzieć Juliusz Cezar przekraczając rzekę Rubikon, co oznaczało decyzję rozpoczęcia wojny domowej i walki o pełnię władzy; zwrot używany na określenie jakiegoś stanowczego kroku, śmiałego, przełomowego postanowienia. [przypis redakcyjny]

    [41]

    aerolit — meteoryt kamienny. [przypis edytorski]

    [42]

    któremu zwrócił ktoś uwagę, że się wyraża prozą — aluzja do bohatera komedii Moliera Mieszczanin szlachcicem, pana Jourdain, dla którego odkryciem było, że skoro prozą jest wszystko, co nie jest wierszem, on sam od lat mówi prozą, nie wiedząc o tym. [przypis redakcyjny]

    [43]

    skud (wł., z łac. scutum: tarcza) — daw. złota lub srebrna moneta z wizerunkiem tarczy, bita we Włoszech; lir liczył sobie dwadzieścia skudów. [przypis edytorski]

    [44]

    pazzo (wł.) — szaleniec, półgłówek. [przypis redakcyjny]

    [45]

    zostawuję — dziś: zostawiam. [przypis edytorski]

    [46]

    mistyfikacja — wprowadzenie w błąd, wywiedzenie w pole (często dla ośmieszenia lub wyśmiania). [przypis redakcyjny]

    15 zł

    tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

    35 zł

    tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

    55 zł

    tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

    200 zł

    tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

    500 zł

    Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

    20 zł /mies.

    Dziękujemy, że jesteś z nami!

    35 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

    55 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

    100 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

    Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

    Dane do przelewu tradycyjnego:

    nazwa odbiorcy

    Fundacja Wolne Lektury

    adres odbiorcy

    ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

    numer konta

    75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

    tytuł przelewu

    Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

    wpłaty w EUR

    PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

    Wpłaty w USD

    PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

    SWIFT

    WBKPPLPP

    x
    Skopiuj link Skopiuj cytat
    Zakładka Istniejąca zakładka Notka
    Słuchaj od tego miejsca