Po haplospecyficznej pandemii na „ziemi świętego Wojciecha” (dawniej zwanej Polską) ocaleli jedynie mieszkańcy o nieeuropejskim pochodzeniu: Afropolacy, Arabopolacy, Latynopolacy, Wietnamopolacy itd. Pozostają oni uwięzieni w zamkniętej strefie, oddzielonej od reszty świata kordonem sanitarnym. Z zewnątrz można się do niej dostać tylko w ramach ruchu po szlakach pielgrzymkowych: strefa jest zarządzana przez kościelną organizację utworzoną na wzór średniowiecznych Świętych Bractw. W postapokaliptycznej Europie bractwa tego typu mają zapewniać bezpieczeństwo ludności i podróżującym. W istocie jednak stanowią armię okupacyjną. Tymczasem Warszawa, wyludniona, stopniowo popadająca w ruinę i zarastająca lasem, pozostaje wierna swym tradycjom — w zakazanych rewirach poza strefą działa partyznatka…
Futurystyczne opowiadanie Ulica Conrada Wojciecha Orlińskiego stanowi odprysk pomysłu na powieść o pandemii. Powieść nie powstała, gdyż rzeczywistość i światowa ekspansja pewnego sławnego wirusa pokrzyżowały te plany: nie warto już było zapewne dolewać oliwy do ognia.
Powieść miała obejmować szerszą perspektywę czasową i terytorialną, przedstawiać podróż bohaterów kilkadziesiąt lat po wybuchu pandemii do jej epicentrum: Śródmieścia Warszawy, skąd pacjent zero przez Dworzec Centralny i Lotnisko Chopina wyruszył w podróż dookoła świata, po zakażeniu siebie sztucznym wirusem (miało się bowiem okazać, że pandemię wywołano sztucznie i celowo). Do centrum zniszczonej, nieistniejącej już od dziesięcioleci Warszawy poszukiwacze prawdy o zarazie mieli iść pieszo z Góry Kalwarii, korzystając częściowo z tunelu pierwszej linii metra.
Akcja opowiadania osadzona została w niedalekiej przyszłości, kilkadziesiąt lat wcześniej niż akcja nienapisanej powieści. Rozgrywa się w okolicach znanych autorowi z dzieciństwa, na Żoliborzu i Bielanach: ostatecznie cała pandemiczna wizja zamyka się na sieci żoliborsko-bielańskich „ulic literackich” — Krasińskiego, Broniewskiego, Reymonta i Conrada. Pozostaje przez to gratką dla varsavianistów i po prostu miłośników Warszawy.
Warto zaznaczyć, że termin „haplospecyficzna” w odniesieniu do pandemii stanowi neologizm autora.
Opowiadanie dotąd ukazało się jedynie w angielskim przekładzie Elizy Marciniak, w zbiorze Conradology (ed. Becky Harrison & Magda Raczyńska, Comma Press 2017). E-book publikowany w bibliotece Wolne Lektury stanowi pierwszą publikację po polsku. Został opatrzony niezbędnymi przypisami oraz poddany geotagowaniu, dziki czemu czytelnicy korzystający z biblioteki on-line mogą lepiej zorientować się w położeniu poszczególnych miejsc na mapie.