1W czarnych kapach, żujące wędzidła,
idą wichry uciszone przed trumną,
kołysaną na wozie, dumną,
kutą w złocie, wspaniałą, obrzydłą.
5Hamulec zgrzyta. Jęczą dźwięczne szprychy,
wśród wąwozów hiszpańskich spadzistych i cichych…
— chcą wyskrzypieć wszystko i nie mogą…
Infantka ma twarz tak bladą!
Wichry idą, noga za nogą —
10—
Idos, idos, ventos alados![1]
Idźcie, idźcie w pokoju, wy wichry skrzydlate!
Infantka już nie wstanie zimą ani latem!
Czy jej na imię Miłość, czy Sol, czy Elvira,
to obojętne dzisiaj, gdy ją w ziemię kładą,
15gdy upadła na wieki, zaplątana w kirach!
Idos, idos en paz, ventos alados![2]