- Ciemność: 1
- Cierpienie: 1
- Jesień: 1
- Melancholia: 1
- Miasto: 1
- Obrzydzenie: 1
- Piekło: 1
- Smutek: 1
- Światło: 1
- Świt: 1 2
Włodzimierz PerzyńskiO świcie
1
Sennym okiem spojrzał na ulice,
Szarym światłem oblókł kamienice
I powoli rozplątywać jął
[1] węzły
5Zapłakanej smutnej nocy jesiennej.
Zimny świt we mgle chmurnej ugrzęzły.
Miasto śpi w melancholii bezdennej —
Tu i ówdzie snują się jak duchy
Stróże nocni w posępnej a głuchej
10Ciszy murowanej Gehenny
[2] —
Jakieś widmo gasi mdławe latarnie.
Miasto śpi w melancholii bezdennej.
Że też na myśl nie przyszło nikomu,
15Aby wcześniej dziś wrócić do domu.
Ta noc czy mi ujdzie bezkarnie,
Czy nie sięgnie za zapłatę po życie?
Świt, już świt… Otwierają piekarnie.
Znowu wracam do domu o świcie,
20Idę sennie, chwiejnie przez ulice,
Mózg mi krwawią bólu błyskawice;
Ranny wiatr żre mię jadowicie,
Szum mam w uszach, usta pełne goryczy.
Znowu wracam do domu o świcie.
25Obudziło się w sercu i krzyczy
Jakieś echo, i ból mnie przenika,
I własnego brzydzę się języka,
Duch mój krwawo ogląda się i liczy
Dnie minione, a złocistych snów echo
30Obudziło się w sercu i krzyczy.