Spis treści
Pies i wróbeltłum. Bolesław Londyński
1Pies, GłódPewien kundel miał złego pana, który go głodem morzył[1]. Gdy już nie mógł dłużej wytrzymać u niego, opuścił go ze smutkiem.
2PtakNa ulicy spotyka wróbla, który rzecze:
3— Bracie kundlu, czemuś taki smutny?
4— Głodnym — pies odpowie — nie mam co jeść.
5— Pójdź ze mną, bracie, do miasta — rzekł na to wróbel — ja cię nakarmię do syta.
6Poszli tedy razem do miasta, a gdy się zbliżyli do sklepu rzeźnika, ozwie się[2] wróbel do psa:
7— Zostań tutaj, a ja ci przyciągnę kawałek mięsa.
8Co rzekłszy, wróbel wpadł na wystawę sklepu i dopóty[3] dziobał, targał i przysuwał kawałek mięsa, leżący na brzegu, aż go rzucił na ziemię. Pies mięso pochwycił, uciekł w kąt i pożarł.
9— A teraz — rzecze[4] wróbel — pójdziemy do innego sklepu, to znowu ci dostarczę jaki kawałek, byleś się mógł nasycić.
10Gdy pies zeżarł i drugi kawałek, pyta go wróbel:
11— I cóż bracie kundlu, najadłeś się?
12Chleb— Tak — odparł pies — mięsa mam dosyć, ale chleba nie dostałem jeszcze.
13— Możesz mieć i chleb — rzekł wróbel — pójdź ze mną.
14Zaprowadził go do sklepu z pieczywem i póty dziobał w parkę bułeczek, aż ją zrzucił na ziemię, a gdy pies więcej zażądał, wskazał mu innego piekarza i znowu dostarczył mu chleba.
15Tak nasyciwszy kundla, pyta wróbel:
16— Cóż, braciszku, najadłeś się?
17— O tak! — odparł kundel — ale teraz chciałbym trochę wybiec za miasto.
18I obaj udali się na gościniec[5]. A że było gorąco, gdy więc zaszli już dość daleko, pies rzecze:
19— Zmęczyłem się — i chciałbym się trochę przespać.
20— Dobrze, prześpij się — odparł wróbel. — Ja sobie przez ten czas posiedzę na gałązce.
21OkrucieństwoPies położył się na drodze i usnął. Wtem z górki zjeżdża furman wozem w trzy konie z dwiema beczkami wina. Pomimo że widział śpiącego psa, woźnica koni nie skręca, lecz pędzi wprost na kundla.
22 23— Woźnico, nie rób tego, bo ja zemszczę się na tobie!
24— E, co ty mi tam zrobisz! — odrzeknął woźnica i wpada prosto z końmi na kundla.
25ŚmierćKonie porwały śpiącego i w jednej chwili pozbawiły go życia.
26Zemsta— Czekajże, kiedyś taki — zawołał wróbel: — zabiłeś mi brata-psa, zapłacisz mi za to końmi i winem.
27— Końmi i winem! — akurat! — odrzekł woźnica i popędził dalej.
28WinoWróbel pogonił za nim, wtłoczył się pod płótno wozu, którym były okryte beczki z winem, dopadł szpuntu[6] w jednej z beczek i dopóty go dziobał, aż zrobił w nim dziurę, przez którą cała zawartość beczki wypłynęła na drogę.
29Słysząc ciekący płyn, woźnica odwrócił się, obejrzał beczki i zawołał:
30 31Okrucieństwo— Nie dosyć ci jeszcze — odparł wróbel, po czym wpadł na jednego z koni i póty go dziobał w oczy, aż mu oba wydziobał.
32ŚmierćGdy woźnica to spostrzegł, wydobył z bryki żelazny hak i chciał nim trafić w ptaka, ale wróbel frunął do góry, a woźnica trafił w łeb konia, który padł trupem.
33— O, ja nieszczęśliwy! — jęknął woźnica.
34— Nie dosyć ci jeszcze! — zawołał na to wróbel.
35WinoGdy woźnica odjechał dalej w parę koni, zakradł się znowu do wozu i drugą beczkę otworzył, a wino wylało się z niej na gościniec.
36— O, ja nieszczęśliwy! — jęknął znowu woźnica.
37— Jeszcze ci nie dosyć! — zawołał wróbel i wydłubał oba oczy drugiemu koniowi, którego woźnica zabił, rzucając hakiem we wróbla.
38Toż samo stało się z trzecim koniem.
39— Ach, biada, biada mi — rwał się za włosy nieszczęśliwy morderca kundla.
40Zemsta— Nie na tym koniec! — zawołał wróbel: — teraz cię w domu zubożę!
41Z tymi słowy poleciał do domu woźnicy.
42Ten musiał wlec się piechotą, będąc pozbawiony i wina, i trzech koni.
43Przychodzi nareszcie i mówi żonie, co mu się zdarzyło.
44Ptak— A wiesz, co u nas jakiś zły ptak nabroił? — rzekła mu na to żona:
45Sprowadził ptaki z całego świata, te wpadły na naszą pszenicę i wyniszczyły ją doszczętnie.
46Wybiegł woźnica na dwór, patrzy, a tu rzeczywiście, cały zbiór pszenicy zmarnowany!
47— O, ja nieszczęśliwy! — jęknął nieborak.
48— To jeszcze mało — odrzekł wróbel — teraz mi własnym życiem zapłacisz za brata!
49I tak oto woźnica, straciwszy całe swoje mienie, wrócił do izby i usiadł za piecem, zły i rozgoryczony.
50A wróbel siedział przed oknem na dworze i wołał: — Woźnico, szykuj się na śmierć!
51Na to porwał woźnica swoje żelazo i cisnął za wróblem, ale zbił tylko szybę, a ptaka nie trafił.
52Przez rozbitą szybę wróbel wpadł do izby, usiadł na piecu i woła:
53— Woźnico, szykuj się na śmierć!
54GniewTen, oszalały z gniewu i wściekłości, rozwalił piec na dwoje, i stopniowo w miarę tego, jak wróbel przefruwał z miejsca na miejsce, porozbijał lustro zegar, szafę, stół, a w końcu ściany swej chaty, nie mogąc jednak go trafić.
55Ale nareszcie pochwycił go w rękę.
56 57 58Zemsta— Nie! — odparł — to byłoby za mało, trzeba go trochę pomordować przed śmiercią. Czekaj, będę go dusił.
59Co mówiąc, zaczyna go dusić, ale wróbel zatrzepotał się mocno, wydobył się na wierzch, wpadł do ust woźnicy i wykręciwszy się, rzecze:
60— Chłopie, śmierć cię nie minie!
61W najwyższej pasji, woźnica zaciska wargi, trzymając nimi wróbla, przy czym podaje żonie hak i woła:
62— Zabij wróbla tu, w moich ustach!
63Żona zamierza się, chybia i męża zamiast w usta trafiła w skroń.
64ŚmierćPod takim ciosem woźnica padł trupem, a wróbel uciekł przez okno.