Pieśń przerwanaObrazek sceniczny w 1-ym akcie
OSOBY:
- TEOFIL WYGRYCZ.
- KLARA, jego córka.
- PANI DUTKIEWICZOWA, sąsiadka.
- OSKAR.
- BENEDYKT, kamerdyner.
Rzecz się dzieje w małem miasteczku.
SCENA PIERWSZA
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
Miłe ustronie. Któż-to sadził przy domku te piękne rośliny, które ocieniają go w sposób tak malowniczy? Na klombach też wiele kwiatów?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
Dotąd, oprócz służących nikt w nim nie mieszkał, ale wczoraj przybył tu na jakiś czas jego właściciel.
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
Jednak są rzeczy zawsze miłe i książę, mogąc tyle doświadczać, musi być jednak bardzo szczęśliwym…
OSKAR
KLARA
Naprzykład taki ogród. O Boże, ileż razy będąc tu, myślałam: jakie to szczęście siedzieć pod takiemi drzewami, patrzeć na piękne kwiaty; wie pan, w Kwietniu tyle fiołków bywa na tym trawniku, że trawa znika prawie pod niemi i robi się cały fioletowy, a zapach od niego idzie tak silny, że aż do naszego domku dochodzi.
OSKAR
Pani jesteś bardzo wrażliwą na piękność… Więc pani czuje się zupełnie szczęśliwą, odkąd tu mieszka?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
To pani szczęśliwszą jest od księcia, bo on nie może dać sobie rady. Sam nie wie, co ma robić z sercem zrażonem, bo po wielokroć zranionem, z dniami i godzinami, które nie mają celu.
KLARA
Biedny! Doprawdy, może jestem zarozumiała, ale zdaje mi się, że będąc na jego miejscu, wiedziałabym co robić z sercem i życiem.
OSKAR
KLARA
Weszłabym na szczyt tej baszty… — widzi pan — tej… na sam szczyt i obejrzała bym caluteńkie miasto. Zobaczyłabym wszystkich, którzy tylko w nim żyją, cierpią… Pan widział kiedy medaljonik z Matką Boską Paryską? Matka Boska stoi, a z obu jej rąk leją się potoki promieni, które pocieszają, oświecają i od złego bronią — gdybym była na miejscu księcia, weszłabym na tę basztę, spuściłabym ręce i lałabym z nich potoki promieni. — O Boże, jaka byłabym szczęśliwa! — chwila milczenia.
OSKAR
KLARA
OSKAR
Już? Czy pani będzie łaskawa pożyczyć mi tej książki chociaż na chwilkę, przerzucając kartki W Szwajcaryi Słowackiego, tyle razy byłem w tym kraju, poemat znam, zdaje mi się, że znam ale może nie, — może nie?
KLARA
OSKAR
SCENA DRUGA
KLARA
— Dziwny wypadek — spotkać człowieka nieznanego, rozmawiać z nim tak długo i nawet mu książkę pożyczyć — dziwny wypadek — po chw. Nie słyszałam nigdy, aby ktokolwiek tak pięknie czytał! Jaki on miły! Dziwna ta jego zmarszczka na czole, taka głęboka, a pod nią oczy takie szafirowe, czasem śmiałe i śmiejące się — a czasem takie smutne — doprawdy, dziwny wypadek — zamyśla się.
WYGRYCZ
KLARA
WYGRYCZ
KLARA
Myślałam — myślałam — o kwiatach, które tak pięknie kwitną około naszego domu i ocieniają go w sposób tak malowniczy, że nawet zwraca uwagę na siebie. Przed chwilą rozmawiałam dość długo z sekretarzem księcia, panem Przyjemskim, który bardzo chwalił nasz domek.
WYGRYCZ
KLARA
WYGRYCZ
Widziałem raz — dawno już — od kilku lat nie pokazał się tutaj. Jest tak możnym, posiada takie imie, że gdyby był pomiędzy nami, gdyby nas znał, gdyby wchodził w stan rzeczy i ludzi, każde jego słowo mogło by być poparciem, oświeceniem, każdy czas błogosławieństwem… Książę jednak woli bujać po świecie…
KLARA
Mój tateczku — mnie się zdaje, że nie powinniśmy sądzić surowo ludzi, tak innych, od nas, zupełnie innych.
WYGRYCZ
Jakto innych?… Co za innych? Dlaczego innych? Zwarjowałaś, czy co? Wszystkich jeden Bóg stwarza i jedna ziemia nosi, wszyscy grzeszą, cierpią i muszą umierać, a to jest wielka jednostajność, ogromna jednostajność… Umrze, jedno prawo i jeden sąd: król albo cygan — albo człowiek słucha prawa boskiego, służy bliźnim swoim i każdej sprawie dobrej albo nie czyni tego. Pierwszy może sobie być nawet grzesznym człowiekiem, ale zawsze będzie czegoś wart, drugi trzech groszy nie wart i po wszystkiem — (całuje ją w czoło serdecznie). Ale ty jeszcze tego wszystkiego nie rozumiesz. — Słońce już zaszło — i nie długo gwiazdy świecić będą, czuję się dziś więcej niż zwykle zmęczonym. Ot bieda w górze, bieda w powietrzu, bieda na dole. Wiele brakuje do dobrego wszędzie i każdemu, kaszląc wchodzi do domku.
SCENA TRZECIA
OSKAR
KLARA
OSKAR
Drogą pospolitą — przez bramkę w sztachetach. Przechodząc przez ogród zobaczyłem panią na ganku. Z kim pani rozmawiała?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
A teraz zapomnijmy o wszystkich kłopotach domowych i niedomowych, o wszystkiem co złe, co małe, co boli i pójdźmy w świat lepszy. — Wyszukałem w bibljotece książkę — dla pani — pozwoli pani, abym czytał?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
To książę. Jest wielkim amatorem muzyki i często grywamy razem. Ja gram na wiolonczeli. Czy pani lubi muzykę?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
KLARA
Wiem. Poeta niemiecki. Byłam przecież na pensji, nie skończyłam jej jednak, bo po śmierci mamy stałam się konieczną w domu dla ojca i dla rodzeństwa.
OSKAR
Aby być dla nich aniołem pociechy i pomocy. Otóż przychodzi mi na myśl jeden wierszyk Heinego, który pragnę pani jeszcze powiedzieć: deklamuje
KLARA
OSKAR
KLARA
W Sierpniu zawsze wiele gwiazd spada. Mówią, że gdy gwiazda spada, trzeba tylko nim zgaśnie wymówić w myśli życzenie, a będzie spełnione.
OSKAR
KLARA
Gdybym wierzyła, że spadające gwiazdy spełniają życzenia ludzkie, prosiłabym ich ciągle: niech ojciec mój wyzdrowieje, niech dzieci uczą się dobrze i będą dobre.
OSKAR
KLARA
Jakto? Przecież to prośba byłaby właśnie o to, czego pragnę najwięcej, więc prosiłabym dla siebie.
OSKAR
Egoizm szkaradny. Ale czy doprawdy nie chciałaby pani, aby gwiazdka złota przysłała pani jakieś szczęście, takie wielkie, że serce przemienia w gwiazdę pałającą i zawieszoną wysoko nad wszystkiem, co jest na ziemi.
KLARA
Jeżeli już koniecznie miałabym prosić o coś dla siebie jednej, to prosiłabym, aby tego lata jeszcze pójść za miasto i całe pół dnia przepędzić w lesie. Ogromnie lubię las. A pan o co najwięcej prosiłby gwiazdy spadającej?
OSKAR
Ja? Prosiłbym o wiarę, że są na ziemi serca dobre, czyste, wierne i o to, aby jedno z takich należało do mnie. Prosiłbym jej: gwiazdko jasna, daj mi zapomnieć o snach ciemnych, których miałem wiele, po chwili weselej: Czy wiesz pani, że przez tych kilka chwil, które razem spędziliśmy, ja dużo się od pani nauczyłem.
KLARA
OSKAR
A czego mnie pani nauczyła, wytłomaczę może później. Teraz mogę pani tylko powiedzieć, że dzięki tobie przekonałem się, że i nasza literatura jest wspaniałą; większą część życia spędziłem za granicą, w towarzystwie literatów zagranicznych. Poemat Słowackiego w „Szwajcaryi” dziś dopiero poznałem — zachwycił mnie — powtarza z pamięci:
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
Więc kiedy oni zasną, niech pani wyjdzie do ogrodu posłuchać muzyki. Ja i mój przyjaciel będziemy grać dla pani. Dobrze?
KLARA
OSKAR
… Grając będę myślał, że pani tu stoi gdzieś koło sztachet i słucha mojej muzyki. Tym sposobem dusze nasze będą razem.
SCENA CZWARTA
KLARA
„Tym sposobem dusze nasze będą razem.” O Boże! — co się ze mną dziś dzieje — jakże ja czuję się szczęśliwą. Serce moje zatopione w słodyczy niewypowiedzianej, o jakiej dotąd nie miałam pojęcia. — powtarza: „Ja i mój przyjaciel będziemy grać dla pani,” — dla mnie — dla mnie grać będą”.. powtarza:
SCENA PIĄTA
DUTKIEWICZOWA
KLARA
DUTKIEWICZOWA
Wyszłam tylko na chwilkę, prosić cię, abyś jutro rano koniecznie przyszła do mnie, musimy pójść kupić trzewiki; bez ciebie nie kupię, bo oni mnie oszukają.
KLARA
DUTKIEWICZOWA
WYGRYCZ
DUTKIEWICZOWA
Dawno już nie słyszałam takiej muzyki. Żebyś ty tylko Klarciu nie zapomniała jutro o moich trzewikach…
WYGRYCZ
KLARA
WYGRYCZ
O, mam ja w życiu dobre wspomnienia, święte wspomnienia. A na tamtym świecie mam moją świętą, z którą pragnąłbym się połączyć jaknajprędzej, gdyby nie dzieci, tuli Klarę do serca. Ale ona mi was zostawiła, i znowu człowiek do tej ziemi przywiązany.
KLARA
WYGRYCZ
Ot są na ziemi poematy takich związków i takich wspomnień. Jakże biednymi są ci, którzy ich zrozumieć ani ocenić nie potrafią…
DUTKIEWICZOWA
To ja już idę — dobranoc kochany panie Teofilu — dobranoc — a ty Klarciu, jak tylko brata wyprawisz do szkoły, to przychodź zaraz jakby sobie coś przypomniała, ciszej do Klarci: ale, ale — dam ci jutro na wpisowe dla Stasia — już pora zapłacić — no, bywajcie zdrowi wychodząc w kulisę: a nie zapomnij o moich trzewikach — bo przecie boso chodzić nie mogę.
WYGRYCZ
KLARA
WYGRYCZ
SCENA SZÓSTA
KLARA
OSKAR
Musiałem koniecznie dziś jeszcze panią widzieć. Grając myślałem ciągle: „Pójdę do niej!” Przestałem grać i przyszedłem. Powiedziałem jemu „graj dalej, graj ciągle, bo chciałem z tobą rozmawiać przy wtórze muzyki. Czy dobrze, że przyszedłem? Musiałem cię widzieć i pożegnać na cały dzień jutrzejszy. Dziś zaraz mój stryj przyjedzie i zabierze mnie do siebie na całe jutro. Czym dobrze zrobił, przychodząc dziś jeszcze na chwilkę?
KLARA
OSKAR
KLARA
OSKAR
Tak! nie idź, dziękuję ci, żeś nie poszła. Niech rozdzielają nas te sztachety. Ale nie odchylaj główki. — Przybliż się — pochyl — tak — o moja droga. Klara przytula głowę do jego piersi: Kochasz mnie?
KLARA
BENEDYKT
OSKAR
BENEDYKT
OSKAR
Precz! — do Klary która jakby skamieniała Wydało się wszystko, nie gniewaj się — bo uczyniłem to z obawy — abyś…
KLARA
OSKAR
KLARA
Pan? książę? — jak gdyby zrozumiała całą sytuacyę — odbiega od sztachet, obejmuje głowę rękoma i z okrzykiem trwogi — biegnie prawie nieprzytomnie ku drzwiom: Ojcze — ojcze — ojcze.
WYGRYCZ
KLARA
Ojcze — uciekajmy ztąd! Uciekajmy jaknajprędzej — dziś jeszcze — jeszcze dziś. — Ja tu jednej chwili pozostać nie powinnam… — Nie mogę!