ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Juliusz Słowacki, Poeta i natchnienie

Spis treści

    1. Anioł: 1 2 3
    2. Chrystus: 1
    3. Ciało: 1 2
    4. Ciemność: 1
    5. Cierpienie: 1
    6. Czyn: 1
    7. Duch: 1 2
    8. Dusza: 1 2
    9. Dziecko: 1 2
    10. Dźwięk: 1
    11. Kondycja ludzka: 1 2
    12. Kwiaty: 1
    13. Łzy: 1 2
    14. Matka: 1
    15. Matka Boska: 1
    16. Obraz świata: 1 2
    17. Odrodzenie przez grób: 1
    18. Ojciec: 1
    19. Ojczyzna: 1 2
    20. Piekło: 1
    21. Poeta: 1
    22. Polak: 1
    23. Polska: 1 2
    24. Przemiana: 1 2
    25. Ptak: 1 2
    26. Religia: 1
    27. Rozpacz: 1
    28. Słońce: 1 2
    29. Szatan: 1
    30. Śmierć: 1 2
    31. Światło: 1 2
    32. Trup: 1
    33. Uroda: 1
    34. Wiatr: 1
    35. Wino: 1
    36. Wizja: 1 2
    37. Wzrok: 1
    38. Zaświaty: 1
    39. Zmartwychwstanie: 1
    40. Żałoba: 1

    Juliusz SłowackiPoeta i natchnienie[1]

    (Fragment poematu)

    Poeta

    1
    Atesso!…

    Atessa

    Jestem… alem uciekała,
    Bo mię ta dziwna pieśń… w otchłanie niosła.
    Wszak wiesz, żem z tobą razem zmartwychwstała
    5
    I razem z tobą znów różana rosła;
    Wszak wiesz… gdzie oliw czarny gaj i skała,
    I srebrne, ogniem ozłocone wiosła;
    Wszak wiesz… ta chata nasza bez zapory,
    To falerneńskie wino[2]… i amfory…
    10
    I w ścianach różne marmuru odłamy,
    I strumień, co tam w takt lutniowy ciecze…
    Wszak ty pamiętasz: bywało, czytamy,
    A ja Eschyla[3] tobie rym kaleczę,
    A gdzieś daleko… na Pnyksie[4], u bramy,
    15
    Słońce, na tańca piryjskiego[5] miecze
    Wzięte, przez liście cytryn się przeciska
    I w oczy nasze zamyślone błyska…
    Tam chór prowadzą młodzieńce na polu,
    A tam z Hymetu[6] księżyc biały miga…

    Poeta

    20
    Dosyć, o duchu biały, bo mi z bolu[7]
    Znów serce pęka…

    Atessa

    O! ten sen mię[8] ściga…

    Poeta

    WiatrO straszny boże burz, o ty, Eolu[9],
    Coś ze skał wiatry wypuścił na Fryga[10],
    25
    Dziś pomieściłeś wszystkie Akwilony[11]
    W grobach i z mogił twoich dmiesz szalony.

    Atessa

    Spokojnie, o mój kochanku…

    PoetaPoeta

    Spokojnie!

    Atessa

    Jesteś jak nimfa Echo[12]

    Poeta

    30
    Nimfa Echo.

    Atessa

    Ja ci mówiłam po farsalskiej wojnie[13],
    Że mak, co rośnie pod Greczyna strzechą,
    Nie uspi[14]… harfa, chociaż zagra strojnie,
    Chociaż wesoło, nie będzie uciechą,
    35
    Że Przemianapiękność kształtów będzie w sercu brzydła;
    Wtenczas wyrosły mi motyle skrzydła.
    I poleciałam gdzieś na jakąś górę,
    Nad którą słońce w krwi, księżyc w zaćmieniu,
    Męka, co całą męczyła naturę,
    40
    I krzyż na słońca czerwonym pierścieniu,
    A ja… w te śmierci otchłanie ponure
    Na moich skrzydeł tęczowych promieniu
    Lecąca… jako dziś… patrz, upior[15] blady,
    Ja, pierwsza z różnych piękności Hellady.
    45
    UrodaCzemu nie patrzysz na mnie? o! czy żal ci
    Mojego włosa, pełniejszego łona
    I ducha tego, co jak czarę kształci
    Pierś i pięknością oblewa ramiona?
    Teraz patrz — wiatr mi kształt spokojny gwałci;
    50
    Gdy zadrżysz, jestem ja sama wzruszona,
    Oczy się moje jak szafir krysztalą,
    Rany na nogach i rękach się palą…

    Poeta

    Rany twe płoną — widzę — szafir nocy
    Ma z twoich strasznych ran cztery pochodnie.
    55
    Pal się! Nie mogę żadnej dać pomocy,
    Tylko to powiem, że przez krew i zbrodnie
    Szukałem ciebie rosnąc w piękność mocy,
    Która po twojej trzyma niezawodnie
    Najpierwsze miejsce u samego Boga…
    60
    On wie, że w moim duchu nie miał wroga.
    Lecz ty aż teraz jak krzyż zapalony
    CierpieniePrzyszłaś, kiedy ja wichrem nieszczęść zbity
    I tak jak sztandar kulami zniszczony,
    I tak jako hełm Hektora[16] — bez kity,
    65
    I tak jak harfa, co straciła tony,
    I tak jako trup w grobowcu odkryty,
    Na bezlitośne[17] wystawiony wzroki
    I tak widzący swój zgon jak proroki —
    Walę się w prochu. Gdzie byłaś, siostrzana
    70
    Duszo, kiedym ja cierpiał? Czy pod krzyżem,
    Z tęczowych twoich skrzydeł oberwana,
    Śmiałaś się, gdym ja stutysięcznym spiżem
    Na świecie imię obwoływał Pana,
    Odrodzenie przez grób, ŚmierćA sam, spędzany zawsze skrzydłem chyżem
    75
    Śmierci, musiałem nędzny grób rozrywać
    I sam przychodzić, i znów odlatywać?…
    Gdzie byłaś, gdym tu nareszcie za karę
    I za ostatni los — z potęgą słowa
    Wstał słysząc w duchu jakieś wieki stare,
    80
    Których ogromna szmerność podgrobowa?

    Atessa

    Przy tobie byłam; przez powietrze szare
    Snułam się cicho jak wizja tęczowa,
    Obłok nas jeden tylko dzielił cienki,
    Taki łagodny jako róż jutrzenki.
    85
    W dzieciństwie twoim samotna, a potem
    Musiałam z większą liczbą mar przychodzić,
    Cicha, gwiazdowym uwieńczona złotem,
    Smętna, że duszy twojej rozpogodzić
    Nie mogłam. Przestań już pamięci lotem
    90
    W dawnych się wiekach twoją myślą rodzić.
    Patrz, jak w stygmatach piękna w górne sfery
    Lecę, ran niosąc zapalonych cztery.

    Poeta

    Nad tobą wyżej…

    Atessa

    Co?

    Poeta

    95
    SłońceTrzy milijony[18]
    Słońc i duch jakiś…

    Atessa

    Co? posłaniec boży?

    Poeta

    Tam głębszy szafir — spod słońca korony
    Na trzech obłokach niby lekkiej zorzy,
    100
    Jak jaka srebrna lampa zawieszony,
    Pali się miesiąc, liczba gwiazd się mnoży,
    Wyiskrza szafir, zda się — jak stal pryśnie,
    Coś w nim od słońca jaśniejszego błyśnie.
    Ach! od słońca by w oczy mi nie biła
    105
    Taka ogromna jasność jak z tych oczu
    Spuszczonych! Cały świat rozweseliła,
    Oblana słońcem złotym po warkoczu;
    Taka miłości w niej ogromna siła,
    Że gdy stanęła na ciemnym przezroczu,
    110
    Słońc się girlandy — niby zawrócone
    Żurawie — wiążą w nadświętą koronę.
    Siostro! twe rany mocniej się płomienią,
    A z twoich oczów[19] wesołość wylata
    I szaty twoje się jak tęcze mienią,
    115
    I pierś wzniesiona, i skrzydli się szata.
    Nie leć! te słońca ciebie opierścienią
    Jak powój, który kolumnę oplata,
    I tam zostaniesz, statui starożytnej
    Podobna — śród słońc złotych — przy błękitnej.

    Atessa

    120
    O, nie zostanę! bo w tej gwiazd powodzi
    Ona się zniża i z duchami swemi[20],
    I na miesiącu swym na ziemię schodzi,
    Bo zapragniona jest znowu na ziemi;
    Oto więc na swej półmiesięcznej łodzi
    125
    Płynie, rękami sypiąca złotemi[21]
    Litośną[22] miłość… dawno tak widziana
    Na wyspie Patmos przez świętego Jana[23].
    Patrzaj na ciemne, szmaragdowe lasy —
    Zniżyła się tam i rzuca spod siebie
    130
    Dwa wielkie tęczy rozwiniętej pasy,
    Które się od niej zaczęły na niebie.
    Przychodzą nowe na świat Pańskie czasy,
    Niechaj umarły swych umarłych grzebie!
    A ty nie maż ust światowym piołunem,
    135
    Ale tej łaski Pańskiej bądź zwiastunem!
    Widzę, jak oczy twe światłami skrzą się
    I za tym widem[24] przeszły i wróciły
    Bez łez… Czyć zawsze napisano w losie
    Nie być miłości duchem, ale siły?!
    140
    Mów do mnie! może w twoim smętnym głosie
    Nie będzie echa podziemnej mogiły.
    O nie! ty cały łamiesz się w boleści,
    A twoja ręka szuka rękojeści.

    Poeta

    To nic, jam pobladł… duch mój jest otchłanią
    145
    Tęsknot i musi strzec się własną mocą;
    Ciemność, ŚwiatłoCzuję, że gdybym ja poleciał za nią
    Tam, gdzie te światła całą ziemię złocą,
    Byłbym jak jedna z gwiazd, co się tumanią
    I przez tęczowe jej rąbki migocą,
    150
    I już… już własnej twarzy mieć nie mogą,
    A ja tu czekam w ciemności…

    Atessa

    Na kogo?

    Poeta

    Żaden duch nie jest bez przyjaciół własnych,
    Żaden głos nie jest bez ech — poza światem.
    155
    Raz ja nad Ikwą po mych łąkach jasnych
    Błądząc, znudzony błękitem i kwiatem,
    Bo mi w pamięci koral twych ust krasnych,
    Co perły takim obwodzi szkarłatem,
    Jaśniej się palił — i twoje oblicze
    160
    Skrzyło jak słońce myśli tajemnicze,
    Znudzony, że mój głos tu nie pomaga
    Ludziom w niewoli, ogień serca pije,
    A ciągłej szczęścia ofiary wymaga
    I ciągle serca mego jadłem żyje,
    165
    A tu, na świecie, inna jakaś waga
    Waży wypadki,Wino, Anioł, Kondycja ludzka człek podłością tyje
    I spity winem, pieśń, co aniołowie
    Dają, za pościel kładzie i węzgłowie[25],
    Siadłem pod chatą kobiety cmentarnej,
    170
    Co odmykała trumnom kołowroty,
    I pełny byłem wtenczas myśli czarnej
    Jak Brutus, który na twarz białą cnoty
    Krwią swoją rzucił. A u gospodarnej
    Kobiety były z malw ogromne płoty
    175
    I z nędzą piękność połączona sielska,
    Że chata się ta zdawała anielska.
    WizjaWszystko mi jakiś wzrok duchowy, blady
    Przemieniał w dziwy: zda się, różdżką trącę,
    A te malwowe z tęczy kolumnady
    180
    Dostaną nieba, a te pałające
    Cynowe miski to wróżce na składy
    Rusałki swoje oddały miesiące,
    A te na półce girlandami świecą
    I gdy kur nocny zapieje, wylecą.
    185
    Ciało, Duch, Dusza, DzieckoJa byłem wtenczas dziecię, lecz do gliny
    Kiedy wejdziemy my, straszniejsi z duchów,
    To mamy straszne w dzieciństwie godziny,
    Gdzie duch bez żadnych więzów i łańcuchów
    Ma ostrzeżenie. W mogilne doliny
    190
    Chodziemy[26] chętnie — niby dla podsłuchów —
    A duchy wtenczas rozmawiają z nami
    Same lub tylko natury ustami.
    Polak, Polska, ŻałobaOtóż i wtenczas w myślach moich zamęt,
    Zwątpienie było, rozpacz nad zabitą
    195
    Polską… „Gdzież — rzekłem — jest taki sakrament,
    Co by w niej, martwej, chodził siłą skrytą
    Jak krew żyjąca?”ŁzyTaki był mój lament,
    Który me oczy wnet zamienił w sito
    Siejące perły łez. A wtem od Boga
    200
    Przyszła nauka wielka i przestroga.
    Ptak, Dziecko, Ojciec, MatkaSkrzypnęła czegoś jedna stara belka
    I poruszyła gniazdo jaskółczychy,
    Z gniazda wypadła ptaszyna niewielka,
    Bez pierza, mały, zimny trupek, lichy,
    205
    Więc potem tego dziecka rodzicielka
    I ojciec w domek przylecieli cichy,
    Prosto do gniazda, do swojego kątka,
    I nie znalazłszy swojego dzieciątka
    Wyszli oboje. Boże! z jaką wrzawą,
    210
    Wie matka, której ludzie dziecko skradli;
    Wreszcie ujrzeli go pod moją ławą —
    Oboje z niebios jak martwi upadli,
    Ojciec na lewo, a matka na prawo;
    Usiedli przy nim, a skrzydła tak kładli
    215
    I tak ciągnęli biedaczki za sobą
    Jak magnet ciężką okryty żałobą.
    Ale oboje… ŚmierćŚmierć tak była świeża,
    Tak niespodziana, taką zda się zdradą
    Niebios, że ojciec, matka nie dowierza,
    220
    Owszem, przy dziobku jeszcze mu żer kładą,
    Dziobkami ciałka próbują i pierza,
    A ono z główką wyciągniętą, bladą,
    Z początkiem tylko dziecięcych skrzydełek
    Leży jak srebrny na herbie orzełek.
    225
    Więc — o niewiaro cudna, rodzicielska,
    O długie, piękne tych serc niepokoje,
    O cudna myśli w ptaszkach, już anielska! —
    Za skrzydła wzięli dzieciątko oboje
    I wyżej, niż tam brzoza, nimfa sielska,
    230
    Rozrzuci swoje girlandowe zwoje,
    Podnieśli… myśląc, że w nim lot roznieci
    Życie, że z dziobków puszczone poleci!
    Tak połączone przez biały dyjament[27]
    Stało nade mną w niebie biedne stadło.
    235
    Potem je może zdjął rozpaczy zamęt,
    Bo upuścili dziecko… a te spadło,
    A oni siedli nad nim znów i lament
    Taki podnieśli, że mi lice bladło,
    Serce bolało, tak jak dzisiaj boli,
    240
    Bo coś tam dla mnie jest w tej paraboli.
    Ojczyzna, TrupO tak! nim ja w śmierć ojczyzny uwierzę,
    Chociażby jak trup w grobie leżąc zbrzydła,
    Potargam wprzódy ją pieśnią za pierze,
    Porwę ją wprzódy na pieśniane skrzydła,
    245
    Porwę ją z ziemi, tak jak wicher bierze,
    Stargam łańcuchy wszystkie, wszystkie sidła,
    Podniosę w niebo, aż gdzie Pan Bóg świeci,
    Puszczę… jeżeli żywa — to poleci.
    Dziecinna to myśl! co… duma dziecinna!
    250
    Jam się sam rozbił piersią o granity,
    Ale głos ani też lutnia — niewinna.
    Cóż ty mi teraz pokazujesz świty,
    Gdzie inna matka i królowa gminna
    Dzieciątka swoje podnosi w błękity,
    255
    Tak lekko duchy podnosząca wolne,
    Jakby z łąk brała piękne kwiaty polne…
    Cóż ty mię smucisz tym pięknym widokiem
    Tęcz i błękitów? Za mną inna strona
    I duchy, co się na pieśń zbiegły tłokiem,
    260
    Od których była już ogniem czerwona,
    Ich tchem trująca, tętniąca ich krokiem.
    Dobranoc! harfiarz wasz posępnie kona!
    Klnie wam i kona… Precz, straszydła stare!
    O siostro! odpędź ode mnie tę marę!

    Atessa

    265
    W powietrzu widzę trzy…

    Poeta

    Trzy przyszły razem?

    Atessa

    Twój włos zjeżony operlił cię potem!

    Poeta

    Patrz! za cerkiewnym, o! tym bohomazem
    Powietrze całe się wydaje złotem.
    270
    Zapewneś przyszedł od duchów z rozkazem?
    DźwiękAlbo mi lirą powiedz, albo grzmotem!
    Tak zwykle gadał — gdy mu się podoba,
    To w jęku głosy te połączy oba.
    Teraz nie mówi nic, lecz stoi srogi
    275
    I zda się, twarz mi swoją w pamięć wraża;
    A tamten — patrzaj, tak piękny jak bogi —
    Który wygląda także na harfiarza,
    Ale instrument ma bardzo ubogi,
    Sam widać był tej harfie za stolarza
    280
    Dziwna!… rybie w niej srebrzą się ościenie
    I labradorskie Sybiru kamienie.
    Struny, podobne do starych badylów —
    Pod palcem tego ducha drżą spróchniałe.
    A co? czy dobrze na niej panna Nilów
    285
    Grała wywiodłszy[28] ciebie gdzieś na skałę
    Kamczatki, kędy jasne róże gilów
    Latały słuchać, gdy jej rączki białe
    W powietrze pełne mgieł, duchów i szronów
    Lały z tej harfy girlandami tonów?
    290
    O, powiedz, jakie ci sny o młodości
    I o twej miłej ojczyźnie wyjęczał
    Jęk tej źle z renów ostruganej kości
    I tej dziewczyny głos, który wyręczał
    Anioła-stróża, a ty — o litości! —
    295
    W oczy jej patrzał czyste, u nóg klęczał,
    A drugą myśli połową pieśń mijał,
    Palił dom, ojca w płomieniach zabijał.
    Powiedz, czy w harfie tej dziś jest żałośny[29]
    Tego dziecięcia jęk i skarga cicha?
    300
    Czy ty pomiędzy aniołami głośny
    Tą harfą? Czy ci ręka nie usycha?…
    Patrz… ten duch, niegdyś tak mało litośny
    Temu dziewczyny sercu, teraz wzdycha
    I lirnikowi palcem pokazuje,
    305
    Jakby chciał mówić: „Patrzaj, on to czuje!”
    Precz, bladzi! — i ten trzeci, co nad głowy
    Wyciąga ręce i nad wami trzyma
    Swój wielki, bardzo ciężki krzyż cynowy,
    Niech mię nie prosi łzawymi oczyma!
    310
    Obraz świataStary świat skonał, nie zaczął się nowy.
    Dla takich duchów jak wy — miejsca nie ma!
    Lećcie i w nową zorzę się rozpłyńcie,
    I bądźcie nowi duchem — albo gińcie!

    Atessa

    Stój! oni wszyscy z wiarą i nadzieją.
    315
    Pozwól im swojej duszy jak kościoła,
    Gdzie teraz żadne lampy nie jaśnieją!
    Kto wie, przez ciebie jaki głos zawoła,
    Gdy będą w tobie… Patrzaj, jak pięknieją!
    Ogień im tryska z nóg i z rąk, i z czoła —
    320
    To wielkie duchy i wydarte niebu!

    Poeta

    Czegóż ode mnie oni chcą?

    Atessa

    Pogrzebu.

    Poeta

    Precz z nimi — nudzą mego ducha, łamią:
    Ten swój sybirski instrument przynosi,
    325
    ŁzyA dziś muzycy tak na strunach kłamią
    Czucie, że serce pęka, łza cię rosi,
    A oni — jako stawy zaszłe szlamią[30]
    Przez nerwy sączą żółtą krew. Kto głosi,
    Że pieśnią do łez poruszy słuchaczy,
    330
    Ten musiał wprzódy zwariować z rozpaczy.
    Nie tak, pamiętasz, my… Najokropniejsze
    Godziny nasze przeszły w takiej ciszy…
    …………………………………………………
    …………………………………………………
    335
    …………………………………………………
    …………………………………………………
    A oto wyszedł — jakby Rafaela
    Tarcza okryta różnym malowaniem —
    Księżyc i zagrał pierwszą pieśń wesela
    340
    Wyszedłszy świecić przed samym zaraniem,
    A z niego wielki miecz płomienny strzela —
    Nazwany w niebie niebieskim nazwaniem —
    Przed którym zadrzy[31] i fałsz, i pokusa,
    Chrystus, WizjaLecz nikt nie dźwignie miecza — prócz Chrystusa!
    345
    On na nim ręce skrwawione położy,
    Potem podniesie i trzy razy mieczem
    Niebiosa całe rozetnie, otworzy;
    Wtenczas my, duchy, pod gwiazdy ucieczem,
    Bo z nieba wyjdzie na ziemię duch boży,
    350
    A my z tej ziemi mgły i chmury zwleczem,
    By się spotkała jej twarz z bożą twarzą;
    Wtenczas się słońce i gwiazdy przerażą.
    Świętych zobaczysz pańskich w jednej stronie,
    Podobnych chmurze słonecznej, Maryja
    355
    Stać będzie w słońcu, na złotym wrzecionie
    Kręcąc jako ta, która tęcze zwija;
    Anioł, SzatanA po tych tęczach aniołowe konie
    Będą latały, a szatan jak żmija
    Będzie je straszył wielkim dymu kłębem
    360
    I językowym je zhuka trójzębem.
    Potem to wszystko razem się zasunie
    Mgłą… i by lampa zgaszona zagaśnie[32];
    I tam na ziemi po nocy coś runie,
    I echa niebios tak zajęczą właśnie,
    365
    Jak kiedy piorun idzie po piorunie,
    A potem zagra na skałach i zaśnie;
    I znów się zwali coś z odgłosem strzału,
    Smętniej jak echo pierwszego powału.
    Anioł, ŚwiatłoWtenczas na niebie wyjdzie anioł blady
    370
    Z lampą olejem napełnioną smolnym
    I rzeknie: „Gdzie są ciał i kości składy,
    Abym je palił lampy ogniem wolnym?”
    To mówiąc pójdzie i różne gromady
    Trupów oświetli, i ogniem okólnym
    375
    Lampy stosy ciał będzie oczerwieniał,
    A ciągle idąc, strach i miejsce zmieniał.
    Miejsce, gdzie przejdzie, będzie zwane drogą
    Poszukiwania, na kształt czarnej szramy.
    Polska, Matka BoskaA idąc anioł ów nadepce nogą
    380
    Grób — i wykrzyknie: „Rola Halcedamy![33]
    Tutaj się ludzie kąpać duchem mogą,
    Ale zamknięte są już srebrne bramy
    I dzień tu biały powróci nieskoro[34]!”
    To mówiąc, lampę rzuci w krwi jezioro.
    385
    I znów się stanie noc, i z końców obu
    Świata płacz wielki pójdzie jak z bożnicy;
    ZmartwychwstaniePotem aniołki od świętego żłobu,
    Jak białe róże od Bogurodzicy,
    Sypiąc się rzekną: „Czas ci wstawać z grobu!
    390
    Wstań bez korony złotej i zbroicy,
    Płomieniem serca świecąca od łona,
    Wstań, jakąś była w grobie położona!”
    A wtenczas mgła się ze słońca usunie
    I ta, co była w słońcu, znów odkryta,
    395
    Rzeknie; wy słońce w jej znajdziecie trunie[35]
    I stratowany miesiąc przez kopyta.
    Niech tak na zorzy pokaże się łunie
    Piękna, jak piękna leżała zabita!
    Niechże tak chwałę wskrzeszenia opowie —
    400
    Z księżycem u nóg, ze słońcem na głowie.
    Potem się w pierwsze bicie serca wsłucha
    I rzeknie z wielkim uśmiechem: „O Panie!
    Nie z ciała jestem wskrzeszona, lecz z ducha,
    Niech mi się jako służebnicy stanie!…”
    405
    ………………………………………………….
    ………………………………………………….
    ………………………………………………….
    ………………………………………………….
    Słońce, Kwiaty, WzrokTak nieraz stojąc szary majster cechu —
    410
    Z chorągwi jednej sklepienie uczyni
    Dla trzystu ludzi, albo gdy na blechu[36]
    Rozciągnie płótno dobra gospodyni;
    Tysiące kwiatków nie widzi uśmiechu
    Słońca i oczu efeskiej bogini,
    415
    Ale się muszą poddać — z tą nadzieją,
    Że płótna wkrótce słońcem wysrebrnieją
    I będą zdjęte. Jestem z liczby kwiatów
    Podobrusowych, często słyszę, ślepy,
    Nade mną jakieś kruszenie się światów,
    420
    Szczepienie duchów nowych w stare szczepy,
    Pszczelny brzęk niby naszych antenatów
    Idących pomóc. Lecz że ja do rzepy
    Płonącą świeczkę włożę pisząc wiersze,
    Nie widzę, abym widział światy szersze.

    Atessa

    425
    Zawszeż ta bojaźń o nabyte skarby
    Pracami wieków? zawszeż nieujęcie
    Twojej tęczowej myśli w żadne karby?
    Zawszeż ci błoto cielesne na wstręcie?
    Gdybyś mógł stopić twoje wszystkie farby
    430
    W jednym miłości bożej dyjamencie
    I zostać chwilę w czystym bezkolorze,
    Miałbyś zeń potem wszystkie ognie boże,
    Przedlotem ducha światy byś wyminął,
    Wiedział o niebie, nim się inny dowie.
    435
    Mrówko! nie będziesz ty przeze mnie słynął:
    Ja ci się strzaskam jak piorun na głowie,
    Ja, z którąś dawniej ty jak łabędź płynął,
    Kiedyś był nowy i sił nie miał w słowie,
    Teraz, gdyś wylał ducha z serca krzykiem,
    440
    Mam cię, niższego, moim niewolnikiem!
    Nie drgaj mi jako struna, co chce pęknąć,
    Bo mi nie pękniesz, lecz będziesz jak struna,
    Która gdy rani, to krwią musi zmięknąć…
    Lecz tobie strachu trzeba… Patrz, tam łuna
    445
    I księżyc, co chce jak umarły jęknąć,
    Taki boleśny! Tam morze i truna,
    Którą prowadzą fal czerwonych nogi;
    Patrzaj!… w trumnie ten, co prostował drogi.
    Dusza, Kondycja ludzka, Obraz świata, ZaświatyCzy widzisz żagli tych trumnianych bicie
    450
    W opiekielnione złymi duchy fale?
    Piekło, Ciało, CzynBo się nie siarką wy bez fal palicie,
    A piekło nie jest w niebie ani w skale,
    Lecz jest to duchów do ziemi przybicie
    I krzyż, i po ciał władzy gorzkie żale,
    455
    I czas powrotu do ciał niewiadomy,
    I czyn, co w piersiach grzmi jak puste gromy.
    Czasem się zbiją i prą całą ścianą
    Naturę, a ich oddech mniej tu waży
    Niż tego dziecka, co bańkę mydlaną
    460
    Uczyni równą aniołkowej twarzy.
    RozpaczRozpacz im dano, a skargi nie dano!
    W niejednym wulkan się miłostek żarzy…
    Gdyby im kształtów dano i kolorów,
    Wymarlibyście z widzenia upiorów!
    465
    Szczęściem, że każdy niby śmierć ponosi,
    Gdy wchodzi w ciało i uczyć się musi
    Siły — od ręki, co kamień podnosi,
    Bólu — od świecy, co rączkę mu skusi.
    Więcej się złego obraca na osi
    470
    I siły, która iskrę bożą dusi,
    Niźli ty myślisz. Patrz: czy nie przeraża
    W tej zorzy duchów ta trumna mocarza?

    Poeta

    To jak kolęda, którą w domu dziada
    Słyszałem! Idą pasterze! pasterze!

    Atessa

    475
    Duch, Religia, PrzemianaPatrzaj: znów jasna na stolicy siada
    I od Łotyszów dawny piorun bierze,
    A drugi jej grom z dala odpowiada —
    To Rzym… to klątwa… to straszne przymierze
    Z trupami… Łączcie prawice do prawic,
    480
    O, ducha teraz, Boże! — i błyskawic!

    Poeta

    Straszna, milcząca, powiedz!… Więcem nie miał
    Grzechu[37] bijąc ten fałsz w Chrystusa słowie,
    Co siły bożej nie pił i nie wziemiał,
    I z świątyń Pańskich uczynił pustkowie,
    485
    A w zmartwychwstania dzień wielki oniemiał
    Jak człowiek, co wie prawdę, lecz nie powie,
    I tak się chował pod wypadków połę,
    Jak chłop, co w piekle myśli wozić smołę?

    Atessa

    Tak jest zaprawdę, jakeś odmalował.
    490
    Błyskawicami bity gmach był dawno…
    Dante[38], Bokacy[39] i ten, co wychował
    Kopernikową sierotę i sławną
    Nogą odpowiedź na wieki wykował,
    Głowy schyliwszy przed powagą prawną,
    495
    I wielu innych. Ty, co w kościół wierzysz
    Jak oni, bijąc go — do nich należysz.
    Od czasu jako zaprzestał soborów
    I gwałt uczynił duchowi w tej przerwie,
    Sobory były ze słońc i kolorów,
    500
    Tam gdzie najczęściej przy męczeńskim ścierwie,
    Pod szubienicą, z kruków i upiorów
    Była girlanda. Teraz wiatr się zerwie,
    Który kolumny kościoła okręci —
    Te wszystkie, których nie podparli święci —
    505
    I zniszczy… Oto wielkie rozwidnienie
    Ducha rozlewa się. Ojczyzna, PtakO, Jeruzalem
    Ubrana w żywe błękitu promienie
    Schodzi, a mur — jej perłą, wał — koralem.
    Pierwszy duch, który słońce zrobił cieniem
    510
    Dla ziemi, a tę dla słońca opalem,
    Już urodzony… chór na ziemi zbiera,
    Czuje go kamień i morze, i sfera.
    Biedni to teraz; widzę ich, jak stoją:
    O swej ojczyźnie zadumani, w bieli,
    515
    O swej ojczyźnie tylko ziemskiej roją,
    A przez nią będą tylko tak lecieli
    Jako żurawie, co słońce rozdwoją
    Girlandą długą… i gdzieś w mglistej bieli
    Znikają… Dziecko zniknieniem zasmucą,
    520
    Ale chłop stary wie, że z wiosną wrócą.
    …………………………………………………
    …………………………………………………
    …………………………………………………
    …………………………………………………

    Przypisy

    [1]

    Poeta i natchnienie — tytuł nadany przez badacza twórczości Juliusza Słowackiego, Antoniego Małeckiego, historyka literatury i filologa. [przypis edytorski]

    [2]

    falerneńskie wino — gatunek wina uważany za najlepszy w starożytności. [przypis edytorski]

    [3]

    Eschyl, właśc. Ajschylos (525–456 p.n.e.) — pierwszy z trzech wielkich tragików greckich. [przypis edytorski]

    [4]

    Pnyks — wzgórze w Atenach obok Akropolu. [przypis edytorski]

    [5]

    pirryjski taniec — obrzędowy taniec wojenny, wykonany wg mit. gr. po raz pierwszy przez Atenę po bitwie z gigantami. [przypis edytorski]

    [6]

    Hymet — góra na płn.-wsch. od Aten. [przypis edytorski]

    [7]

    bolu — dziś: bólu. [przypis edytorski]

    [8]

    mię — dziś: mnie. [przypis edytorski]

    [9]

    Eol (mit. gr.) — syn Posejdona, władca wiatrów. [przypis edytorski]

    [10]

    coś (…) wiatry wypuścił na Fryga — chodzi o wichry, które Odyseusz dostał zamknięte w worku, rozwiązanym przedwcześnie przez jego towarzyszy, przez co okręt Odysa został znów wypchnięty na morze. [przypis edytorski]

    [11]

    Akwilon (mit. rzym.) — uosobienie wiatru płn. [przypis edytorski]

    [12]

    Echo (mit. gr.) — nimfa, ukarana przez Zeusa utratą głosu, mogła tylko powtarzać cudze słowa. [przypis edytorski]

    [13]

    farsalska wojna — przełomowa bitwa pod Farsalos między Cezarem a Pompejuszem w wojnie domowej w 48 r. p.n.e. [przypis edytorski]

    [14]

    uspi — dziś: uśpi. [przypis edytorski]

    [15]

    upior — dziś: upiór. [przypis edytorski]

    [16]

    Hektor (mit. gr.) — bohater trojański, słynący z odwagi i męstwa. [przypis edytorski]

    [17]

    bezlitośne — dziś: bezlitosne. [przypis edytorski]

    [18]

    milijony — dziś: miliony. [przypis edytorski]

    [19]

    oczów — dziś: oczu. [przypis edytorski]

    [20]

    swemi — dziś: swymi. [przypis edytorski]

    [21]

    złotemi — dziś: złotymi. [przypis edytorski]

    [22]

    litośny — dziś: litosny, litościwy. [przypis edytorski]

    [23]

    miłość (…) przez świętego Jana — chodzi o objawienie, którego doznał na wyspie Patmos św. Jan, autor Apokalipsy. [przypis edytorski]

    [24]

    wid (neol.) — widok, widzenie. [przypis edytorski]

    [25]

    węzgłowie — dziś: wezgłowie. [przypis edytorski]

    [26]

    chodziemy — dziś: chodzimy. [przypis edytorski]

    [27]

    dyjament — dziś: diament. [przypis edytorski]

    [28]

    wywiodłszy — dziś: wywiódłszy. [przypis edytorski]

    [29]

    żałośny — dziś: żałosny. [przypis edytorski]

    [30]

    szlamia — dziś: szlam; muł. [przypis edytorski]

    [31]

    zadrzy — dziś: zadrży. [przypis edytorski]

    [32]

    i by lampa (…) zagaśnie — tu: i niby lampa (…) zagaśnie. [przypis edytorski]

    [33]

    rola Halcedamy — pole Halcedama, Pole Krwi, kupione przez arcykapłanów za judaszowe srebrniki po jego samobójstwie. [przypis edytorski]

    [34]

    nieskoro — nieszybko. [przypis edytorski]

    [35]

    truna — trumna. [przypis edytorski]

    [36]

    blech (przestarz.) — blat do bielenia płótna. [przypis edytorski]

    [37]

    więcem nie miał grzechu — dziś: więc nie miałem grzechu; więc nie zgrzeszyłem. [przypis edytorski]

    [38]

    Dante — Dante Alighieri (1265–1321), poeta włoski, prekursor renesansu. [przypis edytorski]

    [39]

    Bokacy — Giovanni Boccaccio (1313–1375), pisarz włoski okresu renesansu. [przypis edytorski]

    15 zł

    tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

    35 zł

    tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

    55 zł

    tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

    200 zł

    tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

    500 zł

    Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

    20 zł /mies.

    Dziękujemy, że jesteś z nami!

    35 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

    55 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

    100 zł /mies.

    W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

    Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

    Dane do przelewu tradycyjnego:

    nazwa odbiorcy

    Fundacja Wolne Lektury

    adres odbiorcy

    ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

    numer konta

    75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

    tytuł przelewu

    Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

    wpłaty w EUR

    PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

    Wpłaty w USD

    PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

    SWIFT

    WBKPPLPP

    x
    Skopiuj link Skopiuj cytat
    Zakładka Istniejąca zakładka Notka
    Słuchaj od tego miejsca