1
ObcyKto we drzwi kolace? «Ja». «Znam, żeś człek; po mowie
Wiem, że nie bydlę, ale nie wiem, jak się zowie».
«Ubogim jest, odpowie; w imię Boże proszę».
Naliczywszy podaję ze drzwi mu trzy grosze.
5Aż on za mną do izby wszedszy siędzie śmiele.
Pytam, dlaczego z ludźmi nie siedzi w kościele?
«Jużem tam był i waszeć nie zbędziesz szelągiem».
Zedrwiałem, sam jak palec zostawszy we dworze,
10Chorym będąc; więc oknem patrzę na podworze;
Patrzę ku kościołowi, próżna wszędzie ścieżka.
Toż dobywszy wytrzęsę na stół wszytko z mieszka.
«Nężci
[2], rzekę, coś zastał; pojźry na mnie krzywo,
«Schowajcie sobie, panie! szelągi na żniwo;
15Ja nic za nie nie kupię; orciskiem
[3] mnie którem
Darujcie». Wspomnę sobie tu o samowtórym
[4]
Kucharzu.
Podstęp «Poczekajże, rzekę, miły bracie,
Choćciby szelągami dosyć kopa na cię»,
I wrzeczy
[5] mu po orty wychodzę do sieni.
20Tymczasem pozrzucawszy kucharzom pieczeni,
Z gorącemi rożnami i sam oszczepisko
Z pieca porwawszy, każę iść przy sobie blizko
[6].
Widząc ich, drab wstał z ławy; myślę, co z nim zrobić;
Nie zdoleją
[7] mu ci dwaj, jeśli każę go bić;
25Ja niewiele pomogę, bom na nogi słaby.
Kładąc nazad szelągi: «widywałem draby
I żołnierz jeżeli w dom szlachecki przyjedzie,
Aż go prosi gospodarz, za stół nie usiędzie».
Chce do drzwi. «A po cóż się, panie bracie, kwapić
[8]?
30Nim szkatułę przyniosą, wódki by się napić.
Twoja rzecz, francie
[9], siedzieć z babami pod kruchtą
[10].
Przy mnieś siadł, przed kucharzem wstałeś i przed kuchtą?
Małoć trzy grosze, mało szelągami kopa».
Tu kucharz weźmie go na rożen jako skopa
35I kiedy się z kuchenną bierze k niemu dzidą,
Aż też słudzy z kościoła, aż hajducy wnidą
[11],
Toż draba zaraz za łeb wezmą do łańcucha.
Zabić grzech; niebezpieczna drażnić złego ducha.
Wziął już, myślę, po grzbiecie suchych razów kilka,
40Bo go w sieni jako psi obracali wilka,
I kudły co z większego na głowie przerzedzą.
«Biegaj chłopcze, niech siedzi, aże się najedzą;
Że usiadł nieproszony przy panu we dworze,
Tylko mu niechaj katem pogrożą w gąsiorze
[12].
45Kto inszych straszy, którzy nie mogą mu zdużać
[13],
Nic słuszniejszego, jako strachem go napużać
[14].
Orta potem, co się go napierał, odważę,
I wypuścić złodzieja na szubieńcę każę.
Jeśliż bestyja, która przed kupą ucieka,
50Porwie się na jednego, choć z orężem człeka,
A jakoż drab zuchwały, mając czas po temu,
Nie ośmieli się człeku dokuczyć choremu?
Pan Bóg, jako przypowieść, strzeżonego strzeże.
55Nie chodź daleko w pole z próżnemi rękoma
A czeladź rozesławszy sam nie siadaj doma.