1
Święto… (Święta) Polskę ubożą, bo robić nie dadzą.
Kiedyżby
[1] wolno ludziom wedle czasu zbierać…
Byłyby na żołnierza od kmieciów podatki.
(Kościołowi) jako było pisać i zakazać,
5Tak wolno świąt umniejszać, pisanych przemazać,
A miasto
[2] pijatyki i karczemnej psoty,
Pozwolić gospodarzom z czeladzią roboty.
Że mu ledwie na grzbiecie zostanie koszula.
10Kupi inszą
[3], niechaj się zdrów gospodarz dłuży,
Choć mu tylko półroka na robocie służy.
Jeść niema co, dopieroż na pobór zarobić,
Bo ma ręce związane, lepiej go już dobić.
KsiądzNiechby księża święcili, bo im za to płacą,
15Bo rękami nie robiąc, ludzką żyją pracą…
Deszcz powszedni dzień, święto przeszkadza pogodny,
Choć urodzaje nie złe, musi rok być głodny.
Dlaczegoż astrolodzy z księżą się nie zroczą
[4],
Dlaczegoż na deszczowne dni świętych nie zwłóczą?
20Wolałbym ja w opończy
[5] na mszą
[6] iść i chłopi
Pić i tańcować w karczmie mogą, choć deszcz kropi…
Nie uważają ludzie, że już koniec świata,
Więcej dżdżów
[7] niż pogody, zimy niźli
[8] lata,
Ani tak ziemia zboża jako dotąd rodzi,
25Za lada omieszkaniem
[9] łacno
[10] go ogłodzi.
Sto dni święcim, sto dni deszcz robocie do roku
Przeszkadza, gdzież na trzysta sześćdziesiąt obroku
[11]
Człek w tej reszcie zarobi? sama jesień zbiera;
Zima, wiosna i lato wszystko to pożera.
30Jeśli jeszcze wozimy, biednaż nasza dola,
Gnój na pole z obory, gnój do gumna
[12] z pola.
Jako robić nie wolno, jeść niechciało w święto!
Ztąd najwięcej kradzieży, kto nie chce mrzeć marnie,
35Musi z worem do cudzej pomyśleć spiżarnie
[15].
O kmieciach rzecz; panowie, co nie robiąc, jedzą,
Mając za co kupować, nic o tem
[16] nie wiedzą.
Wielki im głód: na samej w piątek przestać
[17] szczuce
[18],
W niedzielę na pieczeni i na mięsa sztuce.