- Kondycja ludzka: 1
- Melancholia: 1
- Przemijanie: 1
- Starość: 1
Uwspółcześniono:
ubezdźwięcznienia: zkądś -> skądś; nizkim -> niskim;
ortografię: ponsem -> pąsem;
pisownię łączną i rozdzielną: zapóźno -> za późno; strasznąbyś -> straszną byś;
fleksję: czem -> czym; swojem -> swoim.
Kazimierz Przerwa-TetmajerAchilles
1
gdy przy mej duszy nikt nie stoi,
kiedy ostatnie ręką żywą
młodości zerwał czas ogniwo:
5czyż dziw, że dusza moja marzy,
młodości chwile marzy mocne,
nadzieje swoje bezowocne,
i śni, czego jej los nie zdarzy…
Lecz w samotności posąg stawa
[1]
10przed moim wzrokiem, pełnym mgławic:
olbrzymia dumna męża zjawa
odeszła skądś od greckich nawic
[2] —
to Myrmidonów
[3] król straszliwy,
z hełmu wiejący pąsem grzywy,
15ale umarły jest — czy żywy.
Achilles — bóstwo lat szesnastu,
gość dawno, dawno niewidziany —
jakiemuż znowu grozi miastu
i jakież wrogów gna tumany?
20Po co przychodzi w pustkę moją
i złotą grzmi nade mną zbroją?
Oh! jak daleka moja dola
od trojańskiego jego pola!…
25Nie dokonałem nic i żyłem!
Pełzałem w niskim życia lesie,
brodziłem w bagnach dni powszednich,
łykałem kurz, co życie niesie,
słuchałem bicia godzin średnich,
30dałem się topić nędzy życia
i wszystkim jego podłym wstrętom;
wdychałem zbójczy odór gnicia,
deptać się dałem podłym piętom,
za nędzne prawo do żywota
35z pogardą dany kubek błota
piłem — — pełzałem w nędzy lesie,
ażeś ty przyszedł, Achillesie!
Za późno! Patrz — już stary stoję!
40Żyję — nie lękam się Parysa
[4],
choć niemaczany-m w Styksie cały
[5], —
a ta przez duszę moją krysa
[6],
to znak, żem miał ją…
Jak wspaniały,
45jak wielki, dumny, jaki mężny
ogromny mąż nade mną stoi —
blask z jego złotej bije zbroi,
wsparł się o jawór
[7] swój potężny —
on upomina się o swoje —
50bierz! wszakżem tu! przed tobą stoję!…
StarośćWeź! Patrz! Ten szmat dziurawy cały,
jakiegoś kształtu te kawały,
z których nie złożysz nic; te zwoje
skręcone, zmięte, sczezłe
[8], szare,
55z których się formy nie domyślisz;
te ognie, zamienione w parę —
to my. To życie nasze, moje!
I cóż, posągu, nad czym myślisz?
Czegóż tu jeszcze stoisz, czekasz?
60Czemuż z odejściem swoim zwlekasz?
Lekarzem jesteś?… O, zaiste!
Straszną byś musiał leczyć ranę!
Odejdź — ja dalej sam zostanę,
i moje sny posępne, mgliste
65dalej się będą snuć przede mną,
jak mgieł w wąwozie korowody —
ty, królu Greków, zmarłeś młody
i tylko śmierć widziałeś ciemną.