1Przez stepy szedł Herakles, niósł maczugę z drzewa,
a w kędziorach mu bujnych wiatr świszczący śpiewa
i o bary szerokie bije, jak o skałę.
Słońce mu promieniało na piersi wspaniałe
5i nogi by ze spiżu
[1]. Szedł młodzieńczej krasy
[2]
i chwały pełen, wielbion przez rzeki i lasy,
góry i morza sine, syn Zewsa
[3] straszliwy —
li mu nie dostawało
[4] na kark ze lwa grzywy.
Idąc w step, myślał w duszy: «Daj mi, Boże Panie,
10jakie w tej pustce wielkiej ogromne spotkanie,
bo serce moje pragnie boju, walczyć żądam!
Jestem młody i mocny!
MłodośćNiech w oczy spoglądam
larwom ogniem zionącym, lub hufiec tytanów
na mej drodze, niebieski mój ojcze, zastanów
[5]!
15Jestem młody i młodość podnosi krew moję
[6]!
Jestem mocny — jak burza na obłokach stoję,
chcę walczyć! Walka, boje są pracą młodości!
Płomienna lawa w mojej przetacza się kości,
i dnia jednego nie chcę mieć w pamięci, stary,
20w którym nie pokonałem, w którym moje bary
nie zadrżały zwycięstwa dreszczem, kędy
[7] więcej
jest rozkoszy, niż w dreszczu na piersi dziewczęcej.
Na tom zrodzon, by walczyć. Gdzie oko me sięga,
potwór się za potworem przeciw mnie wylęga,
25i wdzięczny-ć jestem, Zewsie, za owe wyrody,
bo gdybym nie miał walczyć, cóż bym robił, młody?
Młodość w walce strawiona, w lesie i w pustyni,
męża słupem brązowym i półbogiem czyni».
Gdy tak mówi, aliści
[8] z piaszczystej uboczy
[9],
30ogonem boki bijąc, lew olbrzymi kroczy,
cień potworny wlekący. Gdy ujrzał człowieka,
stanął, krwawą mu złością wraz
[10] oko zacieka,
zjeżył grzywę i z piersi zły pomruk wyrzuci,
jak grzmot z chmury, zajadłej oznajmienie chuci.
35
ruszył naprzód, odważnie natarł na kolosa,
maczugą łeb mu trzaska, a gdy lew pazury
i kły weń wbił, że grube krwi spłynęły sznury,
i gdy od lwiego trupa cały we krwi swojej
40szedł znój spłukać i rany obmywać u zdroi
[11]
i w spiekłe walką usta czerpać z nich ochłody:
cieszył się, że lwa spotkał i z lwem walczył, młody.