Kazimierz Przerwa-TetmajerPusty okręt
1
Kędyś
[1], kędy nikt się nie ośmieli
z żywych płynąć na bezkresy morza,
Okrętu ścian skalnych stromego podnóża
stoi okręt na ciemnej topieli
[2].
5Pod blask słońca jak szkielet się bieli:
wicher rozniósł żagle na przestworza,
nagie, sztywne sterczą maszty z łoża
[3],
na kształt suchych, olbrzymich piszczeli.
ŚmierćZ wolna, wielki, pogrąża się w bezdno
[4]
10ten trup-okręt wbity do cieśniny — —
pustka śmierci — czasem tylko siny
cień skał nagich na deski się kładzie
w noc miesięczną
[5] bladą i bezgwiezdną,
lub krab pełza po pustym pokładzie.