- Drzewo: 1
- Dziewictwo: 1
- Kwiaty: 1
- Modlitwa: 1
- Okno: 1
- Religia: 1
- Świątynia: 1
- Wieczór: 1
- Wierzenia: 1
- Wino: 1
- Zmysły: 1 2
pisownia łączna / rozdzielna: Nadwszystko > Nad wszystko
pisownia joty: kamelji > kamelii; procesyą > procesyją (dla rytmu)
fleksja: umarłem > umarłym; różowemi > różowymi; zwoływa > zwołuje; Kładną > Kładą
leksyka - pisownia ó/o: owdzie > ówdzie
interpunkcja - usunięto przecinek przed pauzą: , —
Georges RodenbachKlasztor flamandzkitłum. Bronisława Ostrowska
I.
1
W oddali cichy klasztor. Strzeliste wieżyce,
Czerwony mur grodzący, i te sine dachy —
Odbijające niebo zwierciadłami z blachy —
Ponad cichych łąk kwietnych jasne okolice.
5
Skroś
[1] rzeźbione koronki, zazębień i wschodów
Wstępują w szarą oddal sen Bożego leństwa
[2]…
Mają słodki, kapłański ruch błogosławieństwa…
W złotych napisach każde wrót klasztornych miano
10Wokół bramic zapartych za wiatrem się słania.
Słodkie imiona, wargą szeptane wietrzaną:
Przybytek bożych kwiatów… przybytek kochania…
OknoNad wszystko ciche okna, co są jak ołtarze
Ukwiecone geranii
[3] różowymi pręty
[4],
15Co w pastelowych tonów łagodnym oparze
Malują sny kwiatowe na szybie zamkniętej.
Kuszące bielą zasłon, jak welony ślubne,
Które zdjąłbyś pod srebrne kadzielnic amfory,
20Aby całować wargi wybrane, zalubne.
Lecz te blade kobiety, tam, w serca weselu,
Z ciałem umarłym światu w ciszę cel wygnane,
Kochają ciebie jeno, blady Zbawicielu,
Widząc niebo przez każdą twego ciała ranę.
25O, święta ciszo starych murów wirydarza
[5],
Gdzie usłyszysz li
[6] szelest przesuniętej ławy,
Gdy biała rzesza kobiet w milczeniu rozważa,
Śledząc na krasnych cegłach piasku syp złotawy.
30A że zda się ich dłonie są tak nieskalane,
Że tknąć się mogą jeno białego koloru —
Czynią puchy koronek, albo hafty lniane.
Jest czar nieprzewidziany, gdy im powiesz „siostro”,
I patrzysz w płeć ich bladą, tak przezroczej bieli,
35Na której ówdzie złote się plamki rozpostrą,
jak na matowym płatku więdnącej kamelii.
WinoNie tknął żaden proch ziemi przeczystego łona,
Bowiem źródło żywota w nich bije — weselnych,
Jako przedniego wina amfora zamkniona,
40Co pragnie się rozewrzeć dla warg nieśmiertelnych.
II.
WieczórA gdy śmiercią wieczoru niebiosa się spłonią,
Dzwon łagodnie zwołuje na chór po nieszporze
[8]
Jakby ich modły były tą jedyną wonią,
Co jest zdolna ukoić melancholie Boże.
45Wszystko w murach klasztoru jest zmierzchem i ciszą,
Przewlekły dzwon wieczorny smętnym zewem gędzie
[9],
A one idą: korną procesyją
[10] mniszą —
Jako na martwej wodzie płynące łabędzie,
Kładą długie zasłony białe. Tajemnice
50Dusz ich skwitają
[11] ciche pod gromnic płomykiem:
Że gdy siwy ksiądz w kapach przechodzi kaplicę,
Śnisz ogrojce
[12] dziewicze z Bożym ogrodnikiem.
III.
A serce w ciszy modłów ukaja
[15] tak łzawe,
55Że niejedna z nich długo w samotnej swej celi
Powtarza w letni wieczór kościelne swe „Ave”.
Stojąc w otwartym oknie, gdzie śni noc daleka,
Wznosi skrzydlatą jeszcze zasłonami głowę,
I długo w noc tęsknymi oczyma przewleka
60Rozmodlonych gwiazd złotych ziarna różańcowe.