Wacław Rolicz-LiederJa jestem satyr
1Ja jestem satyr
[1], który łacińskiemi
[2]
Drogi wędrując wrócił do Grecyi
[3],
Bez postumentu siadł na leśnej ziemi
W łańcuchu z drobnych serduszek na szyi,
5I kiedy cisza napływa na drzewa,
Wśród leśnej woni po sarmacku śpiewa.
I co prześniłem z nimfami
[5] o ciele
Różanym, wieczór, i co naszeptałem
10Do uszu nimfom przy miłosnym dziele,
I o tym, czegom im nie dopowiedział
Wówczas, gdym jeszcze wszystkiego nie wiedział.
A gdy koło mnie leśnymi drogami
Idą powoli z szarymi dzbankami
15Smętne niewiasty i trzpiotne dziewczyny
Nad źródła, kędy srebrna woda płacze —
Krew moja kurzy się, jako kominy,
Gdy z pól wieczorni ściągają oracze.