- Ambicja: 1
- Bieda: 1 2 3
- Bitwa: 1 2 3 4
- Broń: 1
- Buntownik: 1
- Cień: 1
- Dama: 1
- Duma: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
- Dusza: 1 2
- Dzieciństwo: 1
- Fircyk: 1
- Głód: 1 2 3 4 5
- Gniew: 1
- Gra: 1
- Grzeczność: 1 2 3
- Gwiazda: 1
- Honor: 1 2 3 4 5 6 7
- Idealista: 1
- Jedzenie: 1 2 3 4 5 6 7
- Jesień: 1 2
- Kobieta: 1 2 3 4 5
- Konflikt wewnętrzny: 1
- Kradzież: 1
- Krew: 1
- Księżyc: 1 2 3
- List: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
- Los: 1
- Łzy: 1 2
- Mądrość: 1
- Mężczyzna: 1 2
- Miasto: 1
- Miłość: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
- Miłość niespełniona: 1 2 3 4
- Moda: 1 2 3 4 5
- Muzyka: 1 2
- Niebezpieczeństwo: 1 2 3 4
- Noc: 1 2 3
- Odwaga: 1 2 3 4 5
- Ojczyzna: 1
- Pocałunek: 1 2
- Podróż: 1 2
- Podstęp: 1 2
- Poeta: 1 2 3
- Poezja: 1 2 3 4
- Pogarda: 1
- Pojedynek: 1
- Poświęcenie: 1
- Przemoc: 1
- Rozpacz: 1 2 3
- Rzeka: 1
- Salon: 1
- Serce: 1 2
- Sława: 1 2
- Słońce: 1
- Słowo: 1
- Służalczość: 1
- Strój: 1
- Szaleństwo: 1
- Szczęście: 1
- Szlachcic: 1 2 3 4 5 6 7
- Szpieg: 1 2
- Śmierć: 1 2 3 4 5
- Światło: 1
- Tchórzostwo: 1
- Teatr: 1 2 3 4 5 6 7
- Tęsknota: 1 2
- Uczta: 1
- Uroda: 1 2 3 4 5
- Walka: 1 2 3 4
- Wdowa: 1 2
- Wiadomość: 1
- Wierność: 1 2
- Wino: 1 2 3
- Wojna: 1 2
- Wolność: 1
- Wróg: 1
- Wyrzuty sumienia: 1
- Zaświaty: 1
- Zazdrość: 1
- Zdrada: 1
- Zemsta: 1 2
- Złodziej: 1 2 3
- Żałoba: 1 2
- Żart: 1 2 3 4 5
- Żołnierz: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
- Żona: 1 2 3 4
- Życie jako wędrówka: 1
Poprawiono błędy źródła:
Bertrand (w spisie osób) > Bertrandou;
ze śmietanę > ze śmietaną;
Richeliey (w przypisie) > Richelieu;
strzaskałam > strzaskałem;
Felida > Filida;
mężczyzni -> mężczyźni;
wązki mi -> wąskimi;
staje z się -> stajesz się;
do Krystyna -> do Chrystiana;
doć -> dać;
jakgdyby -> jak gdyby;
Kapucyan -> Kapucyn;
Mos-panie wynalazco -> Mospanie, wynalazco;
bez wątpienie -> bez wątpienia;
Nie niebezpieczniejszego -> Nic niebezpieczniejszego;
W głębir uch -> W głębi ruch;
przyiązana -> przywiązana;
zielonłych -> zielonych;
kwając -> kiwając;
Nie czekałem (kwestia siostry Marty) -> Nie czekałam;
pryzjacielu -> przyjacielu;
pieli -> pięli;
Lękałam się (kwestia Cyrana) -> Lękałem się;
wsta -> wita;
wybacznie -> wybaczcie;
kononada -> kanonada;
nieladajki -> nie lada jaki;
ońskie przechwałki -> Gaskońskie przechwałki (uzup. wg oryg.);
to co? -> A to co? (uzup.);
artezyańska > arlezjańska;
Dwa razy tracą > Dwa razy tracę (kwestia Roksany);
Uwspółcześnienia:
Wprowadzono obowiązujące zasady dotyczące pisowni łącznej i rozdzielnej oraz pisowni wielką i małą literą, zmieniono nieortograficzną dziś pisownię (np. tłómacz > tłumacz, puhacz > puchacz). Konsekwentnie zastąpiono współczesnymi formami wyrazy z dawnym é oraz zmieniono końcówki w Msc. i N. lp i lm. -em na -ym (np. tem -> tym, zagadkowem > zagadkowym) oprócz pozycji rymowych. Dostosowano do współczesnych zasad pisownię joty, pozostawiając wyjątkowo: Dyana > Dyjana, ze względu na rytm. Uwspółcześniono ubezdźwięcznienia i udźwięcznienia. Wyeliminowano niekonsekwencje pisowni (np. rivesalto, Rivesalto > rivesalto). Uwspółcześniono zapis skrótów, wyrazów dźwiękonaśladowczych oraz liczebników. Uwspółcześniono zapis imion i nazwisk obcych, także w przypadkach zależnych (np. Thalia > Talia; Barro > Baro, Bergerac'a > Bergeraca; Bergerac'em > Bergerakiem; Richelieu'go > Richelieugo;)
Uzupełniono i zmodernizowano interpunkcję. Uzupełniono brakujące cudzysłowy otwierające lub zamykające przytoczenia. Nazwę czasopisma „Merkury” ujęto w cudzysłowy zamiast wyróżnienia kursywą. Pominięto występujące w źródle wyróżnienia kursywą obcych nazw własnych: Fronda, de la Porte St. Martin, Hôtel de Bourgogne, Marais itp.
Z uwagi na fakt, że mamy do czynienia z tłumaczeniem tekstu francuskiego, nie zaś z oryginałem, w tekście sztuki dokonano pomniejszych zmian fleksyjnych, leksykalnych lub składniowych (np.: mólu > molu; salę wypróżnić > salę opróżnić; sowizrzał > sowizdrzał; szlę > ślę), w didaskaliach wprowadzając znaczniejsze uwspółcześnienia (np.:
dwoje dzieci, weszłych > dwoje dzieci, które weszły;
wchodowy > wejściowy;
widne > widoczne;
plecyma > plecami;
frazes muzyczny > frazę muzyczną;
przetwiera okno > otwiera okno;
ukazując na głowę > wskazując na głowę;
opanowywa się > opanowuje się;
przygotowywa się > przygotowuje się;
dryndając sobą > chwiejąc się;
Noc zapada nieznacznie > Noc zapada niepostrzeżenie).
Poza pozycjami rymowymi orzeczniki imienne w N. zmieniono na M., np.: została narażoną > została narażona; pisaną była > pisana była.
Dodano brakujące nagłówki postaci. Dodano pominięty nagłówek drugiej sceny trzeciego aktu oraz didaskalia pod nim. Dodano pominięty w tłumaczeniu pierwszy akapit didaskaliów piątego aktu.
Poprawiono tłumaczenie:
na wóz Pyrama > na wzór Pyrama;
czyli więc godzinę > czyli też godzinę;
szyszak > hełm;
kopia, kopijnicy (pique, piquiers jako piechota) > pika, pikinierzy;
dwór bawił w Compiègne już od ranka (la cour est à Fontainebleau) > dwór bawił w Fontainebleau od ranka.
Edmond RostandCyrano de BergeracKomedia bohaterska w pięciu aktachtłum. Maria Konopnicka, Włodzimierz Zagórski
Dedykacja autora
Chciałem duszy CYRANA poświęcić ten poemat.
Gdy jednak dusza jego wcieliła się w ciebie, COQUELINIE[1], poświęcam go Tobie.
Słówko od tłumaczów
1Sztuka, którą dziś w polskim przekładzie czytelnikom podajemy, nie schodzi od czasu swego zjawienia się z afisza paryskiego teatru de la Porte St. Martin, gdzie niezrównany Coquelin w tytułowej roli co wieczór wznieca zachwyty oczarowanych widzów i słuchaczów. Wydana w książce, rozeszła się ona w olbrzymiej, przez najpoczytniejsze powieści najpoczytniejszych autorów nieosiągniętej liczbie 200,000 egzemplarzów[2]! Dane te same już świadczą o niepospolitej wartości dzieła; jedynie bowiem tylko utwór znakomity i górujący nad całą literacką produkcją chwili bieżącej, przede wszystkim zaś utwór, w którym dane społeczeństwo odczuje żywe tętno swojego ducha, a więc utwór, posiadający wszelkie warunki arcydzieła, może osiągnąć powodzenie tak niezwykłe!
2Olbrzymie to powodzenie zaintrygowało krytykę w wysokim stopniu i można śmiało powiedzieć, że o Bergeracau, który się w początku bieżącego roku ukazał, napisano w ciągu niewielu miesięcy małą biblioteczkę. Mianowicie krytykom nie-Francuzom wydawało się powodzenie to zagadkowym; każdy z nich przeto[3], doszukując się jego przyczyny, usiłował ją wytłumaczyć na swój sposób. Jedni z nich, zbyt pochopni do tak rozwielmożnionego[4] w krytyce „prorokowania literackiej pogody”, dopatrywali się tutaj oczywistego jakoby bankructwa realistycznych prądów, przewodniczących spółczesnej[5] literackiej produkcji, i reakcji w kierunku dawno pogrzebanego romantyzmu. Inni, bacząc na obecny upadek Francji, starali się wytłumaczyć owo powodzenie tą potrzebą, jaka nas w dobie upadku skłania do poglądania[6] ku minionej, jaśniejszej przeszłości.
3Nie da się zaprzeczyć, iż od tych poronionych płodów, jakimi nas pod hasłem naturalizmu à outrance[7] zasypywano w nowszych czasach, odbiega Bergerac bardzo daleko. Wszelako równie daleko stoi on od tego, co właściwą cechę romantyzmu stanowi. „Jesteśmy tu — jak słusznie powiedziano — w świecie podniet naturalnych, myśli zdrowych i jasnych, uczuć prostych, silnych, szukających szczerego wyrazu i szczery wyraz znajdujących sobie”, a to i owo, co romantyzmem tchnąć się zdaje w Bergeracu, jest wynikiem samego przedmiotu i kolorytem epoki. Czy można mówić o romantycznej reakcji w tych warunkach?
4Co prawda, oświetlenie tutaj, tak samo jak i w Trzech muszkieterach[8] poetyckim[9] jest, a ktokolwiek czytał Pamiętniki kardynała de Retz[10], ten wie, iż ci ludzie Frondy[11], którą w Bergeracu czuć już tętniącą w powietrzu, cokolwiek innymi byli, aniżeli ich przedstawiają poeci. Również wie każdy Francuz, znający swe dzieje, że ów Cyrano, który w naszej sztuce tak jasnym i czystym jest bohaterem, był jednym z najgorliwszych popleczników kardynała Mazarina[12], co niewątpliwie pewien cień rzuca na jego osobę. Jeżeli więc Francuzi z taką lubością poglądają ku ludziom Frondy w Trzech muszkieterach, jeżeli się tak zachwycają Bergerakiem, to nie dlatego, by im postaci te przypominały jaśniejsze jakieś, świetniejsze czasy; wszakże z daleko większą słusznością mogliby wzrok swój zwracać ku napoleońskiej epopei. Postaci te pociągają ich głównie dlatego, że w nich odnajdują tego warchoła, który w każdym Francuzie tkwi, któremu na imię tak samo być może Déroulède[13] lub Rochefort[14], jak i Zola[15], a którego tu znajdują usprawiedliwionym i wyidealizowanym!
5Oczywista rzecz, iż poza tą świetnie scharakteryzowaną, specyficznie francuską krewkością, zabarwiającą niejako wszystkie czynności Bergeraca, są jeszcze ogólnie ludzkie uczucia, będące tych czynności pobudką, a dochodzące w nich do bardzo pięknego i silnego wyrazu. Jest męstwo, jest nienawiść wszystkiego, co podłe, jest szlachetna duma, jest miłość, jest poświęcenie! Tymi musi on wziąć każdego szlachetnie myślącego człowieka i nie ma obawy, by — jak przypuszczano — Bergerac mógł być u nas nieodczutym i niezrozumianym, to zaś tym bardziej że, toute proportion gardée[16], pomiędzy naszymi ludźmi z XVII wieku dałoby się odnaleźć dość zbliżone typy. Chęć wydobycia tego podobieństwa i zachowania utworowi owej archaicznej myszki, która pierwowzorowi jest właściwą, była powodem, dlaczego tłumacze w swoim przekładzie starali się od czasu do czasu przynajmniej zaznaczyć język z XVII w. Zdawało im się, że w tej szacie bardziej swojsko będzie tej mieszaninie wykwintu i rubaszności, które cechują styl utworu, tudzież owej retoryce, która tu i ówdzie w dłuższych tyradach Bergeraca dochodzi do wyrazu.
6Niemniej płonną — jak sobie pochlebiają tłumacze — była wyrażona z pewnych stron obawa, że niepodobna będzie oddać ducha utworu w przekładzie polskim. Trudności były wielkie, tak z powodu nadzwyczaj ruchliwego stylu autora, jak i z przyczyny licznych aluzji do spółczesnej Cyranowi literatury, którymi sztuka jest przepełniona. Mimo to mogą sobie tłumacze oddać tę sprawiedliwość, iż trudności te szczęśliwie pokonali, pochwyciwszy ruch stylowy, utworowi właściwy, i nie zatraciwszy żadnej z artystycznych intencji autora. Ażeby zresztą czytelnikom wniknięcie w ducha utworu ułatwić, zamieszczają oni na końcu drugiego tomu objaśniające przypiski[17], które mniej obeznanym z literaturą francuską posłużą jako klucz do zrozumienia artystycznych zamierzeń autora.
Cyrano de Bergerac
OSOBY:
- Cyrano de Bergerac
- Baron Chrystian de Neuvillette
- Hrabia de Guiche
-
Ragueneau — pasztetnik
-
Le Bret, Cuigy, Brissaille — szlachta, przyjaciele Cyrana
- Kapitan Carbon de Castel-Jaloux
-
Pierwszy, Drugi, Trzeci, Czwarty, Piąty, Szósty, Siódmy, Ósmy — kadeci
-
Lignière — poeta pijak
-
Wicehrabia de Valvert — dworzanin hr. de Guiche
-
Pierwszy, Drugi, Trzeci — margrabiowie
-
Montfleury, Bellerose, Jodelet — aktorowie
-
Szwoleżer[18]
- Muszkieter
- Drugi muszkieter
- Odźwierny
- Mieszczanin
- Jego syn
- Rzezimieszek
- Widz
- Gwardzista
- Pierwszy muzyk
- Drugi muzyk
- Natręt
-
Pierwszy, Drugi, Trzeci — poeci
-
Pierwszy, Drugi, Trzeci – pasztetnicy[19]
- Kapucyn
-
Bertrandou — fajfer[20]
- Oficer hiszpański
- Roksana
-
Liza — żona Raguenau'a
-
Ochmistrzyni Roksany
- Aktorka
-
Subretka[21]
- Kwiaciarka
- Roznosicielka chłodników
- Matka Małgorzata
- Siostra Marta
- Siostra Klara
-
Pierwszy, Drugi, Trzeci — paziowie
- Tłum, mieszczanie, margrabiowie, muszkieterzy, rzezimieszki, pasztetnicy, poeci, gaskońscy kadeci, komedianci, skrzypiciele[22], dzieci, hiszpańscy żołnierze, widzowie obojej płci[23], „wykwintnisie”, komediantki, mieszczanki, zakonnice itd.
Rzecz dzieje się w pierwszych czterech aktach w r. 1640, w piątym akcie w r. 1655.
AKT PIERWSZY
Przedstawienie teatralne w Hôtel de Bourgogne.
(przekład W. Zagórskiego)
TeatrScena przedstawia salę teatralną w Hôtel de Bourgogne w r. 1640. Jest to rodzaj szopy do gry w piłkę (
jeu de pomme), przeobrażonej i udekorowanej odpowiednio swojemu nowemu celowi.
Sala jest długim prostokątem, widzianym z boku, tak iż jedna z jej ścian tworzy głąb, idącą od pierwszego planu po prawej ku ostatniemu planowi po lewej stronie, gdzie tworzy kąt ze sceną widzianą z boku.
Po obu stronach sceny tej, wzdłuż kulis, stoją rzędy ławeczek. Kurtynę tworzą dwie kotary, które można rozsuwać. Nad płaszczem Arlekina
[24] herb królewski. Z estrady schodzi się do sali szerokimi schodami; po obu stronach tych schodów miejsca dla skrzypków. Przy rampie rząd świec.
Dwa rzędy galerii bocznych, jeden nad drugim; górny rząd podzielony na loże. Nie ma krzeseł w parterze, ten bowiem jest właśnie widownią teatru. W głębi tegoż parteru, tj. na prawo, na pierwszym planie, kilka ławeczek, których dalsze rzędy wznoszą się coraz wyżej. Pod schodami, które prowadzą do górnych miejsc, lecz których widać tylko początek, rodzaj bufetu, oświeconego kandelabrami
[25] i udekorowanego wazonami kwiatów, szkłem, porcelaną, ciastami, butelkami itd.
W środku ściany tworzącej głąb, pod galeriami lóż, drzwi prowadzące do sali, które się otwierają, ilekroć wchodzą goście. Na drzwiach, jako też na widocznych miejscach: na bufecie itd. czerwone afisze z napisem „Chlorisa”.
W chwili podniesienia się kurtyny tonie sala jeszcze w półmroku i jest zupełnie pusta. Pająki
[26] nad parterem pospuszczane oczekują na lampiarzy.
SCENA PIERWSZA
Publiczność schodzi się powoli.
Odźwierny,
Rajtarzy[27],
Lokaje,
Mieszczanin,
Syn jego,
Paziowie,
Rzezimieszki itd., później
Roznosicielka,
„Margrabiowie”,
Cuigy,
Brissaille itd.
Słychać za drzwiami wrzenie zmieszanych głosów; nagle wchodzi szybkim krokiem Rajtar.
ODŹWIERNY
biegnąc za nim
Hola!… Piętnaście soldów
[28]!….
RAJTAR
ODŹWIERNY
RAJTAR
10Służę w lekkiej chorągwi domu królewskiego.
ODŹWIERNY
do drugiego rajtara, który wszedł tymczasem
DRUGI RAJTAR
ODŹWIERNY
niedowierzająco
DRUGI RAJTAR
Jestem muszkieterem
[29]!…
PIERWSZY RAJTAR
do drugiego
15Pustki!…
wskazuje pospuszczane pająki
Nie zapalono świateł nad parterem.
Mamy czas popróbować floretów
[30]…
Krzyżują florety, które ze sobą przynieśli, i zaczynają się bić.
LOKAJ
wchodząc
DRUGI LOKAJ
przedtem przybyły
PIERWSZY LOKAJ
pokazując mu karty i kości, które dobywa z kieszeni
Karty!… Kości!…
siada na ziemi
Grajmy!…
DRUGI LOKAJ
drwiąco
PIERWSZY LOKAJ
dobywając z kieszeni świecę, którą zapala i przylepia do podłogi
25Świsnąłem panu memu świecę…
DRUGI LOKAJ
siadając do gry
GWARDZISTA
do przechodzącej kwiaciarki
Najbardziej lubię teatr, kiedy ciemno w sali.
Bierze ją wpół.
JEDEN Z SZERMIERZY
JEDEN Z GRACZÓW
GWARDZISTA
do kwiaciarki, ciągnąc ją ku sobie
KWIACIARKA
wyrywając się
GWARDZISTA
pociągając ją w ciemny kąt
JAKIŚ JEGOMOŚĆ
siadając na ziemi i rozwijając paczkę z jedzeniem
Przynajmniej człowiek się uraczy…
MIESZCZANIN
prowadzący syna
JEDEN Z GRACZÓW
PODPITY JEGOMOŚĆ
wyciąga butelkę z kaftana i, siadając na ziemi, do siebie
Tak, mój przyjacielu!
Pijmy burgundzkie wino…
pije, po czym z uśmiechem zadowolenia do siebie
…w Burgundzkim Hotelu
[35]!…
MIESZCZANIN
do swego syna
40Ta sala tak wygląda jak mordownia jaka…
pokazując końcem laski pijaka
Pijaki!…
jeden z szermierzy potrąca go wśród szermierki
Zabijaki!…
45zataczając się na grających
Szulery!
GWARDZISTA
do kwiaciarki, której nie przestał nagabywać
MIESZCZANIN
zgorszony, do syna
Chodźmy stąd!…
uprowadzając go, z patosem
50I pomyśleć, że to w takiej sali
Zacnego grali Rotrou
[36]!…
MŁODZIENIEC
tymże tonem
I Corneille'a
[37] grali!…
RÓJ PAZIÓW
wpada, trzymając się za ręce, i śpiewa, tańcząc farandolę
[38]
Trula!… Traderidera!… Traderi!… Trullala!…
ODŹWIERNY
surowym tonem
Paziowie! Bez tych zbytków
[39]!…
PIERWSZY PAŹ
tonem obrażonej godności
55Panie, zarzut taki…
Żartspostrzegając, że się odźwierny odwrócił, skwapliwie do drugiego pazia
Szpagat masz? …
DRUGI PAŹ
PIERWSZY PAŹ
DRUGI PAŹ
PIERWSZY PAŹ
Będziem z góry na wędkę łowili peruki…
zgromadziwszy około siebie kilku podejrzanych drabów
Pamiętajcie, andrusy
[40], na moje nauki:
Doliniarz
[41] musi zawsze ślepia mieć otwarte.
Mówi dalej szeptem, z którego później wybrzmiewają pojedyncze wyrazy.
ŻartDRUGI PAŹ
woła z parteru do trzeciego pazia na galerii
Hop! hop! Czy masz dmuchawkę?
TRZECI PAŹ
z góry
Strzela z galerii grochem na dół.
MŁODZIENIEC
do swego ojca
MIESZCZANIN
MŁODZIENIEC
MIESZCZANIN
uroczyście
70To jest sztuka pasterska…
JEDEN Z GRAJĄCYCH
RZEZIMIESZEK
robiąc znak wyciągania chusteczki, za sprawą drobnych ruchów
MIESZCZANIN
do syna
Baro słynie z wykwintu swych wierszy.
TeatrJEDEN Z WIDZÓW
do drugiego, pokazując mu miejsce na galerii
Siedziałem tam, gdy Cyda grano po raz pierwszy.
MIESZCZANIN
do syna
75Poznasz sławnych aktorów i sławne aktorki,
Jak Montfleury, Bellerose, Jodelet…
RZEZIMIESZEK
robiąc znak wyciągania zegarka
JEDEN Z SZERMIERZY
dając sztych
Tusz znowu!… To już drugi!…
GŁOS Z WYŻSZYCH GALERII
80Nożyczkami ostrożnie obcinać koronki…
JEDEN Z PAZIÓW
na parterze
ROZNOSICIELKA
ukazując się za bufetem
GŁOS DYSZKANTOWY
w tłumie
JEDEN Z LOKAJÓW
zdziwiony
85Margrabiowie!… W parterze?…
DRUGI LOKAJ
uspokajająco
At, by drwić z publiki;
Pójdą wnet…
Wchodzi rój
„Margrabiów”[47].
widząc, że sala w połowie jest pusta
Cóż, waszmoście, wchodzimy jak łyki
[48],
Bez wrzawy, bez awantur, nie depcąc po nogach.
90O pfe, pfe! …
spotykając kilku szlachty pierwej już przybyłych
Cuigy!… Brissaille!…
Całują się.
tonem wesołym
Codziennie w tych progach,
A wszyscy, jako Talii
[49] wielbiciele stali
95Przychodzim, choć jak w rogu ciemno jeszcze w sali…
MARGRABIA
Ach, nie wspominaj waszmość o tej mi ohydzie!
DRUGI MARGRABIA
Pociesz się, mój margrabio: oto lampiarz idzie!…
SALA
witając zjawienie się lampiarza
Publiczność grupuje się około świeczników, które lampiarz zapala. Kilka osób zasiada na galeriach. Lignière wchodzi do parteru, prowadząc pod ramię Chrystiana de Neuvillette. Lignière w stroju nieco zaniedbanym wygląda na pijaka z lepszych sfer. Chrystian, ubrany wykwintnie, lecz niemodnie, zdaje się wielce czymś zajęty i rozgląda się po lożach.
SCENA DRUGA
Ciż sami. Chrystian, Lignière; później Ragueneau i Le Bret.
CUIGY
BRISSAILLE
śmiejąc się
LIGNIÈRE
z cicha do Chrystiana
Przedstawić waćpana
[50]?…
Chrystian przytwierdza skinieniem głowy
Baron de Neuvillette…
Ukłony.
SALA
podczas gdy do góry podciągają pierwszy świecznik zapalony
CUIGY
patrząc na Chrystiana, półgłosem do Brissaille'a.
PIERWSZY MARGRABIA
który to posłyszał
LIGNIÈRE
przedstawiając ich Chrystianowi
Panowie de Cuigy… de Brissaille…
CHRYSTIAN
z ukłonem
ModaPIERWSZY MARGRABIA
do drugiego
Niebrzydki, tylko w kryzie
[51] ten układ koronek
110I ta w kaftanie fałda to dziś już niemodnie.
LIGNIÈRE
do Cuigy'ego
Pan przyjeżdża z prowincji…
CHRYSTIAN
Właśnie trzy tygodnie
Jak przybyłem, wojaczki pragnąc zakosztować.
Od jutra służę w gwardii, w kadetach…
CUIGY
uprzejmie
PIERWSZY MARGRABIA
przyglądając się osobom wchodzącym do lóż
ROZNOSICIELKA
do Chrystiana, wskazując mu salę napełniającą się powoli
CHRYSTIAN
PIERWSZY MARGRABIA
120Płynie jakby rzeką
Cały świat wielki…
Wymieniają panie w miarę, jak te wchodzą do lóż, bardzo strojne. Wymiana ukłonów i uśmiechów.
DRUGI MARGRABIA
Patrzcie, oto wchodzą panie
De Guéméné…
CUIGY
PIERWSZY MARGRABIA
BRISSAILLE
DRUGI MARGRABIA
Ta, której służy ku zabawce
Męka serc…
LIGNIÈRE
Aaa, pan Corneille siedzi w drugiej ławce!…
MŁODZIENIEC
do ojca
MIESZCZANIN
Owszem, członków wielu:
Patrz, tam obok Boissata, de la Chambre w fotelu;
A tu Colomby, Boudu, Arbaud przy Bourdonie…
z emfazą
135Nie umrze żadne z imion świecących w tym gronie.
Jak to piękne!… Ach!…
PIERWSZY MARGRABIA
Baczność! Wyższa lóż galeria;
Przybyły „wykwintnisie”
[53]. Oto Felikseria,
Obok Urimedonta i Bartenoita,
140Cassandaca…
DRUGI MARGRABIA
Ach Boże!… Ach to znakomita!…
Jakże cudne imiona, którymi się wabią!…
Margrabia znasz je wszystkie?…
PIERWSZY MARGRABIA
uroczyście
Znam wszystkie, margrabio!
LIGNIÈRE
pociągając Chrystiana za sobą na bok
145Przyszedłem tu jedynie tylko dla waćpana.
Bogdanki
[54] twej nie widać, wracam więc do dzbana.
CHRYSTIAN
tonem błagalnym
Zostań!… Waść
[55], co znasz wszystkich w mieście i na dworze,
Wyjawisz mi, dla kogo serce moje gorze
[56].
KAPELMISTRZ
uderzając smyczkiem o pulpit
Panowie skrzypki, proszę…
ROZNOSICIELKA
CHRYSTIAN
głosem wzruszonym
Ach, duszę mi uciska trwoga nieskończona,
Gdy myślę, że to może kokietka wybredna!…
Cóż jej powiem? — Z rozpaczy schnie mi głowa biedna!…
Choć żołnierz, jam nieśmiały; obca mi ta swada,
155Z którą dziś tu swe myśli każdy wypowiada…
z przygnębieniem
Ta wymuskana mowa miesza mnie i trwoży…
wskazując pustą lożę
Ona tu zwykle siedzi, na prawo w tej loży!…
LIGNIÈRE
zabierając się do wyjścia
CHRYSTIAN
zatrzymując go jeszcze
LIGNIÈRE
Muszę! W karczmie na mnie czeka
D'Assoucy
[57]. Tutaj człowiek z pragnienia się wścieka.
ROZNOSICIELKA
przechodząc obok z pełną tacą
LIGNIÈRE
ROZNOSICIELKA
LIGNIÈRE
WinoROZNOSICIELKA
LIGNIÈRE
Zgoda!
170do Chrystiana
Zostaję…
do roznosicielki
Niech mi aśćka
[59] rivesalta poda!…
Siada przy bufecie. Roznosicielka nalewa mu lampkę wina.
PUBLICZNOŚĆ
witając wejście uciesznego grubasa
LIGNIÈRE
do Chrystiana
175Poznasz waćpan zacnego dziwaka!
RAGUENEAU
w stroju wyświątecznionego pasztetnika
[60], podchodząc skwapliwie ku
Lignière'owi
Czy wasza cześć nie widział pana Bergeraca?…
LIGNIÈRE
przedstawiając go Chrystianowi
Komediantów pasztetnik to i rymotworów!
RAGUENEAU
tonem uciesznego protestu
LIGNIÈRE
Wszakżeś Mecenasem
[61] jest tych głodomorów?…
RAGUENEAU
180Ee, żarty!… Ci panowie stołują się u mnie…
LIGNIÈRE
Na kredyt… Sam jest zdolnym poetą…
RAGUENEAU
Tak szumnie!…
To jeno
[62] goście moi łaskawie tak bają
[63]!…
LIGNIÈRE
RAGUENEAU
zapalając się
185To prawda, że mnie upajają!…
Ach tak!… Za małą odę, albo też sonecik…
LIGNIÈRE
RAGUENEAU
LIGNIÈRE
na stronie
Poczciwiec! Jak się broni!…
190głośno
Przecież wiem, człowieku,
Żeś dał tort za triolet
[64]…
RAGUENEAU
LIGNIÈRE
surowo
Na mleku!
195A teatr lubisz?…
RAGUENEAU
z zapałem
Lubić?… Ja za nim przepadam!…
LIGNIÈRE
Odpowiedz mi otwarcie; pytanie ci zadam:
Za wstęp ciastkami płacąc, musiałeś dać wiele
Za wejście twoje dzisiaj?…
RAGUENEAU
200Ej nie, bagatelę:
Trzy babki i piętnaście pączków ze śmietaną…
rozglądając się z niepokojem po sali
To dziwna, że nie widać pana de Cyrano!…
LIGNIÈRE
RAGUENEAU
z przejęciem
LIGNIÈRE
Dzisiaj w roli Fedona owieczki tu pasa;
Lecz jakiż to ma związek z Cyrana osobą?…
RAGUENEAU
To wasza miłość nie wie?… Mają coś ze sobą:
210Pan Cyrano przez miesiąc wzbronił grać tej hadzi
[66]…
LIGNIÈRE
RAGUENEAU
z uciesznym naciskiem
CUIGY
który uprzednio zbliżył się do tej grupy
RAGUENEAU
Ho, ho!… Ja coś przeczuwam!…
PIERWSZY MARGRABIA
CUIGY
To chłopczyk, co w ukropie duszę ma kąpaną!…
DRUGI MARGRABIA
CUIGY
Tak!… Służy w gwardii, w kadetach Carbona.
wskazując szlachcica, który chodzi tam i sam[68] po sali, jak gdyby kogoś szukał
220Lecz oto właśnie Le Bret, druh tego Gaskona;
On nam powie…
woła go
He, Le Bret…
Le Bret podchodzi
225Waść szukasz Cyrana?…
LE BRET
CUIGY
Prosimy waćpana.
Powiedz co to za człowiek, wszak z sobą żyjecie?…
LE BRET
z miłością
Znakomitszej istoty nie ma na tym świecie!…
RAGUENEAU
LE BRET
BRISSAILLE
CUIGY
LIGNIÈRE
A jaki cudak pyszny, butna mina jaka!…
RAGUENEAU
235
By tę postać, co z tłumu odrywa się butnie,
Uroczysty pan Champaigne
[69] uwiecznił na płótnie…
Lecz przesadny, dziwaczny, pocieszny, szalony,
Dla Callota
[70] on jakby umyślnie stworzony,
240Ten warchoł ponad wszystkie cudacki warchoły:
Kapelusz… o trzech czubach!… kaftan… sześciopoły!…
I płaszcz, który zadziera z tyłu jego buta
Szpadą… niby zuchwały ogon u koguta…
Butniejszy niźli wszystkie Gaskończyki
[71] razem,
245Dumnego Artabana
[72] będący obrazem,
Dźwiga on ponad sutą kryzą Pulcinelli
[73]
Nos… Ach, waszmoście mili, czyście też widzieli
Ten nos?… Na widok jego, gdy się z nim przechadza,
Zbiera nas chęć zawołać: „Ależ nie, przesadza!…”
250I patrzym, zali
[74] tego nie złoży toboła…
Ale pan de Cyrano nie składa go zgoła!…
LE BRET
potakując głową
O, nie — i śmiercią karci każde o nim słowo!
RAGUENEAU
z dumą
Jego szpada nożyczek Parki
[75] jest połową!…
PIERWSZY MARGRABIA
wzruszając ramionami
RAGUENEAU
PIERWSZY MARGRABIA
RAGUENEAU
MARGRABIA
śmiejąc się
Szmer podziwu w sali. Roksana zjawiła się w swej loży i siada na przodzie; ochmistrzyni jej w głębi. Chrystian, płacąc roznosicielce za wino wypite przez Lignière'a, nie spostrzega na razie Roksany.
UrodaDRUGI MARGRABIA
w zachwycie
260Jakaż piękna, jaka!…
Nie, po prostu przeraża blaskiem swej urody!…
PIERWSZY MARGRABIA
Brzoskwinia, co się dwiema uśmiecha jagody
[77]…
DRUGI MARGRABIA
A tak świeża, że patrzeć nie można bez szkody,
I zakatarzysz serce, stając przy niej z bliska!…
CHRYSTIAN
podnosi głowę, spostrzega Roksanę i porywając Lignière'a za ramię, z żywością
LIGNIÈRE
patrząc
CHRYSTIAN
LIGNIÈRE
pijąc drobnymi haustami swe rivesalto
To Magdalena Robin, przezwiskiem Roksana,
Wykwintnisia…
CHRYSTIAN
LIGNIÈRE
Kuzynka Cyrana,
O którym tu mówiono… Jest panną, sierotą;
Mieszka z swą ochmistrzynią…
Tymczasem wszedł do loży
Roksany pan wykwintnie ubrany, z błękitną wstęgą orderową przez plecy
[78], i stojąc, począł rozmawiać z
Roksaną.
CHRYSTIAN
gorączkowo
Ten człowiek tam, kto to?…
LIGNIÈRE
którego już trunek zaczyna rozmarzać, przymrużając oczy
275He,he, he, to de Guiche jest!… Hrabia… Pan bogaty…
Zadurzony w Roksanie na śmierć, lecz żonaty
Z siostrzanką Richelieugo
[79]… Więc swata ją z innym,
Który jest wicehrabią…
z szyderczym naciskiem
280razem i… uczynnym!…
Ten kmotr
[80] zwie się de Valvert… Panna się opiera,
Ale de Guiche jest możny i wielki przechera
[81]…
Może zgnieść, zdusić pannę, samą, nie ze szlachty!
Zresztą już odsłoniłem w piosnce te konszachty…
285Cięta jest… zwłaszcza koniec… Muszą źli być srodze!…
Czy chcesz waćpan posłuchać?…
Powstaje z podniesioną szklanicą, chwiejąc się, gotów śpiewać.
CHRYSTIAN
LIGNIÈRE
CHRYSTIAN
LIGNIÈRE
290Nie idź… W sieć ich wpadłszy,
Zginiesz jak mucha…
pokazując mu okiem Roksanę
Zostań. Roksana tu patrzy!…
CHRYSTIAN
Od tej chwili, z głową podniesioną, z ustami rozwartymi, nie przestaje na nią patrzeć w zachwycie. Grupa rzezimieszków, widząc go zagapionego w ten sposób, zbliża się do niego powoli.
LIGNIÈRE
295To ja odchodzę… Chcę pić… W karczmie czeka
D'Assoucy…
Wychodzi, zataczając się.
LE BRET
który obszedłszy całą salę, zbliżył się do Ragueneau'a, z otuchą
Coś nie widać naszego człowieka!…
RAGUENEAU
LE BRET
z otuchą
Może ceduły
[82] nie czytał dziś wcale!…
SALA
300Nuże!… Fora!… Kurtyna!… Zaczynać, guzdrale!
SCENA TRZECIA
Ciż sami, oprócz Lignière'a de Guiche, Valvert, później Montfleury.
PIERWSZY MARGRABIA
widząc hrabiego de Guiche, który zeszedłszy z loży Roksany, idzie przez parter, otoczony usłużną szlachtą, między którą wicehrabia de Valvert.
Patrz!… De Guiche!… Z jakim dworem!… Phi, phi!… Tam do kata!…
DRUGI MARGRABIA
PIERWSZY MARGRABIA
Gaskon dyplomata,
Taki dojdzie wysoko… Słuchaj, moja rada:
305Submitować
[83] mu nasze atencje
[84] wypada…
Podchodzą ku niemu.
ModaDRUGI MARGRABIA
Jaka to barwa tych cudnych szarf, hrabio Guiche:
Baise moi ma mignonne[85], czyli też
ventre de biche[86]?
DE GUICHE
To
Espagnol malade[87] jest…
PIERWSZY MARGRABIA
Barwa ta nie kłamie,
310Krucho będzie z Hiszpanem, gdy pozna twe ramię.
DE GUICHE
wskazując na scenę
Idę tam, a waszmościów scena czy nie zwabia?
Chodźmy, chodźmy!…
Podąża ku scenie w towarzystwie margrabiów i szlachty. W drodze przystaje i woła
No, Valvert, chodźże!…
CHRYSTIAN
który to wszystko widział i słyszał, drgnął, usłyszawszy to nazwisko
315Wicehrabia.
Rękawicę mu rzucę w twarz; zabiję w walce…
Złodziej, KradzieżSięga do kieszeni i znalazłszy tam rękę rzezimieszka, odwraca się zdumiony…
Co?…
RZEZIMIESZEK
CHRYSTIAN
nie wypuszczając jego ręki
RZEZIMIESZEK
z kwaśnym uśmiechem
A znalazł waść palce!…
zmieniając ton, półgłosem i skwapliwie
CHRYSTIAN
nie wypuszczając jego ręki
RZEZIMIESZEK
325Lignière, co stąd przed chwilą wyszedł na ulicę…
CHRYSTIAN
RZEZIMIESZEK
…umrze dzisiaj… Pewien pan — figura!…
Śmiertelnie się obraził piosnką jego pióra,
I stu ludzi — ja z nimi! — pod zmrok wieczorowy
330Ma dziś czekać w zasadzce… Nie uniesie głowy!…
CHRYSTIAN
RZEZIMIESZEK
CHRYSTIAN
wzruszając ramionami
RZEZIMIESZEK
z wielką godnością
CHRYSTIAN
335Gdzież stanie ta zasadzka?…
RZEZIMIESZEK
Brama Nesle, przy wieży…
On musi iść tamtędy… Niech waść ostrzec bieży
[88]!!
CHRYSTIAN
wypuszczając wreszcie jego rękę
Lecz gdzież znajdę go teraz?
RZEZIMIESZEK
Od szynku do szynku
340Musi go waszmość szukać wszędzie, bez spoczynku.
Pod Paskiem, który trzeszczy, pod Trzema Lejkami,
Pod Złotą Prasą, pod Szyszką, Dwiema Pochodniami,
A wszędzie pozostawić karteczkę dla niego…
CHRYSTIAN
Tak, lecę!… Ha, łajdaki!… Stu!… Stu na jednego!…
345spoglądając z czułością na Roksanę
Kochana! Ją porzucić…
rzucając wściekłe spojrzenie Valvertowi
i jego zostawić!…
Lecz Lignière!… Lecę, muszę z matni go wybawić!…
Wybiega skwapliwie. De Guiche, wicehrabia, margrabiowie i szlachta znikają za kotarą, by się usadowić w ławeczkach na scenie. Parter szczelnie zapełniony, tudzież
loże i galerie.
WSZYSCY
ŻartMIESZCZANIN
którego peruka unosi się, poderwana wędką przez pazia z drugiej galerii.
GŁOSY WŚRÓD TŁUMU
Łysy, patrzcie, łysy!…
Ha, ha, ha!… Brawo pazie!…
MIESZCZANIN
wygrażając pięścią, rozwścieczony
ŚMIECHY
z początku bardzo głośne, potem coraz cichsze
355Ha, ha, ha!… Ha, ha, ha, ha!… Ha, ha, ha!… Ha, ha, ha!…
Milczenie zupełne.
LE BRET
zdziwiony
Co to?… Zamilkli nagle?
jeden z widzów szepce mu coś do ucha
Aaa!…
WIDZ
SZMERY WŚRÓD PUBLICZNOŚCI
360Przyszedł!… Gdzież tam!… Z pewnością!… Jest w loży za kratą…
Wszystkie oczy zwracają się w stronę zakratowanej loży.
Ha, Kardynał!… Kardynał!… Kardynał!… Kardynał!…
JEDEN Z PAZIÓW
Przepadł kawał, a tak się uciesznie zaczynał!
GŁOS JEDNEGO Z MARGRABIÓW
za kotarą, wśród milczenia
Rozjaśnijcież tę świecę!…
DRUGI MARGRABIA
wystawiwszy głowę spoza kotary
Podają krzesło ponad głowami z ręki do ręki. Margrabia bierze je, nie zaniedbawszy rzucić kilku całusków w stronę lóż.
JEDEN Z WIDZÓW
TeatrW tej chwili słychać trzy stuknięcia, obwieszczające początek przedstawienia. Kotara się rozsuwa. Widać margrabiów, siedzących po obu stronach sceny w postawach zuchwałych. Kurtyna w głębi przedstawia dekorację do sztuki pasterskiej. Cztery małe kryształowe świeczniki oświecają scenę. Skrzypki grają przyciszonym głosem.
LE BRET
z cicha do Ragueneau'a
Montfleury wyjdzie pierwszy?…
RAGUENEAU
również z cicha
LE BRET
No, oddycham nareszcie: nie ma Bergeraca…
370Ach, jakże mnie to cieszy!…
RAGUENEAU
LE BRET
żartobliwie
Tym lepiej!… Byłby twardy z Cyrana przyprawą!…
TeatrSłychać głos kobzy i Montfleury ukazuje się na scenie, ogromny, w kostiumie pasterza ze sztuki pasterskiej, w kapeluszu osadzonym na bakier i przystrojonym różami, dmuchając w kobzę
[89], której jedna duda wstążkami jest ubrana.
PARTER
klaszcząc
Montfleury!… Ha, Montfleury!… Brawo!… Brawo!… Brawo!…
MONTFLEURY
dziękuje, kłaniając się na wszystkie strony, po czym zaczyna grać rolę Fedona
„Szczęsny
[90], komu bogowie zażyć dają wczasów
[91]
375W ustroni, z dala dworu, w pośród ciszy lasów,
I gdy Zefir
[92] w drzew liściach szumi pieśń arfianą
[93]…”
GŁOS
z głębi parteru
Łajdaku!… Wszak przez miesiąc grać ci zakazano!…
Przerażeni. Wszyscy odwracają się w stronę głosu. Szemrania.
ZMIESZANE GŁOSY
Cóż to?… Co tam za hałas?…
Publiczność w lożach powstaje, by móc widzieć.
CUIGY
LE BRET
osłupiały
GŁOS
Ruszaj stąd, królu błaznów!…
CAŁA SALA
z oburzeniem
MONTFLEURY
GŁOS
GŁOSY
z parteru i lóż
385Cicho!… Dość już!… Montfleury!… Nie bój się!… Graj dalej!…
MONTFLEURY
niepewnym głosem
„Szczęsny, komu bogowie zażyć dają…”
GŁOS
coraz groźniejszy
Nuże!
Czy chcesz, bym ci las kijów zaszczepił na skórze?…
Ponad głowami ukazuje się ramię, które laską wygraża.
MONTFLEURY
coraz słabszym głosem
Laska wygraża.
GŁOS
PARTER
MONTFLEURY
zdławionym głosem
CYRANO
wskoczywszy na krzesło wśród parteru, z założonymi rękami, w kapeluszu o kryzie do góry nad czołem podniesionej; wąs najeżony, nos przerażający.
Ejże!… Bo się rozgniewam.
Wrażenie ogromne.
SCENA CZWARTA
Ciż sami, Cyrano; później Bellerose i Jodelet.
MONTFLEURY
do margrabiów
JEDEN Z MARGRABIÓW
niedbale
395Grajże! Co będziesz słuchał!…
Bobyś mnie zmusił pysk ci trzepać, ty grubasie.
MARGRABIA
CYRANO
Niech markiziątka milczą, radzę szczerze,
400Inaczej laską moją wstążki ich przemierzę!…
WSZYSCY MARGRABIOWIE
zrywają się
To zanadto!… Montfleury!…
CYRANO
Precz z nim, póki proszę,
Bo mu uszy obetnę i brzuch wypatroszę!…
GŁOS JAKIŚ
CYRANO
INNY GŁOS
CYRANO
Cóż to?… On jeszcze tu stoi?…
zakasując rękawy
Dobrze!… Idę na scenę, by jako przystoi
410Pokrajać w płatki ową mortadelę włoską!…
MONTFLEURY
z wymuszoną godnością
Lżąc mnie, obrażasz waszmość ciężko Talię boską!…
CYRANO
z ironiczną grzecznością
O, gdyby muza owa, dla której waść niczem,
Miała zaszczyt się spotkać z waszmości obliczem,
To, widząc cię jestestwem tak tłustem, a durnem,
415Palnęłaby cię — wierz mi! — gdzieś swoim koturnem!…
PARTER
Montfleury!… No, Montfleury!… Nuże!… Sztuka Bara!…
CYRANO
do tych, którzy wołają w jego sąsiedztwie
Błagam was! Cierpliwości przebierze się miara!…
Pochwa moja znudzona rzygnie ostrzem miecza!…
TŁUM
cofając się
CYRANO
do Montfleury'ego
TŁUM
stojący za Cyranem, następuje, mrucząc:
CYRANO
zwracając się żywo w tę stronę
Tłum cofa się znowu skwapliwie; wokoło Cyrana wytwarza się próżne miejsce.
GŁOS JAKIŚ
z głębi parteru, śpiewając:
Tańczyć każe nam Cyrano
Tak, jak jego gra organik,
425Lecz Chlorisa będzie graną,
Chce, czy nie chce nasz tyranik!…
CAŁA SALA
śpiewa
I Chlorisa będzie graną!…
CYRANO
Jeśli mi się ozwiecie
[96] jeszcze jednym tonem,
To zatłukę was wszystkich!…
JAKIŚ MIESZCZANIN
CYRANO
Czy nie raczysz mi waszmość pożyczyć swej szczęki?…
JAKAŚ DAMA
w loży
JAKIŚ PAN
MIESZCZANIN
JEDEN Z PAZIÓW
PARTER
Ksy, ksy, ksy!… Montfleury!… Cyrano!…
CYRANO
PARTER
rozochocony
Bee!… Kukuryku!… Hau, hau, hau!… Hi-haa-o!…
CYRANO
JEDEN Z PAZIÓW
CYRANO
Ja wam pisnąć zakazuję słowo,
I cały — jak jest! — parter wyzywam zbiorowo!…
Otwieram listę!… Sam tu
[98], młody bohaterze!…
Każdy w swojej kolei, numer po numerze!…
445Dalej!… Kto chce rozpocząć poczet znakomity?…
do pojedynczych widzów w swym sąsiedztwie, którzy zaprzeczają gestem
Waćpan?… Nie!… Może waść?… Nie!… Z wszelkimi zaszczyty
[99]
Wyprawię tego, który pierwszy stanie w walce!…
Niech w górę ci, co umrzeć chcą, podniosą palce!…
450Milczenie.
Czy skromność waszą razi widok nagiej stali?…
Co?… Nikt?… Żadnego palca?… Dobrze!… Idźmy dalej!…
Otóż chcę teatr leczyć z tego opuchnięcia
Gdy samo nie ustąpi…
455uderzając dłonią po szpadzie
przejdziemy do cięcia!…
Złazi z krzesła i usiadłszy w środku koła, jakie się wytworzyło, poczyna tak, jak gdyby był u siebie w domu.
MONTFLEURY
CYRANO
do niego
Słuchaj: klasnę trzykroć, a kiedy „trzy” powiem,
Pamiętaj pełnio jedna, abyś stał się nowiem!…
PARTER
rozochocony
MONTFLEURY
JAKIŚ GŁOS
z loży
CYRANO
klaszcząc w dłonie
PARTER
Zostanie!…
465Nie zostanie!…
MONTFLEURY
Panowie, takie moje zdanie!…
CYRANO
ta sama gra
MONTFLEURY
Jestem przekonany, że lepiej niżeli…
CYRANO
ta sama gra
Montfleury znika, jak gdyby się zapadł w ziemię. Burza śmiechu, gwizdania i szyderczych okrzyków.
SALA
470Hu!… Hu!… Podły!… Wróć się!…
CYRANO
rozpromieniony, rozpierając się i zakładając noga na nogę
JAKIŚ MIESZCZANIN
Bellerose zjawia się; ukłon.
LOŻE
Aa!… A!… Bellerose raport składa!…
BELLEROSE
wykwintnie
PARTER
475Nie!… Nie!… Jodelet niech gada!…
JODELET
występuje i tonem błazna przez nos
PARTER
Brawo!… Ha, ha!… Wybornie!…
JODELET
Bez brawa!…
Tragik, co wam tak brzuchem do serca przystawa
[100],
480Uczuł nagle…
PARTER
Tchórz podły…. Pfe!… Przed groźbą strusiał!…
GŁOSY
JODELET
GŁOS JAKIŚ
JODELET
Śmiechy.
MŁODZIENIEC
do Cyrana
Koniec końców, mój panie, jakie masz powody
Tak ścigać Montfleury'ego?…
CYRANO
z udaną uprzejmością
Mój gąsiaku młody,
Mam ich dwa, zaś już każdy z nich za siebie starczy,
490Naprzód lichy to aktor, bo drze się i warczy,
Rąbiąc ze stękiem drwala takie wiersze, które
Winny ulatać lekko, swobodnie… Po wtóre…
To mój sekret…
STARY MIESZCZANIN
siedzący za krzesłem Cyrana
Toż waszmość bezwzględnie, wyniośle
495Nie dajesz nam Chlorisy słuchać…
CYRANO
zwracając się z krzesłem ku niemu, z udanym szacunkiem
Stary ośle,
Wiersze starego Bara ni z mięsa, ni z pierza
[101],
Ściśle mówiąc, niewarte nawet i halerza
[102].
Bez wyrzutu sumienia krzyczę zatem: haro!
[103]…
WYKWINTNISIE
w lożach
500Ach!… Ach!… Moja kochana!… Słyszałaś?… Nasz Baro!…
Boże!… Co za zuchwalstwo!…
CYRANO
zwracając się ku lożom z galanterią
[104]
Promieniejcie, kwitnijcie, to wasze zadanie!
Czarujcie nas uśmiechem w słodkie sny i bądźcie
505Muzami naszych wierszy, ale ich nie sądźcie!…
BELLEROSE
Oj, te pieniądze, które zwrócić nam wypadnie!…
CYRANO
zwracając się krzesłem ku scenie
Tyś jeden tu przemówił roztropnie i składnie!
Dziury nie chciałbym zrobić w Tespisowej
[105] szacie.
wstaje i rzuca na scenę kieskę[106] z pieniędzmi
510Łapcie!… Hopla!… I milczeć; wszak krzywdy nie macie!…
SALA
w zdumieniu
JODELET
podnosi kieskę i ważąc ją w dłoni
Gdy waszmość zechcesz, to po takiej cenie
Możesz nam choćby co dzień zrywać przedstawienie.
SALA
JODELET
515Niech z nas urąga, kto chce, niechaj syka!…
BELLEROSE
do Jodeleta
JODELET
do publiczności
Publiczność zaczyna wychodzić. Cyrano przypatruje się temu z zadowoleniem. Jednakże, przysłuchując się następującej scenie, tłumy przystają. Kobiety w lożach, które wstały i ubrały się w płaszcze, zatrzymują się, nasłuchując, i siadają po chwili znowu.
LE BRET
do Cyrana
NATRĘT
zbliżając się do Cyrana
Montfleury!… Panie, co za skandal.
520Wszak to protegowany książęcia de Candale!…
Czy masz pan protektora?…
CYRANO
NATRĘT
CYRANO
525Co? Nie masz waść magnata, co cię bronić zdoła?…
CYRANO
zniecierpliwiony
Mówiłem już!… Aść
[107], widzę, w uszach masz zatyczkę!…
Nie, protektora nie mam…
kładąc dłoń na rękojeści
lecz orędowniczkę!…
NATRĘT
530To pewnie waść opuścisz gród nasz?…
CYRANO
NATRĘT
Ba, panie, to nie żarty, niech mi waszmość wierzy!
Książę de Candale ramię długie ma i duże.
CYRANO
Nie dłuższe od mojego…
535
wskazując szpadę
Gdy go tym przedłużę.
NATRĘT
Toż waść nie zechcesz twierdzić…
CYRANO
Owszem, twierdzę właśnie!…
NATRĘT
CYRANO
zniecierpliwiony
540Dość już!… Teraz ruszaj asan
[108]! Niech cię jaśnie…
Albo nie, stój!… I niechaj mi asindziej
[109] powie,
Czemu się tak przyglądasz mojemu nosowi?…
NATRĘT
osłupiały
CYRANO
następując
NATRĘT
cofając się
545Wasza miłość raczy
Mylić się…
CYRANO
jak wyżej
Zali krzywy jest jak dziób puchaczy?…
NATRĘT
jak wyżej
CYRANO
Czy też może dynda na wzór trąby słoniej?…
NATRĘT
CYRANO
NATRĘT
CYRANO
Więc jeśli czasem mucha po nim sobie chodzi,
Czy to dziw?…
NATRĘT
CYRANO
NATRĘT
Toż ja z waszmości nosa ani myślę szydzić.
Ja na niego nie patrzę, ja go nie chcę widzieć!…
CYRANO
Aść nie chcesz widzieć?… Czemu? Proszę uniżenie!…
NATRĘT
CYRANO
Czyż swym widokiem budzi obrzydzenie?…
NATRĘT
CYRANO
Barważ
[110] jego, sądzisz aść, niezdrowa?…
NATRĘT
CYRANO
565Kształt nieprzyzwoity…
NATRĘT
CYRANO
Dlaczegóż mu się asan przypatrujesz drwiąco?
Pewnie ci wielkość jego zdaje się rażącą?…
NATRĘT
P-p-rzeciwnie p-pan masz m-m-mały… m-maciupeńki nosek!
CYRANO
groźnie
570Co?… Jak?… Do kroć tysięcy piorunowych krzosek
[111]!
Jak asan śmiesz posądzać mnie o śmieszność taką?
Mój nos mały? O, hola!…
NATRĘT
CYRANO
Pokrako!
575Płaskonosie ty nędzny, głupcze niedołężny,
Wiedz o tym, że mój nos jest olbrzymi… potężny!
I że z narośli takiej jestem wielce dumny,
Gdyż nos wielki mieć może tylko mąż rozumny,
Uprzejmy, dobry, hojny, sprawiedliwy, mężny,
580Wspaniałomyślny, miły — słowem miary takiej
Jak ja!… miary, do której, hetko
[112] lada jaki,
Ty nie dorośniesz nigdy, bo niesławne lico,
Którego tu karzącą dotykam prawicą…
Daje mu policzek.
NATRĘT
CYRANO
585…z polotu, z liryzmu, z ducha cech, z godności,
Ze znamion cnót szlachetnych i z malowniczości,
Krótkimi słowy: z nosa równie jest wyzute…
obraca go plecami ku sobie i łącząc gest ze słowami
Jak ta w końcu twych pleców, w którą godzę butem!…
NATRĘT
uciekając
590Gwałtu!… Rety!… Dla Boga!…
CYRANO
Nauczka dla kpiarzy,
Co by chcieli dworować
[113] ze środka mej twarzy,
Przy tym mam zaszczyt donieść jeszcze, że jeżeli
Ów dworniś, który z niego szydzić się ośmieli,
595Pieczętuje się herbem jako urodzony,
Mam zwyczaj nieco wyżej i z przeciwnej strony,
Wprzód nim go z moich ręku
[114] w świat wypuszczę dalej,
Przykładać mu nie skórę, lecz… kawałek stali!…
DE GUICHE
który z „margrabiami” zeszedł był
[115] ze sceny
WICEHRABIA DE VALVERT
wzruszając ramionami
DE GUICHE
Niktże
[116] mu nie odpowie?…
WICEHRABIA
Czekaj, mości grafie
[117],
Ja mu tę brzydką gębę wnet zamknąć potrafię.
Powiem mu coś… Zobaczysz, jak ja mu dogodzę…
605Podchodzi do Cyrana, który na niego patrzy, i stanąwszy przed nim ze śmieszną butą
Waszmość masz nos… cha, cha, cha!… srodze wielki…
CYRANO
z powagą
WICEHRABIA
śmiejąc się
CYRANO
WICEHRABIA
CYRANO
Nie, młokosie,
To krótko!… Można było rzec o moim nosie
Daleko więcej. Tonów przebiegając skale,
Można było na przykład powiedzieć: Zuchwale:
615„Ja, mosanie
[118], nos mając wyrosły tak szpetnie,
Biegłbym do cyrulika
[119], niech mi go obetnie”.
Przyjaźnie: „Z takim nosem pić nie sposób z czarek,
Wać
[120] byś się zaopatrzyć powinien w lewarek!”
Ze swadą, uroczyście: „Ten nos to zrąb skały!
620To przylądek!… Co mówię? To półwysep cały!…”
Ciekawie: „Na co służy ten długi futerał?
Czyżby kałamarz lub też nożyczki zawierał?…”
Z magnacka: „Hej, człowieku, czy ten hak jest modny?
Jako wieszadło sukien, musi być wygodny!…”
625
Z przymileniem: „Czy aść się tak kochasz w przyrodzie,
Żeś tu postawił grzędziel
[121] ptaszkom ku wygodzie?…”
Z prostacka: „A wściórności
[122]! To ci nos! Dla Boga!
Musi to albo dynia, albo rzepa sroga!…”
Lirycznie: „Waszmość chyba musisz być trytonem
[123],
630Że z taką chodzisz konchą!”…
Bakalarskim[124] tonem:
„Jedynie zwierz ów, który w Arystofanesie
[125]
Hippokampelefantokamelosem zwie się,
Mógł się poszczycić równie potężnym tobołem
Kości, chrząstek i mięsu, wiszących pod czołem!”
635
Troskliwie: „Strzeż się waszmość!… Nosa twego brzemię
Gotowo
[126] cię pociągnąć i bęcniesz na ziemię!…”
Przezornie: „Kup futerał aść dla swego nosa,
By nie zjadły barw jego słońce, deszcz i rosa!…”
Jowialnie: „Mówią ludzie, że gdy waszeć
[127] pali
640Fajeczkę, to mu z nosa dym tak gęsty wali,
Że sąsiady wołają: »Pali się w kominie!…«”
Stylem epickim: „Krew, gdy z tego nosa płynie,
W szeroką się rozlewa toń Czerwone Morze!…”
Z szacunkiem: „Pozwól waćpan, że mu hołd swój złożę,
645To się nazywa dwór mieć, srogą basztą zbrojny!…”
Z emfazą: „Zakatarzyć — o nosie dostojny! —
Mógłby cię tylko powiew Boreasza
[128] skrzydeł…”
Z podziwem: „Cóż za godło dla składu pachnideł!…”
Naiwnie: „Kiedyż zwiedzić można ten budynek?…”
650
Z żołnierska: „Szwadron!… Baczność!… Bojowy ordynek
[129]!…
Marsz, marsz!… Broń do ataku!… Hura na baterię!…”
Praktycznie: „Puść asindziej nos ten na loterię;
Zaiste nos tak wielki będzie wielkim losem!…”
Wreszcie na wzór Pyrama
[130] poszlochując głosem:
655„Patrzcie, to nos, którego przewrotność zbrodnicza
Zepsuła władcy swemu harmonię oblicza!
Łotr, teraz wstydem płonie!…” Oto w krótkim słowie,
Coś mógł acan powiedzieć, mając olej w głowie.
Lecz sprytu, lecz dowcipu nie ma w twej stodole,
660O, najnędzniejszy z tworów na tym łez padole!
A wiedza twa nie wznosi się nad poziom sfery,
Objętej wiadomymi czterema litery!
Zresztą, choćbyś miał wiedzy i dowcipu prawie,
Byś mógł ku tych szlachetnych galerii zabawie
665Uraczyć mnie podobnie szalonymi żarty,
Wiedz, iżby ćwierć ćwiarteczki jednej części czwartej
Pierwszego słowa z ust twych nie wyszła bezkarnie,
Bo to, com tu o nosach powiedział figlarnie,
Wybaczam, po przyjaźni, sobie, gdy je głoszę,
670Lecz wara!… z ust innego żadnych drwin nie znoszę!…
DE GUICHE
chcąc odciągnąć wicehrabiego, oszołomionego tą napaścią
zdławionym głosem
Jak się to nadyma!
Szlachetka, co… co nawet rękawiczek nie ma,
I bez wstęg, bez koronek wchodzi w te podwoje
[131]!…
CYRANO
675
Fircykom pozostawiam blichtr, wstęgi, pętlice,
Lecz jeśli mniej wykwintny, dbałością się szczycę!…
Ja bym się niezasromion
[132] ludziom nie pokazał
Pod brzemieniem obelgi, której bym nie zmazał,
680Z rozespanym sumieniem, ze czcią nadszarganą
Ze skrupułami, którym milczeć nakazano…
Mnie blichtr obcy! Lecz na wzór strusich pióropuszy,
Stroi mnie dumna szczerość nieugiętej duszy;
Więc krygowną postacią stać nie pragnąc w świecie,
685Kryguję ducha mego hardo jak w gorsecie,
A w sławne czyny strojny, by
[133] w cenne gipiury
[134],
Podkręcam me dowcipy, jak wąsa do góry,
I w szacie tego kroju idąc świata drogą,
Dzwonię wokół prawdami, butnie…. jak ostrogą!…
WICEHRABIA
CYRANO
Miałem jedną… sierotę po siostrze podartej,
Lecz widząc, że biedaczki pocieszyć nie mogę,
W łeb ją cisnąłem komuś, co mi wlazł był w drogę!…
ŻartWICEHRABIA
wybuchając
695Heciak!… Śmieszny pyszałek!… Gbur z pałką narwaną!…
CYRANO
z ukłonem, udając, iż zrozumiał, że mu tymi słowy wicehrabia się przedstawił
A! Bardzo mi przyjemnie!… A jam jest Cyrano
De Bergerac!…
Śmiechy.
WICEHRABIA
zdławionym głosem
CYRANO
krzywiąc się, jak gdyby nagle dostał kurczowego napadu
WICEHRABIA
który chciał już odejść, zatrzymując się
CYRANO
krzywiąc się boleśnie
Drętwieje!…
Trzeba by ją rozruszać!… Tak zwykle się dzieje,
Gdy zbyt długo w spokoju gnuśnym
[135] pozostanie!…
Aj!…
WICEHRABIA
CYRANO
WICEHRABIA
dobywając szpady
CYRANO
z wdziękiem
Dam aści sztyczek
[136] przedziwny, mosanie!…
pogardliwie
CYRANO
710Tak: poeta! I takiego kroju,
Że zaimprowizuje wierszyk w czasie boju,
I podczas gdy z waszmością tu skrzyżuję szpadę,
Równocześnie ułożę balladę…
WICEHRABIA
CYRANO
715Waszmość zda się nie wiedzieć, co to jest ballada?…
WICEHRABIA
CYRANO
recytując, jakby lekcję wydawał
[137]
Ballada tedy
[138] z trzech się zwrotek składa,
Każda po osiem wierszy…
[139]
WICEHRABIA
drepcząc ze złości
CYRANO
ciągnie dalej
720…i z zakończenia,
Które jest czterowierszem, lecz rymów nie zmienia.
WICEHRABIA
Tak jest! Właśnie taką ułożę balladę,
A przy ostatnim wierszu… szpadą cię przejadę!…
WICEHRABIA
CYRANO
Nigdy?…
deklamując
„Ballada o tym pojedynku,
Który w burgundzkiej sali odbył się budynku,
730Między panem Cyrano a pewnym półgłówkiem”.
WICEHRABIA
CYRANO
To, panie, tytuł, zwany też nagłówkiem!
SALA
zaciekawiona do najwyższego stopnia
Ustąpcie!… To wyborne!… Cyt!… Sza!… Bez chichotów!…
Dokoła Cyrana i wicehrabiego tworzy się koło ciekawych. W parterze „margrabiowie”, oficerowie, zmieszani z mieszczanami i ludem. Paziowie wspinają się na barkach widzów, by lepiej widzieć. Wszystkie kobiety w lożach powstają. Z prawej strony de Guiche i jego dworzanie. Z lewej Le Bret, Ragueneau, Cuigy itd.
CYRANO
zamykając oczy na chwilę
Czekajcie!… Szukam rymów!… Mam, mam!… Jużem gotów!…
ilustrując słowa stosownym gestem
735Pełnym wdzięku ruchem dłoni
Rzucam moje w kąt manatki
I płaszcz zwlekam, co mię słoni
[140],
I… dobywam mojej szpadki.
Grzeczny, lekki, zwinny, gładki.
740Trwam, mój aść, przy słowach mych,
Że przy końcu mej balladki
Tym szpikulcem dam ci sztych!…
Składają się pierwsze chody.
Sam bies
[141] aści nie ochroni,
Choć mam kłopot iście rzadki,
745Jaki cel wziąć dla mej broni:
Brzuch…. czy serce tej dzierlatki?…
Sieje broń ma skrawe płatki,
Niby roje muszek pstrych,
Ach, tak! Z końcem mej balladki
750W brzuszek dam waszmości sztych!
Tu mi rymu brak na „oni”;
Waść pobladłeś jak opłatki,
Bym mógł rzec: „Ha, w piętkę goni!…”
Szach!… Odbiłem sztych z przysiadki,
755I rżnę młyńca wprost z paradki
[142],
Gładko, równo, jak pod sztrych
[143]!…
Czuj duch! Idzie kres balladki,
A przy końcu będzie sztych!…
Uroczyście
760Módl się, waszeć!… Idą jatki,
Za spełniony żałuj grzech;
Prima!… Tercja!…
[144] kres balladki!
daje sztych
Tusz!…
765Wicehrabia chwieje się; Cyrano z ukłonem
Mówiłem, będzie sztych!…
Okrzyki, oklaski z lóż. Kwiaty i chusteczki sypią się na dół. Oficerowie, otoczywszy Cyrana, winszują mu. Ragueneau tańczy w zachwycie. Le Bret jest zrozpaczony i szczęśliwy. Podtrzymując wicehrabiego, wyprowadzają go przyjaciele z sali.
TŁUM
w jednym długim okrzyku podziwienia
RAJTAR
JEDNA Z KOBIET
RAGUENEAU
JEDEN Z MARGRABIÓW
LE BRET
ZMIESZANE GŁOSY
wśród zgiełku około Cyrana
Brawo!… Czołem!… Życzenia zbiorowe!…
JEDNA Z KOBIET
JEDEN Z MUSZKIETERÓW
podchodząc z wyciągniętą dłonią
775Mosanie, jesteś waszmość chwatem!
To było wcale dobre!… Znam się trochę na tem!…
Tupałem aż z uciechy, widząc grę waćpana!…
Odchodzi.
CYRANO
do Cuigy'ego
CUIGY
LE BRET
biorąc Cyrana za rękę
CYRANO
Niech tłum wyjdzie z sali!
do Belterose'a
Mogę zostać?…
BELLEROSE
z uszanowaniem
785Ooo, proszę!…
Słychać krzyk na dworze.
Cóż to?… Czy się pali?…
JODELET
który wyszedł był zobaczyć, wracając
To Montfleury'ego lżą tak!…
BELLEROSE
uroczyście
790zmieniwszy ton, do odźwiernego i lampiarza
No, dalej!
Zamknąć! Zamieść! Nie gasić!… Już szósta godzina;
Skoro wrócim z obiadu, próba się zaczyna…
Jodelet i Bellerose wychodzą, kłaniając się Cyranowi nisko.
do Cyrana
A wasza miłość nie pójdzie jeść?…
CYRANO
LE BRET
CYRANO
butnie
Bo nie chcę…
spostrzegłszy, że się odźwierny oddalił, i zmieniając ton
…bo halerza nie mam złamanego!…
LE BRET
800Żarty!… Jak to pieniędzy nie masz?…
robiąc ruch rzucenia czegoś
A talary?…
CYRANO
jak wyżej
To lafa
[147], którą ojciec mi przysyła stary!…
LE BRET
z żywością
CYRANO
jak wyżej
805Poszedł, z dymem pary!…
LE BRET
Ach, cóż to za szaleństwo rzucenie tej kieski!…
CYRANO
Tak! Być może…
z gestem dumnego zadowolenia
…lecz przyznaj, co za ruch królewski!…
ROZNOSICIELKA
pokaszlując nieśmiało dla zwrócenia uwagi
810Hm, hm!… Nie mogę ścierpieć, że się waszmość głodzi;
Tu jest wszystko, co trzeba… Niech waćpan dobrodziej!…
Proszę…
CYRANO
zdejmując kapelusz
Moja dziecino, chociaż mi zabrania
Gaskońska buta z twego korzystać wezwania,
815Jednak ci nie chcę smucić odmową serduszka…
Podchodzi ku bufetowi i wybiera.
Więc biorę… z tego grona…
Ona kładzie na talerz skwapliwie wskazane grono.
…o nie!… dość ziarnuszka.
820Jedno ziarnko to dosyć!… Szklankę wody…
Ona chce mu dolać wina.
czystej!…
I pół makaronika!…
Oddaje drugą połowę.
LE BRET
wzruszając ramionami, do siebie
ROZNOSICIELKA
nalegając
825Niech waszmość raczy przyjąć… Są owoce, pączki!…
Może coś przecie?…
CYRANO
Owszem… pocałunek rączki!…
Całuje rękę jej z takim szacunkiem, jakby to była ręka księżniczki.
ROZNOSICIELKA
wzruszona
Och!… Przepraszam!…
ukłon
830Dobranoc!…
wychodzi.
SCENA PIĄTA
Cyrano, Le Bret, później Odźwierny.
CYRANO
do Le Breta
No, więc… gadu-gadu!…
staje przed bufetem i rozkładając przed sobą: makaronik…
Obiad!…
…szklankę wody…
835Napitek!…
…i winną jagodę
siada
Siadam do obiadu!…
840Ach, głodny byłem wściekle!…
gryząc makaronik
Więc mówisz, mój drogi?…
LE BRET
Że te pyszałki butne o postawie srogiej,
Jeśli ich słuchać będziesz, przewrócą ci w głowie…
845Pytaj ludzi roztropnych, niech ci który powie:
Te dzisiejsze wybryki twoje tak zuchwałe,
Jakie one wywarły wrażenie?…
CYRANO
dogryzając makaronika
LE BRET
CYRANO
zaciekawiony, radośnie
850Co?… Kardynał?… Zaliż
[149] on był przy tym?…
LE BRET
pesymistycznie
Był, był!… Och, on to nazwie…
CYRANO
przerywając
LE BRET
CYRANO
No, wszak należy do pisarskiej rzeszy;
855Żem nie dał grać kolegi — czyż go nie ucieszy?…
LE BRET
Zbyt wiele sobie ludzi narażasz bez celu!…
CYRANO
Czym
[150] istotnie dziś sobie naraził tak wielu?…
LE BRET
Najmniej pół setki; przy tym cała armia babia…
CYRANO
LE BRET
860Montfleury… mieszczuch… de Guche… wicehrabia…
Baro, wraz z akademią…
CYRANO
Dość, jestem w zachwycie!…
Gdzież ty zajdziesz, mój drogi, wiodąc takie życie?…
Jakie masz plany?…
CYRANO
865Byłem jakby wśród manowca
[151].
Sto krętych dróg się słało przed okiem wędrowca…
Wybrałem…
LE BRET
CYRANO
Ależ najprostszą w tym rzędzie.
870Oto: zdumiewać ludzi we wszystkim i wszędzie!…
LE BRET
Dobrze. Lecz powiedz, jaka mucha cię ubodła,
Ścigać tak Montfleury'ego?…
CYRANO
Co, niby wieprz w karmniku, ledwie brzuch swój tacza,
875Ma się za serc niewieścich wielkiego zjadacza,
I — ględząc, tak jak ględzą rubaszne pastuchy —
Robi słodziutkie oczy… ślepiami ropuchy!…
Nie cierpię go od chwili, gdym raz z oburzeniem
Spostrzegł, że się ośmielił ślinić… ją!… spojrzeniem!…
880Zdawało mi się wzrokiem, gdy dotknął jej lica,
Że widzę, jak po róży… pełza gąsienica…
LE BRET
ze zdziwieniem
Co? Jak?… Czy to możliwe?…
CYRANO
Bym kochał?…
zmieniając ton
885Niestety!…
Tyś nie mówił… nie wspomniał nigdy…
CYRANO
Tej kobiety?…
Ach, pomyśl! Ta ironia!… Gdy mi nie pozwala
Ten nos, co tak jak laufer
[152] poprzedza mnie z dala,
890Bym śnił, żem jest kochany, choćby przez brzydala,
To ja!… Lecz to konieczne! to nieuniknione!…
Ja kocham… To tak proste, ach, a tak szalone!…
Ja kocham najpiękniejszą w świecie…
LE BRET
CYRANO
895Najbardziej złotowłosą…
z przygnębieniem
i najwykwintniejszą!…
LE BRET
CYRANO
900Rozkoszny — mimo wiedzy, groźny — mimo woli.
Pułapka zdrad natury, róża, w której łonie
Amor
[155] czyha w zasadzce, srogie ostrząc bronie!…
Ten, kto poznał jej uśmiech, poznał doskonałość.
Ona w najmniejszy drobiazg zaklina wspaniałość,
905I umie w każdym ruchu zamknąć bóstwa całość!…
Nie!… Ty byś nie umiała, boska Afrodyto
[156],
Wstąpić w konchę, jak ona w lektykę odkrytą,
Ni ty, czysta Dyjano
[157], kroczyć tak po lesie,
Jak ona po paryskim bruku kroki niesie!…
LE BRET
910Ach, rozumiem!… To jasne!…
CYRANO
LE BRET
Ty kochasz twą kuzynkę Robin?…
CYRANO
LE BRET
Ano, tym lepiej!… Kochasz?… Powiedz jej… Masz prawo,
915Zwłaszcza dziś, gdy w jej oczach okryłeś się sławą!…
CYRANO
Ta narośl śnić o błogich zachwytach kochania?…
O, nie, ja się nie łudzę! Chyba że chwilowo
Zakwili we mnie rzewność w porę wieczorową,
920Kiedy w woń się rozpłyną sny kwiatów miłosne,
A mój drągal-nosisko wciąga w siebie wiosnę!…
I zdarza się, że błądząc w promieniach księżyca,
Spotkam w ogrodzie parę: z młodzieńcem dziewica!
Wzruszony, za śladami stóp ich biegnę okiem,
925I myślę, że to dobrze, chodzić wolnym krokiem
W księżycu, ręka w rękę, z ukochaną w parze,
A wtedy zapominam — unoszę się — marzę!…
Aż znienacka zobaczę, spojrzawszy z ukosa,
Na ogrodowym murze cień mojego nosa!…
LE BRET
CYRANO
O, mój drogi, miewam ja rozpacze,
I gdy jestem samotny…
LE BRET
ze współczuciem
CYRANO
z protestem
935Nie, to by nazbyt szpetnym było, gdyby rosa
Łez popłynęła kiedy wzdłuż takiego nosa,
I nie pozwolę na to, póki we mnie siła,
Aby ich boska piękność kiedy się splamiła
Związkiem z taką brzydotą… Toż nie znajdziesz przecie
940Nic zgoła, od łez bólu, świętszego na świecie;
Więc nie chcę, by z tych pereł jedna z mej przyczyny
Została na szydercze narażona drwiny…
LE BRET
pocieszając
Nie smuć się!…
MiłośćCzas sposobność i radę ci poda.
Wszak prawem, co miłością rządzi, jest przygoda.
CYRANO
z goryczą
945Nie! Nie! Nie!… Jest stosunek! Jest ład! I jest miara!…
Ja kocham Kleopatrę
[158] — mamże
[159] twarz Cezara?…
Ubóstwiam Berenikę
[160] — licoż mam Tytusa?…
LE BRET
z żywością
Lecz twój rozum! Twe męstwo!…
wskazując miejsce, na którym stała przedtem roznosicielka
950Złożyłeś całusa
Na ręku tej tu małej, rumieniąc niebogę.
Wszak widziałeś jej oczy — czyż były ci wrogie?…
CYRANO
zdziwiony
LE BRET
I Roksana, gdy Valvert pchnął szpadą,
955Godząc w ciebie, okropnie blada była…
CYRANO
zdziwiony
LE BRET
Już dzisiaj twoje męstwo, dowcip pokochała.
Śmiało!… Idź do niej…. wyznaj…
CYRANO
Aby mnie wyśmiała?…
960Nie znam trwogi, lecz myśleć nie mogę bez drżenia…
ODŹWIERNY
wprowadzając kogoś ode drzwi
CYRANO
spostrzegłszy ochmistrzynię
SCENA SZÓSTA
Cyrano, Le Bret, Ochmistrzyni.
OCHMISTRZYNI
z głębokim ukłonem
Walecznego kuzyna w dniu jutrzejszym z rana
Pragną widzieć tajemnie…
CYRANO
wstrząśniony
OCHMISTRZYNI
dygając
Waćpana!…
Chcą mu się z czymciś
[162] zwierzyć…
CYRANO
OCHMISTRZYNI
z nowym dygiem
CYRANO
słaniając się
OCHMISTRZYNI
Skoro jutro na niebie pierwsze błysną zorze,
Pójdą mszy świętej słuchać u Świętego Rocha…
CYRANO
opierając się na ramieniu Le Breta
OCHMISTRZYNI
Wracając, by pomówić trocha,
975Gdzie mają wstąpić?…
CYRANO
jakby oszalały
Gdzie?… Ha?… Zaraz!… O, mój Boże!…
OCHMISTRZYNI
CYRANO
O, mój Boże!… Zaraz!… Szukam w głowie!…
W paszteciarni Ragueneau'a…
OCHMISTRZYNI
980Gdzież to? Niech waść powie!
CYRANO
Ulica Honoriusza… ciasta w okien szybie…
OCHMISTRZYNI
dygając
Przyjdziem… Godzina siódma… Bądź waszmość!…
CYRANO
Ochmistrzyni wychodzi.
SCENA SIÓDMA
Cyrano, Le Bret, później Komedianci, Komediantki,
Cuigy, Brissaille, Lignière, Odźwierny, Skrzypiciele.
rzucając się w objęcia Le Breta
LE BRET
wesoło
985Cóż smutek?… Już inny wiatr wieje?…
CYRANO
Przynajmniej wie, że żyję!… Szaleję… Szaleję!…
LE BRET
Takie mi tu bajałeś przed chwilą androny;
Teraz będziesz spokojny?…
CYRANO
zapalając się
Przeciwnie!… Szalony!…
990Nieprzeparty, jak piorun, gdy w miał kruszy skałę!…
Sam mi tu całą armię! Wojsko dajcie całe!…
Mam dziesięć serc! Dwadzieścia ramion!… Wielkie nieba!…
Precz z karlęcą hołotą!…
wrzeszczy na całe gardło
995Olbrzymów mi trzeba!…
Od jakiegoś czasu poruszają się cienie komediantów i komediantek w głębi na scenie. Słychać szmery i gwary. Próba się odbywa. Skrzypiciele zajęli swe miejsce.
GŁOS ZE SCENY
Ciszej!… Próbę zaczęto!… O spokojność prosim!…
CYRANO
śmiejąc się
Zmierzają ku wyjściu. W tej chwili otwierają się wielkie drzwi. Wchodzą Cuigy, Brissaille i kilku oficerów, podtrzymując spitego Lignière'a.
CUIGY
CYRANO
CUIGY
śmiejąc się
CYRANO
poznając Lignière'a
Lignière!… Co z tobą, chłopcze?…
CUIGY
CYRANO
nie rozumiejąc
LIGNIÈRE
bełkocąc i pokazując papier pomięty
1005Ten list ostrzega
O zasadzce… Stu zbirów zasadzono na mię
[165]…
To z powodu mej piosnki… Tour de Nesle, przy bramie…
Iść do domu koniecznie muszę popod
[166] wieżę!…
Pozwól mi się dziś przespać na twojej kwaterze!…
CYRANO
z żywością
1010Stu ludzi, mówisz?… Brawo!… Będziesz spał u siebie!…
LIGNIÈRE
przerażony
CYRANO
straszliwym głosem
Jam salvaguardią
[167] twoją, jak Bóg w niebie!…
pokazując mu latarnię, którą w ręku trzyma odźwierny, przysłuchujący się tej scenie
Weź tę latarnię!…
1015Lignière bierze ją skwapliwie.
Naprzód marsz!…
do oficerów
Waszmoście z nami!…
W oddaleniu… Wy tylko jesteście świadkami!…
CUIGY
tonem przestrogi
CYRANO
Dziś właśnie na stu chrap
[168] mnie zbiera!…
Komedianci i komediantki zeskakują ze sceny i podbiegają w rozmaitych kostiumach.
LE BRET
Lecz na cóż łba nadstawiać…
CYRANO
LE BRET
CYRANO
1025Bo ten pijaczyna,
Bo ta kadź rosolisu
[169], bo ta beczka wina,
Oto, gdy dama jego raz po mszy niedzielnej
Umaczała paluszki wedle obyczaju
1030W kropielnicy, on skoczył, przypiął się do skraju,
I choć nie cierpi wody, wypił wszystko do dna!…
JEDNA Z KOMEDIANTEK
Aaa! To rzecz bardzo ładna i pochwały godna!…
CYRANO
Co, nieprawdaż, subretko?…
SUBRETKA
do drugiej komediantki
Ciekawam też, czemu
1035Stu, aż stu zasadzili przeciwko jednemu?…
CYRANO
Idziem…
do oficerów
A waściów proszę, niech się nikt nie waży
Spieszyć do mnie z sukursem
[171], cokolwiek się zdarzy!…
JEDNA Z KOMEDIANTEK
zeskakując ze sceny
1040Nie, ja to widzieć muszę!…
CYRANO
JEDNA KOMEDIANTKA
przyłącza się i woła starego komedianta
CYRANO
Chodźcie wszyscy: doktorze, subretko, Leandrze!
Dalej, szalone pałki! Pójdziem wszyscy zatem!
1045Złączymy włoską farsę z hiszpańskim dramatem…
Niech chrapliwy jęk śmierci wesoła drużyna
Brzękiem dzwonków otoczy, jak krąg tamburyna!…
WSZYSTKIE KOBIETY
skacząc z radości
Brawo!… Gdzie mój kapturek?… Mój płaszcz!…
JODELET
CYRANO
do skrzypków
1050Panowie muzykanci zagrają nam żwawo!…
Skrzypiciele przyłączają się do pochodu. Wszyscy porywają świece płonące przy rampach. Pochód przybiera wygląd capstrzyku[173] z pochodniami
Brawo! Oficerowie, damy, skrzypiciele,
Światła. A o dwadzieścia kroków…
idzie naprzód
1055…ja na czele,
Sam pod mym pióropuszem!… Gotowo?…
POCHÓD
CYRANO
I niech się nikt nie waży pomagać mi!… Słowo?…
Choćby mi śmierć groziła, słowo!… No, ruszamy!
1060Raz, dwa trzy!… Hej, odźwierny! Otwieraj nam bramy!…
Odźwierny otwiera podwójne drzwi sali, a w świetle księżyca ukazuje się malowniczy zaułek starego Paryża.
Z dachów spływa księżyca blask, jak deszcz srebrzysty!
Oto jest dekoracja sceny, jak dobrana!
1065Tam pod szarfą mgieł srebrnych toczy się Sekwana,
Tajne zwierciadło nocy, tak złote o świcie…
A teraz zobaczycie to, co zobaczycie!…
WSZYSCY
Dalej, do bramy Nesle!… Marsz!…
CYRANO
z progu do subretki
Waćpanna pytała,
1070Słysząc, że tam w zasadzce setka leży cała,
Czemu rąk na jednego zbrojono tak wiele?…
wyciąga szpadę i ze spokojem
Dlatego, iż wiedziano, żeśmy przyjaciele!…
Wychodzi, a za nim cały pochód. Na czele Lignière z latarnią, zataczając się, za nim Cyrano; dalej komediantki, oparte na ramieniu oficerów, i komedianci w podskokach. Kroczą przy dźwięku skrzypiec w zmroku nocnym, oświeceni blaskiem świec.
Kurtyna.
AKT DRUGI
(przekład W. Zagórskiego)
Scena przedstawia gospodę restauratora-pasztetnika Ragueneau. Jest to duża sala na rogu ulic Saint Honoré i Arbre-Sec, które przez szklane drzwi w głębi widnieją, zarysowujące się w pierwszych brzaskach świtu.
Na lewo pierwszy plan: bufet pod baldachimem z kutego żelaza i porozwieszanymi na nim gęsiami, kaczkami i białymi pawiami. W wielkich fajansowych wazonach ogromne bukiety z kwiatów, głównie słoneczników. Po tejże stronie drugi plan: olbrzymi komin, przy którego ogniu, między żelaznymi podstawami, dźwigającymi rondelki i rynki, smażą się w brytfannach pieczenie.
Po prawej stronie pierwszy plan ze drzwiami. Na drugim planie schody prowadzące do małej salki w półpięterku, której wnętrze, widoczne przez otwartą okiennicę, zajmuje stół nakryty, oświecony małym flamandzkim pająkiem. Jest to gabinet, w którym podają gościom jedzenie i picie. Drewniana galeria, będąca niejako przedłużeniem schodów, zdaje się prowadzić do podobnych gabinetów.
W środku wielka obręcz żelazna, którą można za pomocą sznurów podciągać i spuszczać, niby pająk jaki, a na której, przyczepione hakami, wiszą grubsze sztuki zwierzyny.
W piecach pomieszczonych w cieniu pod schodami tli się żar. Miedź rondli świeci się. Rożny obracają się za pomocą sprężynowej maszynerii. Jarzyny i mięso, przygotowane do kuchni, leżą w piramidach, szynki wiszą. Jest to chwila, kiedy przyrządzają śniadanie. Spłoszone kuchciki potrącają się wzajemnie; ogromni kucharze i małe kuchciki krzątają się pilnie. Pełno czapek z kogucimi piórami lub skrzydłami pantarek
[174]. Co chwila wnoszą na blachach lub plecionych z wikliny noszach stosy potraw i ciast.
Stoły zastawione ciastami i potrawami; inne, ponakrywane i krzesłami otoczone, czekają na gości. Mały stoliczek w kącie, zarzucony papierami. W chwili podniesienia się kurtyny siedzi przy nim Ragueneau i pisze.
SCENA PIERWSZA
Ragueneau, Pasztetnicy; później Liza.
JedzenieRagueneau siedzi przy małym stoliku, z miną natchnioną, liczy na palcach i pisze.
PIERWSZY PASZTETNIK
wnosząc półmisek z pieczystym, przystrojonym w ogon pawi
DRUGI PASZTETNIK
z półmiskiem ciasta
TRZECI PASZTETNIK
CZWARTY PASZTETNIK
z babką
KUCHCIK
z półmiskiem
RAGUENEAU
odkłada pióro i podnosi głowę
Promienie różowe
1080Świtu błyszczą na rondlów miedzi jak polewa…
Każ milczeć temu Bogu, który w tobie śpiewa
O, Ragueneau!… Godzina lutni później spłynie;
Trzeźwa godzina pieca trzyma berło ninie
[176]…
wstaje, przygląda się jakiemuś półmiskowi i do jednego z kucharzy
1085Ten sos tu jest za krótki!… Przedłużyć go można…
KUCHARZ
RAGUENEAU
Oddala się.
KUCHARZ
zdziwiony
KUCHCIK
wnosząc półmisek
RAGUENEAU
stanąwszy przed kominem
1090
By ich nie zaczerwienił skwar kuchennych żarów!…
do jednego z pasztetników, pokazując mu ciastka
W tych ciastkach całkiem krzywo siedzi konfitura:
Hemistychy
[178] po bokach, a w środku cezura
[179]!…
1095do drugiego, pokazując mu pasztet niedokończony
Uwieńczyć dachem trzeba te grzankowe mury!…
do Kuchcika, który siedząc na ziemi, wdziewa na rożen sztuki drobiu
A ty, co drób na rożnie mieścisz różnopióry,
Przełóż skromne kurczęta wspaniałym indykiem,
1100Jak Malherbe
[180] długie wiersze króciutkim wierszykiem,
Tutaj stopę przedłużaj, a tam znowu skracaj,
I strofki pieczystego przy ogniu obracaj!…
wnosząc półmisek przykryty serwetą
Jegomość! Z brioszowego
[181] ciasta i ze sera
Upiekłem niespodziankę dla was… Patrzcie!…
Odkrywa półmisek, na którym widnieje duża lira z ciasta.
RAGUENEAU
zachwycony
UCZEŃ
Struny jej, patrzcie jeno, z czystego karmelu!…
RAGUENEAU
wzruszony
A laur ze strączków grochu!…
daje mu pieniądz jakiś
Masz, mój przyjacielu!…
1110Wypij za moje zdrowie dobrą wina flaszkę!…
spostrzegając wchodzącą Lizę
Ale sza!… Oto jejmość
[182]!… Pieniądz schowaj w taszkę
[183],
I zmykaj!…
do Lizy, pokazując jej lirę z miną zakłopotaną
1115Patrz, waćpani, to ładne?…
LIZA
Kładzie na bufecie stos torebek z papieru.
RAGUENEAU
Aaa!… Tutki
[184]?… Dzięki!…
przypatruje im się
Boże!… Me książki ucieszne!…
1120Wiersze moich przyjaciół podarte, pocięte!…
O, waćpani wznowiłaś tu dzieło przeklęta!
Aby w tutki zawijać pączki i krokantki
[185],
Rozdarłaś Orfeusza
[186], jak niegdyś bachantki
[187]!…
LIZA
A toż lepszego zrobić nie sposób użytku
1125Z tego, co wpływa w zamian jadła i napitku,
Jakie waść każesz dawać tym nędznym piszczykom
[188]!…
RAGUENEAU
uroczyście
Mrówko!… Nie bluźń natchnionym tym pasikonikom!…
LIZA
Nim się w konszachty wdałeś waść z tymi półgłówki,
Nie lżyłeś od bachantki mi, ani od mrówki…
RAGUENEAU
1130Do tego użyć wierszy!…
LIZA
RAGUENEAU
Mdleję ze zgrozy!…
Jakiż tedy użytek robisz aśćka z prozy?…
SCENA DRUGA
Ciż sami. Dwoje dzieci, które weszły do paszteciarni.
RAGUENEAU
PIERWSZE DZIECKO
RAGUENEAU
obsługując
Parzone na winie…
Rumiane… prosto z pieca…
Chce je wręczyć.
DRUGIE DZIECKO
RAGUENEAU
stropiony, na stronie
Niestety w tutki one zawijać je muszę!…
1140bierze jedną z torebek, a w chwili, gdy ma włożyć ciastka, czyta
„Już złotowłosy Febus
[189] napina swą kuszę…”
Nie ten…
odkłada ją na bok, bierze inną, a w chwili, gdy ma włożyć ciastka, czyta
„Jako Ulisses
[190]…” Nie!…
Ta sama gra.
LIZA
niecierpliwie
RAGUENEAU
Już! już!…
wziął trzecią torebkę, przypatruje jej się, i z rezygnacją
Wiersz do Filidy
[191]!… A jednak to boli
Zawijać ciastka w rymy…
1150do dziecka
Masz tu, moje dziecię!…
LIZA
drwiąco
Bogu dzięki, że w końcu namyślił się przecie!
Wyłazi na stołek i ustawia półmiski na górnych półkach kredensu.
RAGUENEAU
korzystając z tego, że się odwróciła, przywołuje dzieci, będące już u drzwi
Pst! pst!… Słuchajcie, dziatki, wróćcie mi woreczek,
A zamiast trzech w papierze, dam wam sześć ciasteczek!…
1155Dzieci zwracają torebkę, biorą żywo ciasteczka
i odchodzą. Ragueneau wyprostowuje papier i czyta
uroczyście
„Filis…” Na tym imieniu brzydka plama tłusta!…
„Filis okrutna!”…
Cyrano wchodzi szybko.
SCENA TRZECIA
Ragueneau, Liza, Cyrano; później Muszkieter.
CYRANO
RAGUENEAU
z ukłonem służbistym
CYRANO
Wchodzi do środka sklepu.
RAGUENEAU
idąc za nim
CYRANO
RAGUENEAU
CYRANO
RAGUENEAU
1165W Burgundzkim Hotelu!…
CYRANO
z lekceważeniem
RAGUENEAU
Gdzie stal rymem dzwoni!…
LIZA
CYRANO
RAGUENEAU
dając sztych pochwyconym rożnem
CYRANO
RAGUENEAU
pozostając w pozycji, spogląda na zegar
Szósta trzy minuty!…
dając sztych, jak wyżej
„Będzie sztych!…” Ha, wyborne, „będzie sztych!…”
i skłuty!…
1175podnosząc się
O, napisać balladę!…
LIZA
do Cyrana, który przechodząc obok bufetu, uścisnął jej był rękę uprzejmie
CYRANO
RAGUENEAU
Waszmość w terminach
[192] byłeś?…
CYRANO
LIZA
wygrażając mu palcem
Ej, czy waszmość nie kłamie?
Cyrano
żartobliwie
Z nosaż mi się kurzy?
W tym razie dym by musiał okrutnie być duży!…
zmieniając ton
1185Czekam tutaj na kogoś; jeśli mi nie skrewi
[193],
Pozostawisz nas samych…
RAGUENEAU
Żal mi!… Waszmość nie wie:
Poeci moi przyjdą…
LIZA
ironicznie
CYRANO
1190Oddalisz ich skinieniem, gdy ci dam wezwanie…
Godzina?…
RAGUENEAU
CYRANO
siada z gorączkowym pośpiechem przy stoliku i biorąc papier do ręki
RAGUENEAU
podając mu wyjęte z za ucha
MUSZKIETER
z wąsem zabójczym, wchodzi i głosem stentorowym
[194]
LIZA
podchodzi ku niemu z żywością
CYRANO
odwracając się
RAGUENEAU
Przyjaciel mej żony, jak wszędzie
Głosi, wojownik straszny….
CYRANO
odsuwając Ragueneau'a gestem
ListCyt!… Napiszę… złożę…
1200Podam jej…. i ucieknę!… Tchórz!… Lecz wielki Boże!
Czyż zdołałbym powiedzieć jej słowo choć jedno
Z tych wszystkich, co mi głowę rozsadzają biedną,
Podczas gdy w liście…
bierze pióro do ręki
1205Dobrze!… Więc piszmy list ony
[195],
Stokrotnie pomyślany, stokroć przerobiony,
Tak, iż spowiedź mej duszy…
wskazując na serce
…dawno tu gotowa,
1210I mogę ją odpisać, nie zmieniając słowa!…
Pisze. Za szybami okazują się sylwetki chudych postaci, które się krzątają tam i sam, jakby się wahały wejść.
SCENA CZWARTA
Ragueneau, Liza, Muszkieter, Cyrano (zajęty pisaniem przy małym stoliku).
Poeci czarno ubrani, pończochy opadłe, trzewiki zabłocone.
LIZA
wchodząc, do Ragueneau'a
PIERWSZY POETA
wchodząc, do Ragueneau'a
DRUGI POETA
potrząsając jego dłonią
Orle kucharzy!…
węsząc
1215Mile woni
[197] twoje gniazdo!…
TRZECI POETA
CZWARTY POETA
PIĄTY POETA
PIERWSZY POETA
RAGUENEAU
otoczony, całowany, ściskany
1220Jak to z nimi od razu człek rozmawia śmiele!…
PIERWSZY POETA
Spóźnilim się, spotkawszy w drodze ludu wiele
Przy bramie Nesle…
DRUGI POETA
Jak ryby sprawione, pod wieżą
Z otwartym brzuchem trupy ośmiu zbójów leżą…
CYRANO
podnosząc głowę na chwilę
1225Myślałem: tylko siedmiu…
RAGUENEAU
do Cyrana
Kto im ścielił łoże?
Czy wasza miłość nie wie?…
CYRANO
niedbale
LIZA
do muszkietera
MUSZKIETER
podkręcając wąsa
CYRANO
pisząc na stronie. Od czasu do czasu wymawia, mrucząc, wyraz jakiś
PIERWSZY POETA
Powiadają, że te nieboszczyki
Poraził jeden człowiek…
CYRANO
pisząc
DRUGI POETA
1235Zbójów było tam siła
[198]. Niby zżęte kłosy
Leżą na bruku pałki, piki…
CYRANO
ta sama gra
PIERWSZY POETA
O, to było ciekawe!… Na całej ulicy
Leżą tam kapelusze…
CYRANO
ta sama gra
1240„…w przesłodkiej tęsknicy…”
PIERWSZY POETA
Zdziałać to mógł jedynie olbrzym jakiś srogi…
CYRANO
ta sama gra
„A gdy twój głos posłyszę, to omdlewam z trwogi…”
DRUGI POETA
ściągając ciastko
CYRANO
ta sama gra
„…wpatrzony jak w tęczę…”
Zatrzymuje się chwilę, mając list podpisać; potem składa go żywo, chowa do kieszeni i wstaje.
1245Nie potrzeba podpisu. Sam jej go doręczę.
do drugiego poety
Pewien przepis na ciastko przystroiłem w rymy…
TRZECI POETA
stając przy półmisku pączków ze śmietaną
A tak, przepis na ciastka!… Prosimy! prosimy!…
CZWARTY POETA
przypatrując się brioszce, którą ściągnął
Tej brioszce czepek na łbie dziwacznie się boczy!…
Zdejmuje go zębami.
PIERWSZY POETA
Spod cykatowych
[199] powiek strzelają z uboczy
1250Na mnie tego piernika migdałowe oczy!…
Zabiera go.
TRZECI POETA
ściskając z lekka pączek ze śmietaną
Ten pączek jak w uśmiechu usteczka otwiera!…
DRUGI POETA
nadgryzając lirę z ciasta
Słuchamy!… Po raz pierwszy żywi mnie dziś lira!…
RAGUENEAU
przygotowuje się do deklamacji, kaszle, poprawia czapkę na głowie i staje w pozycji.
DRUGI POETA
do pierwszego, potrącając go łokciem
PIERWSZY POETA
do drugiego
1255Jem, co jest gotowe!…
RAGUENEAU
Przepis, jak się torciki robi migdałowe.
Bij na piankę jajek kilka,
A gdy przejdzie czasu chwilka,
Ściśnij w dłoni swej cytrynę
1260Odrobinę.
Kiedy spłynie sok na piankę,
Niechaj dłużej nikt nie czeka,
I z migdałów słodkich mleka
Doda szklankę!…
1265Mając dzieła już połowę,
Rozrób ciasto śmietankowe,
I pilnując ściśle normy —
Włóż do formy!
Przy czym szybko niech twój palec
1270Z tego ciasta zrobi walec,
I otoczy nim jej boki —
W krąg szeroki!…
Do samego teraz środka
Niechaj spłynie pianka słodka.
1275I skończona oto heca,
Oprócz pieca.
Nim godzina jednak minie,
Jeśli dobry żar w kominie,
Pyszny torcik migdałowy —
1280
JEDEN Z POETÓW
dławiąc się
INNI POECI
z pełną gębą
Idą w głąb sklepu, zajadając.
CYRANO
który zauważył ich postępowanie, podchodząc do Ragueneau
Czerwony jak rydze,
Tokujesz, nic nie wiedząc, a oni żrą…
RAGUENEAU
przytłumionym głosem, uśmiechając się
1285Widzę,
Nie patrząc tam, by głodnej nie zawstydzić rzeszy;
A taka deklamacja podwójnie mnie cieszy,
Bo folgując słabostce miłej w takiej chwili,
Pozwalam jeść biedakom, którzy głodni byli!…
CYRANO
klepiąc go po ramieniu
Ragueneau odchodzi, podążając za swoimi przyjaciółmi. Cyrano odprowadza go oczyma, potem nagle i nieco szorstko
Liza, czułą rozmową z muszkieterem zajęta, zadrżała, i podchodzi spiesznie ku Cyranowi
Ten wojskowy
Smali aśćce cholewki
[202]…
Liza
tonem obrażonym
Oo! Mój wzrok surowy
1295Zwycięsko myśli gromić zwykł nieprzyzwoite!…
CYRANO
Jak na zwycięzców… oczy aśćki są podbite!…
LIZA
dławiąc się gniewem
CYRANO
Dość! Mąż twój sercu mojemu jest drogi,
Zabraniam więc surowo przypinać mu rogi…
LIZA
CYRANO
który podniósł był głos dostatecznie, by słyszanym być przez galanta
[203]
Kto zrozumiał, niech z tego skorzysta!…
Kłania się znacząco muszkieterowi, po czym, spojrzawszy na zegar, idzie ku drzwiom wejściowym w głębi sceny i stanąwszy przy nich, wygląda na ulicę.
LIZA
do muszkietera, który odkłonił się był Bergeracowi
Nie pojmuję waćpana!… Piękny mi gwardzista!…
Powiedz mu coś o nosie…
MUSZKIETER
Odchodzi skwapliwie; Liza idzie za nim.
CYRANO
ode drzwi, przy których stanął, dając znak Ragueneau'owi, by uprowadził poetów
RAGUENEAU
do poetów
Niepodobna wierszy czytać w tym chaosie…
CYRANO
niecierpliwiąc się
RAGUENEAU
wskazując im drzwi na prawo
Tam będzie nam wygodniej!…
pociągając ich za sobą
1310Lepiej się zabawim!…
PIERWSZY POETA
zrozpaczony, z pełną gębą
DRUGI POETA
Zabierzemy!… Toż ich nie zostawim!…
Wychodzą wszyscy procesjonalnie za gospodarzem, unosząc z sobą kilka półmisków.
SCENA PIĄTA
Cyrano, Roksana, Ochmistrzyni.
CYRANO
Jeśli mi stąd wybłyśnie cień nadziei cienia,
Oddam jej list mój…
1315Roksana w masce, poprzedzając swą ochmistrzynię, ukazuje się w szybach drzwi wejściowych. Cyrano żywym ruchem otwiera drzwi.
Proszę!…
Przystępując do ochmistrzyni
Dwa słówka duegna!…
OCHMISTRZYNI
OCHMISTRZYNI
CYRANO
biorąc z bufetu jedną z papierowych torebek
Masz więc tu Benserade'a
[205] odę…
OCHMISTRZYNI
CYRANO
…do środka
1325Ciasteczek śmietankowych kilka aśćce wkładam.
OCHMISTRZYNI
CYRANO
OCHMISTRZYNI
Za nimi przepadam,
Zwłaszcza gdy zawierają w sobie bitą piankę!…
CYRANO
1330Sześć pączków więc asińdźce zawijam w sielankę
Saint-Amanta
[206]!… Zaś w wiersze pana Chapelaina
[207],
Składam tutaj smacznego kawał baumkuchena
[208].
Asińdźka lubisz ciastka świeże?…
OCHMISTRZYNI
CYRANO
wręczając jej napełnione torebki
1335Raczże te tutaj wszystkie spożyć na ulicy.
OCHMISTRZYNI
CYRANO
popychając ją z lekka ku drzwiom
I nie powracać do nas aż po ich spożyciu!
Zamknąwszy za nią drzwi, powraca do Roksany i odkrywszy głowę, pełen szacunku, zatrzymuje się w przyzwoitym oddaleniu.
SCENA SZÓSTA
Cyrano, Roksana, Ochmistrzyni przez małą chwilę.
CYRANO
Błogosławiona stokroć ta chwila w mym życiu,
Gdy wspomniawszy, że żyję, zeszłaś tutaj, pani,
1340Aby… aby?…
ROKSANA
która zrzuciła maskę
Widziałam bój waćpana. Ach, jak byłam radą
[211],
Kiedyś tego nicponia upokorzył szpadą;
Bo musisz waszmość wiedzieć, że się kocha we mnie
1345Pewien magnat potężny…
CYRANO
ROKSANA
I nikczemnie
Narzuca mi innego; a ów pokonany
To właśnie upatrzony dla mnie mąż…
CYRANO
1350Słomiany!…
z ukłonem
Tym ci lepiej!… To dla mnie odkryciem jest miłe:
Nie o mój nos — o piękne twe oczy walczyłem!…
ROKSANA
Potem… chciałam…
DzieciństwoLecz mówiąc to, co tu wyjawię,
1355Musiałabym odnaleźć tego brata prawie,
Z którym niegdyś igrałam
[212] w parku, przy jeziorze…
CYRANO
Tak! Zjeżdżaliście do nas co rok w letniej porze…
ROKSANA
Szpadą z drzewa staczałeś urojone walki…
CYRANO
Kukurydza swą nacią stroiła twe lalki…
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Czas, gdy waszmość spełniałeś wszystkie me zachcianki…
CYRANO
1365Roksana w krótkiej sukni była Madzią wtedy…
ROKSANA
Czy byłam wówczas ładna?…
CYRANO
żartobliwie
ROKSANA
Czasem, dłoń skaleczywszy przy jakimś psikusie,
Przybiegałeś… Ja wtedy, udając matusię,
1370Wołałam, groźnie memu każąc dźwięczeć słowu:
„I gdzież mi się tak ślicznie urządziłeś znowu?…”
zatrzymuje się osłupiała
A to co?…
Cyrano usiłuje cofnąć rękę
1375Pokaż zaraz!… Nie, to strach!… W tym wieku
Jeszcze!… Gdzież to złapałeś, niedobry człowieku?…
CYRANO
Bawiąc się w okolicy wieży Nesle, przy bramie…
ROKSANA
siada na krześle i maczając chustkę w szklance wody
CYRANO
siadając przy niej
Nie sposób takiej opierać się mamie!…
ROKSANA
obmywając mu rękę
1380I powiedzże mi, waszmość, jak się wszystko działo;
Iluś miał przeciw sobie?…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Nie! To nieciekawe!… Powiedz pani raczej,
1385Czegoś wprzód rzec nie śmiała…
nie wypuszczając jego ręki
O, teraz inaczej!
Teraz woniami wspomnień dziecinnych owiana,
Ośmieliłam się… Otóż, jestem zakochana!
CYRANO
ROKSANA
1390W kimś, co tego nie wie…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Lecz komu, gdy nie zgadł, wkrótce to obwieszczę!…
CYRANO
ROKSANA
Jest to biedny chłopiec, który o mnie marzy,
A kochania mi swego wyznać się nie waży…
CYRANO
ROKSANA
obwiązując mu ręką swą chusteczką
Pozwól tętno zbadać… Masz gorączkę małą!…
1400Widziałam, jak na ustach wyznanie mu drżało!…
CYRANO
ROKSANA
kończąc opatrunek
I wyobraź sobie — to pewno coś wróży!…
Ten chłopiec, mój kuzynie, w twoim pułku służy!…
CYRANO
ROKSANA
śmiejąc się
1405W twojej kompanii właśnie…
CYRANO
ROKSANA
Umysł szlachetny
Widnieje z jego oczu… Geniusz, dowcip świetny,
Młodość, waleczność, duma z czoła jego świeci,
1410Układny, piękny…
CYRANO
zrywając się, pobladłszy
ROKSANA
CYRANO
Mnie?… Nic, nic!…
pokazując rękę z uśmiechem
1415
ROKSANA
Wkrótce się zagoi.
Widuję go w teatrze tylko z loży mojej…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
1420Skądżeś się dowiedziała?…
ROKSANA
Czyż kumoszek nie ma?…
Na placu Royale o tym mi opowiadano…
CYRANO
Więc on w kadetach służy?…
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Chrystian baron de Neuvillette…
CYRANO
Mylisz się pani;
Takiego u nas nie ma…
ROKSANA
Owszem, jest w kompanii
1430Kapitana de Carbon. Służy od dziś rana…
CYRANO
Jak to?… I tak od razu jużeś zakochana?…
OCHMISTRZYNI
otwierając drzwi w głębi
Wasza miłość, spożyłam wszystkie już ciasteczka…
CYRANO
To idź asińdźka wiersze odczytać z woreczka…
Ochmistrzyni oddala się
1435Lubując się w dowcipie, w wymowie wybredna,
Wykwintna! — Cóż natenczas poczniesz moja biedna,
Jeśli to dziki prostak, co dwóch słów nie sklei?…
ROKSANA
Skądże?… Ma przecież włosy jak pasterz z
Astrei[214]!…
CYRANO
Lecz jeśli to jest płytka, choć trefiona głowa?…
ROKSANA
1440Nie, nie!… On może tylko piękne mówić słowa!…
CYRANO
Prawda, skoro wąs piękny!… Lecz gdyby duch karła
W tym bożku?… gdyby głupi był?…
ROKSANA
tupiąc nogą
CYRANO
po chwili milczenia
Wezwałaś mnie tu pani, by mi to powiedzieć?
1445Przyznam, że myślą celu nie mogę wyśledzić!…
ROKSANA
Bo to, słyszałam wczoraj rzecz, która mnie straszy.
Mówiono, że jesteście tam w kompanii waszej
Gaskończykami wszyscy…
CYRANO
1450Żółtodzióbkom, co do nas włażą jak intruzy,
Nie będąc Gaskonami, jak my, z krwi i kości?…
Czy takie miałaś pani o nas wiadomości?
ROKSANA
Tak!… O, ja drżę o niego!…
CYRANO
półgłosem przez zaciśnięte zęby
ROKSANA
1455Ale wczoraj w teatrze, gdyś karcił, straszliwy,
Tego łotra, gdyś czoło stawiał trutniom onym,
Widząc cię takim wielkim i tak niezwalczonym,
Pomyślałam: O, gdyby ta stal, co tam brząka…
CYRANO
z uśmiechem
Rozumiem już!… Zasłonię twojego baronka!…
ROKSANA
1460Nieprawdaż, ty go w każdej obronisz potrzebie?
Ja zawsze taką przyjaźń żywiłam dla ciebie!…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
1465
Żadne go nie dosięgną?…
CYRANO
ROKSANA
O, ja cię bardzo kocham!… Już do dom iść muszę!…
wkładając maskę i zarzucając na głowę koronkową
mantylę[217], w roztargnieniu
1470Aleś mi nic nie mówił waść o swoim boju.
Musiał być srogi!… W strasznym byłam niepokoju!…
Mów mu, niech pisze do mnie!…
rzucając mu ręką całuska
Kocham cię, kuzynie!…
CYRANO
ROKSANA
Stu ludzi przeciw tobie? Żegnaj ninie!
Nie zapomnę ci tego w ostatniej godzinie!…
CYRANO
ROKSANA
Niech pisze!… Jeden na stu, wielki Boże!
1480Teraz nie mogę; powiesz mi to w innej porze…
Jeden przeciw stu ludziom! To strach, co za męstwo!…
CYRANO
kłaniając się półgłosem
Większe od tego czasu odniosłem zwycięstwo!…
Roksana wychodzi. Cyrano pozostaje, jak w ziemię wryty, nieruchomy, z oczyma spuszczonymi. Chwila milczenia. Potem otwierają się drzwi na prawo i Ragueneau wystawia głowę.
SCENA SIÓDMA
Cyrano, Ragueneau, Poeci, Carbon de Castel-Jaloux,
Kadeci, Tłum, później de Guiche.
RAGUENEAU
CYRANO
nie ruszając się z miejsca
Ragueneau daje znak swym przyjaciołom, aby weszli. Poeci wchodzą, a równocześnie przez drzwi w głębi wchodzi Carbon de Castel-Jaloux, w stroju kapitana gwardii, wymachując rękami na widok Cyrana.
CARBON DE CASTEL-JALOUX
drżąc z uciechy
CYRANO
podnosząc głowę
CARBON
Nasz bohater!… Już wiemy wszystko!… Tam w altanie
Naprzeciwko kadetów ze trzydziestu czeka…
CYRANO
cofając się
CARBON
chcąc go pociągnąć ze sobą
1490Chodź, chcą cię widzieć…
CYRANO
CARBON
Toż niedaleka
Droga!… Piją naprzeciw, pod Krzyżem, na dworze.
CYRANO
CARBON
podchodzi ku drzwiom i wrzeszczy tubalnym głosem
1495Bohater się wzdraga… W kwaśnym jest humorze!…
GŁOS
za drzwiami
Zgiełk za drzwiami; słychać szczęk szpad i łoskot kroków w ciężkich butach.
CARBON
zacierając ręce
Już!… Już idą!… Już są na ulicy!…
KADECI
wchodząc do paszteciarni
Milledious!… Capdedious!… Mordious!… Pocapdedious!…[219]
RAGUENEAU
cofając się z przerażeniem
To waszmoście tu wszyscy sami Gaskończycy?…
KADECI
PIERWSZY KADET
do Cyrana
CYRANO
DRUGI KADET
ściskając mu ręce
CYRANO
TRZECI KADET
całując go
CYRANO
KILKU KADETÓW
wyciągając do niego ręce
Pozwól uścisnąć twe dłonie!…
CYRANO
nie wiedząc już, któremu z nich odpowiedzieć
Baronie!… Ach, baronie, łaski!…
RAGUENEAU
Pan Bóg z nami!…
1510To waszmoście jesteście wszyscy baronami?…
KADECI
RAGUENEAU
Ej, czy to waście powiadacie szczerze?…
PIERWSZY KADET
Z perełek naszych koron zbudowałbyś wieżę!…
LE BRET
wszedłszy, podbiega ku Cyranowi
Szukają cię! Tłum ludzi w gorączce tu śpieszy;
1515Ci, co szli wczoraj z tobą przodują tej rzeszy!…
CYRANO
Nie mówiłeś, gdzie jestem?
LE BRET
JAKIŚ MIESZCZANIN
wchodząc na czele kilku ludzi
Wasza cześć! Marais
[220] całe pędzi tu nawałem.
LE BRET
uśmiechając się, z cicha do Cyrana
CYRANO
z żywością
LICZNE GŁOSY
za sceną
Tłum wpada do paszteciarni. Okrzyki, zgiełk, ścisk, potrącania.
RAGUENEAU
wylazłszy na stół
Przewrócą sklep cały,
Cha, cha, cha!!… Tłuką wszystko!… To widok wspaniały!…
LUDZIE
otaczający Cyrana
Przyjacielu kochany, drogi przyjacielu!…
CYRANO
1525Wczoraj jeszcze nie miałem przyjaciół tak wielu.
LE BRET
w zachwycie
JEDEN Z MARGRABIÓW
podbiegając z wyciągniętymi rękami
Ach, gdybyś ty wiedział, mój drogi…
CYRANO
Gdybyś?… Ty?… Czyśmy razem pasali bezrogi?…
INNY MARGRABIA
Chcę waćpana przedstawić damom, które trawi
1530Ciekawość…
CYRANO
Lecz asindziej, kto mi go przedstawi?…
LE BRET
zdumiony
CYRANO
JAKIŚ LITERAT
z przyborami do pisania
Czy mogę prosić o szczegóły?…
CYRANO
LE BRET
potrącając go łokciem
To jest Teofrastus Renaudot
[221], bibuły
Gazeciarskiej inwentor
[222] znakomity…
CYRANO
LE BRET
Ten świstek, nowin pełny ze świata i z miasta,
1540Jak mówią, rolę wielką odegra w przyszłości!…
JEDEN Z POETÓW
podchodząc
CYRANO
POETA
Chciałbym z nazwiska waszmości
Ułożyć pięcioraki akrostych
[223]…
KTOŚ Z TŁUMU
podchodząc
CYRANO
Poruszenie. Obecni dają rum wchodzącemu hrabi de Guiche i jego orszakowi. Cuigy, Brissaille i oficerowie, którzy na końcu pierwszego aktu towarzyszyli Cyranowi. Cuigy podchodzi ku niemu z żywością.
CUIGY
do Cyrana
TŁUM
ustępując miejsca hrabiemu
CUIGY
Przynosi posłanie
1550Od marszałka Gassiona!…
DE GUICHE
kłaniając się Cyranowi
…który za mą sprawą
Hołd imprezie
[224] najnowszej aści składa…
TŁUM
CYRANO
uchylając czoła
Jegomość pan marszałek na odwadze zna się.
DE GUICHE
1555Nie wierzył, aż przysięgli obecni w tym czasie
Pod bramą, że widzieli…
CUIGY
LE BRET
z cicha do Cyrana, który zda się być nieprzytomny
CYRANO
CYRANO
drgnąwszy, podnosi głowę żywym ruchem
Co? Przed ludźmi tymi
wąsy jego stroszą się, pierś się nadyma
Ja cierpieć?… Wnet zobaczysz!…
DE GUICHE
któremu Cuigy coś szeptał do ucha
Waść już tyle wieńców
1565Zdobyłeś?… Waćpan służysz w pułku tych szaleńców,
Gaskończyków.
CYRANO
sucho
W kadetach służę, mości panie!
JEDEN Z KADETÓW
głosem tubalnym
DE GUICHE
spoglądając na Gaskończyków, zgrupowanych za Cyranem
Więc ci panowie z miną niesłychanie
1570Butną to są…
CARBON DE CASTEL-JALOUX
CYRANO
CARBON
Ponieważ tu kompania zebrana w całości,
Zechciej ją waść przedstawić hrabi jegomości!…
CYRANO
postąpiwszy dwa kroki naprzód ku Hrabiemu i pokazując ręką Gaskończyków
1575
Carbona de Castel-Jaloux;
Bezczelni łgarze, zabijaki,
Gaskońskie oto są junaki!…
Tak dumni każdy, jak król jaki,
1580Bo w każdym łotr, lecz szlachty dwu;
Gaskońskie oto są junaki
Carbona de Castel-Jaloux!…
Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki,
Wąs rysi, głód wilczego kłu!
1585W puch walą podły gmin wszelaki
Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki!…
Ich kapelusze — to przetaki,
Lecz za to czub — od diabłów stu!
Wzrok orli, czapli chód, lwie kłaki,
1590Wąs rysi, głód wilczego kłu!…
„Rozwal-mu-pysk” i „Pruj-mu-flaki” —
Tak zową się z krwawego chrztu!
Krew chłepcą tak, jak lwie szczeniaki
„Rozwal-mu-pysk” i „Pruj-mu-flaki”!…
1595Gdzie gra na pięść-kij-nóż-tasaki,
He-hej! w lot pędzą tam co tchu;
„Rozwal mu pysk” i „Pruj-mu-flaki” —
Tak zową się z krwawego chrztu!
Gaskońskie oto są junaki,
1600Co mężom spokój trują snu!
Kobietko — diable siedmioraki! —
Gaskońskie oto są junaki!…
Niech rogal z gniewu ssie kułaki
[226];
Graj trąbko, graj: Tra-ta!… Ku-ku!…
1605Gaskońskie oto są junaki,
Co mężom spokój trują snu!…
rozparłszy się niedbale w fotelu, który mu skwapliwie był przystawił Ragueneau
Poeta to dziś zbytek, co się płaci drogo.
Chcesz waść należeć do mnie?…
CYRANO
DE GUICHE
1610Stryj mój, kardynał, dość się nacieszyć nie może
Twą werwą…. Forytować
[227] mogę…
LE BRET
olśniony
DE GUICHE
Waćpan pięć aktów rymem napisałaś pono
[228]?…
LE BRET
do Cyrana na ucho
Słuchaj! Twa
Agrypina[229] będzie wystawioną!…
DE GUICHE
CYRANO
uradowany, na wpół ulegając
DE GUICHE
On się w znawcę bawi,
Wszystkiego kilka wierszy może ci poprawi…
CYRANO
którego twarz zamroczyła się natychmiast
Nie sposób, mości panie! Krew się we mnie pieni,
1620Na myśl samą, że komę
[230] jedną mi ktoś zmieni…
DE GUICHE
Lecz w zamian, jeśli wiersz go upieści przyjemnie,
Drogo płaci za niego…
CYRANO
Nie drożej ode mnie,
Bo najlepszą zapłatą za wiersz, który zrobię,
1625Jest to, że mnie upaja, gdy go nucę sobie!…
DE GUICHE
CYRANO
Prawdziwie? Waszmość zauważył?…
JEDEN Z KADETÓW
wchodząc, z nadzianymi na szpadę swą zatłuszczonymi i podziurawionymi kapeluszami o połamanych piórach
Patrz, Cyrano, zwierzyna, jaką los nam zdarzył!…
1630To po tych, co zmykali, mając śmierć na karku!…
CARBON
WSZYSCY
śmiejąc się
CUIGY
Ten, co te łajdaki
Posłał, wściekać się musi!…
BRISSAILLE
1635Kto to mógł być taki?
DE GUICHE
To ja!…
Śmiechy milkną; po pauzie
Gdy własne ręce brudzi praca taka,
Ukarać im kazałem poetę-pijaka!…
Ogólne zakłopotanie; wszyscy milczą.
KADET
półgłosem do Cyrana, pokazując mu kapelusze
1640Co z tym zrobić?… Tłuszcz kapie!… Udusić w śmietanie?…
CYRANO
biorąc szpadę, na której zawieszone są kapelusze, i zsuwając je w ukłonie do stóp Hrabi
Racz to swym przyjaciołom zwrócić, mości panie!…
DE GUICHE
zerwawszy się, głosem gromkim, sucho
Lektyka! Służba moja!… Idę precz! Dość tego!…
do Cyrana gwałtownie
A waszmość…
GŁOS NA ULICY
wołając
1645Hej, kolebka
[233] jaśnie wielmożnego
De Guiche!…
DE GUICHE
opanowawszy się, z uśmiechem
Waść
Don Kichota[234] czytałeś?…
CYRANO
z ukłonem
Czytałem,
I głowę przed tym wzniosłym kłonię sowizdrzałem
[235]!…
DE GUICHE
HAJDUK[236] HRABIEGO
we drzwiach
Kolebka czeka przede drzwiami!…
Rozdział, gdzie opisuje walkę z wiatrakami…
CYRANO
z ukłonem
DE GUICHE
Właśnie, bo się czasem zdarza,
1655Że tego, co napadać na nie się odważa…
CYRANO
Napadam więc na ludzi, których wiatr obraca?
DE GUICHE
Wiatrak młyńcem swych ramion po żebrach pomaca,
I porwawszy go w wiry napowietrznej jazdy,
Wbije w błotną kałużę…
CYRANO
1660Lub unosi w gwiazdy!…
De Guiche wychodzi. Widać, jak wsiada do lektyki. Szlachta oddala się, szepcząc między sobą. Le Bret odprowadza gości do drzwi. Tłum się rozchodzi.
SCENA ÓSMA
Cyrano, Le Bret, Kadeci, którzy obsiedli stoły po prawej i po lewej i którym usługa paszteciarni podaje jadło i napitek.
CYRANO
kłaniając się tym, którzy wychodzą, nie śmiejąc go pożegnać
Czołem, waszmoście!… Czołem!…
LE BRET
zrozpaczony, powracając ode drzwi, z podniesionymi ramionami
CYRANO
O, ty! ty musisz gderać!…
LE BRET
Czyż ta wroga praca
1665Przeciw fortunie
[237], gdy się uśmiechnie w przelocie,
Nie jest dziełem szaleńca?…
CYRANO
LE BRET
tryumfująco
CYRANO
Czynię to z zasady, bo to czasem rzeźwi,
1670Być szalonym narwańcem, gdy inni zbyt trzeźwi…
Gdybyś twą muszkieterską chciał okiełzać duszę,
Grosz, sława…
CYRANO
Cóż więc w celu tym uczynić muszę?…
[238]
Uczepić się gdzieś klamki na magnackim dworze
1675I jak ów bluszcz, po dębu pełzający korze,
Piąć się w górę służalstwem, a nie własną siłą?…
Nie, dzięki!… Dedykować, jak tylu zrobiło,
Wiersze swe mecenasom głupim i przywyknąć,
By słuchając ich bredni, w nos śmiechem nie ryknąć?
1680Na błazna lisi ogon w pióropusz zamienić,
By chmurną twarz ministra śmiechem rozpromienić?…
Nie, dzięki!… Mydlić oczy i pić te mydliny,
Rankoru
[239] swej infamii
[240] nie zdradzając z miny?
Od czołgania się w prochu brudne mieć kolano,
1685Skórę na brzuchu zdartą, do cna wyświechtaną?…
Nie, dzięki!… Chorągiewką być, która co chwilka
Zwraca się do kapusty? — do kozy? — do wilka?
Być ręką, która, myjąc drugą, siebie brudzi?
Trybularzem
[241], co marnych nos okadza ludzi?…
1690Nie, dzięki!… Ze szczebelków pnąc się na szczebelki,
Zajaśnieć w małym kółku jako pisarz wielki,
I w łodzi, którą wiosło madrygałów
[242] żenie
[243],
Płynąć, unosząc w żaglach starych bab westchnienie?…
Nie, dzięki!… Własnym sumptem
[244] swe tłoczyć piosenki
1695U starego wydawcy Sercy
[245]?… O, nie! dzięki!…
Dać się wybrać papieżem na onych synodach,
Co sejmują przy dzbanie w szynkownych gospodach?…
Nie, dzięki!… Skrzętnie kuszcze
[246] podlewać laurowe,
Zdobyte sonecikiem, miast
[247] sięgać po nowe?…
1700Dzięki!… Przyznawać talent marnym tylko chłystkom?
Submitować się kornie dziennikarskim świstkom?
Budzić się co dnia z myślą: ach, byle me imię
Redaktor „Merkurego” zachował w estymie
[248]?…
Nie, dzięki!… Drżąc ze strachu, ważyć każde słowo?
1705Torować sobie drogę czapką, a nie głową?
Uniżać się do prośby? Dać się forytować?…
Nie, dzięki! dzięki! dzięki!… Chcę sobie dworować,
Śpiewać, śnić, mym natchnieniom folgując swawolnym,
Być samotnym, to prawda, lecz sobą! lecz wolnym! —
1710Nieskrępowany zgoła, pełnię animuszu
Wylewać w madrygale, albo w karteluszu!
Bez troski, czy grosz kapnie, czy sława przyświeca,
Tworzyć swą zamierzoną
Podróż do księżyca[249]!
Słóweczka nie napisać, co by nie wyrosło
1715Z najgłębszej ducha treści, i z dumą wyniosłą
Móc sobie mówić co dnia: Tak, tak, mój maleńki,
Lubuj się kwiatów twoich woniami i wdzięki,
Bo to wszystko jest plonem twej głowy i ręki!
A jeśli w końcu tryumf zdobyć się poszczęści,
1720Nikomu cezarowej nie być dłużnym części
[250],
Słowem, bluszcz depcąc, choćby dębem się nie było,
Niewysoko się może wznieść, lecz własną siłą!…
LE BRET
Zgoda!… Gardzisz paktami, drogą życia zatem
Idź sam! Ale nie szukaj walki z całym światem!
1725Skąd ci się wziął ten nałóg, najgorszy z nałogów —
Wszędzie na każdym kroku wzniecać sobie wrogów?…
CYRANO
Pytasz skąd?… To przywarło do mnie tak, mój bracie,
Gdym ujrzał, jak przyjaciół tłum sobie jednacie,
Jak Kastora
[251] uśmiechem wierny Polluks durzy
[252],
1730Sznurując wargi swoje jak kuperek kurzy!…
Wolę, gdy łotr, obrażon, nie skłoni mi głowy;
Wtedy wołam z uciechą: Przybył mi wróg nowy!…
LE BRET
CYRANO
1735Lubię się nie podobać; nienawiść mnie cieszy!…
Ach, gdybyś wiedział, drogi, jak pewnie się kroczy,
Gdy nienawiścią prażą nas niechętne oczy,
I jak ucieszne plamy na połach kaftana
Zostawia żółć zawistnych i nikczemnych piana!…
1740— Ta miękka przyjaźń, co w nią każdy z was tak wierzy,
Podobną jest do sutych italskich kołnierzy,
W których miękkiej koronce niewieścieje szyja…
Wygodne to, lecz zgoła prezencji nie sprzyja,
Bo głowa nie znajdując podpory, jak w puchu,
1745Przywyka do chwiejnego na wsze strony ruchu!…
Mnie zaś nienawiść stroi co dnia w kryzy nowe,
Których krochmal przymusza górą nosić głowę.
Każdy wróg nowy — dla mnie jest karbikiem nowym,
Który ciśnie, lecz blaskiem ozłaca tęczowym,
1750Bo do kryzy hiszpańskiej podobną niewolą,
Nienawiść jest garrotą
[253] — lecz jest… aureolą!…
LE BRET
po chwili, biorąc go pod ramię
Głośno folguj goryczy… możeć
[254] ulży trocha!
Lecz cicho musisz przyznać: ona cię nie kocha!…
CYRANO
z żywością
W czasie tej rozmowy wszedł był Chrystian, usiłując się do kadetów zbliżyć. Widząc jednak, iż mu nie
odpowiadają, usiadł przy osobnym stoliku, obsługiwany przez Lizę.
SCENA DZIEWIĄTA
Cyrano, Le Bret, Kadeci, Chrystian de Neuvillette.
JEDEN Z KADETÓW
siedzący ze szklanką w ręku przy stoliku w głębi
1755Cyrano!…
Cyrano zwraca twarz ku niemu
Relacja z walki!…
CYRANO
Oddala się wsparty na ramieniu Le Breta; rozmawiają z cicha.
PIERWSZY KADET
powstając i podchodząc
To będzie najwłaściwsze nauk rozpoczęcie
1760zatrzymując się przy stoliku Chrystiana
Dla tego nieśmiałego uczniaczka…
CHRYSTIAN
podnosząc głowę
DRUGI KADET
Do usług północnego cherlaczka!…
CHRYSTIAN
z żywością
PIERWSZY KADET
rubasznie drwiąco
1765Panie de Neuvillette! Niech wasza cześć pamięta,
Że tu w naszej parafii jest pewna rzecz święta,
O której pary puścić nie wolno nikomu.
Jak nie mówią o stryczku we wisielca domu!…
CHRYSTIAN
DRUGI KADET
głosem groźnym
1770Spojrzyj na mnie!…
przykłada trzykroć z miną tajemniczą palec do
nosa
Zrozumiałeś wasze?…
CHRYSTIAN
TRZECI KADET
Cyt! Nigdy słowo to przez usta nasze
1775Wymienione nie bywa, bo źle jadać kaszę
pokazuje Cyrana, który rozmawia w głębi z Le Bretem
Z tym oto zawadiaką…
CZWARTY KADET
który podczas gdy Chrystian twarzą był zwrócony ku poprzedzającym, zaszedł z cicha i usiadł na stole za jego plecami.
Wszakże w gniewu chwili
Dwóch zabił, za to jeno, że przez nos mówili…
PIĄTY KADET
głosem grobowym; wyłażąc spod stołu, gdzie wlazł był cichaczem na czworakach
1780Kto nie pragnie przed czasem poślubić Kostusi,
Wzmianki o tej nieszczęsnej chrząstce strzec się musi.
SZÓSTY KADET
kładąc Chrystianowi rękę na ramieniu
Dość słowa, gestu! Chustkę wyciągnąć w potrzebie,
Znaczy, mosanie, całun wyciągnąć dla siebie!…
Milczenie. Wszyscy kadeci ze skrzyżowanymi ramionami patrzą na Chrystiana. On wstaje i podchodzi do Carbona, który rozmawiając z jakimś oficerem, zdaje się nie zwracać uwagi na to, co się dzieje.
CHRYSTIAN
CARBON
odwracając się i mierząc go oczyma
CHRYSTIAN
Jaka na to rada.
Gdy południak dmie nosa?…
CARBON
Dowieść mu wypada,
Że można być z Północy i odważnym…
Odwraca się od niego.
CHRYSTIAN
PIERWSZY KADET
do Cyrana
WSZYSCY
CYRANO
podchodząc
Relacja?…
Wszyscy przysuwają swoje stołki, grupując się dokoła niego, i nadstawiają uszu. Chrystian siadł okrakiem na krześle.
1795
Księżyc mi jak zegarek świecił ponad głową,
Kiedy nagle zegarmistrz jakiś zbyt troskliwy
Przeciągnął po nim obłok waty i oliwy,
Czyszcząc srebrną kopertę jego cyferblata,
1800I noc się uczyniła czarna wokół świata,
W której tonął przede mną i bulwark, i szosa,
Tak, iż widziałem —
Mordious![256] — ledwo…
CHRYSTIAN
Milczenie. Wszyscy powstają z wolna, patrząc na Cyrana z przestrachem. Cyrano milczy zdumiony. Ogólne oczekiwanie.
CYRANO
JEDEN Z KADETÓW
półgłosem
1805Przybyły dziś rano
Kadet nowozaciężny…
CYRANO
dając krok naprzód ku Chrystianowi
CARBON
półgłosem
Jego miano
Baron de Neuvil…
CYRANO
przystając, głucho
1810Dobrze!…
Blednie, rumieni się, robi znowu ruch, jakby się miał rzucić na Chrystiana, po czym hamuje się i dodaje głosem zdławionym
Bardzo dobrze nawet!…
spokojnie
O czymże to mówiłem?
1815z wybuchem wściekłości w krzyku
Do miliona lawet!…
ciągnąc zwykłym głosem dalej
Aa, tak! że było ciemno!… Idę tedy nocą,
I myślę sobie w duchu, że licho wie po co
1820Drażnię jakiegoś panka, który mi — co robię —
CHRYSTIAN
CYRANO
z wściekłością
Mordious!…
powściągnąwszy się, zdławionym głosem
1825na wątrobie…
I myślę, że nie rozum w rozszczepioną kłodę
[258]
Wtykać…
CHRYSTIAN
CYRANO
…rękę — płocho
[259] wyzywać przygodę.
1830A nuż klin skoczy, drzewo zuchwalca przycapie
Jak w kluby
[260] i oberwę…
CHRYSTIAN
CYRANO
obcierając sobie pot z czoła
…po łapie!
Lecz rzekłem sobie: Naprzód!… Niechaj świat się wali,
1835Rób, co każe powinność!… Marsz Cyrano!… Dalej!…
I ruszam z myślą oną, co grzmi jak pobudka,
Gdy wtem pośród ciemności ktoś mi pali…
CHRYSTIAN
CYRANO
Odbijam cios, w noc dalej zasuwam się ciemną,
1840Nagle stu zbrojnych drabów stanęło przede mną.
CHRYSTIAN
CYRANO
rzucając się ku niemu z wściekłością
Do kroćset kroci tysięcy!…
Wszyscy zrywają się i cisną, by widzieć. Cyrano, doszedłszy do Chrystiana, zatrzymuje się i ochłonąwszy, ciągnie dalej
Woń zgniła
1845Wina, glejty
[262], cebuli od drabów tych biła…
CHRYSTIAN
Walę naprzód z pochyloną głową,…
CHRYSTIAN
Z nosem w górę zadartym!…
CYRANO
…prosto w kupę ową.
1850Rozprułem dwóch, strzaskałem łeb trzeciemu płazem
[263],
Aż tu ktoś godzi we mnie: Paf!… Ja mu żelazem…
CHRYSTIAN
CYRANO
wybuchając
Mordious!… Precz stąd wszyscy!…
Wszyscy kadeci rzucają się ku drzwiom.
PIERWSZY KADET
CYRANO
1855Precz wszyscy!… Niech zostanie tylko człowiek ony!…
DRUGI KADET
RAGUENEAU
TRZECI KADET
Wróciwszy,
Najdziesz go aść w pasztecie…
RAGUENEAU
podnosząc ręce ku niebu
1860Sędzio najstraszliwszy!…
Siwieję z trwogi, wątły jestem jak serweta!…
CARBON
CZWARTY KADET
Wiór nie zostanie z pięknego kadeta!…
INNY
Mrę z trwogi na myśl samą, co się tutaj stanie!…
INNY
zamykając drzwi z prawej
Wszyscy wychodzą bądź to głównymi w głębi, bądź to bocznymi drzwiami, bądź wreszcie schodami. Cyrano i Chrystian patrzą przez chwilę na siebie.
SCENA DZIESIĄTA
Cyrano, Chrystian.
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
1870I bardzo!… Dość na tem!…
CHRYSTIAN
CYRANO
Uściskaj mnie. Jestem jej bratem!…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
podbiegając ku niemu
Nie wiedziałem o tem!…
Waćpan jej bratem?…
CYRANO
Prawie! Jestem jej pociotem!…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
Boże!…
Ja oszaleję!… Kocha mnie ona?…
CYRANO
CHRYSTIAN
biorąc go za ręce
1885Jakże jestem szczęśliwy, żem poznał waćpana!…
CYRANO
To się zwie czułość nagła i niespodziewana!…
CHRYSTIAN
CYRANO
przyglądając mu się i kładąc mu rękę na ramieniu
Że jest piękny ten łotr, przyznać muszę.
CHRYSTIAN
Od chwili, gdym cię poznał, zabrałeś mi duszę!…
CYRANO
1890Lecz te nosy, coś do mnie…
CHRYSTIAN
CYRANO
Roksana czeka listu wieczorem…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
1895Przestając być cichym, zgubię siebie…
CYRANO
CHRYSTIAN
Ze wstydu winien bym się spalić,
Takem głupi!…
CYRANO
1900Tak mówiąc, dowodzisz niekłamnie,
Żeś nim nie jest. A zresztą uderzałeś na mnie
Tutaj przed chwilą wcale nie jako półgłówek!…
CHRYSTIAN
Ba! Kto idzie do szturmu, temu nie brak słówek!…
Chociaż mam pewien dowcip łatwy i wojskowy…
1905Wobec kobiet najlepiej gram rolę niemowy.
Ich oczy takie dobre dla mnie, gdy przechodzę!
CYRANO
Ich serca nie sąż lepsze, gdy przystajesz w drodze?
CHRYSTIAN
Nie! Gdyż jestem z tych — wiem to i drżę z nieśmiałości! —
Co wcale nie umieją mówić o miłości!…
CYRANO
1910Gdybym pięknych był kształtów, co mi ducha słoni,
Byłbym z tych, którym dano gładko mówić o niej!…
CHRYSTIAN
O, z wdziękiem móc wyrażać to, co serce tłoczy!…
CYRANO
Być pięknym muszkieterem, co ulicą kroczy!…
CHRYSTIAN
Wybrednisią, niestety, jest piękna Roksana
1915I na pewno zostanie mną rozczarowana!
patrząc na Chrystiana
Gdyby dano mej duszy podobne oblicze!…
CHRYSTIAN
z rozpaczą
CYRANO
nagle
Ja ci jej użyczę!…
Ty mi udziel zwycięskiej fizycznej piękności,
1920By z nas dwóch powstał jeden bohater miłości!…
CHRYSTIAN
CYRANO
Czy mógłbyś powtórzyć, co każdego rana
Wyryłbym w twej pamięci?…
CHRYSTIAN
CYRANO
1925Roksana
Nie dozna rozczarowań!… Mów, jesteśmy sami:
Chcesz, byśmy ją zdobyli wspólnymi siłami,
Bym tchnął ducha pod twoją kurtę haftowaną
Spod mej kurty ze skóry bawolej?…
CHRYSTIAN
CYRANO
Chcesz? Mów, Chrystianie!…
CHRYSTIAN
CYRANO
Chcesz, by wargi twe odtąd oraz słowa moje
1935Współdziałały?… Już wkrótce zyskasz pocałunek
Tej, o której dziś serce trapi cię frasunek
[265]!…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
To by ci sprawiło
1940Taką przyjemność?…
CYRANO
w upojeniu
To by…
poprawiając się po artystowsku
To by mnie bawiło!
Poetę próba taka skusiłaby w niebie.
1945Czy chcesz mnie uzupełnić, bym dopełniał ciebie?
W twym cieniu pójdę, kędy
[266] losy mnie zawiodą;
Ja będę twym umysłem, ty moją urodą!…
CHRYSTIAN
Lecz żądanego przez nią dziś listu nie zdoła
Napisać moja ręka…
wyjmując z zanadrza list, który napisał
CHRYSTIAN
CYRANO
W liście tym wszystko jest, oprócz adresu.
CHRYSTIAN
CYRANO
Och, możesz go posłać. Bądź pewien sukcesu!…
CHRYSTIAN
CYRANO
PoetaMamy w kieszeniach zawsze, my poeci,
Epistoły do Chloryd
[268], które z łba się kleci,
Z tych będąc, którzy mają za przedmiot westchnienia
Sen tylko, tchnięty w bańkę jakiegoś imienia!
1960Weź, a w prawdę przemienisz te moje bajania!
Na los szczęścia rzuciłem skargi i wyznania;
Dzięki tobie to ptactwo wędrowne osiędzie.
Poznasz sam, że w tym liście, jak i zresztą wszędzie,
Przeważyła nie szczerość, lecz moja wymowa!
1965Weź go tedy, i skończmy!…
CHRYSTIAN
Może jakie słowa
Należałoby zmienić?… Z fantazji pisany
Czyż list ten odpowiedni będzie dla Roksany?…
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
Pewna niepoznaka!
Łatwowierność miłości własnej bywa taka,
Że Roksana uwierzy, iż ta epistoła
Pisana była dla niej!…
CHRYSTIAN
Pada w objęcia Cyrana. Uściski.
SCENA JEDENASTA
Ciż sami, Kadeci, Muszkieter, Liza.
JEDEN Z KADETÓW
uchylając drzwi
Nic zgoła!
Jakby śmierć przeszła tędy… Cicho jak w kościele…
Nie śmiem spojrzeć…
wyziera
1980Hę?…
WSZYSCY KADECI
wchodzą i widząc Cyrana z Chrystianem w uścisku
JEDEN Z KADETÓW
Konsternacja.
MUSZKIETER
rubasznie
CARBON
Bies w kościelnego się przedzierzgnął sługę.
1985Palnij go w nozdrze jedno, on nastawi drugie!
MUSZKIETER
Można więc teraz mówić mu o nosie jego?…
wołając Lizę z miną tryumfującą
Hej, Lizo!… Pójdź na hecę!…
1990Och, to coś dziwnego!
Co tu czuć?
podchodząc ku Cyranowi
Aść to zwęszył?… Skraśniały mu lica!…
Powiedz że nam, co tutaj tak pachnie?…
CYRANO
policzkując go
Kadeci wywracają koziołki z uciechy. Zasłona.
AKT TRZECI
(przekład M. Konopnickiej)
Mały placyk w dawnej dzielnicy Marais. Stare domy. Perspektywa kilku wąskich uliczek. Na prawo dom Roksany i mur ogrodowy, spoza którego wychyla się bogata zieleń. Nade drzwiami domu okno i balkon. Przed progiem ławka. Bluszcz pnie się po murze; lekkie gałęzie jaśminu oplatają balkon i powiewnie opuszczają się z niego.
Naprzeciwko staroświecki dom w tymże stylu, z cegły i z kamienia. U drzwi wejściowych młotek owinięty płótnem, niby chory palec. Przy podniesieniu zasłony widać Ochmistrzynię siedzącą na ławce. Balkonowe okno Roksany na oścież otwarte.
W pobliżu Ochmistrzyni stoi Ragueneau, odziany w suknie dworzanina i, ocierając z łez oczy, kończy swe opowiadanie.
SCENA PIERWSZA
Ragueneau, Ochmistrzyni, później: Roksana, Cyrano i dwóch Paziów.
RAGUENEAU
…A potem mi uciekła z pewnym muszkieterem…
Sam, w ruinie, wieszam się. Czymże mi świat? Zerem!
Wtem pan Bergerac wchodzi fortunnym momentem,
Odwiesza i swej krewnej czyni intendentem
[271].
OCHMISTRZYNI
2000Lecz skąd asindziejowi ta nagła ruina?
RAGUENEAU
Liza lubiła Marsa
[272], a ja — Apolina.
Co zbyło od poetów, zjadały mundury…
Rozumiesz teraz, aśćka, takie koniunktury
[273]…
OCHMISTRZYNI
podnosi się i woła ku otwartemu oknu
Roksano! Czyś gotowa? Czekają nas…
GŁOS ROKSANY Z OKNA
SalonOCHMISTRZYNI
do Ragueneau, ukazując przeciwległą bramę
Idziem naprzeciwko. Na ważną naradę.
Do Klomiry. Tam u niej damy się zbierają.
I dziś właśnie
O czułym dyskursować
[274] mają.
[275]
RAGUENEAU
OCHMISTRZYNI
mizdrząc się
Ależ… tak jest!
woła ku oknu
Roksano! Schodź zaraz!
Spóźnimy się na
Czułe i będzie ambaras
[276]…
GŁOS ROKSANY
GŁOS CYRANA
śpiewającego w kulisach
OCHMISTRZYNI
mile zadziwiona
Grają!… Dla nas grają, zda się!…
CYRANO
za którym postępują dwaj paziowie z teorbanami
Nuta trzykroć wiązana, potrójny głuptasie!
PIERWSZY PAŹ
ironicznie
A! To wasza cześć ekspert także co do tego?…
CYRANO
2020Bom muzyk, jako wszyscy ucznie Gassendiego
[278]!
DRUGI PAŹ
grając i śpiewając razem
CYRANO
wyrywa mu teorban i sam kończy frazę muzyczną
ROKSANA
ukazuje się na balkonie
CYRANO
śpiewając na nutę poprzedniej przygrywki
To ja… Niosę w dani
2025Cześć twym liliom… i pokłon różom twoim… pani!
ROKSANA
Znika z balkonu.
OCHMISTRZYNI
wskazując paziów
A! Wasza miłość wirtuozów wiedzie?
CYRANO
To zakład, com go wygrał wczoraj po obiedzie
Od Assoucy'ego. Szło nam o składnię. On swoje,
2030Ja swoje. Gdy wtem spostrzegł tych drągalów dwoje,
Niezgorsze dławidudy
[279] ze swego orszaku,
Więc stawił dzień muzyki, i przegrał — do znaku!
Nim tedy Febus z nieba wóz ściągnie ognisty,
Po piętach oto depcą mi teorbanisty
2035I cokolwiek uczynię, melodią mi wtórzą…
Z rana mnie to bawiło, lecz teraz — mniej dużo.
do Teorbanistów
Hola! Ruszajcie zagrać ode mnie pawanę
[280]
Montfleury'emu!
2040Paziowie odchodzą w głąb.
Do Ochmistrzyni
Przyszedłem zapytać Roksanę,
Jak co wieczór…
do Paziów
2045…A rżnijcie fałszywie i długo!…
do Ochmistrzyni
Czy przyjaciel jej duszy zawsze miłym sługą?
ROKSANA
wychodząc z domu
Miłym, pięknym i mądrym, jak przedtem, tak ninie!
CYRANO
z uśmiechem
ROKSANA
2050O, mędrszy od ciebie, kuzynie!
CYRANO
Nikt inny nie umie pod słońcem
Tak pieścić drobnym słówkiem tkliwym, czarującym,
Co jest wszystkim w miłości! Czasem go natchnienie
2055Opuszcza… Lecz za chwilę mówi — jak marzenie!
CYRANO
z niedowierzaniem
ROKSANA
Jest właśnie! Ci mężczyźni — Boże!
Że piękny, to już zaraz mądrym być nie może!
CYRANO
Więc w sprawach serca mówi biegle? Więc je czuje?
ROKSANA
2060Mówi? O, nie, mój panie!… On w nich dysertuje
[281]!
CYRANO
ROKSANA
Jeszcze lepiej! Słuchaj… To z tysięcy
Jeden przykład:
deklamując
2065„Im serca mego bierzesz więcej,
Tym go mam więcej!”
tryumfująco do Cyrana
A co?
CYRANO
ROKSANA
2070Lub to:
„Katusze
Gdy znosić mam miłosne, wszak serce mieć muszę!
Racz mi więc przysłać swoje, bo moje zostało
U ciebie”…
CYRANO
2075To go nadto ma… to znowu mało…
Czegóż on chce właściwie?
ROKSANA
Gniewam się, kuzynie.
Tak zazdrość…
CYRANO
wzdrygnąwszy się
ROKSANA
2080…pisarska przemawia jedynie!
A to… Czy nie ostatni wykwint jest w języku
Miłości?
deklamując
2085Do Ciebie! Pocałunkiem gdyby były skargi,
Nie Twe oczy by list ten czytały, lecz — wargi!”
CYRANO
uśmiechając się z mimowolnym zadowoleniem
ROKSANA
CYRANO
z zachwytem
Więc pani te listy
2090Umiesz na pamięć?…
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
skromnie
2095Och, mistrz… Jeszcze czego…
ROKSANA
stanowczo
CYRANO
OCHMISTRZYNI
która się oddaliła w głąb, a teraz spiesznie powraca
Spostrzegam hrabiego…
Pana de Guiche… Tu idzie!…
2100do Cyrana, popychając go ku domowi
A wy, wejdźcie, panie…
Bo może lepiej będzie, gdy was nie zastanie!
Mógłby co zwęszyć…
ROKSANA
O tak… Lubą tajemnicę
2105Duszy mej! Jest potężny, silną ma prawicę,
Kocha mnie… Trzeba strzec się… Mógłby zabić moje
Szczęście, razem z miłością… Idź, idź… Ja się boję…
CYRANO
Dobrze… Dobrze już… Dobrze…
Znika we drzwiach domu. Ukazuje się de Guiche.
SCENA DRUGA
Roksana, De Guiche, z boku Ochmistrzyni.
ROKSANA
oddając ukłon
Właśniem jest na drodze
2110Do wyjścia…
DE GUICHE
A ja, pani, żegnać cię przychodzę.
ROKSANA
Wasza dostojność jedzie?…
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
2115W nocy
Przyszedł rozkaz. Pod Arras
[283] spieszym ku pomocy
Oblegającym.
ROKSANA
Czy tak?… Więc to oblężenie?
DE GUICHE
Mój odjazd dziwi panią, widzę, nieskończenie…
ROKSANA
DE GUICHE
Kiedyż cię znów ujrzę?… Tak mam pierś wezbraną…
Pani wiesz, że mi główne dowództwo oddano…
ROKSANA
obojętnie
DE GUICHE
ROKSANA
uderzona tym słowem
DE GUICHE
Służy w nim kuzyn pani. Człowiek nie bez zalet,
Lecz pyszałek. Pod Arras nie ujdzie mej sieci…
Będę umiał się zemścić!
ROKSANA
przygnębiona
DE GUICHE
śmiejąc się
2130Wszakże to mój regiment!
ROKSANA
upada na ławkę, szepcząc na stronie
DE GUICHE
Lecz na Boga!
Co ci, pani?
ROKSANA
walcząc ze wzruszeniem
Ten odjazd… Ach… To wieść zbyt sroga!
2135Jestem w rozpaczy… Możnaż
[285] pomyśleć spokojnie,
Że ktoś… ktoś sercu miły… jest tam… na tej wojnie!
DE GUICHE
zadziwiony i uradowany
I słyszeć po raz pierwszy słowa te w godzinie
Odjazdu!… Po raz pierwszy!…
ROKSANA
zmienia ton i wachluje się
Więc… na mym kuzynie
2140Pragniesz się zemścić, hrabio?
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
2145Widuję go stale
Z pewnym kadetem… Ne… Neu… Z miną lalowatą,
Blond…
ROKSANA
z pośpiechem
DE GUICHE
ROKSANA
2150…Patrzy na to!
zmienia ton
Na grad kul to dla niego byłaby — wygrana.
Uwielbia wojnę. Wiem
[286] ja inną zemstę krwawą!
DE GUICHE
ROKSANA
Tu go zostawić, tam — okryć się sławą!
Niech z swymi kadetami, założywszy ręce,
Siedzi w Paryżu! Nic się tej nie zrówna męce!
Wściekły będzie, znam ja go! I on, i kadety!
2160Ani powąchać prochu!…
DE GUICHE
Kobiety! Kobiety!
Kobieta tylko zdolna wymyślić tę sztuczkę!
ROKSANA
Zagryzie się, a hrabia dasz jemu nauczkę!
DE GUICHE
Więc pani chodzi o mnie?… W tym lubym
[287] udziale
2165W planach mych dowód serca widzę doskonale…
ROKSANA
DE GUICHE
pokazuje jej kilka zapieczętowanych pakietów, które wyjmuje z kieszeni
Ot, do moich kompanii wezwanie,
Za chwilę je odbiorą, prócz kadetów. Panie…
Panie Cyrano!… Ha… Ha!… Będziesz śpiewał basem!
2170— Więc pani lubisz stroić ludziom figle?
ROKSANA
skromnie
DE GUICHE
zbliżając się do niej
O szaleństwo przyprawiasz mnie! Czyż więc mogę,
Widząc cię tak wzruszoną dziś — puszczać się w drogę!
Posłuchaj… W orleańskiej — tu blisko — ulicy,
2175Jest konwent
[288] kapucynów… Dobrzy zakonnicy
Nie puszczają przez próg swój laików
[289] — ni nogą…
Ale mnie w swój szeroki rękaw ukryć mogą.
Pytasz — jak? To pokorni słudzy kardynała
Richelieu, mego wuja! Ot przyczyna cała.
2180Nieobecny dla wszystkich, wrócę tu pod maską…
O piękna fantastyczko, daruj mnie tą łaską
[290]!…
Pozwól!…
ROKSANA
Lecz gdy się wyda, hrabio… Twoja sława…
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
Tym gorzej! Bogini łaskawa
Pozwól!
ROKSANA
z udaną czułością
DE GUICHE
ROKSANA
na stronie
2190…Chrystian zostaje…
głośno
Chcę mieć cię bohaterem, Antoni!…
DE GUICHE
O, kraje
Rajskie!… Więc kochasz tego…
ROKSANA
DE GUICHE
z radosnym uniesieniem
ROKSANA
De Guiche oddala się.
OCHMISTRZYNI
składając mu szyderczy ukłon za plecami
ROKSANA
…Ani słówka, jak ta rzecz wypadła,
Cyrano by się gniewał, żem mu wojnę skradła!
woła, zwrócona ku drzwiom
Kuzynie!
SCENA TRZECIA
Roksana, Ochmistrzyni, Cyrano.
ROKSANA
wskazując dom Klomiry
2205My idziemy. Alkandra dziś będzie
Dyskurs mieć z Lisimonem…
OCHMISTRZYNI
kładąc w ucho mały palec
Ale mi orędzie
Daje mój mały palec, że przyjdziem po czasie.
A on, hultaj, choć mały, dobrze na tym zna się!
CYRANO
do Roksany
2210Spóźnić się na małpiarstwa te byłoby smutne!
Przechodzą placyk i stają przed domem Klomiry.
OCHMISTRZYNI
z zachwytem
A patrzcież państwo!… Młotek owinięty płótnem!
do młotka
Jak łątkę
[292] cię spowito, ty mały brutalu,
By pięknych słów nie głuszył brzęk twego metalu!
Podnosi młotek z tysiącznymi ceregielami i delikatnie nim uderza.
ROKSANA
widząc, że się drzwi otwierają
2215Chodźmy!
w progu, do Cyrana
A gdyby Chrystian nadszedł, jak się tego
Spodziewam, niech zaczeka.
CYRANO
żywo, widząc, że Roksana odchodzi
A…
2220Roksana odwraca się ku niemu
A według swego
Zwyczaju, o co pani pytać go zamierza?
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
2225Lecz — będziesz milczał?
CYRANO
ROKSANA
O nie. Powiem mu tylko: Jak potok ze skały
Pędź… Improwizuj miłość… Bądź wspaniały!
CYRANO
uśmiechając się
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Wchodzi i zamyka za sobą drzwi.
CYRANO
składa ukłon przed zamkniętymi już drzwiami
Drzwi otwierają się. Roksana wysuwa głowę.
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
A ta rozmowa,
Chcę, ażeby wypadła całkiem niespodzianie!
oboje razem
Więc sza… sza…
Drzwi zamykają się.
CYRANO
2240Ciężko będzie.
woła
Chrystian!… Chrystianie!…
SCENA CZWARTA
Cyrano, Chrystian.
CYRANO
Wiem już wszystko. Pójdź bracie. Wytęż pamięć całą,
Masz przepyszną sposobność okrycia się chwałą.
2245Nie traćmy chwili czasu! Precz z dąsem na Feba!
Idźmy stąd… Nauczę cię…!
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
2250Ciebie co podleciało? Chodź prędko!
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
Tu chcę czekać na Roksanę!
2255Dość mi tych pożyczanych i listów, i słówek,
Tego strachu, tej roli! Nie jestem półgłówek,
To dobre na początek było. Dziś mnie kocha.
Nie lękam się. Dziękuję. Spróbuję sam trocha…
CYRANO
CHRYSTIAN
2260I skąd ta pewność, że sam nie poradzę?
Mnie też nie w ciemię bito! I to miej w uwadze,
Że mi twe dawne lekcje coś także posłużą…
Dziś umiem o miłości mówić. Nawet dużo!
A wreszcie… co tam słowa! Cóż u bomb miliona!
2265Nie potrafię jej ścisnąć?…
spostrzega wychodzącą od Klomiry Roksanę
…Stój, bracie… To ona!
CYRANO
Mów sam, mój mości panie!
Oddala się i znika za ogrodowym murem.
SCENA PIĄTA
Chrystian, Roksana, Ochmistrzyni (przez chwilę).
Roksana wychodzi z domu Klomiry w towarzystwie Dam, z którymi się rozstaje. Pożegnalne ukłony.
ROKSANA
Alkandro!… Gremiono!…
2270Barthenoido!…
OCHMISTRZYNI
stroskanym głosem
Znów się na Czułe spóźniono!
Wchodzi do domu Roksany.
ROKSANA
kłaniając się jeszcze
Urimethondo!…
Adieu![294]…
Damy żegnają Roksanę, kłaniają się sobie nawzajem, rozłączają się i oddalają w różnych kierunkach wąskimi uliczkami.
Spostrzega Chrystiana.
2275To ty!… To wy, panie!…
Idzie ku niemu, żywo.
Już mrok… Już są daleko… Żadne nam spotkanie
Tu nie grozi. Jak cicho na ziemi i niebie…
Siądźmy… Mów, o mów do mnie! Słucham…
Chrystian siada przy niej na ławce. Chwila milczenia.
CHRYSTIAN
ROKSANA
przymykając oczy
CHRYSTIAN
ROKSANA
To początek…
Tło, pod wzorzystość słów twych… Snuj ten wątek,
2285O, snuj go!… O, zasnuwaj różami i złotem…
Haftuj!… haftuj!…
CHRYSTIAN
ROKSANA
Wiem już o tem!
Lecz co dalej?
CHRYSTIAN
2290Co dalej?… Rad bym, byś wzajemnie
Kochała! Powiedz, kochasz?…
ROKSANA
z dąsem
Waść stawiasz przede mnie
Lemieszkę
[295], gdym czekała kremu! Dalej… Dalej…
Puść wodze swym uczuciom!… Bądź kaskadą… Szalej…
2295Mów, jak kochasz?…
CHRYSTIAN
ROKSANA
CHRYSTIAN
Twa szyja… Chciałbym ciebie pocałować w szyję!
ROKSANA
CHRYSTIAN
ROKSANA
powstając
CHRYSTIAN
zatrzymując ją, żywo
Co się ze mną dzieje?
To jest… nie kocham…
ROKSANA
siadając
CHRYSTIAN
ROKSANA
Wstaje i oddala się.
CHRYSTIAN
ROKSANA
Widzę to!… I tak waszmość stajesz się niemiły,
Jakby razem z rozumem Gracje
[296] cię rzuciły!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Waść za swą w rozsypce będącą wymową
Idź!…
CHRYSTIAN
ROKSANA
Wiem, wiem już! Kochasz. Żegnam waści!
CHRYSTIAN
2315Słowo!…
Jedno słowo!… Ja…
ROKSANA
otwierając drzwi
Wiem, czcisz! Dość mam już tej gadki.
Idź waszmość!
CHRYSTIAN
Roksana zamyka mu drzwi przed nosem.
CYRANO
który już od chwili nadszedł, nie będąc widziany
SCENA SZÓSTA
Chrystian, Cyrano, Paziowie (przez chwilę).
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
Palnę sobie święcie
W łeb, gdy do łask nie wrócę zaraz w tym momencie.
CYRANO
2325W momencie?… Tam do diaska!… A to palnij sobie!
Jakże cię, tak od śliny, nagle mądrym zrobię?…
CHRYSTIAN
chwytając go za ramię
Okno balkonowe oświetla się.
CYRANO
wzruszony
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
półgłosem
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
Do licha…
2335Mówię, że to naprawię… Niedołęgi kawał!
Stań tu.
Stawia go przed balkonem.
Ja pod balkonem… Będę ci poddawał.
CHRYSTIAN
CYRANO
W głębi ukazują się paziowie.
PAZIOWIE
do Cyrana
CYRANO
Daje znak, żeby mówili cicho.
PIERWSZY PAŹ
Już my sprawili
Rżnięcie dla Montfleury'ego…
CYRANO
2345Stańcież, moi mili,
Tam jeden, ówdzie drugi, na rogach ulicy.
A gdyby nadchodzili jacy natrętnicy,
Zagracie…
DRUGI PAŹ
A co zagrać, panie gassendysta?
CYRANO
2350Jeżeli dama — skocznie, a — rzecz oczywista —
Ponuro, gdy mężczyzna!
Paziowie oddalają się i znikają na wylotach ulicy.
do Chrystiana
CHRYSTIAN
CYRANO
zbiera kamyki i rzuca je w szyby
ROKSANA
otwiera okno
2355Czy jestem wołaną?…
Kto woła?
CHRYSTIAN
ROKSANA
CHRYSTIAN
ROKSANA
niechętnie
2360Waść łaskawie
Wraca?…
CHRYSTIAN
CYRANO
do Chrystiana
ROKSANA
Nie chcę. Mam dość rozmowy. Idź waść!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Waszmość mnie już nie kochasz więcej!
CHRYSTIAN
któremu podpowiada Cyrano
Wielkie Bogi!
Oskarżać mnie, że więcej nie kocham, w zapale
Gniewu, gdy kocham więcej!
ROKSANA
CHRYSTIAN
ta sama gra
Duszę mą, burzą uczuć wstrząsaną nieznośnie,
Amor wziął za kolebkę swoją i w niej — rośnie!
ROKSANA
podchodzi na brzeg balkonu
Wcale nieźle! Lecz jeśli Amor tak jest srogi,
Zdusić go trzeba było, nim stanął na nogi.
CHRYSTIAN
ta sama gra
2375Jużem ci ja próbował, ale nadaremnie,
Bo to Herkules
[297] mały, mocniejszy ode mnie!
ROKSANA
CHRYSTIAN
Berbeć to, a dwa węże chrobrze
[298]
Zmógł: Dumę i Nieufność.
ROKSANA
opiera łokcie na balkonie
2380Dobrze! Bardzo dobrze!
Lecz czemuż to waść dzisiaj mówisz tak nieraźnie?
Miałżebyś na pedagrę
[299] chorą wyobraźnię?
CYRANO
wciąga Chrystiana pod balkon, a sam wysuwa się na jego miejsce
Cyt… Gra coraz trudniejsza!
do Roksany półgłosem, jak Chrystian
2385
Słowa me po omacku szukać muszą ucha.
ROKSANA
A czemuż tej trudności ja nie mam z wymową?…
CYRANO
O, to proste! W me serce idzie każde słowo,
A ja mam serce wielkie, pani uszko drobne.
2390Zresztą słowa twe schodzą, zbiegają nadobne
[300],
A moje — w górę muszą…
ROKSANA
Lecz już im lżej, wnoszę…
CYRANO
Tak, do tej gimnastyki nawykły po trosze…
Zawsze jednak, by wspiąć się, czasu im potrzeba.
ROKSANA
2395Istotnie, mówię z wyżyn…
CYRANO
Sprawiedliwe nieba!
Z wyżyn takich, że padłbym trupem, pani miła,
Gdybyś mi twarde słówko na serce rzuciła!
ROKSANA
z odpowiednim ruchem
CYRANO
żywo
ROKSANA
To wejdź waszmość na ławkę przy murze…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Nie… Nie!… Pozostań tam, w górze…
2405Zerwijmy kwiat uroków tej czarownej chwili.
I mówmy — nie widząc się — jakeśmy mówili!
ROKSANA
CYRANO
Zgadujesz czarność płaszcza, co z ramion mi spływa.
2410Mnie świeci biel twej szaty przezroczym
[301] marzeniem…
Ty jesteś tylko światłem, a ja — tylko cieniem.
Nie domyślasz się nawet, czym dla mnie te chwile…
Jeślim kiedy wymowny był…
ROKSANA
CYRANO
2415Me słowa nigdy przecież dotąd żywą wodą
Nie trysły z serca!
ROKSANA
CYRANO
Bom walczył z przeszkodą,
Mówiąc przez… wskroś…
ROKSANA
CYRANO
…Dreszczu, który wstrząsa duszą
Tych, co pod jasnym wzrokiem twoim mówić muszą.
Dziś więc, gdy głos mój wznoszę w mroków tych ukryciu,
Zda mi się, że raz pierwszy mówię z tobą w życiu!
ROKSANA
2425Prawda, że głos twój, panie, jakby inny słyszę!…
CYRANO
podchodząc, gorąco
O tak! I błogosławię tę noc i tę ciszę,
W której dziś po raz pierwszy śmiem być sobą!…
zatrzymuje się i mówi z ekstazą
Ale…
2430Gdzież się unoszę w moim wzruszeniu i szale!
O, przebacz! Rzecz to dla mnie tak ogromnie nowa!
ROKSANA
CYRANO
walcząc ze wzruszeniem i usiłując zapanować nad słowami
Ależ tak… Dla mnie… ta szczera rozmowa…
Strach, by nie być wyśmianym, ściskał mnie jak zbroja…
ROKSANA
CYRANO
Za dowcip, za kunszt słowa wstydliwie się kryła!
Ileż razy ku gwieździe, co z nieba świeciła,
Rwałem się, gdy wtem, lękiem śmieszności wstrzymany,
2440Nie gwiazdy — kwietnych słówek zbierałem liczmany
[302]!…
ROKSANA
Te kwietne słówka — pachną…
CYRANO
ROKSANA
Nigdyś nie mówił, panie, słowy podobnymi…
CYRANO
MiłośćO, gdyby od kołczanu i od strzał Amora
2445Uciec ku świeższym rzeczom, choć tego wieczora!
Zamiast kropla po kropli mdłe Lignonu
[303] wody
Czerpać złotym naparstkiem — i nie czuć ochłody.
Iść tam, w ten świat ogromny, nowy i daleki,
Gdzie dusza, z wielkiej życia napawa się rzeki!
ROKSANA
CYRANO
Pod twe stopy rzuciłem go, pani,
By cię zatrzymać… Teraz — pożądam otchłani!
— Bluźnilibyśmy nocy tej, tej wielkiej chwili,
Gdybyśmy jak pasterze z sielanki mówili…
2455O, niech niebo gwiazd pełne, co nad nami stoi,
Z kunsztu nas miłosnego rozbierze, rozbroi!
Gdyż drżę o to, by z filtru słówek zbyt subtelnych,
Nie uleciał aromat uczuć nieśmiertelnych…
By dusza, w tej grze pustej nie wystygła z słońca,
2460By końcem subtelności nie był koniec końca…
ROKSANA
CYRANO
Ja nim gardzę, gdy idzie o serce!
Zbrodnia kochać, a gust w tej znajdować szermierce,
Zresztą musi przyjść chwila — i takich żałuję,
2465Dla których nie przychodzi — kiedy dusza czuje
Prostotę swej miłości… i gdy ją zasmuca,
Jeśli ktoś ją, jak piłkę, rzuca i odrzuca.
Więc dobrze! Lecz gdy dla nas przyszła ta godzina,
Jakież słowa mi powiesz?…
CYRANO
2470Wszystkie, o jedyna,
Jakie mi kwitną w sercu… Nie wiążąc ich w snopy,
Zroszone ci je rzucę garściami pod stopy…
Bo cię kocham, bo one swą wonią mnie duszą,
I — jeśli zginąć nie mam — do ciebie dojść muszą!
2475Imię twoje w mym sercu jest jak serce w dzwonie…
A gdy mówię, gdy słuchasz mnie na twym balkonie,
Drży dzwon serca i w piersi mej uderza młotem…
A w dzwonie imię twoje dźwięczy szczerym złotem!
Każdy drobiazg mi drogi, co dotyka — ciebie…
2480Przed rokiem był poranek i maj stał na niebie,
Puściłaś luźno włosy i szłaś — złota cała…
Więc jak w tarczę słoneczną, gdy nad ziemią pała
[304],
Wzrok, zbyt długo utkwiony, nie widzi nic zgoła
Prócz rumianej światłości złocistego koła,
2485Tak ja, po twoim przejściu olśnion od promieni
Włosów twych, wszędzie jasność widziałem w przestrzeni!
ROKSANA
głosem wzruszonym
Miłość zazdrosna, okrutna,
Miłość przez nic szczęśliwa, i znów — przez nic — smutna.
2490To miłość!… Samolubna nie jest ona przecie!
Dla szczęścia twego, pani, dałbym wszystko w świecie,
Gdybym chociaż niekiedy i chociaż przez szpary,
Widzieć mógł uśmiech szczęścia z mej zrodzon ofiary!
Czy rozumiesz mnie teraz?… znasz?… Czujesz, jak z cienia
2495Duch mój ku tobie wzlata podmuchem płomienia?…
O, słodka chwilo! Nocy, bądź błogosławiona!
Ja ci śmiem to wyznawać… ty — słuchasz wzruszona…
Chcę umrzeć!… Bom już zaznał szczęścia na tej ziemi!
Bo ta gałąź zadrżała pod słowy mojemi…
2500Bo ty sama jak listek drżysz tam… Bo ja czuję…
Bo twe drżenie tu, do mnie, po listkach zstępuje!…
Całuje z uniesieniem zwieszającą się z balkonu gałąź jaśminu.
ROKSANA
Tak… drżę, płaczę i kocham, tobą upojona…
Jestem twoja…
CYRANO
O, śmierci! Do ciebie ramiona
2505Wznoszę! Przyjdź!… To ja słodki podałem jej trunek
Upojenia!… I jedno jeszcze tylko… jedno…
CHRYSTIAN
spod balkonu
ROKSANA
cofając się
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Żądałem…
do Chrystiana
Diabli z tym pośpiechem!
CHRYSTIAN
z cicha
Nie korzystać z wzruszenia?… Toć
[305] było by grzechem!
CYRANO
do Roksany
2515Żądałem… tej rozkoszy chwilą oszalały,
Lecz wiem, że to zuchwalstwo… że byłem zbyt śmiały…
ROKSANA
z lekkim rozczarowaniem
Więc… waszmość… nie nalegasz…
CYRANO
O tak, tak, nalegam!
Ale — bez nalegania! Bo oto spostrzegam
2520Niewinność twoją w trwodze… dziewiczość w frasunku…
Tak… Ja pragnę… Lecz ty mi odmów pocałunku!
CHRYSTIAN
ciągnąc go za płaszcz
CYRANO
ROKSANA
wychyla się
Co tak szepczesz z cicha?…
CYRANO
2525Łaję się, żem z twych lilii pić pragnął kielicha,
I mówię: milcz, Chrystianie!
słychać odzywające się teorbany
do Roksany
Na chwilkę…
2530Roksana usuwa się z balkonu i zamyka okno. Cyrano nasłuchuje teorbanistów, z których jeden gra skoczną piosenkę, a drugi ponurą arię.
…Do licha!
Mężczyzna czy kobieta? A to kaptur mnicha!
Ukazuje się Kapucyn z latarnią zapaloną i chodząc od domu do domu, drzwi ogląda.
SCENA SIÓDMA
Cyrano, Chrystian, Kapucyn.
CYRANO
do Kapucyna
Cóż to, wasza wielebność gra w Diogenesa
[306]?
KAPUCYN
Szukam domu imć
[307] pani…
CHRYSTIAN
do Cyrana, niecierpliwie
2535Niech rusza, do biesa!
KAPUCYN
CHRYSTIAN
CYRANO
ukazując oddaloną, stromo pnącą się uliczkę
Tędy, pobożny ojcze, tędy, jeśli łaska!
W górę!… Wciąż prosto, w górę… Do miejskiego szańca
[308]!
KAPUCYN
2540Bóg zapłać! Zmówię za was, panie, część różańca,
Aż do grubego ziarnka… Aż do Ojcze nasza…
CYRANO
Szczęść Boże twym ogórkom!… Spiesz, pobożność wasza!
Powraca do Chrystiana.
SCENA ÓSMA
Cyrano, Chrystian.
CHRYSTIAN
wrzący
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
Prawda!… Przyjdzie ta chwila z dreszczem upojenia,
Kiedy się wasze wargi poczną szukać wzajem,
Bo ty masz piękny wąsik. — Jej usta tchną majem!
do siebie
2550Wolę, że z innej racji…
Słychać trzask otwieranych okiennic. Chrystian kryje się pod balkon.
SCENA DZIEWIĄTA
Cyrano, Chrystian, Roksana.
idzie ku przodowi balkonu
To wy?… Więc na nowo
Mówimy o… o… o…
CYRANO
O pocałunku. Słowo
Przesłodkie! Czemuż przed nim drżą usta z korali?
2555I cóż to będzie z rzeczą, gdy nazwa już pali!
O niechaj cię to czyste nie przestrasza płomię
[309]!…
Wszak nieraz mimowolnie, nawet nieświadomie,
Przechodziłaś wśród żartu i bez przerażenia
Do westchnień od uśmiechu — do łez od westchnienia.
2560To przejście, tak subtelne, chciej przedłużyć chwilką…
Od łez do pocałunku dreszcz jeden jest tylko!
ROKSANA
w pomieszaniu
CYRANO
…Bo nareszcie, cóż jest pocałunek?
Maleńki ust zadatek, na serca rachunek…
2565Punkt różowy, po słowie „kocham” postawiony…
Sekret luby, nie uchu, lecz ustom zwierzony…
Moment wieczności, który brzęczy, niby pszczoła…
Komunia lilii białej, z ust wzięta anioła…
Sposób, by dyszeć chwilę słodką serca wonią
2570I pokosztować duszy, z warg, co ci się kłonią…
ROKSANA
CYRANO
Jest pocałunek tak szlachetną rzeczą —
Czego mi i kroniki świata nie zaprzeczą —
Że królowa francuska z ust swoich korala
2575Najszczęśliwszemu z lordów zabrać go pozwala…
Sama królowa, pani!
ROKSANA
CYRANO
z wzrastającą egzaltacją
I ja cierpiałem
Jak Buckingham
[310], w milczeniu… I z równym zapałem
2580Wielbię królowę, którą ty jesteś, o damo!
Jak on — wierny i smutny…
ROKSANA
CYRANO
na stronie, z rozczarowaniem
A prawda! Zapomniałem… Piękny jest! Do licha!
ROKSANA
A więc pójdź! Zerwij kwiat ten, co niebem oddycha!…
CYRANO
popychając ku balkonowi Chrystiana
ROKSANA
…Pójdź więc i pokosztuj tego smaku duszy!
CYRANO
do Chrystiana
ROKSANA
Niech złota pszczoła brzękiem nas ogłuszy
Wieczności…
CYRANO
niecierpliwie
CHRYSTIAN
Kiedy mi się zdaje,
Że źle robię….
ROKSANA
Weź lilię, co ci się oddaje…
CYRANO
z pasją
Mamże podsadzać jeszcze?… Przystawiać ci zydle?
2595A właźże, niedołęgo jakiś! Właźże, bydlę!…
Chrystian rzuca się ku balkonowi, skacze na ławkę, czepia się słupów i dosięga balustrady, którą okracza.
CHRYSTIAN
Obejmuje ją i pochyla się nad nią w długim pocałunku.
CYRANO
Aj, serce!… Aj, jak w sercu kole!…
Otom Łazarz
[311] zgłodniały przy bogacza stole…
Lecz i mnie okruszyna z stołu tego spada…
2600Tak… I Łazarz w tej uczcie czystkę swą posiada!
Bo wszak na jego ustach Roksana całuje
Moje słowa, mą duszę… Ja to wiem… Ja czuję…
Słychać odzywające się teorbany.
Marsz żałobny… Gawota
[312]… To kapucyn.
2605udaje, że przybiega z daleka i woła pełnym głosem
Hola!…
ROKSANA
CYRANO
Nic. Ja. Czy Chrystian nie zszedł jeszcze z pola?
CHRYSTIAN
udając mocne zadziwienie
ROKSANA
CYRANO
pozdrawiając
ROKSANA
Znika z balkonu. W głębi ukazuje się kapucyn.
CHRYSTIAN
Idzie za Roksaną.
SCENA DZIESIĄTA
Cyrano, Chrystian, Roksana, Kapucyn, Ragueneau.
KAPUCYN
przyświecając sobie latarnią
Tu, z pewnością… Uf, jakżem się srodze
2615Zmęczył! Tu… Ma-gda-lena — Robin —
CYRANO
Mój wielebny!
Wszakżeś wyraźnie mówił — Rolin…
KAPUCYN
Niepotrzebny
Zamęt! Mówiłem: Ro-bin. B. I. N. Czy jasno?
ROKSANA
ukazuje się na progu domu. Za nią Ragueneau z wysoko osadzoną latarnią i Chrystian.
CHRYSTIAN
KAPUCYN
Z pieczęcią własną
Świątobliwego pana! Więc i w jego liście
2625O święte rzeczy chodzić musi, oczywiście!
ROKSANA
do Chrystiana
CHRYSTIAN
ROKSANA
To po raz ostatni…
zrywając pieczęć
2630Kocham cię i jeżeli…
czyta przy świetle latarni półgłosem
„Pani. Strzał armatni
Dał znak. Warczą już bębny. Regiment podpina
Pancerze. Ruszy w pochód, nim minie godzina.
2635Myślę, żem go wyprzedził, a ja w tym momencie,
Nieposłuszny ci, pani, kryję się w konwencie…
Kapucynów i — przyjdę, choćbym miał być skaran…
Wieść ślę naprzód, przez mnicha głupiego jak baran,
Który się na tych rzeczach nie rozumie zgoła…
2640Nadto mi się uśmiechły twe usta anioła…
Muszę ujrzeć je znowu! Oddal więc każdego
Natrętnika i przyjmij od sługi winnego,
Lecz który przebaczenia czeka…
2645do Kapucyna
Posłuchajże, mój ojcze, co list ten zawiera.
Wszyscy się przybliżają. Roksana czyta głośno
„Mościa panno!
Trza ulec woli kardynała,
2650Choćby ci się ta twardą i nieznośną zdała.
Spieszę uprzedzić o tym i ta jest przyczyna,
Dla której w piękne ręce ślę przez kapucyna
List ten, wybrawszy perłę całego konwentu.
Mądry jest i dyskretny. On tegoż momentu
2655Błogosławieństwo…
przewraca kartę
…ślubne udzieli wam w domu,
Gdyż Chrystian ma twym mężem zostać po kryjomu.
Posyłam go, choć znam wstręt, jaki masz do niego.
2660Więc, zgódź się, mościa panno, z wolą Najwyższego,
I przyjmij, wierne służby, które…
et caetera”.
KAPUCYN
Godny pan! A mówiłem, że list ten zawiera
Rzeczy święte! Wiedziałem i byłem bez trwogi…
ROKSANA
cicho do Chrystiana
2665No jakże? Umiem czytać listy?
CHRYSTIAN
ROKSANA
głośno, z rozpaczą
KAPUCYN
kierując światło latarni na Cyrana
CHRYSTIAN
KAPUCYN
kieruje światło na Chrystiana i widząc jego urodę, mówi tonem wątpliwości
ROKSANA
żywo
Jeszcze
Nieskończone jest owo poselstwo złowieszcze!
odwraca list i czyta
2675„Postscriptum
[314]: A na konwent chciej dać sto dukatów
[315]”.
KAPUCYN
Godny pan! Ba!… Pan z panów! Z godnych antenatów
[316]!
do Roksany
Zrezygnuj się waćpanna!…
z cicha
2680Sto dukatów w złocie!…
ROKSANA
głosem męczennicy
Muszę!… A cóż mi czynić niebogiej sierocie!…
Podczas gdy Ragueneau otwiera drzwi domu Kapucynowi, którego Chrystian do wejścia zaprasza, Roksana mówi z cicha do Cyrana
De Guiche ma tutaj przybyć. Wstrzymaj go, kuzynie,
Póki ślub…
CYRANO
2685Hm… Rozumiem…
do Kapucyna
Ojcze kapucynie!
Jak długo to tam potrwa?
KAPUCYN
CYRANO
popychając wszystkich ku drzwiom
ROKSANA
do Chrystiana
Wchodzą.
CYRANO
zamyśla się
Jak go wstrzymać?… Mam! Kolumba jaje
[317].
Wskakuje na ławkę i po murze na balkon się wdziera
2695Dobry plan!
Teorbany odzywają się żałobnym marszem.
Hm… mężczyzna…
Hm… Gonią na oko…
2700Jakaś gruba zwierzyna!
Staje na balkonie, opuszcza brzeg kapelusza, naciska go na oczy, odpina szpadę, drapuje[319] się w płaszcz, wychyla i patrzy w dół.
…Nie. Nie za wysoko.
Siada okrakiem na balustradzie, przyciąga długą, zwieszającą się zza muru gałąź i chwyta ją oburącz, gotów do skoku.
…Spokojną atmosferę lekko wzburzyć muszę…
SCENA JEDENASTA
Cyrano, De Guiche.
DE GUICHE
wchodzi zamaskowany, macając wśród ciemności
2705…Co tam ten mnich przeklęty robi?…
CYRANO
Na mą duszę,
A głos? Wnet by go poznał!
puszcza się jedną ręką gałęzi i czyni ruch, jakby obracał niewidzialny klucz w zamku
Krik… Krak… Już gotowo!
2710Cyrano Bergeraca głos bierze i słowo.
DE GUICHE
zwrócony ku domowi Roksany
To tu. Ale jak ciemno! Jak komin ulica…
Zbliża się, chce wejść, Cyrano skacze z balkonu, trzymając się gałęzi, która się ugina pod nim, tak że Cyrano zawisa między drzwiami domu a de Guichem. Wtedy puszcza gałąź i ciężko, jak gdyby z wielkiej wysokości pada, rozpłaszcza się na ziemi i przez chwilę, jakby ogłuszony, nieruchomo leży.
DE GUICHE
uskakując w tył
Wszelki duch…
podnosi głowę, ale gałąź już się odprostowała, a De Guiche, oszołomiony, nie widzi nic prócz firmamentu
…Skąd ten człowiek spada?…
CYRANO
siada i mówi akcentem Gaskończyka
DE GUICHE
zdumiony
CYRANO
DE GUICHE
Czyli
[320] stracił zmysły?…
CYRANO
Co za kraj jest i pora? — Chcę respons
[321] mieć ścisły!
DE GUICHE
CYRANO
Zupełniem
[322] ogłuszon! Bo też dla szlachcica
Spaść z księżyca!…
DE GUICHE
CYRANO
zrywając się z pasją
DE GUICHE
cofając się
2725Dobrze, dobrze, spadasz waść!
do siebie
Fiksat
[323] jakiś, widzę.
CYRANO
następując na niego
I to nie w metaforze żadnej! Ja nie szydzę!
DE GUICHE
CYRANO
2730…Choć czym
[324] wiek leciał, czyli też godzinę
Z tej bomby szafranowej — jeśli wiem, niech zginę!
DE GUICHE
Wierzę, wierzę, puść mnie waść!…
CYRANO
A waszmość bądź szczery!
Nic mi nie skrywaj! Miasta, wieku, nawet ery!
2735Spadam tak niespodzianie… Chciałbym wiedzieć przy tem,
Gdzie właściwie mam honor być aerolitem
[325]?
DE GUICHE
CYRANO
…W tym pędzie, łatwo pojmiesz wasze,
Nie wybierałem drogi. Wpadam, jak trzmiel w kaszę,
2740Wprost nie wiem, na jakiego planetę
[326] w tym spadku
Ściągnął mnie punkt ciężkości mojego pośladku!
DE GUICHE
CYRANO
z krzykiem przerażenia, przed którym de Guiche znów się cofa
Ha!… Czy śnię, czy marzę?…
Jam w kraju, w którym ludzie czarne mają twarze!
DE GUICHE
mimowolnie podnosi ręce do twarzy
CYRANO
Więc ja w Algierze?… A waść tu — krajowiec?…
DE GUICHE
namacawszy maskę
CYRANO
uspokojony nieco
Więc w Genui lub w Wenecji?… Powiedz!…
DE GUICHE
usiłując przejść
Puść waść! Czeka mnie dama!
CYRANO
zupełnie uspokojony
2750Dama?… Jestem w domu!
Więc ja spadłem w Paryżu? Hę? Jak się to komu
Podoba?
DE GUICHE
śmiejąc się mimo woli
CYRANO
DE GUICHE
2755Śmieję,
I chcę przejść!
CYRANO
Paryż! Proszę! A to mi się dzieje!…
z zupełną swobodą otrzepuje się, kłania, szasta, śmieje i przybiera ton paryżanina
PodróżWięc Paryż! Jakżem szczęśliw! Wasza miłość raczy
2760Darować… Taka podróż, dalibóg
[327], coś znaczy!
Właśnie ostatnią trąbą przybywam z mej drogi…
ogląda się po sobie
Jeszcze z Lwa konstelacji mam sierść u ostrogi,
Jeszcze na mnie eteru
[328] nieco się zostało,
2765I w oczach gwiaździstego pyłu mam niemało…
Ogromnie taka podróż niszczy toalety!
zbiera coś niewidzialnego
Patrz, cześć wasza! Na weście
[329] jeszcze włos z komety.
Zdmuchuje.
DE GUICHE
zniecierpliwiony
CYRANO
w chwili gdy de Guiche chce go minąć, wystawia nogę, jakby dla pokazania czegoś i zatrzymuje go w ten sposób
2770
PodróżA ot mi Niedźwiedzicy Wielkiej ząb do ikry
Łydkę przebił… Patrz, waszmość, co za
casus[330] przykry,
Kiedy się to stać mogło? Wiem! Mam! Gdym Trójzęba
Neptuna
[331] uchodzący
[332], pośród Wag stanął dęba,
I siadł w szali, co dotąd mój ciężar wskazuje…
2775Co to za tarapaty, gdy człek podróżuje!
De Guiche chce się przedrzeć, Cyrano chwyta go za guzik
A nos!… Gdybyś cześć wasza mój nos w palcach ścisnął,
Strumień mleka by z niego natychmiast wytrysnął!
DE GUICHE
CYRANO
2780Tak. Z Mlecznej Drogi.
DE GUICHE
wściekle
CYRANO
Niebo właśnie!…
…A czy wie też cześć wasza, iż Syrius
[333], nim zaśnie,
Pakuje na łysinę ogromną szlafmycę?…
2785Tak, tak!
poufale
Widziałem także Niedźwiedzicę,
Nie gryzie. Nie ma jeszcze zębów…
śmiejąc się
2790Lecz gdym mijał
Lirę, przerwałem strunę. Długom ją nawijał,
z dumą
Lecz to wszystko w księdze będzie stało!
2795A gwiazdki-asteroidy
[335], których kopę całą
Po kieszeniach mam w płaszczu, w weście… gdzie nie baczę
[336],
W księdze tej służyć będą mi za odsyłacze.
DE GUICHE
Dobrze. Lecz koniec końców…
CYRANO
…A wasza cześć do mnie
2800Przyjdziesz, żądny wiedzy, jak żak słuchać skromnie.
Z czego zrobiony księżyc, co się na nim czyni,
Kto mieszka w okrągłościach tej błyszczącej dyni…
DE GUICHE
krzycząc z pasją
CYRANO
…Wiedzieć, jakem się tam dostał?
2805Miałem sposób, któremu nie każdy by sprostał!
DE GUICHE
zniechęcony
CYRANO
pogardliwym tonem
Jam głupiego orła nie małpował,
Co go Regiomontanus
[337] niezdarnie sformował,
Ani gołębia, którym Architas
[338] się wsławił!
DE GUICHE
CYRANO
Obum za sobą zostawił!
De Guiche zdołał nareszcie przejść i ku drzwiom zmierza. Cyrano idzie za nim, gotów go za kark pochwycić
Na sześć sposobów mogę lazur nieobjęty
Zgwałcić…
DE GUICHE
odwraca się
CYRANO
…Mogę nagi jak turecki święty,
Uzbroiwszy się w flaszki pełne srebrnej rosy,
Którą w majowy ranek spłakały niebiosy,
Wyjść na żar słońca, iżby potężną swą siłą,
2820Ssąc rosę, i mnie z rosą wessało, wypiło…
DE GUICHE
uderzony, robi krok ku Cyranowi
CYRANO
czyniąc krok w tył, by go od domu odciągnąć
Mogę, miłość wasza,
Bez uzdy i na oklep dosiąść Boreasza,
Rozrzedziwszy wiatr w skrzyni z cedru, mości panie,
2825Palącymi zwierciadły o dwudziestościanie!
DE GUICHE
robi krok nowy
CYRANO
cofa się ciągle
…Mogę, mechanik tęgi, jak się patrzy,
Grzbiet szarańczy, o cynglach ze stali, dosiadłszy,
Strzał po strzale z saletry dając, użyć jazdy
2830Po tych błękitnych błoniach, gdzie pasą się gwiazdy.
DE GUICHE
idzie za nim, nie spostrzegając się i licząc na palcach
CYRANO
I z dymem mogę, co rwie się do góry,
Zamknąwszy go w glob
[339] mocny, zerwać się pod chmury!
DE GUICHE
coraz bardziej zaciekawiony
CYRANO
2835Iż Febus z woła szpik ssie, znane waści?…
Ergo
[340]: ciągnie mnie w górę, gdy szpik mnie namaści!
DE GUICHE
ciągle idąc za nim
CYRANO
który mówiąc, odprowadził go ku ławce stojącej w drugiej stronie placyku
…Mogę, wreszcie, na żelaznej blasze
Stanąć, kawał magnesu wziąć, rozumiesz wasze,
2840I cisnąć nim w powietrze! Sposób doskonały,
Bo za magnesem blacha leci na kształt strzały!
Oczywiście, mieć trzeba magnesy w zapasie,
I ciskać je w tej mierze, jak przystojne
[341] zda się.
DE GUICHE
Sześć! Prawda! Sześć sposobów nowych na wzlatanie!
2845Którego żeś waść użył?
CYRANO
chełpliwie
DE GUICHE
CYRANO
Niech wasza cześć zgadnie!
DE GUICHE
A to ucieszny kondel
[342]! Człek nie wie, gdzie padnie!
CYRANO
naśladując rzut i szum fali szerokimi, tajemniczymi gestami i głosem
DE GUICHE
CYRANO
A wasza cześć może
Już zgadłeś?
DE GUICHE
CYRANO
2855To prosta rzecz — morze!
Gdy księżyc co najpilniej ciągnął z wód gardzieli
Falę, padłem na piasek po morskiej kąpieli
I głową naprzód — o tym pamiętać potrzeba,
Bo we włosach najdłużej wody — chlust do nieba!
2860
Tandem[343]: wzbiłem się w górę prosto, jak anieli…
Notandum[344]: głową naprzód, po morskiej kąpieli.
Gdy wtem znienackam utknął na…
DE GUICHE
siada zaciekawiony na ławce
CYRANO
głosem naturalnym
Mości panie,
2865Kwadrans minął, ślub wzięty. Skończone gadanie.
Uwalniam waszą miłość.
DE GUICHE
zrywając się
Olaboga! Czy pijaną
Głowę mam, czyli głos ten…
Drzwi domu otwierają się. We drzwiach ukazują się pokojowcy[345] z zapalonymi świecznikami. Czyni się jasno. Cyrano zdejmuje kapelusz
2870Ten nos!… To — Cyrano!
CYRANO
z ukłonem
Do usług, mości hrabio! Właśnie też w tej chwili
Oblubieńcy pierścienie ślubne zamienili!
DE GUICHE
Kto? Co?…
Odwraca się. Obraz. Za pokojowcami Chrystian i Roksana idą, trzymając się za ręce. Kapucyn drepce za nimi uśmiechnięty. Ragueneau niesie wysoko osadzoną latarnię. Oszołomiona Ochmistrzyni w nocnym letniczku[346] zamyka ten orszak.
2875Nieba!
SCENA DWUNASTA
Ciż sami, Roksana, Chrystian, Kapucyn, Ragueneau, pokojowcy. Ochmistrzyni.
DE GUICHE
do Roksany
To pani?…
poznając Chrystiana z osłupieniem
To on?… Mąż i żona?…
kłaniając się Roksanie z przesadną admiracją[347]
2880Mój respekt, piękna damo, szpaczkami karmiona
[348]!
do Cyrana
Czołem, czołem, mospanie, wynalazco lotów!
Świętego u wrót raju zatrzymać byś gotów…
A zakonotuj, radzę, to, coś mi powiadał!
2885Bo nużby który sposób naprawdę się nadał.
CYRANO
z ukłonem
Nie omieszkam. Ta rada to już liść wawrzynu!
KAPUCYN
wskazuje Hrabiemu kochanków, potrząsając z zadowoleniem długą, białą brodą
Pięknąś parę, ni słowa, skojarzył, mój synu!
DE GUICHE
patrząc na niego wzrokiem lodowatym
Tak.
do Roksany
2890Radzę męża pożegnać, najpiękniejsza pani!
ROKSANA
DE GUICHE
do Chrystiana
Śpiesz waść z regimentem! Wszyscy już wysłani!
ROKSANA
Jak to?… Teraz?… Na wojnę?…
DE GUICHE
ROKSANA
2895
Wszak kadeci zostają?
DE GUICHE
Idą. Rzecz się zmienia.
wyjmuje z kieszeni opieczętowany pakiet
Oto rozkaz.
podaje go Chrystianowi
2900Śpiesz, waszmość, chorągiew już czeka.
ROKSANA
rzucając się w objęcia Chrystiana
DE GUICHE
do Cyrana szyderczo
O, noc poślubna jest jeszcze daleka!
CYRANO
do siebie
I myśli, że mi mówi coś bardzo przykrego!
CHRYSTIAN
do Roksany
Twoje usta!… O, jeszcze!…
CYRANO
2905Dość już! Dosyć tego!
CHRYSTIAN
trzymając w objęciach Roksanę
O, jak trudno rzucić!… O, ty nie wiesz o tem!
CYRANO
odciągając go
Słychać bębny.
DE GUICHE
odchodząc w głąb
ROKSANA
do Cyrana, nie puszczając Chrystiana, którego Cyrano odciąga
O, strzeż go z powrotem!
2910O przyrzecz, że nie będzie życia hazardował!
CYRANO
Spróbuję. Lecz przyrzekać?… Chybabym go schował.
ROKSANA
Że będzie się oszczędzał!…
CYRANO
ROKSANA
Że się w tym oblężeniu nie zaziębi wcale!
2915Że dotrzyma mi wiary…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Zasłona.
AKT CZWARTY
(przekład M. Konopnickiej)
Posterunek chorągwi kapitana Carbon de Castel-Jaloux w obozie pod Arras.
W głębi przerzynający całą scenę szaniec. Poza nim kraj widnokrężnie równy, pokryty oblężniczymi robotami. W oddaleniu rysują się na horyzoncie mury miasta Arras, sylwety jego wież i dachów.
Na pierwszym planie namioty, broń w kozłach
[349], bębny, itp. Ogniska.
Gaskońscy kadeci śpią owinięci w płaszcze. Czuwa tylko
Le Bret i
Carbon de Castel-Jaloux. Obaj wychudli i bardzo bladzi.
Chrystian śpi w burce
[350] wśród innych
Kadetów na przodzie sceny. Twarz jego oświetla ognisko.
SCENA PIERWSZA
Chrystian, Carbon de Castel-Jaloux, Kadeci; później Cyrano.
LE BRET
CARBON
LE BRET
CARBON
daje znak, aby nie mówił głośno
Klnij z cicha…
Zbudzisz ich!
do Kadetów
2925Śpijcie, śpijcie!
do Le Breta
Kto śpi — syt…
LE BRET
Do licha,
Bezsenny taki obiad! A ja nie śpię właśnie!
2930Co za głód!…
W oddaleniu raz po raz pada kilka muszkietowych strzałów.
CARBON
A, żeby ich!… A niech piorun trzaśnie!…
do Kadetów, którzy podnoszą głowy
Śpijcie, śpijcie!
Słychać nowe, bliższe strzały.
JEDEN Z KADETÓW
rzucając się
CARBON
2935To nic, nic! To warta.
To Cyrano powraca…
GŁOS WARTY
w oddaleniu
GŁOS CYRANA
GŁOS WARTY
stojącej na szańcu
CYRANO
ukazuje się na okopie
2940Cymbale,
Bergerac, mówię!
Schodzi z szańca. Le Bret biegnie ku niemu z niepokojem.
LE BRET
CYRANO
Nie krzycz tak! Ja?… Wcale?
Przywykły mnie już chybiać te hetki-pętelki!
LE BRET
2945Ależ to jest szaleństwo czyste! Boże wielki?…
Dla listu życie stawiać na hazard co rana?
CYRANO
zatrzymując się przed Chrystianem
Kiedym przyrzekł!
przypatruje mu się
2950Jak jej kanaczek
[351] tutaj głodem mrze, wiedziała!…
A zawsze, hultaj, piękny!
LE BRET
Godzina niecała
Do pobudki! Spać ruszaj!
CYRANO
Nie zrzędź, nie zrzędź, stary!
2955A wiedz, żem znalazł u nich takie mysie szpary,
Gdzie co noc są urżnięci. Tamtędy przechodzę.
LE BRET
No to mógłbyś nam przynieść choć chleba po drodze!
CYRANO
Jak ptak trza tam być lekkim! Lecz wracam z nowiną:
Jeśli mnie wzrok nie myli, to nasi lub zginą
2960Dziś, albo jeść dostaną.
LE BRET
CYRANO
CARBON
Co za hańba! Wroga
Oblegać, a samemu ogłodzonym zostać!
LE BRET
2965Diablo skomplikowaną wzięły rzeczy postać!
Wpadliśmy w pastkę
[352], z której nikt się nie wybiega:
My oblegamy Arras, nas — Infant
[353] oblega.
CYRANO
śmiejąc się
Warto, by znów z kolei ktoś obległ Infanta…
LE BRET
Mnie wcale nie do śmiechu!
CYRANO
LE BRET
Takiego, ważyć co dzień życie na posługi,
By list zanieść!
widząc, że Cyrano idzie ku namiotowi
2975Gdzie idziesz?
CYRANO
Podnosi płótno i znika w namiocie.
SCENA DRUGA
Ciż sami oprócz Cyrana.
Dzień obrzasł. W powietrzu jasność różana. Arras wyzłaca się na widnokręgu. Rozlega się strzał armatni, po którym bezpośrednio następuje bicie w bębny, zrazu w znacznej odległości na lewo. Inne bębny odzywają się bliżej, i tak kolejno odpowiadając sobie, zbliżają się coraz, wybuchają razem prawie że na samej scenie, po czym oddalają się ku stronie prawej, przebiegając obóz i budząc go. Wrzawa. Zamieszanie. Ludzie zrywają się ze snu. Daleka komenda oficerów.
z westchnieniem
Już hejnał!…
Kadeci poruszają się i przeciągają pod płaszczami.
Śnie pożywny, kończysz się, niestety!
2980Z góry wiem, czym dzień przyjmą niebogie
[355] kadety.
PIERWSZY KADET
podnosząc się i siadając
DRUGI KADET
INNI
CARBON
Wstawać, wiara! Kogo
2985Mam podnieść?…
TRZECI KADET
CZWARTY KADET
PIERWSZY KADET
przeglądając się w napierśniku pancerza
Język żółty… Niestrawna tutaj atmosfera…
INNY
Moja czapka barońska za kawałek sera!
INNY
2990Za zraz pieczeni herb mój: krzyż i dwie podkowy!
INNY
Ja, jeśli natychmiast mój sok żołądkowy
Nie przerobi mi kwarty chylu
[357], to, do biesa,
Cofam się w cień namiotu, wzorem Achillesa
[358].
INNY
CARBON
podchodzi do namiotu Cyrana i woła półgłosem
WSZYSCY
GŁOSY
Zdechnąć przyjdzie z czczości
[359]!
CARBON
jak wyżej, półgłosem, u wejścia do namiotu
Dlaboga, ratuj! Ty, co słyniesz z wesołości,
Pójdź ich rozruszać trochę!
DRUGI KADET
rzucając się ku pierwszemu, który coś żuje
KADET
A kłaki z działa
[361]. Arcyprzednia sztuka!
Usmażono je wczoraj na mazi z maźnicy
[362]…
Na honor, mało zwierza jest w tej okolicy!
INNY
wchodząc
INNY
podobnie
Kadeci zrywają się i rzucają na przybyłych.
KADECI
I cóż?… Coś przyniósł?… Bażant?… Dawaj prędzej! Karpie?…
Dawaj!…
RYBAK
ŁOWIEC
WSZYSCY
rozjątrzeni
A żeby was diabli!…
Zbuntujmy się!
CARBON
Czyni się dzień biały.
SCENA TRZECIA
CYRANO
wychodzi z namiotu spokojny. Za uchem pióro, w ręku książka
Cóż tam?
3015do jednego z kadetów
Waść od szabli
Rapcie
[363] po piętach wleczesz?…
Brzuch mi uciekł w pięty.
CYRANO
Kubek w kubek, tak jak mnie! Casus niepojęty!
KADET
CYRANO
DRUGI KADET
Głodnym, że gryzłbym ziemię!
CYRANO
Niejeden ją zacznie
Gryźć dziś jeszcze!
TRZECI KADET
3025Mnie z czczości to aż burczy w brzuchu…
CYRANO
A to capstrzyk
[364] odbębnim dziś na nim, mój zuchu!
INNY
Mnie z głodu w uszach dzwoni…
CYRANO
Kłamiesz, głodomorze!
Kto głodny, ten jest głuchy, więc słyszeć nie może!
INNY
3030Oj, jeść!… Choć na oleju…
CYRANO
zdejmując mu hełm i wskazując na głowę
A mój asindzieju!
O, kapuściana głowa! Brak tylko oleju!
INNY
Jeść! Jeść! Co by tu pogryźć?…
CYRANO
rzucając mu książkę
INNY
3035A pan minister wojny
[366] w Paryżu zasiada
Cztery razy do stołu…
CYRANO
Więc choć kuropatwą
Mógłby waści obesłać?…
KADET
CYRANO
3040Richelieu czy też burgund
[367]?… Waści na co łaska?
Eminencja, co we łbie zawraca? Do diaska…
INNY
CYRANO
Łap muchy! Dobra psu i mucha!
INNY
CYRANO
3045Tak, to dla brzucha. A co chcesz dla ducha?…
KADET
wzruszając ramionami
CYRANO
I tak bym chciał umierać. Zorza purpurowa
Nad głową, w piersi rana, co wiedzie do sławy,
3050Po bohaterskim boju i dla świętej sprawy,
Z ręki wroga, którego męstwo — mego warte,
Z dala od łóż szpitalnych, pod niebem otwartem,
Na wielkim bojowisku, na chwały kobiercu,
Z dowcipnym słówkiem w ustach i ze sztychem w sercu!…
WSZYSCY
krzycząc
CYRANO
krzyżując ramiona
A waszmościowie tylko o żołądku!…
Wszakże byłeś pasterzem? Bertrandou ci imię?
Grajże tym pasibrzuchom, co w nich dusza drzymie,
3060Te nasze stare pieśni, których nuta słodka
Śpiewa jak siostra, a jak matka — płacze zwrotka…
Pieśni, w których głos słychać kochanej dziewczyny…
Pieśni, co się tak wolno ciągną jak dym siny,
Gdy nad wioską rodzinną zadymi się strzecha…
3065Pieśni, co prowansalskie
[368], lube mają echa!
Stary grajek siada i dobywa flecik.
Niechaj ta wiejska fletnia, dziś surma
[369] bojowa,
Maj przypomni, gdy wokół brzmiała nią dąbrowa!…
Gdy po niej puścisz palce z ptaszęcym świergotem,
3070Niech wspomni, że wpierw z trzciny, a z hebanu
[370] potem
Była… Niech ją zdumieje pienie
[371] twe pastusze…
Niech w nim sielskiej młodości swej odnajdzie duszę!
Bertrandou zaczyna grać stare langwedockie
[372] pieśni.
CYRANO
Słuchajcie, Gaskończycy! To nie róg bojowy,
To fujarka siół
[373] naszych, to flecik wierzbowy…
3075To nie surma wojenna, co śmierci znak niesie,
To piszczałka pastusza rozbrzmiewa po lesie…
Słuchajcie! To są nasze pola, łąki, wrzosy,
To gra mały koniarek
[374] sczerniały i bosy…
To szept zielonych gajów… to szum modrej rzeki…
3080To jest Gaskonia nasza!… Kraj drogi, daleko!
Wszystkie głowy pochyliły się, ten i ów ukradkiem ociera łzę rękawem albo połą płaszcza.
CARBON
do Cyrana półgłosem
Masz tobie! Teraz znów mi płaczą te sieroty!…
CYRANO
Płaczą, ale nie z głodu! Płaczą, lecz z tęsknoty…
Wolę, że ich cierpienie zmieniło nazwiska
I że to serce teraz biedakom się ściska!
CARBON
3085Ależ osłabną w męstwie!
CYRANO
Co znów, kapitanie!
Każdy ma bohatera we krwi, który wstanie
Na pierwsze hasło boju, gdy bęben zawarczy…
Daje znak, dobosz bije w bęben.
KADECI
zrywając się i chwytając broń z kozłów
CYRANO
z uśmiechem
3090Wszak mówiłem, że hasło wystarczy,
Żegnajcie sny i żale!… Żegnaj, kraju miły!
Wyczarował was flecik, a bębny — zgłuszyły.
JEDEN Z KADETÓW
patrząc w głąb
Ach, ach, pan de Guiche idzie!
WSZYSCY
z groźnym pomrukiem
CYRANO
uśmiechając się
JEDEN Z KADETÓW
INNY
Do diabła, takie bohatery,
W koronkowych kołnierzach na zbroi!
INNY
A może
3100Wrzód szpetny ma na karku?
INNY
DRUGI KADET
Godny stryjka synowiec
[375]!
CARBON
PIERWSZY KADET
Ba, fałszywy! A taki najgorszy na świecie!
3105Każdy prawy Gaskończyk musi być wariatem…
Nic niebezpieczniejszego niż rozumny zatem.
LE BRET
KADET
Bo głodny, jak i piechur prosty,
Żołądek jego przecież, gdy kurczą go posty,
3110Błyska w słońcu, bo na nim szmelcowane
[376] blachy…
CYRANO
GraI my uszy do góry! Co? Nieprawda, brachy?
Sam
[377] fajki, kości, karty! Rżnijcie, choć w drużbarta
[378],
Czy my klechy, czy baby?…
Kadeci dobywają kości i karty. Zaczynają w nie grać na bębnach, na ławach, na płaszczach rozciągniętych. Wielu zapala długie fajki.
3115— Ja czytam Dekarta
[379].
Przechadza się wzdłuż i wszerz, czytając małą, z kieszeni dobytą książkę. De Guiche wchodzi. Wszyscy udają wielkie zajęcie się grą i zupełne zadowolenie. De Guiche jest bardzo blady. Zbliża się do Carbona.
SCENA CZWARTA
Ciż sami. De Guiche.
DE GUICHE
do Carbona
Dzień dobry!
przypatrują się sobie przez chwilę. Na stronie, z satysfakcją
Pozieleniał!…
CARBON
podobnież
DE GUICHE
patrząc na Kadetów
3120A! Ichmoście warchoły!… Tak, moi panowie,
Ze wszech stron mnie ucinki waszmościów dochodzą….
Perigordzkie
[380] baronki, co ślepo się rodzą
Jak trufle!… Bearneńskie
[381] szlachetki!… Do kata!
Nie mam łask u waszmościów! Wiem! Każdy brat łata
[382]
3125Intrygantem mnie tutaj i dworakiem zowie!…
Koronkowy mój kołnierz mierzi was, panowie!…
I tego mi darować, jak słyszę, nie chcecie,
Że Gaskończyk nie jestem — jak wy — hołysz
[383] przecie!
Milczenie. Wszyscy palą, grają.
3130Mamże ukarać waściów przez ich kapitana?
Nie!…
CARBON
Zresztą, winy nie widzę i nie mam tu pana!
DE GUICHE
CARBON
Ta chorągiew mym własnym sumptem jest nabyta
[384],
3135Pełnię swoją powinność żołnierską, i kwita.
DE GUICHE
Na honor, to wystarcza!
Gardzić tylko mogę
Przycinkami ichmościów! Wie świat, że sam drogę
3140Grzmiącym zabiegam działom! Wszak wczoraj widziano,
Jak w Bapaume
[385] z mym szwadronem sztuką niesłychaną
Męstwa na łeb na szyję pobiłem hrabiego
Boucquoi
[386], trzykroć gromem spadając na niego!
CYRANO
Nie podnosząc oczu od książki.
A pańska szarfa, hrabio?…
DE GUICHE
mile zadziwiony
3145A!… Waszmość wiesz o tem?
Istotnie! Tocząc koniem, by trzecim nawrotem
Uderzyć w bukińczyków i znieść ich do szczętu,
Zostałem uniesiony wśród tego zamętu
Rozsypki, którąm zdziałał, aż za linię wroga…
3150Mogli chwycić, rozstrzelać, jak nic! Wtem myśl błoga
Błysła mi. Rozwiązuję szarfę tę zdradziecką,
Po której wodza armii poznałoby dziecko,
Szarfa spada, do swoich powracam bezpiecznie,
Zbieram szwadron i wroga gromię ostatecznie!
3155Hę? Jakże? Dobry kawał? To były nie żarty!…
Cóż waszmość mówisz na to?
Kadeci, którzy dotychczas zdawali się nie słuchać, teraz zatrzymują nagle karty i kości w ręku, a dym w wydętych policzkach. Oczekiwanie.
CYRANO
Mówię — Henryk Czwarty
[387],
Choćby wszystkich dział wroga groziły mu strzały,
Nigdy by się nie zniżył o pióropusz biały.
Cicha radość. Kości i karty padają, dym ulatuje w kłębach.
DE GUICHE
3160Lecz sztuka się udała!
Toż samo oczekiwanie zatrzymujące w drodze dym, karty i kości.
CYRANO
Lecz służyć za cel wrogom to zaszczyt, z którego
Mężny nie abdykuje!
Karty i kości padają, dym ulatuje kłębami z wzrastającą brawurą i ukontentowaniem.
3165Gdybym ja był przy tym
— I ta jest między twoim, hrabio, znakomitym
Męstwem a moim różność — podniósłbym ją z ziemi,
Aby się nią przepasać rękami własnemi.
DE GUICHE
Phi… Gaskońskie przechwałki.
CYRANO
3170Przechwałki? Nie, wcale!
Pożycz mi, hrabio, wstęgi, a ja dziś na wale
Przepasany nią stanę i pierwszy wieczorem
Do ataku się rzucę — jej znaczny
[388] kolorem.
DE GUICHE
Chwal się waść! Wszak została aż za linią wroga,
3175Gdzie dawno kartaczami
[389] wymieciona droga,
Gdzie nawet najmężniejszy po nią się nie waży.
CYRANO
wyjmując z kieszeni białą szarfę i podając mu ją
Cisza. Kadeci parskają śmiechem, zasłaniając się kartami i kubkami od rzucania kości. De Guiche odwraca się i patrzy na nich. Natychmiast przybierają poprzednią powagę i grają dalej. Jeden z nich gwiżdże od niechcenia piosenkę, którą grał na fleciku Bertrandou.
DE GUICHE
biorąc szarfę
Dzięki. Właśnie dobrze się to darzy
[390]!
Ten biały szmatek będzie służył mi sygnałem,
3180Którego do tej chwili użyć się wahałem.
SzpiegIdzie ku szańcowi, wstępuje nań i powiewa kilka razy szarfą.
WSZYSCY
WARTOWNIK NA SZAŃCU
A tam człek jakiś zmyka, aż się kurzy!…
DE GUICHE
To nic. To szpieg fałszywy, co nam przednio służy,
Nosząc Hiszpanom wieści, jakie mu poddaję,
3185Tak, że się bez mej woli nic u nich nie staje.
CYRANO
DE GUICHE
Ale wygodny. — Cośmy to mówili…
Że dziś w nocy marszałek z obozu cichaczem
3190Wyprawił się po prowiant, ku Dourlens
[391]. Zatem,
By dotrzeć mógł bezpiecznie i wrócić z tej drogi,
Wziął ze sobą tak znaczną część naszej załogi,
Że gdyby tak Hiszpanie zrobili wycieczkę
I wpadli, toby mogli zerżnąć nas — na sieczkę!
CYRANO
3195Tak, to byłoby ważne, gdyby mogli wiedzieć!
DE GUICHE
Wiedzą. To właśnie chciałem ichmościom powiedzieć.
CARBON
DE GUICHE
Mój szpieg mi to doniósł, przydając: „W tę stronę
Zwrócą atak, gdzie miejsce najsłabiej strzeżone
3200Wskażę im”. A ja na to: „Dobrze! Wyjdź za szaniec
I patrz. Gdzie znak powieje, tam niech zaczną taniec!”
do Kadetów
Wszyscy powstają. Szczęk broni i rynsztunku, w który się przybierają Kadeci.
DE GUICHE
PIERWSZY KADET
Wszyscy siadają; przerwana gra rozpoczyna się na nowo.
DE GUICHE
do Carbona
3205Na czasie zyskać trzeba, nim drużynę
Swą przywiedzie marszałek.
CARBON
Chorągiew waszmość pana z łaski swojej da się
Zabijać!
CYRANO
DE GUICHE
By wybór tej chwili
Decydował wzgląd na to, żeście mi zbyt mili,
Nie powiem! Ale słysząc, iż się żadne męstwo
Z waszym nie równa, wam to oddaję zwycięstwo.
3215Czyli zaś własnej zemście i niechęci płużę
[392],
Mniejsza z tym, kiedy razem
[393] i królowi służę!
CYRANO
Przyjmij, hrabio, wyłączne me podziękowanie!
DE GUICHE
Waść w pojedynkę na stu rad chadzasz, mospanie!…
Będziesz miał dzisiaj pole!
Oddala się z Carbonem de Castel-Jaloux.
CYRANO
do Kadetów
3220
Więc pod herbem Gaskonii dziś będziem walczyli,
By do sześciu szewronów
[394] jego starej sławy,
Z lazuru i ze złota — dodać siódmy — krwawy!
De Guiche rozmawia w głębi półgłosem z kapitanem Carbon de Castel-Jaloux. Rozkazy się krzyżują. Przygotowuje się obrona. Cyrano idzie ku Chrystianowi, który stoi nieruchomo, skrzyżowawszy ręce.
CYRANO
uderzając go po ramieniu
CHRYSTIAN
potrząsa głową
CYRANO
Gdybym choć duszę
Mógł wylać w pięknym liście, gdy żegnać ją muszę!
CYRANO
Miarkowałem
[395] ci ja to, co się dzisiaj stanie,
3230I…
wyjmując list z zanadrza
…już ją pożegnałem.
CHRYSTIAN
żywo
Daj to pożegnanie!
Daj ten list!
CYRANO
CHRYSTIAN
biorąc list
Ależ oczywiście!
otwiera go, czyta i nagle zatrzymując się
A to co?
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
odbiera żywo list i patrząc naiwnie
CHRYSTIAN
CYRANO
Być może… A, prawda! Tak… ta mała plama…
Tak… Bo, widzisz, poetę — rozczula gra sama!
3245On tak się, widzisz, rolą… rozumiesz… przejmuje,
Że płacze.
CHRYSTIAN
CYRANO
Bo widzisz, ja czuję…
Śmierć to śmierć! Lecz co straszne, to już nigdy w świecie
3250Nie ujrzeć… Bo wszak ja jej… bo wszak my jej przecie…
Bo wszak ty…
CHRYSTIAN
wyrywając mu list
Słychać wrzawę w obozie w pewnym oddaleniu.
WARTOWNIK NA SZAŃCU
Strzały, głośne wołania, dzwonki.
CARBON
WARTOWNIK NA SZAŃCU
Wszyscy rzucają się, aby ją zobaczyć.
KRZYKI
— Do obozu?… — Prosto jak armata!
— Zdaje się, od hiszpańskiej strony tutaj wali!
— Wjechała — Ognia! — Nie! Nie! — Czy diabli nadali…
— Woźnica krzyczał z kozła! — Co krzyczał, u diaska?
3260— Krzyczał: Królewska służba!…
Wszyscy są na szańcu i patrzą poza scenę. Dzwonki bliższe coraz.
DE GUICHE
Kadeci schodzą z pośpiechem i ustawiają się szeregiem.
CARBON
DE GUICHE
Co?… Króla?…
do obozowych pospolitaków
3265Na bok tam, hołoto!
By pojazd łuk wspaniały mógł zatoczyć oto!
Wjeżdża tęgim kłusem kareta, błotem i kurzem pokryta. Firanki w oknach zapuszczone. Dwóch hajduków za nią. Woźnica osadza konie w miejscu.
CARBON
komenderując
Bicie bębnów, Kadeci odkrywają głowy.
DE GUICHE
Dwóch ludzi rzuca się do stopni pojazdu. Drzwiczki się otwierają.
ROKSANA
wyskakując z karety
Na dźwięk kobiecego głosu wszystkie nisko pochylone głowy podnoszą się nagle. Ogólne osłupienie.
CARBON
półgłosem, przecierając oczy
SCENA PIĄTA
Ciż sami, Roksana.
DE GUICHE
Służba królewska?… Pani?…
ROKSANA
CYRANO
CHRYSTIAN
rzucając się
ROKSANA
3275Zbyt długo trwa bowiem
Oblężenie!
CHRYSTIAN
ROKSANA
CYRANO
na dźwięk głosu Roksany jakby wrósł w ziemię, stoi nieruchomy, nie śmiejąc oczu na nią zwrócić.
DE GUICHE
3280Lecz pani zostać tu nie może!
ROKSANA
wesoło
Owszem, mogę! A hrabia niechaj mi pomoże
Przysunąć bęben!
siada na bębnie, który przysuwają z pośpiechem
Kadeci
Dzięki!…
3285śmieje się
Do mojej karety
Strzelano!…
z dumą
Nasze strzelały pikiety
[397]!
3290Bo też ta cała arka od dołu do góry
Jak w bajce — pudło z tykwy, a służba jak szczury!
przesyła pocałunek od ust Chrystianowi
Drogi mój!…
patrząc po obecnych
3295Ależ źle wam, miarkując po minie!
Jak to Arras daleko!…
spostrzega Cyrana
Dzień dobry, kuzynie!
zbliża się
Ach tak!… Jakim sposobem…
ROKSANA
3300Znalazłam was?… Boże!
Bardzo prostym! Przez zgliszcza, przez stłoczone zboże,
Śladem wojny jechałam… Ach, jeśli te klęski,
Którym uwierzyć trudno, to pochód zwycięski
Służby waszego króla, to mój więcej warty!
CYRANO
3305Ależ to jest szaleństwo!… Którędyż, przez warty,
Dostałaś się tu, pani?
ROKSANA
Którędy? A prosto
Przez Hiszpanów!
PIERWSZY KADET
Złośliwa! To słówko — nam chłostą!
3310Lecz jak pani zdołałaś przebyć ich pikiety?
LE BRET
ROKSANA
Nie bardzo. Przez drzwiczki karety,
Która zwyczajnym truchtem toczyła swe koła,
Jeśli jaki hidalgo
[398] namarszczył zbyt czoła,
3315Wystawiałam z uśmiechów moich najpiękniejszy!
A iż rycerze owi, co niech nie umniejszy
Sławy Francuzów, dla dam są pierwszymi w świecie
Galantami, przebyłam obóz najprościej w karecie.
CARBON
Ba! Taki uśmiech, wierzę, za przepustkę służy!…
DE GUICHE
3320Ależ musiano pytać o cel tej podróży?
ROKSANA
O, nawet bardzo często była o tym wzmianka!
A ja odpowiadałam stale: „Do kochanka!”.
I wnet królewskim gestem hidalgo ponury
Muszkietów, już zniżonych ku mnie, wznosił rury,
3325I pyszny swą grandezzą
[399], a szpicem ostrogi
Spod koronkowych falban błyszczący u nogi,
W kapeluszu z którego powiewa piór kita,
Schylał głowę i mówił: „Więc jedź, seniorita
[400]!”
CHRYSTIAN
ROKSANA
3330…Do kochanka — przebacz, żem mówiła!
Gdybym rzekła: do męża, żadna ludzka siła
Nie mogłaby ich skłonić, żeby mnie puścili!…
CHRYSTIAN
ROKSANA
3335Pani się musi stąd w tej chwili
Oddalić!
ROKSANA
CYRANO
LE BRET
CHRYSTIAN
ROKSANA
CHRYSTIAN
z zakłopotaniem
CYRANO
podobnież
DE GUICHE
tak samo
CARBON
tak samo
ROKSANA
WSZYSCY
DE GUICHE
ROKSANA
rzucając się w objęcia Chrystiana
Tu mąż mój, więc i ja tu! Zginie? — I ja zginę!
CHRYSTIAN
3350Jak twe oczy dziś patrzą!…
ROKSANA
DE GUICHE
z rozpaczą
ROKSANA
odwracając się
CYRANO
Dowodem tego,
3355Że hrabia nam pozwolił nadłożyć tu głową…
ROKSANA
do de Guiche'a
Ach, tak? Więc, mości grafie, chciałeś mnie pan… wdową?
DE GUICHE
ROKSANA
Od przysiąg wstrzymaj się łaskawie!
Jestem tu i zostanę!… Zresztą — ja się bawię!
CYRANO
3360Ejże!… Więc w wytwornisi tkwiła heroina?…
ROKSANA
O, panie de Bergerac! Wszakżem twa kuzyna!
PIERWSZY KADET
Bronić będziem cześć waszą, dopóki tchu w ciele!
DRUGI KADET
z upojeniem
ROKSANA
Wierzę, przyjaciele!
3365A właśnie mam kapelusz, który doskonale
Będzie wyglądał w bitwie! Nieprawdaż?…
patrząc na de Guiche'a
Ach, ale
Pora by może była odejść dla hrabiego!
3370Mogliby zacząć strzelać…
DE GUICHE
A, już znów co tego,
To nadto! Do dział moich odchodzę na chwilę,
I zaraz tu powracam. A pani masz tyle
Czasu, żeby odmienić swe postanowienie!
ROKSANA
De Guiche odchodzi.
SCENA SZÓSTA
Ciż sami, oprócz de Guiche'a.
CHRYSTIAN
błagalnie
ROKSANA
PIERWSZY KADET
do innych
tłocząc się, popychając i przekomarzając wzajem
Grzebienia!
3380— Pękł mi skórzeń
[401]! — Gdzie nici? — Nie ma który szydła?
— Hej, lusterko! — Żelazko do wąsów! — Daj mydła!
— Sam wstęga! — Rękawice! — Jakże tak do bitwy?
— Mankiety! — Pas!… Gdzie pas mój? — A który chce brzytwy?
ROKSANA
do Cyrana, który ją jeszcze błaga
Nie, kuzynie! Nie ruszy mnie stąd żadna siła!
CARBON
który podobnie jak inni opasał się, uzbroił, otrzepał z kurzu, wyszczotkował kapelusz, naprostował na nim pióro i wywinął mankiety, zbliża się do Roksany i mówi dworskim tonem
3385Jeśli tak, to może by rzecz przystojna była,
Iżbym tu sprezentował kilku przyjacieli,
Z tych, co umrzeć w twych oczach zaszczyt będą mieli!
Roksana skłania się i oczekuje stojąc, wsparta na ramieniu Chrystiana. Carbon przedstawia.
…Baron de Pegrescon de Colignac.
KADET
z ukłonem
CARBON
przedstawia dalej
…Baron de Casterac de Cahuzac-Lagni.
Widam
[402] de Malgoyre-Estressac Lesbas d'Escrabiotte.
Kawaler d'Antignac-Juret. Baron de Hillotte
De Blagnac-Salèchan de Castel Malupy.
ROKSANA
3395Ileż nazwisk ma każdy z panów?
BARON HILLOTTE
do Roksany
A teraz, racz otworzyć rękę, która trzyma
Chusteczkę!
ROKSANA
otwiera rękę, chusteczka upada
Cała kompania rzuca się po chusteczkę.
CARBON
podnosząc ją
3400Dotąd chorągiew ta nie ma
Sztandaru. Lecz, na honor, dziś ją w pole chwały
Powiedzie — najpiękniejszy z wszystkich!…
ROKSANA
CARBON
przytwierdzając chusteczkę do drzewca swej kapitańskiej piki
[403]
PIERWSZY KADET
z westchnieniem
3405Byłażby pociecha
Zginąć przed tym buziakiem, gdybym choć orzecha
Miał w żołądku!
CARBON
dosłyszawszy go, zgorszony
Wstydź się waść!… Gdy wytworna dama…
Właśnie! Wiatr obozowy trawi, i ja sama
3410Głód czuję! Pasztet, kurczę, sektu
[404] kubek mały…
Oto prawie i wszystko… prawie obiad cały.
Który z panów mi to poda?
DRUGI KADET
To wszystko? Niestety!
Skąd wziąć te specjały?
ROKSANA
spokojnie
WSZYSCY
ROKSANA
Lecz sami sobie usłużyć musicie…
Przypatrzcie się, panowie, tylko należycie,
Woźnicy! Wszak go znacie? Kuchmistrz doskonały!
3420Rozgrzeje zaraz sosy, jeżeli stężały.
KADECI
rzucając się do karety
To Ragueneau!
okrzyki
Ho!… Ho!… Ho!…
ROKSANA
patrząc za nimi
CYRANO
całując jej rękę
RAGUENEAU
stoi na koźle
[405] jak jarmarczny szarlatan
Początek oto widowiska!…
Panowie!
KADECI
Powszechny zapał.
RAGUENEAU
W chwili gdy Hiszpanie
3430Ujrzeli moją panią — prześlepli śniadanie.
Oklaski.
GŁOSY
CYRANO
z cicha do Chrystiana
RAGUENEAU
Galanterią zdjęci,
Nie spostrzegli…
3435wyciąga spod kozła półmisek i wznosi go
…że się tu galantyna
[406] święci!
Oklaski. Półmisek przechodzi z rąk do rąk.
CYRANO
do Chrystiana z cicha
RAGUENEAU
…A wdziękami Wenery
[407] olśnieni,
Nie widzieli z połowu Dyjany…
3440dobywa ćwierć sarniny i buja nią w powietrzu
…pieczeni!
Zapał wzrasta, dziesiątki rąk wyciągają się do zwierzyny.
CYRANO
z cicha do Chrystiana
Chciałbym pomówić z tobą…
ROKSANA
do Kadetów, którzy wracają obciążeni półmiskami
Rozkłada na trawie obrus przy pomocy hajduków, którzy się poruszają z tym samym sztywnym spokojem, z jakim za karetą stali.
ROKSANA
do Chrystiana, w chwili kiedy go Cyrano chciał odciągnąć na bok
Chrystian śpieszy jej pomagać. Niespokojny ruch
Cyrana.
RAGUENEAU
PIERWSZY KADET
wraca rozpromieniony, odkrawając szeroki płat szynki
Siarczyste! Więc los się nam stara
O ostatnią wyżerkę!…
miarkuje się żywo, ujrzawszy Roksanę
3450
RAGUENEAU
wyrzucając poduszki z karety
W poduszkach kuropatwy! Mięso, a nie pierze!
Tumult. Wrzawa. Kadeci rozrywają poduszkę. Śmiechy. Ogólna radość.
DRUGI KADET
O, zacny stary ośle! Zacny reniferze!…
WinoRAGUENEAU
podając butelki z czerwonym i białym winem
Zdrój płynnego rubinu! Tu zaś — topaz
[409] płynny!
ROKSANA
rzuca zwinięty obrus Cyranowi
Rozciągnij go, kuzynie! Dalejże! Bądź zwinny!…
RAGUENEAU
bujając wyrwaną z karety latarnią
3455Czarnoksięska latarnia! Co niby latarnia,
A niby znów apteczka i niby spiżarnia!…
CYRANO
półgłosem do Chrystiana, z którym rozkłada obrus
Zanim z nią mówić będziesz, muszę mówić z tobą…
RAGUENEAU
z wzrastającym liryzmem
Kiełbaso arlezjańska
[410], biczyska ozdobo!…
Odwija ją z wolna z biczyska.
nalewając wino i usługując kadetom
Dali nas na śmierć?… Dobrze! To my za to drwijmy
3460Z reszty armii! I sami jedzmy, sami pijmy!
Wszystko dla Gaskończyków! A w razie jeśliby
De Guiche zjawił się tutaj, to milczmy — jak ryby!
chodząc od jednego do drugiego
Nie śpieszcie się! Nie jedzcie tak prędko, panowie!
3465Mamy czas! Pijcie proszę! Naszej garstki zdrowie!
— A waszmość czego płaczesz?
PIERWSZY KADET
chlipiąc i jedząc zarazem
ROKSANA
uspokajając go
Cicho… cicho!
innym tonem
3470Panowie! Czerwone, czy białe? —
— Chleba dla kapitana! — Nóż?… — Talerz waszmości! —
— Jeszcze sarny! — Jarząbek! — To! — tam same kości! —
— Służę panu! — Szampana! — Skrzydełko kapłona
[411]!
Jeszcze trochę!… Wątróbka!
CYRANO
który za Roksaną z półmiskami chodzi i częstować
pomaga — dwuznacznie
ROKSANA
podchodząc do Chrystiana
CHRYSTIAN
ROKSANA
Koniecznie!… Choć wina… choć tyle…
I biszkopt!…
CHRYSTIAN
próbując ją zatrzymać
3480Powiedz, czemuś przybyła?
ROKSANA
Za chwilę…
Pierwej, widzisz, biedaków tych nakarmić trzeba!
LA BRET
który się oddalił w głąb, aby wartownikowi z szańca podać chleb na pice zatknięty, powraca.
CYRANO
Prędko półmiski chować!… Flaszki… bocheny chleba…
3485
do Ragueneau
…Ty w skok na kozioł!
do kadetów
Ten drób!… Kosz zwierzyny!…
3490I — jak gdyby nic nigdy — takie miejmy miny!
Gotowo?
W mgnieniu oka znika cała zastawa pod namiotami, pod płaszczami, westami, w kapeluszach. De Guiche wchodzi żywo i nagle zatrzymuje się, węsząc. Milczenie.
SCENA SIÓDMA
Ciż sami. De Guiche.
DE GUICHE
KADET
To proch, generale!
Bliskość niebezpieczeństwa!
DE GUICHE
WinoDRUGI KADET
nuci z roztargnieniem
DE GUICHE
zatrzymuje się i patrzy na niego
Co to waści? Waść czerwony cały!…
KADET
Mnie? Nic. To krew się burzy! Gra!… Czuje już strzały!
INNY KADET
DE GUICHE
odwraca się szybko
KADET
z lekka podchmielony
To?… Taka piosenka…
Taka mała…
DE GUICHE
marszczy się
Coś waści wesoło, do sęka!…
KADET
DE GUICHE
woła kapitana Carbon de Castel-Jaloux dla wydania mu rozkazu
3505Kapitanie! Ja…
spojrzawszy na Carbona, zatrzymuje się
Waszmość wyglądasz jak ćwik
[414]!
CARBON
purpurowy, chowa za plecami butelkę z gestem wykrętnym
DE GUICHE
3510Mniejsza z tym. Na baterii jeszcze się zostało
Jedno, które kazałem tutaj przenieść, działo.
Stanie tam…
wskazuje miejsce w kulisach
…W tamtym kącie. Chorągiew waszmości
3515Posłużyć się nim może.
PIERWSZY KADET
chwiejąc się
DRUGI KADET
uśmiechając się do de Guiche'a z wdziękiem
DE GUICHE
zirytowany
Ci co?… Zwariowali?…
sucho
3520A mieć się na baczności, gdy działo wypali
I gdy się cofać zacznie!
PIERWSZY KADET
DE GUICHE
idzie na niego z furią
PIERWSZY KADET
prostuje się i z dumą
Nigdy się Gaskończyków nie cofa armata!
DE GUICHE
chwyta go za ramię i wstrząsa nim wściekły
3525Waść masz w czubie? Z czegóż to?…
KADET
drwiąco
DE GUICHE
puszcza go, wzrusza ramionami, odwraca się i żywo idzie ku Roksanie
Raczyłaś się namyślić, pani?
ROKSANA
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
ROKSANA
DE GUICHE
Kiedy tak, to… Hola,
Niech mi przyniosą, muszkiet!
CARBON
DE GUICHE
CYRANO
Nareszcie, mości hrabio, męstwo wzięło górę!
PIERWSZY KADET
Byłżeby Gaskończykiem, mimo swą gipiurę
[415]?
ROKSANA
DE GUICHE
3540W niebezpieczeństwie nie rzucam kobiety.
PIERWSZY KADET
do drugiego
Jak myślisz? Dać mu kurze łapy albo grzbiety?
DumaWszystkie zapasy ukazują się, jak za dotknięciem czarodziejskiej laski.
DE GUICHE
wodząc po nich rozpalonym okiem
DRUGI KADET
DE GUICHE
opanowuje się i mówi wyniośle
Nie dbam o to jadło!
3545Nie będę zbierał tego, co wam z wąsów spadło!
CYRANO
kłaniając mu się
DE GUICHE
dumnie, z lekkim gaskońskim akcentem
Gardzę waszą strawą,
I na czczo się bić będę!
PIERWSZY KADET
DE GUICHE
śmiejąc się mimo woli
KADECI
Tańczą około niego.
który był zniknął za szańcem, ukazuje się na nim
Pikinierzy w szeregu już stają!
Ukazuje linię pik, które błyszczą zza okopów.
DE GUICHE
podając ramię Roksanie
Zrobimy przegląd. — Pani! Przyjmij rękę moją!
ROKSANA
opiera się na jego ramieniu. Wstępują na szaniec, obecni odkrywają głowy i udają się za nimi.
CHRYSTIAN
idąc, żywo do Cyrana
W chwili kiedy Roksana ukazuje się na szańcu,
piki schylone w pokłonie znikają, wznosi się okrzyk. Roksana się kłania.
PIKINIERZY
za sceną
CHRYSTIAN
Słuchaj, gdyby Roksana o listach mówiła…
CHRYSTIAN
CYRANO
3560Nie zrób głupstwa i nie dziw się…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
Gadaj tu takiemu!
3565Nie dziw się, żeś je pisał tak często!
CHRYSTIAN
CYRANO
No częściej, niźli myślisz!
CHRYSTIAN
CYRANO
Widzisz, chciała mieć listy, więc dla jej spokoju
3570Pisałem, nie pytając…
CHRYSTIAN
Jakże to?… Tak w boju?…
W czas blokady?…
CYRANO
Wielka rzecz! Nosiłem przed świtem.
CHRYSTIAN
Tak!… Nosiłeś, i życie narażałeś przy tem!
3575Czy to także był zapał poety? Artysty?
I jakże, proszę, często pisałem te listy?
Dwa? Trzy razy na tydzień?…
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
3580Tak… każdego… dwa razy.
CHRYSTIAN
gwałtownie
Dosyć! Dość mi tego!
I to cię upajało… I przez to jedynie
Życieś ważył!
CYRANO
widząc powracającą Roksanę
Wchodzi spiesznie do namiotu.
SCENA ÓSMA
Roksana, Chrystian. W głębi ruch idących i wracających Kadetów. Carbon i de Guiche wydają rozkazy.
ROKSANA
biegnąc do Chrystiana
3585A teraz, Chrystianie…
ujmując jej ręce
Teraz mi powiedz, czemu taką straszną drogę,
Przez to żołdactwo całe, tę rajtarię
[416] wrogą
Ważyłaś się aż tutaj?… Toż szał oczywisty!
Szukać mnie aż w obozie!
ROKSANA
3590To przez twoje listy!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Jeślim tutaj do ciebie śpieszyła,
To twoja, mój jedyny, to ich wina była!
Ileżem ja tych listów przez miesiąc dostała.
3595A co jeden — piękniejszy!
CHRYSTIAN
Jak to? Kartka mała,
Mały liścik miłosny — w tej u ciebie cenie?…
ROKSANA
Nie mów tak! Nawet nie wiesz, jakie mi złudzenie
Dawał każdy z tych listów!… Prawda, mój jedyny,
3600Podobałam cię
[417] dawniej… Lecz od tej godziny,
Gdy w tym głosie, któregom u ciebie nie znała,
Dusza twa ku mnie, z mroków, płomieniem wyjrzała,
Pamiętasz? Pod mym oknem wtedy?… Pod balkonem?…
Kocham cię i ubóstwiam czuciem nieskończonem!
3605Więc czytając twe listy, widzisz, od miesiąca,
Żyłam, głosu owego ciągle słuchająca,
Ciągle nim upojona i oczarowana…
I jeślim tu, to wina jest mojego pana!
Gdyby do Penelopy
[418], co przędła przykładnie
3610Jegomość pan Ulisses
[419] pisywał tak ładnie,
Pewno by nie siedziała, czekając u krosna,
Lecz jak Helena
[420], szałem porwana, miłosna,
Leciałaby ku niemu, gubiąc kłębki z wełną…
CHRYSTIAN
ROKSANA
3615…Czytałam, znów czytałam… Byłam ciebie pełną…
Byłam tak bardzo twoją!… Każda ćwiartka biała
Płatkiem z kwiatu twej duszy być mi się zdawała…
Każde słówko jak ogień… Jak płomień litera…
W każdej czuć serce, które z tęsknoty umiera…
3620Potężna, szczera miłość w każdej się maluje.
CHRYSTIAN
Ach? Potężna i szczera? To się czuje?
ROKSANA
ROKSANA
Do mego kochanka i — pana!
3625Podniósłbyś mnie, wiem o tym, gdybym na kolana
Padła tu! Więc ma dusza przed tobą uklęka
(I tej podnieść nie zdoła odtąd twoja ręka)
I błaga przebaczenia (A właśnie w tej chwili
Przebaczyć musisz! Nużby w bitwie mnie zabili!),
3630Żem cię zrazu, jak motyl lecący w ogrody,
Znieważyła — kochając dla samej urody!
CHRYSTIAN
ROKSANA
A później, jak ptasze, gdy w sieci
Gałązek się trzepocze, nim w lazur uleci,
3635W połowiem
[421] piękność ducha twojego i ciała,
Wahając się pomiędzy obiema, kochała.
CHRYSTIAN
ROKSANA
Twój ptak wyrwał się z kwiecia i utonął w niebie…
3640Teraz duszę twą tylko, najdroższy, miłuję!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Czy pan mój szczęśliwy się czuje?
Bo powiedz! Być kochanym dla tego, czym ręka
Losu na krótko stroi nas, to męka
3645Sercu, chciwemu wielkiej, szlachetnej miłości!
Lecz teraz, kiedy ciału twój duch nie zazdrości,
Gdy wieczystym swym pięknem promieni ci lice,
Odkryłam twej urody całą tajemnicę.
I widzę ją dziś lepiej — bo nie widzę wcale!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Czy o swym zwycięstwie wątpisz jeszcze?
CHRYSTIAN
ROKSANA
O cóż chodzi, niedowiarku miły!…
CHRYSTIAN
3655Ja tej miłości nie chcę! Ja chcę, by wróciły
Dnie, kiedyś mnie kochała po prostu dlatego,
Że…
ROKSANA
Że?… Widzicie państwo człeka niewdzięcznego!
Więc, że kocham dziś lepiej, więcej niż kochałam,
3660To się skarży!… Płacz jeszcze!… Jeszcze ręce załam!
CHRYSTIAN
Nie! Pierwej było lepiej!…
ROKSANA
Nie znasz się, mój panie!
Teraz właśnie jest wielkie, prawdziwe kochanie!
Ubóstwiam cię, i choćbyś nawet mniej był świetny.
CHRYSTIAN
ROKSANA
Choćby i wcale, choćbyś był i szpetny,
Choćby cała twa piękność z wiatrem uleciała…
CHRYSTIAN
ROKSANA
Owszem! Mówię!… Jeszcze bym kochała!
CHRYSTIAN
ROKSANA
Tak, brzydkiego! Przysięgam ci!
CHRYSTIAN
ROKSANA
CHRYSTIAN
głosem zdławionym
ROKSANA
CHRYSTIAN
odpychając ją lekko
Pójdziesz na chwilę do tych — wszak czekają
Na twój uśmiech! — co w oczach twoich polec dzisiaj mają.
Wskazuje garstkę kadetów w głębi.
ROKSANA
rozczulona
Idzie ku kadetom, którzy ją otaczają z pełnym uszanowania pośpiechem.
SCENA DZIEWIĄTA
Chrystian, Cyrano. W głębi Roksana rozmawia z kapitanem Carbon de Castel-Jaloux i kilkoma kadetami.
CHRYSTIAN
woła ku namiotowi Cyrana
CYRANO
wychodzi z namiotu w rynsztunku bojowym
Co?… Przez Boga w niebie!
Jakżeś blady!…
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
Jak to?… Czyliś oszalał?…
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
Więc ciebie! — A ty ją! Ot, jak rzeczy stoją.
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
CHRYSTIAN
Nie zależy na tem…
3700Kochałaby mnie brzydkim.
CYRANO
CHRYSTIAN
CYRANO
z uniesieniem
O, bądź błogosławiona, pani moja miła!…
innym tonem
3705Ale nie! Nie wierz temu! Wszak to sensu nie ma!
Nie chwytaj jej za słowa rękoma obiema!
Ja… już i tak szczęśliwy, że myśl litościwą
Miała powiedzieć ci to!… Ale jako żywo
Nie wierz! I strzeż się zbrzydnąć, bo by ci tej zmiany
3710Nie przebaczyła!
CHRYSTIAN
Owszem! Niech wiem, czym kochany!
CYRANO
CHRYSTIAN
Tak! Niech wybiera. Wyznaj wszystko szczerze!
CYRANO
CHRYSTIAN
3715Tak! Niechaj wybierze.
Mamże, dla mej urody, szczęście twoje w grobie
Złożyć?
CYRANO
A ja, mam szczęście twoje wydrzeć tobie,
Iż traf mi przyrodzony wyrazić pozwala
3720To, co ty — może — czujesz?…
CHRYSTIAN
Nie! Dość mi rywala
Własnego nosić w sobie!
CYRANO
CHRYSTIAN
Ślub nasz był potajemny, zerwany być może.
3725Jeżeli ja nie zginę lub ty — w tej potrzebie…
CYRANO
CHRYSTIAN
Tak, zaciąłem! Chcę albo dla siebie
Samego być kochanym, alboli też — wcale!
Słuchaj. Pójdę zobaczyć, co robią na wale…
3730Nim wrócę, rozmów się z nią i niechaj wybierze
Jednego z nas.
CYRANO
CHRYSTIAN
Tak! Tak! Ufam… wierzę…
woła
3735Roksano!
CYRANO
ROKSANA
przybiegając
CHRYSTIAN
Cyrano coś ważnego tobie
Ma powiedzieć!
ROKSANA
odwraca się żywo do Cyrana. Chrystian wychodzi.
CYRANO
tracąc głowę
Poszedł!… Co ja zrobię!…
do Roksany
Ależ nie! Nic ważnego! Znasz go, pani, przecie!
Nadaje wagę rzeczom najbłahszym na świecie!
ROKSANA
żywo
3745Bo może wątpi o tym, com mu tu mówiła?…
Tak… Widziałam, że wątpi!
CYRANO
biorąc jej rękę
ROKSANA
O tak!… Kochałabym go, choćby…
waha się przez chwilę
CYRANO
ze smutnym uśmiechem
Ciężko pani
3750Wyrzec to słowo przy mnie!…
ROKSANA
CYRANO
Ono nie zrani
Mnie! Więc — choćby był — brzydki?
ROKSANA
Tak…
3755Strzały za sceną.
Ha! Otóż i strzały!
CYRANO
płomiennie
ROKSANA
CYRANO
Zeszpecony cały?
3760Straszny?…
ROKSANA
Tak! Choćby straszny!… Choćby oszpecony…
CYRANO
I chociaż byłby — śmieszny?…
ROKSANA
Śmieszny?… W oczach żony?…
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
pomieszany na stronie
Więc prawda! Więc to może szczęście!… Wielki Boże…
do Roksany
Ja… Posłuchaj…
wchodzi nagle i woła półgłosem
CYRANO
odwracając się
Le Bret mówi mu po cichu dwa słowa.
CYRANO
wypuszczając rękę Roksany — z krzykiem
ROKSANA
CYRANO
z osłupieniem do siebie
Słychać nowe strzały.
ROKSANA
Idzie w głąb chcąc wyjrzeć za scenę.
CYRANO
jak wyżej
3775Nigdy już jej tego
Nie powiem!
ROKSANA
chce wybiec
CYRANO
zatrzymując ją żywo
Wchodzą Kadeci, ukrywając między sobą dźwigany ciężar i grupując się tak, aby Roksanie przystępu nie dać.
ROKSANA
z niepokojem
CYRANO
odprowadzając ją na bok
ROKSANA
CYRANO
Ja? Chciałem? Nic wcale!
Ja nic nie chciałem mówić!… Mogę przysiąc!… Zgoła!…
3785uroczyście
Przysięgam: Wielki umysł i duszę anioła
Miał Chrystian!
spostrzega się ze zgrozą
To jest — ma je!
ROKSANA
z wielkim krzykiem
Rzuca się ku garści stojących kadetów i roztrąca ich.
CYRANO
Roksana spostrzega Chrystiana leżącego na ziemi w płaszczu.
ROKSANA
LE BRET
do Cyrana
Wziął pierwszą kulę! To szczęście szalone!
Roksana rzuca się na ciało
Chrystiana.
BitwaStrzały. Szczęk broni. Łoskot. Bębny.
CARBON DE CASTEL-JALOUX
wbiega na scenę z dobytą szpadą w ręku
Przebiega na drugą stronę szańca. Kadeci śpieszą za
nim.
ROKSANA
GŁOS CARBONA
z drugiej strony okopów
…Kadeci tu staną!…
…Stój!… Formuj się!…
ROKSANA
CARBON
Ragueneau przybiega niosąc wodę w hełmie.
gasnącym głosem
CYRANO
szybko i cicho do ucha Chrystiana, podczas gdy nieprzytomna z bólu Roksana rozrywa na własnych piersiach bieliznę i macza płótno w wodzie.
Bracie! Wszystkom jej wyznał! Kocha tylko ciebie!
Chrystian zamyka oczy.
ROKSANA
Co, drogi?…
do Cyrana
Lecz… na Boga w niebie!
3805On nie umarł?… On żyje?…
CARBON
ROKSANA
Ach… ach!… Twarz jego stygnie pod mymi ustami!
CARBON
ROKSANA
List…
3810otwiera
…do mnie!…
CYRANO
CARBON
Strzały muszkietów. Krzyki. Wrzawa bitwy.
CYRANO
usiłując uwolnić rękę, którą trzyma klęcząca Roksana
Ale tam się bije
3815Chorągiew moja!
przytrzymując go
Jeszcze chwilę!… On — nie żyje,
A tyś go znał!…
płacze z cicha
…Nieprawdaż?… To duch był wybrany!…
CYRANO
stojąc z odkrytą głową
ROKSANA
…Poeta wzniosły… niesłychany!
CYRANO
ROKSANA
…Miał umysł genialny… natchniony!
CYRANO
ROKSANA
3825…A serce… serce — za miliony!…
Duszę zachwycającą… tkliwą…
CYRANO
silnie
ROKSANA
rzucając się na ciało Chrystiana
I umarł!… I ja tracę tę duszę kochaną!…
dobywając szpadę, na stronie
Ha! Nic mi nie zostaje, jak polec! Dlaboga,
3830Wszak mnie w nim opłakała!…
Słychać trąby w oddali.
DE GUICHE
ukazując się na szańcu z odkrytą głową, ranny w czoło, mówi głosem grzmiącym
Trzymać! Trzymać wroga
Na sobie!… To gra sygnał!… To nasi o staje
[422]…
ROKSANA
Krew i łzy na tym liście…
GŁOS
za sceną krzyczy
GŁOS KADETÓW
RAGUENEAU
który wdrapawszy się na wierzch karety, patrzy na pole bitwy ponad szańcem
CYRANO
do de Guiche'a, wskazując mu Roksanę
Ja natrę, a ty, hrabio, z tego
Miejsca ją zabierz, błagam!
ROKSANA
całuje list i mówi gasnącym głosem
RAGUENEAU
zeskakuje z karety i bieży do niej
DE GUICHE
na szańcu do kadetów wściekle
GŁOS ZA SCENĄ
GŁOS KADETÓW
CYRANO
do de Guiche'a
Pozwól, hrabio, niech ja tam ręki mej przyłożę!
3845Jesteś ranny, dowiodłeś rzetelnego męstwa,
Ocal i ją, i siebie!
DE GUICHE
śpieszy do Roksany i bierze ją w ramiona
A nam do zwycięstwa
Czasu tylko!…
CYRANO
To dobrze!
3850woła ku Roksanie, którą de Guiche przy pomocy Ragueneau unosi zemdloną
Żegnaj mi, Roksano!
Wrzawa. Krzyki. Zamieszanie. Ranni Kadeci schodzą i padają na scenie. W chwili gdy Cyrano chce się rzucić na szaniec, zatrzymuje go Carbon de Castel-Jaloux krwią ociekły.
CARBON
Łamią nas… Dwakroć jestem ranny partyzaną
[424].
CYRANO
krzyczy do Gaskończyków
Stać w kroku! Śmiało, wiara!
do Carbona, podtrzymując go
3855To nic, kapitanie!
Mam pomścić dwoje trupa, więc siły mi stanie:
Chrystiana i — me szczęście!…
Zstępują. Cyrano potrząsa piką, do której drzewca przywiązana jest chusteczka Roksany
Wiej, wiej, znaczny jej cyfrą, ty mały sztandarze!
3860zatyka drzewce w ziemię; do kadetów
W nich!… Bij, zabij!… W nich, wiara!…
do grajka
Stary! Na fujarze!…
Grajek gra. Na dźwięk pieśni dźwigają się ranni. Wyparci z szańca
Kadeci obstępują
Cyrana i mały, powiewający z drzewca proporzec. Kareta pokrywa się, napełnia ludźmi, najeża rusznicami i zmienia w redutę
[425].
JEDEN Z KADETÓW
ukazuje się na szańcu, cofając się i bijąc ciągle, woła
i pada martwy.
CYRANO
3865Zaraz ich tu powitają.
Na szańcu ukazuje się nagle zwarty hufiec nieprzyjaciół. W powietrzu powiewają wielkie sztandary cesarskich.
CYRANO
komenderując
Huk palby z wszystkich muszkietów naraz.
KRZYK
w szeregach nieprzyjacielskich
Mordercza kanonada. Kadeci zewsząd padają trupem.
OFICER HISZPAŃSKI
odkrywając głowę
Któż są ci, co się tak zabijać dają?
CYRANO
stając wśród świstu lecących kul, deklamuje
Oto gaskońskie są junaki
3870Carbona de Castel-Jaloux;
Bezczelni łgarze, zabijaki
Oto gaskońskie…
Reszta ginie w śmiertelnej wrzawie bitwy.
AKT PIĄTY
(przekład W. Zagórskiego)
Piętnaście lat później, w 1655. Ogród klasztorny Pań od Krzyża
[426] w Paryżu.
Dużo cienia. Na lewo dom, obszerny taras, na który wychodzi wiele drzwi. W pośrodku sceny półkole, a na nim olbrzymie drzewo. Z prawej strony na pierwszym miejscu, pośród wielkich zarośli, kamienna ławka półkolista.
W głębi sceny aleja z drzew kasztanowych, które dochodzą z prawej, na czwartym planie, do drzwi kaplicy, wyłaniającej się spoza drzew. Poprzez podwójną firankę drzew tej alei widać zakręty trawników, inne aleje, gaiki, zagłębienia parku, niebo.
Kaplica posiada małe drzwi boczne pod kolumnadą, opasaną zaczerwienionym winogradem
[427], który chowa się z prawej, na pierwszym planie za bukszpanami.
Jesień.
Ciemne plamy bukszpanów i cisów zielonych jeszcze.
Znaczna ilość żółtych liści pod każdym drzewem. Liście te zaścielają całą scenę, trzeszcząc pod stopami w alejach, pokrywają do połowy taras i ławki.
Między ławką z prawej a drzewem wielkie krosna do haftowania; przed nimi małe krzesełko. Koszyczki pełne motków i kłębków. Tkanina zaczęta. Siostry wchodzą i wychodzą z parku; kilka z nich siedzi na kamiennej ławce koło starszej zakonnicy. Liście spadają.
SCENA PIERWSZA
Matka Małgorzata, Siostra Marta, Siostra Klara, Siostry.
SIOSTRA MARTA
do matki Małgorzaty
Siostra Klara w zwierciadło dwa razy spojrzała,
Jak wygląda w kornecie
[428] twarzyczka jej biała.
MATKA MAŁGORZATA
do siostry Klary
3875To brzydko tak zaglądać często do zwierciadła.
SIOSTRA KLARA
A siostra Marta dzisiaj z tortu śliwkę zjadła:
Widziałam to, gdyż właśnie refektarz
[429] otwarto.
MATKA MAŁGORZATA
do siostry Marty
To szkaradnie od rana tak jeść, siostro Marto.
SIOSTRA KLARA
Przechodząc, mimo woli w zwierciadłom spojrzała!
SIOSTRA MARTA
3880Śliweczka, którą zjadłam, była taka mała!
MATKA MAŁGORZATA
Opowiem to wieczorem panu Cyranowi.
SIOSTRA KLARA
przestraszona
Ach, nie! Bo kpić z nas będzie.
SIOSTRA MARTA
I niechybnie powie,
Że mniszki są zalotne!
SIOSTRA KLARA
MATKA MAŁGORZATA
z uśmiechem
SIOSTRA KLARA
Nieprawdaż, matko Małgorzato,
Że pan Cyrano bywa tutaj co sobota
3890Od lat dziesięciu?
MATKA MAŁGORZATA
I serdeczny żal jego uroczej kuzynki —
Skłonił ją, by zmieniła na czepiec beginki
[430]
Krepę świeckiej żałoby. Czternaście lat temu
3895Spadła jakby z niebiosów do tego eremu
[431],
Pośród nas stając nagle na klasztornej ziemi,
Niby wielki ptak czarny pomiędzy białemi.
SIOSTRA MARTA
On jeden, odkąd ona osiadła w klasztorze,
Umie koić frasunek, co zniknąć nie może.
WSZYSTKIE SIOSTRY
3900Tak wesoło, gdy przyjdzie! — On taki zabawny!
— Kochamy go też bardzo, bo to druh nasz dawny.
— Przekomarza się z nami! — Mówi nam balladki!
— Bardzo chętnie dla niego robimy opłatki!
SIOSTRA MARTA
Szkoda, że doskonałym nie jest katolikiem!
SIOSTRA KLARA
3905Lecz my go nawrócimy z ojcem spowiednikiem.
SIOSTRY
MATKA MAŁGORZATA
Zabraniam jeszcze wam działać w tym względzie.
Nie dręczcie go, bo rzadziej przychodzić tu będzie!
SIOSTRA MARTA
Lecz… Boże!… Jeśli duszy swojej nie pokrzepi…
MATKA MAŁGORZATA
3910Miej ufność, moje dziecię: Pan Bóg zna ją lepiej.
Co sobota, gdy przyjdzie, wnet głosem Stentora
[432]
Mówi jednak: „Wiesz, siostro, mięso jadłem wczora!”.
MATKA MAŁGORZATA
Ach! Tak do ciebie mówi? Choć, niestety, kiedy
Był tu po raz ostatni, dwa dni nie jadł z biedy.
SIOSTRA MARTA
3915Kto ci, matko, powiedział, że on w takiej biedzie?
MATKA MAŁGORZATA
SIOSTRA MARTA
I czyż nikt mu z pomocą nie przyjdzie?
MATKA MAŁGORZATA
Nie, on jest bardzo dumny, więcby się rozgniewał!
SIOSTRA MARTA
Mój Boże! Dwa dni nie jadł — kto by się spodziewał!
W głębi alei widać ukazującą się Roksanę, ubraną czarno, w czepcu wdowim, z długim welonem;De Guiche, wspaniały i podstarzały, idzie obok niej. Idą wolnym krokiem. Matka Małgorzata wstaje.
MATKA MAŁGORZATA
3920Cyt! Pani Magdalena przechadza się w parku
Z pewnym gościem… Wracajmy — cichutko, bez gwarku.
SIOSTRA MARTA
cicho do siostry Klary
Czy to książę-marszałek de Grammont?
MATKA MAŁGORZATA
Za chwilę
Nadejda, śpieszmy się.
SIOSTRA KLARA
patrząc
3925Tak, jeśli się nie mylę.
SIOSTRA MARTA
Dawno jej nie odwiedzał, od kilku miesięcy!
SIOSTRY
Ha, dwór! — Obóz! — Zabawy!
SIOSTRA KLARA
Odchodzą. De Guiche i Roksana nadchodzą w milczeniu i zatrzymują się przy krosnach. Pauza.
SCENA DRUGA
Roksana, Książę de Grammont, dawny hrabia de Guiche, potem Le Bret i Ragueneau.
I tu mieszkasz, na przekór śnieżnej swej białości
3930Wciąż w żałobie?
ROKSANA
KSIĄŻĘ
Zawsze wierna swej miłości?
ROKSANA
KSIĄŻĘ
po chwili
ROKSANA
3935Wszak jestem w klasztorze.
Nowe milczenie.
KSIĄŻĘ
Doprawdy to był człowiek?…
ROKSANA
Znać go należało,
Chcąc właściwie ocenić.
KSIĄŻĘ
Poznałem go może,
3940Przyznaję się otwarcie, w istocie za mało.
…I zawsze na twym sercu ostatni list jego?
ROKSANA
Jak słodki, święty szkaplerz
[433], co broni od złego.
KSIĄŻĘ
Kochasz go nawet w grobie?
ROKSANA
Nieraz mi się zdaje,
3945Że odszedł tylko ciałem kędyś
[434] w obce kraje,
Lecz miłość jego serca wiecznie dla mnie żywa.
KSIĄŻĘ
znów po chwili milczenia
ROKSANA
Tak, często tu bywa.
Tu go czekam, haftując wciąż ornaty
[435] mnisze.
3950Zegar bije godzinę, jednocześnie słyszę
— Bo nigdy nie odwracam czoła! — po tarasie
Już laska jego stuka… Zwykł o jednym czasie
Przychodzić regularnie. Tu siada w fotelu,
Pod to drzewo przynoszą go dlań od lat wielu!
3955Wyśmiewa moje tkactwo i niby gazeta,
Co zaszło gdzie w tygodniu…
Le Bret ukazuje się na tarasie.
A, widzę Le Breta!
Le Bret schodzi.
3960Jakże się druh nasz miewa?
LE BRET
KSIĄŻĘ
ROKSANA
do księcia
LE BRET
Wszystko, com przepowiedział: opuszczenie, nędza!…
3965A każda epistoła wrogów mu sprowadza!
Bo czy to pseudoszlachta, udający księdza,
Czy literacki złodziej — na wszystkich napada!
ROKSANA
Głęboki jednak postrach wzbudza jego szpada.
Nie trafią z nim do ładu nigdy.
KSIĄŻĘ
kiwając głową
LE BRET
Samotność, głód i grudzień do jego poddasza
Wchodzący wilczym krokiem — ot, co mnie zastrasza!
Te zabijaki zmogą łacniej
[436] od oręża!
3975Co dzień swój pas do szpady o jeden karb zwęża.
Jego nos jak pergamin wygląda najstarszy.
Ma kusy przyodziewek tylko z czarnej szarszy
[437].
KSIĄŻĘ
A mimo to rogata duszyczka w mdłym ciałku!
Nie żałujcie go zbytnio.
LE BRET
z gorzkim uśmiechem
3980Ach, panie marszałku!…
KSIĄŻĘ
Nie żałujcie go zbytnio, mówiąc bowiem ściślej:
Żył bez paktów, tak wolny w czynach swych, jak w myśli.
LE BRET
jak wyżej
KSIĄŻĘ
wyniośle
Jam w zbytkach, jemu głód dopieka…
3985Lecz uścisnąłbym chętnie dłoń tego człowieka!
żegnając Roksanę
Żegnaj mi.
ROKSANA
Książę żegna Le Breta i zwraca się z Roksaną ku tarasowi.
zatrzymując się, kiedy ona uchodzi po stopniach
Ja mu skrycie
3990Zazdroszczę. Widzisz, komu zbyt uda się życie,
Ten ma — nie uczyniwszy, broń Boże, nic złego! —
Tysiące małych wstrętów do siebie samego,
Z których żaden sumienia wprawdzie nie obciąża,
Ale każdy zawadza. I tak płaszcz książęcy,
3995Gdy po szczeblach wielkości w górę się podąża,
Z szelestem suchych złudzeń wlecze zgryzot więcej,
Niźli twoja żałobna suknia — zwiędłych liści,
Gdy z parku wracasz piękna jak anieli czyści.
ROKSANA
ironicznie
Książę pan marzycielem stał się?
KSIĄŻĘ
4000Nie inaczej.
w chwili, kiedy ma już wyjść, nagle
Mości Le Bret!
do Roksany
Pozwolisz? Słówko.
4005do Le Breta półgłosem
Nie zahaczy
Druha twojego żaden śmiałek — to rzecz pewna;
Lecz za wielu ma wrogów, a chociaż nie z drewna —
Toż człek i nie z żelaza! I gdy w szachy grano,
4010Ktoś wczoraj u królowej rzekł mi: „Ten Cyrano
Mógłby umrzeć z powodu jakiegoś wypadku”.
LE BRET
KSIĄŻĘ
Tak. Niech siedzi w domu, aby na ostatku
Nie uległ. Niechaj ma się z ostrożna.
LE BRET
wznosząc ramiona do nieba
4015Z ostrożna!
Ma przyjść. Muszę go ostrzec. Tak, ale…
ROKSANA
która pozostała na tarasie, do zbliżającej się ku niej siostry
SIOSTRA
Ragueneau chce cię widzieć, o, pani. Czy można
Tu go wpuścić?
ROKSANA
4020Niech wejdzie.
do księcia i Le Breta
Niegdyś trwonił złoto,
Teraz sam w nędzy. Zamiast wyrabiać pasztety,
Został autorem, potem aktorem, niestety!
LE BRET
ROKSANA
LE BRET
KSIĄŻĘ
ROKSANA
LE BRET
ROKSANA
RAGUENEAU
wchodząc z pośpiechem
Ach, pani!
Spostrzega Le Breta.
Zacny panie!
ROKSANA
z uśmiechem
4035Niech waćpan opowie
O swych nieszczęściach imci panu Le Bretowi.
Zaraz wracam.
RAGUENEAU
Roksana wychodzi z księciem, nie słuchając go. Ragueneau podchodzi do Le Breta.
SCENA TRZECIA
Le Bret, Ragueneau.
RAGUENEAU
Zresztą, widząc tu waćpana,
4040Wolę, że ta rzecz cała będzie jej nieznana!
—
PrzemocSzedłem właśnie odwiedzić mego przyjaciela.
Mijam kościół, skąd kroków dwadzieścia oddziela
Gospodę, w której mieszka… gdy widzę z daleka,
Jak wychodzi. Więc biegnę. Cyrano nie czeka,
4045Nie spostrzegłszy mnie, skręca na rogu ulicy…
A ja biegnę… Wtem z okna wielkiej kamienicy,
Koło której przechodził — wypadkiem?… być może! —
Jakiś hajduk upuszcza kłodę drzewa.
LE BRET
RAGUENEAU
LE BRET
RAGUENEAU
Nasz druh, nasz wieszcz na ziemi, z wielką dziurą w głowie!
LE BRET
RAGUENEAU
4055Nie! Lecz… niestety! Zaniosłem rannego
Do mieszkania… Trza widzieć przytułek ów jego!
LE BRET
RAGUENEAU
Nie, panie, jest bez przytomności.
LE BRET
RAGUENEAU
4060Przyszedł jeden, znany z uprzejmości.
LE BRET
Och, biedny mój Cyrano! — Nie mówmy Roksanie
O tym od razu! — Cóż ów doktor?
RAGUENEAU
At, mospanie
Gadał coś o gorączce, o błonie mózgowej!…
4065Ach, nie poznałbyś waćpan w szmatkach jego głowy!…
Śpieszmy! — Nie ma u jego wezgłowia nikogo! —
Gdyby wstał z łóżka, mógłby umrzeć!
LE BRET
ciągnąc go na prawo
Krótszą drogą
Chodźmy! Przejdźmy tamtędy! Przez kaplicę!
ROKSANA
ukazując się na tarasie i widząc Le Breta oddalającego się pod kolumnadą, która prowadzi do bocznych drzwi kaplicy.
4070Panie
Le Bret!
Le Bret i Ragueneau uciekają, nie odpowiadając.
Le Bret uchodzi, słysząc me wołanie?
To nowa poczciwego sprawka pasztetnika!
Schodzi z tarasu.
SCENA CZWARTA
Roksana sama, potem dwie Siostry, pauza.
ROKSANA
4075
JesieńPrześliczny dzień w wigilię samą października!
Mój smutek się uśmiecha. Pogoda jesienna,
Wbrew przysłowiu, zda mi się, mniej niż w kwietniu zmienna.
Siada przy krosnach. Dwie siostry wynoszą z domu wielki fotel i ustawiają pod drzewem.
Oto klasyczny fotel — biedni ci klasycy! —
4080Dla Cyrana.
SIOSTRA MARTA
Lepszego nie ma w rozmównicy!
ROKSANA
Dzięki, siostro.
Siostry się oddalają.
Ma nadejść.
4085Siada. Słychać zegar bijący godzinę.
Zegar bić poczyna.
— Moje motki! — To dziwne! Wybiła godzina?
Pierwszy raz by się spóźnił? Mości Bergeracu!
Siostra strzegąca furty — mój naparstek?… w saku
[439]! —
4090Wezwie cię do pokuty!
po chwili
Już go wzywa do niej!
— On dłużej zwlec nie może. — Zwiędły liść na dłoni! —
Odrzuca liść spadły z drzewa.
4095Cóż by mogło — nożyczki gdzieś mi zapodziano?…
Tam je widzę! — przeszkodzić mu przyjść!
SIOSTRA
ukazując się na tarasie
SCENA PIĄTA
Roksana, Cyrano, potem siostra Marta.
ROKSANA
nie odwracając się
O czym to ja mówiłam?…
Haftuje. Cyrano bardzo blady, w kapeluszu pilśniowym na oczy nasuniętym, ukazuje się. Siostra, która go przeprowadza, odchodzi. Cyrano zaczyna schodzić z tarasu, powoli, z widocznym wysiłkiem opierając się na lasce. Roksana zajęta robotą.
4100Te barwy spłowiały,
Hafty na tym ornacie już mają wiek cały!
Jakby je tu odświeżyć?
do Cyrana tonem przyjacielskiego łajania
Dziś po latach wielu
4105Pierwszy raz się spóźniłeś, drogi przyjacielu!
CYRANO
który doszedł do fotelu i usiadł, głosem wesołym, nie licującym z wyrazem twarzy
Dlatego jestem wściekły, że mnie zatrzymano!…
ROKSANA
CYRANO
Wizytą, całkiem dziś niespodziewaną.
ROKSANA
roztargniona, haftując
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Tak, kuzynko miła.
— Wybacz mi, powiedziałem, ale dziś sobota,
Dnia tego w pewnym domu czeka mnie robota;
4115Nic mnie od niej nie wstrzyma: powróć za godzinę!
ROKSANA
lekkomyślnie
Jakże śmieszną mieć będzie ta osoba minę,
Czekając na twój powrót w tempie niezbyt skorem:
Nie pozwolę ci odejść dzisiaj przed wieczorem.
CYRANO
Może będę zmuszony wcześniej się oddalić.
Zamyka oczy i milczy przez chwilę. Siostra Marta
przechodzi przez park od kaplicy do tarasu. Roksana ją spostrzega i daje znak głową.
ROKSANA
do Cyrana
4120Już się nie przekomarzasz z siostrą Martą? Zalić
[440]
Brak dowcipu?
CYRANO
Nie!
grubym, śmiesznym głosem
Zbliż się, siostro Marto, do mnie!
4125Siostra zbliża się ku niemu
Ha! ha! ha! Piękne oczy wciąż spuszczone skromnie!
SIOSTRA MARTA
podnosząc oczy z uśmiechem
Ależ…
spostrzega jego twarz i czyni gest zdziwienia
Och!
CYRANO
cicho, pokazując jej Roksanę
4130Sza! To nic, nic!
Wczoraj mięso jadłem!
SIOSTRA MARTA
Wiem, wiem.
na stronie
4135Dlatego licem przeraża wybladłem!
prędko i cicho
Do refektarza proszę przyjść za minut parę,
Gorącego bulionu dam waćpanu czarę…
Przyjdziesz aść?
CYRANO
SIOSTRA MARTA
Więc rzecz umówiona.
Rozsądniejszym dziś trochę waszmość jest.
ROKSANA
która słyszy ich szeptanie
Czy ona
Próbuje cię nawrócić?
SIOSTRA MARTA
CYRANO
Prawda! Święta gaduła, tak zawsze w ferworze —
Milczy, zamiast kazanie wypalić mi ostre?…
ze śmieszną wściekłością
Tam, do kroćset! Ja także zadziwię wnet siostrę!
4150udaje, że szuka nowego pomysłu, aby się przekomarzać
Pozwalam ci w kaplicy… — ach, to rzecz nieznana! —
Po… modlić się wieczorem za duszę Cyrana.
ROKSANA
CYRANO
śmiejąc się
Siostra Marta milczy z osłupienia!
SIOSTRA MARTA
łagodnie
4155Nie czekałam waszmości na to przyzwolenia.
Odchodzi.
CYRANO
podchodząc do Roksany, pochylonej nad krosnami
Zjem diabła, jeśli kiedy te ornaty mnisze
Pokryje haft!
ROKSANA
Wiedziałam, że ten żart usłyszę.
CYRANO
ROKSANA
podnosząc głowę i patrząc w głąb alei
4160Wenecko żółtą wszystkie barwę mają.
Przyjrzyj się, jak spadają.
CYRANO
Jak dobrze spadają!
W tej podróży tak krótkiej z gałęzi ku ziemi
Umieją pięknościami błysnąć ostatniemi,
4165I mimo świadomości dążenia ku błotu
Pragną, by ten upadek miał powab polotu!
ROKSANA
CYRANO
przychodząc do siebie
ROKSANA
Daj pokój spadającym już liściom jaworu…
4170I powiedz mi lepiej, co słychać nowego.
Moja gazeta?
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
coraz bledszy i walcząc z bólem
Dziewiętnastego,
4175W sobotę, król objedzon zbytnio powidłami,
Dostał gorączki; dwoma lancetu cięciami
Uśmierzono ją przecież i chociaż źle z głową,
Najjaśniejszy puls znowu bije prawidłowo.
U królowej na balu spalono w niedzielę
4180Siedmset sześćdziesiąt cztery pochodnie…
ROKSANA
CYRANO
Don Juan Austriacki
[441] pobity nareszcie,
Czterech czarnoksiężników powieszono w mieście;
Pieskowi pani d'Athis lewatywę dano…
ROKSANA
4185Proszę bardzo, zamilczeć chciej, mości Cyrano!
CYRANO
W poniedziałek dwór bawił w Fontainebleau
[442] od ranka.
Wtorek… nic. Lygdamira zmieniła kochanka.
ROKSANA
CYRANO
którego twarz zmienia się coraz bardziej
We środę hrabiemu de Fiesque powiedziała
4190Zmienna Monglat: Nie! Czwartek: bal u kardynała;
Młody król do północy brał udział w zabawie;
Piękna Mancini
[443] — Francji królową, lub prawie!
W piątek znowu: Tak! — rzekła Monglat do hrabiego;
A w sobotę…
Zamyka oczy. Głowa mu opada. Milczenie.
ROKSANA
zdziwiona, że nic już nie słyszy, odwraca się, patrzy i wstaje zmieszana.
Biegnie do niego z krzykiem.
CYRANO
otwierając oczy, głosem niepewnym
Co takiego?
Widzi Roksanę schyloną nad sobą i szybko poprawiając kapelusz na głowie, odsuwa się z przestrachem w głąb fotelu.
Nie, nie! To nic!
ROKSANA
CYRANO
4200To mimo lat wielu
Moja… rana… spod Arras…
ROKSANA
CYRANO
Ale to nic. To przejdzie.
uśmiecha się z przymusem
4205To już zapomniane.
stając przy nim
Każdy z nas ma swą ranę; ja mam także ranę,
Która bliznę na strzępy niekiedy rozrywa.
Ona tam, zadawniona, ta rana wciąż żywa.
kładzie rękę na piersi
4210Ona tam jest, pod listem, co zżółkły i blady!
Lecz widać na nim jeszcze łzy i krwawe ślady!
Zaczyna się ściemniać.
CYRANO
Jego list!… Powiedziałaś, że mi dnia którego
Może go dasz przeczytać?
ROKSANA
Ach! Pragniesz?… List jego,
4215Który sobie do trumny każę później włożyć?
CYRANO
Tak… Ja chcę… Jeszcze dziś…
ROKSANA
dając mu woreczek zawieszony u swej szyi
CYRANO
biorąc go
ROKSANA
Wraca do swoich krosen, zwija je, układa wełnę.
CYRANO
czytając
4220„Roksano moja ukochano,
„Żegnaj, umieram!…”
ROKSANA
wstrzymując się, zdziwiona
CYRANO
czytając
„Zapewne do rana
Nie dożyję, bądź zdrowa! Tak pełną mam duszę
4225Niewysłowionej jeszcze miłości, a muszę
Umrzeć! Nigdy już, nigdy, mój wzrok, dla którego
One były rozkoszą…”
ROKSANA
Ach, jak ty list jego
Czytasz!
CYRANO
czytając
4230„Stu pocałunków nie prześle w twą stronę.
Nigdy, nigdy już oczy moje upojone
Nie będą twoich w locie ruchów całowały!
Oto widzę z nich jeden zwykły ci gest mały,
Kiedy ręką dotykasz w zamyśleniu czoła…”
ROKSANA
4235Ach, jak ty list ten czytasz!
Noc zapada niepostrzeżenie.
CYRANO
„I serce me woła:
Żegnaj mi!…”
ROKSANA
CYRANO
„O, moje śliczności,
4240„Kochanie moje…”
ROKSANA
CYRANO
„Skarbie mej miłości
Czystej, jedynej…”
ROKSANA
CYRANO
4245„Najgłębszej, najszczerszej!…”
ROKSANA
Który z pewnością słyszę już nie po raz pierwszy!
Zbliża się niepostrzeżenie, staje za fotelem, pochyla się i patrzy na list. Zmrok coraz większy.
CYRANO
„Serce me towarzyszy ci zawsze, boć przecie
I jestem, i na tamtym będę nawet świecie
Tym, który ciebie kochał bez miary; i ciebie… ”
ROKSANA
kładąc mu dłoń na ramieniu
4250Jak możesz teraz czytać? Już noc jest na niebie.
Cyrano wzdryga się, odwraca, widzi ją przy sobie, czyni ruch przerażenia, spuszcza głowę. Długie milczenie. Potem, w mroku zapadłym zupełnie, Roksana mówi, składając ręce.
I on od lat czternastu w tej roli udaje
Starego przyjaciela, i śmiesznym się staje!
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Domyśleć się powinnam była, gdy Cyrano
Wymówił moje imię!
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Spostrzegam niewinny,
Szlachetny cały podstęp: ty pisałeś listy…
CYRANO
ROKSANA
4265Mam przecież dowód oczywisty:
Słowa tchnące uczuciem namiętnym, szalonym —
Były twoje!
CYRANO
ROKSANA
Twój to brzmiał głos pod balkonem!
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
To tamten, co teraz jest w niebie.
ROKSANA
CYRANO
ROKSANA
Przeczyć już nie jesteś w stanie!
CYRANO
Nie, nie kochałem ciebie, me drogie kochanie!
ROKSANA
Ach! ile rzeczy przeszło… ile to powstało!
4280— Co ci przez lat czternaście zamilczeć kazało,
Gdy na tym oto liście, tak obcym dla niego,
Te łzy były twoimi?
CYRANO
podając jej list
ROKSANA
Na cóż wzniosłym milczeniem bronić prawdy nagiej,
4285Męczyć się dzisiaj?
CYRANO
Ragueneau i Le Bret wchodzą, biegnąc.
SCENA SZÓSTA
Ci sami, Le Bret i Ragueneau.
LE BRET
To szczyt nierozwagi!
Ach! Byłem tego pewny! On jest tu!
CYRANO
uśmiechając się i prostując
LE BRET
4290Pani! On zabił siebie, wstając!
ROKSANA
Wielki Boże!
A więc ta jego słabość przed chwilą, niestety?…
CYRANO
To prawda! Nie skończyłem dziś mojej gazety:
…A w sobotę ostatnią stała się rzecz taka:
4295Zamordowano imci pana Bergeraca.
Zdejmuje kapelusz; widać obandażowaną jego głowę.
ROKSANA
Cyrano! Co on mówi? Duch we mnie zamiera!
Raniony! Ach! Dlaczego?
CYRANO
Paść na szpadę, zwróconą prosto w środek serca! —
4300To było mym marzeniem!… Los jednak szyderca!…
I oto mnie w zasadzce spotyka śmierć pewna,
Z hajduka ręki, z tyłu, od kawałka drewna!
Bardzo dobrze. Chybiałem w życiu zawsze celu —
Zwiodła mnie nawet śmierć.
RAGUENEAU
CYRANO
Nie płacz, przyjacielu!…
podaje mu rękę
Powiedz mi, jaka teraz jest twoja kariera?
Co porabiasz?
RAGUENEAU
zanosząc się od płaczu
CYRANO
RAGUENEAU
Lecz jutro pewnie go porzucę;
Z oburzeniem spostrzegłem wczoraj w jego sztuce,
Że waćpanu znów ściągnął jedną scenę…
LE BRET
RAGUENEAU
Tak, mospanie, to słynne: „Lichoż mu kazało?…”
LE BRET
Molier wziął ją od ciebie!
[445]
CYRANO
Cyt! cyt! Niech mu służy!…
do Ragueneau
4320Scena ta niezawodnie miała sukces duży?
RAGUENEAU
łkając
Byłem z losem w gniewie!…
Całe życie suflerem, o którym nikt nie wie!
do Roksany
4325Pomnisz
[446], jak pod balkonem Chrystian zbyt nieśmiały
Mówił z tobą w noc letnią? To mój żywot cały:
Gdym na dole stał w cieniu, inni bez obawy
Wzwyż się pięli po słodki pocałunek sławy.
Tak jest słusznie, przyznaję na progu mogiły:
4330Molier ma geniusz, Chrystian był piękny i miły!
W tejże chwili na głos dzwonka z kaplicy widać w głębi alei zakonnice, udające się na modlitwę.
Dzwon je woła — niech idą na modlitwę błogą!
ROKSANA
wstaje, aby zawołać
CYRANO
wstrzymując ją
Nie, nie! Nie chodź po nikogo!
4335Zanimbyś powróciła — już mnie tu nie stanie
[447].
Zakonnice wchodzą do kaplicy, słychać organy.
Brak mi było harmonii — mam ją na żądanie.
CYRANO
O, nie! Po takim zaklęciu
4340Tylko w baśni się zdaje wstydliwemu księciu
Szpetność jego rozpływać od tych słów ze słońca…
Lecz ty byś mnie widziała brzydkim aż do końca.
ROKSANA
To ja wszystkiemu winnam!
CYRANO
Przeciwnie, Roksano!
4345Słodycz kobieca w życiu była mi nieznaną.
Matka mię nie lubiła, a siostry nie miałem,
Lękałem się kochanki z okiem drwiącem, śmiałem,
Tobiem winien, żem bywał niekiedy we dwoje,
Dzięki tobie podwika
[448] weszła w życie moje.
pokazując mu księżyc, którego blask przechodzi przez gałęzie
4350Druga twa przyjaciółka wita cię, kolego.
CYRANO
uśmiechając się do księżyca
ROKSANA
Dwa razy tracę kochanka jednego!
CYRANO
Le Bret, teraz się wzniosę na ten księżyc siny,
Nie trzeba mi już dzisiaj budować machiny…
ROKSANA
4355Co ty mówisz, Cyrano?
CYRANO
Tak jest, nie inaczej.
Bóg mi go niewątpliwie na eden
[449] przeznaczy.
Niejedna tam wygnana przyjazna mi dusza:
LE BRET
wzburzony
4360Nie! nie! To nazbyt głupie, zbyt niesprawiedliwe!
Taki poeta! Serce szlachetne, uczciwe!
Umrzeć w ten sposób!… Umrzeć!…
CYRANO
LE BRET
we łzach
CYRANO
wstając z okiem błędnym
4365Z ręki bohatera
Paść na szpadę… — Gaskońskie oto są junaki…
— Masa elementarna! Sęk nie lada jaki!
— Od owej chwili powstał wielki czasu przedział.
LE BRET
CYRANO
ROKSANA
CYRANO
Lichoż mu kazało?… Lichoż mu kazało
Łazić na te galery?… Czy miejsca już mało?…
Filozof, fizyk,
4375Poeta, muzyk.
Rębacz śmiały i waleczny
Oraz żeglarz napowietrzny,
Cięty w mowie,
W każdym słowie.
4380Był kochankiem nie dla siebie! —
Tu spoczywa, śniąc o niebie,
Z uśmiechniętym wciąż obliczem
Imć pan Herkules-Sawiniusz
De Cyrano de Bergerac,
4385Co był wszystkiem i był niczem.
…Lecz odchodzę, wybaczcie, dłużej zwlec nie mogę:
Patrzcie, Dyjana promieniem wskazuje mi drogę!
Pada w siedzącej postawie na fotel. Płacz Roksany przywołuje go do przytomności, spogląda na nią, bawiąc się jej welonami.
Nie chcę, byś po tym dobrym i pięknym Chrystianie
4390Mniej płakała; skromniejsze jest moje żądanie:
Pragnę tylko byś dała — gdy w proch się zamienię —
Tym żałobnym welonom dwojakie znaczenie:
Żeś w żałobie po mężu i po przyjacielu.
ROKSANA
wstrząsany wielkim dreszczem, wstaje nagle
4395Nie tutaj! Nie! Nie w tym fotelu!
Chcą mu przyjść z pomocą.
Nie podtrzymujcie mnie! Precz! Nic prócz tego drzewa!
milczenie
Już się zbliża. Jak marmur ciąży mi cholewa,
4400Jak ołów rękawica!
prostuje się
Och!… Już kosą dzwoni,
Zaczekam na nią, stojąc,
dobywa szpady
4405i ze szpadą w dłoni!
LE BRET
ROKSANA
Wszyscy cofają się przerażeni.
CYRANO
Coś patrzy z ukosa…
Ona śmie patrzeć na mój nos, ta płaskonosa!
4410podnosi szpadę
Co mówisz?… To daremne?… Twój wyrok mi znany!
Lecz nie walczy się tylko w nadziei wygranej!
To piękniej, gdy na próżno, bo za ideały!
— Ale któż są ci wszyscy? — Jest was legion cały?
4415Poznaję starych wrogów! Na czele mych gości
Kłamstwo?
uderza szpadą w próżnię
Masz! masz! — Ha, ha, ha! Przesądy, Podłości,
Kompromisy!…
4420uderza
Co, chcecie, bym wchodził w ugodę?
Nigdy, nigdy! — Ach! jesteś, Głupstwo, wiecznie młode!
— Wiem, że zduszą mnie wasze uściski padalcze;
Nic nie szkodzi: ja walczę! Ja walczę! Ja walczę!
4425robi olbrzymie młynki i zatrzymuje się, dysząc
Wydzieracie mi wszystko, róże, laury wieszcze!
Wydzierajcie! Wbrew waszej woli jest coś jeszcze,
Co unoszę, czym teraz, gdy wejdę do Boga
Zmiotę proch w mym pokłonie z gwiaździstego proga,
4430Jest coś, co bez zagięcia, bez plamy, z dni chwały
Unoszę…
rzuca się z podniesioną szpadą
To jest…
Szpada wymyka się z jego rąk. Cyrano chwieje się, pada w ramiona Le Breta i Ragueneau.
ROKSANA
nachylając się nad nim i całując go w czoło
CYRANO
otwiera oczy, poznaje ją i mówi z uśmiechem
Zasłona.