- Bogactwo: 1
- Brat: 1 2 3
- Córka: 1
- Dar: 1
- Dziecko: 1
- Kondycja ludzka: 1
- Konflikt: 1
- Krew: 1
- Los: 1 2 3 4
- Matka: 1 2 3
- Miłość: 1 2 3
- Morderstwo: 1
- Morze: 1
- Nienawiść: 1 2
- Obowiązek: 1
- Omen: 1 2
- Pan: 1
- Piękno: 1
- Polowanie: 1 2
- Prawo: 1
- Proroctwo: 1 2 3
- Przekleństwo: 1 2
- Religia: 1
- Samobójstwo: 1
- Sen: 1 2
- Siostra: 1
- Sługa: 1 2 3
- Tajemnica: 1
- Ucieczka: 1
- Walka: 1 2
- Wojna: 1
- Żałoba: 1
Uwspółcześnienia:
Poprawiono interpunkcję, dwukropki w większości zastępując przecinkami.
Pisownia łączna/rozdzielna, np.:
niemogli -> nie mogli,
nieuczyni -> nie uczyni,
niedosyć -> nie dosyć,
niema -> nie ma,
skąd innąd -> skądinąd,
przedemną -> przede mną,
odemnie -> ode mnie,
bezustanku -> bez ustanku,
nakoniec -> na koniec,
dla tego -> dlatego,
w koło -> wkoło,
na około -> naokoło,
w tenczas -> wtenczas.
Pisownia spółgłosek dźwięcznych i bezdźwięcznych, np.:
zkąd -> skąd,
ztąd -> stąd,
blizko -> blisko,
świętokradzca -> świętokradca.
Inne:
probójmy -> probujmy,
skąd innąd -> skądinąd,
imie -> imię,
plemie -> plemię,
dziecie -> dziecię,
kradzierz -> kradzież.
Ujednolicenie pisowni:
Beatryxa -> Beatrixa.
Poprawione błędy źródła:
przad -> przed, niezawiścią -> nienawiścią
Fleksja: mię-> mnie, jednem -> jednym
okrótne -> okrutne.
Fryderyk SchillerOblubienica z MessynyTragedia z chóramitłum. Michał Budzyński
OSOBY:
-
Donna Izabella, księżna Messyny.
-
Don Manuel, jej syn.
-
Don Cezar, jej syn.
-
Beatrixa.
-
Diego.
- Posłańce.
- Chór złożony z przybocznej świty dwóch braci.
- Najstarsi Messyny. Osoby nieme.
Scena przedstawia salę z kolumnami. Po obu stronach drzwi — a wielkie środkowe podwoje prowadzą do kaplicy
Donna Izabella w grubej żałobie. Najstarsi Messyny otaczają ją.
IZABELLA
1Mężowie starzy mądrością i laty
Nie z własnej woli, lecz dla spraw ojczyzny
Opuszczam niewiast milczące komnaty
I twarz odsłaniam przed wzrokiem męczyzny.
5Bo wdowie smutnej po małżonka stracie
Co był jej życia i światłem, i chwałą,
Posępne lice w pogrzebowej szacie
I w cichych marach ukrywać przystało.
Ale tej chwili stanowczej głos tajny
10Niepowstrzymanie, potężnie mnie woła
Od niewiast domu samotnego koła,
Na świat wzrokowi memu niezwyczajny.
Księżyc dwa razy zmienił się od chwili
Jakeśmy męża popioły książęce
15Do ostatniego spoczynku złożyli.
On rządy miasta trzymał w silnej ręce,
W jego obronie stawiał mężne czoło
Przeciwko światu grożącemu wkoło.
Król wasz i władca leży w przodków grobie,
20Ale duch jego żyje okazały
Waszego miasta dumie i ozdobie.
Wyście widzieli, jak dzieci wzrastały,
Lecz razem z nimi, z tajemniczej woli,
25Niezrozumienie wzrastało powoli,
Węzłów braterskich rozrywając zgodę,
Trując igraszek dziecinnych swobodę,
Aż się w nienawiść zamieniło z wiekiem.
Obydwóch pierś ta wykarmiła mlekiem,
30Tkliwość matczyna jednakową była,
Jednako matkę obydwa kochali
I gdy we wszystkim walka ich dzieliła,
W tym jednym czuciu razem się spotkali.
Wprawdzie gdy ojciec dzierżył kraju rządy,/
35Jego straszliwe, ale słuszne sądy
Trzymały w karbach surowych zarówno
Obydwóch braci porywczość gwałtowną.
On jarzmem silnym w milczenie pokorne
Naginał synów umysły niesforne.
40Zbrojni nie mogli zbliżać się ku sobie
Ani pod jednym noc przepędzać dachem.
Tak surowością mądrą w każdej próbie
Straszliwy wybuch opóźnił w nich strachem.
Ale nienawiść, tak dawno poczęta
45W dzikim ich łonie, została nietknięta.
Potężny siłą nie uczyni kroku
Żeby odwrócić cichy bieg strumienia,
Kiedy on mocą swojego ramienia
Może zatrzymać groźny pęd potoku.
50Co miało wypaść, wypadło niebawem:
Gdy głowa ojca w grobie się układła
I dłoń potężna bezsilnie opadła,
Dawny gniew braci ożył w boju krwawym,
Tak jak zarzewie chwilę przytłumione
55Wybucha w ogniu wiatrem rozniecone.
Powtarzam, czego nikt z was nie ukrywa;
Niezgoda braci Messynę rozdziela,
Najświętsze związki natury rozrywa,
Do krwawej walki mieszkańców ośmiela.
60Miecz na miecz pada, miasto placem bojów,
Krew zlała nawet ściany tych pokojów.
Wy prawa kraju zgwałcone widzicie,
Mnie męki serca zatruwają życie.
Wy tylko ludu czujecie niedolę,
65A nie zważacie na matczyne bole —
Oto jest mowa, z jaką przychodzicie:
„Widzisz, że długo twoich synów zwada
Walkę domową śle do naszych progów.
Kraj zagrożony od złego sąsiada
70Jednością tylko może wyprzeć wrogów.
Ty jesteś matką, więc tobie przystoi
Wynaleźć sposób przywrócenia zgody.
Po co nas, cichych mieszkańców zagrody,
Długa nienawiść panów niepokoi?
75Czyliż my zgubne mamy znosić szkody,
Że twoje dzieci nie ustają w sporze? —
My sami bez nich radę sobie damy;
Innemu panu otworzymy bramy,
Który nas zbawić i zechce, i może”.
80Takąście mową, ludzie skamieniali,
Troskliwi tylko o wasz byt i całość
Trudy krajowe na to serce zdali —
Jak gdyby długie cierpienia i żałość,
Jak gdyby matki tęskne niepokoje
85Nie dosyć łono obciążały moje! —
W zamiarach moich bez wielkiej nadziei
MatkaRzucam się z matki piersią zakrwawioną
W walkę pomiędzy synami wznieconą
Zgody wołając — błagam po kolei
90Niepowstrzymana bez trudu i strachu
Aż uprosiłam matczynym wołaniem:
Że tu, w Messynie, ojcowskim ich gmachu
Witać się będą przyjaznym spotkaniem.
Tego nie było od śmierci książęcia.
95Dzisiaj co chwila czekam, by mi posły
O wjeździe synów obydwóch doniosły;
Bądźcie gotowi do panów przyjęcia
Ze czcią należną dla synów książęcia.
Miejcie powinność tylko na pamięci,
100Waszymi sprawy my będziem zajęci.
Zgubne krajowi i wam, Messeńczykom,
Niszczące walki moich synów były —
Dziś zgodni znajdą w sobie dosyć siły
Przeciw całego świata najezdnikom
105W obronie kraju waszego uderzyć
I słuszność sobie z was samych wymierzyć.
Starce odchodzą w milczeniu z ręką na piersiach.
Izabella daje znak staremu słudze.
Izabella, Diego.
IZABELLA
DIEGO
IZABELLA
Mój sługo,
110Przybliż się do mnie, sługo mój poczciwy,
Ty ból mój, cierpienia podzielałeś długo,
Podzielże dzisiaj i szczęście szczęśliwy. —
Jam twojej wiernej piersi powierzyła
Bolesną, słodką tajemnicę świętą;
115Dzisiaj szczęśliwa chwila się zbliżyła,
Że z niej zasłona może być odjętą.
Długom ja silne natury wzruszenie
We wnętrzu łona mojego tłumiła,
Bo mi groziło straszne przeznaczenie.
120Dziś wolnym głosem odezwać się mogę
I uspokoić serce bolejące;
Pokoje długo pustkowiem stojące
Obejmą dzisiaj wszystko, co mi drogie.
Obróć więc prędzej krok twój ciężki laty
125Do ścian klasztoru znajomego tobie,
Gdzie przechowany był skarb mój bogaty.
Tyś go sam ukrył ku szczęśliwej dobie,
Smutną przysługę oddając stroskanej.
Pospiesz więc teraz i powróć bez zwłoki
130Zakład od serca tak długo czekany.
Słychać głos trąby.
Spiesz; niechaj radość odmłodni twe kroki —
Słyszę już brzmienie wojennego rogu,
Co mi oznajmia powrót moich dzieci.
Diego odchodzi. Słychać z przeciwnej strony coraz głośniejszą muzykę.
Messyna w ruchu — słuchaj, od bram progu
135Zmieszanych głosów dziki szmer tu leci.
To oni — piersi macierzyńskiej bicia
W krew swą przyjmują bliskość ich przybycia.
To oni sami! Dzieci moje, dzieci!
Wychodzi spiesznie.
CHÓR
Składa się z dwóch półchórów, które w tej samej chwili wchodzą z dwóch przeciwnych stron, okrążają scenę, a potem szykują się w szereg po tych stronach, skąd weszli. Jeden półchór złożony jest ze starszych, drugi z młodszych — obaj znakami i odzieniem się różnią. Skoro dwa chóry ustanowią się na przeciwko siebie. — Muzyka ustaje a naczelnicy chórów mówią. (Chór ten podług nadesłanej uwagi autora do dyrekcji teatralnej złożony jest z Kajetana, Manfreda, Tristana i ośmiu rycerzy Don Manuela. Drugi z Bohemunda, Rogera, Hippolita i dziewięciu rycerzy Don Cezara. — W nawiasach oznaczone, kiedy każda z tych osób ma mówić).
1. CHÓR (KAJETAN)
Bądź nam pozdrowiona
140Budowo gościnna,
Naszych możnych panów
Kolebko rodzinna
Na licznych kolumnach wspaniale wzniesiona!
W pochwie schowany
145Niech się oręż skrywa;
Przed bramą spętany
Niechaj odpoczywa
Wężowłosego boju skrwawiony mord srogi;
Bo sal tych gościnnych
150Święte dla nas progi
Strzeże przysięga, syn Eryniona,
Bóg najstraszniejszy piekielnego łona.
2. CHÓR (BOHEMUND)
Gniewne się w piersiach serce moje wzdyma,
Pięście bez walki nie mogą się ostać;
155Bo łeb Meduzy widzę przed oczyma,
Mojego wroga nienawistną postać.
Zaledwie w żyłach krew się wrząca trzyma;
Mamże przyjaznym uczcić jego słowem,
Czy pójść za moim popędem bojowym?
160Ale mnie tylko bojaźliwym czyni
Tych gmachów świętych potężna władczyni,
Straszna Eumenida
[1], pokoju bogini.
1. CHÓR KAJETAN
Mędrszy stan duszy przystoi wiekowi;
Najrozumniejszy najpierwej pozdrowi.
Do drugiego Chóru.
165Wam więc pozdrowienie
Co dzielicie razem
Braterskim obrazem
Jednakie wzruszenie.
Wam, co tego gmachu
170Bogom opiekuńczym
Kłaniacie się w strachu.
Gdy się przyjaźnie witają książęta,
Niech i nam słowa zamienić pokoju
Pozwoli zgoda dla obu stron święta,
175Słowa przyjazne słodkie są po znoju;
Lecz gdy na wolnym spotkamy się razem
Niech krwawa zawiść odnowi się w boju,
Naszą odwagę probujmy żelazem.
CAŁY CHÓR
Lecz gdy na wolnym spotkamy się razem
180Niech krwawa zawiść odnowi się w boju,
Naszą odwagę probujmy żelazem.
Nie tobie gniew mój, tyś nie moim wrogiem;
Jedno nam miasto jest rodzinnym progiem,
Oni skądinąd wiodą imię swoje.
185Lecz gdy ród książąt na siebie nastawa,
Słudzy iść muszą na mordercze boje —
Tak chce porządek, tak chcą ludów prawa.
2. CHÓR (BOHEMUND)
Niechaj brat bratu przyczynę wywodzi,
Czemu na siebie wiodą szyki zbrojne
190Do krwawej walki — mnie to nie obchodzi;
Ale my za nich prowadzimy wojnę —
Bo ten nie mężny, ten się hańbą kala
Kto pana swego znieważać pozwala.
CAŁY CHÓR
Ale my za nich prowadzimy wojnę —
195Bo ten nie mężny, ten się hańbą kala
Kto pana swego znieważać pozwala.
JEDEN Z CHÓRU (BERENGAR)
Słuchajcie, jakie miałem myśli nowe,
Kiedym przeciągał, w wolnej od prac chwili,
Między szumiące ulice zbożowe.
200Gdy bez ustanku grał w nas boju gniew,
My między sobą nigdy nie radzili;
Bo nas głuszyła wrząca w żyłach krew.
Czyż to nie nasze te zboża zasiane?
Te wiązy winnym liściem oplatane
205Nie sąż naszego słońca dzieci drogie?
Czemuż radosne spokoju użycie
Nie ma nam uprząść dnie ciche i błogie,
Wolne od trosków
[2] śmiejące się życie?
Czemuż szalonych dzieli walka krwawa
210Za plemię obce, nieznanego rodu?
Oni nie mają do tej ziemi prawa;
Gdzieś od czerwonych obłoków zachodu
Morska ich do nas przypłynęła nawa
[3]
Przodkowie nasi, bo temu czas długi,
215Wzięli przybyszów w gościnne schronienia;
A dziś my z wolnych najemnicze sługi,
Poddani nędzni obcego plemienia!
DRUGI (MANFRED)
Prawda — mieszkamy na szczęśliwej ziemi
Gdzie słońce, nieba przebiegając kraje,
220Złoci jej niwy promieńmi
[4] jasnemi
I nam bogactwa do użycia daje.
Ale wał żaden brzegów nie zamyka —
A wzdęte morza sęsiedniego fale
Dają nas często na łup rozbójnika,
225Co wyspę naszą pustoszy zuchwale.
Domowa kosa co roku uderza
O zgubny oręż obcego żołnierza.
My niewolniczą nosimy obrożę,
A kraj swych synów zasłonić nie może.
230Nie stąd, gdzie złota Ceres
[5] się uśmiecha
I Pan
[6] dostrzega bujną w kwiaty ziemię,
Lecz skąd żelazo warstwy gór napycha,
Wychodzi groźne panujących plemię.
1. CHÓR (KAJETAN)
Nierówno skarby rozdzielone w dani
235Pomiędzy ludzi gromadą przechodną;
Ale natura, sprawiedliwa pani,
Nam dała w dziale pełność zawsze płodną,
Im moc potężną i wolę wszechrodną.
Zbrojni w potęgę straszną majestatu
240Namiętnej duszy nasycają szały
I grzmotem władzy zagrażają światu.
Ale z wierzchołka olbrzymiego chwały
W przepaść głęboką upada zuchwały —
Dlatego lepiej, że na tym padole
245Mogę się ukryć w moją cichą dolę.
Te groźne, burzą zrodzone potoki
Wylęgłe z gradu ziarek niezliczonych,
Z czarnych obłoków w deszcze rozpuszczonych
Posępnym szumem grzmią z góry wysokiej.
250Woda ich w groźne wały
[7] się nadyma,
Mosty i groble razem z nimi płyną;
Nic tych potężnych władców nie zatrzyma.
Lecz jedna chwila zawiodła ich w życie;
Ślady potoku straszne przed godziną
255Po drobnych piaskach karłowato giną,
Ruiny tylko świadczą o ich bycie.
Zdobywce wchodzą, potem idą dalej —
My, ich poddani, będziem w miejscu stali.
Tylne drzwi otwierają się, pomiędzy Don Manuelem a Don Cezarem ukazuje się Izabella.
OBYDWA CHÓRY (KAJETAN)
Pokłon ci i chwała:
260Żeś nam zajaśniała
Jak słońce wschodowe.
Na kolanach czcimy pysznę twoją głowę.
1. CHÓR
Piękna jest księżyca
Jasność łagodniejsza
265Między gwiazd gromadą co nocy przyświeca.
Lecz matka piękniejsza
Miłością przeczystą
Między dwóch synów potęgą ognistą.
Takiego obrazu
270Na kuli ziemskiej nie znajdziesz i razu.
Na żywota szczycie
Wznosząc jasne czoło
Ona piękności zamyka koło.
Bo matka tkliwa i ród jej młodzieńczy
275Doskonałości koroną świat wieńczy.
Kościół nie mówi w przedwiecznym zakonie
O nic piękniejszym
[8] na niebieskim tronie:
A taż sztuka płodna,
Od nieba pochodna,
280Czy coś wyższego ma w swojej krainie
2. CHÓR (BOHEMUND)
MatkaPatrzy szczęśliwa, jak rośnie z jej łona
Kwitnące drzewo, na którego szczycie
Jaśnieje wiecznej płodności korona;
285Bo pokoleniu ona dała życie,
Co z słońcem razem czasom się ostoi
I wiek bieżący w imię swe ustroi.
(ROGER)
Przejdą pokolenia,
Przebrzmią imiona;
290Noc zapomnienia
Skrzydła roztoczy
Na ludzkie plemiona. —
Królów tylko głowy
Przybiorą blask nowy,
295Uderzy w nie słońce
Złotym swym promieniem
Jakby w wierzchołki świata sterczące.
IZABELLA
wychodząc naprzód z synami.
Pojrzyj, królowo w niebieskiej koronie,
Do tego serca przyłóż twoje dłonie —
300Nie, to nie duma tak w nim bić zaczyna;
Matka o szczęściu własnym zapomina,
Gdy się przegląda w świetnym blasku syna.
Pierwszy raz, odkąd zawiodłam was w życie,
Mogę się całym sercem rozweselić;
305Bo dotąd każdej radości użycie
Musiałam z żalem na dwie części dzielić
I zapominać jedno moje dziecię,
Gdy mi się przyszło przy drugim weselić.
O! miłość moja była zawsze jedna,
310Choć się synowie niezgodą dwoili!
Mówcie, czy dzisiaj mogę, matka biedna,
Oddać się sercem upojenia chwili?
Gdy brata twego ściskam dłoń przyjaźnie
Czy tym zazdrości twojej nie rozdrażnię?
Do Don Cezara.
315Na nim gdy spocznie tęskne oko moje,
Czyż to nie kradzież wyrządzona tobie?
Moją miłością, ja się nawet boję,
Czy nienawiści większej nie sposobię.
Po krótkiej chwili patrząc na obu.
Mówcie: co wasze oznajmia przybycie?
320W jakich uczuciach przyszliście w te progi?
Czy z nienawiścią, tak jak dawniej wrogi,
Do ojcowskiego domu przychodzicie?
Miałażby wojna u miasta podwojów,
Na krótką chwilę wstrzymana przysięgą,
325Zgrzytać zębami do dawnych rozbojów,
Żeby wybuchnąć z straszniejszą potęgą,
Skoro z matczynych wyjdziecie pokojów?
CHÓR (BOHEMUND)
Wojna czy pokój? — nikt się nie dowie,
Co kryją ciemne przyszłych zdarzeń fale!
330Lecz nim wyjdziemy, przeważą się szale,
My na oboje zbrojni i gotowi.
IZABELLA
oglądając się naokoło.
Wkoło mnie widok przedstawia się strachu;
Co ma oznaczać ta gromada zbrojna?
Czy na tym miejscu, w macierzyńskim gmachu
335Za waszą sprawą wytoczy się wojna?
Po co zuchwale obcy tłum się zbiera,
Gdzie matka serce przed dziećmi otwiera?
Czy i tu nawet, przy matczynym łonie,
Śmiecie się lękać podejścia i zdrady,
340Że plecy wasze stawiacie w obronie?
Te się za wami snujące gromady,
Waszego gniewu skorzy wichrzyciele,
Nie są, o wierzcie, wasi przyjaciele.
Oni zbawiennej nie podadzą rady;
345Bo jak by mogli serce swe darować
Obcych przychodniów natrętnej rodzinie,
Co dom obrała w ich ojców dziedzinie
I nad synami zaczęła panować?
Wierzcie mi, wolnym chce być każdy z ludzi
350I pod własnymi prawami się chować;
Rząd cudzoziemca zazdrość w sercu budzi.
W waszej potędze, w poddanych bojaźni
Leży rękojmia
[10] wątłej ich przyjaźni.
Znajcie to plemię chytre i okrutne:
355Gdy nas przygody dotykają smutne,
Oni radości mszczą się śmiechem skrytym
Nad naszym szczęściem i potężnym bytem.
Upadek władców, zgon wysokiej głowy
Treścią ich piosnek, przedmiotem rozmowy
360Która od synów wnukom przekazana,
Zimowe noce zajmuje do rana.
Synowie moi! Ziemia ta fałszywa
Nie ma przyjaźni — każdy sobie sprzyja,
A kruche, wiotkie są wszystkie ogniwa
365Które przelotna chwila szczęścia zbija.
Kaprys rozplata, co sam kaprys zwija,
Natura tylko jedna jest prawdziwa;
Ona się trzyma na wieczystej osi
Gdy resztę burza żywota unosi.
370Uczucie serca daje przyjaciela,
Jeżeli przyjaźń korzyści udziela.
BratSzczęśliwy, komu wśród samotni świata
Traf urodzenia dał czułego brata.
Dar ten od chimer szczęścia nie pochodzi;
375Jemu przyjaciel z kolebki się rodzi
I przeciw ziemi pełnej kłamstw i wojny,
Staje dwoistym pośrednictwem zbrojny.
CHÓR (KAJETAN)
Szlachetne słowa! Ja uwielbiać muszę
Duch, co napełnia jej królewską duszę.
380Zamiar człowieczy i człowiecza sprawa
Przed jej myślami w jasnym świetle stawa. —
Nas tylko pędzi dzikie przeznaczenie
Na życia puste, bezcelne przestrzenie.
IZABELLA
do Don Cezara.
Ty, co na brata dobywasz oręża,
385Patrzaj: czy jeden pomiędzy tą zgrają
Ma tak szlachetną, jak on, postać męża?
Do Don Manuela.
Któryż z przyjaciół, co cię otaczają,
Z twoim się bratem porównać odważy?
Każdy jest lat swych wzorowym obliczem,
390Jeden drugiemu niepodobny z twarzy,
Jeden drugiemu nie ustąpi w niczem
A żaden z wami nie zechce się spierać. —
O dumo próżna, zazdrości szalona!
Gdyby z tysiąca przyszło ci wybierać,
395Jego byś tylko wziął za przyjaciela,
Jego jednego przycisnął do łona —
Dziś, gdy go tobie natura udziela,
Za towarzysza przeznacza od młodu,
Ty, świętokradca krwi własnego rodu,
400Dar nieba dumną odpychasz odmową
I gorszych ludzi otaczasz się zgrają,
Ludzi, co ciebie za obcego mają.
DON MANUEL
DON CEZAR
IZABELLA
405Smutna się zwada nigdy nie oddali
Wołając zawsze: to moje, to twoje;
Winę i zemstę kładąc w jednej szali.
Kto wie, skąd przyszły siarkowate zdroje
W strumień ognisty wylane obficie?
410Ogniów podziemnych wszędzie znajdziesz życie,
Lawa na zdrowej ziemi się układa,
Kto po niej chodzi, zniszczeniu podpada.
Jeszcze wam jedno do serca przełożę:
415Rozważnie zrządza na drugim człowieku,
Ciężko się zatrzeć i przebaczyć może;
Bo on chce zemstę swoją uspokoić —
I chęć tę, dzieło rozważonej rady,
Czas długoletni nie potrafi zgoić.
420Lecz pierwsze źródło waszej ciężkiej zwady
Zasięga pory igraszek dziecinnych,
I to was właśnie powinno rozbroić.
Pytajcie tylko, co was poróżniło? —
Nie wiecie pewnie — a choćby tak było,
425Wstydzić się uraz wypadnie niewinnych.
Lecz pierwsza zwada, gdyście dziećmi byli,
Mnożąc się ciągle w łańcuchu zwad innych
Niezrozumienie sprowadza tej chwili —
Bo dotąd wszystkie sprawy między wami
430Są podejrzenia i zemsty synami.
Dziś, gdy jesteście w dojrzałych lat porze,
Czyż kłótnia dzieci przeciągać się może?
biorąc obydwóch za ręce.
Moi synowie! niechaj ta godzina
Ukończy spory w źródle swoim ciemne;
435Bo jednakowa z obu stron jest wina.
W wspaniałomyślnej i szlachetnej dumie
Puśćcie w niepamięć urazy wzajemne;
Ten jest zwycięzca, kto przebaczać umie.
W grobie ojcowskim schowajcie od świata
440Starą nienawiść dziecinnego lata;
Niech życie wasze, zgodą odnowione,
Będzie miłości pięknej poświęcone.
Ustępuje o jeden krok, jakby dać im sposobność zbliżenia się do siebie — ale bracia ze spuszczonymi oczyma nie śmią pojrzeć na siebie.
CHÓR (KAJETAN)
SługaZdrowej od matki posłuchajcie rady;
Z jej ust wychodzi dobroczynne słowo.
445Dosyć już, dosyć, skończcie długie zwady,
Albo gdy chcecie, wiedźcie bój na nowo.
Co wam przyjemne, mnie się słusznym zdaje;
Bo wy panami, ja sługą zostaję.
IZABELLA
Długo czekając zbliżenia się braci, w milczeniu stała, na koniec odzywa się z bolesnym uczuciem.
Już nie wiem — próżne słowa mowy mojej
450I siła błagań moich wyczerpnięta
[11];
W grobie ten leży, co na was kładł pęta
Matka bezwładnie między dziećmi stoi.
Idźcie — otwarta chęciom waszym droga
Zły duch was woła do zgubnej topieli —
455Kalajcie ołtarz domowego Boga!
Niech te sklepienia, gdzieście życie wzięli,
Morderczych mieczów odbijają szczęki.
Tu, przed moimi, przed matki oczyma
Gińcie nie z cudzej, ale z własnej ręki.
460Ciało o ciało, ramię pod ramieniem,
Sprężystość w ruchach, zajadłość w źrenicy
Jako Tebańscy dawni zapaśnicy
Ściskajcie siebie zawziętym ściśnieniem.
Życie za życie wydzierając sobie,
465Piersi nawzajem przeszyjcie żelazem,
Żeby niezgoda trwała jeszcze w grobie:
Niech płomień krwawy, gdy będziecie razem
Na jednym stosie pogrzebnym leżeli,
Na dwa oddzielne słupy się rozdzieli
470I płonie życia waszego obrazem.
Odchodzi — Bracia w jednakim zawsze stoją oddaleniu.
Dwaj bracia — i dwa Chóry.
CHÓR (KAJETAN)
Te słowa tylko z ust jej wyleciały;
One jednakże w piersi moje z lodu
Brzmieniem swym raźne uczucie wstrzymały.
Ja nie przelałem krwi własnego rodu,
475Nic nie przelałem, ręce na krzyż kładę —
Ale wy, bracia, skończcie krwawą zwadę.
DON CEZAR
nie patrząc na Don Manuela.
Ty jesteś starszy — zacznij mówić do mnie,
Pierw rodzonemu ustąpię bez wstydu.
DON MANUEL
w podobnej postawie.
Daj dobre słowo — pójdę za przykładem
480Szlachetnym, który poda mi brat młodszy.
DON CEZAR
Nie dla przyczyny, żebym się winniejszym,
Lub słabszym sądził w przekonaniu moim.
DON MANUEL
Kto zna Cezara, podłym go nie nazwie,
Gdyby był słabszym, przemawiałby dumniej.
DON CEZAR
485
Czy tak istotnie sądzisz o twym bracie?
DON MANUEL
Ty się uniżyć, ja kłamać nie umiem.
DON CEZAR
Pogardy serce moje nie wytrzyma;
Lecz w walek
[12] naszych najżywszym zapędzie
Umiałeś godnie pamiętać o bracie.
DON MANUEL
490Mam dowód jawny, żeś nie chciał mej śmierci;
Mnich się najmował zabić mnie kryjomo,
Tyś go odepchnął i ukarał zdrajcę.
DON CEZAR
przystępując bliżej.
Gdybym cię wprzódy znał tak doskonale
Wiele by złego nie przyszło do skutku.
DON MANUEL
495Gdybym był zgłębił twoje serce zgodne,
Niejedną boleść oszczędziłbym matce.
DON CEZAR
Mnie przedstawiano ciebie dumnym wielce.
DON MANUEL
To jest przekleństwo wysoko stojących:
Że słuch ich niższym łatwo się otwiera.
DON CEZAR
żywo.
500Tak jest, na sługi pada zawsze wina.
DON MANUEL
Oni to serca oddalili nasze.
DON CEZAR
Słowa jednego szeptali drugiemu.
DON MANUEL
Truli czyn każdy fałszywym wykładem.
DON CEZAR
Żywili rany, miasto
[13] je zagoić.
DON MANUEL
505Wzniecali płomień, miasto go ugasić.
DON CEZAR
Nas oszukano, uwiedziono obu.
DON MANUEL
Ich namiętności byliśmy narzędziem.
DON CEZAR
Jestże to prawda, że oni niewierni?
DON MANUEL
I fałszu pełni — zawierz słowom matki.
DON CEZAR
510
Niechaj więc ścisnę tę braterską rękę.
Podaje rękę.
DON MANUEL
żywo ją obejmując.
Ona najbliższą będzie mi na święcie.
DON CEZAR
Patrzę na ciebie i w zdziwieniu cały
Odkrywam rysy naszej drogiej matki.
DON MANUEL
I ja w twym licu widzę podobieństwo,
515Które mnie jeszcze cudowniej uderza.
DON CEZAR
Jestże to prawda, żeś przyjaznym słowem
Do mnie, młodszego brata, chciał przemówić?
DON MANUEL
W tobież ja, cichym, łagodnym młodzieńcu,
Nienawistnego uważałem
[14] brata?
Krótkie milczenie.
DON CEZAR
520
Arabskie konie po ojcu zostałe
Chciałeś zatrzymać — ja ci odmówiłem.
DON MANUEL
Jeśli je lubisz, nie chcę o nich myśleć.
DON CEZAR
O nie! weź konie, weź powóz ojcowski —
Zabierz je — błagam, zaklinam cię bracie.
DON MANUEL
525
Chętnie je wezmę, jeśli zechcesz przyjąć
Zamek na morzu — przedmiot naszych sporów.
DON CEZAR
Dla siebie nie chcę — lecz obadwa razem
Wspólnie, bratersko mieszkajmy w tym miejscu.
DON MANUEL
Niechaj tak będzie, po co nam oddzielne
530Trzymać własności, gdy serca są zgodne.
DON CEZAR
Po co osobno mamy żyć od siebie,
Kiedy w jedności każdy jest bogatszy.
DON MANUEL
Już nic osobno, lecz razem żyjemy.
Spieszy w jego objęcie.
1. CHÓR (KAJETAN)
do Drugiego
Czego się okiem mierzymy złowrogim,
535Gdy już książęta przyjaźń sobie dali?
Idźmy co prędzej za przykładem błogim,
Niech między nami pokój się ustali.
Będziemyż z sobą wiecznie się ścierali?
Oni są braćmi, związani krwią rodu,
540A my synowie jednego narodu!
Obadwa Chóry ściskają się.
GONIEC
zbliża się.
2. CHÓR (BOHEMUND)
do Don Cezara
Goniec się zbliża do drzwi pałacowych,
Ciesz się Cezarze, bo z jasnego lica
Wieść pożądana dla ciebie przyświeca.
GONIEC
Bądź pozdrowiony — i niech pozdrowione
545Będzie to miasto z przekleństw uwolnione.
Radością moje oko się weseli,
Że książąt, których jak nieprzyjacieli
[15]
Widziałem wprzódy w morderczej pogoni,
Dziś przyjaźń święta wiąże dłoń do dłoni.
DON CEZAR
550Miłość powstała z zażartej niezgody
Jak z płomienistych ogniów Feniks
[16] młody.
GONIEC
Do tego szczęścia nowe ci przynoszę;
Kij mój poselski rozpuścił liść wiosny.
DON CEZAR
biorąc go na stronę.
GONIEC
555Jeden dzień radosny
Wszystkie dla ciebie zgromadził rozkosze.
Ta, którąś stracił, którąś szukał długo,
Wynaleziona w bliskości przebywa.
DON CEZAR
Wynaleziona? — gdzie? Mów, wierny sługo?
GONIEC
560
W Messynie — w środku miasta się ukrywa.
DON MANUEL
pół obrócony do pierwszego Chóru.
Żywym rumieńcem lice czerwienieje
I oko jego płomieniem jaśnieje —
Nie wiem
[17] przyczyny — lecz ten znak wesela
I mojej duszy radości udziela.
DON CEZAR
do Gońca.
565Chodź ze mną — prowadź — bądź zdrów, Manuelu,
W objęciach matki znowu się znajdziemy;
Mnie droga wiedzie do ważnego celu.
Chce odchodzić.
DON MANUEL
Idź — nie odwlekaj; szczęścia ci na drogę.
DON CEZAR
po namyśle wraca jeszcze.
Don Manuelu! Ta radosna chwila
570Więcej mnie, cieszy niż wymówić mogę.
Z drżącego serca słodka wróżba strzela,
Że po bratersku kochać się będziemy.
Popęd przyjaźni, tak długi czas niemy,
Nowego słońca nowe światło zrodzi
575I utracone dnie życia nagrodzi.
DON MANUEL
Piękny kwiat piękne owoce wyrodzi.
DON CEZAR
To nie jest dobrze, uznaję mą winę,
Że się tak prędko z objęć twych wyrywam —
Lecz nie mniej czuję, chociaż tę godzinę
580Wzniosłą i piękną gwałtownie przerywam.
DON MANUEL
Idź za tą chwilą, która ciebie czeka;
Bo takie chwile, co miłości płyną,
Na całe życie wpływają człowieka.
DON CEZAR
Opowiem tobie, co mnie z tych miejsc woła.
DON MANUEL
585
Zostaw mi serce, zabierz tajemnicę.
DON CEZAR
Nas tajemnica rozdzielić nie zdoła,
Wkrótce ci ciemność ostatnią wyświecę.
Do Chóru.
Wam oznajmuję, żebyście wiedzieli,
Na wieki zwada nasza pojednana.
590Uważać będę za nieprzyjacieli
I nienawidzić jak piekieł szatana
Tych, co zarzewie przygaszone zgodą
W nowego sporu płomienie rozwiodą.
Mojej wdzięczności pewnie nie pozyska
595Kto mi złe słowo przyniesie od brata.
Źle zrozumiana usłużność od świata
Do serca gorycz słów przelotnych ciska.
Słowo porywcze wyrzeczone w gniewie
Jadu zgubnego w duszę nie wkorzenia;
600Ale złowione uchem podejrzenia
Czołga się długo jak powoju krzewie,
Póki tysiącem zrodzonych gałęzi
W ramiona swoje serca nie uwięzi.
Takim sposobem zamieszanie dzieli
605Najlepszych ludzi, czułych przyjacieli.
Ściska brata i odchodzi w towarzystwie drugiego Chóru.
Don Manuel i Chór pierwszy
CHÓR (KAJETAN)
Widząc cię, Panie, zdziwionym być muszę
I ledwie poznać mogę twoją duszę.
Twojego brata miłość taka szczera
Zaledwie skąpą nagrodzona mową,
610On ci swe serce przyjaźnie otwiera
Ty stoisz niemy, otwierasz powieki
Jako lunatyk z pochyloną głową,
Obecny ciałem, a duszą daleki.
Kto cię obaczy, serce twe oskarży
615O obojętność i chęci złowrogie;
Lecz ja nieczułym nazwać cię nie mogę,
Bo uśmiech wdzięczny gra na twojej twarzy
I oko szczęściem niezwyczajnym żarzy.
DON MANUEL
Co odpowiedzieć mam na twoją mowę?
620Brat mój przyjazne mógł znaleźć wyrazy;
W nim nienawiści zniknęły obrazy
I serce uczuć zmieniło osnowę.
Ale ja gniewu nie czułem i chwili,
Ledwie wiem, o co walkęśmy toczyli,
625Ponad znikome poziomości świata
Skrzydłem wesela dusza moja wzlata;
W otaczającym mnie blasku swobody
Zniknęły chmury minionego lata,
Zniknęły życia ponure przygody.
630Patrzę na gmach ten, na pyszne sklepienie
I w myślach moich wystawiam zdziwienie
I miły przestrach narzeczonej mojej,
Gdy ją do zamku wprowadzę podwoi,
W najpierwszą panię i księżnę zamienię.
635
Obcego w swoje przyjęła objęcia
I nie czekała weselnego wianka
Od Manuela, Messyny książęcia.
Jak słodko duszy, swoją ulubioną
640Uwieńczyć jasną wielkości koroną.
Dawno pragnąłem tego zachwycenia,
A choć jej urok nigdy się nie zmienia,
Niech jednak piękność wielkością się zdobi —
Złota oprawa droższym brylant robi.
CHÓR (KAJETAN)
645Pierwszy raz twoje wyznanie słyszałem;
Bo już od dawna badawcze źrenice
Pragnęły poznać twoje tajemnice;
Lecz co ty kryłeś, ja pytać nie śmiałem.
Ciebie nie nęcą ani żwawe łowy,
650Ani bieg konia, ani lot sokoła.
Skoro przygaśnie promień zachodowy
Ty się wymykasz od dworzanów koła
I żaden z Chóru, co był z tobą zbrojny
W niebezpieczeństwach i łowów, i wojny,
655Nie śmie ci w skrytej drodze towarzyszyć.
Czemuż nie mamy o twym szczęściu słyszeć?
Co potężnego do tajemnic zmusza?
Wszak od bojaźni wolna twoja dusza.
DON MANUEL
Szczęście ma skrzydła i prędko ulata,
660Skoro przed okiem nie zamkniesz go świata.
Milczenie stanąć powinno na straży;
Bo szczęście długo zatrzymać nie można
Jeśli przed czasem szczebiotliwość próżna
Jego zasłonę podnieść się odważy.
665Lecz dzisiaj, celu mego niedaleki
Nie chcę was dłuższym udręczać milczeniem.
Z najpierwszym słońca rannego promieniem
Już ona moją zostanie na wieki.
Zazdrość szatana czoło swe uchyli —
670Nie będę do niej ukradkiem przybywać,
Owoc miłości tajemniczo zrywać,
W ucieczce szukać szczęścia mego chwili.
Odtąd w mem życiu dzień jutra nadobny
Będzie do dzisiaj pięknego podobny.
675Nie tak mi szybko dzień słodki upłynie
Jak błyskawica, co w ciemności ginie,
Ale powolnie, jako piasek drobny
W czystej klepsydrze lub strumyk w dolinie.
CHÓR (KAJETAN)
Niech nasze ucho nazwisko usłyszy
680Tej, co twe serce uszczęśliwia w ciszy,
Byśmy zazdroszcząc, los twój uwielbiali
I narzeczonej księcia cześć oddali.
Powiedz nam, w jakiej kryjesz ją ustroni?
Myśmy w wesołej, myśliwskiej pogoni
685Wzdłuż i wszerz wyspę całą przebiegali,
A nigdzie słychu nie powzięli o niej,
Tak że mi wkrótce mogło przyjść do głowy,
Że ją skrył obłok czarownej osnowy.
DON MANUEL
Co było skrytym, dziś przyjdzie do wieści.
690Słuchajcie tylko przygód moich treści:
Gdy jeszcze ojciec w tym kraju panował
I mocą groźnej potęgi książęcej
Młodzież uporną niewolą krępował.
695Innej na świecie nie znałem zabawy
Jak szczękać bronią, zarzucać obławy.
Jużeśmy podłuż górzystego lasu
Do wieczornego polowali czasu,
Gdy mnie gonitwa jednej łani białej
700Z dala od świty odłączyła całej.
Trwożne zwierzątko ucieka przez jary,
Bezdrożne krzaki i długie obszary;
Na jeden pocisk bieży wciąż przede mną —
Ale gdy strzała celu nie dotyka
705Rumak go dobiec kusi się daremno,
Łania u bramy ogrodowej znika.
Skaczę na ziemię, nie żałuję kroku,
Już ręka moja ostrą dzidę mierzy
Gdy oto dziwny cud się zjawia oku:
710Zwierzątko u nóg zakonnicy leży,
A ona dłonią białą i pieszczoną
Tuli do siebie łanię przelęknioną.
Niemy, poglądam na widok uroczy
Bezwładnie ostrej dobywając strzały;
715Ale dziewica wznosi wielkie oczy,
Żebrząc litości dla swej łani białej.
W tej chwili sobą staliśmy zajęci —
Jak długo? Nie wiem — czas wypadł z pamięci.
Ale jej oczy głęboko utkwione
720Na serce moje rzuciły zasłonę.
Com ja jej mówił, co ona odrzekła,
Darmo ode mnie opisu czekacie;
Bo ta rozmowa w czas przeszły uciekła,
Jak snów dziecinnych szarawe postacie.
725Gdy przytomności odzyskałem siły
Drżące jej piersi przy piersiach mych biły.
Wtem dzwonek głosu uroczystym brzmieniem
Do wieczornego pacierza przyzywa,
Dziewica niknie przed moim spojrzeniem
730Jak duch, co w lekkich wiatrach się rozpływa,
Daremnie gonię za jej błędnym cieniem.
CHÓR (KAJETAN)
Bojaźnią, panie, bije nasze łono:
Rabunkiem grzesznym ręce masz dotknięte;
Chciałeś posiadać Boga narzeczoną,
735A śluby mniszek straszne są i święte.
DON MANUEL
Odtąd przed sobą miałem jedną drogę;
Żądze niestałe weszły w ciasne koło
I życie było w treści nieubogie.
Jak pielgrzym na wschód zwraca swoje czoło
740Gdzie mu ma błysnąć słońce wybawienia,
Tak ja zwracałem chęci i spojrzenia
W jeden punkt jasny górnego sklepienia.
Słońce nie weszło, nie zapadło w morze
Żeby kochanki nie widział kochanek:
745Cicho spleciony był serc naszych wianek,
I tylko wszystko widzące przestworze
Nasze tajniki wypowiedzieć może.
To były chwile szczęściem malowane!
Grzeszny rabunek ode mnie daleki,
750Serce jej żadnym ślubem niezwiązane,
Mnie się pierwszemu oddała na wieki.
CHÓR (KAJETAN)
Więc klasztor miejscem był tylko ukrycia
Cichej młodości — a nie grobem życia?
DON MANUEL
Jak zakład święty przyjął ją dom Boży
755I kiedyś znowu w prawe ręce złoży.
CHÓR (KAJETAN)
Z jakiego rodu krew swoją wywodzi?
Bo od szlachetnych szlachetne pochodzi.
DON MANUEL
Zakryta sobie samej w tajemnice,
Rosła nie znając, gdzie dom i rodzice.
CHÓR (KAJETAN)
760Czyli wskazówka jaka nie zawiodła
Do jej początku nieznanego źródła?
DON MANUEL
Jedyny człowiek, powiernik rodzinie,
Zaświadcza, że w niej szlachetna krew płynie.
CHÓR (KAJETAN)
Kto jest ten człowiek? — nie taj nic przede mną,
765Inaczej rada zostanie daremną.
DON MANUEL
To sługa stary, czasem wysyłany
Skrycie do córki od matki nieznanej.
CHÓR (KAJETAN)
Nic że od starca wybadać nie można?
Starość lękliwa, w mowie nieostrożna.
DON MANUEL
770Nie śmiałem mojej wiedzy zaspokoić,
Żeby harmonii szczęścia nie rozbroić.
CHÓR (KAJETAN)
Gdy on dziewicę nawiedza w klasztorze,
Jego rozmowy jaka treść być może?
DON MANUEL
Rok w rok zanosi pocieszenie do niej,
775Że przyjdzie chwila, co ciemność odsłoni.
CHÓR (KAJETAN)
Tej chwili, co ma wszystko wytłomaczyć,
Czy nie mógł starzec wyraźnie oznaczyć?
DON MANUEL
Od kilku czasów zagraża dziewicy,
Że już jest bliski koniec tajemnicy.
CHÓR (KAJETAN)
780Jak to zagraża? — czy rozumiesz, panie,
Że niepomyślne przyjdzie rozwiązanie.
DON MANUEL
Zmiana szczęśliwych nigdy nie zbogaci,
Gdzie zysku nie ma, tam się często traci.
CHÓR (KAJETAN)
Odkrycie może być zbawienne tobie.
DON MANUEL
785Może pogrążyć szczęście moje w grobie,
Dlatego prędko zaszedłem mu drogę.
CHÓR (KAJETAN)
Jak to, o panie, w piersi rzuczasz trwogę —
Prędkiego kroku przypuścić nie mogę.
DON MANUEL
W przyszłym miesiącu wymówił się sługa
790Słówkiem mówiącym jasno do pojęcia,
Że czas się zbliża i chwila niedługa
Wróci ją znowu w rodziny objęcia;
Ale z wyraźnej wczorajszej rozmowy
Wiem, że ze wschodem dzisiejszego słońca
795Los jej tajemny miał stanąć u końca.
Dlatego prędko zamiar był gotowy,
Wpadłem do bramy o nocnej godzinie
I uwiezioną ukryłem w Messynie.
CHÓR (KAJETAN)
Straszna, zuchwała, zabójcza godzina!
800Przebacz mi, panie, naganę surową,
Lecz starość mądra musi karać mową,
Gdy się gwałtowna młodość zapomina.
DON MANUEL
Blisko klasztoru panien miłosiernych,
W ciszy ogrodu zakrytej przed światem,
805Właśnie z jej objęć wyrwałem się wiernych,
Żeby przyspieszyć zgodę z moim bratem.
W tęsknocie pędząc samotne godziny,
Nigdy lękliwej nie przyjdzie do głowy
Wyjść z tego miejsca księżniczką Messyny,
810I na wspaniałej podstawie tronowej
Ukazać się wśród zebranej drużyny.
Ale inaczej nie ujrzy mnie ona,
Jak w pysznych szatach, z wielkością na czole
I w waszym, chóru rycerskiego, kole.
815Nie chcę, ażeby moja narzeczona
Z wstydem sieroty, z pokorą klasztoru
Do matki mojej przychodziła dworu.
Więc ją jak córę książęcego rodu
Do ojców moich zaprowadzę grodu.
CHÓR (KAJETAN)
820
Powiedz, czekamy twojego rozkazu.
DON MANUEL
Gdy mnie te chwile z objęć jej wyrwały,
Nią tylko jedną chcę się zająć cały.
Spieszcie więc ze mną do miasta bazarów.
Gdzie Maurytanin na sprzedaż wyścieła
825Zbiór najbogatszy ze wschodu towarów
Drogie materie i sztuk arcydzieła.
Wybierzcie naprzód trzewiki złocone,
Ozdobę stroju i nogi ochronę;
Na suknią, żeby odbijała świetnie,
830Weźcie tkaninę indyjskiego kraju
Jasno błyszczącą jak śniegi na Etnie,
Jak światło dzienne pogodnego maju —
Niech ona członków dziewiczych budowę
Owiewa lekko jak wiatry rankowe.
835Pasek co ciało w samym stanie ściska
I skromnym piersiom daje kształt powabny,
Uszyty gładko z purpury jedwabnej
Deseniem złotych niteczek niech błyska.
U szyi droga zatrzyma cykada
840Płaszcz, który z ramion w gęstych fałdach pada:
Niech i on blaskiem świeci się purpury!
O bransoletkach pomnijcie gustownych,
Wybierzcie pereł i koralów sznury
Najpierwsze z morza podarków cudownych.
845Niech się we włosach promieni korona
Z drogich kamieni sztucznie wyrobiona,
Gdzie by harmonii składając budowę
Szmaragd krzyżował rubiny ogniowe.
Mglista zasłona, spadając od czoła,
850Niech na kształt jasnej chmurki porankowej
Lekką jej postać owionie dokoła.
Do ukończenia weselnego stroju
Włóżcie jej wianek mirtowego zwoju.
CHÓR (KAJETAN)
Wszystko się stanie, jak książę rozkaże,
855Bo strój gotowy znajdziemy w bazarze.
DON MANUEL
Najpiękniejszego co żywo rumaka
Ze stajni mojej wyprowadzić trzeba,
Niech się maść biała łyszczy na nim taka,
Jak na dwóch koniach słonecznego Feba
[18].
860Czaprak
[19] pąsowy niech pod siodłem będzie
A drogi kamień na cuglach
[20] i rzędzie
[21],
Bo na nim moja królowa usiędzie.
Wy, obleczeni w rycerskie ubranie,
Bądźcie gotowi, przy odgłosie rogów,
865Księżnę wprowadzić do zamkowych progów.
Spieszmy urządzić wszystko na spotkanie
Dwóch pójdzie za mną — reszta tu zostanie
Pomnijcie jeszcze: o naszej rozmowie,
Bez mojej woli niech się nikt nie dowie.
Odchodzi, a za nim dwóch z Chóru.
CHÓR (KAJETAN)
870Gdy już książęta skończyli wojnę
Powiedz: co teraz stanie się z nas?
Trzeba zapełnić chwilę spokojne
I zabić długi bez końca czas.
Każdego ranku człek się kłopota,
875Marzy w nadziei, lub w strachu drży,
Żeby znieść łatwiej ciężar żywota,
Męczącą duszę jednakość dni
I co dzień innym wiatru powiewem
Kołysać życia nietrwałym drzewem.
JEDEN Z CHÓRU (MANFRED)
880Piękny jest pokój — jak chłopczyk młody
Leży nad strugiem
[22] spokojnej wody,
Przy nim owieczki raźnie skaczące
Szczypią od słońca trawki błyszczące.
Słodka melodia jego flecika
885Przerywa echem samotną ciszę;
Przy zachodzącym blasku promyka
Jego szmer wody do snu kołysze.
WojnaAle i wojna, co los człowieka
Na tę i ową stronę porusza,
890Winnego hołdu od ludzi czeka;
Bo lubi czynny ruch moja dusza —
Lubi to wieczne chwianie, drżenie, chybotanie
Na drzemiącym, huczącym szczęścia oceanie.
Człowiek w pokoju troski podziela,
895Bezczynne życie jest męstwa grobem.—
PrawoPrawo w lękliwym ma przyjaciela,
I jakim można szuka sposobem
Na niewieściuchów pozamieniać ludzi.
Dopiero wojna śpiącą siłę budzi,
900Z jej łona czyny niezwyczajne stają
I moc odwagi bojaźliwym dają.
DRUGI Z CHÓRU (BERENGAR)
Piękność świat cały do piersi swej wola.
W niej się nadzieja, w niej strach rodzi skryty,
905Król ten, kto umie wpaść w oko kobiety!
Miłość porusza, napawa rozkoszą,
Tak że się żywe rumieńce podnoszą.
Upodobana córa upojenia
Zwodzi powabnie młodociane lata,
910I snuje złote obrazy marzenia
W zwyczajne życie i w byt smutny świata.
TRZECI Z CHÓRU (KAJETAN)
Niech kwiat zielonej rozwija się wiośnie,
Niech piękność wieńce wesołe uplata
Takim, u których włos młodzieńczy rośnie.
915Ale z siwizną my, ludzie wiekowi
Poważniejszemu dajmy cześć Bogowi.
PIERWSZY Z CHÓRU (MANFRED)
W bory i gąszcze zawiedzie zdziczałe,
Szukajmy w lasach cienistych parowów
920Skaczmy ochotnie ze skały na skałę.
Bo polowanie podobne do bojów,
Jest smutnej wojny wesołym kochankiem;
Budzi cię ze snu szarawym porankiem,
A gdy grzmot huknie z myśliwskich obojów,
925Lecisz co żywo w doliny mgliste,
W góry, przepaście, lasy cieniste,
I wywleczone członki z pościeli
Nurzasz w świeżego wiatru kąpieli.
DRUGI (BERENGAR)
MorzeNiechaj się dola powierzy nasza
930Wiecznie szumiącej błękitów Pani,
Co zwierciadłami wody zaprasza
Do nieskończonej swojej otchłani.
Na oceanie fali tańczącej
Budujmy żywo zamek płynący.
935Kto kryształowe zielone pole
Uprawia wartkim okrętu spodem,
Poślubił sobie szczęśliwą dolę,
Świat zrobił swojej własności grodem.
On bez zasiewu zbiera plon obfity;
940Bo sine morze jest nadziei domem,
Królestwem trafów z chimerą kobiety.
Żebrak się spotka z bogactwa ogromem,
Bogacz siermięgą powróci okryty.
Jak groźna burza szybkim myśli lotem
945Kompas wiatrowy przebiega w około,
Tak się przemiennym los kręci obrotem
I chmurzy szczęścia rozjaśnione czoło.
Na falach wszystko podobne do fali,
Kto dzisiaj zyskał, jutro strat się żali.
TRZECI Z CHÓRU (KAJETAN)
950
LosAle nie tylko na fal krainie,
Nie tylko w morzu szumnej dziedzinie,
Na ziemi nawet, co mocno stoi
Na dawnych, starych słupach wieczności,
Niestałe szczęście długo nie gości.
955Ta zgoda braci mnie niepokoi,
Ani jej wierzyć serce się ośmiela.
Na lawie, która szczyty gór rozdziela
Budować chatę uchowaj mnie Boże!
Dawna nienawiść zagłębiła szpony
960I czyn niejeden został popełniony,
O którym serce zapomnieć nie może.
Końca wypadków nie widziałem jeszcze,
A już mnie trapią przeczucia sny wieszcze.
Nie chcę zgadywać, ale mnie przeraża
965Ta tajemnica, ten związek złowrogi,
Miłości kręte, nieznajome drogi,
Grzeszny rabunek świętego ołtarza.
Człek sprawiedliwy prostą drogą chodzi;
Zły tylko zasiew złe owoce rodzi.
(BERENGAR)
970
Podejściem
[25] związek zawarł z swoją żoną,
Bo ona ojcu była przeznaczoną.
Toteż zwiedziony wołał bożej kary,
W gniewie na łoże grzesznego małżeństwa
975Rzucił okropne nasienie przekleństwa.
Zbrodnie nieznane, przejmujące strachem
Pod tego domu skrywają się dachem.
CHÓR (KAJETAN)
Źle się zaczęły dzieje tej rodziny,
I ze złym, wierzcie, spotkają się końcem,
980Bo namiętności zaślepionej czyny
Krwawo skarane zostaną pod słońcem.
To nie przypadek, ani ślepy los
Że bracia ręce podnosili zbrojne:
Na matki łono spadł przekleństwa cios,
985Musiała zrodzić nienawiść i wojnę.
Ale niech wszystko noc pokryje głucha,
Bo bożek zemsty rozmowy podsłucha.
Płakać nieszczęścia będzie dosyć pory,
Gdy je na scenę wywiedzie czas skory.
Chór odchodzi.
Scena zmienia się w ogród, z którego widok wychodzi na morze — z przylegającej ogrodowej sali ukazuje się Beatrixa.
BEATRIXA
przebiega na jedną i na drugą stronę sceny jakby szukając kogo — nagle staje i przysłuchuje się.
990To nie on idzie — wiatr tylko swawolny
Szeleszcząc jodły po wierzchołkach bodzie;
Słońce przechyla głowę na zachodzie;
Leniwym krokiem bieży czas powolny —
I mnie przejmuje straszliwe wzruszenie
995Bezfarbne nawet przeraża milczenie.
W całej przestrzeni wzrok nic nie obaczy —
Ach! 0n mnie samą zostawił w rozpaczy.
W bliskości słyszę jakby szczęk oręża,
Miasto szumiące mieszkańców natłokiem;
1000Tam dalej wielkie morze się wytęża
I w brzegi bije fali swoich skokiem.
W sercu mym burza strachów się rozlewa —
Wirem rzucona jako listek drzewa
Gubię się drobna w niezmiernej przestrzeni.
1005Czemu z klasztorną rozstałam się chatą? —
Tam niestęskniona w objęciach swobody,
Miałam pierś cichą jak łąk jasne wody.
W życzenia próżną, lecz w radość bogatą,
Teraz na fale żywota porwana
1010Biegnę w olbrzymim uściśnieniu świata.
Zerwałam węzły dziecinnego lata,
Ufając lekkim przysięgom młodziana.
Ach! com ja poczęła?
Czym zmysły zajęła?
1015Czy napad szalony
Wziął mnie w swoje szpony?
Rozdarłam zasłonę
Skromności dziewiczej;
Wybiłam bramy klasztoru święcone!
1020Czy mnie oślepił piekła czar zwodniczy?
W grzesznej ucieczce od klasztornych krat
Za zwodzicielem śmiałym poszłam w świat.
O przyjdź, mój kochanku!
Nieś ulgę sumieniu;
1025Pierś drży bez ustanku
W bólu i cierpieniu.
Gdzie tak długo bawisz
[26]?
O chodź, mój kochanku
Pokój sercu sprawisz!
1030Czyż nie pokładać ufności w człowieku,
Co jeden w świecie przytulił mnie biedną?
Bo jeszcze w dziecka chwiejącym się wieku
Los mnie surowy wyrwał samą jedną
Od matki mojej tkliwego objęcia.
1035Pamiętam tylko w igraszkach dziecięcia
Tę, co mi dała ujrzeć światło dzienne;
Ale jej obraz znikł jak mary senne.
Wzrastałam pośród głuchego zacisza
W samotnych ścianach mając towarzysza;
1040Aż oto stanął u bramy kościelnej
Jak bożek piękny, jak bohater dzielny!
O, moich uczuć nie oddadzą słowa —
Z obcego świata przyszedł mi nieznany
I węzeł stanął niczym niezerwany,
1045Jakby znajomość była już wiekowa.
Przebacz ty, przebacz, coś mi życie dała,
Że nie czekając przeznaczonej doli
Samam bez ciebie los mój obierała;
Lecz on mnie znalazł, nie miałam swej woli.
1050Bóg się przeciśnie w zamknięte podwoje;
On znalazł drogę Perseusza
[27] wieży,
Zły duch ofiarę umiał dostać swoję.
Niechaj na pustych skałach ona leży,
Niech się przywiąże do kolumn Atlasu,
1055Rumak skrzydlaty i tam ją dobieży.
Nie chcę wspominać ubiegłego czasu,
Nie mam ojczyzny, żeby tęsknić do niej;
A więc kochając chcę w kochanej dłoni
Złożyć me szczęście — bo gdzież szczęście gości
1060Czystsze, piękniejsze, jeśli nie w miłości?
Nie znam i nie chcę nigdy się weselić
Z tymi, przez których życie we mnie bije,
Jeśli mnie mają z kochankiem rozdzielić —
Niechaj mnie wieczna zagadka pokryje,
1065Wiem tylko o tym: że dla ciebie żyję.
Przysłuchując się.
Ot lubego głosu dźwięk
— Nie, to echa smutny jęk
Co powtarza szumy morza,
Bijącego w skał podnóża,
1070Nie lubego to jest dźwięk.
Biada, biada, gdzie on bawi,
Mnie dreszcz zimny piersi trawi!
Coraz głębiej słońce tonie,
Coraz pustsze to ustronie,
1075Coraz ciężej serce bije —
Gdzie on bawi, gdzie się kryje?
Z niespokojnością przechodzi się.
Za ogrodu tego mury
Nic mnie więcej nie powoła.
Mnie przenika żal ponury
1080Żem wejść śmiała do kościoła;
Lecz na jutrznię gdy wołali,
Z głębi piersi mej głębokiej
Jakaś siła wiodła kroki
Do przybytku świętej sali,
1085Tam upadłam na kolana
Cześć oddała matce pana.
Gdyby odkrył mnie ciekawy?
Świat ten pełny tajnych wrogów,
Chytrość czyha u drzwi progów
1090I zastawia swoje sprawy,
Młode dziewczę żeby zdradzić,
W sidła zguby zaprowadzić.
Wiem jak w ten czas strach się budzi,
Jeszcze pomnę owe chwile
1095Gdym śmiałości miała tyle
Wejść pomiędzy tłumy ludzi.
Tam w kościele w dniu parady
Gdy grzebali księcia ciało:
Od niechybnej mej zagłady
1100Niebo tylko zachowało.
Młodzian stanął przy mym boku
Z płomienistym żarem w oku,
Spojrzeniami, co wraziły
Strach we wszystkie ciała żyły
1105Pojrzał w serca głąb najskrytszą.
Dziś gdy wspomnę, strach przeszywa
Piersi moje bez ustanka;
Cichej winy bojaźliwa
Nie śmiem pojrzeć w twarz kochanka.
Przysłuchując się.
1110Głosy się rozchodzą;
Teraz mnie nie zwodzą
Błędne marzenia,
To jego tchnienia,
Kochanka mojego.
1115Coraz bliżej biegą,
Lecę stęskniona
W jego ramiona,
Do piersi jego.
Z wyciągniętymi rękami bieży w głąb ogrodu i spotyka wchodzącego Don Cezara.
Chór, Don Cezar, Beatrixa.
BEATRIXA
Cofając się ze strachem.
Biada, o biada, co mi się przedstawia?
W tej chwili wchodzi Chór.
DON CEZAR
Do Chóru.
Brzęk wojennej stali
Tkliwą dziewicę bojaźnią nabawia —
Ustąpcie zaraz i czekajcie w dali!
Do Beatrixy.
Nie bój się — piękność i wstyd dla mnie święty.
Chór się oddalił — Don Cezar zbliża się do niej i porywa za rękę.
1125Gdzie byłaś? jaki bożek niepojęty
Tak ciebie długo ukrywał przede mną?
Ja cię szukałem, śledziłem daremno.
Odkąd raz pierwszy na księcia pogrzebie
Stanęłaś przy mnie w anioła postawie,
1130W głębi mej duszy miałem tylko ciebie
Czym marzył we śnie, czym czuwał na jawie.
Ty wiesz, jak straszną dotknęłaś mnie męką —
Zdradziłem miłość niemym ust szeptaniem,
Oka mojego płomienistym graniem
1135I w twojej ręce drżącą moją ręką.
Dnia uroczystość zatrzymała mowę,
W cichej modlitwie pochyliłem głowę —
Ale gdy kapłan skończył mszę pobożną,
Jam szukał ciebie i szukał na próżno.
1140Twojego czaru siła niepojęta
Na serce moje nałożyła pęta.
Odtąd za tobą biegłem, moja droga,
Wszędzie, gdzie wolno wejść skromnej dziewicy;
Do bram pałaców, do świątyni Boga,
1145Do miasta cichej i hucznej ulicy.
Daremna praca, daremny trud długi!
Aż oto dzisiaj Bóg mi dał wesele;
Stokroć szczęśliwsza czujność mego sługi
Odkryła ciebie w sąsiednim kościele.
Beatrixa, która przez cały czas drżąca i z odwróconą twarzą słucha Don Cezara, daje w tej chwili znak zadziwienia.
1150Mam ciebie znowu — i niech życie skończę
Wprzód niźli kiedy z tobą się rozłączę.
Żebym z szczęśliwych korzystał wypadków,
Zniszczył od piekła zazdrość nastawioną,
Oto w obliczu tych rycerskich świadków
1155Ogłaszam ciebie prawą moją żoną.
Przedstawia ją Chórowi.
Nie chcę wyśledzać twego urodzenia —
Skoro cię wolnym wyborem posiędę
O ród i miano pytać się nie będę.
Mnie przekonały oczów twych spojrzenia
1160Ze ród twój świetny i dusza twa taka —
A choćbyś wyszła z lepianki żebraka,
Jesteś władczynią życia mego doli
Bo odkąd ciebie widzę — nie mam woli.
Losami mymi mogę rozporządzić —
1165Żebyś o władzy mojej mogła sądzić,
Żebyś wiedziała, że wysoko stoję
I mam potęgę w olbrzymim ramieniu
Aż do mnie podnieść ulubioną moję:
Dość, gdy usłyszysz o moim imieniu.
1170Jestem Don Cezar i wśród tego grodu
Nikogo nie ma świetniejszego rodu.
Beatrixa daje znak przestrachu — Don Cezar postrzega i mówi po krótkicm milczeniu.
Chwalę cię widząc, jak drżysz przestraszona:
W cichej skromności jest wdzięków korona —
Bo piękność sama przed sobą ukryta
1175W własnej potędze zgubę swoją czyta.
Ja stąd odchodzę — zostawiam cię, żeby
Z bojaźni twoja ocknęła się dusza:
Nowość, choć błoga, zawsze strachem wzrusza.
Do Chóru.
Wy zaś pospieszcie pokłon złożyć w dani
1180Mojej małżonce i was wszystkich pani.
Głoście jej przyszłą wielkość i swobodę —
Ja wkrótce wracam i w kole rycerzy
Żonę do domu ojców mych powiodę,
Jak mnie przystoi i jak jej należy.
Odchodzi.
Beatrixa i Chór.
CHÓR (BOHEMUND)
1185
Cześć ci dziewico
Księżniczek perło,
Tobie się świecą,
Tryumf i berło.
Pokłon należy
1190Kwitnącej matronie
Która pocznie w łonie
Ród przyszłych rycerzy!
(ROGER)
Cześć ci troista!
Z gwiazdą wróżby błogiej
1195Wchodzisz promienista
W domu tego progi
Gdzie gości Boga dłoń błogosławiona,
Gdzie wieńce sławy wiją się na ścianie;
Gdzie berło złote i państwa korona
1200Z ojca na syna idą nieprzerwanie.
(BOHEMUND)
Twoje przybycie
Da szczęścia życie
Bogom domowym,
Ludziom wiekowym
1205Szanowanym w kraju.
U drzwi cię powita
Zielenią maju —
I władczyni świata
1210
Co na ojcowskiej dłoni wisząca
Trzepocze skrzydłem do zwycięstw słońca.
(ROGER)
W książąt naszych rodzie
W niezmiennej pogodzie
1215Błyszczy rozjaśniona
Piękności korona.
Idąc do wieczności
Stara daje młodej
Zasłonę skromności,
1220Przepaskę urody.
Ale cud natury
Dziś nawiedził nas:
Widzim kwiatek córy,
Nim kwiat matki zgasł.
BEATRIXA
ocucając się z przestrachu.
1225O biada mi, biada!
Do jakiego domu
Beatrixa wpada?
Między wszystkimi,
Co żyją na ziemi
1230Tego najwięcej lękam się rodu!
Teraz pojąć muszę
To straszne wzruszenie,
Tajemnicze drżenie
Trapiące duszę
1235Skorom usłyszała
Imię tej rodziny,
Co jadem gadziny
Przeciw swoim pała
Niszczy własną krew.
1240Gdy o braciach mi mówiono,
Strach przeszywał drżące łono —
A dziś losu mego gniew
Rzuca biedną, opuszczoną
W nienawiści wiecznej wir
1245Pod nieszczęścia zgubny styr
[30].
Wybiega do ogrodowej sali.
CHÓR (BOHEMUND)
Zadroszczę tobie, Bogom miły synie,
Władco szczęśliwy w potęgi dziedzinie!
Najcudowniejsze jest twoim udziałem —
Wszystko, co ziemia nazywa wspaniałem,
1250Musi ci kwiatek przynieść w daninie.
(ROGER)
Z pereł, co nurek w morzu wygrzebie,
On najpiękniejszą niesie dla siebie.
Zysk odniesiony za wspólną pracą
Władcy największą przynosi płacę!
1255Gdy los na sługi zdobycz rozdaje,
Największy udział jemu zostaje.
(BOHEMUND)
Najdroższy klejnot dziś mu daje świat —
Niech do wszystkiego prawo sobie rości,
W tym tylko jednym serce mu zazdrości:
1260On w dom swój wiedzie kobiet naszych kwiat,
I tę, co wszystkich zachwycała oczy,
On sam ramieniem miłości otoczy.
(ROGER)
Zuchwały korsarz na brzegi wysiada
Wyspę spokojną żelazem napada,
1265Zabiera z sobą i męże, i żony;
Lecz w namiętności dzikiej nasycony
Nie śmie dotykać najpiękniejszej twarzy,
Bo ona tylko królowi się żarzy.
(BOHEMUND)
Chodźmy przy wejściu stanąć na straży,
1270Pilnować świętych progów tego domu
Do tajemnicy nie dać wejść nikomu —
Żeby pan sługę swego pochwalił,
Że mu najdroższe dobro ocalił.
Chór oddala się w głąb sceny.
Pokój w pałacu.
Donna Izabella pomiędzy Don Manuelem i Don Cezarem.
IZABELLA
Cieszmy się długo pożądaną dobą,
1275Co dziś nam blaskiem uroczystym świeci:
Jak ja te ręce łączę razem z sobą,
Tak połączone serca moich dzieci.
Pierwszy raz w kole prawdziwej przyjaźni
Matka przemówić może bez bojaźni.
1280Tłum obcych świadków już nas nie podsłucha,
Szczęk zbroi mego nie uderzy ucha.
Jak sowy nocne, smutnej wróżby gońce,
Z pogorzeliska długiej ich siedziby
Wzlatują gwarnie, chmurząc jasne słońce,
1285Skoro do pustej przez czas długi skiby
Wraca wesołych mieszkańców gromada
I nowych domów posadę zakłada:
Tak z tego grodu do strasznego piekła
Stara nienawiść dwóch braci uciekła,
1290I prędkim za nim popędziły krokiem
Trup podejrzenia z wydrążonym okiem,
Złość zezowata i zazdrość zaciekła.
W ich miejsce pokój z ufnością i zgodą
Radosny uśmiech w progi nasze wiodą.
Wstrzymuje się.
1295
SiostraDzień ten nie tylko szczęście nam uplata,
Że z was każdemu wraca znowu brata,
Ale i siostra przybędzie do domu.
Zwracacie na mnie oczy zadziwione?
Tak z tajemnicy nieznanej nikomu
1300Czas jest, ażebym odjęła zasłonę.
Siostra wam żyje — ja memu mężowi
Najmłodsze jeszcze urodziłam dziecię —
Nim się przybliży dzień ten ku końcowi,
Do braterskiego serca ją przyjmiecie.
DON CEZAR
1305Co mówisz, matko? Siostra nasza żyje
I dotąd jeszcze przed nami się kryje?
DON MANUEL
Wprawdzie mówiono, gdyśmy dziećmi byli,
O siostrze, która umarła w powiciu.
IZABELLA
Źle wam mówiono, ona jest przy życiu.
DON CEZAR
1310
Czemuż ją do tej ukrywałaś chwili?
IZABELLA
Słuchajcie tylko przeszłych lat zdarzenia:
Byliście dziećmi, a już was dzieliła
Niezgoda, która bogdaj nie wróciła.
1315Rodzice, patrząc na zwady codzienne,
Strapionym sercem nad wami boleli.
W tym ojciec dziwne miał zjawisko senne,
Jemu się zdało, że z ślubnej pościeli
Rosły dwa laury, a pomiędzy nimi
1320Lilia schylała listki swe do ziemi.
Dziwnym sposobem kwiatek się zapalił,
Płomień ogarnął i drzewa, i ściany,
I rosnąc w pożar wichrem podniecany
Wszystko pod domu gruzami zawalił.
1325Przejęty strachem książę się zapytał
Araba, który biegle w gwiazdach czytał,
Jakie znaczenie to zjawisko kryje?
Arab wyłożył: jeśli moje brzemię
Urodzi córkę, ona mu zabije
1330Synów i zniszczy rodu jego plemię.
Gdy córka przyszła, ojciec wasz niedługo
Rozkazał w morze rzucić biedne dziecię.
Zamiar był krwawy, lecz ja z wiernym sługą
Mojej dziewczynie zachowałam życie.
DON CEZAR
1335Cześć mu, że wstrzymał dziecięcia zagładę —
Miłość matczyna znajdzie zawsze radę!
IZABELLA
Nie tylko w sercu miałam powód silny
Zachować córkę od zguby niemylnej,
I mnie, skorom ją na świat urodziła,
1340
Na łące pośród pogodnego czasu
Igrało dziecię anielskiej postawy,
Lew groźny wybiegł z sąsiedniego lasu
W wściekłej paszczęce niosąc połów krwawy.
1345Ułaskawiony dziecięcia widokiem,
Łaszcząc się, zdobycz kładzie mu na łonie;
W tej samej chwili orzeł pod obłokiem
Wzlatywał z sarną uwięzioną w szponie —
Ledwie na łąkę pojrzał bystrym okiem
1350Sarna leżała na dziecięcia łonie —
I lew, i orzeł, niegdyś tak zajadli
W nogach dzieciny cicho się układli.
Pobożny kapłan, ulubieniec nieba,
Przy którym serce miało pocieszenie
1355Skoro go ziemska dotknęła potrzeba,
Tak wytłumaczył senne objawienie:
Urodzę córkę, której przeznaczenie
Będzie wojenny szał braci złagodzić
I ich niesnaski miłością pogodzić.
1360Zamknęłam w sercu słowa przepowiedni
I wierząc więcej objawieniu Boga
Niźli kłamliwej zabobonów bredni,
Sprawiłam tyle, że mi córka droga,
Zakład nadziei i niebieskiej łaski,
1365Została wasze pogodzić niesnaski.
DON MANUEL
Myśmy bez siostry serca pogodzili;
Lecz przez nią miłość nasza się usili
[31].
IZABELLA
Biedną sierotę, od matki daleko,
Cudza dłoń i cudze wykarmiło mleko.
1370Bojąc się gniewu waszego rodzica
Nie mogłam nawet obaczyć jej lica;
Bo on, dręczony podejrzenia snami,
Wszystkie me drogi zastawiał szpiegami.
DON CEZAR
Ale już trzeci miesiąc nam upływa,
1375Jak ojciec w cichym grobie odpoczywa,
Jakaż ci, matko, stawała przeszkoda
Wydobyć córkę z cichego ukrycia,
Pociechę rozlać w tęskne chwile życia?
IZABELLA
I cóż, jeżeli nie wasza niezgoda?
1380Zaledwie ojca zanieśli do grobu,
Ona zaczęła wasze serca trawić
I pojednania nie dała sposobu.
Czyż mogłam siostrę między wami stawić?
Wśród waszych sporów burzliwej godziny
1385Was nie dochodził głos mowy matczynej.
I jakbym śmiała spokojną dziewicę,
Mojej nadziei ostatnią kotwicę,
Rzucać na wściekłość niezgodnej rodziny?
Wprzód chciałam widzieć pojednanych braci,
1390A potem, szczęście uwieńczając błogie,
Przywieść im siostrę w anioła postaci.
Dzisiaj wy zgodni, dziś ją wrócić mogę.
Sługa, któremu znajome ukrycie,
Przyjdzie oznajmić radosne przybycie.
1395Dzisiaj ją matka przytuli do łona,
Dziś ją braterskie uścisną ramiona.
DON MANUEL
Ale nie tylko naszej siostry samej
Przyjdzie się cieszyć matczynym uściskiem —
Szczęście przez wszystkie wejdzie do nas bramy,
1400I opuszczone tak długo pokoje
Będą wesela kwitnącem siedliskiem.
Usłyszysz matko tajemnice moje.
Dałaś mi siostrę, a ja dziś w zamianę
U twego progu z drugą córką stanę.
1405O matko moja! Pobłogosław syna,
Bo serce jego znalazło nagrodę:
Zanim wieczorna zbliży się godzina
Małżonkę moją do nóg ci przywiodę.
IZABELLA
Do matczynego przycisnę objęcia
1410Wybór mojego starszego dziecięcia.
Niech na jej ścieżkach złota radość wschodzi,
Niech kwiatem szczęścia życie uwieńczone
Przywiązanemu synowi nagrodzi
Za najpiękniejszą dla matki koronę.
DON CEZAR
1415Nie zlewaj matko, łask twoich szczodrotę
Tylko na syna najstarszego głowę;
Bo jeśli miłość w serce wlewa cnotę,
To i ja w twoje progi pałacowe
Przywiodę córkę, co mnie nauczyła
1420Znać, jak potężna miłości jest siła.
Nim więc wieczorna zbliży się godzina,
Powitasz matko żonę twego syna.
DON MANUEL
Miłości, mocą uzbrojona bożą!
Słusznie cię zowią królową przyrody.
1425Przed tobą groźne żywioły się korzą,
Ty nieprzyjaznych łączysz węzłem zgody.
Któż twej wielkości nie ujrzał wśród świata?
Niepokonany przez nikogo wprzódy
Wzięłaś w okowy dziki umysł brata.
ściskając Don Cezara.
1430
Dziś wierzę sobie — i z nadzieją całą
Do braterskiego przyciskam cię łona.
Niechaj wątpliwość w duszy mojej skona,
Bo twoje serce miłość już poznało.
IZABELLA
Błogosławiona ta chwila szczęśliwa,
1435Co piersi mojej, brzemiennej cierpieniem,
Pozwala zagrać wolnym odetchnieniem —
Ród mój na silnych kolumnach spoczywa
I ducha mego jaśniejące oko
Patrzy spokojnie na przyszłość szeroką.
1440Ja wczoraj w wdowy pogrzebowej szacie
Jak pustelnica samotna, bez dzieci,
Po głuchej, tęsknej chodziłam komnacie —
A dzisiaj dla mnie blask młodzieńczy świeci,
W rozkwitającym piękności uroku
1445Trzy córki staną przy matczynym boku.
Ze wszystkich niewiast na świata obszarze
Niechaj choć jedna matka się pokaże
Jak ja szczęśliwa z przeznaczeń wyroku.
Lecz jakich książąt królewskie dziewice
1450Jaśnieją w kraju tego okolice,
O których matce waszej nie mówiono?
Bo wiem, że moich dwóch synów wyborem
Świetność krwi naszej nie będzie splamioną.
DON MANUEL
Dziś tylko nie chciej domysłem za skorym
1455Rozdzierać szczęścia mego tajemnicy;
Później ci wszystko wiadomym zostanie.
Najlepiej, matko, od oblubienicy
Usłyszeć możesz o rodzie i mianie;
Lecz wierz, że skoro przybędzie do dworu,
1460Uznasz ją godną mojego wyboru.
IZABELLA
Widzę, że ojca umysłem i duchem
Syn mój najstarszy został obdarzony —
I tamten w swoich myślach zagłębiony
Krył się przed ludzi spojrzeniem i słuchem;
1465Lubił tajemne wysnuć przedsięwzięcie
I w głębi duszy zachować go święcie.
Żądana zwłoka w niczym nie zawadzi;
Lecz syn mój Cezar w matczyne objęcie
Zapewne córkę królów przyprowadzi?
DON CEZAR
1470Nie mam zwyczaju kryć się w tajemnicy,
Jak oko moje swobodnie spoziera,
Tak dusza moja otwarta i szczera.
Chcesz matko wiedzieć nazwisko dziewicy?
Wyznam ci z całą duszy mej szczerotą
[32],
1475Żem jeszcze siebie nie zapytał o to.
Kto pyta słońca, skąd blask jego lica?
Co wszystkim świeci i siebie oświeca.
Z jasności, którą oko jej rozwodzi,
Widać, że ona od światła pochodzi.
1480Na wzrok dziewicy pojrzałem mroczy
W serce jej serca utopiłem oczy —
Z czystego blasku ja perłę ocenię,
Lecz jej nazwiska nigdy nie wymienię.
IZABELLA
Jak to, mój synu? — wyświeć to zdarzenie;
1485Pierwszemu silnych uczuć popędowi
Posłuszny byłeś jak Boga głosowi.
Przebaczę żywość młodzieńczego wieku,
Lecz nie szaleństwo w dojrzałym człowieku.
Mów, co twój wybór wytłumaczyć może?
DON CEZAR
1490Mówisz mi, matko, o moim wyborze?
Jestże to wybór, kiedy gwiazd opieka
W chwili przeznaczeń wyprzedza człowieka?
Nie za kochanką wyszedłem tej doby
[33],
W domu umarłych, w świątyni żałoby
1495Taka poziomość od myśli ucieka.
Jednak gdy w modłach pogrążony stałem
Już ona była, choć jej nie szukałem.
Mnie obojętne, bez żadnej zasługi
Było białogłów szczebiotliwe koło;
1500Bo oprócz ciebie nie znalazłem drugiej
Która by moje pochyliła czoło.
W dniu tym, gdy zwłoki ojcowskie grzebali,
Idąc za twojej mądrości wyrokiem
My, między ludu ukryci natłokiem,
1505W nieznanych szatach na uboczy
[34] stali —
Żeby gwałtowność swarnego zapędu
Nie śmiała przerwać świetności obrzędu.
Dwadzieścia geniuszów świecąc pochodniami
1510Przy środkowym ołtarzu stanęło do koła.
Trumna na katafalku wspartym kolumnami
Pokryta była kirem krzyżowanym biało —
Na niej złożyli berło piastowane z chwałą,
Naszych książąt koronę, rycerskie ostrogi
1515I miecz ojca z temblakiem sutym w kamień drogi.
Gdy wszyscy w cichych modłach szukali pociechy,
Niewidzianych organów zahuczały miechy
Echo budząc sklepienia — z wysokiego chóru
Śpiew dobranych stu głosów ozwał się do wtóru.
1520Tymczasem pośród dźwięków pogrzebnej żałoby
Trumna z ciałem w podziemne zapadła się groby:
Na ziemi tylko ziemskie zostały oznaki
I kir czarny w szerokie rozciągnięty szlaki.
Ale duch uwolniony od świata poziomu,
1525Leciał na białych skrzydłach anielskiego brzmienia,
Chcąc się dostać co prędzej do wieczności domu,
Do łaski zbawienia.
To wszystko, matko, zbieram do pamięci:
Żebyś uznała, czy w tej chwili świętej
1530Mogły światowe zajmować mnie chęci.
A jednak życia władca niepojęty
W owej godzinie pobożnie zaczętej
Promień miłości chciał zapalić we mnie —
Jakim sposobem — pytać się daremnie.
IZABELLA
1535Dokończ, mój synu! niech wszystko usłyszę.
DON CEZAR
Skąd ona przyszła, z jakiego wyroku
Przerwała mojej pobożności ciszę,
Tego ci matko, nigdy nie opiszę —
Lecz ledwiem postrzegł ją przy moim boku,
1540Już jej bliskości nieznajoma siła
Do głębi duszę moją poruszyła.
Nie ust różowych uśmiech czarowniczy,
Nie cudne wdzięki na twarzy grające,
Nie postać w kształty ulana wabiące;
1545To byt jej matko, mroczny, tajemniczy
Skrytych wyroków rozkładając księgę,
I myśl, i serce wziął w swoją potęgę.
Gdym dech mój wmieszał w jej tchnienia czarowne
Dusze się nasze dotknęły bezmowne;
1550Obcą mi była, a jednakże znana!
W piersiach mych jasność błysła dobroczynna:
Ach! Rzekłem wtenczas padłszy na kolana,
Ona jest dla mnie albo żadna inna.
DON MANUEL
W mowie twej boski miłości jest promień
1555Co wpada w duszę, wznieca żar i płomień.
Gdy zgodne serca łączą się do siebie
Próżny tam opór i wybór daremny,
Człek nie rozwiąże, co Bóg związał w niebie.
Zgadzam się z bratem — jego los tajemny
1560Mojego losu opowiedział dzieje.
Z tego uczucia zdjąłeś obłok ciemny,
Co duszy mojej ożywia nadzieje.
IZABELLA
Tak chcą wyroki, żeby moje dzieci
Odrębną drogą przeszli życia morze.
1565Wezbrany potok gdy z gór szczytnych leci
Sam bieg wybiera, sam uścieła łoże
I w wściekłym pędzie nie uważa drogi
Którą roztropne udeptały nogi.
Gdy więc tak każe niezmienna potrzeba,
1570Z pokorą serca poddaję się woli
Niepowstrzymanej, silnej władzy nieba
Co snuje ciemną przędzę naszej doli.
W uczuciach synów nadzieję mieć muszę —
Jak ród ich świetny, tak wielkie ich dusze.
Ciż i Diego.
IZABELLA
1575Patrzaj — ot sługę postrzegam wiernego —
Bliżej tu, bliżej poczciwy Diego!
Gdzie córka moja? Oni już słyszeli!
Milczenie twoje na nic nie posłuży,
Powiedz, gdzie ona, nie ukrywaj dłużej;
1580Niech nas największe szczęście rozweseli.
Chce wyjść z nim.
Jak to? Wstrzymujesz? Nie masz w ustach mowy?
Wzrok twój zbłąkany nieszczęście ogłasza!
Co tobie? — mnie dreszcz ziębi gorączkowy.
Gdzie ona? — gdzie jest Beatrixa nasza?
DON MANUEL
uderzony nazwiskiem na stronie.
DIEGO
wstrzymując chcącą wychodzić Izabellę.
IZABELLA
Och! Mnie trwoga
W ściśnionych piersiach dech zaparty trzyma.
DIEGO
Nie ma jej ze mną — córki twojej nie ma.
IZABELLA
1590Mów, co się stało? Mów, na imię Boga!
DON CEZAR
Mów? Nieszczęśliwy, gdzie siostra przebywa?
DIEGO
Korsarze siostrę waszą pochwycili!
Bogdaj bym nigdy nie dożył tej chwili!
DON MANUEL
DON CEZAR
1595Matko, bądź cierpliwa
Aż on ci wszystko do końca opowie!
DIEGO
Szedłem posłuszny na twoje rozkazy,
Ku znajomemu dobrze klasztorowi
Po ścieżce, którąm chodził tyle razy.
1600Po raz ostatni wyprawiony w posły
Skrzydła radości szybko mnie uniosły.
DON MANUEL
DON CEZAR
DIEGO
Gdym klasztor powitał
1605I o księżniczkę co żywo zapytał,
W oczach przytomnych
[35] widzę przerażenie
I słyszę z dreszczem straszne wydarzenie.
Izabella blada i drżąca upada na krzesło — Don Manuel bieży ją cucić i ciągle przy matce zostaje.
DON CEZAR
Maury porwali, powiadasz Diego?
Kto widział Maurów, kto był świadkiem tego?
DIEGO
1610Okręt zbójecki zarzucił kotwicę
Tam, gdzie klasztoru leżą okolice.
DON CEZAR
Wiele się statków w nasze porty chroni,
Żeby ujść wichrów burzliwych pogoni.
Gdzie jest ten okręt?
DIEGO
1615Skoro błysła zorza,
Już go widziano w dalekości morza.
DON CEZAR
Czy mówią jeszcze o jakiej łupieży?
Maurom nie dosyć na jednej kradzieży.
DIEGO
Zabrali woły trzodą się pasące
1620Na niedalekiej od tej strony łące.
DON CEZAR
Jak mogli zbójce wziąć ją bez oporu
Z opasanego murami klasztoru?
DIEGO
Mury klasztorne łatwo przebyć można
Po gęstych szczeblach sznurowej drabiny.
DON CEZAR
1625
Jakże do celi weszli bez przyczyny?
Surowe prawa ma mniszka pobożna.
DIEGO
Nie wdziawszy jeszcze zakonniczej szaty,
Mogła na wolne wychodzić zza kraty.
DON CEZAR
Czy siostra nasza, powiedz mi Diego,
1630Zwykła używać często prawa tego?
DIEGO
Często ją w ciszy widziano ogrodu —
Dzisiaj raz pierwszy znikła bez powodu.
DON CEZAR
po namyśle.
Gdy zbójca do niej tak się zbliżył wolno,
To ona była do ucieczki zdolną.
IZABELLA
powstając.
1635Nie — to rabunek, to przemoc zuchwała,
Znane jej były obowiązki ostre,
Żeby się uwieść dobrowolnie dała.
Synowie moi! chciałam wam dać siostrę
A teraz od was wyglądam nadziei —
1640Pod siłą waszą niech się wszystko zgina;
Wy nie ścierpicie, żeby ta dziewczyna
Miała być łupem zuchwałych złodziei.
Chwyćcie za bronie, żagle rozwijajcie,
Na całą wyspę baczność waszą rzućcie;
1645Za rozbójnikiem morza przebiegajcie,
Wywalczcie siostrę, a mnie córkę wróćcie!
DON CEZAR
Dalej do zemsty, dalej do dzieła.
Odchodzi — Don Manuel zaś budząc się z głębkiego roztargnienia zwraca się niespokojny do Diega.
DON MANUEL
Od kiedy, mówisz, z klasztoru zniknęła?
DIEGO
Już jej nie mogli wyszukać dziś rano.
DON MANUEL
do matki
1650
I Beatrixą córkę twoją zwano?
IZABELLA
Tak — to jej imię — nie pytaj o więcj.
DON MANUEL
O matko! Jeszcze jedno wiedzieć muszę.
IZABELLA
Spiesz się za brata przykładem co prędzej.
DON MANUEL
Gdzie ona była? Zaklinam na Boga!
IZABELLA
zmuszając go do odejścia.
1655
Patrz na łzy moje, na moje katusze!
DON MANUEL
Mów, jaka do niej prowadziła droga?
IZABELLA
Przecież nie w ziemi była pochowana.
DIEGO
O! Teraz straszna przejmuje mnie trwoga.
DON MANUEL
Trwoga? Skądże trwoga niespodziana?
DIEGO
1660
Tego porwania ja przyczyną całą.
IZABELLA
O nieszczęśliwy! Odkryj, co się stało?
DIEGO
Jam nic nie mówił — bo nie chciałem ciebie
Może zbytecznym troszczyć niepokojem;
Ale na księcia naszego pogrzebie,
1665Gdy lud ciekawy gromadził się rojem,
Księżniczka ze łzą błagała mnie w oku
Żeby być świadkiem smutnego widoku —
Ja, nieszczęśliwy, uprosić się dałem
I żałobnymi przyodziawszy szaty
1670Zaprowadziłem na obchód bogaty.
Tam między ludu tłumnym zgromadzeniem,
Chociaż ją suknia skrywała żałobna,
Może ją zbójca wyśledził spojrzeniem —
Bo jej piękności ukryć niepodobna.
DON MANUEL
na stronie.
1675Teraz pierś moja z bólu uwolniona;
Z tego, co mówi, to nie była ona.
IZABELLA
Starcze, tyś twoją oszukał władczynię.
DIEGO
Pani! Jam myślał, że dobrze uczynię.
Głos ja natury, potęgę krwi rodu
1680Ujrzałem w chęci widzenia obchodu.
Mnie się zdawało, że nieba wyroki
Chciały tym dziwnym, tajemnym sposobem
Córkę postawić nad ojcowskim grobem.
A tak pobożne wypełniając dzieło
1685Szlachetne czucie zły skutek poczęło.
DON MANUEL
na stronie.
Czego tu stoję w udręczeniu krwawem? —
Wnet ja rozproszę tę niepewność ciemną.
DON CEZAR
który powrócił.
Przebacz mi bracie, pospieszę niebawem.
DON MANUEL
Ze mną nie pójdziesz, nikt nie pójdzie ze mną.
Odchodzi.
DON CEZAR
z zadziwieniem patrząc na odchodzącego
1690Powiedz mi, matko, co się bratu stało?
IZABELLA
Takim go nigdy serce me nie znało.
DON CEZAR
Powracam znowu, bo w żarliwej chęci,
Może daleką wybierając drogę,
Zapytać ciebie wyszło mi z pamięci
1695O znak, po którym siostrę poznać mogę,
Jak dojdę śladu, gdy mi nikt nie powie
Skąd rozbójnicy porwali niebogę?
Naucz mnie, matko, jak się klasztor zowie.
IZABELLA
Klasztor ma świętej Cecylii nazwisko —
1700On jak milczących dusz ciche siedlisko
Stoi za borem, którego gęstwina
Po grzbietach Etny powoli się wspina.
DON CEZAR
Ufaj nam, matko, weź uśmiech pogodny,
Córka powróci w objęcia matczyne,
1705Choćbym jej szukał przez ziemie i wody.
Tylko się, matko, troszczę o jedyne:
U obcych moją zostawiam dziewczynę,
W twojej opieki bezpiecznym siedlisku
Niechaj się zakład mego szczęścia mieści —
1710W jej troskliwości, w jej serca uścisku
Zapomnisz smutku, zapomnisz boleści.
Odchodzi.
IZABELLA
Kiedyż przekleństwo rozwiąże się stare,
Co nad tym domem ma wypełnić karę?
Zły duch z nadziei mojej się naśmiewa,
1715W zazdrości wściekłej nigdy nie spoczywa.
Tak bliską byłam bezpiecznego brzegu,
Tak zaufaną w szczęścia słodkim biegu!
Wiatr do cichego układł się noclegu,
Blaskiem wieczora zachodowe słońce
1720Pokryło lądy w dali migające,
Aż oto wicher z obłoków wysłany
Porwał mnie znowu na morza bałwany.
Odchodzi.
Scena przedstawia ogród jak wprzódy.
Obadwa Chóry, potem Beatrixa.
Chór Don Manuela wchodzi w szatach uroczystych z przypiętemi wiankami — chłopcy wnoszą podarki ślubu opisane wyżej. Chór Don Cezara chce wstępu zabronić.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Dobrze uczynisz, gdy stąd pójdziesz precz.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Jak mi kto lepszy przełoży tę rzecz.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
1725Widzisz, żeś przyszedł w niepotrzebny czas.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Właśnie zostanę, żeby dogryźć was.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Tu moje miejsce — kto mnie wyprze stąd?
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Ja to uczynię, mnie tu dano rząd.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Jeśli tu jestem, Don Manuel tak chciał.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
1730
A mnie Don Cezar ten sam rozkaz dał.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Starszemu młodszy ustępuje brat.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Kto pierwszy wchodzi, ten zabiera świat.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Obrzydły wrogu! Oddal się stąd precz.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Nie wprzód, aż z mieczem spróbuje się miecz.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
1735
Mamże u wszystkich spotykać cię dróg?
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Zajdę ci w oczy, skoro będę mógł.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Co tu masz słuchać, co pilnować masz?
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Czego tu szukasz, czego pana grasz?
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Moja odpowiedź nie dla ciebie, nie —
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
1740
Ja jednym słówkiem nie zaszczycę cię.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Hardy młodzieńcze! Stary szanuj wiek.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
W męstwie ja równie doświadczony człek.
BEATRIXA
wpadając.
Biada mi! Czego chcą te dzikie tłumy?
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
do drugiego.
Pogardzam tobą, szydzę z twojej dumy.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
1745Ten pan mężniejszy, który nami włada.
BEATRIXA
Jeśli on przyjdzie, o biada mi, biada!
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Kłamiesz — Don Manuel wszędzie go zwycięża.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Don Cezar zawsze miał chwałę oręża.
BEATRIXA
Teraz on przyjdzie, to jest jego czas.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
1750Gdyby nie pokój, pognębiłbym was.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Bojaźń, nie pokój zatrzymuje bój.
BEATRIXA
Bogdaj by on był tysiąc mil daleko.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Prawo mnie lęka, nie groźny wzrok twój.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Prawo jest zawsze lękliwych opieką.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
BEATRIXA
Stoją do boju, dobyte pałasze.
Wstrzymajcie jego, wy potęgi nieba!
Niechaj przeszkody zajdą mu u drogi,
1760Nałożą sidła, łańcuchy na nogi
Żeby zapomniał, że mu przyjść tu trzeba.
Wy, aniołowie których jam prosiła
Przywieść go prędzej pod waszą opiekę —
Nie pamiętajcie, o com się modliła,
1765Weźcie go raczej daleko, daleko!
Wybiega do sali ogrodowej — gdy Chóry napadają
na siebie, ukazuje się Don Manuel.
Don Manuel, Chór.
DON MANUEL
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN, BERENGAR, MANFRED)
do
drugiego.
Chodźcie do mnie, do mnie.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND, ROGER, HIPOLIT)
Niechaj ich na śmierć pałasze zasieką.
DON MANUEL
Staje pomiędzy nimi z dobytym orężem.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Brat, trzymajcie się skromnie!
DON MANUEL
Kto pierwszy mrugnie zajadłą powieką,
Lub zechce groźbą wzywać przeciwnika,
Ten trupem padnie wśród tego trawnika.
1775Jaki duch wściekły, jaka myśl szalona
Każe wam dawne wzniecać niepokoje?
Pomiędzy nami wojna ukończona;
Mówcie: kto pierwszy śmiał rozpocząć boje?
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN, BERENGAR)
DRUGI CHÓR (ROGER, BOHEMUND)
przerywając.
DON MANUEL
do pierwszego Chóru.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Mój książę! Właśnieśmy tej chwili
Przynieśli twoje podarki weselne,
Jak widzisz, w szaty ubrani weselne,
1785Ufni świętości przymierza, spokojnie
Wiedliśmy drogę, nie myśląc o wojnie —
Aż oto oni stanęli u wchodu,
Chcąc nam zabronić wejścia do ogrodu.
DON MANUEL
Wściekli! Od waszej rozbójniczej broni
1790Nie ma bezpiecznej i wolnej ustroni —
Tu, w niewinności zacisze spokojne,
Chcieliście nawet zanieść spór i wojnę.
Do drugiego Chóru
Wyjdzie stąd zaraz — mam tu tajemnice
Których niegodne są wasze źrenice.
Gdy ten się ociąga.
1795Wyjdź rozkazuję w miejscu twego pana;
Bo my jak bracia — jesteśmy od rana —
Myślą i sercem połączeni razem,
Rozkaz ode mnie jest jego rozkazem..
Do pierwszego Chóru.
Tv masz tu zostać i pilnować bramy.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
1800
Prawda, że nasi książęta są w zgodzie —
A chciej się tylko w wielkich panów rodzie
Do sporów mieszać, do niezgody wciskać,
Zamiast wdzięczności karę możesz zyskać.
1805Gdy możnym walka naprzykrzy się długa,
Płaszcz winowajcy nosi zawsze sługa;
Na nich nie spadnie ni wina, ni zdrada —
Niech się więc skończy przez nich samych zwada,
Wy posłuchajcie, taka moja rada!
Drugi Chór oddala się, pierwszy odchodzi w głąb sceny. — W tej chwili wpada Beatrixa i rzuca się
w objęcia Don Manuela.
Beatrixa, Don Manuel.
BEATRIXA
1810Wracasz na koniec, okrutny kochanku,
Tak długo bawisz — a ja bez ustanku
Ku tobie moje wyciągając ręce
Oddaną byłam bojaźni i męce.
Lecz nic już o tym — u twojego łona
1815Moja opieka i moja obrona.
Oni już poszli, możemy uciekać.
Chodź, już nie można jednej chwili zwlekać.
Chcąc go pociągnąć za sobą, przypatruje się bliżej jego twarzy.
Co twemu sercu? — cichy, zadumany,
Tak mnie przyjmujesz poważnie, tajemnie.
1820Gdy ja cię ściskam, uciekasz ode mnie —
Czyż to Don Manuel, mój mąż, mój kochany?
DON MANUEL
BEATRIXA
Nie — teraz nie mów słowa,
Nie w porę nasza przyszłaby rozmowa.
1825Spieszmy się, spieszmy — każda chwila drogą.
DON MANUEL
BEATRIXA
Do ucieczki, dalej,
Zanim nadejdą ci ludzie zuchwali.
DON MANUEL
Czekaj, ci ludzie szkodzić ci nie mogą.
BEATRIXA
1830O! Ty ich nie znasz — uciekaj daleko.
DON MANUEL
Nie miej bojaźni pod moją opieką.
BEATRIXA
Wierz mi, tu możni ludzie się mieszają.
DON MANUEL
Kochanko! Nie ma możniejszych ode mnie.
BEATRIXA
Cóż ty sam poczniesz z taką zbrojnych zgrają?
DON MANUEL
1835Sam! Ludzie, co cię trwożą nadaremnie…
BEATRIXA
Nie znasz ich, nie wiesz, komu oni służą.
DON MANUEL
Mnie oni służą, ja jestem ich panem.
BEATRIXA
Ty? Serce moje drży przestrachu burzą.
DON MANUEL
TajemnicaZ kochanka twego obeznaj się stanem:
1840Ja tym nie jestem, czym ci byłem rano,
Biednym rycerzem z nieznajomą zbroją
Który przez miłość zyskał miłość twoją.
Ród mój wysoki — potęgę i miano
Kryłem dotychczas przed moją kochaną.
BEATRIXA
1845Ty nie Don Manuel? Któż ty jesteś taki?
DON MANUEL
Jestem Don Manuel; ale nikt w tym mieście
Wyższych dostojeństw nie nosi oznaki —
Księcia Messyny znaj we mnie nareszcie.
BEATRIXA
Jak to, ty byłbyś Don Cezara bratem?
DON MANUEL
BEATRIXA
DON MANUEL
I w tym znajdujesz bojaźni przyczynę?
Czy znasz Cezara, znasz moją rodzinę?
BEATRIXA
Toż Don Manuela widzą moje oczy,
1855Brata, co z bratem długą walkę toczy?
DON MANUEL
Od dzisiaj zgodą połączeni razem
Jesteśmy braćmi sercem i wyrazem.
BEATRIXA
DON MANUEL
Powiedz, co to znaczy,
1860Co te na licu wzruszenie tłomaczy?
O moim rodzie czy wiesz jeszcze więcej
Niżeli imię i tytuł książęcy?
Jam ci się odkrył, bądźże mi wzajemną,
Czy nic tajnego nie miałeś przede mną?
BEATRIXA
1865
Co myślisz? — jakież ja mam tajemnice?
DON MANUEL
O matce twojej nic jeszcze nie słyszę —
Powiedz, kto ona? — czy poznasz jej lice
Gdy go pokażę lub słowem opiszę?
BEATRIXA
Zna moją matkę i nic nie powiada?
DON MANUEL
1870Jeśli znam, biada tobie i mnie biada!
BEATRIXA
W tej chwili pamięć moja ożywiona
Woła jej postać z głębokości łona.
Widzę ją, widzę jak bóstwo nadobną,
W dobroci słońca jasności podobną.
1875Włos hebanowy spadając w pierścienie
Na śnieżną szyję rzuca lekkie cienie,
Oko jej wielką zamknięte oprawą
Pod kształtnym czołem czerni się jaskrawo,
A głos harmonią duszy napełniony
1880Trąca o śpiące serca mego strony
I budzi we mnie…
DON MANUEL
O biada mi, biada!
Poznaję matkę z tego co powiada.
BEATRIXA
Uciekłam od niej, gdy tego poranku
1885Los mnie na wieki miał do matki wrócić.
Wszystko dla ciebie mogłam, mój kochanku,
Wszystko ja mogłam, nawet matkę rzucić.
DON MANUEL
W księżnie Messyny znajdziesz matkę twoją,
Pójdziemy do niej, ona czeka ciebie.
BEATRIXA
1890
Do matki twojej, do Cezara matki?
O nigdy, nigdy — przez Boga na niebie!
DON MANUEL
Drżysz Beatrixo? Mów, z jakiej przyczyny,
Co ten strach znaczy; znasz księżnę Messyny?
BEATRIXA
O nieszczęśliwe, o straszne odkrycie;
1895Bogdaj bym wprzódy utraciła życie!
DON MANUEL
Skąd w ciebie biją te przestrachu gromy?
Wprzód nieznanego, dziś mnie witasz księciem.
BEATRIXA
O! Bądź mi znowu, jak wprzód, nieznajomy,
Na puszczę, pójdę za twoim objęciem.
DON CEZAR
za sceną.
1900Skąd tu te tłumy ludu zgromadzone?
BEATRIXA
Ten głos! Mój Boże, w jaką skryć się stronę?
DON MANUEL
Znasz, Beatrixo, głos tego rycerza?
Nie — on raz pierwszy ucho ci uderza.
BEATRIXA
O, prędzej uciekaj — chwili tu nie czekaj.
DON MANUEL
1905Jak to? uciekać? — to głos mego brata!
Szukając za mną w tę ustroń przylata.
Dziwi mnie tylko, jak mógł wiedzieć o niej.
BEATRIXA
Uciekaj prędzej od jego pogoni,
Przez wszystkich świętych, przez Boga na niebie,
1910Niech on w tym miejscu nie zastanie ciebie.
DON MANUEL
Moja kochanko! Szalejesz z bojaźni;
Mówię, że węzeł złączył nas przyjaźni.
BEATRIXA
Od tej godziny zbaw mnie, dobry Boże!
DON MANUEL
Czy to podobna? Jaka myśl straszliwa
1915W tej chwili drżącą pierś moją przeszywa!
Głos mego brata znajomy ci może?
O Beatrixo! nie śmiem pytać ciebie,
Powiedz: ty byłaś na ojca pogrzebie?
BEATRIXA
DON MANUEL
BEATRIXA
DON MANUEL
BEATRIXA
DON MANUEL
BEATRIXA
1925Przebacz mi, mój miły,
Zgłuszyć ciekawość nie miałam dość siły.
Tyś słyszał moje gorące błagania!
Lecz twoja cichość, posępność dumania
Przerwały mowę, usta oniemiły,
1930Odtąd złe gwiazdy ciągle mi w pamięci
Stawiały serca niezgłuszone chęci.
Sługa mi swojej udzielił pomocy —
A tak, mój miły, nie słuchając ciebie,
Mimo twej woli byłam na pogrzebie.
Wiesza mu się na szyi — a wtem wchodzi Don Cezar od całego Chóru towarzyszony.
Dwaj Bracia, Dwa Chóry i Beatrixa.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
do Don Cezara.
1935
Nie chcesz nam wierzyć — patrz na własne oczy!
DON CEZAR
wchodzi szybkim krokiem i na widok brata cofa się z przerażeniem.
Złudo piekielna! Ściska go za szyję.
Przystępując bliżej, do Don Manuela.
Na to ci zgody braterskiej potrzeba?
O! Ta nienawiść była głosem nieba!
1940Idź w piekło, duszo jadowitej żmije!
Przebija go.
DON MANUEL
Umieram — moja Beatrixo! — bracie!
Pada — Beatrixa omdlewa.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Zabójstwo! Spieszcie, porwijcie za bronie!
We krwi niech zemsta za czyn krwawy tonie!
Dobywają mieczów.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Chwała nam, chwała, zakończona zwada.
1945W Messynie jeden tylko książę włada.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN, BERENGAR, MANFRED)
Zemsta! Zabójca niech poniesie karę!
Niech zabitemu idzie na ofiarę!
DRUGI CHÓR (BOHEMUND, ROGER, HIPOLIT)
My z tobą, panie, nie bój się niczego.
DON CEZAR
dumnie między nich wchodząc.
Precz stąd, ja wroga zabiłem mojego.
1950On szczerość serca oszustwem zakrwawił,
Sidła z braterskiej miłości nastawił.
Okropne czynu mojego spojrzenie;
Ale tak chciało niebios przeznaczenie.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Biada ci, biada, o moja Messyno!
1955W murach twych strugi krwi niewinnej płyną.
Biada wam starce, młodzieńce i matki,
Biada wam, jeszcze niezrodzone dziatki.
DON CEZAR
Skarga za późna — tu bieżcie z pomocą
wskazując na Beatrixę.
Ocućcie biedną z głuchego omdlenia.
1960Do zamku matki zanieście co prędzej,
Niechaj nie patrzy na miejsce zniszczenia.
Ja biegnę siostrę wynaleźć straconą.
Powiedźcie matce, że ja ją przysyłam.
Odchodzi. Drugi Chór wynosi omdlałą Beatrixę na krześle. Pierwszy Chór zostaje przy zwłokach, które w półkole otoczone są przez chłopców przybyłych z podarkami ślubnymi.
CHÓR (KAJETAN)
Ja wytłomaczyć i pojąć nie mogę
1965Jak się tak prędko spełniły wyroki.
Widziałem w myślach podwojone kroki
Mary zniszczenia, co usłała drogę
Czynowi strachu i krwawej posoki.
Bojaźń po ciele rozlewa się całem,
1970Gdy widzę jak się bieg przeznaczeń toczy,
Jak na spełnienie patrzą moje oczy
Tego, co tylko w przeczuciu widziałem.
Pomnąc na straszne obecności dzieje
Trętwieją
[37] członki, krew lodowacieje.
1975Drzewo, co niosło ofiarę zbroczoną,
Niech nigdy życia nie błyszczy koroną,
Niech nie rozwija wiosennej zieleni
Ani użycza podróżnemu cieni,
Bo to, co pokarm bierze z krwawej strugi
1980Martwym powinno oddawać posługi.
PIERWSZY Z CHÓRU (KAJETAN)
Biada, o biada zbrodniarzowi będzie
Co się dał uwieść w szalonym zapędzie.
Za chwilę w ziemskie czeluście i szpary
Wsięknie bez znaku krew twojej ofiary;
1985Ale pod ziemią w głębinie grobowej,
Bez blasku słońca, bez śpiewu, bez mowy
Córki Temidy
[38] zasiadły wspaniale
W ręku trzymając nieomylną szalę,
A w czarnych kotłach pracowicie żwawo
1990Za zbrodnię zemstę przyrządzają krwawą.
DRUGI (BERENGAR)
Z tej ziemi, blaskiem oświeconej słońca,
Prędko przepada każdy czyn zbrodniarzy
Jak gest przelotny rozlany na twarzy;
Ale w wyrokach rządzących bez końca
1995Ciemno i skrycie czynem śmiertelnika,
Bez śladu nic się nie gubi, nie znika.
Czas jest kwitnącą wiecznie doliną,
Natura wielką życia krainą,
A wszystko, co się w ich łonie znachodzi
2000Zasiewa ziarno albo owoc rodzi.
TRZECI (KAJETAN)
Biada zabójcy, co na tym padole
Morderczym ziarnem zasiał swoje pole!
Czyn rozbójniczy inne ma w marzeniu
A inne oczy po swoim spełnieniu.
2005Gdy w piersiach zemsty uczucia się warzą
On śmiało mężnie przychodzi do łona —
Ale gdy padnie ofiara zbroczona
Zachodzi drogę z pobielałą twarzą.
Te same furie, co zjadliwe żmije
2010Pozawieszały na Oresta
[39] szyję,
Kusiły syna do zabójstwa matki.
Przez słodkie słowa, przez śmiech w ustach gładki
Tak jego serce umiały otoczyć,
Że poszedł ręce w krwi matczynej broczyć.
2015Ale jak tylko uderzać przestała
Pierś, co mu życie, co pokarm dawała,
Te same dziewice
Do jego zagłady
Zawołały gady.
2020Syn poznał ich lice,
Poznał uśmiech gładki
Co go zachęcał do zabójstwa matki
I co na wieki od owej godziny
Szczypie mu ciało żądłami gadziny;
2025Pędzi przez morza, w pogoni nie spocznie
Aż do kościoła delfickiej wyroczni.
Chór odchodzi, na marach niosąc ciało Don Manuela.
Sala w zamku.
Noc — Scena oświecona wiszącą pośrodku lampą.
Izabella i Diego.
IZABELLA
Od synów moich czy nie przyszły posły,
Co by o córce straconej doniosły?
DIEGO
Nie jeszcze, pani, lecz miej zaufanie,
2030Że śmiałość braci siostrę wydostanie.
IZABELLA
O, jak się serce moje niepokoi!
Cios ten odwrócić stało w mocy mojej.
DIEGO
Niechaj ten wyrzut serca ci nie rani —
Czyliż co uszło twej baczności, pani?
IZABELLA
2035
Bogdaj bym wcześniej wzięła ją do siebie
Jak mi tajemna doradzała trwoga.
DIEGO
Tyś pani, mądrej uległa potrzebie,
Skutek był w ręku potężnego Boga.
IZABELLA
Mnie każdą radość cierpienie pokrywa —
2040Gdyby nie zbójcy, byłabym szczęśliwa!
DIEGO
Spoźnione szczęście jaśniej ci zaświeci —
Tymczasem, pani, ciesz się zgodą dzieci.
IZABELLA
Przed moim okiem brat brata uścisnął —
Jeszcze mi widok taki nie zabłysnął.
DIEGO
2045
Z serca pochodzi ta braterska zgoda,
Bo sztuki fałszu nie zna pierś ich młoda.
IZABELLA
Z radością widzę, że ich tkliwa dusza
Łagodnych uczuć przyjmuje wrażenia
I że ten przedmiot, co w nich miłość wzrusza
2050Jest razem celem czci i uwielbienia.
Ustawy prawa mając na pamięci,
Umieją w karbach trzymać dzikie chęci,
Namiętność nawet młodzieńczego łona
Świeci skromnością cichą osłoniona.
2055Diego, szczerą prawdę ci wynurzę,
Gdy serc ich pączek rozkwitać zaczynał
Strach nieraz bólem piersi moje ścinał;
Bo miłość w serca gwałtownej naturze
Często grożące nagromadza burze.
2060Gdyby w niezgody żary niebezpieczne
Płomień zazdrości miał jeszcze ugodzić,
Gdyby ich czucia zawsze z sobą sprzeczne
W jednej miłości miały się znachodzić…
Myśl sama budzi w sercu bole wieczne!
2065Szczęściem tę nawet chmurę piorunową
Czarnym obłokiem wiszącą nad głową
Anioł dobroci przeprowadził z cicha,
I dał, że wolno pierś moja oddycha.
DIEGO
Ciesz się twym dziełem. Ty uczuciem tkliwem,
2070Cichym rozsądkiem dokazałaś więcej
Niż ojciec władzą potęgi książęcej.
Tobie i razem cześć gwiazdom szczęśliwym.
IZABELLA
Wiele ja, więcej szczęście dokazało.
Niełatwo było taką tajemnicę
2075Tak długo chować przed Messyną całą,
Niełatwo było oszukać źrenice
Podejrzliwego małżonka i księcia
I tłumić w sercu ten popęd matczyny,
Co jak zamknięty ogień, co godziny
2080Chciał wzlecieć wolno z niewoli objęcia.
DIEGO
Ta łaska szczęścia robi ci nadzieje
Że wszystko podług życzeń zajaśnieje.
IZABELLA
LosNie chcę wychwalać gwiazdy przeznaczenia,
Aż ujrzę koniec całego zdarzenia.
2085Bo córki mojej ucieczka ostrzega
Że mnie zły geniusz jeszcze nie odbiega.
Zgań mnie lub pochwal — lecz dla ciebie, sługo
Znany z wierności, nie mam tajemnicy —
Gdy oni służą straconej dziewicy,
2090Bezczynnie czekać nie mogłam tak długo.
Gdzie sztuka ludzi nie jest dostateczna,
Często nam radzi potęga przedwieczna. —
DIEGO
Powiedz mi pani, co mi wiedzieć wolno.
IZABELLA
Na Etnie mieszka pustelnik pobożny
2095Z dawna u ludu zwany Starcem góry —
On od plemienia człowieczego różny,
Mieszkając bliżej nieba i natury
Umysł swój ziemski z poziomego grzechu
Oczyścił w lekszym powietrza oddechu,
2100I patrzał długo z górnego ukrycia
Na niepojętą grę ludzkiego życia.
Znane mu domu naszego zdarzenia,
Jego gorące i pobożne modły
Niejedne niebios przekleństwo odwiodły.
2105Do samotnego na górach schronienia
Wyszedł posłannik młodym wiekiem hoży,
Żeby o córce dowiedział się skorzej.
Jego powrotu wyglądam co chwili.
DIEGO
Jeśli mnie, pani, stary wzrok nie myli,
2110Wraca już spiesznie twój wysłannik młody.
Jego usłużność godna jest nagrody.
Goniec i Poprzedzający.
IZABELLA
Czy złe, czy dobre przynosisz mi wieści,
Niechaj się wszystko na ustach twych wieści.
Jaką odpowiedź dał ci Starzec góry?
GONIEC
2115
Kazał oznajmić powrót waszej córy.
IZABELLA
Szczęśliwe usta! Pociechy aniele,
Ty zawsze radość niosłeś mi do łona.
Przez kogóż córka była znaleziona?
GONIEC
Syn twój najstarszy dostał los ten w dziele.
IZABELLA
2120Don Man'el matce taką radość sprawił!
Bóg mi to dziecię zawsze błogosławił.
DarStarzec czy raczył wziąć gromnicę w darze,
Żeby świętego przystroić ołtarze? —
Bo darów, które cieszą umysł próżny,
2125Nie chce przyjmować pustelnik pobożny.
GONIEC
OmenW milczeniu przyjął przysłaną gromnicę,
Lecz na ołtarzu ledwie ją zapalił,
Płomień gwałtowny ogarnął kaplicę,
Gdzie starzec Boga blisko sto lat chwalił.
IZABELLA
2130
Co mówisz? — jakie okropne zjawisko!
GONIEC
Pustelnik, biada, wołając trzy razy
Ustąpił z góry — a mnie dał rozkazy:
Nie iść za śladem samotnego kroku
I poza siebie nie obracać wzroku.
2135Posłuszny jemu, gnany widmem strachów,
Przybyłem spiesznie do zamkowych gmachów.
IZABELLA
Śpieszność tak wielka rzuca moją duszę
W nową wątpliwość i w nowe katusze.
Pustelnik mówił, że córka stracona
2140Przez Don Man'ela była znaleziona:
Jakąż mi radość ta wieść przynieść może,
Gdy wspomnę straszny wypadek na górze?
GONIEC
Obróć się, pani — obaczysz tej chwili,
Że słowo Starca sprawdzać się zaczyna,
2145Ot twoja córka, lub mnie oko myli
Wraca z rycerską świtą twego syna.
Chór drugi wchodzi i stawia na przodzie sceny krzesło, na którym Beatrixa bez życia i ruchu złożona.
Izabella, Diego, Goniec, Beatrixa, Chór.
(Bohemund, Roger, Hipolit i innych dziewięciu rycerzy Don Cezara).
CHÓR (BOHEMUND)
Pana naszego spełniając rozkazy,
Do nóg twych, pani, dziewica przybyła,
Tak nam polecił i te rzekł wyrazy:
2150Powiedzcie, że ją Don Cezar przysyła.
IZABELLA
z wyciągniętymi rękami spieszy do córki i cofa się z przestrachu.
O Boże! Ona blada i bez tchnienia!
CHÓR (BOHEMUND)
Nie — ona żyje, zbudzi się powoli —
Czekajmy, aż się ocknie z przerażenia
Trzymającego zmysły jej w niewoli.
IZABELLA
2155Znowuż cię widzieć mogę, dziecię moje,
Trosków matczynych i boleści dziecię!
Tak że powracasz w rodzinne podwoje? —
Ja moim życiem przywołam ci życie,
Do matczynego cisnąć będę łona,
2160Aż krew od zimna śmierci uwolniona
Sercu twojemu da gorętsze bicie.
Do Chóru.
Opowiedz! Powiedz, co to wszystko znaczy?
Gdzie ją znalazłeś, jaki strach ją trzyma
W tym stanie cierpień i niemej rozpaczy?
CHÓR (BOHEMUND)
2165Mnie nie zapytuj — u mnie mowy nie ma.
Syn twój Don Cezar lepiej będzie wiedzieć,
Bo on ją przysłał w matczyne podwoje.
IZABELLA
Syn mój Don Man'el, tak chciałeś powiedzieć.
CHÓR (BOHEMUND)
Syn twój Don Cezar przysłał dziecię twoje.
IZABELLA
do Gońca.
2170
Wszak Don Man'ela wymienił wieszcz stary?
GONIEC
Tak — o nim wspomniał w przepowiedni swojej.
IZABELLA
Który bądź z synów miał córkę wybawić
On moje serce ucieszył bez miary,
Serce go za to będzie błogosławić.
2175Czyż i tę jeszcze chwilę radującą
Której czekałam, błagałam gorąco
Zazdrosny geniusz chce jadem zaprawić?
Ja muszę szczęście tłumić pośród trwogi:
Córka wróciła w rodzicielskie progi,
2180Ale w grobowej i bezwładnej ciszy
Nie widzi matki, głosu jej nie słyszy,
Na radość moją trzyma nieme lice.
Popatrzcie na mnie, wy lube źrenice!
Nabierzcie ciepła, drobniuchne rączęta;
2185Ty, martwa piersi, ocuć w sobie życie,
Zagraj radością w dniu wielkiego święta.
Patrzaj, Diego, to jest moje dziecię,
Dziecię stracone, dziecię wybawione:
Przyznać go mogę w oczach wszystkich ludzi.
CHÓR (BOHEMUND)
2190
Dziwny i nowy strach się we mnie budzi;
Czekam ciekawie, jaki koniec będzie
Gdy się pokaże, że wszyscy są w błędzie.
IZABELLA
do Chóru, na którego twarzach widać niespokojność i przestrach.
Serca nieczułe, serca nieprzebite!
Pierś wasza miedzi otoczona zbroją,
2195Ciało morskimi skałami pokryte,
Wy zniszczyć chcecie cichą radość moją.
Daremnie szukam w licznym waszym gronie
Oka, na którym łza litości płonie.
Gdzie moje dzieci, gdzie moi synowie?
2200Ich serce matce współczuciem odpowie;
Bo na tym miejscu, tak mi się wydaje
Jakby mnie pustyń otoczyły zgraje,
Jakby straszydła morskie przyszły w zmowie.
DIEGO
Otwiera oczy, podnosi się — żyje!
IZABELLA
2205
Niechże najpierwej ujrzy matki lice.
DIEGO
Ze strachem znowu zamyka źrzenice.
IZABELLA
do Chóru.
Idźcie, wzrok obcych znowu ją zabije.
CHÓR (BOHEMUND)
ustępując
Przed jej oczyma chętnie się ukryję.
DIEGO
Wzrok swój zdziwiony po licu twym wodzi.
BEATRIXA
2210
Gdzie jestem? — twarz ta zdaje mi się znana.
IZABELLA
Powoli — cicho — do zmysłów przychodzi.
DIEGO
Co ona czyni? — pada na kolana.
BEATRIXA
na kolanach.
Piękna, anielska matki mojej twarz!
IZABELLA
Chodź, moje dziecię, w matczyne ramiona.
BEATRIXA
2215Do nóg twych padam, winną córkę skarz.
IZABELLA
Gdy ty powracasz, wina przebaczona.
DIEGO
Patrz pani na mnie, znasz ten siwy włos?
BEATRIXA
Wiernego sługi znajomy mi głos!
IZABELLA
Lat twych dziecinnych obrońca jedyny.
BEATRIXA
2220
Więc znowu jestem na łonie rodziny!
IZABELLA
Nic cię nie wyrwie od niej, chyba zgon.
BEATRIXA
Czy mnie do obcych nie zapędzisz stron?
IZABELLA
Nigdy — spełniona już wola wyroku.
BEATRIXA
Więc ja istotnie jestem przy twym boku
2225I wszystko we śnie jawiło się oku?
O matko moja! Straszny sen mną władał,
Widziałam jego, jak bez życia padał! —
Jakie mnie tutaj przyniosły wypadki?
Nic nie pamiętam, chwała Ci, jedyny!
2230Że się spokojnie znachodzę przy tobie,
Że wybawiona powracam do matki.
Chcieli mnie zawieść do księżny Messyny,
O! Wolę raczej znajdować się w grobie.
IZABELLA
Ocknij się, córko! — wszak księżna Messyny…
BEATRIXA
2235O! Nie chciej tego wspominać nazwiska;
To imię śmiercią członki moje ściska.
IZABELLA
Słuchaj mnie córko… ta księżna Messyny…
BEATRIXA
Do niej należą niezgodni synowie,
Jeden się Man'el, drugi Cezar zowie.
IZABELLA
2240
Jestem ta sama, poznaj we mnie matkę.
BEATRIXA
Co mówisz? Jakie wymówiłaś słowo?
IZABELLA
Jestem twą matką i księżną Messyny.
BEATRIXA
Matka Man'ela i matka Cezara?
IZABELLA
I twoja razem — mówisz o twych braciach.
BEATRIXA
2245
Biada mi, biada — straszliwe odkrycie!
IZABELLA
Co ci się stało? Co cię straszyć może?
BEATRIXA
patrząc w około postrzega Chór.
Teraz poznaję — tak, to oni sami!
Teraz mnie senne złudzenie nie mami.
Ja ich widziałam w tej okropnej chwili!
2250Mówcie, nieszczęśni! Gdzieście go ukryli?
CHÓR
IZABELLA
Kogo ukryli? — bezmowni stoicie?
Twarz wasza mówi, że ją rozumiecie.
O, z oczów waszych, z urwanego głosu
2255Czytam wyrocznię okropnego losu.
Mówcie — chcę zaraz wiedzieć, co mnie czeka;
Czego zwracacie wzrok wasz na podwoje?
Co to za śpiewy biją w ucho moje?
CHÓR (BOHEMUND)
Dowiesz się pani — chwila niedaleka!
2260Na serce twoje przywdziej zbroję dzielną,
Przenieś po męsku tę boleść śmiertelną.
IZABELLA
Co się przybliża? — jaki cios mnie czeka?
Po zamku śpiewy żałobne rozwodzą —
Gdzie są synowie? — czemu nie przychodzą?
Pierwsze pół Chóru wnosi na marach trup Manuela pokryty czarnym kirem i stawia go na wolnej stronie sceny.
Izabella, Beatrixa, Diego i Dwa Chóry.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
2265
Przy boku tęsknicy
Nieszczęście bieży.
Obchodzi z daleka
Mieszkania człowieka.
2270Dzisiaj uderzy
O jedne podwoje,
Jutro ciosy swoje
Do drugich wymierzy —
A nie opuści żadnego domu,
2275A nie przebaczy nigdy nikomu.
Nieszczęście swym grotem
Pierwej albo potem
Każdy próg nawiedzi,
Gdzie żywego widzi.
(BERENGAR)
2280Gdy listki opadną
W późnej jesieni,
Gdy w grób się pokładną
Starce schyleni,
Natura łaskawa
2285Natenczas uznaje
Dawne swoje prawa,
Odwieczne zwyczaje,
I nic się nie dzieje,
Przed czym człek truchleje.
2290Ale tu człowieka
I okropność czeka:
Zabójstwo rozrywa
Najświętsze ogniwa,
2295Kwiat wiosennej młodzi
Straszna śmierć porywa.
(KAJETAN)
Gdy głucho zagrzmi piorun ukryty,
Natenczas człowiek śmiertelny czuje,
2300Że nim przeznaczeń ręka kieruje.
Ale w pogodnej nawet naturze
Uderza piorun, powstają burze.
Pośród żywota szczęśliwej doby
Możesz nieszczęścia doznać żałoby!
2305Niechaj więc serce twoje nie lata
Za krótką, zwodną próżnością świata!
Kto dziś ma własność, jutro ją utraci —
Kto szczęścia doznał, bólem go upłaci.
IZABELLA
Co ja usłyszę? — co ten kir okrywa?
Zbliża się do mar i cofa się znowu.
2310
Strach niewidomy zbliża moje kroki
I znów oddala lodowatą dłonią.
Do Beatrixy, która pomiędzy nią a marami stanęła.
O pozwól! co jest niechaj mi odsłonią.
Podnosi kir.
Boże wszechmocny! Syna mego zwłoki.
CHÓR (KAJETAN, BERENGAR, MANFRED)
Matko nieszczęsna! Syna twego ciało!
2315Samaś straszliwe słowo wymówiła,
Ono z ust moich wypełzać nie śmiało.
IZABELLA
Mój syn! Mój Man'el! Boże litościwy
Także
[41] ja moje mam oglądać dziecię!
Musiałeś wracać do matki nieżywy,
2320Żeby zachować siostry twojej życie.
Gdzie był Don Cezar, gdzie twój brat pogonił,
Że cię od ciosów zabójczych nie bronił?
Przekleństwo matce, co zbójcę powiła,
2325Przekleństwo czarne niech skrzydła rozpina
Nad rodem całym zbójcy mego syna.
CHÓR
Biada, o biada! Biada, o biada!
IZABELLA
Wy, duchy nieba, takeście wróżyli,
Także
[42] wyrocznia prawdę nam wykłada?
2330Biada tym, biada, co jej zawierzyli.
Po co uprzednio lękać się i marzyć,
Gdy takim końcem Bóg nas chciał obdarzyć?
Wy, których do mnie sprowadziła trwoga,
Co w bólu moim nakarmiacie wzroki
2335Patrzcie, jak kłamią i sny, i proroki,
Patrzcie, jak ufać można słowom Boga:
Gdy czułam łono córką tą brzemienne
Ojciec jej dziwne miał zjawisko senne:
Jemu się zdało, że z ślubnej pościeli
2340Rosły dwa laury, przy nich lilia w bieli.
Liliję ogień cudowny zapalił
I rosnąc w płomień, dom w gruzach obalił.
Przejęty strachem mąż się wypytywał
Araba, który lot ptaków zgadywał,
2345Jakie znaczenie to zjawisko kryje?
Czarownik odrzekł: jeśli moje brzemię
Urodzi córkę — ona mu zabije
Synów i zniszczy całe domu plemię.
CHÓR
Co mówisz, pani? Biada, biada, biada!
IZABELLA
2350Ojciec dlatego kazał zabić dziecię;
Lecz ja biednemu zachowałam życie.
W dziecinnym wieku córka urodzona
Wyrwaną była z matczynego łona,
Żeby jej bracia przez nią nie pomarli.
2355A teraz zbójce życie mu wydarli,
Krew wytoczona na nią nie upada.
CHÓR
Biada, o biada! Biada, o biada!
IZABELLA
Nieufne słowom pogańskiego sługi
Słodszą nadzieję serce przeczuwało;
2360Bo przepowiedział w on czas człowiek drugi
Co mi się szczerą prawdą wydawało.
Mówił, że córka, która się narodzi,
Kiedyś mi synów miłością pogodzi.
ProroctwoDwie więc wyrocznie między sobą sprzeczne
2365Zlały zarazem na głowę dziecinną
Słodką nadzieję i przekleństwo wieczne.
Przekleństwo biednej dotknąć nie powinno,
Nadziei spełnić nie miała sposobu.
Kłamstwo więc, kłamstwo wyszło od nich obu!
2370Prorok swą sztuką nigdy nie zgaduje;
Jest oszukanym, albo oszukuje.
Prawdziwa przyszłość zakryta dla ciebie,
Czy dłoń twa w mętach piekielnych nurkuje,
Czy szuka w światłach łyszczących na niebie.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
2375Biada, o biada, co wyrzekłaś pani!
Umiarkuj, wstrzymaj słowa twe zuchwałe,
Wyrocznia widzi w przyszłych lat otchłani;
Koniec zanuci prawdomównym chwalę.
IZABELLA
Nie wstrzymam mowy — tak jak serce każe
2380Na głos o mojej będę mówić męce.
Po co my święte zwiedzamy ołtarze,
Po co do nieba podnosimy ręce?
Bogów wysoko siedzących złagodzić
Jedno co księżyc chcieć strzałą ugodzić.
2385Przyszłości tajnej zasłon nie odkryjesz,
Modlitwą twardych niebios nie przebijesz.
Czy w tę, czy w tamtą stronę lecą ptaki,
Tam czy gdzie indziej gwiazd gromada sięga,
Zamknięta dla nas jest natury księga;
2390Sny nasze kłamią, oszukują znaki.
DRUGI CHÓR (BOHEMUND)
Stój nieszczęśliwa, o biada ci, biada!
Nie widzisz słońca, blask jego nie wpada
Do ciemnych oczów. Bogowie są w niebie,
Oni straszliwie otoczyli ciebie.
(WSZYSCY RYCERZE)
2395
Bogowie są w niebie
Oni straszliwie otoczyli ciebie.
BEATRIXA
Po coś, o matko! wybawiła dziecię?
Czemuś go przekleństw nie oddała zgubie
Grożącej zanim odebrałam życie?
2400Czemuś sądziła być mędrszą w rachubie
Od tych proroków, co bliskość spajają
Z odległym czasem, w przyszłości czytają?
Ty Bogom śmierci wydarłaś ofiarę,
I mnie, i tobie, nam wszystkim na szkodę;
2405Dziś oni wchodzą odebrać, za karę
Większą w dwójnasób, w trójnasób nagrodę.
Ja ci nie mogę dziękować za życie
Bólami, łzami zalane obficie.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
w żywym poruszeniu patrząc na podwoje.
Otwórzcie się rany!
2410Niech ze krwi wylanej
Tryskają w obłoki
Czarnych wód potoki!
(BERENGAR)
Słyszę nóg miedzianych
Po podłodze brzęk,
2415Wężów z piekła gnanych
Sykający dźwięk.
(KAJETAN)
Ściany tego domu,
Walcie się od gromu;
2420Zapadaj, podłogo,
Pod straszliwą nogą;
Czarnych dymów pary
Wychodźcie z pieczary
I obwińcie w chmury,
2425Jasny blask natury!
A wy, domu Bogi,
Ustępujcie z drogi;
Bo staną w rodzinie
Tej zemsty Boginie!
Ciż i Don Cezar.
Za wejściem jego — Chór spiesznie rozdziela się i on sam pośrodku sceny zostaje.
BEATRIXA
IZABELLA
zbliża się do niego.
Synu mój Cezary!
Także cię widzę — pojrzyj na te mary;
Patrz na cios ręką zbrodniczą zadany.
Prowadzi go do trumny.
DON CEZAR
cofa się ze strachem, twarz zasłaniając.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN, BERENGAR)
2435Otwórzcie się, rany!
Niech ze krwi wylanej
Tryskają w obłoki
Czarnych wód potoki!
IZABELLA
Strach w twoich oczach — lice pobielało!
2440Ach! To jest wszystko, co tobie zostało
Po twoim bracie — i moje nadzieje
Razem z tym prochem wiatr grobów rozwieje.
Waszej miłości, waszej świętej zgody
W samym nasieniu kwiat piękny więdnieje,
2445Choć owocowej nie zrodził jagody.
DON CEZAR
Pociesz się matko — nas związek połączył
Szczerego serca — Bóg go krwią zakończył.
IZABELLA
Ja wiem, żeś kochał całą duszą brata —
Z radością wasze widziałam przymierze,
2450Chciałeś go kochać w szczerej serca wierze,
Hojnie nagrodzić utracone lata —
Zbójca miłości waszej cios zadaje,
Teraz ci tylko zemsta pozostaje.
DON CEZAR
Chodź, chodź! To miejsce nie dla twojej duszy;
2455Wyrwij się z tego widoku katuszy.
Chce ją wyprowadzić.
IZABELLA
wiesza mu się na szyi.
Ty jeszcze żyjesz, mój jedyny synie
[44]!
BEATRIXA
DON CEZAR
Niechaj łza ta płynie
Na moje piersi — o matko jedyna!
2460Jeszcze śmierć tobie nie wydarła syna,
Bo jego miłość będzie wiecznym żarem
Palić się w twoim dziecięciu Cezarym.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN, BERENGAR, MANFRED)
Wznieście głosy swoje!
2465Niech w czarnym potoku
Tryskają krwi zdroje!
IZABELLA
biorąc za rękę Beatrixę i Cezara
DON CEZAR
Jakże się raduję
Że ją przyciskasz matczynym objęciem.
2470Niech ona odtąd będzie twym dziecięciem
Siostra…
IZABELLA
Tobie ja za córkę dziękuję.
Wiernie danego słowa dotrzymałeś
I siostrę twoją do matki przysłałeś.
DON CEZAR
zdziwiony.
IZABELLA
Ją przysłałeś, synu!
Tę, którą widzisz przed twymi oczyma.
DON CEZAR
IZABELLA
DON CEZAR
IZABELLA
DON CEZAR
CHÓR
BEATRIXA
IZABELLA
2485
Drżącą mnie widzicie!
DON CEZAR
Przeklęty ten dzień, w którym wziąłem życie!
IZABELLA
DON CEZAR
Przeklęte to brzemię,
Co mnie grzesznego wydało na ziemię!
2490Przeklęta skrytość, za której przyczyną
Zmazałam ręce taką krwawą winą!
Niech pada piorun, co ci pierś rozbije,
Dłużej straszliwej zbrodni nie ukryję:
Dowiedz się, matko, że widząc ich razem
2495Brata mojego przebiłem żelazem.
Jeżeli nie znasz narzeczonej mojej,
Patrz na nią — ona przed tobą tu stoi! —
Ją przydybałem w jego uściśnieniu —
Teraz wiesz, matko, o całym zdarzeniu.
2500Jeżeli ona siostrą jest dwóch braci,
To straszną zbrodnię na moim sumieniu
Długa pokuta i żal nie odpłaci.
CHÓR (BOHEMUND)
O najsmutniejszej słyszałaś żałobie —
Nic już tajnego nie zostało tobie.
2505
LosTak się spełniło, jak głosili wieszcze,
Bo nikt przeznaczeń nie uniknął jeszcze,
A kto odwrócić chce losów koleje,
Musi sam kończyć, co niebo zasieje.
IZABELLA
Co mnie obchodzi, czy wasi Bogowie
2510Byli kłamliwi, czy rzetelni w słowie?
Ja wiem, że przez nich ta pierś nieszczęśliwa
Najboleśniejszą raną się okrywa.
Chociaż ich na mnie pioruny uderzą,
Tej blizny serca więcej nie rozszerzą.
2515Kto się na świecie niczego nie lęka,
Temu niestraszna groźna Bogów ręka.
Syn mój najdroższy leży martwy w grobie,
Żywego nie chcę więcej mieć przy sobie.
Niechaj przepada! — to nie moje dziecię,
2520Bazyliszkowi dałam kiedyś życie;
Własnego łona wykarmiłam mlekiem
Żeby był potem brata rozbójnikiem.
Chodź, moja córko! Pójdziem w kraj daleki,
Niechaj tu zemsty zamieszkują Bogi —
2525Zbrodnia mnie niegdyś zawiodła w te progi
Zbrodnia mnie dzisiaj wygania na wieki.
Z niechęcią weszłam, przebywałam w trwodze,
Z rozpaczą matki na zawsze odchodzę.
Niewinnie zniosłam ból i żale krwawe —
2530Lecz wieszcz ma prawdę, bogi mają sławę.
Odchodzi. Za nią Diego.
Beatrixa, Don Cezar, Chór.
DON CEZAR
zatrzymując Beatrixę.
Wstrzymaj się siostro, nie opuszczaj brata!
Niech serca matki uciska mnie strata,
Niech krew ta woła o pomstę do Boga,
Niech potępiony zostanę od świata!
2535Ty tylko jedna, siostro moja droga,
Ty nie przeklinaj! Bo twego przekleństwa
Znieść moja dusza nie ma dosyć męstwa.
BEATRIXA
odwraca twarz i wskazuje na mary.
DON CEZAR
Kochanka twego nie jestem morderca!
Brata ja sobie i tobie wydarłem.
2540Dzisiaj żyjący, tak ci bliski serca
Jak ten, którego oglądasz umarłym.
BEATRIXA
głośno płacze.
DON CEZAR
Płacz, płacz nad bratem; i ja po tej stracie,
Ja razem z tobą łzą zapłaczę rzewną!
Tylko kochanka nie śmiej płakać w bracie,
2545Tego pierwszeństwa nie przeniosę pewno.
Zostaw mi jedną pociechę, ostatnią,
Ostatnią w żalu nieprzebranej mierze:
Że ja do serca twego tak należę,
Jak on zabity moją ręką bratnią.
2550Spełniona na nas ta wyrocznia krwawa
Równe nam daje nieszczęście i prawa.
Troje rodzeństwa w zgubny los wplątane
Muszą być jednym żalem opłakane.
Gdy więc pomyślę, że łza twoja szczera
2555Nie na grób brata, lecz kochanka pada,
Natenczas czuję, że mi zazdrość blada
W boleściach ulgę ostatnią wydziera.
Nie tak radośnie, jakbym życzył sobie,
Złożę ofiarę na braterskim grobie;
2560Ale się zgonem moim nie zastraszę.
Duch mój spokojnie wzniesie się do Boga,
Bylebym wiedział, że ty, siostra droga,
W jeden popielnik złożysz prochy nasze.
Obejmując ją ramieniem, mówi z żywą namiętnością.
Ciebie pierś moja ukochała wrząca,
2565Choć jeszcze tajne było pokrewieństwo —
Za moją miłość bez granic, bez końca
Noszę okropne zabójcy przekleństwo.
Żem ciebie kochał, zgrzeszyłem u świata;
Lecz dziś, gdy we mnie widzisz tylko brata,
2570Dzisiaj od ciebie wymagam litości
Jako świętego długu powinności.
Poziera na nią śledzącym wzrokiem i z bolesnym oczekiwaniem — a widząc ją płaczącą odwraca się gwałtownie.
Nie — na łzy twoje ja patrzeć nie mogę,
Przy tym umarłym w sercu czuję trwogę,
Wątpliwość straszna rozdziera mi życie.
2575Zostaw mnie w błędzie — płacz cicho i skrycie.
Nie wracaj do mnie — uciekam co prędzej —
Ciebie i matki nie chcę widzieć więcej,
Ona mnie nigdy, nigdy nie kochała!
W bólu jej dusza otwarła się cała:
2580Jego nazwała lepszym swoim synem,
Kłamstwo więc było codziennym jej czynem!
I ty fałszywą jesteś tak, jak ona!
Do udawania nie muś
[45] twego łona;
Pokaż nienawiść chowaną tajemnie —
2585Mnie już nie ujrzysz. Idź, o idź ode mnie!
Oddala się. Beatrixa zostaje jakiś czas w niepewności i walce sprzecznych uczuć — potem oddala się.
CHÓR (KAJETAN)
Stokroć szczęśliwe mijają godziny,
Temu, co pośród spokojnej doliny,
W dali od życia niebezpiecznej chmury
Leży jak dziecko na łonie natury!
2590Bo mnie w pałacach smutek serce ciśnie
Patrząc
[46], jak pany spadają z wysoka,
Jak ich pomyślność ledwie chwilą błyśnie,
Już wiedzie boleść w jednym mgnieniu oka. —
I ten szczęśliwe usłał sobie łoże,
2595Kto od burzliwej życia tego fali
W czas przestrzeżony duszę swą ocali
I w cichym, głuchym zamieszka klasztorze;
Kto odrzuciwszy wszystkie ziemskie sprawy,
Umie zagłuszyć bodzącą chęć sławy,
2600Uciszy w łonie rozkosze szalone
I żądze zawsze głodne i spragnione.
Jego natenczas namiętność burzliwa
Na dzikie wichry życia nie porywa;
Nigdy on w swojej spokojnej zaciszy
2605Smutnego głosu ludzi nie usłyszy.
Do miernych tylko wysokości świata,
Pomiędzy grodów zadymione głazy
Wchodzi cierpienie i zbrodnia przylata —
Lecz miecz wyniosłych stroni jak zarazy.
(BERENGAR, BOHEMUND, MANFRED)
2610Wolność jest w górach — tam dołów wyziewy
Nie dojdą czyste zatruwać powiewy.
Świat ten jest piękny, doskonały wszędzie,
Gdzie człek z cierpieniem swoim nie zasiędzie.
(CAŁY CHÓR)
Wolność jest w górach itd. itd.
Don Cezar, Chór.
DON CEZAR
spokojniejszym głosem.
2615Po raz ostatni woli mej słuchajcie:
Ciało to drogie grobowi oddajcie —
To cześć ostatnia dla umarłych ludzi.
W waszej pamięci zapewne się budzi
Obrzęd żałobny, gdyż niedawnej chwili
2620Ciało książęcia ziemiąście pokryli.
Zaledwie przebrzmiał głos żałobnej trąby,
Już inne ciało tamte w głąb przywala,
Jedna się świeca przy drugiej zapala
I na grobowych schodach katakomby
2625Schodzą się z sobą pogrzebne orszaki.
Niechaj więc obchód przygotują taki,
W tym samym miejscu, gdzie ojciec spoczywa —
Niechaj jak wprzódy wszystko się odbywa
Cicho, spokojnie i przy drzwiach zamkniętych.
CHÓR (BOHEMUND)
2630Prędko się stanie zadość woli twojej;
Jeszcze katafalk przy ołtarzu stoi
Jako pamiątka tych obrzędów świętych —
I wzniesionego strasznej śmierci dzieła
Dotąd się żadna ręka nie dotknęła.
DON CEZAR
2635
OmenZła była wróżba, że umarłych lochy
W domu żyjących zaraz nie zamknięto,
Ale gdy ojca pochowano prochy
Czemu nieszczęsny katafalk nie zdjęto?
CHÓR (BOHEMUND)
Burzliwe czasy, między wami wojna,
2640W której Messyna wystąpiła zbrojna
Gdzie indziej naszą uwagę zwróciły,
Pustej świątyni drzwi zamknięte były.
DON CEZAR
Spiesznie do dzieła, nim północ uderzy,
Ukończcie całą pracę jak należy.
2645Niech jutro słońce porankowym wschodem
Zastanie dom ten ze krwi oczyszczony
I świeci jasno nad szczęśliwym rodem.
Drugi Chór oddala się ze zwłokami Don Manuela.
PIERWSZY CHÓR (KAJETAN)
Czy mam pobożne sprowadzić zakony
Podług dawnego kościoła zwyczaju,
2650Żeby z ich piersi hymn błogosławiony
Duszę zmarłego wprowadził do raju?
DON CEZAR
Na naszym grobie niech ich pieśni święte
Brzmią po czas wieczny przy blaskach pochodni —
Dziś im nie wchodzić w te progi przeklęte,
2655Bo świętość czysta nie przystała zbrodni.
O krwawym czynie nie chciej myśleć, panie,
Nie wznoś na siebie żelaza rozpaczy!
Między żywymi sędzia twój nie stanie,
A żałującym Bóg winę przebaczy.
DON CEZAR
2660Między żywymi sądu na mnie nie ma,
Wiem, i dlatego sam siebie ukarzę —
Niebo pokutę za żal szczery trzyma,
Ale czyn krwawy krwią się tylko maże.
CHÓR (KAJETAN)
Rozpacz w tym domu winieneś złagodzić,
2665A nie cierpienia do cierpień przywodzić.
DON CEZAR
Przez śmierć upadnie klątwa nieszczęśliwa,
Bo samobójstwo rwie losów ogniwa.
CHÓR (KAJETAN)
Musisz żyć, panie, dla kraju posługi
Gdy z twojej ręki poległ władca drugi.
DON CEZAR
2670Ja bogom śmierci dług zapłacę winny;
Niech o żyjących troszczy się kto inny.
CHÓR (KAJETAN)
Póty nadzieja, póki słońce błyska—
Od śmierci tylko nic człowiek nie zyska.
DON CEZAR
Przed powinnością sługi uchyl czoła —
2675Ja idę z duchem, który na mnie woła.
Dla kogo szczęście dary swe otwiera,
Niech w głębie duszy mojej nie spoziera.
Jeśli cię władca pana nie zatrważa,
To przeklętego lękaj się zbrodniarza
2680I szanuj głowę nieszczęściem dotkniętą,
Bo ona nawet dla Bogów jest świętą.
Kto tyle doznał, ile ja doznaję
Przed śmiertelnymi rachunku nie zdaje.
Donna Izabella, Don Cezar, Chór.
IZABELLA
wchodzi powolnym krokiem, niepewny wzrok rzuca na Don Cezara — zbliża się na koniec do niego i spokojnym mówi głosem.
Już moje oczy ujrzeć cię nie miały,
2685Tak w duszy mojej przyrzekłam zbolałej;
Lecz zamiar matki, z naturą niezgodny
Przechodzi prędko jak wiatr niepogodny.
Synu! Z pustego mieszkania boleści
Mnie tu przywiodły nieszczęśliwe wieści.
2690Mamże im wierzyć? — czyż to prawda szczera,
Że mi dzień jeden dwóch synów zabiera?
CHÓR (KAJETAN)
Widzisz w nim serce niezgiętej odwagi,
Gotowe wstąpić do zmarłych mogiły.
Użyj ty, pani, matczynej powagi
2695I próśb matczynych wzruszającej siły,
Bo moje słowa daremnie dzwoniły.
IZABELLA
Synu! Ja cofam potępienia mowę
Którą z rozpaczy ślepa i szalona,
Na twoją drogą zawołałam głowę.
2700Matka nie może dziecię swego łona
Zrodzone bólem i cierpieniem mnogiem
Potępić wiecznie przed ludźmi i Bogiem.
Niebo tych grzesznych modłów nie wykona,
One, brzemienne łzami przebaczenia,
2705Odbić się muszą od jego sklepienia.
O żyj, mój synu! Wolę ja zapewne
Widzieć jednego dziecięcia mordercę
Niźli nad dwojgiem łzy wylewać rzewne.
DON CEZAR
Nie myślisz, matko, co chce twoje serce;
2710I mnie, i sobie gotujesz męczarnie.
Ja żyć na ziemi nie mogę bezkarnie —
Gdybyś ty nawet miała dosyć męstwa
Patrzeć na moje oblicze przekleństwa,
To ja nie zniosę na bezmownej twarzy
2715Wyrzutu, którym rozpacz mnie obdarzy.
IZABELLA
Nigdy cię wyrzut nie zrani żałosny,
Skargi nie będzie ni cichej, ni głośnej.
W smutku się boleść rozleje łagodnie,
Będziemy wspólnym cierpieniem i łzami
2720Płakać nieszczęścia i ukrywać zbrodnię.
DON CEZAR
biorąc jej rękę łagodnym głosem.
I tak się stanie! — zapłaczesz nad nami;
W smutku się boleść rozleje łagodnie
Wtenczas, gdy będą pod tym samym głazem
Spoczywać zbójca i zabity razem.
2725Na naszym grobie gdy kamień pamiątki
Uczci obydwóch pochowane szczątki,
Z głowy mej klątwa bezbronna uleci
I ty jednako wspomnisz twoje dzieci.
Łza, co z pięknego oka ci popłynie
2730Będzie po jednym i po drugim synie —
Bo śmierć jest mocnym pośrednikiem ludzi,
Ona płonący ogień gniewu studzi,
Gasi nienawiść — tam litość w żałobie,
Jak obraz siostry płaczącej na grobie,
2735Do urny smutnej łagodnie się schyla
I cichym prochom łzami się przymila.
Dlatego nie broń, żebym obmył zgonem
Klątwę wiszącą nad zbrodniczym łonem.
IZABELLA
ReligiaŁaska religii otworem ci stoi,
2740Ona strapione serce uspokoi.
Niejedną winę miłosierdzie maże
Gdy grzesznik zwiedzi Loretty ołtarze.
Błogosławieństwo nieba odpoczywa
Na grobie świętym, co grzech wszelki zmywa.
2745Modły pobożnych ludzi są skuteczne,
Bo ich zasługi mają łaski wieczne —
W miejscu, gdzie ręce zbrodnią się zmazały,
Można zbudować kościół okazały.
DON CEZAR
Morderczą strzałę wyjmiesz z głębi łona,
2750Lecz rana przez to nie będzie zgojona.
Niech kto chce pędzi żywot pognieciony
Ostrą pokutą oczyszczając grzechy,
Ja w sercu czując pozrywane strony
[47]
Na ziemi, matko, nie znajdę pociechy.
2755Ja muszę wolnym duchem ożywiony
Brać w siebie czyste powietrza oddechy,
I między ludzi gromadą wesołą
Podnosić dumne i pogodne czoło.
Mnie jeszcze wtenczas zazdrość życie truła,
2760Gdyś ty dla obu równą miłość czuła.
Czyż dziś nie doznam męki udręczenia,
Gdy w twoim żalu jedna łza na twarzy
Zmarłego brata pierwszeństwem obdarzy?
Śmierć ma potężną siłę oczyszczenia,
2765Ona u wiecznych pałaców swych bramy
Śmiertelność w cnoty dyjament zamienia,
Z słabej ludzkości ściera brudne plamy.
On teraz stoi nade mną wysoko
Jak gwiazdy złote nad ziemską powłoką.
2770Jeżeli zazdrość dzieliła dwóch braci,
Gdy w ziemskiej obaj byliśmy postaci,
To dzisiaj ona serce mi roztoczy;
Dzisiaj, gdy wieczność zagrała mu w oczy,
Gdy go bez sporu religia człowieka,
2775Jak Boga, świętą pamięcią obleka.
IZABELLA
To żeście na to ujrzeli Messynę,
Żeby ostatnią obaczyć godzinę?
Jam was zwołała do zgody przymierza,
A los złowrogi słodkie sny matczyne
2780W przeciwną stronę nadziei uderza.
DON CEZAR
O, nie bluźń, matko! spełnione wyroki.
Z nadzieją zgody biegliśmy ku tobie,
I oto cicho spoczną nasze zwłoki
Zgodą złączone, w wiecznym śmierci grobie.
IZABELLA
2785O żyj, mój synu! W tej cudzej krainie,
Gdzie dla mnie twarze obce i nieznane,
Ja twardym ludzi szyderstwem zostanę,
Gdy mnie opieka synów moich minie.
DON CEZAR
Gdy świat bez serca cześć wypowie tobie,
2790Chroń się od niego i na naszym grobie
Zawołaj, matko, synów twoich cieni:
My wtenczas, w duchy Boże zamienieni,
Przyjdziemy pomoc nieść twojej żałobie.
Jak gwiazdy bliźnie na nieba obłoku
2795Wśród burzy świecą żeglarzom zbłąkanym,
Tak my do twego przylecimy boku
Pociechą siłę dać piersiom stroskanym.
IZABELLA
O żyj, mój synu! Żyj dla matki twojej!
Stracie tak wielkiej pierś się nie ostoi!
z namiętnym wzruszeniem obejmuje go za szyję — Don Cezar łagodnie wyrywa się z jej uścisku i z odwróconą twarzą podaje jej rękę.
DON CEZAR
IZABELLA
Widzę z bolesnym uczuciem rozpaczy,
Ze nic głos matki u ciebie nie znaczy.
Może kto inny prośbą swą wyjedna
Więcej od ciebie niźli matka biedna.
idzie ku drzwiom.
2805Chodź, moja córko! Gdy zimny trup brata
Tak go potężnie przyciąga do grobu,
To może siostra, kochanka ich obu,
W blask czarujący piękności bogata
Nadzieją złotą zwabi go do świata.
Beatrixa ukazuje się we drzwiach. Donna Izabella, Don Cezar, Chór.
DON CEZAR
na widok siostry wzruszony twarz sobie zakrywa.
2810
O matko, matko! Coś ty wymyśliła?
IZABELLA
przyprowadzając Beatrixę.
Jam go prosiła, daremnie prosiła;
Ty teraz błagaj, zaklinaj, niech żyje.
DON CEZAR
Strasznie próbujesz chęci moje czyste!
Do nowej walki wiedziesz moją duszę
2815Tak, że na drodze do nocy wieczystej
Za blaskiem słońca więcej tęsknić muszę.
Tu anioł życia strojny w raju wdzięki
Staje przede mną i z bogatej ręki
Sypie mi tysiąc kwiatów oko ćmiących,
2820Tysiąc owoców życiem woniejących.
W promieniach słońca serce się ocuca,
Martwa pierś moja w życie się zamienia
Woła nadzieję i żądzę istnienia.
IZABELLA
Błagaj go, błagaj: niech nas nie porzuca,
2825Podpory naszej z sobą nie unosi —
Gdy ty nie możesz, nikt go nie uprosi.
BEATRIXA
Jeśli umarły chce od nas ofiary,
To pozwól, matko, niech ja się poświęcę.
Nim w sobie życia mogłam uczuć żary,
2830Już mnie w zabójcze przeznaczono ręce.
Klątwa wisząca nad rodzinnym domem
Czeka, by swoim ugodzić mnie gromem:
Bożej własności kradzież popełnicie
To, którym żyję, zachowując życie.
2835Ja sama matko, jam brata zabiła —
Uśpione furie niezgody zbudziła —
Mnie więc za sądem i Bogów, i świata
Poświęćcie cieniom umarłego brata.
CHÓR (KAJETAN)
O biedna matko! Każde z twoich dzieci
2840Do domu zmarłych na wyścigi leci —
A ciebie samą zostawia wśród świata
Bez rad przyjaciół, bez miłości dzieci.
BEATRIXA
Dla matki naszej zachowaj się, bracie!
Dla niej synowska potrzebniejsza siła —
2845Jam dziś dopiero do domu przybyła,
Łatwiej po mojej ukoi się stracie.
DON CEZAR
z tkliwością głęboko dotkniętą.
My żyć możemy, czy życie zakończyć
Byle jej tylko z kochankiem się złączyć.
BEATRIXA
Zazdrością nawet prochy brata gonisz?
DON CEZAR
2850
On życiem błogiem żyje w twej żałobie,
Ja martwym będę na ziemi i w grobie.
BEATRIXA
DON CEZAR
z wyrazem najżywszej namiętności.
Siostro! Czy dla mnie łzy ronisz?
BEATRIXA
DON CEZAR
upuszcza jej rękę i cofa się.
BEATRIX
schylając się na pierś jego.
Żyj, bracie, dla niej — i ciesz siostrę biedną.
CHÓR (BOHEMUND)
Zwycięstwo przy niej; prośbom siostry tkliwej
Nie mógł się oprzeć umysł jego żywy.
Matko! Nadzieja błyska w twej żałobie:
2860On wybrał życie — syna wrócił tobie.
W tej chwili słychać śpiew chóralny — środkowe podwoje otwierają się i widać w kościele katafalk z trumną licznymi kandelabrami otoczony.
DON CEZAR
obrócony do trumny.
Nie, bracie! Twojej nie stracisz ofiary,
Prochy twe święte wzniesione na mary
Wołają na mnie silniej, głosem groźby,
Niż płacze matki, niż kochanki prośby.
2865Trzymam w objęciu mojego ramienia
Co los człowieka w los Bogów zamienia —
Ale czyż zbójca ma szczęśliwe chwile
Pędzić na ziemi — a ty bez pomszczenia
Trupieć niewinny w głębokiej mogile?
2870Niech nas przedwieczna zachowa opieka,
Żeby los taki był działem człowieka.
Jam widział — łzy jej płynęły nam obu,
Spokojny idę za tobą do grobu.
Przebija się sztyletem i zatacza się pod nogi siostry, która pada w objęcia matki.
CHÓR (KAJETAN)
po krótkim milczeniu.
Stoję strachem przejęty bez tchnienia, bez głosu;
2875Nie wiem, czy go żałować, czy zazdrościć losu?
Jedna mi tylko prawda błyszczy wśród chaosu:
Życie nie jest największym bogactwem człowieka,
Ale w zbrodni największe nieszczęście go czeka.