- Bogactwo: 1 2
- Bóg: 1
- Choroba: 1 2
- Cierpienie: 1 2 3
- Cnota: 1 2 3 4 5
- Czas: 1 2 3
- Czyn: 1
- Deszcz: 1
- Głupiec: 1
- Grzeczność: 1
- Handel: 1 2
- Honor: 1 2 3 4 5 6 7
- Jedzenie: 1
- Kobieta: 1 2 3 4
- Kobieta demoniczna: 1
- Kochanek: 1 2
- Kondycja ludzka: 1
- Krew: 1 2
- Książka: 1
- Los: 1 2 3 4 5
- Lustro: 1
- Łzy: 1 2
- Małżeństwo: 1 2
- Mądrość: 1 2 3
- Mężczyzna: 1
- Miłosierdzie: 1 2
- Miłość: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19
- Natura: 1
- Niebezpieczeństwo: 1
- Noc: 1 2 3
- Odwaga: 1
- Oko: 1
- Piękno: 1
- Pijaństwo: 1
- Pocałunek: 1 2 3
- Pochlebstwo: 1
- Pogarda: 1 2
- Pojedynek: 1 2 3
- Pokusa: 1 2
- Pożądanie: 1
- Prawo: 1
- Proroctwo: 1 2 3 4
- Przekleństwo: 1
- Przysięga: 1 2 3 4 5
- Pycha: 1 2 3 4 5 6 7
- Rodzina: 1
- Rozkosz: 1
- Rozpacz: 1 2 3
- Rozstanie: 1 2 3
- Rozum: 1 2 3 4 5
- Rycerz: 1 2 3 4 5 6 7 8
- Sen: 1 2
- Serce: 1
- Siła: 1 2
- Sława: 1
- Słowo: 1 2
- Starość: 1 2
- Syn: 1
- Szaleństwo: 1
- Śmiech: 1
- Śmierć: 1 2 3 4
- Śpiew: 1 2
- Upadek: 1
- Uroda: 1 2
- Walka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
- Wiatr: 1
- Wierność: 1 2 3
- Władza: 1 2
- Wojna: 1 2 3
- Zazdrość: 1 2
- Zdrada: 1 2 3 4 5
- Zemsta: 1 2 3 4 5
- Zło: 1
- Zwątpienie: 1
- Żart: 1 2 3
- Żona: 1
- Życie jako wędrówka: 1
- Żywioły: 1
Poprawiono błędy źródła:
tak pomieszała humory, że drością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mą-ludzkiej wady > tak pomieszała humory, że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady [przywrócenie właściwej pozycji przesuniętego wiersza druku];
Nieomieszkam > Nie omieszkam;
idź i przyprowadzić > idź i przyprowadź;
Lotem oblubienica > Lotem oblubieńca;
pódę > pójdę;
Poprawki na podst. tekstu ang.:
gdy mówisz, że ją z całej duszy kocham > gdy mówię, że ją z całej duszy kocham;
dobra mina > kształtna postać;
na której świat się toczy > na której niebo krąży;
Kumie Tersytesie > Pani Tersytesie;
póki on min nie podłoży > póki ci dwaj jej nie podkopią;
Achillesowego jamnika > Achillesowej suki;
Pytaj o to twojego ojca > Pytaj o to swojego stwórcę;
chuchnął mu jego błazna > zdmuchnął mu jego błazna;
Ulisses: Nazwij, mój synu > Nestor: Nazwij, mój synu;
zbyt jesteś dla mnie łaskawa > naigrawasz się ze mnie;
polecam się > poleca się;
Ślepa obawa, gdy kieruje widzącym rozumem > Ślepa obawa, którą kieruje widzący rozum;
to mnie go przypiszesz? > to mnie go oddasz;
jak są rozpustne dzieci > jak te niesforne dzieci;
uduście je > wygniećcie je na śmierć;
Kiedy się pyszny w własnej tarza dumie > Gdy pyszny pości przez swoją głupotę;
Nie zwlekaj chwili > Idź, nie ustając;
Czujne rządu oko > Przenikliwy rozum;
Bo tajemnica natury ode mnie nic więcej nie ma > Bo tajemnice natury ode mnie nie bardziej skryte;
powiedz, że przyjdę za chwilę > powiedz, że przyjdzie za chwilę;
Ja też terminu i całunku czekam > Więc nigdy; wtedy całunku doczekam;
bratanku > kuzynie;
Którego szyszak do walczących woła > Chociaż ze szczytu jego hełmu Sława donośnym głosem do walczących woła;
Powiedz mi, Boże > Powiedzcie, nieba;
Abym miejscowe imię mógł dać ranie > Abym mógł nadać nazwę owej ranie;
ciężar kamienia w krzyżach > kamienie w nerce;
Nie czekaj na mnie dzisiaj > Nie czekaj na mnie jutro;
Rzecz prosta > Rzecz godziwa;
zagłada, wściekłość > szaleństwo, rozpacz;
Że się istotność zda niepodobieństwem > Że fakty zdają się niepodobieństwem;
długą noc przegłodzić > długą noc przetrzymać;
Scenę ósmą piątego aktu w tłumaczeniu uznano za wydaniami krytycznymi za drugą część sceny siódmej i stosownie do tego zmieniono numerację w nagłówkach.
Uzupełniono brakujące fragmenty:
I thinke he went not forth to day: that's Hellenus. Myślę, że nie ruszył dziś w pole. To Helenus;
Were not that a botchy core? > Czy nie byłaby to materia ropna?
beating him > bije go;
PANDARUS: Command, I mean, friend. SERVANT: Who shall I command, sir? > PANDARUS > PANDARUS: Mam na myśli rozkaz, przyjacielu.
SŁUGA: Komu mam rozkazać?;
Come, come, you'll do him wrong ere you are 'ware > Dość, dość, skrzywdzisz go, ani wiedząc o tym.
HECTOR: How now, how now? TROILUS: For th' love of all the gods > Jakże to? Jak to? Toż na miłość bogów;
Frown on, you heavens, effect your rage with speed! > Niebiosa, szybciej okażcie swą wściekłość;
Uwspółcześnienia:
nie tknięta > nietknięta;
nie zmieszana > niezmieszana;
Czy niepiękny > Czy nie piękny;
itd. > i tak dalej (rozwinięto skrót w wypowiedziach postaci);
Millon > Milon;
Pirrus > Pyrrhus;
Mirmidonowie > Myrmidonowie;
W miarę możliwości orzeczniki imienne w N. zmieniono na M., np.: wydawała mi się piękniejszą > wydawała mi się piękniejsza.
Dla mojej szabli > Dla mego miecza; szable wierne > miecze wierne; jasną jego szablę > jasnym jego mieczem; szabla moja > ostrze moje; Na sam już powiew jasnej twojej szabli > Na sam jasnego miecza twego powiew;
Poprawiono i uwspółcześniono interpunkcję. Zamiast niemających podstaw w oryginale użytych w funkcji emocjonalnej wykrzykników i pytajników w środku zdania użyto przecinków.
William ShakespeareTroilus i Kresydatłum. Leon Ulrich
OSOBY:
-
Priam — król trojański
-
Hektor — syn Priama
-
Troilus — syn Priama
-
Parys — syn Priama
-
Deifobus — syn Priama
-
Helenus — syn Priama
-
Eneasz — wódz trojański
-
Antenor — wódz trojański
-
Kalchas — kapłan trojański, stronnik Greków
-
Pandarus — stryj Kresydy
-
Margarelon — naturalny syn Priama
-
Agamemnon — naczelnik Greków
-
Menelaus — brat jego
-
Achilles — dowódca Greków
-
Ajaks — dowódca Greków
-
Ulisses — dowódca Greków
-
Nestor — dowódca Greków
-
Diomedes — dowódca Greków
-
Patroklus — dowódca Greków
-
Tersytes — Grek niekształtny i nieokrzesany
-
Aleksander — sługa Kresydy
- Słudzy Troilusa, Diomedesa, Parysa
-
Helena — żona Menelausa
-
Andromacha — żona Hektora
-
Kasandra — córka Priama, wieszczbiarka
-
Kresyda — córka Kalchasa
- Trojańscy i greccy żołnierze, służba.
Scena w Troi i w obozie greckim pod murami miasta.
PROLOG
w zbroi
1Scena jest w Troi. Greckich wysp książęta,
Których krew dumną rozpaliła zemsta,
Do Aten swoje wyprawili nawy
[1]
Ładowne wojskiem i morderczą bronią.
5Sześćdziesiąt dziewięć głów koronowanych
Z ateńskich brzegów do Troi ruszyło,
Ślubując miastu ostatnią zagładę,
Gdzie Parys trzyma w objęciach Helenę,
Porwaną żonę króla Menelaja;
10Taki był powód tej zażartej wojny.
Już są w Tenedos
[2]; już ciężkie ich nawy
Na brzeg rzuciły wojenny ładunek.
Świeża, nietknięta jeszcze grecka armia
Na polach Troi rozbija namioty,
15Kiedy Priama miasto sześciobramne —
Dardan, Tymbria, Ilias i Chetas,
Antenorides, a szósta Trojańska —
W olbrzymich klamrach, olbrzymią zasuwą
Trojańskich synów w swych murach zamyka.
20Oczekiwanie, łechcąc krzepkie duchy
Jednych i drugich, Trojanów i Greków
Na niebezpieczną wyprowadza walkę.
I ja, choć Prolog, występuję zbrojny,
Nie, żebym zbytnią pokładać miał ufność
25W poety piórze albo grze aktorów,
Lecz by wystąpić zgodnie z treścią dzieła,
By was uprzedzić, łaskawi widzowie,
Że sztuka nasza przeskakuje wojny
Cały początek i w środku zaczyna,
30Zbierając wszystko, co w tym krwawym sporze
Poeta w sztuce jednej streścić może.
Chwalcie lub gańcie wedle waszej woli:
Złe albo dobre to wojny jest kolej.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA
Troja. Przed pałacem Priama.
Wchodzą Troilus w zbroi i Pandarus.
TROILUS
Gdzie jest mój giermek? Pragnę się rozbroić.
35Po co mi walczyć za murami Troi,
Gdym w mieście samym krwawą znalazł bitwę?
Niech ten, co panem swojego jest serca,
Do boju leci. Troil stracił swoje.
PANDARUS
39Czy się te skargi nigdy nie zakończą?
TROILUS
40Silni są Grecy, ich siła ćwiczona,
Z nauką dzielni, z dzielnością wytrwali,
Kiedym ja słabszy jest od łez niewieścich,
Od snu lękliwszy, od prostoty głupszy,
Nie waleczniejszy od dziewic w ciemności,
45A nie ćwiczeńszy od słabych niemowląt.
PANDARUS
46No, już ci się dosyć o tej sprawie nagadałem i nie chcę się mieszać do niej na przyszłość. Kto chce jeść bułkę z pszenicy, musi wprzód czekać na mlewo[3].
TROILUS
PANDARUS
48Na mlewo; lecz czekać jeszcze musisz na pytlowanie[4].
TROILUS
PANDARUS
50Jeśli czekałeś na pytlowanie, to musisz czekać i na zakis[5].
TROILUS
PANDARUS
52Na zakis; ale to nie koniec; idzie potem zagniecenie, ulepienie bułki, rozgrzanie pieca i upieczenie. A w dodatku trzeba ci także czekać na ostygnienie, jeżeli nie chcesz sobie gęby poparzyć.
TROILUS
Cierpliwość sama, chociaż jest boginią,
Z mniejszym ode mnie boleść znosi męstwem.
55Kiedy zasiadam przy stole Priama,
A na myśl piękna przyjdzie mi Kresyda…
Co? Przyjdzie? Zdrajco, kiedyż z niej wybiega?
PANDARUS
58A wczoraj w wieczór wydawała mi się piękniejsza niż kiedykolwiek, niż jakakolwiek inna kobieta.
TROILUS
60Od westchnień prawie na dwoje się pęka,
By przed Hektorem, skryć przed ojcem żałość,
Jak słońce burzę promieniem złocące,
W marszczkach
[6] uśmiechu westchnienia grzebałem;
W radości pozór owite cierpienia
65Są jak śmiech, który los na łzy przemienia.
PANDARUS
66Gdyby jej włosy nie były trochę ciemniejsze od włosów Heleny, choć mniejsza o to, nie byłoby porównania między tymi dwiema kobietami. Ale że to moja krewna, nie chciałbym, jak to powiadają, trąbić jej pochwał. Chciałbym tylko, żeby kto mógł, tak jak ja wczoraj, przysłuchać się jej rozmowie. Nie mam zamiaru uwłaczać dowcipowi[7] twojej siostry Kasandry, ale…
TROILUS
Pandarze, słuchaj! Słuchaj mnie, Pandarze!
Moje nadzieje, nie licz w odpowiedzi,
70Na ile sążni
[8] głęboko zapadły.
Gdy mówię: „Miłość jej mąci mi rozum”,
Ty w odpowiedzi dodajesz: „Jak piękna!”,
Potem do żywej serca mego rany
Przykładasz włos jej, oczy, lica, mowę,
75Słowami rękę poruszasz jej, rękę,
Przy której wszelka białość atramentem,
Zapisującym własną swoją hańbę,
Przy której tknięciu szorstki puch łabędzi,
Jak dłoń oracza twarde każde czucie.
80Ty mi to mówisz, mówisz tylko prawdę,
Gdy mówię, że ją z całej duszy kocham;
Ale tak mówiąc, miast
[9] kropli balsamu,
Do ran miłości w sercu zakrwawionym
Nóż jeszcze wciskasz, co te rany zadał.
PANDARUS
TROILUS
PANDARUS
87Wierzaj mi, nie chcę się do tej sprawy mieszać. Niech sobie będzie, jak jest: jeśli piękna, tym lepiej dla niej; jeśli niepiękna, ma na to lekarstwo we własnych rękach.
TROILUS
88Dobry Pandarze, co mówisz, dobry Pandarze?
PANDARUS
89Na zapłatę wszystkich moich zachodów dostałem tylko kłopot. Źle sądzony przez nią, źle sądzony przez ciebie, biegałem od jednego do drugiej, lecz liche dzięki za fatygę.
TROILUS
90Jak to? Gniewasz się, Pandarze, gniewasz się na mnie?
PANDARUS
91Dlatego że to moja krewna, to nie jest tak piękna jak Helena; a gdyby nie była moją krewną, to byłaby tak piękna w piątek jak Helena w niedzielę. Ale czy ja dbam o to? Niech sobie będzie czarna jak Murzynka[10], wszystko mi to jedno.
TROILUS
92Alboż mówię, że nie jest piękna?
PANDARUS
93Mów albo nie mów, nie troszczę się o to. Głupia, że za ojcem nie poszła[11]. Niech sobie idzie do Greków; dam jej tę radę przy pierwszym widzeniu. Co do mnie, nie chcę się więcej do sprawy tej mieszać, nie myślę się nią zajmować.
TROILUS
PANDARUS
TROILUS
PANDARUS
97Proszę cię, nie mów do mnie więcej! Zostawię wszystko, jak znalazłem, i na tym koniec.
Wychodzi. Alarm.
TROILUS
Zmilknijcie, krzyki! Zmilknij, dzika wrzawo!
Głupcy stron obu! Jakżeby Helena
100Piękna nie była, kiedy ją codziennie
Tak krwią najczystszą waszą malujecie.
Lecz ja nie mogę w sprawie takiej walczyć:
Dla mego miecza za lichy to przedmiot.
Lecz Pandar — bogi, jakże mnie dręczycie!
105Pandar mnie tylko do niej zbliżyć może,
A tak mi trudno pomoc jego zyskać
Jak prośbą czystość jej upartą zwalczyć.
Przez pamięć Dafny
[12] powiedz mi, Apollo
[13],
Czym jest Kresyda, czym ja, czym Pandarus?
110Łożem jej Indie; tam drzemie ta perła;
Pomiędzy Troją naszą a jej ziemią
Toczą się fale burzliwego morza.
Ja kupcem jestem, Pandarus okrętem,
Moje niepewne niosącym nadzieje.
Alarm. Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
115Troilu, czemu nie na placu boju?
TROILUS
Bom tu jest. Dobra niewieścia odpowiedź,
Gdy rzecz niewieścia stać w dali od bitwy.
Jakie nam z pola przynosisz nowiny?
ENEASZ
TROILUS
ENEASZ
TROILUS
Niechże mu krew płynie!
Nie dziw, że ranny, z takim walcząc wrogiem:
Parysa przebił Menelaj swym rogiem.
Alarm.
ENEASZ
TROILUS
Ja bym tu miał lepszy,
Gdybym potrafił „chcę” na „mogę” zmienić.
Ale czy wracasz do tańca na polu?
ENEASZ
TROILUS
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Ulica.
Wchodzą Kresyda i Aleksander.
KRESYDA
ALEKSANDER
KRESYDA
ALEKSANDER
Do wschodniej szły bramy,
135Która nad całą panuje doliną,
Przyjrzeć się bitwie. Hektora cierpliwość,
Silna jak cnota, zachwiała się dzisiaj:
Uderzył giermka, zgromił Andromachę,
I jakby w wojnie gospodarka była,
140Przed świtem jeszcze lekką przywdział zbroję,
Na pole wybiegł, a tam każdy kwiatek,
Jak prorok jaki, płakał w przewidzeniu
Skutków wściekłości jego.
KRESYDA
ALEKSANDER
145Taka wieść biega: Jest między Grekami
Mąż krwi trojańskiej, Hektora synowiec
[15],
KRESYDA
ALEKSANDER
Mówią, że mąż ten dzielny w swojej sile
150Sam jeden stoi.
KRESYDA
151Jak każdy inny, co niepijany i niechory, a ma nogi.
ALEKSANDER
152Mąż ten, pani, niejedno okradł zwierzę z właściwych mu przymiotów. Jest jak lew waleczny, nieokrzesany jak niedźwiedź, jak słoń powolny; mąż, w którym natura tak pomieszała humory[17], że jego odwaga zarywa szaleństwa, a jego szaleństwo zaprawne mądrością. Nie ma ludzkiej cnoty, której by nie miał poszlaki, ani ludzkiej wady, której by nie nosił na sobie plamki; to melancholiczny bez przyczyny, to mimo woli wesoły; ma spryt do wszystkiego, ale wszystko tak robi niesprytnie, że czysty z niego podagryczny[18] Briareusz[19]: rąk co niemiara, a żadnego z nich użytku, albo krótkowidzący Argus[20]: ócz[21] bez liku, a ślepy.
KRESYDA
153Ale jakże ten człowiek, który we mnie uśmiech tylko budzi, mógł rozgniewać Hektora?
ALEKSANDER
154Powiadają, że wczoraj zwiódł bój z Hektorem i powalił go na ziemię. Upokorzenie i wstyd odtąd ani jeść, ani spać Hektorowi nie pozwoliły.
Wchodzi Pandarus.
KRESYDA
ALEKSANDER
156Stryj twój, pani, Pandarus.
KRESYDA
157Hektor, mąż to waleczny.
ALEKSANDER
158Ile nim być można na tej ziemi.
PANDARUS
159O czym tu mowa? O czym tu mowa?
KRESYDA
PANDARUS
161Dzień dobry, Kresydo; o czymże to rozmawiacie? Dzień dobry, Aleksandrze. Jakże zdrowie, synowico? Kiedy byłaś w Ilium[22]?
KRESYDA
PANDARUS
163O czymże rozmawialiście, gdy nadszedłem? Czy Hektor był zbrojny i już wybiegł, nim przyszłaś do Ilium? Helena jeszcze nie wstała, czy nieprawda?
KRESYDA
164Hektor już wyszedł, a Helena jeszcze nie wstała.
PANDARUS
165Tak myślałem. Hektor nie zaspał dzisiaj.
KRESYDA
166O tym właśnie mówiliśmy i o jego gniewie.
PANDARUS
KRESYDA
168Przynajmniej jak on powiada.
PANDARUS
169Prawda, był w gniewie, wiem nawet dlaczego. Będzie on tam kosił wokoło siebie, mogę im to przepowiedzieć, a jest tam i Troilus, który nie bardzo daleko z tyłu za nim zostanie; niech się strzegą Troila, i to im mogę zalecić.
KRESYDA
170Co, czy i on także w gniewie?
PANDARUS
171Kto? Troilus? Troilus z nich dwóch waleczniejszy.
KRESYDA
172O Jowiszu[23]! Nie ma porównania.
PANDARUS
173Co? Nie ma porównania pomiędzy Troilem a Hektorem? Czy możesz poznać człowieka na pierwszy rzut oka?
KRESYDA
174Bardzo łatwo, jeśli go widziałam wprzódy[24] i znałam.
PANDARUS
175Więc dobrze, ja powiadam, że Troilus jest Troilus.
KRESYDA
176Mówisz to samo, co i ja mówię, bo i ja jestem pewna, że to nie Hektor.
PANDARUS
177Jak Hektor nie jest Troilem pod pewnym względem.
KRESYDA
178Żeby każdemu oddać sprawiedliwość, każdy jest samym sobą.
PANDARUS
179Samym sobą? Ach, biedny Troilus! Dałby Bóg, żeby był samym sobą!
KRESYDA
PANDARUS
181Żeby nim został, poszedłbym boso do Indii.
KRESYDA
182Nie jest przecie Hektorem.
PANDARUS
183Samym sobą? Nie jest on samym sobą. Chciałbym, żeby był samym sobą! Ale cóż robić, bogowie są nad nami; czas naprawi albo zdławi. Więc dobrze — Troilus — dobrze, dobrze — chciałbym, żeby moje serce w jej było piersiach! Nie, Hektor nie lepszy od Troila.
KRESYDA
PANDARUS
KRESYDA
PANDARUS
187Drugi jeszcze lat tych nie doszedł; ale zaśpiewasz mi inną o nim piosenkę, gdy lat tych dojdzie. Nie tego roku będzie miał Hektor jego dowcip.
KRESYDA
188Nie potrzeba mu go, dopóki ma swój własny.
PANDARUS
KRESYDA
PANDARUS
KRESYDA
192Nie byłaby mu do twarzy; lepsza jego własna.
PANDARUS
193Nie masz zdrowego sądu, synowico. Sama Helena przysięgała, dni temu kilka, że Troilus, jak na bruneta — bo jest brunet, muszę przyznać — choć niebrunet…
KRESYDA
PANDARUS
195Na uczciwość, żeby powiedzieć prawdę, brunet i niebrunet.
KRESYDA
196Żeby powiedzieć prawdę, prawda i nieprawda.
PANDARUS
197Przenosiła[25] jego cerę nad cerę Parysa.
KRESYDA
198Parys przecie dosyć ma kolorów.
PANDARUS
KRESYDA
200Więc Troilus ma ich za wiele. Jeżeli go przenosiła nad Parysa, cera jego musi być rumieńsza, a że jeden dosyć ma kolorów, a drugi ma ich więcej, zbyt to płomienista pochwała dla dobrej cery. Brakowałoby tylko, żeby złoty język Heleny wychwalał Troila, że ma nos miedziany[26].
PANDARUS
201Przysięgam ci, że jak myślę, Helena kocha go więcej niż Parysa.
KRESYDA
202Jeśli to prawda, to wesoła z niej Greczynka.
PANDARUS
203Jestem tego pewien. Zbliżyła się do niego ostatnim razem we framudze okna i — wiesz, że nie ma więcej jak trzy lub cztery włosy na brodzie…
KRESYDA
204To pod tym przynajmniej względem arytmetyka szynkarczyka[27]. I bez trudności by znalazła sumę jego jednostek.
PANDARUS
205To prawda, że jeszcze młody, a przecie nie dostaje tylko trzy funty[28], żeby uniósł ten sam ciężar co brat jego Hektor.
KRESYDA
206I co, tak młody, a już tak stary nosiciel?
PANDARUS
207Otóż, żeby ci dowieść, że go Helena kocha, wyobraź sobie, zbliża się do niego i kładzie mu swoją białą rączkę na rozłupanym podbródku…
KRESYDA
208Zmiłuj się nad nami, Junono[29]! A któż mu go rozłupał?
PANDARUS
209Ach, wiesz przecie, że ma dołki. Moim zdaniem, jego uśmiech lepiej mu do twarzy niż komukolwiek w całej Frygii[30].
KRESYDA
210O, uśmiecha się walecznie!
PANDARUS
KRESYDA
212Wielka prawda; powiedziałbyś, że to chmura w jesieni.
PANDARUS
213A więc dobrze. Teraz, żeby ci dowieść, że Helena kocha Troila…
KRESYDA
214Może by i Troilus chciał dowieść twojego dowodzenia.
PANDARUS
215Kto? Troilus? On dba o nią tyle, co ja o zgniłe jaje[31].
KRESYDA
216Jeśli tak lubisz zgniłe jaja jak zgniłków, to nieraz jesz kurczęta w skorupie.
PANDARUS
217Nie mogę się wstrzymać od śmiechu, gdy sobie przypomnę, jak go łechtała pod brodą. Nie ma co powiedzieć, dziwnie białą ma rączkę, muszę wyznać.
KRESYDA
PANDARUS
219Aż tu nagle odkrywa biały włos na jego brodzie.
KRESYDA
220Ach, biedna broda! Niejedna brodawka jest od niej bogatsza.
PANDARUS
221Dopieroż tam było śmiechu! Królowa Hekuba tak się śmiała, że oczy jej kipiały.
KRESYDA
PANDARUS
223Śmiała się także Kasandra.
KRESYDA
224Ale mniejszy był ogień pod garnuszkiem jej oczu. Czy i jej oczy kipiały?
KRESYDA
226Ale cóż wywołało wszystkie te śmiechy?
PANDARUS
227Co? Biały włos, który Helena znalazła na brodzie Troila.
KRESYDA
228Gdyby to był włos zielony, to i ja bym się śmiała.
PANDARUS
229Mniej jednak śmiano się z białego włosa niż z jego pięknej odpowiedzi.
KRESYDA
230A cóż to była za odpowiedź?
PANDARUS
231Mówi ona: „Jest tylko pięćdziesiąt dwa włosy na twojej brodzie, a jeden z nich biały”.
KRESYDA
PANDARUS
233Prawda, o to nie pytaj. „Pięćdziesiąt dwa włosy[33] — odrzecze — a jeden z nich biały? Ten włos biały to mój ojciec, a wszystkie inne to jego synowie”. „Jowiszu — mówi ona — a któryż z nich jest Parys, mój małżonek?” „Rosochaty — odpowiedział — wyrwij i daj mu go”. Dopieroż było tam śmiechu! A Helena tak się zaczerwieniła, a Parys tak się sierdził[34], a wszyscy inni tak się śmiali, że to przechodzi wszystko.
KRESYDA
234Niechże i historia ta przejdzie, bo dość już długo wędruje.
PANDARUS
235Chętnie, synowico. Myśl o tym, co ci powiedziałem wczoraj.
KRESYDA
237Przysięgam, że to prawda. Płacze z twojej przyczyny, jakby się w kwietniu urodził[35].
KRESYDA
238Ja też w jego łzach urosnę jak pokrzywa w maju.
Słychać znak odwrotu.
PANDARUS
239Słuchaj! Wracają z pola bitwy! Czy chcesz się zatrzymać, aby im się przyjrzeć w powrocie do Ilium? Dobra synowico, zostań, słodka synowico, Kresydo.
KRESYDA
PANDARUS
241Tu, tu doskonale jest miejsce; tu będziemy mogli widzieć przewybornie. Będę ci ich nazywał po imieniu w przechodzie[36], tylko uważaj Troila przed wszystkimi.
Przechodzi Eneasz.
KRESYDA
PANDARUS
243To jest Eneasz. Czy nie wspaniały wojownik? To jeden z kwiatów trojańskich, mogę ci zaręczyć. Lecz uważaj Troila, za chwilę go zobaczysz.
KRESYDA
Przechodzi Antenor.
PANDARUS
245To Antenor. Bystry u niego dowcip, możesz mi wierzyć, i na waleczności mu nie zbywa[37]. To mąż najzdrowszego rozsądku w całej Troi, a do tego i urodziwy. Kiedyż nadejdzie Troilus? Pokażę ci Troila niebawem. Byle mnie spostrzegł, zobaczysz, jak kiwnie na mnie głową.
KRESYDA
246Kiwnie nad tobą głową, stryju?
PANDARUS
KRESYDA
248Uczciwe serce! Nie bez powodu.
Przechodzi Hektor.
249A, to jest Hektor, to, to, patrz tylko, to. To mi zuch dopiero! Bóg z tobą, Hektorze! To mi waleczny żołnierz, synowico. O waleczny Hektorze! Patrz, co za spojrzenie, co za mina! Czy nie okazały to człowiek?
KRESYDA
PANDARUS
251Czy nieprawda? Aż się miło robi na sercu. Patrz tylko, jak jego hełm posiekany, czy widzisz? Patrz tylko! To nie są żarty, to mi się nazywa przyłożyć ręki; niech mu teraz kto odejmie, jak to powiadają. A to mi nasiekanie!
KRESYDA
Przechodzi Parys.
PANDARUS
253Od miecza, od czego zechcesz, to wszystko jedno dla niego. Choćby sam diabeł wsiadł na niego, to mu rzecz obojętna. Na bożą źrenicę, na taki widok miło mi się robi na sercu. Tam idzie Parys, tam idzie Parys, tam idzie Parys! Patrz tam, synowico. Czy nie piękny i to wojownik? Jak ci się zdaje? Wspaniałe widowisko! Któż to powiedział, że wraca ranny do domu? Nie ranny, wielkie szczęście! Uraduje się serce Heleny. Jakbym pragnął zobaczyć teraz Troila! Niebawem zobaczysz Troila.
Przechodzi Helenus.
KRESYDA
PANDARUS
255To jest Helenus. Nie pojmuję, co się zrobiło z Troilem. To jest Helenus. Myślę, że nie ruszył dziś w pole. To Helenus.
KRESYDA
256Czy może Helenus walczyć, stryju?
PANDARUS
257Helenus? Nie — tak — może walczyć niezgorzej. Nie pojmuję, gdzie się obraca Troilus. Cicho! Czy nie słyszysz, jak lud wykrzykuje: „Troilus!”? Helenus jest kapłanem.
Przechodzi Troilus.
KRESYDA
258Cóż to za chłystek się zbliża?
PANDARUS
259Gdzie? Tam? To Deifobus. A to jest Troilus. To mi człowiek, synowico. Hm, dzielny Troilus! Książę rycerzy!
KRESYDA
260Cicho! Wstydź się, cicho!
PANDARUS
261Rycerz, UrodaUważaj[38] go, przyjrzyj mu się. O waleczny Troilus! Otwórz tylko oczy, synowico. Patrz, jak miecz jego zakrwawiony, a hełm jego straszniej posiekany od przyłbicy Hektora. A co za spojrzenie Co za chód! Cudowny młodzieniec! A jeszcze dwadzieścia trzy nie skończył! Bóg z tobą, Troilu, Bóg z tobą! Gdybym miał siostrę Grację[39] lub córkę Boginię, dałbym mu do wyboru. Cudowny człowiek! Parys? Parys przy nim błoto i zaręczam, że Helena pomieniałaby[40] się chętnie i dorzuciłaby w dodatku garść złota.
Przechodzi wojsko.
KRESYDA
PANDARUS
263Osły, błazny, głupcy! Słoma i otręby, słoma i otręby! Rosół po obiedzie. Chciałbym żyć i umierać, patrząc na Troila. Nie poglądaj[41] dłużej! Nie poglądaj dłużej! Orły już przeleciały; to same tylko wrony i kawki, wrony i kawki! Wolałbym być takim jak Troil mężem niż Agamemnonem i całą Grecją.
KRESYDA
264Jest jednak między Grekami Achilles, dzielniejszy od Troila rycerz.
PANDARUS
265Achilles? To furman, tragarz, to czysty wielbłąd.
KRESYDA
PANDARUS
267Dobrze, dobrze? Czy masz ty choć trochę sensu? Czy masz ty oczy? Czy wiesz ty, co to jest człowiek? Czy urodzenie, piękność, kształtna postać, wymowa, męskość, nauka, łagodność, cnota, młodość, szczodrobliwość i tak dalej nie są imbirem i solą zaprawiającą człowieka?
KRESYDA
268Może jakiego ciastucha, żeby go potem wypiec na montową[42] bułeczkę i z pieca dobyć piecuchem.
PANDARUS
269KobietaCo za dziwna z ciebie kobieta! Ani zgadnąć, gdzie twój puklerz[43].
KRESYDA
270W moich plecach, żeby bronić mojego brzucha; w moim dowcipie, żeby bronić moich fortelów; w mojej oględności, żeby bronić mojej osoby; w mojej masce, żeby bronić mojej piękności; a w tobie, żeby bronić tego wszystkiego; przy tylu puklerzach mam jeszcze tysiąc innych strażników.
PANDARUS
271Wymień mi jednego z twoich strażników.
KRESYDA
272Mam się dosyć na straży, aby się nie wygadać, i to jest najpierwszy z moich strażników. Jeśli się nie mogę ustrzec, aby mnie nie pchnięto, gdzie bym nie chciała, mogę się przynajmniej ustrzec, aby ci nie powiedzieć, jak dostałam to pchnięcie, chyba że puchlina zbyt będzie wydatna, a wtedy i straż już niepotrzebna.
PANDARUS
273Co za dziwna z ciebie kobieta!
Wchodzi Paź Troilusa.
PAŹ
274Mój pan chciałby natychmiast mówić z tobą, panie.
PANDARUS
PAŹ
276W twoim domu, panie, gdzie się rozbraja.
PANDARUS
277Powiedz mu, paziu, że przyjdę niebawem.
Wychodzi Paź.
278Lękam się, żeby nie był ranny. Bądź zdrowa, dobra synowico.
KRESYDA
PANDARUS
280Zobaczymy się za chwilę.
KRESYDA
281A przyniesiesz mi, stryju…
PANDARUS
282Zadatek miłości Troila.
Wychodzi.
KRESYDA
A ten zadatek zrobi cię rajfurem
[44].
Słowa, przysięgi, prezenty i jęki,
285Wszystko przynosi z innego poręki;
Stokroć w nim więcej sama widzę blasku
Niż w bladym pochwał Pandara obrazku.
Lecz z posiadaniem radość duszy kona.
290Kochanka nie wie nic, gdy nie wie o tym,
Że czego pragną, jest dla mężczyzn złotem;
Szczęśliwa miłość dać tego nie może,
Co żądza daje klęczącym w pokorze.
To jest więc pierwszym miłości pewnikiem:
295Mieć jest być panem; chcieć — być niewolnikiem.
Choć więc w mym sercu miłości żar tleje,
Nie zdradzą oczy, co się w duszy dzieje.
Wychodzi.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki.
Przy odgłosie trąb wchodzą
Agamemnon,
Nestor,
Ulisses[46],
Menelaus i inni.
AGAMEMNON
Dostojni książęta,
Od jakiej troski lica wam pożółkły?
300
Wszystkich przedsięwzięć człowieka na ziemi
Nigdy w swej całej nie iszczą
[47] się pełni.
Im większe dzieło, tym klęsk, zawad więcej;
Jak sęki z biegiem oskoły
[48] tworzone
305Garbacą smukłej sosny kształtną postać,
Skręcają włókna w górę strzelające.
Cóż więc dziwnego, że i nas zawiodły
Nasze nadzieje, że trojańskie mury
Stoją po siedmiu latach oblężenia;
310Gdy wszystkie czyny upłynionych
[49] wieków,
Których nam pamięć dzieje przechowały,
Nigdy w spełnieniu nie ziściły kształtów,
Jakie w poczęciu twórcza myśl im dała?
Czemuż was klęski nasze mają smucić?
315Czemu z boleścią za hańbę bierzecie
To, co Jowisza próbą tylko było,
By nieugiętą w was odkryć wytrwałość?
Metalu tego nie jawi się czystość
W szczęścia uśmiechach, bo głupi i mądry,
320Tchórz i waleczny, artysta i partacz,
Twardy i miękki, wszyscy w pomyślności
Jednej pozornie wydają się próby;
Lecz gdy zawyje przeciwności burza,
Wachlarz jej wszystko, co lekkie, odwieje,
325Zostanie tylko masa pełna treści,
Bogata w wartość, niezmieszana z niczym.
NESTOR
Agamemnonie, pozwól Nestorowi
Z winnym potęgi twej poszanowaniem
Dopełnić myśli słów twoich ostatnich.
330
Na cichym morzu lada łódź, jak cacko,
Ślizga się śmiało po cierpliwej piersi,
Żegluje z nawą o bokach potężnych;
Lecz niech surowy rozdrażni Boreasz
[50]
335Łagodną Tetys
[51], a zobaczysz okręt
Olbrzymim bokiem siekący wód góry,
Jak Perseusza
[52] uskrzydlony rumak,
Pośród przestrzeni dwóch mokrych żywiołów.
Gdzie teraz łódka, co śmiała przed chwilą
340Z dębem się mierzyć ścianą papierową?
Lub
[53] do bezpiecznej uciekła przystani,
Lub była jednym dla Neptuna
[54] kąskiem.
Tak i waleczność, pozorna lub szczera,
Tylko się w burzach fortuny objawia;
345Kiedy jej słońce w całym świeci blasku,
Giez dręczy trzodę więcej niźli tygrys;
Ale gdy wicher ugina kolana
Sękatych dębów, gdy skryją się muchy,
Waleczne zwierzę, jak zbudzone burzą,
350Sympatyzuje z groźną jej wściekłością
I rykiem do jej tonu nastrojonym
Wściekłej fortunie odpowiada.
ULISSES
Królu,
Ty Greków wodzu i nerwie, i kości,
355Sił naszych serce i ożywna
[55] duszo,
W którym się winny wszystkie myśli skupiać,
Słów moich słuchaj. Zaczynam od hołdu,
Który
do Agamemnona
twej mowie, wszystkich królów królu,
360I twojej, wieku odziany powagą,
Słusznie należy.
do Agamemnona
Słowa twoje godne,
By, Greków ręką na spiżu wyryte,
Były nauką dla przyszłych pokoleń;
365Jak twe są godne, dostojny Nestorze,
By, w srebrze kute, powietrznym łańcuchem,
Jak oś, na której niebo krąży, silnym,
Do wymownego twojego języka
Hellenów
[56] uszy przybiły na zawsze.
370Raczcie jednakże — ty wielki — ty mądry,
Cierpliwie słuchać mowy Ulissesa.
AGAMEMNON
Królu Itaki, mów, bo się nie lękam,
Żeby czcze słowa, ciężkie, a bez treści,
Z twych ust płynęły, jak nie mam nadziei,
375Żebym z zjadliwych Tersyta ust słyszał
Dźwięczną muzykę, dowcip lub wyrocznię.
ULISSES
Na swych podstawach nie stałaby Troja,
A miecz wielkiego Hektora od dawna
Pana by nie miał, bez przeszkód następnych
[57]:
380
WładzaPowaga władzy poszła w zapomnienie;
Ile namiotów greckich na dolinie,
Tyle się pustych wyrodziło stronnictw.
Jeżeli namiot wodza nie jest ulem,
Gdzie każda pszczoła swą przynosi zdobycz,
385Jak miodu czekać? Gdzie władz stopniowanie
Osłania maska, tam i najmniej godny
Z najzasłużeńszym pod maską się mierzy.
Toć
[58] niebo samo, planety i ziemia
Pilnują wiernie pierwszeństwa porządku,
390Stopnia i miary, służby, kształtu, pory
I nieodmiennej w biegu swoim drogi;
Dlatego słońce, ten jasny planeta
[59],
Na szczytnym tronie wyżej innych siadło,
By jasnym okiem złych planet wpływ leczyć
395I bez oporu wśród gwiazd złych i dobrych
Swe panowanie rozciągnąć królewskie.
Lecz gdy planety grzeszną mieszaniną
W nieład popadną, jak potworne klęski!
Wokoło bunty; tu ziemia się trzęsie,
400Tam ryczy morze, tu szaleją wiatry;
Groza i klęski burzą i druzgoczą
Małżeński pokój i jedność państw świętą.
Gdy się podstawy chwieje stopniowanie,
Które do wielkich czynów jest drabiną,
405Marnieją wszystkie ludzkie przedsięwzięcia.
Jak stopnie szkolne, bractwa miast, jak handel,
Dalekie brzegi pokojem łączący,
Jak urodzenia i starszeństwa prawa,
Korony, berła, wieku przywileje
410Bez stopniowania jakżeby zdołały
Każde zatrzymać miejsce mu należne?
Znieś stopniowanie, spuść jedną tę strunę,
A słuchaj, straszny naokoło rozdźwięk!
Patrz, wojna wszędzie; zbuntowane fale
415Podnoszą piersi nad brzegów zapory,
Zmieniają ziemię w jedno wielkie bagno;
Bezprawna przemoc słabości jest panią,
Dziki syn ojca własnego morduje,
Siła jedynym prawem jest, a raczej
420Imię swe tracą prawo i bezprawie,
W których pośrodku sprawiedliwość mieszka.
Wszystko na jednym opiera się gwałcie,
Na samowoli gwałt, na żądzy wola;
A żądza, świata jeden wilk powszechny,
425Przez samowolę i gwałt popierana,
Gdy wszystko zmieni na łup, wszystko połknie,
Musi na koniec pożreć sama siebie.
Gdy stopniowanie, królu, pogrzebane,
Na grobie jego zamęt taki rośnie.
430To stopniowania grzeszne zaniedbanie,
Pnąc się do góry, coraz niżej spada.
Swym gardzi wodzem, kto o szczebel niżej,
Sam od trzeciego z rzędu pogardzany,
I tak koleją
[60] każdy wojska stopień,
435Idąc za śladem tego, który pierwszy
Śmiał stopniem sobie wyższego ohydzić,
Bladej zazdrości farbą się zaraził.
Przez tę jedynie febrę
[61], nie swe siły,
Troja na swoich stoi podwalinach,
440Troja, by skończyć w słowach kilku, powiem,
Stoi chorobą naszą, nie swym zdrowiem.
NESTOR
Mądrze Ulisses chorobę nam odkrył,
Która zamysły wszystkie nasze łamie.
AGAMEMNON
Odkryłeś słabość, wskaż teraz lekarstwo.
ULISSES
445Wielki Achilles, który ludu głosem
Jest armii naszej nerwem i prawicą,
Swej chwały wietrznej krzykiem ogłuszony,
W swojej wartości przesadzonym sądzie,
Od dawna w własnym namiocie zamknięty,
450Naszym się wszystkim urąga zamiarom.
Przy nim Patroklus na leniwym łożu
Dzień cały stroi nieprzystojne żarty,
Wszystkich szyderczym nicuje nas migiem
[62],
Który potwarca zwie naśladowaniem.
455Czasem przywdziewa godność twoją, królu,
I jak na scenie sierdzący się aktor,
Którego talent cały w ścięgnach leży,
Co z dumą słucha drewnianej rozmowy
Swych nóg, o deski sceny kołaczących,
460Śmiesznej postawy przesadzonym ruchem
Śmie twój królewski przedrzeźniać majestat.
Głos jego niby dźwięk pękniętych dzwonów,
A wyrażenia tak wiatrem nadęte,
Że i w Tyfona
[63] ryczącego ustach
465Byłyby tylko nędzną hiperbolą.
Na to zatęchłych błazeństw widowisko,
Ogromnym ciałem swoim gniotąc łoże,
Achilles z głębi swej piersi dobywa
To śmiechy głośne, to głośne oklaski.
470Woła: „Wybornie! Żywy Agamemnon!
A teraz graj nam mądrego Nestora,
Jak Nestor chrząkaj i gładź sobie brodę,
Gdy się do jakiej perory
[64] zabierze”.
Ma, czego żądał, a naśladowanie
475Tak wzoru bliskie jak dwie równoległe,
A tak podobne jak Wulkan
[65] i Wenus
[66];
StarośćBoski jednakże Achilles wykrzyka:
„Wybornie! Żywy Nestor! Daj go teraz,
Jak się przy nocnym uzbraja alarmie”.
480Dopieroż śmiechy ze słabości wieku!
Kaszle i pluje, trzęsącą się ręką
Bez końca dłubie po spinkach swej zbroi,
A na ten widok umiera od śmiechu
Jego Waleczność; woła: „Skończ, Patroklu,
485Lub mi stalowe daj żebra, inaczej
Od śmiechu pęknę!”. I takim zwyczajem
Nasze przymioty, kształty, charaktery,
Nasze zasługi, czyny i fortele,
Nasze rozkazy, przezorność i mowy,
490By zagrzać wojsko lub zawrzeć przymierze,
Triumf i klęski, prawda i potwarze,
Wszystko treść daje ludzi tych szyderstwom.
NESTOR
Przykład tej pary, którą głos powszechny
Ukoronował, jak mówi Ulisses,
495Niejedną duszę zatruł swoim jadem.
Toć Ajaks także urósł w samowolę
I głowę nosi z Achillesa dumą,
I jak Achilles, w namiocie zamknięty,
Uczty wydaje buntownicze, szydzi
500Z naszych rozkazów, śmiały jak wyrocznia
Szczuje Tersyta, tego niewolnika,
Który potwarze jak monetę kuje,
Żeby nas z błotem mieszać swoją żółcią,
Naszą powagę podkopać i zniszczyć
505Mimo grożących wkoło niebezpieczeństw.
ULISSES
Z wojennych rachub mądrość chcą wykluczyć
I tylko o tym trzymają
[67] wysoko,
Co działa ręką; gardzą przezornością:
510Ciche, głębokie przymioty umysłu,
Nieprzyjacielskie ważącego siły,
Żeby obliczyć, ile rąk potrzeba,
By w dobrą porę wpaść, gdzie przynależy,
To dla nich palca niewarte kiwnięcia.
515U nich to zwie się wojną alkierzową
[68],
Dziełem piecuchów po mapach ślepiących;
Bo dla nich taran, który trzaska mury
Siłą zamachu i ciężaru skutkiem,
Lepszy od ręki, co taran stworzyła,
520Lub od rozumu, co swoją bystrością
Kieruje ciosem ślepego narzędzia.
NESTOR
Jeśli to prawda, to koń Achillesa
Wart kilku synów Tetydy
[69].
Słychać odgłos trąbki.
AGAMEMNON
525Co trąbka znaczy? Zobacz, Menelaju!
Wchodzi Eneasz.
MENELAUS
AGAMEMNON
ENEASZ
Przybywam z Troi; tożli
[70], powiedz, proszę,
Agamemnona wielkiego jest namiot?
AGAMEMNON
ENEASZ
Czy może krwi królewskiej poseł
W królewskie uszy swe zlecenie złożyć?
AGAMEMNON
Może bezpiecznie jak pod Achillesa
Tarczy osłoną, w tych wodzów obliczu,
535Którzy uznają głosem jednomyślnym
Agamemnona za wszech królów króla.
ENEASZ
Wolność niemała, wielkie bezpieczeństwo.
Lecz jak od innych rozezna go mężów
Królewskiej twarzy nieświadomy poseł?
AGAMEMNON
ENEASZ
Jak, powtarzam, by w sobie obudził
Poszanowanie, a licom nakazał
Skromny rumieniec, jak zimny poranek,
Gdy zwraca oczy na młodego Feba
[71],
545Gdzie ten Bóg władzy, narodów przewodnik,
Gdzie Agamemnon wielki i potężny?
AGAMEMNON
Lub on z nas szydzi, lub trojańskie mury
Ceremonialnych chowają dworaków.
ENEASZ
Gdy wojna drzemie, znajdziesz tam dworaków
550Łatwych, łagodnych jak klęczący anioł;
Lecz gdy bój zawre, za broń każe chwytać,
Mają żółć, silne muskuły i ręce,
I miecze wierne, i tarcze niezłomne,
I serca dzielne przy łasce Jowisza.
555
Pochwała bowiem wartość swoją traci,
Gdy ją zasługa sama sobie płaci;
Wróg tylko jeden klęską daje własną
U świata chwałę jak dzień czysty jasną.
AGAMEMNON
560Trojański pośle, zwiesz się Eneaszem?
ENEASZ
AGAMEMNON
ENEASZ
Dowie się o nim jeden Agamemnon.
AGAMEMNON
Trojańskich poselstw nie słucha on tajnie.
ENEASZ
565Nie po tom przyszedł z Troi, by je szeptać,
Wojenną trąbą uszy jego zbudzę,
Dopiero pewny zmysłów jego bacznych
Powiem, com przyniósł.
AGAMEMNON
Więc mów jak wiatr wolny.
570Nie teraz pora snu Agamemnona,
A żebyś wiedział, iż teraz nie drzemie,
On sam to mówi.
ENEASZ
Więc ozwij się, trąbo.
Spiżowym głosem leniwe namioty
575Przeleć potężnie, niech każdy Grek dzielny
Słyszy, co Troja głośno mu powiada!
Trąba.
Potężny królu, mamy w Troi murach
Dzielnego męża, a syna Priama,
Hektor mu imię. W długiej nieczynności
580Rdzewieje teraz; on mnie tu przysyła,
Przy trąb odgłosie mówić tak poleca:
Greków królowie, książęta i pany,
PojedynekJeśli śród waszych dzielnych wojowników
Jest mąż ceniący honor nad spoczynek,
585Nad niebezpieczeństw trwogę jasną chwałę,
Co zna swe męstwo, a swej nie zna trwogi,
Kocha swą lubą nie w czczych tylko słowach,
Przysięgach, które na ustach jej składa,
Co śmie przymioty jej i piękność wielbić
590Nie tylko w miękkim ramion jej objęciu,
Temu przynoszę Hektora wyzwanie.
Hektor w obliczu i Greków, i Trojan
Dowiedzie, dowieść przynajmniej zamierza,
Że równie wiernej, pięknej i roztropnej
595Jak dama jego nigdy żaden z Greków
Do swojej wiernej nie przycisnął piersi.
Jutro w pośrodku wojsk nieprzyjacielskich
Przyjdzie i trąbą swą do boju wezwie
Greka chętnego za kochankę walczyć.
600Jeśli wystąpi, Hektor cześć mu odda;
Gdy nikt nie stanie, powie za powrotem,
Że greckie damy spalone od słońca,
Niewarte jednej drzazgi dzid trojańskich.
Skończyłem.
AGAMEMNON
605Słowa twe naszym kochankom
Rozgłosić każę, a jeśli z nich żaden
Nie znajdzie serca do takiej rozprawy,
To w domu wszyscy zostali waleczni.
Lecz my żołnierze; a żołnierz to chudy,
610Który nie kocha lub nie kochał wprzódy;
Jeżeli żaden do boju nie stanie,
To za kochanków ja przyjmę wyzwanie.
NESTOR
Który był mężem, kiedy dziadek jego
615Ssał mleko mamki, powiedz, że choć stary,
Jeśli się w naszym nie znajdzie obozie,
Młodszy wojownik, z iskrą ognia w sercu,
Gotowy walczyć za swoją kochankę,
Ja srebrne włosy w złoty hełm ubiorę,
620Na zwiędłe barki wdzieję naramiennik,
Do boju stanę i w oczy mu powiem,
Że moja dama urodniejsza była
Od jego babki, że ten świat nie widział
Czystszej jak ona; tego mu dowiodę,
625Przeciw potokom krwi młodej i wrzącej,
Trzema kroplami mojej krwi stygnącej.
ENEASZ
Nieurodzaju takiego młodzieży
Nie daj wam, Boże!
ULISSES
AGAMEMNON
630Eneaszu,
Daj mi twą rękę; pozwól, bym cię naprzód
Do pawilonu
[73] mego poprowadził.
O tym wyzwaniu Achilles się dowie,
I wszystkich greckich namiotów panowie,
635A ty zobaczysz na Hellenów święcie,
Jakie wróg dzielny ma u nas przyjęcie.
Wychodzą wszyscy prócz Ulissesa i Nestora.
ULISSES
NESTOR
Co chcesz mówić, Ulissesie?
ULISSES
Czuję, jak w mózgu myśl rodzi się młoda,
640Niechże na słońcu twej rady zakwitnie.
NESTOR
ULISSES
Słuchaj: klin tępy rozdziera
Sęki najtwardsze.
Pycha Chwast nieznośnej dumy,
Który już w sercu Achilla dojrzewa,
645Ściąć teraz pora, bo jeśli dozwolim,
Ażeby ziarna swoje wkoło rozsiał,
Las złego zielska udusi nas wszystkich.
NESTOR
ULISSES
Wezwanie dzielnego Hektora,
650Choć niby wszystkim ogłoszone Grekom,
Miało na celu jednego Achilla.
NESTOR
To łatwo odkryć, jak naturę skały
Łatwo z drobnego rozpoznać odłamku.
Skoro się tylko o wyzwaniu dowie
655Achilles — choćby mózg jego był suchy,
Jak jest libijski piasek, a wie Febus,
Że dość jest suchy — nieomylnym sądem
Zgadnie natychmiast, że w swoim wyzwaniu
Hektor jedynie jego miał na celu.
ULISSES
660I sądzisz, że je przyjmie?
NESTOR
Tego pragnę.
Kto zdoła, oprócz jednego Achilla,
Z Hektorem walcząc, czysty unieść honor?
A choć ta bitwa jest tylko igraszką,
665Potężnie dotknie ducha dwóch narodów.
Trojanie chwałę naszą chcą smakować
Swym podniebieniem najdelikatniejszym,
A dobre imię nasze, Ulissesie,
Na wagę idzie w sporze fantastycznym,
670A pojedynku skutek dla stron obu
Złą albo dobrą będzie przepowiednią;
Będzie to indeks, który w kilku słowach
Długich rozdziałów daje treść skróconą,
Jest niemowlęciem, które na olbrzyma
675Wyrośnie z wolna w dalszym rzeczy toku.
Ich zdaniem, rycerz z Hektorem walczący
Przez nas wybrany; a przy tym wyborze
Wszystkich nas dusze, bacząc na zasługę,
Z wszystkich cnót naszych i naszej dzielności
680Jednego męża wydestylowaly;
Jeśli on chybi, jak jego zwycięzca
Urośnie w serce! jak przybierze hartu
Ufność w swe siły! a takiej ufności
Ramię jest tylko posłusznym narzędziem
685Jak miecz i strzała narzędziem ramienia.
ULISSES
Przebacz, Nestorze, lecz z słów twoich wnoszę,
Że powinnością naszą jest przeszkodzić,
Aby z Hektorem mierzył się Achilles.
690Wystawmy, może uda się go sprzedać;
W przeciwnym razie lepszego zalety
Tym się korzystniej po gorszym wydadzą.
Nie dozwól nigdy, aby się z Hektorem
Achilles mierzył, z ich bowiem spotkaniem
695W tropy za naszym honorem lub hańbą
Jak psy dwa gonią dziwne dwa następstwa.
NESTOR
Me stare oczy dojrzeć ich nie mogą;
Jakież to?
ULISSES
Gdyby nie tyle był dumny
700Achilles, chwałę swojego zwycięstwa
Dzieliłby z nami; ale z jego pychą
PogardaWolałbym piec się na libijskim słońcu
Niż na palącej ócz jego pogardzie,
Gdyby zwycięzcą z pojedynku wrócił.
705Jeśli ulegnie, z obrażoną sławą
Najdzielniejszego Greków bohatera
Głęboka rana grecki dotknie honor.
Ciągnijmy losy, a rozumną sztuką
Niech na ciężkiego wypadnie Ajaksa
710Z Hektorem walczyć. Udajmy przed ludźmi,
Że w nim pierwszego widzimy rycerza.
Dla Achillesa, zbytkami oklasków
Odurzonego, lekarstwem to będzie:
Wybór mu czuba niewątpliwie przytrze,
715Który w swej dumie wyżej go najeżył
Niż łuk swój Irys
[75]. Jeśli z bitwy Ajaks
Wyniesie całą swoją pustą głowę,
Zwycięzcy pochwał nie będziemy szczędzić;
W razie przegranej zostanie nam wiara,
720Że na dzielniejszych nie zbywa nam mężach.
Co bądź wypadnie, w Achillesa czubie
Wybór ten piórka najlepsze wyskubie.
NESTOR
Zaczynam teraz w zdaniu twym smakować;
Idźmy bez zwłoki do Agamemnona,
725A wiem, że chętnie myśl moją podzieli.
Niech jeden kundel drugiego ugłaszcze,
Gdy na kość jedną — dumę, zwrócą paszcze.
Wychodzą.
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA
Obóz grecki.
Wchodzą Ajaks i Tersytes.
AJAKS
TERSYTES
729Agamemnon — a gdyby Agamemnon miał wrzodzianki dotrawione po całym ciele?
AJAKS
TERSYTES
731I gdyby wrzodzianki te ciec zaczęły? Przypuśćmy. Wtedy przynajmniej wyciekłoby co z naszego wodza. Czy nie byłaby to materia ropna?
AJAKS
TERSYTES
733Bo wyciekłoby choć trochę materii, której dopatrzyć się teraz nie mogę.
AJAKS
734Ty synu wilczycy, gdy słyszeć nie możesz, czuj przynajmniej.
Bije go.
TERSYTES
735Bodaj grecka zaraza na ciebie spadła, ty mieszańcze[76] z wolim mózgiem!
AJAKS
736Gadaj więc, ty spleśniały kisie[77], gadaj lub będę bił, póki nie wyładniejesz.
TERSYTES
737Prędzej ja ci szyderstwami wbiję do głowy trochę dowcipu i pobożności; choć myślę, że prędzej koń twój oracji się nauczy niż ty modlitwy bez książki. Bić umiesz, nieprawda? Bodaj cię okryły parchy końskie za twoje końskie żarty.
AJAKS
738Ty zła bedłko[78], powiedz mi, co to za ogłoszenie?
TERSYTES
739Czy myślisz, że nie mam czucia, skoro mnie tak bijesz?
AJAKS
TERSYTES
741Ogłoszono cię dudkiem[79], jak mi się zdaje.
AJAKS
742Strzeż się, jeżu, strzeż się, bo świerzbią mnie palce!
TERSYTES
743Chciałbym, żeby cię od głowy do stóp świerzbiało, a mnie drapać cię nakazano; zostałbyś z mojej łaski najobrzydliwszym w całej Grecji parszywcem. Na placu jednak nie skorzej[80] ci od innych do bicia.
AJAKS
744Powtarzam, ogłoszenie!
TERSYTES
745Mruczysz na Achillesa i szydzisz z niego bez ustanku; zazdrościsz jednak jego wielkości, jak Cerber[81] urodzie Prozerpiny[82], dlatego też szczekasz na niego.
AJAKS
TERSYTES
747Czemu jego bić nie spróbujesz?
AJAKS
TERSYTES
749Skruszyłby cię swoją pięścią jak majtek suchary.
AJAKS
Bije go.
TERSYTES
AJAKS
TERSYTES
753Dobrze, jeszcze! Jeszcze! Wywarzonego dowcipu, panie, tyle u ciebie w głowie mózgu co u mnie w łokciu; dardański osieł mógłby twoim być mistrzem, ty parszywy, waleczny ośle! Jesteś tu tylko, żeby grzmocić Trojan, ale każdy, byle miał odrobinę dowcipu, kupuje cię i sprzedaje jak barbarzyńskiego niewolnika. Jeśli chcesz bić mnie, zacznę od twojej pięty i powiem ci, czym jesteś, cal po calu, ty stworzenie bez wnętrzności.
AJAKS
TERSYTES
AJAKS
Bije go.
TERSYTES
757Nie żenuj się, głuptasie Marsa[83], nie żenuj się, grubiaństwo! Dalej, wielbłądzie, jeszcze, jeszcze!
Wchodzą Achilles i Patroklus.
ACHILLES
Cóż to, Ajaksie, czemu go tak bijesz?
Tersytes, powiedz, co to jest za sprawa?
TERSYTES
ACHILLES
TERSYTES
ACHILLES
TERSYTES
764Ach, tylko dobrze mu się przypatrz.
ACHILLES
765Już mu się dobrze przypatrzyłem.
TERSYTES
766Nie, nie przyglądasz mu się dobrze, bo za kogo bądź go weźmiesz, zawsze to będzie Ajaks.
ACHILLES
TERSYTES
768Tylko że błazen sam się nie zna.
AJAKS
TERSYTES
770Słuchaj tylko, co za chude koncepty! Słowa jego długie mają uszy. Lepiej ja mu mózg wyhuśtałem, niż on mi połamał kości. Za grosz dostanę dziewięć wróbli, a jego pia mater[84] niewarta dziewiątej części jednego wróbla. Ten pan, Achillesie, to Ajaks, który nosi dowcip swój w brzuchu, a w głowie swoje kiszki. Powiem ci, co o nim myślę.
ACHILLES
TERSYTES
Ajaks chce go uderzyć, zatrzymuje go Achilles.
ACHILLES
TERSYTES
774Nie więcej ma dowcipu…
ACHILLES
TERSYTES
776Niż trzeba na zalepienie uszka igły Heleny, za którą bić się tu przyszedł.
ACHILLES
TERSYTES
778Z całego serca pragnąłbym siedzieć spokojnie i cicho, ale żadną miarą nie chce na to pozwolić ten sam błazen, tam, spójrz tylko, czy go tam widzisz?
AJAKS
779A ty przeklęty kundlu! Ja ci tu…
ACHILLES
780Czy chcesz mierzyć się na dowcipy z błaznem?
TERSYTES
781O nie, zaręczam, zawstydziłby go dowcip błazna.
PATROKLUS
782Mów tylko uczciwie, Tersytesie.
ACHILLES
AJAKS
784Żądałem od tego obrzydliwego puszczyka, żeby poszedł wywiedzieć się o treści ogłoszenia, a on tu sobie zaczął ze mnie żartować.
TERSYTES
785Nie jestem twoim sługą.
AJAKS
786Bardzo dobrze, a co potem?
TERSYTES
787Służę tu na ochotnika.
ACHILLES
788Jednak ostatnia twoja ta służba była pańszczyzną, bo nikt się na ochotnika bić nie daje. Ajaks był tu ochotnikiem, a ty przymuszonym rekrutem.
TERSYTES
789Tak właśnie. Dobra część twojego dowcipu leży także w twoich żyłach albo kłamią ludzie. Nie lada zdobycz odniesie Hektor, rozwalając jednemu z was czaszkę; właśnie jakby zgryzł zbutwiały orzech bez jądra.
ACHILLES
790Co, i ze mną także zadzierasz?
TERSYTES
791Gadaj mi o Ulissesie i starym Nestorze! ŻartIch dowcip był już spleśniały, nim wasi dziadowie mieli paznokcie na palcach; oni to was zaprzęgli do pługa, jak dwa ciężkie woły, i kazali wam orać pole wojny.
ACHILLES
TERSYTES
793Tak jest, możecie mi wierzyć. Nu! Achillesie, nu! Ajaksie, nu!
AJAKS
TERSYTES
795Mniejsza o to; będę i potem przynajmniej tak jak ty wymowny.
PATROKLUS
796Dość już słów, Tersytesie, cicho!
TERSYTES
797Co? Ja mam siedzieć cicho na rozkaz Achillesowej suki? Ja?
ACHILLES
798Dostałeś i ty swoje, Patroklusie.
TERSYTES
799Wprzód was zobaczę na szubienicy wiszących jak gamonie, nim zajrzę do waszych namiotów. Pójdę, gdzie dowcip się rusza, usunę się od fakcji[85] głuptasów.
Wychodzi.
PATROKLUS
ACHILLES
W obozie całym ogłoszono, panie,
Że Hektor jutro o godzinie piątej
Przy trąb odgłosie wyzwie do rozprawy
Na polach, wojska dwa nasze dzielących,
805Każdego Greka mającego serce
Z orężem w ręku śmiało mu powiedzieć,
Że — co — nie pomnę
[86], jakieś tam błazeństwo.
Żegnam cię.
AJAKS
Żegnam. Kto przyjmie wyzwanie?
ACHILLES
810Nie wiem; słyszałem, że los ma rozstrzygnąć;
Inaczej, wie on, z kim miałby się mierzyć.
AJAKS
Chcesz mówić: z tobą. Idę się wywiedzieć.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Sala w pałacu Priama.
Wchodzą Priam, Hektor, Troilus, Parys i Helenus.
PRIAM
Po tylu godzin, słów i mężów stracie,
W imieniu Greków Nestor mówi znowu:
815„Zwróćcie Helenę, a wszystkie ofiary
Honoru, czasu, pieniędzy, podróży,
Przyjaciół, tylu drogich nam przedmiotów,
Które kormoran-wojna chciwie połknął,
Wszystko zapomnim”. Hektorze, co myślisz?
HEKTOR
820
Nie znajdziesz jednak, potężny Priamie,
Damy z wrażliwszym od mojego sercem,
W którą by łatwiej trwoga mogła wsiąkać,
Która by chętniej ode mnie wyrzekła:
825„Kto wie, co wypaść może?”. Zbytnia pewność
I w sobie ufność jest zbójcą pokoju,
Kiedy nieufność skromna, zdaniem świata,
Jest mądrych lampą, jest tą ołowianką
[87],
Która największych nieszczęść mierzy głębie.
830Puśćmy Helenę. Odkąd po raz pierwszy
W sprawie tej mieczy dobyliśmy z pochew,
Każda dziesiąta dusza z dusz tysiąca,
Którąśmy wojnie w dziesięcinie dali,
Była nam równie jak Helena droga;
835Gdyśmy już tyle stracili dziesiątków,
Aby zatrzymać, co nie było nasze,
Co, gdyby nawet do nas należało,
Jednego naszych dziesiątka niewarte,
Nie wiem, dla jakich ważnych dziś powodów
840Nie chcem jej oddać.
TROILUS
Wstydź się, wstydź się, bracie!
Tak potężnego jak ojciec nasz króla
Chcesz na kupieckiej ważyć teraz szali?
845Chcesz liczmanami
[88] obrachować sumę,
Z której się składa jego nieskończoność?
Chcesz łokciem trwogi, rozumnych wywodów
Pas niezmierzony dzielnic jego mierzyć?
Wstydź się, przez Boga!
HELENUS
850
Że tak zjadliwym zębem kąsasz rozum,
Którego nie masz. Dlategoż nasz rodzic
Ziemie ma swoje bezrozumnie rządzić,
Że twoim radom zbywa na rozumie?
TROILUS
855
Sny i marzenia; podszywasz rozumem
Twe rękawice, a oto twój rozum:
Wiesz, że na zgubę twą czyhają wrogi,
Wiesz, że dobyty miecz jest niebezpieczny,
860A rozum każe wszelkie zło wymijać;
Kogoż więc zdziwi, że kiedy Helenus
Zobaczy Greka, z jasnym jego mieczem,
Skrzydła rozumu do pięt swych przyczepia
I jak Merkury
[89] ucieka, gdy widzi
865Na Jowiszowym czole gniewu błyski,
Lub jak z swej sfery wytrącona gwiazda?
Więc dobrze; skoro mowa o rozumie,
Śpijmy spokojnie, zatrzaśnijmy bramy,
Zajęcze serce dajmy honorowi
870I męstwu, jeśli chcą tyć na rozumie.
Przy twym rozumie i twej roztropności
Dzielność upada i blednie wątroba.
HEKTOR
Wierzaj mi, bracie, niewarta Helena
Tego, co płacim, aby ją zatrzymać.
TROILUS
875Cenę klejnotom sąd nasz tylko daje.
HEKTOR
Nie sama wola cenę tę stanowi;
Jak w myślach jego nabywcy spoczywa.
Tylko szalonym jest to bałwochwalstwem
880Więcej obrzędy niźli bóstwo cenić;
Tylko dziecinny może kochać umysł
Przedmiot miłości, który nie posiada
I cienia nawet kochanych przymiotów.
TROILUS
885Moim wyborem, wola podpalona
Przez oczy moje i przez moje uszy,
Sterników między dwóch skał przepaściami
Woli i sądu — czy będę miał prawo,
Jeśli mój wybór zbrzydzi sobie wola,
890Odepchnąć żonę mojego wyboru?
Czy się potrafię z węzłów tych wywikłać,
A od honoru na krok nie odstąpić?
Nie odsyłamy kupcowi jedwabiu,
Któryśmy długim noszeniem zużyli;
895I resztek uczty na gnój nie rzucamy
Dlatego tylko, że jesteśmy syci.
Zemsta Parysa słuszną się wam zdała,
Tchem przyzwolenia wydęliście żagle
Jego okrętu, gdy się w drogę puszczał;
900Fale i wiatry — dwa odwieczne wrogi —
Dla służby jego przymierze zawarły;
Do upragnionej zawinął przystani.
Za starą ciotkę, przez Greków więzioną
[90],
Młodą królowę Greków porwał Parys,
905Przy której wdziękach blednieje poranek,
A pomarszczonym starcem jest Apollo.
Jak Grecy ciotkę naszą, my Helenę
Trzymamy u nas; czy warta trzymania?
Toć ona perłą, perły tej kosztowność
910Statków tysiące rzuciła na fale,
A królów Grecji w kupców przemieniła.
Jeśli mądrością Parysa jest podróż —
Czemu z was żaden zaprzeczyć nie może,
Każdy z was bowiem: „Płyń! płyń!” wówczas wołał,
915Jeśli kosztowny łup do domu przyniósł,
A pamiętacie, że każdy z was, klaszcząc,
„Nieporównana!” zachwycony wołał,
Czemu dziś własną potępiacie mądrość?
Czego fortuna nigdy nie zrobiła,
920Skarb, niegdyś droższy nad lądy i morza,
Z taką pogardą dzisiaj odrzucacie?
Jakże nikczemną wyda się kradzieżą
Skraść, czego teraz zatrzymać się boim!
Skradzionych skarbów niegodni złodzieje,
925Greków na greckiej skrzywdziliśmy ziemi,
A dziś, na własnej, drżymy na ich widok!
KASANDRA
za sceną
Płaczcie, Trojanie, płaczcie!
PRIAM
TROILUS
Znam głos, szalonej to siostry głos naszej.
KASANDRA
za sceną
HEKTOR
To jest krzyk Kasandry
[91].
Wchodzi Kasandra w obłąkaniu.
Płaczcie, Trojanie! Miejcie ócz tysiące,
A mam dla wszystkich łez proroczych strugi.
HEKTOR
KASANDRA
935Dziewice, młodzieńcy,
Męże i starcy wiekiem pochyleni,
I niemowlęta tylko płakać zdolne,
Przydajcie wasze mym krzykom boleści,
Spłaćmy część jęków na nas czekających!
940Płaczcie, Trojanie, płaczcie! Do łez gorzkich
Wdrażajcie oczy! Troja musi upaść
I w gruzach legnie Ilion dziś potężny!
Pochodnia Parys
[92], nasz brat, spali wszystko.
Płaczcie! Wołajcie: Heleno, o biada!
945Puśćcie Helenę lub Troja przepada!
Wychodzi.
HEKTOR
Młody mój bracie, czy te przepowiednie,
Z ust siostry naszej tak groźnie płynące,
W sercu twym żadnej zgryzoty nie budzą?
Czy zawsze krew twa szalenie gorąca
950Nigdy rozumnej nie posłucha rady
Ni się złej doli w złej sprawie nie lęka?
TROILUS
Bracie Hektorze, nie zawsze wypadek
Sprawiedliwości sprawy jest znamieniem.
Nie powinniśmy hartu duszy tracić,
955Choć siostra nasza, Kasandra, szaleje.
Obłąkanego umysłu szał dziki
Nie nadweręży dobroci tej sprawy,
Za którą walczyć honor nam nakazał.
Co do mnie, większej w tym prywaty nie mam
960Jak bracia inni, synowie Priama;
I nie daj Boże, byśmy chcieli bronić
Sprawy, za którą walczyć by się wzdrygał
W rzeczach honoru najdrażliwszy umysł!
PARYS
Świat by inaczej skarżył lekkomyślność
965Tak rady waszej, jak moich przedsięwzięć,
Bo Bóg mi świadkiem, że moim skłonnościom
Dodało skrzydeł wasze przyzwolenie,
Odjęło bojaźń w groźnym przedsięwzięciu.
Bo cóż, niestety, dłoń ta jedna może!
970W męstwie jednego jakaż jest obrona
Przeciw wściekłości tysiącznych zastępów,
Które w tym sporze do boju stanęły?
Przysięgam jednak, że choćby wypadło
Samemu wszystkie trudności wytrzymać,
975Gdyby mej woli moc odpowiedziała,
Parys by czynu swego nie żałował
I nigdy w jego obronie nie omdlał.
PRIAM
Słodkim rozkoszy swej pijany trunkiem.
980Ty miód, gdy inni żółć piją dość długo,
Twoja waleczność nie jest też zasługą.
PARYS
Nie sama rozkosz, którą taka piękność
Przynosi z sobą, na myśli mi teraz;
985Honorem pokryć, walcząc w jej obronie.
Jakąż by zdradą dla królowej było,
Jaką na czystej chwale waszej plamą,
A hańbą dla mnie wydać się nikczemnie,
Jakby na rozkaz zuchwałego wroga!
990Myśl tak wyrodna mogłażby zawładnąć
W sercach, jak wasze, pełnych szlachetności?
Nie ma tak niskiej między nami duszy,
By miecza dobyć nie miała odwagi,
Gdy walczyć trzeba w obronie Heleny,
995Jak nie ma równie duszy tak szlachetnej,
Dla której umrzeć nie byłoby chwałą
W sprawie Heleny. Jeszcze więc powtarzam,
Że śmiało możem w obronie tej walczyć,
Z którą nic ziemia porównać nie zdoła.
HEKTOR
1000Bardzo wymownie prawiliście obaj,
Lecz treści sprawy, która się tu toczy,
Zbyt powierzchownie tylko dotknęliście,
Jak młodzi, zdaniem Arystotelesa
[93],
Słuchać moralnej nauk filozofii
1005Niezdolni jeszcze; wasze argumenty
Raczej wybuchów krwi gorącej bronią,
Niż pomagają wolny zrobić wybór
Spokojnej duszy między złem a dobrem.
1010Od głuchej żmii na mądrości rady.
Oddali chętnie, co mu się należy,
A jestże
[94] świętszy dług w całej ludzkości
Jak małżonkowi oddać jego żonę?
1015Jeśli namiętność chce to prawo gwałcić,
Gdy wielkie serce przez stronnicze względy
Dla ślepej chuci
[95] chce wojnę z nim toczyć,
Jest prawo ludów cywilizowanych,
Nakazujące w kluby
[96] ująć twarde
1020Szalone żądze, co ten bunt podnoszą.
Jeśli więc żoną spartańskiego króla
Jest ta Helena — jak jest niewątpliwie —
Moralne prawo natury i ludów
Oddać mężowi żonę nakazuje.
1025Nie zmniejsza winy w winie się upierać,
Lecz większy ciężar wkłada na sumienie.
Tak sądzi Hektor, kiedy prawdy szuka;
A jednak, młodzi i namiętni bracia,
Z wami głosuję, aby ją zatrzymać,
1030Sprawa ta bowiem w ścisłym stoi związku
Z naszym honorem i naszą godnością.
TROILUS
Teraz dotknąłeś żywotny punkt sprawy.
Gdyby nam więcej nie szło tu o chwałę
Niż o spełnienie pragnień namiętności,
1035Nie chciałbym więcej jednej krwi kropelki
Lać w jej obronie; lecz, zacny Hektorze,
Ona honoru, chwały jest osnową,
Ostrogą czynów wielkich i walecznych,
Przez nią poskromić możem najezdników,
1040A imię nasze na wieki uświęcić.
Nie myślę przeto
[97], aby wielki Hektor
Za świata skarby chciał z swych rąk wypuścić
Bogate żniwo obiecanej chwały,
Co się na czole sprawy tej uśmiecha.
HEKTOR
1045Dzielni synowie wielkiego Priama,
Po waszej stronie całą duszą stoję,
Już wyprawiłem głośne me wyzwanie
Między swarliwą ciężkich Greków szlachtę,
Które rozbudzi dusze ich drzemiące.
1050Mówią, że zasnął wielki wódz Achiwów
[98],
Zazdrość się wkradła do greckich namiotów:
Myślę, że głos mój śpiącego obudzi.
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki. Przed namiotem Achillesa.
Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
1053Jak to, Tersytesie, jak to? Zabłąkałeś się w labiryncie wściekłości? Więc słoń ten, Ajaks, będzie stał górą? On mnie bije, a ja z niego szydzę; co za wspaniałe zadośćuczynienie! Wolałbym jednak, żeby się to działo odwrotnie: żebym ja go grzmocił, a on ze mnie szydził. Do kroćset beczek! Jeśli trzeba, nauczę się diabłów wywoływać, ale muszę znaleźć upust mojemu obrzydzeniu i wstrętom. Mamy też i Achillesa — rzadki to inżynier. Jeśli Troja nie upadnie, póki ci dwaj jej nie podkopią, to będą stały jej mury, póki się same od starości nie rozwalą. O, ty wielki piorunogromco Olimpu[99], zapomnij, że jesteś Jowiszem, królem bogów, i ty, Merkury, strać całą wężową mądrość twojego kaduceja[100], jeśli we dwóch nie odbierzecie im tej drobnej odrobiny, tego mniej niż mało ich dowcipu! Lecz najograniczeńsza nieświadomość wie dobrze, iż go mają tak obficie mało, że nie potrafią uwolnić muchy od pająka, nie dobywając ciężkiego żelastwa na rozcięcie nitki pajęczyny. A potem ześlijcie na cały obóz pomstę albo raczej próchnienie kości[101], bo jak mi się zdaje, to jest pomsta należna walczącym za spódnicę. Odmówiłem już modlitwę, a ty, diable zazdrości, dołóż teraz twoje amen. Hej, hola! Mości Achillesie!
Wchodzi Patroklus.
PATROKLUS
1054Kto woła? Tersytes? Dobry Tersytesie, wejdź i lżyj co wlezie.
TERSYTES
1055Gdybym mógł o złoconej lalce pamiętać, nie uszedłbyś mojej baczności[102]; ale wszystko da się jeszcze naprawić. Więc zostań samym sobą! Zwykłe przekleństwo ludzkości, szaleństwo i głupota, niech będą całą twoją intratą[103]! Niech cię niebo uchowa od opiekuna, a dyscyplina niech się nigdy do ciebie nie zbliży! Niech krew będzie twoim przewodnikiem aż do śmierci! A jeśli potem ta, co cię włoży do trumny, powie, że piękny trup z ciebie, to ja przysięgnę, że całe życie samych tylko łazarzy[104] owijała. Amen. Gdzie Achilles?
PATROKLUS
1056Co, czy zostałeś pobożny? Odmawiasz modlitwy?
TERSYTES
1057Zgadłeś; a bodaj wysłuchało mnie niebo!
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
PATROKLUS
ACHILLES
1060Gdzie, gdzie? Przyszedłeś? Mój ty serze, moje trawidło[105], dlaczegóż to przez tyle obiadów nie zastawiłeś się na moim stole? Powiedz mi teraz, co to jest Agamemnon?
TERSYTES
1061Twój wódz, Achillesie. A teraz, z kolei, powiedz mi, Patroklu, co to jest Achilles?
PATROKLUS
1062Twój pan, Tersytesie. A teraz powiedz mi, jeśli łaska, co ty jesteś?
TERSYTES
1063Twój znawca, Patroklu. A teraz, na zakończenie, powiedz, Patroklu, co ty jesteś?
PATROKLUS
1064Możesz sam na to odpowiedzieć, skoro jesteś moim znawcą.
ACHILLES
TERSYTES
1066Przedeklinuję[106] całą kwestię: Agamemnon rozkazuje Achillesowi, Achilles jest moim panem, ja jestem Patrokla znawcą, a Patroklus jest dudkiem.
PATROKLUS
TERSYTES
1068Cicho, dudku, jeszcze nie skończyłem.
ACHILLES
1069To człowiek uprzywilejowany. Prowadź rzecz dalej, Tersytesie.
TERSYTES
1070Agamemnon jest dudkiem, Achilles jest dudkiem, Tersytes jest dudkiem i, jak już powiedziałem, Patroklus jest dudkiem.
ACHILLES
1071Dowiedź nam tego, słuchamy.
TERSYTES
1072Agamemnon jest dudkiem, bo chce rozkazywać Achillesowi; Achilles jest dudkiem, bo słucha rozkazów Agamemnona; Tersytes jest dudkiem, bo służy takiemu dudkowi; a Patroklus jest dudkiem bezwzględnym.
PATROKLUS
1073Dlaczego jestem dudkiem?
TERSYTES
1074Pytaj o to swojego stwórcę; dla mnie jest dosyć, że nim jesteś. Ale patrz, kto się zbliża?
Wchodzą Agamemnon, Ulisses, Nestor, Diomedes i Ajaks.
ACHILLES
1075Patroklu, nie chcę z nimi rozmawiać. Chodź ze mną, Tersytesie!
Wychodzi.
TERSYTES
1076Co za błazeństwo, co za kuglarstwo, co za łotrostwo! A wszystkiego tego przyczyną rogal[107] i ladaszczyca[108]! Wyborny powód, żeby tworzyć zazdrosne stronnictwa i krwi sobie aż na śmierć upuszczać! Bodaj toczące wrzody spadły na wszystkiego powód, a wojna i rozpusta wszystkich pożarły!
Wychodzi.
AGAMEMNON
PATROKLUS
1078W swoim namiocie, ale w złym usposobieniu, królu.
AGAMEMNON
Idź mu powiedzieć, że tu nań czekamy.
1080Posłańców naszych z pogardą odepchnął,
Sami go przeto pragniemy odwiedzić,
Na prawa naszej godności niepomni
[109].
Idź mu to powiedz, żeby nie przypuszczał,
Że bronić naszych praw nie mamy serca,
1085Że nam wybiegło z myśli, kim jesteśmy.
PATROKLUS
1086Wszystko mu to powtórzę.
Wychodzi.
ULISSES
1087Widzieliśmy go u wejścia namiotu, więc niechory.
AJAKS
1088I owszem, na lwią chorobę, na dumę serca. Możecie to nazwać melancholią, jeśli chcecie oszczędzać człowieka, ale, moim zdaniem, jest to pycha. A pycha ta skąd, skąd pochodzi? Kto nam powie jej przyczyny? Jedno słowo, królu.
Bierze Agamemnona na stronę.
NESTOR
1089Dlaczego Ajaks tak zajadle na niego szczeka?
ULISSES
1090Achilles zdmuchnął mu jego błazna.
NESTOR
ULISSES
NESTOR
1093To wkrótce oniemieje Ajaks, bo stracił jedyny swój argument.
ULISSES
1094Bynajmniej, bo jak widzisz, jego teraz argumentem ten, co mu zabrał jego argument, Achilles.
NESTOR
1095Tym lepiej; pożądańszą dla nas ich frakcja niż ich fakcja. Wielka to jednak musiała być przyjaźń, skoro potrafił ją zerwać błazen.
ULISSES
1096Przyjaźń, której nie kleiła mądrość, łatwo zrywa błazeństwo. Ale wraca już Patroklus.
Wchodzi Patroklus.
NESTOR
ULISSES
Słoń nie ma stawów, aby się mógł kłaniać:
[110]
Nogi do chodu ma, nie do zginania.
PATROKLUS
1100Wielkim by smutkiem było dla Achilla,
Gdyby ważniejszy powód niż rozrywka
Wielkiego króla z dostojnym orszakiem
Do tych odwiedzin skłonił niespodzianych;
Lecz się pociesza myślą, że to spacer
1105Tylko dla zdrowia i lepszej strawności
Po dobrej uczcie.
AGAMEMNON
Słuchaj, Patroklusie,
Odpowiedź taką nie pierwszy raz słyszym,
Lecz te wybiegi na skrzydłach pogardy
1110Przenikliwości naszej nie uchodzą.
Mnogie przymioty posiada Achilles,
Mnogie powody wyznać nam to każą;
CnotaLecz w oczach naszych wszystkie jego cnoty,
Do niecnotliwych używane celów,
1115Nieporównany blask zaczęły tracić,
Jak piękny owoc na tacy plugawej
Zgnije zapewne niepokosztowany.
Wróć więc i powiedz, że chcemy z nim mówić
A i to możesz bez grzechu powiedzieć,
1120Że nam się teraz wydaje naddumnym
A poduczciwym; w zarozumiałości
Większym daleko niźli w sądach ludzi;
Mów, że mężowie godniejsi od niego,
Przez zbytnią względność
[111] na jego dziwactwa
1125Na świętą siłę swej władzy niepomni,
Zdają się teraz swym własnym podpisem
Uznawać jego urojoną wyższość,
Humoru jego zmienne śledzić fale,
Jakby wyprawy tej skutek żeglował
1130Po morzu jego kapryśnych przywidzeń.
Idź, mu to powtórz i to jeszcze dodaj,
Że gdy się będzie zbyt wysoko cenił,
Zrzeczem się kupna, tu go zostawimy
Niby wojenną niezdarną machinę,
1135Której do boju użyć niepodobna,
Pójdziemy szukać lżejszej katapulty.
Ruchliwy karzeł lepszy dla nas będzie
Niż śpiący olbrzym. Powtórz mu te słowa.
PATROKLUS
Idę i spieszną przyniosę odpowiedź.
Wychodzi.
AGAMEMNON
1140Skorośmy przyszli z nim samym traktować,
Na pośrednikach nie możemy przestać.
Wejdź, Ulissesie.
Wychodzi Ulisses.
AJAKS
1143Czymże on wyższy od innych?
AGAMEMNON
1144Nie wyższy przynajmniej od swojej o sobie myśli.
AJAKS
1145A czy jest i tak wysoki? Czy nie myślicie, iż mu się zdaje, że jest waleczniejszym ode mnie?
AGAMEMNON
AJAKS
1147Czy podpiszesz jego zdanie i powiesz, że to prawda?
AGAMEMNON
1148Nie, szlachetny Ajaksie; jesteś jak on silny, jak on waleczny, jak on mądry, a nie mniej szlachetny, daleko dworniejszy, a nieskończenie powolniejszy[112] od niego.
AJAKS
1149Boć[113] i dlaczego miałby człowiek być dumny? Jak się rodzi duma? Ani wiem, co jest duma.
AGAMEMNON
1150Tym jaśniejszy twój rozum, Ajaksie, a piękniejsza twoja cnota. PychaDumny sam się pożera. Duma jest jego własnym zwierciadłem, jego własną trąbą, jego własną kroniką; a kto się chwali inaczej jak czynami, pożera czyny w pochwale.
AJAKS
1151Nienawidzę dumnych jak ropuszej ikry.
NESTOR
na stronie
1152A przecież sam się kocha; czy to nie dziwy?
Wchodzi Ulisses.
ULISSES
Achilles jutro nie stanie do boju.
AGAMEMNON
ULISSES
1155Żadnych nam nie daje.
Idzie za nurtem swojego humoru,
Tylko przywidzeń swoich rady słucha,
Na ludzkie rady baczności nie daje.
AGAMEMNON
Dlaczego, głuchy na uprzejmą prośbę,
1160Wolnym odetchnąć nie chce tu powietrzem?
ULISSES
PychaLada drobnostkę, byłeś o nią prosił,
Zmienia w olbrzyma, wielkością nadęty
Z taką do siebie sam przemawia dumą,
Że słów mu braknie. Wymarzona wartość
1165Taki żar w jego roznieciła żyłach,
Że w swych królestwach myśli i działania,
Szalejąc, sam się własną razi myślą.
Co dodam? Tak jest zaraźliwie dumny,
Że wszystkie śmierci oznaki wołają:
1170Nie ma lekarstwa!
AGAMEMNON
Niech Ajaks doń idzie,
Drogi Ajaksie, pozdrów go w namiocie;
Mówią, że wielkie masz u niego wzięcie,
Może twą prośbą wybuch ten złagodzisz.
ULISSES
1175Agamemnonie, zmień postanowienie.
Święty nam będzie każdy krok Ajaksa,
Który oddali go od Achillesa.
Jak to, zuchwalec, który swoją dumę
Własnym polewa tłuszczem, do swej myśli
1180Nie wpuści sądu o zdarzeniach świata,
Jeśli go własnym nie przeżuł rozumem,
Ma cześć odbierać od wielkiego męża,
Który jest droższym niż on dla nas bóstwem?
1185Palmy dzielnością nabytej nie skala,
Przynajmniej nigdy z moim przyzwoleniem,
Zasług, zasługom Achillesa równych,
Nie skrzywdzi, idąc w Achillesa namiot,
Tylko by tuczył dumę, dość już tłustą,
1190Tylko by węgli przyrzucił Rakowi
[114],
Który już wszystko ogniem swoim pali.
On iść do niego? Uchowaj Jowiszu!
A grzmotem nakaż: „Ty idź doń, Achillu!”
NESTOR
na stronie
Jakże wybornie w słabiznę mu trafił!
DIOMEDES
na stronie
1195Jak chciwie, milcząc, pochwały te pije!
AJAKS
Jeśli doń pójdę, zbrojną moją pięścią
Twarz mu pooram.
AGAMEMNON
O nie, nie, nie pójdziesz!
AJAKS
Gdy będzie dumny, wyczeszę mu dumę.
1200Puśćcie mnie tylko.
ULISSES
AJAKS
NESTOR
na stronie
1203Jak się doskonale opisuje!
AJAKS
1204Czy nie może być towarzyski?
ULISSES
na stronie
1205Kruk kracze na czarność.
AJAKS
1206Jego humorom krwi upuszczę.
AGAMEMNON
na stronie
1207Chory chce być doktorem.
AJAKS
1208Ha, gdyby wszyscy byli mojej myśli!
ULISSES
na stronie
AJAKS
1209Nie tak skończyłaby się sprawa; niejeden połknąłby wprzód miecz. Jak to? Więc duma ma triumfować?
NESTOR
na stronie
1210Gdyby tak było, miałbyś prawo do połowy triumfu.
ULISSES
na stronie
1211Nawet do dziesięciu dziesiątych.
AJAKS
1212Już ja go ugniotę i gibkim zrobię.
NESTOR
na stronie
1213Jeszcze niecały gorący. Przyczyń mu jeszcze pochwał, lej, lej tylko! Ambicja jego spragniona.
ULISSES
do Agamemnona
Na drobną przykrość, królu, zbyt uważasz.
NESTOR
DIOMEDES
Przygotuj się raczej
Bez Achillesa walczyć z naszym wrogiem.
ULISSES
Samo to imię gniew jego rozbudza.
Tu męża mamy — ale jest przytomny
[115],
1220Więc milczeć wolę.
NESTOR
Dlaczego masz milczeć?
Achillesowej nie znajdziesz w nim dumy.
ULISSES
Lecz znajdziesz męstwo, niech to świat wie cały.
AJAKS
1224Ten bękart, ten kundel, chce sobie z nas podrwiwać? Ach, czemuż nie jest Trojańczykiem!
NESTOR
1225Jaką by krzywdą dla Ajaksa było…
ULISSES
DIOMEDES
ULISSES
DIOMEDES
ULISSES
1230Dziękuj też niebu za twoją powolność,
Ojcu i piersi, którą dzieckiem
[116] ssałeś!
Cześć twoim mistrzom! Lecz cześć przede wszystkim
Twoim wrodzonym przymiotom, nad wszelką
Naukę wyższym! Temu, co twe ramię
1235Do boju wprawiał, niechaj Mars ustąpi
Nieśmiertelności swej jedną połowę!
Co do twej siły, miano Wołonosza
Milon
[117] ci musi z pokorą ustąpić.
O twej mądrości na teraz przemilczam,
1240Która jak skała, jak morskie wybrzeża,
Twoje przymioty swym otula łonem.
Widzisz Nestora? Latami ćwiczony,
Jest i być musi mądrym, być nie może
Jak tylko mądrym, lecz, ojcze Nestorze,
1245Przebacz, gdy powiem, że gdyby dni twoje
Dni Ajaksowych świeżość jeszcze miały,
I gdyby mózg twój hart jego posiadał,
Twoja by mądrość nie stanęła wyżej —
Byłbyś Ajaksem.
AJAKS
1250Nazwęż cię mym ojcem?
NESTOR
DIOMEDES
Słuchaj jego rady,
Dzielny Ajaksie.
ULISSES
Rzecz zwłoki nie cierpi,
1255Skoro Achilles w gęstwinie się chowa,
Wojenną radę niechaj wódz nasz zwoła.
Nowi królowie do Troi przybyli.
Jutro wystąpić musim z całą siłą.
Niech wschód i zachód kwiat rycerzy zwoła,
1260Ajaks dotrzyma najdzielniejszym czoła.
AGAMEMNON
Niech śpi Achilles. Z wiatrem lecą łodzie,
Gdy cięższe nawy grzęzną w słonej wodzie.
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA
Troja. Sala w pałacu Priama.
Wchodzą Pandarus i Sługa.
PANDARUS
1263Hola, przyjacielu, proszę cię, jedno słowo. Czy nie jesteś z orszaku młodego Parysa?
SŁUGA
1264Jestem, kiedy za nim idę.
PANDARUS
1265Chciałem się pytać, czy mu służysz?
SŁUGA
PANDARUS
1267Szlachetnemu służysz panu; trudno go nie chwalić.
SŁUGA
PANDARUS
1269Wszak znasz mnie, nieprawda?
SŁUGA
1270Tak jest, panie, z widzenia.
PANDARUS
1271Przyjacielu, poznaj mnie lepiej, jestem pan Pandarus.
SŁUGA
1272Spodziewam się, że poznam waszą dostojność lepiej.
PANDARUS
SŁUGA
1274Wielka wasza łaskawość.
Słychać muzykę za sceną.
PANDARUS
1275Łaskawość? Nie, przyjacielu, jestem tylko dostojny i jaśnie oświecony. ŻartCo to za muzyka?
SŁUGA
1276Znam ją tylko po części: jest to muzyka instrumentalna.
PANDARUS
1277Czy znasz muzykantów?
SŁUGA
PANDARUS
SŁUGA
PANDARUS
1281Dla czyjej przyjemności, przyjacielu?
SŁUGA
1282Dla mojej, panie, i dla przyjemności amatorów muzyki.
PANDARUS
1283Mam na myśli rozkaz, przyjacielu.
SŁUGA
PANDARUS
1285Widzę, przyjacielu, że się nie rozumiemy: ja nazbyt dworski, a ty nazbyt bystry. Na czyje żądanie ludzie ci grają?
SŁUGA
1286Teraz przynajmniej wiem, o co idzie, panie. Otóż ludzie ci grają na żądanie mojego pana, Parysa, który jest tu osobiście, a z nim śmiertelna Wenus, kwintesencja piękności, niewidoma[118] dusza miłości…
PANDARUS
1287Kto, synowica moja, Kresyda?
SŁUGA
1288Nie, panie, Helena. Czy nie mogłeś się domyślić z przypisanych jej przymiotów?
PANDARUS
1289Zdawałoby się, przyjacielu, że nie widziałeś Kresydy. Przychodzę rozmówić się z Parysem w interesie księcia Troila. Wpadnę na niego bez ceremonii, bo interes gorący.
SŁUGA
1290Interes gorący! Co za frazes niedowarzony!
Wchodzą Parys, Helena i służba.
1291Piękne pozdrowienie tobie, pani, i całej tej pięknej kompanii; niech piękne życzenia prowadzą was pięknie, w pięknej mierze do pięknego celu, a przede wszystkim dla ciebie, piękna królowo, niech piękne myśli pięknym będą wezgłowiem!
HELENA
1292Drogi panie, jak widzę, jesteś pięknych słów pełen.
PANDARUS
1293Mówisz, słodka królowo, jak twoja piękna wola. Piękny książę, doskonała muzyka ucięta[119].
PARYS
1294A ty ją uciąłeś, kuzynie; musisz ją teraz naprawić, musisz ją nadsztukować własną sztuką. Helko, to człowiek pełen harmonii.
PANDARUS
1295Nie, pani, bynajmniej, na uczciwość.
HELENA
PANDARUS
1297Głos mój przykry, możesz mi wierzyć, bardzo przykry.
PARYS
1298Doskonale! Wiemy, że tak mówisz czasami przez kaprys.
PANDARUS
1299Mam interes do księcia, droga królowo. Czy pozwolisz mi, mości książę, słowo jedno powiedzieć?
HELENA
1300Nie, nie, tak się nam nie wywiniesz, musisz nam co zaśpiewać, musisz koniecznie.
PANDARUS
1301O moja słodka królowo, naigrawasz się ze mnie. Otóż, mości książę, drogi pan mój i najszacowniejszy przyjaciel, a brat twój, Troilus…
HELENA
1302Panie Pandarus, miodopłynny panie…
PANDARUS
1303Daj spokój, słodka królowo, daj spokój! Poleca się uprzejmym twoim względom.
HELENA
1304Nie wykpisz się z naszej melodii; albo inaczej niech nasza melancholia spadnie na twoją głowę!
PANDARUS
1305Słodka królowo! Słodka królowo! Co to za słodka królowa, na honor!
HELENA
1306A słodką damę zasmucić co za kwaśna obraza!
PANDARUS
1307Nie, nie, na nic się to nie przyda, na nic, możesz mi wierzyć, na nic. Na takie słowa nie zważam wcale, nie, bynajmniej! Otóż pan mój prosi cię, żebyś raczył go wytłumaczyć, jeśli się przypadkiem zapyta król o niego przy wieczerzy.
HELENA
PANDARUS
1309Co rozkaże moja słodka królowa, moja najsłodsza królowa?
PARYS
1310Jakąż to wyprawę układa? Gdzie wieczerza tej nocy?
HELENA
1311Ale tylko, mój panie…
PANDARUS
1312Co mówi moja słodka królowa? Moja synowica pogniewa się z tobą, panie. Nie należy ci wiedzieć, gdzie tej nocy wieczerza.
PARYS
1313Zakładam się o głowę, że u mojej pięknej nieprzyjaciółki[120] Kresydy.
PANDARUS
1314Nie, nie, nic podobnego; o sto mil jesteś od prawdy. Twoja nieprzyjaciółka dziś chora.
PARYS
1315Więc dobrze, wytłumaczę go.
PANDARUS
1316Wybornie, łaskawy panie. Ale skąd przyszła ci myśl wymówić nazwisko Kresydy? Ach, nie, biedna twoja nieprzyjaciółka jest chora.
PARYS
PANDARUS
1318Domyślasz się? Czego się domyślasz? Dalej, dajcie mi lutnię; jestem na twoje rozkazy, piękna królowo.
HELENA
1319To mi się nazywa być uprzejmym.
PANDARUS
1320Synowica moja szalenie jest zakochana w pewnej rzeczy, którą posiadasz, słodka królowo.
HELENA
1321Dostanie ją, byle to nie był mąż mój, Parys.
PANDARUS
1322Parys? Nie pragnie go wcale. On i ona to dwoje.
HELENA
1323Nietrudno, żeby z takich dwojga zrobiło się troje.
PANDARUS
1324Ani chcę więcej o tym słuchać. Wolę wam zaśpiewać moją piosneczkę.
HELENA
1325I owszem, prosimy. Na uczciwość, słodki panie, piękne masz czoło.
PANDARUS
1326Wolne żarty, wolne żarty!
1327Niech treścią twojej piosneczki będzie miłość; ta miłość zgubi nas wszystkich. O Kupidynie[121]! Kupidynie! Kupidynie!
PANDARUS
1328Miłość? O, tak jest, miłość zgubi nas wszystkich.
PARYS
1329Miłość! Miłość! Nie żądam nic prócz miłości.
PANDARUS
1330Na uczciwość, tak właśnie zaczyna się moja piosneczka:
Miłość, miłość, a więcej nic nie chcę,
Bo strzała miłości
Przeszywa do kości
Wszystko, co żyje;
1335Choć nie zabije,
Lecz ranę wciąż ostrzem swym łechce.
Gdy woła kochanek och! och! och! i mdleje,
Ta rana go nie zabije,
To och! och! na cha! cha! niedługo przeleje,
1340Tak miłość mdlejąca wciąż żyje;
Wprzód było och! och! och! teraz jest cha! cha! cha!
Niedługo och! och! och! znów będzie z cha! cha! cha!
Hoc! hoc!
HELENA
1344Prawda, zakochany po uszy.
PARYS
1345Miłość, JedzenieJe tylko same gołębie, kochanko, a taka strawa wyrabia krew gorącą, a krew gorąca rodzi gorące myśli, a gorące myśli rodzą gorące czyny, a gorące czyny to miłość.
PANDARUS
1346Czy to jest rodowód miłości? Gorąca krew, gorące myśli i gorące czyny? Toć to żmije; czy więc miłość jest żmij plemieniem? Słodki panie, kto dziś do boju wystąpił?
PARYS
1347Hektor, Deifobus, Helenus, Antenor i całe rycerstwo trojańskie. I ja miałem ochotę zbroję dziś przywdziać, ale moja Helka ani chciała na to zezwolić. A brat mój Troilus dlaczego w domu został?
HELENA
1348Dąsa się na coś. Ty wiesz o wszystkim, panie Pandarze.
PANDARUS
1349Ja? Miodosłodka królowo, ja nie wiem o niczym. Pragnąłbym wiedzieć, jak im się dziś powiodło. Nie zapomnisz, książę, o wytłumaczeniu twojego brata?
PARYS
PANDARUS
1351Żegnam cię, słodka królowo.
HELENA
1352Poleć mnie twojej synowicy.
PANDARUS
1353Nie omieszkam, słodka królowo.
Wychodzi. Słychać sygnał odwrotu.
PARYS
Wracają. Idźmy do królewskiej sali
1355
Pomóż nam, proszę, rozbroić Hektora.
Uporne sprzączki prędzej usłuchają
Tknięć czarodziejskich twoich białych palców
Niż ostrza mieczów albo greckich ramion:
1360Prędzej rozbroisz wielkiego Hektora
Niźli wysp królów połączone wojska.
HELENA
Parysie, z dumą sługą jego będę,
A poważania naszego oznaki
Piękności naszej blask nowy przydadzą.
PARYS
1365Słodka Heleno, nad wszystko cię kocham.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Ogród Pandara.
Wchodzą Pandarus i Sługa Troilusa.
PANDARUS
1366Co tam nowego? Gdzie pan twój? U mojej synowicy Kresydy?
SŁUGA
1367Nie, panie, czeka na pana, żebyś go tam poprowadził.
Wchodzi Troilus.
PANDARUS
1368Otóż i on nadchodzi. Co tam nowego? Co tam nowego?
TROILUS
1369Ruszaj stąd, pachołku.
Wychodzi Sługa.
PANDARUS
1370Czy widziałeś moją synowicę?
TROILUS
MiłośćNie; przed jej domu drzwiami się wałęsam
Jak biedna dusza nad Styksu
[122] brzegami
Na przewoźnika barkę czekająca.
Bądź mym Charonem
[123], prowadź mnie co prędzej
1375Na błogie pola zasłane liliami,
Po których wolno zasłudze się tarzać!
Drogi Pandarze, malowane skrzydła
Z Kupidynowych wyrwij dzisiaj ramion
I do Kresydy leć ze mną!
PANDARUS
1380W ogrodzie
Przechodź się chwilę; wraz
[124] ją przyprowadzę.
Wychodzi.
TROILUS
MiłośćOczekiwanie głowę mi zawraca.
Rozkosz tak słodka w samej wyobraźni,
Że wszystkie moje zmysły już zachwyca,
1385A cóż to będzie, kiedy podniebienie
W rzeczywistości skosztuje nektaru
Przez słodką miłość destylowanego?
Chyba śmierć, chyba w omdleniu zagłada
Lub radość nazbyt silna, zbyt subtelna,
1390Zbyt delikatna dla mych grubych
[125] zmysłów.
Lękam się bardzo; a lękam się także,
By rozkosz zmysłów mych nie pomieszała,
Jak gdy śród boju zwycięskie szwadrony
Gromadnie rąbią pierzchających tłumy.
Wchodzi Pandarus.
PANDARUS
1395Gotuje[126] się, przyjdzie za chwilę. Teraz musisz cały twój dowcip pokazać. Tak się rumieni i oddech ma tak prędki, jakby się jej jaki duch pokazał. Przyprowadzę ją. Nie było jeszcze piękniejszej hultajki. Oddech ma tak prędki jak dopiero co złapany wróbel.
Wychodzi.
TROILUS
Tę samą w piersiach mych gwałtowność czuję,
Serce mi bije gorączkowym pulsem,
Cała ma istność władze swoje traci
Jak wasal, kiedy niespodzianie spotka
1400Monarchy oko.
Wchodzi Pandarus i Kresyda.
PANDARUS
1401Tylko śmiało! Na co się przyda rumieniec? Wstyd jest niemowlęciem. Masz ją teraz przed sobą. Powtórz teraz jej samej przysięgi, które mi recytowałeś. Co? Znowu się wymykasz? Czy trzeba cię pilnować, nim się ułaskawisz? Czy trzeba? Jeśli tak cofać się będziesz, wprzężemy cię do hołobli[127]. Czemu do niej nie mówisz? Dalej! Podnieś tę zasłonę i pokaż nam twój obrazek. Ach, biedne to światło dzienne! Jak się lękacie je obrazić! Gdyby było ciemno, zbliżylibyście się prędzej. Tak, tak właśnie, całuj, a dobrze przyciskaj. Co? Czy to pocałunek na wieczną dzierżawę? Tu buduj, cieślo, miłe tu powietrze! Do ostatka sobie wytrzęsiecie dusze, nim was rozłączę. Sokół będzie miał swoją sokolicę mimo wszystkich kaczek na rzece! Tylko śmiało!
TROILUS
1402Zabrałaś mi wszystkie słowa, pani.
PANDARUS
1403Słowa nie płacą długów, płać uczynkiem. Ale podobno i wszystkie twoje uczynki zabierze, byle twoją czynność wzięła na próbę? Co? Znowu cmokanie? Więc słuchajcie: a na świadectwo, obie strony — wejdźcie, wejdźcie tylko. Idę wam ogień przyrządzić.
KRESYDA
1404Czy chcesz wejść, panie?
TROILUS
1405O Kresydo! Ileż to razy być tam pragnąłem!
KRESYDA
1406Pragnąłeś, panie? Daj to Boże! O panie!
TROILUS
1407Co daj Boże? Co znaczy ta piękna przerwa? Co za dziwne męty piękna moja kochanka ujrzała na dnie źródła naszej miłości?
KRESYDA
1408Więcej mętów niż wody, jeśli moja obawa ma oczy.
TROILUS
1409Obawa przemienia cherubinów[128] na diabłów; obawa nie widzi nigdy prawdy.
KRESYDA
1410Ślepa obawa, którą kieruje widzący rozum, bezpieczniej stawia nogę niż ślepy rozum, potykający się bez obawy. Lękać się najgorszego jest często najgorsze wyleczyć.
1411O, niech pani moja będzie bez obawy; w żadnym dramacie Kupidyna nie występują potwory.
KRESYDA
TROILUS
1413Nic oprócz naszych przedsięwzięć, gdy przysięgamy wylewać łez morze, żyć w płomieniach, pożerać skały, ugłaskiwać tygrysy; gdy nam się zdaje, iż trudniej będzie kochankom naszym wymyślić nowe próby niż nam pokonać nałożone trudności. To jedynie jest potwornością w miłości, moja pani, że wola jest nieskończona, a siły ograniczone, że żądza jest bez granic, a działalność jest granic niewolnikiem.
KRESYDA
1414Powiadają, że wszyscy kochankowie przysięgają więcej, niż mogą wykonać, a trzymają w odwodzie siły, których nie używają nigdy; ślubują więcej niż dziesięć, a wykonywają mniej niż dziesiątą część jednego. Kto jak lew ryczy, a działa jak zając, czy nie jest potworą?
TROILUS
1415A czy są tacy na ziemi? Ja przynajmniej do liczby ich nie należę. Chwal mnie wedle tego, co zobaczysz; oceń mnie po próbie. Z odkrytą zostanę głową, póki nie zasłużę na koronę; nie domagam się nagrody dzisiaj za czyn, którego mam dokonać jutro, nie mówmy o zasłudze przed jej urodzeniem, a i po urodzeniu mówmy o niej skromnie. Prawdziwa wierność nie potrzebuje słów wielu. Troilus taki będzie dla Kresydy, że co najgorszego zdoła powiedzieć potwarz, będzie szyderstwem jego szczerości, a co najszczerszego powie prawda, nie będzie szczersze od Troila.
KRESYDA
1416Czy chcesz wejść, panie?
Wchodzi Pandarus.
PANDARUS
1417Co? Jeszcze rumieńce? Jeszczeście nie skończyli gadaniny?
KRESYDA
1418Pamiętaj, stryju, że jeśli popełnię jakie szaleństwo, tobie je przypiszę.
PANDARUS
1419Dziękuję. Jeśli pan mój będzie miał z tobą chłopca, to mnie go oddasz. Bądź mu wierna, a jeśli on się zmieni, mnie rób za to wyrzuty.
TROILUS
1420Znasz teraz twoich zakładników: słowo twojego stryja i moją niezachwianą wiarę.
PANDARUS
1421I za nią także daję moje słowo. Jeśli w naszej familii długiego trzeba czasu, żeby nas zyskać, jesteśmy za to wierni, raz zyskani; jesteśmy jak łopuch[129], możesz mi wierzyć; przyczepiamy się, gdzie nas rzucą.
Śmiałość na koniec dodaje mi serca:
Przez ile długich, bolesnych miesięcy,
Chociaż milcząca, kochałam cię, książę!
TROILUS
1425Czemuż tak długo byłaś mi oporna?
KRESYDA
Z pozoru tylko, bo już mnie podbiłeś
Pierwszym spojrzeniem; przebacz! Bo jeżeli
Zbyt wiele wyznam, będziesz mi tyranem.
Kocham cię teraz, jednakże aż dotąd
1430Mogłam panować nad moją miłością —
Lecz nie, nie, kłamię, miłość moja była
Jak te niesforne dzieci, zbyt uporne
Dla swojej matki. Patrz na me szaleństwo,
Po co szczebiocę? Gdy sama się zdradzam,
1435Jakże na innych liczyć mogę wiarę?
Lecz zakochana nie stroiłam zalot,
Chociaż, wyznaję, chciałam być mężczyzną,
Chciałam, by mężczyzn przywilej nam służył,
By i nam było pierwszym wolno mówić.
1440Każ mi, mój drogi, każ mi usta zamknąć,
Bo w uniesieniu powiem niewątpliwie,
Czego w przyszłości gorzko pożałuję.
Patrz, twe milczenie, patrz, jak chytrze nieme,
Z głębin mi duszy ciągnie tajemnice.
1445Zamknij mi usta.
TROILUS
Woli twej dopełniam.
Choć słodka płynie z twoich ust wymowa.
Całuje ją.
PANDARUS
KRESYDA
O, przebacz mi, panie,
1450Nie miałam myśli o całunek prosić.
Wstyd mi. O Boże, co ja tu zrobiłam!
Na teraz, panie, muszę cię pożegnać.
TROILUS
PANDARUS
Jeśli go pożegnasz,
1455Nim jutro rano…
KRESYDA
TROILUS
KRESYDA
TROILUS
Nie możesz sama przed sobą uciekać.
KRESYDA
1460Pozwól przynajmniej odejść i spróbować.
Coś na kształt siebie z tobą tu zostawię,
Coś tak niedobre, że się samo zdradza,
Chętnie innego robi mnie igraszką.
Lecz gdzie mój rozum? Muszę, muszę odejść.
1465Nie wiem, co mówię.
TROILUS
Kto tak mądrze mówi,
Ten wie, co mówi.
KRESYDA
Więc może przypuszczasz,
Że więcej we mnie sztuki niż miłości;
1470Że mych oświadczeń tajnym było celem
Jakby na wędkę myśli twoje chwytać.
Ale kto mądry, ten niezakochany;
Rozum i miłość są nad ludzkie siły,
To tylko bogom w niebie dozwolone.
TROILUS
1475O, gdybym myślał, że może kobieta —
A jeśli może, to ty jedna tylko —
Na wieki płomień swej miłości karmić,
W wiecznej młodości swą utrzymać wiarę,
Trwalszą od wdzięków zewnętrznej urody
1480Potęgą myśli, co prędzej odmładnia,
Niż krew starzeje. O, gdybym mógł wierzyć,
Że moja szczera, a niezmienna miłość
Znajdzie w odpłacie taką czystość uczuć,
Jakże wysoko duch by mój uleciał!
1485Lecz, ach, jam wierny, jak wiary prostota,
A prostszy niźli wiara jest dziecięcia.
KRESYDA
W tym z tobą walczyć będę o pierwszeństwo.
TROILUS
Walka cnotliwa, gdy prawość z prawością
W prawości uczuć o pierwszeństwo walczy!
1490
WiernośćW późnej przyszłości wierni kochankowie
Będą przysięgać wierność na Troila,
Gdy ich poezji, pełnej strasznych przysiąg,
Wielkich oświadczeń, nie stanie
[130] porównań,
Kiedy już stare znudzą ich przysięgi:
1495Wierny, jak kwiaty wierne księżycowi,
Jak dniowi słońce, gołąb gołębicy,
Środkowi ziemia, a stal magnesowi,
Jeszcze po wszystkich wiary porównaniach
Na przysiąg swoich ostatnie stwierdzenie
1500Dołożą w końcu: wierny jak Troilus,
I tym nazwiskiem słowo swe uświęcą.
KRESYDA
Bądź mi prorokiem!
ZdradaJeśli ja cię zdradzę,
Na włosek jeden wiary mej odstąpię,
Gdy czas, starzejąc, zapomni o sobie,
1505Kropelki deszczu stopią Troi mury,
Gdy zapomnienie pożre wielkie miasta,
Potężne państwa bez śladu pogrzebie
W prochu nicości, niechaj ludzka pamięć
I wtedy jeszcze, wśród niewiernych dziewic,
1510Moją niewierność piętnuje przekleństwem.
I gdy powiedzą: niewierna jak woda,
Jak wiatr, powietrze, jak pustyni piasek,
Jak lis jagnięciu, jak wilk jałowicy,
Jak tygrys łani, macocha pasierbom,
1515Niechaj dodadzą, aby w samo serce
Ugodzić zdradę: „Zdradna jak Kresyda”.
PANDARUS
1517Zgoda, handel dobity. PrzysięgaPrzypieczętujcie przysięgi, a ja będę świadkiem. Tu trzymam twoją rękę, tu rękę mojej synowicy. Jeśli wzajemnie wiary sobie nie dotrzymacie, gdy tyle zadałem sobie kłopotów, aby was połączyć, niech odtąd wszystkie biedne rajfury nazywają się aż do końca świata od mojego nazwiska: Pandarami[131]; niech wszyscy wierni kochankowie nazywają się: Troilus, wszystkie fałszywe kobiety: Kresyda, a wszystkie rajfury: Pandarus! Dodajcie: amen.
TROILUS
KRESYDA
PANDARUS
1520Amen. A teraz pokażę wam izbę; żeby łóżko nie wygadało waszych pięknych utarczek, wygniećcie je na śmierć; a teraz, marsz!
Każdej tu niemej dziewce, czy młoda czy stara,
Niech Kupido da izbę, łoże i Pandara!
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Obóz grecki.
Wchodzą Agamemnon, Ulisses, Diomedes, Menelaus i Kalchas.
KALCHAS
Za waszej sprawie oddane usługi
Okoliczności zmuszają mnie dzisiaj
1525Nagrody żądać.
ZdradaPomnijcie, książęta,
Że przenikając wzrokiem moim przyszłość,
Me posiadłości, Troję opuściłem,
Zyskałem zdrajcy imię nienawistne
I dla wątpliwej zrzekłem się fortuny
1530Korzyści pewnych i już posiadanych.
Wszystko, co sercu memu było drogie,
Przez czas, stosunki i przyzwyczajenie,
Wszystkom opuścił, wszystkiegom się wyrzekł;
Dla waszej służby sam wśród obcych żyję,
1535Jakbym się nowo dla świata narodził.
Błagam was teraz, dajcie mi skosztować
Choć drobną cząstkę bogatych obietnic,
Które w przyszłości czekać mają na mnie.
AGAMEMNON
Powiedz nam, czego żądasz, Trojańczyku.
KALCHAS
1540W wczorajszym boju jeńcem waszym został
Antenor, drogi wódz swojemu miastu.
Nieraz już — za co me składam wam dzięki —
Chcieliście moją wymienić Kresydę;
Do dzisiaj Troja odrzucała wnioski;
1545Lecz spraw ich takim Antenor jest kluczem,
Że się rokowań ich budowa zwali,
Gdy jej nie wesprze swoją obecnością.
Za niego dadzą syna krwi królewskiej.
Dajcie mu wolność, dostojni książęta,
1550Bo jego powrót wykupi mą córkę,
A jej przytomność
[132] z lichwą mi zapłaci
Wszystkie usługi, które wam oddałem.
AGAMEMNON
Niech Diomedes z Antenorem idzie,
Niech nam Kresydę przyprowadzi w zamian;
1555Kalchas otrzyma, czego od nas żąda.
Idź, Diomedzie, a pełniąc zlecenie,
Dowiedz się razem
[133], czy Hektor w wyzwaniu
Niezmienny dotrwał: gotowy jest Ajaks.
DIOMEDES
Idę rozkazy twoje spełnić, królu.
1560Włożony ciężar z dumą podejmuję.
Wchodzą Diomedes i Kalchas.
Achilles i Patroklus pokazują się przy wejściu do swoich namiotów.
ULISSES
Racz go wyminąć, wodzu, obojętnie,
Jakbyś go nie znał; niech wszyscy książęta
Niedbałe oko rzucą nań z niechcenia.
1565Przyjdę ostatni; pewno mnie zapyta,
Co miały znaczyć te wzgardliwe oczy?
Mam w pogotowiu leczące szyderstwo,
Stawię je między waszą oziębłością
A jego dumą; nie wątpię na chwilę,
1570Że sam lekarstwa mego zechce zażyć.
Może się przydać: jedynym zwierciadłem
Dla dumnych tylko duma innych ludzi;
Pyszałków strawą są gibkie kolana,
Dla dumy dumnych płaca obiecana.
AGAMEMNON
1575Pójdziemy za twą radą, Ulissesie;
Idąc, przywdziejem oziębłości pozór.
Niech mu z nas żaden nie da pozdrowienia
Lub da z pogardą, co nim silniej wstrząśnie,
Niż gdyby żaden na niego nie spojrzał.
1580Ja pierwszy idę.
ACHILLES
Czy wódz nasz przychodzi,
By mówić ze mną? Znacie moje myśli:
Nie mam ochoty przeciw Troi walczyć.
AGAMEMNON
Co tam Achilles mówi? Czego żąda?
NESTOR
do Achillesa
1585Czy chcesz o sprawie jakiej mówić z królem?
ACHILLES
NESTOR
do Agamemnona
AGAMEMNON
Wychodzą Agamemnon i Nestor.
ACHILLES
1589Dzień dobry! Dzień dobry!
MENELAUS
1590Jak się masz? Jak się masz?
Wychodzi.
ACHILLES
1591Co? I ten rogal mną gardzi?
AJAKS
1592Co tam nowego, Patroklu?
ACHILLES
1593Dzień dobry, Ajaksie.
AJAKS
ACHILLES
AJAKS
1596Dzień dobry dziś i dzień dobry jutro.
Wychodzi.
ACHILLES
Co się to znaczy? Nie znają Achilla?
PATROKLUS
Skąd ta oziębłość? Zwyczajem ich było
Zginać kolana, z dala już uśmiechy,
1600Jak pośredników, słać Achillesowi,
Z taką do niego zbliżać się pokorą,
Z jaką do świętych zbliża się ołtarzy.
ACHILLES
Czy do ubóstwa w tych czasach przyszedłem?
LosWiem, że z fortuną rozbratana wielkość
1605Przychodzi także z ludźmi do rozbratu.
Czym jest, upadły równie jasno czyta
W spojrzeniach ludzi jak w upadku własnym.
Człowiek to motyl: skrzydła swe pierzyste
Letniemu tylko pokazuje słońcu.
1610Żaden tu człowiek w swej ludzkiej godności
Czci nie odbiera; ludzie czczą honory,
Które istoty jego nie są treścią,
Urzędy, skarby albo królów łaskę,
Choć je przypadek równie często daje,
1615Jak i zasługa; śliska to podstawa,
Ledwo upadnie, ciągnie też za sobą
Opartą na niej miłość równie śliską:
Co żyło razem, razem też umiera.
Ale dziś ze mną tak źle jeszcze nie jest,
1620Fortuna jeszcze mą jest przyjaciółką;
Co posiadałem, w pełni dziś posiadam,
Oprócz pochlebnych ludzi tych uśmiechów.
Rzekłbyś, że nagle odkryli coś we mnie,
Co mnie tych względów zrobiło niegodnym,
1625Które tak często wprzód mi oddawali.
Widzę Ulissa; przerwę mu czytanie.
Witaj, Ulissie!
ULISSES
Witaj mi, Tetydy
Potężny synu!
ACHILLES
ULISSES
CnotaDziwny to pisarz; toć on mnie tu uczy,
Że człek, jakkolwiek bogato posażny
Czy w duszy wielkość, czy w urodę ciała,
Ze skarbów swoich chełpić się nie może;
1635Czucia ich nie ma, tylko przez odbicie,
Gdy cnoty jego promienistym ciepłem
Innych ogrzeją, a ci znów od siebie
Pierwszemu dawcy ciepło odsyłają.
ACHILLES
Nic w tym dziwnego nie ma, Ulissesie,
1640
Jej blask dla innych tylko świeci źrenic.
Zmysłowych wrażeń najczystszy pośrednik,
Oko, nie może z swej jamy wyskoczyć,
Samo się widzieć; w innych tylko oku
1645Może się własnym pozdrowić obrazem.
Wzrok się nie może ku sobie obrócić,
Błąkać się musi, aż zwierciadło znajdzie,
W którym na koniec może się zobaczyć.
Nic w tym dziwnego.
ULISSES
1650Nie zdanie mnie dziwi —
Nic w nim nowego — lecz pisarza wnioski,
Nic nie posiada, jakkolwiek bogaty
W złoto lub cnoty, jeżeli poprzednio
1655Z drugimi skarbem swym się nie podzieli,
Że sam przez siebie nie wie nawet o nich,
Póki nie ujrzy ich w oklasku bliźnich,
Co je rozwija, jak sklepienie murów
Głos potęguje, jak brama stalowa
1660Bierze od słońca i słońcu odsyła
Twarz jego jasną i jego upały.
To mnie zajęło i zaraz do myśli
Przyszedł mi Ajaks, światu dziś nieznany.
Cóż to za człowiek! Boże, to koń czysty,
1665Co ma, sam nie wie. Ileż to jest rzeczy
Podłych z pozoru, kosztownych w użyciu!
A ile znowu drogich sądem ludzi,
A bez wartości! Jutro może ujrzym,
Jak czyn, przypadkiem w rękę mu rzucony,
1670
To, czego inni zrobić zaniedbali?
Czemu się jedni wczołgać potrafili
Do świątyń zmiennej Fortuny
[134], gdy inni
Przed jej oczyma głupców grają rolę?
1675Jak jeden dumą drugiego się karmi,
Gdy pyszny pości przez swoją głupotę.
Czy widzisz Greków? Patrz, jak po ramieniu
Klepią w zawody niezgrabę Ajaksa,
Jakby już deptał po Hektora piersiach,
1680Jakby już mury trojańskie rozwalał.
ACHILLES
Bardzo ci wierzę; minęli mnie właśnie,
Jak bogacz dumny żebraka wymija.
Dobrego słowa żaden nie powiedział,
Nie spojrzał żaden. Czy już zapomnieli
1685Mych czynów przeszłych?
ULISSES
Że czas na grzbiecie swoim torbę nosi,
W którą jałmużny wkłada zapomniane,
Czas, ten olbrzymi potwór niewdzięczności.
1690Drań
[135] ta to dobre uczynki minione,
Pożarte w samej chwili urodzenia
I zapomniane, ledwo dokonane.
Wychodzą z mody minione usługi
1695Jak zardzewiała zbroja na szyderstwo
Na monumencie starym zawieszona.
Idź, nie ustając, bo honor wędruje
Po ciasnej ścieżce, na której zaledwo
Jeden się zmieści. Nie opuszczaj ścieżki,
1700Bo mnogich synów ma współubieganie,
A wszyscy tłumnie cisną się za tobą
I byleś stanął albo z drogi zeszedł,
Jak przystęp morza, niewstrzymaną falą
Wszyscy cię miną i w tyle zostawią.
1705Jak dzielny rumak, poległy na czele,
Dla pogardliwej tylnej będziesz straży
Z obojętnością deptanym pomostem.
Obecne czyny, choć niższe zasługą
Od twoich przeszłych, górują nad nimi,
1710Bo czas, zwyczajem modnych gospodarzy,
Z niechcenia ściska odchodzących rękę,
A nowych gości do serca przytula
Silnym ramieniem, jakby chcieli uciec.
Zawsze witanie uśmiech ma na twarzy,
1715A pożegnanie z westchnieniem odchodzi.
Darmo się cnota domaga zapłaty
Za to, czym była, za minione czyny,
Bo piękność, dowcip, ród, siła, zasługa,
Miłość i przyjaźń, wszystko niewolnikiem
1720Zazdrości czasu i jego potwarzy.
Wspólny znak jeden wszystkich ludzi krewni
[136]:
Wszyscy bez miary nowe cacka wielbią,
Chociaż ze starych ulepione cacek,
I proch przenoszą trochę pozłocony
1725Nad przyprószone lekkim pyłem złoto.
Obecne oczy chwalą rzecz obecną.
Nie dziw się przeto, mężu niezrównany,
Jeśli Ajaksa czcić zaczęli Grecy,
Rzecz bowiem w ruchu przyciąga wzrok łatwiej
1730Niż rzecz w spoczynku. Był czas, gdy Hellenów
Krzyk cię pozdrawiał; ten czas może wrócić,
Byleś się żywcem nie chciał sam pogrzebać,
W własnym namiocie chwały twojej zamknąć,
Mężu, którego śmiałe niegdyś czyny,
1735Na tych trojańskich dokonane polach,
Budziły zazdrość w bogach nawet samych
I buntowały Marsa.
ACHILLES
Oddalenia
I samotności ważne mam powody.
ULISSES
1740
Ale ważniejsze, lecz heroiczniejsze
Znajdziesz powody przeciw oddaleniu.
Rzecz to wiadoma, Achillu, że kochasz
Jedną z Priama córek
[137].
ACHILLES
ULISSES
1745Czy cię to dziwi?
Rozum Przenikliwy rozum
Zna każde ziarnko w Plutusa
[138] skarbnicy,
Dno niezgłębionych przepaści nurtuje,
Ulata z myślą i prawie jak bóstwo
Odsłania myśli w niemej ich kolebce.
1750Są tajemnice (których się historia
Nie waży dotknąć) w głębiach rządów duszy,
Których działanie tak szybkie, tak boskie,
Że nie wypowie ich pióro ni język.
Achillu, wszystkie twe stosunki z Troją
1755Tak nam wiadome jak tobie samemu.
Może godniejszym byłoby Achilla
Nie Poliksenę, lecz Hektora podbić.
Serce Pyrrhusa
[139] zakrwawi się młode,
Gdy wieść po naszych otrąbi wybrzeżach,
1760Gdy greckie dziewki, tańcząc, zaśpiewają:
„Hektora siostrę zwyciężył Achilles,
Lecz wielki Ajaks Hektora powalił”.
Bądź zdrów; mówiłem jak szczery przyjaciel.
Po tym się lodzie głupiec ślizga śmiało,
1765Który się tobie strzaskać należało.
Wychodzi.
PATROKLUS
To było zawsze rad mych wszystkich treścią.
Bezwstydna dziewka, w męża przedzierzgnięta,
Od zniewieściałych nie szpetniejsza mężów
W godzinie czynu. Na mnie spada wina;
1770Mówią, że mała ma do bitw pochopność,
A wielkie twoje do mnie przywiązanie
Było powodem twojej bezczynności.
Miłości łańcuch z twej szyi odwiąże,
1775Jak kropla rosy z grzywy lwa strząśnięta
W nic się rozpłynie.
ACHILLES
Więc Ajaks z Hektorem
Mierzyć się będzie?
PATROKLUS
I może w tej walce
1780Chwałą się okryć.
ACHILLES
Widzę zagrożone
Me dobre imię: sława ma blednieje.
PATROKLUS
Którą zadajem własną sobie ręką.
1785Kto konieczności nie pełni rozkazów,
Niebezpieczeństwo sam sobie kupuje;
Niebezpieczeństwo, jak subtelna febra,
Chwyta nas, chociaż na słońcu się grzejem.
ACHILLES
Idź, mój Patroklu, przywołaj Tersyta,
1790Wyprawię błazna z prośbą do Ajaksa,
Aby po bitwie sprosił do mnie Trojan.
Kobiecą bowiem uczułem zachciankę
Ujrzeć Hektora w odzieży pokoju,
Mówić z nim, jego oblicza widokiem
1795Wzrok mój nasycać. Lecz otóż Tersytes.
Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
ACHILLES
TERSYTES
1798Ajaks biega tam i sam[141] po polu, szukając samego siebie.
ACHILLES
TERSYTES
1800Jutro ma się mierzyć sam na sam z Hektorem, a w proroczej dumie heroicznych cięgów plecie trzy po trzy, nic nie mówiąc.
ACHILLES
TERSYTES
1802PychaStąpa jak paw nadęty, krok jeden i pauza; zamyśla się jak gospodyni, która za całą arytmetykę ma tylko głowę, żeby uregulować swój rachunek; gryzie sobie wargi z ogromnie mądrym spojrzeniem, jakby mówił: „Siedzi w tej głowie dowcip, byle chciał wyleźć”; i wielka w tym prawda, tylko że ten dowcip tak zimno tam spowity jak iskra w krzemieniu: żeby ją wywołać, trzeba wprzód dobrze krzesać. Zgubiony to człowiek na wieczne czasy, bo jeśli mu Hektor nie skręci karku w pojedynku, to on go sam sobie skręci w próżności. Nie poznał mnie; gdy mu: „Dzień dobry, Ajaksie”, powiedziałem, on mi odrzekł: „Dziękuję, Agamemnonie”. Co myślisz o człowieku, który mnie bierze za wodza? Zmienił się w rybę lądową, bezjęzyczną potworę. Bodaj przepadło dobre u ludzi imię! Można je nosić na lice i na nice[142] jak skórzany kaftan.
ACHILLES
1803Musisz być moim do niego posłem, Tersycie.
TERSYTES
1804Kto? Ja? Nie odpowie nikomu. Nie jego rzemiosłem odpowiadać. Mówić to dobre dla żebraków, u niego język w pięści. Odegram wam jego rolę: niech mnie pyta Patroklus, przedstawię wam Ajaksa.
ACHILLES
1805Przemów do niego, Patroklu. Powiedz mu, że błagam pokornie walecznego Ajaksa, aby zaprosił do mojego namiotu najdzielniejszego Hektora, bez zbroi, aby wyrobił dla niego list żelazny u wielkomyślnego, najjaśniejszego, sześć lub siedem razy dostojnego naczelnika greckiej armii, Agamemnona, i tak dalej. Zaczynaj.
PATROKLUS
1806Błogosław, Jowiszu, wielkiemu Ajaksowi!
TERSYTES
PATROKLUS
1808Przychodzę w imieniu zacnego Achillesa.
TERSYTES
PATROKLUS
1810Który błaga cię pokornie, abyś raczył zaprosić Hektora do jego namiotu.
TERSYTES
PATROKLUS
1812Abyś wyrobił dla niego list żelazny u Agamemnona.
TERSYTES
PATROKLUS
TERSYTES
PATROKLUS
1816Co na to odpowiadasz?
TERSYTES
1817Bóg z tobą, z całego serca.
PATROKLUS
1818Co odpowiadasz, panie?
TERSYTES
1819Jeśli będzie jutro pogoda, o jedenastej godzinie rzecz się tak lub owak rozstrzygnie: bądź co bądź, drogo zapłaci, nim mnie złapie.
PATROKLUS
1820Ale co odpowiadasz, panie?
TERSYTES
1821Bądź zdrów, z całego serca.
ACHILLES
1822Czy tylko naprawdę tak nastrojony?
TERSYTES
1823Nie tak nastrojony, ale tak rozstrojony. Jaką wyda muzykę, gdy mu Hektor rozpłata czaszkę, nie wiem; ale jestem pewny, że nie wyda żadnej, chyba że skrzypek Apollo z jego żył porobi struny.
ACHILLES
1824Pójdziesz do niego natychmiast z listem.
TERSYTES
1825To daj mi drugi do jego konia, bo to z dwóch rozumniejsze stworzenie.
ACHILLES
Umysł mój mętny jak zmącona woda
I sam nie mogę dna jego zobaczyć.
Wychodzi Achilles z Patroklusem.
TERSYTES
1828Bodaj źródło twoich myśli ustało się i znowu było czyste, bym mógł w nim osła napoić! Wolałbym być kleszczem barana niż takim walecznym nieukiem.
Wychodzi.
AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA
Troja. Ulica.
Z jednej strony wchodzi Eneasz i sługa z pochodnią, z drugiej Parys, Deifobus, Antenor, Diomedes i inni z pochodniami.
PARYS
DEIFOBUS
ENEASZ
Co widzę?
I Parys? Książę, gdybym miał powody
Ważne jak twoje do długiego spania,
Chyba niebieskie mogłoby poselstwo
1835Od towarzyszki łoża mnie oderwać.
DIOMEDES
I ja tak myślę. Witaj, Eneaszu!
PARYS
Ściśnij dłoń jego, bo Grek to waleczny;
Sam to przyznałeś, gdyś nam opowiadał,
Jak Diomedes dzień w dzień, tydzień cały
1840Gonił za tobą.
ENEASZ
Zdrowie ci, rycerzu,
Póki nam służy słodki czas rozejmu.
Ale w dniu bitwy tak czarne wyzwanie,
Jak może serce w swych głębiach wymyślić,
1845A dzielność spełnić.
DIOMEDES
Przyjmuje Diomed
Jedno i drugie. Póki krew spokojna
W żyłach mych płynie, zdrowie, Eneaszu!
Lecz gdy bój zawrze, a pora posłuży,
1850Na twoje życie strzelcem mnie zobaczysz,
Z całą chytrością i zapałem strzelca.
ENEASZ
Będziesz polował lwa, który się cofa
Twarzą do łowcy. Z całą uprzejmością
Witaj nam w Troi! Na Anchiza
[143] życie,
1855Witaj! Przysięgam na rękę Wenery
[144],
Nikt szczerzej kochać nie może ode mnie
Męża, którego z duszy pragnie zabić.
DIOMEDES
Jest w nas sympatia. Niech żyje Eneasz
Lat tysiąc, jeśli dla mego oręża
1860Śmierć jego nie jest chwałą przeznaczoną.
Lecz dla mej sławy niechaj jutro zginie,
Niech ciało jego jedną będzie raną.
ENEASZ
DIOMEDES
Prawda, a pragniemy
1865Poznać się gorzej.
PARYS
Jest to powitanie
Najzawistniejszej pełne serdeczności,
Nienawidząca najpiękniejsza miłość,
O jakiej dotąd dało się nam słyszeć.
1870Co cię tak wcześnie z domu wywołało?
ENEASZ
Królewski rozkaz; lecz nie wiem powodu.
PARYS
Dowiesz się teraz: królewską jest wolą,
Byś Greka tego do domu Kalchasa
Powiódł i piękną Kresydę mu wydał
1875Za Antenora. Bądź nam towarzyszem
Lub, jeśli pragniesz, wyprzedź nas na chwilę.
Przypuszczam bowiem, jestem raczej pewny,
Brat mój Troilus na tę noc tam gościem.
Zbudź go i donieś o naszym przybyciu,
1880O jego celu; tylko mi się zdaje,
Że nas nie bardzo powita serdecznie.
ENEASZ
Chętniej do Greków poniesioną Troję
Niż wyniesioną z Troi swą Kresydę
Ujrzałby Troil.
PARYS
1885Lecz nie ma ratunku;
Taka przeznaczeń jego dola gorzka.
Śpieszym za tobą.
ENEASZ
Więc żegnam was wszystkich.
Wychodzi.
PARYS
Teraz szlachetny powiedz, Diomedzie,
1890Z całą szczerością dobrego kolegi:
Kto, zdaniem twoim, godniejszy Heleny:
Ja czy Menelaj?
DIOMEDES
Równie godni obaj:
On, że jej szuka z taką wytrwałością
1895(Na jej honoru plamę obojętny)
Przez tyle trudów i cierpień piekielnych;
Ty, że jej bronisz (nie czując goryczy,
Jaką zaprawna Heleny niesława)
Tak wielkim kosztem skarbów i przyjaciół.
1900On, jak skomlący i płaczliwy rogal,
Wywietrzałego wina chce pić męty;
Ty, jak rozpustnik, z wszetecznego
[145] łona
Pragniesz szczęśliwy sukcesorów dostać.
Ważycie równo: kto ją z was posiędzie
[146],
1905O ladaszczycę tylko cięższy będzie.
PARYS
Dla współziemianki jesteś za surowy.
DIOMEDES
Ona surowsza dla swojej jest ziemi.
Która po żyłach cieknie jej wszetecznych,
1910Grek jeden zginął, a za każdy skrupuł
Jej nieczystego, splamionego ścierwa
Jeden Trojańczyk swym zapłacił życiem.
Ode dnia, w którym otworzyła usta,
Do dzisiaj z ust tych mniej słów uleciało,
1915Niż dla niej Greków i Trojan skonało.
PARYS
HandelPrzekupnia, widzę, naśladujesz przykład,
Bo ganisz towar, który pragniesz nabyć.
Ja na przymioty jej zostanę niemy:
Nie chwalim, czego sprzedać nie myślemy.
1920To droga nasza.
Wychodzą.
SCENA DRUGA
Troja. Dworzec
[147] przed domem
Pandara.
Wchodzą Troilus i Kresyda.
TROILUS
Nie wychodź, droga, bo zimny poranek.
KRESYDA
A więc zawołam stryja mego, panie,
On ci otworzy…
TROILUS
Zostaw go w pokoju.
1925
SenIdź, niech sen twoje piękne zamknie oczy,
Tak ukołysze łagodnie twe zmysły
Jak dziecko żadnej troski nie znające.
KRESYDA
TROILUS
KRESYDA
TROILUS
Gdyby dzień kłopotny,
Śpiewem skowronka do życia zbudzony,
Wron nie wywołał rozpustnych na pola,
Gdyby nas dłużej noc słoniła
[148] senna,
1935Nigdy komnaty twej bym nie opuścił.
TROILUS
Szpetna czarownica!
Jak piekło wiernie służy trucicielom,
A od kochanków ucieka uścisku
1940Skrzydłem lotniejszym od człowieka myśli!
Lecz się zaziębisz; kląć mnie potem będziesz.
KRESYDA
Czekaj. Mężczyźni nigdy czekać nie chcą.
Ach, gdybym dłuższy stawiła ci opór,
Zostałbyś jeszcze. Cicho, ktoś się zbliża.
PANDARUS
za sceną
1945Cóż to? Czy wszystkie drzwi stoją otworem?
TROILUS
Wchodzi Pandarus.
KRESYDA
Bodaj dżumy padł ofiarą!
Zacznie szyderstwa; biedne moje życie!
PANDARUS
1949Ha, ha? Co tam nowego? Co tam za wiadomości od dziewictwa? To ty, moja dziewico? Gdzie moja synowica Kresyda?
KRESYDA
1950Bodajeś
[149] przepadł, stryju mój, szyderco!
Naprzód podmawiasz, urągasz się potem.
PANDARUS
1952Podmawiam? A do czego? Niech powie do czego. Do czego cię podmawiałem?
KRESYDA
Skończ tylko, proszę, bo, sam nieuczciwy,
Nie możesz ścierpieć uczciwości innych.
PANDARUS
1955Ha! Ha! Nieboraczko! Biedne głupiątko! Nie spałaś tej nocy? Czy ten niedobrego oka ci zmrużyć nie pozwolił? Bierz go licho!
Słychać stukanie.
KRESYDA
Czy nie mówiłam? Bodaj tak stukano
Po jego czaszce! Kto tam, zobacz, stryju.
Wejdź ze mną, panie, do mojej komnaty.
Śmiejesz się, jakbym złą myśl jaką miała.
TROILUS
KRESYDA
Mylisz się; ani marzę o tym.
Stukanie.
Coraz gwałtowniej. Za pół Troi nie chcę,
Aby cię ludzkie ujrzały tu oczy.
Wychodzą Troilus i Kresyda.
PANDARUS
idąc ku drzwiom
1964Kto tam? Czego żądasz? Czy drzwi chcesz wysadzić? Co się to znaczy? Czego żądasz?
Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
PANDARUS
Kto to? Eneasz, na honor.
Jaka cię sprawa tak rano sprowadza?
ENEASZ
PANDARUS
ENEASZ
1970Wiem, że jest tutaj; darmo się zapierasz.
Ważną dla niego przynoszę wiadomość.
PANDARUS
1972Mówisz, że tu jest? To, przysięgam, więcej wiesz ode mnie. Prawda, że późno wróciłem do domu; ale cóż by tu robił?
ENEASZ
1973Co?! Przypuśćmy, że nic. Skrzywdzisz go, ani wiedząc o tym. Tylko, chcąc mu służyć, szkodzisz mu i zdradzasz go przez zbytek wierności. Nie wiedz sobie nic o nim, ale idź i przyprowadź go do mnie.
Gdy Pandarus zamierza wyjść, wchodzi Troilus.
TROILUS
ENEASZ
1975Witać czasu nie mam,
Tak jest naglące moje tu poselstwo.
Za chwilę przyjdą Parys, Deifobus,
Grek Diomedes, a z nimi Antenor
Dziś nam wrócony, a w zamian za niego
1980Musim natychmiast, nim pierwsze ofiary
W świątyniach złożym, Diomedesowi
Kresydę wydać.
TROILUS
ENEASZ
Już potwierdzone przez króla i Radę.
1985Zwłoki nie cierpi żadnej wykonanie.
TROILUS
Jakże mi szczęście moje się urąga!
Idę ich przyjąć. A wiesz, Eneaszu,
Żeśmy przypadkiem spotkali się tutaj,
Żeś mnie nie znalazł w tym domu.
ENEASZ
1990O, zgoda,
Bo tajemnice natury ode mnie
Nie bardziej skryte.
Wychodzą Troilus i Eneasz.
PANDARUS
1993Czy to być może? Ledwo zyskana, a już stracona? Bodaj diabeł porwał Antenora! Młody książę gotów zwariować. Zaraza na Antenora! Ach! Czemu też nie złamali sobie karków!
Wchodzi Kresyda.
KRESYDA
Kto tu był, stryju, jakie wiadomości?
PANDARUS
KRESYDA
O, powiedz, czemu wzdychasz tak głęboko?
Gdzie pan mój? Powiedz, drogi, drogi stryju.
Co się to znaczy?
PANDARUS
1999Chciałbym tak być głęboko pod ziemią, jak jestem wysoko na ziemi.
KRESYDA
2000O Boże! Boże! I cóż się tu stało?
PANDARUS
2001Proszę cię, wróć do twojej komnaty. Bodajeś się była nigdy nie rodziła! Wiedziałem, że będziesz przyczyną jego śmierci. O biedny książę! Zaraza na Antenora!
KRESYDA
2002Dobry mój stryju, błagam cię, na kolanach błagam cię, powiedz, co tu zaszło?
PANDARUS
2003Musisz nas opuścić, dziewko, musisz nas opuścić; wymieniono cię za Antenora. Musisz pójść do twojego ojca, a porzucić Troila. To go zabije, to go otruje, nie zniesie tego.
KRESYDA
2004O wielki Boże! Nie opuszczę Troi.
PANDARUS
KRESYDA
Nie czuję żadnych pokrewieństwa natchnień,
Nie mam rodziców, miłości, krwi, duszy
Tak sercu bliskich jak mój słodki Troil.
2010Potężne bogi, z imienia Kresydy
Zróbcie koronę i fałszu, i zdrady,
Jeśli mojego Troila opuszczę!
Niech czas i przemoc, i śmierć nawet sama
Zabiorą ciało moje na ofiarę;
2015Miłości bowiem mojej podwaliny
Tak są potężne, jak środek jest ziemi,
Przyciągający wszystko, co stworzone.
Do mej komnaty płakać teraz idę…
PANDARUS
KRESYDA
2020Rwać jasne włosy, piękne lica drapać,
Głos westchnieniami mój czysty ochrypiać.
Z ostatnim krzykiem: „Drogi mój Troilu!”
Niechaj w mych piersiach serce moje pęknie!
Nie, nigdy, nigdy Troi nie opuszczę!
Wychodzą.
SCENA TRZECIA
Troja. Przed domem Pandara.
Wchodzą Parys, Troilus, Eneasz, Deifobus, Antenor i Diomedes.
PARYS
2025Już późne rano, zbliża się godzina,
W której dzielnemu wydać ją Grekowi
Trzeba nam będzie. Bracie mój, Troilu,
Idź ją uprzedzić, odjazd jej przyśpieszyć.
TROILUS
Wejdźcie do domu. Oddam ją Grekowi,
2030A w chwili, w której dotknie jej swą dłonią,
Pomyśl, że widzisz zbudowany ołtarz,
Na którym kapłan, a twój brat, Troilus
Składa w ofierze własne swoje serce.
PARYS
Wiem, co jest miłość. Ach, gdybym ci, bracie,
2035Jak się litować mogę, tak mógł pomóc!
Raczcie, panowie, wejść ze mną do domu.
Wychodzą.
SCENA CZWARTA
Troja. Pokój w domu Pandara.
Wchodzą Pandarus i Kresyda.
PANDARUS
KRESYDA
O umiarkowaniu
Na co mi mówisz? Boleść w moim sercu,
2040Jak jej przyczyna, wielka jest i pełna.
Jakżebym mogła siłę jej miarkować?
O, gdybym mogła zatłumić uczucie
Lub je osłabić albo je ostudzić,
Mogłabym także boleść mą łagodzić.
2045Ale jak granic w mej nie ma miłości,
Tak i po stracie nie ma ich w żałości.
Wchodzi Troilus.
PANDARUS
2047Patrz, patrz, patrz, to on przychodzi. Biedne kurczątko!
KRESYDA
PANDARUS
2049Cóż to za widowisko! Niechże i ja was uściskam. Śpiew, MiłośćSerce, jak to pięknie mówi piosneczka:
2050Serce, wzdychasz jawnie, skrycie,
Czemu nie pękniesz z westchnieniem?
2052A na to odpowiedź:
Bo ran serca nie zgoicie
Ni gadaniem, ni milczeniem.
2055Nie było prawdziwszych nad te rymów. Nie rzucajmy niczego na świecie, bo możemy dożyć dnia, w którym te wiersze mogą się nam przydać. Widzimy to teraz, widzimy. Jakże wam teraz na sercu, baranki?
TROILUS
Że bogi, jakby na mą gniewne miłość,
Stokroć gorętszą od pobożnych myśli,
Przez usta zimne słanych do ich bóstwa,
2060Z moich cię objęć wyrywają mściwie.
KRESYDA
Jak to? Czy bóstwo może być zazdrosne?
PANDARUS
Że może, mamy tego teraz dowód.
KRESYDA
Prawdaż, że Troję muszę dziś opuścić?
TROILUS
KRESYDA
TROILUS
Musisz opuścić Troję i Troila.
KRESYDA
TROILUS
Opuścić natychmiast.
2070Jednej ubogiej odmawia nam chwili,
Usta odrywa od ust bez litości,
Na jeden uścisk nawet nie pozwala,
Morduje śluby wprzód, nim je do życia
Westchnienie z głębin serca wyprowadzi.
2075My, cośmy siebie tylu westchnień kosztem
Kupili wzajem, musim się dziś sprzedać
Za jęk ubogi, ledwo dosłyszany;
Bo z rozbójnika pośpiechem czas srogi
Bogatą kradzież, sam nie wie, jak grabi,
2080I pożegnania, bez liczby jak gwiazdy,
Każde osobnym znaczone całunkiem,
Wszystkie na jedno zimne: „Bądź zdrów!” składa
Ledwo na jeden przyzwala całunek
Głodny, łez naszych zaprawny goryczą.
ENEASZ
za sceną
2085Książę, czy dama gotowa do drogi?
TROILUS
Czy słyszysz? Mówią, że Geniusz
[151] „przyjdź” woła
Na tych, co nagłą zginąć mają śmiercią.
do Pandara
Idź do nich, powiedz, że przyjdzie za chwilę.
PANDARUS
Wychodzi.
KRESYDA
2090Jak to, iść muszę do greckich namiotów?
TROILUS
KRESYDA
Płacząca Kresyda
Między tłum Greków szczęśliwych, wesołych?
Ujrzym się znowu?
2095Słuchaj mnie, kochanko,
Bądź tylko wierna…
KRESYDA
Ja wierna? Przez Boga!
Co za myśl grzeszna…
TROILUS
Daj pokój wyrzutom,
2100Bo to ostatnia chwila pożegnania.
Jeśli mówiłem: „Bądź mi tylko wierna”,
To nie przez trwogę o duszy twej stałość,
Bom gotów śmierci rzucić rękawicę,
Że plamki nie ma na twym czystym sercu;
2105Jeśli mówiłem: „Bądź mi tylko wierna”,
To żeby dodać: a znów się zobaczym.
KRESYDA
Na jak okrutne przyjdzie się narażać
Niebezpieczeństwa! Ale będę wierna.
TROILUS
A ja pokocham się w niebezpieczeństwach.
2110Weź ten rękawek.
KRESYDA
Ty tę rękawiczkę.
Kiedyż cię ujrzę?
TROILUS
Straż grecką przekupię,
Co noc do ciebie przyjdę w odwiedziny.
2115Bądź tylko wierna!
KRESYDA
TROILUS
Słuchaj mnie, droga, dlaczego tak mówię.
Młódź grecka wielkich pełna jest przymiotów:
Urok przez łaskę natury jej dany
2120Urósł w potęgę sztuką i ćwiczeniem,
Wpływu nowości, przymiotów, urody,
Zazdrosnych przeczuć bolesnym natchnieniem —
Które cnotliwym nazwij, proszę, grzechem —
Lękam się, droga.
KRESYDA
2125Ach, ty mnie nie kochasz.
TROILUS
To niechaj umrę wzgardzony od ludzi!
PokusaNie twoją wierność mam ja w podejrzeniu,
Lecz me zasługi. Ja śpiewać nie umiem
Ni w tańcu krążyć ani słów cukrować,
2130Ni gier subtelnym zaostrzać dowcipem;
U Greków wszystkie znajdziesz te przymioty;
Wierzaj mi tylko, że w każdym z tych wdzięków
Ukryty diabeł na zasadzce siedzi
I kusi cnotę. O, nie daj się skusić!
KRESYDA
2135Alboż przypuszczasz, że mam chęć po temu?
TROILUS
Czego nie chcemy; i często jesteśmy
Sami dla siebie diabłem kusicielem,
Kiedy zbyt ufni w sił naszych potęgę,
2140Na słabość naszą liczymy za wiele.
ENEASZ
za sceną
TROILUS
Raz jeszcze pocałuj
I bądź mi zdrowa!
PARYS
za sceną
TROILUS
2145Wejdź, dobry bracie, wejdź, przyprowadź z sobą
I Eneasza, i greckiego posła.
KRESYDA
TROILUS
Ja? To mym jest grzechem.
WiernośćGdy inny goni za chwałą fortelem,
2150Ja wiernym sercem za prostotą gonię;
Kiedy miedzianą inny swą koronę
Chytrością złoci, ja w ducha prostocie
I w prawdzie serca moją, jak jest, noszę.
Nie bój się o mnie: wiara i prostota
2155To cała mojej natury istota.
Wchodzą Eneasz, Parys, Antenor, Deifobus i Diomedes.
Oto dziewica, którą, Diomedzie,
Za Antenora w zamian ci dajemy;
Przy miasta bramach oddam ci ją w ręce,
A czym jest, wszystko w drodze ci opowiem.
2160Bądź dla niej dobry, a na moją duszę,
Jeśli przez zmienne wojny przeznaczenia
Na miecza mego będziesz kiedy łasce,
Nazwij Kresydę, a życie twe będzie
Bezpieczne, jak jest Priam w Ilionie.
DIOMEDES
2165Piękna Kresydo, oszczędź podziękowań,
Na które książę ten zdaje się czekać.
Oczu twych ogień i lic twoich niebo
Dosyć wymownie twojej bronią sprawy.
Diomedesa odtąd jesteś panią,
2170A twoja wola rozkazem mi będzie.
TROILUS
Prawa grzeczności gwałcisz ze mną, Greku,
Jej pochwałami mych próśb niszcząc skutek;
Lecz nad pochwały twe tak ona wyższa,
Jak ty niegodny jej się mienić sługą.
2175Bądź dla niej dobry, to moja jest wola,
Jeśli nie będziesz, klnę się na Plutona
[152],
Choćby Achilles swą cię słonił tarczą,
Z mej ręki zginiesz.
DIOMEDES
Uspokój się, książę;
2180Lecz korzystając z posła przywilejów,
Powiem, co myślę: za murami miasta,
Tylko mej woli natchnień będę słuchał.
Wiedz, że mi dotąd nikt nie rozkazywał.
Będę ją cenił wedle jej wartości;
2185Ilekroć powiesz: „Tak chcę, niech tak będzie”,
Krzyknę: „Nie!”, mając honor mój na względzie.
TROILUS
Idźmy! Lecz wierzaj, za podobną mowę
Przed wrogiem schować musisz nieraz głowę.
do Kresydy
Daj mi twą rękę; nim dobiegniem bramy,
2190Jeszcze ostatni raz się pożegnamy.
Wychodzą Troilus, Kresyda i Diomedes. Słychać odgłos trąbki.
PARYS
ENEASZ
Jak nam przeszedł ranek!
O brak czujności słusznie mnie posądzi,
Gdy mu przysiągłem pierwszy w polu stanąć.
PARYS
2195Nie jest w tym nasza, lecz Troila wina.
DEIFOBUS
ENEASZ
Lotem oblubieńca
Na plac spotkania gońmy za Hektorem.
Byt swój i chwałę Troja dziś powierza
2200Sercu i dłoni jednego rycerza.
Wychodzą.
SCENA PIĄTA
Obóz grecki. Szranki.
Wchodzą Ajaks uzbrojony, Agamemnon, Achilles, Menelaus, Ulisses, Nestor i inni.
AGAMEMNON
Przed umówioną stanąłeś godziną,
Zbrojny, gotowy. Teraz niech twa trąbka
Głośne wyzwanie pośle Trojańczykom,
Niech przestraszone uderzy powietrze
2205Hektora ucho, niechaj go wywoła.
AJAKS
Weź tę sakiewkę, a dmij, aż ci pękną
I płuca twoje, i trąbka spiżowa,
Dmij, chamie, póki pyzy
[153] twe nie przejdą
Pucołowatej gęby Akwilonu
[154].
2210Wydmij twe piersi, niech krew z ócz ci tryska,
Bo na Hektora trąbisz.
Trębacz trąbi.
ULISSES
ACHILLES
AGAMEMNON
Czy to nie Diomed
2215Z Kalchasa córką?
ULISSES
Tak jest, to on, królu,
Znam go po chodzie, na palcach on stąpa,
Bo go od ziemi duch jego odrywa.
Wchodzą Diomedes i Kresyda.
AGAMEMNON
DIOMEDES
Piękna pani,
W greckim obozie tysiąc witaj razy!
NESTOR
Nasz wódz cię, pani, wita pocałunkiem.
ULISSES
To jest jednego tylko pozdrowienie,
2225Kolejno będzie lepiej gościa witać.
NESTOR
Piękna to rada: ode mnie początek —
To Nestor daje.
ACHILLES
Z twych ust, piękna pani,
Zimę tę zgarnę. Achilles cię wita.
MENELAUS
2230Całować niegdyś dobry miałem powód.
PATROKLUS
Lecz to nie powód, byś teraz całował;
Zuchwały Parys tak niegdyś wystrzelił
I od powodów tak cię twych rozdzielił.
ULISSES
Smiertelna żałość! Losie, losie srogi!
2235My głowy tracim, by mu złocić rogi.
PATROKLUS
Pierwszy całunek był Menelausa,
Drugi mój własny. Patroklus cię wita.
MENELAUS
Bardzo dowcipnie; konceptu winszuję.
PATROKLUS
Śladem Parysa w zastępstwie całuję.
MENELAUS
2240Muszę mieć jednak me pocałowanie.
KRESYDA
Całując, bierzesz czyli
[155] dajesz, panie?
MENELAUS
KRESYDA
Wzięty pocałunek
Od oddanego większy ma szacunek;
2245Nie mam zwyczaju ze stratą handlować,
Więc przebacz, ale nie myślę całować.
MENELAUS
KRESYDA
Myśli mej nie zmienię;
Nie znasz się, widzę, na towaru cenie.
MENELAUS
2250Nie znam? Któż lepiej znać się może na nim?
KRESYDA
Kto, pytasz? — Parys. Bo każdego zdaniem,
Lepiej on kupił, niżeliś ty sprzedał.
MENELAUS
Lepszego szczutka
[156] nikt mi w głowę nie dał.
KRESYDA
ULISSES
2255Toć by oszalała,
Gdyby paznokciem bić się z rogiem chciała.
Czy mogę, pani, o całunek prosić?
KRESYDA
ULISSES
KRESYDA
2260Więc proś, ale długo.
ULISSES
Dasz go, gdy będzie Helena dziewicą
I Menelaja znów oblubienicą.
KRESYDA
Dług mój na termin zapłacić przyrzekam.
ULISSES
Więc nigdy; wtedy całunku doczekam.
DIOMEDES
2265Czas już, do twego ojca idźmy, pani.
Wychodzą Diomedes i Kresyda.
NESTOR
ULISSES
Jest język w oczach, licach jej i ustach,
Jej nogach nawet, a duch jej namiętny
2270Z każdego ruchu jej ciała wygląda.
O, te świegotki, co gładkim językiem
Każdemu dają pierwsze pozdrowienie,
Pierwsze swych myśli otwierają księgę
Rozpustnym oczom wszystkich czytelników!
2275Łup to skalany pierwszej sposobności,
Córki rozpusty.
Słychać za sceną trąbkę.
WSZYSCY
AGAMEMNON
Widzicie? Zastęp ich zbliża się ku nam.
Wchodzą Hektor w zbroi, Eneasz, Troilus i inni Trojanie, orszak.
ENEASZ
Witam was, wszyscy Greków dostojnicy,
2280Jaka nagroda na zwycięzcę czeka?
Czy w dwóch obozach ma być ogłoszony?
Czy ma być walka, póki stanie
[157] życia,
Czy też rycerze mają się rozdzielić
Na pierwsze słowo kierownika szranków?
2285Hektor was pyta.
AGAMEMNON
ENEASZ
Hektor na wszystkie zgadza się warunki.
ACHILLES
Odpowiedź godna Hektora, jednakże
Trochę za dumna, upokarzająca
2290Dla drugiej strony rycerza.
ENEASZ
Mój panie,
Jakie twe imię, jeśliś nie Achilles?
ACHILLES
Nie jestem niczym, jeślim nie Achilles.
ENEASZ
A więc Achilles. Lecz ktokolwiek jesteś,
2295Wiedz, że odwaga Hektora i duma
Są granicami dwóch ostateczności:
Co nieskończenie wielkie i co małe.
Jego odwaga, jak świat, nie ma granic,
A jego duma, jak nic, niedojrzana.
2300Rozważ, a co ci dumą się wydaje,
Jest uprzejmością. Ajaks z krwi Hektora
Na pół zlepiony; przez krwi własnej miłość
W domu została Hektora połowa.
Pół tylko ręki i pół serca czeka
2305Na pół Trojana a połowę Greka.
ACHILLES
Rozumiem: niby dwóch dziewic spotkanie.
Wchodzi Diomedes.
AGAMEMNON
Przychodzisz w porę, dzielny Diomedzie,
Idź i bądź świadkiem naszego Ajaksa.
Warunki, jakie przyjmiesz z Eneaszem,
2310I my przyjmujem: czy to na śmierć walka,
Czy do krwi pierwszej. Z jednej krwi zrodzeni
Przed pierwszym ciosem pół są rozbrojeni.
Ajaks i Hektor wstępują w szranki.
ULISSES
Już sobie w oczy spojrzeli rycerze.
AGAMEMNON
Co za Trojańczyk z tą posępną twarzą?
ULISSES
2315To syn najmłodszy Priama, to żołnierz
Nieporównany, chociaż niedojrzały;
Wymowny czynem, bezczynny językiem;
Trudny w zaczepce, lecz raz zaczepiony,
Trudno ukojny; dłoń jego i serce
2320Z równą szczodrotą dla wszystkich otwarte;
Co ma, to daje, co myśli, objawia,
Lecz podarunkiem sąd zdrowy kieruje,
A od ust myśli odpędza niegodne;
Mężny jak Hektor, lecz niebezpieczniejszy,
2325Bo Hektor w gniewie słuchać jeszcze
Może natchnień litości, gdy on zapalony,
Od zazdrosnego mściwszy jest kochanka.
Zwą go Troilem, na nim to spoczywa
Druga nadzieja po dzielnym Hektorze.
2330To Eneasza sąd, który młodziana
Na wskroś przeniknął; taki jego obraz
Wśród poufałej skreślił mi rozmowy.
AGAMEMNON
NESTOR
Ajaksie, pokaż twoją dzielność!
TROILUS
2335Ty śpisz, Hektorze, zbudź się!
AGAMEMNON
Jego ciosy
Dobrze zadane. Tak, o tak, Ajaksie!
DIOMEDES
Cichną trąby.
ENEASZ
Tak jest, dość tego, książęta.
AJAKS
2340Jeszcze gorąca nie czuję, więc walczmy.
DIOMEDES
HEKTOR
Więc przestańmy na tym.
Mojego ojca siostry synem jesteś
[158];
Gdy krew Priama w twoich żyłach cieknie.
2345Krew nam zabrania śmiertelnego boju.
Gdyby się w tobie dwie narodowości
Tak pomieszały, żebyś mógł powiedzieć:
„Ręka ta grecka, a ta jest trojańska,
Nogi tej żyły wszystkie są helleńskie,
2350A tej frygijskie; wszystka krew mej matki
Prawe me lice rumieni, a lewe
Krwią ojca bije” — wtedy, na Jowisza,
Nimbyś stąd odszedł, każdy grecki członek
Miecza by mego piętno uniósł krwawe
2355Jako pamiątkę naszej nienawiści.
Dzisiaj mi bogów sprawiedliwych prawo
Zabrania przelać jednej krwi kropelki,
Którą od świętej wziąłeś twojej matki.
Więc pozwól, niech cię uściskam, Ajaksie.
2360Ha, na Jowisza, ramiona twe silne!
Hektor się chętnie tak im objąć daje.
Cześć ci, mój bracie!
AJAKS
Dzięki ci, Hektorze!
Nazbyt szlachetny, zbyt jesteś łagodny.
2365Myślą mą było zabić cię, kuzynie,
A twoją śmiercią chwałę mą podwoić.
HEKTOR
Nie, Neoptolem
[159] nawet niezrównany,
Chociaż z szczytu jego hełmu Sława
Donośnym głosem do walczących woła:
2370„To on!”, daremną myślą by się łudził,
Że Hektor nowej chwały da mu żniwo.
ENEASZ
Na objaw woli twej czekają wszyscy.
HEKTOR
Łatwa odpowiedź: uścisk skończy wszystko.
Bądź zdrów, Ajaksie!
AJAKS
2375Jeśli mogę prosić —
A rzadka tego zdarza się sposobność —
Prosiłbym, żeby mój brat raczył ze mną
Greckie namioty na chwilę odwiedzić.
DIOMEDES
To jest życzenie i Agamemnona;
2380Wielki Achilles także pragnie z duszy
Rozbrojonego zobaczyć Hektora.
HEKTOR
Idź, Eneaszu, przywołaj Troila,
A czekającym na mnie Trojańczykom
O tym uprzejmym donieś zaproszeniu,
2385Powiedz, niech wrócą. Daj rękę, kuzynie,
Do uczty waszej przy tobie zasiądę,
Waszym rycerzom przypatrzę się z bliska.
AJAKS
Zbliża się do nas wielki Agamemnon.
HEKTOR
Daj mi nazwiska waszych dostojników;
2390Lecz Achillesa oko me ciekawe
Bez słów rozpozna przez groźną postawę.
AGAMEMNON
RycerzPrzyjmij, rycerzu, takie pozdrowienie,
Jakie dać zdolny człowiek, który pragnie
Takiego wroga pozbyć się na zawsze.
2395Lecz nie, to żadne nie jest pozdrowienie;
Więc powiem jaśniej: niech przeszłość i przyszłość
Znikną na chwilę w prochu zapomnienia.
Tu teraz tylko serdeczność i wiara,
Wolne od wszelkiej chytrości podstępów,
2400Z boską prawością, z głębi mego serca,
Wielki Hektorze, witaj nam! powtarza.
HEKTOR
Potężny królu, przyjmij moje dzięki!
AGAMEMNON
do Troila
I ciebie także witam, dzielny książę.
MENELAUS
Królewskim brata pozdrowieniom wtórzę:
2405Paro walecznych braci, witaj u nas!
HEKTOR
Za pozdrowienie komu mam dziękować?
ENEASZ
HEKTOR
Królu,
Dzięki! Na Marsa rękawicę, dzięki!
2410Niech cię nie dziwi przysięga niezwykła.
Quondam[160] twa żona dziś jeszcze przysięga
Na rękawiczkę Wenery, a zawsze
Zdrowa i piękna; lecz mi nie kazała
Pamięci twojej polecić się, królu.
MENELAUS
2415
Nie mów mi o niej; śmiertelny to przedmiot
[161].
HEKTOR
O, przebacz, jeślim niechcący obraził.
NESTOR
Spełniającego przeznaczeń wyroki,
Po krwawej drodze Grekami zasłanej.
2420Widziałem, jakeś z ogniem Perseusza
Spinał twojego frygijskiego konia;
Jak, gardząc łupem bez niebezpieczeństwa,
Miecz na powietrzu trzymałeś wiszący,
Nie chcąc, by upadł na upadających;
2425A na ten widok mówiłem do swoich:
„Patrzcie, to Jowisz rozdający życie!”
Widziałem, jak się zatrzymałeś chwilę,
Aby odetchnąć, gdy cię Greków koło,
Niby szermierze igrzysk olimpijskich,
2430Zewsząd owiło: widziałem to nieraz,
Lecz zawsze stalą odziane oblicze
Dziś po raz pierwszy widzę. Twego dziada
[162]
Znałem, a nawet raz z nim i walczyłem;
Dzielny był żołnierz, lecz klnę się na Marsa,
2435Wspólnego wszystkich mężów naczelnika,
Daleko, żeby mógł się z tobą równać.
Pozwól, niech stary uściska cię żołnierz,
Niech cię powita wśród greckich namiotów.
ENEASZ
HEKTOR
2440Niechże cię uściskam,
Uczciwa, stara kroniko, dłoń w dłoni
Tak długo z czasem krążąca po ziemi.
Rad cię pozdrawiam, poważny Nestorze.
NESTOR
Chciałbym ci zrównać potęgą ramienia,
2445Jakem ci teraz równy uprzejmością.
HEKTOR
NESTOR
Na tę białą brodę,
Jutro bym z tobą orężem się zmierzył.
Lecz mniejsza; witaj! I ja swój czas miałem.
ULISSES
2450Dziwna
[163], że mury jeszcze stoją całe,
Gdy ich fundament i kolumna u nas.
HEKTOR
Znam dobrze twoje rysy, Ulissesie;
Ach, iluż Greków i Trojan upadło
Od czasu, kiedyś przybył z Diomedem
2455Jak grecki poseł w mury Ilionu!
ULISSES
Przepowiedziałem wtedy, co się stanie.
Pół tylko drogi uszło me proroctwo,
Bo i te mury, dziś jeszcze tak dumne,
Bo i te wieże, chmury trącające,
2460Swe muszą własne pocałować nogi.
HEKTOR
Nie chcę ci wierzyć. Jeszcze stoją całe,
A niech mi wolno będzie dodać skromnie,
Za każdy kamyk z murów tych wypadły
Krwi greckiej kropla musi wprzód zapłacić.
2465
CzasCzas wszystko wieńczy; stary wspólny sędzia,
Czas, w swojej porze wszystko to rozstrzygnie.
ULISSES
A więc zostawmy wszystko to czasowi,
A teraz, dzielny, szlachetny Hektorze,
Witaj! Po królu i mnie racz odwiedzić,
2470Na chwilę gościem mego bądź namiotu.
ACHILLES
Ja cię uprzedzić muszę, Ulissesie.
Hektorze, oczy me tobą napasłem,
Wszystkie twe członki uważną źrenicą
Bacznie zmierzyłem.
HEKTOR
2475Czy to jest Achilles?
ACHILLES
HEKTOR
Stań, proszę, na chwilę,
Niech ci się przyjrzę.
ACHILLES
HEKTOR
ACHILLES
Nazbyt się śpieszyłeś;
Ja po raz drugi, jakbym cię chciał kupić,
Członek po członku wezmę na uwagę.
HEKTOR
KsiążkaChcesz mnie jak książkę zabawną przeczytać;
2485Jest we mnie więcej, niż możesz zrozumieć.
Czemuś łakomy wzrok we mnie utopił?
ACHILLES
Powiedzcie, nieba, w której ciała części
Zabić go mogę: tu, tam czy gdzie indziej?
Abym mógł nadać nazwę owej ranie,
2490Pokazać wyłom, przez który uleci
Duch jego wielki. Odpowiedzcie, nieba!
HEKTOR
Byłoby krzywdą bogom, dumny mężu,
Dać ci odpowiedź na takie pytanie.
Czy sądem twoim tak ci łatwo będzie
2495Wydrzeć mi życie, że z góry zapowiesz,
Gdzie mi śmiertelny zadasz cios?
ACHILLES
HEKTOR
Gdybyś wyrocznią był i prorokował,
Jeszcze bym słowu twemu nie dał wiary.
2500Bądź odtąd baczny! Ja cię nie zabiję
Tu ni tam, ale, na kuźnię Wulkana,
W której był kuty boga Marsa szyszak
[164],
Ja cię zabiję wszędzie, tak jest, wszędzie!
Junackiej mowie przebaczcie, książęta,
2505Lecz jego pycha do ust mi przyniosła
Szalone słowa; mym usiłowaniem
Będzie czynami mowę moją sprawdzić
Albo niech nigdy…
AJAKS
Uspokój się, bracie.
2510Ty, Achillesie, odłóż twoje groźby,
Aż ci przypadek albo wolna wola
Dobrą nadarzy do czynu sposobność;
Codziennie dosyć będziesz miał Hektora,
Byleś chciał tylko, choć bardzo się lękam,
2515Żeby niełatwo greckiej było Radzie
Do tej z Hektorem skłonić cię rozprawy.
HEKTOR
Pokaż się, proszę, na bojowym polu.
Odkąd przestałeś w Greków walczyć wojnie,
Tylkośmy drobne widzieli utarczki.
ACHILLES
2520Chcesz tego? Dobrze. Jutro więc, Hektorze,
Jak śmierć okrutny spotkam cię z orężem.
Dziś przyjaciele.
HEKTOR
AGAMEMNON
Naprzód do mego zapraszam namiotu,
2525Gdzie już na wszystkich wodzów uczta czeka;
Później niech każdy wedle swej szczodroty
Przyjmie Hektora, ile czas pozwoli.
Uderzcie w trąby, niech słyszą Trojanie,
Jakie tu Hektor znalazł powitanie.
Wychodzą wszyscy prócz Troilusa i Ulissesa.
TROILUS
2530Powiedz mi, błagam, królu Ulissesie,
Kalchasa namiot w której leży stronie?
ULISSES
Menelausa dotyka namiotu;
Tam Diomedes ucztuje tej nocy,
Tam on na niebo nie patrzy ni w ziemię,
2535Bo swoich spojrzeń miłosnych potęgę
Na piękne lica Kresydy wymierzył.
TROILUS
Wolnoż mi prosić, ażebyś mnie raczył
Tam poprowadzić, gdy Agamemnona
Opuścim ucztę?
ULISSES
2540Jestem na rozkazy.
A teraz racz mi powiedzieć w odwecie,
W jakim Kresyda była poważaniu?
Czy zostawiła po sobie kochanka,
Który łzy leje w jej nieobecności?
TROILUS
2545Szyderstwa tylko, królu, ci są godni,
Co pokazują szramy swe chełpliwie.
Idźmy! Kochała i była kochaną,
Jak jest kochaną teraz i jak kocha.
2550Że miłość zębów fortuny jest strawą.
Wychodzą.
AKT PIĄTY
SCENA PIERWSZA
Obóz grecki. Przed namiotem Achillesa.
Wchodzą Achilles i Patroklus.
ACHILLES
Krew jego greckim rozgrzeję dziś winem,
Którą mu jutro mym ostudzę mieczem.
Daj baczność, żeby uczta była świetna.
PATROKLUS
Wchodzi Tersytes.
ACHILLES
2555Ty wrzodzie zazdrości,
Pełne zakalca natury pieczywo,
Co mi przynosisz?
TERSYTES
2558Co przynoszę? Ty obrazku tego, czym być się zdajesz, a bożyszcze głupochwalców, list ci przynoszę.
ACHILLES
TERSYTES
2560Pełny półmisku błazeństwa, z Troi.
PATROKLUS
2561Kto został w namiocie?
TERSYTES
2562Chirurga futerał albo chorego rana.
PATROKLUS
2563Doskonale, mości Przeciwnicki, ale na co wszystkie te koncepty?
TERSYTES
2564Milcz, proszę cię, chłopcze, na nic ci się nie przyda twoja gadanina. Ludzie biorą cię za męskie pacholę Achillesa.
PATROKLUS
2565Męskie pacholę, hultaju? Jak to rozumiesz?
TERSYTES
2566Rozumiem jego męską ladaszczycę. Choroba, PrzekleństwoBodaj też wszystkie zgniłe choroby południa, kurcze żołądka, ruptury[165], katary, kamienie w nerce, letargi, zimne paraliże, śluzotoki oczu, gnicie wątroby, charkotanie płuc, ciekące wrzody, scjatyki[166], wapnienie dłoni, nieuleczone łamanie kości i wieczne dziedzictwo parchów, bodaj wszystkie te choroby były twoją zapłatą za wszystkie twoje wszeteczeństwa.
PATROKLUS
2567Przeklęte pudło zazdrości, co znaczą twoje przekleństwa?
TERSYTES
PATROKLUS
2569Nie, ty beczko dziurawa, ty niezdarny psie, bękarcie, nie.
TERSYTES
2570Nie? Czemu więc tak się oburzasz? Ty wątły motku surowego jedwabiu, ty gałganku zielonego floransu[167] dla chorych oczu, ty kutasie[168] sakiewki marnotrawnika, ty! Ach, jak ten nasz świat biedny dręczą te wodne muchy, te wymoczki natury!
PATROKLUS
TERSYTES
ACHILLES
Drogi Patroklu, konieczność mnie zmusza
Wyrzec się myśli jutrzejszego boju.
2575List ten pisała królowa Hekuba
I piękna moja kochanka, jej córka.
Obie wzywają czułym napomnieniem,
Abym przysiędze danej wiernym został.
Nie chcę jej złamać; niech przepadnie Grecja,
2580Chwała i honor niech razem przepadną!
Jakże mi stratę ich znieść będzie snadno
[169]!
Tu ślub mój pierwszy, zostanę mu wierny.
Idźmy, Tersycie, namiot przygotować,
Bo noc zamierzam całą bankietować.
2585Idźmy, Patroklu.
Wychodzą Achilles i Patroklus.
TERSYTES
2586Dla zbytku krwi, a niedostatku mózgu gotowi oba zwariować; ale jeśli kiedykolwiek zwariują dla zbytku mózgu, a krwi niedostatku, to ja będę doktorem wariatów. Patrzcie na Agamemnona: uczciwe to człeczysko, a wielki lubownik przepiórek[170], ale mniej u niego mózgu w głowie niż woskowiny w uszach. A dopieroż to wspaniałe przeobrażenie Jowisza, brat jego, byk, pierwotny posąg i koślawy pomnik rogalów, użyteczny róg do wdziewania trzewików, na łańcuszku u nogi brata zawieszony, do jakiej innej formy jak ta, którą już posiada, mógłby go porównać dowcip szpikowany złośliwością albo złośliwość podszyta dowcipem? Do osła? Byłoby to za mało, bo on jest osłem, a razem i wołem. Do wołu? I to za mało, bo on jest wołem, a razem i osłem. Niech sobie będzie psem, mułem, kotem, tchórzem, ropuchą, jaszczurką, sową, kobuzem lub śledziem bez ikry, mniejsza o to; ale gdybym ja został Menelausem, zbuntowałbym się przeciw przeznaczeniu. Nie pytaj mnie, czym bym chciał zostać, gdybym nie był Tersytesem. Niech sobie zostanę wszą parszywą, bylem nie został Menelausem. Hej, ho! Duchy i ognie!
Wchodzą Hektor, Troilus, Ajaks, Agamemnon, Ulisses, Nestor, Menelaus i Diomedes z pochodniami.
AGAMEMNON
AJAKS
Nie, to nasza droga,
Tam gdzie te światła.
HEKTOR
AJAKS
ULISSES
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Witaj, Hektorze! Witajcie, książęta!
AGAMEMNON
Dobranoc teraz, trojański rycerzu.
2595Ajaks dowodzi twą przyboczną strażą.
HEKTOR
Dzięki! Dobranoc greckim naczelnikom.
MENELAUS
HEKTOR
Dobranoc, słodki Menelaju!
TERSYTES
2599Słodki Menelaju, powiada? Słodki rynsztoku! Słodki wychodku!
ACHILLES
2600Razem dobranoc i me pozdrowienie
Tym, co odchodzą, i tym, co zostają.
Wychodzą Agamemnon i Menelaus.
AGAMEMNON
ACHILLES
Stary Nestor tu zostaje,
I ty więc zostań, dzielny Diomedzie,
2605Bądź towarzyszem Hektora na chwilę.
DIOMEDES
Nie mogę. Sprawa, która na mnie czeka,
Nie cierpi zwłoki. Dobranoc, Hektorze!
HEKTOR
ULISSES
na stronie do Troilusa
W tropy za jego pochodnią,
2610On do Kalchasa namiotu pośpiesza.
Ja pójdę z tobą.
TROILUS
HEKTOR
Wychodzą Diomedes, za nim Troilus i Ulisses.
ACHILLES
Wychodzą Achilles, Hektor, Ajaks i Nestor.
TERSYTES
2615Ten Diomedes to hultaj fałszywy, to łotr bez sumienia. Nie więcej mu ufam, gdy się do mnie wdzięczy, jak wężowi, gdy syka. Nie żałuje gęby ni obietnic jak Cygan kundys[171], ale jeśli dotrzyma, to śmiało mogą przepowiadać astronomowie, że zbliżają się cuda i rewolucje. Słońce pożyczy światła u księżyca, gdy Diomedes słowa dotrzyma. Zrzekam się dobrowolnie widoku Hektora, żeby go tropić. Powiadają, że chowa trojańską dziewkę, a zdrajca Kalchas pożycza mu swego namiotu. Wszędzie tylko rozpusta! Wszystko tylko niewstrzemięźliwe pachołki!
Wychodzi.
SCENA DRUGA
Obóz grecki. Przed namiotem Kalchasa.
Wchodzi Diomedes.
DIOMEDES
KALCHAS
za sceną
DIOMEDES
Diomed. Kalchas, myślę. Gdzie twa córka?
KALCHAS
za sceną
Wchodzą Troilus i Ulisses, w odległości za nimi Tersytes.
ULISSES
2620Odejdźmy na stronę, żeby nas nie zdradziła pochodnia.
Wchodzi Kresyda.
TROILUS
DIOMEDES
KRESYDA
Witaj, mój drogi opiekunie, witaj!
Mam ci coś szepnąć.
Mówi do niego na stronie.
TROILUS
ULISSES
To ptaszek, który wszystkim równo śwista.
TERSYTES
2627I każdego wpuści do gniazdeczka, byle świsnął.
DIOMEDES
KRESYDA
DIOMEDES
2630Więc dotrzymaj;
Niech myśl ze słowem wojny nie prowadzi.
TROILUS
Czegóż to ona nie zapomni?
ULISSES
Nie kuś mnie, słodki Greku, do szaleństwa.
TERSYTES
DIOMEDES
KRESYDA
DIOMEDES
Ba, ba, dzieciństwo
[172]! Łamiesz twą przysięgę.
KRESYDA
Nie mogę, wierzaj. Czego chcesz ode mnie?
TERSYTES
2640Klucza do skrzyni, gdzie zamknięte skarby.
DIOMEDES
Wymagam tego, co mi dać przysięgłaś.
KRESYDA
Nie żądaj, drogi, przysiąg mych spełnienia.
Wszystko prócz tego otrzymasz ode mnie.
Dobranoc.
TROILUS
2645Strzeż mnie, święta cierpliwości!
ULISSES
KRESYDA
DIOMEDES
Dobranoc! Nie chcę twym błaznem być dłużej.
TERSYTES
Lepsi od ciebie muszą nimi zostać.
KRESYDA
2650Lecz słuchaj, jedno jeszcze tylko słowo.
TROILUS
ULISSES
Widzę, żeś wzruszony,
Odejdźmy, książę, bo się bardzo lękam,
By się na wściekłość gniew twój nie zamienił,
2655Nie zaprowadził do ostateczności.
Miejsca, gdzie stoim, pełne niebezpieczeństw.
Czas sprzyja zbrodni; proszę cię, odejdźmy.
TROILUS
ULISSES
Dobry panie, nie czekajmy dłużej.
2660Czy chcesz się zgubić? Słuchaj mnie, odejdźmy.
TROILUS
ULISSES
Nie masz cierpliwości.
Odejdźmy.
TROILUS
Zostań! Na piekło przysięgam
2665I piekła męki, słowa nie wyrzeknę.
DIOMEDES
KRESYDA
W gniewie mnie opuszczasz?
TROILUS
Czy cię to smuci? O wiaro złamana!
ULISSES
TROILUS
2670Na Boga, zostanę cierpliwy.
KRESYDA
DIOMEDES
Bądź zdrowa! Ty wybiegów szukasz.
KRESYDA
Nie, nie, przysięgam. Zbliż się tylko. Słuchaj.
ULISSES
Ty drżysz; powtarzam, oddalmy się, książę.
2675Gniew twój wybuchnie.
TROILUS
ULISSES
TROILUS
Nie, czekaj; nie wyrzeknę słowa.
Mur cierpliwości stoi niewzruszony
2680Między mą wolą a jej przeniewierstwem.
Czekajmy chwilę.
TERSYTES
2682Jak diabeł lubieżności tłustym swoim cielskiem i kartoflanym palcem łechce ich[173] nawzajem! Smaż, lubieżności, smaż ich!
DIOMEDES
KRESYDA
Zgoda lub nie wierz mi więcej.
2685Daj mi zadatek twej wiary.
KRESYDA
Wychodzi.
ULISSES
Dałeś mi słowo, że będziesz cierpliwy.
TROILUS
Będę nim, panie. Przestanę być sobą,
Będę nieczuły na własne uczucie,
2690Będę obrazem cierpliwości żywym.
Wchodzi Kresyda.
TERSYTES
2691Przynosi mu swój zadatek; zobaczmy, zobaczmy, zobaczmy!
KRESYDA
Mój Diomedzie, przyjmij ten rękawek.
TROILUS
Piękności, gdzie jest, gdzie jest twoja wiara?
ULISSES
TROILUS
2695Będę cierpliwy — pozornie.
KRESYDA
Przyjrzyj się dobrze temu rękawkowi.
On mnie tak kochał! — ha, fałszywa dziewko! —
Oddaj go.
DIOMEDES
Czyją był wprzódy własnością?
KRESYDA
2700Ach, mniejsza o to. Ha, znów go mam w ręku.
Nie czekaj na mnie jutro, Diomedzie,
I, błagam, twoich zaprzestań odwiedzin.
TERSYTES
Ostrzy go teraz. Wybornie, osełko!
DIOMEDES
KRESYDA
DIOMEDES
KRESYDA
Boże!
O piękny, piękny zadatku! W tej chwili
Pan twój o tobie, o mnie, pewno marzy,
2710Wzdycha, przyciska do ust rękawiczkę,
Tysiąckroć moją pamiątkę całuje,
Tak jak ja ciebie. Zostaw mi go, błagam!
Kto mi to bierze, bierze i me serce.
DIOMEDES
Jam wprzód miał serce, to idzie za sercem.
TROILUS
2715Będę cierpliwy, przysiągłem cierpliwość!
KRESYDA
Mój Diomedzie, tego nie dostaniesz,
Wierzaj mi, nigdy. Dam ci co innego.
DIOMEDES
Ja mieć go muszę. Czyją był własnością?
KRESYDA
DIOMEDES
2720Czyją był? Odpowiedz.
KRESYDA
O, ten rękawek należał do męża,
Który mnie szczerzej od ciebie miłował.
Lecz masz go, trzymaj.
DIOMEDES
KRESYDA
2725Na wszystkie nimfy Diany
[174] przysięgam
I na Dianę, tego ci nie powiem.
DIOMEDES
Jutro do hełmu przypnę ten rękawek
I będę dręczył właściciela duszę,
Jeśli o własność swą się nie upomni.
TROILUS
2730Upomni, choćbyś wcielonym był diabłem
I do twych rogów przypiął mój zadatek.
KRESYDA
Stało się! Zgoda. — Nie. Nic się nie stało.
I nie dotrzymam mojej obietnicy.
DIOMEDES
A więc bądź zdrowa! Zapewniam, że więcej
2735Nie będziesz mogła z Diomeda szydzić.
KRESYDA
Czekaj! Nie można słowa ci powiedzieć,
Żebyś się zaraz od gniewu nie pienił.
DIOMEDES
Bo takie żarty nie są mi do smaku.
TROILUS
2739I mnie też nie lepiej smakują, na Plutona! Ale wszystko, czego nie lubię, podoba mi się najlepiej.
DIOMEDES
2740Mam przyjść? A kiedy?
KRESYDA
Przyjdź! Przyjdź! O Jowiszu!
Przyjdź! Ileż sobie gotuję boleści!
DIOMEDES
KRESYDA
Wychodzi Diomedes.
2745Bądź zdrów, Troilu! Jedno oko błądzi
Za tobą jeszcze, drugim serce rządzi.
Biedna płeć nasza! Smutna to jej dola,
Że błędem oczu rządzi się jej wola.
Czym błąd kieruje, to w błędu kał
[175] wtrąca:
2750Pełna ohydy myśl ócz słuchająca.
Wychodzi.
TERSYTES
By lepiej stwierdzić prawdę powiedzianą,
Dodaj otwarcie: jestem kurtyzaną.
ULISSES
TROILUS
ULISSES
TROILUS
W duszy mej jeden jeszcze raz powtórzę
Każdą sylabę tutaj wymówioną.
A jednak głosząc, czego świadkiem byłem,
Nie będęż kłamcą, choć ogłoszę prawdę?
2760Jeszcze jest w moim sercu wiara silna,
Niezwyciężona, uparta nadzieja,
Oczu i ucha niszcząca świadectwo,
Jakby tych zmysłów było przeznaczeniem
Nas łudzić tylko, a innych potwarzać.
2765Jestże to prawda? Byłaż to Kresyda?
ULISSES
Nie umiem duchów wywoływać, książę.
TROILUS
ULISSES
TROILUS
Słowa me przecie szaleństwem nie trącą.
ULISSES
2770Ni moje, książę. To była Kresyda.
TROILUS
Nie, nie wierz temu, dla honoru kobiet,
Nie zapominaj, żeśmy mieli matki,
Nie daj pozoru upartym krytykom
Chętnym oczerniać nawet bez powodu,
2775Do rozmierzania cnoty wszystkich niewiast
Miarą Kresydy, lecz utrzymuj ze mną,
Że to nie ona.
ULISSES
Cóż ona zrobiła,
Co by zdołało matki nasze splamić?
TROILUS
2780Nic, byle tylko nie ona to była.
TERSYTES
Czyżby chciał własne otumanić oczy?
TROILUS
Ale nie ona; bo jeżeli piękność
Posiada duszę, to nie była ona;
2785Jeżeli dusze strzegą ludzkich przysiąg,
Jeśli przysięga święta jest dla ludzi,
Jeśli, co święte, radością jest bogów,
Jeżeli nawet jedność ma swe prawa,
Nie, to nie ona. O szalone słowa,
2790Za mną i przeciw mnie orędujące!
Zwodna powaga, przeciw której rozum
Bez obłąkania może się zbuntować,
A obłąkanie może sobie przyznać,
Bez buntu, wszystkie rozumu pozory.
2795To jest, a razem to nie jest Kresyda.
Jak dziwna w duszy, mej zawrzała walka,
Która rozdziela, co jest nierozdzielne,
Przestrzenią większą niż od ziemi niebo!
A jednak cała ta rozdziału przepaść
2800I tyle nawet nie zostawia próżni,
Aby w nią wcisnąć można było ostrze
Jak nić pajęczej tkaniny subtelne.
Dowód! tak silny jak Plutona bramy:
Niebieskie węzły złączyły ją ze mną;
2805Dowód! tak silny, jak silne jest niebo:
Niebieskie węzły stargane, rozdarte;
A innym węzłem, pięciu palców dziełem,
Resztki jej wiary, miłości paździory,
Zużytej wiary zatłuszczone skrawki,
2810Do Diomeda wiążą dziś Kresydę.
ULISSES
Czy może Troil czuć tego połowę,
Co w tak namiętnych wyraża tu słowach?
TROILUS
O, czuje, Greku, czuje i objawi
W piśmie czerwonym, jak jest Marsa serce,
2815Palone ogniem miłości Wenery.
Nigdy młodzieniec nie kochał kobiety
Duszą tak wierną i tak wiecznie stałą.
Słuchaj, jak kocham bez granic Kresydę,
Tak nienawidzę jej Diomedesa.
2820On mój rękawek do hełmu ma przypiąć;
Chociażby hełm ten Wulkana był dziełem,
Którą żeglarze uraganem
[176] zowią,
Dziecko promieni wszechwładnego słońca,
2825Mniej groźnym świstem przeraża Neptuna,
Kiedy po falach jego wściekła leci,
Niż ostrze moje, gdy mściwe upadnie
Na Diomeda.
TERSYTES
2829Połechce go, widzę, za jego pożądliwości.
TROILUS
2830O ty fałszywa, fałszywa Kresydo!
Całego świata zdrady, postawione
Przy twym splamionym, Kresydo, imieniu,
Zdadzą się piękne i jasne jak cnota.
ULISSES
Miarkuj się, książę; wybuch twój namiętny
2835Ciekawe uszy prowadzi w te strony.
Wchodzi Eneasz.
ENEASZ
Przeszło godzina, jak cię szukam, książę.
Już Hektor wrócił i przywdziewa zbroję,
A Ajaks czeka, by cię odprowadzić.
TROILUS
Idę. Więc żegnam cię, uprzejmy panie!
2840Bywaj mi zdrowa, ty piękna zwodnico!
Dotrzymaj placu, o Diomedesie,
A na twej głowie posadź cytadelę!
ULISSES
Twym towarzyszem do bram miasta będę.
TROILUS
Przyjm za to dzięki moje rozpaczliwe.
Wychodzą Troilus, Eneasz i Ulisses.
TERSYTES
2845Pragnąłbym spotkać tego łotra Diomedesa!. Jak kruk bym krakał, złowieszczyłbym, złowieszczył! Patroklus zapłaci mi, co zechcę, za wiadomość o tej ladaszczycy; papuga nie zrobi więcej za migdał niż on za łatwą dziwkę. Rozpusta, rozpusta! Ciągle tylko wojny i rozpusta; one jedne tylko zawsze w modzie. Bodaj palący diabeł je porwał!
Wychodzi.
SCENA TRZECIA
Troja. Przed pałacem Priama.
Wchodzą Hektor i Andromacha.
Nigdyś, mój mężu, tak okrutny nie był,
Byś zamknął uszy na moje przestrogi.
Rozbrój się, rozbrój! Dziś, błagam cię, nie walcz!
HEKTOR
Do słów surowych przymuszasz mnie sama.
2850Wróć, bo na bogów klnę się nieśmiertelnych,
Śpieszę do boju.
ANDROMACHA
Więc sny me złowieszcze
Spełnią się dzisiaj!
HEKTOR
Wchodzi Kasandra.
KASANDRA
2855Gdzie brat mój, Hektor?
ANDROMACHA
Zbrojny, w krwawej myśli.
Upadnij razem ze mną na kolana,
Do moich błagań prośby twoje dorzuć,
Bo noc tę całą marzyłam jedynie
2860O krwawych bojach, o mordach i rzezi.
KASANDRA
HEKTOR
Niechaj da znak moja trąbka!
KASANDRA
Przez Boga, bracie, żadnej dziś wycieczki!
HEKTOR
Precz! Niebo moje słyszało przysięgi.
KASANDRA
2865
Od pokalanej ślubów tych ofiary
Bóg z większym wstrętem odwraca źrenice
Niż od wątroby plamami znaczonej.
ANDROMACHA
2870Źle robić, grzesznych dopełniając ślubów.
Alboż jest wolno kraść, żeby rozdawać,
I dla jałmużny odzierać bliźniego?
KASANDRA
Ślub nieroztropny nikogo nie wiąże.
2875Rozbrój się, drogi.
HEKTOR
Moich przeznaczeń honor jest wskazówką.
Żywot każdemu drogi, lecz nad żywot
Szlachetnej duszy honor stokroć droższy.
Wchodzi Troilus.
2880Cóż tam, młodziku? Czy myślisz dziś walczyć?
ANDROMACHA
Przyzwij nam ojca, Kasandro, na pomoc.
Wychodzi Kasandra.
HEKTOR
Nie, mój Troilu; rozbrój się, młodzieńcze.
Rycerskie myśli kierują mną dzisiaj.
Czekaj, aż ścięgna twoich żył stwardnieją,
2885Szorstkich rąk wojny unikaj wprzód dotknięć.
Zdejm hełm, mój chłopcze, bo ja się dziś zbroję
Za mnie, za ciebie i za całą Troję.
TROILUS
Bracie, masz w sobie miłosierdzia wadę,
Która lwom lepiej niż ludziom przystoi.
HEKTOR
2890Cóż to za wada? Karć mnie za nią, bracie.
TROILUS
Na sam jasnego miecza twego powiew,
Ty wołasz: „Wstańcie, żyjcie!”
HEKTOR
TROILUS
2895Raczej, Hektorze, powiedz: ”Rzecz to głupca”.
HEKTOR
TROILUS
Zostawmy matkom pustelniczą litość;
My, skoro piersi obleczemy zbroją,
2900Trucizną zemsty zaprawmy oręże,
A na ich ostrzach śmierć niech galopuje.
TROILUS
HEKTOR
Pragnąłbym, bracie, byś dzisiaj nie walczył.
TROILUS
2905
Ni Marsa ręka ręka krwawym zbrojna mieczem
Dająca znaki, abym się wycofał,
Ni na kolanach Priam, ni Hekuba
Z okiem błagania krwią gorzką zalanym,
2910Ni ty, mój bracie, mieczem twym dobytym
Póty mi drogi nie zamkniesz do boju,
Póki mnie martwym nie położysz trupem.
Wchodzą Kasandra i Priam.
KASANDRA
Chwyć go twą dłonią, wstrzymaj go, Priamie!
On kulą twoją; gdy podporę stracisz,
2915I ty, i Troja, która tobą stoi,
I wszystko legnie.
PRIAM
Sny twojej żony, matki twej widzenia
I duch proroczy Kasandry to radzi,
2920I ja, Hektorze, nagle, jak natchniony,
Ja przepowiadam, że to dzień złowieszczy.
Więc zostań z nami!
HEKTOR
Już wyszedł Eneasz
I ja związałem się słowem honoru
2925Stanąć dziś rano tam, gdzie Grek niejeden
Już czeka na mnie.
PRIAM
HEKTOR
Znasz me synowskie uczucia, mój ojcze,
2930Czci ci należnej dziś nie chciałbym zgwałcić;
Przychyl się raczej, bym z twym zezwoleniem
Dotrzymał słowa, które gwałcić radzisz,
Królu Priamie.
KASANDRA
ANDROMACHA
2935Przy twym zakazie dotrwaj nieugięty!
HEKTOR
Twój mnie obraża upór, Andromacho:
Więc cię zaklinam teraz na twą miłość,
Oddal się!
Wychodzi Andromacha.
TROILUS
Wszystkie te prorocze mrzonki,
2940Wszystkie się w głowie drzemiącej wylęgły
Szalonej dziewki.
KASANDRA
Patrz, jak umierasz, jak twarz blednie twoja!
Patrz, jak z ran twoich krew czerwona tryska!
2945Słuchaj, jak Troja, jak jęczy Hekuba!
Jak krzykiem boleść zdradza Andromacha!
Patrz, jak szaleństwo, rozpacz, odurzenie
Zbiegły się razem i bezmyślnie krzyczą:
Hektor, o, Hektor zginął! Hektor zginął!
TROILUS
KASANDRA
Bądź zdrów! Czekaj, to żegnanie moje:
Siebieś oszukał, oszukujesz Troję.
Wychodzi.
HEKTOR
Krzyki jej, ojcze, myśl twą odurzyły,
Lecz się uspokój, królu, ukój miasto;
2955My idziem walczyć, by, jak dzień omdleje,
Świetne rąk naszych opowiadać dzieje.
PRIAM
Bądź zdrów! Niech Jowisz tarczą swą cię słoni!
Oddalają się w różne strony Hektor i Priam.
Alarm.
TROILUS
To hasło boju. Wierny słowu, muszę
Zedrzeć rękawek lub wyzionąć duszę.
Gdy się chce oddalić, wchodzi Pandarus.
PANDARUS
2960Czy słyszysz, książę, czy słyszysz?
TROILUS
PANDARUS
2962Przynoszę list od tej biednej dziewczyny.
TROILUS
PANDARUS
2964ChorobaTe szelmowskie suchoty[177], te przeklęte szelmowskie suchoty tak mnie męczą, a do tego ta głupia fortuna tej dziewki, że czy to dla tej, czy to dla owej przyczyny, lada dzień się z wami pożegnam. A do tego mam w oczach łzawienie i taki ból w kościach, że albo jestem zczarowany, albo ani wiem, co powiedzieć. Co ci tam pisze?
TROILUS
2965Słowa, czcze słowa, z serca ni litery.
drze list
Idź z wiatrem, wietrze, i wirujcie razem!
Miłość mą karmi zwodnymi słowami,
Ale innego nasyca czynami.
Wychodzą w różne strony.
SCENA CZWARTA
Między Troją a greckim obozem.
Alarm. Utarczki. Wchodzi Tersytes.
TERSYTES
2970Poszli już w targańce; przypatrzmy się. Ten fałszywy, obrzydliwy hultaj Diomedes przypiął do swego hełmu rękawek tego zakochanego durnia, młodego trojańskiego ciury[178]. Chciałbym, żeby się spotkali, żeby ten trojański osioł, wzdychający do tej tam ladaszczycy, odprawił tego greckiego hołysza[179], rajfura z rękawkiem, a bez rękawa, do tej fałszywej, rozpustnej pomywaczki. Z drugiej strony, polityka tych szczwanych, wiarołomnych łotrów — tego zgniłego, nadgryzionego przez myszy, starego sera, Nestora, i tego lisa, Ulissesa — niewarta torby sieczki. Podjudzili mi przez politykę tego mieszańca, kundla Ajaksa, przeciw nie lepszemu psu Achillesowi i teraz kundel Ajaks, dumniejszy od kundla Achillesa, nie chce się wziąć dziś do miecza; tak więc Grecy zaczynają podnosić chwałę barbarzyństwa, a polityka zaczyna tracić na wzięciu. Lecz cicho! Zbliża się rękawek i bezrękawy.
Wbiega Diomedes, nim Troilus.
TROILUS
Stój, nie uciekaj! Bo choćbyś w Styks skoczył,
Wpław cię pogonię.
DIOMEDES
Odwrót nie ucieczką:
Tłum opuściłem, by dogodniej walczyć.
TERSYTES
2975Broń twojej ladaszczycy, Greku! Bij się za twoją ladaszczycę, Trojańczyku! Dalej w czuby o rękawek! Dalej o rękawek bezrękawy!
Wychodzą Troilus i Diomedes, walcząc. Wbiega Hektor.
HEKTOR
Kto jesteś, Greku? Czy krew twa i godność
Dają ci prawo z Hektorem się mierzyć?
TERSYTES
2978Bynajmniej! Bynajmniej! Ja hołysz, nikczemny ciura, plugawy hultaj.
HEKTOR
Wychodzi.
TERSYTES
2980Dzięki Bogu, że mi uwierzyłeś; ale bodaj zaraza kark ci skręciła za strach, którego mi napędziłeś! Lecz co się stało z moimi babiarzami? Chyba jeden drugiego połknął; śmiałbym się z takiego cudu, choć pod pewnym względem rozpusta sama się pożera. Pójdę ich szukać.
Wychodzi.
SCENA PIĄTA
Inna część placu bitwy.
Wchodzi Diomedes i Sługa.
DIOMEDES
Idź, idź, mój giermku, weź konia Troila,
Oddaj Kresydzie pięknego rumaka,
A służby moje poleć jej piękności.
Zakochanego karcąc Trojańczyka,
2985Złożyłem dowód, żem nie jest niegodny,
Być jej rycerzem.
SŁUGA
Wychodzi Sługa. Wchodzi Agamemnon.
AGAMEMNON
WalkaNaprzód, rycerze! Dumny Polidamas
Zwalił Menona, bękart Margarelon
2990Pojmał Dorea, kolos nieruchomy
Belką wywija nad trupem Cediusza
I Epistrofa, dwóch poległych królów;
Śmiertelnie ranni Toas, Amfimachus;
Legł Poliksenes; zginął i Patroklus
2995Lub w jasyr poszedł; Palamed pokłuty;
Na wojska nasze Łucznik
[180] postrach rzucił.
Na pomoc naszym śpieszmy, Diomedzie,
Lub bez nadziei zginęliśmy wszyscy.
Wchodzi Nestor.
NESTOR
Ciało Patrokla nieście do Achilla;
3000Niech ślimak Ajaks choć przez wstyd się zbroi.
Tu na Galacie
[181], rumaku swym, walczy,
Tam mu roboty brakło, tutaj znowu
Na pieszo biegnie; przed nim uciekają
3005Lub giną nasi, jak przed wielorybem
Kiełbików roje. Już tam się pokazał,
Greckie szeregi, jak dojrzałe zboże
Pod mieczem jego walą się pokosem.
Tu, tam i wszędzie bierze i zostawia.
3010Wprawna dłoń, woli posłuszna rozkazom,
Co zechce, spełnia, a spełnia tak wiele,
Że istność
[182] zda się niepodobieństwem.
Wchodzi Ulisses.
ULISSES
Przywdziewa zbroję, a wśród łez i przekleństw
3015Ślubuje zemstę. Rany Patroklusa
I Myrmidonów
[183] widok posiekanych,
Bez rąk, bez nosów, skarżących Hektora,
Śpiącą krew jego zbudziły na koniec.
Ajaks po stracie swego przyjaciela
3020Z pianą na ustach wystąpił do boju,
Ryczy: „Gdzie Troil?”, który dziś wśród walki
Dokonał czynów szalonej odwagi,
W odmęt się rzucał i wychodził cały,
Z beztroską siłą, a troską bezsilną.
3025Jakby fortuna, na przekór zręczności,
Dała mu wszędzie bezpieczne zwycięstwo.
Wchodzi Ajaks.
AJAKS
Tchórzu, Troilu! Pokaż się, Troilu!
Wybiega.
DIOMEDES
NESTOR
Znów nasze formują się szyki.
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
3030Gdzie Hektor? Wystąp, dzieciuchów morderco,
Pokaż oblicze, naucz się na koniec,
Co to jest spotkać gniewnego Achilla.
Gdzie Hektor? Szukam jednego Hektora.
Wychodzą.
SCENA SZÓSTA
Inna strona placu bitwy.
Wbiega Ajaks.
AJAKS
Troilu, tchórzu, pokaż twe oblicze!
Wchodzi Diomedes.
DIOMEDES
AJAKS
DIOMEDES
AJAKS
Gdybym tu był wodzem,
Prędzej godności mej bym ci ustąpił
3040Niźli tej chłosty, Troilu! Troilu!
Wbiega Troilus.
TROILUS
Mam cię na koniec, zdrajco Diomedzie!
Twe przeniewiercze zwróć ku mnie oblicze
I zapłać życiem za mojego konia.
DIOMEDES
AJAKS
3045Odstąp, Diomedzie,
Sam chcę z nim walczyć.
DIOMEDES
On łupem jest moim.
Nie myślę boju bezczynnym być świadkiem.
TROILUS
Starczę dla obu, wy greccy szalbierze!
Wychodzą walcząc. Wchodzi Hektor.
HEKTOR
3050To Troil. Dzielnie walczysz, młody bracie.
Wchodzi Achilles.
ACHILLES
Hektor! Na koniec! Na nas teraz kolej!
HEKTOR
ACHILLES
Dumny Trojańczyku,
Uprzejmość twoją z pogardą odrzucam.
3055Na twoje szczęście miecz się mój wyszczerbił;
Winieneś życie mej nieprzezorności,
Ale niebawem znów o mnie usłyszysz.
Więc żyj tymczasem, idź i szczęścia próbuj.
Wychodzi.
HEKTOR
Bądź zdrów! Sił moich oszczędzałbym więcej,
3060Gdybym przypuszczał, że cię dziś zobaczę.
Wchodzi Troilus.
TROILUS
Ajaks Eneasza
Pojmał przed chwilą. Zniesiemyż tę hańbę?
Nie, na to słońce w górze gorejące,
3065Nie, tak nie będzie! Los jego podzielę
Lub go odbiję. O Parki
[184], słyszycie,
Niech zginę dzisiaj, bo nie dbam o życie!
Wychodzi. Wchodzi rycerz w świetnej zbroi.
HEKTOR
Stój, o, stój, Greku, bo piękny cel z ciebie!
Nie chcesz? Twa zbroja piękna mi się zdaje,
3070I mieć ją muszę, chociażby mi przyszło
Całą ją posiec, spinki jej potrzaskać.
Lotna zwierzyna przez pola szoruje:
Dla twej cię pięknej skóry upoluję.
Wychodzi.
SCENA SIÓDMA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Achilles z Myrmidonami.
ACHILLES
Stańcie tu kołem, dzielne Myrmidony,
3075Słuchajcie pilnie: Przy mym zawsze wozie,
Sił nie marnujcie na bezcelne cięcia.
Lecz kiedy znajdę krwawego Hektora,
Waszych go mieczy opasujcie lasem,
Opasanego sieczcie bez litości.
3080Za mną! Bo losy dziś spełnić się muszą,
Ciało Hektora pożegna się z duszą.
Wychodzą.
Inna strona placu boju.
Wchodzą Menelaus i Parys walcząc, z innej strony Tersytes.
TERSYTES
3082Rogal poszedł w targańce z rogalorobem. Dalej, byku! Huź-ha, ogarze! Huź, Parysie, huź-ha! A i ty śmiało, dwusamiczny wróblu! Huź, Parysie, huź-ha! Byk, widzę, górą; baczność, rogi, baczność!
Wychodzą Parys i Menelaus.
Wchodzi Margarelon.
MARGARELON
3083Zwróć się, niewolniku, i walcz!
TERSYTES
MARGARELON
TERSYTES
3086I ja też jestem bękartem; kocham bękartów. Urodziłem się bękartem, wychowałem bękartem, jestem bękartem duszą, bękartem odwagą, we wszystkim nieprawego rodu. Niedźwiedź nie kąsa niedźwiedzia, a dlaczegóż mieliby się kąsać bękarci? Strzeż się, wszelka bitwa złe nam wróży. Syn ladaszczycy bijący się za ladaszczycę kusi wyroki. Bądź zdrów, bękarcie.
MARGARELON
3087Niech cię diabeł porwie, tchórzu!
Wychodzą.
SCENA ÓSMA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Hektor.
HEKTOR
Tak zgniły w sercu, tak na zewnątrz piękny!
Świetną twą zbroję zapłaciłeś życiem.
3090Czas spocząć, dzienną pracę mą skończyłem.
Śpij, mieczu, dość cię krwią dziś napoiłem!
Zdejmuje hełm i zawiesza tarczę na ramieniu. Wchodzi Achilles z Myrmidonami.
ACHILLES
Patrz, jak noc szpetna w tropy za nim pędzi!
Dnia tego koniec będzie dni twych końcem,
3095I życie twoje zgaśnie razem z słońcem.
HEKTOR
Czy chcesz korzystać z tego, żem bez broni?
[185]
ACHILLES
Sieczcie, to on jest, sieczcie, Myrmidoni!
Hektor upada.
Trojo, tak duma twych zwali się wieży,
Bo tu twe serce i ramię twe leży!
3100Teraz wam z całej piersi zagrzmieć pora:
„Achilles zabił wielkiego Hektora!”
Słychać sygnał odwrotu.
Cicho! Słyszycie? To znak jest odwrotu.
PIERWSZY MYRMIDON
Ten sam znak dają i trojańskie trąby.
ACHILLES
3105Rozdziela wojska jak rozjemca szranków.
Miecz mój, co liczył na bankiet obfity,
Po smacznym kąsku spać idzie półsyty.
wkłada miecz do pochwy
Przywiążcie trupa do mojego wozu,
Niech go powlokę do Greków obozu.
Wychodzą.
SCENA DZIEWIĄTA
Inna strona placu bitwy.
Wchodzą Agamemnon, Menelaus, Nestor, Diomedes i inni w pochodzie.
Okrzyki za sceną.
AGAMEMNON
NESTOR
Okrzyki za sceną: „Achilles! Hektor zabity! Achilles!”.
AJAKS
Hektor zabity Achillesa ręką.
AJAKS
Niech się Achilles nie pyszni zwycięstwem.
Hektor przynajmniej był mu równy męstwem.
AGAMEMNON
3115Niech jeden czeka Achilla powrotu,
Niech go zaprosi do mego namiotu.
Jeżeli Hektor łaską bogów zginał,
Nasza jest Troja, i czas wojny minął.
Wychodzą.
SCENA DZIESIĄTA
Inna strona placu boju.
Wchodzi Eneasz i Trojańczycy.
ENEASZ
Stójcie! Bo przy nas jeszcze plac jest boju;
3120Stójcie! Tu musim długą noc przetrzymać.
Wchodzi Troilus.
TROILUS
WSZYSCY
TROILUS
Zginął; morderca za swoim go wozem
Po krwawym polu bez litości wlecze.
3125Niebiosa, szybciej okażcie swą wściekłość,
Na waszych tronach, zawistni bogowie,
Z uśmiechem rzućcie na Troję spojrzenia,
Przez miłosierdzie skróćcie jej męczarnie,
Pewnej ruiny zbyt nie przewlekajcie!
ENEASZ
3130Książę mój, całe zniechęcasz rycerstwo.
TROILUS
Widzę, że moich słów nie zrozumiałeś.
Nie, ja o trwodze, o śmierci nie mówię,
Ja raczej wszystkie wyzywam pogróżki,
Którymi bogi i ludzie nas straszą.
3135
Pójść do Priama albo do Hekuby?
Kto chce na wieki mieć puszczyka miano,
Niechaj ogłosi Troi: „Hektor zginął!”
Ha! Na te słowa Priam skamienieje,
3140Każda niewiasta zmieni się w Niobę
[186],
Każdy młodzieniec w marmurowy posąg,
Cała się Troja zlęknie samej siebie.
Lecz idźmy! Idźmy! Wielki Hektor zginął!
Jakież do tego mógłbym dodać słowo?
3145Lecz nie, czekajcie! Obrzydłe namioty,
Dumnie po naszych rozbite dolinach,
Ja was od końca do końca przebiegnę!
Olbrzymi tchórzu! Ciebie przestrzeń żadna
3150Od nienawiści mojej nie rozdzieli
Będę cię straszył jak grzeszne sumienie,
Tworzące widma w myślach obłąkanych.
Idźmy! Niech każdy z towarzyszów broni
Nadzieją zemsty żal serca osłoni!
Wychodzą Eneasz i Trojanie. W chwili gdy Troilus ma się oddalić, wchodzi z przeciwnej strony Pandarus.
PANDARUS
TROILUS
Precz stąd, rajfurze! Niech zawsze i wszędzie
Hańba nazwiska twego piętnem będzie.
Wychodzi.
PANDARUS
3158Doskonałe lekarstwo na moje łamanie kości! O świecie, świecie, świecie! Oto pogarda na każdego pośrednika czekająca! Zdrajcy i rajfury, jak ciężką wkładają na was pracę, a jak źle ją wynagradzają! Jak się to dzieje, że nasze usiłowania tak są upragnione, a w takim obrzydzeniu ich wykonanie? Czy znajdę na to jakie wiersze, jakie porównanie? Zobaczmy:
Z wesołym brzękiem muska wonne ziółka,
3160Dopóki żądło, póki miód ma pszczółka;
Ale niech straci broń ostrą ogona,
Miód słodki mija i pieśń słodka kona.
3163Uczciwi handlarze ludzkiego mięsa, zapiszcie to sobie na waszych malowanych szyldach.
Bracia mojego cechu, na los dziś mój patrzcie,
3165Oczu na pół już zgniłych ostatki wypłaczcie.
Kto z was płakać nie może, niech wzdycha z litości,
Nie dla mnie, dla łamania własnych swoich kości.
Bracia, drzwiczczanej straży wierni towarzysze,
Za jakie dwa miesiące testament napiszę;
3170Napisałbym go teraz, lecz mąci mi szyki
Trwoga o wściekłej gęsi winczesterskiej
[189] syki.
Teraz idę się pocić
[190], a wam się dostanie
W niewątpliwej puściźnie kości mych łamanie.
Wychodzi.