ZBIÓRKA KRYZYSOWA
Potrzebujemy 125 tys. zł do końca 2024 roku, żeby móc dalej funkcjonować. Dlaczego?

Szacowany czas do końca: -
Molière (Molier), Skąpiec
  1. Bogactwo: 1
  2. Chciwość: 1
  3. Córka: 1
  4. Czyn: 1
  5. Głód: 1
  6. Interes: 1
  7. Konflikt: 1 2 3
  8. Kradzież: 1
  9. Lekarz: 1
  10. Małżeństwo: 1 2
  11. Miłość: 1 2
  12. Młodość: 1
  13. Obyczaje: 1
  14. Ojciec: 1 2 3
  15. Pochlebstwo: 1 2 3
  16. Podstęp: 1
  17. Przemoc: 1
  18. Skąpiec: 1 2 3 4 5
  19. Słowo: 1
  20. Sługa: 1 2
  21. Starość: 1
  22. Strój: 1
  23. Syn: 1 2 3
  24. Ślub: 1
  25. Wdowa: 1
  26. Zwierzęta: 1

Interpunkcja: usunięto przecinki przed ”i że” itp., po ”że” itp.,

Pisownia joty: dj u djaska, komedje > u diaska, komedie; tj bestji, sympatja > bestii, sympatia; mj fizjognomja > fizjognomia; nj: tyranja, ceremonje > tyrania, ceremonie; rj Marjanna, zwarjował > Marianna, zwariował; itp.

Pisownia łączna/rozdzielna: nadewszystko > nade wszystko; przedewszystkiem > przede wszystkim; poto > po to; nacóż > na cóż; odniedawna > od niedawna; poprostu > po prostu; bezustanku > bez ustanku; pocichu > po cichu; zamąż > za mąż; chodźno > chodź no; jakto > jak to; jaknajżyczliwiej > jak najżyczliwiej; trudnoby > trudno by; któryby > który by; na głowieby stanął > na głowie by stanął; niema > nie ma; nielada > nie lada; niedość > nie dość; niedalej > nie dalej; nie mała > niemała; to też > toteż; itp.

Pisownia wielką/małą literą: zmieniono na wielką literę nowe wypowiedzenia po wykrzyknikach, np. Oto mi kawał obwiesia! wygląda mocno podejrzanie; itp.

Fleksja: niemałem > niemałym itp.; perswazyj > perswazji itp.; przekonywam > przekonuję;

Składnia: bolesnem jest > bolesne jest;

Leksyka: ośmnaście > osiemnaście; znowa > znowu; uręczam > zaręczam;

Pisownia ó/u/o: Jakób > Jakub; płókania > płukania; Pisownia samogłosek nosowych: frendzlami > frędzlami; Błąd źródła: popchęła > popchnęła;

MolièreSkąpiectłum. Tadeusz Boy-Żeleński

OSOBY:

  1. Harpagon, ojciec Kleanta i Elizy, zalotnik Marianny.
  2. Kleant, syn Harpagona, zalotnik Marianny.
  3. Eliza, córka Harpagona.
  4. Walery, syn Anzelma, zalotnik Elizy.
  5. Marianna, córka Anzelma.
  6. Anzelm, ojciec Walerego i Marianny.
  7. Frozyna, pośredniczka.
  8. Simon, faktor.
  9. Jakub, kucharz i woźnica Harpagona.
  10. Strzałka, służący Kleanta.
  11. Pani Claude, gospodyni Harpagona.
  12. Ździebełko, służący Harpagona.
  13. Szczygiełek, służący Harpagona.
  14. Komisarz i jego pomocnik.

Rzecz dzieje się w Paryżu, w domu Harpagona.

AKT I

SCENA PIERWSZA

WALERY, ELIZA

WALERY

1

Cóż to, nadobna Elizo, zapadłaś, widzę, w smutek po chwili serdecznego zapału, który sprawił, iż tak wspaniałomyślnie oddałaś mi wiarę i słowo? Wzdychasz, gdy ja jestem tak pełen radości? Powiedz, miałażbyś[1] żałować, żeś mnie uczyniła szczęśliwym? Chciałażbyś cofnąć zadatek uczuć, do którego miłość moja zdołała cię nakłonić?

ELIZA

2

Nie, Walery, nie żałuję niczego. Zbyt słodka jakaś władza niewoli mnie ku tobie; nie mam nawet siły pragnąć, aby się to nie było stało. Ale jeżeli mam być szczerą, przyszłość napełnia mnie niepokojem; wielce się obawiam, że miłość zaprowadziła mnie dalej, niżby się godziło.

WALERY

3

I czemuż twoje ustępstwo napełnia cię obawą? Czegóż się lękasz?

ELIZA

4

Ach! nie jednej, ale stu rzeczy: porywczości ojca, wymówek rodziny, sądu świata; ale nade wszystko, Walery, odmiany twego serca i tego okrutnego zobojętnienia, jakim wy, mężczyźni, odpłacacie najczęściej zbyt tkliwe dowody niewinnego uczucia.

WALERY

5

Ach, nie czyń mi tej krzywdy i nie sądź wedle innych. Słowo, CzynPosądzaj mnie o wszystko raczej, Elizo, niż o to, bym mógł uchybić temu, com ci powinien. Nazbyt cię kocham, a miłość moja trwać będzie do grobu.

ELIZA

6

Ach, Walery, każdy wszak mówi to samo! W słowach wszyscy mężczyźni podobni są do siebie; czyny dopiero odsłaniają różnice.

WALERY

7

Skoro więc czyny jedynie dają poznać, czym w istocie jesteśmy, zaczekaj przynajmniej, aż będziesz mogła wedle nich osądzić me serce, i nie obarczaj mnie zbrodniami, czerpanymi w przedwczesnych podejrzeniach. Nie rań mnie, błagam, tak dotkliwym ciosem i zostaw mi czas, abym tysiącznymi dowodami mógł ci dowieść stałości mych płomieni.

ELIZA

8

Ach, jakże łatwo jest nas przekonać, gdy kogoś kochamy! O tak, Walery! i ja mniemam, że serce twoje niezdolne byłoby mnie zawieść. Wierzę, że kochasz prawdziwie i że mi będziesz wierny: nie chcę wątpić o tym i drżę już jedynie przed potępieniem świata.

WALERY

9

Ale skąd tak czarne przypuszczenia?

ELIZA

10

Nie lękałabym się niczego, gdyby każdy patrzał na cię moimi oczyma: w osobie twej znajduję dostateczne usprawiedliwienie wszystkiego, com uczyniła. Moje serce, na swoją obronę, może się powołać na wszystkie twoje przymioty, poparte jeszcze długiem wdzięczności, który niebo kazało mi względem ciebie zaciągnąć. Co chwila staje mi przed oczami straszliwe niebezpieczeństwo, które po raz pierwszy zbliżyło nas do siebie; szlachetna odwaga, z jaką nie wahałeś się narazić życia, aby mnie wydrzeć wściekłości wzburzonych fal; pełna tkliwości opieka, jaką mnie otoczyłeś, wydobywszy z wody, oraz te wytrwałe świadectwa żarliwej miłości, której ani czas, ani przeszkody nie zdołały odstręczyć. Więcej jeszcze! wszakże ta miłość każe ci zapominać o domu i ojczyźnie, zatrzymuje cię w tym mieście, zmusza cię, abyś, ze względu na mnie, trzymał w ukryciu stan i nazwisko, a wreszcie skłania do tego, iż aby mnie widywać, przyjąłeś obowiązki domownika mego ojca. Wszystko to nie mogło mnie nie przywiązać do ciebie i wystarcza najzupełniej w moich oczach, aby wytłumaczyć krok, na jaki się zgodziłam; nie wystarczy może jednak, aby go uniewinnić w oczach ludzi. Ach, wcale nie jestem pewna, czy świat zechce zrozumieć moje uczucia!

WALERY

11

Ze wszystkiego, coś tu na mą korzyść wymieniła, jedynie mej miłości pragnąłbym przypisać jakąś zasługę; co zaś do skrupułów, to sam ojciec stara się aż nadto, aby postępek twój uczynić zrozumiałym dla świata. Ten bezmiar skąpstwa i surowość, z jaką obchodzi się z dziećmi, zdolne są usprawiedliwić najśmielszą decyzję. Przebacz mi, urocza Elizo, że się wyrażam w ten sposób; wiesz wszakże, że trudno by było złagodzić sąd w tej mierze. Skoro jednak, jak się spodziewam, uda mi się odszukać rodziców, z łatwością przyjdzie nam ich ubłagać. Oczekuję z całym upragnieniem wiadomości i sam gotów jestem udać się po nie, jeśli rzecz będzie się przewlekała.

ELIZA

12

PochlebstwoAch, Walery, nie ruszaj się stąd, błagam, staraj się tylko zjednać przychylność ojca!

WALERY

13

Widzisz sama, jak usilnie pracuję nad tym, i ile trzeba było zręczności, aby dostać się do jego domu; jak się maskuję nieustannie, byle mu się przypodobać, i jaką rolę odgrywam tutaj, jedynie dla kupienia sobie jego życzliwości. Czynię w niej zresztą zadziwiające postępy. Przekonuję się, że aby pozyskać sobie ludzi, nie ma na świecie lepszej drogi, jak stroić się we własne ich skłonności, przejmować się ich mniemaniami, patrzeć z zachwytem na ich wady i przyklaskiwać wszystkim uczynkom. Nie ma obawy, aby można było przesadzić w tej komedii, choćby się ją grało w sposób najwidoczniejszy w świecie. Gdy chodzi o pochlebstwo, najmędrsi ludzie posiadają istne skarby naiwności; nie ma nic tak bezczelnego ani tak niedorzecznego, czego by nie połknęli, skoro się należycie rzecz zaprawi pochwałami. Szczerość szwankuje cokolwiek przy takim zatrudnieniu, ale cóż, kiedy się potrzebuje kogoś, trzeba się doń nagiąć! Skoro to jest jedyny sposób zdobycia ufności, wina nie leży po stronie pochlebców, lecz tych, którzy domagają się pochlebstwa.

ELIZA

14

Ale czemu nie próbujesz również zjednać sobie poparcia mego brata, na wypadek, gdyby służącej przyszła ochota zdradzić tajemnicę?

WALERY

15

Nie można zabiegać naraz o jedno i drugie; charakter ojca i syna są tak sprzeczne, że trudno by utrzymać się w podwójnej roli. Ale ty, ze swej strony, staraj się wpłynąć na brata i skorzystaj z przyjaźni, jaką ma dla ciebie, aby go nastroić przychylnie. Idzie właśnie. Odchodzę. Pomów z nim i odsłoń mu tyle, ile uznasz za stosowne.

ELIZA

16

Nie wiem, czy potrafię się zdobyć na to wyznanie.

SCENA DRUGA

KLEANT, ELIZA

KLEANT

17

Bardzo rad jestem, że cię samą zastaję, siostro; pragnąłem pomówić z tobą i zwierzyć się z pewnego sekretu.

ELIZA

18

MiłośćZ miłą chęcią, bracie. Cóż masz mi do powiedzenia?

KLEANT

19

Wiele rzeczy, moja siostro; i to w jednym słowie. Kocham.

ELIZA

20

Kochasz?

KLEANT

21

Syn, ObyczajeTak, kocham. Ale nim powiem cośkolwiek dalej, wiem, że zależny jestem od ojca, i że powinność syna czyni mnie podwładnym jego woli; że nie godzi się przyjmować zobowiązania bez zezwolenia tych, którym zawdzięczamy życie; że niebo uczyniło ich panami naszych uczuć i że wolno nam rozrządzać sobą jedynie za ich wskazówką; że, nie ulegając wpływom szaleńczej namiętności, mogą mieć sąd o wiele zdrowszy i lepiej widzieć, co jest dla nas odpowiednie; że raczej trzeba polegać na bystrości ich rozsądku, niż na zaślepieniu żądzy, i że młodzieńcze porywy prowadzą nas najczęściej ku niebezpiecznym przepaściom. Mówię to wszystko, siostro, abyś ty nie potrzebowała sobie zadawać tego trudu; miłość moja bowiem nie chce o niczym słyszeć, i proszę cię, byś oszczędziła sobie wszelkich perswazji.

ELIZA

22

Czy już związałeś się, bracie, wobec tej, którą tak kochasz?

KLEANT

23

Nie; ale jestem na to zupełnie przygotowany i błagam raz jeszcze, nie staraj się mnie odwodzić.

ELIZA

24

Czyż jestem, bracie, tak ograniczoną?

KLEANT

25

Nie, siostro, ale ty nie kochasz; nie znasz słodkiej potęgi, z jaką tkliwe uczucie owłada sercem; dlatego lękam się twego rozsądku.

ELIZA

26

Ach, bracie, nie mówmy o moim rozsądku; nie ma człowieka, którego by on nie zdradził przynajmniej raz w życiu. Gdybym ci otworzyła serce, być może, okazałabym się w twoich oczach jeszcze mniej rozsądną od ciebie.

KLEANT

27

Och, dałby Bóg, aby twoje serce, podobnie jak moje…

ELIZA

28

Omówmyż najpierw twoją sprawę; powiedz mi, kto jest ta, którą pokochałeś?

KLEANT

29

Młoda osoba, która od niedawna mieszka w tej dzielnicy. Zda się, niebo samo stworzyło ją po to, aby natchnęła miłością każdego, kto się do niej zbliży. Na świecie nie może istnieć nic powabniejszego; wyznaję, iż straciłem zmysły od pierwszej chwili, kiedy ją ujrzałem. Nazywa się Marianna; mieszka z poczciwą matką, która prawie ciągle jest chora i do której przywiązana jest w sposób wprost niewiarygodny. Pielęgnuje ją, tuli i pociesza z czułością, która by cię wzruszyła do głębi. Wszystko, co czyni, tchnie jakimś niewymownym wdziękiem; w każdym postępku mieszczą się tysiące powabów, słodycz pełna uroku, pociągająca dobroć, uczciwość bez zmazy… ach, siostro, chciałbym, abyś ją mogła poznać.

ELIZA

30

Poznałam już niemal, bracie, z tego, co mówisz; abym zaś czuła dla niej sympatię, wystarczą mi, że ty ją kochasz.

KLEANT

31

Domyśliłem się, choć nic mi o tym nie mówiły, że nie są w zbyt świetnych stosunkach i że, mimo skromnego trybu, zaledwie mogą nastarczyć potrzebom. Czy ty pojmujesz, siostro, co to za szczęście móc się przyczynić do poprawienia losu osoby, którą się kocha; zręcznie udzielać nieznacznej pomocy skromnym potrzebom zacnej rodziny! Bogactwo, SkąpiecZrozum tedy, jak bolesne jest uczucie, że wskutek skąpstwa ojca niepodobieństwem jest dla mnie kosztować tej słodyczy i złożyć ukochanej w całej pełni świadectwo mej miłości.

ELIZA

32

Och, doskonale odczuwam, jak to musi być przykro.

KLEANT

33

Ach, siostro, bardziej, niż sobie można wyobrazić! Bo, powiedz, czy może być coś bardziej nieludzkiego, niż te drobiazgowe braki, które cierpimy w tym domu, i ta straszna surowość, w jakiej jęczymy bez przerwy? I na cóż się nam przyda, że będziemy mieli kiedyś majątek, skoro posiądziemy go wówczas, gdy miną najpiękniejsze lata! Toż dziś, aby się utrzymać, muszę wręcz zadłużać się na wszystkie strony; jestem, jak i ty zresztą, zniewolony uciekać się do łaski kupców, aby po prostu ubrać się przyzwoicie. Słowem, chciałem z tobą mówić, abyś mi dopomogła wybadać ojca, jak się zapatruje na moje uczucie; gdybym napotkał na przeszkody, zdecydowany jestem wraz z ukochaną szukać szczęścia gdzie indziej… Na wszystkie strony staram się w tym celu zebrać potrzebną sumę. Jeśli ty, siostro, znajdujesz się w podobnym położeniu i jeśli ojciec będzie się sprzeciwiał naszym pragnieniom, opuścimy go oboje i wyzwolimy się z przemocy, w jakiej nieznośne skąpstwo więzi nas od tak dawna.

ELIZA

34

To prawda, z każdym dniem daje on nam więcej powodów do opłakiwania przedwczesnej śmierci matki…

KLEANT

35

Słyszę jego głos; oddalmy się nieco dla dokończenia zwierzeń, następnie zaś połączymy siły, aby przewalczyć ojcowską tyranię.

SCENA TRZECIA

HARPAGON, STRZAŁKA

HARPAGON

36

Precz mi stąd zaraz, w tej chwili, bez tłumaczeń! Dalej, zabierać mi się z domu, ty arcyhultaju, ty urodzony wisielcze!

STRZAŁKA

na stronie
37

Nie widziałem w życiu takiej złej bestii, jak ten przeklęły starzec! Doprawdy, myślę czasem, że on ma diabła w sobie.

HARPAGON

38

Mruczysz jeszcze?

STRZAŁKA.

39

Za co mnie pan wygania?

HARPAGON

40

Będziesz się pytał, za co, obwiesiu jeden? Umykaj czym prędzej, bo cię ubiję na miejscu!

STRZAŁKA

41

Cóż ja zrobiłem?

HARPAGON

42

To zrobiłeś, że chcę, abyś się wynosił.

STRZAŁKA

43

Mój pan, a syn pański, kazał mi tu czekać.

HARPAGON

44

To idź, czekaj na ulicy, a nie stercz mi w domu, jak szyldwach[2] na warcie, aby podpatrywać, co się dzieje, i ciągnąć ze wszystkiego korzyści. Nie chcę mieć bez ustanku pod nosem szpiega, zdrajcy, którego przeklęte oczy śledzą wciąż, co robię, pożerają wszystko, co posiadam, i myszkują na wsze strony, czyby się nie udało czegoś złasować.

STRZAŁKA

45

Skąpiec, SługaJakże pan chcesz, u diabła, aby panu można było coś złasować? Jakim cudem tego dokazać, skoro wszystko zamykasz pod kluczem i stoisz na straży we dnie jak i w nocy?

HARPAGON

46

Będę zamykał, co mi się podoba, i stał na straży, ile tylko zechcę. Patrzcie mi wcibskich, którzy czuwają nad każdym moim krokiem! (Po cichu na stronie). Drżę cały, czy on nie domyśla się czegoś o moich pieniądzach. (Głośno). Ty może byłbyś zdolny rozsiewać plotki, że ja mam schowane pieniądze?

STRZAŁKA

47

Pan ma schowane pieniądze?

HARPAGON

48

Nie, łotrze, nie mówię tego wcale. (Po cichu). To można oszaleć! (Głośno). Pytam, ot tak, czy nie puszczasz takich bajeczek, aby mi na złość zrobić?

STRZAŁKA

49

Ech, cóż komu na tym zależy, czy pan masz, czy nie masz; dla nas to wychodzi na jedno i to samo.

HARPAGON

zamierzając się, aby mu dać policzek
50

Będziesz mędrkował! Ja ci to mędrkowanie prędko wybiję z głowy! Zabieraj się; ostatni raz ci powiadam.

STRZAŁKA

51

Dobrze więc: zabieram się.

HARPAGON

52

Czekaj: nie wynosisz czego z domu?

STRZAŁKA

53

Et! cóż bym mógł stąd wynieść?

HARPAGON

54

Chodź, chodź tutaj, niech zobaczę. Pokaż ręce.

STRZAŁKA

55

Oto.

HARPAGON

56

Drugie!

STRZAŁKA

57

Drugie?

HARPAGON

58

Tak.

STRZAŁKA

59

Oto.

HARPAGON

wskazując na spodnie Strzałki
60

Nic tutaj nie schowałeś?

STRZAŁKA

61

Niechże pan zobaczy.

HARPAGON

obmacując spodnie Strzałki
62

Te szerokie hajdawery[3], to jakby stworzone na magazyny złodziejskie. Bardzo bym rad, aby kogo zaprowadziły na szubienicę.

STRZAŁKA

na stronie
63

Ach, jakże taki człowiek wart byłby swego losu, i z jakąż radością okradłbym go naprawdę!

HARPAGON

64

Hę?

STRZAŁKA

65

Co?

HARPAGON

66

Co ty mówisz o okradzeniu?

STRZAŁKA.

67

Mówię, że może pan wszystko przetrząsnąć, aby się przekonać, czy go nie okradłem.

HARPAGON

68

Właśnie, właśnie.

(Harpagon przetrząsa kieszenie Strzałki.)

STRZAŁKA

na stronie
69

Niech zaraza wygniecie skąpstwo i dusigroszów!

HARPAGON

70

Hę? Co powiadasz?

STRZAŁKA

71

Co powiadam?

HARPAGON

72

Tak; co powiadasz o skąpstwie i dusigroszach?

STRZAŁKA

73

Mówię, żeby zaraza wygniotła skąpstwo i dusigroszów.

HARPAGON

74

O kimże to chcesz mówić?

STRZAŁKA

75

O dusigroszach.

HARPAGON

76

Któż to są ci dusigrosze?

STRZAŁKA

77

Obrzydliwcy i brudasy.

HARPAGON

78

Ale kogo przez to rozumiesz?…

STRZAŁKA

79

Cóż się pan o to tak troszczy?

HARPAGON

80

Bo mi się podoba.

STRZAŁKA

81

Myśli pan, że chciałem mówić o panu?

HARPAGON

82

Myślę, co myślę; ale chcę, abyś powiedział, do kogoś to mówił.

STRZAŁKA

83

Mówiłem… mówiłem do mojej czapki.

HARPAGON

84

Ejże, bo ja przemówię do twojego grzbietu.

STRZAŁKA

85

Zabroni mi pan wymyślać na skąpców?

HARPAGON

86

Nie; ale zabronię odpowiadać i być zuchwałym. Milczeć!

STRZAŁKA

87

Nie wymieniłem nikogo.

HARPAGON

88

Piśnij jeszcze, a kości ci połamię.

STRZAŁKA

89

Uderz w stół…

HARPAGON

90

Nie zmilczysz?

STRZAŁKA

91

Niech stracę.

HARPAGON

92

Ej! ej!

STRZAŁKA

pokazując Harpagonowi jeszcze jedną kieszeń
93

O, jeszcze jedna: czyś pan zadowolony?

HARPAGON

94

Dalej, oddaj bez obszukiwania.

STRZAŁKA

95

Co?

HARPAGON

96

To, co wziąłeś.

STRZAŁKA

97

Nic nie wziąłem.

HARPAGON

98

Z pewnością?

STRZAŁKA

99

Z pewnością.

HARPAGON

100

No, to z panem Bogiem. Ruszaj do wszystkich diabłów!

STRZAŁKA

na stronie
101

Ładna odprawa, daję słowo!

HARPAGON

102

Odpowiesz za to przed twoim sumieniem.

SCENA CZWARTA

HARPAGON (sam)
103

Oto mi kawał obwiesia! Wygląda mocno podejrzanie; wolałbym, aby ten pies kulawy raz zniknął mi już z oczu. Ach, cóż to za straszny kłopot mieć w domu tak znaczną sumę; szczęśliwy, kto ma cały majątek w bezpiecznej lokacie, a zachowa sobie tylko to, co potrzebne na codzienne wydatki! To niemała rzecz znaleźć w domu bezpieczną kryjówkę; co do mnie, wszystkie zamknięcia i skrzynie uważam za mocno niepewne i nierad na nich polegam. To istna przynęta dla złodziei: każdy przede wszystkim tam się dobiera.

SCENA PIĄTA

HARPAGON; ELIZA i KLEANT rozmawiają z sobą w głębi

HARPAGON

myślqc, że jest sam
104

Mimo to, nie wiem, czy dobrze uczyniłem, zakopując w ogrodzie dziesięć tysięcy talarów, które mi wczoraj oddano. Dziesięć tysięcy talarów w złocie, to suma dosyć… (Na stronie, spostrzegając Kleanta i Elizę) O nieba! sam się zdradziłem! Zapał mnie uniósł; lękam się, iż rozprawiając sam ze sobą, mówiłem zbyt głośno. (Do Kleanta i Elizy) Co się stało?

KLEANT

105

Nic, ojcze.

HARPAGON

106

Dawno jesteście tutaj?

ELIZA

107

Weszliśmy właśnie.

HARPAGON

108

Słyszeliście…

KLEANT

109

Co, ojcze?

HARPAGON

110

To…

ELIZA

111

Co takiego?

HARPAGON

112

To, co mówiłem.

KLEANT

113

Nie.

HARPAGON

114

Owszem, owszem.

ELIZA

115

Wybacz, ojcze…

HARPAGON

116

Widzę dobrze, że was coś doleciało. Rozmawiałem właśnie sam ze sobą, jak ciężko dziś jest wydostać pieniędzy; mówiłem, że bardzo jest szczęśliwy, kto ma w domu z jakie dziesięć tysięcy talarów.

KLEANT

117

Obawialiśmy się zbliżyć, aby ci nie przeszkodzić, ojcze.

HARPAGON

118

Bardzom rad, że wam to mogę powiedzieć, abyście sobie nie tłumaczyli fałszywie i nie wyobrażali, że to ja mam dziesięć tysięcy talarów.

KLEANT

119

Nie mieszamy się do twoich spraw, ojcze.

HARPAGON

120

Dałby Bóg, abym je miał, owe dziesięć tysięcy.

KLEANT

121

Nie przypuszczam…

HARPAGON

122

To byłby dla mnie interes nie lada.

ELIZA

123

To są rzeczy…

HARPAGON

124

Przydałyby mi się bardzo…

KLEANT

125

Sądzę, że…

HARPAGON

126

Wiedziałbym, co z nimi zrobić.

ELIZA

127

Jesteś, ojcze…

HARPAGON

128

Nie narzekałbym wówczas na ciężkie czasy.

KLEANT

129

Mój Boże, wszakże ty, ojcze, nie masz chyba przyczyn do narzekania: wszystkim wiadomo, że posiadasz ładny majątek.

HARPAGON

130

Ja, ładny majątek! Ci, co tak mówią, łżą bezczelnie. Nic fałszywszego pod słońcem; to tylko hultaje rozpuszczają umyślnie takie pogłoski.

ELIZA

131

Nie unoś się, ojcze.

HARPAGON

132

To nie do wiary, że własne dzieci zdradzają mnie i stają w rzędzie moich nieprzyjaciół!

KLEANT

133

Czy to znaczy być twoim nieprzyjacielem, mówić, że posiadasz majątek?

HARPAGON

134

Tak. Podobne gadania, a także i twoje szalone wydatki, staną się przyczyną, że któregoś dnia przyjdzie mi tu ktoś gardło poderżnąć w mniemaniu, że ja po prostu sypiam na złocie.

KLEANT

135

StrójJakież ja robię nadzwyczajne wydatki?

HARPAGON

136

Jakie? Czy może być coś bardziej oburzającego niż te wspaniałe stroje, w których paradujesz po mieście? Wczoraj musiałem wyłajać Elizę, ale ty jesteś jeszcze gorszy. To woła o pomstę do nieba; ściągnąwszy z ciebie to, co masz na grzbiecie, można by uzyskać wcale ładny kapitalik. Mówiłem ci mało dwadzieścia razy, mój synu, że cały twój tryb życia bardzo mi się nie podoba; diabelnie mi coś bawisz się w markiza. Aby stroić się w ten sposób, musisz mnie chyba podskubywać.

KLEANT

137

Ej, bardzom ciekaw, jakby to można ojca podskubywać.

HARPAGON

138

Cóż ja mogę wiedzieć? Skądże zatem bierzesz na to, aby się utrzymać na takiej stopie?

KLEANT

139

Ja, ojcze? Gram, po prostu; ponieważ zaś gram bardzo szczęśliwie, obracam całą wygraną na swoje potrzeby.

HARPAGON

140

To bardzo źle robisz. Jeżeli masz szczęście w karty, powinieneś z tego korzystać i składać wygraną na uczciwy procent, aby się czegoś dociułać. Chciałbym bardzo wiedzieć, nie mówiąc już o reszcie, do czego służą te wstążki, którymi jesteś upierzony od stóp aż do głowy? Czy kilka sprzączek[4] nie wystarczyłoby tak samo do przymocowania spodni? Bardzo też potrzebne wyrzucać pieniądze na peruczki, kiedy można nosić włosy swojego chowu, nie wydając ani szeląga! Założyłbym się, że w tych wstążkach i perukach utonęło co najmniej dwadzieścia pistoli[5]; zaś dwadzieścia pistoli przynosi rocznie osiemnaście funtów, sześć susów i osiem denarów, chociażby się tylko pobierało jeden od dwunastu.

KLEANT

141

Masz słuszność, ojcze.

HARPAGON

142

Dajmy temu pokój i mówmy o czym innym. (Widząc, że Eliza i Kleant dają sobie znaki) Hej! (Po cichu na stronie) Zdaje się, że się porozumiewają, aby mi zwędzić sakiewkę. (Głośno) Cóż znaczą te miny?

ELIZA

143

Drożymy się z bratem, kto będzie mówił pierwszy; oboje mamy ci, ojcze, coś do powiedzenia.

HARPAGON

144

I ja wam także.

KLEANT

145

To, co ci mamy powiedzieć, ojcze, dotyczy małżeństwa.

HARPAGON

146

I ja również o małżeństwie chciałbym z wami pogadać.

ELIZA

147

Ach, ojcze!

HARPAGON

148

Po cóż te krzyki? Czy słowo, czy rzecz sama tak cię przeraża, moja córko?

KLEANT

149

Biorąc małżeństwo tak, jak ty je pojmujesz, ojcze, może ono słusznie przerażać nas oboje. Lękamy się, że nasze uczucia znajdą się w niezgodzie z twoim wyborem.

HARPAGON

150

Chwilę cierpliwości; nie macie się o co trwożyć. Wiem, czego wam trzeba; ani jedno, ani drugie nie będzie miało powodu się uskarżać na moje zamiary. Aby więc przystąpić do rzeczy, (do Kleanta) powiedz mi, czy zauważyłeś kiedy młodą osobę, imieniem Mariannę, mieszkającą niedaleko od nas?

KLEANT

151

Owszem, ojcze.

HARPAGON

152

A ty?

ELIZA

153

Słyszałam tylko o niej.

HARPAGON

154

I jak ci się wydaje, synu, ta panienka?

KLEANT

155

Osobą wprost uroczą.

HARPAGON

156

Jej wejrzenie?…

KLEANT

157

Pełne niewinności i powabu.

HARPAGON

158

Układ i obejście?…

KLEANT

159

Czarujące po prostu.

HARPAGON

160

Nie uważasz, że taka dziewczyna zasługuje w zupełności, aby o niej pomyśleć?

KLEANT

161

Owszem, ojcze.

HARPAGON

162

Że mogłaby być dla każdego pożądaną partią?

KLEANT

163

Bardzo pożądaną.

HARPAGON

164

Że wygląda na osobę, któfa potrafi być dobrą gospodynią?

KLEANT

165

Niewątpliwie.

HARPAGON

166

I że mąż mógłby z nią być szczęśliwy?

KLEANT

167

Z pewnością.

HARPAGON

168

Jest tylko mała trudność: obawiam się, że nie posiada takiego posagu, do jakiego by się miało prawo.

KLEANT

169

Ach, ojcze, cóż znaczy majątek, gdy chodzi o małżeństwo z istotą godną uwielbienia!

HARPAGON

170

Za pozwoleniem, za pozwoleniem. Można by rzec jedynie, że jeżeli się nie weźmie za nią tyle, ile by się pragnęło, można się starać odbić to na innych rzeczach.

KLEANT

171

Oczywiście!

HARPAGON

172

Słowem, bardzo się cieszę, że się zgadzamy w zapatrywaniach: łagodne bowiem wejrzenie i stateczność panienki ujęły mnie za serce, i, byleby miała bodaj jaki posążek, gotów jestem ją zaślubić.

KLEANT

173

Co? Jak?

HARPAGON

174

Hę?

KLEANT

175

Jesteś gotów, ojcze, powiadasz…

HARPAGON

176

Zaślubić Mariannę.

KLEANT

177

Kto? ty, ojcze? Ty?

HARPAGON

178

Tak, ja, ja, ja. Cóż to ma znaczyć?

KLEANT

179

Słabo mi się jakoś zrobiło. Pozwól mi odejść, ojcze.

HARPAGON

180

To minie. Idź prędko do kuchni i wypij dużą szklankę czystej wody.

SCENA SZÓSTA

HARPAGON, ELIZA

HARPAGON

181

Oto nasi wymuskani panicze; tyle w nich siły, co w kurczęciu. To zatem, moja córko, postanowiłem dla siebie. Co do Kleanta, przeznaczam dlań pewną wdowę, o której mi właśnie mówiono dziś rano; ciebie zaś wydam za pana Anzelma.

ELIZA

182

Za pana Anzelma?

HARPAGON

183

Tak; jest to człowiek dojrzały, rozsądny i doświadczony; nie ma więcej nad pięćdziesiąt lat i słynie ze swoich dostatków.

ELIZA

kłaniając się
184

Ja nie pragnę wyjść za mąż, mój ojcze, jeżeli pozwolisz.

HARPAGON

przedrzeźniając Elizę
185

A ja, moja córeczko, moja duszyczko, pragnę, abyś wyszła za mąż, jeżeli pozwolisz.

ELIZA

kłaniając się powtórnie
186

Wybacz mi, ojcze.

HARPAGON

przedrzeźniając Elizę
187

Wybacz mi córko.

ELIZA

188

Jestem najuniżeńszą sługą pana Anzelma, ale, z przeproszeniem ojca, (kłaniając się znowu) żoną jego nie zostanę.

HARPAGON

189

Jestem twoim najniższym podnóżkiem, ale, (przedrzeźniając Elizę) z przeproszeniem panny, żoną jego zostaniesz jeszcze dziś wieczór.

ELIZA

190

Dziś wieczór?

HARPAGON

191

Dziś wieczór.

ELIZA

kłaniając się znowu
192

To być nie może, ojcze.

HARPAGON

przedrzeźniając Elizę
193

Będzie, moja córko.

ELIZA

194

Nie.

HARPAGON

195

Tak.

ELIZA

196

Nie, powiadam.

HARPAGON

197

Tak, powiadam.

ELIZA

198

Nie zmusisz mnie do tego, ojcze.

HARPAGON

199

Zmuszę, moja córko.

ELIZA

200

Raczej się zabiję, niż przyjmę takiego męża.

HARPAGON

201

Nie zabijesz się i przyjmiesz. Widział kto takie zuchwalstwo? Słyszał kto, aby córka w ten sposób przemawiała do ojca?

ELIZA

202

A słyszał kto, aby ojciec w ten sposób chciał wydawać córkę za mąż?

HARPAGON

203

To partia bez zarzutu: założę się, że każdy tylko pochwalić może mój wybór.

ELIZA

204

A ja się założę, że nikt rozsądny nie może go pochwalić.

HARPAGON

spostrzegając z daleka Walerego
205

Oto Walery. Chcesz, abyśmy go obrali za sędziego w tej sprawie?

ELIZA

206

Chętnie…

HARPAGON

207

Zdajesz się na jego wyrok?

ELIZA

208

Dobrze, uczynię, co on powie.

HARPAGON

209

Zatem, rzecz załatwiona.

SCENA SIÓDMA

WALERY, HARPAGON, ELIZA

HARPAGON

210

Chodź no, Walery. Obraliśmy cię właśnie, abyś powiedział, kto z nas ma słuszność: ja, czy córka.

WALERY

211

Ani wątpliwości, że pan.

HARPAGON

212

A czy wiesz, o co chodzi?

WALERY

213

Nie. Ale pan nie może nie mieć słuszności: pan, który jesteś wcieleniem rozsądku.

HARPAGON

214

Pragnę dziś wieczór jeszcze wydać ją za mąż za statecznego i bogatego człowieka; tymczasem, ta ladaco w nos mi powiada, że jej to ani w głowie! Cóż ty na to?

WALERY

215

Co ja na to?

HARPAGON

216

Tak.

WALERY

217

Hm, hm!

HARPAGON

218

Co?

WALERY

219

Powiadam, że w gruncie jestem najzupełniej pańskiego zdania; słuszność najoczywiściej jest po pańskiej stronie. Ale i córka nie jest tak zupełnie w błędzie, jeżeli…

HARPAGON

220

Ślub, Małżeństwo, OjciecJak to! Imć Anzelm jest partią pierwszej wody; szlachcic[6] to herbowy, człowiek spokojny, przyzwoity, rozsądny, zamożny, nie mający dzieci z pierwszego małżeństwa. Co mogłaby znaleźć lepszego?

WALERY

221

Wszystko prawda. Ale córka mogłaby znów odpowiedzieć, że pan traktujesz sprawę zbyt nagle; że trzeba by przynajmniej trochę czasu, aby się przekonać, czy jej serce…

HARPAGON

222

Nie; taką sposobność trzeba w lot chwytać po prostu. Sprawa ta przedstawia dla mnie korzyść, której, w innych warunkach, nie mógłbym się spodziewać: godzi się ją wziąć bez posagu.

WALERY

223

Bez posagu?

HARPAGON

224

Tak.

WALERY

225

Ha! na to już nic nie mogę odpowiedzieć. Bagatela! to, w istocie decydujący argument; muszę uchylić czoła.

HARPAGON

226

Pewno, że to stanowi dla mnie oszczędność wcale pokaźną.

WALERY

227

Oczywiście; nie można zaprzeczyć. Prawda, iż córka mogłaby nadmienić, że małżeństwo jest sprawą ważniejszą, niżby się zdawało; że chodzi tu o szczęście lub niedolę całego życia; że zobowiązanie, które ma trwać aż do zgonu, należy zaciągać z największą ostrożnością…

HARPAGON

228

Bez posagu!

WALERY

229

Ma pan słuszność; to rozstrzyga o wszystkim; rozumie się. Są ludzie, którzy by mogli sądzić, że w podobnej sprawie należałoby się liczyć i ze skłonnością córki; że tak znaczna nierówność wieku, chęci i usposobień narazić może na dotkliwe niebezpieczeństwa…

HARPAGON

230

Bez posagu!

WALERY

231

Tak, na to nie ma żadnej odpowiedzi; wiadomo. Któż, u diaska, mógłby się sprzeciwiać! Istnieją wprawdzie ojcowie, którzy by woleli raczej liczyć się z chęciami córki, niż z takim wydatkiem; którzy by nie chcieli poświęcić jej szczęścia dla swojej korzyści i którzy ponad wszystko inne stawiają w małżeństwie słodką wzajemną sympatię, ową rękojmię czci, spokoju i szczęścia; słowem…

HARPAGON

232

Bez posagu!

WALERY

233

To prawda; to zamyka usta. Bez posagu! Jak się tu oprzeć takiemu argumentowi?

HARPAGON

na stronie, spoglądając w stronę ogrodu
234

Oho! zdaje mi się, że to pies szczeka. Czy tam komu nie przyszła chętka dobierać się do moich pieniędzy. (Do Walerego). Nie rusz się; wracam za chwilę.

SCENA ÓSMA

ELIZA, WALERY

ELIZA

235

Czy ty żarty stroisz, Walery, aby mówić w ten sposób?

WALERY

236

To aby go nie rozdrażnić i łatwiej dać sobie z nim radę. Sprzeciwiać się wprost, to pewny sposób, aby wszystko popsuć; są ludzie, których można opanować jedynie pozorną ustępliwością, usposobienia nie znoszące opozycji. Takie natury buntują się przeciw każdej prawdzie, bronią się ile w ich mocy przed drogą rozsądku, i jedynie krętymi ścieżkami można je doprowadzić tam, gdzie się zamierza. Udaj, że się zgadzasz na wszystko, a łatwiej zdołasz…

ELIZA

237

Ale to małżeństwo, Walery!…

WALERY

238

Poszukamy sposobów, aby je udaremnić.

ELIZA

239

Ale jakich, skoro jeszcze dziś wieczór ma być zawarte?

WALERY

240

LekarzTrzeba wyprosić zwłokę: najlepiej udać chorobę.

ELIZA

241

Zawezwą lekarzy i podstęp się wykryje.

WALERY

242

Żartujesz? Czyż oni mają o tym jakie pojęcie? Tylko śmiało, możesz sobie wybrać chorobę, jaka ci się żywnie spodoba; znajdą z pewnością uczone argumenty, aby wytłumaczyć, skąd się wzięła.

SCENA DZIEWIĄTA

HARPAGON, ELIZA, WALERY

HARPAGON

na stronie, w głębi sceny
243

Zdawało mi się tylko, Bogu dzięki.

WALERY

nie widząc Harpagona
244

A wreszcie, jako ostatni sposób, zostaje nam ucieczka, i jeśli miłość twoja, piękna Elizo, potrafi się zdobyć… (Spostrzegając Harpagona). Tak, córka powinna być posłuszna ojcu. Nie trzeba zważać, czy mąż się podoba czy nie; bez posagu! to wielkie słowo: gdy taki argument wchodzi w grę, obowiązkiem jest zamknąć oczy na wszystko.

HARPAGON

245

Dobrze, to się nazywa mówić! O!

WALERY

246

Przepraszam pana bardzo, jeśli się cokolwiek uniosłem i ośmielam się mówić do córki w ten sposób.

HARPAGON

247

Jak to! Ależ zachwycony jestem! Chciałbym, abyś zyskał na nią wpływ nieograniczony. (Do Elizy) Tak, możesz się boczyć, ile ci się podoba: przelewam na niego całą władzę, od nieba mi daną, i życzę sobie, abyś we wszystkim była mu posłuszna.

WALERY

do Elizy
248

Czy wobec tego zechce pani opierać się jeszcze…

SCENA DZIESIĄTA

HARPAGON, WALERY

WALERY

249

Panie, pójdę jej jeszcze roztrząsać sumienie.

HARPAGON

250

Owszem; bardzo ci będę wdzięczny. Z pewnością…

WALERY

251

Zdrowo będzie, jeśli się jej trochę cugli przykróci.

HARPAGON

252

To prawda. Należy…

WALERY

253

Niech się pan nie obawia. Mniemam, iż dam sobie radę.

HARPAGON

254

Staraj się, staraj. Muszę teraz wyjść do miasta; wrócę za małą chwilkę.

WALERY

idąc w stronę, którą wyszła Eliza i zwracając się jak gdyby do niej
255

Tak, pieniądz jest darem najcenniejszym w świecie; powinnaś pani dziękować niebiosom, iż dały pani tak dzielnego i zacnego ojca. Skoro ktoś gotów jest wziąć pannę bez posagu, nie ma się co dłużej zastanawiać. Wszystko mieści się w tym słowie: bez posagu; ono powinno starczyć za młodość, piękność, urodzenie, honor, rozum i uczciwość.

HARPAGON

256

Dzielny chłopaki To się nazywa mówić jak wyrocznia. Szczęśliwy, kto ma przy boku takiego człowieka.

AKT II

SCENA PIERWSZA

KLEANT, STRZAŁKA

KLEANT

257

A niegodziwcze! gdzieżeś ty się wałęsał? Czy nie kazałem…

STRZAŁKA

258

Tak, panie; miałem też zamiar oczekiwać pana tutaj niewzruszenie, ale ojciec pański, jak wiadomo, człowiek nie odznaczający się zbytnią uprzejmością, przemocą wygnał mnie z domu. Dobrze, żem kijów przy tym nie oberwał.

KLEANT

259

Miłość, Konflikt, Ojciec, SynJak stoją sprawy? Rzecz nagli bardziej niż kiedy; od czasu, jakeśmy się rozstali, odkryłem, iż własny ojciec jest mym współzawodnikiem.

STRZAŁKA

260

Ojciec zakochany?

KLEANT

261

Tak — i ledwie udało mi się ukryć pomieszanie, o jakie przyprawiła mnie ta wiadomość.

STRZAŁKA

262

Jemu wpadło do głowy się zakochać! Czy diabeł go opętał? Czy on sobie żarty stroi? Alboż miłość jest stworzona dla takich jak on?

KLEANT

263

Trzebaż było, za moje grzechy, aby go nawiedziła i ta namiętność!

STRZAŁKA

264

Ale po cóż, w takim razie, kryje się pan przed nim ze swą miłością?

KLEANT

265

Aby nie budzić podejrzeń i, w danym razie, łatwiej przeszkodzić temu małżeństwu. Jakąż odpowiedź przynosisz?

STRZAŁKA

266

Mój Boże, panie, pożyczać to wielka bieda. Dziwne rzeczy musi przejść, kto, jak pan, zniewolony jest oddać się w łapy lichwiarzy.

KLEANT

267

Zatem nic z interesu?

STRZAŁKA

268

Za pozwoleniem. Imć Simon, faktor, którego nam polecono, człowiek ruchliwy i bardzo oddany, mówi, że na głowie by stanął dla pana, i zapewnia, że sama fizjognomia pańska usposobiła go jak najżyczliwiej[7].

KLEANT

269

Dostanę zatem te piętnaście tysięcy?

STRZAŁKA

270

Owszem; ale pod paroma waruneczkami, które trzeba będzie przyjąć, jeżeli rzecz ma przyjść do skutku.

KLEANT

271

Czy zaprowadził cię do osoby, która ma dać tę kwotę?

STRZAŁKA

272

Cóż znowu! to nie jest takie proste. Ten człowiek jeszcze więcej od pana stara się, aby pozostać w ukryciu; nie ma pan pojęcia, co to za tajemnice! Chce, aby nazwisko jego pozostało zupełnie nieznane; dziś ma się spotkać z panem w wynajętym mieszkaniu, aby się dowiedzieć o pańskim majątku i stosunkach rodzinnych. Nie wątpię, że samo nazwisko ojca usunie wszelkie trudności.

KLEANT

273

Zwłaszcza wobec śmierci matki, której schedy nikt nie może mi odebrać.

STRZAŁKA

274

Oto parę punktów, które sam podyktował pośrednikowi, aby ten znowu zakomunikował je panu przed rozpoczęciem układów:

KLEANT

275

Bardzo słusznie.

STRZAŁKA

KLEANT

276

Jeden denar od osiemnastu? Tam do kata! To jakiś porządny człowiek. Na to nie ma powodu się żalić.

STRZAŁKA

277

To prawda.

KLEANT

278

Co u diabla! to Żyd, czy Turek jaki! Ależ to więcej niż dwadzieścia pięć od sta!

STRZAŁKA

279

W samej rzeczy; toż samo i ja powiedziałem. Musi się pan zastanowić.

KLEANT

280

Cóż tu się zastanawiać? Trzeba mi pieniędzy i muszę zgodzić się na wszystko.

STRZAŁKA

281

Taką też dałem odpowiedź.

KLEANT

282

Czy jeszcze co więcej?

STRZAŁKA

283

Już tylko jeden punkcik.

KLEANT

284

Cóż to ma znaczyć?

STRZAŁKA

285

Niech pan posłucha spisu.

KLEANT

286

Cóż ja mam począć z tym wszystkim?

STRZAŁKA

287

Niech pan czeka.

KLEANT

288

A cóż mnie, u diabła…

STRZAŁKA

289

Niechże pan będzie cierpliwy.

KLEANT

290

Diabli mnie biorą!

STRZAŁKA

291

Powoli.

KLEANT

292

Niechże go zaraza zdusi razem z jego względnością, tego łotra, oprawcę! Słyszał kto kiedy o tak bezecnej lichwie? Nie dość mu jeszcze straszliwego procentu, jaki wyciska, ale chce mi jeszcze wmuszać, za trzy tysiące franków, stare rupiecie, zebrane diabeł wie skąd? Ani dwustu talarów za to nie dostanę, a jednak trzeba mi się zgodzić na wszystko, co zechce. W moim położeniu, do wszystkiego może mnie przymusić: wie dobrze ten łotr, że mam nóż na gardle!

STRZAŁKA

293

Z przeproszeniem pańskim, widzę, że pan wchodzi na ten sam gościniec, po którym i imć Panurg[8] kroczył do ruiny, wybierając pieniądze z góry, kupując drogo, sprzedając tanio i przejadając zboże na pniu.

KLEANT

294

I cóż mam robić? Oto, dokąd prowadzi młodych ludzi przeklęle skąpstwo ojców: niechże się potem ktoś dziwi, że im życzą najrychlejszej śmierci!

STRZAŁKA

295

Trzeba przyznać, że ojciec potrafiłby swoim ohydnem skąpstwem oburzyć najspokojniejszego człeka. Nikt mi, Bogu dzięki, nie może zarzucić, abym sympatyzował z szubienicą; pośród moich kolegów, którzy nie bardzo przebierają w rzemiosłach, zawsze umiem się przyzwoicie wywinąć z każdej sztuczki, pachnącej choć trochę stryczkiem; ale muszę przyznać, że ten stary postępowaniem swoim budzi we mnie szaloną pokusę, aby go okraść; mniemam, iż taka kradzież byłaby naprawdę chwalebnym uczynkiem.

KLEANT

296

Daj no mi tę notatkę; przejrzę jeszcze.

SCENA DRUGA

HARPAGON, SIMON, KLEANT i STRZAŁKA w głębi sceny

SIMON

297

Tak, panie; to młody człowiek, któremu gwałtem potrzeba pieniędzy; znajduje się w tego rodzaju położeniu, że zgodzi się na wszystkie warunki.

HARPAGON

298

Ale czy myślisz, Simonie, że nie ma żadnego ryzyka? Znasz jego nazwisko, stosunki, rodzinę?

SIMON

299

Nie. Dokładnych wiadomości nie mógłbym udzielić; wszedłem z nim w styczność jedynie przypadkiem; ale on sam dostarczy panu wyjaśnień. Służący upewnił mnie, że będziesz pan zupełnie zadowolony. Wszystko, co mógłbym powiedzieć, to iż pochodzi z rodziny bardzo bogatej, że matka już nie żyje, gotów zaś jest zobowiązać się, jeżeli pan zechce, iż ojciec umrze przed upływem ośmiu miesięcy.

HARPAGON

300

Hm, to by już coś było. Miłość chrześcijańska, Simonie, nakazuje wygodzie bliźnim, skoro to w naszej mocy.

SIMON

301

Rozumie się.

STRZAŁKA

po cichu do Kleanta, poznając Simona
302

Co to może znaczyć, przecież to nasz Simon rozmawia z pańskim ojcem?

KLEANT

po cichu do Strzałki
303

Może mu ktoś powiedział, kto ja jestem? Czyżbyś ty mnie zdradził?

SIMON

do Kleanta i Strzałki
304

Oho! tak wam było pilno! Któż panom powiedział, że to tutaj? (Do Harpagona) Niech mi pan wierzy, to nie ja wyjawiłem im pańskie nazwisko i mieszkanie; ale sądzę, iż nie stało się żadne nieszczęście; ci panowie są dyskretni, możecie się więc porozumieć i tutaj.

HARPAGON

305

Jak to?

SIMON

wskazując Kleanta
306

Oto właśnie osoba, która pragnie u pana pożyczyć owe piętnaście tysięcy.

HARPAGON

307

Jak to, obwiesiu! To ty się puszczasz na takie niecne sposoby?

KLEANT

308

Jak to, ojcze! To ty się plugawisz tak haniebnym rzemiosłem?

(Simon ucieka. Strzałka zaś chowa się.)

SCENA TRZECIA

HARPAGON, KLEANT

Konflikt, Chciwość, Ojciec, SynHARPAGON

309

Więc to ty chcesz się zrujnować takimi niegodziwymi pożyczkami?

KLEANT

310

Więc to ty starasz się wzbogacić tak zbrodniczą lichwą?

HARPAGON

311

Ty śmiesz jeszcze potem stawać tu przede mną?

KLEANT

312

A ty, ojcze, śmiesz jeszcze pokazywać się oczom ludzkim?

HARPAGON

313

Nie wstydzisz się, powiedz, grzęznąć w takich łajdactwach, brnąć w straszliwą rozrzutność i trwonić haniebnie majątek, z trudem uzbierany przez rodziców?

KLEANT

314

Czy ojciec się nie rumieni poniżać swą godność tego rodzaju rzemiosłem? Poświęcać honor i dobre imię nienasyconej żądzy zbijania talarów? Zdzierstwem swoim przewyższać najniegodziwsze sztuczki, wymyślone kiedykolwiek przez najsłynniejszych lichwiarzy?

HARPAGON

315

Precz z moich oczu, łotrze! Precz z moich oczu!

KLEANT

316

Kto jest większym zbrodniarzem według ciebie, ojcze: czy ten, kto drogo nabywa pieniądze, których potrzebuje, czy ten, kto kradnie pieniądze, nie mając ich na co użyć?

HARPAGON

317

Ruszaj stąd, mówię, nie doprowadzaj mnie do ostateczności! (Sam) Swoją drogą, rad jestem z tego spotkania; to dla mnie przestroga, abym bardziej niż kiedy miał oko na jego czynności.

SCENA CZWARTA

FROZYNA, HARPAGON

FROZYNA

318

Panie…

HARPAGON

319

Zaczekaj tu chwilę; mam z tobą do pomówienia. (Na stronie) Muszę troszeczkę zajrzeć do moich pieniędzy.

SCENA PIĄTA

FROZYNA, STRZAŁKA

STRZAŁKA

nie widząc Frozyny
320

Zdarzenie doprawdy paradne! Musi mieć stary widocznie gdzieś jakiś duży skład rupieci, z domowych rzeczy bowiem nic nie zauważyłem w tym spisie.

FROZYNA

321

Ejże! to ty, poczciwy Strzałko? Skądże cię tu spotykam?

STRZAŁKA

322

He, he! to ty, Frozyno. Cóż ty tu porabiasz?

FROZYNA

323

To samo, co wszędzie; pośredniczę w interesach, oddaję ludziom przysługi i korzystam jak mogę z moich talencików. Wiesz dobrze, że na świecie trzeba umieć sobie dawać radę; takim jak ja niebo dało w posagu jedynie obrotność i głowę na karku.

STRZAŁKA

324

Masz tu jakie konszachty z pryncypałem?

FROZYNA

325

Tak. Załatwiam dlań pewną drobnostkę i spodziewam się niezłej nagrody.

STRZAŁKA

326

Od niego? Ho, ho, musiałabyś wstać bardzo rano, aby coś wydobyć; ostrzegam cię, że pieniądze w tym domu są bardzo kosztowne.

FROZYNA

327

Są usługi, za które płaci się sowicie.

STRZAŁKA

328

Upadam do nóg, widzę, że nie znasz jeszcze imć Harpagona. Pan Harpagon jest ze wszystkich ludzkich istot najmniej ludzką pod słońcem, najtwardszym i najbardziej nieużytym ze śmiertelnych. Nie ma usługi, która by doprowadziła jego wdzięczność aż do rozwiązania sakiewki. Podziękowań, pochwał, życzliwych słówek, przyjaźni, ile zapragniesz; ale pieniędzy — oho! Nic suchszego i bardziej jałowego, niż jego czułości; do słowa zaś dawać ma taki wrodzony wstręt, że nie dziwiłbym się, gdyby zamiast: daję słowo mówił pożyczam słowo.

FROZYNA

329

Mój Boże, już ja wiem, jak się doi ludzi; znam sekret zjednywania sobie względów, głaskania po sercu i trafiania w tkliwą strunę.

STRZAŁKA

330

Fraszki. Założę się, że, gdy chodzi o pieniądze, nic tutaj nie wskórasz. To istny kamień, granit; gdyby człowiek konał w jego oczach, nie drgnąłby nawet. Słowem, pieniądze kocha więcej, niż honor, cześć i cnotę. Żądać od niego pieniędzy, znaczy przyprawić go o konwulsje, ugodzić w śmiertelne miejsce, przeszyć mu serce, wydzierać wnętrzności. Ale już wraca; umykam.

SCENA SZÓSTA

HARPAGON, FROZYNA

HARPAGON

po cichu
331

Wszystko w porządku. (Głośno). I cóż, Frozyno?

FROZYNA

332

Ach, Boże! doprawdy, jak pan doskonale wygląda! To się nazywa zdrowie!

HARPAGON

333

Kto? ja?

FROZYNA

334

Nigdym pana nie widziała tak świeżym i dziarskim.

HARPAGON

335

Doprawdy?

FROZYNA

336

Pochlebstwo, MłodośćJakże! w życiu pan chyba nie wyglądał tak młodo; znam ludzi, którzy w dwudziestym piątym roku starsi są od pana.

HARPAGON

337

Jednakże, Frozyno, mam już pełną sześćdziesiątkę.

FROZYNA

338

No, i cóż to jest sześćdziesiąt lat? Wielkie rzeczy! Teraz dopiero zaczyna się dla pana najpiękniejszy wiek mężczyzny.

HARPAGON

339

To prawda; jednakże jakieś dwadzieścia latek mniej nic by nie zaszkodziło, jak sądzę.

FROZYNA

340

Żartuje pan? Co panu po tym, kiedy pan i tak dożyje co najmniej setnego roku.

HARPAGON

341

Myślisz?

FROZYNA

342

Z pewnością. To widać na oko. Niech pan przystanie na chwilę. O, nie mówiłam! Między oczyma jaki wspaniały znak długiego życia.

HARPAGON

343

Znasz się na tym?

FROZYNA

344

Jakżeby! Niechże pan pokaże rękę. Mój Boże, co za linia życia!

HARPAGON

345

Jak to?

FROZYNA

346

Nie widzi pan, o, tutaj, tej linii?

HARPAGON

347

No i cóż to ma znaczyć?

FROZYNA

348

Daję słowo, mówiłam sto lat, ale pan dociągnie stu dwudziestu.

HARPAGON

349

Czy podobna?

FROZYNA

350

Będą musieli pana dobijać, mówię panu; pochowasz pan dzieci, wnuki i prawnuki.

HARPAGON

351

Chwała Bogu! Jakże nasza sprawa?

FROZYNA

352

Czy można pytać? Widział kto, aby mi się nie udało doprowadzić do końca rzeczy, do której się zabiorę? Zwłaszcza co do małżeństwa talenty mam niepospolite. Nie ma na świecie pary, której bym, raz, dwa, nie umiała skojarzyć: ot, gdybym się uparła, ożeniłabym samego sułtana tureckiego z Rzeczpospolitą Wenecką. Tutaj nie miałam aż takich trudności. Ponieważ jestem z tymi kobieciętami w stosunkach, rozgadałam się jak należy o panu i zwierzyłam matce zamiary, jakie pan powziął względem Marianny, znając ją z ulicy i widując w oknie.

HARPAGON

353

Cóż odpowiedziała?

FROZYNA

354

Przyjęła z radością; gdym zaś powiedziała, że pan pragnie, aby Marianna wzięła dziś udział w uroczystości małżeńskiego kontraktu pańskiej córki, zgodziła się bez trudności i oddała mi ją w tym celu pod opiekę.

HARPAGON

355

Bo widzisz, Frozyno, muszę dziś wydać wieczerzę dla pana Anzelma i bardzobym pragnął, aby i ona była na tej uczcie.

FROZYNA

356

Ma pan słuszność. Marianna wybiera się po obiedzie w odwiedziny do pańskiej córki, potem chciałaby zajrzeć na chwilę na jarmark i wrócić tu na wieczerzę.

HARPAGON

357

Dobrze, mogą pojechać moim powozem; pożyczę im.

FROZYNA

358

Doskonale.

HARPAGON

359

Ale, Frozyno, czyś mówiła też z matką w sprawie posagu? Czyś wytłumaczyła jej, że powinna by o tym pomyśleć, trochę się ścisnąć, krwi sobie upuścić trochę przy takiej okazji? Bo, ostatecznie, nikt się nie żeni z panną, aby bodaj czegoś nie miała.

FROZYNA

360

Jak to! Ależ ona wniesie panu ze dwanaście tysięcy franków rocznie.

HARPAGON

361

Dwanaście tysięcy!

FROZYNA

362

Tak. Przede wszystkim jest z domu przyzwyczajona do bardzo oszczędnego stołu. Ta dziewczyna nawykła żyć samą sałatą, mlekiem, serem i ziemniakami; nie będzie się trzeba wysadzać na wykwintny stół, na kosztowne smakołyki ani desery, jakich wymagałaby inna kobieta: a to wcale nie drobnostka, to najmniej jakie trzy tysiące franków rocznie. Dalej — włożona jest do wielkiej skromności i prostoty w ubraniu, nie lubi kosztownych sukien, wspaniałych klejnotów, zbytkownych mebli, do których jej rówieśnice wzdychają zazwyczaj tak gorąco: to warte przeszło cztery tysiące rocznie. Brzydzi się grą, co dziś nie często się przytrafia u kobiet. Znam sąsiadkę, która w trente et quarante przegrała dwadzieścia tysięcy franków w tym roku. Ale liczmy tylko czwartą część. Pięć tysięcy rocznie na grze, cztery tysiące na strojach i kosztownościach, to czyni dziewięć tysięcy, tysiąc zaś talarów, które oszczędziliśmy na jedzeniu, czy to nie wyniesie razem okrągłych dwunastu tysięcy?

HARPAGON

363

Tak: to nieźle; jednakże ten rachunek nie ma w sobie nic realnego.

FROZYNA

364

Za pozwoleniem. Czy to nie jest rzecz bardzo realna, jeśli ktoś panu wnosi jako posag — wstrzemięźliwość, jako sukcesję — prostotę w ubiorze, i jako kapitał — wstręt do gier hazardowych?

HARPAGON

365

Chyba kpisz, Frozyno, żeby wmawiać mi jako posag wszystkie wydatki, których nie będzie robiła! Nie będę przecież kwitował z tego, czego nie dostanę do ręki; bodaj coś muszę zobaczyć w gotowiźnie.

FROZYNA

366

Mój Boże, dostaniesz pan, dostaniesz; mówiły mi, że gdzieś światami mają jakiś mająteczek, który panu tym samym przypadnie.

HARPAGON

367

Trzeba to sprawdzić. Ale, Frozyno, jeszcze jedna rzecz mnie niepokoi. Dziewczyna jest, jak ci wiadomo, młoda, a młode zazwyczaj ciągną do młodych. Lękam się, że człowiek w moim wieku może jej nie przypaść do smaku, i że to gotowe stać się przyczyną pewnych wybryczków, które by mi wcale nie były na rękę.

FROZYNA

368

Ach, jak pan jej nie zna! To jeszcze jedna właściwość, którą miałam panu oznajmić: ma nieprzezwyciężony wstręt do młodych ludzi i ceni jedynie starców.

HARPAGON

369

Doprawdy?

FROZYNA

370

Upewniam pana. Gdybyś pan słyszał, jak ona się wyraża w tym przedmiocie! Nie może po prostu znosić widoku młodego człowieka; nic zaś jej więcej nie zachwyca, powiada, jak piękny starzec, z dużą majestatyczną brodą. Im który starszy, tym powabniejszy w jej oczach; toteż ostrzegam pana, abyś się nie starał dla niej odmładzać. Wymaga co najmniej skończonych lat sześćdziesięciu: nie dalej jak przed czterema miesiącami, już w przededniu małżeństwa, zerwała wszystkie układy, ponieważ wielbiciel przyznał się, że ma dopiero pięćdziesiąt sześć lat, i ponieważ, mając podpisywać kontrakt, nie przywdział okularów.

HARPAGON

371

Jedynie dlatego?

FROZYNA

372

Tak. Mówi, że pięćdziesiąt sześć lat, to jej nie wystarczy; a zwłaszcza nie cierpi nosów bez okularów.

HARPAGON

373

Doprawdy, ty mi szczególne rzeczy powiadasz.

FROZYNA

374

To dalej sięga, niżby sobie można wyobrazić. W pokoiku jej na przykład wisi kilka obrazków, sztychów; jak pan myśli, kogo przedstawiają? Adonisów, Cefalów, Parysów, Apollinów? Nie; to portrety Saturna, Priama, starego Nestora i poczciwego Anchizesa na barkach syna.

HARPAGON

375

Nadzwyczajne! Tego doprawdy nigdy bym nie pomyślał; bardzom rad, że ona ma takie usposobienie. Ja także, gdybym był kobietą, nie przepadałbym wcale za młodymi.

FROZYNA

376

Myślę sobie. Ładny mi specjał, doprawdy, te gołowąse smarkacze! Jest też co lecieć na takich żółtodzióbów! Palić się do tych papinków! Dużo się smaku kobieta w tym doszuka!

HARPAGON

377

Co do mnie, nie umiem tego pojąć. Nie wiem, jakim cudem znajdują się kobiety, które tak przepadają za tym towarem.

FROZYNA

378

Trzeba mieć źle w głowie. Czy można, mając klepki w porządku, dopatrzeć się czego przyjemnego w tych młokosach? Czy to mężczyźni, te wymuskane lale; czy w tym jest co do kochania?

HARPAGON

379

Toż samo co dzień powtarzam: wygląda to jak zmokłe kurczę, trzy włoski pod nosem jak wąsy u kota, kłaki z włosia na głowie, portki jak banie i pępek prawie że na wierzchu!

FROZYNA

380

A jak to zbudowane! Jak to wygląda przy takim człowieku jak pan! To mi mężczyzna dopiero, jest na co popatrzeć; to mi strój i figura, zdolne zawrócić w głowie kobiecie!

HARPAGON

381

Wydaję ci się nieźle?

FROZYNA

382

Jakże! wprost świetnie, do odmalowania. Niech się pan trochę obróci, jeśli łaska. Kapitalnie! Niech pan się przejdzie trochę. To mi postawa kształtna, swobodna i pełna siły, nie znać wręcz najmniejszej dolegliwości.

HARPAGON

383

Tak wielkich też znów nie mam, Bogu dzięki. Astma jedynie trapi mnie czasami.

FROZYNA

384

To nic! Bardzo panu do twarzy z tą astmą; kaszle pan z wielkim wdziękiem.

HARPAGON

385

Powiedz mi, Frozyno, czy Marianna nie zna mnie z widzenia? Nie zauważyła mnie kiedy, tak, przechodząc?

FROZYNA

386

Nie; ale wiele mówiłyśmy o panu. Nakreśliłam jej pański portret; nic omieszkałam wysławiać przed nią pańskich zalet oraz korzyści posiadania takiego męża.

HARPAGON

387

Dobrze, bardzo ci dziękuję.

FROZYNA

388

Ach, prawda, przy sposobności miałabym małą prośbę. Mam proces, który grozi przegraniem dla braku trochy pieniędzy. (Harpagon robi minę poważną.) Mógłby pan w najprostszy sposób zapewnić mi wygraną, gdyby pan zechciał wspomóc mnie trochę. Nie uwierzyłby pan, jak ona się ucieszy z pańskiego poznania. (Harpagon przybiera na powrót minę wesołą.) Ach, jakże pan jej przypadnie do gustu, jakie na niej wrażenie zrobi ta staroświecka kryza! Ale, przede wszystkim, oczarowana będzie tym sposobem przytrzymania spodni za pomocą sprzączek: oszaleje po prostu; kochanek z takimi sprzączkami, temu to już doprawdy nie zdoła się oprzeć.

HARPAGON

389

Bardzo mi miło to słyszeć.

FROZYNA

390

Niech mi pan wierzy, ten proces, to dla mnie sprawa niezmiernej wagi. (Harpagon robi się poważny.) Jestem zgubiona, jeżeli go przegram, a mała, maleńka pomoc mogłaby mnie postawić na nogi. Chciałabym, abyś pan widział zachwyt, z jakim słuchała opowiadań o panu. (Harpagon wraca do miny wesołej.) Radość tryskała z jej oczu, gdym wyliczała wszystkie pańskie przymioty! Doprowadziłam do tego, że doczekać się nie może chwili małżeństwa.

HARPAGON

391

Bardzoś poczciwa, Frozyno; doprawdy, jestem ci szczerze obowiązany.

FROZYNA

392

Błagam pana, chciej nie odmawiać tego, o co proszę. (Harpagon robi się znowu poważny.) To mi po prostu życie ocali; wdzięczna panu będę nieskończenie.

HARPAGON

393

Do widzenia. Muszę dokończyć korespodencji.

FROZYNA

394

Przysięgam, że nie mógłbyś bardziej w porę pośpieszyć z pomocą.

HARPAGON

395

Pójdę powiedzieć, aby przygotowali powóz, którym macie jechać na jarmark.

FROZYNA

396

Nie naprzykrzałabym się z pewnością, gdyby mnie w istocie nie zmuszała ciężka potrzeba.

HARPAGON

397

I polecę, niech wcześnie podadzą kolację, aby wam nie zaszkodziło.

FROZYNA

398

Niechże mi pan nie odmawia łaski, o którą błagam. Nie wyobraża pan sobie, ile radości…

HARPAGON

399

Idę już. Wołają mnie. Do zobaczenia.

FROZYNA

sama
400

Niechże cię febra ściśnie, ty stary psie, brudasie diabelski! Kutwa udawał głuchego na wszystkie przymówki; ba, nie trzeba jeszcze dawać za wygraną; na wszelki wypadek, umiałam sobie z drugiej strony zapewnić sowitą nagrodę.

AKT III

SCENA PIERWSZA

HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, PANI CLAUDE z miotłą w ręce, JAKUB, SZCZYGIEŁEK, ŹDZIEBEŁKO

HARPAGON

401

Dalej, chodźcie tu wszyscy; dam wam rozkazy na dzisiaj i wyznaczę każdemu jego zajęcie. Chodź no tu, pani Claude, zacznijmy od pani. (Pani Claude zbliża się z miotłą.) Dobrze, już pod bronią. Tobie więc powierzam obowiązek posprzątania w całym mieszkaniu; proszę tylko nie ścierać za mocno: to bardzo niszczy. Prócz tego, oddaję pani podczas wieczerzy nadzór nad butelkami: jeśli się która gdzieś zawieruszy albo też jeśli się coś stłucze, pani będziesz za to odpowiadała: wytrąci się z zasług.

JAKUB

na stronie
402

Roztropny wymiar kary.

HARPAGON

do pani Claude
403

No, ruszaj pani.

SCENA DRUGA

HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, JAKUB, SZCZYGIELEK, ŹDZIEBEŁKO

HARPAGON

404

Ciebie, Ździebełko, i ciebie, Szczygiełek, przeznaczam do płukania szklanek i nalewania wina, ale tylko wówczas, gdy ktoś będzie miał pragnienie, a nie wzorem tych błaznów lokai, co to naprzykrzają się ludziom i namawiają do picia wówczas, kiedy się nikomu o tym nie śniło! Czekajcie, aż ktoś poprosi, i to nie jeden raz, a pamiętajcie przy tym nie żałować i wody.

JAKUB

na stronie
405

Tak. Czyste wino uderza do głowy.

SZCZYGIEŁEK

406

Czy mamy zdjąć płótnianki?

HARPAGON

407

Tak, kiedy ujrzycie, że goście się już schodzą; a pamiętajcie nie zniszczyć liberii.

ŹDZIEBEŁKO

408

Ale kiedy, proszę pana, mój kaftan po jednej stronie z przodu strasznie poplamiony olejem…

SZCZYGIEŁEK

409

A znowu moje szarawary całkiem podarte z tyłu, tak, że mi widać, uczciwszy uszy…

HARPAGON

do Szczygiełka
410

Sza! Trzymaj sie zręcznie koło ściany i obracaj się zawsze frontem. (Do Ździebelka, pokazując mu, w jaki sposób ma trzymać kapelusz przed sobą, aby zasłonić plamę z oleju) A ty, kiedy będziesz usługiwał, trzymaj zawsze kapelusz w ten sposób.

SCENA TRZECIA

HARPAGON, KLEANT, ELIZA, WALERY, JAKUB

HARPAGON

411

Ty, moja córko, będziesz miała oko, gdy będą sprzątali ze stołu, i będziesz uważała, aby nic nie przepadło. To zajęcie dla młodej panienki. A pamiętaj też przyjąć jak należy moją narzeczoną, która cię chce odwiedzić: zabierzesz ją z sobą na jarmark. Rozumiesz?

ELIZA

412

Tak, ojcze.

HARPAGON

przedrzeźniając
413

Tak, niuńko.

SCENA CZWARTA

HARPAGON, KLEANT, WALERY, JAKUB

HARPAGON

414

A ty, paniczu, któremu łaskawie przebaczyłem ostatnie wybryki, proszę, aby ci również nie wpadło do głowy wykrzywiać się na nią.

KLEANT

415

Ja, ojcze? Wykrzywiać się na nią! Z jakiej przyczyny?

HARPAGON

416

Mój Boże! już my wiemy, co sobie myślą dzieci, kiedy ojciec żeni się powtórnie, i jakim okiem patrzą zazwyczaj na tak zwaną macochę. Ale, jeżeli pragniesz, abym zupełnie wymazał z pamięci ostatnią sprawkę, zalecam ci, byś tę osobę przyjął jak najuprzejmiej i był dla niej tak grzeczny, jak tylko zdołasz.

KLEANT

417

Jeżeli mam prawdę wyznać, ojcze, nie mogę powiedzieć, abym był bardzo rad z tego, iż ta osoba zostanie moją macochą: skłamałbym, gdybym to utrzymywał; ale, co się tyczy grzecznego przyjęcia, ręczę ci, ojcze, iż pod tym względem spotkasz się z najściślejszem posłuszeństwem.

HARPAGON

418

No, pamiętaj!

KLEANT

419

Zobaczysz, ojcze, nie będziesz miał powodu się uskarżać.

HARPAGON

420

Bardzo ci się to chwali.

SCENA PIĄTA

HARPAGON, WALERY, JAKUB

HARPAGON

421

Walery, pomóż mi w tej sprawie. Chodź tu, imci Jakubie, zbliż się, zachowałem cię na ostatek.

JAKUB

422

Czy do stangreta zamierza pan mówić, czy do kucharza? Bo jestem i jednym, i drugim.

HARPAGON

423

Do obydwóch.

JAKUB

424

Ale do którego najpierw?

HARPAGON

425

Do kucharza.

JAKUB

426

Niech pan zaczeka, jeśli łaska. (Zdejmuje liberię stangreta i ukazuje się ubrany za kucharza.)

HARPAGON

427

Cóż to, u diaska, za jakieś komedie?

JAKUB

428

Jestem na usługi.

HARPAGON

429

Przyrzekłem wydać dziś kolację, Jakubie.

JAKUB

na stronie
430

Cuda się dzieją!

HARPAGON

431

Powiedz no mi: potrafisz zgotować jak się należy?

JAKUB

432

Owszem, jeżeli pan da dosyć pieniędzy.

HARPAGON

433

Cóż u diabła, ciągle pieniędzy! Zdawałoby się, że oni nie umieją nic innego, jak tylko: pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy. Wciąż jedno słowo w gębie: pieniędzy! Ciągle słyszę tylko: pieniędzy! Oto ich ulubiony konik: pieniądze!

WALERY

434

Słyszał kto kiedy bezczelniejszą odpowiedź! Wielka sztuka ugotować dobrą kolację za drogie pieniądze! To najłatwiejsza rzecz pod słońcem; nie ma tak miernej mózgownicy, która by się nie wysiliła na to. Kto chce okazać, że jest zdatnym człowiekiem, powinien umieć dać dobrze jeść za tanie pieniądze.

JAKUB

435

Dobrze jeść za tanie pieniądze?

WALERY

436

Rozumie się.

JAKUB

do Walerego
437

Dalibóg, panie rządco, bardzo byłbym wdzięczny, gdybyś mnie pan nauczył tego sekretu i objął urząd kucharza, bo, jak widzę, w tym domu do wszystkiego chcesz nos wściubiać.

HARPAGON

438

Cicho mi! Czegóż więc trzeba?

JAKUB

439

Oto jest tu pan rządca, który ugotuje panu dobrze jeść za tanie pieniądze.

HARPAGON

440

Hej tam! masz mi odpowiadać na pytanie.

JAKUB

441

Ileż osób?

HARPAGON

442

Osiem do dziesięciu; ale trzeba liczyć tylko na osiem. Gdzie jest dla ośmiu, znajdzie się i dla dziesięciu.

WALERY

443

Rozumie się.

JAKUB

444

Ano, to trzeba będzie cztery wielkie dania i pięć przystawek. Zupa… Pierwsze danie…

HARPAGON

445

Cóż u diabła, to by starczyło dla całego miasta!

JAKUB

446

Pieczyste…

HARPAGON

zasłaniając mu usta ręką
447

A, łotrze, pożreć chcesz mnie całego!

JAKUB

448

Legumina…

HARPAGON

zasłaniając mu znowu usta
449

Jeszcze?

WALERY

do Jakuba
450

Chcesz, aby wszyscy popękali? Czy pan po to sprosił gości, aby ich uśmiercać z przejedzenia? Idźże sobie przeczytać jakie przepisy zdrowotne i popytaj się lekarzy, czy może być coś szkodliwszego dla człowieka, niż nadmierne jedzenie.

HARPAGON

451

Ma słuszność.

WALERY

452

Dowiedzże się, Jakubie, ty i podobni tobie, że to prosta mordownia — stół przeładowany potrawami. Kto chce się okazać prawdziwym przyjacielem swoich gości, daje im jeść skromnie; toć, wedle słów starożytnego filozofa, po to się je, aby żyć, nie zaś po to żyje, aby jeść.

HARPAGON

453

Ach, pięknie powiedziane! To najpiękniejsza sentencja, jaką słyszałem w życiu: Po to się żyje, aby jeść, a nie po to je, aby żyć… Nie, nie, to nie to. Jak ty to powiedziałeś?

WALERY

454

Że po to się je, aby żyć, a nie po to żyje, aby jeść.

HARPAGON

do Jakuba
455

Aha. Słyszałeś? (Do Walerego) Cóż to za wielki mędrzec powiedział?

WALERY

456

Nie przypominam sobie w tej chwili.

HARPAGON

457

Pamiętaj mi spisać te słowa: chcę je wyryć złotymi literami nad kominkiem.

WALERY

458

Nie omieszkam. Co zaś się tyczy wieczerzy, niech pan to mnie pozostawi; już ja wszystko zarządzę jak trzeba.

HARPAGON

459

Więc dobrze.

JAKUB

460

Tym lepiej! Mniej będę miał kłopotu.

HARPAGON

do Walerego
461

Najlepiej dać coś takiego, czego nie można dużo jeść i co zaraz syci; ot, potrawkę baranią, dobrze tłustą: do tego ciasto nadziewane gęsto kasztanami. To zapycha.

WALERY

462

Niech się pan na mnie spuści[9].

HARPAGON

463

A teraz, Jakubie, trzeba wychędożyć karocę.

JAKUB

464

Niech pan czeka: to do stangreta. (Wkłada płaszcz.) Powiada pan…

HARPAGON

465

Zwierzęta, Głód, SkąpiecŻe trzeba wychędożyć karocę i mieć konie w pogotowiu. Zawieziesz na jarmark…

JAKUB

466

Pańskie konie? Ależ, dalibóg, one po prostu z nóg lecą! Nie powiem panu, że leżą na podściółce: biedne zwierzęta nie wiedzą, co to podściółka, nie ma co o tym gadać! Ale trzyma je pan na tak ścisłym poście, że to już zaledwie cienie, widma, szkielety, a nie konie.

HARPAGON

467

Wielka im krzywda! Cały dzień nic nie robią.

JAKUB

468

Pan myśli, że kto nic nie robi, to już jeść nie potrzebuje? Lepiej by wyszło na zdrowie biednym bydlętom pracować porządnie, ale za to najeść się do syta. Serce się kraje patrzeć na tę mizerię! Bo, koniec końców, człowiek ma serce dla swoich koni: zdaje mu się, że sam cierpi, kiedy patrzy na ich niedolę. Od ust sobie codziennie odejmuję, aby je pożywić; to, proszę pana, trzeba być z kamienia, aby tak nie mieć litości nad bliźnim…

HARPAGON

469

Niewielka praca odwieźć panienki na jarmark.

JAKUB

470

Nie, panie, nie miałbym odwagi ich zaprząc, sumienie by mnie gryzło, gdybym uderzył batem te chudzięta. Jakże pan chcesz, aby one zawlokły karocę, skoro same ledwie się wloką!

WALERY

471

Uproszę sąsiada, aby zastąpił Jakuba na koźle; wszakże i tak będzie tu potrzebny.

JAKUB

472

Niech będzie. Wolę już, niech zginą z innej ręki, nie z mojej.

WALERY

473

Pan Jakub coś dużo rezonuje.

JAKUB

474

Pan rządca coś we wszystko nos wścibia.

HARPAGON

475

Cicho tam!

JAKUB

476

Sługa, PochlebstwoJa bo, proszę pana, znieść nie mogę lizunów[10] i dobrze widzę, do czego to zmierza. Te jego wieczne trzęsienie się nad chlebem, winem, nad drzewem, solą i świecami, to tylko po to, aby panu bakę świecić i ująć pana za serce. Wściekłość mnie już bierze; przykro mi, doprawdy, codziennie słyszeć, co ludzie gadają o panu. Niech co chce będzie, ja i dla pana, mimo wszystko, mam serce: po moich koniach, pan jest człowiekiem, którego kocham najwięcej na świecie.

HARPAGON

477

Mógłbyś mi powiedzieć, mości Jakubie, co o mnie gadają?

JAKUB

478

Owszem, gdybym był pewny, że się pan nie pogniewa.

HARPAGON

479

Nie, ani trochę..

JAKUB

480

SkąpiecAha! pewien jestem, że pan by się rozzłościł.

HARPAGON

481

Ani mi się śni. Owszem, przyjemność mi zrobisz; rad będę usłyszeć, co ludzie o mnie mówią.

JAKUB

482

Skoro więc pan każe, powiem otwarcie, że drwią sobie wszędzie z pana. Ze wszystkich stron przycinki za pana musimy znosić, świat nie ma większej uciechy niż dworować sobie z pana i obnosić coraz to nowe powiastki o pańskim sknerstwie. Jeden mówi, że pan każe drukować osobne kalendarze z podwójną ilością dni krzyżowych i wigilii, aby domownikom nałożyć dubeltową liczbę postów; drugi, że pan zawsze się umie pogniewać o coś na służbę z okazji Nowego Roku lub odprawy, aby móc nic nie dać. Ten opowiada, że pewnego razu pozwałeś pan kota z sąsiedniego domu za to, że zjadł panu resztkę potrawki baraniej; ów, że schwytano pana w nocy, jak pan sam odkradał owies koniom, i że własny stangret, ten, co tu był przede mną, wrzepił panu po ciemku porcyjkę batogów, do których się pan nikomu nie przyznał. Słowem, mam rzec prawdę? Ruszyć się nie można, aby się nie słyszało, jak pana obrabiają na wszystkie strony. Jesteś pan pośmiewiskiem całego świata; nikt o panu inaczej nie mówi, tylko jak o skąpcu, dusigroszu, brudasie i lichwiarzu.

HARPAGON

bijąc Jakuba
483

Jesteś głupiec, bałwan, hultaj i bezczelnik.

JAKUB

484

A co, nie zgadłem? Nie chciał pan wierzyć. Mówiłem, że się pan pogniewa, jak powiem prawdę.

HARPAGON

485

Nauczę cię takich gadań!

SCENA SZÓSTA

WALERY, JAKUB

WALERY

śmiejąc się
486

Widzę, mości Jakubie, że źle ci płacą za twą szczerość.

JAKUB

487

Do licha, mości przybłędo, który chcesz tutaj grać ważną figurę, to nie twoja sprawa. Śmiej się z kijów, które sam dostaniesz, nie z moich.

WALERY

488

Konflikt, PrzemocEjże, panie Jakubie, proszę, niech się pan nie złości.

JAKUB

na stronie
489

Oho, coś mi cienko śpiewa! Spróbuję udać zucha, a jeśli będzie dość głupi, aby się przestraszyć, przetrzepię go trochę. (Głośno) A czy wiesz, panie śmieszku, że ja śmieszków nie lubię i że jeżeli będziesz mi w drogę właził, nauczę cię śmiać się z innego tonu? (Następuje groźno na Walerego, który się cofa.)

WALERY

490

Ejże, z wolna!

JAKUB

491

Co, z wolna? Jak mi się będzie podobało!

WALERY

492

Za pozwoleniem.

JAKUB

493

Widzicie błazna!

WALERY

494

Panie Jakubie…

JAKUB

495

Nie ma żadnego pana Jakuba. Jak się wezmę do kija, to ci tak skórę wyłoję…

WALERY

496

Jak to: do kija? (Walery następuje z kolei na Jakuba.)

JAKUB

497

Nic, nic, ja tylko tak…

WALERY

498

Czy ty wiesz, panie śmiałku, że bardzo łatwo mógłbym przełoić ja ciebie?

JAKUB

499

Ależ nie wątpię.

WALERY

500

Że ostatecznie jesteś tylko lichym kuchtą?

JAKUB

501

Wiem, wiem.

WALERY

502

I że mnie jeszcze nie znasz jak należy.

JAKUB

503

Niech pan daruje.

WALERY

504

Wyłoisz mi skórę, powiadasz?

JAKUB

505

Tak sobie żartowałem.

WALERY

506

A mnie twoje żarty wcale nie smakują. (Okładając kijem Jakuba) Niech cię to na drugi raz oduczy od głupich żartów.

JAKUB

sam
507

Niech diabli wezmą szczerość! To liche rzemiosło: wyrzekam się go; odtąd nie w głowie mi mówić prawdę. Mniejsza zresztą o mego pana; on ma przynajmniej jakieś prawo mnie grzmocić; ale co z panem rządcą, jeszcze się porachujemy.

SCENA SIÓDMA

MARIANNA, FROZYNA, JAKUB

FROZYNA

508

Nie wiesz, Jakubie, czy pan w domu?

JAKUB

509

O, w domu, w domu, wiem aż nadto dobrze.

FROZYNA

510

Powiedz mu, proszę, że czekamy.

JAKUB

511

Oho, jakiś niebrzydki buziaczek!

SCENA ÓSMA

MARIANNA, FROZYNA

MARIANNA

512

Ach, Frozyno, tak mi dziwnie jakoś; jeśli mam prawdę powiedzieć, strasznie się boję tego spotkania.

FROZYNA

513

Ale dlaczego? Skądże ten niepokój?

MARIANNA

514

Ach, ty się pytasz? Czy nie możesz sobie wyobrazić uczucia osoby, która za chwilę ma zobaczyć narzędzia tortur, na jakie jest skazana?

FROZYNA

515

Wierzę bardzo, że gdyby chodziło o przyjemny rodzaj śmierci, wolałabyś do tego inne narzędzie niż pana Harpagona. Poznaję z twojej minki, że młody elegancik, o którym mi mówiłaś, zaprószył ci nieco głowę.

MARIANNA

516

Tak, Frozyno, nie myślę przeczyć; wyznaję, iż kilkakrotne jego odwiedziny i obejście tak pełne grzeczności i szacunku zostawiły mi nader miłe wspomnienie.

FROZYNA

517

Ale czy dowiedziałaś się bodaj, kto to taki?

MARIANNA

518

Nie, nie wiem; ale to wiem, że jest człowiekiem, którego można pokochać. To pewna, gdyby rzeczy zależały od mego wyboru, wolałabym raczej jego niż innego, i wspomnienie to niemałą odgrywa rolę we wstręcie do narzuconego mi małżeństwa.

FROZYNA

519

Małżeństwo, Wdowa, Starość, InteresMój Boże! takie gagatki są bardzo przyjemne i umieją się przypodobać; ale cóż, zwykle są goli jak święci tureccy. Lepszy zaprawdę los czeka cię z mężem starym, ale bogatym. Przyznaję, że związek taki nie wróży zbyt wielkich rozkoszy i że trzeba będzie przewalczyć trochę wstrętu; ale to przecież nie na wieczność! Śmierć jego, wierzaj, pozwoli ci znaleźć kogoś milszego, kto zatrze to przykre wspomnienie.

MARIANNA

520

Mój Boże, Frozyno, to straszna rzecz, iż, aby móc być szczęśliwą, trzeba życzyć lub oczekiwać dopiero czyjegoś zgonu! Śmierć nie zawsze jest tak uprzejma dla naszych zamiarów.

FROZYNA

521

Czy panna żartuje? Wychodzisz zań tylko z tym warunkiem, że zostajesz prędko wdową; to jeden z punktów ślubnego kontraktu! To byłaby bezczelność, gdyby miał nie umrzeć do kwartału[11]! Ale otóż i on we własnej osobie.

MARIANNA

522

Ach, Frozyno, cóż za postać!

SCENA DZIEWIĄTA

HARPAGON, FROZYNA, MARIANNA

HARPAGON

do Marianny
523

Nie gniewaj się, piękna panienko, że ci się ośmielam przedstawić w okularach. Wiem, że twoje wdzięki dostatecznie jaśnieją oczom, dość są widoczne same przez się i nie potrzeba szkieł, aby się ich dopatrzeć; ale wszak i na gwiazdy ludzie patrzą przez szkła. Ja twierdzę i zaręczam, że pani jesteś gwiazdą, i jaką gwiazdą! najpiękniejszą gwiazdą, jaka istniała kiedy w krainie gwiazd. Frozyno, ależ ona nic nie odpowiada? Nie okazuje żadnej radości z mego widoku?

FROZYNA

524

Jeszcze nie może ochłonąć; przy tym dziewczęta zawsze się wstydzą pokazać tak od razu, co się dzieje w serduszku.

HARPAGON

do Frozyny
525

Masz słuszność. (Do Marianny) Oto, piękna duszyczko, córka pragnie się z tobą przywitać.

SCENA DZIESIĄTA

HARPAGON, ELIZA, MARIANNA, FROZYNA

MARIANNA

526

Zbyt późno dopełniam tego miłego obowiązku.

ELIZA

527

Pani uczyniłaś to, co ja powinnam była uczynić: do mnie należało uprzedzić panią.

CórkaHARPAGON

528

Duża dziewczyna, nieprawdaż? Ale złe zielsko zawsze prędko rośnie.

MARIANNA

po cichu do Frozyny
529

O, cóż za wstrętny człowiek.

HARPAGON

po cichu do Frozyny
530

Co mówi moja ślicznotka?

FROZYNA

531

Że pan jest zachwycający.

HARPAGON

532

Zbyt jesteś łaskawa, czarująca istoto.

MARIANNA

na stronie
533

Cóż za figura!

HARPAGON

534

Jestem ci nader obowiązany za takie uczucia.

MARIANNA

na stronie
535

Nie wytrzymam dłużej.

SCENA JEDENASTA

HARPAGON, MARIANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, ŹDZIEBEŁKO

HARPAGON

536

Oto syn pragnie złożyć ci uszanowanie.

MARIANNA

po cichu do Frozyny
537

Ach, Frozyno, cóż za zdarzenie! To właśnie ten, o którym ci mówiłam.

FROZYNA

do Marianny
538

Istotnie, nadzwyczajny zbieg okoliczności.

HARPAGON

539

Uważam, iż pani się dziwi, widząc mnie ojcem tak dorosłych dzieci, ale wkrótce zbędę się obojga.

KLEANT

do Marianny
540

Jeśli mam pani prawdę wyznać, nie spodziewałem się nigdy takiego spotkania. Zdziwiłem się niemało, kiedy mi dziś rano ojciec obwieścił swój zamiar.

MARIANNA

541

Toż samo mogłabym powiedzieć o sobie. To spotkanie zaskoczyło mnie nie mniej od pana; nie byłam przygotowana na taką przygodę.

KLEANT

542

To pewna, pani, iż ojciec nie mógł uczynić lepszego wyboru i że zaszczyt oglądania pani jest dla mnie niemałym szczęściem; jednakże, mimo wszystko, nie będę pani upewniał, iż z radością powitam w tobie moją macochę. Dworne owacje zbyt trudne mi są w tych warunkach; niepodobieństwem mi jest winszować pani tego tytułu. Te słowa mogłyby się wydać nie dość uprzejme; ale pewien jestem, że ty, pani, zrozumiesz je tak, jak należy, i pojmiesz, iż ten związek musi we mnie budzić bardzo naturalną odrazę. Wiedząc, kim jestem, nie możesz się nie domyślać, do jakiego stopnia staje on w drodze mym pragnieniom; jeżeli mam prawdę wyznać, powiem, z przeproszeniem mego ojca, że gdyby rzeczy zależały ode mnie, małżeństwo to nie przyszłoby nigdy do skutku.

HARPAGON

543

A to doprawdy bezwstydnik! Ładna oracja powitalna!

MARIANNA

544

Ja zaś, w odpowiedzi, wyznam, że moje uczucia w tym względzie są zupełnie podobne. Jeżeli panu byłoby przykro widzieć we mnie macochę, i mnie również bardzo byłoby niemiło ujrzeć w nim pasierba. Nie myśl, proszę, że to z mej woli grozi panu to niebezpieczeństwo. Za nic nie chciałabym panu zrobić przykrości; i, o ile przemoc nie zmusi mnie do tego, daję panu słowo, że nie przystanę nigdy na małżeństwo, które pana martwi.

HARPAGON

545

Ma słuszność. Na takie głupie odezwanie trzeba odpowiedzieć z tego samego tonu. Przepraszam cię bardzo, ślicznotko, za zuchwalstwo syna; głuptas nie pojmuje jeszcze znaczenia tego, co mówi.

MARIANNA

546

Upewniam, że się nie czuję bynajmniej obrażoną; przeciwnie, sprawił mi przyjemność, wyrażając otwarcie swe prawdziwe uczucia. Podoba mi się to wyznanie; gdyby przemówił inaczej, zmniejszyłoby to mój szacunek dla niego.

HARPAGON

547

Zbyt dobra jesteś, że tak tłumaczysz jego głupstwa. Z czasem zresztą nabierze rozsądku; zobaczysz, że zmieni zapatrywania.

KLEANT

548

Nie, ojcze, nie byłbym zdolen[12] odmienić uczuć i proszę usilnie panią, byś zechciała im uwierzyć.

HARPAGON

549

Patrzcie mi błazna! Brnie coraz dalej!

KLEANT

550

Czy chciałbyś, ojcze, abym kłamał swoim myślom?

HARPAGON

551

Jeszcze! zaczniesz ty mi gadać z innego tonu?

KLEANT

552

Dobrze więc, ojcze, skoro tak każesz, będę przemawiał inaczej. Pozwól więc, pani, że postawię się na miejscu ojca i wyznam ci, iż nie widziałem w świecie nic równie uroczego; nie pojmuję większego szczęścia niż podobać się tobie; tytuł twego męża jest zaszczytem i rozkoszą, które bym przełożył nad potęgę największych władców świata. Tak, pani; szczęście posiadania cię jest w moich oczach najpiękniejszym losem, a w zdobyciu go pokładałbym całą mą dumę. Nie istnieje nic, czego bym nie był zdolny uczynić dla tak kosztownej nagrody; najpotężniejsze zapory…

HARPAGON

553

Hola, synu, hola!

KLEANT

554

W twoim imieniu, ojcze, przemawiałem do pani.

HARPAGON

555

Do kroćset, mam język, aby mówić za siebie; nie potrzebuję adwokata. Hej tam, krzeseł!

FROZYNA

556

Nie; lepiej udamy się teraz na jarmark, aby wcześniej wrócić i mieć więcej czasu do gawędki.

HARPAGON

do Ździebełka
557

Wołaj tam, niech zaprzęga.

SCENA DWUNASTA

HARPAGON, MARIANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA.

HARPAGON

do Marianny
558

Zechciej wybaczyć, ślicznotko, że nie pomyślałem o jakiej przekąsce przed spacerem.

KLEANT

559

Postarałem się o to, ojcze: kazałem w twoim imieniu przynieść parę koszy chińskich pomarańcz, daktyli i konfitur.

HARPAGON

po cichu do Walerego
560

Walery!

WALERY

po cichu do Harpagona
561

Zwariował!

KLEANT

562

Uważasz, ojcze, że to nie dosyć? Mam nadzieję, że pani zechce darować…

MARIANNA

563

Ależ i to było zupełnie zbyteczne.

KLEANT

564

PodstępCzy zdarzyło się pani widzieć kiedy piękniejszy diament, niż ten, który ojciec ma na palcu?

MARIANNA

565

W istocie, błyszczy wspaniałe.

KLEANT

zdejmując ojcu diament i wręczając Mariannie
566

Musi pani blisko zobaczyć.

MARIANNA

567

Bardzo piękny, rzeczywiście, ogień ma niezrównany.

KLEANT

zagradzając drogę Mariannie, która chce oddać diament
568

Nie, pani, w zbyt pięknych znajduje się rączkach. Chciej pani przyjąć ten mały upominek, jaki ci składa ojciec.

HARPAGON

569

Ja?

KLEANT

570

Nieprawdaż, ojcze, pragnąłbyś, aby pani przyjęła ten pierścień dla twojej miłości?

HARPAGON

po cichu do syna
571

Jak to?

KLEANT

do Marianny
572

Ależ tak! Ojciec daje mi znaki, abym panią nakłonił do przyjęcia.

MARIANNA

573

Nie chciałabym…

KLEANT

do Marianny
574

Żartuje pani? Za nic w świecie nie wziąłby go z powrotem.

HARPAGON

na stronie
575

Oszaleję!

MARIANNA

576

To byłoby…

KLEANT

ciągle nie pozwalając Mariannie oddać pierścionka
577

Ależ nie, pani, to byłaby obraza.

MARIANNA

578

Ależ proszę.

KLEANT

579

Ani mowy.

HARPAGON

na stronie
580

Niech wszyscy czarci…

KLEANT

581

O, jaki wzburzony odmową!

HARPAGON

po cichu do syna
582

A, zdrajco!

KLEANT

do Marianny
583

Widzi pani, jest w rozpaczy.

HARPAGON

cicho do syna, grożąc mu
584

Kacie! Opryszku!

KLEANT

585

To nie moja wina, ojcze. Robię, co mogę, aby panią nakłonić; cóż, kiedy się upiera.

HARPAGON

j.w.
586

Wisielcze!

KLEANT

587

Jesteś pani przyczyną, iż ojciec pogniewał się na mnie.

HARPAGON

j.w.
588

Łotrze!

KLEANT

do Marianny
589

Przyprawisz go o chorobę. Przez litość, pani, nie opieraj się dłużej.

FROZYNA

do Marianny
590

Mój Boże! Cóż za ceremonie. Weźże pierścionek, skoro pan chce koniecznie.

MARIANNA

do Harpagona
591

Aby więc pana nie gniewać, zatrzymuję go na razie, lecz nie omieszkam zwrócić przy sposobności.

SCENA TRZYNASTA

HARPAGON, MARIANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, ŹDZIEBEŁKO

ŹDZIEBEŁKO

592

Panie, człowiek jakiś chce mówić z panem.

HARPAGON

593

Powiedz, że jestem zajęty; niech przyjdzie innym razem.

ŹDZIEBEŁKO

594

Mówi, że przyniósł pieniądze dla pana.

HARPAGON

do Marianny
595

Wybacz mi, pani; wracam natychmiast.

SCENA CZTERNASTA

HARPAGON, MARIANNA, ELIZA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, SZCZYGIEŁEK

SZCZYGIEŁEK

wpadając i przewracając Harpagona
596

Panie…

HARPAGON

597

Och! zabił mnie.

KLEANT

598

Co się stało, ojcze, czy zrobiłeś sobie co złego?

HARPAGON

599

Zdrajca! Musieli go przekupić moi dłużnicy, aby mi kark skręcił.

WALERY

do Harpagona
600

Ależ nie, nic panu nie będzie.

SZCZYGIEŁEK

do Harpagona
601

Przepraszam bardzo, myślałem, że trzeba się śpieszyć.

HARPAGON

602

Czego chcesz, gałganie?

SZCZYGIEŁEK

603

Chciałem powiedzieć, że konie nie podkute.

HARPAGON

604

Niechże je prędko zawiodą do kowala.

KLEANT

605

Zanim więc je okują, pozwolisz, ojcze, że będę za ciebie robił honory domu i zaprowadzę panią do ogrodu, gdzie kazałem podać podwieczorek.

SCENA PIĘTNASTA

HARPAGON, WALERY

HARPAGON

606

Walery, miejże przynajmniej oko na wszystko i staraj się uratować, ile będzie można, aby odesłać z powrotem do sklepu.

WALERY

607

Niech pan będzie spokojny.

HARPAGON

sam
608

O synu wyrodny! Chcesz więc mej ruiny?

AKT IV

SCENA PIERWSZA

KLEANT, MARIANNA, ELIZA, FROZYNA

KLEANT

609

Zostańmy tutaj, będzie nam o wiele lepiej. Nikt nie podsłuchuje, możemy mówić swobodnie.

ELIZA

610

Tak, pani; brat zwierzył mi się z miłości swej dla ciebie. Znam dobrze przykrości i niedole takiego położenia; niech mi pani wierzy, z całego serca biorę udział w waszej sprawie.

MARIANNA

611

Jakąż miłą pociechą jest posiadać życzliwość osoby takiej, jak pani! Błagam, abyś na zawsze zechciała mi zachować tę szlachetną przyjaźń, podwójnie cenną w moich smutnych losach.

FROZYNA

612

Daję słowo, kapitalne głupstwo strzeliliście oboje, żeście mi się zawczasu nie zwierzyli z całą historią. Oszczędziłabym wam z pewnością niejednego kłopotu i nie bylibyśmy zabrnęli tak daleko.

KLEANT

613

Cóż robić? Widocznie mój zły los tak pokierował sprawą. Ale, piękna Marianno, powiedz, jakie ty masz plany?

MARIANNA

614

Mój Boże, czyż w mojej jest mocy czynić jakieś postanowienia? Zależność, w jakiej żyję, czyliż mi się nie każe ograniczyć jeno do życzeń?

KLEANT

615

Więc żadnego oparcia nie ma dla mnie w twoim sercu, tylko same życzenia? Żadnego współczucia? Sympatii? Ani śladu przywiązania zdolnego do czynu?

MARIANNA

616

Cóż mam powiedzieć, Kleancie? Postaw się na moim miejscu! Radź, rozkazuj sam; zdaję się zupełnie na ciebie; zbyt jestem pewna twego charakteru, aby przypuszczać, iż mógłbyś żądać czegoś sprzecznego z honorem i przystojnością.

KLEANT

617

Ach, i cóż za los być ograniczonym do tego, na co pozwalają ciasne uczucia surowego honoru i małodusznej przystojności!

MARIANNA

618

Cóż chcesz? Gdybym nawet chciała pominąć względy powinne mej płci, nie mogę zapomnieć o matce. Nie potrafiłabym przemóc na sobie, aby niewdzięcznością odpłacić dobroć i serdeczność, jakich zawsze doznawałam. Ją staraj się przekonać; użyj wszystkich dróg, aby ją zjednać. Możesz czynić i mówić, co ci się podoba, daję ci zupełną swobodę; gdybyć chodziło tylko o to, bym oświadczyła się na twoją korzyść, chętnie jestem gotowa wyznać wszystko, co czuję.

KLEANT

619

Frozyno, poczciwa Frozyno, a ty, czy zechcesz dopomóc?

FROZYNA

620

Czyż trzeba nawet pytać? Chciałabym, z całego serca. Wiecie dobrze, że ja mam dość sobie ludzką naturę. Niebo nie dało mi serca z kamienia; aż nadto lubię wyświadczać ludziom przysługi, a cóż dopiero, gdy widzę młodych, kochających się tak poczciwie i szczerze. Jakże tedy wziąć się do rzeczy?

KLEANT

621

Pomyśl trochę, proszę cię o to.

MARIANNA

622

Poradź co.

ELIZA

623

Znajdź sposób odrobienia tego, coś zdziałała.

FROZYNA

624

To nie tak łatwo. (Do Marianny) Co się tyczy matki, to ma ona na tyle rozsądku, aby ją można było przejednać i nakłonić; zgodzi się może przelać na syna to, co przeznaczała dla ojca. (Do Kleanta) Ale największa bieda, to że pański ojciec jest pańskim ojcem.

KLEANT

625

To oczywiste.

FROZYNA

626

Myślę niby, że zachowa ciężką urazę, jeśli dostanie odkosza[13], i wcale go to nie usposobi życzliwie dla pańskiego małżeństwa. Trzeba by tedy, aby zerwanie wyszło od niego samego i aby w jakiś sposób mógł się zrazić do Marianny.

KLEANT

627

Masz słuszność.

FROZYNA

628

Wiem, że mam słuszność, ale to jeszcze mało. To by zatem była droga: ale licho wie, jak znaleźć po temu środki. Czekajcie, gdyby się postarać o jakąś kobietę, nie nadto młodą, sprytną, — niby coś w moim rodzaju — która by, przebrana naprędce, pod jakimś dziwacznym nazwiskiem markizy lub wicehrabiny, umiała odegrać rolę znakomitej damy, gdzieś z Bretanii czy skądinąd. Podejmuję się wmówić w ojca, że to jest osoba, która, prócz nieruchomości, posiada sto tysięcy talarów w gotowiźnie; że zakochała się w nim śmiertelnie i pragnie koniecznie zostać jego żoną, tak, iż gotowa jest intercyzą przekazać mu cały majątek. Ani wątpię, że da się złapać. Bo, ostatecznie, on kocha pannę bardzo, wiem, ale cośkolwiek bardziej jeszcze kocha złotko: i skoro, omamiony jego blaskiem, zgodzi się ustąpić ciebie, mniejsza, że później czeka go ciężkie rozczarowanie co do owej markizy.

KLEANT

629

Bardzo dobry pomysł.

FROZYNA

630

Pozwólcie mi tylko działać. Przypominam sobie jedną z przyjaciółek, która się nada tutaj doskonale.

KLEANT

631

Bądź przekonana, Frozyno, o mojej wdzięczności. W każdym razie, urocza Marianno, pozwól, abyś my zaczęli sprawę od zjednania matki; to już byłby duży krok naprzód. Uczyń, błagam, ze swej strony wszystko, co będzie w twej mocy. Użyj wpływu, jaki ci daje jej przywiązanie do ciebie. Rozwiń siłę twej wymowy, wszystkie potężne czary, jakie niebo włożyło w twe oczy i usta, i nie poniechaj tych czułych słówek, nieśmiałych próśb i przymilnych pieszczot, którym, to pewna, nikt się oprzeć nie potrafi.

MARIANNA

632

Uczynię, co w mej mocy, nie zaniedbam niczego.

SCENA DRUGA

HARPAGON, KLEANT, MARIANNA, ELIZA, FROZYNA

HARPAGON

na stronie, niespostrzeżony przez tamtych
633

Hoho! syn całuje w rękę przyszłą macochę, a pani macocha coś się nie bardzo opiera! Czyżby się w tym kryla jakaś tajemnica?

ELIZA

634

Ojciec idzie.

HARPAGON

635

Karoca gotowa: możecie jechać, choćby zaraz.

KLEANT

636

Skoro nie jedziesz, ojcze, może ja paniom będę towarzyszył.

HARPAGON

637

Nie: zostań. Mogą pojechać i same; będziesz mi potrzebny.

SCENA TRZECIA

HARPAGON, KLEANT

HARPAGON

638

I cóż, Kleancie, pomijając kwestię macochy, jak ci się wydaje ta młoda osoba?

KLEANT

639

Jak mi się wrydaje?

HARPAGON

640

Tak, co sądzisz o jej obejściu, urodzie, wykształceniu?

KLEANT

641

Phi!

HARPAGON

642

Cóż zatem?

KLEANT

643

Jeśli mam mówić szczerze, muszę przyznać, żem się rozczarował. Robi wrażenie skończonej kokietki, figura dość niezręczna, uroda średnia, a rozumek nader pospolity. Nie myśl, ojcze, że mówię to, aby cię zniechęcić. Skoro ma być macocha, ta czy inna, to już wszystko jedno.

HARPAGON

644

Mówiłeś jednak przed chwilą…

KLEANT

645

Powiedziałem jej parę grzeczności w twoim imieniu, ojcze, aby ci zrobić przyjemność.

HARPAGON

646

Zatem nie masz do niej żadnej sympatii?

KLEANT

647

Ja? Ani trochę.

HARPAGON

648

Bardzo tedy żałuję; to niweczy pewien projekt, który urodził mi się w głowie. Patrząc na nią, zacząłem zastanawiać się nad moim wiekiem; pomyślałem, że świat miałby prawo bardzo głową kręcić, iż biorę za żonę tak młodą osobę. Ten wzgląd sprawił, iż postanowiłem odstąpić od zamiaru; że zaś już prosiłem o jej rękę i jestem poniekąd związany, byłbym ją oddał tobie, gdyby nie twoja tak wyraźna niechęć.

KLEANT

649

Mnie?

HARPAGON

650

Tobie.

KLEANT

651

Za żonę?

HARPAGON

652

Za żonę.

KLEANT

653

Posłuchaj, ojcze. To prawda, nie jestem zbyt zachwycony tą panienką, ale, aby ci zrobić przyjemność, gotów jestem zaślubić ją, jeśli każesz.

HARPAGON

654

Nie, synu, jestem rozsądniejszy, niż myślisz, nie chcę cię zmuszać wbrew skłonności.

KLEANT

655

Pozwól, ojcze: zadam sobie ten przymus dla ciebie.

HARPAGON

656

Nie, nie. Małżeństwo nie może być szczęśliwe bez prawdziwego przywiązania.

KLEANT

657

To może znaleźć się z czasem, ojcze! wszakże mówią, że miłość jest często owocem małżeństwa.

HARPAGON

658

Nie; mężczyzna nie powinien puszczać się na takie próby: potem są z tego przykre skutki, za które ja nie chcę odpowiadać. Gdybyś czuł jakąś sympatię dla niej, a, wówczas, to co innego; ożeniłbym cię w moje miejsce; ale, gdy tego nie ma, pójdę za pierwotnym zamiarem i sam ją poślubię.

KLEANT

659

A więc, ojcze, skoro tak, trzeba, abym ci odsłonił serce i wyjawił naszą tajemnicę. Wiedz, iż pokochałem Mariannę od pierwszego dnia, w którym ujrzałem ją na przechadzce. Zamiarem moim było prosić cię o pozwolenie zaślubienia jej i powstrzymała mnie jedynie świadomość twoich zamiarów i obawa twego gniewu.

HARPAGON

660

Czyś ją odwiedzał i w domu?

KLEANT

661

Tak, ojcze.

HARPAGON

662

Często?

KLEANT

663

Dość często, jak na czas tak krótki.

HARPAGON

664

Dobrze cię przyjmowano?

KLEANT

665

Bardzo dobrze, lecz nie wiedząc, kim jestem; to właśnie przyczyna zdziwienia Marianny.

HARPAGON

666

Czy wyjawiłeś jej swoje uczucia i zamiary?

KLEANT

667

Owszem; mówiłem nawet z matką.

HARPAGON

668

Jakże przyjęła oświadczyny?

KLEANT

669

Bardzo życzliwie.

HARPAGON

670

A córka, czy odwzajemnia twoje uczucie?

KLEANT

671

Jeśli mam wierzyć temu, co mi okazuje, sądzę, ojcze, że ma dla mnie niejaką przychylność.

HARPAGON

po cichu na stronie
672

Bardzom rad, że wiem, czego się trzymać; o to mi właśnie chodziło. (Głośno) Otóż, synu, czy wiesz, co ci powiem? że musisz z łaski swojej wybić sobie tę miłostkę z głowy, zaniechać wszelkich kroków względem osoby, którą ja dla siebie wybrałem, oraz jak najrychlej zaślubić tę, którą ci przeznaczam.

KLEANT

673

Więc tak, ojcze! w ten sposób igrasz ze mną? Dobrze zatem, skoro rzeczy zaszły tak daleko, oświadczam ci, ojcze, że nie poniecham Marianny; że nie ma ostateczności, do ktorej bym się nie posunął, aby ci wydrzeć zdobycz; i że jeżeli ty masz zgodę matki, ja może znajdę inne drogi.

HARPAGON

674

Jak to, obwiesiu! ty byś śmiał ojcu stawać w drodze!

KLEANT

675

To ojciec mnie staje w drodze: ja mam prawo pierwszeństwa.

HARPAGON

676

Czy nie jestem twoim rodzicem? Czyś mi nie jest winien uszanowanie?

KLEANT

677

To nie są rzeczy, w których by dzieci winny ustępować rodzicom: miłość nie zna takich względów.

HARPAGON

678

Ty mnie poznasz, jak cię porządnie kijem wygrzmocę.

KLEANT

679

Wszystkie groźby nie zdadzą się na nic.

HARPAGON

680

Wyrzekniesz się Marianny?

KLEANT

681

Nigdy.

HARPAGON

682

Kija! Dawajcie prędko kija!

SCENA CZWARTA

HARPAGON, KLEANT, JAKUB

JAKUB

683

Panowie, co to? Panowie! Co się dzieje?

KLEANT

684

Drwię sobie z tego!

JAKUB

do Kleanta
685

Paniczu, powoli, powoli.

HARPAGON

686

A to bezczelnik!

JAKUB

687

Panie, panie, przez litość!

KLEANT

688

Nie ustąpię ani kroku.

JAKUB

do Kleanta
689

Paniczu! Własnemu ojcu?

HARPAGON

690

Puść mnie, ja go nauczę.

JAKUB

do Harpagona
691

Panie! Własnego syna? Mnie jak mnie, ale syna…

HARPAGON

692

Niechże więc Jakub sam rozsądzi tę sprawę i powie, czy mam słuszność.

JAKUB

693

Więc dobrze. (Do Kleanta) Niech się pan trochę oddali.

HARPAGON

694

Kocham pewną osobę i pragnę ją zaślubić; a ten bezczelny obwieś durzy się w niej również i chce się o nią starać wbrew mej woli.

JAKUB

695

A, źle robi.

HARPAGON

696

Czyż to nie jest potworne, aby syn stawał w drodze ojcu? Czyż proste uszanowanie nie powinno go trzymać z dala od osoby, którą ja wybrałem?

JAKUB

697

Ma pan słuszność. Niech mi pan pozwoli z nim pomówić; niech pan tu zostanie.

KLEANT

do Jakuba, który podchodzi ku niemu
698

Więc dobrze, skoro ojciec uczynił cię swym sędzią, i ja się nie wzdragam; również pragnę, Jakubie, oddać sprawę pod twoją ocenę.

JAKUB

699

Czyni mi pan wielki zaszczyt.

KLEANT

700

Pokochałem młodą panienkę, która przychylnie patrzy na to uczucie i przyjmuje z całą tkliwością me wyznania; tymczasem ojcu zachciewa się stawać w poprzek naszej miłości swymi pretensjami!

JAKUB

701

Źle robi, to pewna.

KLEANT

702

Czyż nie wstyd w jego wieku myśleć jeszcze o małżeństwie? Czy jemu przystało odgrywać czułego kochanka? Czyż nie powinien zostawić młodszym tej roli?

JAKUB

703

Ma pan słuszność. To są kpiny! Pozwól pan, bym mu rzekł dwa słowa. (Do Harpagona) No cóż, syn pański nie jest taki pomylony, jak pan twierdzi; mówi wcale roztropnie. Powiada, że świadom jest szacunku, jaki panu jest winien; uniósł się jedynie w pierwszym zapędzie, ale obecnie gotów jest poddać się pańskim rozkazom, byleby pan zechciał się z nim lepiej obchodzić i dać mu za żonę osobę wedle jego gustu.

HARPAGON

704

Ach, jeśli o to chodzi, powiedz mu, Jakubie, że w ten sposób wszystko może uzyskać, i że wyjąwszy Marianny, zostawiam mu zupełną swobodę wyboru.

JAKUB

705

Niech mi pan pozwoli z nim pogadać. (Do Kleanta) Widzi panicz, ojciec nie taki uparty, jak pan sobie wyobraża; powiedział, że tylko zuchwalstwo pańskie doprowadziło go do wściekłości, tylko sposób postępowania panicza mu się nie podoba; ale gotów jest zezwolić na to, czego pan pragnie, bylebyś pan wszedł na drogę zgody i okazał całą powolność, uszanowanie i pokorę, jakie syn powinien jest ojcu.

KLEANT

706

Ach, Jakubie, możesz go zapewnić, że, byleby mi oddał Mariannę, znajdzie we mnie zawsze najuleglejszego syna i że nigdy nic nie uczynię przeciwko jego woli.

JAKUB

do Harpagona
707

Rzecz załatwiona, zgadza się.

HARPAGON

708

Doskonale.

JAKUB

do Kleanta
709

Wszystko ułożone; przyjmuje obietnicę.

KLEANT

710

Bogu dzięki!

JAKUB

711

Teraz mogą panowie spokojnie pomówić z sobą: nie ma już żadriego powodu do niezgody: sprzeczaliście się, bo jeden nie mógł drugiego zrozumieć.

KLEANT

712

Mój poczciwy Jakubie, wdzięczny ci będę całe życie.

JAKUB

713

Et, nie ma za co, paniczu.

HARPAGON

714

Zobowiązałeś mnie, Jakubie, zasłużyłeś sobie nagrodę. (Harpagon szpera w kieszeni, Jakub wyciąga rękę, ale Harpagon wydobywa tylko chustkę do nosa, mówiąc:) No, no, będę o tym pamiętał, bądź spokojny.

JAKUB

715

Całuję rączki.

SCENA PIĄTA

HARPAGON, KLEANT

KLEANT

716

Chciej mi przebaczyć, ojcze, chwilę uniesienia.

HARPAGON

717

Drobnostka!

KLEANT

718

Upewniam, że szczerze żałuję mego postępku.

HARPAGON

719

A ja serdecznie się cieszę, że wreszcie przyszedłeś do porządku.

KLEANT

720

Jakiś ty dobry, ojcze, że raczysz tak rychło zapomnieć moich błędów!

HARPAGON

721

Łatwo przychodzi rodzicom zapomnieć błędów dzieci, skoro wrócą na drogę obowiązku.

KLEANT

722

Jak to! Żadnej urazy nie chowasz za me szaleństwa?

HARPAGON

723

Przejednałeś mnie zupełnie powolnością i posłuszeństwem.

KLEANT

724

Przyrzekam ci, ojcze, że aż do grobowej deski zachowam w sercu pamięć twej dobroci.

HARPAGON

725

A ja przyrzekam ci, że nie ma rzeczy, której byś nie uzyskał ode mnie.

KLEANT

726

Ach, ojcze, nic więcej nie żądam: dosyć dałeś, dając mi Mariannę.

HARPAGON

727

Co?

KLEANT

728

Powiadam, ojcze, że zbyt wiele ci już zawdzięczam, i że wszystko się dla mnie mieści w twej dobroci, która mi raczy oddać Mariannę za żonę.

HARPAGON

729

A któż ci powiedział, że ja chcę oddać Mariannę?

KLEANT

730

Ty, ojcze.

HARPAGON

731

Ja?

KLEANT

732

Oczywiście.

HARPAGON

733

Jak to! To tyś obiecał, że się jej wyrzekasz.

KLEANT

734

Ja, wyrzec się?

HARPAGON

735

No, tak.

KLEANT

736

Ani myślę.

HARPAGON

737

Nie odstąpiłeś od zamiaru ubiegania się o nią?

KLEANT

738

Przeciwnie, trwam przy nim bardziej niż kiedy.

HARPAGON

739

Co, ty obwiesiu, znowu zaczynasz?

KLEANT

740

Nic mnie nie zdoła odmienić.

HARPAGON

741

Zobaczysz, niegodziwcze, jak ja się wezmę do ciebie!

KLEANT

742

Weź się, ojcze, jak ci się podoba.

HARPAGON

743

Zabraniam pokazywać mi się na oczy!

KLEANT

744

Bardzo mi przyjemnie.

HARPAGON

745

Wyrzekam się ciebie!

KLEANT

746

I owszem.

HARPAGON

747

Wydziedziczam cię!

KLEANT

748

Jak się ojcu podoba.

HARPAGON

749

I darzę cię moim przekleństwem!

KLEANT

750

Może ojciec schować dla siebie swoje dary.

SCENA SZÓSTA

KLEANT, STRZAŁKA

STRZAŁKA

wychodząc z ogrodu ze szkatułką
751

Ach, w porę pana zastaję! Prędko proszę za mną!

KLEANT

752

Co się stało?

STRZAŁKA

753

Niech pan idzie za mną, powiadam: dobra nasza.

KLEANT

754

Jak to?

STRZAŁKA

755

Mamy, czego nam trzeba.

KLEANT

756

Co?

STRZAŁKA

757

Cały dzień na to czatowałem.

KLEANT

758

Co to takiego?

STRZAŁKA

759

Skarb ojca: udało mi się przychwycić.

KLEANT

760

Jakżeś tego dokonał?

STRZAŁKA

761

Wszystko opowiem. Umykajmy: słyszę jego krzyki.

SCENA SIÓDMA

Skąpiec, KradzieżHARPAGON sam, krzycząc jeszcze w ogrodzie, wpada bez kapelusza.
762

Złodziej! Złodziej! Rozbójnik! Morderca! Ratunku! Kto w Boga wierzy! Jestem zgubiony! zamordowany! Gardło mi poderżnęli: wykradli mi pieniądze! Kto to być może? Co się z nim stało? Gdzie uciekł? Gdzie się ukrywa? Jak go znaleźć? Gdzie pędzić? Gdzie go szukać? Może tu? Może tam? Kto to taki? Trzymaj! (Chwytając siebie za ramię) Oddaj pieniądze, łotrze! Ha, to ja sam! Zmysły tracę, nie wiem, gdzie jestem, kto jestem, co robię. Och, moje kochane złoto! Moje biedne złoto! Mój drogi przyjacielu! Wydarto mi ciebie; odkąd mi ciebie wydarto, straciłem mą podporę, pociechę, radość: wszystko skończone dla mnie, nie mam co robić na świecie. Bez ciebie żyć mi niepodobna. Stało się; już nie mogę; umieram; już umarłem; pogrzebano mnie! Czyż nikt się nie znajdzie, kto by mnie wskrzesił, oddając mi moje drogie pieniądze, lub wskazując, kto je ukradł? Co? Co mówisz? Nie, nie ma nikogo? Ha! ten, co popełnił zbrodnię, od dawna musiał mnie śledzić: wybrał chwilę, gdy rozmawiałem z wyrodnym synem. Śpieszmy. Pójdę sprowadzić sąd, cały dom każę wziąć na tortury: sługi, służące, syna, córkę, siebie samego! Co tu ludzi naokoło! Na kogo spojrzę, już go podejrzewam: w każdym domyślam się, widzę złodzieja. Hej tam! o kim tam mówią? O tym, co mnie ograbił? Co to za hałas na górze? Czy to złodziej? Przez litość, jeśli ktoś zna jaki ślad, błagam, niechaj mi wskaże. Czy się nie ukrył tam między wami? Patrzą na mnie wszyscy i śmieją się! Przysiągłbym, że oni wszyscy pomagali mu w kradzieży. Dalej, prędko, komisarzy, policji, straże, sędziów, kleszcze, szubienice, katów! Wszystkich każę powywieszać; a jeśli nie odnajdę mego skarbu, sam się potem powieszę…

AKT V

SCENA PIERWSZA

HARPAGON, KOMISARZ

KOMISARZ

763

Niech pan się na mnie spuści; znam moje rzemiosło, Bogu dzięki. Nie pierwszyzna mi łapać złodziei; chciałbym mieć tyle razy po tysiąc franków, ilu ludzi posłałem na szubienicę.

HARPAGON

764

Wszystkie władze poruszyłem, aby się zajęły tą sprawą. Jeśli mi nie odnajdą moich pieniędzy, sądy przed sąd zawezwę.

KOMISARZ

765

Należy dopełnić wszelkich formalności. Ile pan powiada, że było w szkatułce?

HARPAGON

766

Okrągłe dziesięć tysięcy talarów.

KOMISARZ

767

Dziesięć tysięcy talarów.

HARPAGON

płacząc
768

Dziesięć tysięcy talarów!

KOMISARZ

769

Wcale poważna kradzież!

HARPAGON

770

Nie ma dość straszliwej kary za tak potworną zbrodnię; gdyby to miało ujść bezkarnie, żadna świętość nie byłaby bezpieczna.

KOMISARZ

771

W jakiej walucie była ta suma?

HARPAGON

772

W nowiutkich luidorach i pistolach pełnej wagi.

KOMISARZ

773

Kogo pan podejrzewasz?

HARPAGON

774

Wszystkich; żądam, byś pan aresztował całe miasto i przedmieścia.

KOMISARZ

775

Najlepiej będzie, niechaj mi pan wierzy, nie płoszyć nikogo i starać się ostrożnie wyłapać jakieś poszlaki, a potem dopiero z całą surowością przystąpić do wydobycia skradzionych pieniędzy.

SCENA DRUGA

HARPAGON, KOMISARZ, JAKUB

JAKUB

w głębi sceny, odwracając się w stronę, z której przyszedł
776

Zaraz wrócę. Tymczasem niechaj go zarżną, niech przypieką mu nogi, wpakują go do wrzącej wody i powieszą u powały.

HARPAGON

do Jakuba
777

Kogo? Złodzieja?

JAKUB

778

Mówię o prosiaku, którego rządca mi przysłał, a którego chcę na dziś przyprawić wedle mego przepisu.

HARPAGON

779

Nie o to teraz chodzi; jest tu właśnie pan, z którym trzeba pomówić o innych rzeczach.

KOMISARZ

do Jakuba
780

Proszę się nie przestraszać. Jestem człowiek bardzo wyrozumiały: wszystko pójdzie jak po maśle.

JAKUB

781

Pan także proszony na kolację?

KOMISARZ

782

Zatem, mój przyjacielu, nie trzeba nic zatajać.

JAKUB

783

Daję słowo, wystąpię, jak zdołam najlepiej, i ugoszczę was, jak należy.

HARPAGON

784

Nie o to chodzi.

JAKUB

785

Jeżeli państwa nie uraczę tak, jak bym pragnął, to wina rządcy, który podcina mi skrzydła nożycami oszczędności.

HARPAGON

786

Łajdaku! o co innego idzie, nie o kolację; gadaj natychmiast, co wiesz o pieniądzach, które mi skradziono.

JAKUB

787

Skradziono co panu.

HARPAGON

788

Tak, łotrze, i każę cię natychmiast powiesić, jeżeli nie oddasz!

KOMISARZ

do Harpagona
789

Mój Boże! niechże mu pan nie wymyśla. Widzę z twarzy, że to uczciwy człowiek i że nie czekając, aż go wpakują do więzienia, opowie dobrowolnie wszystko. Tak, mój przyjacielu, jeśli wyznasz całą prawdę, nie stanie ci się nic złego i otrzymasz od pana sowitą nagrodę. Okradziono go dzisiaj: niepodobna, byś nie wiedział czegoś.

JAKUB

po cichu na stronie
790

Wyborna sposobność, aby się zemścić na rządcy… Odkąd wkręcił się do domu, wszystko tańcuje, jak on zagra, nikt już ani pisnąć nie może. A i kije dzisiejsze także dobrze pamiętam.

HARPAGON

791

Cóż ty mamrotasz?

KOMISARZ

do Harpagona
792

Niech mu pan da pokój. Zbiera widocznie myśli, aby uczynić zadość pańskim chęciom; mówiłem panu, że to porządny człowiek.

JAKUB

793

Panie, jeśli mam powiedzieć całą prawdę, myślę, że to rządca wypłatał tę sztukę.

HARPAGON

794

Walery?

JAKUB

795

Tak.

HARPAGON

796

On! który zdawał się tak wierny?

JAKUB

797

Właśnie. Jestem przekonany, że to on ściągnął.

HARPAGON

798

Z czegóż tak myślisz?

JAKUB

799

Z czego?

HARPAGON

800

Tak.

JAKUB

801

Myślę… z tego, co myślę.

KOMISARZ

802

Trzeba wskazać wyraźnie, na czym to opierasz.

HARPAGON

803

Widziałeś go może, jak krążył koło miejsca, gdzie były ukryte pieniądze?

JAKUB

804

Oczywiście. Gdzież były?

HARPAGON

805

W ogrodzie.

JAKUB

806

Właśnie widziałem, jak krążył po ogrodzie. A w czym były schowane?

HARPAGON

807

W szkatułce.

JAKUB

808

To, to, to. Widziałem u niego szkatułkę.

HARPAGON

809

Jakżeż wyglądała ta szkatułka? Przekonamy się zaraz, czy to ta sama.

JAKUB

810

Jak wyglądała?

HARPAGON

811

Tak.

JAKUB

812

Wyglądała… No… jak szkatułka.

KOMISARZ

813

To się rozumie. Ale opisz ją nieco dokładniej.

JAKUB

814

No, taka duża szkatułka.

HARPAGON

815

Ta, którą skradziono, była mała.

JAKUB

816

No tak, niby mała, jeśli brać rzecz z tej strony, ale mówię, że duża, przez wzgląd na zawartość.

KOMISARZ

817

Jakiego koloru?

JAKUB

818

Koloru?

KOMISARZ

819

Tak.

JAKUB

820

Koloru… niby koloru… może mi pan podda wyrażenie.

HARPAGON

821

No?

JAKUB

822

Nie była czerwona?

HARPAGON

823

Nie, szara.

JAKUB

824

Właśnie; czerwono-szara, to chciałem powiedzieć.

HARPAGON

825

Nie ma wątpliwości; z pewnością ta sama. Pisz pan, panie komisarzu. Zapisz pan jego zeznanie. O nieba! komuż dzisiaj zaufać! Nie można już za nikogo ręczyć; po tym, co zaszło, wierzę, że byłbym zdolny okraść sam siebie.

JAKUB

do Harpagona
826

Panie, właśnie rządca nadchodzi. Niechże mu pan nie powie bodaj, że to ja go wydałem.

SCENA TRZECIA

HARPAGON, KOMISARZ, WALERY, JAKUB

HARPAGON

827

Zbliż się tu, wyznaj najczarniejszy postępek, najniegodziwszy zamach, jaki kiedykolwiek popełniono na ziemi!

WALERY

828

O co chodzi?

HARPAGON

829

Jak to, zdrajco! Nie rumienisz się za swą zbrodnię?

WALERY

830

Jaką zbrodnię?

HARPAGON

831

Jaką zbrodnię, bezwstydny! Nie wiesz niby, o czym mówię! Próżno udawać; cała rzecz odkryta; dowiedziałem się o wszystkim. Jak śmiałeś nadużyć mej dobroci, wciskać się w dom, aby mnie zdradzić, aby mnie podejść w sposób tak haniebny?

WALERY

832

Panie, skoro więc wszystko odkryto, nie będę szukał wykrętów, nie chcę się niczego wypierać.

JAKUB

na stronie
833

Ej, ej, czyżbym, sam o tym nie wiedząc, trafił w sedno?

WALERY

834

Zamiarem moim było mówić z panem, i czekałem tylko pomyślniejszych okoliczności; ale, skoro tak się stało, zaklinam, byś się nie unosił i raczył wysłuchać mego usprawiedliwienia.

HARPAGON

835

I cóż za usprawiedliwienie możesz przytoczyć, złodzieju nikczemny?

WALERY

836

Och, panie, nie zasłużyłem na takie nazwisko. To prawda, zawiniłem ciężko względem pana, ale, zważywszy wszystko, błąd mój jest do przebaczenia.

HARPAGON

837

Jak to? Do przebaczenia! Taka zasadzka! Taki bezczelny rabunek!

WALERY

838

Przez litość, nie unoś się pan takim gniewem. Skoro mnie wysłuchasz, przekonasz się, że zło nie jest tak wielkie, jak się wydaje.

HARPAGON

839

Nie tak wielkie, jak się wydaje! Jak to! To moja krew, moje wnętrzności, ty wisielcze!

WALERY

840

Krew pańska nie dostała się w niegodne ręce. Osoba moja i pochodzenie nie przynoszą jej bynajmniej wstydu; nie stało się zgoła nic, czego bym nie mógł naprawić.

HARPAGON

841

Tego też żądam, abyś oddał to, coś zrabował.

WALERY

842

Honor pański otrzyma pełne zadośćuczynienie.

HARPAGON

843

Tu nie chodzi o żaden honor. Ale powiedz, co cię popchnęło do takiego czynu?

WALERY

844

Och! i pan pyta?

HARPAGON

845

Oczywiście, że pytam!

WALERY

846

Bóstwo, niosące z sobą uniewinnienie błędów, do których przywodzi: miłość.

HARPAGON

847

Miłość?

WALERY

848

Tak.

HARPAGON

849

Ładna miłość, słowo daję: miłość do moich dukatów!

WALERY

850

Nie, panie, nie bogactwa mnie skusiły; nie to mnie wcale olśniło. Przysięgam zrzec się wszelkich pretensji do twego majątku, bylebyś mi zostawił to, co posiadam.

HARPAGON

851

Nie zostawię, u wszystkich diabłów! Nic nie zostawię! A to szczyt bezczelności: chcieć zatrzymać owoc kradzieży, jakiej się na mnie dopuścił!

WALERY

852

Czyż pan to nazywasz kradzieżą?

HARPAGON

853

Czy ja to nazywam kradzieżą? Taki skarb!

WALERY

854

Prawda, skarb najcenniejszy, jaki pan posiadasz, to pewna; ale nie tracisz go przecież, zostawiając go w moich rękach. Błagam pana na kolanach o ten skarb tak pełen uroku; jeśli masz trochę serca, nie możesz mi go odmówić.

HARPAGON

855

Ani mi w głowie! Cóż to wszystko ma znaczyć?

WALERY

856

Przysięgliśmy sobie wiarę i uczyniliśmy ślub, że nic nas nie rozdzieli.

HARPAGON

857

Znakomita przysięga! Paradne śluby!

WALERY

858

Tak, przyrzekliśmy sobie, że będziemy do siebie należeć na zawsze…

HARPAGON

859

Już ja ci to wybiję z głowy, bądź pewny!

WALERY

860

Śmierć tylko jedna zdoła nas rozłączyć.

HARPAGON

861

A to się zapalił do moich pieniędzy!

WALERY

862

Mówiłem już, nie chciwość popchnęła mnie do tego. Nie te sprężyny, które pan przypuszcza, poruszały mym sercem; pobudki szlachetniejszej natury stały się źródłem tego postępku.

HARPAGON

863

On chce tu we mnie wmówić, że przez miłość chrześcijańską dybie na moje pieniądze. Ale ja dam sobie z tobą radę, bezczelny obwiesiu! Sąd zrobi z tobą należyty porządek.

WALERY

864

Uczynisz pan, jak zechcesz; jestem gotów przecierpieć wszystko z twojej ręki; ale błagam pana, bądź przekonany, że jeśli stało się złe, mnie jednego należy oskarżać. Córka pańska nie ponosi w tym żadnej winy.

HARPAGON

865

Myślę sobie! Doprawdy, to byłoby dość szczególne, gdyby córka miała maczać palce w takim łajdactwie. Ale, przede wszystkim, chcę odebrać mą własność: zaraz mi tu śpiewaj, gdzie ją ukryłeś.

WALERY

866

Ja? Jest jeszcze tu, u pana.

HARPAGON

na stronie
867

O moja droga szkatułka! (Głośno) Mówisz, że nie opuściła domu?

WALERY

868

Nie, panie.

HARPAGON

869

No, a powiedz teraz: nie naruszyłeś jej?

WALERY

870

Ja, naruszyć? Ach, krzywdę pan jej robisz, tak samo jak i mnie; pałałem dla niej jedynie uczuciem niewinnym i pełnym szacunku.

HARPAGON

na stronie
871

Pałał do mojej szkatułki!

WALERY

872

Wolałbym raczej umrzeć, niż obrazić ją by myślą najlżejszą: zbyt jest na to czysta i uczciwa.

HARPAGON

na stronie
873

Moja szkatułka zbyt uczciwa!

WALERY

874

Jedynym mym pragnieniem było posiadać szczęście jej widoku; żadna zbrodnicza myśl nie skalała uczucia, jakim natchnęły mnie jej cudne oczy.

HARPAGON

na stronie
875

Cudne oczy mojej szkatułki! Mówi jak kochanek o kochance.

WALERY

876

Pani Claude wie wszystko i może zaświadczyć, jak się rzeczy miały.

HARPAGON

877

Co? Ona jest wspólniczką tej sprawki?

WALERY

878

Tak, panie; była świadkiem naszych wzajemnych zobowiązań i dopiero upewniwszy się o uczciwości mych zamiarów, pomogła mi nakłonić pańską córkę, aby przyjęła me słowo i dała mi swoje.

HARPAGON

na stronie
879

A to co znowu? Czyżby obawa przed sądem pomieszała mu zmysły? (Do Walerego) Cóż ty tu bredzisz o jakiejś córce?

WALERY

880

Mówię, panie, że zaledwie z największym trudem zdołałem nakłonić jej skromność do pragnień mej miłości.

HARPAGON

881

Czyją znów skromność?

WALERY

882

Córki pańskiej; i zaledwie wczoraj dała się namówić do podpisania wzajemnych przyrzeczeń małżeństwa.

HARPAGON

883

Córka podpisała przyrzeczenie małżeństwa?

WALERY

884

Tak, panie, i ja podpisałem je również.

HARPAGON

885

O nieba! nowe nieszczęście!

JAKUB

do komisarza
886

Pisz pan, panie komisarzu.

HARPAGON

887

O cóż za zbieg niedoli! Cóż za nawał rozpaczy! (Do komisarza) Dalej, pełń pan obowiązki swego urzędu; opisz go w protokóle, jako opryszka i uwodziciela.

JAKUB

888

Jako opryszka i uwodziciela.

WALERY

889

Nie zasłużyłem na te imiona, i, gdy się wykryje, kim jestem…

SCENA CZWARTA

HARPAGON, ELIZA, MARIANNA, WALERY, FROZYNA, JAKUB, KOMISARZ

HARPAGON

890

Ha, córko wyrodna! córko niegodna takiego ojca! Tak wypełniasz nauki, jakich ci nie szczędziłem? Śmiesz wdawać się w miłostki z tym tu nikczemnym złodziejem, zaręczasz się poza mymi plecami, bez mego zezwolenia! Ale zawiedliście się oboje. (Do Elizy) Drzwi i tęga kłódka będą najlepszą gwarancją twego posłuszeństwa; (do Walerego) A dla ciebie, bezczelny obwiesiu, szubienica będzie jedyną odpowiedzią!

WALERY

891

Nie pańskie uniesienie będzie sędzią w tej sprawie. Mam nadzieję, że będę wysłuchany przynajmniej, zanim usłyszę wyrok.

HARPAGON

892

Omyliłem się; nie, nie szubienica; kołem łamać cię będą żywcem!

ELIZA

klękając przed Harpagonem
893

Ach, ojcze, chciej okazać bardziej ludzkie uczucia; nie pozwól rodzicielskiej władzy posunąć się do ostatnich granic surowości. Nie unoś się wybuchem gniewu; racz dać na chwilę przystęp spokojniejszej rozwadze. Zadaj sobie trud poznania bliżej osoby, której wybór cię tyle oburza. On jest zgoła inny, niż sobie wyobrażasz; mniej dziwnym byś znajdował, że oddałam mu serce, gdybyś wiedział, że bez jego poświęcenia utraciłbyś mnie, ojcze, na zawsze. Tak, ojcze, to on wybawił mnie ze strasznego niebezpieczeństwa, które, jak wiesz, przebyłam niedawno; jemu to winien jesteś życie córki, którą…

HARPAGON

894

To wszystko banialuki; wolałbym, by ci się pozwolił utopić, niż żeby uczynił to, co uczynił.

ELIZA

895

Ojcze, zaklinam cię, przez miłość ojcowską, abyś…

HARPAGON

896

Nie, nie, nie chcę słyszeć; sprawiedliwość niechaj robi swoje.

JAKUB

na stronie
897

Zapłacisz za moje plecy.

FROZYNA

na stronie
898

A to szczególna awantura!

SCENA PIĄTA

ANZELM, HARPAGON, ELIZA, MARIANNA, FROZYNA, WALERY, KOMISARZ, JAKUB

ANZELM

899

Cóż to, panie Harpagonie? widzę cię wielce wzburzonym.

HARPAGON

900

Och, panie Anzelmie, jestem najnieszczęśliwszym z ludzi; cóż za za wikłania i kłopoty, właśnie w chwili naszego kontraktu! Kradną mi honor, mienie; mordują mnie, zabijają! Oto łotr, zdrajca, który pogwałcił najświętsze prawa; wślizgnął się w dom pod maską mego sługi, aby mnie okraść i uwieść mi córkę!

WALERY

901

Co to za kradzież, o której pan ciągle bredzisz?

HARPAGON

902

Tak, wymienili z sobą przyrzeczenie małżeństwa. Ta zniewaga ciebie przede wszystkim dotyczy, panie Anzelmie; tyś powinien wytoczyć skargę i przeprowadzić na swój koszt wszelkie kroki prawne, aby się pomścić za jego zuchwalstwo.

ANZELM

903

Nie jest moim zamiarem zaślubiać kogokolwiek przemocą, ani zabiegać o serce, które nie jest wolne; ale co do pańskiej sprawy, gotów ją jestem popierać jak własną.

HARPAGON

904

Oto pan komisarz, bardzo dzielny człowiek, przyrzekł mi wypełnić swoje zadanie z całą sumiennością. (Do komisarza, wskazując Walerego) Opisz go pan, opisz, jak należy, i przedstaw zbrodnię w najjaskrawszym świetle.

WALERY

905

Nie pojmuję, jakiej zbrodni może się ktoś dopatrzyć w miłości, którą żywię dla pańskiej córki. Skoro się okaże, kim jestem, kara, która wedle pańskiego mniemania czeka mnie za te tajemne zaręczyny…

HARPAGON

906

Drwię sobie z waszych baśni; roi się dziś na świecie od tych dobrze urodzonych opryszków, szalbierzy, ciągnących korzyść z tego, że ich nikt nie zna, i ubierających się bezczelnie w byle znakomite nazwisko.

WALERY

907

Wiedz pan, że nazbyt dumny jestem, aby się stroić w coś, do czego bym nie miał prawa. Cały Neapol może zaświadczyć o mym urodzeniu.

ANZELM

908

Ho, ho! uważaj tylko, co mówisz. Ryzykujesz więcej, niż myślisz; mówisz wobec człowieka, który cały Neapol zna na wylot i który z łatwością może się poznać na twoich powiastkach.

WALERY

wkładając z dumą kapelusz
909

Nie jestem człowiekiem, który by się mógł czego obawiać; a jeśli Neapol jest panu tak znany, wiesz pewno, kto był don Tomasz d'Alburci.

ANZELM

910

Pewnie, że wiem; mało kto znał go tak, jak ja.

HARPAGON

911

Don Tomasz, czy don Marcin, nic mnie nie obchodzi. (Spostrzegając, że dwie świece się palą, gasi jedną.)

ANZELM

912

Za pozwoleniem, daj mu pan mówić; zobaczymy, co chce powiedzieć…

WALERY

913

Chcę powiedzieć, że jemu to właśnie zawdzięczam światło dzienne.

ANZELM

914

Jemu?

WALERY

915

Tak.

ANZELM

916

Ech, żarty sobie stroisz. Wymyśl inną historię, która ci się może lepiej powiedzie, i nie próbuj się ocalić tym łgarstwem.

WALERY

917

Niech się pan raczy liczyć ze słowami. To nie żadne łgarstwo; nie mówię nic, czego bym nie mógł dowieść.

ANZELM

918

Jak to! śmiesz mówić, że jesteś synem don Tomasza d'Alburci?

WALERY

919

Tak; i jestem gotów każdemu to w oczy powtórzyć.

ANZELM

920

Śmiałość w istocie nie lada! Dowiedz się ku swemu zawstydzeniu, że jest już lat szesnaście co najmniej, jak ten, o którym mówisz, zginął na morzu z żoną i dziećmi, uchodząc, wraz z licznymi znakomitymi rodzinami przed prześladowaniem, jakie nastąpiło po zamieszkach w Neapolu.

WALERY

921

Tak; ale pan znów dowiedz się, ku swemu zawstydzeniu, że syn jego, liczący siedem lat, wraz ze służącym ocalił się z rozbicia na hiszpańskim okręcie i że ten ocalony syn stoi oto przed tobą. Dowiedz się, że kapitan okrętu, wzruszony mą niedolą, poczuł do mnie sympatię, wychował jak własne dziecko i włożył do służby wojskowej, odkąd wiek mój na to pozwolił. Przed niedawnym czasem dowiedziałem się, że mój ojciec nie zginął, jak to zawsze przypuszczałem; gdym przejeżdżał tędy, udając się w poszukiwanie jego śladów, przez niebo zesłany przypadek dał mi poznać uroczą Elizę, widok zaś jej uczynił mnie niewolnikiem jej wdzięków. Siła mego przywiązania, oraz surowość jej ojca, zrodziły we mnie zamiar dostania się do tego domu a posłania kogo innego w poszukiwanie za rodzicami.

ANZELM

922

Ale jakie inne jeszcze świadectwa, prócz słów, mogą zaświadczyć, że cała ta historia nie jest kłamstwem, zbudowanym na pozorach prawdy?

WALERY

923

Kapitan hiszpański jako świadek; pieczątka rubinowa mego ojca; agatowa bransoleta, którą matka włożyła mi na rękę; stary Pedro, ów sługa, który ocalał wraz ze mną.

MARIANNA

924

Ach, po tym, co słyszę, i ja mogę zaświadczyć, że ty nie kłamiesz zgoła: wszystko, co mówisz, wskazuje mi jasno, że spotykam w tobie brata.

WALERY

925

Pani mą siostrą?

MARIANNA

926

Tak. Serce me zadrżało od początku twego opowiadania, matka bowiem, którą to spotkanie uczyni tak szczęśliwą, tysiąc razy powtarzała mi o niedolach rodziny. I nam niebo nie dało zginąć w opłakanym rozbiciu; jednak, ocalając nam życie, uczyniło to kosztem wolności: nas bowiem, matkę i mnie, schwytali korsarze, gdyśmy się ratowały na szczątkach okrętu. Po dziesięciu latach niewoli szczęśliwy przypadek wrócił nam swobodę; pośpieszyłyśmy do Neapolu, gdzie dowiedziałyśmy się, iż całe nasze mienie sprzedano, lecz nie mogłyśmy uzyskać żadnej wiadomości o ojcu. Udałyśmy się do Genui, gdzie matkę czekały resztki spadku, rozszarpanego w czas naszej nieobecności; stamtąd zaś, uchodząc przed barbarzyńską srogością krewnych, przybyła wraz ze mną tutaj, aby pędzić życie pełne żałości i niedostatku.

ANZELM

927

O nieba, niezbadane wyroki wasze! Jakiż to dowód, że w waszym ręku spoczywa zawsze moc czynienia cudów! Uściskajcie mnie, dzieci; chodźcie zjednoczyć wasze uniesienia ze łzami radości szczęśliwego ojca!

WALERY

928

Ty, ojcem naszym?

MARIANNA

929

Ciebież to matka opłakiwała tak długo?

ANZELM

930

Tak, córko; tak, synu; jam jest don Tomasz d'Alburci, którego niebo ocaliło z odmętów wraz z całym mieniem, jakie wiózł z sobą, i który, przez lat przeszło szesnaście, utwierdziwszy się w przekonaniu o waszej śmierci, po długich wędrówkach, pragnął zaznać w związkach z dobrą i zacną istotą pociechy przy nowym ognisku rodzinnym. Niebezpieczeństwo, jakim mi zagrażał powrót do Neapolu, kazało mi wyrzec się na zawsze zamiaru oglądania ojczyzny; znalazłszy tedy sposób sprzedania tego, com posiadał, osiadłem w tym mieście, gdzie, pod mianem Anzelma, pragnąłem ukryć pamięć nazwiska, które mnie przyprawiło o tyle udręczeń.

HARPAGON

do Anzelma
931

Więc to syn pański?

ANZELM

932

Tak.

HARPAGON

933

Na panu zatem będę poszukiwał skradzionych dziesięciu tysięcy talarów.

ANZELM

934

On miałby ukraść?

HARPAGON

935

On sam.

WALERY

936

Któż to powiedział?

HARPAGON

937

Jakub.

WALERY

do Jakuba
938

Ty to mówisz?

JAKUB

939

Przecie pan widzi, że nic nie mówię.

HARPAGON

940

Owszem. Oto właśnie komisarz przyjął jego zeznania.

WALERY

941

Pan mogłeś sądzić, że ja byłbym zdolny do tak haniebnego czynu?

HARPAGON

942

Zdolny czy niezdolny, chcę widzieć swoje pieniądze.

SCENA SZÓSTA

HARPAGON, ANZELM, ELIZA, MARIANNA, KLEANT, WALERY, FROZYNA, KOMISARZ, JAKUB, STRZAŁKA

KLEANT

943

Nie dręcz się, ojcze, i nie oskarżaj nikogo. Mam pewne poszlaki w twojej sprawie: przychodzę ci powiedzieć, że, jeżeli się zgodzisz, bym zaślubił Mariannę, otrzymasz pieniądze z powrotem.

HARPAGON

944

Gdzież są?

KLEANT

945

Nie miej o to najmniejszej obawy, są w bezpiecznym miejscu; wszystko zależy tylko ode mnie. Pozostaje ojcu zdecydować się, co wybierasz: oddać mi Mariannę czy stracić szkatułkę?

HARPAGON

946

Nic nie ruszono?

KLEANT

947

Ani szeląga. Chciej powiedzieć, czy jest twoim zamiarem przystać na to małżeństwo i dołączyć twoje zezwolenie do zgody matki, zostawiającej córce swobodę wyboru?

MARIANNA

do Kleanta
948

Ale panu jeszcze nie wiadomo, że to pozwolenie dzisiaj nie wystarcza, i że niebo, (wskazując Walerego) wraz z bratem mym, który tu stoi przed tobą, oddało mi ojca, (wskazując Anzelma) od którego zależy dziś moja ręka.

ANZELM

949

Niebo, moje dzieci, nie wraca mnie wam po to, abym się miał sprzeciwiać waszym pragnieniom. Panie Harpagonie, domyślasz się zapewne, że wybór młodej osoby skieruje się raczej do syna niż do ojca. Et, nie każ sobie tłumaczyć tego, co nie jest zbyt przyjemnie słyszeć, i zgódź się, jak ja się godzę, na te oba małżeństwa.

HARPAGON

950

Abym mógł zebrać myśli, trzeba by mi ujrzeć wprzód moją szkatułkę.

KLEANT

951

Ujrzysz ją, ojcze, zdrową i nietkniętą.

HARPAGON

952

Nie mam pieniędzy na wyposażenie dzieci.

ANZELM

953

Dobrze więc; znajdę je za pana; niech cię o to głowa nie boli.

HARPAGON

954

Zobowiązujesz się ponieść wszystkie koszty?

ANZELM

955

Ależ dobrze, owszem. No, czyś zadowolony?

HARPAGON

956

Dobrze, ale pod warunkiem, że na wesele sprawisz mi nowe ubranie.

ANZELM

957

Zgoda. Chodźmyż tedy cieszyć się radością, którą nam ten szczęsny dzień przynosi.

KOMISARZ

958

Hola, panowie, hola! Za pozwoleniem, jeśli łaska. Któż mi zapłaci za protokół?

HARPAGON

959

Nic nam już po protokole.

KOMISARZ

960

Dobrze, ale ja nie mam wcale ochoty pracować za darmo.

HARPAGON

wskazując na Jakuba
961

Jako zapłatę masz pan tu, ot, tego: możesz go powiesić.

JAKUB

962

Boże miłosierny! Jakże więc trzeba czynić? Za prawdę biją kijem, za kłamstwo chcą wieszać!

ANZELM

963

Mości Harpagonie, trzeba mu przebaczyć to oszczerstwo.

HARPAGON

964

Zapłacisz komisarza[14]?

ANZELM

965

Niech i tak będzie. A teraz pójdźmy podzielić się tym niespodzianem szczęściem z waszą matką.

HARPAGON

966

A ja pójdę uściskać moją kochaną szkatułkę.

Przypisy

[1]

miałażbyś; chciałażbyś (forma daw.) — czyżbyś miała; czy chciałabyś. [przypis edytorski]

[2]

szyldwach (daw., z niem.) — wartownik. [przypis edytorski]

[3]

hajdawery (daw., z ukr.) — obszerne spodnie, szarawary. [przypis edytorski]

[4]

kilka sprzączek — Wedle dawnej mody przypinano spodnie do kaftana za pomocą sprzączek, ale modnisie zaczęli je pokrywać obfitością wstążek. [przypis tłumacza]

[5]

dwadzieścia pistoli — Pistol wynosił wówczas 11 funtów; 20 pistoli = 220 funtów. [przypis tłumacza]

[6]

szlachcic to herbowy — docinek pod adresem dość rozpowszechnionej wówczas samozwańczej szlachty, rekrutującej się ze zbogaconych mieszczan, uzurpujących sobie ten tytuł. [przypis tłumacza]

[7]

faktor, którego nam polecono, człowiek ruchliwy i bardzo oddany, mówi, że na głowie by stanął dla pana, i zapewnia, że sama fizjognomia pańska usposobiła go jak najżyczliwiej — Stała formułka lichwiarzy, iż powołują się na swą wyjątkową życzliwość dla klienta. [przypis tłumacza]

[8]

Panurg — Postać ze słynnego dzieła Rabelais Pantagruel. [przypis tłumacza]

[9]

spuścić się na kogoś (daw.) — zaufać komuś, polegać na kimś. [przypis edytorski]

[10]

lizun — dziś raczej: lizus. [przypis edytorski]

[11]

do kwartału — w ciągu trzech miesięcy. [przypis edytorski]

[12]

zdolen (daw.) — zdolny. [przypis edytorski]

[13]

dostać odkosza (daw.) — oświadczyć się i nie zostać przyjętym. [przypis edytorski]

[14]

zapłacisz komisarza — dziś popr.: zapłacisz komisarzowi. [przypis edytorski]

15 zł

tyle kosztują 2 minuty nagrania audiobooka

35 zł

tyle kosztuje redakcja jednego krótkiego wiersza

55 zł

tyle kosztuje przetłumaczenie 1 strony z jęz. angielskiego na jęz. polski

200 zł

tyle kosztuje redakcja 20 stron książki

500 zł

Dziękujemy za Twoje wsparcie! Uzyskujesz roczny dostęp do przedpremierowych publikacji.

20 zł /mies.

Dziękujemy, że jesteś z nami!

35 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na opłacenie jednego miesiąca utrzymania serwera, na którym udostępniamy lektury szkolne.

55 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na nagranie audiobooka, np. z baśnią Andersena lub innego o podobnej długości.

100 zł /mies.

W ciągu roku twoje wsparcie pozwoli na zredagowanie i publikację książki o długości 150 stron.

Bezpieczne płatności zapewniają: PayU Visa MasterCard PayPal

Dane do przelewu tradycyjnego:

nazwa odbiorcy

Fundacja Wolne Lektury

adres odbiorcy

ul. Marszałkowska 84/92 lok. 125, 00-514 Warszawa

numer konta

75 1090 2851 0000 0001 4324 3317

tytuł przelewu

Darowizna na Wolne Lektury + twoja nazwa użytkownika lub e-mail

wpłaty w EUR

PL88 1090 2851 0000 0001 4324 3374

Wpłaty w USD

PL82 1090 2851 0000 0001 4324 3385

SWIFT

WBKPPLPP

x
Skopiuj link Skopiuj cytat
Zakładka Istniejąca zakładka Notka
Słuchaj od tego miejsca