Spis treści
- Anioł: 1 2 3 4 5
- Bezpieczeństwo: 1
- Bóg: 1
- Brat: 1
- Car: 1
- Chciwość: 1
- Chleb: 1
- Choroba: 1
- Chrystus: 1
- Ciało: 1 2
- Cierpienie: 1
- Cisza: 1
- Cmentarz: 1 2
- Cud: 1 2 3 4 5
- Czary: 1
- Dama: 1
- Dom: 1 2
- Drzewo: 1
- Duch: 1
- Dusza: 1 2
- Dziecko: 1 2 3
- Emigrant: 1 2 3
- Głód: 1 2
- Gniew: 1
- Grób: 1 2 3 4
- Grzech: 1
- Gwiazda: 1
- Jabłko: 1
- Kapłan: 1
- Kara: 1 2
- Katastrofa: 1
- Kłamstwo: 1
- Kłótnia: 1
- Kondycja ludzka: 1 2 3
- Koń: 1
- Krew: 1
- Ksiądz: 1 2
- Kwiaty: 1 2
- Los: 1 2 3 4
- Ludożerca: 1
- Matka: 1
- Mądrość: 1
- Melancholia: 1 2
- Mędrzec: 1 2
- Miłość platoniczna: 1
- Młodość: 1
- Modlitwa: 1 2 3
- Nacjonalizm: 1
- Nadzieja: 1 2 3
- Narodziny: 1
- Naród: 1 2
- Nauka: 1
- Niebo: 1 2 3
- Noc: 1
- Obcy: 1
- Odrodzenie: 1 2 3
- Ofiara: 1 2 3 4
- Ogień: 1
- Ojciec: 1 2
- Ojczyzna: 1
- Okrucieństwo: 1
- Omen: 1
- Opieka: 1
- Pająk: 1
- Pamięć: 1 2
- Patriota: 1 2 3 4 5 6
- Piękno: 1 2
- Pocałunek: 1
- Podstęp: 1
- Pogrzeb: 1
- Pokora: 1
- Pokuta: 1
- Polak: 1
- Poświęcenie: 1 2 3
- Powstanie: 1
- Praca: 1
- Proroctwo: 1 2
- Prorok: 1 2 3
- Przeczucie: 1
- Przemijanie: 1
- Przyjaźń: 1
- Przywódca: 1 2 3
- Ptak: 1 2 3 4 5
- Radość: 1
- Religia: 1 2
- Rewolucja: 1
- Rozpacz: 1 2
- Ryba: 1
- Rycerz: 1
- Samobójstwo: 1
- Samotność: 1
- Sąd: 1
- Sen: 1
- Sierota: 1
- Słońce: 1 2
- Smutek: 1 2 3
- Strach: 1 2
- Syberia: 1 2
- Syn: 1
- Szaleniec: 1
- Szaleństwo: 1 2
- Szantaż: 1
- Szatan: 1 2
- Szlachcic: 1
- Śmierć: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
- Śmierć bohaterska: 1
- Światło: 1
- Świątynia: 1
- Tajemnica: 1
- Tęsknota: 1 2 3 4 5
- Trucizna: 1
- Trup: 1 2 3 4 5
- Uczeń: 1
- Uczta: 1
- Uroda: 1
- Urzędnik: 1
- Walka: 1
- Walka klas: 1
- Wiatr: 1
- Wierność: 1
- Wierzenia: 1 2
- Więzienie: 1 2
- Więzień: 1 2
- Wina: 1
- Władza: 1
- Wspomnienia: 1
- Wygnanie: 1 2 3 4 5 6
- Zbrodniarz: 1
- Zemsta: 1
- Zmartwychwstanie: 1 2
- Zwątpienie: 1
- Zwierzęta: 1
- Żałoba: 1 2
- Żona: 1
Uwspółcześniono pisownię wielką literą: ziemię Sybirską > Ziemię Sybirską; lud Sybirski > Lud Sybirski; wygnańców Barskich > wygnańców barskich; morze Genezaretańskie > Morze Genezaretańskie; z żydami i z cyganami > z Żydami i z Cyganami;
Uwspółcześniono pisownię łączną / rozdzielną: któryby > który by; dla czego > dlaczego; niepamiętam > nie pamiętam; gdzieindziej > gdzie indziej itp.
Zachowano bez zmian pisownię z é pochylonym, pisownię w nazwie Syberya oraz daw. formy fleksyjne typu tém, śniegowém, mię — ze względu na szczególny charakter utworu, stylizowany na archaiczną polszczyznę biblijną.
Uwspółcześniono interpunkcję, np.: Lecz niech będzie jak żądasz > Lecz niech będzie, jak żądasz; A zbudziwszy się Anhelli, usiadł i zapytał, co się z nim stało? > A zbudziwszy się, Anhelli usiadł i zapytał, co się z nim stało. Nie uwspółcześniano interpunkcji w zdaniach typu: A przybliżywszy się Anhelli ku owemu Aniołowi, spojrzał na niego;
Anhelli
Rozdział I
1Wygnanie, Dom, SyberiaPrzyszli wygnańcy na Ziemię Sybirską[1], i obrawszy miejsce szerokie, zbudowali dom drewniany, aby zamieszkać razem w zgodzie i w miłości braterskiéj; było zaś ich około tysiąca ludzi z różnego stanu.
2A rząd dostarczył im niewiast, aby się żenili, albowiem dekret mówił, że posłani są na zaludnienie.
3Przez jakiś czas był pomiędzy nimi wielki porządek i wielki smutek, albowiem nie mogli zapomnieć, że są wygnańcami i że już nie zobaczą ojczyzny; chyba Bóg zechce…
4Mędrzec, PatriotaA gdy już zbudowali dom i każdy się zajął swoją pracą, oprócz ludzi, którzy chcieli, aby je[2] nazywano mądrymi i zostawali w bezczynności, mówiąc: oto myślimy o zbawieniu ojczyzny, ujrzeli raz wielką gromadę ptaków czarnych, lecącą z północy.
5Za ptakami zaś ukazał się obóz, jakoby i tabor[3], i sanie zaprzężone psami, i trzoda renów[4] z gałęzistymi rogami, i ludzie na łyżwach niosący oszczepy; był to cały Lud Sybirski.
6Przywódca, KapłanNa czele zaś szedł król ludu, a zarazem ksiądz, ubrany podług zwyczaju w futrach i w koralach, na głowie zaś miał wieniec z wężów nieżywych zamiast korony.
7Więc mocarz ów, przybliżywszy się do gromady wygnańców, przemówił językiem ich ziemi: Witajcie!
8Ojczyzna, TęsknotaOto ja znałem ojców waszych także nieszczęśliwych i widziałem, jak żyli bogobojnie i umierali, mówiąc: Ojczyzno! Ojczyzno!
9Więc chcę być przyjacielem waszym i zrobić przymierze między wami a moim ludem, abyście byli w ziemi gościnnej i w kraju dobrze życzących.
10A z ojców waszych już nie żyje żaden, oprócz jednego, który jest już stary i mnie sprzyja; a mieszka stąd daleko w samotnéj chacie.
11Mędrzec, Obcy, PrzyjaźńJeżeli chcecie, aby przyjaciel ojców waszych był przewodnikiem waszym, zostanę z wami i lud mój opuszczę; albowiem wy jesteście nieszczęśliwsi.
12Mówił jeszcze dłużéj starzec ów, i uszanowali go, i zaprosili do swojéj szopy.
13I zrobiono przymierze z Ludem Sybirskim, który się rozszedł i zamieszkał w swoich śnieżnych siołach[5]; a król jego został z wygnańcami, aby je[6] pocieszał.
14Mądrość, NacjonalizmI dziwiono się mądrości jego, mówiąc: oto jéj zapewne od ojców naszych nabył, a słowa jego są od przodków naszych.
15Nazywano go zaś Szamanem, tak albowiem nazywa Lud Sybirski królów i księży swoich, którzy są czarownikami.
Rozdział II
16Melancholia, Tęsknota, Wygnanie, Emigrant, LosRozpatrzywszy się Szaman w sercach owéj zgrai wygnańców, rzekł sam w sobie: zaprawdę, nie znalazłem tu, czegom szukał, oto serca ich słabe są i dadzą się podbić smutkowi.
17Dobrzy byliby z nich ludzie w szczęściu, ale je[7] nędza przemieni w ludzi złych i szkodliwych. Co uczyniłeś, Boże!
18Azaż[8] każdemu kwiatowi[9] nie dajesz dokwitać tam, gdzie mu jest ziemia i życie właściwe? Dlaczegóż ci ludzie mają ginąć?
19Proroctwo, OfiaraUczeńWybiorę więc jednego z nich i ukocham go jak syna, a umierając oddam mu ciężar mój, i większy ciężar niż mogą unieść inni, aby w nim było odkupienie.
20I pokażę mu wszystkie nieszczęścia téj ziemi, a potem zostawię samego w ciemności wielkiéj z brzemieniem myśli i tęsknot na sercu.
21To powiedziawszy, przywołał do siebie młodzieńca imieniem Anhelli i, położywszy na nim ręce, wlał w niego miłość serdeczną dla ludzi i litość.
22A obróciwszy się do gromady, rzekł: odejdę z tym młodzieńcem, abym mu pokazał wiele rzeczy bolesnych, a wy zostaniecie sami uczyć się, jak znosić głód, nędzę i smutek.
23Nadzieja, Grób, OdrodzenieAle miejcie nadzieję; bo nadzieja przyjdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych.
24A to, o czém pomyślicie, wypełni się i wielka radość będzie na ziemi w on[10] dzień zmartwychwstania.
25Lecz wy będziecie w grobach, i całuny[11] będą na was spróchniałe; wszakże wasze groby będą święte, a nawet Bóg od ciał waszych odwróci robaki, i ubierze was w umarłych dumną powagę… Będziecie piękni,
26Tak jak ojcowie wasi, którzy są w grobach; bo spojrzyjcie na każdą czaszkę ich; nie zgrzyta ani cierpi, lecz spokojną jest i zdaje się mówić: dobrzem uczyniła.
27Los, Kondycja ludzkaCzuwajcie nad sobą, bo jesteście jak ludzie stojący na podniesieniu; a ci, co przyjdą, widzieć was będą.
28Dusza, TajemnicaOto powiedziałbym wam tajemnicę, że jednych dusze idą w słońce, a drugich dusze oddalają się od słońca na ciemne gwiazdy, lecz nie zrozumiecie mnie!
29Powiedziałbym wam, dlaczego żyjecie i dlaczego się rodzą miliony dusz nowych, i na jaki cel dane jest ciało; lecz nie pojmiecie mnie!
30ŚmierćLecz mówię wam, bądźcie spokojni nie o jutro, lecz o dzień, który będzie jutrem śmierci waszéj.
31A gorsze jest jutro życia, niż jutro śmierci. Choć nie tak myślą ludzie podli i ludzie małego serca.
32Prorok, CudZwątpienieRzekły więc do Szamana zgraje: któż ci dał władzę nauczać o życiu i o śmierci? Oto mamy między sobą księży, do nich należy słowo boskie.
33Na to im odpowiedział Szaman: słyszeliście o Mojżeszu i o cudach, które czynił? Jam jest Mojżesz między Sybirskim Ludem, a cudy czyniłem straszniejsze, niż tamten, co przed wiekami.
34A nie wyszedłże z zorzy północnéj Anioł, kiedym go wywołał z płomieni? Spytajcie ludu mojego.
35Na moje słowo ten śnieg stał się krwią, a to słońce sczerniało jak węgiel; wiele bowiem we mnie jest Boga.
36Naród, Dziecko, OdrodzenieLecz nie kuście mnie o cudy; albowiem jesteście ludem starym, a wskrzesić was cudem jest. Oto proście Boga,
37Aby was wskrzesił, mówię, i dobył z mogiły, i uczynił was narodem, który drugi raz kładziony jest w kołysce i spowity, by wyrósł prosty i nie skrzywiony na ciele.
38Tak mówił Szaman i nie śmieli mu odpowiedzieć wygnańce[12]; lecz przyrzekli z Ludem Sybirskim chować przymierze.
Rozdział III
39A oto raz nocą obudził Szaman Anhellego, mówiąc mu: nie śpij, ale chodź ze mną, albowiem są rzeczy ważne na pustyni.
40Wdziawszy więc białą szatę, Anhelli udał się za starcem, i szli przy blasku gwiazd.
41Chleb, Religia, SzantażDzieckoKsiądzNiedaleko więc zaszedłszy, ujrzeli obóz cały małych dzieciątek i pacholąt[13] gnanych na Sybir, które odpoczywały przy ogniu.
42GłódA we środku gromadki siedział pop na tatarskim koniu, mający u siodła dwa kosze z chlebem.
43Wierzenia, WiernośćI zaczął owe dzieciątka nauczać podług nowéj wiary ruskiéj i podług nowego katechizmu.
44I pytał dzieci o rzeczy niegodne, a pacholęta odpowiadały mu, przymilając się, albowiem miał u siodła kosze z chlebem i mógł je nakarmić; a były głodne.
45Więc obróciwszy się ku Anhellemu, Szaman rzekł: powiedz! nie przebrałże miary ten ksiądz, zasiewając złe ziarno i każąc[14] czystość dusz tych maleńkich?
46CarOto zapomniały już płakać po matkach swoich i tu się wdzięczą do chleba jak małe szczeniątka; szczekając rzeczy złe i które są przeciwko wierze.
47Powiadając, że Car jest głową wiary i że w nim jest Bóg, i że nic nie może rozkazać przeciwko Duchowi Świętemu, nakazując nawet rzeczy podobne zbrodniom, albowiem w nim jest Duch Święty.
48Ogień, Kara, Cud, Śmierć, Koń, CzaryUżyję więc przeciwko temu księdzu ognia niebieskiego, aby go spalić, i stracę go w oczach dzieciątek.
49A skoro wyrzekł Szaman słowo przekleństwa, zapalił się ów pop na koniu i wyszły mu z piersi płomienie, które się złączyły w powietrzu nad głową.
50I przelękniony koń unosić go zaczął po stepie palącego się; a potem wzdrygnąwszy się, zrzucił z siebie węgiel siedzący na siodle do ostatka.
51A oto na owém próchnie człowieka chodziły skry… jak owe iskierki, które są na spalonym papierze błędne i snujące się w różne strony.
52Przybliżywszy się więc Szaman ku dzieciątkom, rzekł: nie lękajcie się; Bóg z wami.
53Ogień przestraszył was jak gołąbki śpiące, aleście zasypiały w domie[15] pożaru i ciałka wasze już więdły.
54I wyciągały do starca rączki owe dzieciny, krzycząc: staruszku, weź nas z sobą!
55Śmierć, LosI rzekł Szaman: gdzież was zaprowadzę? Oto ja idę w drogę śmierci, chcecież, abym was wziął i ukrył pod płaszczem, i wysypał was z poły mojéj przed Panem Bogiem.
56Odpowiedziały mu dzieciątka: weź nas i zaprowadź nas szerokimi gościńcami aż do matek naszych.
57Polak, PatriotaI wszystkie krzyczeć zaczęły z wielką dumą: my Polaki[16], odprowadź nas do ojczyzny i do matek naszych, aż Szaman począł płakać, uśmiechając się…
58I nie mógł odejść, bo mu jedna dziecina usnęła na płaszczu, i na pole płaszcza jego, wtenczas gdy rozmawiał.
59A przybywszy, kozacy[17] patrzali w zadumieniu na owe dzieło; i zaczęli odganiać dzieciątka od ludzi obcych, nie śmiejąc jednak bić żadne, pamiętni na ów ogień.
Rozdział IV
60I przechodził Szaman z Anhellim pustymi drogami Syberyi, gdzie stały turmy[18].
61WięzieńI widzieli twarze niektórych więźni[19] przez kraty patrzących się na niebo smutne i blade.
62Trup, Zmartwychwstanie, CudA przy jednéj z onych turm spotkali ludzi niosących trumny, i zatrzymał je Szaman, każąc otworzyć.
63Więc gdy zdjęto trumien wieka, wzdrygnął się Anhelli, widząc, że umarli byli jeszcze w łańcuchach, i rzekł: Szamanie, oto się boję, żeby nie zmartwychwstali ci umęczeni.
64Obudź którego z nich, albowiem masz siłę cudów; obudź tego starca z siwą brodą i z białymi włosami, bo mi się zdaje, żem go znał żywym.
65A Szaman, spojrzawszy surowo, rzekł: cóż więc? Oto go wskrzeszę, a ty go znów zabijesz. Zaprawdę, i dwa razy go wskrzeszę i dwa razy od ciebie śmierć weźmie.
66Smutek, Śmierć, BezpieczeństwoLecz niech będzie, jak żądasz, abyś wiedział, że śmierć nas ochrania od smutków, które już się były w drogę ku nam wybrały, a znalazły nas martwymi.
67Tak mówiąc, spojrzał Szaman na starca w trumnie i rzekł: wstań! A ciało w łańcuchach podniosło się i usiadło, patrząc się na ludzi jak człowiek śpiący.
68A poznawszy go wtenczas, Anhelli rzekł: witaj, człowieku możny niegdyś w radzie i jeden z najmędrszych.
69Więzienie, Władza, Wina, Kłamstwo, PodstępCóż więc przywiodło ciebie w więzieniu, abyś się spłaszczył przed władzą i czynił owe wyznanie winy, o którym słyszeliśmy?
70NaródDlaczego zaparłeś się serca twojego i przeszłości twojéj? Czy ci mękami odebrano rozum i pamięć? Cóżeś uczynił!
71Zaszkodziłeś nam; albowiem dziś mówią do nas ludzie obcy: oto przewodnicy wasi zapierają się i zmieniają serca dla narodu, a tylko ludzie mali trwają w stałości.
72Ta więc stałość małych uporem jest, gdy ludzie pierwsi w narodzie uznają błąd swój, nie spodziewając się nawet przebaczenia.
73A gdy to mówił Anhelli, stało się podług słów Szamana, że wskrzeszony ów, jęknąwszy, umarł na nowo.
74Rzekł więc Szaman: zabiłeś go, Anhelli, powtarzając ludzkie obmowy i oszczerstwo, o którym nie wiedział przed śmiercią.
75Lecz ja go wskrzeszę raz drugi, a ty się strzeż, abyś go powtórnie o śmierć nie przyprawił.
76To powiedziawszy, zbudził umarłego, i podniósł się ów człowiek w trumnie, łzy wylewając z otwartych powiek.
77I rzekł doń Anhelli: przebacz, bom nie wiedział, że mówię obmowę i oszczerstwo.
78PtakBratOto widziałem cię w radzie narodu z bratem twoim i widziałem wasze dwie głowy zawsze razem, a białością podobne dwom gołębiom, które razem zlatują na proso.
79Bo zaprawdę, że jak dwaj gołębiowie[20] zlatywaliście na urnę projektów i wyłuszczaliście ziarno praw; a na plewy[21] wasze zlatywali się maleńcy wróblowie[22], świergocąc o rzeczach mniejszéj wagi.
80Przebacz mi, że was równam ptakom bożym i rzeczom błahym; ale białość wasza i prostota tak każe.
81O nieszczęśliwi! Oto jeden na cmentarzu Sybirskim szuka spocznienia[23], a drugi leży pod różami i cyprysami[24] Sekwany[25]. Biedni gołębiowie i rozłączeni, i umarli!
82Usłyszawszy owe słowa, wskrzeszony krzyknął: mój brat! i powalił się w trumnie, i umarł.
83A Szaman rzekł do Anhellego: na cóżeś mu powiedział o śmierci brata? Oto chwila, a dowiedziałby się od Boga i spotkałby się z bratem miłym w krainie niebieskiéj.
84Stało się! Niech zakryją te trumny i zaniosą je na cmentarz. A ty nie proś mnie więcéj, abym wskrzeszał tych, którzy śpią i odpoczywają.
Rozdział V
85I tak odbywali Szaman z Anhellim wędrówkę po ziemi smutnéj i po gościńcach pustych, i pod szumiącymi lasami Syberyi, spotykając ludzi cierpiących i pocieszając ich.
86A oto jednego wieczora przechodzili około cichéj i stojącéj wody, nad którą rosło kilka wierzb lamentujących i mało sosen.
87Melancholia, Ryba, Niebo, Religia, ProrokA Szaman, ujrzawszy wyskakujące rybki ku zorzy wieczornéj, rzekł: oto widzisz tę płotkę[26], co przeleciała przez powietrze i znów utonęła.
88A teraz opowiada siostrom swoim na dnie, że zobaczyła niebo, i opowiada o niebie różne rzeczy, i z tego ma sławę między inszymi rybkami.
89Słuchając więc powieści o niebiosach, zapłyną do sieci i jutro będą sprzedawane na rynku.
90Nie jestże to nauka dla ludzi i dla tych, którzy za ludźmi rozpowiadającymi o Bogu i o niebiosach wędrują girlandami, a tak dają się ułowić sieciom ludzkim i sprzedawani są.
91A chorobą zgubną, mówię, jest melancholia i zamyślenie się zbytnie o rzeczach duszy.
92Dwie są bowiem melancholie: jedna jest z mocy, druga ze słabości; pierwsza jest skrzydłami ludzi wysokich, druga kamieniem ludzi topiących się.
93Mówię ci o tém, albowiem poddajesz się smutkowi i tracisz nadzieję.
94PrzywódcaTak mówiąc, nadeszli na gromadę Sybirców, którzy łowili ryby w jeziorze. A rybacy owi, spostrzegłszy Szamana, przybiegli ku niemu, mówiąc: Królu nasz! Opuściłeś nas dla ludzi obcych i smutni jesteśmy, nie widząc ciebie między nami.
95Zostań przez tę noc, a zastawimy wieczerzę i pościelemy ci łoże w łodzi.
96Usiadł więc Szaman na ziemi, a kobiety i dzieci rybaków otoczyły go i zadawały mu różne pytania, na które Szaman odpowiadał z uśmiechem, bo były błahe.
97Lecz po wieczerzy, gdy wstał księżyc i rozciągnął swoje światło po gładkiéj wodzie, jakoby gościniec złoty ku południowi,
98Dusza, Anioł, CudKobiety i dzieci zaczęły gadać smutniéj, mówiąc: oto opuściłeś nas i nie robisz więcéj cudów między nami.
99Więc zaczęliśmy wątpić o rzeczach wiary, i wątpimy nawet, czy jest w nas jaka dusza.
100Na to Szaman, uśmiechnąwszy się, rzekł: chcecież, abym duszę pokazał oczom waszym?
101A wszystkie dzieci i kobiety zawołały zgodnie: chcemy! Uczyń to!
102DzieckoObróciwszy się więc Szaman do Anhellego, rzekł: cóż uczynię z tą zgrają kawek? Chceszli[27], abym ciebie uśpił i, duszę twoją wywoławszy z ciała, pokazał ją tym ludziom?
103Anhelli odpowiedział mu: czyń jak ci się podoba, jestem w twojéj mocy.
104Przywoławszy więc Szaman jedno dzieciątko z gromady, posadził je na piersiach Anhellemu, który się był położył[28] jak do snu, i rzekł do owego dzieciątka:
105Oto połóż twe rączki na czole tego młodzieńca i zawołaj go trzy razy imieniem Anhelli!
106I stało się, że na dziecka wołanie wyszedł z Anhellego duch mający postać piękną i barwy rozmaite, i skrzydła białe na ramionach.
107A ujrzawszy się wolnym, poszedł ów anioł na wodę i po słupie światłości księżycowéj odchodził na południe.
108Gdy więc już był daleko i na środku stawu, rozkazał Szaman owéj dziecinie zawołać duszę, aby wróciła.
109CiałoI obejrzał się duch jasny na wołanie dziecka, i powracał leniwo po złotéj fali, wlokąc po niéj końce skrzydeł obwisłych ze smutku.
110A gdy mu rozkazał Szaman wstąpić w ciało człowieka, jęknął jak harfa rozbita i wzdrygnął się; lecz posłuchał.
111A zbudziwszy[29] się, Anhelli usiadł i zapytał, co się z nim stało.
112Przywódca, PięknoOdpowiedzieli mu rybacy: Panie! Widzieliśmy duszę twoją i prosimy cię, bądź królem naszym! Albowiem nie w takiéj jasności ubrani są królowie chińscy, jak dusza, która jest z twego ciała.
113A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi oprócz słońca i nic jaśniéj migającego oprócz gwiazd, które są różowe i sine.
114Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą.
115A nawet uczuliśmy woń, jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalii.
116Słysząc o tém, Anhelli obrócił się do Szamana i rzekł: prawdaż to jest? A Szaman rzekł: prawda, opętanyś[30] jest przez anioła.
117TęsknotaCóż więc, zapytał Anhelli, uczyniła dusza moja, będąc wolną? Powiedz, bo nie pamiętam.
118Odpowiedział mu Szaman: oto poszła po tym gościńcu złotym, co jest na wodzie od księżyca, i uciekała w tamtą stronę jak człowiek, co się śpieszy.
119A na te słowa spuścił głowę Anhelli i zamyśliwszy się, zaczął płakać, mówiąc: oto chciała powrócić do ojczyzny.
Rozdział VI
120Uspokoiwszy więc Szaman płacz w Anhellim, opuścił rybaków i odszedł w pustynie.
121DomWygnanie, EmigrantPamięćA księżyc jeszcze był wysoko, gdy zaszli do chaty starego człowieka, który przywitał Szamana jak dawnego przyjaciela. Był to jeden z wygnańców barskich[31]… Ostatni.
122Chata jego, ocieniona szeroką jabłonią i pełna gniazd gołębich, i śpiewająca od świerszczów, ustronna była i spokojna.
123I postawił ów starzec przed gośćmi cynowy dzban, chleby i jabłka czerwone, a potem zaczął, jak zwykle, rozmowę o dawnych czasach i o ludziach już umarłych.
124Nie wiedział zaś nic, że nowe pokolenie w Polsce i nowi byli rycerze, i nowi męczennicy; i nie chciał wiedzieć o tém, będąc człowiekiem przeszłości.
125A nie było już w nim żadnéj pamięci, ale była pamięć o rzeczach, które mu się zdarzyły za młodu; lecz o dniu wczorajszym nie wiedział i nie myślał o jutrze.
126A utrzymywał się z robaczków, które nazywają czerwcem[32]; i z nich płacił podatek Carowi, a był właśnie dzień składania daniny.
127Urzędnik, ChciwośćJakoż o godzinie późnéj zajechał przed chatę celnik i, napiwszy się ze dzbana, dopomniał się o rzecz winną.
128Stary więc ów człowiek obnażył się ze wszystkiego[33], aby wystarczył podatkowi i sługę onego zbogacił.
129Cud, Jabłko, DrzewoA zabrawszy wszystko, celnik wychodził z chaty, mówiąc: oto masz jabłoń owocami okrytą, muszę z niéj wziąć dziesięcinę[34].
130To powiedziawszy, sługom swoim rozkazał trząść drzewo stare i rozrosłe, a Szaman do Anhellego rzekł:
131Pójdź i stań pod jabłonią, a nic nie mów do tych, co trzęsą drzewem, aż się moc boska pokaże.
132Poszedł więc Anhelli i stanął pod ulewą jabłek czerwonych, jak człowiek spokojny.
133GwiazdaA oto jabłoń okryła się wielką jasnością, a owoce na niéj stały się gwiazdami i, błyszcząc bardzo, nie upadały więcéj.
134I gołębie śpiące obudziły się, myśląc, że już jest godzina ranna i, umywszy pióra, wyleciały w powietrze różane.
135Więc światłość owa przeraziła celniki[35] tak, że zostawiwszy cały podatek, uciekli w przestrachu i, wsiadłszy na wóz, odjechali.
136A Szaman, zawoławszy Anhellego, rzekł: chodźmy stąd, albowiem gospodarz pytać nas będzie, jaką władzą to czynimy, a to jest tajemnicą i znaczenie tych gwiazd tajemnicą jest.
137Tak mówiąc, otoczył się ciemnością z Anhellim i wyszli.
Rozdział VII
138Więzień, PatriotaI rzekł Szaman: oto już nie będziemy cudów okazywać, ani mocy Bożéj, która w nas jest, ale płakać będziemy; bo zaszliśmy do ludzi, którzy nie widzą słońca.
139Nauka, NadziejaAni nauk im dawać należy, bo ich więcéj nauczyło nieszczęście; ani nadziei im dawać będziemy, bo nie uwierzą. W dekrecie, co je[36] potępił, napisano było: na wieki!…
140Sen, Więzienie, TęsknotaOto są kopalnie Sybiru!
141Stąpaj tu ostrożnie, bo ta ziemia brukowana jest ludźmi śpiącymi. Słyszysz? Oto oddychają głośno, a niektórzy z nich jęczą i gadają przez sen.
142Jeden o matce swojéj, drugi o siostrach i braciach, a trzeci o domie[37] swoim i o téj, którą miłował sercem, i o łanach, gdzie mu się zboże kłaniało jak panu swemu, i szczęśliwi są teraz przez sen… lecz się obudzą.
143Zbrodniarz, CiszaW innych kopalniach wyją zbrodniarze, lecz ta jest tylko grobem synów ojczyzny i pełna cichości.
144Łańcuch, co tu szczęka, smutny ma głos, a w sklepieniu są różne echa, i jedno echo, które mówi: żałuję was.
145Gdy się litował Szaman, weszli strażnicy i żołnierze z lampami budzić śpiące[38] do pracy.
146Powstali więc wszyscy z ziemi i rozbudzili się, i szli jak owce ze spuszczonymi głowami, oprócz jednego, który nie wstał, bo był umarł[39] we śnie.
147Więc przystąpiwszy Anhelli do tych, co szli na pracę z młotami, zapytał jednego z nich cichym głosem: kto był ten umarły i z jakiéj choroby skończył.
148PatriotaNa to mu odpowiedział człowiek blady i aresztant… KsiądzTen, o którego pytasz, księdzem był, ja go znałem; spowiadał żonę moją i dzieci w ojczyźnie.
149A gdy przyszła wojna, siadł na koń z krzyżem w ręku i z bosymi nogami; a gdy był ogień, przed szeregami stał, krzycząc: za ojczyznę!… za ojczyznę!
150I przywołał go biskup i wydał katom w ręce, ale wprzódy zdjął z niego poświęcenie na rynku miejskim i wypuścił z rąk pastorał[40], i omdlał.
151A katy pochwycili człowieka bożego i wepchnęli go w ciasną siermięgę[41], a potem go w niéj zamknęli z trudnością, bo był otyły ten człowiek, i stał bez ruchu jak rzecz martwa.
152Więc przywieziono go do kopalni, udawał, że mu jest dobrze na sercu; alem ja widział, że był blady i smutny.
153Samobójstwo, TruciznaSzaleństwo, Rozpacz, ModlitwaChorobaI poddał się rozpaczy, i sechł jak stare drzewo. A przystąpiwszy raz do niego, rzekłem: bój się Boga! Dlaczego się gryziesz?
154I rzekł mi z wielką tajemnicą jak człowiek obłąkany: zapomniałem wyrazów pacierza… I pogroziwszy mi palcem, abym był cicho, odszedł.
155I zobaczyłem go raz, że brał w ciemności ołów zgniły i truciznę ową pożywał[42].
156A po kilku dniach rumieniec ceglany wyszedł mu na twarz, a ciało opadło na kościach jak zmoczone płótno namiotu, oczy zaś miał błyszczące.
157A dziś nie wiem, jak umarł, bo oto spałem przy nim, a nie słyszałem, aby choć westchnął.
158A jeżeli macie serce, żałujcie go, bo go znam, był człowiek uczciwy.
159Więc Anhelli obróciwszy się do Szamana, rzekł: to samobójca!
160Lecz Szaman zasłonił oczy i, podniósłszy kawałek ołowiu z ziemi, rzekł: ten ołów zabójcą jest i doradzcą[43] złym. Bo mówił: weź mnie i zjedz, jam jest końcem i spokojnością.
161Ten ołów oszukańcem jest, bo się udał przed człowiekiem za Boga[44], który sam tylko cierpienie kończy na wieki i serce uspokaja.
162WiatrŚmierćA przeklęty, kto przed najmniejszym wichrem pada na ziemię i łamie się!… Podobny strzaskanéj kolumnie.
163Lecz przed wichry[45] silnymi wam padać wolno… Będziecie żałowani.
164Cóż więc! Odmówią wam poświęconego cmentarza? Kto wie, jaki jest sen w nie poświęconéj mogile?
165Wszakże lepiéj jest umierać w gromadce dzieci i wnucząt, które płaczą, i patrzeć na rozwijanie się drzew wiosennych, i mieć godzinę cichą.
166Gdy tak mówił Szaman, otoczyli go kołem nędzarze i rzekli: Dobrze nauczasz, jesteś człowiekiem z serca, a może przysłanym od Boga.
167Praca, Śmierć, KatastrofaWięc oto wiedz, że przed pięcią[46] dniami upadła skała i zawaliła jeden z korytarzów[47], gdzie pracował człowiek pewny stary z pięcią synami, a strażnicy nie chcą jéj rozwalić prochem, mówiąc: to długa praca, niech umrze.
168A my stajemy co dnia przy owéj skale słuchać, czy jeszcze żyją, lecz nie słychać nic w téj jaskini, nawet jęku.
169ModlitwaJeżeliś jest człowiek boży, odwal kamień, może jeszcze żyje ojciec lub które z dzieci jego.
170Spraw przynajmniéj zadziwienie katom naszym, uwolniwszy tych ludzi, albowiem pomrą z głodu.
171Przyprowadzili więc Szamana ku owéj skale i stało się wielkie milczenie, a Szaman, podniósłszy oczy w górę, modlił się.
172I przyszedł wiatr podziemny, i wywrócił skałę, tak że otworzyła się czeluść ciemna i głęboka, a żaden w nią nie śmiał wstąpić najpierwszy.
173Więc Szaman, wziąwszy kaganiec[48], wszedł do lochu po rozwalonych kamieniach, a za nim Anhelli i więźniowie.
174Trup, OjciecI okropny ujrzeli widok! Oto na ciele najmłodszego syna leżał ojciec, jak pies, co położy łapy na kości i gniewny jest.
175A oczy tego ojca otwarte błyszczały jak szkło, a czworo innych umarłych leżało w bliskości, leżąc jedni na drugich.
176I spojrzawszy na nie[49], Szaman rzekł: co uczyniłem? Oto ojciec żyje, a synowie pomarli już. Dlaczegożem się modlił!
177Tak mówiąc, wyszedł z lochu, a połowa zgrai szła za nim.
Rozdział VIII
178A przechodząc daléj, ujrzeli wiele ludzi bladych i umęczonych, których imiona wiadome są w ojczyźnie.
179I przyszli nad jezioro podziemne, i postępowali brzegami ciemnéj wody, która się nie ruszała, a złota była gdzieniegdzie od światła kagańców.
180I rzekł Szaman: jestże to Morze Genezaretańskie[50] Polaków? A ci ludzie sąż[51] rybakami nieszczęścia?
181Jeden więc z tych, którzy siedzieli smutni nad brzegami czarnéj wody z twarzą zadumaną, odpowiedział: pozwalają nam odpoczywać, albowiem dziś są imieniny królewskie i dzień wytchnienia.
182Więc usiadamy[52] tu nad ciemną wodą dumać i rozmyślać, i odpoczywać; bo serca nasze są strudzone gorzéj niż ciała.
183Prorok, Przeczucie, PowstanieA oto utraciliśmy niedawno naszego proroka, którego ta skała była miejscem ulubionym i te wody miłymi mu były.
184Człowiek to był blady, z błękitnymi oczyma, wychudły i pełny ognia.
185A oto przed siedmiu laty ogarnął go pewnéj nocy duch proroctwa i uczuł wstrząśnienie, które było w ojczyźnie, i rozpowiadał nam przez noc całą to, co widział, śmiejąc się i płacząc.
186A dopiéro o poranku zasmucił się i krzyknął: oto zmartwychwstali, lecz nie mogą odwalić mogiły! I to powiedziawszy, upadł martwy. A myśmy tu postawili jemu ten krzyż drewniany.
187SzaleniecA we dwa lata późniéj powiedzieli nam nowi wygnańcy, co się stało, i policzywszy noce, poznaliśmy, że ów prorok nam prawdę mówił; więc chcieliśmy go uczcić, lecz już był w ziemi.
188Szanujemy więc ten krzyż, nie mówiąc więcéj: oto człowiek, który leży pod nim, był wariatem i obłąkanym, i godnym śmiechu. Cóż mówicie na to?…
189A obróciwszy się Szaman ku Anhellemu rzekł: czemuś się tak zamyślił nad tą czarną wodą, co z łez jest ludzkich? Czy o tym proroku dumasz, czy o sobie?
190Gdy mówił, rozeszło się wielkie echo od wybuchu miny i powtarzało się nad głowami, bijąc jak dzwon podziemny. I rzekł Szaman: oto jest dzwonienie po umarłym proroku! Oto jest Anioł pański dla tych, którzy nie widzą słońca. Módlmy się.
191Los, Kondycja ludzka, Poświęcenie, Ofiara, CierpienieI podniosłszy oczy, rzekł: Boże! Boże! Prosimy Cię, aby nasza męka była odkupieniem.
192A nie będziemy Cię już błagać, abyś powrócił słońce oczom naszym i powietrze piersiom naszym, bo wiemy, że Twój sąd nad nami jest zapadły… Lecz nowo narodzeni niewinnymi są. Zlituj się, Boże!
193RadośćA przebacz nam, że ze smutkiem krzyż dźwigamy i nie weselimy się jak męczennicy; bo nie powiedziałeś, czy męka nasza policzoną nam będzie za ofiarę: lecz powiedz, a rozweselimy się.
194Bo cóż jest życie, aby go żałować? Czy to jest Anioł dobry, który nas opuszcza w godzinie śmierci?
195Gorąco krwi jest ogniem ofiary, a ofiarą są chęci nasze. Szczęśliwi, którzy się mogą za lud poświęcić.
196I rzekli na to nędzarze: oto prawdę mówi ten człowiek; albowiem nieszczęśliwszą jest od nas ta niewiasta, która tu za mężem przybyła i cierpi za serce człowieka.
197Chodźcie, a pokażemy wam tę wilgotną jamę, gdzie żyje ta męczennica z małżonkiem swoim.
198Żona, Dama, Poświęcenie, WygnanieWielką panią i księżną była, a dziś jest jako służebnica żebraka.
199A niegodzien jest litości ten, którego ona ukochała; albowiem, klęknąwszy przed Cesarzem, błagał o życie i dano mu je, pogardziwszy nim.
200Tak mówiąc, przyszli pod ścianę i przez kratę ujrzeli owych dwoje małżonków.
201Niewiasta klęczała przed mężem i w misie wody obmywała jego nogi; powracał bowiem z pracy jak wyrobnik.
202A woda w misie zaczerwieniła się krwią jego i niewiasta nie brzydziła się mężem i krwią, a była młoda i piękna jak Anieli niebiescy.
203Tych dwoje ludzi byli Cesarscy.
Rozdział IX
204KaraA gdy już miał Szaman wychodzić z Anhellim na gwiazdy, pocieszywszy niektóre więźnie[53], usłyszał szczęk wielki w jednym z korytarzów.
205Więc obróciwszy się do jednego z tych, co szli za nim, spytał go: co by to było, ów szczęk żelaza i bicie? A zaś aresztant odpowiedział: karzą jednego z nas.
206Zapewne starca, który wczoraj nie chciał pracować dla święta boskiego, pędzą przez łańcuchy.
207A udawszy się na miejsce męki, Szaman z Anhellim ujrzeli w korytarzu dwa szeregi ludzi stojących z łańcuchami w ręku, każdy w postawie człowieka, co się zamierza uderzyć.
208I ujrzeli postępujących naprzód dwóch żołnierzy z lampami, a we środku za nimi obnażonego po pas człowieka z brodą siwą.
209Ojciec, SynA za każdym krokiem, gdy się przybliżał, słychać było uderzenie łańcucha i szczęk drugi wychodzący z chudéj piersi bitego starca.
210Gdy zaś już był u końca kary i zostawało mu zaledwie dziesięć kroków lub mało więcéj, usłyszał Anhelli dwa uderzenia słabsze, jakoby dane przez ludzi litośnych[54].
211Lecz starzec, odebrawszy je, upadł krzyżem na ziemi i był martwy.
212Więc owi dwaj młodzieńcy, którzy go uderzyli litośnie, padli mu na ramiona i położyli się na trupie, wołając jeden i drugi: mój ojcze!…
213I odwrócił się Szaman, a spojrzawszy na Anhellego, nakrył mu głowę połą szaty swojéj.
214I kazał się wynieść duchom niebieskim, a otworzywszy oczy, Anhelli zobaczył śnieg i gwiazdy.
215I przekonany był, że widzenie kopalni snem było, albowiem nie wiedział, jak z nich wyszedł.
Rozdział X
216Kłótnia, Walka klasPatriotaA oto wygnańcy owi w szopie śniegowéj, w niebytności Szamana, kłócić się zaczęli pomiędzy sobą i podzielili się na trzy gromady; a każda z nich myślała o zbawieniu ojczyzny.
217SzlachcicWięc pierwsza na czele miała Grafa Skir, który utrzymywał stronę tych, co się przebiorą w kontusze[55] i nazywać się będą szlachtą, jakby z Lachem[56] na nowo przybyli do kraju pustego.
218A druga miała na czele żołnierza chudego, imieniem Skartabellę, który chciał ziemię podzielić i ogłosić wolność chłopów i równość szlachty z Żydami i z Cyganami.
219WierzeniaA trzecia na czele swojem miała księdza Bonifata, który chciał kraj zbawić modlitwą i na ocalenie kraju podawał sposób jedyny: iść i ginąć, nie broniąc się, jak męczennicy.
220Te więc trzy gromady zaczęły być między sobą niezgodne w duchu i kłócić się poczęły o zasady.
221A oto druga owa gromada, uzbroiwszy się w siekiery, wyszła w pole, odgrażając się, że u pierwszych dowie się, jaka jest krew[57], drugim zaś da to, czego żądają: męczeństwo.
222SądLecz nim przyszło do walki, a umysły już były rozgrzane, zgodzono się za poradą któregoś z tych, co był z trzeciéj gromady, aby rzecz tę przez sąd Boga rozstrzygnąć.
223ChrystusRycerzI rzekł do nich ów doradzca: oto postawmy trzy krzyże na naśladownictwo męki Pana naszego, i na tych trzech drzewach przybijmy po jednemu z najmocniejszych w każdéj gromadzie rycerzy; a kto najdłużéj żyć będzie, przy tym zwycięztwo[58].
224Śmierć bohaterska, SzaleństwoA że umysły tych ludzi były jakoby w stanie pijanym, znaleźli się trzej rycerze, którzy za swoje przekonanie śmierć ponieść chcieli i być ukrzyżowanymi, jako Chrystus Pan przed wiekami.
225Postawiono więc trzy krzyże z najwyższego, jakie było w tym kraju, drzewa i wystąpili trzej męczennicy po jednemu z każdéj gromady; wszakże nie wybrani losem, lecz z własnéj woli. Nie byli to gromad wodzowie, lecz jedni z najmniejszych.
226NieboKiedy więc cieśle postawili krzyże na wysokiém wzgórzu śniegowém, odezwał się głos z nieba jakoby wicher, pytając: co czynicie? Lecz go ci ludzie nie przelękli się.
227I zawieszono na krzyżach ludzie owe obłąkane[59], i przybito im ręce ćwiekami[60]; a ten, co był na prawo, krzyczał: równość! a ten co był z lewéj, krzyczał: krew! wiszący zaś pośrodku mówił: wiara!
228NocStrachI tłumy stały w milczeniu pod krzyżami, czekając, co się stanie, i tak je noc zastała na śniegu, a była wielka ciemność i okropne milczenie.
229Aż o północy zorza borealna[61] rozciągnęła się na całéj niebios połowicy i ogniste wystrzeliły z niéj miecze; a wszystko stało się czerwone i te krzyże z męczennikami.
230Wtenczas strach jakiś ogarnął tłumy i rzekły: źle czynimy! Godziż[62] się, aby za nasze wiary ci ludzie ginęli niewinnie?
231I przeraziły się zgraje, mówiąc do siebie: oto umierają i nie skarżą się.
232TrupRzekli więc do tych, co byli ukrzyżowani: chcecie, a zdejmiemy was? Lecz ci im nic nie odpowiedzieli, będąc już umarłymi.
233A poznawszy to, rozbiegły się zgraje pełne przerażenia, a żaden z tych, co uciekali, nie odwrócił głowy, aby spojrzeć na martwe i umęczone[63]. Zorza je[64] czerwieniła, zostali sami.
234A właśnie wtenczas Szaman z Anhellim powracali z wędrówki podziemnéj i zadziwili się, postrzegłszy[65] na ognistych niebiosach trzy czarne krzyże, i rzekli z przestrachem: co się stało?
235A przyszedłszy bliżéj, strwożyli się, widząc na krzyżach ciała trupów, i poznali w nich swoje znajome[66]; więc Szaman, usiadłszy pod krzyżami, płakał…
236GrzechA powstawszy, rzekł do Anhellego: oto mi Duch boży oznajmił winę tego ludu i wiem, dlaczego tych ludzi ukrzyżowano; lecz ażeby ciała ich nie ucierpiały jakiéj nowéj sromoty, zdejmiemy je i zaniesiemy na cmentarz.
237Niech mają spoczynek w ziemi, albowiem w dobréj wierze na śmierć się wydali i nie będzie im to na potępienie, ale na zagładę grzechów. Krzyż je[67] oczyścił.
238Tak mówiąc, zdejmowali owe zmarzłe i skościałe[68] na krzyżu i przenosili je na dawne grobowisko wygnańców.
Rozdział XI
239CmentarzAniołA gdy się zbliżali ku cmentarzowi, Anhelli usłyszał hymn skarżących się mogił i jakoby skargę popiołów na Boga.
240Lecz skoro się jęki podniosły, Anioł siedzący na szczycie wzgórza skinął skrzydłami i uciszył je.
241I trzy razy to uczynił, albowiem po trzykroć rozpłakały się mogiły.
242I zapytał się Anhelli Szamana… co to za Anioł z białymi skrzydłami i ze smutną gwiazdą na włosach, przed którym ucichają grobowce?
243Lecz nic mu nie odpowiedział starzec: zasypywał bowiem śniegiem ciała umarłych i był zatrudniony.
244A przybliżywszy się Anhelli ku owemu Aniołowi, spojrzał na niego i upadł jak człowiek martwy.
245Skończywszy więc Szaman grzebanie umarłych, szukał go oczyma i, nie widząc nigdzie, szedł na wzgórze.
246A natrafiwszy ciało Anhellego, spotknął[69] się na niém i krzyknął boleśnie; ale poznawszy, że młodzieniec żyje, ucieszył się.
247Wziął go zatem za rękę i rzekł: wstań! Nie jest jeszcze czas spoczynku.
248A powstawszy, Anhelli oglądał się wokoło i spuścił przed Szamanem głowę jak człowiek, co się wstydzi, mówiąc:
249Miłość platoniczna, Młodość, WspomnieniaOtom zobaczył Anioła podobnego téj niewieście, którą kochałem z całéj duszy mojéj, będąc jeszcze dzieckiem.
250A miłowałem ją w czystości serca mego; dlatego łzy mię zalewają, kiedy myślę o niéj i o mojéj młodości.
251Ptak, PocałunekBo oto byłem przy niéj jak ptak swojski, co się boi, i nie wziąłem nawet pocałowania od jéj ust koralowych, choć byłem blisko; jak gołąb, mówię, siedzący na ramieniu dziewczyny.
252Pamięć, PrzemijanieDziś już to snem jest. Oto szafirowe niebo i gwiazdy białe patrzą na mnie: sąż[70] to gwiazdy te same, które mnie widziały młodym i szczęśliwym?
253Dlaczegoż nie powstanie wicher, co mię z ziemi zwieje i zaniesie w krainę cichą! Dlaczego ja żyję?
254Oto już jednego włosa nie ma na mojéj głowie z tych, które były dawniéj, oto się nawet kości we mnie odnowiły, a ja zawsze pamiętam.
255A nie ma jednéj kawki[71] w powietrzu, która by nie spała przez jedną noc życia w spokojnym gnieździe. Lecz o mnie Bóg zapomniał. Chciałbym umrzeć.
256Bo zdaje mi się, że gdy będę umarłym, to sam Bóg pożałuje tego, co ze mną uczynił, myśląc: że oto już nie narodzę się raz drugi.
257Narodziny, Zmartwychwstanie, Matka, Odrodzenie, GróbWszak rodzić się nie jest to, co zmartwychwstać; trumna nas odda, lecz nie spojrzy na nas jak matka.
258AniołOto mi więc smutno, że ujrzałem tego Anioła, i wolałbym był wczoraj umrzeć.
259SzatanA Szaman, zapatrzywszy się w gwiazdy, rzekł: zaprawdę, że jak dawniéj wiele było opętanych przez czarty, tak dziś wielu jest opętanych przez czyste Anioły.
260Cóż zrobię! Oto wypędzę wszystkie te duchy z ciał, i pozwolę, aby weszły w lilie wodne, i rozleciały się po gwiazdach różanych, i zamieszkały w tém, co jest najpiękniejszego, a opuściły ludzi.
261CmentarzA wieszli[72], kto to jest ten Anioł smutny na cmentarzu? Oto się zowie Eloe, a urodził się ze łzy Chrystusowéj na Golgocie, z téj łzy, która wylana była nad narodami.
262Gdzie indziéj napisano jest o Anielicy téj i wnuczce Maryi Panny… jak zgrzeszyła, ulitowawszy się nad męką ciemnych Cherubinów[73] i umiłowała jednego z nich, i poleciała za nim w ciemność.
263OpiekaA teraz jest wygnaną, jak wy jesteście wygnani, i ukochała mogiły wasze, i piastunką jest grobowców, mówiąc kościom: nie skarżcie się, lecz śpijcie!
264Ona odpędza reny, kiedy przyjdą mech wyciągać spod głowy trupów, ona jest pasterką renów.
265Przywyknij do niéj za życia, albowiem będzie na mogile twojéj stąpać przy blasku księżyca; przywyknij do głosu jéj, abyś się nie obudził, gdy mówić będzie.
266SyberiaZaprawdę, że dla tych, co są smutni, ta kraina piękną jest i niebezludną; albowiem tu śnieg nie plami skrzydeł anielskich, a gwiazdy te są piękne.
267PtakTu przylatują mewy, i gnieżdżą się, i kochają się, nie myśląc, że jest jaka piękniejsza ojczyzna.
268GróbTak mówił i podniósł jednę[74] z czaszek tych, które leżały odkryte; a w niéj było rodzeństwo małych ptasząt.
269I wyciągały główki przez miejsce, gdzie były oczy ludzkie, i pełna była płaczącéj troski kość śpiącego człowieka.
270DuchA wziąwszy ją, rozgniewany Anhelli rzucił o ziemię, mówiąc: Precz, kościele zhańbiony.
271A płomień, z ziemi wyszedłszy, stanął przed nim w kształcie jakoby ludzkim, i w ubraniu biskupim, z infułą[75] i z krzyżem na głowie, a wszystko ogniste.
272I rzekł z wielką zgrozą: oto przyszliście ruszać umarłe; czyż nie dosyć trupom wichry mieć nad sobą i zapomnienie?
273Ręce moje łamały hostią[76], a teraz je wyciągnę nad wami i przeklnę, mówiąc: bądźcie przeklęci, burzyciele grobów.
274Azaż[77] nie dosyć wycierpiałem na moim tronie, i na biskupim oparty pastorale, modląc się za kraj, który miał ginąć jak człowiek potępiony.
275WygnanieKiedy Kimbar[78] wywołał Sybir i postawił go przed obliczem sejmu bladego, mówiąc: oto jest krzyż,
276Nie poszedłemże na wygnanie jak człowiek czysty? Któż mi co zarzuci i grobowi mojemu? TrupOto umarłem i zapomniano o mnie; czegóż więcéj chcecie od ludzi, co umarli?
277Widzicie tę białą ziemię, jam tu mieszkał; widzicie kości te, ja żyłem z nimi.
278PtakŚwiątyniaA to jest moja kość, ta kość spróchniała. Ludzie ją niegdyś szanowali, a dawniéj jeszcze całowała ją matka moja, a dzisiaj mewa w téj czaszce uwiła gniazdo i mieszka; dajcie wy pokój białemu ptakowi Boga.
279Ja znałem matkę jego matki, gdzież jest? Gdzie są gile, które przylatywały ubierać róż girlandami suche drzewa Syberyi, abym sobie przypomniał jabłonie sadów moich w ziemi ojczystéj.
280Tak skarżył się; i przepraszał go Anhelli za obelgę kości jego, mówiąc: oto ja wkrótce przyjdę położyć się z wami, nie klnij mnie.
281Myślałem, że się smucisz za wzgardę kości twojéj… Jestże to świątynia pełna ptasiego wrzasku? Lecz niech tak będzie, jak się Bogu podobało.
282A nie powiem ci, co się stało z nazwiskiem rodu twojego, bo nie mógłbyś zasnąć, choć jesteś umarłym, i poszedłbyś, jęcząc, po świecie.
283A teraz przestań być latarnią grobu własnego i zrzuć ogniste szaty, i rozbierz się z płomieni.
284Gdy to mówił, utopił się duch w śniegu i stało się ciemno, gdy zgasnął.
285Więc pobiegł za nim Anhelli, wołając: powiedz mi nazwiska tych ludzi, którzy tu spoczywają przy tobie.
286Skoro to wyrzekł, usłyszał spod ziemi jakoby głosem tym, co był w ogniu, wychodzący długi szereg imion już zapomnianych.
287I obudził Anhellego Szaman, mówiąc: wróćmy do ludzi, grobowce bowiem powiedziały nam swoje tajemnice.
288I zeszli ze wzgórza mogił, modląc się.
Rozdział XII
289A gdy przyszli pod dom wygnańców, usłyszeli zgiełk wielki i śmiech, i wrzaski, i szczękanie kielichów, i brudne pieśni; a stanąwszy Szaman pod oknami, słuchał, nim wszedł do téj jaskini nieszczęścia.
290A gdy się ukazał pośród zgrai, ucichła; poznano bowiem człowieka silnego w Bogu i nie śmiano mu się urągać.
291A podniósłszy Szaman oczy błyszczące, zaczął mówić, zapalając się w smutku.
292Cóżeście uczynili, rzekł, beze mnie? Widziałem waszą Golgotę. Biada wam!
293A nie zostanę z wami, lecz to, co powiem, zostanie z wami. Bądźcie potępieni, kłótliwi ludzie.
294Wichry rozsiewają dębu nasiona i roznoszą je po ziemi, lecz wichry te będą przeklęte, co wasze mowy i rady do ojczyzny zaniosą. Pomrzecie.
295Zbliża się wielki dzień, a żaden nie dożyje wieczora dnia tego. Zbliża się dzień sybirski i słońce zatracenia.
296Dlaczegożeście nie słuchali rad moich i nie żyli spokojnie w zgodzie i miłości braterskiéj, jak przystoi na ludzi, którzy nie mają ojczyzny?
297OkrucieństwoOto obraziliście ludy téj ziemi, i z oszczepami stoją, czyhając na was; psy ich nawet czyhają, aby z was którego rozedrzeć.
298Spotkałże z was kto kiedy Ostiaka[79] i obszedł się z nim łagodnie i po ludzku? Zaprawdę, koło psa nie przeszedł żaden, nie uderzywszy go nogą jak węża. O ludzie bez pamięci i serca!
299Więc wstanie słońce i dzień przyniesie straszniejszy niż ciemność, a ciszę okropniejszą niż są burze na morzu, będziecie się lękać sami siebie.
300A śnieg ten stanie się morzem, a fala jego zieloną będzie, a dom wasz ginącym będzie okrętem.
301Wyostrzcie wasze topory, bo potrzebne wam będą; a kto z was umie zabijać, jest człowiek pożyteczny.
302KrewZbliża się wielkanoc i krzyż czerwony napiszecie na waszych wrotach, lecz jaką krwią? Zaprawdę, nie krwią baranka.
303ZemstaGdy to mówił Szaman, niektórzy się przelękli, lecz jeden z pijanych, chwyciwszy za dzban gliniany, rzucił go na proroka i włos mu krwią poczerwienił.
304Ująwszy więc za topór, Anhelli chciał się zemścić, ale go zatrzymał Szaman, mówiąc: bądź cierpliwy.
305Kto tu za rok powróci, będzie płakał nad nimi; dlaczegóż brać zemstę z tych, którzy jutro będą rzeczą godną litości?
306 307UcztaTak mówił, a jeden ze zgrai zawołał: czarowniku! Urzekłeś nas, oto dzban był pełny i wysechł.
308A inni, zajrzawszy w dzbany, potwierdzili to zgodnie, mówiąc: odczaruj nas albo cię ukarzemy śmiercią.
309I stał się wielki wrzask, i groźne podniosły się przeklinania; a jeden, wziąwszy nóż, wraził go w piersi Szamana, mówiąc: oczarowałeś nas.
310Upadł starzec na ręce Anhellego, a ten go wyniósł z chaty i pomogła mu młoda niewiasta, Ellenai, która kiedyś była zbrodniarką.
311A gdy wyszli na miejsce oświecone gwiazdami, przemówił starzec: nieście mnie blisko grobowców, bo już zasnę.
312Położyli go więc na jednéj z mogił i zimno śniegu ożywiło go, a kobieta owinęła nogi jego włosami i trzymała je na łonie.
313I otworzywszy oczy, starzec zawołał po trzykroć: Anhelli! Anhelli! Anhelli! A głos jego był smutny.
314I rzekł mu: weź reny moje i pójdź na północ, znajdziesz mieszkanie w śniegu i spokojność. A będziesz żył mlekiem renów.
315Weź z sobą tę niewiastę i niech ci ona będzie siostrą; ona mię ukochała w godzinę śmierci, więc nie chcę, aby zginęła jak tamci.
316Cóż ci mówić będę! Oto śmierć będzie mówić za mnie i wyręczy mię. Ja cię kochałem.
317Boś czysty był jak lilia biorąca z wody liście i kolory niewinne, boś mi był jak syn dobry.
318Nie smuć się aż do śmierci po zgonie ojczyzny twojéj… Ani płacz, myśląc, że jéj nie zobaczysz; wszystko jest snem smutnym.
319ZwierzętaGdy tak mówił, usłyszał Anhelli stąpanie po śniegu i rzekł: ktoś nadchodzi, czy to śmierć stąpa głośno?
320Lecz był to ren, który stanąwszy nad umierającym panem, zadziwione oczy napełnił wielkimi łzami; i odwrócił się od niego Szaman, płacząc.
321A po chwili, przystąpiwszy doń Anhelli, wziął go za rękę i poczuł, że była martwa.
322Więc pochował starca w śniegu i, obróciwszy się do niewiasty, rzekł: chceszli mnie wziąść[80] za brata? Chodź ze mną. A ta mu do nóg upadła, mówiąc: Aniele mój.
323Podniósł ją z ziemi Anhelli i udali się oboje na północ, a za nimi szli renowie[81] Szamana, wiedząc, że za nowymi idą panami.
324A zaś Anhelli milczał, bo miał serce pełne łez i boleści.
Rozdział XIII
325Odeszli więc, Anhelli z ową niewiastą i z renami Szamana, na daleką pustynię północną, a znalazłszy pustą chatę w lodzie wykutą, zamieszkali w niéj.
326Pokora, PokutaA po krótkiem pożyciu Anhelli przyzwyczajał się nazywać siostry imieniem zbrodniarkę tę i pokutnicę.
327Ona mu była sługą i uścielała łoże liściami[82] i doiła reny wieczorem, a rano wypędzała je na paszę.
328Modlitwa, Smutek, Ciało, Piękno, UrodaNadziejaSerce jéj od modlitwy ciągłéj stało się pełne łez, smutków i niebieskich nadziei, i wypiękniało na niéj ciało.
329Oczy rozpromieniły się blaskiem cudownym i ufnością w Bogu; a włosy stały się długie i podobne szacie obszernéj, kiedy się w nie ubrała, i podobne namiotowi biednego pielgrzyma.
330I dziwił się Anhelli, że była spokojną o przyszłość, popełniwszy niegdyś zbrodnię wielką, a nawet krwią mając zmazane ręce.
331I dziwił się, że skarga jéj była maleńką i skarżącą się jak płacz niewinnéj dzieciny, kiedy zazdrościła ptakom skrzydeł niebieskich, widząc jak rybitwy białe wędrują ku słońcu złotemu i toną w promieniach.
332A lękała się zmazać słowami nieczystymi, mówiąc: oto nas dwoje na ogromnéj pustyni, więc nas Bóg pewnie słucha i na nas patrzy; a jeśli o rzeczy dobre prosić go będziemy, to nie opuści nas.
333Słońce, ŚwiatłoPrzyszedł więc dzień sybirski[83], a słońce nie zachodziło, lecz biegało niebem, jak koń w zawodzie z płomienistą grzywą i z białym czołem.
334Straszliwe światło nie kończyło się nigdy, a huk lodów był jakoby głos boży odzywający się na wysokościach do ludzi nędznych i opuszczonych.
335A długi smutek i tęsknoty przyprawiły o śmierć ową wygnankę i położyła się na łożu liścianym pomiędzy renami swoimi, aby umrzeć.
336A był zachód słońca; albowiem od niejakiego czasu zaczęły się noce w ziemi sybirskiéj i słońce coraz dłużéj zostawało pod ziemią.
337Obróciwszy więc ku Anhellemu szafirowe oczy zalane łzami wielkimi, rzekła Ellenai: umiłowałam ciebie, bracie mój, i opuszczam.
338A powiedziawszy, gdzie ją miał pochować, że pod sosną, która była w smutnym parowie, leżeć pragnie, rzekła: czémże ja będę po śmierci?
339PająkOto chciałabym być jaką rzeczą żyjącą przy tobie Anhelli, pajączkiem nawet, który jest miły więźniowi i schodzi jeść z jego ręki po złotym promyku słonecznym.
340Jam się przywiązała do ciebie jak siostra i jak matka twoja, i więcéj jeszcze… Ale grobowiec wszystko kończy…
341Nie zapominaj o mnie, bo któż o mnie będzie pamiętał po śmierci, chyba ren, któregom doiła, zalewając się łzami.
342Jeżeli wiesz, gdzie ludzie idą po śmierci, to mi powiedz, bo niespokojna jestem, choć mam nadzieję w Bogu.
343ŚmierćOto ja polecę do krainy twojéj rodzinnéj i obaczę dom twój, sługi twoje i rodzice twoje, jeżeli jeszcze żyją.
344I nawet miejsce to, gdzie stało twoje łóżeczko dziecinne, mała niegdyś kołyska twoja.
345Ty powiesz, że to są myśli gminne[84], że człowiek po śmierci nie lata… Cóż! Kiedy z taką myślą śmierć piękniejsza.
346A oto patrzaj, nad łożem mojém ta szyba lodu słońcem czerwona, z dwoma skrzydłami promieni: nie jestże to Anioł złoty stojący nade mną?
347Reny wyciągają mech spod mojéj pościeli i skubią łoże śmierci, jedząc… Biedne reny moje, żegnam was.
348A teraz podniosę oczy do Królowéj Niebieskiéj i będę się modliła do Niéj.
349Śmierć, KwiatyZaczęła więc tu umierająca mówić litanije[85] do Matki Chrystusowéj, i właśnie wymówiwszy Różo złota! skonała.
350I na znak cudu upadła róża żywa na białe piersi umarłéj i leżała na nich, a w jamie rozeszła się od niéj woń różana i mocna.
351Nie śmiał więc Anhelli ruszyć ciała umarłéj, ani złożyć rąk, które były wyciągnięte, lecz usiadłszy na końcu łoża, płakał.
352SzatanA oto jakoby o północy stał się wielki szelest, i myślał Anhelli, że reny szeleszczą, wyjadając mech spod łoża śmierci; lecz inna była przyczyna.
353Chmura jakoby duchów ciemnych zatrzymała się nad jamą, śmiejąc się głośno, a ciemne twarze pokazały się przez rozszczepione lodu sklepienie i krzyczały: naszą jest!
354Lecz róża owa cudowna, dostawszy skrzydeł gołębich, podleciała w górę i spojrzała na nie oczyma niewinnego Aniołka.
355Pogrzeb, AniołCiemne więc owe duchy i chmura ich wzniosła się z dachu, krzycząc w ciemném powietrzu smutne przeklinania, i stała się znów cichość, jaka przystoi w miejscu, gdzie trup spoczywa.
356We trzy zaś godziny po północy usłyszał Anhelli stukanie do drzwi, które były z lodu, i odwaliwszy bryłę, wyszedł na księżyc.
357I zobaczył owego Anioła, który mu był przypomniał miłość dla niewiasty i pierwszą jego miłość na ziemi; więc spuściwszy przed nim głowę, stał cicho.
358I rzekła do niego Eloe: wynieś mi tu umarłą twoją siostrę, ja wezmę ją i pochowam litośnie; moją jest.
359Odszedłszy więc Anhelli do jamy, wziął na ręce trupa, wyniósł i położył go na śniegu przed Aniołem.
360ŻałobaA Eloe, uklęknąwszy nad śpiącą, podłożyła pod nią z obojéj strony końce skrzydeł łabędzich i zawiązała je pod umarłą.
361I z pełnymi trupa skrzydłami, wstawszy na księżyc, odeszła.
362Wrócił więc Anhelli do jamy pustéj, i spojrzawszy na ściany zajęczał, bo już jéj nie było.
Rozdział XIV
363Około więc onego czasu, gdy ziemia zaczyna się od słońca odwracać i zasypia w ciemnościach,
364Zawołał Jehowa dwa odwieczne Cherubiny przed tron swój i rzekł: idźcie na równinę Syberyi.
365A patrząc w światło boże, zrozumieli Aniołowie, jaka była wola Pana, i zeszli w krainę mglistą, ukrywszy w sobie światłość.
366I przyszli na miejsce, gdzie była posieleńców[86] szopa, lecz nie znaleźli śladu jéj, wicher ją był bowiem powalił.
367A z owych tysiąca zostało jakoby dziesięciu ludzi bladych i strasznych z postaci.
368Ofiara, Trup, GłódA przybliżywszy się, Aniołowie ujrzeli ich przy stosie wielkim z drzewa, na którym leżał trup człowieczy.
369I wzdrygnąwszy się, rzekli: ludzie, co czynicie? Azaż[87] to jest ofiara bogom piekielnym.
370Odpowiedział im na to człowiek najstarszy: zaprawdę, że ofiarą naszą jest trup, a bogiem, który go przyjmie, jest głód.
371Zrobiliśmy rzecz równą z naszego społeczeństwa, a rządził nami los, nie zaś żaden pan ziemski ani króle.
372A cóż więc mieliśmy czynić z wnętrznościami naszymi i z gniazdem węży, które nam gryzło wnętrzności.
373Czy Bóg pamiętał o nas? I dał nam umrzeć w ojczyźnie i w ziemi, gdzieśmy się urodzili?
374Nie! Uczynił nas ludem Kaimów[88] i ludem Samojedów[89]. Przeklęty!
375Niebo, Bóg, Omen, Gniew, LudożercaTak mówił ów człowiek i ocierał usta, na których była krew świeża! A na to zaś Anieli:
376Nawróćcie się, rzekli, i proście Boga! Albowiem pokażemy wam znak jego gniewu ten sam, który był niegdyś znakiem przebaczenia.
377I roześmieli się głośno ci ludzie, nie wiedząc, że z Aniołami rozmawiali, i rzekli: jakiż jest znak?
378A wyciągnąwszy rękę, Anieli pokazali na wielką tęczę, która przebiegła i położyła się na połowicy chmurnych niebios, mówiąc: oto ten jest.
379I straszliwe przerażenie zdjęło te ludojady na widok rzeczy tak pięknéj i błyszczącéj, któréj Bóg użył na znak swego rozgniewania.
380A usta ich były otwarte, a języki czarne jak węgiel, a oczy ich, jakoby szklanne[90], nie odwracały się od niebieskich kolorów.
381I w zadziwieniu wyrzekli imię Chrystusa i poupadali martwi.
Rozdział XV
382Anioł, ProroctwoTego samego dnia, przed wschodem słońca, siedział Anhelli na bryle lodu, na miejscu pustém, i ujrzał zbliżających się ku sobie dwóch młodzieńców.
383Po wietrze lekkim, który szedł od nich, poczuł, że byli od Boga, i czekał, co mu zwiastować będą, spodziewając się, że śmierć.
384A gdy go pozdrowili jak ziemscy ludzie, rzekł: poznałem was, nie kryjcie się; Aniołami jesteście.
385Przychodzicie li pocieszyć mnie? Czy sprzeczać się ze smutkiem, który się nauczył w samotności milczenia?
386I rzekli mu ci młodzieńcy: oto przyszliśmy ci zwiastować, że dzisiejsze słońce wstanie jeszcze, lecz jutrzejsze nie pokaże się nad ziemią.
387Przyszliśmy ci zwiastować ciemność zimową i większą okropność, niż jacy ludzie doznali kiedy; samotność w ciemnościach.
388Przyszliśmy ci zwiastować, że bracia twoi pomarli, jedząc trupy i będąc wściekli od krwi ludzkiéj: a ty jesteś ostatni.
389A jesteśmy ci sami, którzy przed wiekiem przyszli do chaty kołodzieja[91] i usiedli za jego stołem, w cieniu lip pachnących.
390Lud wasz wtenczas był jako człowiek, który się budzi i powiada sobie: oto mnie rzecz miła czeka o południu i weselić się będę wieczorem.
391Strach, RozpaczZwiastowaliśmy wam nadzieję, a teraz przyszliśmy zwiastować koniec i nieszczęście, a Bóg nie kazał nam wyjawić przeszłości.
392I rzekł im odpowiadając Anhelli: zaprawdę, urągacie mi, mówiąc o Piaście i o początku, wtenczas kiedy ja czekam śmierci, a w życiu moim widziałem tylko nędzę?
393Czy przyszliście przerazić mnie, wołając: ciemności nadchodzą! Na cóż wam przerażać tego, co cierpi? Nie dosyćże jest przerażenia w grobowcu?
394Poświęcenie, Ofiara, PatriotaSmutekŻycie moje zaczęło się od przerażenia. Ojciec mój umarł śmiercią synów ojczyzny, zamordowany; a matka moja umarła z boleści po nim, a jam był pogrobowcem[92].
395Kwiaty, GróbSierotaPierwsza lilia na grobie ojca mego jest moją rówienniczką[93], a pierwsza róża na grobie matki mojéj była mi siostrą młodszą.
396Oto mię w kołysce owionęła woń krwi ojcowskiéj, i wyrosłem z twarzą smutną i przelęknioną.
397A gdym usiadał dzieckiem na kolanach u ludzi obcych, to gadałem wyrazami przerażenia z ciemnością, a liść jesienny szumiący z wichrami rozumiałem, co szeptał.
398Nad kołyską moją był przestrach; więc niech przynajmniéj sam smutek cichy będzie w godzinę śmierci.
399Idźcie! I powiedźcie Bogu, że jeżeli ofiara duszy przyjętą jest, oddaję ją i zgadzam się, aby umarła.
400Taki mam smutek w sercu, że mi światła anielskie w przyszłości natrętnymi są, a obojętny jestem na wieczność, a nawet znużony jestem i chcę zasnąć.
401A choć Bóg wie, że jestem czysty na duszy i nieskalany żadnym grzechem podłym — oto powiedzcie mu, że jeżeli chce ofiary z duszy mojéj, to ją dam.
402I przerwali mu Anieli, mówiąc: gubisz się, żądanie człowieka jest sądem na niego.
403A wieszli[94] ty, czy od spokojności twojéj nie zależy żywot jaki, a może żywot i los milionów.
404Możeś jest wybrany na ofiarę spokojną, a chcesz się zamienić w piorun gwałtowny i być rzuconym w ciemność dla przestrachu zgrai?
405I ukorzył się Anhelli, mówiąc: Anieli, przebaczcie mi! Uniosłem się, i skrzydła myśli moich uniosły mnie.
406Emigrant, Wygnanie, SamotnośćWięc będę cierpiał jak dawniéj: oto język mój rodzinny i mowa ludzka zostanie we mnie, jak harfa z porwanymi strunami… Do kogoż mówić będę?…
407Ciemność będzie towarzyszem moim i krajem moim.
408A oczy moje jak służebnice, które przestają pracować dla braku oliwy w lampie wieczornéj.
409A wzrok mój jak gołębie latające po nocy, które się tłuką o drzewa i skały piersią zlęknioną.
410Płomieniste koła urodzą się w mózgu moim i staną przed oczyma jak wierne sługi idące z latarniami przed panem.
411I wyciągnę ręce w ciemności, aby ułowić którą z plam płomienistych, jak człowiek obłąkany.
412Lecz okropności ziemi są niczém, zgryzota moja dla ojczyzny okropniejszą jest. Cóż uczynić?
413O! Dajcie mi moc miliona ludzi, a potem mękę miliona tych, którzy są w piekle.
414Kondycja ludzkaCzemużem się targał i męczył dla rzeczy będącéj szaleństwem? Czemu nie żyłem spokojnie?
415Rzuciłem się w rzekę nieszczęścia i fala jéj zaniosła mnie daleko i już nie wrócę — nigdy!
416A znowu przerwali mu Anieli, mówiąc: oto się raz uniosłeś aż do bluźnierstwa przeciwko duszy własnéj, a teraz bluźnisz przeciwko woli, która była w tobie, kiedyś się poświęcił za ojczyznę.
417Jestże jaki zły duch w najczystszych sercach ludzi, który je mięsza[95] i przerzuca za kres dobrego?
418Ostrzegamy więc ciebie z woli boskiéj, że za niewiele godzin umrzesz, przeto bądź spokojniejszy.
419Usłyszawszy to, Anhelli spuścił głowę i poddał się woli boskiéj. A zaś Aniołowie odeszli.
Rozdział XVI
420A zostawszy sam, Anhelli zawołał smutnym głosem: więc koniec już!
421Cóż robiłem na ziemi? Byłże to sen?
422Słońce, ŚmierćA gdy rozmyślał Anhelli o tajemnicach przyszłych, zaczerwieniło się niebo i wybuchnęło wspaniałe słońce; a stanąwszy na kręgu ziemskim, nie podniosło się, czerwone jak ogień.
423Ptak, TęsknotaKorzystały z dnia krótkiego ptaki niebieskie i białe mewy, którym Bóg uciekać kazał przed ciemnością, i wielkimi tłumami leciały, jęcząc.
424Więc spojrzał na nie Anhelli i zawołał: gdzie wy lecicie, o mewy?
425I zdawało mu się, że w jęku ptaków usłyszał głos odpowiadający mu: lecimy do ojczyzny twojéj!
426Czy każesz nam pozdrowić kogo? Czy usiadłszy nad jakim miłym domem, zapiać w nocy pieśń nieszczęścia?
427Aby się obudziła matka twoja lub który z krewnych twoich i zaczęli płakać w ciemności z przerażenia,
428Myśląc o synie[96], którego pożarła kraina grobowcowa, i o bracie, którego pochłonęło nieszczęście.
429Taki był głos ptaków i rozkruszyło się serce w Anhellim, i upadł.
430A słońce utonęło pod ziemią, i tylko jeszcze najwyżéj lecące ptaki świetniały na szafirowym niebie jak róż białych girlandy ulatujące ku południowi.
431Rozdział XVII
432W ciemności, która była potem, rozwidniła się wielka zorza południowa[97] i pożar chmur.
433A księżyc znużony spuszczał się w płomienie niebios, jakoby gołąb biały, spadający wieczorem na chatę czerwoną od słońca zachodu.
434ŻałobaEloe siedziała nad ciałem zmarłego, z gwiazdą melancholiczną na rozpuszczonych włosach.
435I oto nagle z płomienistéj zorzy wystąpił rycerz na koniu, zbrojny cały i leciał z okropnym tententem[98].
436Śnieg szedł przed nim i przed piersią konia, jak fala zapieniona przed łodzią.
437A w ręku rycerza była chorągiew, a na niéj trzy ogniste litery paliły się.
438I przyleciawszy ów rycerz nad trupa, zawołał grzmiącym głosem: tu był żołnierz, niech wstanie!
439Rewolucja, WalkaNiech siada na koń, ja go poniosę prędzéj niż burza tam, gdzie się rozweseli w ogniu.
440Oto zmartwychwstają narody! Oto z trupów są bruki miast! Oto lud przeważa!
441Nad krwawymi rzekami i na krużgankach pałacowych stoją bladzi królowie, trzymając szaty na piersiach szkarłatne, aby zakryć pierś przed kulą świszczącą i przed wichrem zemsty ludzkiéj.
442Korony ich ulatują z głów jak orły niebieskie i czaszki królów są odkryte.
443Bóg rzuca pioruny na głowy siwe i na obnażone z koron czoła.
444Kto ma duszę, niech wstanie! Niech żyje! Bo jest czas żywota dla ludzi silnych.
445Tak mówił rycerz, a Eloe, powstawszy znad trupa, rzekła: rycerzu, nie budź go, bo śpi.
446On był przeznaczony na ofiarę, nawet na ofiarę serca. Rycerzu, leć daléj, nie budź go.
447Jam jest w części odpowiedzialna, że serce jego nie było tak czyste jak diamentowe źródło i tak wonne jak lilie wiosenne.
448To ciało do mnie należy, i to serce moim było. Rycerzu, koń twój tętni, leć daléj!
449I poleciał ów rycerz ognisty z szumem jakoby burzy wielkiéj; a Eloe usiadła nad ciałem martwego.
450I uradowała się, że serce jego nie obudziło się na głos rycerza i że już spoczywał.
Przypisy
je (tu daw.) — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: ich (tj. ludzi; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
tabor — szereg wozów, z których na postojach tworzy się obóz, aby podróżującym łatwiej było się bronić; w taborach obozowały ludy koczownicze oraz wojska w pochodzie. [przypis edytorski]
je (tu daw.) — dziś popr.forma B. lm r.m-os.: ich (tj. wygnańców; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
je (tu daw.) — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: ich (tj. ludzi; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
cyprys — drzewo iglaste rosnące w płd. Europie; często ozdabiano cyprysami cmentarze, uważane są więc za symbol smutku i zadumy. [przypis edytorski]
który się był położył — forma daw. czasu zaprzeszłego, wyrażająca czynność wcześniejszą od wydarzeń opisywanych w czasie przeszłym: Anhelli położył się wcześniej, zanim Szaman posadził dziecko na jego piersiach. [przypis edytorski]
A zbudziwszy się, Anhelli usiadł — uwspółcześniono interpunkcję w zdaniach zawierających imiesłowy czynne. W wydaniu źródłowym przecinek przyporządkowywał podmiot do imiesłowu, a nie do orzeczenia: A zbudziwszy się Anhelli, usiadł. [przypis edytorski]
wygnańcy barscy — po upadku konfederacji barskiej (1768–1772) na Syberię zostało zesłanych ponad 14 tys. konfederatów, resztę przymusowo wcielono do armii rosyjskiej. Konfederacja barska — zbrojny związek polskiej szlachty, zorganizowany w Barze na Podolu przez szlachtę polską, niezadowoloną z praw narzucanych Polsce przez Imperium Rosyjskie, a popieranych przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, m.in. z prawa o równouprawnieniu innowierców. [przypis edytorski]
je (tu daw.) — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: ich (tj. ludzi; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
był umarł — daw. forma czasu zaprzeszłego, wyrażająca czynność wcześniejszą od wydarzeń opisywanych w czasie przeszłym: umarł, zanim przyszli go obudzić. [przypis edytorski]
się udał przed człowiekiem za Boga — dziś: udał przed człowiekiem Boga; udawał, że jest Bogiem. [przypis edytorski]
kaganiec — tu: prymitywna lampka; żelazny koszyczek, w którym paliło się ogień. [przypis edytorski]
Morze Genezaretańskie — jez. Genezaret a. Jezioro Tyberiadzkie, największe jezioro słodkowodne w Izraelu. Wg Biblii spomiędzy rybaków nad tym jeziorem Jezus powołał pierwszych apostołów. [przypis edytorski]
kontusz — męski płaszcz z rozciętymi rękawami, noszony daw. przez szlachtę; tu: symbol sarmatyzmu i szlacheckiego konserwatyzmu. [przypis edytorski]
Lach — właśc. Lech, mityczny praojciec polskiego narodu; Lachami nazywano niekiedy dawniej Polaków, np. na Ukrainie. [przypis edytorski]
odgrażając się, że u pierwszych dowie się, jaka jest krew — aluzja do przekonania o błękitnym kolorze krwi szlacheckiej. [przypis edytorski]
ludzie owe obłąkane — dziś popr. forma B. lm: ludzi owych obłąkanych; tych obłąkanych ludzi. [przypis edytorski]
na martwe i umęczone — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: na martwych i umęczonych. [przypis edytorski]
je (tu daw.) — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: ich (tj. ludzi; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
je (tu daw.) — dziś popr. forma B. lm r.m-os.: ich (tj. ludzi; tu jest to celowa archaizacja). [przypis edytorski]
Józef Kimbar (ok. 1750 – po 1800) — stolnik upicki, poseł na sejm w 1793 r. W mowie sejmowej wyraził przekonanie, że król i wszyscy posłowie powinni wybrać dobrowolnie syberyjskie wygnanie, zamiast godzić się na upokarzające układy z Rosją, prowadzące do rozbiorów Polski. [przypis edytorski]
Kaim — daw. oboczna postać imienia Kaina, zabójcy swojego brata, Abla; lud Kaimów — bratobójcy. [przypis edytorski]
A jesteśmy ci sami, którzy przed wiekiem przyszli do chaty kołodzieja — nawiązanie do mitu o Piaście Kołodzieju i początkach państwa polskiego. [przypis edytorski]