Spis treści
Z myśli wieczornychTak szeptał tuman czarny…
1Niegdyś, niegdyś przyszła była do mnie mara posępna i, na bezsennem posłaniu mojem ległszy, tumanem czarnym całego mię pokryła.
2Całego mię okryła, od stóp aż po włosy, tumanem czarnym, z którego były jej ciało i suknia, a szept jej syczący głowę mą oblewał i, kędy życie sercem tętni, — spływał.
3Smutkiem nazwała siebie mara czarna i rzekła:
4że za bratem swym, Bólem, śladem w ślad po świecie chodzi;
5że gdy Ból serce człowiecze przebije i na dnie jego zmęczony spoczywa, ona przychodzi;
6że Ból jest nożem, który krew wytacza, ona trucizną, która w krew się wsącza;
7że krzyk jest głosem Bólu, krew jego kolorem, a ona cicho stąpa, nocy barwą obleczona, powoli, powoli na pierś, oczy, myśl, siły człowiecze się kładzie i szepce… szepce…
8 9„Wiotkim tyś cieniem, który po drodze życia mknie i — znika.
10 11 12„Miljardem dróg jest życie, któremi na świat powierzchni miljardy cieni pomyka i — znika.
13 14 15„Świat zbiorowiskiem cieni wszech natur i kształtów, które na czasu oceanie pomykają i — znikają.
16 17 18„W sercu twem słowik i róża skonały; w głębokościach przestworzy umarła gwiazda.
19Po co róże, słowiki i gwiazdy?
20 21„Na sercu, czole, dłoniach piekące pieczęcie złej doli nosisz.
22 23 24„W pobliżu brzmi muzyka skoczna, rozlegają się śpiewy i śmiechy ochocze. Tam radość życia, pląsy, wesele. Idź i szatę Dejaniry, z piekących pieczęci złej doli utkaną, w kaskadę śmiechu — wrzuć…
25 26„Od kaskady śmiechu wzrok, słuch, duszę z niechęcią odwracasz?
27„W pobliżu las stoi głęboki, samotny, spokojny, cichy, cienisty, bezpieczny od świata, od ludzi i dobrze być musi, ach! na mchów pierzu miękkiem, pod szerokiemi skrzydłami paproci, oko w oko tylko ze skabiozą białą, nad głową tylko z obłokiem skrzydlatym — usnąć!
28„Idź, i w cienistej, spokojnej, samotnej głębi lasu — na mchy i paprocie szatę życia — zrzuć!
29 30 31 32…„Gdybyś wiedział, że z łez twych oczu powstanie zdrój kastalski, w którym skąpane oczy inne nigdy już płakać nie będą;
33…gdybyś wiedział, że z prochu twoich słowików zamordowanych Feniks uleci i w sercach innych pomarłe szczęście odrodzi;
34…gdybyś wiedział, że dłoń twoja dłoni czyjej, dusza twoja duszy czyjej — jest radością.
35 36„Wsłuchaj się w echa, które głosy niosą!
37 38„Z łez, wylanych przez oczy jedne, powstająż dla oczu innych cudowne zdroje kastalskie?
39„Nad popioły róż i słowików umarłych wzlatująż ptaki szczęśliwych odrodzeń?
40„Dobędżież pług twój ziarno z roli bagnistej lub wyschłej?
41„Wysącząż twe wargi skrwawione gorycz z jądra kwiatu?
42 43„Wołaż ku tobie głos jaki kochany: radości moja?
44„Wsłuchaj się w echa, które głosy niosą!
45„Cisza. Nikt nie woła. To wiesz…
46 47…„Od śmiechu kaskady wzrok, słuch, duszę z niechęcią odwracasz?
48„W pobliżu las głęboki, spokojny, samotny, cichy, cienisty, bezpieczny od świata, od ludzi, i dobrze tam spać — bez snów”.
49— Tak szeptał tuman czarny, któremu na imię Smutek, który za bratem swym, Bólem, przychodzi i, gdy tamten krew wytacza, on sączy w nią truciznę powoli… powoli…
50 51Kędy życie sercem tętni, kędy potok myśli płynie, kędy pręży się Wola — królowa, i do stóp królowej sługi — siły przybiegają — już nic!
52Tylko ten las, głęboki, samotny, spokojny…. mchy, paprocie…. od ludzi, od świata…
53Nic. Ze skabiozą białą oko w oko… z obłokiem skrzydlatym nad głową… sen bez snów…
54Cóż ja wiem?… Nikt nie woła… To wiem. I nic.
55 56…U wezgłowia mego wtedy stanęły dwa białe, wysokie Anioły.
57Z dwóch stron wezgłowia mego dwa Anioły stanęły — i gdy skrzydła ich szerokie pochylały się nademną, jak nad dzieckiem spłakanem chylą się macierzyńskie dłonie, jeden rzekł:
58 59 60 61Piórami skrzydła swego oczu mych dotykając, jeden rzekł:
62 63Pióra skrzydła swego na sercu mi kładąc, drugi rzekł:
64 65W tumanie czarnym, w głębokich głębiach jego, zapłomieniały dwa ogromne słońca.
66Na płomieniejące słońca skrzydłami ukazując, Anioły rzekły:
67 68Wskróś mózgu, wskróś piersi płynęły mi głosy Aniołów i tam spłynęły, kędy życie sercem tętni.
69 70Do tumanu czarnego nie rzekły Anioły: odejdź!
71Idzie za mną, ale nie jest czarny. Jak lampy niebieskie, świecą w nim oczy wysokich Aniołów i płomienieją w głębokich głębiach jego — dwa ogromne słońca.