1Ja, smutnej ziemi syn, co taka piękna
przeszłością serca, a tak martwa dzisiaj,
w ciemnościach czuwam, kładąc niby piętna
swe skąpe słowa. Gwiazdą w norze lisiej
5świecę i baczę, by mnie nikt nie dostrzegł
obojętnego dniom ich i rozpaczy.
Twój duch, ojczyzno, jeno
[1] cienie chłoszcze
i wśród kurhanów
[2] jeszcze się kołacze,
10gdy pustka pod nim jak ptak barwny wzleci,
lecz martwy, w niebo wypchnięty rękami,
nim spadnie, szczątek żałosnej zamieci.
Zbyt wiele legend podeptano, aby
żywić się nimi. Tylko me milczenie
15jest mierzwą
[3] nocy, której pobrzask krwawy —
czy pojmie kiedy któreś pokolenie?
Lecz teraz pomrok i żyjący cmentarz,
co próchnem karmi poranione ciało.
Czekali wieszcze, czy ich sen spamiętasz?