- Ciemność: 1
- Życie jako wędrówka: 1
Jerzy Kamil Weintraub-KrzyżanowskiWiersze grudniowe
11
nie wiedzące, gdzie się kończy tor;
własne życie mijacie jak skoszone łąki,
5wokół których dymi czarny torf.
Nie dosięgnąć wam nocy. Przerośnie was nasyp
i pogrąży czarne struny szyn,
kiedy, krusząc milczenie, na zwęglone lasy
z nieba gwiezdny posypie się tynk.
10Wasze oczy ślepnące są ciepłym popiołem,
wasze serca są utkane z mgły, nawet śmierć,
co was miażdży, zagłuszają koła
i myślicie, że to tylko sny.
Wasze słowa zbyt wzniosłe. Ach, to biedne ptaki?
15Zginą, jeśli wyfruną wam z rąk.
Nieznający swej ziemi, nie ujrzycie Itaki
[1]:
wasze morza nie są naszą krwią.
2
Ilem musiał przewędrować dni,
20zanim troska się moja zalęgła!
CiemnośćZnam ja noce czerwieńsze od krwi.
Znam ja myśli czarniejsze od węgla.
Ile wiosen, jesieni i zim,
by w was, bracia, własne serce poznać!
25Znam cierpienie gryzące jak dym.
Znam samotność wysoką jak sosna.
W tym jest człowiek, jest zachód i wschód,
kiedy słońce krwawą noc uśmierca,
w tym jest płomień fabryk, kopalń, hut,
30co podpali przebudzone serca.
Spadnie chmura gradowa na skroń,
w sercu nowe zalęgną się słowa:
znam was, ręce, co kujecie broń,
byśmy mogli przyszły dzień szturmować!
353
Pomyślcie — giną bliscy i nie można im pomóc.
Słowa stali łaknące są jak skrzydła jaskółcze.
Drzewa zmrożone w czekaniu, więzienia domów,
w których me serce o chłodne ściany tłucze.
40Jestem z wami! Wołanie wiatr zimowy mrozi,
wieje w puste ulice, świszcze w białe place.
Wśród nocy, szumiącej za oknem w bezgwiezdnej grozie,
pióro jak płomień samotny parzy boleśnie palce.