- Dusza: 1
- Pogrzeb: 1
- Samotnik: 1 2
- Śmierć: 1
- Zaświaty: 1
Wincenty Korab-BrzozowskiŚwietlanej pamięci
brata mojego Stanisława poświęcam
1
SamotnikOdjechał, a po sobie zostawił wspomnienie
Przykre — gadów ohydnych pełzające ślady.
Bliscy powiedzą o nim trwożnie: «Był on blady,
A w jego głowie drzewo zła miało korzenie».
5Nikt go nie mógł ukochać: mętne tajemnice
Szumiały w jego serca purpurowej jamie…
Na swym czole miał głuche, kainowe znamię,
A jego oczy smętne były, jak księżyce…
Zwykle milczał; lecz kiedy mówił, spod kurzawy
10Ciemnych pojęć, słuch łowił, przerażon do głębi.
Namiętny, w ciężkiej ciszy, ostry krzyk jastrzębi,
A wzrok dojrzał lecący puch z gołębic, krwawy…
Wszyscy odeń stronili, nie mając ochoty
Być w kręgach jego myśli; więc, w kącie komnaty,
15Sam jeden ze swym cieniem, dziwne poematy
Układał, pisząc węglem smutku i zgryzoty…
Z domu wychodził rzadko — o słońca zachodzie,
I w parku szedł, wśród kwiatów, pełen zimnej pychy;
A rzędy drzew, w alejach, mruczały jak mnichy
20Egzorcyzmy, zgadując, że Złośnik w ogrodzie…
Noce miał niespokojne; szeptał: «O Sezami
[1]
Dusz naszych, odsłoń skarbów twych złote kobierce!…»
A potem krzyczał, raniąc jakieś Dobre Serce,
I wielkie groby kopał i łkał nad grobami…
25Odjechał, gdzieś daleko, na losy tułacze:
Szczerą uczuli ulgę wszyscy z tej rozłąki,
Otwarto śpiesznie okna, powiał podmuch z łąki
I zmiótł ostałe po nim grzechy i rozpacze…
30Nikt z was pewnie nie pójdzie?… Żyłem wedle skruchy.
I tam, kędy się piętrzą Wielkich Gór łańcuchy
Duch mój zapłonie świętą, ognistą kolumną!»