Bogdan Wojdowski
Chleb rzucony umarłym
I pewnego dnia w oczach ludzi z tej i z tamtej strony zaczęli murarze murować...
I pewnego dnia w oczach ludzi z tej i z tamtej strony zaczęli murarze murować...
— Pakować się, zdechlaki. Miski na łeb — wołał Henio Śledź. — Eliasz z karawanem jedzie.
Wśród żebraków...
Kluczył, zmieniał kierunek, omijał okolice, gdzie mogli go zapamiętać. Po to, aby kupić bochenek chleba...
Wielki plac wysypany był niegaszonym wapnem, wapnem wysypane były przejścia między starymi i rozdeptanymi grobami...
Młodsza stolica Polski została wyróżniona wśród innych miast, ponieważ na jej temat pojawia się zdecydowanie najwięcej wypowiedzi literackich. Charakteryzują one Warszawę jako miasto-buntownika („Warszawa jedna twej władzy się urąga,/ Podnosi na cię rękę i koronę ściąga”), potencjalne miejsce wybuchu rewolucji (to tu przecież w jednej z ulic świecą zielone oczy Kilińskiego, jak pisał Słowacki) oraz miasto-feniksa (wciąż odradzające się po kolejnych klęskach i próbach unicestwienia go).